• Nie Znaleziono Wyników

Morze i Marynarz Polski, 1948.09 nr 9

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Morze i Marynarz Polski, 1948.09 nr 9"

Copied!
27
0
0

Pełen tekst

(1)

CENA zł. 30.-

W arszawa—Gdynia, wrzesień 1948 r.

Strefa wolnocłowa w porcie gdyńsk Fot. W A F . — U k le je w s k i

28

STRON

W N U M E R Z E M . IN .: P O L S K A Ż E G L U G A P R Z Y B R Z E Ż N A

— C H C IA Ł B Y M ZO S TA Ć M A R Y N A R Z E M ... — O C Z Y M S Z U M IĄ F A L E B A Ł T Y K U — L O R A N , D R O G O W S K A Z W P R Z E S T R Z E N I — M O R Z E W N A S Z E J T R A D Y C J I — HHB

Ś W IA T Ł A M O R S K IE .

ROK XIX.

(2)

N a p o k ła d z ie ja c h tu „G e n . Z a r u s k i“ o d p ły n ę li m ło d z i żeglarze z SP z w iz y tą do ra d z ie c k ic h k o le g ó w w L e n in g ra d z ie F o t. W A F

W G d a ń sku n a tra fio n o na ś la d y p ra s ta re g o osie d la s ło w ia ń s k ie g o

N a z lo t p r z o d o w n ik ó w P ra c y SP., k t ó r y o d b y ł się w G d a ń sku p r z y b y ła d e le g a c ja M ło d z ie ż y W a lc z ą c e j H is z p a n ii,

N a s k u te k sztorm ów szaleją­

cych ostatnio na B a łty k u , w iele s tatków zna la zło się w czasie rejsu w niebezpieczeństwie. Na sztorm tr a fił m. in. fiń s k i statek

„ M a j" , k tó r y w dodatku, mając przecieki, m ógł ła tw o zatonąć, g d y b y nie pom oc naszego h o lo ­ w n ika „H e rk u le s a ". A b y ra to ­ wać się prze d zatonięciem zało­

ga statku zmuszona była w y ­ rzucić za burtę ok. 70 t koksu.

Po p rz y h o lo w a n iu do G d y n i statek zaw ędrow ał do stoczni, gdzie wszelkie uszkodzenia zo­

s ta ły naprawione, d z ię k i czemu sierpniow a przygoda „ M a ja “ za­

koń czyła się szczęśliwie.

* * *

N a kąp ie l w w annie w fo k o ­ w ym fu trz e może sobie p o z w o ­ lić oczyw iście jedynie... foka.

. D w a j ry b a c y zna le źli w swych sieciach fokę, któ rą natychm iast po w y ło w ie n iu p rz e w ie ź li k u ­ trem do p o rtu , gdzie została przeładow ana na w ó z z wanną napełnioną wodą, a nasiennie umieszczoną w pociągu. W ten sposób foka z k u tra została przew ieziona do Ło dzi, gdzie zaopiekow ał się nią d y re k to r O grod u Z oologicznego.

* * *

M in is te rs tw o R o lnictw a i Re­

fo rm R o lnych , doceniając zada­

walające re z u lta ty w spółzaw od­

nictw a p ra cy w ro ln ic tw ie na te­

renie w o j. gdańskiego przyzn a­

ło n a gro dy dla p rz o d o w n ik ó w pra cy — jedną krow ę dla na j­

lepszego pracow nika w m ająt­

kach państw ow ych i jednego k o ­ nia dla m ałorolnego gospodarza.

la k z tego w y n ik a , obecnie^

ja k o nagrodę otrz y m u ie się nie ty le konia z rzędem, ile konia...

od Rządu.

* * *

Polskie lin ie żeelugow e coraz gęstszą siecią oplatają m orskie s zla ki kom u nikacyjn e. W p ie r w ­ szych miesiącach bież. ro k u m ie­

liśm y 10 reg ularnych lin ii, na­

stępnie 11, a ostatnio zostało na­

w iązane połączenie na trasie Szczecin — S ztokholm . P raw do­

po dobnie w najbliższej p rz y ­ szłości regularna kom unikacja zwiąże rów nież G d y n ię z H e l­

sinkam i. Będzie to 13 linia G A L -u , p rz y czym ta trz y n a s t­

ka z pewnością nie okaże się fe ­ ralna, a raczej w ró ż y ć będzie dalszy po m yśln y ro z w ó j naszej sieci żeglugowej.

mienia. Jubileuszow ą tonę węgla załadow ał szw edzki statek m o­

torow ie c „ B la fe ll" , któreg o ka­

pita n p. Peterson o trz y m a ł p rz y te j o k a z ji oko liczn ościow y d y ­ plom .

Jeśli w m ałych portach jest d u ż y ruch, to w dużych p o r­

tach — ruch ten jest jeszcze w iększy. W edług tym czasowych danych G dańsk i G dyn ia w tym ro k u do dnia 23 ub. mieś. prze­

ła d o w a ły 8 000 000 ton rozm a i­

tych tow arów .

* * *

Jak się w łaściw ie m ó w i: — dw ie p o ło w y , czy dwa p o ło w y ? ' Jestem przekonany, że na to samo pyta nie ró ż n i lu dzie mo­

gą dać różne odpow iedzi, p rz y czym każd y z nich będzie m iał rację. Z ale ży to przede wszyst­

kim o ja kich połow ach będzie mowa. Jeśli cho dzi o p o ło w y dalekom orskie, to w pierw szej dekadzie sierpnia flo ty lla „D a l- m o ru " z ło w iła na M o rz u P ó ł­

nocnym 529 to n śledzi i 24,5 ton in n y c h ryb. N ajlepsze w y n ik i o- siągnął tra w le r „ O r io n ", k tó ry p rz y w ió z ł 89,5 to n ryb. N a dal­

szych mieiscach zn a la zły się tra w le ry „S a tu rn ia " — 86,5 ton oraz „ U ra n ia “ — 81 ton.

Jak z tego widać, w b rew tw ierdzeniom m atem atyków — p o ło w y nie zawsze są sobie równe...

* » *

Ponieważ dojście do n ie k tó ­ ry c h m ałych p o rtó w jest trudne, w sku te k stałego zam ulania, w miejscach ty c h zostały przed­

sięwzięte prace czerpalne. N o w ą drogę do U s tk i bagruie poglę- biarka „N o w a D ra ga“ , która w y ­ d o była ju ż przeszło 100 tvsięcv m etrów sześciennych m ułu. W D a rło w ie pracuje „Ł e b a ", która z d o ła ła w ybagrow ać ok. 30 t y ­ sięcy m etrów sześciennych.

* * *

Jak donoszą ze Szczecina, na­

pięcie w tym porcie w n a jb liż ­ szym czasie prawdopodobnie- znacznie wzrośnie. N a stą pi to w s k u te k dalszej ro z b u d o w y sie­

ci elektryczne j nrysokiego na­

pięcia, która ma duże znaczenie- dla uspraw nienia pracy po rtu . W pier\” szvm etapie zostanie u- ło ż o n y kabel na przestrzeni ok.

5 km o’"*” nastąpi uruchom ienie k ilk u stacyi transfo rm a torow ych.

* * *

Stocznia gdyńska zakończyła-

— „A c h ty m oje sto, tysię­

c y ! “ — p o w ie d zia łb y z pew no­

ścią p o rt kołob rzeski, g d y b y o- czywiście m ógł mówić. Słowa te d o ty c z y ły b y stutysięcznej to n y węgla przeładow anej w tym porcie od c h w ili jego urucho-

rem o nf trzeciego z k o le i z b io r­

nikow ca polskiego „R y s y ". Po­

jemność tego statku w y n o s i 659 to n b ru tto i 377 ton netto. Sta­

te k - cysterna w y ru s z y ł ju ż w pierw szy rejs do A n tw e rp ii ce­

lem przyw iezienia stam tąd ła ­ d u n k u oleju.

(b is )

W d r u g ie j p o ło w ie s ie rp n ia o d b y ło się w G d a ń sku p o sie dzen ie K o ­ m is ji M o rs k ie j oraz K o m is ji P la n u G ospodarczego. Z a sadnicze p o sta ­ n o w ie n ia zap adłe n a t y m p o sie d ze n iu p o d a m y w n a s tę p n y m n u m e rze

naszego p is m a

(3)

l i g a m o r s k a m a r y n a r k a w o j e n n a

Nr. 9.___________ Warszama-Gd^nia, mrzesień 1948 r._________ Rok XIX.

W R Z E S I E Ń

Wrzesień nasuwa nam corocznie szereg reflek­

sji i wspomnień. 9 lat temu nieprzygotowana, źle uzbrojona i zacofana Armia Polska stanęła sam na sam w obliczu doskonale przygotowanego do walki wroga. Polski sztab generalny nie potrafił prze­

widzieć ani kierunków uderzeń ani charakteru nowo­

czesnej wojny. Historia września była od początku hi­

storią zaskoczenia, historią bankructwa i nieudolności sanacyjnych polityków i wodzów, a jednocześnie histo­

rią bohaterstwa walczącego żołnierza. Mobilizacji nie przeprowadzono, komunikacja, łączność, główne ośrod­

k i przemysłowe zostały sparaliżowane przez naloty niemieckich bombowców, wobec których kraj był cał­

kowicie bezbronny.

