• Nie Znaleziono Wyników

Morze i Marynarz Polski, 1948.03 nr 3

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Morze i Marynarz Polski, 1948.03 nr 3"

Copied!
27
0
0

Pełen tekst

(1)

c ^ y ' - v

1» ,;> O * ^ h

O.R.P. „ B Ł

: . . '■

||illll§ ' ; L _

ROK XIX.

CENA zł. 3 0 -

28 ST RON)

ponad 40 zdjęć •

Warszawa — Gdynia, marzec 1948 r.

W N U M E R Z E :

PIERWSZY NAD B A ŁTY K IE M — WYZWOLENIE GDAŃSKA I GDY­

NI — TA K T Y K A OKRĘTU PODWODNEGO — S.O.S. „O R KAN A“ — W IEK I ŻYWOTNOŚĆ OKRĘT0W — SZKOŁA W IELKIEGO LIC H A — NOWA ERA BUDOWNICTWA OKRĘTOWEGO — W IELKANOC

W LODACH — N A POŁOWACH DALEKOMORSKICH

F o t. W A F . U k li

(2)

Coraz cieplejsze prom ienie wiosennego słońca zwiastują zbliżanie się sezonu na napoje chłodzące i lo d y. A b y je dn ak z lo da m i nie b y ło z b y t dużo k ło ­ po tu , do H o la n d ii w yjechała ko­

misja celem o d b io ru now ozbu- dowanego lodołamacza. Statek ten o m ocy maszyn 1850 K M będzie najpotężniejszą naszą jednostką tego ty p u . M in is te r­

stw o Ż e g lu g i z a tw ie rd z iło dla niego nazwę „S w a ro ż y c ". Portem m acierzystym nowego statku będzie Szczecin, ja k k o lw ie k bę­

dzie on ob sługiw ał całe W y b rz e ­ że.

Ta sama kom isja odbierze w H o la n d ii d ru g i z a k u p io n y przez Polskę h o lo w n ik ,.A tla s ” o mo­

cy maszyn 500 K M , przezna­

czon y dla p o rtu G dynia-G dańsk.

Hf * #

N ie w szystko zło to , co się świeci. P rzykładem tego mogą być chociażby p ła w y świetlne, k tó ry m i oznaczony został to r w o d n y na podejściu do Ś w in o ­ ujścia. O prócz p ła w św ietlnych um ieszczono też szereg pław w ra k o w y c h dla oznaczenia le­

żących na dnie w ra k ó w z okre­

su w o jn y .

« * *

W szyscy doskonale chyba zna­

ją s z p ro tk i w oliw ie , ale pewnie m ało k to sobie zdaje sprawę, że byw ają też i niedźw iedzie w O liw ie .

N a pokła dzie s/s „B o ry s ła w ” p rz y w ie z io n o dla oliw skiego o- g ro d u zoologicznego małego nie­

dźw iadka, dla którego znalazło się odpow iednie pomieszczenie nawet bez pośrednictw a W y d z ia ­ łu K w a te run kow e go . N ie k tó rz y tw ierdzą, że s/s „B o ry s ła w " z ro ­ b ił ty m prezentem praw dziw ą

„nied źw ie dzią przysług ę".

* # ❖

„D o b ra g o spo dyn i — cuda z dorsza c z y n i", ale cudów tych p ra w d opo do bn ie dobre gospo­

d yn ie w k ró tc e nie będą p o trze bo­

w a ły w yczyniać, gd yż z pomocą im p rz y jd z ie t. zw. „sm ażelnic- tw o ", polegające na sprzedaży go to w ych ry b sm ażonych. W ten bardzo p ro s ty sposób — bez­

pośrednio po na byciu ryba — będzie zdatna do konsum cji, co o b y się nie p rz y c z y n iło do w zro stu bezrobocia w śró d gos­

podyń.

* * *

T ru d n o jest czasem wym agać czegoś od kogoś, je śli ten ktoś jest p ły tk i. Z am ulenie kanałów i basenów w porcie szczecińskim re d u k u je b. pow ażnie m ożliw ości eksploatacyjne, toteż staje się konieczne pogłębienie tego p o rtu m inim um do głębokości 9 me­

trów .

O sta tn io został opracow any plan ro b ó t pogłębiarskich, k tó ry na ro k bieżący prze w id uje p o ­ głębienie to ru w odnego Szcze­

cin — Świnoujście, oraz zw ię­

kszenie głębokości do 8,4 me­

tró w p rz y nabrzeżach w kana­

ła c h : K aszubskim , G órnośląs­

kim i P arnickim .

Po d o ko n a n iu ty c h niezbęd­

nych in w e s ty c y j p o rt szczeciński okaże się bez w ątpienia portem na poziom ie... morza.

* * * k

T ow arzystw a żeeługow e p rz y ­ po m in ają czasem k o b ie ty : jedne 1 dru gie bowiem tracą dużo na w artości, je ś li nie posiadają od­

p o w ie dn ie j lin ii.

S/s „J a g ie łło ", k tó r y obecnie rem o ntuje się w G enui, zostanie u ru c h o m io n y na no w e j lin ii pa­

sażerskiej W ło c h y — A m e ry k a Środkow a. Trasa te j lin ii będzie

2

przechodzić następująco: Genua

— Cannes— M adera— La G uayra

— B a rra n ą u illa — C o lon — H a ­ mana —■ Lizbona — G ib ra lta r —

Cannes — Genua.

S/s „J a g ie łło " rozw ija szyb­

kość 16 w ęzłów i posiada 600 miejsc pasażerskich.

$ * 3

Każda pom pa ma różną w y ­ dajność. N a w szelkie „p o m p y ", organizow ane p rz y ja kiejś okazji, w yd aje się na ogół dość dużo pieniędzy, natom iast w ydajność pom p okrę to w ych m ierzona jest zazw yczaj w zupełnie in n y spo­

sób. D z ię k i dokonanem u rem on­

to w i w zrosła w ydajność pom p statku ratow niczego „S m o k ", po na dto na s ta tku tym do kona­

no w y m ia n y części poszycia, n itó w , zm ieniono parow e ru ro ­ ciągi, oraz zainstalow ano warsz­

ta t ślusarsko-m echaniczny, w y ­ posażony w niezbędne narzędzia.

O d n o w io n y i w yre m onto w an y

„S m o k " rozpoczął ju ż pracę u- dając się do U stki, gdzie po dn ie­

s io n y zostanie z dna żelbetono­

w y tankow iec, z a to p ib n y w cza­

sie działań w ojennych.

* Hf *

N a jtru d n ie js z e są zawsze p o ­ czątki. M oże w łaśnie dlatego też pierwsza p o dró ż zakupionego w H o la n d ii przez G A L ho­

lo w n ik a „ Ib is " okazała się tak ciężka. W skutek gęstej m gły rejs ten trw a ł ok. tygodnia.

N o w a jednostka w ybudow ana w 1947 r. posiada długość 21 m „ szer. 5 m. i w yp iera 53 B R T .

* Hf *

D la odnalezienia miejsc „gdzie ( w ) ra k i z im u ją " niezbędnym jest posiadanie odpowiedniego sprzętu. D yre kcja D ró g W o d ­ nych O kręgu G dańskiego o trz y ­ mała do swej d y s p o z y c ji dwa 50-tonowe dźw igi, któ re zostaną użyte p rz y w y d o b y w a n iu w ra ­ k ó w znajdujących się na dnie rzek. P onadto na po trze by stocz­

n i D y re k c ji p re lim in o w a n o w tym ro k u 236,600,000 zł.

D z ię k i p re lim in o w a n y m su­

mom prze w id uje się odbudow ę stoczni w Pleniewie, oraz ro zb u ­ dowę stoczni w Tczewie i E lb lą ­ gu. N a rem ont i budowę nowego tab oru przeznaczano 151 m ilio ­ nó w z ło tych , a ok. 14 m il. zł.

pre lim in o w a n o na w yd ob ycie 160 zato pio nych jednostek.

* H« *

M ieszkańcy ch ło d n e j Is la n d ii potrzebują dość często p o k rz e ­ pienia, a poniew aż ja k w ia d o ­ mo cu kie r krzepi, w ięc w p o ło w ie marca p rz y b y ł do G d y n i s/s „La - garfoss", k tó ry zabierze ze sobą ładunek cukru.

Jest to pierw szy statek na r e ­ g u la rn e j lin ii żeglugow ej Islandia

G dynia.

(b is )

Od R edakcji:

W spraw ie L is ty P o le­

głych M a ry n a rz y w w o jn ie 1939— 45, k tó re j d ru k rozpoczę­

liśm y w poprzednim n u ­ m erze „ M -M P " , donosi­

m y, że z u w a g i na je j pokaźne ro z m ia ry p rze­

ry w a m y d ru k . W szyst­

k im b liże j zainteresow a­

n ym R ed akcja „M o rza i M a ry n a rz a Polskiego", O dd ział w G dyni, Sw . P io tra 12, skłonna jest w ysłać całą listę — po uprzednim nadesłaniu zapotrzebow ania w ra z ze m ączkam i pocztow ym i w artości GO zł, tytu łem zw ro tu kosztów d ru ku i

p rzesyłki N a W yb rzeżu zawsze d zieją się dziw ne rzeczy: niektó re

urządzenia w yd ob yw a się z dna basenów, inn e zaś zatapia się w m orzu. Oto jeden z kesonów stanow iący część budo­

wanego falochronu, na ch w ilę przed zatopieniem .

