• Nie Znaleziono Wyników

Żółta Mucha Tse-Tse. R. 4, nr 43 (14 września 1932)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Żółta Mucha Tse-Tse. R. 4, nr 43 (14 września 1932)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

W arszaw a, 14 w rześn'a 1932 roku. Cena numeru 2^jfgr.

Rok IV

MUCH A E - T / i CTA

Numer poświęcony „Nadziejom64

Otóż, Danie profesorze, p o trteba nam zmiany stosunków dla racjonatej i zdrowe) produ kcji

(2)

Z °

n m uw Ł • óo W O )

< N i

*

s ©

w ^oi ^

CL-

m

U J M

O

O Ć o u i -■

N A D Z I E E

4) 0) C! O

-rt" “

"o

0)C U

* 0) 0

£ ł-4

o ul0 a 0)

« <«N

fj 'C '« ?!

N <0 O C

W politycznej życia kniei coś się kluje, coś się święci, dziś są wszyscy przy nadzieji, bo nadzieja wszystkich nęci. Nasz barometr polityczny kryje w sobie nadmiar rtęci, chce tuszować stan faktyczny, lecz się nie da, mimo chęci. Przy nadzieji ministro­

wie, każdy słucha, każdy czeka, komu Dziadek słów­

ko powie, jedno tylko słówko: „teka". Nasz Wie­

niawa mniej już pije, bo na tekę też jest chytry,, że nadzieją również żyje, pije dziennie cztery litry.

Sławek czeka „sposobności"; nuż go wezwie „głos z za miasta", witedy rzuci na stół kości, opozycji po­

wie: „basta!" Jest nadzieja, huk dymisji, tak na ci­

cho, byle skrycie, Sławek zgrabnie bez komisji stwo­

rzy w-Sejmie nowe życie. .

Bartel, mag z pod Sejmo-Sierra też nadzieji ma sto procent, że raz piąty na premjera powoła się twórczy docent. Ignaś Halszki ma nadzieję na licze­

nie w Skarbie zysków, żę z kont luźnych złotych dy­

sków weźmie do zamknięcia pysków; Koc też .czeka, może, może z góry spadną smaczne kąski, a tymcza­

sem na ugorze spełnia święcie obowiązki, w Banku Polskim nawał pracy, pan Koc śpiewa, mruczy, nuci:

albośmy to jacy, tacy... Dziadek wróci, oczy zwróci"...

Roman Tabor z Federacji,- pięknej chwili ocze­

kuje, kiedy konta dla sanacji znów w B. G. K. wy- sztyfluje. Ma nadzieję, pewność prawie, że karjera nieskończona, że znów będzie raportował i przema­

wiał do ogona. Pan z Nieświeża, co to zerwał pono już z arystokracją i połączył się przed laty z Sanojcą, Burdą, -Sanacją, dziś pojmuje okiem bystrem, że mia­

nują go ministrem. Sławoj... owszem chciałby jeszcze sanitarny przegląd zrobić i, nadzieję-.w seręu piesz­

cząc, do inspekcyj się sposobi.

Beznadziejnie wśród kursali za pożyczką lata Beck, tu nie dali, tam nie dali, któż do rączki wło­

ży czek? A nadzieja tylko w czeku i bez czeku, ani rusz, gdy nie znajdziesz czeku Becku, to z nadzieji będzie kurz.

Radują się pułkownicy, nadzieji ich objął szał, na rządowej szachownicy każdy z nich by z chęcią stał. Nadzieja to pieśń radosna, dla' sanacji urok, raj, zmiany teki, twórczość, wiosna, odkąd nam za­

witał maj;

Naród też jest przy nadzieji, wszystkich nas na­

dzieja nęci, możg wreszcie w życia kniei ten nasz kry­

zys łeb swój skręci!!

U K Ł U C I A

Dowiadujemy się, że magistraty nasze, pragnąc ratować swoje finanse, zdecydowały się na „wypo­

życzanie" za odpowiednią do zapotrzebowania czasu!

godności i zajmowanego stanowiska opłatą swych prezydentów, burmistrzów, ławników, radnych, a na­

wet urzędników, którzy mają, jak wiadomo, dużo

czasu. X

Znalazł się pseudo uczony, który twierdzi, że rozwiązał kwadraturę koła. Natomiast prasa nasza z całą pewnością wynalazła perpetum mobile: — jest nim codzienna, stale powtarzająca się wiadomość bądź o projektowanej zmianie gabinetu, bądź też o utrzymaniu się gabinetu bez zmiany.

X

Jedni twierdzą, że ci, którzy pragną zmiany ga­

binetu, „sami nie "wiedzą co posiadają", natomiast inni twierdzą odwrotnie: że dobrze wiedzą, co posia-"

dają". Kto ma rację.

X

Podobno płk. Rajski miał się wyrazić, że gdyby on brał osobiście udział w rajdzie samolotów, za­

miast bawić w Zakopanem, nie wydarzyłaby się wia­

doma katastrofa samochodowa, natomiast zwycięstwo nasze w Berlinie byłoby świetniejsze.

