• Nie Znaleziono Wyników

Odo Bujwid (1857-1942) : portret uczonego. Część I Okres warszawski

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Odo Bujwid (1857-1942) : portret uczonego. Część I Okres warszawski"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Barbara WASIEWICZ

Odo Bujwid (1857-1942) - portret uczonego Część I Okres warszawski

Katedra Historii Medycyny UJ CM Kierownik:

Dr hab. n. hum. Ryszard W. Gryglewski prof. UJ

Dodatkowe słowa kluczowe:

biografia bakteriologia gruźlica historia życia studia medyczne szczepienia wścieklizna

Additional key words:

biography bacteriology tuberculosis history of life medical studies vaccination rabies

Konflikt interesów: Autorzy nie deklarują konfliktu interesów

Adres do korespondencji:

Barbara Wasiewicz

ul. Kopernika 7, 31-034 Kraków tel: (12)422 21 16

e-mail: barbara. wasiewicz@uj. edu. pl

Odo Bujwid (1857-1942) jest jed­

nym z najbardziej znanych w histo­

rii medycyny bakteriologiem pol­

skim. Był uczniem Roberta Kocha oraz Ludwika Pasteura. Wprowadził i upowszechnił na ziemiach polskich światowe odkrycia z dziedziny bakte­

riologii i higieny. Niniejsza praca ma charakter biograficzny. W dużej mie­

rze oparta jest na oryginalnych za­

piskach Odona Bujwida powstałych w latach 1932-1942 zebranych w for­

mie pamiętnika.

Odo Feliks Kazimierz Bujwid urodził się 30 listopada, w dzień św. Odona 1857 roku w Wilnie. Jego ojciec Feliks pocho­

dził ze stanu zubożałej szlachty litewskiej.

Matka Berta Danówna była córką apte­

karza kowieńskiego. Pochodziła z pro­

testanckiej rodziny kurlandzkiej. Feliks i Berta Bujwidowie po zawarciu małżeń­

stwa osiedlili się w Antokolu, w domu, któ­

rego obraz zachował się w pamięci Odona do końca jego życia. W roku 1862 rodzina Bujwidów przeprowadziła się do Zułowa, gdzie Feliks Bujwid po otrzymaniu dłuż­

szego urlopu w urzędzie w Wilnie, dzięki wstawiennictwu właściciela licznych ma­

jątków ziemskich Antoniego Billewicza, otrzymał funkcję rządcy majątku nale­

żącego do jego córki Marii Billewiczów- ny, późniejszej Piłsudskiej. Rok później, w pierwszych dniach powstania stycznio­

wego Feliks został oskarżony o udzielanie pomocy powstańcom i aresztowany przez władze carskie. Mimo późniejszego zwol­

nienia z więzienia utracił on możliwość powrotu na uprzednie stanowisko w Wil­

nie. Pogarszająca się sytuacja materialna rodziny Bujwidów przesądziła o decyzji wyjazdu do Warszawy w 1866 roku, gdzie ojciec otrzymał posadę w magistracie. I tu również od początku skromne warunki fi­

nansowe stale się pogarszały [1]. Sytuacja rodziny Bujwidów pogorszyła się jeszcze bardziej po śmierci siedmioletniej siostry Marii, która zmarła na cholerę. Brak pew­

ności jutra i możliwości zapewnienia pod­

stawowych potrzeb rodzinie pchnęły rodzi­

ców Odona w nałóg alkoholizmu [1]. Było to przeżycie traumatyczne, odciskające trwałe piętno w psychice młodego człowie­

ka. Fakt ten miał wpływ na podjęcie przez niego w przyszłości tematyki uzależnienia od alkoholu i tytoniu. W swoich pracach ukazujących się drukiem oraz przedsta­

wianych w formie publicznych odczytów

Odo Bujwid (1857-1942) is one of the most famous in the history of medicine polish bacteriologist. He was the learner of Robert Koch and Ludwik Pasteur. He implemented and spread the worldwide microbiology knowledge at the polish lands. The article is a biography and is largely based on original notes of Odo Bujwid which have been made in a period of 1932-1942 and gathered in a form of diary.

Bujwid z charakterystycznym dla siebie podkreśleniem praktycznych stron zagad­

nienia przedstawił m. in. wpływ spirytusu na ciało człowieka, a także wykazał nie­

prawdziwość utwierdzonych w powszech­

nej opinii społeczeństwa przekonań, iż spożywany przez matki karmiące alkohol zwiększa ilość pokarmu. Zachęcał do za­

stępowania produktów alkoholowych her­

batą, kawą, mlekiem i czekoladą. Przed­

stawił również właściwości odżywcze tych produktów zestawiając je z opisem zgub­

nych skutków nadużywania alkoholu [2].

W podobny sposób opisał temat uzależ­

nienia od tytoniu. Określił wpływ nikotyny na organizm człowieka, dokonał analizy składu chemicznego dymu tytoniowego oraz wykazał, iż palenie tytoniu stanowi przyczynę licznych schorzeń. Prace te stały u początku nowoczesnej profilaktyki zdrowotnej i przynależały do nurtu medy­

cyny społecznej, których właściwy rozwój przypadał na drugą połowę XX wieku.

Lata gimnazjalne były znaczącym okresem życia Odona. To właśnie wtedy zrodziło się jego pierwsze zainteresowa­

nie nauką [1]. Drugą klasę III warszaw­

skiego gimnazjum sam określał jako „ wyzwolenie się z ciasnoty domowej’’ [3].

Wspominał on ten czas następująco: „ tak się zająłem naukami przyrodniczymi, zwłaszcza chemią, iż bez pamięci, z pod­

ręcznikiem Roscoe'go w ręku oddawałem się robieniu doświadczeń chemicznych.

Niedziele i święta były dla mnie rozkosz­

nymi dniami, które mogłem spędzać nad retortą i obserwować, jak sponad kwasu siarkowego i saletry wzbijają się brunat­

ne pary kwasu azotowego, a przy do­

świadczeniach z kwasem fosforowym, tworzące się przy zetknięciu z powie­

trzem, piękne białe kółka wodorofosfo- ru" [3]. Pierwszy zachwyt nauką i pełne młodzieńczego zapału prace spotkały

(2)

się z ostrą krytyką ze strony ojca, który nazwał zajęcie syna „ głupimi chemicz­

nymi wybrykami" [3]. Ten krytykę rodzica przeżywał mocno, lecz ze swojej pasji nie rezygnował.

