• Nie Znaleziono Wyników

Pałac i majątek ziemski Siemiątkowskich z Żyrzyna - Helena Niedzielska - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Pałac i majątek ziemski Siemiątkowskich z Żyrzyna - Helena Niedzielska - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

HELENA NIEDZIELSKA

ur. 1929

Miejsce i czas wydarzeń Żyrzyn, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe majątek Siemiątkowskich w Żyrzynie, pałac w Żyrzynie, ziemiaństwo

Pałac i majątek ziemski Siemiątkowskich z Żyrzyna

Pałac był tam, gdzie jest teraz szkoła rolnicza. W skansenie w Lublinie jest oficyna z tego pałacu. Pałac to nie wiem, jak teraz wygląda, bo tam dawno nie byłam. [Przed wojną] ja do pani dziedziczki, do mamy pana Siemiątkowskiego, chodziłam po książki. I ona mi pożyczała książki. Pierwszy tytuł, co zapamiętałam - „Quo Vadis” Ja normalnie czułam się tam jak w domu. Potem, w czasie konspiracji to chodziłam po pocztę, ale nie do pani Siemiątkowskiej, tylko do gospodyni. Tak że ja w pałacu nie czułam się jak w wielkim jakimś obiekcie, tylko normalnie się chodziło. Tato mnie z warsztatu widział, jak ja jechałam rowerem po książki i przyszedł do domu to mnie nauczył jak ja mam jeździć rowerem. Od tej głównej szosy, co teraz jest do pałacu to była najpierw górka, a potem były stawy - po jednej, po drugiej stronie. Ja nie umiałam hamować, tylko jak się rozpędziłam ze górki - to był taki rower Zawadzkiego, miał takie grube obręcze, drewniane chyba jeszcze - jak mnie tato oknem zobaczył, to przyjechał do domu i mówi: „Chodź pójdziemy na rower.". No i nauczył mnie hamować. A ja po książkę jechałam do pani Siemiątkowskiej. Do młodych nie jeździłam, tylko do mamy pana Andrzeja - Andrzej chyba był... Co ciekawsze - Andrzej był w wojsku razem z moim tatą. Tato uciekł chyba z Krasnegostawu, ale nie jestem pewna. W każdym razie uciekł z punktu koncentracji. Już byli w niewoli u Niemców, a pan Siemiątkowski powiedział, że on jest oficerem, to chyba nie będą go Niemcy źle traktować, ale już nie wrócił do Żyrzyna. Wiem, że zatrzymali się we Wrocławiu. I ktoś jeszcze chyba z rodziny mieszka we Wrocławiu.

[Pałac] był ładny. Przede wszystkim był biały, a to rzucało się w oczy. Nie był ponury, tylko jasny. Mnóstwo kwiatów było. Jeszcze jak przyszła ta druga żona pana Siemiątkowskiego - ona była chyba z Krakowa, Dunin-Brzezińska z domu. I ona zorganizowała Koło Gospodyń Wiejskich, zorganizowała nasadzenie drzewek - cała droga była obsadzona drzewkami owocowymi. Tak że ona udzielała się tak społecznie. W organistówce były spotkania, tyle wiem. I taka trochę społeczniczka była, według mnie. Ja miałam wtedy osiem, siedem lat. Więcej nie miałam. Bardzo

(2)

dużo ludzi przechowało się w pałacu, w warsztatach pałacowych. W tych dworskich warsztatach przechowywali się ludzie którzy musieli znikać, bo należeli do organizacji i zostali zdemaskowani. Ja wiem, że tato nie narzekał na nich. Tato nie narzekał, no.

Pozwalali mu pracować u siebie. Robił, co można było, to potem pracował u siebie w warsztacie.

Data i miejsce nagrania 2018-08-23, Opole

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Redakcja Dagmara Spodar

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tego krytyka literackiego, który, chyba w 2000, czy 2002 roku zmarł chyba w Stanach Zjednoczonych, a przecież w PRL-u to był na indeksie.. Widocznie musieli być mądrzy tam

Kazik w pewnym momencie dostał propozycję przeniesienia się do Teatru Współczesnego we Wrocławiu i przeniósł się zabierając kilku aktorów, kilka osób, i pań i

Mam zdolności lingwistyczne i chciałem uczyć się francuskiego, ale niestety uległem sugestiom otoczenia, rodziny i wybrałem to durne prawo, czego po dziś dzień

Ale z kolei właśnie dyrektor Babicki miał taki talent do robienia wokół teatru - i atmosfery, i jakiegoś takiego ożywczego fermentu. Utrafił też chyba w

Gdzie co było, to myśmy albo wiedzieli wcześniej, albo pan Gronert tak się starał, biedny albo się przewrócił, albo mu się coś przydarzyło, że pomagał uciekać ludziom, albo

kiedyś mama mówi: „Werner, kiedy się skończy ta wojna?" - „Kiedy Hitlera weźmie cholera to się wojna skończy” A on mówi: „Cicho, matka.. Tak że nie krępowali

To tak ta beczka stała pod dachem, bo to już było lato przecież, żeby to po kapuście namoczyć, bo to czuć te kapustę kiszone, i jak ona się odważyła.. Ale

Tutaj były, gdzie ja mieszkam teraz obecnie, to tu były, nawet mój dziadzio mieszkał tutaj w takiej chałupie i to nie przeszkadzało, mieszkał dziadzio – to był wdowiec,