• Nie Znaleziono Wyników

Robotnik. R. 4, nr 14 (1920)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Robotnik. R. 4, nr 14 (1920)"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Nr. i i . (122) Cena nntneru SO (ei.

V -

L ub lin , d n ia 4 k w ie tn ia 1920. R o k IV.

Adres Redakcji i Administracji:

Krakowskie-Przedmieście 7, I piętro.

(Lokal Slow. Robotników Chrzęść.) Redaktor przyjmuje:

w pon. od 12— 1; we wtorki od 1—2 poooi.

w inne dni, prócz świąt od 6— 7 wiecz.

W p iln y c h sprawach redakcyjnych, jak również we wszystkich kwestjach, obcho­

dzących o s o b iś c ie redaktora „Robotni­

ka", należy się zwracać pod adresem:

Feliks Kozubowski, Szopena 21, m. 12

TYGODNIK POŚW IĘCONY S P R A W O M W ARST W " PRACUJĄCYCH.

O r g a n S to w a r z y s z e n ia R o b o t n ik ó w C h r z e ś c ija ń s k ic h . •

Przedpłata wynosi: kwart, z przes. 9 mk.

dla cztonkówStow. na prow. z przes.6 mk.

Ceny ogłoszeA : Za wiersz petitowy 1 szpaltowy na ostatniej stronie 1 mk„ na 1-ej stronie 2mk., wtekście 3 mk. Drobne ogłoszenia po 20 fen. za każdy wyraz.

Administracja otwarta codziennie od godz. 9—3 po poł. i od 5—9 wieczorem

P R A C Ą i Ł A D E M .

W dzień Zmartwychwstania

Gdy biały flnioł z nad Chrystusa głowy, Na wartę rzymską sen siejąc tajemnie, Odwalił zimny, ciężki głaz grobowy

I promień światła tchnął w grobowe ciemnie:

Ma radość światu stał się cud nad cudy, i dziwował się człek wszelkiego stanu,

1 wraz głos poszedł między wszystkie ludy — Chrystus zmartwychwstał! Radujmy się w Panu!

Przez śmierć męczeńską dzieło Odkupienia Wedle proroczej spełniło się karty:

Bóg zmarł dla człeka, dla jego zbawienia, I łeb wężowy na proch został starty.

Lecz, odkupieni krwią Baranka Bożą, Znów popadliśmy w matnię nieprawości, I znowu, skuci grzechową obrożą,

Brniemy w kałużę niecnoty i złości.

Więc dziś Cię znowu błagamy, o Chryste!

Przez śmierć męczeńską, przez Twe zmartwych- Daj nam oglądać światło wiekuiste [wstanie, 1 od nas samych ratuj nas, o Paniel

Tu

ALLELUJA!

Świętem nadziei by!a dla nas przez długie lata niewoli każda Wielkanoc. Bóg-Człowiek, zmartwychwstający z chwałą, B óg-Człowiek, odwalający kamień grobowy by! dla nas nie tylko symbolem zwycięstwa dobra nad ziem, ale również widomym dowodem, że duchowi śmierci za­

dać nie można, tak jak nie można również zabić Prawdy i Sprawiedli­

wości, chociażby je tia krzyżu rozpięto i umęczono.

Myśl narodowa polska, błądząc ustawicznie po mrocznych lo­

chach kazamat i po bezkresnych przestrzeniach Sybiru, tylko raz w roku, na Wielkanoc, mogła pokrzepiać się wiarą i nadzieją w niezniszczalność prawa do życia Tylko raz w roku, kiedy dzwony radośnie odzywają się na chwalę Zmartwychwstałemu Bogu Człowiekowi, naród polski, złamany i rozdarty, miał prawo zwracać swe oczy ku temu godłu Męki, które zaiste i naszem było godłem, ku Krzyżowi.

Ale jak Krzyż stał się symbolem naszego upadku i poniżenia, jak stał się wyobrażeniem naszej śmierci politycznej - tak z drugiej strony cud Zmartwychwstania musiał do głębi wstrząsać właśnie sercami Po­

laków, musiał przemawiać do nich silniej i wyraźniej, aniżeli do innych ludów, które nie zaznały goryczy i hańby niewoli i nie były złożone ży­

wcem do grobu.

Wyjątkowe Josy naszego narodu wyraziły się też w wyjątkowym stosunku jego do Święta Zmartwychwstania.

Cześć i pokora, nadzieja i wiara, miłość i uwielbienie: - te uczucia w dziwny sposób kojarzyły się w naszym umyśle i

A l 1 e 1 u j a 1-brzmiało we wszystkich świątyniach, wszystkich dzwonach, było na wszystkich ustach.

Alleluja! „Chwalcie Pana“.

Czy może być coś piękniejszego, coś- podnioślejszego wniejszego, jak to krótkie zawołanie?

C h w a l c i e P a n a l

Chwalcie Go za mękę i cierpienia, albowiem przez nie tylko żna się oczyścić i wnijść do Królestwa niebieskiego.

Chwalcie za ciężkie doświadczenia, albowiem one s« dowodem, te Bóg o was myśli i pragnie lepszymi uczynić.

Chwalcie Pana za wszystko, co dobre i za wszystko, co złe, bowiem taka jest lego wola*).

Chwalcie Go zawsze i wszędzie...

I chwalił naród polski Boga, wielbił Go i znosił za śladowania. Świadczą o tem Kroże, Września,

zna, świadczą ci, co ginęli na stokach cytadeli

krzyżem w ręce, zapatrzeni w jasne, pogodne niebo, jak męczennicy pier wszych wieków Chrześcijaństwa.

I wierzył naród polski w słowa natchnionego kaznodziei, że „Pan Bóg o ż y w i nas, a po dwu dniach trzeciego dnia zbudzi nas*.

Dziś jesteśmy już żywi i obudzeni, jesteśmy wolni zupełnie. Cud Zmartwychwstania ziścił się na umęczonej Polsce, na tym Łazarzu i Chry­

stusie narodów.

Radujmyż się tedy calem sercem i bijmy korny pokłon Panu, wo­

łając z głębi duszy:

A L L E L U J A !

*) ,,Za wszystko dziękujcie, albowiem taka jest wola Boża w Chrystusie Jezusie względem was* (Św. Paweł Apostoł w I. liście do Tessalortczyków).

Wszystkim naszym Członkom, Czytelnikom, Koresponden­

tom i Przyjaciołom życzymy serdecznie wesołych Świąt.

Z a rz ą d S tow . R o b. Chrzęść.