W piątej klasie gimnazjum trudna sy­

tuacja materialna zmusiła Bujwida do podjęcia pracy zarobkowej. Przyszło mu udzielać korepetycji, bywało imać się za­

jęć fizycznych. Odbiło się to na wynikach w nauce. Zaniedbana została głównie ła­

cina i greka. W efekcie Bujwid powtarzał V a następnie również VI klasę gimnazjum [3]. Po trzykrotnych nieudanych próbach przejścia z klasy VI do VII opuścił gimna­

zjum by samodzielnie przygotować się do egzaminu. W podobnej sytuacji znalazł się jego szkolny kolega Aleksander Pal- mirski [4].

Po latach Bujwid wspominał go na kar­

tach swoich pamiętników jako najstarszego kolegę szkolnego i najlepszego przyjaciela [3]. Powiedział: „Byliśmy obaj na rozdrożu.

Nie wiedzieliśmy co robić dalej. Ja nie po­

rzucałem myśli, że kiedyś zdam maturęj... ] Porozumieliśmy się wkrótce, że nie może­

my pozostać na tym stopniu wykształcenia i musimy się dostać na uniwersytet. Posta­

nowiliśmy zamieszkać razem, uczyć się do przyszłego egzaminu i dawać lekcje, aby zarobić na życie. Zamieszkaliśmy z po­

czątku w pustych koszarach dla rekrutów na Pradze [... ]

I nauka się zaczęła [... ] Odżywiali­

śmy się Chlebem i herbatą, nie jadaliśmy obiadów z wyjątkiem rzadkich przypad­

ków, gdy byliśmy gdzieś z wizytą. Cały wolny czas obracaliśmy w naukę, pisząc nieskończoną ilość rozmaitych ćwiczeń i zadań” [3]. Z nastaniem mrozów dwaj nierozłączni już przyjaciele znaleźli schro­

nienie na strychu nad apteką Różyckiego na warszawskiej Pradze [3]. Wśród ksią­

żek i podręczników szkolnych, które Odo Bujwid czytał do późnych godzin nocnych warto zwrócić uwagę na dwa dzieła, któ­

re zaważyły na całym jego dalszym życiu i kierunku poszukiwań naukowych. Były to dzieło „Siła i materia” z 1855 roku Lu­

dwiga Buchnera oraz „Fantazyjne objawy zmysłowe” Wiktora Feliksa Szokalskiego z roku 1861. Ludwik Büchner (1824-1899) lekarz i filozof niemiecki jest przedsta­

wicielem tzw. wulgarnego materializmu.

Zdecydowanie odrzucał on istnienie po- zamaterialnej i transcendentnej stwórczej siły życiowej. Uważał, że tylko materia jest pierwotną zasadą wszelkiego bytu. Istotny jest również fakt, iż Büchner odniósł swo­

ją ideę do nauk przyrodniczych. Dzieło

„Kraft und Stoff’ stało się w ten sposób pierwszym zwartym wykładem podstawo­

wych zasad materializmu przyrodniczego.

Według tej filozofii myśl ludzka jest jedy­

nie fizjologicznym procesem mózgowym, zaś psychika jest odruchową czynno­

ścią układu nerwowego zdeterminowa­

ną przez świat zewnętrzny [5]. Mechani- styczna koncepcja przyrody była również

„obaleniem chrześcijańskich cudów" [6].

Büchner opowiadał się wyraźnie przeciw­

ko klerykalizmowi i religii, która powinna być według niego zastąpiona nauką [5].

Szokalski, chociaż mniej radykalny od

niemieckiego badacza, także opowiadał się za fizykalnym wyjaśnieniem zjawisk życiowych. Dla Bujwida silnie do tej pory związanego z wiarą katolicką był to wielki wstrząs. Lektura Pisma Świętego w dzie­

ciństwie była dla niego bardzo ważna.

Był też przekonany, iż w czasie ciężkiej choroby doświadczył nawet wizji mistycz­

nych [3]. Powiedział wtedy: „Rozczytuję się w książce Szokalskiego i widzę, jaką korzyść mogliby odnieść z niej wszyscy, którzy chcą myśleć przyrodniczo odrzuca­

jąc wszelkie rojenia, fantazje i objawienia [... ] Kiedy kto głębiej pomyśli, a zwłaszcza jeśli usłyszy należyty komentarz, mając przygotowanie w Szokalskim, musi dojść do wniosku, że wiara ujęta w jakimkolwiek kulcie religijnym sprzeciwia się zdrowemu, przyrodniczemu rozumowaniu" [3]. W tym stwierdzeniu widać jednak większy wpływ Buchnera. Szokalski mimo ściśle materia- listycznej teorii wyjaśniającej zagadnienia związane z psychiką i podkreśleniem roli rozumu oraz woli i doświadczenia w kon­

troli i zapamiętywaniu wrażeń zmysłowych nie zanegował istnienia Boga. Przeciwnie, stwierdza on, iż „w każdej istocie jest czynna myśl Boża” [7] oraz „ugruntowa­

nie wspólne na rozumie i wierze prowadzi do celu. Wiara bez rozumu rodzi przesąd i zabobon. Rozum zaś bez wiary zaro- zumienie i pychę” [8]. To mieszanie się poglądów, pewna dwojakość i niedookre- ślenie jest dla Bujwida bardzo charaktery­

styczne. Chociaż zaniechał on praktyk re­

ligijnych, nigdy nie zadeklarował apostazji od wiary katolickiej. Sam określał siebie

„nieprawowiernym ateistą" [4]. W innym miejscu powiedział. "Walczyłem ze sobą długoj... ] Ale stojąc na gruncie rozumo­

wania i przyrodniczych badań musiałem zrozumieć całą nierealność poprzednich moich wierzeń” [4]. W innym miejscu zaś czytamy: „czuję się związany starymi tra­

dycjami [... ] Ja bezwyznaniowcem pra­

wym nie mogę się uznać" [4]. To rozdarcie pomiędzy tym czym przesiąknął jeszcze w dzieciństwie, a młodzieńczym buntem i przekonaniem, że zagadka życia jest do rozwiązania jedynie na drodze rozumowej będzie stałą cechą niespokojnej osobowo­

ści uczonego.

Bujwid, przygotowując się wraz z Palmirskim do egzaminów gimnazjal­

nych kontynuował udzielanie korepetycji.

Jedną z jego uczennic była Kazimiera Klimontowicz córka Kazimierza, biuro­

wego kolegi ojca Odona [9]. Początkowo niechętnie przyjął propozycję udzielania lekcji czytania i pisania 5 letniemu wów­

czas dziecku. Wkrótce jednak Klimonto- wiczówna zyskała sympatię swojego na­

uczyciela. Sympatia ta z biegiem czasu przerodziła się w przyjaźń. Następnie ta wyjątkowa „uczennica i wychowanka jego myśli” została jego żoną. Przyszła Pani Bujwidowa urodziła się w Warsza­

wie 16 października 1867 roku. Jej ro­

dzina wywodziła z się z drobnej szlachty litewskiej [10]. Osierocona przez matkę Ludwikę, z domu Szcześniewską, była wychowywana przez siostrę ojca, Karo­

linę Petronelę Klimontowiczównę, której dom wypełniony był ciągle żywą tradycją

i wspomnieniami powstańczymi. Ciotka była silnie zaangażowana w sprawy na­

rodowe, co niewątpliwie miało wpływ na ukształtowanie światopoglądu Kazimiery, kobiety niezależnej i odważnie wyrażają­

cej swoje poglądy [10].