Oszczędna żona to p ra w ie to samo, co 50% p od w yżki uposa­

żenia. M oże w ła śn ie dlatego n ie któ rzy re p a trian ci w ra c a ją do k r a ju zaopatrzyw szy się uprzednio w oszczędne żony- Szkotki. Oprócz S zkotek p rz y je ż d ż a ją ró w nież A n g ie lk i, W ło szki i in. N a zdjęciu: uroczy „ko m p let“ zagranicznych

żon w ra z z przyległościam i.

R egu larn ie ku rs u ją cy p ro m łączy W esterp latte z N o w ym Portem .

(3)

Nr. 3.

MARYNARZ P O L S R I

o

L I G A M O K S K A M A R Y N A R K A W O J E N N A

W arszaw a-G dym a, m arzec 1948 r. Rok XIX.

KOŁOBRZEG - GDYNIA - GDAŃSK

Przed trzema laty w wiosennych miesiącach zwiastujących rychły finał zmagań z germańskim na­

jeźdźcą, zadudniło niemal na całej swej szerokości wy­

brzeże Bałtyku od Prus Wschodnich aż po Świnoujście i Szczecin. Żołnierz polski, wspomagany siłą oręża wschodniego sojusznika, powracał na swe prastare ziemie, wywalczając sobie niejednokrotnie każdy kilo­

metr szlaku, na którym gnieździły się coraz bardziej ku morzu wypierane formacje przeciwnika. Brani iv czasie walk do niewoli Niemcy zeznawali, że bali się nas nie tylko jako siły m ilitarnej, ale obawiali się na­

szego ducha. Nic dziwnego, zapas gniewu, nagroma­

dzony przez tyle wieków., który osiągnął swój szczyt w latach krwawej okupacji, parł naszego żołnierza do każdego napotkanego gniazda oporu.

I oto nadeszły dni, kiedy w kalendarzu chwały nasz żołnierz zapisał sobie pamiętne daty: 18 MARGA 1945 R. — ZDOBYCIE KOŁOBRZEGA, 28 MARCA — ZDOBYCIE GDYNI 1 GDAŃSKA. Przybył na to samo wybrzeże, nad którym 8 wieków temu rycerze Bolesła­

wa Krzywoustego kładli podwaliny pod budowę Polski, jako kraju lądowo - morskiego. Z tych to czasów — według słów kronikarza Galla — pochodzi pieśń ryce­

rzy Boleślawowyćh, ułożona pod bramami miasta Ko- łobrzega:

Ojcom naszym starczyło, gdy grodów dobywali, Nas burza nie odstrasza, ni szum morskiej fali...

Niestety, zaprzepaściliśmy w dalszym biegu histo­

r ii piękne poczynania morskie Bolesławowe. Zachłan­

ny Niemiec wiedział, że Polska bez morza, to Polska słaba, niezdolna do samodzielnego bytu państw.owego.

Dlatego odpychał nas od morza, dlatego grabił, wywłasz­

czał, germanizowal, przesiedlał i mordował, bo morze to siła, to bezpieczeństwo i rozkwit gospodarczy.

Po traktacie wersalskim zadowólniliśmy się wą­

skim skrawkiem wybrzeża. Zanim zdaliśmy sobie spra­

wę z tego, że „korytarz“ i sąsiedztwo „Wolnego Miasta Gdańska“ kryły w sobie groźbę zdławienia nas, było

już za późno. Hordy hitlerowskie przewaliły się przez nasz kraj, niby szarańcza.

Na szczęście jednak, zegar historii nie zatrzymu­

je się nigdy. Po zbrodniach niemieckich, dokonanych w pierwszym rzędzie na narodach słowiańskich, mu- siata nastąpić kara. I oto żołnierzowi polskiemu, zespo­

lonemu krwią słowiańską, koniecznością historyczną i wspólną dolą żołnierską z zotnierzem radzieckim, da­

ne byio zatknąć nasze narodowe sztandary na murach Kołobrzega, Gdańska i Berlina.

*

Przed trzema laty Arm ia Radziecka i oddziały I A rm ii Wojska Polskiego wyzwoliły Wybrzeże. Polski robotnik, inżynier i marynarz przejęli zniszczone, oka- leczaie i wymarłe miasta i porty. W ydawać by się mo­

gło, że widok niejednego miasta portowego, wyzwolo­

nego ze szponów wroga, bynajmniej nie był natchnie­

niem do wytężonej pracy. Lecz jednak...

Aby przystąpić dziś, w trzecią rocznicę wyzwo­

lenia Wybrzeża, do wyciągnięcia bilansu osiągnięć, dokonanych w ciągu tych lat, me trzeba słów: mocniej i bardziej przekonywująco przemawia do nas ruch statków w portach i tętniące życie miast morskich.

Przyczyną tego bynajmniej nie jest jakiś cud, ani cudza łaska, ale twardy znój i pot polskiego robotnika, inży­

niera i marynarza. To oni przywrócili nasze porty do życia, dzięki nim rozwija się nasza Flota Handlowa i Marynarka Wojenna, dzięki nim powstawały coraz to nowe uczelnie.

Ale o jednym musimy pamiętać: jakkolwiek cięż­

ka była ta praca nad odbudową, jakkolwiek wiele kosz­

towała niewynagrodzonych często ofiar i wyrzeczeń — to przecież w miesiącach i latach, które stoją przed nami, powinniśmy tę pracę kontynuować dalej. "Wówczas możemy być pewni, że inwestując nasz mozol i pracę w najtrudniejszych latach powojennych, pracujemy na dobrobyt dla całego społeczeństwa, zabezpieczamy

■najskuteczniej i w sposób najbardziej trwały przyszłość przemysłowo-morskiej Polski Ludowej.

Z o k a z ji z b liż a ją c y c h się Ś W IĄ T W IE L K A N O C N Y C H

Redakcja „M orza i M arynarza Polskiego“ . . .

śle S w o im C z y te ln ik o m i Przyjaciołom ndjSG rU6CZI1l6J$Z8 ZyCZ6!JI3.

3

(4)

^ PIERWSZY NAD BAŁTYKIEM

W ejście do portu w Kołobrzegu

K to z ż o łn ie rz y 6 D y w iz ji nie zna ł p lu to ­ nowego K azim ierza G rz e jk a ? T o b y ła chyba na jbardziej po pu larn a postać nie ty lk o w swym batalionie, czy p u łk u , ale w całej d y ­ w izji... C h ło p w y s o k i, ja k dąb, s iln y , ja k niedźwiedź, tak, że n ie je d n o k ro tn ie podstawę do C K M - u przerzucał sobie przez plecy i szedł zajm ować now ą bardziej do obstrzału dogodną pozycję. N ic więc dziwnego, że lu ­ bią go jego żołnierze i k a w a ły sobie o nim opow iadają. Jako dowódca p lu to n u C K M - ów, zawsze spokojnie naprzód w szystko o- bejrzy, a dopiero potem zaczyna ze swych m aszynek prać do nieprzyjaciela. A ogień ich jf s t zawsze skuteczny. N ie ma ślepego to ru , nie strzela się „P an u B og u w o k n o ", co na froncie, szczególnie w śró d błyskaw icznych poruszeń, ma duże znaczenie.

A le najw ażniejszym chyba w ż y c iu p lu t.

G rzejka je^t to, że on właśnie pierw szy d o ­ ta rł do m orza B ałtyckieg o na w ysokości K o ­ łobrzegu, no i w z ią ł ud zia ł w delegacji, k tó ­ ra znad m orza N aczelnem u D o w ó d c y W o j­

ska -Polskiego gen. b ro n i M ic h a ło w i Ż y m ie r­

skiem u m eldunek ż o łn ie rs k i prz y n io s ła i pię­

kn ą urnę z wodą m orską, zaś w p o d a ru n k u .od je d n o s tk i p ię kn y, w y ją tk o w o p re c y z y jn y

kara bin snajperski.

W te d y to właśnie zainterpelow aliśm y ob.

G rzejka, ja k to się o d b yło . P rosiliśm y, by nam sam opow iedział o ty m histo rycznym w ydarzeniu.

P lu t. G rze je k nie jest do b ry m mówcą, a szczególnie nie lu b i opow iadać o swych przeżyciach fro n to w y c h , ani o napraw dę b o ­

haterskich w yczyn ach sw ych ż o łn ie rz y , k tó ­ ry c h trz y m a mocną ręką, po ojcow sku ich w ych ow u ją c i p rz y k ła d n ie , gd y potrzeba, k a ­ rząc. O d ty c h właśnie ż o łn ie rz y p lu to n u C K M -ó w do w iedzieliśm y się o czynach p lu ­ tonow ego G rzejka, o zd o b yciu n ie z w y k le s il­

nie um ocnionej p o z y c ji niep rzyjacielskiej w rejon ie R ederitz u p o łu d n io w o zachodniego krańca W a łu P om orskiego. B y ł tam G rzejek ra n n y i za ten p ię k n y w y c z y n po raz d ru g i pierś jego o z d o b ił K rz y ż W alecznych.