Nieprzyjacielskie samoloty, które bezkarnie niszczy­

ły miasta i bezkarnie ostrzeliwały oddziały wojskowe stały się nigdy niezapomnianym tłem wszystkich wrze­

śniowych wspomnień, równie niezapomnianym, jak i szosy wrześniowe zawalone uciekinierami przemie­

szanymi z cofającym się wojskiem i uciekającymi szo­

są zaleszczycką sanacyjnymi dygnitarzami.

A wrzesień to nie tylko wspomnienia.

Wrzesień to tragiczne zakończenie jednego rozdziału naszej historii, wrzesień to miesiąc agonii H Rzeczypo­

spolitej, gdzie na polach krwawych bitew i drogach od­

wrotu umierała nie Polska, jak nam się wtedy zdawa­

ło, — lecz państwo obszarników i kapitalistów.

W ogniu walki z faszyzmem naród polski zahartował się, reżim zaś sanacyjny stanął przed narodem nagi, odarty z zasłony pięknych słów, ta ki jakim był w isto­

cie. Okazało się wyraźnie, że u źródeł klęski leżą rządy burżuazji, której klasowe interesy reprezentowała sa­

nacja, Zacofanie przemysłowe, ścisła zależność gospo­

darcza Polski od obcego kapitału, więzienia, Bereza, słabość militarna, nędza mas robotniczych i chłopskich, rządy policyjne i polityka zagraniczna oparta o sojusz z obcymi imperializmami — wszystkie te elementy polityki burżuazyjnej prowadziły nieuchronnie do utra­

ty niepodległości.

Długie lata sanacyjnego kumania się z faszyzmem nie uratowały nas przed najazdem niemieckim. Przy­

czyniły się one tylko do osamotnienia i okrążenia Pol­

ski w momencie decydującej próby. Sanacyjni polity- kierzy, dla których najwyższym nakazem był klasowy interes burżuazji, obawiając się bardziej pomocy Zw.

Radzieckiego, niż najazdu hitlerowskich Niemiec od­

rzucili braterską dłoń, podaną nam ze wschodu.

Tak więc w rezultacie zgubnej polityki sanacji, kla­

sowej polityki burżuazji i obszarnictwa polskiego, na­

ród polski stanął nieprzygotowany, bez planów, bez broni, samotny, pozbawiony sojuszników, a nawet kie­

rownictwa i rządu, który ujrzawszy bankructwo swojej polityki po prostu uciekł za granicę.

Jakże żałosne wydają nam się dzisiaj ówczesne usi­

łowania sanacji, zmierzające do zastąpienia naturalne­

go sojuszu ze Zw. Radzieckim anglo - francuskimi obie­

tnicami. Jakżeż cyniczne wydają nam się z perspekty­

wy wrześniowej dzisiejsze oświadczenia brytyjskiego

ministerstwa spraw zagranicznych, usiłujące wykazać, że w walce z Niemcami Anglia pierwsza okazała Pol­

sce pomoc. Jakże bowiem ci, którzy prowadząc zdra­

dziecką monachijską politykę przyczynili się do przy­

gotowania ataku na Polskę i w ostatniej chwili jeszcze namawiali Niemców do napaści na Zw. Radziecki, w za­

mian poparcia, oddając im Czechosłowację, deklarując oddanie im Polski — mogli okazać nam rzeczywistą pomoc ?

Wypowiedzenie Niemcom wojny przez Anglię i Fran­

cję było tylko czynem demonstracyjnym, którego nie poparł żaden nalot bombowy, ani żadna akcja zbrojna.

Kapitalistom angielskim bliżsi byli Krupp i niemieccy kapitaliści, niż walczący o swą wolność robotnicy Gdy­

ni, Warszawy, Zagłębia.

Tak więc wrzesień jest potwierdzeniem tego faktu, że walką o niepodległość Polski kierować mogła tylko reprezentacja ludu, a nie obszarnictwa i burżuazji, że bezpieczeństwo i niepodległość Polski związane są ści­

śle z sojuszem ze Związkiem Radzieckim.

Wrzesień pokazał bankructwo polityki sanacyjnej, pokazał jednak również bohaterstwo narodu polskiego, zdecydowanego w każdej chwili bronić swej niepodle- głości.

W ysiłki i męstwo żołnierzy i części oficerów, ofiar­

ność całego narodu zostały jednak zaprzepaszczone przez sanacyjne sztaby. Pozbawieni nowoczesnego uzbrojenia i dobrego dowództwa, ginęli w beznadziej­

nej walce najlepsi synowie klasy robotniczej i mas pra­

cujących.

Są, dzięki ich bohaterstwu, w kampanii wrześniowej nazwy i daty, które stały się niezapomniane. Mimo zu­

pełnie beznadziejnej sytuacji, bronili się żołnierze War­

szawy, Westerplatte, Helu czy Poczty Gdańskiej.

Symbolem beznadziejnej, bohaterskiej obrony stała się walka o wybrzeże. Obrońcy Westerplatte otrzymali zadanie: walczyć 12 godzin, aż do przybycia drogą wo­

dną posiłków. Walczyli 7 dni, wiążąc poważne siły nie­

przyjacielskie i pozbawieni wszelkiej nadziei na pomoc.

Ostatnim skrawkiem walczącej ziemi polskiej był Hel.

Wybrzeże zapisało piękną kartę w historii walk wrześ­

niowych.

Ale wybrzeża, jak i niepodległości, nie można było obronić w warunkach Polski przedwrześniowej. Odcię­

ci bohaterzy Westerplatte znikąd nie mogli oczekiwać pomocy. Niewielki skrawek polskiego morza dostał się w ręce nieprzyjaciela.

Dopiero Wojsko Polski Demokratycznej walczące przy boku A rm ii Radzieckiej mogło przynieść niepod­

ległość i zwycięski pokój. Zwycięstwo uczyniło z Pol­

ski państwo morskie, państwo, które potrafi bronić swego wybrzeża.

Obóz demokracji zrozumiał historyczne prawdy, któ­

rych potwierdzeniem był wrzesień 1939 r. Umiał w y­

ciągnąć z nich słuszne wnioski. 9 rocznicę ^ klęski wrześniowej wspominamy w Polsce Ludowej, która stoi wobec coraz wspanialszych możliwości rozwojowych.

Naród polski nie zaprzepaści nauki dni wrześniowych.

3

(4)

Święto Polskich Skrzydeł

O glądałem afisz, wydany niedawno na

dzień Święta Lotnic­

twa i przypomniał mi się wrzesień 1939 roku. Ta­

ki, ja k i mi utkw ił w pa­

mięci. Pełen przeraźliwe­

go wycia alarmowych sy­

ren, paniki na ulicach, za­

płakanych i kryjących się w sieniach i bramach ko­

biet z małymi dziećmi na rękach. Przypomniała mi się ciemna i duszna piwni­

ca czynszowego domu, wy­

pełniona po brzegi miesz­

kańcami, komunikaty ra­

diowe z lakonicznym: U- waga, uwaga, nadchodzi!

Oran 27!

Ten „Oran“ — to my, miasto i ludzie, to sygnał do lamentów i płaczu, do wsłuchiwania się w ude­

rzenia bomb, głucho dud­

niące pod piwniczym skle­

pieniem., Cyfra zaś — to ilość niemieckich samolo­

tów, bezkarnie niszczą­

cych miasto. I tak było bez przerwy przez dzie­

sięć długich dni i bezsen­

nych nocy...

Zapamiętałem także na całe życie jedną z kobiet, klęczącą na rumowisku domu, pod którym zostało je j dwoje małych dzieci i do dnia dzisiejszego w i­

dzę je j pięść, wzniesioną w niemym żalu, boleści i groźbie w kierunku nad­

latującej ś w i e ż e j fa li bombowców. Pamiętam też złorzeczenia na brak obrony, na brak myśliw­

ców, pamiętam krótką ra­

dość całego miasta, kiedy ukazały się nad nim trzy

„Karasie“ z białoczerwo- nymi kwadratami na pła­

tach. Lecz przede wszyst­

kim pamiętam, tak jak i dziesiątki, setki tysięcy innych, ten bezustanny głuchy warkot motorów, który dawniej napawał mnie lękiem, a który dziś budzi zgoła inne uczucia.

Dziś śpię spokojnie i na dźwięk samolotowego sil­

nika, nie uciekam, a z u- wagą śledzę ewolucje mło­

dego pilota-myśliwca, nie wroga, a obrońcy.

• # #

M łode poiskie lotnic­

two, składowa część Odrodzonego W oj­

ska Polskiego, zapisało się w jego historii pięknymi zgłoskami. Po okresie in­

tensywnego szkolenia na terenie Związku Radziec­

kiego weszło do akcji pod Warszawą a później po­

przez Wał Pomorski, wal­

k i o Kołobrzeg, gdzie po raz pierwszy walczyło nad morzem poprzez forsowa­

nie Odry doszło razem z I Arm ią do Berlina i wzięło czynny udział w jego zdo­

bywaniu.

