Barbara WASIEWICZ
Odo Bujwid (1857-1942) - portret uczonego Część I Okres warszawski
Katedra Historii Medycyny UJ CM Kierownik:
Dr hab. n. hum. Ryszard W. Gryglewski prof. UJ
Dodatkowe słowa kluczowe:
biografia bakteriologia gruźlica historia życia studia medyczne szczepienia wścieklizna
Additional key words:
biography bacteriology tuberculosis history of life medical studies vaccination rabies
Konflikt interesów: Autorzy nie deklarują konfliktu interesów
Adres do korespondencji:
Barbara Wasiewicz
ul. Kopernika 7, 31-034 Kraków tel: (12)422 21 16
e-mail: barbara. wasiewicz@uj. edu. pl
Odo Bujwid (1857-1942) jest jed
nym z najbardziej znanych w histo
rii medycyny bakteriologiem pol
skim. Był uczniem Roberta Kocha oraz Ludwika Pasteura. Wprowadził i upowszechnił na ziemiach polskich światowe odkrycia z dziedziny bakte
riologii i higieny. Niniejsza praca ma charakter biograficzny. W dużej mie
rze oparta jest na oryginalnych za
piskach Odona Bujwida powstałych w latach 1932-1942 zebranych w for
mie pamiętnika.
Odo Feliks Kazimierz Bujwid urodził się 30 listopada, w dzień św. Odona 1857 roku w Wilnie. Jego ojciec Feliks pocho
dził ze stanu zubożałej szlachty litewskiej.
Matka Berta Danówna była córką apte
karza kowieńskiego. Pochodziła z pro
testanckiej rodziny kurlandzkiej. Feliks i Berta Bujwidowie po zawarciu małżeń
stwa osiedlili się w Antokolu, w domu, któ
rego obraz zachował się w pamięci Odona do końca jego życia. W roku 1862 rodzina Bujwidów przeprowadziła się do Zułowa, gdzie Feliks Bujwid po otrzymaniu dłuż
szego urlopu w urzędzie w Wilnie, dzięki wstawiennictwu właściciela licznych ma
jątków ziemskich Antoniego Billewicza, otrzymał funkcję rządcy majątku nale
żącego do jego córki Marii Billewiczów- ny, późniejszej Piłsudskiej. Rok później, w pierwszych dniach powstania stycznio
wego Feliks został oskarżony o udzielanie pomocy powstańcom i aresztowany przez władze carskie. Mimo późniejszego zwol
nienia z więzienia utracił on możliwość powrotu na uprzednie stanowisko w Wil
nie. Pogarszająca się sytuacja materialna rodziny Bujwidów przesądziła o decyzji wyjazdu do Warszawy w 1866 roku, gdzie ojciec otrzymał posadę w magistracie. I tu również od początku skromne warunki fi
nansowe stale się pogarszały [1]. Sytuacja rodziny Bujwidów pogorszyła się jeszcze bardziej po śmierci siedmioletniej siostry Marii, która zmarła na cholerę. Brak pew
ności jutra i możliwości zapewnienia pod
stawowych potrzeb rodzinie pchnęły rodzi
ców Odona w nałóg alkoholizmu [1]. Było to przeżycie traumatyczne, odciskające trwałe piętno w psychice młodego człowie
ka. Fakt ten miał wpływ na podjęcie przez niego w przyszłości tematyki uzależnienia od alkoholu i tytoniu. W swoich pracach ukazujących się drukiem oraz przedsta
wianych w formie publicznych odczytów
Odo Bujwid (1857-1942) is one of the most famous in the history of medicine polish bacteriologist. He was the learner of Robert Koch and Ludwik Pasteur. He implemented and spread the worldwide microbiology knowledge at the polish lands. The article is a biography and is largely based on original notes of Odo Bujwid which have been made in a period of 1932-1942 and gathered in a form of diary.
Bujwid z charakterystycznym dla siebie podkreśleniem praktycznych stron zagad
nienia przedstawił m. in. wpływ spirytusu na ciało człowieka, a także wykazał nie
prawdziwość utwierdzonych w powszech
nej opinii społeczeństwa przekonań, iż spożywany przez matki karmiące alkohol zwiększa ilość pokarmu. Zachęcał do za
stępowania produktów alkoholowych her
batą, kawą, mlekiem i czekoladą. Przed
stawił również właściwości odżywcze tych produktów zestawiając je z opisem zgub
nych skutków nadużywania alkoholu [2].
W podobny sposób opisał temat uzależ
nienia od tytoniu. Określił wpływ nikotyny na organizm człowieka, dokonał analizy składu chemicznego dymu tytoniowego oraz wykazał, iż palenie tytoniu stanowi przyczynę licznych schorzeń. Prace te stały u początku nowoczesnej profilaktyki zdrowotnej i przynależały do nurtu medy
cyny społecznej, których właściwy rozwój przypadał na drugą połowę XX wieku.
Lata gimnazjalne były znaczącym okresem życia Odona. To właśnie wtedy zrodziło się jego pierwsze zainteresowa
nie nauką [1]. Drugą klasę III warszaw
skiego gimnazjum sam określał jako „ wyzwolenie się z ciasnoty domowej’’ [3].
Wspominał on ten czas następująco: „ tak się zająłem naukami przyrodniczymi, zwłaszcza chemią, iż bez pamięci, z pod
ręcznikiem Roscoe'go w ręku oddawałem się robieniu doświadczeń chemicznych.
Niedziele i święta były dla mnie rozkosz
nymi dniami, które mogłem spędzać nad retortą i obserwować, jak sponad kwasu siarkowego i saletry wzbijają się brunat
ne pary kwasu azotowego, a przy do
świadczeniach z kwasem fosforowym, tworzące się przy zetknięciu z powie
trzem, piękne białe kółka wodorofosfo- ru" [3]. Pierwszy zachwyt nauką i pełne młodzieńczego zapału prace spotkały
się z ostrą krytyką ze strony ojca, który nazwał zajęcie syna „ głupimi chemicz
nymi wybrykami" [3]. Ten krytykę rodzica przeżywał mocno, lecz ze swojej pasji nie rezygnował.