R e d a k c ja „ R o b o t n ik a ” .

wszystkie sercu, grało na

i wymo-

mo-

al-

wiarę prze- Podiasie i Chełmszczy- modlilwą na ustach i z

(2)

2. R O B O T N I K Nr. 14.

ŹAŁ M l TYCH ŁUDZI...

Żal mi łych ludzi, którzy na świecie Zawód i boleść spotkali,

Dla których nigdy nie kwitło kwiecie, Co we śnie nawet płakali...

Żal mi tych ludzi, którzy przed sobą Nie widzą tęczy uroków,

Dla których wszystko skryte żałobą, Nie znają jasnych obłoków...

Żal mi tych ludzi, u których oczy Życia dramatem zamglone,

Dla których smutek wkoło się toczy 1 wije z cierni koronę...

Żal mi tych ludzi, u których w duszy >

Zamarło srebrne marzenie,

Którym łza cicha serca nie skruszy, Bo w niem zaległo milczenie...

Żal mi tych ludzi, którym brak siły Wzbić sięw zaziemskie wszechświaty, Dla których gwiazdy blask utraciły, Dla których zbladły już kwiaty...

Żal mi tych ludzi, którzy przez cudzą Kamienność serca zginęli,

Żal mi tych, którzy dotąd się łudzą, Aż ich śmierć wziąć się ośmieli...

MGŁAWICA.

[o ś n i o Mm i o wojnie?

Minister skarbu St. G r a b s k i przed­

stawił Sejmowi projekt budżetu państwo­

wego za czas od 1 lipca r. 1919 do 3t marca 1920 r., oraz prowizorjum budże­

towe na czas od 1 kwietnia do 31 grud­

nia 1920.

Półtoraroczny okres czasu podzielony został, jak widzimy, na dwa perjody 9-cio miesięczne. W pierwszym perjodzie, któ­

ry kończy się w dniu 31 marca r. b., do­

chody wynosiły 3 miljardy marek, wydat­

ki zaś osiągnęły sumę przeszło 15 miljar- dów marek, a więc deficyt przekroczył 12 m i lia r d ó w . Prowizorjum budżeto­

we na resztę b. r. przewiduje dochody w wysokości 6 miljardów marek, wobec cze­

go deficyt w czasie od 1 kwietnia do koń­

ca grudnia r. 1920 wyniesie okrągło 411/a m i li a r d ó w c z y li m ilia r d m a r e k ly g o d n io w o l

Zwrócić należy uwagę na to, że budżet państwowy obejmuje od 1 lipca r. 1919 wszystkie trzy dzielnice Polski, jest to więc budżet całkowity i daje zu­

pełny obraz naszej gospodarki finansowej.

Przedstawia się ona smutno; tego niema co ukrywać jeżeli jednak przyjrzymy się cyfrom uważniej, to okaże się, że stan na­

szego budżetu nie jest bynajmniej roz­

paczliwy, jak to rozg'aszają wrogowie zewnętrzni Rzeczypospolitej (Niemcy, Cze­

si i bolszewicy) oraz jej przeciwnicy we­

wnętrzni (żydzi, socjaliści i komuniści).

Rozpatrzmy najpierw budżet za mi­

niony okres 9 miesięczny. Na wstępie na­

leży zaznaczać, że w najlei iej nawet zor­

ganizowanych państwach były pewne dzia­

ły gospodarki, które bezpośrednio nie tyl­

ko nie dawały dochodu, ale nawet przy­

nosiły same w sobie ogromny deficyt. 1 nie mogło być inaczej.

Wiemy, że każde państwo wydaje bardzo wielkie sumy na szkoły, chociaż nie ma z nich żadnych dochodów, albo w najlepszym razie bardzo nieznaczne.

Podoonie ma się rzecz z armją i flotą wojenną, której utrzymanie pożera setki miljonów rocznie, która jednak nie daje państwu dochodu. Z reguły bierne- mi były w bilansie państwowym minister­

stwa spraw zagranicznych, wewnętrznych, sprawiedliwości, przemysłu i handlu, rol­

nictwa, robót publicznych, oraz trzy wy­

żej wspomniane, t. j. min. oświaty, wojny, i marynarki. Były one biernemi w do- słownem znaczeniu, istotnie bowiem bra­

ły tylko pieniądze ze skarbu państwa, nie zasilając go wcale lub tak nieznacz­

nie, że deficyt wynosił całe miljardy.

Był to jednak d e f i c y t p o z o r n y , gdyż inne działy gospodarki państwowej, jak: min. skarbu, kolei, oraz poczt i tele­

grafów, dostarczały takich dochodów, że wszysłkie wydatki mogły być zapomocą nich doskonale, częstokroć z nadwyżką pokryte. Ministerstwo skarbu miało pod swym zarządem podatki pośrednie i bez­

pośrednie, cła, różne opłaty, dobra i przed­

siębiorstwa państwowe. Ze źródeł tych płynęły też ogromne sumy, które nastę­

pnie rozdzielano pomiędzy poszczególne ministerstwa w celu pokrycia ich wydat­

ków. Ponadto bardzo poważny dochód przynosiły zwykle koleje i poczty. W ten >

sposób państwo mogło mieć zawsze do­

syć pieniędzy na sw je potrzeby, o ile oczywićcie gospodarka była racjonalna, leżeli doęhód okazał się mniejszy od wy­

datków. wtedy trzeba było dla uniknięcia deficytu zaciągnąć pożyczkę. Z tych czy owych powodów wszystkie bez wyjątku państwa świata zadłużyły się z czasem w stopniu mniejszym lub większym. Dzi­

siaj niema w Europie ani jednego pań­

stwa, które mogłoby wykazać się normal­

nym budżetem. Nawet t. zw. neutralne kraje (Szwecja, Hiszpanja, Norwegja, Danja, Szwajcarja i Holandja) mają po­

ważne deficyty, a największe i najlepiej zorganizowane potęgi gospodarcze, jak Anglja i Francja,*) uginają się pod brze­

mieniem długów, nie mówiąc o Niemczech Austrji i Rosji, które stoją wprost bezra­

dne wobec ogromu svojego deficytu.

Na budżet polski należy zatem pa­

trzyć nie ze stanowiska przedwojennego ale z punktu widzenia warunków obec­

nych. Należy również brać pod uwagę różnicę, jaka zachodzi w wartości naszej waluty i waluty amerykańskiej, angiel­

skiej czy choćby francuskiej.

