• Nie Znaleziono Wyników

Muzyka Kościelna, 1890, R. 10, nr 5

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Muzyka Kościelna, 1890, R. 10, nr 5"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

MUZYKA KOŚCIELNA.

W Y D A W N I C T W O

poświęcone Przewielebnemu Duchowieństwu, PP, Organistom, Nauczycielom i miłośnikom muzyki liturgicznej.

M uzyka k o ścielna w ychodzi m iesięcznie. P rz e d p ła ta w ynosi z p rzesy łk ą w N iem czech rocznie 4 m. 80 fen ., w A n stry i 2 z łr. 80 ce n t., w R osyi 3 rs ., w in nych p ań stw ach 5 fran k ó w z dołączeniem odnośnego p o rto riu m .

— Można ta k ż e półrocznie abonować. — P rz e d p ła tę , prócz A dm inistracyi , , M uzyki kościelnej,“ p rzyjm ują w szy stk ie u rzęd a pocztow e w A n stry i i w Niemczech.

Rok X. Poznań, w m aju 1890. Nr. 5.

Kuiyka kośdola katolickiego i ]i| reforma.

(Ciąg dalszy).

Zbyteczną rzeczą jest przytaczać tu dowody, że staram się rozkrze- wiać i podnieść polski nasz śpiew ludowy, że przeto twierdzenie p. Poliń- skiego, jakoby „protekcya śpiewu ludowego kościelnego nigdy na seryo nie była i nie je st traktowana w Poznaniu,“ pozbawione jest wszelkiej podstawy.

W ystarczy przejrzeć choć pobieżnie wydawnictwa moje, by przekonać się o prawdziwości mojego twierdzenia. W każdym roczniku „Muz. kośc.“ znaj­

dzie p. Poliński artykuły o polskim śpiew ie kościelnym, lub dodatki m uzy­

czne z pieśniam i kościelnemi. Sam on wspomina, że w ydałem śpiewnik pod tyt. „Śpiewajmy Panu,“ w którym starałem się przywrócić pieśniom naszym pierwotną ich formę tak co do tekstu jak i m elodyi.1) Że zaś nie „na pa- pierze“ tylko „ojczystą muzykę kościelną11 uprawiam, świadczą liczne wyko­

nania tychże pieśni w katedrze i innych kościołach tutejszych. Stosownie do starego zwyczaju polskiego, uświęconego dekretem synodu chełm ińskiego2) z r. 1604go, chór mój archikatedralny nawet podczas sum y w najuroczystsze św ięta pieśni polskie śpiewa. Także i na wielkiej procesyi, jaka w Boże Ciało naokoło katedry obchodzi, zachowałem dawne zwyczaje. Od niepam ię­

tnych czasów wykonywam y tu ściśle przepisy rytuału piotrkowskiego,3) na­

kazującego śpiewać podczas tej procesyi h ym n y: „Pange lingua,“ „Salutis humanae sator,“ „Sacris solem niis,11 „Aeterne rex A ltissim e“ itp. Dopiero od ostatniego ołtarza intonuje się z a w s z e pieśń „Twoja cześć chwała." Za mojej pamięci ani raz porządku tego nie zmieniono — tak iż z oburzeniem odrzucić w inienem twierdzenie p. P ., jakobym pieśń tę „usunął, a zastąpił ją jakim ś kantykiem łacińskim!'*

l) Ot. „Muz. kośc.“ r. 1886, stv. 34. 2) Ob. „Muz. kośc.“ 1890, str. 1.2. 8) Ob. „Magister cl-onJit.'

(2)

W dalszym ciągu swej rozprawy p. P. stara się dowieść, żem rozwi­

nął „zbytnią gorliwość w krzewieniu m uzyki przeważnie z X V I w. w yłącznie w języku łacińskim — z krzywdą (?) mowy krajowej — oraz wygnania (!) z kościoła m uzyki instrum entalnej i wogóle d z i s i e j s z e j ż e jestem jednem słowem „krańcowym radykałem (czemu nie socyalistą?) p l u s p a p i s t e q u e l e p a p e “ (tj. gorliwszym katolikiem, jak sam papież).