W piątej klasie gimnazjum trudna sy
tuacja materialna zmusiła Bujwida do podjęcia pracy zarobkowej. Przyszło mu udzielać korepetycji, bywało imać się za
jęć fizycznych. Odbiło się to na wynikach w nauce. Zaniedbana została głównie ła
cina i greka. W efekcie Bujwid powtarzał V a następnie również VI klasę gimnazjum [3]. Po trzykrotnych nieudanych próbach przejścia z klasy VI do VII opuścił gimna
zjum by samodzielnie przygotować się do egzaminu. W podobnej sytuacji znalazł się jego szkolny kolega Aleksander Pal- mirski [4].
Po latach Bujwid wspominał go na kar
tach swoich pamiętników jako najstarszego kolegę szkolnego i najlepszego przyjaciela [3]. Powiedział: „Byliśmy obaj na rozdrożu.
Nie wiedzieliśmy co robić dalej. Ja nie po
rzucałem myśli, że kiedyś zdam maturęj... ] Porozumieliśmy się wkrótce, że nie może
my pozostać na tym stopniu wykształcenia i musimy się dostać na uniwersytet. Posta
nowiliśmy zamieszkać razem, uczyć się do przyszłego egzaminu i dawać lekcje, aby zarobić na życie. Zamieszkaliśmy z po
czątku w pustych koszarach dla rekrutów na Pradze [... ]
I nauka się zaczęła [... ] Odżywiali
śmy się Chlebem i herbatą, nie jadaliśmy obiadów z wyjątkiem rzadkich przypad
ków, gdy byliśmy gdzieś z wizytą. Cały wolny czas obracaliśmy w naukę, pisząc nieskończoną ilość rozmaitych ćwiczeń i zadań” [3]. Z nastaniem mrozów dwaj nierozłączni już przyjaciele znaleźli schro
nienie na strychu nad apteką Różyckiego na warszawskiej Pradze [3]. Wśród ksią
żek i podręczników szkolnych, które Odo Bujwid czytał do późnych godzin nocnych warto zwrócić uwagę na dwa dzieła, któ
re zaważyły na całym jego dalszym życiu i kierunku poszukiwań naukowych. Były to dzieło „Siła i materia” z 1855 roku Lu
dwiga Buchnera oraz „Fantazyjne objawy zmysłowe” Wiktora Feliksa Szokalskiego z roku 1861. Ludwik Büchner (1824-1899) lekarz i filozof niemiecki jest przedsta
wicielem tzw. wulgarnego materializmu.
Zdecydowanie odrzucał on istnienie po- zamaterialnej i transcendentnej stwórczej siły życiowej. Uważał, że tylko materia jest pierwotną zasadą wszelkiego bytu. Istotny jest również fakt, iż Büchner odniósł swo
ją ideę do nauk przyrodniczych. Dzieło
„Kraft und Stoff’ stało się w ten sposób pierwszym zwartym wykładem podstawo
wych zasad materializmu przyrodniczego.
Według tej filozofii myśl ludzka jest jedy
nie fizjologicznym procesem mózgowym, zaś psychika jest odruchową czynno
ścią układu nerwowego zdeterminowa
ną przez świat zewnętrzny [5]. Mechani- styczna koncepcja przyrody była również
„obaleniem chrześcijańskich cudów" [6].
Büchner opowiadał się wyraźnie przeciw
ko klerykalizmowi i religii, która powinna być według niego zastąpiona nauką [5].
Szokalski, chociaż mniej radykalny od
niemieckiego badacza, także opowiadał się za fizykalnym wyjaśnieniem zjawisk życiowych. Dla Bujwida silnie do tej pory związanego z wiarą katolicką był to wielki wstrząs. Lektura Pisma Świętego w dzie
ciństwie była dla niego bardzo ważna.
Był też przekonany, iż w czasie ciężkiej choroby doświadczył nawet wizji mistycz
nych [3]. Powiedział wtedy: „Rozczytuję się w książce Szokalskiego i widzę, jaką korzyść mogliby odnieść z niej wszyscy, którzy chcą myśleć przyrodniczo odrzuca
jąc wszelkie rojenia, fantazje i objawienia [... ] Kiedy kto głębiej pomyśli, a zwłaszcza jeśli usłyszy należyty komentarz, mając przygotowanie w Szokalskim, musi dojść do wniosku, że wiara ujęta w jakimkolwiek kulcie religijnym sprzeciwia się zdrowemu, przyrodniczemu rozumowaniu" [3]. W tym stwierdzeniu widać jednak większy wpływ Buchnera. Szokalski mimo ściśle materia- listycznej teorii wyjaśniającej zagadnienia związane z psychiką i podkreśleniem roli rozumu oraz woli i doświadczenia w kon
troli i zapamiętywaniu wrażeń zmysłowych nie zanegował istnienia Boga. Przeciwnie, stwierdza on, iż „w każdej istocie jest czynna myśl Boża” [7] oraz „ugruntowa
nie wspólne na rozumie i wierze prowadzi do celu. Wiara bez rozumu rodzi przesąd i zabobon. Rozum zaś bez wiary zaro- zumienie i pychę” [8]. To mieszanie się poglądów, pewna dwojakość i niedookre- ślenie jest dla Bujwida bardzo charaktery
styczne. Chociaż zaniechał on praktyk re
ligijnych, nigdy nie zadeklarował apostazji od wiary katolickiej. Sam określał siebie
„nieprawowiernym ateistą" [4]. W innym miejscu powiedział. "Walczyłem ze sobą długoj... ] Ale stojąc na gruncie rozumo
wania i przyrodniczych badań musiałem zrozumieć całą nierealność poprzednich moich wierzeń” [4]. W innym miejscu zaś czytamy: „czuję się związany starymi tra
dycjami [... ] Ja bezwyznaniowcem pra
wym nie mogę się uznać" [4]. To rozdarcie pomiędzy tym czym przesiąknął jeszcze w dzieciństwie, a młodzieńczym buntem i przekonaniem, że zagadka życia jest do rozwiązania jedynie na drodze rozumowej będzie stałą cechą niespokojnej osobowo
ści uczonego.
Bujwid, przygotowując się wraz z Palmirskim do egzaminów gimnazjal
nych kontynuował udzielanie korepetycji.