W 1872 roku zmarł ojciec Odona. Nie­

długo potem z powodu gruźlicy odeszła również matka. Piętnastoletni wówczas młodzieniec został jedynym żywicielem rodziny, opiekunem dwóch młodszych sióstr Anny i Wandy. W roku 1877 został zatrudniony na stałej posadzie korepetyto­

ra przez rodzinę państwa Łuszczewskich.

Przez pewien czas mieszkał w ich majątku Kowary [4].

Analizując opracowania biograficz­

ne dotyczące Odona Bujwida można za­

uważyć, że wielu autorów m. in. Zdzisław Przybyłkiewicz, Danuta i Tadeusz Jarosiń­

scy, Katarzyna Dormus, podkreśla wpływ szczególnych warunków życiowych na ukształtowanie się cech jego charakteru.

Córka Jadwiga Bujwid-Demlowa, przed­

stawiając życiorys ojca napisała: „Przez całe życie miał wielki szacunek dla pra­

cy- nie znosił lenistwa, marnotrawstwa, był wrogiem zaciętym picia wódki, palenia pa­

pierosów, gry w karty i przebywania w knaj­

pach” [11].

W ciągu dwóch lat pobytu w Kowarach Odo Bujwid zdołał samodzielnie przygoto­

wać się do upragnionej matury, którą osta­

tecznie zdał jako eksternista IV gimna­

zjum warszawskiego w 1879 roku. W tym samym roku rozpoczął studia na wydziale lekarskim Cesarskiego Uniwersytetu War­

szawskiego [4]. Jednocześnie warunki materialne Bujwida uległy nieznacznej poprawie za sprawą systematycznego opracowywania i wydawania przez niego skryptu z botaniki. Skrypt przygotowywa­

ny w pracowni botanicznej prof. Johanna Fischera von Waldheima zawierał pre­

cyzyjnie wykonane litografie autorstwa Bujwida [4, 11]. W pierwsze wakacje aka­

demickie młody student został ponownie zatrudniony przez rodzinę Łuszczewskich, tym razem jako opiekun jednego z trzech synów, który po przebytym zapaleniu płuc odbywał letnią rekonwalescencję w Ciechocinku. Bujwid wykorzystał pobyt w uzdrowisku na przeprowadzenie badań mających na celu wykrycie śladów jodu, bromu i ozonu w powietrzu w uzdrowisko­

wej tężni. Drugą pracę stanowiły badania nad nowym źródłem siarczanym w Cie­

chocinku. Wyniki badań zostały umiesz­

czone na łamach „Gazety Lekarskiej” [11- 13].

Młodego człowieka zaprzątały nie tyl­

ko problemy naukowe, a troską napawały nie wyłącznie sprawy finansowe. W tym bowiem czasie Bujwid stał się naocznym świadkiem kształtowania się nurtów no­

woczesnej myśli politycznej, z których z czasem wyłonią się dwa główne kierunki - socjalistyczny i narodowy. Czuł, że po­

winien wziąć w tym udział, jakkolwiek nie wydaje się by sam miał sprecyzowane poglądy, chociaż ze względów społecz­

nych, bliższa mu była wówczas wizja so­

cjalistów. On sam wspominając te wyda­

rzenia wypowiedział się następująco: „Na

Przegląd Lekarski 2017 /74/9 451

(3)

pierwszym roku zostałem wybrany przez kolegów na delegata do nielegalnej stu­

denckiej organizacji. Obrady, oczywiście tajne, odbywały się u rozmaitych kolegów, niekiedy i w moim mieszkaniu. Widać już było zarysy tworzących się partii: socja­

listycznej i narodowej. Ja staram się być bezpartyjny, chodzi mi głównie o pomoc wzajemną w pracy naukowej i pomoc materialną kolegom" [3]. I ponownie wi­

dać pewne wahanie, jakąś wewnętrzną niechęć do zajmowania pozycji skrajnych i konfrontacyjnych.

Tymczasem na drugim roku studiów jego zainteresowania naukowe skupi­

ły się wokół histologii wykładanej przez Henryka Fryderyka Hoyera (1834-1907), którego jako niezapomnianego, pełnego zapału wykładowcę tak opisywał: „Hoyer stał się dla mnie wzorem profesora bada­

cza. Kochał on naukę i starał się wyrobić takież zamiłowanie u uczniów" [3]. Hoyer dysponował doskonałą techniką badania mikroskopowego, a także umiejętnością tworzenia precyzyjnych preparatów, co dla przyszłego bakteriologa okazało się doskonałym wstępem w kształtowaniu warsztatu badawczego. Wpływ na Bujwi­

da miał także Michał Szałfiejew profesor chemii lekarskiej. To pod jego kierunkiem Bujwid przeprowadził badania chemiczne nad śliną ludzką, których wyniki ukazały się drukiem na łamach „Rocznika Zbioro­

wego Prac Naukowych Studentów War­

szawskiego Uniwersytetu”. Dwa lata póź­

niej studenckie prace Bujwida spotkały się z żywym zainteresowaniem prof. Duszana Lambla. Pod jego wpływem Bujwid rozpo­

czął badania nad plwociną górnych dróg oddechowych. I to właśnie ten moment przyjmuje się za kluczowy w skierowaniu jego zainteresowań naukowych w stro­

nę bakteriologii [11]. Po zapoznaniu się z dziełem Roberta Kocha „Die Ätiologie der Tuberkulose" z 1882 roku rozszerzył on swoje badania o poszukiwania prątków gruźlicy. Wspominał te wydarzenia nastę­

pująco:

„Pierwsze prace wykonałem na wła­

snym mikroskopie, który kupiłem za 27 ru­

bli, jako używany, w optycznym zakładzie Gerlacha na Krakowskim Przedmieściuj... ] Był to mały Zeiss w bardzo dobrym stanie, umożliwiający powiększenie około 300 razy. Pozwoliło mi to nawet na barwienie i zobaczenie bakterii gruźlicy niedawno przez Kocha odkrytych i demonstrowa­

nych nam, starszym uczniom medycyny, przez prof. Hoyera, który pierwszy zabar­

wił te bakterie pierwotną i bardzo mozolną metodą Kocha” [3]. (Metoda stosowana przez Henryka Hoyera polegała na 24 go­

dzinnym barwieniu prątków błękitem me­

tylenowym a następnie odbarwieniu ich wezuwiną. Krótszą, wymagającą jedynie kilkunastu minut metodę Ehrlicha zapre­

zentował w pracowni prof. Lambla Samuel Goldflam) [3].