Reforma m uzyki kościelnej jedynie tylko na wzorach z X V I wieku oprzeć się może — nie dla tego, żeby wszystko co w wieku tym napisano było zupełnie doskonałe, lecz dla tego, że „wówczas geniusz, jak mówi dr.

P r o s k ę w przedmowie do swej wiekopomnej „Musica divina,“ z religijnym natchnieniem się łączył. W skutek rozkwitu sztuk pięknych i wskutek kościel­

nego usposobienia wieku budził się zapał do szlachetnych i świętych rzeczy.

W m istrzach klasycznych widzimy wzory wyższego duchowego życia, stoją­

cego po nad z m i e n n o ś c i ą i w y m a g a n i a m i c z a s ó w , i kierującego się zasadami, które podobnie jak zasady kościoła na silnej spoczywają opoce.“

Tą opoką w m uzyce kościelnej jest i pozostanie tak długo, póki kościół istn ieć będzie — p r z e p i s t e g o ż k o ś c i o ł a . 1) J est to hasło, wydane przy objęciu redakcyi niniejszego wydawnictwa — a hasło to najlepiej uwy­

datnione w kom pozycyach X V I wieku, najpierw dla tego, iż ich autorowie czerpali natchnienie ze śpiewu gregoryańskiego, już to biorąc z niego m o- tywa, już też zachowując jego tonacye — a potem, że przestrzegali oni ściśle przepisy liturgiczne, czy to we mszach, czy w nieszporach, czy w li­

taniach itd. N ie wszystkie utwory z wieku tego są arcydziełami: — podo­

bnie jak dzisiaj, tak i naówczas przy ogromnej produkcyi na polu koin- pozycyi kościelnej obok drogocennych pereł m uzycznych wiele także mier­

nych utworów w świat puszczano. Nie m ożna przecież z góry kamieniem rzucać na wszystkie „msze Palestryny i jego szkoły," twierdząc, że „podług jednego tworzone są one szablonu; w ięc jednostajne i monotonne; że har­

m onie ich często twarde, m odulacye rażące; że tem aty żadnej nie posiadają charakterystyki, że pewna (?) panuje w nich sztywność, że brak im melodyi, rytmicznej rozm aitości i foremnej budowy frazesów." Piszący te słowa zna widocznie tylko z partytury dzieła X V I wieku i nigdy icli w dobrem wyko­

naniu nie słyszał. Prócz tego nie rozumie on ducha katolickiego kościoła, który żąda, jak to już na innem miejscu z protestantem T h i b a u f e m powiedziałem ,2) by w inelodyach jego wystrzegano się wszelkich gwałtownych wyrazów wewnętrznego uczucia, „by muzyka jego razem z m m skromnie się cieszyła, razem z nim umiarkowanie się sm uciła.11

Dobra m elodya tem się odznacza, że oddaje ona doskonale rytm te­

kstu, tudzież tak zw. m elodyą mowy. Podczas gdy nowożytne m elodye z ma- łem i wyjątkami wpierw, że tak powiem, na instrumencie bywają pomyślane i potem dopiero tekst otrzymują — i dla tego najczęściej z rytmiką tekstu prawie żadnego związku nie mają — to stosunek t o n ó w d o s ł ó w w m elodyach starych mistrzów tak je st ścisły, iż chcąc je dobrze oddać, wpierw tekst dobrze wydeklamować, a potem dopiero do ich w yśpie­

wania zabrać się trzeba.

W ykazałem to na przykładach w roczniku VII, str. 19 i 34, prócz

*) Ob, „Muz. kośc.“ 1884, str. 3 i 34 etc. 2) Tamże, r. 1887, str 18.

(3)

tego na dowód mego twierdzenia posłużyć może cały śpiew gregoryański, na którym starożytni m elodye swe wzorowali.