Jedną z jego uczennic była Kazimiera Klimontowicz córka Kazimierza, biuro
wego kolegi ojca Odona [9]. Początkowo niechętnie przyjął propozycję udzielania lekcji czytania i pisania 5 letniemu wów
czas dziecku. Wkrótce jednak Klimonto- wiczówna zyskała sympatię swojego na
uczyciela. Sympatia ta z biegiem czasu przerodziła się w przyjaźń. Następnie ta wyjątkowa „uczennica i wychowanka jego myśli” została jego żoną. Przyszła Pani Bujwidowa urodziła się w Warsza
wie 16 października 1867 roku. Jej ro
dzina wywodziła z się z drobnej szlachty litewskiej [10]. Osierocona przez matkę Ludwikę, z domu Szcześniewską, była wychowywana przez siostrę ojca, Karo
linę Petronelę Klimontowiczównę, której dom wypełniony był ciągle żywą tradycją
i wspomnieniami powstańczymi. Ciotka była silnie zaangażowana w sprawy na
rodowe, co niewątpliwie miało wpływ na ukształtowanie światopoglądu Kazimiery, kobiety niezależnej i odważnie wyrażają
cej swoje poglądy [10].
W 1872 roku zmarł ojciec Odona. Nie
długo potem z powodu gruźlicy odeszła również matka. Piętnastoletni wówczas młodzieniec został jedynym żywicielem rodziny, opiekunem dwóch młodszych sióstr Anny i Wandy. W roku 1877 został zatrudniony na stałej posadzie korepetyto
ra przez rodzinę państwa Łuszczewskich.
Przez pewien czas mieszkał w ich majątku Kowary [4].
Analizując opracowania biograficz
ne dotyczące Odona Bujwida można za
uważyć, że wielu autorów m. in. Zdzisław Przybyłkiewicz, Danuta i Tadeusz Jarosiń
scy, Katarzyna Dormus, podkreśla wpływ szczególnych warunków życiowych na ukształtowanie się cech jego charakteru.
Córka Jadwiga Bujwid-Demlowa, przed
stawiając życiorys ojca napisała: „Przez całe życie miał wielki szacunek dla pra
cy- nie znosił lenistwa, marnotrawstwa, był wrogiem zaciętym picia wódki, palenia pa
pierosów, gry w karty i przebywania w knaj
pach” [11].
W ciągu dwóch lat pobytu w Kowarach Odo Bujwid zdołał samodzielnie przygoto
wać się do upragnionej matury, którą osta
tecznie zdał jako eksternista IV gimna
zjum warszawskiego w 1879 roku. W tym samym roku rozpoczął studia na wydziale lekarskim Cesarskiego Uniwersytetu War
szawskiego [4]. Jednocześnie warunki materialne Bujwida uległy nieznacznej poprawie za sprawą systematycznego opracowywania i wydawania przez niego skryptu z botaniki. Skrypt przygotowywa
ny w pracowni botanicznej prof. Johanna Fischera von Waldheima zawierał pre
cyzyjnie wykonane litografie autorstwa Bujwida [4, 11]. W pierwsze wakacje aka
demickie młody student został ponownie zatrudniony przez rodzinę Łuszczewskich, tym razem jako opiekun jednego z trzech synów, który po przebytym zapaleniu płuc odbywał letnią rekonwalescencję w Ciechocinku. Bujwid wykorzystał pobyt w uzdrowisku na przeprowadzenie badań mających na celu wykrycie śladów jodu, bromu i ozonu w powietrzu w uzdrowisko
wej tężni. Drugą pracę stanowiły badania nad nowym źródłem siarczanym w Cie
chocinku. Wyniki badań zostały umiesz
czone na łamach „Gazety Lekarskiej” [11- 13].
Młodego człowieka zaprzątały nie tyl
ko problemy naukowe, a troską napawały nie wyłącznie sprawy finansowe. W tym bowiem czasie Bujwid stał się naocznym świadkiem kształtowania się nurtów no
woczesnej myśli politycznej, z których z czasem wyłonią się dwa główne kierunki - socjalistyczny i narodowy. Czuł, że po
winien wziąć w tym udział, jakkolwiek nie wydaje się by sam miał sprecyzowane poglądy, chociaż ze względów społecz
nych, bliższa mu była wówczas wizja so
cjalistów. On sam wspominając te wyda
rzenia wypowiedział się następująco: „Na
Przegląd Lekarski 2017 /74/9 451
pierwszym roku zostałem wybrany przez kolegów na delegata do nielegalnej stu
denckiej organizacji. Obrady, oczywiście tajne, odbywały się u rozmaitych kolegów, niekiedy i w moim mieszkaniu. Widać już było zarysy tworzących się partii: socja
listycznej i narodowej. Ja staram się być bezpartyjny, chodzi mi głównie o pomoc wzajemną w pracy naukowej i pomoc materialną kolegom" [3]. I ponownie wi
dać pewne wahanie, jakąś wewnętrzną niechęć do zajmowania pozycji skrajnych i konfrontacyjnych.
Tymczasem na drugim roku studiów jego zainteresowania naukowe skupi
ły się wokół histologii wykładanej przez Henryka Fryderyka Hoyera (1834-1907), którego jako niezapomnianego, pełnego zapału wykładowcę tak opisywał: „Hoyer stał się dla mnie wzorem profesora bada
cza. Kochał on naukę i starał się wyrobić takież zamiłowanie u uczniów" [3]. Hoyer dysponował doskonałą techniką badania mikroskopowego, a także umiejętnością tworzenia precyzyjnych preparatów, co dla przyszłego bakteriologa okazało się doskonałym wstępem w kształtowaniu warsztatu badawczego. Wpływ na Bujwi
da miał także Michał Szałfiejew profesor chemii lekarskiej. To pod jego kierunkiem Bujwid przeprowadził badania chemiczne nad śliną ludzką, których wyniki ukazały się drukiem na łamach „Rocznika Zbioro
wego Prac Naukowych Studentów War
szawskiego Uniwersytetu”. Dwa lata póź
niej studenckie prace Bujwida spotkały się z żywym zainteresowaniem prof. Duszana Lambla. Pod jego wpływem Bujwid rozpo
czął badania nad plwociną górnych dróg oddechowych. I to właśnie ten moment przyjmuje się za kluczowy w skierowaniu jego zainteresowań naukowych w stro
nę bakteriologii [11]. Po zapoznaniu się z dziełem Roberta Kocha „Die Ätiologie der Tuberkulose" z 1882 roku rozszerzył on swoje badania o poszukiwania prątków gruźlicy. Wspominał te wydarzenia nastę
pująco:
„Pierwsze prace wykonałem na wła
snym mikroskopie, który kupiłem za 27 ru
bli, jako używany, w optycznym zakładzie Gerlacha na Krakowskim Przedmieściuj... ] Był to mały Zeiss w bardzo dobrym stanie, umożliwiający powiększenie około 300 razy. Pozwoliło mi to nawet na barwienie i zobaczenie bakterii gruźlicy niedawno przez Kocha odkrytych i demonstrowa
nych nam, starszym uczniom medycyny, przez prof. Hoyera, który pierwszy zabar
wił te bakterie pierwotną i bardzo mozolną metodą Kocha” [3]. (Metoda stosowana przez Henryka Hoyera polegała na 24 go
dzinnym barwieniu prątków błękitem me
tylenowym a następnie odbarwieniu ich wezuwiną. Krótszą, wymagającą jedynie kilkunastu minut metodę Ehrlicha zapre
zentował w pracowni prof. Lambla Samuel Goldflam) [3].