Przy takich zastrzeżeniach dziesiątki miljardów, jakimi operuje nasz budżet, nie powinny nikogo przerażać. Wydatki wszędzie zwiększyły się dzisiaj w sposób nadzwyczajny, gdyż w jna wywołała prze­

wrót w stosunkach ekonomicznych i cały szereg państw zrujnowała gospodarczo alba sprowadziła zastój w ich rozwoju.

Ponadto pamiętajmy, że Polska prowadzi w o j n ę i że ta wojna kosztuje już 10 miljardów, a do końca bież. roku (o ile nie zostanie zawarty pokój) pochł nie je­

szcze jakieś 15 miljardów, razem więc może nas kosztować do 25 miljardów ma­

rek. Znaczne sumy pożera i nadal bę­

dzie pożerać a p r o w i z a c j a , na którą rząd

*) Sytuacja finglji o tyle jest korzystniej­

sza, że przemysł jej rozwija się normalnie, a nad­

to budżet angielski wykazuje równowagę.

wydał w okresie od 1 lipca ub. roku do końca marca b. r. 521 miljonów marek r o b o t y p u b l i c z n e (deficyt 861 miljo- mów mk.) i ochrona pracy (244 milj. mk.) K o l e j e , które są w znacznej mierze na usługach bohaterskiej naszej armji, nie tyl­

ko nie przynoszą dochodu, ale obciążyły skarb państwa m i l j ar dem deficytu. Nie opłaca się również poczta (blizko 100 milj. def.); tylko min. skarbu dało skromny dochód w postaci jakichś 300 miljonów, którymi atoli nie można pokryć nawet wszystkich wydatków na oświatę.

Jeżeli z rozchodów za czas od poło­

wy ub. roku do Wielkanocy b. r. odej­

miemy wydatki na wojnę w okrągłej su­

mie 7 miljardów mk., okaże się, że roz­

chody normalne przekraczają nieco sumę 8 miljardów, dochody zaś wynoszą tylko 3 miljardy. Mamy wobec tego deficyt właściwy w wysokości przeszło 5 miljar­

dów marek, z czego na zapomogi dla bez­

robotnych, na aprowizację, na i nieopłaca- jące się roboty publ. przypada przeszło 1600 milonów marek. Na resztę deficytu składa się bezwątpienia wadliwa organi­

zacja władz skarbowych w Królestwie które nie ściągają opłat i podatków tak, jakby powinny. Galicja również nie jest w porządku, lecz tłomaczy ją po części okropne zniszczenie, jakiego doznała w czasie wojny. Nawet były zabór pruski nie zdołał związać końca z końcem, gdyż wykazał (23) miljony deficytu, co świad­

czy, że położenie ekonomiczne jest wszę­

dzie istotnie ciężkie.

Co się tyczy prowizorjum budżeto­

wego na resztę roku bież., to jak już po­

wiedzieliśmy, wykazuje ono w dochodach zaledwie 6 miljardów mk., podczas gdy w y d a t k i w y n io s ą 47 i p ó ł m i l i a r ­ d a m a r e k , jeżeli jednak i w tym bud­

żecie skreślimy nadzwyczajne wydatki na wojnę w sumie 13s/a miljardów, na apro­

wizację (11 miljardów), na uprawę odło­

gów (770 miljonów), t. j. razem 25 i pół miliarda,--fo okaże się, że normalny bu­

dżet nasz na okres 9-miesięczny obejmu­

je w dochodach 6 miljardów, a w wy­

datkach 22 miljardy marek, jeżeli dalej zamienimy nasze marki na dolary po kur­

sie z końca marca, przekonamy się, że 16 miljardowy deficyt wyniesie w rzeczy­

wistości około 100 m i l j o n ó w d o l a ­ rów.*)

Przyjrzyjmy się teraz wojnie, którą Polska toczy z bolszewicką Rosją, ileż to razy socjaliści rozdzielali szaty z powodu niesłychanych rzekomo ciężarów, jakie spadły i w przyszłości jeszcze spadną na Polskę z tytułu tej wojny. Otóż, gdy za­

mienimy na dolary 10 miljardów marek, które wojna do dziś pochłonęła, otrzyma­

my 03 m i l j o n y d o l a r ó w 1. j. dwa razy mniej, niż Stany Zjednoczone wydawały co roku na swoją marynarkę. Co więcej-l Gdyby wojna, co nie daj Boże, potrwała jeszcze do końca b. r., ogólne koszta jej wyniosłyby 25 miljardów marek t. j. za­

ledwie 156 m i l j o n ó w d o l a r ó w , a więc tyle, ile wydawał amerykański departa­

ment wojskowy corocznie-w czasie poko­

ju i to przy armji, liczącej zaledwie 75.000 żołnierzy, podczas gdy armja polska liczy obecnie pół miljona wojowników.

*) Dolar ma obecnie wartość 160 marek polskich Chcąc tedy przeliczyć jakąś sumę w m ar kach polskich na dolary musimy w niej pomieścić liczbę 160. Iloraz, który otrzymamy, da nam war­

tość tej sumy w dolarach.

(3)

Nr. 14. R O B O T N I K 3.

I lis iif iiilif i śBieici.

Od osoby, która powróciła przed kil­

ku dniami z Moskwy, otrzymaliśmy bardzo ciekawe wiadomości o stosunkach, panu­

jących w byłe] stolicy carów. Informator nasz wyjechał z Moskwy w pierwszych dniach grudnia, lecz dopiero teraz udało mu się tzczęśliwie powrócić do kraju. M imo to szczegóły, przedstawione przez niego, są tak iifteresujące, że uważamy za stosowne podać je do publicznej wiadomości.

Redakcja.

Przedewszystkiem stwierdzić trzeba iż wieści, przedostające się do nas bądź to za pośrednictwem reemigrantów, bądź też zapomocą prasy zagranicznej, nie tyl­

ko nie są przesadzone, ale, przeciwnie, malują często zbyt oględnie krwawą i po­

nurą rzeczywistość. W Moskwie, jak nas objaśniał przygodny informator, szaleje orgja reakcji bolszewickiej. Na czele „cze- rezwyczajki“ tamtejszej stoi osławiony D z i e r ż y ń s k i , Polak z pochodzenia, ale ztnoskwiczony duchowo, istne wcielenie zbrodni, bestja w ludzkiej postaci. Prawdą jest to, co pisano o nim, że rozstrzeliwuje osobiście skazańców, mierząc do ofiar z tyłu n a odległość 5 kroków 1 Komisarzem do spraw „polskiego bolszewizmu* w Mo­

skwie jest B r o d ź ki, syn ochrzty, kreatura także bardzo, nędzna, o której mówią, że upatrzona była na prezydenta rządu so­