D n ia 7-go marca — opow iada spokojnie G rzeje k — o trzym a liśm y rozkaz w yjścia na morze. N ie m c y p o d naciskiem naszego na­

tarcia, któ re szło z zachodu i p o łu d n ia , w y ­ c o fy w a li się szybko, nie chcąc wpaść w o- krążenie. W fo rs o w n y m m arszu pośpiesz­

nym , w śró d ciągłych w a lk z ro z b ija n y m i od­

działam i niem ieckich fiż y lie ró w przeszliśm y 23 k ilo m e try . Z d a w a ło b y się — n ic dla do­

brego piechura, ale b y ł to czas n ie z w y k ły c h ro z to p ó w i cią głych zm ian tem peratury.

W y k o rz y s ty w a liś m y w szystkie ś ro d k i trans­

p o rto w e : konie, k a re ty , w o z y , ro w e ry , m o­

to cykle . P ow iadam wam , że to b y ło nawet wesołe, g d y się p a trz y ło na ro z w a lo n y c h w ślu bn ych karetach naszych fiż y lie ró w , albo w głęb i dw orskiej b ry c z k i, czy in ne go w e h i­

k u łu uśm iechnięte gęby żo łn ie rz y , a m iędzy n im i u k ry te żądło k a ra b in u maszynowego.

G d z ie ś 'ta m na przedzie poruszał się oddział zw iadow ców . Szybko, bo na row erach, które

sami w łasnoręcznie z d o b y li na łącznikach niem ieckich trz y dn i temu.

Pod w ieczór do piero do tarliśm y do przed­

mieść K ołobrzega od s tro n y po łu d n io w e j.

N ie b y ło czasu na odpoczynek,,zresztą ka ż­

dem u b y ło p iln o , b y nareszcie zobaczyć to na­

sze m orze. O d razu z m arszu przeszliśm y do natarcia, obeszliśm y m iasto od zachodu i

u n k tu a ln ie o godz. 8 m in u t 15 osiągnęliśm y rzeg m orski na w ysokości 5,5.

— A ja k to b y ło ?

— D o k ła d n ie to b y ło ta k — k o n ty n u u je p lu t. G rz e je k ; — S zliśm y naprzód, ja k w szyscy d ia b li. Pięć k ilo m e tró w od K o ło ­ brzegu zostały nasze ta b o ry . Jedna kom p a­

nia strzelecka ruszyła na m iasto od po łu dnia, ja k o desant czołgow y. Ja ze sw ym plutonem C K M -ó w zostałem p rz y d z ie lo n y do trzeciej ko m p a n ii, k tó re j polecono w yjść na B a łty k od s tro n y zachodniej. O jakieś dwa k ilo m e ­ tr y od m orza w szyscy z a ję li pozycje w y j­

ściowe. W y s ła n o w zm o c n io n y p a tro l na le ­ we s k rz y d ło , b y przeszukać lasek, d o ty k a ­ ją c y niem al brzegu m orskiego. Poszedłem z ty m patrolem na ochotnika. Razem ze m ną szedł rów nież m ój zastępca do spraw p o lity c z n o - w ychow aw czych p lu t. Paczka.

Ż daleka usłyszeliśm y szum m orza. Panowała wietrzn-a pogoda i m orze b y ło wzburzone.

W y s o k ie fale prze le w ały się i p ie n iły na brzegu, zostawiając sm ugi piany, podrzucając resztki uzb rojenia i u m u nd urow an ia niem iec­

k ic h ż o łn ie rz y , k tó rz y zna le źli śmierć w n u r ­ tach B a łty k u , g d y u s iło w a li się w ydostać na p o k ła d y k rą ż o w n ik ó w i zostali zaatakow ani przez szturm ow ce radzieckie i polskie.

M arzec 1945. Bój o dworzec ko lejo w y

W lasku dru żyna kaprala P iw orow icza w zięła do n ie w o li trz y n a s tu jeńców niem iec­

kich . U d a liś m y się na przełaj w k ie ru n k u w y ­ brzeża i nareszcie zobaczyliśm y B a łty k w ca­

łej okazałości.

N a tych m ia st w d rap aliśm y się na szczyt w zgórza 5,5 gdzie zatkn ęliśm y sztandar bia ­ ło -czerw o ny. Następnie w rzu ciłe m p ły w a k z zatkniętą chorągiew ką o barwach n a ro d o ­ w y c h i równocześnie o d da liśm y salwę h o n o ­ row ą z autom atów i pisto le tó w — bojowe po zdrow ienie W o js k a Polskiego na cześć na­

szego B a łty k u . T o b y ło b y wszystko.

W tych słowach pro stych i n ie w y m y ś l­

n ych , k tó re udało się zastenografować k o re ­ spondentow i w ojennem u, tk w i patos w ielkich zdarzeń w dziejach narodu.

— Powiedzcie, ja k ie wrażenie w y w a rło m orze na was i waszych chłopcach?

— O g ro m n e l C z y w ierzycie, że ż o łn ie ­ rze, nie w alczący chw ilo w o , prze dzierali się po p ó łto ra i naw et dw a k ilo m e try i to pod ogniem nieprzyjacielskim , b y ty lk o zobaczyć m orze I N a p e łn ia li buteleczki wodą morską, pokazując je z dum ą kolegom i chowając, ja k najświętszą re lik w ię . Ja sam jestem r o ­ dem z Przem yśla i m orza n ig d y nie w id z ia ­

łem . W żadne tam h o c k i-k ło c k i i różne lite ­ rackie d y rd y m a łk i nie wierzę, ale sam byłem ja koś g łu p io w zru szon y, nawet m iałem łz y w oczach i radość w sercu, g d y zobaczyłem sine fale rozhukanego m orza.

— N ie ty lk o ja — op ow iadał dalej z o ż y ­ wieniem p lu to n o w y G rze je k — pochodzę z p o łu d n ia P olski. W iększość ż o łn ie rz y je d ­ n o s tk i — to m o i krajan ie. T am po w ypędze­

n iu N iem ców fo rm o w a ła się nasza dyw izja . Spod Przem yśla w m arszu i b o ju d o ta rliś­

m y do W arszaw y. Z d o b y liś m y ją i po jej św iętych gruzach pom aszerowaliśm y na za­

chód. D ziś jesteśm y nad po ls k im m orzem . K to b y to po m yśla ł jeszcze k ilk a miesięcy

te m u !

Jest głęboka treść i w z n io s ły sym bo l w drodze bo jo w ej tej je dn ostki. Ż o łn ie rze przem aszerowali całą Polskę od p o łu d n ia na pó łn oc, b y dotrzeć do m orza. W iększość ż o ł­

n ie rz y w id z i je po raz pierw szy w ż y c iu — w szyscy je dn ak czują doniosłość c h w ili, ro ­ zum ieją, że nie na pró żno w a lc z y li i przele­

w a li swą krew .

N a s tró j w naszych oddziałach jest zna­

k o m ity 1 N ie m og liśm y pow strzym ać o k rz y k u radosnego p o d z iw u na w id o k po lskiej a rty ­ le r ii ciężkiej, stojącej u brzegu m orza. Z te­

go miejsca pra ła ciągle w stronę niem ieckich k rą żo w n ikó w * nie pozw alając im dotrzeć do p o rtu .

N ie p rz y je c h a li je dn ak nasi żołnierze z pu s ty m i rękam i do k ra ju . B ro ń B oże ! P rz y ­ w ie ź li ze sobą dla p o lskich dzieci w siero­

cińcu świetne d a ry : 100 k g masła, 200 kg konserw ow anej k u r y oraz ogrom ną ilość k o n fitu r, k tó re rozdano dzieciom , sierotom po zag in ion ych i p o le głych . A o lb rz y m i p lu t.

G rzeje k m usi opowiadać.

Padają ciągle niecie rpliw e pyta nia , a ja k , a co, ja k to b y ło , gdy d o ta rli do polskiego m orza? A ja k się b ili, czy ciągle strzelają i z ja k ie j b ro n i? S iadł sobie p lu to n o w y wśród m aleńkich p rz y ja c ió ł, jednego sm yka wziął, na k olan o, drugiego głaszcze po jasnej g łó w ­ ce i opow iada, a o n i się śm ieją i coraz n o ­ w y m i pyta nia m i zasypują ogrom nego ż o łn ie ­ rza, k tó r y się śmieje serdecznie i szczerze, tak ja k ty lk o żołnie rz p o lski p o tra fi, gdy się z n a j­

duje w śró d ta k w dzięcznych słuchaczy.

D zisiaj p o ru c z n ik G rze je k wspom ina pe­

w n o tę jedną z n a jp iękn ie jszych c h w il swe­

go życia, g d y m ógł ta kim właśnie n a jm n ie j­

szym i na jn iecierpliw szym słuchaczom o p o­

wiadać o swej chyba najciekawszej p rz y g o ­ dzie w życiu...

T . Jacek-R o licki, m jr.