Posłuchajm y, co o śpiewie tym i o połączeniu go z polifonią klasy­

czną protestant O t t o n K a d e w przedmowie do W altera „Kodexu* Lutra11 z 1530go pisze: „Śpiew gregoryański jest pomiędzy utworami kościoła nąj- sam odzielniejszem, najoryginalniejszem, najgłębszem i najwspanialszem dzie­

łem! N ie znam niczego w świecie, coby zastąpić m ogło charakterystyczne jego m elodye, nad któremi przez tysiąc z górą lat kościół pracował." Żadna muzyka tak przenikającemi m otywam i poszczycić się nie może! Żaden śpiew tak tajemniczo do duszy nie przemawia!...

„Jeżeli zaś ten C a n t u s g r e g o r i a n u s , jakby jaki n e r y u s r e ­ r u m kościelnych kompozycyi, w utworach starych mistrzów wciąż się poja­

wia; — jeżeli w szyscy m istrze dawniejsi jednozgodnie dowodzą, że układowi czterogłosowemu dopiero przez wplecenie weń m otyw u clioralnego kościelną powagę się nadaje; — jeżeli połączenie to nie przez jednostki tylko, lecz przez ogół cały mistrzów przez dwa przeszło było przyjęte stulecia: wtedy każdy m yślący muzyk przyznać musi, iż nie działo się to przypadkowo, i że nie chwilowy kaprys pojedyńczych m uzyków b y ł do tego bodźcem.

„Przeciwnie wplatanie śpiewu gregoryańskiego w stare kompozycye kilkugłosowe jest na polu sztuki muzycznej zjawiskiem tak wielkiego zna­

czenia jak żadne inne... W yw ierał on niezm ierny wpływ na ukształtowanie form sztuki w ogólności — tudzież na rozwój tonacyi i harmonii, na ry­

tmikę i melodykę.11

Autor przedmowy rozróżnia przytem trzy epoki wpływu tego: pier­

wszą epokę od początków harmonii (około 1 3 8 0 r.) aż do J o s q u i n a d e P r e s (1 520), w której śpiew gregoryański w harm onii przeważał — dragą epokę rozkwitu szkoły rzymskiej pod Palestryną (do roku 1590), w której kompozycya kilkugłosowa ze śpiewem gregoryańskim b yła równo uprawnioną i dla tego do tak wysokiej w zniosła się doskonałości — i wreszcie epokę upadku starego system u harmonicznego, w której śpiew gregoryański z utwo­

rów kilkugłosowych powoli ustępuje, wskutek czego tradycya starych tonacyi kościelnych z czasem zaciera się zupełnie.

Słusznie tedy dzisiejsi reformatorowie m uzyki katolickiej na wzorach z drugiej epoki się kształcą — n i e d l a t e g o , b y j e n i e w o l n i c z o n a ­ ś l a d o w a ć c h c i e l i , gdyż takie naśladowanie ham owałoby swobodę ich natchnienia i polot fantazyi, lecz dla tego, b y s i ę n a u c z y l i z n i c h , j a k p r z e j ą ć s i ę d u c h e m c h o r a ł u g r e g o r y a ń s k i e g o , j a k u ś w i ę ­ c i ć m o t y w a m i c h o r a ł n e m i s w o j e u t w o r y , j a k z a s t o s o w a ć do t y c h o s t a t n i c h k i l k u n a s t o w i e k o w e t r a d y c y e k o ś c i o ła i wreszcie, j a k o d d a ć w n i c h n a j l e p i e j ż y c z e n i a i p r z e p i s y t e g o ż k o ś c i o ł a .

N igdy przytem reformatorom ani się śniło nawet, by jedynie tylko teksty łacińskie „z krzywdą mowy krajowej" w kom pozycyach swych uwzglę­

dniali, tudzież, by „wyganiali z kościoła m uzykę instrum entalną-1 i wogóle dzisiejszą. Toć jeden z największych reformatorów muzyki kościelnój tego wieku, ksiądz Franciszek W itt, którego p. Poliński tak bezwzględnie o chęć niemieckiego a u s r o t t e n posądza,w iele bardzo pieśni ludowych niem ieckich ułożył — a „S tacye11 jego do tekstu sławnej poetki Korduli N othburg’i i wspaniałe jego kantaty do znanych pieśni kościelnych: „Gelobt sei Jesus

(4)

Christus" i „G egnisst seist du, Maria,“ są prawdziwemi perłam i m iędzy no- w szem i arcydziełami m uzycznem i. Podobnież i reszta wielkich mistrzów, pi­

szących w duchu reformy, w iła wieńce Zbawicielowi i Jego Najświętszej M atce z kwiatów w yrosłych na niwie rodzinnej.

