• Nie Znaleziono Wyników

Muzyka Kościelna, 1890, R. 10, nr 4

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Muzyka Kościelna, 1890, R. 10, nr 4"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

MUZYKA KOŚCIELNA.

W Y D A W N I C T W O

poświęcone Przewielebnemu Duchowieństwu, PP. Organistom, Nauczycielom i miłośnikom muzyki liturgicznej.

Muzyka ko ścieln a w ychodzi m iesięcznie. P r z e d p ła ta w ynosi z p rz e sy łk ą w N iem czech rocznie 4 m. 80 fen ., w A nstryi 2 z łr. 80 ce n t., w K osyi 3 rs ., w in nych p ań stw ach 5 fran k ó w z dołączeniem odnośnego po rto riu m .

— M oina t a k i e półrocznie abonow ać. — P rz e d p ła tę , p rócz A d m in istracji „M uzyki ko ścieln ej/* p rzyjm ują w sz y stk ie n rzęd a pocztow e w A n stry i i w Niemczech.

Rok X.

Poznań, w kwietniu 1890.

Nr. 4.

Umyka kościoła katolickiego I |i | e @Io n u .

Znany Czytelnikom naszym uczony pisarz i krytyk muzyczny, Ale*

ksander Poliński, umieścił w zeszłorocznem „Echu muzycznem“ obszerny artykuł „o muzyce kościelnej i jej reformie.11 Nie miałem pierwotnie zamiaru rozbierania artykułu tego, gdyż zbyt ciasne ramy gazetki naszej ^obszernych polemik unikać mi nakazują — ponieważ jednak z kilku listów w tej spra­

wie z Królestwa mi nadesłanych widzę, źe głoszone przez autora wspomnia­

nego artykułu zasady fałszywe o muzyce kościoła katolickiego szerzą poję­

cia, dla tego z obowiązku redaktorskiego winienem poświęcić ważnej tej spra­

wie słów kilka. Nie będę pisał nowych rzeczy. Kilkakrotnie bowiem mia­

łem sposobność wyłnszczenia reguł, jakich kościół przy ocenieniu swej mu­

zyki się trzyma*) — a reguły te, podobnie jak Kościół, nigdy się nie zmie­

niają! Przeciwstawienie reguł tych głoszonym przez p. Polińskiego teoryom o muzyce kościelnej wykaże, że te ostatnie z tamtemi w rażącej są sprze­

czności, czyli źe są po prostu fałszywe.

N a czele artykułu swego umieścił autor słowa Ambrosa: „Jeden wła­

ściwie jest warunek, któremu odpowiadać powinna muzyka kościelna: żeby była piękną. Podstawą piękna jest swoboda duchowa.11 Kościół katolicki mówi: „Jeden właściwie jest warunek, któremu odpowiadać powinna muzyka kościelna: żeby była p o s ł u s z n ą . Podstawą posłuszeństwa jest p o k o r a c h r z e ś c i a ń s k a . “ Choćby muzyka była najpiękniejszą — skoro sprzeciwia się choćby jednemu przepisowi kościelnemu, katolicką muzyką kościelną ona nie jest. Warunek piękna na drugiem miejscu postawić trzeba — pierwszym jest przepis Kościoła. Wszyscy wielcy kompozytorowi katoliccy, począwszy

*) Ob. „Muz. kośc.“ r. IV, str. 4, 57, r. V, str. 3, 85, r. VI, str. 17, r. VII, str. 1 — a zwłaszcza szereg artykułów „o budowie muzyki kościelnej11 w roczniku VII, str. 17 i następne.