Będąc na czwartym roku studiów Buj­

wid pracował już u prof. Lambla w Szpita­

lu św. Ducha, a także w Zakładzie Higie­

ny u prof. Skworcowa, oraz w Zakładzie Medycyny Sądowej u prof. Dymitra Kote- lewskiego. We wspomnieniach czytamy:

„ Wszędzie zajmowały mnie szczególnie przyrządy i urządzenia laboratoryjne. Nie u wszystkich profesorów przyrządy te były używane. Kotelewski nie umiał do­

brze wykorzystać mikroskopu, a posiadał wcale dobry i nigdy go nie używał. Natu­

ralnie ustawiłem mu go i odtąd zaczęli­

śmy pracować nad badaniem widmowym krwi, którego dotąd nie prowadzono.

U Skworcowa urządziliśmy na nowo całą pracownię, gdyż po powrocie z zagranicz­

nej podróży on pierwszy w Warszawie zaczął pracować nad higieną doświad­

czalnie. Pracy było huk i często przycho­

dziłem nocami do jednego lub drugiego zakładu dla wykonania badań, których nie mogłem w ciągu dnia przeprowadzić.

Pochłaniała mnie ta praca dając dużo za­

dowolenia” [3].

Wyniki badań nad prątkiem gruźlicy ukazały się w formie monografii „Mikrosko­

pia i mikrochemia plwociny” w „Pamiętniku Towarzystwa Lekarskiego Warszawskiego”

w roku 1884 [14]. Na piątym roku studiów lekarskich Bujwid otrzymał za nią złoty me­

dal. Monografia zawierała 6-stronnicowy atlas obrazów bakterii gruźliczych wyko­

nanych metodą litograficzną [11]. Bujwid napisał potem: „Preparaty bakterii gruźli­

czych wypadły tak dobrze, że później z ust Kocha otrzymałem pochwałę. Posłużyły mi one jako bilet wstępu na jego kurs bakterio­

logii" [11]. Za radą Tytusa Chałubińskiego Bujwid przesłał niemieckiemu uczonemu list z prośbą o przyjęcie do jego pracowni.

Do listu dołączył nagrodzoną monografię.

W odpowiedzi otrzymał zaproszenie na kurs bakteriologii w Berlinie. Dalsze wspar­

cie Chałubińskiego umożliwiło uzyskanie subwencji z Kasy im. Józefa Mianowskie­

go. Plany podjęcia studiów u samego Ko­

cha spotkały się wtedy z krytyką, a może raczej koleżeńską zawiścią. Wyjazd za granicę zaplanowany przez młodego stu­

denta kojarzony był nieodłącznie z poszu­

kiwaniem przygody i rozrywek. Ponadto znaczna część środowiska lekarskiego uznawała nowe odkrycia z dziedziny bak­

teriologii za czystą mrzonkę. Od jednego z przyjaciół swojego teścia Bujwid usły­

szał zgryźliwą uwagę: „Zobaczymy jakie to będą studia" [3]. Zaś Franciszek Jawdyń- ski, wzięty warszawski lekarz i doskonały praktyk skierował do Bujwida słowa wypo­

wiedziane z drwiącym uśmiechem: „Bakte­

rie tężcowe- to przecież śmieszna nauka.

Tężec to uraz nerwowy" [3].

Bujwid wyjechał na sześciotygodniowy kurs w lipcu 1885 roku. Z właściwym sobie zapałem zabrał się do pracy w berlińskiej pracowni Roberta Kocha. Powiedział: „ Sądziłem, że trzeba rzecz widzieć u źródła i brać ją możliwie z pierwszej ręki” [3].

Po powrocie do kraju Bujwid z koń­

cem 1885 roku utworzył w swoim miesz­

kaniu przy ul. Wilczej 12 (wcześniejszy numer 6) pierwszą na ziemiach polskich pracownię bakteriologiczną. On sam wspominał: „Pracownia bakteriologiczna.

Pamiętam osłupienie prof. Baranowskie­

go, gdy zobaczył ten napis. Pospiesznie wdział okulary i przyjrzał się napiso­

wi. Ale faktycznie to tutaj była pierwsza w Polsce pracownia bakteriologiczna,

skąd zaczęło się naukowo i praktycznie szerzyć nowe podstawy bakteriologii.

Nie chcę nic ująć zasług memu zacnemu pierwszemu przewodnikowi Hoyerowi, który nas, młodych, wprowadził w tajniki tej nauki. Miał on jednak za dużo innych zadań i traktował bakteriologię jako rzecz uboczną, zostawiając młodszym dalsze jej rozwinięcie. W mojej skromnej pra­

cowni odbywały się kursy i badania wła­

sne” [3]. Bujwid powiedział też: „Powrót do Warszawy z kursu Kocha to dla mnie początek nowej epoki i zwrot w życiuj... ] wiozę do kraju najnowsze zdobycze na­

uki, która tylko co do życia została po­

wołana, a już widać, że rychło zreformuję całą medycynę. Zaczynają się do mnie zgłaszać starsi lekarze i młodsi koledzy z żądaniem prowadzenia kursów według nowin tylko co zasłyszanych u wielkiego odkrywcy bakterii gruźlicy i cholery. [... ] naturalnie od razu staram się zobaczyć mojego mistrza Chałubińskiego, który mieszkając prawie naprzeciw mnie na Mokotowskiej- niemal co dnia do mnie zagląda, zapowiadając swą wizytę kart­

ką z dopiskiem « polowanie na bakterie

». Oglądamy z nim troskliwie przywie­

zione z Berlina rozmaite hodowle, robimy barwne preparaty. Chałubiński z mło­

dzieńczym zapałem bierze czynny udział w pracy” [3].