Prócz tego tworzyli oni także d z i e ł a i n s t r u m e n t a l n e . W sp o­

m n ę tylko W itta prześliczną m szą na cześć ś. Łucyi, tegoż „Te D eum “ op.

X; Greitha m sze instrum entalne, H allera m szą „Assum pta esfc Maria“ itp.

Żaden z nich n ie żądał, by wyrugować z kościoła m uzykę instrum entalną

— starali się oni tylko o to, by m uzyka ta nie sprzeciwiała się przepisom liturgicznym — głów nie zaś, by odpowiadała powadze Dom u Bożego.

Zdarzało się nieraz, że śp. ks. W itt udzielał swych rad reformatorom w innych krajach. Jako inicyator nowego ruchu kościelno-m uzycznego m iał on do tego najsłuszniejsze prawo. Zresztą nigdy on się z radami nie na­

rzucał, lecz jedynie na osobne każdorazowe życzenie interesowanych osób ich udzielał. Ze rady te nie przez wszystkich chętnie przyjmowane były, świad­

czą wiersze przytoczone przez p. Polińskiego, w których poeta wyraża obawę, b y W itt radami swemi Słowian n ie zniem czył. Są to te sam e obawy, które i teraz napełniają naszych krytyków m uzycznych, nie chcących, lub nie umiejących w znieść się nad jednostronne pojmowanie tradycyi i ducha kato­

lickiej liturgii. Zresztą m iędzy Słow ianam i południowemi nie brak wielbicieli talentu ks. W itta — wspom nę tylko ks. prof. Gnjezdę, redaktora kościelno- m uzycznego m iesięcznika „Cerkveni Glasbenik“ i jego licznych współpra­

cowników.

(Dokończenie nastąpi).

--- } = » * — --- -—

Polski śpiew ludowy*

Już w pierwszych wiekach chrześciaństwa biskupi poszczególnych dyecezja widząc, jak bardzo lud wierny lgnie do pieśni kościelnćj w greckim lub łacińskim języku, tj. w języku ludowym, widząc, jak heretycy, chcąc wier­

nych przywabić do swych zborów, urządzają nęcące wspaniale śpiewy po zborzyskach swoich — sam i starali się o to, aby śpiew kościelny ulepszyć i udoskonalić. W spomina o tćm Tertulian, Ambroży św., A ugustyn św ięty i inni. Ś w ięty biskup medyolański, współzawodnicząc z Aryanami, zaprowa­

dził w swej katedrze w M edyolanie w spaniały śpiew kościelny i naraził się nawet na zarzut ze strony przeciwników, „jakoby czarami sw ych hymnów lud uwodził,“ czem u ten ostatecznie nie przeczy, odpowiadając, że potężny to być m usi c z a r , gdy cały lud w św iątyni z całćj piersi Trójcę świętą chwali (cfr. Ambroży „Opera" wydanie benedyktyńskie, p. 873).

W religijnem kształceniu ludu polskiego śpiew jest potężnym czyn­

nikiem , m ogącym w piersi ludu zachować znajomość i przywiązanie do wiary n aw et w czasach najsroższego utrapienia i prześladowania.

W polskićj pieśni katechizmowej, jakby w „Abecedaryuszu“ św. Au­

gustyna streszczone są prawdy wiary naszej św., którą łatwićj spam iętać zdoła u m ysł prosty, niż w katechizmowych podziałach.