Lotnictwa nasze w wal­

kach tych okrzepło, wzmo­

cniło swe szeregi, rozrosło się. Dysponujemy dziś jednostkami lotniczymi o różnym przeznaczeniu — mamy myśliwce, bombow­

ce, szturmowce, samoloty transportowe. Rzesze mło­

dych pilotów zdobywają wiedzę fachową, przeka­

zywaną im przez doświad­

czonych instruktorów. Ko­

rzystają w pełni z do­

świadczeń swoich i ob­

cych, a w pierwszym rzę­

dzie z doświadczeń sojusz­

niczego Lotnictwa Ra­

dzieckiego, które na osta­

tniej paradzie w Tuszynie zademonstrowało światu swą potęgę gotową w każdej chwili stanąć w o- bronie pokoju.

Ale polskie skrzydła to nie tylko bombowce. To także liczne już dziś linie komunikacyjne, łączące nas ze wszystkimi państ­

wami Europy, to coraz piękniej rozwijające się lotnictwo sportowe i szy­

bowcowe z nowymi typa­

mi samolotów i szybow­

ców, to rosnące szeregi pilotów i mechaników lot­

niczych. To placówki na­

ukowe lotnictwa: Instytut Techniczny Lotnictwa, Lotnicze Warsztaty Do­

świadczalne i Instytut Szybownictwa, to przed­

stawiciel społecznej odbu­

dowy lotnictwa — Liga Lotnicza, to wreszcie ma­

sowe szkolenie pilotów w szeregach „Służby Polsce“ . Tegoroczne święto daje nam możność podsumowa­

nia dotychczasowych, co­

raz lepszych osiągnięć na drodze do rozwoju lotnic­

twa w naszym kraju, a także naszkicowania pla­

nu na przyszłość, i zebra­

nia sił do pracy w następ­

nym etapie.

Dlatego też w dniu tym uczestniczymy wszyscy z radością i dumą w uroczy­

stościach Dnia Lotni­

ctwa, pełniących nad kra­

jem, nad Bałtykiem i jego portami straż pokoju.

4

(5)

Echa Dnia Floty Radzieckiej

Z o k a z j i D n ia F io ły R a d z ie c k ie j D o w ó d z tw o M a r y n a r k i W o je n n e j w y s to s o w a ło n a s tę p u ją c y te le g r a m :

Do

G łów nodow odzącego M o rs k im i S iła m i Z b ro jn y m i Z S R R A d m ira ła J U M A S Z E W A W im ie n iu D o w ó d z tw a , O fic e ró w i M a ry n a rz y O drodzonej M a ry n a rk i W o je n n e j D em o­

k ra ty c z n e j P ołski, p iz e s y ła m z o k a z ji D n ia F iu ty W o je n n e j ZSRR D o w ó d ztw u , O fice ro m i M a ­ ry n a rz o m M o rs k ic h S ił Z b ro jn y c h ZSRR serdeczne p o z d ro w ie n ia .

D ow ó d ca M a ry n a rk i W o je n n e j RP.

( - ) W Ł O D Z IM IE R Z S J E Y E R k o n tra d m ira ł

W o d p o w ie d z i o tr z y m a n o t e le g r a m n a s t ę p u ją c e j tre ś c i:

Do

D o w ó d c y M a ry n a rk i W o je n n e j R zeczyp o sp o lite j P o ls k ie j K o n tra d m ira ła S T E Y E R A D z ię k u ję D o w ó d z tw u , O fic e ro m i M a ry n a rz o m P o ls k ie j M a ry n a rk i W o je n n e j za życze ­ n ia nadesłane z o k a z ji D n ia F lo ty W o je n n e j ZSR R

G łó w n o d o w o d zą cy M o rs k im i S iła m i Z b ro jn y m i Z S R R

(— ) JU M A S Z E W a d m ira ł

5

(6)

GOŚCIE MARYNARKI WOJENNEJ

W ubiegłym miesiącu Prezydent Rzeczypospo­

lite j Polskiej Bolesław Bierut, korzystając z pobytu na Wybrzeżu, odwiedził jednostki Marynarki Wojennej. Prezydentowi towarzyszyli:

Minister Obrony Narodowej, Marszałek Żymierski, Dowódca Wojsk Lądowych, Gen. broni Popławski, Dowódca Marynarki Wojennej kontradmirał Steyer, oraz wyżsi oficerowie Sztabu Mar. Woj .

Goście wizytowali ORP „Błyskawica“ , okręty pod­

wodne oraz inne jednostki Mar. Woj.

Marynarze mieli możność zademonstrowania swej wysokiej sprawności bojowej podczas ćwiczeń arty­

leryjskich, które wzbudziły duże zainteresowanie i spotkały się z uznaniem Gości.

Z kolei Prezydent na pokładzie ścigacza udał się na zwiedzenie portu w Gdyni i Gdańsku, gdzie był owacyjnie witany przez pracujących tam robotników.

N A Z D J Ę C IA C H :

(U góry, z le w e j i p ra w e j): N a pokładzie O R P . B łys ka w ica“

(Poniżej z lew ej): M in . O brony N aro do w ej M arsz. Ż ym ie rsk i udaje się na inspekcję do jednostki M a r. W oj.

(z p ra w e j): W rozm ow ie z m a ry n a rzam i.

(O bok): W iz y ta c ja w jednostkach pływ ających . ---g- Z d ję c ia : W A F - U k le je w s k i

P o p ła w s k i

6

(7)

M a r ia n K r y n ic k i

Polska żegluga przybrzeżna na Bałtyku

M oże się ła tw o w y d a ć p a ra d o kse m , że P o ls k a z d o b y ła się W k r ó t k im czasie po w y n is z c z a ją c e j w o jn ie na u ru c h o m ie n ie r e g u la rn e j k o m u n ik a c ji p o d w ła s n ą b a n ­ d e rą n a w e t do p o r tó w z a c h o d n ie j p ó łk u li, n a to m ia s t n ie p o w o ła ła do tychczas do ż y ­ c ia ż e g lu g i p rz y b rz e ż n e j na c a łe j d łu g o ś c i odzyskanego w y b rz e ż a .

P a ra d o k s te n je s t je d n a k t y lk o p o z o r­

n y. P o w s ta je o n z u trw a lo n e g o p rz e ś w ia d ­ czenia, że żegluga p rz y b rz e ż n a je s t ła t ­ w ie js z ą fo rm ą że g lu g i, n ie n a s trę c z a ją c ą ta k s k o m p lik o w a n y c h p ro b le m ó w o rg a n i­

z a c y jn y c h , te c h n ic z n y c h i fin a n s o w y c h , ja k żegluga d a le k o m o rs k a . T ym cza se m m ożn a z a ry z y k o w a ć tw ie rd z e n ie , że w n a ­ szych w a ru n k a c h s y tu a c ja , u k ła d a się w p ro s t o d w ro tn ie , to znaczy żegluga p r z y ­ brze żna s ta n o w i z a g a d n ie n ie b a rd z ie j s k o m p lik o w a n e i tru d n ie js z e do ro z w ią z a ­ n ia od ż e g lu g i d a le k o m o rs k ie j.'

P a k t p o w y ż s z y W y n ik a w g łó w n e j m ie ­ rze z b r a k u ja k ie jk o lw ie k p o ls k ie j t r a d y c ji w żegludze p rz y b rz e ż n e j. W k r a ja c h w y s ­ p ia rs k ic h , ja k np. A n g lia lu b J a p o n ia , bądź też w k r a ja c h o s iln ie ro z w in ię te j l i n i i b rz e g o w e j, ja k N o rw e g ia lu b G re c ja , w o d y p rz y b rz e ż n e s ta n o w iły od w ie k ó w n a jd o ­ g o d n ie js z y s zla k k o m u n ik a c y jn y m ię d z y m ie js c o w o ś c ia m i le ż ą c y m i n a W ybrzeżach, co a u to m a ty c z n ie prze sąd zało o p o w s ta n iu i ro z w o ju p rz y b rz e ż n e j że g lu g i. T y m c z a ­ sem w Polsce o d p o w ie d n ia tr a d y c ja n ie m o g ła b y ć za p o czą tko w a n a ta k ż e i w o k r e ­ sie m ię d z y w o je n n y m , gdyż, w o be c b ra k u ja k ie g o k o lw ie k p o r tu na' p e łn y m m o rz u (p o rt W ła d y s ła w o w o zosta ł o t w a r ty d o p ie ­ ro na k r ó tk o p rz e d w y b u c h e m w o jn y w r.

1939) żegluga p rz y b rz e ż n a o g ra n ic z a ła się t y lk o do ż e g lu g i z a to k o w e j p o m ię d z y G d y ­

n ią a w e w n ę tr z n y m i p o r ta m i p ó łw y s p u h e lskie g o , t j. J a s ta rn ią i H e le m .

