Cena pojedynczego egzemplarza l.y groszy Dzisiejszy numer rnwiersi 4 stronyQPONMLKJIHGFEDCBA
ach.
K siężyca Środa ó B onifacego
C zw artek 6 N orberta Piątek 7 R oberta op.
7 35 7 36 7 4 D ziś w schóa słońca o godz. 3 35
Jutro D ziś A
~ • Z a o g l o s z . p o b i e r a s ię o d w i e r s z a S |
S*'OSZenia •
m m . ( 7 ł a m . ) IO « r , z a r e k la m y n a ' <’i
s t r . 3 4 a m . -w w ia d o m o ś c ia c h p o t o c z n y c h 3 0 g r n a p ie r w - M j
a z e i ( t r . 5 0 g r . R a b a t u u d z i e l a a ię p r z y c z ę s t e m o g l a
s z a n in . . G ł o s W ą b r z e s k i" w y c h o d z i t r z y t a r y t y g o d n ,
i t o w p o n i e d z i a ł e k , ś r o d ę i p ią t e k . S k r z y n k a p o c z t o
w a 2 3 . R e d a k c ja i a d m in i s t r a c j a u l. M ic k i e w ic z a 1 1 W
T e le f o n 8 0 . K o n t o c z e k o w e P . K . O . P o z n a ń 2 0 4 .2 5 2 . > 3
noszeniem
Przedpłata
p r z e z p o c z t ą 2 0 g r
w ią c e j. W w y p a d k a c h n i e p r z e w i d z i a n y c h , p r z y w s t r z y -
a a a n iu p r z e d s i ę b i o r s t w a , z ł o ż e n i u p r a c y , p r z e r w a n i u k o -
■ a p n i k a c j i. o t r z y m u j ą c y n i e m a p r a w a ż ą d a ć p o z a t e r m i-
n e w y c h d o s t a r c z e ń g a z e t y , l u b z w r o t u c e n y a b o n a -
■ ■ • ■ t u . Z a d z i a ł o g ło s z e ń , r e d a k c ja n ie o d p o w ia d a .
Nr. 66 Wąbrzeźno, czwartek 6 czerwca 1929 r. Rok IX
N ie m c y c h c ą p o z b a w ić
r o b o t n ik a P o ls k ie g o o w o c ó w je g o p r a c y .
Pow szechna W ystaw a K rajow a w Poznaniu jest gotow a w spaniała, im ponująca. O bok inżynie
ra, przem ysłow ca, rolnika stanął robotnik polski - tw orząc w spólnie z tam tym i w ielkie dzieło narodo
we, św iadczące o tężyznie i zdolności tw órczej na • rodu polskiego. W ystaw a daw ała chleb i utrzym a
nie tysiącom robotników i przyczyni się niew ąt
pliw ie w przyszłości do popraw ienia rynku pracy i doli robotnika a tern sam em także do napraw y o- gólnych stosunków gospodarczych w kraju. Spo
strzegli to w rogow ie nasi i zatrw ożyli się. Liczyli na to, że nie zdołam y w ykończyć W ystaw y na ter
m in zapow iedziany i że W ystaw a będzie źle zorga nizow ana, że poziom jej będzie niski. R achuby ich • nadzieje zostały obrócone w niw ecz. B erlin za- tw ożył się, ale nie dał za w ygraną. N a hasło, d a
ne z góry, cała prasa zaczęła naw oływ ać do bojko
tow ania W ystaw y polskiej. N aw et tak przyzw oite skąndinnąd pism o jak „G erm anja" patrzeć m usi jak sam a się przyznaje - ńa W ystaw ę polską z punktu w idzenia politycznego, to znaczy nieprzychylnego.
C zołow e pism a niem ieckie, nie m ogąc nic korzyst
nego napisać o W ystaw ie sam ej, roją się od kłam stw , obliczenie na podjudzanie publiczności nie
m ieckiej i w strzym anie jej od zw iedzenia naszej W ystaw y. W ydane hasło: „M eidet die Polnische L andesausstellung", to zn.: „O m ijajcie Polską W y
staw ę K rajow ą *. N a granicy niem iecko - polskiej rozrzuca się ulotkę, zw racającą się przeciw ko W y
staw ie a kończącą się słow am i: K to pojedzie do Poznania na w ystaw ę polską, tego uw ażać się bę
dzie za nie niem ca. W roga propaganda niem iecka sięga jednakże jeszcze (znacznie poza granice R ze
szy N iem ieckiej. O dgłosy jej dochodzą z państw skandynaw skich, z C zech i A ustrji. Pew ne biura podróży, które dotąd zajm ow ały przychylne dla W ystaw y stanow isko, rozpoczęły w ostatnim cza
sie propagandę przeciw ko niej.