(5)

P ieśni na Adwent, na post wielki, W ielkanoc i Zielone Świątki po­

dają treściwą p o l s k ą d o g m a t y k ę , niektóre ze zdumiewającą ścisłością i precyzyą, wielkopostne „Gorżkie żale,“ podziwem napełniające znawców li­

teratury kościelnej — to nasza polska poetyczna m istyka i ascetyka ludowa, to arcydzieło prawdziwe, przedstawiające wylewy pokutującej duszy, korzącej się przed m ęką Chrystusa i wypowiadającej m u m iłość swoję w słowach tak pełnych prawdy, że bodaj, czy która inna literatura podobnym utworem po­

szczycić się może. N asze pieśni o Matce Bożej, o Św iętych Pańskich, to kompendium historyi kościelnej ludu polskiego — nasze hym ny na Boże Ciało, nasze pieśni pokutne, nasze pieśni pogrzebowe i inne przygodne, to niezrównany skarb religijnej poezyi, którym się raduje każda szczera dusza katolicka.

Tćm są te pieśni dla wykształconych, a dla prostaczków są w szyst- kiem. Chłop polski może nie um ieć czytać, ale gdy ze słu ch u nauczy się swoich pieśni kościelnych, to w duszy jego silniej drgają tętna religijnych uczuć, niż u w ykształconych wiernych innych narodów. Do chłopa polskiego można zastósować to, co o wiernych palestyńskich chrześcianach piątego wieku pisze Hieronim ś., że oracz za pługiem wyśpiewuje Dawidowe psalm y, a w łaściciel winnicy wbcinająe krzywym sierpem obwisły winograd, z rado- snój piersi wykrzykuje Alleluja, a góry i doliny odbrzmiewają świętą pieśnią!

.1 t K u r. P om .

KORESPONDENCYE.

Z powiatu W łocław skiego.

Przed dwoma laty piześwietna kapituła włocławska, stósująe się do życze­

nia Jego Ekscelencji ks. biskupa Bereśniewicza, rozwiązała chór orkiestry kate­

dralnej, składający się z kilku muzykantów podeszłego wieku. Czas już był wielki na usunięcie takiej anomalii, nie odpowiadającej ani orkiestrze, ani świętym cere­

moniom kościoła. Prawda! wielu dzisiaj żałuje tego, bo nie usłyszą w katedrze ani polki, ani marsza, lub wyjątku z opery lub nieopery. Dziwno! jak się po­

psuły nasze gusta, widocznie chorymi jesteśmy. Lecz Bogu niech będą dzięki, ka­

tedra włocławska pierwsza z tutejszych wróciła do śpiewów zgodnych z przepisami kościoła i z świętością jego obrzędów. Odrodzenie to przeszło prędko i łatwo, bo ten, któremu powierzono tę świętą reformę, to kapłan nie tylko znający muzykę i kochający ją , lecz nad muzykę kochający kościół św. i jego święte prawa. Ka­

płanem tym jest ksiądz Leon Moczyński, kapelan biskupa i wikaryusz katedry.

Odrodzenie nastąpiło od sformowania chóru z liczby alumnów miejscowego semi- naryum. Następnie utworzył Szan. dyrygent chór mięszany chłopców i dorosłych mężczyzn z miejscowych mieszkańców. Chór kleryków seminaryum śpiewa co czwar­

tek na wotywie „Cibavit“ i w uroczystości li tylko kościelne, chór zaś mięszany w niedziele i święta uroczyste na sumie i nieszporach. Dla bliższego przedsta­

wienia sił chóru mięszanego załączam seryą śpiewów wykonanych w wielki piątek wieczorem przy grobie Zbawiciela, jak to bywa tu w zwyczaju. 1) „O quam ama.bilis“ ks. dra S. 2) „Lament nad śmiercią Zbawiciela11 według manuskryptu panien klarysek gnieźn. 3) „Adoramus te“ Mik. Zieleńskiego. 4 ) „Adoramus te“

(6)

Kothe’go. 5) „Sepulto Dno“ ks. Gorczyckiego. 6) „Popule meus“ Tom. Ludw. de Yittoria. 7) „Voxilla E egis“ ks. dra S. 8) „In monte oliveti“ (5 gł.) Mik. Zie- lonskiego. 9) „Yere languores nostros" Ant. Lotti. 10) „Benodicite Dnum“ B.