Będąc na czwartym roku studiów Buj
wid pracował już u prof. Lambla w Szpita
lu św. Ducha, a także w Zakładzie Higie
ny u prof. Skworcowa, oraz w Zakładzie Medycyny Sądowej u prof. Dymitra Kote- lewskiego. We wspomnieniach czytamy:
„ Wszędzie zajmowały mnie szczególnie przyrządy i urządzenia laboratoryjne. Nie u wszystkich profesorów przyrządy te były używane. Kotelewski nie umiał do
brze wykorzystać mikroskopu, a posiadał wcale dobry i nigdy go nie używał. Natu
ralnie ustawiłem mu go i odtąd zaczęli
śmy pracować nad badaniem widmowym krwi, którego dotąd nie prowadzono.
U Skworcowa urządziliśmy na nowo całą pracownię, gdyż po powrocie z zagranicz
nej podróży on pierwszy w Warszawie zaczął pracować nad higieną doświad
czalnie. Pracy było huk i często przycho
dziłem nocami do jednego lub drugiego zakładu dla wykonania badań, których nie mogłem w ciągu dnia przeprowadzić.
Pochłaniała mnie ta praca dając dużo za
dowolenia” [3].
Wyniki badań nad prątkiem gruźlicy ukazały się w formie monografii „Mikrosko
pia i mikrochemia plwociny” w „Pamiętniku Towarzystwa Lekarskiego Warszawskiego”
w roku 1884 [14]. Na piątym roku studiów lekarskich Bujwid otrzymał za nią złoty me
dal. Monografia zawierała 6-stronnicowy atlas obrazów bakterii gruźliczych wyko
nanych metodą litograficzną [11]. Bujwid napisał potem: „Preparaty bakterii gruźli
czych wypadły tak dobrze, że później z ust Kocha otrzymałem pochwałę. Posłużyły mi one jako bilet wstępu na jego kurs bakterio
logii" [11]. Za radą Tytusa Chałubińskiego Bujwid przesłał niemieckiemu uczonemu list z prośbą o przyjęcie do jego pracowni.
Do listu dołączył nagrodzoną monografię.
W odpowiedzi otrzymał zaproszenie na kurs bakteriologii w Berlinie. Dalsze wspar
cie Chałubińskiego umożliwiło uzyskanie subwencji z Kasy im. Józefa Mianowskie
go. Plany podjęcia studiów u samego Ko
cha spotkały się wtedy z krytyką, a może raczej koleżeńską zawiścią. Wyjazd za granicę zaplanowany przez młodego stu
denta kojarzony był nieodłącznie z poszu
kiwaniem przygody i rozrywek. Ponadto znaczna część środowiska lekarskiego uznawała nowe odkrycia z dziedziny bak
teriologii za czystą mrzonkę. Od jednego z przyjaciół swojego teścia Bujwid usły
szał zgryźliwą uwagę: „Zobaczymy jakie to będą studia" [3]. Zaś Franciszek Jawdyń- ski, wzięty warszawski lekarz i doskonały praktyk skierował do Bujwida słowa wypo
wiedziane z drwiącym uśmiechem: „Bakte
rie tężcowe- to przecież śmieszna nauka.
Tężec to uraz nerwowy" [3].
Bujwid wyjechał na sześciotygodniowy kurs w lipcu 1885 roku. Z właściwym sobie zapałem zabrał się do pracy w berlińskiej pracowni Roberta Kocha. Powiedział: „ Sądziłem, że trzeba rzecz widzieć u źródła i brać ją możliwie z pierwszej ręki” [3].
Po powrocie do kraju Bujwid z koń
cem 1885 roku utworzył w swoim miesz
kaniu przy ul. Wilczej 12 (wcześniejszy numer 6) pierwszą na ziemiach polskich pracownię bakteriologiczną. On sam wspominał: „Pracownia bakteriologiczna.
Pamiętam osłupienie prof. Baranowskie
go, gdy zobaczył ten napis. Pospiesznie wdział okulary i przyjrzał się napiso
wi. Ale faktycznie to tutaj była pierwsza w Polsce pracownia bakteriologiczna,
skąd zaczęło się naukowo i praktycznie szerzyć nowe podstawy bakteriologii.
Nie chcę nic ująć zasług memu zacnemu pierwszemu przewodnikowi Hoyerowi, który nas, młodych, wprowadził w tajniki tej nauki. Miał on jednak za dużo innych zadań i traktował bakteriologię jako rzecz uboczną, zostawiając młodszym dalsze jej rozwinięcie. W mojej skromnej pra
cowni odbywały się kursy i badania wła
sne” [3]. Bujwid powiedział też: „Powrót do Warszawy z kursu Kocha to dla mnie początek nowej epoki i zwrot w życiuj... ] wiozę do kraju najnowsze zdobycze na
uki, która tylko co do życia została po
wołana, a już widać, że rychło zreformuję całą medycynę. Zaczynają się do mnie zgłaszać starsi lekarze i młodsi koledzy z żądaniem prowadzenia kursów według nowin tylko co zasłyszanych u wielkiego odkrywcy bakterii gruźlicy i cholery. [... ] naturalnie od razu staram się zobaczyć mojego mistrza Chałubińskiego, który mieszkając prawie naprzeciw mnie na Mokotowskiej- niemal co dnia do mnie zagląda, zapowiadając swą wizytę kart
ką z dopiskiem « polowanie na bakterie
». Oglądamy z nim troskliwie przywie
zione z Berlina rozmaite hodowle, robimy barwne preparaty. Chałubiński z mło
dzieńczym zapałem bierze czynny udział w pracy” [3].