X

Jeden ze znanych bankierów w stolicy, ogląda­

jąc i badając nowo wypuszczone dziesięciozłotówki miał się odezwać: „jak to dobrze, że żyjemy w cza­

sach, kiedy ludność odzwyczaiła się od trezauryzacji.

X

Kiedy jednego generała, znanego z małotrzeź- wego stanu, zapytano, czy ma on nadzieję, że się u nas prędko poprawi, odpowiedział: „gdybym nie

„poprawiał", straciłbym nadzieję".

Zapytany o to samo nasz minister Skarbu miał odpowiedzieć: — „Chyba słyszał pan już o tem, że mam zostać ministrem Sprawiedliwości".

- ; _X

Wydane zostało zarządzenie o wycofaniu z obie­

gu jedno i dwu złotówek srebrnych. Zbyteczna fa­

tyga! Przecież i tak stopniowo wszelkiego rodzaju wartościowe przedmioty wycofują z naszego posiada­

nia panowie sekwestratorzy i komornicy.

X

W początkach września ma się odbyć pierwsze powakacyjne posiedzenie Rady Miejskiej w Warsza­

wie. Rada nie rada wraca Rada do prący... Czy aby owocnej!?... ,

X

Mówią, że po otwarciu Casina w Otwocku, zna­

czenie tej miejscowości .tak bardzo wzrośnie, iż we­

dług przepowię-dni Szullera-Szkodnika, przewyżfzy nawet samą stolicę. Będziemy tedy w r. iedalekiej przyszłości adresowali listy: Warszawa koło Otwoc­

ka,

Z Nowego Jorku donszą o sensacyjnem bankru­X

ctwie wielkiej firmy komunikacyjnej, która ma w swych rękach koleje podziemne. Zmienne są ko­

leje... losu.

X

W „suchej". Ameryce wydano na walkę ż alko­

holizmem 25 miljonów dolarów. Można sobie wyo­

brazić, jak „mokre" libacje wyprawiają sobie ci, w których ręce dostały się te sumy.

X

Pełno jest u nas ludzi, którzy nie umieją pisać, a piszą, oraz ludzi, którzy umieją czytać, a nie czytają...

(3)

mN ,

Nr. 43 Ż Ó Ł T A M U C H A

t| W icek 1 W acek if

%

Gdzie byłeś wczoraj?

’ f — Bytem z M ańką W knajpie, -

— Dużo ci forsy prysnęlo?

— Sześć złociszów, bo M ańka nie miała przy sobie więcej.

— Wicek, masz nadzieję, że u nas będzie lepiej.

— Wacuś, frajerze jeden, dyć chyba wisz, że nadzieja to matka głupich. -Zamiast nadzieji trzeba c h c i e ć i o r a ć , , ja k się patrzy wtedy będzie lepiej.

— , A wisz, brachu, poco nasz vi- ce-minister Beck jeździł do Turcji i Rumunji?

— Myślę, że szukał ta m pożyczki - dla nas.

B A JK I NA „WYWRÓT".

Miał zabaw Józio wybór wielki, Więc łapał muszki do butelki, Łapał na ścianach, murze, mo­

stkach, I , . krzepiąc, dawał cukier w

kostkach.

Józio chciał muszki „udobru-

iiAJ ; ii I ; chać

W nadziei, że go będą słuchać, Lecz ta zabawa, rzecz niemiła, Wkrótće Józiow i dokuczyła.

Muszki z butelki wyleciały, Wszystkie mu w nosek powpa­

dały...

Miął nadzieję pewien tata, Ze człowiekiem będzie synek,, I przez długie, długie lata Kładł mu rozum w łepetynę.

Lecz się zawiódł, ojciec srodze, Syrj pojęcia rzucił wzniosłe, Człowieczeństwa puścił wodze, Bowiem, został z B. B. posłem.

W SZKOLE.

— Król, albo cesarz w każdej mo­

narchii jest najważniejszą osobą. P o­

wiedz mi Pepesiacki, czy jest jeszcze coś wyższego od króla? .

— Tak, gilotyna, panie psorze.

U D O K T O R A .

— Rzeczywiście, pani jest bardzo nerwową. A le iproszę mi powiedzieć, czy w rodzinie pani są chorzy ner- - wowo, neurastenicy, megalomani...

— O, tak, mój m ąż jest wybitnym megalomanem, wciąż się j mu zd a ­ je, że jest panem domu...

— A przywiózł co forsy?

. — Frajer z ciebie) Przecież pota się jeździ, żeby wydawać, a nie przy­

wozić*

KR A KO W IA CZKI ER - EMA.

Dur brzuszny z Agrilu zagraża Warszawie, — gdyż z mlekiem jej ludność może wytruć prawie.

Nie jest to wesołe, — pewnie każdy powie, — y że u nas się nie dba

0 publiczne zdrowie.

Strajk miejski w Stolicy wnioski daje nowe: — Magistrat poważnie Chory jest na głowę.

1 choć jest tak ciężko w tych czasach stagnacji,, czas poddać Magistrat

„gruntownej kuracji".