wietów w Polsce. W ,Moskwie istnieją ró­

wnież 4 szkoły dla agitatorów bolszewic­

kich, skąd falangi cale szpiegów i płatnych emisarjuszy rządu sowieckiego ruszają zagranicę, zwłaszcza zaś do Polski i do Niemiec. Z niesłychaną zaciekłością tępi się w Moskwie wszystko, co polskie i ka­

tolickie. Pod tym 'względów ,sowiecka Mo­

skwa w niczem nie ustępuje caro - i pra­

wosławnej. Za dowód niech posłuży fakt s p a l e ń i a (!) wszystkich książek z polskiej księgarni, o ile nie były wyraźnie bolsze­

wickie.*) Barbarzyński ten objaw nietole­

rancji godny jest jakiegoś Dżyngischana albo Wandalów. Do wybitnych „osobisto­

ści '• bolszewickich zalicza się również niejaki M a r c h l e w s k i , Polak znowu, ale ożeniony z żydówką, którą poślubił cywtl- nie po rozwiedzeniu się z prawowitą m ał­

żonką. Żydówka ta jest wizytatorką wszyst­

kich szkół polskich w Moskwie, chociaż nie posiada nawet średniego wyksztalce- nia(l)

Przejdźmy teraz do przedstawienia stosunków ekonomicznych. Wobec śmie­

sznie małej wartości rubla, zarobki, mimo, że są bardzo wysokie, nie wystarczają na utrzymanie. To też proletariat miejski, jak również inteligencja i t. zw. burżuazja, ży­

ją w nieopisanej nędzy. Aprowizacja znaj­

duje się w stanie nad wyraz oplaka.iym.

Mąki i kaszy nie można wcale dostać, jajko kosztuje 60 rubli, funt soli 750 rb., funt kartofli 100 rb., funt masła 1400 rb„

funt chleba czarnego 280 rb., funt cukru 1800 rb. i t. d.**) W zestawieniu z temi potwornemi cenami, jakie za żywność trzeba płacić, nie zdziwią nas zbytnio ce­

ny ubrań, dorożek i t. p. Za najskromniej­

szy garnitur męski trzeba zapłacić od 11.000 do 15.000 rb., za robotę butów 2.500 rb., za upranie koszuli 25 rb., za stare kalosze 2,500 rb., za dorożkę na dworzec 500 rb. Nawet takie drobiazgi, jak papier, tramwaj i t. p. stały się niedo- stępneini dla mas szerokich, skoro arkusz papieru kosztuje 1 i pół rb., koperta lVs rubla, bilet tramwajowy 5 rb. Czy może w takich warunkach wyżyć średni urzęd­

nik, który, mając żonę i dzieci, otrzymuje 4.800 rb. miesięcznie?

*) Księgarnia ta znajduje się przy ul. Sre- tienskij pereułok.

**) Wszystkie te ęeny podane są według stanu z pierwszych dni grudnia r. 1919.

b a s z a p i n m i i t .

Dokończenie.

Prezydent ministrów, p. Skulski, odma­

lował niedawno temu położenie gospodar­

cze Polski w sposób następujący:

S t a n a p r o w i z a c j i jest trudny, od maja jednak zaczną nadchodzić transporty zagraniczne, które mają być wysyłane z Ameryki.

U r u c h o m i e n i e p r z e m y s ł u przed­

stawia się coraz lepiej. Organizuje się prze­

mysł włókienny, zatrudniający obecnie 40 proc. robotników. Zakłady hutnicze i ko­

palnie nie mają bezrobotnych. Tylko pro­

dukcja węgla jest niewystarczającą i nie poprawi się przed zajęciem Śląska Górne­

go i Cieszyńskiego. Potrzeba nam około Vhi miljonów ton miesięcznie, dotychczas zaś dostarcza Górny Śląsk 250.000, nasze kopalnie 500.000, Śląsk Cieszyński 90.000, -razem 840.000 ton, co oznacza połowę ilości, potrzebnej dla kolei i przemysłu.

L i c z b a b e z r o b o t n y c h maleje, a w lecie nie będzie ich prawie wcale. (W dniu 6 marca było bezrobotnych w Kró­

lestwie 222.037, z czego pobierało zapo­

mogi 62.419; w Małopolsce było bezrobot­

nych 2487).

W t a b o r z e k o l e j o w y m mamy 60.000 wagonów, potrzeba zaś 150.0C0.

Z lokomotywami jest gorzej, administracja jednak się poprawia, zatorów niema, a Królestwo, Poznańskie i Małopolska idą ku lepszemu wyzyskaniu taborów. Na ziemiach wschodnich ruch jest uregulowany; w ago­

nów dostarczą nam fabryki i zagranica, kilkanaście tysięcy otrzymamy od Niemiec.

U r z ą d z a n i e w o j e w ó d z t w ujedno- stajni urzędy. Władze powiatowe będą pod­

porządkowanie staroście, a organizacja wo­

jewództw poprawi rzecz radykalnie i odcią­

ży ministerstwo spraw wewnętrznych.

FELIKS K O ZO B O W SK I

(SYN)

Z otchłani

i

ku słońcu.

Powieść.

9)

Książę wyszedł szybko z restauracji i siadł natychmiast w dorożkę, każąc się wieźć na dworzec. Był wzburzony do naj­

wyższego stopnia i tylko siłą woii nakazy­

wał sobie spokój. Zrazu przyszło mu na myśl, czyby nie dobrze było wydać policji rozkaz ujęcia Newmana. F\le po zastano­

wieniu porzucił ten zamiar, klóry zresztą od początku wydawał mu się nie na miej­

scu. Próbował następnie wmówić w siebie, że widzi niebezpieczeństwo w przesadnych rozmiarach, że Newman ma, być może, plan doskonały i dobrze obmyśloną orga­

nizację, ale państwo nowożytne jest orga­

nizacją w swoim rodzaju także doskonałą, która potrafi niejeden cios odeprzeć. Zre­

sztą, gdyby Newman brał na serjo swoje plany i gdyby je chiał teraz realizować, to nie zwierzałby się z tem jem u— przedsta­

wicielowi „burżuazyjnego" porządku rze­

czy. Potem jednak znowu naszły go różne wątpliwości i nie mógł na niektóre pyta­

nia znaleźć odpowiedzi. Ostatecznie po­

wiedział sobie, że wobec nadchodzących wypadków jest na razie bezsilny i że na­

leży zaczekać, a'ż strona przeciwna zacznie działać. Nie przyniosło mu to uspokojenia, ale na pewien czas usunęło z myśli bez­

płodne rozważania, które do niczego nie mogły doprowadzić.

