• Nie Znaleziono Wyników

Robotnik. R. 4, nr 43 (1920)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Robotnik. R. 4, nr 43 (1920)"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

N r. 43 (151) L ublin, dnia 25 grudnia 1920. R o k IV .

TYGODNIK P O Ś W IĘ C O N Y SP R A W O M W A RST W P R A C U JĄ C Y C H . ' Organ Stow arzyszenia R obotników Chrześcijańskich. ■ ~ —

A dres R edakcji .i A d m in is tra c ji:

Krakowskie-Przedmieście 7, I piętro (Lokal Stow . R obotników Chrzęść.).

Redaktor przyjmuje:

w p o n ie d zia łk i, w to rki, środy i p iątk i od godz. 6— 7 w ieczo rem .

W p i l n y c h spraw ach re d ak cy jn y ch , ja k r ó w n ie ż w e w szystk ich k w estjach, o b c h o ­ dzących o s o b i ś c i e re d ak to ra ,,R o b o tn ik a ”, n a le ż y się zw racać pod adresem :

Feliks K ozu b ow sk i, ul. Szopena 21, m. 12.

P w Z E D P Ł A T A W YN O SI : kwfcrtnl. z pr zesyłką 12 mk., dl a cz ło n k ów Sto w a rz y sz e ni a na prowincji z przea 9 mk.

C E N Y O G Ł O S Z E Ń : Z a wiersz petitowy 1-szpnltowy na o st at n ie j stroni© fl mk , na 1-ej stronie 8 mk., w t e k ś c i e 10 mk. Orobne o g ło sz en ia po 40 fen. za ka żd y wyraz.

A D M I N I S T R A C J A otwarta codz ien ni e od godz. 0 — 3 po poł. i od 5— 9 wieczorem z wyj ątk iem św ią t i niedziel.

P R A C Ą i Ł A D E M .

Od Wydawnictwa.

Z ch w ilą pow stania w naszem mieście Chrze- ścijańsko-Narodowego Stronnictw a Pracy dalsze w y ­ daw anie „R o bo tnika44 jako organu Stow. Rob. Chrze­

ścijańskich nie jest konieczne. W p raw dzie hasła, które nam przyśw iecały, są rów nież hasłam i Chrześc.-Nar. Stronnictw a Pracy; ale zadania, któ­

re się przed niem otw ierają, śą innego rodzaju, a cele większe. W ra z ze zm ianą w arunków orga­

nizacyjnych zm ienić się m usi poniekąd charakter pism a, które będzie nietylko organem stronnictw a, ale także jedną z trybun opinji narodowej. Z tych w zględów Z arząd Stow. Robotników Chrzęść, zaw ia­

dam ia Szan. Czytelników , że „R o bo tnik44 jako or­

g an Stow arzyszenia przestanie w ychodzić z dniem 1 stycznia 1921. O zm ianach w w ydaw nictw ie, jak rów nież o charakterze i zakresie nowego pism a po­

inform uje kom unikat, który w swoim czasie zostanie w ydany.

Z a rz ą d Stow. Rob. Chrzęść.

Od Redakcji.

Niniejszy numer „R obotnika" jest w tym roku nu­

merem przedostatnim . W d. 31. grudnia b. r. wyjdzie numer jeszcze jeden, a m ianowicie 44-ty. Będzie on zaw ierał dokończenie sprawozdania z wiecu Chrześc.- Nar. Stronnictw a Pracy, sprawozdanie ze Z jazdu przed­

stawicieli tego stronnictwa w W arszaw ie, kom unikaty Z arządu naszego Stow arzyszenia i Zarządu Chiześc.- Nar. Stronnictw a Pracy, oraz spis treści, zawartej w 152 numerach „R obotnika" za czas od d. 4 listopada

1917 r. do d. 31 grudnia 1920 r.

U progu nowych zadań.

Po dw u latach bytu niepodległego Polska sta­

nęła na punkcie zw rotnym . Dotychczasowy układ sił politycznych w Sejm ie przestał być wyrazem rzeczy­

wistych stosunków. W szystkie prawie stronnictwa uzna­

ły, że ogromne zadania, otwierające się przed pań­

stwem, w ym agają przedstawicielstwa o wyrażnem o b li­

czu po lityczntm i o zdecydowanej w oli działania. T ym ­ czasem obecny Sejm żadnemu z tych w arunków nie odpow iada. Jest bezbaiw ny i bezduszny, rozbity na paitje, zaściankowo-małostkowy. Najważniejsze uchwały zapadają w nim często w iększością jednego lub paru głosów . Tak powzięto uchwałę w sprawie reformy rol­

nej, tak zdecydowano o senacie. D w a lata ju ż niedługo m in ą od zw ołania tego Sejm u, który szumnie nazwa­

no konstytuantą, a konstytucji jeszcze nie mamy. Z a ­ w dzięcza mu natomiast Rolska mnóstwo ustaw, doryw ­ czo skleconych i niem ożliwych do zastosowania. Ten chłopski Sejm uchw alił refoim ę rolną, ale nie chce chłopa obłożyć podatkam i; zasiadający w tym Sejm ie posłow ie z lewicy chętnie g łosują za kredytam i dla

r Wigilja więźnia.