(2)

od św. Grzegorza aż do ks. W itta, byli uległymi synami Kościoła. W taje­

mniczali się oni w ducha Kościoła — dzieła ich tem doskonalsze są, im lepiej uczucia tegoż kościoła tłumaczą. Poddając się powadze kościelnej nie utracili oni „swobody duchowej,“ lecz owszem uświęcili ją — służąc jedynie Bogu, zbliżyli się do źródła i wzoru wszelkiej piękności, i ztąd to dzieła ich są jakby echem chórów niebiańskich, są muzyką z innego świata!... Wspo­

mnę tu tylko: „Stabat Mater“ i „Lamentacye“ Palestryny, „Motety" Zie- leńskiego, „Stacye“ ks. W itta itp. — „Muzyka kościelna,“ mówi protestant Mendelssohn w swych klasycznych listach ku zawstydzeniu wielu katolików,

„musi koniecznie p o d d a ć s i ę obrządkom kościelnym i podobnie jak świece i kadzidło do jednego tylko dążyć celu, tj. do podniesienia c h w a ł y B ożćj!“

Gdybyśmy od muzyki kościelnśj jedynie tylko piękności żądali, a za­

pomnieli o głównym jćj celu, tj. o uświetnieniu nabożeństwa, wprowadziliby­

śmy protestantyzm do kościoła! Dowiódł tego sam autor, skoro tak wysoko zasługi Lutra około muzyki kościelnej wynosi. „Luter, mówi on, odgadł tę wielką prawdę, że cała powaga i siła kultu spoczywa w poezyi liturgicznej (a więc nie w pięknie! Prz. Ked.) ściśle z muzyką skojarzonój. Że nie na­

ród dla kościoła, ale kościół istnieć powinien dla narodu, jako jego natu­

ralny obrońca, opiekun jego sumienia, jedyna w utrapieniach ucieczka, po­

ciecha i nadzieja!...

„Tak pojmując ważność muzyki, Luter postanowił uprzystępnić ją ogółowi, przez podanie takowej w formie łatwej, wdzięcznej ludowej. Stwo­

rzył (?) więc chorał wielogłosowy itd.“

Pominąwszy brak logiki i związku w powyższych twierdzeniach autora

— stanowczo najpierw przeczę, jakoby kościół istniał dla narodu! Kościół założony został przez Zbawiciela na to, by człowiek nauczył się czcić tu na ziemi prawdziwego Boga, by przez Sakramenta ś. się uświęcał i osiągnął po śmierci zbawienie. Tymczasem naród jako taki nie ma przyszłości pozagro­

bowej. Kościół wskazuje chyba drogę, na którćj naród do szczęścia ziemskie­

go dojść może, i w tym tylko względzie „istnieje on dla narodu."

Próc# tego nikt już dzisiaj nie wierzy, by Luter był twórcą chorału.

J a n s e n w tomie I swój klasycznej „Geschichte des deutschen Volkes,“

B i l u m k e r w dziele „Das katholische deutsche Kirchenlied11 wykazali, że Lutrowi zaledwie dwa chorały przypisać można — źe zaś już przed Lutrem katolicy niemieccy kilka set posiadali chóralnych pieśni kościelnych w ję­

zyku ludowym.

Luter odrywając swych ziomków od jedności kościelnej w rzeczach wiary i liturgii — rzucił ich w odmęt niezgody i wzajemnej nienawiści i pchnął ich na drogę prowadzącą do dzisiejszego materyalizmu i racyona- lizmu. Otóż owoc sławionej przez Polińskiego reformacyi. Dzieło L utra re- wolucyą, nie reformacyą nazwać trzeba!

Oderwanie się od prawdziwej wiary sprowadziło w swych następstwach upadek śpiewu liturgicznego w protestantyzmie. Nowym pojęciom religij­

nym sprzeciwiały się stare obrzędy katolickiego kościoła, z którymi od wieków zrósł się śpiew łaciński; znikło pojęcie ofiary, święceń itp., msza św.

przestała być bezkrwawem odnowieniem krwawej Chrystusowej męki, stare pieśni trzeba było usunąć lub zmienić i pozostać jedynie przy śpiewie w ję­

zyku ludowym, głównie dla tego przez reformatorów pielęgnowanym, iż po­

mógł on im bardzo do krzewienia ich heretyckich błędów.