Pociąg błyskawiczny unosił Cyprjana szybko w stronę stolicy. Oparty wygodnie 0 miękkie, pluszem pokryte poduszki, za­

sypiał już, gdy naraz do przedziału weszło towarzystwo, złożone z jakiegoś pana i dwóch dam, elegancko ubranych. O śnie mowy być już nie mogło, gdyż wszyscy troje żywo o czemś rozprawiali. Zrazu ksią­

żę nie zwracał na to żadnej prawie uwagi.

Nagle jednak posłyszał słowa: „zamach"

1 „anarchiści". To go wybiło do reszty ze sni . Zaczął się nieznacznie przysłu­

chiwać rozmowie.

— Co najciekawsze, że przy niebo­

szczyku nie znaleziono żadnych dokum en­

tów—dziwiła się jedna z pań.

—To zupełnie naturalne. Związek, który wysłał sprawcę zbrodni, wiedział, że nieszczęśliwy idzie na pewną śmierć i z góry już postanowił zatrzeć wszystkie śla­

dy— rzekł towarzyszący im mężczyzna.

— Policja będzie miała trudne zada­

nie—odezwała się druga dam a.— Obawiam się, że straszna zbrodnia nie zostanie u- karana tak, jak należy. Dobrze to mówi nasze przysłowie: „Strzeżonego Pan Bóg strzeże". Król nieboszczyk .zanadto się u- dzielał, a przecie w tych czasach o nie­

szczęście tak łatwo...

Książę zdrętwiał.

— Król— nieboszczyk? Ćo tc ma zna­

czyć?. O jakim królu tu mówią?

Chciał zapytać, ale słowa uwięzły mu w krtani. Wytężył więc słuch, aby jeszcze coś usłyszeć, aby dowiedzieć się prawdy.

—Moja droga— mówił podróżny, któ­

ry był widać mężem drugiej damy— właś­

nie w tych czasach król nie może się o- taczać nimbem jakiegoś niedostępnego majestatu. 1 wcale nie mam za złe niebo­

szczykowi, że zbliżał się do ludu. Owszem...

owszem... dziś tak być musi, bo tego wy­

maga duch czasu.

— Czy król zginął na miejscu?—-wtrą­

ciła pieiwsza z pań.

— Lekarze stwierdzili, że już pierwszy strzał musiał być śmiertelny. Kula prze­

szła ponad uchem przez całą szerokość czaszki.

Książę Cyprjan nie dowierzał jeszcze własnym uszom. Niestety, dalsze szczegó­

ły utwierdziły go w przekonaniu, że ojciec jego, król Jan, został zamordowany i że zabójca, po spełnieniu zbrodni, z kolei

(4)

4. R O B O T N I K . Nr. 14.

Ponadto wniesiony będzie projekt usta­

wy o rozgraniczeniu zakresu działania wtadz centralnych. W ten sposób ustanie niewłaściwość, że ten sam dział admini­

stracyjny należał do kilku ministerstw, co po­

ciągało za sobą kolizje, pochłaniał© dużo czasu i nerwów. Dalszym środkiem ure­

gulowania administracji będzie ustawa służbowa dla urzędników. Prezydent m i­

nistrów stwierdza, źe w sprawach admi­

nistracji wychodzimy z zamieszania.

S p r a w ę f i n a n s ó w * i w a l u t y poprawi wywóz nafty i drzewa, pożyczka wewnętrzna i zewnętrzna. Amerykańska pożyczka przyniesie nam 100 miljonów iolarów, a może nawet i ćwierć miijarda.

Pożyczkę wewnętrzną poleci się szczegól­

nej uwadze ludności, a jeśli się nie uda, ściągnie się ją w drodze przymusowej. Cu­

kier będziemy mogli wywozić do Francji i Niemiec. Węgiel, cukier i drzewo podnio­

są doskonale nasze finanse.

Powyższe wiadomości, czerpane z o- świadczenia prezydenta ministrów, przeko­

nywają, że niema powodu do rozpaczy, do opuszczania rąk, do gorzkich uwag na te­

mat n a s z e j p r z y s z ł o ś c i . Polska jest i tylko od nas, od naszej dobrej woli i od naszych wysiłków - zależy dalsze jej istnienie. Garnijmyż się więc do dzieła, do roboty, pamiętając, że tylko p r a c ą i l a d c m można utrzymać to, co zostało stracone próżniactwem i anarchją przodków.

Na cudze barki.

Od czasu wznowienia państwowości polskiej często spotykamy się z niepożą­

danym faktem, a Jmianowiciez brakiem e- nergji i rzutkości "czyli inicjatywy u osób pojedynczych, jeżeli znajdziemy się w kółku osób, zewsząd rozlegają się narze­

kania na obecny stan rzeczy, poszukiwa­

nie poza sobą winowajców, - wreszcie

spychanie wszelkiej odpowiedzialności za to, co się dzieje - na rząd polski. Nie pomyślimy na chwilę, nie zastanawiamy się, że rząd — to my wszyscy, a wina niezupełnie prawidłowej działalności tegoż rządu niejednokrotnie leży po naszej stro­

nie. W długoletniej niewoli u zaborców, bez różnicy, ' w której dzielnicy mieszka­

liśmy, czy będzie to Wielkopolska, Mało­

polska (Galicja) czy Kongresówka (wzgl. za­

bór rosyjski), przyzwyczailiśmy się do żywiołów obcych, prawie zawsze wrogich narodowości. To przyzwyczajenie tak głęboko zapadło w nasz charakter i uspo­

sobienie, że dziś, choć wolni i niezależni od obcych, z ią myślą nie możemy się jesz­

cze pogodzić. Wielu dotąd nie czuje, że jesteśmy „u siebie". Stąd też rozporządze­

nia i zarządzenia polskiego rządu traktu­

jemy jako obce, nieprzyjazne i na szkodę naszą pomyślane.

Nie zdajemy sobie jasno sprawy i nie pamiętamy o tem, że naród polski u- zyskał tak wielkie swobody polityczne, ja­

kich nie posiadają przodujące w kulturze narody całego świata. To powiedzenie nie jest gołosłowne: możemy przytoczyć mnóstwo przykładów. Prawda, powiedz­

my to sobie otwarcie, że z powodu dłu­

goletniej niewoli zatraciliśmy zmysł poli­

tyczny, że brakuje w szerokich masach u- wiadomienia obywatelskiego, lecz przy wysiłku jednostek i działaniu czasu uświa­

domienie będzie wzrastać, a dzisiejsze swobody polityczne, rozumiane jako swa­

wola, nadużycie tych praw, dochodzące do warcholsfwa, lub obojętność i bierność na sprawy państwowe, ustąpią doskonałemu zrozumieniu naszych praw i płynących stąd obowiązków.