L ecz nie na tern koniec! Z Polski sam ej nad
ch o d zą w iad o m o ści, że tu i o w d zie k ręcą się jacy ś lu d zie, k tó rzy ag itu ją p rzeciw k o W y staw ie. N ie u- leg a w ątp liw o ści, że i to jest ro b o ta n iem ieck a, k tó ra z całą sy stem aty czn o ścią i g ru n to w n o ścią zab rała się do p o zb aw iem ia n as o w o có w n aszej znojnej p racy n ad stw o rzeniem W y staw y .
Jak aż jest ich k alk u lacja? O tó ż d ążą oni do teg o , b y jak najm niej o b co k rajo w có w zw ied ziło W y staw ę, b y o niej nie m ów iono i p isan o zag ran icą, b y p rzeb rzm iała o n a b ez w rażen ia i b y w ten sp o só b p o zb aw ić n aró d p o lsk i w szelk ich o w o có w je
go k ilk u letn iej w y tężo nej p racy . P lan zaiste ch y t
rze o b m y ślan y i g o d n y rasy teu to ńsk iej. A le ra
ch u n ek zro b io n o b ez g o sp o d arza. W ierzy m y , że k iero w n ictw o W y staw y p o ru szy w szy stk ie sp rę
żyny, b y h an ieb n ą in try g ę n iem ieck ą o b ró cić w n iw ecz. D la sp o łeczeń stw a p o lsk ieg o atak ten g en e rain y N iem có w n a W y staw ę K rajo w ą jest n ajlep szym p ro b ierzem jej w arto ści i zn aczenia i p rzy czy n i się n iew ątp liw ie do jeszcze w ięk szeg o en tu zjazm u w sp o łeczeń stw ie całem d la W y staw y . R o b o tn ik p o lsk i stan ie tw ard o p rzy d ziele w zn iesio - n em jego p raco w itą d ło n ią i n ie p o zw o li się p o zb a ■ w ić o w ocó w sw ej p racy . N a in try g ę n iem ieck ą n aj
lep szą b ęd zie o d p o w ied zią: „Kto żyw, niechaj zwiedzi Powszechną Wystawę Krajową w Pozna niu.
R e w iz ja p r o c e s u
G ło śn a sw eg o czasu sp raw a ro b o tn ik a p o l
sk ieg o Jak u b ow sk ieg o , straco n eg o z p o w o d u o sk arżen ia o m o rd erstw o d zieck a, zeszła n a inne to ry , d ając sen sacy jn e w y n ik i, k o m p rom itujące w w y so kim sto p n iu sąd o w n ictw o n iem ieck ie.
M ian o w icie p o d czas rew izji p ro cesu Jak u b o w sk ieg o w y szła n a jaw jego n iew in n o ść. R o zp ra
w a d ała w p ro st n ieo czek iw an e w yniki, a zw łasz
cza p rzy p rzesłu ch iw an iu o sk arży cieli Ja k ub o w sk ieg o , d ając d o w ó d w ielk iej p o m y łk i, jak a za
szła z w in y sędziów .
W trzecim dniu p ro cesu o d b y ł się term in lo
k aln y w P alin g en, w m iejscu zbrodni. P rzy tej o k a
zji jed en ze szw ag ró w Jak u b o w sk ieg o , A u g u st N o- gens, zask o czo n y p rzez ad w o k ata ro d zin y Ja k u
b o w sk ieg o , p rzy zn ał się do p o p ełn io n ej zb rod n i W o b ec tak ieg o zw ro tu w p ro cesie o b ro ń ca N o g en só w p rzez zad aw an e p y tan ia starał się o d w ró cić od N o g en só w straszn e o sk arżen ie o m o r
d erstw o w stro n ę n iem ieck ieg o ro b o tn ik a K reu
tza. W żad n y m razie jed n ak nie m oże b y ć już m o
w y, ab y zab ó jcą b y ł Jaku b o w sk i.