Dopiero po powrocie z Berlina oraz po zdaniu zaległego egzaminu z anatomii u profesora Czausowa 14 stycznia 1886 roku Bujwid uzyskał dyplom lekarski Uni­

wersytetu Warszawskiego [1]. W tym cza­

sie Ludwik Pasteur ogłosił światu swoją metodę szczepień przeciwko wściekliź­

nie. Metoda ta wzbudziła wówczas liczne kontrowersje i zyskała zarówno zwolen­

ników jak i wrogów. Bujwid wypowiedział się wówczas następująco: „Z początku, jak każdy lekarz, pytałem siebie, czy to nie jakiś humbug, jakaś nowa homeopa­

tia? Odkrycia Pasteura były u nas zna­

ne, ale pozostawaliśmy pod zbyt silnym wpływem nauki niemieckiej i jej rozpo­

wszechnionej u nas literatury, ażeby nie zareagować, przynajmniej zrazu, nieco sceptycznie. Oczywiście nie mogłem po­

legać na sobie i swej mało jeszcze po­

suniętej wiedzy lekarskiej, tym bardziej że z pracowni Kocha wyniosło się raczej sporo pesymizmu wobec nauki francu­

skiej. Przecież nawet metody badania spopularyzowane przez Kocha wykazy­

wały wyższość prowadzenia hodowli na pożywkach stałych nad sposobem poda­

nym przez Pasteura. Unosiła się jeszcze w atmosferze nieufność co do szczepień ochronnych przeciw wąglikowi, tak silnie zwalczanych przez niemieckich badaczy.

Trzeba było koniecznie zasięgnąć zdania Chałubińskiego" [3]. Dzięki jego pomocy w uzyskaniu kolejnej subwencji w kwo­

cie tysiąca rubli Bujwid w marcu 1886 roku wyjechał na trzymiesięczny kurs do Instytutu Pasteura w Paryżu. Wspominał potem: „Spodziewałem się zobaczyć ja­

kiś wspaniały budynek, poświęcony ba­

daniom tak niezwykłego człowieka, który dokonał tyle pięknych odkryć naukowych, a tu nie ma gdzie usiąść i zaczekać. Tłum

(4)

ludzi pokąsanych, zebranych niemal z ca­

łego świata, oczekujących na swoją kolej, stoi na podwórzu „ [3]. Po spotkaniu z Pasteurem, mimo swego rodzaju zgrzytu zaistniałego przy pierwszych wspólnych pracach, kiedy to Bujwid przygotował przy Pasteurze hodowlę na kochowskim pod­

łożu stałym, pozostawał pod wrażeniem odkrytego tam źródła wiedzy, a także osobowości Pasteura. Wspominając obie podróże do Berlina i Paryża powiedział potem: „ Dotąd równoważyły się we mnie uczucia względem obu badaczy, ufałem jednemu i drugiemu jednakowo. Czułem jednak, że idea Pasteura zwycięża, bo ma za sobą fakty. I od tej chwili stałem się pasteurzystą. " [3]. Powiedział również:

„Zamiar urządzenia Zakładu pasteurow- skiego w Warszawie bardzo szybko doj­

rzał w moich myślach. Byłem pewny, że to zrobię, nie myśląc skąd wezmę potrzeb­

ne środki" [3]. Podróż powrotną do kraju Bujwid odbył 6 czerwca 1886 roku. Wyjeż­

dżając otrzymał od Pasteura dwa króliki zaszczepione wścieklizną wzmocnioną (virus fixe) w 115 pokoleniu szczepien- nym [15]. Króliki te dały początek hodowli wykorzystanej następnie do szczepień i własnych doświadczeń [15]. Pracownia bakteriologiczna w mieszkaniu Bujwida przy ul. Wilczej 12 została przeorgani­

zowana na stację szczepień pasteurow- skich. Zwierzęta doświadczalne zostały umieszczone w piwnicy budynku. Bujwid wraz żoną wyprowadzili się wówczas do mieszkania przy ul. Świętojerskiej, skąd codziennie wczesnym rankiem podążali na Wilczą. Dodatkowe środki w kwocie czterystu rubli wykorzystane na urządze­

nie Zakładu szczepień Bujwid uzyskał zgłaszając swoje prace „O bakteriach w powietrzu’’ oraz „ O stosowaniu metody Pasteura” w konkursie zorganizowanym przez Towarzystwo Lekarskie Warszaw­

skie [3]. W dniu 16. 06. 1886 Odo Bujwid w Towarzystwie Lekarskim Krakowskim wygłosił wykład będący powiadomieniem o sposobach wykonania i wynikach meto­

dy Pasteura w leczeniu wścieklizny [16].

Szczepienia pokąsanych w pierwszej na ziemiach polskich a drugiej w Europie stacji szczepień pasteurowskich rozpoczę­

ły się 29 czerwca 1886 roku. W później­

szym czasie Bujwid otrzymał od miasta subwencję na prowadzenie Zakładu, który w ten sposób zyskał charakter na pół urzę­

dowy. Pacjenci przybywający do Warsza­

wy z gmin wiejskich mogli być umieszczani w Szpitalu Wolskim. Byli wówczas zobo­

wiązania do pokrycia kosztów szpitalnych oraz wpłaty 15 rubli do Zakładu za szcze­

pienie leczniczo-ochronne [3]. Z czasem Zakład został przeniesiony z ul. Wilczej 12 na ul. Bednarską 24.

Jednocześnie Bujwid kontynuował własne badania nad wścieklizną, których wyniki przestawił osobiście w Akademii Paryskiej w listopadzie 1888 roku [1].

Wprowadził również własne modyfikacje do oryginalnej metody Pasteura. W latach 1887-1892 w warszawskiej pracowni me­

todą wzmocnioną zaszczepionych zostało 1560 pacjentów, z których zmarło 6, co stanowiło odsetek śmiertelności na pozio­

mie 0, 38 %. Bujwid zestawiając otrzymane przez siebie wyniki z danymi otrzymany­

mi z instytutów szczepiennych w Paryżu, Odessie i Neapolu podkreślił iż warszaw­

ska stacja na równi ze światowymi ośrod­

kami przyczyniła się do znacznego zmniej­

szenia odsetka śmiertelności z powodu wścieklizny [17].

Działalność naukowa Bujwida nie ograniczała się wówczas jedynie do ba­

dań nad wścieklizną. Ważnym zagadnie­

niem podjętym przez niego w tym czasie było określenie zależności pomiędzy obecnością w ustroju gronkowca złociste­

go (Staphylococcus aureus) a podwyż­

szoną wartością cukru. W doświadcze­

niach przeprowadzonych na zwierzętach laboratoryjnych Bujwid wykazał, iż cu­

kier wpływa stanowczo na rozwój ropie­

nia w obecności gronkowca złocistego [18] . Równocześnie z otwarciem zakładu szczepień otrzymał on posadę lekarza- -konsultanta Kolei Nadwiślańskiej i rozpo­

czął pracę nad poprawą warunków sani­

tarnych na stacjach kolejowych [4]. Wśród podróżującej ludności odnotowywano wówczas przypadki cholery azjatyckiej.