Zwalanie wszystkiego na barki cudze w tym wypadku na rząd, na państwo — jest wielce wygodnem. jest to ulubione hasło socjalistów: upaństwowienie wszy­

stkiego. Niemcy ‘o hasło na profesorskich

katedrach wpajali w tłumy, aż doszli do ubóstwienia cesarza i militaryzmu — jako głównego narzędzia państwa i jego siły, co ostatecznie doprowadziło ich do poli­

tycznego upadku.

Bez pomocy rozumnej i celowej ze strony państwa, żadne społeczeństwo obyć się nie może. Państwo jednak powinno już być względnie silne izorganizowane.Tru- dno żądać tegoodpaństwa polskiego, które rozpoczyna dopiero swój byt polityczny w nowych warunkach. Tu wysiłek całego społeczeństwa, udział każdej jednostki w budowie państwa jest potrzebny. Każdy bez różnicy płci, wieku i zajęcia, może się przyczynić do zaprowadzenia ładu i porządku-bądź to ściśle stosując się do wydanych przepisów i zarządzeń - bądź też przestrzegając i nakłaniając drugich do ich zachowania. W naszych warun­

kach obecnych dzielność jednostek, inicja­

tywa prywatna, opieranie się na własnych siłach, samopomoc społeczeństwa-zape­

wnią byt szczęśliwy jednostkom i trwałość

Ojczyzny. K p

K a s y c h o r y c h .

Na jednem z ostatnich posiedzeń Sejmu rozpatrywano wniosek nagły posła W a s z k i e w i c z a w sprawie przyznania kredytu w kwocie SO m i lj o n ó w marek n a z a ło ż e n ie k a s c h o ry c h . Celem W niosku jest zorganizowanie kas chorych w jak najszybszem tempie. W połowie ro­

ku ubiegłego obliczono, że do urucho­

mienia 10 największych kas chorych pa- trzeba około 7 i pół miljona marek; na tej podstawie Sejm na wniosek komisji skarbowo-budżetowej uchwalił pięć miljo­

nów pożyczki na zakładanie kas chorych, uważając wówczas tą kwotę za wystarcza­

jącą. Od tego czasu zaszły jednak zmiany, spowodowane spadkiem waluty i ogólną drożyzną, które sprawiły, że kwota owa

sam się zastrzelił, zanim publiczność zdo­

łała go dostać w swe ręce.

Zbrodnia została spełniona w dzień biały, o tej samaj godzinie, kiedy Cyprjan rozmawiał z Newmanem w restauracji.

Król przechadzał się, jak zwykle, po zam­

kowym parku, do którego wstęp wolny miał każdy obywatel. Monarsze towarzy­

szył adjutant przyboczny. W chwili, gdy obaj stanęli przy głównym wodotrysku, zbliżył się do nich nagle jakiś' przyzwoicie ubrany mężczyzna i uchyliwszy grzecznie kapelusza, poprosił adjutanta o ogień. Ró- wnoczśnie, korzystając z tego, że uwaga jego została odwrócona, wydobył szybko pistolet z kieszeni i położył najwierw adju­

tanta, następnie króla paru strzałami tru­

pem na miejscu,

Śmiertelnie długą wydawała się teraz jazda Cypijanowi. Lotem ptaka radby po­

szybować ku stolicy, pragnąłby znaleźć się jak najrychlej u zwłok ojca i ucałować skrwawione jego skronie. Ból, pomieszany z głuchą rozpaczą i nienawiścią do zbro­

dniarzy,, targał całą jego istotą duchową.

Cierpiał nad wyraz, ale nie chcąc dać poznać tego po sobie, odwrócił umyślnie zbladłą twarz do okna, aby nie ściągnąć na siabie natrętnych spojrzeń towarzyszów podróży.

Tymczasem pociąg dojazdżał szybko do pierwszych przedmieść ogromnej sto­

licy państwa, Mory.

— Towarzysze, głos ma Karol New­

man!

W zmęczonym kilkugodzinnemi de'- batami tłumie ludzkim zaznaczyło się pe­

wne ożywienie. Ciemna, pełna dymu i wstrętnych wyziewów sala, z trudem mie­

ściła licznie zebranych delegatów robotni­

czych. Na dźwięk znanego nazwiska ten i ów podniósł się, chcąc zobaczyć osobę gło­

śnego agitatora, inni z przyzwyczajenia wysunęli nieco głowy, lecz, nie ujrzawszy nic, popadli znowu w apatyczną obojętność.

— Bracia bojownicyl— zaczął New­

man.

Słowa te zelektryzowały wszystkich.

Zwykle przemowy rozpoczynały się od tra­

dycyjnego: „Tqwarzysze“.

Z ogromnem zainteresowaniem ocze­

kiwano, co dalej będzie. Każdy czuł, że mowa towarzysza Newmana nie będzie szablonową tyradą wiecową, w której wy­

tarte komunały trzeba podkreślać i oży­

wiać zapomocą silnych akcentów, podniesio­

nego głosu i nadzwyczajnych zwrotów re­

torycznych. Niejednego nawet, w oczeki­

waniu sensacji, przeszedł dreszcz radosny, a pięści mimowoli skurczyły się, jakby się gotowały do ciosu.

Newman, przetrzymawszy sporą chwi­

lę niecierpliwe audytorjum, uderzył odra- zu w namiętny ton rewolucyjny:

— Krwawy tyran proletarjatu, najwyż­

szy kat całej Skandji, głowa burżuazyjne-

go państwa — nie żyje jużl

— Nie żyjel — powtórzyło z radosną zgrozą kilkadziesiąt głosów.

— Zginął z ręki jednego z . tych ci­

chych bojowników, których imienia nikt nie wymawia/o których burżuazja nie wy­

raża się bez lęku, a nad których grobem płacze chyba wicher, gdy nocą hula na cmentarzu. Zginął, jak przystało, niemal bezpośrednio po spełnieniu najbardziej hań­

biącego czynu w swem życiu, w kilkanaś­

cie godzin po wydaniu rozkazu mobiliza­

cji, który setki tysiące ludzi wyrwał z og­

nisk domowych na to, aby ginęli w walce z oceańskim proletarjatem...

t — Bracia robotnicy! W chwili, gdy to mówię, druty ’ telegraficzne po całym świecie rozniosły już wiadomość o śmierci aicy-kata Jana. Proletarjat wszystkich kra­

jów, bez różnicy rasy i języka raduje się w głębi serca, że oto od kuli prostego ro­

botnika, od kuli wydziedziczonego nędza­

rza, padł mocarz nad mocarze, który dziś rano jeszcze skazał na śmierć mijon,—sły­

szycie?-miljon proletarjuszów, a teraz,, wieczorem tegoż dnia, leży bezwładny, z okrwawioną skronią, odarty z majestatu, ścigany przekleństwami wszystkich.