N a zap y tan ie p ro k u rato ra jed en ze św iad
k ó w o d p o w ied ział, że Jak u b o w sk i w ó w czas, gdy d o k o n y w an o m o rd u w cale nie zn ajd o w ał się na m iejscu zb ro d n i. W o b ec teg o jest n iezb icie udc- w o d n io n em , że tw ierd zenie p ierw szeg o ak tu o sk ar
żen ia, jak o b y Jak u bo w sk i d o k o n ał m o rd u n a d ziec
k u b y ło fałszy w e, i że Jak u bo w sk i zo stał sk azan y i straco n y n iew in n ie.
W izja lo k aln a o b fito w ała w d w a sen sacy jn e m o m en ty . — M atk a p o d sąd n y ch , w sp ó ło sk arżo n a K ellero w a, w y b u ch ając p łaczem n a w id ok ch aty , w k tó rej m ieszk ała cała ro d zin a N ogensów , zezn a
ła n aleg an io m p rzew o d n icząceg o i p ro k u rato ra, że
P o c h le b n a o p in ja p r a s y
P rasa an g ielsk a m im o w y b o ró w w w łasn y m k raju d u żo m iejsca p o św ięca P o w szech n ej W y sta
w ie K rajo w ej. M . in. b ard zo o b szern ą k o resp o n d en cję iz W arszaw y p o św ięcił W y staw ie ,,T h e T im es “, k tó ry w sp ó ln ie z „E v en in g N ew s** n azy w a W y sta-
W y c ie c z k a 7 0 0 P o la k ó w z A m e r y k i.
D n ia 3 bm . p rzyb y ł d o G d y n i o k ręt „P en n lan d । zw ied zi szczeg ó łow o P o w szech n ą W y staw ę K ra- n a k tó ry m zjech ała do P o lsk i w y cieczk a Z w iązk u jow ą, a n astęp n ie do W arszaw y , K rak o w a, L w ow a, N aro d o w eg o P o lsk ieg o z A m eryk i, sk ład ająca się j Ł o d zi i K ato w ic.
z 700 osób. W y cieczk a u d aje się do P o zn ania, gdzie l
DOBRY SPOSÓB NA SYMULANTÓW.
Z W arszaw y d o n o szą: Ja k stw ierd zają kom isje w o jsk ow e, w y p ad ki sy m u lacji stają się co raz rzad
sze. M ło dzież ch ętn ie id zie do w o jsk a, u w ażając p ó łto raro czn ą służb ę za n iezb ędn e u zu p ełn ien ie e- d u k acji. W w o jsk u — p ierw szy lep szy ch erlak p rzeistacza się w tęg ieg o m ężczy zn ę, w y rab ia w so b ie ch arak ter, a an alfab eta u czy się czy tać i p i
sać.
W y jątk iem p o d ty m w zg lęd em b y ł W iesław Z.
z u licy Z ło tej 83, ch ło p ak jak dąb, w y so ki 1,85 m ir S taw ał p rzed k o m isją p rzy u licy D o b rej. Ju ż n a w stęp ie, zn alazłszy się w p o czek aln i, zaczął u d aw ać w arjata. Ł ażąc n a czw o rak ach , jął szczek ać jak pies. C h w ilam i w y ł, sied ząc n a zad zie, to znów w arczał i sk o m lił.
P o d o ficero w ie o d razu p o zn ali się n a głupiej sy m u lacji, a n o w o b rań cy zan o sili się od śm iech u .
T y m czasem czło w iek - p ies jął so b ie p o zw a
lać n a coraz dziksze wybryki. N iew iad o m o co p o czu ł do sp o k o jn eg o m o rd k i Z em elm an a, dość, że cc ch w ila p o d b ieg ał doń, ujadając go gwałtownie.
J a k u b o w s k ie g o .