Z obawy przed rozprzestrzenianiem się choroby funkcja kolejowego lekarza bak­

teriologa stała się niezwykle istotna. Buj­

wid trafnie zlokalizował punkt, z którego została zawleczona cholera [3]. Z pomocą lekarzy i studentów zorganizował oddział sanitarny do walki z epidemią a specjalne dezynfektory, noszące nazwę Bujwida zo­

stały nakazem urzędowym wprowadzone we wszystkich południowych guberniach Rosji. Praktyczne informacje skierowane do społeczeństwa dotyczące profilaktyki, źródeł zakażenia oraz właściwego po­

stępowania podczas choroby wydawane były przez Bujwidów w formie pisemnej [19] . W roku 1887 ogłosił on też własną metodę rozpoznawania przecinkowców cholery. Metoda ta polegająca na po­

wstawaniu charakterystycznego odczynu czerwieni zyskała duże uznanie w świe­

cie naukowym. Stosowany w oznaczeniu odczynnik został nazwany w Niemczech

„Bujwid'sche Entdeckung [1]. Bujwid opi­

sał również prostą metodę odróżnienia prątków cholery od innych prątków. Me­

toda ta nie wymagała użycia mikroskopu.

Polegała na otrzymaniu w odpowiednim czasie charakterystycznego zabarwienia hodowli umieszczonej w roztworze kwasu solnego [20]. Tak liczne sukcesy nauko­

we i zagraniczne wyjazdy budziły często w środowisku lekarskim wrogie reakcje.

Bujwid przedstawił swoją metodę rozpo­

znawania przecinkowca cholery w odczy­

cie podczas V Zjazdu Lekarzy i Przyrodni­

ków we Lwowie w roku 1888. Wspominał to wydarzenie następująco: „ Po odczycie przystąpił do mnie Włodzimierz Dziedu- szycki i powiedział znamienne słowa:

- Panie doktorze, nie można się tak na­

gie wybijać naprzód, bo u nas tego nie lu­

bią. I pokazał co się robi, gdy ktoś za wyso­

ko podnosi głowę. Wówczas u nas robi się tak- i wykonał charakterystyczny ruch ręką na szyi, którą się ucina. Pamiętne słowa, których nie wziąłem należycie do rozumu.

Byłyby nam oszczędziły wielu cierpień” [3].

Pracownia Bujwida nadal pełniła rolę szkoły bakteriologii dla szeregu młodych, jak również starszych lekarzy. Wykłady Bujwida wygłaszane na kursach w jego pracowni obejmowały zagadnienia doty­

czące chorób zakaźnych i ich etiologii, jak również epidemiologii, higieny i profilakty­

ki. Ich treść zatytułowana „Pięć odczytów o bakteryjach" ukazała się drukiem w roku 1887. Mimo, iż wykłady nie były ujęte w programie akademickim a uczestnictwo w nich nie było obowiązkowe uznaje się je za pierwszy polski podręcznik bakteriologii lekarskiej [11]. Bujwid prowadził również zajęcia w ramach działalności Uniwersy­

tetu Latającego powstałego w Warszawie z kółek samokształceniowych i której bez­

pośrednimi organizatorami byli m. in. Zofia Daszyńska-Golińska, Jadwiga Szczawiń- ska-Dawidowa wraz z mężem Janem Da­

widem oraz Stefania Sempołowska [4].

W tym czasie podjął on również bada­

nia dotyczące zanieczyszczeń wody, które miały istotne znaczenie przy opracowaniu metody uzdatniania wody w budowanych w tym czasie wodociągach warszawskich [1]. Na szczególną uwagę zasługuje spo­

sób pobierania przez niego próbek wody wiślanej. Pierwsze wykonane przez niego oznaczenia odbyły się we wrześniu 1889 roku. Analiza odbywała się podczas rejsu statkiem na dystansie 32 km Wisły poniżej Warszawy [21] Bujwid przeprowadził rów­

nież analizę bakteriologiczną powietrza miasta Warszawy. Wprowadził do polskiej higieny na stałe jakościową i ilościową analizę czystości wody. Dokonał również modyfikacji oryginalnej metody Roberta Kocha uznając swój sposób oznaczeń za daleko ściślejszy [22]. Bujwid przedsta­

wił wyniki swoich badań warszawskich w dwóch referatach wygłoszonych na Mię­

dzynarodowym Kongresie Higieny w Pary­

żu w roku 1889 [1].

W tym samym roku Bujwidowie wyje­

chali w podróż po Europie. Pieniądze na wyjazd w kwocie 600 rubli otrzymali od oberpolicmajstra Klejgolsa, który zabie­

gał o utworzenie stacji badania żywności przy warszawskim Ratuszu [3]. Zwiedzili powstające wówczas stacje badania żyw­

ności m. in. we Wrocławiu, Berlinie, Paryżu, Marsylii i Londynie. Podróż ta zaowocowa­

ła utworzeniem przez Bujwida w Warsza­

wie pierwszego w Polsce Zakładu Badania Żywności w roku 1891 [4].

Po ogłoszeniu przez Kocha spostrze­

żenia dotyczącego płynu leczącego skór­

ną postać gruźlicy, Bujwid po raz drugi odwiedził berlińską pracownię. Dzięki sta­

raniom lekarzy warszawskich, którzy jak najprędzej chcieli znaleźć się w posiada­

niu leczniczego płynu, Bujwid znalazł się w Berlinie już 23 listopada 1890 roku, to jest 10 dni po ogłoszeniu odkrycia przez Kocha (13 listopada 1890). Wspominał po­

tem: „ Zdawało się, że stoimy w przeded­

niu leczenia gruźlicy. Odkrycie Kocha mia­

ło zaćmić odkrycie Pasteura. Wszystko, co żyło, rzuciło się do nabywania tego cudownego « Kochische Flüssigkeit», ale dostać go nie było można nigdzie, nawet za cenę złota” [3]. Tym razem, ze względu na wcześniejszy pobyt u Pasteu­

Przegląd Lekarski 2017/74/9 453

(5)

ra i własne prace nad wścieklizną, Bujwid został przyjęty z dużą rezerwą. Dopiero dobrowolne poddanie się eksperymen­

talnemu wstrzyknięciu pod skórę bardzo dużej dawki płynu (0, 25 ml) przełamało opór Kocha. Bujwid ciężko odchorował tą próbę i cudem uszedł śmierci. Mimo to Koch nie zdradził mu receptury płynu [11]. Bujwid zrelacjonował te wydarzenia następująco: „Wróciłem do Warszawy i zaraz zaczęliśmy robić próby z płynem Kocha pod kontrolą prof. Baranowskiego.

Ale co to za płyn? Oleisty, żółtawy, o swo­

istym zapachu. Daję go do powąchania mojej żonie. Tak pachnie hodowla grużli- cy-powiedziała. A więc prawdopodobnie jest to wyciąg z tej hodowli. Spróbujemy zrobić to sami. W połowie grudnia zrobi­

łem preparat i nazwałem go tuberkuliną.