D la te g o , po p o w ro c ie na w y b rz e ż e w ro k u 1945, m u s ie liś m y żeglugę p rz y b rz e ż ­ ną s tw a rz a ć od p o d s ta w , n ie d y s p o n u ją c , ja k w w y p a d k u ż e g lu g i d a le k o m o rs k ie j, a n i g o to w y m ‘a p a ra te m o rg a n iz a c y jn y m ,, a n i w y k w a lifik o w a n y m pe rson ele m , a n i też o d p o w ie d n ią ilo ś c ią s to s o w n y c h je d n o s te k p ły w a ją c y c h .

S y tu a c ję u t r u d n ia ło jeszcze z a m in o w a ­ nie w ó d p rz y b rz e ż n y c h , k tó r e prze z d łu ż ­ szy czas p a ra liż o w a ło W szelką in ic ja ty w ę z m ie rz a ją c ą do u tw o rz e n ia p rz y b rz e ż n y c h l i n i i k o m u n ik a c ji m o rs k ie j. W obec p iln y c h zadań go spodarczych, ja k ie s ta n ę ły p rz e d w ie lk im i p o r ta m i G d a ń s k ie m , G d y n ią i Szczecinem , o tw a rc ie d o stępu do p o r tó w d ru g ie j i trz e c ie j k la s y m u s ia ło b y ć p o ­ c z ą tk o w o odłożone n a czas p ó ź n ie js z y . P o rt w U stce zo sta ł o t w a r ty d la ż e g lu g i m o r­

s k ie j d o p ie ro w p o ło w ie 1947 ro k u , zaś p o r ty D a rło w o i K o ło b rz e g d o p ie ro w p o ­ c z ą tk a c h ro k u bieżącego. R ó w n ie ż w y t y ­ czenie to r ó w w o d n y c h do ta k ic h m ie js c o ­ w o ści, ja k S te p n ic a lu b M ię d z y z d ro je je s t d z ie łe m o s ta tn ic h m ie sięcy.

W s k u te k ty c h n ie s p rz y ja ją c y c h o k o ­ lic z n o ś c i, o żegludze p rz y b rz e ż n e j w p e ł­

n y m zna czen iu tego w y ra z u m ożna b y ło zacząć p o w a ż n ie j m ó w ić d o p ie ro w b ie żą ­ c y m ro k u . B y ło to ju ż o t y le ła tw ie js z e , że z p o c z ą tk o w y c h n ie u re g u lo w a n y c h s tosu n­

k ó w w y ło n iło się s pre cyzow ane w sw e j f o r ­ m ie o rg a n iz a c y jn e j p rz e d s ię b io rs tw o ż e g lu ­ g i p rz y b rz e ż n e j na B a łty k u „ G r y f “ , r ó w n o ­ cześnie zaś stocznie nasze w y p u ś c iły p ie r ­ wsze o d b u d o w a n e lu b w y re m o n to w a n e s ta tk i, ty p u n a da jące go się do u p ra w ia n ia b lis k ie j żeg lu gi.

K o n fig u r a c ja naszego w y b rz e ż a n a s u ­ w a rz u c a ją c ą się w oczy p o trz e b ę u t r z y ­ m y w a n ia l i n i i ż e g lu g o w e j, k tó r a b y łą c z y ła d w a g łó w n e o ś ro d k i p o rto w e t j. G d y n ię - G d a ń sk ze S z c z e c in e m -Ś w in io u jś c ie m . A że­

b y lin ia ta o p ła c a ła się h a n d lo w o , m u s i ona w y tr z y m y w a ć k o n k u re n c ję lą d o w y c h ś ro d k ó w k o m u n ik a c y jn y c h t j. k o le i i sa­

m och od u. W t y m c e lu p o w in n a b y ć o b s łu ­ g iw a n a prze z sto s u n k o w o duże s ta tk i t y ­ p u p e łn o m o rs k ie g o , m ogące z a g w a ra n to ­ w a ć re g u la rn o ś ć re js ó w podczas k a ż d e j pogody, p rz y czy m czas tr w a n ia p o d ró ż y w je d n ą s tro n ę n ie m oże p rz e k ra c z a ć 20 godzin. D uże s ta tk i są n a te j l i n i i k o n ie c z ­ ne ró w n ie ż d la te g o , a b y z a g w a ra n to w a ć pa saże rom w ię k s z y k o m fo r t p o d ró ż y , co może b y ć c z y n n ik ie m d e c y d u ją c y m na k o rz y ś ć s ta tk u p rz y w y b o rz e p o m ię d z y lą ­ d o w y m lu b m o rs k im , ś ro d k ie m lo k o m o c ji.

N a d u ż y m s ta tk u p a sa że ro w ie m n ie j są n a ra ż e n i na p r z y k r e o b ja w y m o rs k ie j c ho­

ro b y , co ró w n ie ż będzie zachętą do k o r z y ­ s ta n ia z k o m u n ik a c ji m o rs k ie j. W reszcie duże s ta tk i, m ogące je d n o ra z o w o za b ie ra ć zna czniejszą ilo ś ć pasażerów , le p ie j się o p ła c a ją w e k s p lo a ta c ji.

U ie m n ą s tro n ą p o s ta w ie n ia na lin ię G da psk— S zczecin w ię k s z y c h je d n o s te k p ły w a ją c y c h będzie niem ożność zachodze­

n ia po d ro d z e do m n ie js z y c h p o r tó w U s tk i, D a rło w a i K o ło b rz e g u , gd zie głębokość w ó d p o r to w y c h je s t za m a ła d la d u ż y c h s ta tk ó w , zaś w e jś c ia p o rto w e z b y t tru d n e i n ie w y g o d n e .

P o n ie w a ż ru c h to w a r o w y w p o rta c h G d y n ia — G d a ń s k i S zczecin o d b y w a się do tychczas n ie m a l w y łą c z n ie po l i n i i p ó ł­

n o c -p o łu d n ie , tru d n o lic z y ć na w ię k s z ą ilość^ ła d u n k ó w d la l i n i i ż e g lu g o w e j G d a ń sk— Szczecin, m a ją c e j k ie r u n e k r ó w ­ n o le ż n ik o w y .

U ru c h o m io n y z d n ie m 15 lip c a rb . na tra s ie S op ot— Szczecin s ta te k pa saże rski ..B e n io w s k i" je s t je d n o s tk ą dość o d p o w ie ­ d n ią d la w y p e łn ie n ia n a s z k ic o w a n y c h w y ­ żej zadań e k s p lo a ta c y jn y c h . P r a k ty k a n a j­

le p ie j w y k a ż e słuszność założeń e k s p lo a ta ­ c y jn y c h n o w e j l i n i i ora z z a d e c y d u je o je i o s ta te c z n y m c h a ra k te rz e i m o ż liw o ś c ia c h ro z w o jo w y c h .

L in ia G d a ń s k — Szczecin, ze w z g lę d u na s w ó j s p e c ja ln y c h a ra k te r, s ta n o w i osobne z a g a d n ie n ie w c a ło k s z ta łc ie p ro b le m ó w p o ls k ie j ż e g lu g i p rz y b rz e ż n e j na B a łty k u . D r u g im o s o b n y m z a g a d n ie n ie m je s t że g lu ­ ga p o m ię d z y m a ły m i p o rta m i, g łó w n ie m ie d z y K o ło b rz e g ie m , U s tk ą i D a rło w e m .

M a łe p o r tv rozło żo n e sa na na szym w y b rz e ż u z a c h o d n im w dość r e g u la rn y c h od le gło ścia ch, p rz e c ię tn ie po 35 m il m o r - k ic h . co s tw a rz a dość p o m y ś ln e w a r u n k i d la ż e g lu g i w p o ró w n a n iu z k o m u n ik a c ią k o le io w ą , o d b y w a ją c ą się n a d łu ż s z y m d y s ta n s ie i z p rz e s ia d a n ie m . N a to m ia s t sw obodę ż e g lu g i p rz y b rz e ż n e j W m a ły c h p o rta c h o g ra n ic z a ic h n ied ogo dn e po ło że­

n ie W w ą s k ic h u jś c ia c h rzek, co p r z y z łe j pogodzie często u tr u d n ia , a n a w e t u n ie ­ m o ż liw ia w e iś c ie do p o rtu . W tego ro d z a ju w a ru n k a c h n ie może b y ć m o w y o re g u la r ­ n y c h lin ia c h pasaże rskich, n a to m ia s t m o ­ g ły b y w c h o d z ić w ra c h u b ę tv.!ko re 's v n ie re g u la rn e z ła d u n k a m i to w a r ó w lu b s p o ra d y c z n y m i w v c ie c z k a m i tu r y s ty c z n y ­ m i. P o n ie w a ż m a łe p o r ty leżą na obsza­

rze, k t ó r y b y ł gospodarczo z a n ie d b y w a n y nrzez N ie m c ó w , z a p e w n ie n ie żegludze p r z y ­ brzeżnej do s ta te c z n e j ilo ś c i ła d u n k ó w m o ­ g ło b y m ie ć m ie js c e je d y n ie w w y p a d k u p o w s ta n ia ' w m a ły c h p o rta c h , lu b na ich b lis k im zapleczu, lo k a ln e g o p rz e m y s łu , np.