W ig ilja !... G w ar m iejski pow oli ucicha...

W mgle śnieżnej żółtaw e m igoczą latarnie — T łu m spieszy do dom ów , mknie, tłoczy się, spycha I znika... W n e t spokój ulice ogarnie...

D o izby, ponuro sklepionej, przez kraty B'ask św iateł ulicznych i w rzaw a się wciska..

N a nędznym tapczanie, ohydnem i szmaty O tulo n, spoczyw a człek — num er z nazwiska.

W ig ilja !... T am radość — tu gorycz i skargi, T u żyw ot w ystępny cios prawa niwreczy.

...W zro k blj^snął złow rogo — zatrzęsły się wargi, Ju ż zionąć przekleństw em m iał po tw ór człowieczy.

W te m rygle .zgrzytnęły— w drzw iach klapa opadła, I głow a strażnika m ignęła z za kratek

W pól.świetle lam p nocnych, jak głow a w idziadła, A ręka do w nętrza poniosła — opłatek.

Podżwńgnął się w ięzień, dar chw ycił skw apliw ie I,— otw ór gdy zniknął — 011 m yślą pogonił W te lata, gdy życie w iód ł w pracy, uczciwie, N im upadł; więc na chleb łzę żalu uronił.

P rzy nędznem posłaniu ugiąw szy kolana, O czy m a pożerał opłatek, jak głodny.

I drżący, skruszony, tak przetrw ał do rana, A w arg i szeptały: „Niegodn 3 nn, niegodny! — A ż z klęczek odrodzon w stał sercem i duchem ,—

I chociaż tym samym w idziano go codzień

(Bo zmiany swej słowem nie zdradził, ni ruchem) P o k u tn ik to je d n ak był odtąd — nie zbrodzień...

bezrobotnych i za podw yżką pensji dla pracow ników państwowych; posłow ie z prawicy radziby wydatki ogra­

niczyć, ale o reformach jakichkolw iek m yśleć nie chcą.

Tymczasem jednak życie nie czeka. Przeciwnie, idzie w ielkim i kroki. Jesteśmy w przededniu pokoju na wschodzie; lada dzień będziemy tam ustalać granice.

Nowe, wielkie zadania otw orzą się przed nam i: organi­

zacja ziem nowonabytych, odbudow a obszarów zniszczo­

nych, parcelacja gruntów dla byłych wojskowych, w yko­

nanie reformy rolnej, popraw a kursu marki, urucho­

mienie przemysłu, wynalezienie źródeł dochodu i t. d .i t.d . Do zrealizowania tych zadań Sejm nie wystarczy, nie wystarczą rów nież stronnictwa, o ile nie zostaną zasilone pracą społeczeństwa. Cały naród musi stanąć do pracy, Nietylko zawodowi działacze, nietylko poli­

tycy, ale także (i to nadewszystko) lud musi być do nie

KOLEDZY i KOLEŻANKI! D nia 25 go g rucJma odbędzie się opłatek, w którym weźmie udział

____________ ___________________________ J- E. Ks. Biskup Fulm an. Szczegóły w ogłoszeniu na stronicy 4-ej.

(2)

2. R O B O T N I K . . Nr. 43.

wciągnięty. Lud roboczy w mieście i na wsi, inteligencja zarobkująca, mieszczaństwo polskie — wszystkie te warstwy ludności winny się znaleźć w jednym szeregu.

Trzeba zacząć budowę nowego życia od fundamen­

tów. Niech będą reformy jak najszersze, ale niech je naród oprze na doświadczeniach przeszłości, niech je oprze na idejach chrześcijańskich i narodowych.

Życie nasze, polityczne i społeczne, domaga się gw ałtow nie odmiany. Wszyscy wyczuwamy, że jest źle i pragniemy zmiany na lepsze. Ale żyw ioły pracy i ładu nie m ogą dopuścić do tego, aby skrajne poglą­

dy zw yciężyły,aby barbarzyństwo zapanowało nad kulturą.

Lewica nasza, zwłaszcza zaś jej skrzydło skrajne, t. j. socjaliści i tugutowcy, dążą wraz z żydam i do ujęcia steru rządów na stałe. R ząd W itosa i Daszyń­

skiego, który przyszedł do władzy w momencie naj­

cięższym dla Polski, utrzym a! się aż dotąd, bo go popiera lewica i wszyscy chłopi w Sejmie. W szelki in­

ny rząd będzie zwalczany przez lewicę i chłopów, o ile na jego czele nie staną ludzie silni charakterem i po­

litycznie wyrobieni. Tylko tacy potrafią zdobyć sobie posłuch i szacunek. Ale takich właśnie dzisiaj niema.