(3)

Krytyka katolicka wykazała zresztą, jak mówiłem, że Luter zaledwie do dwóch chorałów tekst ułożył, a muzyki do żadnego.*) Nie można go tedy nazywać twórcą „chorału wielogłosowego.**

W dalszych wywodach swych wykazuje p. Poliński upadek muzyki kościelnej w czasie soboru trydenckiego, i opisuje w krótkich słowach re­

formę tćjże muzyki, dokonaną przez Palestrynę i jego szkołę. Rozbiera na­

stępnie przyczyny ponownego jój upadku w XVII i X VIII wieku.

„Wiek XIX zastał muzykę kościelną w stanie stokroć głębszego upa­

dku aniżeli to miało miejsce przed soborem trydenckim... Przyszło do tego, źe pod melodye oper popularnych bez ceremonii podkładano tekst liturgi- czny...“ Godność i świętość kościoła katolickiego wymagały nowej reformy, którą podjęli znani czytelnikom uczeni muzycy z Ratyzbony: Proske, Metten- leiter i Schrems, później W itt, Haberl, Haller i inni. Towarzystwo św. Ce­

cylii krzewi idee reformatorów. Tysiące wzorowych chórów kościelnych w Niemczech, Anglii, Ameryce i innych krajach wykonywa ściśle według przepisów liturgicznych stare i nowe kompozycye kościelne, napisane w du­

chu szkoły rzymskiej. Autor opisując tę reformę zastanawia się, czemu ona

„tak małe dotychczas zrobiła postępy*1 i przyczynę leniwego jej rozwoju znajduje w tćm, iż nie uwzględnia ona „plemiennych potrzeb ludów (?) i lekceważy (!) zdobycze dzisiejszej cywilizacyi.** Luter, „który to wszystko uwzględniał," dodaje autor, granitowe (!?) pod kościół protestancki zbudował fundamenta.*1

Przedewszystkiem winien p. Poliński rozróżniać muzykę ściśle litur­

giczną od śpiewu ludowego, tudzież pamiętać, że przepisy liturgiczne stoją ponad „plemiennemi potrzebami ludów** i ponad „zdobyczami cywilizacyi.**

Kościół bowiem św. ustanowiony jest dla wszystkich narodów. Podobnie jak jedna tylko jest msza św., tak i j e d n ą t y l k o b y ć m o ż e z ł ą c z o n a z n i ą ś c i ś l e m u z y k a l i t u r g i c z n a . Im lepiej narody prawdziwego ducha katolickiego w nabożeństwie rozumieją, im głębiej wysokie znacze­

nie jedności katolickiej nawet i w zewnętrznych ceremoniach mszy św. poj­

mują, tem chętniój garną się one do reformy kościelnej muzyki. Jeżeli zaś reforma w narodzie się nie rozwija — to tylko b r a k k a t o l i c k i e g o p o ­ c z u c i a , z a s t ó j ż y c i a k o ś c i e l n e g o j e d y n ą l i c h e g o r o z w o j u r e f o r m y j e s t p r z y c z y n ą !

Przechodząc do śpiewu ludowego w kościele, winienem zwrócić uwagę p. Polińskiego na historyę tegoż śpiewu. Któż go stworzył? Kto wypielę­

gnował? Nikt inny tylko kościół katolicki!... Pomijając inne narody, pomó­

wię tylko o polskim śpiewie ludowym. W „Muzyce kośc.,“ r. 1890, str. 11, podałem rozporządzenia polskich synodów prowincyonalnych tegoż śpiewu się tyczące. Jakaż z nich przebija troskliwość dostojników kościoła o tenże śpiew ludowy? Nakazują oni zaprowadzać po wszystkich kościołach parafial­

nych śpiew pieśni „Boga Rodzica11 — rozporządzają, by pieśni były przed­

kładane dziekanom celem zabezpieczenia ich od błędów przeciwko wierze i powadze kościelnego nabożeństwa; w agendach synodalnych je drukują i tym sposobem przekazują potomności! Dozwalają oni naturalnie używać śpiewu tego tylko w nakreślonych ściśle liturgią katolicką granicach, gdyż

*) Ob. M e i s t e r , das katholische deutsche Kirchenlied, strona 19, uwaga 1.