W początku stycznia rozpoczęliśmy pró­

by na zwierzętach. Wyniki takie same jak z płynem Kocha" [3]. Bujwid przygotował artykuł o sposobie przyrządzenia tuberku- liny na dwa tygodnie przed ogłoszeniem go przez Kocha. Tekst zatytułowany „ Tu- berkulina i jej przygotowanie” ukazał się na łamach Gazety Lekarskiej jednak do­

piero w numerze 4 w roku 1891. Bujwid przesłał również próbkę otrzymanej przez siebie tuberkuliny Ludwikowi Pasteurowi.

Ten oddał ją Andre Chantemesse, francu­

skiemu lekarzowi bakteriologowi, ale za­

ufanie do płynu Kocha upadło i nie było amatorów do wykonania prób [3]. Mimo to Bujwid kontynuował prace w tym zakresie.

Doświadczeń z tuberkuliną dokonywał w szpitalach warszawskich. Szereg stu­

dentów przeprowadzał codziennie po pa- ręset analiz w celu zbadania skuteczności środka [23]. Żona Kazimiera wykonywała osobiście badania plwociny kilkunastu pa­

cjentów dziennie [3]. Bujwid konstatował:

„Koch pomylił się chcąc naśladować Pa­

steura w jego szczepieniach wodowstrę- towych. Tam trzeba było działać szybko w celu wywołania odporności, zanim za­

razek dostanie się do ośrodków mózgo­

wych, tutaj taka odporność wywołać się nie da, wobec odmiennego sposobu dzia­

łania zarazka na tkanki" [3].

Jednocześnie Bujwid prowadził ba­

dania na zwierzętach. Co trzeci tydzień wyjeżdżał w tym celu na siedem dni do Petersburga. Doświadczenia przeprowa­

dzane w zakładzie medycyny doświad­

czalnej Instytutu księcia Oldenburskiego wykazały, że tuberkuliną przy zachowaniu ostrożności i uniknięciu silnych reakcji daje pozytywne rezultaty przy uodpar- nianiu zwierząt. Po powrocie Bujwid roz­

począł działania mające na celu rozsze­

rzenie wśród społeczeństwa wiadomości o sposobie walki z gruźlicą. Osobiście przyjeżdżał do licznych, nawet odległych majątków ziemskich w celu szczepienia bydła tuberkuliną. Prowadził także kontro­

lę mleczarni. Propagował zakładanie obór rolnych, w których przeprowadzano bada­

nia w kierunku gruźlicy [23]. Od roku 1891 sprawował również w Petersburgu nadzór nad powstałym tam zakładem szczepień przeciwko wściekliźnie. W tym samym roku otrzymał także propozycję objęcia urzędu kierownika Stacji Bakteriologicznej

w Odessie [4] po Eliaszu Miecznikowie, który na skutek grożącego mu procesu o odszkodowanie za wywołanie epidemii poszczepiennej wąglika, opuścił Odessę i udał się do Paryża, gdzie kontynuował pracę w Instytucie Pasteura [3]. Mimo bar­

dzo korzystnych warunków finansowych oferowanych przez rząd carski, Bujwid nie przyjął stałej posady w Odessie. Zgodził się na systematyczne przyjazdy tylko do czasu przygotowania tam wyszkolonej kadry [24]. W ten sposób jeden tydzień spędzał w Warszawie, jeden w Odessie, jeden zaś w Petersburgu. Podczas jego nieobecności prowadzeniem warszaw­

skiej stacji zajmował się Władysław Pal- mirski, młodszy brat Aleksandra [3].

Pod koniec roku 1891 Odo Bujwid otrzymał propozycję objęcia funkcji kie­

rownika powstającej katedry higieny na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Jagiel­

lońskiego. Kandydatura Bujwida na to stanowisko była rozważana już od czasu V Zjazdu Lekarzy i Przyrodników we Lwo­

wie w roku 1888. Swoim wystąpieniem zwrócił on wówczas uwagę krakowskiego środowiska naukowego [4]. Profesorowie Napoleon Nikodem Cybulski, Ludwik Ry­

dygier oraz Lucjan Rydel, pełniący funkcję dziekana Wydziału Lekarskiego, a biorący udział w Zjeździe zdecydowali o koniecz­

ności powołania do istnienia Katedry Hi­

gieny opartej na nowych, doświadczalnych podstawach. W niedługim czasie Bujwid otrzymał listownie propozycję objęcia tego zaszczytnego stanowiska [3]. Wspominał potem: „Po naradzeniu się [... ] i zastano­

wieniu nad warunkami materialnymi, któ­

re były bardzo skromne, postanowiliśmy z żoną zgodzić się na tę propozycję. Była to dla mnie rzecz niezwykle zaszczytna.

Zawsze marzyłem o działalności lekar- sko-pedagogicznej i teraz moje marzenia miały się niespodziewanie ziścić. Sprawa mianowania jednak się przedłużała" [3].

Decyzja o nominacji została przyspie­

szona z inicjatywy Kazimierza Badeniego, ówczesnego Namiestnika Galicji. Miało to związek z wykryciem przez Bujwida przy­

padków cholery w Biskupicach koło Lublina.

Na obszarze tym miały odbywać się wów­

czas manewry armii austriackiej. Decyzją Badeniego zostały one wstrzymane, dzięki czemu udało się uniknąć rozprzestrzenieniu się choroby [1]. W wyniku nacisków Bade­

niego na Senat UJ, dekret potwierdzający nominację Odona Bujwida na profesora nadzwyczajnego katedry higieny UJ został uchwalony dnia 13 kwietnia 1893. Z uwagi na doniosłość wcześniejszych osiągnięć naukowych Bujwida, zrezygnowano z prze­

widzianego w procedurze egzaminu oraz konieczności posiadania doktoratu. Zde­

cydowanego poparcia udzielił Bujwidowi Napoleon Cybulski [4], Ludwik Rydygier oraz Ludwik Karol Teichmann [3]. Do obję­

cia funkcji kierownika katedry krakowskiej uczelni dążyli jednak również inni lekarze, m. in. Justyn Karliński, lekarz bakteriolog, autor prac o tematyce higieniczno-bakte- riologicznej. Bujwid wspominał rozmowę z Karlińskim, który powiedział: „WKrakowie mam liczną i wpływową rodzinę, ojciec mój jest profesorem uniwersytetu, sam pracuję

od dawna na polu naukowym i mam odpo­

wiednie prace. Mam wszelkie szanse zo­

stania profesorem, jedynie nazwisko pana, figurujące na liście kandydatów, stoi mi na przeszkodzie" [3].

Wkrótce po podjęciu uchwały przez Wydział Lekarski Uniwersytetu Jagielloń­

skiego Bujwid wraz z żoną oraz córkami Zofią i Jadwigą przeprowadził się do Kra­

kowa. Warszawska stacja szczepień, jak również prace Bujwida w Odessie pozosta­

ły w rękach Władysława Palmirskiego [3].