d rz e w n e g o , szam otow ego, k a m ie n ia r s k ie ­ go, cem e ntow ego lu b tp . B y ć może, że u - ru c h o m ie n ie n ie re g u la rn e j ż e g lu g i p r z y ­ brze żne ! p r z y c z y n iło b y się do w y tw o rz e n ia w tó r n y c h pro cesó w g o spo da rczych w po­

sta c i o ż y w ie n ia p rz e m y s łu i w y m ia n y h a n d lo w e j n a ty c h te re n a c h . , W k a ż d y m ra z ie p o c z ą tk i ż e g lu g i m ię d z y m a ły m i p o r­

ta m i k s z ta łto w a ć się będą b a rd z o u c ią ż li­

w ie i będzie to ra c z e j im p re z a d e fic y to w a . J a k o je d n o s tk i p ły w a ją c e m o g ły b y w obsłudze m a ły c h p o r tó w . w c h o d z ić w grę n a w e t z w y k łe k u t r y , a lb o do brze znane na B a łty k u m a łe s z k u n e ry m o to ro w o -ż a g lo -

we, zezw ala ją ce, p r z y u m ie ję tn y m w y k o ­ rz y s ta n iu w ia tr ó w , n a b a rd z o e k o n o m ic z n ą Ż0gl\lgQ#

T rz e c ią w re s z c ie g ru p ę o d rę b n y c h za­

g a d n ie ń z w ią z a n y c h z żeglugą p rz y b rz e ż n ą na B a łty k u na strę cza żeg lu ga na zatoce G d a ń s k ie j i z alew a ch. D la k o m u n ik a c ji w zatoce G d a ń s k ie j, p r z y z m ie n n o ś c i je j w a ­ r u n k ó w n a w ig a c y jn y c h , n iezb ędn e są spe­

c ja ln e ty p y s ta tk ó w z a to k o w y c h , m a ją c y c h w ła ś c iw o ś c i s ta tk ó w m o rs k ic h . P rz e c iw n ie , s ta tk i do k o m u n ik a c ji po z a le w a c h (g łó w ­ n ie w c h o d z i t u w ra c h u b ę z a le w Szczeciń­

s k i) n ie m uszą po siadać w a lo r ó w p e łn o ­ m o rs k ic h , n a to m ia s t, ze w z g lę d u n a dość znaczne odległości, do p rz e b y c ia , w in n y ro z w ija ć ja k n a jw ię k s z ą szybkość, co n a j­

m n ie j 18 w ę z łó w . D la o b s łu g i p o r tó w za­

le w u W iś la n e g o pożądane są s ta tk i ra cze j ty p u rzecznego, ze w z g lę d u na k o n ie c z ­ ność p rz e c h o d z e n ia k a n a ła m i ś ró d lą d o w y ­ m i i ś lu z a m i. W reszcie do w e w n ę trz n e j k o m u n ik a c ji w p o rta c h m u s im y ró w n ie ż po siadać s p e c ja ln e ty p y je d n o s te k p ły w a ­ ją c y c h w ro d z a ju tr a m w a jó w w o d n y c h ,, p ro m ó w , czy też ta k s ó w e k -m o to ró w e k .

J e d n o s tk i p ły w a ją c e , ja k ie z n a jd u ją się ob ecnie w e k s p lo a ta c ji naszych p rz e d s ię ­ b io r s tw ż e g lu g i p rz y b rz e ż n e j, _ s ta n o w ią racze j p rz y p a d k o w y z b ió r s ta tk ó w , po ch o ­ dzą cych g łó w n ie z o d b u d o w y w r a k ó w i re m o n tu o b ie k tó w p o n ie m ie c k ic h . P rz y d a t­

ność tego ta b o ru d la c e ló w z a s p o k o je n ia p rz e d s ta w io n y c h w y ż e j p o trz e b p o ls k ie j ż e g lu g i p rz y b rz e ż n e j n a B a łty k u je ś t po w ię k s z e j części p ro b le m a ty c z n a . Z naczna ilo ś ć obecnie e k s p lo a to w a n y c h s ta tk ó w p o ­ siada np. na p ę d m o to ro w y , podczas g d y za re g u łę p rz y ją ć na le ż y , że je d n o s tk i bazo­

w a n e na p o ls k im w y b rz e ż u p o w in n y m ie ć m a s z y n y p a ro w e z k o tła m i o p a la n y m i w ę ­ glem , ja k o n a jta ń s z y m u nas p a liw e m . D la te g o do rz ę d u zagadnień, s to ją c y c h p rz e d p o ls k ą żeglugą p rz y b rz e ż n ą , p r z y b y ­ w a jeszcze, s p ra w a sto p n io w e g o w y c o fy w a ­ n ia n ie o d p o w ie d n ie g o to n a ż u i za stą p ie n ia go tonażem , n a d a ją c y m się do ra c jo n a ln e j e k s p lo a ta c ji.

J a k w y n ik a z p o w y ż s z y c h rozw aża ń, p o ls k ą żeglugę p rz y b rz e ż n ą na B a łty k u o- cze ku je . jeszcze m o z o ln a i d łu g o tr w a ła p r a ­ ca, z a n im , n a tle po stę p u ją ce g o ro z w o ju gospodarczego w y b rz e ż a , p o w s ta n ą w a r u n ­ k i, k tó r e zezw olą n a pe łn e w y k o rz y s ta n ie w ó d p rz y b rz e ż n y c h w c h a ra k te rz e do go d­

n e j d ro g i d la k o m u n ik a c ji i tra n s p o rtu .

I

7

(8)

Chciałbym być marynarzem”

od zie nna p o czta p rz y n o s i do naszej '^ 'R e d a k c ji stosy lis tó w od naszych C zy­

te ln ik ó w z całego K r a ju . Pisze do nas m ło dzie ż, piszą s ta rs i, pis z ą lu d z ie ro z m a ­ ity c h z a w o d ó w o ró ż n y c h , z d a w a ło b y się, u p o d o b a n ia c h . T o „k o re s p o n d e n c y jn e r e n ­ d e z -v o u s " C z y te ln ik ó w n a ła m a c h naszej

„ S k r z y n k i p o c z to w e j" je s t do pe w nego s to p n ia w y ra z e m rosnącego w c ią ż z a in te ­ re s o w a n ia s p ra w a m i m orza , k tó re g o ro lę ro z u m ie dziś c h y b a ka ż d y .

R ozpiętość, s k a la z a in te re s o w a ń w r a ­ m ach tego je dn ego z a g a d n ie n ia je s t oczy­

w iś c ie w ie lk a . P a d a ją z a ró w n o p y ta n ia d o ­ tyczące is to ty naszej p o lit y k i m o rs k ie j lu b f lo t ś w ia ta ja k też z d a rz a ją się i... p ro ś b y 0 p o ś re d n ic z e n ie w w y s z u k a n iu z a ję c ia n a d m orzem .

Jest je d n a k p e w n a k a te g o ria lis tó w , w k tó r y c h s ta le i n ie z m ie n n ie p r z e w ija się te n sam apel, k t ó r y m ożn a b y spre cyzow ać w je d n y m g re m ia ln y m w o ła n iu : „ p r z y j­

m ijc ie nas do s łu ż b y w M a r y n a r c e !” . N ie trz e b a tu c h y b a do da w ać, że a u to ­ r a m i ty c h lis tó w je s t p rz e w a ż n ie m ło d z ie ż 1 u z u p e łn ijm y to s tw ie rd z e n ie je d y n ie ta ­ k ą d o d a tk o w ą uw a g ą , że — m ło d z ie ż o b o j­

ga p łc i. T e n o g ó ln y pęd k u m o rz u sta n ie się b a rd z ie j z ro z u m ia ły , je ś li u p rz y to m ­ niony sobie f a k t, że o ile p rz e d w o jn ą m o ­ rze d la szerszych m as m ło d z ie ż y , z w ła s z ­ cza zaś d la m ło d z ie ż y ro b o tn ic z e j i c h ło p ­ s k ie j b y ło n ie m a l że ow ocem za ka za n ym i s ta n o w iło p rz e d m io t n ig d y nie m a ją c y c h się z re a liz o w a ć m arzeń, ob ecn ie p o w ró t n a szerokie, o d łu ­ gości p ó ł ty s ią c a k ilo m e tr ó w w y b rz e ­ że ora z u s tr ó j d e m o k ra ty c z n y d a ło n a m w a r u n k i, w k tó r y c h te m a rz e n ia m ogą n a ­ b ra ć c a łk o w ic ie re a ln y c h k s z ta łtó w . Jest to p o n a d to z u p e łn ie lo g ic z n ą k o n s e k w e n c ją fa k tu , że s ta je m y się k r a je m m o rs k im i, że zate m p o trz e b u je m y lu d z i m orza . T e n n o ­ w y e le m e n t n a p ły w a ją c y do s z k ó ł i z a w o ­ d ó w m o rs k ic h p o w in ie n je d n a k po siadać p e w n e cech y w y p ły w a ją c e zresztą z is to ty i c h a ra k te ru sam ej p ra c y n a m o rz u . D o ­ tą d w ś ró d w ie lu je d n o s te k p o k u tu je m y ln e i zgoła fa n ta s ty c z n e p o ję c ie o o w e j p r a ­ cy. M oże i n ie n a le ż y się te m u d z iw ić . P rz e d w o je n n y w ą s k i s k ra w e k m orza , lic y ­ ta c ja p r o te k c y j, „ p le c y ” bogatego i u s to ­ s u n k o w a n e g o w u ja s z k a - fa b r y k a n ta ja k o c z y n n ik n ie ra z d e e y d u ią c y p r z y p r z y jm o ­ w a n iu do s z k ó ł m o rs k ic h , e lit a r n y system p r z y do borze k a n d y d a tó w n ie m o g ły s tw o ­ rz y ć w a r u n k ó w — w k tó r y c h z d ro w y pęd k u m o rz u m ó g łb y się r o z w ija ć n o rm a ln ie .