„Czystka" też wśród sędziów zacznie się z pewnością, — bowiem poniektórzy

stają kmuś... ością.

Będą zatem wkrótce nowe przemówienia, urlopy wieczyste, lub też wywyższenia...

POD AT EK OD ZBYTKU.

Sędzia: — Skazuję podsądnego na zapłacenie 5 zł. 50 gr. kary i 20 zł.

•^•sztów sądowych za pobicie teścio­

wej.

Podsądny: — Dlaczego, panie sę­

dzio, zł. 5 i pięćdziesiąt groszy kary?

Kara wynosi 5 zł., a gr. 50 to 10 procent podatku za przyjemność...

WYTŁOMACZYŁ.

— Mój majątek to rezultat pięć­

dziesięcioletniej pracy, zapobiegliwo­

ści i oszczędności.

— A ja myślałem, że to spadek.

— Tak, słusznie i dlatego wytło- maczyiem, co robił mój wuj, który mi ten spadek pozostawił.

W L E J W STAW IALSKL

Ju ż chyba nikt bar­

dziej się nadzieją nie łudzi— ode mnie. A łu­

dzę się dlatego, że trwam wciąż w złudze­

niu, jakiego nigdy nie skąpi mój pociąg do.

kieliszka. Wypiję rajz, drugi, pęknie jedna, dru­

ga buteleczka i zaraz nadzieja wstępuje w ser­

ce -móje i wierzę, że monopol obniży cenę na swoje wyroby,, że inne, skartęlizowane towary będą dostępniejsze dla k i e s z e n i zubożałe­

go obywatela, a cukier nietylko producenta, ale i mnie pokrzepi, że znajdę trwałe, nie gro­

żące mi redukcją lub emeryturą stanowisko, że wszyscy Polacy będą nareszcie, dlą siebie braćmi

i zamiast zwalczać, wspomagać się będą, że złość, zawiść i egoizm ustąpi miejsca współdziałaniu .i współpracy wszystkich, że miejsce „wściekłego ryzyka" i „radosnej twórcziotści" zajmtij(e Jżmudny, codzienny wysiłek, którego uszanować potrafili' Kasa Chorych; Z.U.P.P., lub sekwestrator' że zlikwi­

dowany nareszcie zostanie podatek obrotowy, a siwki pana ministra skarbu zostaną sprzedane na befszty­

ki, że zniknie bezrobocie, a rolnik nasz stanie się twórczym dlą przemysłu naszego konsumentem, jed- nem słowem niepoprawny optymizm i różowa nadzie­

ja, chociaż na krótko uszczęśliwiają mój zamroczony wódeczaiością umysł. I wtedy całowałbym i ści­

skał wsizystkieh, szalał z radości, nawet płacił zło­

cisze zą niezgodne z przepisami przechodzenie jezdni. <•

Na nieszczęście trwa to jednak zbyt krótko: — floty- na spirytus mam coraz mniej, więc coraz czę­

ściej stykać się muszę z „trzeźwą", bezwzględną rze­

czywistością. 'A wtedy... nadzieja ucieka i dziwię się, skąd przyszło „Żółtej Musze" zażądać ode mnie wypowiedzenia się na temat „Nadzieji". Niech o tenq lepiej powiedzą inni, a nie ja, który wraz z całą Sa-i nacją od sześciu z górą lat trwam wciąż.., przy nadzieji.

(4)

KOMPLETY || 6Ł T E J MUCHY'ZR°k" T*m«carwMSA"?'AiV,“p"1* Wysyłamyje poczpouprzedniemprzesłaniu ' należności naKontow P. K. O. Nr. 14370

!fr,4$

D w a z d a n i a

1. Zdanie niepoprawnego pesymisty (opozycjo­

nisty).

Jest gorzej od najgorszej możliwości. Klapa!

Bankructwo! Ruina! Żadnych widoków, żadnej na- dzieji na poprawę! Skarb pusty, podatki nie wpły­

wają, bo niema już co i od kogo ściągać! Co miesiąc mil jonowe niedobory. Pożyczki, awanse i ratunki

■bilonowe już się wyczerpały. Pensje i pobory do- prowadzno do zera. Kolejami nikt nie jeździ, ko­

respondencji nikt nie wysyła, niema za co kupić ar­

tykułów pierwszej potrzeby,-kupcy nie widzą kupu­

jących, przemysł w gruzach, bezrobocie ogólne, co- najlepsi urzędnicy zredukowani lub zemerytowani, samobójstwa masowe, wszelka wartość spadła do ze­

ra, w kraju głód, a z zewnątrz grozi nam wojna, je­

steśmy osaczeni, lada dzień rzucą się na nas ktile- rowcy i wytrują gazami, ratunku znikąd, bo nawet sojusznicy nas zdradzili. Rozpacz 11 Koniec) I Nowa niewola nieunikniona! Jedyny ratunek, to oddanie władzy w nasze ręce!)