Dopiero po powrocie z Berlina oraz po zdaniu zaległego egzaminu z anatomii u profesora Czausowa 14 stycznia 1886 roku Bujwid uzyskał dyplom lekarski Uni
wersytetu Warszawskiego [1]. W tym cza
sie Ludwik Pasteur ogłosił światu swoją metodę szczepień przeciwko wściekliź
nie. Metoda ta wzbudziła wówczas liczne kontrowersje i zyskała zarówno zwolen
ników jak i wrogów. Bujwid wypowiedział się wówczas następująco: „Z początku, jak każdy lekarz, pytałem siebie, czy to nie jakiś humbug, jakaś nowa homeopa
tia? Odkrycia Pasteura były u nas zna
ne, ale pozostawaliśmy pod zbyt silnym wpływem nauki niemieckiej i jej rozpo
wszechnionej u nas literatury, ażeby nie zareagować, przynajmniej zrazu, nieco sceptycznie. Oczywiście nie mogłem po
legać na sobie i swej mało jeszcze po
suniętej wiedzy lekarskiej, tym bardziej że z pracowni Kocha wyniosło się raczej sporo pesymizmu wobec nauki francu
skiej. Przecież nawet metody badania spopularyzowane przez Kocha wykazy
wały wyższość prowadzenia hodowli na pożywkach stałych nad sposobem poda
nym przez Pasteura. Unosiła się jeszcze w atmosferze nieufność co do szczepień ochronnych przeciw wąglikowi, tak silnie zwalczanych przez niemieckich badaczy.
Trzeba było koniecznie zasięgnąć zdania Chałubińskiego" [3]. Dzięki jego pomocy w uzyskaniu kolejnej subwencji w kwo
cie tysiąca rubli Bujwid w marcu 1886 roku wyjechał na trzymiesięczny kurs do Instytutu Pasteura w Paryżu. Wspominał potem: „Spodziewałem się zobaczyć ja
kiś wspaniały budynek, poświęcony ba
daniom tak niezwykłego człowieka, który dokonał tyle pięknych odkryć naukowych, a tu nie ma gdzie usiąść i zaczekać. Tłum
ludzi pokąsanych, zebranych niemal z ca
łego świata, oczekujących na swoją kolej, stoi na podwórzu „ [3]. Po spotkaniu z Pasteurem, mimo swego rodzaju zgrzytu zaistniałego przy pierwszych wspólnych pracach, kiedy to Bujwid przygotował przy Pasteurze hodowlę na kochowskim pod
łożu stałym, pozostawał pod wrażeniem odkrytego tam źródła wiedzy, a także osobowości Pasteura. Wspominając obie podróże do Berlina i Paryża powiedział potem: „ Dotąd równoważyły się we mnie uczucia względem obu badaczy, ufałem jednemu i drugiemu jednakowo. Czułem jednak, że idea Pasteura zwycięża, bo ma za sobą fakty. I od tej chwili stałem się pasteurzystą. " [3]. Powiedział również:
„Zamiar urządzenia Zakładu pasteurow- skiego w Warszawie bardzo szybko doj
rzał w moich myślach. Byłem pewny, że to zrobię, nie myśląc skąd wezmę potrzeb
ne środki" [3]. Podróż powrotną do kraju Bujwid odbył 6 czerwca 1886 roku. Wyjeż
dżając otrzymał od Pasteura dwa króliki zaszczepione wścieklizną wzmocnioną (virus fixe) w 115 pokoleniu szczepien- nym [15]. Króliki te dały początek hodowli wykorzystanej następnie do szczepień i własnych doświadczeń [15]. Pracownia bakteriologiczna w mieszkaniu Bujwida przy ul. Wilczej 12 została przeorgani
zowana na stację szczepień pasteurow- skich. Zwierzęta doświadczalne zostały umieszczone w piwnicy budynku. Bujwid wraz żoną wyprowadzili się wówczas do mieszkania przy ul. Świętojerskiej, skąd codziennie wczesnym rankiem podążali na Wilczą. Dodatkowe środki w kwocie czterystu rubli wykorzystane na urządze
nie Zakładu szczepień Bujwid uzyskał zgłaszając swoje prace „O bakteriach w powietrzu’’ oraz „ O stosowaniu metody Pasteura” w konkursie zorganizowanym przez Towarzystwo Lekarskie Warszaw
skie [3]. W dniu 16. 06. 1886 Odo Bujwid w Towarzystwie Lekarskim Krakowskim wygłosił wykład będący powiadomieniem o sposobach wykonania i wynikach meto
dy Pasteura w leczeniu wścieklizny [16].
Szczepienia pokąsanych w pierwszej na ziemiach polskich a drugiej w Europie stacji szczepień pasteurowskich rozpoczę
ły się 29 czerwca 1886 roku. W później
szym czasie Bujwid otrzymał od miasta subwencję na prowadzenie Zakładu, który w ten sposób zyskał charakter na pół urzę
dowy. Pacjenci przybywający do Warsza
wy z gmin wiejskich mogli być umieszczani w Szpitalu Wolskim. Byli wówczas zobo
wiązania do pokrycia kosztów szpitalnych oraz wpłaty 15 rubli do Zakładu za szcze
pienie leczniczo-ochronne [3]. Z czasem Zakład został przeniesiony z ul. Wilczej 12 na ul. Bednarską 24.
Jednocześnie Bujwid kontynuował własne badania nad wścieklizną, których wyniki przestawił osobiście w Akademii Paryskiej w listopadzie 1888 roku [1].
Wprowadził również własne modyfikacje do oryginalnej metody Pasteura. W latach 1887-1892 w warszawskiej pracowni me
todą wzmocnioną zaszczepionych zostało 1560 pacjentów, z których zmarło 6, co stanowiło odsetek śmiertelności na pozio
mie 0, 38 %. Bujwid zestawiając otrzymane przez siebie wyniki z danymi otrzymany
mi z instytutów szczepiennych w Paryżu, Odessie i Neapolu podkreślił iż warszaw
ska stacja na równi ze światowymi ośrod
kami przyczyniła się do znacznego zmniej
szenia odsetka śmiertelności z powodu wścieklizny [17].