Kothe’go i „Dobra noc“ harm. ks. dra S,, wszystko a capella.

O wykonaniu powyższych utworów nie wydaję żadnego sądu, bo nie by­

łem na nich obecnym. Wogóle ten chór wcale mi dotąd nieznany. Znawcy je ­ dnakże bardzo go chwalą. Za to o chórze męzkim, o ile się znam, tylko wyrazy uznania i radości zapisać mogę. Uznania za pracę przy tylu lekcyach — radości za tak obfity owoc pracy. Do takiego też śpiewu odnosi się on aforyzm: „qui cantat bis orat“ — bo czuć, iż serca śpiewających w tym śpiewie ku Bogu są wzniesione, i że serca słuchaczów do tych świętych melodyi w modlitwie się nastrajają.

Prócz katedry w bardzo wielu miejscach dyećezyi kujawskiej powstały przy kościołach chóry, ale wszystkie prawie śpiewają po polsku tylko. Z tych zaś, które znam, to najściślej trzyma się przepisów chór przy kościele w Kowalu pod Wło­

cławkiem. Składa się z panienek miejskich, chłopców i mężczyzn. Kepertoar chóru składa się z lOciu mszy łacińskich i rozmaitych offertoriów i oddzielnych m ote­

tów, wszystko zatwierdzone przez Tow. św. Wojciecha. Dyrygentem chóru je st miej­

scowy organista, pan Sobczyński, który z zamiłowaniem wszelkiej dokłada pracy, aby przy niedogodnych warunkach trudności przełamać. Pochwały godni są sta­

nowiący chór, którzy przepędziwszy cały dzień przy pracy, całe wieczory spędzają n a mozolnych ćwiczeniach w śpiewie. Tej pracy jeden je st najważniejszy skutek:

przepisy i życzenie kościoła św. są spełnione. Podobny chór je s t w Aleksandrowie pogranicznym i w Piotrkowie Trybunalskiem przy kościele parafialnym, lecz ten z powodu chóru amatorskiego, produkującego się w kościele popijarskim, a strze­

gącego się bardzo, aby nowego postępu muzyki dawnemi melodyami nie profano­

wać, żadnej nie może na siebie zwrócić uwagi, może też dla tego, że tworzą go

rzemieślnicy tylko.' Ks. K...

--- ---

L I T E R A T U R A .

Mitterer Ign., „Missa pro defunctis11 na Sopran, Alt, Tenor i Bas z towa­

rzyszeniem 2 pużanów tenorowych i 2 basowych lub organów. Augsburg. A. Bohm

& Sohn. P art. i gł. 3 mrk. 20 fen. Instrum enta osobno 1 mrk.

Piękne to i nie trudne Keąuiem znanego Kompozytora z Brixen w Tyrolu X. Mitterera polecamy naszym chórom. Przy uroczystszych nabożeństwach żałobnych można organy zastąpić kwartetem złożonym z puzanów, lub w braku tychże z od­

powiednich trąb i tub.

Zapowiedziane w N r. 4 zeszłorocznej „Muzyki kościelnej “ Preludye F r e s c o b a l d i e g o , organisty przy kościele św. P iotra w Rzymie w XVII wieku, opuściły prasę p. tyt. „Sammlung von Orgelsatzen aus dem gedruckten Werken“

des H i e r o n i m u s F r e s c o b a l d i herausgegeben v. F r. X. Haberl. Lipsk. Breit- kopf i Hiirtel. Cena 10 Marek.

— Prócz tego wyszedł osobny wyciąg z powyższego dzieła p. t. 55. Or- gelsiltze des H. F r e s c o b a l d i za cenę 5 mrk.

