• Nie Znaleziono Wyników

Propozycja od Zbigniewa Bujaka - Andrzej Sokołowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Propozycja od Zbigniewa Bujaka - Andrzej Sokołowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ANDRZEJ SOKOŁOWSKI

ur. 1941; Komarów

Miejsce i czas wydarzeń Poznań, PRL

Słowa kluczowe Poznań, PRL, ukrywanie się

Propozycja od Zbigniewa Bujaka

Przez jakieś półtora miesiąca byłem tam w Poznaniu i tam dostałem propozycję – Danusia Winiarska przyjechała z Pawłem Frąkiem do Poznania – od Zbyszka Bujaka, by wejść z jawnym nazwiskiem jako członek Krajowej Komisji. Wówczas ja postawiłem takie warunki, [ale] niestety one nie zostały spełnione i ja nie zgodziłem się na to, ponieważ ja nie miałem się gdzie ukrywać. Obawiałem się, że w Lublinie te moje punkty ukrywania się są gdzieś w jakiś sposób namierzone. To nie było takie ukrywanie, że ja tam siedziałem cały czas w mieszkaniu, ja się starałem po prostu chodzić, spacerować, wieczorami spacerowałem. Ja, przypuśćmy, byłem na manifestacji 3 maja [19]82 roku – trzydzieści tysięcy ludzi i ja wśród tych ludzi byłem.

Starałem się jakoś tak nie być uwiązany, starałem się być aktywny. Ale wtedy, jak dostałem tę propozycję – oni przyjechali w imieniu RKK, czyli tej Regionalnej Komisji Koordynacyjnej z tą propozycją – ja powiedziałem, że owszem, zgadzam się pod warunkiem, że Regionalna Komisja Koordynacyjna zapewni mi ukrywanie się. To musi być zespół ludzi, który będzie organizował moje miejsce ukrywania się. Danusia wyszła z propozycją, że takie możliwości są, ale w Warszawie i ja wówczas się nie zgodziłem na Warszawę, dlatego że uważałem, że nie mogę ukrywać się 150 kilometrów od miejsca, gdzie mam podejmować decyzje, gdzie mam rozmawiać z ludźmi, bo miałem pełną świadomość, że trzeba będzie podejmować [decyzje], a nie chciałem być figurantem – [że] nazwisko Sokołowski i tyle, i ludzie będą zadowoleni, że jakiś tam Sokołowski jest członkiem z Lublina. Ja jestem takim człowiekiem, że jak działam, to działam. Nie wyraziłem zgody, żeby ukrywać się w Warszawie. I oni tutaj szukali, robili wszystko, ale niestety nie dało się tak. Jakbym był już pod jawnym nazwiskiem, wówczas wchodziła niezwykła rzecz – po prostu moja rodzina bliższa i dalsza byłaby cały czas inwigilowana, nie byłoby żadnych szans, żeby spotkać się żoną czy dziećmi i miałem pełną świadomość tego. Bałem się, że pewnym momencie mogą właśnie przez tę rodzinę po prostu mnie złapać, a ja nie miałem ochoty siedzieć w więzieniu.

(2)

Data i miejsce nagrania 2005-08-22, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Moich uczniów, których jest kilkanaście tysięcy, którzy poszli w świat, spotykam jeszcze dość często - ,,Dzień dobry, Panie Dyrektorze!’’ To mam poczucie spełnionego

Dlatego z Wilczego Przewozu w pewnym momencie też trzeba było [odejść], zostawić swoje mieszkania, domy, wszystko, i trzeba było podporządkować się tym Rosjanom, bo wtedy

–„A co, pani profesor, co takiego?” – „Jest w naszej szkole tak przyjęte, wiecie o tym, że jeśli wchodzi ktoś starszy do klasy, niekoniecznie pan dyrektor, czy pani

Ja przychodzę, widzę, że jest mama, ucieszyłem się, mówię - mamo jestem, a mama tak spokojnie do tych gospodarzy mówi: „A mówiłam wam, że duch Józka mi się ukaże”,

Okazało się, że sfotografowałem nie szkołę tysiąclecia, tylko bardzo okazałą plebanię.. [W „Sztandarze Ludu”działała]

Natomiast nikt się nie spodziewał i rząd polski liczył, że na terenach wschodnich, gdzie była masa bagien, lasów, że będzie można się bronić do upadłego, dopóki

Tak że być może w jakiś aktach takie coś leży, ale ponieważ nigdy nic się ze mną dalej nie działo, to być może to gdzieś poszło na przemiał.. Po wielu, wielu, wielu,

Moi rodzice wysłali mnie z warszawskiego getta na placówkę, na robotę, razem z grupą jeszcze siedemdziesięciu ludzi.. To było już przez protekcję, ojciec urządził to, że może