Mówiąc to, a g i t a t o r rozmyślnie przekręcał fakty i starał się o dodanie im w oczach słuchaczy odpowiedniego uroku.

(D. c. ń.)

(5)

R O B O T M I K obecnie już nie wystarcza. Sprawą po­

wyższą referował pos. O s i e c k i , prosząc Izbę o przyjęcie ustawy. Ustawę przyjęto

«n bloc w drugiem i trzeciem czytaniu.

Sprawę o b o w ią z k o w e g o u b e z ­ p ie c z e n ia n a w y p a d e k c h o r o b y re­

ferował pos. W a s z k i e w i c z . Jako zasadę przyjął on, że ubezpieczenie, jeżeli ma być skuteczne, powinno być p r z y m u s o ­ we. Chorym należy wypłacać zapomogi w wysokości 60 do 70 procent ich codzien­

nego zarobku. Komisja przyjęła, że cho­

rym należy wypłacać zapomogi już p o t r z e c h d n i a c h choroby. Wskazanemjest, aby stworzono tylko większe kasy, gdyż tylko większe kasy chorych mogą się utrzy­

mać. System organizacji kas chorych po­

winien być terytorjalny. Poszczególne kasy chorych powinny posiadać zupełny s a ­ rn orząd.

P. Waszkiewicz omawiał szczegółowo projekt ubezpieczenia na wypadek choro­

by i prosił Izbę o przyjęcie projektu. Dys­

kusja nad tym referatem zajmie prawdo­

podobnie kilka. posiedzeń.

Nawet bolszewicy uznali ko­

nieczność pracy.

.Lenina trzeba!"-laki okrzyk wydarł się z piersi jednemu z dziennikarzy fran­

cuskich, gdy ojczyźnie jego zagroziło w i­

dmo powszechnego strajku na kolejach.

.Lenin jest wspaniałym typem!- w o ­ ła ów dziennikarz szyderczo. - Chciałbym, aby go natychmiast sprowadzono z Rosji dla pouczenia naszego rządu o kierowa­

niu kolejami. J a k o b o l s z e w i k n a j ­ c z y s ts z e j w o d y L e n in b r z y d z i s ię w o ln o ś c ią : wolność jest dobra dla bur­

żujów. Lenin i jego współuczniowie rozu­

mieją tylko jedną rzecz: p o s ł u s z e ń s t w o , absolutne posłuszeństwo!

P o s łu s z e ń s tw o a lb o ś m le rć l Oto hasło terrorystów bolszewickich.

Gdyby Leninowi powierzono kie­

rownictwo naszych kolei, zastosowałby zasady, jakich się trzyma w republice so­

wietów:

1) Robotnicy muszą pracować.

2) Czas trwania obiadu nie może prze­

nosić dwudziestu minut.

3) Wszelki rozkaz, wydany przez spe­

cjalistę w służbie, jest b e z a p e l a c j i.

4) Straż nad personelem wykonywa czerwona a>mja.

5) Wszelkie nieusprawiedliwione od­

dalenie się ze służby, sprowadza w y r z u c e ­ n ie ze s łu ż b y , nie Ucząc kar, z których najmniejszą będzie w c i e l e n i e do bata- I j o n ó w k a r n y c h , przeznaczonych na niebezpieczne odcinki frontu.

6) Z w i ą z k i k o l e j a r z y są o d p o ­ w i e d z i a l n e za błędy fachowe, popełnione przez swych członków."

System ten wprowadzony już został w Moskwie przez Lenina i wydał dobre owoce, gdyż ruch kolejowy znacznie się w Rosji poprawił.

Bolszewicy przekonali się, że do­

tychczasowa anarchja musi sprowadzić ostateczną katastrofę. Aby się utrzymać przy władzy, aby uchronić sowiety od zu­

pełnego zniszczenia, pragną wszelkiemi siłami podnieść produkcji} i przez rozsądny podział żywności umożliwić przetrwanie krytycznego okresu. W tym celu wprowa­

dzili już bolszewicy 12 g o d z in n y d z ie ń p r a c y , obecnie zaś wyd;ili odezwę, w której znajdujemy następujące słowa:

„Praca nieustająca, stała I h e ­ roiczna winna być obecnie hasłem dla wszystkich, fiżeby doprowadzić zboże do miast, trzeba do porządku doprowadzić środki transportowe, naprawić koleje że­

lazne. Ptaca, obowiązująca dla wszystkich — oto nasze hasłol Utw orzenie w ielom il­

ionow ej armji pracy—oto nasz cel I"

Odezw* ta godna zaiste uwagi. Tak mówią bolszewicy po 3 latach bezmyślne­

go niszczenia własności i pracy, po 3-oh latach próżniactwa i anarchji, po przelaniu krwi miljonów ludzi niewinnych i zupeł- nem zrujnowaniu jednego z najbogatszych krajów świata. Jeżeli więc nawet bolsze­

wicy uświadomili sobie nareszcie znacze­

nie pracy i posłuszeństwa, jeżeli nawet oni zrozumieli wartość sprężystej władzy i ciągłej, sumiennej działalności wszyst­

kich obywateli, to czyż możliwem jest, aby robotnicy polscy zechcieli popaść w błędy, których uroczyście się już wyrzekli bolszewicy? Czy możliwem jest, aby ro­

botnicy nasi dawali posłuch żydowsko- komunisfycznym agitatorom? Wszak owi agitatorzy chcą sprowadzić na Polskę wszystkie te nieszczęścia, od których Le­

nin pragnie uwolnić Rosję, a więc: anar*

chję, głód, śmierć i nędzę. Do nieszczęść zaś tych wiedzie droga przez strajki, a zwłaszcza przez strajki powszechne, na których wywołaniu tak bardzo zależy na­

szym wrogom.

C o s ły c h a ć w P o ls c e ?

Nowy ambasador francuski oświad­

czył na przyjęciu u Naczelnika państwa, że Polska może liczyć na poparcie i nie­

zmienną przyjaźń Francji.