(7)

ś c i e l n y dla dyecezyi polskich ułożony w edług ry tu a łu Piotrkow­

skiego i w edług najlepszych źródeł archiwum wawelskiego. Ponie­

waż pragnę wydaniem tern przysłużyć się wszystkim dyecezyom polskim i przyspieszyć zaprowadzenie jedności w naszym śpiewie kościelnym — dla tego proszę uprzejm ie Czcigodnych, konfratrów i pp. organistów , ażeby mi w tym celu życzenia swe i uw agi jak - naj prędzej przysłać chcieli.

ROZMAITOŚCI.

Przedstawienia męki Pańskiej w Oberammergau rozpoczynają się d.

26 maja i potrwają do 28 września.

W Berlinie przyznano patent t. zw. mechanicznemu dyrygentowi t. j.

figurze, która za pomocą zegara w jej wnętrzu umieszczonego podaje jedną ręką wszelkie, czy to szybkie czy wolne miary taktu. Rozmyślni dyrygenci będą w figu­

rze tej mieli niebozpieczną konkurentkę.

Elektryczne organy coraz bardziej się rozpowszechniają. Prawie wszyscy znaczniejsi organmistrze angielscy i francuzcy według systemu elektycznego organy budują. W ostatnim czasie wypisano konkurs na budowę wielkich organów z trze­

ma klawiaturami w kościele opactwa w W e r d e n — jako pierwszy warunek kon­

kursu postawiono system elektryczno-pneumatyczny.

M uzyka u Birmanów. Birmanie są wesołego usposobienia, więc chęć do zabaw, muzyki i tańców niczem nie je st pohamowaną.

Głównym muzycznem instrumentem tak co do wielkości jak i dźwięku, jest pattshaing czyli bęben-harmonium. Jest to rodzaj okrągłego pudła w kształcie cebrzyka, o 30 calach wysokości a 4 '/ 2 stopy średnicy. Pudło składa się z klepek ładnie wyrzeźbionych a spojonych ze sobą za pomocą gwoździ. Wewnątrz zawiesza się pionowo 18 do 20 bębnów rozmaitej wielkości od 6 do 25 centymetrów śre­

dnicy. Dla nastrojenia instrumentu modyfikuje się w razie potrzeby dźwięk każdego bębenka, przylepiając na środku oślej skóry, która go pokrywa, trochę gliny zwil­

żonej. Muzykant siedzi po środku takiego instrumentu, gra na nim uderzając palcami lub dłonią, a w miarę silniejszych lub słabszych uderzeń, wydobywa sil­

niejsze lub słabsze tony. Drugi instrum ent bardzo je st podobnym do pattshaingu, lecz zamiast bębnów zawiera dzwonki czyli tam-tamy, które uderzane pałeczkami wydają dźwięki bardzo łagodne i harmonijne. Reszta orkiestry składa się z piszcza­

łek o szerokim otworze, z cymbałów i ogromnego tamtamu, zwykle też daje się słyszeć odgłos bambusowych kastanietów, bardzo dobrze takt wymierzających, ale zanadto donośnych.

Dla muzyki koncertowej i salonowej mają Birmanie inne jeszcze instru- rnenta, z których główniejszemi są harfa i harmonium o klawiszach bambusowych lub^ stalowych; wreszcie długa okrągła gitara o trzech strunach, mając kształt kaimana, którego też nosi nazwę, inna znowu podobna do włoskiej mandoliny,

zamyka szerek instrumentów muzycznych. M isye kat.

(8)

10

f p C T tI M I

MAGISTER CHORALIS.

P O D R Ę C Z N I K

| D O N A U K I Ś P I E W U G E E G O R Y A Ń S K I E G O ,

W EDŁUG MELODYI AUTENTYCZNYCH

ZATWIERDZONYCH PRZEZ STOLICĘ! 8 . 1 PRZEZ K0N GRE0A CYĄ 'Ś. OBRZĄDKOW.

UŁOŻYŁ

KS. FR. XAW. HABERL.