Ich pierwsze krakowskie mieszkanie mie­

ściło się przy ul. Studenckiej 11. Bujwido­

wie wiązali z przeprowadzką dużą nadzieję na możliwość swobodniejszego działania według własnych poglądów i zasad. Zde­

rzenie z konserwatywnym środowiskiem krakowskim okazało się jednakże doświad­

czeniem bardzo trudnym [4]. Kazimiera Bujwidowa wspominała ten czas następu­

jąco: „Jak każda roślina przesadzona do nowego gruntu, przechorowałam przenie­

sienie z Warszawy do Krakowa" [4]. Odo Bujwid objął kierownictwo Katedry Higieny w roku akademickim 1893/94 [25]. Zaczy­

nał się nowy etap w życiu uczonego.

Piśmiennictwo

1. Jarosińska D, Jarosiński T: Odo Bujwid.

Osamotnienie. Pamiętniki z lat 1932-1942.

Wydawnictwo Literackie Kraków 1990:

5-10.

2. Bujwid O: Pierwsza pomoc w nagłych wypadkach zachorowania oraz o tytoniu i spirytusie. Warszawa 1897: 17-26.

3. Bujwid O: Listy do niej. Pamiętniki z lat 1932-1942. Wydawnictwo Literackie. Kra­

ków 1990: 42-237.

4. Dormus K. Kazimiera Bujwidowa 1867- 1932. Życie i działalność społeczno- -oświatowa. Wydawnictwo „Secesja".

Kraków 2002: 14-55.

5. Krzyżanowski L: Poglądy filozoficzne Ludwika Biichnera. Acta Universitatis Ni­

colai Copernici 1979; 103: 70-83.

6. Büchner L: Kraft und Stoff. Berlin 1971:

372.

7. Szokalski W: Fantazyjne objawy zmysło­

we. Kraków 1863; t. II: 447.

8. Szokalski W: Fantazyjne objawy zmysło­

we. Kraków 1861; t. I: 63.

9. Garlicka K: Kazimiera Bujwidowa (1867- 1932). Rozprawy z dziejów oświaty 1992;

25: 88.

10. Hulewicz J: Bujwidowa Kazimiera z Kli- montowiczów (1867-1932) Polski Słownik Biograficzny. Polska Akademia Umiejęt­

ności. Kraków 1937; 3: 111-112.

11. Przybyłkiewicz Z: Odo Bujwid (1857- 1942). Sześćsetlecie medycyny krakow­

skiej. Życiorysy. Academia Medica Craco­

viensis. Kraków 1963: 269-273.

12. Bujwid O: Poszukiwania jodu, bromu i ozonu w powietrzu tężni ciechocińskiej.

Gazeta Lekarska 1881; 1: 878.

13. Bujwid O: Wiadomość o nowym źródle siarczanym w Ciechocinku. Gazeta Le­

karska 1881; 1: 1043.

14. Bujwid O: Mikroskopia i mikrochemia plwociny w chorobach dróg oddecho­

wych. Pamiętnik Towarzystwa Lekarskie­

go Warszawskiego 1884; 3: 289-356.

15. Bujwid O: Kilka dalszych uwag o meto­

dzie Pasteura. Gazeta Lekarska 1886;

29: 600-602.

(6)

16. Bujwid O: O leczeniu ochronnem wście­

klizny metodą Pasteura. Przegl Lek.

1886; 28: 387-388.

17. Bujwid O: Treściwe uwagi o wściekliźnie i jej leczeniu według metody Pasteura.

Kraków 1892: 289-313.

18. Bujwid O: Cukier gronowy jako pod­

nieta ropienia w obecności Staphylo­

coccus aureus. Przegl Lek. 1888; 12:

175-176.

19. Bujwid K: Najpotrzebniejsze wiadomości o cholerze. Najprostsze sposoby ustrze­

żenia się jej oraz wskazówki ratowania

i pielęgnowania chorych. Warszawa 1894: 8.

20. Bujwid O: O oddziaływaniu chemicz- nem prątków cholery. Sposób oddziela­

nia i rozpoznawania prątków cholery bez pomocy płytek i mikroskopu. Przegl Lek.

1888; 36: 465-466.

21. Bujwid O: Badanie samooczyszczają- cych własności wody rzeki Wisły na prze­

strzeni 209 kilometrów poniżej Krakowa.

Zdrowie 1912; 6: 5.

22. Bujwid O: Wyniki poszukiwań bakterio­

logicznych nad wodą i powietrzem miasta

Warszawy. Przegl Lek. 1888; 44: 561- 562.

23. Szumski K: Głos młodzieży w sprawie prof. Odona Bujwida. Kraków 1906:

19.

24. Gołąbowa B: Odon Bujwid. Przegl Lek.

1945; 8: 165-166.

25. Gastoł B: Powstanie i rozwój Katedry Hi­

gieny w Krakowie. Sześćsetlecie medy­

cyny krakowskiej. Historia katedr. Acade- mia Medica Cracoviensis. Kraków 1964:

593.

Przegląd Lekarski 2017 /74/9 455

Cytaty

Powiązane dokumenty

— stanowczo najpierw przeczę, jakoby kościół istniał dla narodu! Kościół założony został przez Zbawiciela na to, by człowiek nauczył się czcić tu na

Zbyteczną rzeczą jest przytaczać tu dowody, że staram się rozkrze- wiać i podnieść polski nasz śpiew ludowy, że przeto twierdzenie p. Poliń- skiego, jakoby

żości i życia, niż w melodyach rzymskich mistrzów. Cyryla pod dyrekcyą Fr.. 7 wykonanie utworów kościelnych pod dyrekcyą Fr. Jana Nepomucena na Skałce, w

warszawskiej. Radzono m iędzy innem i, „by starano się wciągnąć do kół śpiewackich i Towarzystwa św. Cecylii." Tym czasem kółka nasze_ parafialne,

Obejdź się z nami łaskawie, Zmiłuj się po nagłej sprawie, Racz przyjść ku twej wiecznej sławie.. Odmień, Panie, twój gniew srogi, Odmień, niech człowiek ubogi

ścielnej zyskał sobie Grzegorz W. kamień węgielny pod wspaniałą świątynię m uzyki kościelnej, w której następne wieki składały swe skarby, dzięki tym

ścielnej, kto się przypatrzy, jacy to mężowie pracowali n a tem polu, jakie skarby melodyi i harm onii nam w spuściźnie zostawili, ten też z pewnością

schädigte und einen auf über 10000 Mark veranschlagten Schaden an Material herbeiführte. Krüger trug Abschürfungen, sein Heizer Kujecki zwei Rippenbrücke davon.