A p o n a d to lite r a tu r a , u t w ó r d r a m a ty ­ czne, f ilm y , p o ru s z a ją c te m a ty k ę m o rską , rz a d k o k ie d y s il iły się na o d m a lo w a n ie

m n ie j ro m a n ty c z n y c h s tro n p ra c y n a m o rzu i d la te g o te ż w w y o b ra ź n i m ło de go c z y te l­

n ik a , czy też w id z a p o ję c ie m o rz a często k o ja r z y się n ie ro z e rw a ln ie z p o n ę tn y m s m a k ie m N ie z n a n e j P rz y g o d y . T a k ie je d n o ­ s tro n n e p rz e d s ta w ie n ie ż y c ia n a m o­

rz u jeszcze b a rd z ie j u g ru n to w a ło w m ło d y c h u m y s ła c h fa łs z y w e p o ję c ie o c ię ż k ie j, w g ru n c ie rzeczy, p ra c y m a ry n a rz y , k tó rz y , p r z y z n a jm y to , w lite r a tu r z e w y g lą d a ją często je d n a ­ k o w o n ie c o d z ie n n ie , je d n a k o w o o r y g in a l­

n ie i je d n a k o w o ... n ie p ra w d z iw ie . D la te g o też d la w ie lu może się w y d a w a ć , iż w za­

sadzie w y s ta rc z y n a u czyć się p a lić d łu g ą fa jk ę i m ie ć s iln ą pięść, a b y zostać k la ­ s y c z n y m ty p e m „ w ilk a m o rs k ie g o ". S tąd też p ły n ą p ó źniejsze ro z c z a ro w a n ia , k tó re n ie ra z m ogą w y p a c z y ć m ło de go c z ło w ie k a , ja k i b y ć może, w in n y m zaw od zie z n a la z ł­

b y d la siebie w ła ś c iw s z e zajęcie.

A b y ty c h ro z c z a ro w a ń u n ik n ą ć , ab y nie narażać się na p r z y k r e z a w o d y życiow e, trz e b a ja s n o i w y ra ź n ie zdać sobie s p ra ­ w ę ze s w y c h c e ló w i dążeń, w id z ie ć nie t y lk o ro m a n ty c z n e i ja s n e s tro n y danego zaw od u, a le u ś w ia d o m ić sob ie przede w s z y s tk im is to tę i c h a ra k te r p rz y s z łe j p r a ­ cy. M a ry n a rz e m n ie m oże zostać c z ło w ie k n ie ś w ia d o m y s w y c h c e ló w i dążeń, u w a ż a ­ ją c y o k r ę t za h u ś ta w k ę , ś w ia t za k a ru z e lę , sie bie zaś za u c z e s tn ik a ty c h m iły c h s k ą d ­ in ą d ro z ry w e k .

Ś w iad om ość p o lity c z n a , w y ro b ie n ie spo­

łeczne, z d ro w ie m o ra ln e i fiz y c z n e , w y ­ k s z ta łc e n ie — o to a tu ty , d z ię k i k tó r y m k a n d y d a t n a m a ry n a rz a może zdo być p ie r ­ w sze ństw o .

Cóż w ię c i ja k n a le ż y ro b ić , a b y zostać m a ry n a rz e m ?

Z a n im o d p o w ie m y na to p y ta n ie , p r z y ­ to c z y m y tu fra g m e n t je d n e g o lis tu , k t ó r y je s t n a d e r c h a ra k te ry s ty c z n y . Jed en z C zy­

t e ln ik ó w pisze n a m (p rz y ta c z a m y ja k w o ry g in a ln e ):

...,,Ja n iż e j p o tp is a n y z w ra c a m się z u p rz e jm ą p ro ź b ą do M a r y n a r k i W o ­ je n n e j o p o in w o rm o w a n ie m nie... M a m duże z a m iło w a n ie w s w y m m ło d y m w ie k u b y ć m a ry n a ż e m i b yć o d d a ­ n y m s łu ż b ie m a r y n a r s k ie j i słu ż y ć je j w ie rn ie . H o ć n ie s k o ń c z y łe m s z k o ły pow sze chne j, ale m ogę b y ć m a ry n a ­ rzem , lecz m a m w y g lą d na m a ry n a rz a , je s te m w y s o k i 167 i tę g i..."

N ie s te ty — M a r y n a r k a W o je n n a z pe­

w n o ścią n ie s k o rz y s ta z te j o fe rty . P raca na m o rz u n ie je s t ła tw a i sam o n ie u g r u n - to w a n e w d o d a tk u z a m iło w a n ie s ta n o w ­ czo n ie w y s ta rc z y . J a k ą ż k o rz y ś ć m ia ła b y M a r y n a r k a W o je n n a z lu d z i n ie p o s ia d a ją - cych m in im u m w y k s z ta łc e n ia i k tó r z y w d o d a tk u n ie z d ra d z a ją z b y tn ie j chę ci do n a u k i? ? Co m ogą dać z s ie b ie c h ło p c y , k tó r z y n ie chcą się u czyć i m a ją je d y n ie

„ w y g lą d m a ry n a rz a "? P rzecież w s łu ż b ie s ta n o w ilib y n ic in n e g o ja k t y lk o u d rę k ę i k ło p o t. O wszem . M a r y n a r k a W o je n n a p o ­ trz e b u je lu d z i, ale lu d z i p ra c o w ity c h , z d o ln y c h i m ą d ry c h . I c i bez w ą tp ie n ia będą m ie li zawsze p ie rw s z e ń s tw o .

„P o k o c h a łe m m o rz e " — o to s ło w a k t ó ­ re p o w ta rz a ją się n ie z m ie n n ie n ie m a l w e w s z y s tk ic h lis ta c h tego ty p u . M iło ś ć je s t bezsprzecznie u c z u c ie m p ię k n y m i m orze n a le ż y po kochać. A le m iło ś ć „o d p ie rw s z e ­ go w e jr z e n ia " je s t ró w n ie p ły tk a ja k i n ie ­ bezpieczna, zw łaszcza, g d y d o ty c z y ta k z m ie nn ego o b ie k tu , ja k im je s t m orze.

W y m a g a ono o b o k s e n ty m e n tu re a ln e j tw a r d e j i p e łn e j w y rz e c z e ń p ra c y . D la te g o z a n im się w y p o w ie życzenie: „p ra g n ę zo­

stać m a ry n a rz e m ’“, trz e b a ja s n o zdać sobie s p ra w ę z tego, że m o rze z u p e łn ie in acze j w y g lą d a od s tro n y p la ż y a in a c z e j zaś w i­

d zian e z m ę c z o n y m i oczym a m a ry n a rz a . O k rę t, czy te ż s ta te k je s t te re n e m p ra c y pe w n ego zespołu lu d z i, k tó r z y m u ­ szą b y ć z g ra n i, z d y s c y p lin o w a n i, k a r n i, p o w in n i po siadać w w y s o k im s to p n iu w y ­ ro b ie n ie społeczne. D o ty c h c z a s o w e d o ­ ś w ia d c z e n ia w s k a z u ją , że n a jb a r d z ie j w a r ­ tościo w e go p o d t y m w z g lę d e m e le m e n tu d o s ta rc z a ją M a ry n a rc e W o je n n e j i H a n d lo ­ w e j o rg a n iz a c je m ło d z ie ż o w e ja k L ig a M o rs k a , a w p ie rw s z y m zaś rzęd zie S łu ­

żba Polsce. P ra c u ją c w ra m a c h o rg a n i- z a c y j m ło d z ie ż p rz e c h o d z i n ie ra z tw a rd ą szkołę ż ycia , u c z y się p ra c o w a ć , p a trz y na ś w ia t re a ln ie , a n ie prze z p ry z m a t fa łs z y ­ w e j r o m a n ty k i, je d n y m s ło w e m n a b ie ra cech lu d z i d o jrz a ły c h , k tó r z y w ie d z ą cze­

go chcą i k tó r z y p o tr a fią sw e za m ie rz e n ia re a liz o w a ć z c a łk o w itą k o n s e k w e n c ją , a n ie d z ia ła ć je d y n ie p o d w p ły w e m c h w i­

lo w e g o k a p ry s u .