„K atinsze“ w a k c ji kołobrzeskiej fo t. J. M ic h a llK

(5)

üi2 K O Ł O B R Z E G ST ART UJ E

K ażd eg o p rz y b y s z a z w ie lk ie g o m ia s ta u d e rz y p a n u ją c y t u s p o k ó j i cisza, ta k rażące po w ie lk o m ie js k im ru c h u i s tu k o ­ cie w a g o n o w y c h k ó ł. W y d a ć b y się m o ­ gło, że K o ło b rz e g je s t m a r tw y , a to n ie p ra w d a ! B r a k t u m oże t y lu sam ochodów , w id z ia n y c h w in n y c h w ię k s z y c h m ia s ta c h , le cz j;est ic h dość d la m ia s ta liczącego w c h w ili ob ecn ej o k o ło sześć ty s ię c y lu d ­ ności, m ie s z k a ją c e j p rz e w a ż n ie n a je g o p e ry fe ria c h lu b n a te re n ie k o lo n ii r y b a c ­ k ie j, czy w re s z c ie w e w s z y s tk ic h n a d a ją ­ c y c h się do z a m ie s z k a n ia do m a c h z n isz­

czonego śró d m ie ś c ia , w k t ó r y m k o n c e n ­ t r u je się gro s h a n d lu i rz e m io s ła .

K o ło b rz e g ż y je i ro z ra s ta się. W r o k u u b ie g ły m z g łę b i k r a ju p rz y b y ło n a jego te re n o k o ło 2.000 s ta ły c h m ie s z k a ń c ó w . N ie o m a l z niczego p o w s ta ło rz e m io s ło i h a n d e l. O s ta tn io p rz e n ie s io n o w iększość u rz ę d ó w , c z y n n y c h d o tychczas na te re n ie po bliskie go K o rlin a , do K ołobrzega, a Z a rz ą d M ie js k i p ro w a d z i s ta łą a k c ję o d ­ b u d o w y m ie szka ń , p rz y d z ie la ją c je n a ­ ty c h m ia s t p o trz e b u ją c y m . O s ta tn io w ła ­ dze c e n tra ln e p rz y z n a ły p o w a ż n ie js z e k r e ­ d y t y n a te n cel, zw łaszcza że p r o je k tu je sie o s ie d le n ie n a te re n ie m ia s ta do k o ń c a 1949 r o k u o k o ło 4 ty s ię c y lu d z i.

K o ło b rz e g p o sia d a ju ż g o to w e p la n y o d b u d o w y . Szczególną o p ie k ą otoczono p ra s ta rą k o ło b rz e s k ą k a te d rę , p a m ię ta ­ ją c ą ponoć czasy K r z y w o u s ty c h i p ie r w ­ szego b is k u p s tw a , p o w a ż n ie zniszczoną d z ia ła n ia m i w o je n n y m i, k tó r ą o d b u d u je się w bież. ro k u . W t y m s a m y m czasie zosta nie u ru c h o m io n a d u ż a c h ło d n ia , p rz y s to s o w a n a do p rz e c h o w y w a n ia r y b i w y r o b ó w w ę d lin ia r s k ic h . O s ta tn io Z a rz ą d M ie js k i o tr z y m a ł m iłe p is m o ze Z w ią z k u H a rc e rs tw a P o ls k ie g o z p o w ia d o m ie n ie m , że trz y ty s ię c z n a rzesza h a rc e rz y , ja k a za­

w ita n a ob o zy le tn ie w o k o lic e m ia s ta , b ę ­ d z ie c o d z ie n n ie p ra c o w a ła p rze z 3 g o d z i­

n y n a d o s ta te c z n y m p rz y g o to w a n ie m m ia ­ sta do o d b u d o w y , ora z n a d r o z b ió rk ą z n i­

szczonych b u d y n k ó w , p rze zn a czo n ych na w y b u rz e n ie .

R a n k ie m z a u w a ż y ć m ożn a g r u p k i d z ie ­ c i i m ło d z ie ż y , dążącej do szk o ły . K o ło ­ b rze g po sia da g im n a z ju m i lic e u m o g ó ln o ­ kształcące, ś re d n ią szkołę za w o d o w ą , oraz je d n ą s zkołę pow szechną. P oza ty m , b a ­ w ią c y w r o k u u b ie g ły m w U s tr o n iu M o r ­ s k im p ro f. St. K a z u ro , r e k t o r K o n s e rw a ­ t o r iu m W a rs z a w s k ie g o , p o s ta n o w ił o tw o ­ rz y ć k o n s e rw a to riu m n a te re n ie K o ło -

(Korespondencja własna)

brzega. Pewne ożyw ienie i odprężenie w p r a c o w ity m ż y c iu m ia s ta i je g o m ie sz­

k a ń c ó w w n o s i b a w ią c y t u zespół w a r ­ s z a w s k ic h a rty s tó w , k tó r z y p o s ta n o w ili pozostać w n im na stałe , z a jm u ją c się ró w n o c z e ś n ie o d b u d o w ą zniszczonego te ­ a tru .

S y tu a c ja p o w ia tu je s t o w ie le p o m y ś l­

n ie jsza . Z o s ta ł o n przez d z ia ła n ia w o je n ­ ne dużo m n ie j zniszczon y i to p rz e w a ż ­ n ie w in w e n ta r z u ż y w y m . T e re n y z a lu ­ d n iły się s zybko o s a d n ik a m i w o js k o w y ­ m i i re p a tr ia n ta m i. Z z a k ła d ó w p r z e tw ó r ­ czych n a te re n ie p o w ia tu u ru c h o m io n o ju ż w ie lk ie m ły n y i g o rz e ln ie , n a u ru c h o ­ m ie n ie c z e k a ją lic z n e ce g ie ln ie . G ospo­

d a rs tw a ro ln e z o s ta ły w o g ro m n e j czę­

ści n a d z ie lo n e ż y w y m in w e n ta rz e m z d o s ta w U N R R A , ora z z z a k u p ó w p a ń s tw o ­ w y c h w D a n ii i N o rw e g ii. O p o te n c ja le go s p o d a rc z y m p o w ia tu d o b itn ie ś w ia d c z y f a k t s p ła ty p o d a tk u g ru n to w e g o , u re g u ­ lo w a n e g o w 90% bez u c ie k a n ia się do ja k ic h k o lw ie k ś ro d k ó w e g z e k u c y jn y c h , co je s t n a jle p s z y m d o w o d e m u ś w ia d o m ie n ia o b y w a te ls k ie g o r o ln ik ó w .

N ie p o ś le d n ie znaczenie po sia da d la po­

w ia tu s p ra w a u ru c h o m ie n ia w s z y s tk ic h u z d ro w is k i o ś ro d k ó w w y p o c z y n k o w y c h p o w ia tu , ze z n a n y m ju ż w c a ły m k r a ju U s tro n ie m M o r s k im n a czele, k tó r e w r o ­ k u u b ie g ły m n ie z o s ta ły c a łk o w ic ie w y ­ k o rz y s ta n e . S tw o rz y to b o w ie m r y n e k z b y tu d la p r o d u k c ji ro ln ic z o - o g ro d n i­

czej, n ie p o s ia d a ją c e j . pe łn e g o w y k o r z y ­ s ta n ia w c h w ili ob ecn ej n a w ła s n y m te ­ re n ie .

O sobne zag ad nie nie, zw ią za n e bezpo­

ś re d n io z p ra c ą p o r tu k o ło b rz e s k ie g o , s ta ­ n o w i s p ra w a o s a d n ic tw a ry b a c k ie g o na p o z o s ta w io n y c h prze z N ie m c ó w g o spo da r­

s tw a c h r y b a c k ic h , k tó r e m a z a s ilić p o w ­ s ta ją c ą tu k o ło b rz e s k ą bazę ry b a c k ą . Z o rg a n iz o w a n o ju ż a k c ję prze sie d le ń czą n e w n e j ilo ś c i r y b a k ó w z r e jo n ó w W ie lk ie j W s i i Jastarni do K ołobrzega. D otvchczas n ie d a w a ła ona o c z e k iw a n y c h re z u lta tó w , n a s k u te k b r a k u n a d a ją c y c h się do n a ­ ty c h m ia s to w e g o z a ję c ia o b ie k tó w m ie sz­

k a ln y c h . O be cnie d o p ro w a d z o n o ju ż do p o rz ą d k u m ie s z k a n ia d la 19 ry b a k ó w , k tó r z y n ie b a w e m p rz e s ie d lą się n a te n te ­ re n . R e m o n t d a ls z y c h o b ie k tó w tr w a .

P o r t k o ło b rz e s k i je s t ju ż p rz y g o to w a n y do p r z y jm o w a n ia s ta tk ó w , n a ra z ie je d ­ n o s te k do 800 B R T , g d yż ś re d n ia g łę b o ­ kość basenu p o rto w e g o n ie p rz e k ra c z a w c h w ili ob ecn ej 5 m e tró w .

P ie rw s z e s ta tk i po w ę g ie l są spodzie­

w a n e w n a jb liż s z y c h d n ia c h , lecz K o ło ­ brze g w it a ł ju ż s w ó j p ie rw s z y p o w o je n ­ n y s ta te k . B y ł n im d u ń s k i k a b lo w ie c , ża- g lo w o - m o to r o w y s z k u n e r „ M in e r v a " , k t ó ­ r y prze z m ie s ią c p r o w a d z ił w K o ło b rz e ­ g u i w p o b liż u p ra c e k o n s e rw a to rs k ie m o rs k ie g o k a b la te le fo n ic z n e g o , z e rw a n e ­ go w czasie d z ia ła ń w o je n n y c h n a p o la c h m in o w y c h . W d n iu 19 s ty c z n ia b r. o d ­ p ły n ą ł o n na B o j-n h o lm , ce le m k o n ty n u o ­ w a n ia p ra c w ta m te js z y m p o rc ie i w r ó c i w k o ń c u k w ie t n ia d la ostatecznego p rz e ­ p ro w a dzen ia ) n a p ra w y . K ie r o w n ik e k ip y te c h n ic z n e j, in ż. K r is to fo rs e n je s t zda nia, że ju ż w p o ło w ie bieżącego r o k u b ę dzie­

m y m o g li ro z m a w ia ć te le fo n ic z n ie z całą S k a n d y n a w ią .