Przyniosą ich może czasy najbliższe.

I dlatego trzeba odmienić z gruntu nasze życie po­

lityczne, trzeba mu dać ten podkład moralny, jaki dać może tyłko ideologja chrześcijańska. Demagogicznym hasłom lewicy, która często nie wie, do czego dąży, i która dlatego prowadzi kraj do przepaści — trzeba przeciwstawić hasła i czyny, podyktowane interesem całego narodu. Niepodobna stosować dłużej środków połowicznych, trzymać się dawnych metod, uparcie pa­

trzeć w mroki.

Kto chce rządzić Polską dzisiejszą, Polską ludo w ą—

ten musi zapomnieć o tem, co było. Nałogi dawne tradycje przyw ilejów , klasowe — egoizmy, ciasny duch partyjności — wszystko to trzeba pozostawić na boku.

i o też w momencie obecnym, kiedy atmosferę polityczną zatruwa jad nienawiści partyjnych i kiedy całe życie wewnętrzne przedstawia obraz moralnego zdziczenia — najwdzięczniejsze pole do pracy powinny znaleźć organizacje o wyraźnej ideologji chrześcijań- sko-narodowej. Tylko one bowiem mogą stworzyć nowy typ obywatela, typ nowego człowieka" w Polsce.

One tylko mogą w płynąć na szerokie masy w duchu ideałów Chrystusowych, natchnąć je obywatelskiem po­

święceniem, obudzić w nich sumienie społeczne i po­

wołać wszystkich do wielkiej pracy około odrodzenia Rzeczypospolitej.

jesteśmy w tem szczęśliwein położeniu, że mamy nietylko ideologję chrześcijańsko-narodową, ale również stronnictwo tego samego kierunku, zdawna działające i liczebnie bardzo poważne. Jest to Chrześcijańsko - narodowe stronnictwo pracy, które w Sejm ie liczy 25 przedstawicieli, a w kraju opiera się na setkach organizacji.

Chrześcijańsko-narodowe stronnictwo pracy pow ­ stało w łonie warstwy robotniczej i dla niej przedewszy- stkiem działało, a także w przyszłości za jedno z najw aż­

niejszych zadań będzie uważać obronę robotników przed wyzyskiem ze strony kapitału. Ale stronnictwo to u- waża za robotników nie tylko tych, którzy pracują fi­

zycznie, lecz wszystkich pracowników bez w yjątku.

Chrześcijańsko-narodowe stronnictwo potępia W alkę klas i w tem zasadniczo różni się jego polityka od po­

lityki P. P. S. i N. P. R. Nie pogłębianie przeciwieństw klasowych, nie stwarzanie antagonizmów, ale ich usu­

wanie, względnie łagodzenie — oto główne zadanie na przyszłość najbliższą. Stąd jasnem jest, że chrześć.-narod.

stronnictwo pracy musi jednoczyć możliwie szerokie warstwy pracujących, widząc we wszystkich odłamach społeczeństwa niezbędne części jednego organizmu, t. j. Rzeczypospolitej.

Dobro Ojczyzny, jej pomyślność i potęga — oto cel, który przyświeca stronnictwu. Cel ten wszakże nie­

m ożliw ym jest do osiągnięcia, dopóki obywatele, pozba­

wieni podstaw moralności, kierują się interesem pry­

watnym, a nie publicznym. Ten opłakany stan rzeczy będzie trwał dopóty, dopóki rodzina i szkoła nie staną się z ducha nawskróś chrzęścijańskiemi, i nie w ydadzą pokolenia o silnym charakterze chrześcijańsko narodo­

wym. Zanim to jednak przyjdzie, zanim nowy oby­

watel, nowy człowiek pocznie budować lepszą przy­

szłość O jczyźnie — trzeba wytężyć wszystkie siły, aby już teraz uratować, co się da, z tej powodzi zepsucia i anarchji, jak a zalewa nasze państwo. Pracy trzeba, pracy opartej na m iłjśc i i sprawiedliwości chrześci­

jańskiej.

Pod temi hasłami idzie między szerokie warstwy chrześcijańsko-narodowe stronnictwo pracy. O s ią ­ gnąwszy poważne rezultaty we wszystkich większych Środowiskach życia polskiego, zjednawszy sobie po­

wszechne uznanie i szacunek — stronnictwo to znaj­

dzie i w Lublinie podatny grunt do swego rozwoju, zwłaszcza, że od szeregu lat działa tutaj pokrewna mu ideowo organizacja Stow. Robotników Chrześcijańskich.