NA JĘZYK POLSKI Z DRUGIEGO WYDANIA WŁOSKIEGO PRZETŁUMACZYŁ I

OPISEM WAŻNIEJSZYCH OBRZĄDKÓW KOŚCIOŁA W POLSCE

U Z U P E ŁN IŁ

Ks. Józef Surzyński,

D r. św. teologii.

R a ty zb o n a . N a k ła d em F ry d ery k a P u ste ta .

Cena za oprawny egz. 1.80 m., czyli I złr. 10 ct. z firanko przesyłką.

N a b y w a ć m okną w k się g a rn i J~arosł. L eitg eb ra w P o zn a n iu .

: i x d c i x i x i x d c k d c o c x i x i ^

Q O " € ^ C 3 - € > C 3 “ € 3 " € 3 - € 3 » € > - € 3 - O - O - 0

< k JgĘF Co tylko opuściła prasę oczekiwana z wielu stron książeczka: f h

T TWOJA CZEŚĆ CHWAŁA. T

(J) Pieśni kościelne (p

oraz

nabożeństwo katolickie dla młodzieży

wydał ksiądz Józef Surzyński.

82o XVI i 160 s tr.

Cena za e g c e m p l . z oprawą w półpłótno z wyciskiem S B f e n . = S I e t . w .a ., biorący 30 sztuk lub więcej naraz płacą tylko po SO f e n . — 18 e t . Z oprawą w całe płótno z wyciskiem 4 5 f e n . == 2 7 c t ., biorący 30 sztuk lub więcej naraz płaci tylko po 4 0 f e n . = 2 1 c t.

K B . Przy zamówieniu prosimy podać czy lub ile egzempl. ma być dla c h ł o p c ó w lub dla d z i e w c z ą t . — Mniejsze należytości można przesyłać w znaczkach pocztowych.

J a rosław Leitgeber w P oznan iu '

Spis rzeczy: A rty ku ły . Muzyka kościoła katolickiego i jej reforma (ciąg dalszy).

— Polski śpiew ludowy. Korespondencye. Z powiatu Włocławskiego. Literatura. Eeąuiem X .M itterera. — PreludyeFrescobaldiego. — Polskikancyonałkościelny. Rozmaitości. Ober- ammergau. — Mechaniczny dyrygent. — Elektryczne organy. — Muzyka u Birmanów. Ogłoszenia.

D o d a t k i m u z y c z n e : Wielki Tydzień (ciąg dalszy. — Pieśni na Boże Ciało.

Redaktor ks. ur. Józef S u r z y ń s k i ul. Seminaryjska nr. 1.

Nakładem i czcionkami J a r o s ł a w a L e i t g e b r a w Poznaniu, plac Wilhelmowski 18.

I

Cytaty

Powiązane dokumenty

Obejdź się z nami łaskawie, Zmiłuj się po nagłej sprawie, Racz przyjść ku twej wiecznej sławie.. Odmień, Panie, twój gniew srogi, Odmień, niech człowiek ubogi

A oni tłomacząc się dziecinnie, że z rozporządzenia ich księdza wikarego tu przybyli, a zatem ja chociaż jestem miejscowym organistą i mam swój chór

ścielnej zyskał sobie Grzegorz W. kamień węgielny pod wspaniałą świątynię m uzyki kościelnej, w której następne wieki składały swe skarby, dzięki tym

ścielnej, kto się przypatrzy, jacy to mężowie pracowali n a tem polu, jakie skarby melodyi i harm onii nam w spuściźnie zostawili, ten też z pewnością

stoły i ewangelii z prostszemi daleko i mniej pięknemi melodyami rzymskiemi, używanemi powszechnie w innych krajach katolickich, nasuwa się pytanie, zkąd te nasze

Prędzej wzorowych chórów się nie doczekamy, póty się nie podniesie nauka śpiewu w szkołach średnich. Widzimy to na licznych

jam tutaj wyjaśnienie, jakim sposobem owe cztery akcenta w mowie nie zawsze wyraźnie oddzielone, zlewające się z sobą, oddzieliły się wyraźnie, odgraniczyły

52 Śpiew ludowy podczas sumy i wystawienia Najśw.. 57 Hieronim