Działalność naukowa Bujwida nie ograniczała się wówczas jedynie do ba
dań nad wścieklizną. Ważnym zagadnie
niem podjętym przez niego w tym czasie było określenie zależności pomiędzy obecnością w ustroju gronkowca złociste
go (Staphylococcus aureus) a podwyż
szoną wartością cukru. W doświadcze
niach przeprowadzonych na zwierzętach laboratoryjnych Bujwid wykazał, iż cu
kier wpływa stanowczo na rozwój ropie
nia w obecności gronkowca złocistego [18] . Równocześnie z otwarciem zakładu szczepień otrzymał on posadę lekarza- -konsultanta Kolei Nadwiślańskiej i rozpo
czął pracę nad poprawą warunków sani
tarnych na stacjach kolejowych [4]. Wśród podróżującej ludności odnotowywano wówczas przypadki cholery azjatyckiej.
Z obawy przed rozprzestrzenianiem się choroby funkcja kolejowego lekarza bak
teriologa stała się niezwykle istotna. Buj
wid trafnie zlokalizował punkt, z którego została zawleczona cholera [3]. Z pomocą lekarzy i studentów zorganizował oddział sanitarny do walki z epidemią a specjalne dezynfektory, noszące nazwę Bujwida zo
stały nakazem urzędowym wprowadzone we wszystkich południowych guberniach Rosji. Praktyczne informacje skierowane do społeczeństwa dotyczące profilaktyki, źródeł zakażenia oraz właściwego po
stępowania podczas choroby wydawane były przez Bujwidów w formie pisemnej [19] . W roku 1887 ogłosił on też własną metodę rozpoznawania przecinkowców cholery. Metoda ta polegająca na po
wstawaniu charakterystycznego odczynu czerwieni zyskała duże uznanie w świe
cie naukowym. Stosowany w oznaczeniu odczynnik został nazwany w Niemczech
„Bujwid'sche Entdeckung [1]. Bujwid opi
sał również prostą metodę odróżnienia prątków cholery od innych prątków. Me
toda ta nie wymagała użycia mikroskopu.
Polegała na otrzymaniu w odpowiednim czasie charakterystycznego zabarwienia hodowli umieszczonej w roztworze kwasu solnego [20]. Tak liczne sukcesy nauko
we i zagraniczne wyjazdy budziły często w środowisku lekarskim wrogie reakcje.
Bujwid przedstawił swoją metodę rozpo
znawania przecinkowca cholery w odczy
cie podczas V Zjazdu Lekarzy i Przyrodni
ków we Lwowie w roku 1888. Wspominał to wydarzenie następująco: „ Po odczycie przystąpił do mnie Włodzimierz Dziedu- szycki i powiedział znamienne słowa:
- Panie doktorze, nie można się tak na
gie wybijać naprzód, bo u nas tego nie lu
bią. I pokazał co się robi, gdy ktoś za wyso
ko podnosi głowę. Wówczas u nas robi się tak- i wykonał charakterystyczny ruch ręką na szyi, którą się ucina. Pamiętne słowa, których nie wziąłem należycie do rozumu.
Byłyby nam oszczędziły wielu cierpień” [3].
Pracownia Bujwida nadal pełniła rolę szkoły bakteriologii dla szeregu młodych, jak również starszych lekarzy. Wykłady Bujwida wygłaszane na kursach w jego pracowni obejmowały zagadnienia doty
czące chorób zakaźnych i ich etiologii, jak również epidemiologii, higieny i profilakty
ki. Ich treść zatytułowana „Pięć odczytów o bakteryjach" ukazała się drukiem w roku 1887. Mimo, iż wykłady nie były ujęte w programie akademickim a uczestnictwo w nich nie było obowiązkowe uznaje się je za pierwszy polski podręcznik bakteriologii lekarskiej [11]. Bujwid prowadził również zajęcia w ramach działalności Uniwersy
tetu Latającego powstałego w Warszawie z kółek samokształceniowych i której bez
pośrednimi organizatorami byli m. in. Zofia Daszyńska-Golińska, Jadwiga Szczawiń- ska-Dawidowa wraz z mężem Janem Da
widem oraz Stefania Sempołowska [4].
W tym czasie podjął on również bada
nia dotyczące zanieczyszczeń wody, które miały istotne znaczenie przy opracowaniu metody uzdatniania wody w budowanych w tym czasie wodociągach warszawskich [1]. Na szczególną uwagę zasługuje spo
sób pobierania przez niego próbek wody wiślanej. Pierwsze wykonane przez niego oznaczenia odbyły się we wrześniu 1889 roku. Analiza odbywała się podczas rejsu statkiem na dystansie 32 km Wisły poniżej Warszawy [21] Bujwid przeprowadził rów
nież analizę bakteriologiczną powietrza miasta Warszawy. Wprowadził do polskiej higieny na stałe jakościową i ilościową analizę czystości wody. Dokonał również modyfikacji oryginalnej metody Roberta Kocha uznając swój sposób oznaczeń za daleko ściślejszy [22]. Bujwid przedsta
wił wyniki swoich badań warszawskich w dwóch referatach wygłoszonych na Mię
dzynarodowym Kongresie Higieny w Pary
żu w roku 1889 [1].
W tym samym roku Bujwidowie wyje
chali w podróż po Europie. Pieniądze na wyjazd w kwocie 600 rubli otrzymali od oberpolicmajstra Klejgolsa, który zabie
gał o utworzenie stacji badania żywności przy warszawskim Ratuszu [3]. Zwiedzili powstające wówczas stacje badania żyw
ności m. in. we Wrocławiu, Berlinie, Paryżu, Marsylii i Londynie. Podróż ta zaowocowa
ła utworzeniem przez Bujwida w Warsza
wie pierwszego w Polsce Zakładu Badania Żywności w roku 1891 [4].
Po ogłoszeniu przez Kocha spostrze
żenia dotyczącego płynu leczącego skór
ną postać gruźlicy, Bujwid po raz drugi odwiedził berlińską pracownię. Dzięki sta
raniom lekarzy warszawskich, którzy jak najprędzej chcieli znaleźć się w posiada
niu leczniczego płynu, Bujwid znalazł się w Berlinie już 23 listopada 1890 roku, to jest 10 dni po ogłoszeniu odkrycia przez Kocha (13 listopada 1890). Wspominał po
tem: „ Zdawało się, że stoimy w przeded
niu leczenia gruźlicy. Odkrycie Kocha mia
ło zaćmić odkrycie Pasteura. Wszystko, co żyło, rzuciło się do nabywania tego cudownego « Kochische Flüssigkeit», ale dostać go nie było można nigdzie, nawet za cenę złota” [3]. Tym razem, ze względu na wcześniejszy pobyt u Pasteu
Przegląd Lekarski 2017/74/9 453
ra i własne prace nad wścieklizną, Bujwid został przyjęty z dużą rezerwą. Dopiero dobrowolne poddanie się eksperymen
talnemu wstrzyknięciu pod skórę bardzo dużej dawki płynu (0, 25 ml) przełamało opór Kocha. Bujwid ciężko odchorował tą próbę i cudem uszedł śmierci. Mimo to Koch nie zdradził mu receptury płynu [11]. Bujwid zrelacjonował te wydarzenia następująco: „Wróciłem do Warszawy i zaraz zaczęliśmy robić próby z płynem Kocha pod kontrolą prof. Baranowskiego.