L a n g h a n s . Die Geschiehte der Musik etc. I, str. 54.

(4)

ta ostatnia także i u nas przez o ś m z g ó r ą w i e k ó w po nad śpiewem ludowym górowała. Dopiero zaraźliwe p o w i e w y p r o t e s t a n c k i e z za­

chodu i J ó z e f i n i z m z południa piękny ten, tak gorliwie przez naszych przodków pielęgnowany kwiat nabożeństwa zatruły!...

Kościół „uwzględnia zawsze potrzeby plemienne ludów," ilekroć uwzględnić je może, nie robiąc uszczerbku swój liturgii... Naród nasz dobrze to dawniej rozumiał i nie kusił się nawet o przekraczanie granic śpiewu ludo­

wego przez kościół nakreślonych, — i dobrze mu z tem było!... Dzisiaj czasy się zmieniły — wiary przodków się trzymamy, ale ducha katolickiej liturgii nie rozumiemy i nie miłujemy!...

Wydawnictwo „Muzyki kośc.“ i Towarzystwo św. Wojciecha usiłują ułatwić zrozumienie to i pobudzić serca ziomków do pokochania katolickiej liturgii. Przyznaję, że owoce szczerej pracy naszej dotąd nieliczne. Lecz czemże ośm la t pracy w obec gęstego chwastu, jakim przez dwieście blizko lat niwa nasza kościelno-muzyczna zarastała? Dopiero pokolenia następne z pracy naszej, da Bóg, owoce zbierać będą. Mamy przy tem licznych prze­

ciwników!... — Chętnie z nimi walkę podejmujemy w przekonaniu, źe oni jedynie z nieznajomości rzeczy nas zaczepiają. „Quaecumqne ąuidem igno­

rant, blaspliemant." (List Judy Ap. 10). My zaś ani na chwilę nie opu­

szczamy wytkniętej na początku pracy drogi i nie odstępujemy od wyłusz- czonych raz zasad. Drogę bowiem tę, a nie inną, wskazał nam Kościół ś.

— a zasady nasze oparte są na nieomylnych wyrokach Stolicy św.

P. Poliński sławi granitowe fundamenta Lutra — my pewniej daleko i śmielej stoimy na wiecznie trwałej Piotra opoce!...

(Ciąg dalszy nastąpi).

Polska muzyka kościelna w północnej Ameryce.

Otrzymaliśmy z Ameryki następne dwie ciekawe korespondencye z opi­

sem stosunków kościelno-muzycznych w tamtejszych kościołach polskich.

St. Louis

(Ameryka północna) 10. 3. 1890.

Czcigodny X. Redaktorze!

Także i w tutejszych polskich kościołach muzykę kościelną według wskazówek X. Redaktora naprawiać zaczynamy. W zamożniejszych parafiach mamy piękny śpiew kilkugłosowy. Wykonywamy podczas sumy msze łaciń­

skie na dwa i trzy głosy Hallera, Piela, Stehlego, Mitterera, Singenbergera, tudzież msze z „Muzyki kośc.“ W parafiach uboższych, nie mających odpo­

wiednich nauczycielów śpiewu lub organistów śpiewa lud polskie pieśni ko­

ścielne. Księża proboszczowie zaprowadzają śpiewnik X. Dobrodzieja — od­

powiadający ze wszech miar potrzebom naszych parafii. Spodziewamy się,

iż w krótkim czasie osiągniemy wskutek tego zupełną jedność w polskim

śpiewie kościelnym. (Czy aby bracia nasi z Ameryki w tym względzie nas

nie wyprzedzą? Prz. Red.)

(5)

Księża nasi trzymają się, o ile wiem, w czasie nabożeństwa obrząd­

ków rzymskich.