O ile jednak Stowarzyszenie nasze ograniczało się dotychczas niemal wyłącznie do pracy oświatowej i s p o ­ łeczno - ekonomicznej, w życiu zaś politycznem brało udział tylko przygodnie — o tyle obecnie ludzie, któ­

rzy się w niem zgrupowali, będą mieli wyraźny pro­

gram i określone zadania na przyszłość.

Rzecz prosta, że program w zasadniczych tylko linjach może być pojęty jako podstawa do rozw inię­

cia działalności politycznej, albowiem program każdego stronnictwa zależy w niemałym stopniu od w arunków , które w danej chwili istnieją.

Koledzy i Koleżanki!

Zapisujcie się na członków Chiześcijańsko-Narodo- wego Stronnictwa Pracy, które chce budować nowo­

żytną, demokratyczną Polskę na zasadach narodowych i chrześcijańskich oraz bierze w obronę warstwę pracującą. Zapisy przyjmuje się w lokalu Stow*.

Robotników Chrzęść, w Lublinie, Krak.-Przedin. 7, I p.

W I E L K I W I E C

Chrześcijańsko-Narodowego Stronnictw a Pracy w Lublinie.

Niedawno temu powstał u nas komitet organizacyjny Chrześcijań­

sko-Narodowego Stronnictwa Pracy.

Kom itet ów, oparty z natury rzeczy o Stow. Rob. Chrześcijańskich, jako o instytucję istniejącą w L ub­

linie od szeregu lat, a pokrewną duchem i działalnością wspom nia­

nemu stronnictwu— przystąpił zaraz po utworzeniu się do zaznajomienia szerokiego ogółu pracowników z zasadami, które wyznaje, i z cela­

mi, którym służy Chrzęść. Naród.

Stronnictwo Pracy.

W tym celu komitet zaprosił reprezentantów stronnictwa w S ej­

mie, posłów: G dyka, Harasza i ks.

Kaczyńskiego, na wiec, który się odbył w niedzielę, dnia 19-go b. m.

o godz. 12-ej w południe, w sali

„Colosseum".

W iec Chrześc.-Narod. Stron. Pra­

cy zgrom adził około 3000 uczestni­

ków, w śród których ogrom ną więk­

szość stanowili robotnicy i pracow­

nicy różnych zawodów. Z agaił go dyr. działu handlowego w Stow.

Rob. Chrzęść, p. K u s s y k , który za­

proponował na przewodniczącego red. K o zu b o w s k ie g o .

G dy zebrani propozycję przyję­

li, red. Kozubowski podziękował za w ybór i zaprosił do prezydjum na asesorów pp.: Cytawę, Oszustow i - cza, W o jn ę i ks. W ojsę, na sekre­

tarza zaś dyr. Zajączkow skiego, poczem w krótkich słowach wska­

zał na to, że w nazwie stronnictwa można doszukać się haseł, które ono wypisało na swym sztandarze.

H asła te są: Bóg, Ojczyzna i praca.

Chrześc.-Nar. Stronnictwo pracy dą­

ży do ugruntowania potęgi i po­

myślności kraju na zgodnej, z Bo­

giem i dla Boga podejmowanej pra­

cy wszystkich obywateli.

Program stronnictwa, jego dzia­

łalność wśród społeczeństwa i na

(3)

Nr. 43. R O B O T N I K . 3.

gruncie Sejm u, ja k również zamiesz­

czenia na przyszłość przedstawili w dłuższych-przemówieniach posło­

wie: G dyk, H arasz i ks. Kaczyński, Pierwszy zabrał głos ks. K a ­ c z y ń s k i. W bardzo rzeczowym i pięknym wyw odzie ks. poseł zo­

brazow ał działalność chrześcijań- s k o n a ro d o w ą w śród robotników za czasów rosyjskich, a następnie w do­

bie okupacji, poezem scharaktery­

zował dalszy ciąg tej akcji na gru n ­ cie Polski niepodległej. Zaznaczyw ­ szy, że Chrzęść.-Naród. Stron. Pracy uw aża za robotników nietylko tych, co pracują fizycznie, ale wszystkich w ogóle pracujących, ks. poseł o m ó­

w ił stosunek stronnictwa do naj­

ważniejszych zagadnień politycznych doby ostatniej, a więc dci wyprawy kijowskiej, do kwestji W iln a i p o ­ k o ju . W drugiej części swego prze­

m ów ienia ks. Kaczyński wskazał na rolę inteligencji w pracy około uśw ia­

dom ienia i zjednoczenia rozbitych na klasy obyw ateli, oraz na w ielką doniosłość zw iązków współdziel- czycti, przyczem stw ierdził, że na polu kulturalno - ekonomicznem or­

ganizacje chrześcijańsko - narodowe ogromnie się sprawie robotników i narodu jako całości przysłużyły.