2. Zdanie niepoprawnego optymisty fsanatorn).

Potężny i zadziwiający rozkwit życia polskiego w każdej dziedzinie. Przemysł zawalony obstąluu- kami, ruch budowlany ożywiony i zasilany kredyta­

mi Banku Gospodarstwa Krajowego, rolnictwo kwit?

nie, a parcelacja, finansowana przez Bank Rolny,, coraz pomyślniejsza, bezrobocie ustało. Kupcy za-;

żądali pomocy policji, celem utrzymywania porząd­

ku wśród cisnących się w ogonkach po zakupy, urzę­

dnicy otrzymali stabilizację, podwyżki i awanse, po­

datki płyną strumieniami, zewsząd prągną nam pq:

życzać tylko my nie chcemy, a P. K. O. i Bank Pol­

skie nie przyjmuję pieniędzy na oproęentowąnie.

Ministerstwo Komunikacji buduje nowe tory i zmu­

szone jest zagranicą uzupełniać tabor, turystyka kwit?

nie, w uzdrowiskach przepełnienie, na giełdach Za­

granicznych na npwę dziesięciozłotówki (talary) i du-

i— — — ^ mmęmmmm

Z A W I E D Z I O N Y *

OJ, Icui jest całkiem źle — teraz i w nocy spat n,ię mogę, czekam na sekwestratora...

— S ta . głupie gadmie., Aroaekl Byłą gorzej, było

? rekwizycją, i co szkodzi? Żyjemy, w Bęrliwe mues mamy —ąifęfy sekwestratoru tam P,Q)&dzi— chciałbym widzieć...

Pani postępuje ze mrią, ja k sana etą z Pepe- sami:—tyle -nadziei na ulicy: a teraz nicl.t. ' '’

katy 100% - we agio, zachodzi obawa imigracji, poszu­

kujących pracy cudzoziemców, Litwa podpisała unję fe Polską, Czechosłowacją i Węgry pragną również imji z nąmi, Gdańsk uznał się zą integralną część Rzeczypospolitej, a Gdańszczanie żądąją wcięjąnia Prus Wschodnich do Polski, Hitler zrezygjigwfd ,,z odwetu" i przyjął poddaństwo polskie po4 warun­

kiem unjj. personalnej Polski ź Niemcami" i Ąiistaią.

Tak oto wyglądają nasze rządy II Niech żyfe Sa-- nacja!!

W Y P R A W A .

Panią X, odwiedzą jej serdeczna przyjaciółka z ławy sz^qlnej. Pani domu pokazuje przyjaciółce swoje gospodar­

stwo, przyczem nip omieszkała pochwalić się swoją wyprawą, akpentuj^c przy kat<lym szczególe: „to z mojej wyprawy".

&iedy wreszcie skończyła, podchodzi jej- rozkoszna, trzyletnia córeczką i zapytuje: — „A czy i ja, mamusia, ta k ie naleię do tjyojej wyprawy $lulp)pi?“

MONIEK BIMBERG P R O JEK T U JE W sejmie czterystu czterdzieściu i czterech: — Wydatek w ielki jak na nasze czasy,

Opłacać posłów tak olbrzymi szereg, — To duży baląst dla skarbowej kasy.

Więc się was pytam, poco ta gromada,.

Należy, zmniejszyć minimum połowę, Dosyć gdy dobrze jeden się rozgada, I tak zaśniemy, zaręczam to słowem.

Oszczędność będzie, przejdą awantury.

Jest projekt świetny,, mówię bez przechwałek, Gdy postawimy trzy kandydatury;

Raz— iiOa', dwa — Dziadek, a trzecia—Marszałek.

Gdy sie tak stanie, unikniemy burzy,

I maj się pewni# nigdy nie powtórzy. :.r. r s-^

!s

hja

i j i

p Pa pU

lifj kt

(5)

2 6 Ł T A M U C H A 5

El,E L l K A T N A U W A G A OD R E D A K C JI.

Decyzją Sądu Okręgowego w Warszawie (Wy- dział V III, Karny) z dnia 13* sierpnia 1932 roku, zwolniony został całkowicie z zajęcia Nr. 34 naszego tygodnika. Zajęcie obejmowało: 1) Czterowiersz na str 2-giej z artykułu „Sporty olimpijskie":

„Pewnie zachwyci szalenie wślizgiwanie i właże­

nie zmydłem, albo z wazeliną, Protektorem albo gli­

n/ą". 2) Zdanie z artykułu na str. 5 p. t. „Poradnik dla nauczy ciii":

„Królewna Wandeczka ze smoczkiem podwawel­

skim, Królewna Jagusia, którą swatano nie z żadnym Litwinem, tylko z Rumunem. Coprawda nie król, ale Łokietek walczy bohatersko na ulicach W ar­

szawy".

3) Ilustrację wraz z podpisem na str. 8, którą podamy w następnym numerze.

P R O JE K T O W A N E T Y T U Ł Y :

Dla Min. Spr. Wojskowych: „Przedsionek raju".

Dla Ministerstwa Sprawiedliwości: „Reformy Czesławowe*1.-

SKRZYPEK DÓ PANI, ktira usiadła na nuty; Dla „Adrji", „Oazy" i „Europy: — „Eden dla

—. Bardzo przepraszam, ale te nuty sq aa instru- wybranych".

męnty rżnięte a we dęte.