Podczas „Tantum ergo“ ksiądz nie trzyma monstrancyi w ręku, lecz klęczy na stopniach ołtarza i dopiero po oracyi udziela błogosławieństwa Najśw. Sakramentem. (Zdaniem naszem wszyscy Polacy dopóty trzymać się winni rytuału piotrkowskiego, dopóki nowy dekret synodalny jedności z ko­

ściołem rzymskim także i w tym względzie nie przywróci. Prz. Red.) Organiści kształcą się albo w niemiecko-katolickiem seminaryum na- uczycielskiem w Milwauke, albo prywatnie u zdatnych organistów katedral­

nych lub parafialnych. Nie znam organisty, któryby nie grał mniej lub bardziej biegle z nót. To tóż bezmyślnej bieganiny po klawiszach nigdzie w kościołach tutejszych nie słychać. Prócz tego organiści znają dokładnie przepisy kościoła — nigdy nie skracają części mszy św. na Gloria i Credo, na co by zresztą księża nasi nie pozwolili.

Zdawałoby się, źe dochody organistów są tu lepsze niż w Polsce — życie bowiem jest tu bardzo drogie. Tymczasem i tutaj nie szczególnie ich płacą. Najmniejsza pensya wynosi 200 dolarów (dolar m a 4 marki). Są przecież parafie, których organiści pobierają 550 dolarów rocznie, co jednak przy wielkiój drożyzn ie nie jest tak bardzo wiele.

W każdój większej parafii istnieje towarzystwo śpiewu kościelnego, uprawiające zarazem śpiew narodowy. Parafianie chętnie płacą na ten cel składki, a księża gorliwie towarzystwa popierają. (Prosimy o bliższe szcze­

góły, a zwłaszcza dokładniejsze opisanie, jaka jest organizacya tych towa­

rzystw, kto ich prezesem, czy i jak często one się zbierają itp. Prz. Red.) B . Gnielińsbi, organista.

Wielebny księże Dobrodzieju!

O ile mogłem poznać tutejsze stosunki, przez trzy lata mego pobytu w tym kraju, dzielę się wiadomościami z moimi kolegami - organistami, gdyż mam na­

dzieję, iż W. ks. Dobrodziej raczy te wiadomości zamieścić w swojem wydawnictwie.

Według przepisów dyecezyalnyeh wszystkich dyecezyi w Stanach Zjedno­

czonych Północnej Ameryki i niektórych w Kanadzie, ma być we wszystkich ko­

ściołach katolickich ściśle zachowany porządek odprawiania nabożeństwa według obrządku rzymskiego, do czego W. księża proboszczowie według możności chętnie się stosują, gdzie tylko można — mówię gdzie tylko można — gdyż nie wszędzie są odpowiednie chóry, a tembardzićj nie wszystkie parafie mogą utrzymać księdza i organistę. Zatem gdzie jest organista na miejscu, bezwarunkowo tenże musi się postarać o chór, składający się z parafian, niepłatny, gdyż tu jest głównem zada­

niem organisty mieć w kościele podczas nabożeństwa niedzielnego chór porządny.

Wszystkie śpiewy podczas sumy w niedziele i święta są śpiewane w języku ł a ­ c i ń s k i m , tj. Kyrie, Gloria, Credo itd., z wyjątkiem Communio, które w rodowi- tym języku często bywa śpiewane. Nieszpory również w języku łacińskim się od­

bywają. Po każdych nieszporach chór śpiewa w przeróżnych melodyach, przy wy­

stawieniu Najśw. Sakramentu, „O salutaris" i „Tantum ergo,“ poczem celebrans intonuje wiersz „Panem de coelo“ etc. i oracyą „Deus qui nobis“ etc., a nastę­

pnie udziela obecnemu ludowi błogosławieństwa Najśw. Sakramentem. (Celebrans nie intonuje „O salutaris“ i „Tantum ergo,“ lecz chór sam zaczyna i kończy).

O zdolności tutejszych panów organistów trudno coś napisać, gdyż ich w tym

(6)

kraju nie ma tylu co w Europie; np. mój najbliższy sąsiad-organista mieszka ode- mnie na północ 137 mil angielskich (7 na jednę polską), a drugi na zachód o dziewięć godzin jazdy okrętem przez jezioro. Lecz tu organista musi w każdym razie znać muzykę, bo partacza, jakich wiole jest w Europie, księża nie przyjmą.