M in . O b ro n y N a ro d o w e j M arsz. Ż y m ie r ­ s k i w częstych o d p ra w a c h i o s o b is ty c h ro z m o w a c h z m a ry n a rz a m i w ie lo k r o tn ie p o d k re ś la ł, iż p r a w d z iw ie w a rto ś c io w y m m a ry n a rz e m może b y ć t y lk o te n , k to n ie t y lk o d o s k o n a le o p a n o w a ł s w o ją s p e c ja l­

ność w o js k o w ą , ale ten , k t ó r y je s t je d n o ­ cześnie ś w ia d o m y m o b y w a te le m P o ls k i L u d o w e j w y r o b io n y m społecznie i p o lit y ­ cznie.

Z d ro w ie m o ra ln e p o w in o iść w parze ze z d ro w ie m fiz y c z n y m . W a ru n e k te n w y ­

p ły w a ju ż z sam ego c h a ra k te ru słu żby, k tó r a w c a le n ie p rz y p o m in a n ie d z ie ln e j w y c ie c z k i p a ro s ta tk ie m po W iś le . T en o s ta tn i w a ru n e k d e c y d u je w zasadzie r ó w ­ nież i o s p ra w ie p r z y jm o w a n ia k o b ie t do s łu ż b y na m o rz u . T rz e b a b o w ie m w iedzieć, że i w te j k w e s tii o tr z y m a liś m y szereg l i ­ s tó w od na szych C z y te ln ic z e k . O to np. je ­ d e n z c h a ra k te ry s ty c z n y c h g ło só w :

„...R adzę się P a n ó w co m a m czy­

n ić . — M a m la t 17 i w ty m r o k u będę m ia ła m a łą m a tu rę . Z a in te re s o w a ń ż a d n y m zaw od em n ie posiadam , prócz ż e g lu g i m o rs k ie j i rzeczn ej. Cóż k ie d y ja o t y m n a w e t m y ś le ć n ie m ogę -—

bo je s te m t y lk o d z ie w c z y n k ą ... D la ­ czego do ta k ic h s z k ó ł p r z y jm u ją t y lk o c h ło p có w ? T o n ie s p ra w ie d liw o ś ć . W eź­

m y np. po d u w a g ę m n ie samą.— Jestem b a rd z o d o brze z b u d o w a n a , zd ro w a , szalenie s iln a (z u p e łn ie ja k chłopiec).

W ogóle ty p p r a w ie a tle ty c z n y ... Ja w ie m , — b yć m a ry n a rz e m , czy m o r­

s k ic h czy s ło d k ic h w ó d to c ią g ły tru d , to n ie ro m a n ty z m ( ja k to p o jm u ją n ie ­ k tó rz y ). A ja je s te m p rz y g o to w a n a na te n tr u d . P ra g n ę u k u ć sobie p rzyszłość z tego tr u d u . N ie id ę za p o ry w e m c h w ili, n ie p a trz ę na ż e g la rs tw o r o ­

m a n ty c z n y m i oczym a...

N ie d ro g a C z y te ln ic z k o ! T o w c a le nie je s t n ie s p ra w ie d liw o ś ć ja k p a n i to n a z y ­ w a . D z ie w c z ę ta w zasadzie m a ją ró w n e p ra w a p o ś w ię c e n ia się s łu ż b ie na m o rz u ja k i c h ło p c y . J ed na kże fiz y c z n e m o ż liw o ­ ści k o b ie t z m n ie js z a ją ic h szanse. W p r a w ­ dzie n ie ta k d a w n o p is m o nasze zam ie ś c iło z d ję c ie k o b ie ty , k a p ita n a s ta tk u ra d z ie c ­ k ie g o „ D n ie s tr " , ale p rz y z n a jm y , że je s t to dość rz a d k i, je ś li n ie je d y n y w y p a d e k na św iecie.

T a k w ię c , a b y zostać m a ry n a rz e m trz e ­ ba s p e łn ić szereg w a ru n k ó w , k tó r e w zasa­

dzie s p ro w a d z a ją się je d y n ie do o b o w ią ­ z k u ja k n a jin te n s y w n ie js z e j p ra c y n a d so­

bą. N a le ż y je d n a k p a m ię ta ć , że dziś osiąg­

n ię c ie ty c h za m ie rz e ń je s t sto s u n k o w o ła tw e n ie t y lk o dlateg o, że o d c z u w a m y b r a k r ą k do p ra c y w naszych r o z w ija ją ­ c y c h się p o rta c h , w ro z b u d o w u ją c e j się flo c ie w o je n n e j i h a n d lo w e j, ale przede w s z y s tk im dlateg o, że u s tr ó j d e m o k ra ­ ty c z n y naszego p a ń s tw a o tw ie r a szeroko dostęp do s łu ż b y m o rs k ie j s y n o m r o b o tn i­

c z y m i.c h ło p s k im i ty m w s z y s tk im , k tó r z y chcą n a p ra w d ę p ra c o w a ć d la L u d o w e j P o l­

s k i M o rs k ie j.

stb.

(9)

Józef Balcerak

O czym szumią fale Bałtyku

C

zy statki i o k rę ty mają swoją duszę?

W y tra w n i żeglarze tw ierdzą, że tak, ą różne, przedziw ne w ydarzenia na morzach świata zdają się potw ierdzać to przypuszcze­

nie.

B o cóż na p rz y k ła d powiecie o h is to rii szkunera „Zaw isza C z a rn y “ , owego sławnego trójm asztow ca, należącego przed w o jn ą do Z w . H arcerstw a Polskiego, a dowodzonego przez nieodżałow anego w ychow aw cę m łode­

go po kolenia żeglarskiego, „starego ale ja re ­ go" gen. M a riu s z a Z a ru s k ie g o ? P ię k n y te n

S z k u n e r „Zaw isza C za rn y”. U góry: gen.

Z aru ski

żaglowiec o d b y ł wiele rejsów do p o rtó w skandynaw skich, angielskich, uczestniczył w m ię dzyn arod ow ym zjeździe harcerskim na Jamboree (H o la n d ia ), od w ie dził p o rty fra n ­ cuskie, duńskie i w . w. in . O d b y w a li na nim swoją żeglarską p ra k ty k ę członkow ie L i­

gi M o rs k ie j, P W (oficerow ie lą d o w ych fo r- m acyj) i Z H P . H is to ria jego jest ogólnie znana. T en 300-tonow y e x -fiń s k i tra n s p o rto ­ wiec, noszący ongiś nazwę „P etrea“ , zo­

stał „w ła sn ym harcerskim przem ysłem “ prze­

ro b io n y na szkuner i o trz y m a ł nazwę „Z a ­ wisza C z a rn y “ . Nadeszła w o jna , k tó ra n ie ­ ubłaganie dotknęła i szkuner. N ie m c y w y ­ w ie ź li go i odtąd poczciw y „Z aw isza“ pod zm ienioną szwabską nazwą w o z ił na swoim pokładzie p lu g a w y w y tw ó r ideologii- h itle ro w ­ skiej — H itle rju g e n d , m łodzież, k tó ra m iała w przyszłości pow iększyć zastępy p ira tó w D oenitza, czy Raedera. K om endant Z a ru s k i zm arł we Lw ow ie w 42 ro k u , bezpośrednio po wypuszczeniu go z w ięzienia niemieckiego.

M ia ł w ow ym czasie 74 lata a pom yśleć, że nie ta k dawno, ten s iln y staruszek w sp ina ł się jeszcze na m aszty ze zwinnością młodzieńca.

Przed dw om a la ty sprow adzono z N ie ­ miec „Z aw iszę“ , a raczej cień tego szkunera.

W szyscy zainteresowani n im bliżej staw iali k rz y ż y k i nic sobie po n im nie ob ie cyw ali:

stan, w ja k im żaglowiec się znajdow ał, nie m ógł ju ż rokow ać żadnych nadziei. B y ł on przedm iotem drobiazgow ych badań k o m is ji k w a lifik a c y jn y c h , które niem al jednogłośnie s tw ie rd z iły , że koszt rem o ntu będzie ta k w y ­

soki, iż za tę sumę m ożna b y zbudować n o w y szkuner, w ysta rczy bow iem zaznaczyć, że ze­

w nętrzne ściany jego b y ły całkow icie prze­

gniłe. Jednakże do ostatnich d n i żadna de­

cyzja co do przyszłości „Z a w is z y “ nie za­

padła.

I oto w noc z 9 na 10 sierpnia b r. „Z a ­ wisza C z a rn y “ sam zdecydow ał o sw oim lo ­ sie. B y ła to ponura, sztorm ow a noc na W y ­ brzeżu, k ie d y nie b y ło m o w y o w p ły n ię c iu ,

czy w y p ły n ię c iu z p o rtu ja k ie g o k o lw ie k stat­

ku. C icho, aczkolw iek p rz y akom paniam encie rozszalałych fa l, „Z aw isza" P og rążył się sam i poszedł na dno. P odobno pękła przegniła deska, zasłaniająca jeden z otw o ró w , woda dostała się do w nętrza i — koniec.

K

to w ie rz y -w to, że o k rę ty mają duszę, pow ie może, że „Zaw isza C z a rn y “ ta rg ­ nął się na swoje życie. „N ie p o trz e b n i mogą odejść...“ A le spuśćmy teraz zasłonę na tę cichą tragedię i m ów m y z k o le i o życiu.