P od w z g lę d e m u rz ą d z e ń p rz e ła d u n k o ­ w y c h K o ło b rz e g je s t le p ie j w y p o s a ż o n y od p o r tu d a rło w s k ie g o , p o sia da b o w ie m je d e n d ź w ig e le k try c z n y o nośności 2,5 to n y , o ra z c z te ry tra n s p o rte ry , z n a jd u ją ­ ce się w o s ta tn im s ta d iu m re m o n tu . Z d o l­

ność p rz e ła d u n k o w a d ź w ig u w y n o s i 500 to n d z ie n n ie , zaś w s z y s tk ic h u rz ą d z e ń 1.000 to n d z ie n n ie .

W p o rc ie p rz e p ro w a d z o n o ju ż w s z e l­

k ie pra ce, k o n ie c z n e d la zabezpieczenia n a w ig a c ji w basenie i u w e jś c ia do p o rtu , z b u d o w a n o m a szt d la s y g n a łó w s z to rm o ­ w y c h , d o p ro w a d z o n o do n o rm a ln e g o s ta ­ n u la ta r n ię m o rs k ą i r a d io -la ta r n ię . K o ­ le j d o p ro w a d z iła do s ta n u u ż y w a ln o ś c i w s z y s tk ie t o r y i z w ro tn ic e , o d b u d o w u je się k ilk a ' b u d y n k ó w a d m in is tra c y jjn y c h , n a to m ia s t z w io s n ą p o s ta n o w io n o ro z p o ­ cząć re m o n t e le w a to ra zbożowego.

S to c z n ia ry b a c k a p ra c u je od p ie rw s z e j n ie m a l c h w ili. C zyn ne są t r z y d z ia ły : k a - d łu b o w n ia , k u ź n ia i s to la rn ia m e c h a n ic z ­ na. P rz e p ro w a d z a się tu re m o n ty je d n o ­ s te k w y d o b y ty c h w p o rc ie z d n a m o vs k !e- go, a ta k ż e b u d o w ę ło d z i w io s ło w o -ż a g lo - w y c h o d łu g o ś c i po na d 6 m e tró w , czy też ło d z i m o to ro w y c h , k tó r y c h k ilk a n a ś c ie w y b u d o w a n o i o d da no do p ra c y w r o k u u b ie g ły m .

W c h w ili ob ecn ej ło w i je d e n k u te r

„ K o ł- 2 5 “ o ra z k ilk a d z ie s ią t ró ż n y c h ło ­ dzi, n a to m ia s t t r z y k u t r y ,,K o ł" 2, 3 i 9 są w re m o n c ie . R y b y o d b ie ra „C e n tra la R y b n a “ , p o s ia d a ją c a w p o rc ie k o ło b rz e s ­ k im sw ą w ę d z a rn ię i u ru c h a m ia ją c a w n a jb liż s z y m czasie fa b ry k ę k o n s e rw . C z y n n a je s t ta k ż e fa b r y k a lo d u o w y d a j­

ności o k o ło 2 to n lo d u d z ie n n ie , w y s ta r ­ cza ją ce j n a p o k ry c ie m ie js c o w e g o zapo­

trz e b o w a n ia .

W p o b liż u z n a jd u je się u ru c h o m io n a n ie d a w n o s ta c ja b u n k r o w a m a te r ia łó w p ę d n y c h C e n tr a li P r o d u k tó w N a fto w y c h . Jest to n a d z w y c z a j słuszne p o s u n ię c ie gd yż w iększość s ta tk ó w , ja k ie będą z a w i­

ja ły do p o r tu , to m o to ro w o -ż a g lo w e s z k u - n e ry.

D la u z u p e łn ie n ia o b ra z u dodać na le ży, że k ilk a g d y ń s k ic h f i r m m a k le rs k ic h u r u - ru c h o m iło t u ju ż sw e p rz e d s ta w ic ie ls tw a . C zyn ne są f i l i e f i r m „ B a ltic a ” , „ P o lb a l“ , .yN au tica’t, „ N a v ig a to r * 1, „S z y m k ie w ic z " , ora z f ir m a p rz e ła d u n k o w a „T r a n s p o r te r " .

O c z e k iw a n e od dłuższego czasu przez społe czeństw o o tw a rc ie p o r tu d la n o r m a l­

n e j ż e g lu g i to w a r o w e j1 n a s tą p iło w d n iu 1 m a rc a b r. w obecności p rz e d s ta w ic ie li w ła d z p a ń s tw o w y c h i s a m o rz ą d o w y c h oraz rzesz m ie s z k a ń c ó w m ia s ta .

R ozpoczęcie n o rm a ln e j p ra c y w p o rc ie k o ło b rz e s k im po sia da duże znaczenie d la sam ego m ia s ta , k tó r e n ie w ą tp liw ie bedzie się cora z b a rd z ie j h a n d lo w o ro z w ija ć , ścią g a ją c co ra z w ię c e j lu d z i c h ę tn y c h do rz e te ln e j p ra c y i o d b u d o w y .

S t W ollńnki.

(6)

PANCERNA IM. BOHATERÓW WESTERPLATTE

na Gdańsk i Gdynię

PIERWSZA BRYGADA

W akcji

Po sukcesach na „W a le P o m o rs k im " 1 po pościgu do m orza skoncentrow ała się 1 A r ­ mia na po łu d n ie od K ołobrzega w obszarze C re ife n ^ e rg (G ry fic e ) — K a rlin pom iędzy 6 a 8. ITT. 45 r.

D ziałające w spólnie z w o jskam i po ls k im i armie radzieckie, a m ianow icie 3 armia i 1 a r­

mia gw ardyjska r o z b iły i ro z d z ie liły w y c o ­ fujące się z „W a łu P om orskiego” w ojska nie ­ m ieckie na k ilk a części, z k tó ry c h jedna szu­

kała oparcia w K ołob rzegu , druga cofała się r zachód na O drę, trzeęia wreszcie, odcięta uderzeniem arm ii sprzym ierzonej na północ, uchodziła na G d y n ię i G dańsk.

Zadania, ja kie 1 A rm ia m iała do w y k o ­ nania b y ły następujące:

a l Z dob ycie przygotow anego do o b ro n y K ołobrzega, k tó r y — oprócz w łasnej załogi

— w c h ła n ia ł resztki w y c o fu ją c y c h się je dn o­

stek niem ieckich, m ających jeszcze nadzieję na ewakuację droga m orską pod osłoną u fo r­

ty fik o w a n e g o miasta.

b ) M arsz za w rogiem na p ó łn o c n y zachód w k ie ru n k u zatoki Szczecińskiej i morza.

c l A k c ja na G d y n ię i G dańsk w ścisłym w s p ó łd z ia ła n iu z 1 gw ard yjską arm ią ra­

dziecką.

Z rejon u k o n c e n tra c ji rozpoczęto zatem trz y działania:

11 na p ó łn o c n y zachód od z a to k i Szcze­

cińskiej,

2) na p ó łn oc na K ołob rzeg,

3) na wschód, gdzie 1 br. pancernej p rz y ­ pa dł zaszczyt w a lk o G d y n ię i G dańsk, w spólnie ze słyn ną 1 gw ard yjską arm ią pan­

cerną gen. K a łu k o w a .

1 B rygada pancerna składała się z trzech ba onów czołgów , baon u zm otoryzo w a nych fiz y lie ró w , b a te rii 47 mm i k o m p a n ii prze ciw ­ lo tn ic z e j; znalazła się ona dnia 6 marca pó ź­

n y m wieczorem w m. D a m nitz.

B rygada osiągnęła tę miejscowość bezpo­

średnio po w alkach pościgow ych, nie mając możności przeprow adzenia przeglądu maszyn i choćby pobieżnego rem ontu. D n ia 8. I I I . podporządkow ana została dow ódcy 1 g w a rd ii arm ii radzieckiej gen. K a łu k o w o w i, k tó ry n a ­ kazał je j n a tychm ia sto w y marsz na Belgard, (B ia ło g ró d ), K oszalin (K ó s s lin ), Słupsk do m. K n ie w o (K n ie v e n b ru c k ), leżącego nad rzeka Redą tu ż nad b. polską granica.

M arsz na w ch ód w ym agał od od działó w wiele w y s iłk u , gdyż położenie ogólne zm u­

szało do pośpiechu, a tymczasem po drodze trzeba b y ło jeszcze zwalczać stawiane przez w roga o p o ry na kwaterach. Po paru dniach wytężonego marszu o d d z ia ły I b ry g . panc.

z b liż y ły się do rzeki Redy pod m. K niew o, gdzie okazało się, że most został zniszczony przez w yco fu ją ce się o d d z ia ły niem ieckie.