Organiści zaś przeważnie są zarazem i nauczycielami. Co do pensyi organistów

„fachowych," to ci mają różną; ja np., jako organista i nauczyciel mam pensyi 50 dolarów miesięcznie (dolar 4 marki) i dochody następujące: za mszą śpiewaną zwyczajną jednego dolara, za mszą ślubną półtora doi., za żałobne nabożeństwo z wigiliami i konduktem dwa dolary, a jeżeli jedziemy na cmentarz z ciałem, pół doi. więcej. Z tego trzeba się utrzymać, wynająć mieszkanie, które najmniej ko­

sztuje trzy doi. miesięcznie. Ci zaś, którzy nie uczą w szkole, mają pensyą o wiele niższą, jednak najniższa pensya organisty jest 20 dolarów miesięcznie, a dochodzi w niektórych bogatszych i większych parafiach do 75 dolarów na miesiąc. Księża proboszczowie za msze śpiewane biorą według przepisu pięć doi. z czego płacą organiście dolara; czytana msza dolara.

Co się tyczy sprawowania organistów, to o niemoralnym organiście nie miałem sposobności słyszeć — owszem są oni wzorem dla parafian. Gdy się zaś trafi jaki wyrodek, to chyba tylko z nowo przybyłych ze starego kraju, który i tam został za złe sprawowanie wydalonym. Tacy też zwykle tu miejsca dostać nie mo­

gą, liczba ich nie jest wielka, a wreszcie są to organiści nie fachowi.

Żaden organista „fachowy" nie czyni najmniejszych posług na plebanii, ani nawet jest obowiązanym bywać w zakrystyi przed i po nabożeństwie, chyba z własnej woli. Na tem kończę moje wiadomości z Ameryki, a jeżeli by było po- żądanem, w przyszłości mogę udzielić czegoś więcej. (Owszem prosimy. Prz. Red.)

Józef Rejch,

organista i nauczyciel w Manistee Mich.

--- -i-*— ---

LITERATURA.

Canłiones Ecclesiaslicae ad voces aeąuales Fasc. I (Śpiewy kościelne na równe głosy, tj. soprany i alty) comp. Michael H a l l e r . Op. 43. Part. 1,20 mrk., głosy po 20 fen. Regensburg. H. Pawełek.

Śpiewy powyższe, ułożone przez znanego czytelnikom kompozytora ratyz- bońskiego, ks. Michała Hallera, zdradzają dzielnego mistrza. Zawierają one nastę­

pne utwory: 1, „Ecce sacerdos magnus“ (3 gł. z org.) 2, „Veni sponsa Christi“

(3 gł. z org.) 3, „Qui confidunt in Domino" (3 gł. z org.) 4, „Domine non sum dignus (4 gł. z org.) 5, „Adoramus t®“ (4 gł.) 6, „0 salutaris hostia" (2 gł.

z org.) i 7, „A.djuva nos“ (2 gł. z org.)

Łatwe to kompozycye — pensyonatom i zakonom żeńskim polecenia godne.

Te Deum laudamus ad quatuor voces inaeąuales cum organo ad li- bitum canto gregoriano alternante (na cztery głosy mięszane z org. naprzemian z chorałem gregoryańskim) par A l o y s Ku n c . Toulouse. Direction de la Musica Sacra. 18 Eue Mage.

Wspaniała ta kompozycya ks. Kunca, dyrygenta katedralnego w Tuluzie

i redaktora francuzkiej „Musica sacra," nadesłana redakcyi „Muz. kośc.“ z osobną

(7)

dedekacyą autora wielką mnie napełniła radością, widzę bowiem z niej, źe i fran- cuzka muzyka kościelna na dobre wchodzić poczyna tory. Wykonanie utworu tego przez dobrze wyćwiczony chór wielkie na słuchaczach wywrze wrażenie. Ustępy przy Sanctus, przy Tu devicto, tudzież In te Domine speravi wypłynęły z pra­

wdziwego natchnienia. Całe dzieło wybornie odpowiada powadze i majestatowi chó­

ralnej melodyi.