Po ks. Kaczyńskim przemówi!

poseł łódzki, p. H a r a s z . Przedsta­

w ił on zebranym działalność stron­

nictwa w Sejm ie i zabiegi około przyśpieszenia konstytucji. D użo miejsca pośw ięcił pos. Harasz se­

natowi, podnosząc znaczenie jego, jako czynnika rozw agi, który może uzgodnić interesy całego narodu.

Następnie pos. Harasz om ó­

w ił rolę narodu, sejmu, senatu i rządu w Rzeczypospolitej, podkre­

ślił nieznany w krajach demokraty-

H A N N A B O S K A . 6)

J a r z ę b i n a .

Nagle, na skręcie dróżki uka­

zały się dwie postacie; była to pa­

nienka ze dworu i „dobry pan“ , któ­

rego chłopak poznał na wiecu. B y­

li tak zajęci rozm ow ą, że nie zoba­

czyli W alka, który instynktownym ruchem skręcił w boczną miedzę.

Tam ukrył się pom iędzy zbożam i, patrzył i słuchał. Panienka ze dw o­

ru i pan z miasta usiedli na kopcu granicznym i rozm aw iali dalej, nie wiedząc, że m ają świadka. ,,Dobry p a n “ patrzył na korale jarzębiny, ozdabiające sukienkę jego tow a­

rzyszki i m ów ił trochę przyciszo­

nym głosem: ,,Bardzo lubię jarzę­

binę, bo mi ona ogromnie panią przypom ina. Jest smukła, wdzięczna, i skromna przytem. W jej koralach w y »ląd a pani jak ludzkie wcielenie tego drzewka, jak królow a jarzę-

biny “.

W a łe k uczuł, jak coś go ukłuło w serce...

„D o b ry pan“ ciągnął dalej: „1 py ­ tam tylko, czyjaś ty królow o i gdzież ten rycerz, co cię w yzw olił?" „Ten co w alczy i pracuje dla Ojczyzny'* — odparła panienka i w yciągnęła obie

cznych fakt połączenia najwyższej władzy cywilnej i wojskowej w rę­

ku jednej osoby i oświadczył, że jego stronnictwo jest za rozdziele­

niem godności naczelnika państwa i naczelnego wodza. Z kolei prze­

szedł pos. Harasz do przedstawie­

nia roli Kościoła w Polsce i wska­

zał na niebezpieczeństwo rozdziału Kościoła od państwa, którego d o ­ m agają się partje lewicowe. Chrze- ścijańsko-narodowe stronnictwo pra­

cy jest za jak najściślejszym zw iąz­

kiem państw a z Kościołem, gdyż tylko w ten sposób m ogą być oca­

lone od rozbicia dwa głów ne funda­

menty każdego społeczeństwa: ro­

dzina i szkoła.

G d y pos. Harasz skończył swe przemówienie,przewodniczący udzie­

lił głosu posłowi G d y k o y pi, który przedstaw ił najważniejsze bolączki chwili obecnej: paskarstwo, przekup­

stwo, egoizm chłopów , nadużycia w adm inistracji państwowej, rozwiel- możnienie się biurokracji, spadek na­

szej waluty, ciągły wzrost długu i t. d. i t. d. N iem ałą część swoich w yw odów pośw ięcił pos. G dyk sprawie robotnicze], przyczem po d ­ niósł rzetelne w ysiłki organizacji chrześcijańsko społecznych dla d o ­ bra warstw pracujących, zwłaszcza zaś energiczną i ruchliw ą akcję po ­ słów chrześc. - naród, stronnictwa pracy w dziedzinie ustawodawstwa robotniczego.

Przemów ienia wszystkich posłów oklaskiwano bardzo gorąco, nie szczędząc im uznania tam zwłaszcza, gdzie prelegenci piętnow ali walkę klas, naw ołując do zgodnej w spół­

pracy wszystkich obywateli, — gdzie była mowa o Kościele i religji, lub gdzie potrącano o kwestje tak aktu-

ręce do pytającego. — O , panie H e n ­ ryku, poco taić i cierpieć, czyż nie lepiej wiedzieć to, co szczęście dać może. Przecie... przecież to takie jasne, że jam niczyja, tylko pana, że kocham pana całą siłą swej du szy, a ja mam taką duszę, pro ­ szę mi wierzyć, — że o każdem sło­

wie wypowiedzianem przez pana myślę i. każde pamiętam... Przecież to jasne, bo mnie się wydaje, że bez myśli o panu żyćbyin nie ino- gła...“ W zruszenie nie pozw oliło jej dalej m ów ić. Patrzyła w twarz uko­

chanego i nie broniła się, gdy ten schylił się nad nią, o b jął i przycis­

nąwszy do piersi, ucałował jej g o ­ rące, ponsowe usta.

Czy to ziemia jęknęła, hukiem armat wzruszona, czy to biedne ser­

ce W a lk a spazm b ólu przeszedł?...