Ale co to za płyn? Oleisty, żółtawy, o swo
istym zapachu. Daję go do powąchania mojej żonie. Tak pachnie hodowla grużli- cy-powiedziała. A więc prawdopodobnie jest to wyciąg z tej hodowli. Spróbujemy zrobić to sami. W połowie grudnia zrobi
łem preparat i nazwałem go tuberkuliną.
W początku stycznia rozpoczęliśmy pró
by na zwierzętach. Wyniki takie same jak z płynem Kocha" [3]. Bujwid przygotował artykuł o sposobie przyrządzenia tuberku- liny na dwa tygodnie przed ogłoszeniem go przez Kocha. Tekst zatytułowany „ Tu- berkulina i jej przygotowanie” ukazał się na łamach Gazety Lekarskiej jednak do
piero w numerze 4 w roku 1891. Bujwid przesłał również próbkę otrzymanej przez siebie tuberkuliny Ludwikowi Pasteurowi.
Ten oddał ją Andre Chantemesse, francu
skiemu lekarzowi bakteriologowi, ale za
ufanie do płynu Kocha upadło i nie było amatorów do wykonania prób [3]. Mimo to Bujwid kontynuował prace w tym zakresie.
Doświadczeń z tuberkuliną dokonywał w szpitalach warszawskich. Szereg stu
dentów przeprowadzał codziennie po pa- ręset analiz w celu zbadania skuteczności środka [23]. Żona Kazimiera wykonywała osobiście badania plwociny kilkunastu pa
cjentów dziennie [3]. Bujwid konstatował:
„Koch pomylił się chcąc naśladować Pa
steura w jego szczepieniach wodowstrę- towych. Tam trzeba było działać szybko w celu wywołania odporności, zanim za
razek dostanie się do ośrodków mózgo
wych, tutaj taka odporność wywołać się nie da, wobec odmiennego sposobu dzia
łania zarazka na tkanki" [3].
Jednocześnie Bujwid prowadził ba
dania na zwierzętach. Co trzeci tydzień wyjeżdżał w tym celu na siedem dni do Petersburga. Doświadczenia przeprowa
dzane w zakładzie medycyny doświad
czalnej Instytutu księcia Oldenburskiego wykazały, że tuberkuliną przy zachowaniu ostrożności i uniknięciu silnych reakcji daje pozytywne rezultaty przy uodpar- nianiu zwierząt. Po powrocie Bujwid roz
począł działania mające na celu rozsze
rzenie wśród społeczeństwa wiadomości o sposobie walki z gruźlicą. Osobiście przyjeżdżał do licznych, nawet odległych majątków ziemskich w celu szczepienia bydła tuberkuliną. Prowadził także kontro
lę mleczarni. Propagował zakładanie obór rolnych, w których przeprowadzano bada
nia w kierunku gruźlicy [23]. Od roku 1891 sprawował również w Petersburgu nadzór nad powstałym tam zakładem szczepień przeciwko wściekliźnie. W tym samym roku otrzymał także propozycję objęcia urzędu kierownika Stacji Bakteriologicznej
w Odessie [4] po Eliaszu Miecznikowie, który na skutek grożącego mu procesu o odszkodowanie za wywołanie epidemii poszczepiennej wąglika, opuścił Odessę i udał się do Paryża, gdzie kontynuował pracę w Instytucie Pasteura [3]. Mimo bar
dzo korzystnych warunków finansowych oferowanych przez rząd carski, Bujwid nie przyjął stałej posady w Odessie. Zgodził się na systematyczne przyjazdy tylko do czasu przygotowania tam wyszkolonej kadry [24]. W ten sposób jeden tydzień spędzał w Warszawie, jeden w Odessie, jeden zaś w Petersburgu. Podczas jego nieobecności prowadzeniem warszaw
skiej stacji zajmował się Władysław Pal- mirski, młodszy brat Aleksandra [3].
Pod koniec roku 1891 Odo Bujwid otrzymał propozycję objęcia funkcji kie
rownika powstającej katedry higieny na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Jagiel
lońskiego. Kandydatura Bujwida na to stanowisko była rozważana już od czasu V Zjazdu Lekarzy i Przyrodników we Lwo
wie w roku 1888. Swoim wystąpieniem zwrócił on wówczas uwagę krakowskiego środowiska naukowego [4]. Profesorowie Napoleon Nikodem Cybulski, Ludwik Ry
dygier oraz Lucjan Rydel, pełniący funkcję dziekana Wydziału Lekarskiego, a biorący udział w Zjeździe zdecydowali o koniecz
ności powołania do istnienia Katedry Hi
gieny opartej na nowych, doświadczalnych podstawach. W niedługim czasie Bujwid otrzymał listownie propozycję objęcia tego zaszczytnego stanowiska [3]. Wspominał potem: „Po naradzeniu się [... ] i zastano
wieniu nad warunkami materialnymi, któ
re były bardzo skromne, postanowiliśmy z żoną zgodzić się na tę propozycję. Była to dla mnie rzecz niezwykle zaszczytna.
Zawsze marzyłem o działalności lekar- sko-pedagogicznej i teraz moje marzenia miały się niespodziewanie ziścić. Sprawa mianowania jednak się przedłużała" [3].
Decyzja o nominacji została przyspie
szona z inicjatywy Kazimierza Badeniego, ówczesnego Namiestnika Galicji. Miało to związek z wykryciem przez Bujwida przy
padków cholery w Biskupicach koło Lublina.