R Z E C Z Y C IE K A W E .

. . . ... j

Turysta w swej* podróży zajrzał do Maj-Beczy, Zobaczył "tam zabawne i' ciekawe rzeczy:

Radę miejską, co sobie nie potrafi radzić, Zato lubi bajdurzyć, czołobitnie kadzić, Zobaczył urzędników, co wciąż strejkowali, Bowiem od trzech, miesięcy pensji nie. dostali.

Gdy zapytał krajowca, co to wszystko znaczy,.

Ten mu krótko i jasno, wkrótce wytłumaczył:

„Cóż?! plajta ną całego, w. miejskich kasach figi, Radosnej gospodarki ostatnie podrygi".

. . . . 2.

Cudzoziemiec. zawitał także i do Barry, By poznać wielkich ludzi uzdrowieńczej ery.

Lecz od nich tyle -jędrnych usłyszał wyrażeń, Że uciekł jaknajśpieszniej od tych silnych wrażeń-

3.

W Ferrarze budowniczych.pewne.zbiorowisko.

Zbudowało krajowcom taką dragę śliską, Ze> sami, gdy na drodze tej, coś planowali, Ku cieszy krajowców się wciąż wywracali. .

Z rC Y K L U : — G A L E R J A W IE L K IC H LUDZI.

^ ; : : 1: H ITLER .

Dość dziwnie zaczął śwą twórczość radosną, Pnąc się wciąż w górę, by wziąć władzy ster, Najpierw był skromny — teraz o nim głośno, Bo wlazł- już mocno do- wpływowych 6fer.

Hitler nie ^trapił nip z fachu, malarza, i,,, £%m}ąf p j g k i l— iązyk teraz ma:.

Całą swą gębą Polaków spptw^zą.f.

Wszystkich wciąż gromi i do wojny pcha.

Zaś w malowania . językiem ma wprawę I otumanił' «zwabów całą móc.' -

Być prezydentem i’ uzyskać sławę, — 0 tem on marzy cały dzień i noc. - Lepz tu się kończy kariera malarza; — Niech wie, że rządzić to jest wielka rzecz, I, miast po władzę — pójdzie do... lekarza,

;.ęęyqhj§łrą każe do Tworek — -pójść preczl

Z M A R 1 W I E-N 1 E

O

ao o w

* N*

SL *2

9 $M.

w> BO.

p o

* : 0 >

o .A • M

h ea ®

Nk a g

*•“ B ?

O A o

♦s.8 sr

SL 9 S*.

1 H ' 9 *N>

i " O*

H i5 s

M -1

5 •<

< i

t s ~

**

? 3 o n X 5L© r*-

WAŃKA - WSJĄftKA: — Zamiast złapać „Tst -lse“ do mej pułapki, pokłoniłem się jej.

(6)

Ż Ó Ł T A M U C H A Nr. 43

O W

<z

uu o « U -

nJ Q i» 4

N . .4

S jb 8

1 SB

U

<

N J

<3 I MPS

go

i # s s

« Q 2*N

*

D j z i _ a d ^ e k ś p i e w a

9s

a

o O

* NT Jcd

0D

uS-.

•p* s

wg

i

«■»

a os

E

GO« łS

SCn

■n

Dziś ogarnął wsyćkicb nas Nadziejowy zmienny cas, Kryzys wciąż nam skore łupi, A nadzieja matką głupich, Próżne tedy cekaniel

Facet z panną rżnął rumbą, JPotym puścił jom w trombę, WyrumDował na całego, Panna tera nie ten tego, Została przy nadzieji-

Opozycja sie wścieka I z nadziejom tyz ceka Końca rożnych ianaberji, Płodu totej akuserji, Co sie sanacyjom zwiel

Różne tuzy ciesom sie I na palcach licą dnie, Kiedy Dziadek do dom wróci I swe ocy na nich zwróci Nadziejom ożywi ichl

Skarb nadziej! tyz ma stek, Ze pozyckę wskóra Beck, Ze znów bandzie pełno łloty Na wydatki i na zloty, —■

Pikną to je... nadzieja!

Dość nadzieji jaz mamy, Dyć lat siedem cekamy,

A tu zawdy bryndza wkoło, Głodno, chłodno, pusto, goło, To dla dziadów taki śpas<

ZADANIE LITERACKIE (ułożył Fr. Wiśniewski).

Wypisać pod rząd 16 utwo­

rów aziewięcioliterowych poda­

nych autorów polskich.

Rząd środkowy (piąte litery) da rozwiązanie. '

Prosimy o podanie wszyst­

kich utworów.

Autorzy, (w kolejności prze­

pisowej J.

1) Żeromski, 2) Żuławski, 3) Przybyszewski, 4j Łaszczynski, 5) ivraszewski, 6J Poi, 7J An- czyc, 8) Korzeniowski, 9) Prus, 10J INowaczyński, 11) INorwid,

1/J Konczynski, 13) Sienkiewicz,

14J Konopnicka, lsj Ligocki, 16) letmajer.