Cicho ju ż było w całej wiosce i we m łynie, gwiazdy błyszczały mocno na niebie, a chłopak ciągle jeszcze leżał na ziemi przy swym ogródku i objąw szy rękoma pień jarzębiny, płakał. L zy perliste spły­

wały po ogorzałem obliczu; nieste­

ty, nie przynosiły mu one ulgi: g o ­ rycz i bunt, nagromadzone w sercu W a lk a , nie ustępow ały. „Z a dobre zamiary tylko złudzenie, tylko straszny zaw ód i męka. Nie pójdę

alne, jak: stosunek żydów do nas, w alka z komunizmem, paskarstwem i drożyzną.

Ponieważ sala „Colosseum" m u­

siała być o godz. 2-ej opróżniona, red. K ozubow ski zaraz po przem ó­

wieniach posłów poddał pod głoso­

wanie dwie rezolucje, które wpty- nęły do prezydjuiu. Rezolucje były treści następującej:

1.

Robotnicy i pracownicy różnych zaw odów , zebrani w liczbie 3,000 w Lublinie w dniu 19.X II na wiecu Chrześcijańsko-Narodowego S tron ­ nictwa Pracy, w ysłuchawszy spra­

wozdania posłów tegoż Stronnictwa:

Gdyka, Harasza i ks. Kaczyńskie­

go, uw ażają program stronnictwa i działalność posłów za owocne i po ­ żyteczne dla dobra całego narodu, w zyw ają posłów do w ytrw ania na zajętem stanowisku, przyrzekają im swe pjp a rcie > w yrażają całkowite zaufanie.

II.

Robotnicy, zebrani w liczbie 3,000 na wiecu w Lublinie dnia 19,X II, po wysłuchaniu przem ów ień posłów: ks. Kaczyńskiego, G dyka i Harasza, uchw alają następujące rezolucje:

1) żąd ają od posłów, aby dążyli do ja k najszybszego zjednoczenia

W ileńszcyyzny z Rzeczpospplitą;

2) żadają od Sejm u, aby jak naj­

prędzej uchw alił konstytucję z u- wzglęclnieniem senatu;

3) przeciw staw iają się z całą mocą zakusom tych, którzy chcą pozbaw ić naszą m łodzież nauki re­

ligji w szkołach i przeprow adzić rozdział K ościoła od państwa;

4) w zyw ają rząd, aby z całą si­

na wojnę, nie pójdę, nie pójdę! Ja będę się bił, aby oni m ogli spokoj­

nie kochać? Nie chcę, nie chcę, nie pójdę!*1

Ję k w ydarł mu się z piersi. Przy­

cisną! g łow ę do pnia, gdy nagle po­

czuł, jak ziemia, widocznie hukiem armat wzruszona, zadrżała, a na czoło spadła mu kropla soku b o ­ leśnie zranionej jarzębiny.

To matka ziem ia i opuszczona, lecz wierna kochanka, cierpiały nad tem, że w czystcm sercu ich w y­

brańca zapanow ało niskie uczucie zawiści i zemsty. Z ziemi, czy z szu­

mu drzewka dolatuje uszu chłopca cichy, lecz przejm ujący głos: Tyżeś to, ty,coś nadewszystko ziemię u ko ­ chał, a nie chcesz iść jej bronić, dlatego, że cię zaślepione oczy nie w tw oją stronę zw róciły? K tóż ci zaw inił? .Nikt. A choćby i zaw inił — to cóż? D la zemsty nad bratem p o ­ święcasz matkę? Takiś ty synu, takiś?

I znów ję k dobył się z ziemi i zapłakało drzewko. A W a łe k p ła ­ kał także i jęczał wraz z niemi, lecz ju ż bez buntu i goryczy:

— Nie opuszczę cię, matko, nie opuszczę, ziemio rodzona, ty m oja, ukochana Polsko!

Koniec.

(4)

4. R O B O T N I K . Nr. 43.

łą popierał i przeprowadzał refor­

my robotnicze;

5) dom agają się, aby rząd pro­

w adził m ądrą politykę aprowiza- cyjną.

G d y red. K ozubow ski odczy­

tyw ał ustęp o senacie, grupa socjat- kom unistów lubelskich z p. Szcze- panow skim (szefem w ydziału Po­

mocy społecznej m. Lublina) na cze­

le wszczęła wrzaski, próbując kar- czemnem swojem zachowaniem ster­

roryzować znajdujących się na sali robotników narodowych i wytrącić przewodniczącego z rów now agi.

Próby te pozostały jednak bez sku­

tku. A by przekonać warchołów, że ogromna większość zebranych jest za senatem, przewodniczący zw ró­

cił się do nich z wezwaniem, aby na znak swych przekonań podnieśli ręce- do góry. Był to im ponujący w idok, gdy blisko 3000 ramion wzniosło się w górę, dokum entując niezbicie wolę ludu pracującego.