Jak u b o w sk ieg o p o sąd ziła o zam o rd o w en ie m ało letnieg o E w alda ty lk o z teg o p o w o d u , że p rzy p o w ro cie z p o g rzeb u zam o rd o w an eg o m iał on ja
k o b y p rzy zn ać się p rzed nią do m o rd erstw a. G dy jed n ak na k ró tk o p rzed stracen iem Jak u b o w sk ie
go d o w ied ziała się, że jako w łaściw y ch sp raw có w Jak u b o w sk i p o d ał B leck era i K reu tzfeld a, p o m y ślała, że m oże isto tnie Jak u b o w sk i b y ł niew inny, tem b ard ziej, że o d d aw n a p o d ejrzen ia jej b y ły sk ie
ro w an e p rzeciw ko w ym ienionym . O b ecn ie p o d ej
rzew a zaró w n o B leck era jak i K reu zfeld a, jak ró w n ież sw oich sy n ów A u g u sta i F ritza, k tó rzy stoją p rzed sądem .
K ellero w a zezn ała dalej, że p o stracen iu J a
k u b o w sk ieg o o d w ied ził ją jed en z b. aresztantó w w N eu strelitz, niej. G retch , k tó ry o d d ał jej o stat
n ie p o zd ro w ien ie Jak u b o w sk ieg o i zap ew n ił, że Ja k u b o w sk i nigdy nie p o d n o sił ręk i p rzeciw k o zam o r d o w an em u E w ald o w i.
D ru g ą sen sacją b y ło zezn an ie A u g u sta N o- g en sa, gdy n a zarząd zen ie p o w ó d ztw a cyw ilnego dr. B ran d ta, A u g u st o d b y ł m arsz od ch aty do m iej
sca gdzie, jak tw ierd zi F ritz, m iał m u o d d ać tru p a zam o rd o w aneg o d zieck a. G dy p o w racająceg o do ch aty A u g u sta N o g en sa ad w o kat B ran d t zap y tał, czy w d n iu m o rd u n a E w ald zie szed ł tak sam o sp o k o jn ie tą sam ą d ro g ą, N ogens n ag le p o tw ierd ził to.
Ja k w iad o m o d o ty ch czas, k ateg o ry czn ie za
p rzeczał, jak o b y w d n iu zam o rd o w an iu był w P o - lin g en . P rzeciw tem u p y tan iu p ró b o w ał p ro testo
w ać o b ro ń ca A u g u sta N o g en sa p o d n o sząc, że te go ro d zaju .zach o w an ie p o sąd n y m jest n ied op u sz
czaln e, p rzeciw czem u jed n ak że w y stąp ił p rzew o d n iczący o św iad czając, że p y tan ie to w y sto sow an e zo stało za jego w ied zą.
R o zp raw a trw a w d alszy m ciągu.
a n g ie ls k ie j o P . W . K .
w ę p o zn ań sk ą p o lsk im W em b ley . P ró cz teg o p o ch leb n e w zm ian k i u k azały się w „M o rn in g P o st“
„Irish In d ep en d en t'* , „E v en ing S td ." i w całej p ra
sie p ro w in cjo n aln ej.
A p u d ziesz! - k rzy k n ął M o rd ka. -Idź p recz!
p recz !— k rzy k nął M o rd k a! P an ie k ap ral, p ro szę jego o d p ęd zić!
R ap tem zro b iło się zam ieszan ie. S y m u lan t do- sk o czy ł do Z em elm an a i ugryzł go w łydkę. T en w rzasn ął z bólu.
Z sąsied n ieg o pokoju, w k tó ry m o d b y w ało się p o sied zen ie kom isji, w y b ieg ł p rzed staw iciel sta
ro stw a.
— C o się tu d zieje--- zap y tał.
— H u! H u! — szczek ał W iesio -sym u lant.
— A no, m am y tak ieg o , co udaje psa — od- rzek ł p o d o ficer — p o k ąsał już jed n ą osobę.
— W tak im razie trzeb a m u n ało ży ć k ag a
n iec. W yślij p an g o ń ca do k o m isarjatu . N iech z a
raz p rzy n iesie.
C h ó raln y w y b u ch śm iech u był odpowiedzią
n a to zarząd zen ie. Z d eto n o w an y sy m u lan t zer
w ał się z czw o rak ó w i,ch o w ając zaw sty d zo n ą tw arz p rzed k o leg am i, zaczął zd ejm o w ać g ard e
ro b ę.