Za dobre rozwiązanie 10 pkt.

ZGODNOŚĆ.

. — V((ieszf bardziej zgodnej rodzi­

ny od iPlajtkiewiczów nie spotka

łem ? ..

— Dlaczego?

— Ojciec zbankrutował, potem zrobił to samo syn, który przejął po nim interes, a obecnie splatowali także obydwaj jego wujowie i ciot­

ka.

Zaliczki na zaległą CZEGO KTO OCZEKUJE?

1. Urzędnik państwowy: — Dalszej óbniżki pen­

sji, redukcji, emerytury^

2. Urzędnik magistracki:

od szeregu miesięcy pensję.

3. Kupiec: — Wizyty komornika, sekwestrato- ra albo delegata Kasy Chorych względnie Z.U.P.P.-u,

4. Przemysłowiec: — Gbstaiunków rządowych.

5. Robotnik: — Zasiłku dla bezrobotnych.

6. Rolnik: — Nieurodzaju.

7. Redaktor pisma prorządotoego: — Sybsydjum i ogłoszeń monopolów.

8. Redaktor pisma opozycyjnego: — „Konfiska­

ty.. i aktu oskarżenia.

9. Poseł z B. B.: — Teki minister jalnej.

10. Poseł z Opozycji: — Teki, ale na akta spra­

wy sądowej przeciwko niemu, 5*

11. Wyższy dygnitarz i b. ministrowie: — Intrat­

nego stanowiska dyrektora banku, pisarza ^hipotecz­

nego, rejenta i t. p.

, 12. Każdy obywatel: — Końca Sanacji i pie­

niędzy.

13.

14. Gen.

Polski.

15. Gen. Górecki:

czynku.

16. Gen. Długoszewski: — Wytrzeźwienia.

17. Dr. Bartel: — Na piąty fotel premjera.

18. V. Min. Beck: — Jest zawsze przy nadzieji.

19. Minister Jan: — Pożyczki.

20. Wojew. Kostek - Biernacki: — Dalszego awansu.

Płk. Prystor: — Szlif generalskich.

Składkowski: — Usławojnienia całej Przeniesienia w stan spo-

Autentyczny list emeryta państwowego do Redakcji „Żół­

tej Muchy,,

Wielce Szanowna Redakcjo!

Okazuje się, że ze zniżek lotniczych korzystają tylko urzędnicy czynni, emeryci zaś pozbawieni są tej ulgi, aczkol­

wiek przysługuje im zniżka urzędnicza na kolejach.

Pom ijając już brak jakiejkolwiek racji dla takiej nie- współmierności w urzędniczych ulgach komunikacyjnych, nie mogę przej&ć do porządku nad tym stanem rzeczy również i ze względu na oczywistą szkodę, jaką w ten. sposób wyrzą- oddza się irekwencji lotnictwa krajowego, bo przy rozciągnięciu zniżek w lotnictwie pasażerskiem i na emerytów państwowych', ci ostatni zaniechaliby z pewnością wszelkich innych sposobów lokomocji, chociażby dlatego, że dla nich, stale głodnych, go­

łych i bosych, — skręcenie karku nietylko nie jest straszne, lecz, przeciwnie, bardzo pożądane; przy tem, podobnie szybka likwidacja większej ilości emerytów niezawodnie przyczyniła- . by się również do odciążenia wydatków Skarbowi państwa, .

Łączę wyrazy szacunku, emeryt państwowy C. T.

NAJNOW SZE W YDAW NICTW A.

BOY - MĘDRZEC — „Śmierć naszego Wiesz­

cza'■ — najnowsza kaczka dziennikarska na zakoń­

czenie sezonu ogórkowego.

PUŁK. BECK — „Zwycięstwo pod... Konstanty­

nopolem1', pieśń tryumfu naszych polityków.

MARSZ. RACZKIEW 1CZ — „Obiecanka - ca- canka", komedja..

POSEŁ DUCH i GEN. W IEN IA W A — „Spiry­

tyzm i spirytualizm", szkic porównawczy, nakładem Pol. Monopolu Spirytusowego.

USZER OŚLICKI — G ehenna polskiego man­

daryna", czyli rozwój handlu pomórańczami...

(7)

Nr. 43 Ż Ó Ł T A M U C H A

„Alfa-Omega“: — Nadsyłane za­

dania i rozrywki są zawsze mile w i­

dziane, szczególniej politycznej tre­

ści.

P. Jerzy Wasilewski: — Książka, premja roczna, jest do Pańskiej dy­

spozycji u nas w Redakcji. Możemy

ją dosłać Panu po otrzymaniu gr 50 na koszta przesyłki paczką poczto­

wą.

P. Marja Sokołowska: — Wierszy­

ki dobre, będziemy drukować. Za miłe słowa uznaia serdecznie dzię­

kujemy.

P. M . Tomaszewski: — Numery wysyłamy po raz drugi. Prosimy re­

klamować miejscową pocztę, gdyż napewno tam komuś numery nasze zbyt się ,,podobają" i w radosno- twórczy sposób są „konfiskowane".