Warszawa urządziła olbrzymią mani­

festację w odpowiedzi na gwałty Czechów na Śląsku Cieszyńskim.

W szkołach górnośląskich zaprowa­

dzono z rozporządzenia misji koalicyj­

nej język polski.

Taryfa poczt-telegr. została z dniem 1. kwietnia b. r. podwyższona.

Arcybiskup Ratti, nuncjusz Stolicy apostolskiej w Polsce, został mianowany komisarzem duchownym dla Górnego Ślą­

ska na czas plebiscytu.

Urzędnicy niemieccy, pracujący w ob­

szarach, odzyskanych przez Polskę, opuścili swoje stanowiska z d.l. kwietni* b. r.

Pomorze przygotowuje się do wybo­

rów sejmowych; Niemcy zdobędą zapew­

ne V8 mandatów.

Ofenzywa bolszewicka, prowadzona od paru tygodni z ogromnym nakładem sił, ma się ku końcowi. Bolszewicy stra­

cili mnóstwo wojska w zabitych, rannych i jeńcach i ponieśli ciężkie straty w ma- terjale wojennym.

Małopolska będzie się dzielić na 4 województwa, t. j.: krakowskie, lwowskie, stanisławowskie i tarnopolskie.

Rząd polski wysłał w odpowiedzi na prośbę bolszewików o pokój notę, w któ­

rej zawiadamia, że gotów jest rozpocząć rokowania d. 10. b. m , o ile bolszewicy zgodzą się na wstępne warunki pokojowe, 7 których najważniejszy jest ten, że Rosja ma się zrzec wszelkich praw do ziem da­

wnej Rzeczypospolitej.

Umowa zbiorowa w rolnictwie.

Niedawno została zawarta pomiędzy zarządem głównym związku ziemian i za­

rządami wszystkich związków zawodowych

robotników rolnych, umowa zbiorowa, któ­

ra ustala warunki pracy i wynagrodzenia dla robotników rolnych (fornali, parobków, pastuchów i stróżów) na rok 1920 21 na obszarze województw: warszawskiego, lu­

belskiego, kieleckiego, łódzkiego i biało­

stockiego.

Przedewszystkiem ustalono w tej u- mowie, że właściciele ziemscy, choć w za­

sadzie wydalanie i godzenie robotników zależne jest od pracodawcy, w nowym ro­

ku gospodarczym utrzymywać mają za­

sadniczo tę samą ilość robotników, co w roku ubiegłym.

Przeciętny dzień pracy robotnik* na roli ustalony został na 9 godzin i 20 m i­

nut. W zimowe miesiące praca trwać ma 6l/a godz., w jesienne 7Va — 9 godz., na­

stępnie 10, 10V*, 11 i l l 1/* godzin.

Płaca ordynarjusza wynosić będzie r o c z n i e 800 marek pensji zasadniczej i od 200 do 600 marek dodatku drożyżnia- nego. W powiatach zniszczonych i nieuro­

dzajnych pensja wyznaczona jest nieco niższa.

Stosownie do rozporządzeń rządo­

wych ordynarja nie może nigdzie przekro­

czyć 14 cent. metrycznych.

(Jmowa gwarantuje dobre mieszka­

nie, pomoc lekarską, szkolną i wiele in­

nych świadczeń, obejmuje zaś przeszło 6,000 folwarków i dotyczy 70,000 rodzin robotniczych, a więc około pół miljona głów.

Sprawy robotnicze.

S ą d y r o z je m c z e w z a k ła d a c h n iy le c z n o ś c l p u b lic z n e j. Podkomi­

sja sejmowa uchwaliła projekt ustawy o sądach rozjemczych w zakładach użyte­

czności publicznej w razie zatargu między pracownikami, a zarządami zakładów.

Projekt przewiduje, że w razie zatargu nie wolno porzucać pracy, zanim nie zo­

staną przeprowadzone bezpośrednie roko­

wania, następnie postępowanie pojednaw­

cze, zanim wreszcie sąd rozjemczy nie wyda orzeczenia, które ma obowiązywać obie strony.

Do zakładów użyteczności publicz­

nej zaliczono: koleje, tramwaje, gazownie, elektrownie, kopalnie opalowe, wodociągi, szpitale, poczty, telegrafy i telefony, straż pożarną i straż bezpieczeństwa, wreszcie gospodarstwa rolne w czasie zasiewów i zbiorów.

Osoby, działające przeciwko orzecze­

niom sądów polubownych, będą podlegąć karom.

Z a w a r c ie k o n t r a k t u r o b o fn . r o ln y c h w P o z n a ń s k im . 21 marca r.

b. została zawarta ostatecznie umowa cen­

nikowa między oddziałem robotników rolnych Zjednoczenia Zawodowego Polskie­

go, a właścicielami ziemskimi w Poznań- skiem. Robotnicy rolni otrzymują dodatki drożyźniane aż do 150 proc. Obrady pro­

wadził podsekretarz stanu Ministerstwa b.

dzielnicy pruskiej, p. 1. Brejski.

W y n ik s t r a jk u w O s tr a w ie . Czternastodniowy strajk górników w Mo­

rawskie) Ostrawie, spowodował ubytek węgla w wysokości 1,632,038 ton, a uby­

tek koksu w ilości 127,226 ton.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Konstytucja zawiera' bowiem podstawowe prawa narodu - podług niej układają się dalsze prawa, jakim ona duchem będzie ożywiona, takim też ożywione będą i

Kanarowski zestawił najpierw politykę zewnętrzną z zagadnieniami polityki wewnętrz nej, wyjaśniwszy zaś różnicę między jedną a drugą, wsk azał najważniejsze

Ludzie najświatlejsi i najrozsądniejsi nie zdają sobie sprawy z tego, co się z Rosją stało.. Nietylko upadt

czenie dziejowe narodu trwa przez wieki całe, dopóki się nie wypełni.. C yw ilizacyjna misja Polska na wschodzie Europy,

Konstytucja 3-go Maja zachowała mo- narchję i w prow adziła tron dziedziczny, aby Polskę uchronić od skutków ciągle ponawiających się elekcji. Taż

czelnik Państwa udał się na Krakowskie Przedmieście, aby się przyjrzeć defiladzie lubelskiej załogi.. Po przeglądzie wojsk zwiedził Piłsudski Uniw rsyt«t, gdzie

urz<?downie potwierdzony przez przedstawicieli wszystkich państw Koalicji, oraz delegatów

Każdy robotnik polski winien poczuwać się do obowiązku bronienia ideałów chrześcijańskich i narodowych dziś, kiedy znaleźli się u nas lu­.. dzie,