Tantum ergo chorał & l’unisson on bien a ąuatre voix mixtes avec accompagnement d’orgue (na jeden lub na 4 gł. mięszane z org.) par A 1 o y s Kunc . Toulouse etc. (jak wyżej).

Melodyą chóralna powyższego „Tantum ergo“ jest porywająca. Chór za­

czyna dolcissimo, wzrasta w następnym wierszu i dochodzi w trzecim i czwartym wierszu do wspaniałej siły. Towarzyszenie organowe i harmonizacya chorału na­

der poważne, na dobrych wzorach oparte. Także i ten utwór wymaga dobrego chóru.

H ym ne piere pour N. S. P. le Pape (hymn zawierający modlitwę za Ojca św.) par Aloys Kunc. Toulouse etc. (jak wyżej).

Tenże kompozytor wydał na cześć Ojca ś. Leona XIII pełen energii i za­

let muzycznych hymn do słów: „Constantes in agonę Crucis Dominicae, Oremus pro Leone Summo Pontifice“ etc. Można go śpiewać na jeden głos z org., albo na cztery mięszane głosy z org., albo wreszcie na cztery męzkie głosy z organ.

Po każdej zwrotce powtarza się tak zw. r e f r a i n, tj. odśpiew, zawierający krótką modlitwę za papieża do Matki Boskiej.

M issa tertia Hallera wydana została u Pusteta w układzie na cztery męzkie głosy z org. przez Mariera. Cena part. i głosów 1,60 m.

M issa brevis in honor. S. Stanislai Kostka na dwa tenory i bas J.

Singenbergera wyszła u Pusteta w drugi§m wydaniu. Cena part. 80 fen., gł. 40 f.

Tworzącym sią Ulicom parafialnym przesyłamy na żądanie bezpłatnie statuty dla tychże kółek.

Ojciec św. Leon X I I I mianował ks. Ferdynanda L e h n e r a , wielce zasłużonego redaktora czeskiego „CyrilUa'* szambelanem papiezkim. Ks. Lehner jest założycielem i prezesem czeskiego Towarzystwa św. Cyryla, które w krótkim czasie swego istnienia bardzo się rozwinęło i kilkaset założyło kółek parafialnych, uprawiających muzykę kościelną ściśle według przepisów liturgicznych. Wyrażamy swą radość z powodu odznaczenia kolegi naszego i życzymy mu z całego serca, by Bóg pozwolił mu cieszyć się długo tą godnością i udzielał mu nadal łaski do dalszej uciążliwej pracy nad podniesieniem muzyki kościelnej w Czechach.

Szczęść Boże!..

Do harmonimcyi narodowego hymnu austryackiego wkradły się z cza­

sem różne ozdóbki, zmieniające znacznie pierwotny charakter tego Haydnowskiego utworu. Z wyższego rozporządzenia orkiestrował go na nowo według najlepszych Haydnowskich wzorów kapelmistrz Komżak, i przywrócił mu dawną czystość i pro­

stotę. Na rozkaz ministra wojny nowy, właściwie pierwotny ten układ hymnu bę­

dzie drukowany i rozesłany wszystkim kapelom austryacko-węgierskiego wojska.

RO ZM A ITO ŚC I.

(8)

Ilei to ozdóbek wkradło się do harmonizacji naszych hymnów i pieśni ko­

ścielnych? Czy s t a r a m y s i ę p o w r ó c i ć do d a w n e j , j e d y n i e i m w ł a ­ ś c i w e j p r o s t o t y ? Niestety mało dotąd w tym względzie uczyniliśmy, choć

„Muzyka kośc.“ od dziesięciu lat do tego wzywa!,..