Na obszarze tym miały odbywać się wów
czas manewry armii austriackiej. Decyzją Badeniego zostały one wstrzymane, dzięki czemu udało się uniknąć rozprzestrzenieniu się choroby [1]. W wyniku nacisków Bade
niego na Senat UJ, dekret potwierdzający nominację Odona Bujwida na profesora nadzwyczajnego katedry higieny UJ został uchwalony dnia 13 kwietnia 1893. Z uwagi na doniosłość wcześniejszych osiągnięć naukowych Bujwida, zrezygnowano z prze
widzianego w procedurze egzaminu oraz konieczności posiadania doktoratu. Zde
cydowanego poparcia udzielił Bujwidowi Napoleon Cybulski [4], Ludwik Rydygier oraz Ludwik Karol Teichmann [3]. Do obję
cia funkcji kierownika katedry krakowskiej uczelni dążyli jednak również inni lekarze, m. in. Justyn Karliński, lekarz bakteriolog, autor prac o tematyce higieniczno-bakte- riologicznej. Bujwid wspominał rozmowę z Karlińskim, który powiedział: „WKrakowie mam liczną i wpływową rodzinę, ojciec mój jest profesorem uniwersytetu, sam pracuję
od dawna na polu naukowym i mam odpo
wiednie prace. Mam wszelkie szanse zo
stania profesorem, jedynie nazwisko pana, figurujące na liście kandydatów, stoi mi na przeszkodzie" [3].
Wkrótce po podjęciu uchwały przez Wydział Lekarski Uniwersytetu Jagielloń
skiego Bujwid wraz z żoną oraz córkami Zofią i Jadwigą przeprowadził się do Kra
kowa. Warszawska stacja szczepień, jak również prace Bujwida w Odessie pozosta
ły w rękach Władysława Palmirskiego [3].
Ich pierwsze krakowskie mieszkanie mie
ściło się przy ul. Studenckiej 11. Bujwido
wie wiązali z przeprowadzką dużą nadzieję na możliwość swobodniejszego działania według własnych poglądów i zasad. Zde
rzenie z konserwatywnym środowiskiem krakowskim okazało się jednakże doświad
czeniem bardzo trudnym [4]. Kazimiera Bujwidowa wspominała ten czas następu
jąco: „Jak każda roślina przesadzona do nowego gruntu, przechorowałam przenie
sienie z Warszawy do Krakowa" [4]. Odo Bujwid objął kierownictwo Katedry Higieny w roku akademickim 1893/94 [25]. Zaczy
nał się nowy etap w życiu uczonego.
Piśmiennictwo
1. Jarosińska D, Jarosiński T: Odo Bujwid.
Osamotnienie. Pamiętniki z lat 1932-1942.
Wydawnictwo Literackie Kraków 1990:
5-10.
2. Bujwid O: Pierwsza pomoc w nagłych wypadkach zachorowania oraz o tytoniu i spirytusie. Warszawa 1897: 17-26.
3. Bujwid O: Listy do niej. Pamiętniki z lat 1932-1942. Wydawnictwo Literackie. Kra
ków 1990: 42-237.
4. Dormus K. Kazimiera Bujwidowa 1867- 1932. Życie i działalność społeczno- -oświatowa. Wydawnictwo „Secesja".
Kraków 2002: 14-55.
5. Krzyżanowski L: Poglądy filozoficzne Ludwika Biichnera. Acta Universitatis Ni
colai Copernici 1979; 103: 70-83.
6. Büchner L: Kraft und Stoff. Berlin 1971:
372.
7. Szokalski W: Fantazyjne objawy zmysło
we. Kraków 1863; t. II: 447.
8. Szokalski W: Fantazyjne objawy zmysło
we. Kraków 1861; t. I: 63.
9. Garlicka K: Kazimiera Bujwidowa (1867- 1932). Rozprawy z dziejów oświaty 1992;
25: 88.
10. Hulewicz J: Bujwidowa Kazimiera z Kli- montowiczów (1867-1932) Polski Słownik Biograficzny. Polska Akademia Umiejęt
ności. Kraków 1937; 3: 111-112.
11. Przybyłkiewicz Z: Odo Bujwid (1857- 1942). Sześćsetlecie medycyny krakow
skiej. Życiorysy. Academia Medica Craco
viensis. Kraków 1963: 269-273.
12. Bujwid O: Poszukiwania jodu, bromu i ozonu w powietrzu tężni ciechocińskiej.
Gazeta Lekarska 1881; 1: 878.
13. Bujwid O: Wiadomość o nowym źródle siarczanym w Ciechocinku. Gazeta Le
karska 1881; 1: 1043.
14. Bujwid O: Mikroskopia i mikrochemia plwociny w chorobach dróg oddecho
wych. Pamiętnik Towarzystwa Lekarskie
go Warszawskiego 1884; 3: 289-356.
15. Bujwid O: Kilka dalszych uwag o meto
dzie Pasteura. Gazeta Lekarska 1886;
29: 600-602.
16. Bujwid O: O leczeniu ochronnem wście
klizny metodą Pasteura. Przegl Lek.
1886; 28: 387-388.
17. Bujwid O: Treściwe uwagi o wściekliźnie i jej leczeniu według metody Pasteura.
Kraków 1892: 289-313.
18. Bujwid O: Cukier gronowy jako pod
nieta ropienia w obecności Staphylo
coccus aureus. Przegl Lek. 1888; 12:
175-176.
19. Bujwid K: Najpotrzebniejsze wiadomości o cholerze. Najprostsze sposoby ustrze
żenia się jej oraz wskazówki ratowania
i pielęgnowania chorych. Warszawa 1894: 8.
20. Bujwid O: O oddziaływaniu chemicz- nem prątków cholery. Sposób oddziela
nia i rozpoznawania prątków cholery bez pomocy płytek i mikroskopu. Przegl Lek.
1888; 36: 465-466.
21. Bujwid O: Badanie samooczyszczają- cych własności wody rzeki Wisły na prze
strzeni 209 kilometrów poniżej Krakowa.
Zdrowie 1912; 6: 5.
22. Bujwid O: Wyniki poszukiwań bakterio
logicznych nad wodą i powietrzem miasta
Warszawy. Przegl Lek. 1888; 44: 561- 562.
23. Szumski K: Głos młodzieży w sprawie prof. Odona Bujwida. Kraków 1906:
19.
24. Gołąbowa B: Odon Bujwid. Przegl Lek.
1945; 8: 165-166.
25. Gastoł B: Powstanie i rozwój Katedry Hi
gieny w Krakowie. Sześćsetlecie medy
cyny krakowskiej. Historia katedr. Acade- mia Medica Cracoviensis. Kraków 1964:
593.
Przegląd Lekarski 2017 /74/9 455