P. Stanisław Zakrzewski: — Za u- dzieJloJie adresy dziękujemy. W szę­

dzie tam dostaliśmy numery okazo­

we.

„W aligóra11 — Katowice: — W ier­

sze Pańskie za mocne, zresztą jak przystało na Waligórę, „walą", a to się naszej cenzurze stanowczo nie spodoba i zostamiv skonfiskowane.

N ASI SEKW EST RATORZY.

— Przyszedłem do pana zciągnąć podatek od zbytku, zalega za rok.

— Jak i? Ja jestem biedny robot­

nik.

— Tak, ale mimo to, jak nasza ewidencja wykazuje, co sobota wra­

ca pan pijany i bije swoją żcnę.

W SĄDZIE.

Sędzia: — Podsądny jest oskarżo- ny o ło że n an»^ł na drodze na tę młodą damę i odebrał jej rower. Czy tak?

Podsądny: — Nie, panie sędzio- Ja spotkałem na szosie tę panią, za­

cząłem z nią towarzyską rozmowę, a ona w strachu do mnie: „niech mi pan pozwoli uciec". Ja się na to, jak na dżentelmena przystało, zgo­

dziłem, a ona uciekła i zostawiła mi ten rower po dobroci.

ŹLE ZR O ZU M IA N Y .

Nasz Kolega redakcyjny, wielki poeta, wybrał się w ubie­

głą niedzielę do Młocin, licząc, że słonko, natura i t. p. pobu­

dzą jego duszę twórczą do nowych płodów. Tak się też i sta­

ło. Pod wpływem natchnienia, zapisał om płodami swego gen­

iusza cały notes. ^

Potem kolej przyszła na wszystkie posiadane skrawki papieru, — nawet na mankiety.

A tu wciąż coraz nowe myśli proszą się o ich uwiecz­

nienie.

Szczęśliwym trafem spotyka on dwie znane adoratorki swoje, więc zwraca się do nich z prośbą:

— Moje panie, jestem w natchnieniu, a brak mi papieru, Tezy nie zechciałyby panie mnie poratować?

— Żałujemy, ale i nam zabrakło, musiałyśmy skorzy­

stać z liści, była odpowiedź miłych, po uszy zaczerwienio­

nych pań.

P A M IĄ T K Ę „JU B ILEU SZO W Ą -

„Żółtej Muchy" za udział w głosowaniu otrzymali:

PO K SIĄ ŻCE: 21) Geoge Abbe, 22) Jan Andziak, 23) Adam Barczewski, 24) Ja n Bogusławski, 25) M arja Butkowska, 26) Jadwiga Curuś, 27) Zygmunt Czerwiński, 28) Jadwiga Czyńska, 29) K. Dąbrowski, 30) Ja n Dobrowolski, 31) Albin Dylewski, 3.2) Marta Dzwonkowska, 33) Albert Engel, 34) W a ­ cław Erdman, 35) Emil Fijałkowski, 36) Józef Główczewski, 37). Jerzy Grabowski, 38) Ks. Antoni Grodzki, 3<9) M. Iw ań­

czyk^'40) Kazimierz Kalinowski, 41) Czesław Kozłowski, 42) Heltfna Łabędzka, 43) Teodor Morawski, 44) W anda Paczkow­

ska, 45) Ja n Paluch, 46) Kazimierz Rzewuski, 47) W ł. Sowa, 48) M arja Świętnicka, 49) Z. Tietz, 50) Janusz Wróblewski, 51) Melamija Wyszomirska, 52) Jerzy Zabłocki, 53) Elżbieta Zawadzka, 54) Marjusz Zwoliński, 55) Eugenja Zaleszyńska,

PO W Y G R A N E N ALEŻY SIĘ ZGŁOSIĆ

między 10—20 września r. b. w godzinach 10 — 4 pp. do Re­

dakcji, Wspólna 6 m. 16. W razie życzenia, otrzymania przy­

znanej nagrody przez pocztę, prosimy o przekazanie na P.K.O.

Nr, 14370 gr. 50 na koszty przesyłki.

C h c e s z s w e ^ l u b e j z a f u n d o w a ć c o ś d o b r e g o i s m a c z n e g o Z a p r o ś j a d o B a g a t e l i

D O C U K I E R N I

D A K O W S K I E G O

K A M C Z A T K A

W a r s z a w a , B a g a t e la Nr. 3

Panna, wdowa, czy mężatka Wieazieć winna, że „Kamczatka", Ma najlepsze zawsze futra,—

Proszę sprawdzić, — cl)oć od jutra!

Skiad futer „KAMCZA1 KA“— Marszałkowska 137 oraz Dtuga Nr 17

(8)

Ż Ó Ł T A M U C H A I

s

<d

•NIc oS

••ó Ma3

a 0) ^

‘S N> o 3 ^3

O Ncd

cd a) IŁ *

£ £

■£-0

H 3 cd

0) ^

• *K »M fl

.$ 3

hN O c?C 'Ou

'Q c3

-t-fc i

*00 J3o

c/ia

*«rc a3fi <d £ S ^3 v >*o cd* c

*3 "2*oz) O 3 *01)

~ O -O

cd O

N

o cd

■s O a

^ ..