Przeprawa przez rzekę op óźn iła się w skutek tego o 10 godzin.

Rano dnia 11. I I I . , g d y ty lk o brygada zdą­

żyła ześrodkować się w m. Z elew o, nadszedł rozkaz natychm iastow ego opuszczenia tej m iejscowości i zajęcia stanow isk na podstawie w yjściow ej we w si B olszew o ju ż na godz. 12 tegoż dnia.

Po trz y d n io w y m m arszu, bez od po czynku dla lu d z i i maszyn, zm uszona b y ła brygada przesunąć się do Bolszewa i przygotow ać się do działania na W ejh e ro w o , stanowiące w y ­ sunięte przedpole G d y n i. D ziała nie to prze­

w idzia ne b y ło na dzień 12. I I I . T E R E N

P odgórski i lesisty charakter przedpola G d y n i u ła tw ia ł je j obronę od s tro n y ła du i na rzucał rozmieszczenie stanow isk o b ro n ­ nych .

Zalesione w zgórza M rz e z in o — W e jh e ro ­ w o — Łężyce — K ack c h ro n iły G d y n ię od

p ó łn o cy, zachodu i po łu dnia.

W ąska do lin a rz e k i R edy na przestrzeni od W ejh ero w a do m. Reda ograniczała ruch na w schód zmuszając do posuw ania się po szosie leżącej pod bezpośrednim obstrzałem

z p rz y le g ły c h lasów.

Szerokie i bagniste „M o s to w e i C h y lo ń ­ skie B ło to " iz o lu je Kępę O ksyw ską, na k tó ­ rej b ro n ić m ożna się naw et po utracie p o z y ­ c ji W e jh e ro w o — Łężyce — K a c k i po stra­

cie samego miasta G d y n i.

Te w łaśnie m o ty w y s p ra w iły , że ja k w r.

1939 w o jska polskie, ta k i w r. 1945 w ojska niem ieckie b ro n iły G d y n i początkow o na m asyw ie Zagórze — Łężyce — K ack, a po utracie miasta na Kępie O ksyw skie j.

N IE P R Z Y J A C IE L

T rz o n o b ro n y G d y n i tw o rz y ła 7 d y w iz ja pancerna, resztki trzech d y w iz ji piechoty, brygada a rty le rii, ciężka bateria nadbrzeżna i d y w iz jo n niszczycieli, ponadto w o- bro n ie brała ud zia ł duża ilość b a talionó w V o lk s s tu rm u z re jo n u Pom orza.

Jakież w ie lk ie m usiało być podniecenie

polskiego żołnierza, g d y stanął u w ró t m o­

rza. Jakież uczucia i ja ka dum a rozpierać m usiała dusze ż o łn ie rz y I b r. pane., gd y szli do w a lk i, b y pomścić bohaterskie p u łk i regu­

larnego w ojska z 39 r. i im prow izow ane od­

d z ia ły „k o s y n ie ró w g d y ń s k ic h ", pole głych w pam iętnym w rześniu w G d y n i, D ębogórzu, P ogórzu i K ossakow ie!

Z D O B Y C IE W E T H E R O W A I P O Ś C IG N A R E D Ę

Rano o godz. 8-ej dnia 12. I I I . , po pó łg o ­ dzin n ym p rz y g o to w a n iu a rty le ry js k im , w y r u ­ szyło natarcie na W ejh e ro w o . M y ś lą prze w o­

dnią natarcia b y ł d w u s tro n n y m anew r pie­

c h o ty radzieckiej wspartej I b r. pane. W . P.

oraz 40 i 41 b r. pane, a rm ii radzieckiej.

Podczas k ie d y I b r. pane, uderzyła W e jh e ro w o od p ó łn o cy, obie radzieckie b r y ­ gady pancerne na cierały od po łu dnia.

U d erzenie polskie z w io s k i B olszew o po­

szło początkow o na fa b ry k ę cementu (2 km . na p ó łn o c n y zachód od W ejh ero w a), gdyż zdobycie tego p u n k tu o p o ru u m o ż liw ia ło do­

piero w yko n a n ie postawionego zadania tj. u- derzenie na miasto od s tro n y pó łnocnej O d ­ d z ia ły niem ieckie, broniące fa b ry k i, zostały w k ró tk ie j walce spędzone z zajm ow anych stanow isk, a polskie b a ta lio n y czołgów w raz z piechotą radziecką osiągnęły p ó łn o c n y

skraj miasta.

Tym czasem na p o łu d n io w y m skra ju m ia­

sta po ka za ły się b ry g a d y 40 i 41. N iem ie cka obrona zaczęła się chwiać, a o godz. 10 nie ­ p rz y ja c ie l b y ł ju ż w pe łn ym odwrocie.

D o miasta w k ro c z y li zw ycięzcy, na k tó ­ ry c h po w ita nie w y le g ły re sztki w y b ite j przez w ro ga lu dności po lskiej.

N a ty c h m ia s t po zajęciu miasta rozpoczął się energiczny pościg na Redę, k tó rą osią­

gn ię to o k o ło godz. 11.

B I T W A O B I A Ł A R 7F.K Ę , Z A G O R Z E J A N O W O

Pościg b ro n i szybkiej, jaką jest b ro ń pan­

cerna, spow odow ał, że piechota początkow o nie m ogła nadążyć za czołgam i, któ re w za­

pale b ite w n ym ju ż praw ie osam otnione m i­

ja ły st. k o l. Reda i po suw ały się na m. B ia ła Rzeka. Tam , razem z czołgam i radzieckim i i zm otoryzo w a ną piechotą, zostały z a trz y ­ mane s iln y m ogniem a rty le rii przeciw pan­

cernej; przed tą miejscowością bow iem prze­

biegał prze dn i skraj p o z v c ji głównego on oru niem ieckiego na ty m k ie ru n k u . B a ta lio n y b ry g a d y za ję ły w ięc stanowiska obronne, i osłaniane batalionem zm o to ryzo w a n ych fiz y ­ lie ró w trw a ły w ciężkich w a lkach p o z y c y j­

nych do 17 marca.

Zadanie R rvgada w y p e łn iła dobrze, b i­

jąc się o B ia łą Rzekę z zajadłością, o k tó re j gen. p łk . B abadżanjan po w ie dział tonem n a j­

w yższej p o ch w a ły, że b y ła „p ra w d z iw ie p o l­

ską” .

A K C J A R O Z P O Z N A W C Z A N A Ł E Z Y C E W d n iu 17. I I I . brygada została zaalarm o­

wana i przesunięta fo rso w n ym marszem no c­

n y m na in n y k ie ru n e k działania. T y m razem działać m iała w terenie górzystym i zalesio­

ny m . B ryga da o d b y ła marsz z W ejh ero w a przez Zam ek, N o w y D w ó r, Bieszkow ice, K o- leczkow ice i G ło d ó w k o do re jo n u na p o łu ­ dnie od m. Łężvc.

T am nawiązała łączność ze 107 d. p. radź.

i dnia 18 marca rozp oczę ły o d d z ia ły b ry g a ­ d y akcię rozpoznawcza w k ie ru n k u wzg.

165,0. G d y I I I baon czołgów I b ry g a d y m i­

n ą ł wieś i jego pierwsze czołgi podsuw ały się do w zgórza, ostrzelane zostały s iln y m o- gniem ppanc O gień p ro w a d z iły liczne czołgi niep rzyjacielskie ty p u T — I V i ..T ig er", o- kopane i dobrze zamaskowane. Rozpoczęła się w alka, k tó re j w y n ik ie m b v ło rozpoznanie przedniego s k ra ju p o z y c ji i g łó w n y c h źródeł ognia.

Z d o b yw a n ie czołowe tej p o z v c ji nie leżało w zamiarach wyższego dow ództw a, dlatego o d d z ia ły polskie po w y k o n a n iu zadania zo­

stały wycofane 1 z e b ra ły się w rej. Rogalewa Pierw sze zdjęcie, dokonane w G dańsku bezpośrednio po k a p itu la c ji N iem ców

w tym rejonie. łot Florian Staszewski

6

(7)

N A G D Y N IĘ P R Z E Z K A C K B rygada po dporządkow ana została 11 gw ard. k o rp u s o w i pancernem u i przesunięta b y ła dnia 23. I I I . do lasów na zachód od m.

W . K ack, gdzie w spólnie z 34 radź. brygadą pancerną p rz y g o to w y w a ła się do natarcia.

T y m razem zn o w u nacierać m iała na G dyn ię od po łu d n ia , gdzie obrona opierała się na strum ie niu K ack, płyną cym w do lin ie o! gw ał­

to w n y c h spadkach, brzegach strom ych i za­

lesionych. O b ro n a tego od cinka w zm ocniona b y ła przez a rty le rię okrę to w ą g ru p y niszczy­

cieli, strzelającą z za to ki G dańskiej.

O m ija jąc W . K a c k obejściem od pó łn ocy, I b r. panc. oraz radzieckie w o jska pancerne d o ta rły przed p o łu d n ie m dnia 24. I I I . do g łó ­ w nej p o z y c ji oporu.