K anclerz angielski śpiewakiem kościelnym. Przed czterema laty Ojciec św. Leon XIII ogłosił na wniosek biskupów angielskich błogosławionym T o m a s z a Mo r a , sławnego kanclerza Anglii, który 1535go roku dla tego ścięty został, iż nie chciał dopomódz królowi swemu, Henrykowi VIII, do rozwodu z jego uczciwą i pobożną małżonką, i że nie chciał uznać tegoż króla głową ko­

ścioła angielskiego. — W żywocie błogosławionego kanclerza czytamy, iź pomimo swój wysokiej godności nie wstydził się śpiewać z księżmi w chórze, ubrany w re- werendę i komżę. Gdy król zarzucał mu, iż nie zgadza się to z jego godnością pierwszego urzędnika państwa, rzekł z uśmiechem: „czyż służba królowi królów może służbie królowi memu ujmę czynić?"

Jakaż ztąd płynie dobra nauka dla tych katolików,' którzy dla tego jedy­

nie na chórze kościelnym śpiewać się wzbraniają, iż nie mają tamże odpowiedniego towarzystwa!....

Nakładem księgarni Jarosława Leitgebra w Poznaniu opuściły prasę:

P r e l u d y a na organy.

Ułożył ks. dr. Józef Surzyński.

Poszyt drugi.

Op i s .

Cena e g i 2 m ark i = I rub el = 1 fl. 2 0 et. z Ir. przesyłką.

P o s z y t d r u g i zawiera: 1. Praeludium D-dur. 2. Andante. „Anieli w niebie śpiewają.1- 3. Fugheta. Kesonet in laudibus. 4. Postludium. „Aniół pasterzom mówił.“ 5. Praeludium. „W żłobie leży.“ 6. Andante. In tono hypo- dorico. 7. Larghetto. F-mol. 8. Andantino. „W dzień Bożego Narodzenia.** 9.

Praeludium. „Kozkwitnęła się lilia.1* 10. Praeludium et Fuga. C-mol.

P o s z y t p ie r w s z y f e s t je s z c z e d o n a b y c ia . * ^ ||

Spis rzeczy: A rty ku ły . Muzyka kościoła katolickiego i jej reforma. — Polska muzyka kościelna w północnej Ameryce. Literatura. Cantiones Ecclesiasticae ks. Hallera.

— Te Deum laudamus, Tantum ergo, i hymn zawierający modlitwę za Ojca ś. Aloyzego Kunca. Rozmaitości. Ks. Lehner szambelanem Leona XIII. — Hymn austryacki. — Bł.

Tomasz Mor.

D o d a t k i m u z y c z n e : Wielki Tydzień. — Stare pieśni polskie, (dokończ.) — Przegrywka na organy. — Trio na dwa manuały i pedał.

Eedaktor ks. dr. Józef S u r z y ń s k i ul. Seminaryjska nr. 1.

Nakładem i czcionkami J a r o s ł a w a L e i t j g e b r a w Poznaniu, plac Wilhelmowski 18.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Obejdź się z nami łaskawie, Zmiłuj się po nagłej sprawie, Racz przyjść ku twej wiecznej sławie.. Odmień, Panie, twój gniew srogi, Odmień, niech człowiek ubogi

A oni tłomacząc się dziecinnie, że z rozporządzenia ich księdza wikarego tu przybyli, a zatem ja chociaż jestem miejscowym organistą i mam swój chór

ścielnej zyskał sobie Grzegorz W. kamień węgielny pod wspaniałą świątynię m uzyki kościelnej, w której następne wieki składały swe skarby, dzięki tym

ścielnej, kto się przypatrzy, jacy to mężowie pracowali n a tem polu, jakie skarby melodyi i harm onii nam w spuściźnie zostawili, ten też z pewnością

stoły i ewangelii z prostszemi daleko i mniej pięknemi melodyami rzymskiemi, używanemi powszechnie w innych krajach katolickich, nasuwa się pytanie, zkąd te nasze

niści są wielce pożądani, o tóm nietylko przekonaliśmy sią sami w ciągu Naszych wizyt pasterskich, ale także głosy samego Duchowieństwa w tem przekonaniu

jam tutaj wyjaśnienie, jakim sposobem owe cztery akcenta w mowie nie zawsze wyraźnie oddzielone, zlewające się z sobą, oddzieliły się wyraźnie, odgraniczyły

52 Śpiew ludowy podczas sumy i wystawienia Najśw.. 57 Hieronim