CM *

^sS ao 3 ®!fl — N O -a

U *- I 3

> 2

CO g

< *

<1 3 3 N "

1 ( / ) g

« <! # O < h

.ST »CJ r'^u

"O*N

.3 V

r"0cd

£ O

* f l

ccd

•ao

3u

o

£

£ Cf) Z

M

£ O (TJ

£

t t

N A S Z , : t a Z A R O W ? ZAGADKI P O — M AJOW E Oczkiem zerka wciąż do góry,;

Gdzie galowe są mundury, Wśród wojaków wciąż się kręci, Martelem go Adrja nęci, By sympatję zyskać Kostka, Po „majowych" skacze

mostkach,;

Tutaj tło zagadki znika...

Kandydat na pułkownika.

Pracownikom nie wypłaca A wydatków swych nie skraca, Zamiast całych, ma pół-główki, Wciąż z pożyczek chce gotówki, W głowach i budżecie luki, Nakazami sieje bruki,

By wciąż płacić, czyni wrzaiśki, To... magistrat jest warszawski.

Płyń barko moja, kryzys nam sprzyja, A mnie nadzieja nieć}) nie omija"

Kównież i

prosi iT s e - ls e ” , ma nadzieję, że należne przedpłaty zostaną rychło uiszczone, o co ADM INISTRACJA

Ma na składzie wielkie czyny, Większość w sejmie i... waw­

rzyny.

Często zmienny prąd tam wieje, Lubi bardżo przywileje,

Cud na cudzie, same sławy, Hocki — klocki do zabawy, Głównym bóstwem jest tam re- 1

be, — I To... partyjny kramik B. B>

KRYTERJUM.

— A poczem przekonałaś sę dro- i ga, że mnie kochasz?

—r To przyszło tak niespodziawa- 1 nie! Naraz, pewnego .dnia, byłam 1 wściekła, że ktoś inny nazwał ciebie 1 fujarą, i fajtłapą.

N OW OC ZESN E B A J K I

Stara babcia w rolku 1932 opowiada I _ swemu wnukowi piekawą bajkę. Oto

je de n 'z jej najciekawszych fragmen*

tów: ,,I był jeden bardzo bogaty pan, miał całe sto złotych przy sobie, a drugi, mniej bogaty, trzydzieści zło­

tych w bilonie1'... .

Warunki prenumeraty (wraz z przesyłką): miesięcznie zł. 1.00 — kwartalnie 2,50 — półrocznie 4.50 —•

rocznie zł. 8.00. Zagranicą o i 00% drożej Konto w P.K.O. Nr. 14370.

Ceny ogłoszeń: Cała kolumna (2 szpaltowa) — 300 zł. — % kl. —•-150 zł. % — 75 zł. % — 40 zł. Marg 50 zł.

Adres Redakcji ^poniedz. 16 — 17) i Admin. (od 10 — 16 p.p.) Warszawa, Wspólna 6/16. Tel. 9.25-16.

Oddział w Poznaniu, Ogrodowa ~5 m. 18. Godziny przyjęć: środa i sobota 17 — 18.

Redaktor odpowiedzialny: Franciszek Gawroński. Wydawca: „PRASA", Spółdzielnia Wydawnicza.

3 _HC Należność pocztowa uiszczona ryczałtem. 2548 D nik. Zakładów Drulc. W . Piekarniaka, Ordynacka 3, tel. 644-59.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zdawałoby się, że słynne „wykresy igraficzne o uczuć&#34;, jatkie kazali wykonywać dziatwie szkolnej niepoczytalni nauczyciele polskiego, należą: już wy­..

A na zakończenie mej płomiennej pochwały, zwracam się do naszego Państwowego Monopolu Spirytusowego o należne mi honorarjum za wspaniałą reklamę jego wyrobów

Świnarski — Dąbrowica: — Życzenia Pańskiego, ze względów zasadniczych (brak odpowiedniego aparatu i sił) nie możemy uwzględnić. Natomiast list Pański

kowi Połsudskiemu przez ówczesnego premjera Bartla, codzienne rachunki p. Miedzińskiego na 3000 i więcej złotych, wydawanych przez niego w Oazie, najwymowniej

I tak, gdy obrona atakowała Brześciem, oskrżyciele bronili się Krako­X. wem, zaś na Kraków oskarżycieli obrona

Oddałbym chętnie za młodzieńcze lata Złoto Rotszyldów i sławę Woltera, Lecz dzisiaj inne jest pojęcie świata, — Nawet poeta go się nie wypiera: — Każdego pali

Na dzisiej- szem posiedzeniu Ligi Narodów, delegat Cj^in przedstawił członkom zgromadzania ubolewania godną sytuację, w jakiej od stu lat znajdują się Chiny.. W

mi, gdyż do legendy należą te dawne dobre czasy, kiedy wystarczało zapisać się do Sanacji, by mieć preferans przy talerzu i butelce. W dodatku o lukratywny