Chcę W am opowiedzieć o pew nym cieka­

w y m fakcie, k tó r y m ia ł niedaw no miejsce w czasie rejsu „B a to re g o “ z G d y n i do A m e ­ r y k i B ądźm y na chw ilę nie d yskre tn i i spó jrzm y na treść n o ta tk i, zamieszczonej w dzie n n iku o krę to w ym „B a to re g o “ pod N r 10, s tro n a 41 i d a ta 10. 6. 48 r. O to ona;

„ W d n iu 10. 6. 48 o godz. 5,30, szer. geogr.

34‘08 s to p n i W est, p a sażerka H o to w ie n k o L e o k a d ia , u r . 6. 8. 1910 w C iszew ie, o s ta tn io za m ie szka ła w E łk u , u d a ją c a się do męża P io tra H o ło w ie n k o , zam ie szka łe g o 423 West T h ir d S tre e t, E rie , P e n s y lw a n ia , U S A , u r o ­ d z iła d z ie c k o p łc i m ę s k ie j. P rz y p o ro d z ie b y ły obecne p ie lę g n ia r k i: K o w a le w s k a M a ria i J u n g e e n E lsa o ra z d r W in c e n ty N a t k a ń s k i..“

U ro d z ić się n ie ty le na z ie m i n ic z y ­ je j, ile n a w o d a ch n e u tra ln y c h , — czy to n ie cie ka w e ? A le a p ro po s cie kaw o ść, k tó r a je s t, ja k n ie k tó r z y tw ie rd z ą , p ie r ­ w s z y m s to p n ie m do z d o b y c ia w ie d z y . W swoich w ędrów kach rep orterskich tra fiłe m któregoś dnia na tegoż „B a to re g o “ i w ziąłem udział w uroczystości odsłonięcia ta b lic y pa­

m ią tko w e j, oddającej h o łd nie ty le niebosz­

c zyko w i k ró lo w i B atorem u, ile statkow i, k tó ­ r y nosi jego im ię, a k tó ry w s ła w ił się. nie k ró l, lecz statek, nienajgorzej w czasie m i­

nion ej w o jn y , o czym zresztą świadczy treść, zawarta na ta b lic y . Zanotow ałem ją i s fo to ­ grafow ałem samą tablicę, ale z fo to g ra fii nic nie w yszło, gdyż... a zresztą bo ja wiem , dlaczego? A oto tekst:

,,rn /s „ B a t o r y “ za naszą i W aszą w o ln o ś ć 1939-1945. W o je n n a słu żb a m /s „ B a t o r y “ pod p o ls k ą b a n d e rą w a lia n c k ic h s iła c h z b r o j­

n y c h na m o rz u .

„ m / s B a to r y b r a ł u d z ia ł w n a s tę p u ją ­ c y c h o p e ra c ja c h w o je n n y c h : k w ie c ie ń 1940 r. — lą d o w a n ie w o js k w N o rw e g ii. M a j 1940 r. — e w a k u a c ja z N o rw e g ii do F r a n c ji.

C z e rw ie c 1940 r. — e w a k u a c ja z F r a n c ji do A n g lii. P a ź d z ie rn ik 1942 r. — lą d o w a n ie w o js k w p łn . A fr y c e . L ip ie c 1943 r. — lą ­ d o w a n ie na S y c y lii. S ie rp ie ń 1944 r. — lą ­ d o w a n ie w o js k w p łd . F r a n c ji. L ip ie c 1945 r. m /s „ B a t o r y " p r z e ję ły z p o w r o te m w ła ­ dze w o ln e j i d e m o k ra ty c z n e j P o ls k i" . Jedną mam m. in . satysfakcję. M arszałek Ż y m ie rs k i, in ic ja to r tej ta b lic y nie m ógł być w praw dzie na uroczystości jei odsłonięcia, ale... udało m i się w raz z w szędobylskim fo ­ to re p o rte re m S ta s z e w s k im do ko n a ć z d ję c ia M arszałka na tym że „B a to ry m “ ,_ w k ilk a t y ­ godni później, w czasie p o b y tu jego na W y ­ brzeżu. Sami przyznacie, że zdjęcie jest b a r­

dzo oryg in aln e, bawiem sfotog rafow a liśm y M arszałka w trakcie... fotog rafow a nia. K on ia z rzędem tem u, k tó r y pokaże nam podobne zdjęcie! W id z ic ie , ja k wszędzie trzeba mieć oczy i uszy otwarte.

A

le a propos oczy i uszy. P rz y p o m n ia ł m:

się w tej c h w ili radar. C zytaliście zapew­

ne w dziennikach, że w kró tce w porcie szcze­

cińskim zainstalowane zostaną nowoczesne urządzenia radarowe, pierwsze tego rodzaju w portach b a łtyckich . D o tą d w E uropie urzą­

dzenia takie posiadają dwa p o rty b ry ty js k ie , na w y s p ie Is le o f M a n i w L iv e rp o o lu , oraz fr a n c u s k i p o r t L e H a v re . J e ż e li się z a te m po śpieszym y, b ę d z ie m y ro z p o ­ rz ą d z a li ró w n ie ż t a k im u ltra -n o w o c z e s n y m

portem . O znaczeniu takiego urządzenia nie trzeba chyba specjalnie m ów ić, chodzi tu przede w szystkim o bezpieczeństwo żeglugi statków wchodzących i w ychodzących z p o rtu w niesprzyjających w arunkach, czy to w dzień czy też w nocy. A w zatokach i na redzie są,

...Sfotografowaliśmy Marszalka w czasie fotografow ania...

ja k wiecie p ła w y i w ra k i i o awarie nie bardzo tru d n o . Doświadczenie dotychczasow ych sta- cyj radarow ych w portach na Isle o f M an i w L iv e rp o o lu wskazują, że fale radarowe in fo rm u ją dany K ap itan at P o rtu na specjal­

n y c h k ilk u ekranach o p o ło żeniu s tatków we

Stacja radaro w a w porcie Douglas na w yspie Isle of M an

mgle w p ro m ie n iu do brych k ilk u m il, z d o ­ k ła d n o ś c ią do 20 m t r ! Ba, e k ra n y ponoć u - kazu ją nawet grupę kąpiących się lu d z i, k tó ­ ry c h nie p o tra fiła b y dojrzeć nawet osławiona gigantyczna lorneta, k tó rą N ie m c y u ż y w a li p rz y obserw acji D o v ru z w y b rz e ż y fra n c u s ­ k ic h w czasie m in ion ej w o jn y , a w ięc gdzie w ch od ziła w grę odległość kilku d zie się ciu k i­

lo m etrów . A źatem, ja k m ożna przypuszczać, ju ż nied ług o Szczecin będzie m ógł zaim po­

nować naszym rod zim ym tech niko m i in ż y ­ nierom , a przede w szystkim kap itan om stat­

ków , które zaw ijają do tego p o rtu . N a razie u rz ą d z e n ia ra d a ro w e po sia da k ilk a s ta tk ó w naszej flo t y handlow ej i w o jennej i zapewne w niedalekiej przyszłości posiadać je będzie więcej jednostek pływ a ją cych oraz p o rty . W te d y m ożna będzie sparafrazować p o p u ­ larne przysłow ie na: „czym flo ta bogata tym ra d a (r)“ . O b y się to stało je dn ym szych m orskich haseł.

A propos hasło. M ó w i się, a raczej pisze w urzędach: „załatw iłeś sprawę — żegnaj“ , a więc — do następnego felieton u.

Zdjęcia: F. Staszewski, J. Balcerak

9

Cytaty

Powiązane dokumenty

Co do mnie, to przydałaby mi się tez jakaś taka kieszonkowa motopompa, bo ostatnio palę się ze wstydu, że tak mało stosun­.. kowo piszę o pracach

Jednakże uszkodzony w ten sposób okręt posiadał według obliczeń Krylowa jeszcze taką zdolność pływania, ażeby nie tylko utrzymać się na wodzie, lecz i

nia, które postawił przed sobą jeszcze wówczas, gdy stawiał pierwsze kroki na budujących się nabrzeżach gdyńskiego portu.. Kiedy wracałem wśród zgiełku

D O W N IC ZYM Radzieckich Sił Zbrojnych, a w ~ićh składzie Radzieckiej Marynarki Wojennej, tej marynarki, na której tra ­ dycjach i doświadczeniach szkolą się

ciśniętymi powiekami wciąż jeszcze posuwał się dalej. Na morzu wyła

Bardzo opłacającym się sposobem przedłużenia życia okrętu jest odpowiednio zaplanowany w czasie i zakresie robót jego kapitalny remont, połączony zwy­. kle z

wynosi około 2.500 m, z czego w chwili obecnej w eksploatacji znajduje się znacznie mniej, lecz stopniowo w niedługim czasie stanie do użytku cała

Stalowe cygaro przechyla się gw ałtow nie z b u rty na bu rtę na coraz bardziej piętrzących się falach... T oteż najczęściej stosuje się nieza w od ny