Bezsilni w swej wściekłości, m io ­ tając obelgi i przekleństwa, ^tow a­

rzysze" z P. P. S., niedoszli władcy polskiej Sow depji zaczęli wynosić się z sali „Colosseuin“, wówczas red. Kozubow ski, podziękowawszy zebranym za poważne zachowanie się w czasie obrad, zamknął wiec i w ezw ał obecnych do odśpiewania

„ R o ty ".

Dyskusja i wyjaśnienia ze stro­

ny posłów zostały przeniesione do sali podom inikańskiej. O przebie­

gu tego drugiego zebrania napisze­

my' w numerze następnym.

Ks. Prof. Aleksander W ó y c ic k i.

SPRAWA ROBOTNICZA w POLSCE.

(D o k o ń cze n ie .)

M inister ten radził rządowi utw o­

rzyć specjalną policję fabryczną, rozmieścić oddziały kozaków po centrach przemysłow ych, ponieważ dotychczasowe setki policjantów nie wystarczały do utrzym ania spokoju w fabryce. R ady te m iały swój sku­

tek: na mocy ukazu z dnia 1 lute­

go 1899 roku zwiększono policję fabryczną i w prow adzono ją wew- w nątrz fabryki. W y w o ła ło to niesły­

chane oburzenie robotników , którzy w okresie rewolucyjnym (1905 — 1906) dali upust swemu uczuciu, wy­

pędzając i zabijając policjantów , a jednocześnie dom agając się zupeł­

nego zniesienia tej specjalnej ,,stra- ży.“ , tembardziej, że oprócz niej znaj­

dow ało się wielu ukrytych szpiegów w śród m ajstrów i robotników .

T ak w jednym z raportów z ro­

ku 1900, adresowanych z Warsza- szy, przedstawiono konieczność m ia­

nowania w fabrykach ajentów taj­

nych, wybranych przez żandarmerję m iejscow ą z pośród robotników lub innych osób, które, wszedłszy w b liż­

sze stosunki z robotnikam i, i .ogly- by śledzić ich usposobienie i dzia­

łalność.

Co więcej, sami przemysłowcy uciekali się do tych niegodnych spo­

sobów postępowania, że utrzym y­

wali swoim kosztem tajną policję w swych przedsiębiorstw ach, albo na ten cel wypłacali stałe sumy żan- darmerji miejscowej. Często też zda­

rzało się, iż przemysłowcy wzywa­

li kozaków dla własnego bezpie­

czeństwa i rozmieszczali ich po fa­

brykach nawet w czasie normalnym (Lyrardów ). O tem wszystkiem wie­

dział robotnik i nabierał nienawiści do fabrykanta.

Tak okropnym był stosunek władz centralnycn i miejscowych, jak i samej inspekcji fabrycznej do naszej klasy robotniczej. By'ł to sto­

sunek wrogi, nieludzki, dem oralizu­

jący, pełen ucisku i gw ałtu. Nisz­

czył on to wszystko, co w praw o­

dawstwie ochronnem rosyjskiem m o­

gło być dobrego.

Praw odaw stwo społeczne po ­ winno było wytworzyć takie sto­

sunki u nas, iżby robotnik czuł się w nich zadow olony, co do jutra za­

bezpieczony i do pracy m aksym al­

nie uzdolniony. W ów czas także prżem ysł polski zyskałby byl dla siebie potężny filar trwałości, a lb o ­ wiem, jak wiadomo, dobry robotnik jest robotnikiem najtańszym.

Tymczasem takiej polityki spo­

łecznej i takiego prawodawstwa ro­

botniczego nie posiadaliśmy wcale.

Poziom kulturalny rzesz ludowych był niesłychanie niski. Tysiączne rzesze proletarjatu napływ ały do środowisk przemysłowych, ale tu nie znajdow ały ani szkół, ani urzą­

dzeń społecznych, aDi zw iązków za­

wodowych. ani żadnej w ogóle orga­

nizacji, któraby stanow iła dla nich pomoc m oralną i materjalną, tudzież szkołę praktyczną, któraby ich uśw iadom iła co do praw i obow iąz­

ków nowych, jako świeżo w ytw o­

rzoną klasę społeczną. Masy te nie przeszły przez szkołę życia publicz­

nego, która najskuteczniej chroni od mrzonek nieziszczalnych. Nikt nie w nosił św iatła do tych w ielo­

tysięcznych zastępów pracow ni­

czych. Nikt nie kierował rozwojem ich życia duchowego. Kierownictwo to zastąpiła im przewrotna propa­

ganda socjalistyczna, która w wielu głowach robotniczych zostawiła najbłędniejsze i najzgubniejsze po­

glądy.

W tak okropnych warunkach i wśród tak licznych przeszkód w zrastał i pracował przez całe pół- stulecie nasz stan robotniczy.

Dlaczego Niemcom żal Śląska?