C a ły dzień i noc z 24/25. I I I . trw a ł bój 0 w y ło m w p o z y c ji nieprzyjacielskiej. B ó j ten b y ł szczególnie gro źny dla czołgów, k tó re w no cy b y ły bezpośrednio atakowane przez specjalnie w yszko lon e g ru p y niszczycieli czołgów.

N a d ranem po zycja została przerw ana, a o d d z ia ły b ry g a d y w ta rg n ę ły w ra z z piechotą radziecką na p o łu d n io w e przedmieście G d y ­ n i. A ż e b y un ikn ąć bocznego ognia z niezdo­

b y ty c h jeszcze w zg órz O rło w a , nacierające wojska przedostały się na rozległe przed­

mieścia W ito m in a , a dalej ju ż skrajem lasu 1 w z d łu ż to ru kolejow ego p a rły na północ do G d y n i; dnia 26 marca doszły do p o łu ­ dniow ego skra ju miasta do w y lo tu u l. Świę­

toja ńskiej.

N o c z 26/27 marca zeszła na zajm ow aniu podstaw y w yjścio w e j, na na w ią zan iu ścisłej łączności z oddziałam i 313 i 132 dp. arm ii radzieckiej, z k tó ry m i polskie czołgi ruszyć m ia ły do w a lk i o miasto.

O d św itu natom iast trw a ło intensyw ne rozpoznanie przedpola p a tro la m i b o jo w y m i, celem w y k ry c ia źródeł nieprzyjacielskiego o- gn ia ; rozpoznanie to b y ło u tru d n io n e , gdyż p o łu d n io w a część miasta chro niona b y ła d o ­

da tkow o przez po la m inow e i ro w y przeciw - czołgowe.

Rano ru s z y ło natarcie. Rozpoczął się bó j, noszący wszelkie cechy w a lk w mieście. N ie ­ p rz y ja c ie l obsadził do m y i piw nice, skąd na małą odległość p ro w a d z ił ogień z k ró tk o - dystansowej b ro n i przeciw pancernej (Panzer- faust).

Ciężkie w a lk i ro z g o rz a ły na głów nej a rte rii gdyńskiej na u l. Ś w iętojańskiej, gdzie zdo­

byw ano poszczególne d o m y ; o k o ło p o łu d n ia ulica Świętojańska została opanowana i bój przeniósł się na plac K aszubski, to c z y ł się o Y ach t C lu b i basen Piłsudskiego.

G D A Ń S K W R A C A D O P O L S K I Z dob ycie m basenu zakończono w a lkę o G dyn ię. W ciągu tego dnia, nadszedł rozkaz marsz. Rokossowskiego, k tó ry p o le c ił n a ty c h ­ miastowe w ydzielenie ze składu I br. pancer­

nej B a ta lio n u Z m o to ry z o w a n y c h F iz y lie ró w oraz jednego p lu to n u czołgów do działania na d ru g i p o rt p o ls k i — na G dańsk.

B aon fiz y lie ró w p rz y b y ł do L a n g fu h r na p u n k t I przeznaczenia, gdzie wszedł p o d ro z­

k a z y do w ó dcy 49 ko rp u s u strzeleckiego, w G dańsku trw a ła ostra w a lka , niep rzyjaciel b ro n ił się na w schodnim brzegu „M a rtw e j

W is ły ". , .

Całe m iasto, zniszczone ju ż poprze dnim i w alkam i, objęte b y ło m orzem p ło m ie n i i spo­

w ite dym am i.

D n ia 28 marca, podczas gdy jeszcze trw a ­ ła b itw a o G dańsk, z B ao nu Z m ot. F iz y l.

w ydelegow any został od dział, k tó r y repre­

zentow ał w ra z z dowódcą I b ry g a d y panc., W o js k o Polskie na uroczystości zawieszenia na Ratuszu G dańskim po lskie j fla g i n a ro d o ­ w e j, na znak sym bolicznego przejęcia tego p o rtu przez Państwo Polskie.

N a uroczystości te j obecni b y li przedsta­

wiciele D o w ó d z tw a W o js k i przedstaw iciele prasy ZSRR.

Po zd o b yciu G dańska Baon Z m o t. Fiz.

zakw aterow any został w rejon ie fa b ry k i w a­

gonów po zachodniej stronie „M a rtw e j W is ły ".

W A L K I O K Ę P Ę O K S Y W S K Ą (1. IV . - 5. IV . 45 r.)

Po utracie p o rtó w w G d y n i i G dańsku niem iecka ob rona straciła ju ż swój sens ope­

ra c y jn y . Zacieśniona na m ałym s kra w ku te-

28 I I I 1945. M o m en t zawieszenia polskiej fla g i n arodow ej n a gmachu D w o ru Artusa.

w G dańsku. ry s . S ła w o m ir S ie re c k l renu (o k o ło 10 k m 2) nie m ogła ju ż mieć ża­

dnych nadziei na ja kiś po m yśln y dla siebie zw ro t. N ie m c y lic z y li je dyn ie na parodniow e opóźnienie w o js k sprzym ierzonych, aby ewa­

kuow ać resztki sw ych s ił drogą m orską z p rzysta n i K w a ran ta nn a (B a b i D ó ł).

D ogodne dla niep rzyjaciela terenowe w a ­ ru n k i o b ro n y K ę p y O ksyw skie j, tego ostat­

niego trzym anego przez N iem ców skraw ka Polskiego W ybrzeża, b y ły przyczyn ą k ilk u ­ dniow ego pozornego zastoju w iększych dzia­

ła ń zaczepnych ze s tro n y polsko-radzieckiej.

Czas. od dn. 29. I I I . do 31. I I I . 45 r. w y ­ korzystan o na dokładne rozpoznanie p o z y c ji o b ro n n y c h niep rzyjaciela i na koncentrację w o js k w miejscach uderzenia.

W okresie ty m b a ta lio n y czołgów ro zp o ­ znaw ały przez w alkę prze dn i skraj p o z y c ji niep rzyjaciela na K ępie O ksyw skie j i ro z ­ mieszczenie źród eł ognia szczególnie groźne­

go dla b ro n i pancernej.

N a ta rcie na Kępę O ksyw ską ru s z y ło 1.

IV . z podstaw y w yjściow ej na w schodnim skra ju m. R um ia i po po m yśln ych dla siebie w a lkach w stępnych — zajęto k o l. Dębogórze i las na zachód od m. S uchy D w ó r.

Następnego dnia natarcie posuw ało się dalej i o d d z ia ły własne doszły do zach. skra­

ju m. Pogórze.

D n ia 4. IV . zajęto m. S uchy D w ó r, a I I baon czołgów w spierał 24 p. p. radzieckiej w a k c ji na Pogórze od płnc.-w schodu. O p ó r nieprzyjaciela słabł z każdym dniem , a sprzy­

m ierzone w o jska zacieśniały coraz bardziej obronę niem iecką i spychały ją do m orza.

D n ia 5. IV . I. b r. panc. i 10 gw. d. p. za­

ję ły ostatecznie Pogórze i Kossakow o oraz m anewrem oskrzydlającym o d p o łu d n ia do­

szły przez N o w e O błu że do m . K w aran ta nn a (B a b i D ó ł).

Po do jściu do urw istego brzegu w scho­

dniego s k ra ju K ę p y O ksyw skie j czołgi o tw o ­ r z y ły ogień do niszczycieli 1 niem iec­

kich , k tó re zn a jd o w a ły się na m orzu i wspie­

ra ły ogniem obronę niep rzyjaciela oraz ewa­

k u o w a ły b a rk i na H e l. O gień ten zaskoczył o k rę ty , któ re w y c o fa ły się poza zasięg a rty ­ le r ii czołgów, a jeden z o k rę tó w stanął w ogniu.

0 godz. 17.00 w y k o n a n o m anew r na m.

O ksyw ie, gdzie un ie s z k o d liw io n o silną bate­

rię a rty le rii nadbrzeżnej.

P O M Ś C IL IŚ M Y O B R O Ń C Ó W W Y B R Z E Ż A Z 1939 R.

Już następnego dnia 6. IV . B rygada brała ud zia ł w u ro czystym podniesieniu fla g i n a ro ­ dowej na Ratuszu w G d y n i, oraz w akcie sym bolicznego ślubow ania Polskiem u M o rz u .

D n ia 7. IV . przeszła B ryga da z G d y n i przez O rło w o — S opoty do G dańska, gdzie połączyła się z Baonem Z m o to ry z o w a n y c h F iz y lie ró w .

D z ia ła n ia bo jo w e o Polskie M o rz e zostały zakończone.

1 B ryga da Pancerna o trzym ała po dzięko­

w anie od Generalissim usa Stalina oraz p o ­ c h w a ły od dow ódców poszczególnych u g ru ­ pow ań w o js k radzieckich za chlubne w sp ó ł­

działanie.

C zołgiści polscy, w y d z ie le n i z I. A r m ii i rzuceni do działań o p o rty polskie, p o tra fili w ykazać się nie ty lk o bitnością godną tra ­ d y c ji 1 A r m ii i swej b ro n i specjalnej, lecz swoim zachowaniem się po dnieśli ducha P o­

la k ó w p rzyg n ę b io n ych d łu g o trw a łą oku - pacją.

I B r. panc. w p e łn i zasłużyła sobie na nazwę „Im . B oh ateró w W e s terplatte", gdyż dzięki je j w alecznym żołnie rzom po w ró ciła Polska na w ie k i nad swoje m orze, nad B a łty k !...

p ik . dypl. W ito ld B rzeziński

7

(8)

Marszałek Żymierski w Gł. Porcie Mar. W oj.

D e k o ra c ja o rd erem P olski O d ro d z o n e j I I I kl.

D -c y M ar. W o j. K o n tra d m ira ła W ł. Steyera

R ozrastająca się w szybkim tem pie Odrodzona M a ry n a rk a W ojenna gościła w d ru g iej połow ie lutego M in is tra O brony N a ­ rodow ej, m arszałka M ic h a ła Ż ym ierskiego, k tó ry dokonał in ­ spekcji jednostek stacjonujących w G łó w n y m Porcie W o jen ­ nym M a r. W oj.

M arszalek Ż y m ie rs k i p rz y jm u je ra p o rt kom endanta Oficerskiej S z k o ły Alar. W o j.

K u rs a n c i i podchorążow ie O .S .M .W . uszeregowani do przeglądu.

O m aw ianie spraw w yszko le n io w ych z o fic e ra m i . D o w ó d ztw a O .S .M .W .

z d ję c ia : ¡ppor. P o p ła w s k i

M arsza łe k Ż y m ie rs k i od pierw szych dni organizow ania n a ­ szej m łodej M a r y n a r k i W o jen n ej okazał szczególne zaintereso­

w an ie je j sp raw am i, pom agając n iejedn o kro tn ie Dow ództw u M a r. W oj. w p okonyw aniu napotkanych trudności. M a ry n a rz e polscy d arzeni przez M a rs za łk a P o lski szczególną sym patią, o d w zajem n iają się szczerym, serdecznym, m a ry n a rs k im uczu­

ciem, toteż każda w iz y ta c ja M a r y n a r k i W ojen n ej przez M a r ­ szalka, jest d la nich głębokim przeżyciem , któ re na długo po­

zostaje w pam ięci.

M arsza łe k w to w a rzys tw ie Dow ódcy M a r. W oj. k o n tra d m i­

ra ła W ło d zim ie rza Steyera, Szefa Sztabu Głów nego M a r . W oj.

km d r. por. S tanisław a M ieszkowskiego i w yższych oficerów Sztabu M a r. W o j. p rzep ro w ad ził szczegółową inspekcję G łó w ­ nego P o rtu W ojennego i stacjonujących n a jego teren ie od­

d ziałó w m arynarskich . M a rsza łe k żyw o interesow ał się stanem urządzeń portu, in fo rm u ją c się w yczerpująco o trudnościach i potrzebach na poszczególnych odcinkach pracy. M arsza łe k u dzie­

l ił D ow ództw u M a r. W o j. szeregu facho w o-w o jenn ych w skazó­

w ek i n a k re ś lił w ytyczn e dalszego ro zw oju M a r y n a r k i W o je n ­ n ej. Obok w ażnych problem ów , M arsza łe k ro zp atrzy ł i ro zstrzy­

gnął szereg drobnych spraw , n ie p o m ijając żadnej choćby n a j­

drobniejszej kw estii, ro zw iązan ie k tó re j odegrać może jakąś ro lę w dalszym rozroście naszej s iły m orskiej. W ie lk ie do­

świadczenie w ojenne i .życiowe M a rs z a łk a Żym ierskiego, oraz szczególne zainteresow anie sp ra w am i m o rskim i dopomogły w w ie lu w ypad kach do ro zw iązan ia szeregu doniosłych zagadnień obrony naszego szerokiego dostępu do morza.

W ie le czasu i u w a g i pośw ięcił także M arsza łe k przeglądow i oddziałów M a r. W oj., rozmieszczonych na terenie portu. M ięd zy in n y m i d łu żej z a trz y m a ł się w O fic erskiej Szkole M a r. W o je n ­ n ej, gdzie w czasie wygłoszonego przem ów ienia, p odkreślił do­

niosłe znaczenie szkolenia now ych k a d r fachow ców m orskich i polecił zw rócenie ja k n ajw ięk sze j u w a g i na akcję szkolenio­

w ą, oraz na podniesienie poziomu w iedzy wśród kursantów . W ra z z K om endantem Szkoły O ficerskiej, M arsza łe k zw iedził sale w yk ła d o w e Szkoły, wyposażone w dużą ilość p rzyrząd ów i ap arató w pomocniczych.

P rze m a w iają c do zebranych w sali podchorążych i ku rsan ­ tó w O fic erskiej Szkoły M a r. W oj., M a rsza łe k Ż y m ie rs k i w ezw ał ich do dalszej w ytężo n ej pracy i do zw iększenia w y s iłk ó w w nauce, gdyż nie w ykłado w ca, lecz sam uczeń decyduje o tym . w ja k im stopniu w ykorzysta czas przeznaczony na szkolenie.

Następnie M a rsza łe k n a w ią z a ł rozm ow ę z poszczególnymi k u r ­ santam i, in fo rm u jąc się o ich potrzebach i pracy, w ysłuchując także próśb n iektó rych podchorążych i ku rsantów . M arszałek w y ra z ił swe zadowolenie z postępów w ro zw oju i podnoszeniu poziomu Szkoły O ficerskiej.

In sp ekcja M in is tra O brony N aro do w ej, podobnie ja k po­

przednie, stała się w yd arzen iem , w okół którego skupiła się nie ty lk o uw aga o ficerów i m a ry n a rzy, ale w szystkich obyw ateli W ybrzeża, żyw o interesujących się ro zw ojem O drodzonej M a ­ ry n a rk i W ojen n ej. W zrastający stan liczebny w yszkolonych f a ­ chowo m a ry n a rzy, oraz zw iększająca się stopniowo flo ta , w zm a ­ cniana pow ażną siłą b ro ni pomocniczych, ja k lotn ictw o m ors­

kie, a rty le ria nadbrzeżna itd., — to wszystko w zm aga poczucie bezpieczeństwa polskiego W ybrzeża.

M a r s z a ł e k Ż y m i e r s k i d a ł w y r a z s w e m u u z ­ n a n i u d l a p r a c i o s i ą g n i ę ć M a r y n a r k i W o j e n ­ n e j , d e k o r u j ą c p o d c z a s o d p r a w y s z t a b o w e j J e j D o w ó d c ę , k o n t r a d m i r a ł a W ł o d z i m i e r z a S t e y ­ e r a w y s o k i m o r d e r e m P o l s k i O d r o d z o n e j I I I k l . M a rsza łe k p od kreślił duże zasługi k tra d m . Steyera w dziele odbudowy i o rg an izacji O drodzonej M a r y n a r k i W ojen n ej. M a r ­ szałek zw ró cił także szczególną uwagę na nowe aspekty pracy i służby, ja k ie p o w in n y cechować nowego oficera m a ry n a rk i.

N ie ty lk o osiągnięcie wysokiego poziom u specjalizacji w sw ej m o rskiej służbie w in n o być celem oficera, ale nade wszystko ko n s tru k ty w n a i św iadom a praca d la całego W ojska Polskiego i całej Polski. N ie można ograniczać się do wąskiego odcinka służby, lecz trzeba zawsze sięgać d alej, trzeba włączyć się w po­

tężny ry tm odbudowy i rozbudow y, w ry tm pracy całego spo­

łeczeństwa.

M a rsza łe k Ż y m ie rs k i w y ra z ił swe zadowolenie z w y n ik ó w inspekcji dziękując D o w ód ztw u, oficerom i m a ry n a rzo m za o- fia rn ą pracę i w zorow ą służbę. W ysokie odznaczenie, ja k ie o trzy m a ł Dowódca M a r. W oj. jest w yra zem uznania nie ty lk o d la zasług k tra d m . S teyera, ale i dla w szystkich m a rynarzy O drodzonej M a r y n a r k i W ojen n ej.

a

Cytaty

Powiązane dokumenty

Im perialiści amerykańscy, którzy dotychczas jeszcze nie mogą się pogodzić z utratą połowy Chin, czynią wszystko, by zostawić sobie przynajm niej Chiny

Co do mnie, to przydałaby mi się tez jakaś taka kieszonkowa motopompa, bo ostatnio palę się ze wstydu, że tak mało stosun­.. kowo piszę o pracach

Jednakże uszkodzony w ten sposób okręt posiadał według obliczeń Krylowa jeszcze taką zdolność pływania, ażeby nie tylko utrzymać się na wodzie, lecz i

nia, które postawił przed sobą jeszcze wówczas, gdy stawiał pierwsze kroki na budujących się nabrzeżach gdyńskiego portu.. Kiedy wracałem wśród zgiełku

D O W N IC ZYM Radzieckich Sił Zbrojnych, a w ~ićh składzie Radzieckiej Marynarki Wojennej, tej marynarki, na której tra ­ dycjach i doświadczeniach szkolą się

ciśniętymi powiekami wciąż jeszcze posuwał się dalej. Na morzu wyła

wynosi około 2.500 m, z czego w chwili obecnej w eksploatacji znajduje się znacznie mniej, lecz stopniowo w niedługim czasie stanie do użytku cała

Stalowe cygaro przechyla się gw ałtow nie z b u rty na bu rtę na coraz bardziej piętrzących się falach... T oteż najczęściej stosuje się nieza w od ny