Jak wiadomo, Niemcy usiłują wszelkimi sposobami, nie szczędząc sił i środków pieniężnych, zadać kłam praw dziw ej woli większości ludności górnośląskiej i za w szelką cenę utrzym ać G órny Ś ląsk przy Rzeszy Niemieckiej.

A walka ta będzie coraz to bar­

dziej zawzięta, coraz też większych będzie w ym agała od społeczeństwa polskiego sił i środków.

Posłuchajmy, w jaki sposób pe­

wien dziennik niemiecki obrazuje istotę walki plebiscytowej o Górny Śląsk. W odpowiedzi na pytanie, 0 co właściwie chodzi, wysuwa na­

stępujące punkty:

1) Górny Ś ląsk posiada najpo­

tężniejsze pokłady węglowe na świecie z zapasem 166 miljardów tonn, które mogą starczyć na prze­

ciąg czasu 1,200 do 1,700 lat przy rocznej produkcji 50 miljonów tonn.

2) Górnośląski przemysł cynko­

wy zajmuje pierwsze miejsce w ca­

łej Europie.

3) Górnośląski wyrób żelaza wynosił w roku 1917 przy udziale 5,588 robotników 752,395 tonn.

4) Górnośląski przemysł cemen­

towy wydał w roku 1913 4,226,002"

beczek 170* kilogram ow ych.

5) G órny Śląsk zajmuje w ybit­

nie stanowisko w przemyśle oło­

wianym i celulozy na rynku świa­

towym.

6) Ogólna wartość produkcji na G. Śląsku wynosiła w roku 1916, nie włączając własnego spotrzebo- wania, 1 miljard 200 miljonów nik.

7) Górnośląskie urządzenia ko­

munikacyjne i inne zakłady wraz z gmachami państwowymi mieszczą w sobie miljar-ly kapitału.

8) Górny Śląsk posiadał w r.

1913 735,417 hektarów ziemi rolnej, 288,978 hektarów łąk i pastwisk,, 381,563 hektarów lasu, 12.206 hek­

tarów ogrodu.

9) Bogactwo leśne G. Śląska wynosi 1,750,000 morgów.

10) G. Śląsk posiada sieć ko­

lejową o długości 1,532 kilometrów.

11) Dochody z podatków bez­

pośrednich na G. Śląsku wynosiły w 1912 roku 8,681,390 marek. O g ó l­

ny dochód z podatków obliczają na 100 miljonów marek rocznie.

Tyle Niemej'. Ale ponadto istnie­

je jeszcze dla nas jeden punkt, któ­

ry umieścić by należało na czele po­

wyższego wykazu, mianowicie: przy­

wiązany do Polski lud, dzielny 1 pracowity robotnik polski!

To też jest o co walczyć!

Z arząd Stowarzyszenia

Robotników Chrześcijańskich

zaprasza K o le g ó w i K o le ża n k i

w pierwsze święto Bożego Narodzenia

na wspólny opłatek

do dolnej sali'po dom inikańskiej.

Zebranie, które zaszczyci S w ą osobą J. E. N ajdostojniejszy K s.

Biskup F ulm an, rozpocznie się o godz. 12-ej w południe.

Prosim y o punktualne p rzy ­ bycie.

Redaktor: D ruk. Al. Kossakowska W ydaw nictw o Stow arzyszenia R obotników

Feliks Kozubowski. w Lublinie. C h rze ścijańsk ich w Lublinie.

Cytaty

Powiązane dokumenty

wreszcie trzeba nam modlić się o zwycięstwo nad wrogiem, który jest nie tylko nieprzyjacielem Polski, ale także nie­.. ubłaganym wrogiem kultury

cze, ubierają się uroczyście, a świątynie zapełniają się po sztachety cmentarzów pobożnymi wyznawcami wiary.. A kiedy tłumy wylegną ze świątyń, ulice

go; możnaby rzec, iż sejm i rząd nad tem tylko myślą, jakby pogodzić wyłaniające się stąd przeciwieństwa, jakby poiożyć kres trudności m, wytworzonym

Ludzie najświatlejsi i najrozsądniejsi nie zdają sobie sprawy z tego, co się z Rosją stało.. Nietylko upadt

czenie dziejowe narodu trwa przez wieki całe, dopóki się nie wypełni.. C yw ilizacyjna misja Polska na wschodzie Europy,

Konstytucja 3-go Maja zachowała mo- narchję i w prow adziła tron dziedziczny, aby Polskę uchronić od skutków ciągle ponawiających się elekcji. Taż

by zebrani oświadczyli się za składkami na rzecz plebiscytu-czltnkowie ci gremialnie złożą swe mandaty. W odpowiedzi na to osobliwe stanowisko komisji plebisc.

dnomyślnie godził się na to, że dzień 3-go Maja jest świętem całej Polski. Niestety, socjaliści i komuniści mają w pływ na znaczne jeszcze masy