~ > bco in cwi t>.r«o? o .u t»e>.<= -cUi noc t . . a - v r i -j iO"'•-■r; ;.-eOai. •• .>-.auó’ e" N O ' a ' c , \ ' i t r - t t v . ' u
•i e c R j . T f : . c a - : 0 2«,N€diCT> R1 U n \1>U
, 1J x - •'. ć-roosiT A gA t is j * AUtTAT.c * <■
FE ' . .
; £ * £ : : * * & £ & * > >
-
'.v
Nr 12 Warszawa dnia 21 marca 1926 r. ROK III
NASZ TYGODNIK PISMO ILUSTROW ANE SPOŁEC ZNO * LITERACKIE.
Jan Henryk Rosen. Z Zachęty Warszawskiej. Zwiastowanie.
P o g rze b k s. A r c y b is k u p a C ie p la k a
Wniesienie trumny ze zwłokami ks. Arcybiskupa Cieplaka do Mauzoleum Przeździeckich w Warszawie.
Zwłoki zmarłego Arcy- pasterza ks. Cieplaka, prze
wieziono z Ameryki do kraju, by choć umęczone ciało Jego znalazło spoczy
nek na łonie Ojczyzny i swej djecezji, której nawą nieubłagana śmierć nie po
zwoliła Mu kierować, zaś Duch, królując z wyżyn Nie
bieskiego tronu, by błogo
sławił nietylko swej wier
nej owczarni, lecz również całej Polsce—i jako patron nasz w walce z bolszewiz- mem, wyprosił dla nas u Boga dobro i spokój, oraz
Wyniesienie zwłok z wagonu-kaplicy na Dworcu Warszawa-Główna.
Ag. Fot. „owiatowid*
zwycięstwo ostateczne nad tym wspólnym wrogiem Narodu naszego i Chrze- ściaństwa, aby „Królestwo Boże“ zapanowało na ziemi.
Trumnę ze zwłokami przewieziono z Ameryki do Gdańska. Uroczystości po
grzebowe zamieniły się tam w wielką manifestację pol
ską i wykazały żywotność polonji gdańskiej. Z Gdań
ska w uroczystym pocho
dzie przez P o m o r z e , w
c z w a r t e k przywieziono
zwłoki do Warszawy. Po
oddaniu honorów wojsko-
Nr. 12 3
Ks. biskup Godlewski, ks. arcybiskup Ropp
i ks. biskup połowy W. P. Gali prowadzą kondukt. Ks. Kard. Kakowski wyprowadza ciało z kościoła Św. Piotra Pawła w asystencji biskupów i księży na Dw. Wileński.
wych trumnę w otoczeniu delegacji, władz i organi
zacji społecznych przewie
ziono do Mauzoleum Przeź- dzieckich. Przy zwłokach wartę honorową trzymały organizacje wojskowe.
Wciągu tych kilku dni pobytu w Warszawie ty
siączne tłumy wiernych za
nosiły modły do Najwyż
szego za duszę zmarłego.
W niedzielę cała Warsza- w azłożyła hołd ostatni do
czesnym szczątkom obroń
cy polskości i katolicyzmu. Kondukt na ulicach Warszawy.
Ag. Fot. .Światowid*
Rano przeniesiono zwło
ki do kościoła św. Piotra i Pawła, gdzie spoczęły w powodzi świateł, zieleni i wieńców. Nabożeństwo ża
łobne odprawił ks. Kard.
Kakowski w asystencji ks.
b skupa Galla i licznego duchowieństwa, poczem ru
szył orszak żałobny ulica
mi stolicy na Dworzec Wi
leński, gdzie trumnę złożo
no w wagonie-kaplicy. War
tę honorową zaciągnęło woj
sko. W poniedziałek zwło
ki opuściły Warszawę.
Pluton honorowy Dowborczyków po nabożeństwie w katedrze prowadzi uczestników zjazdu do sali obrad w Resursie Obywatelskiej.
Ag. Fot. .światowid*.
NASI PRZYJACIELE...
Krokodyle bawiące się ze swym dozorcą Mama w otoczeniu potomstwa..
Schronisko mew na wyspie New Jersey koło New Y®rkn, Troje lwich niemowląt, wraz ze swym przyjacielem, dozorcą ogrodu
zoologicznego w Berlinie.
Nowoczesna^amerykanka, tuląca do piersi wyperfumowanego skunksa, zwanego po polsku... śmierdzielem.
© 0 ©
Wygasający typ dorożkarza pa
ryskiego, który ze swym koniem stanowił charak
terystyczną
]dla Paryża grupę, wi
dok ten jest coraz rz a d s z y wobec rozpowszechnie
nia się samocho
dów.
© 9 0
9 9 9
A K
© 0 ©
e © 0
© © ©
P i e s - b o h a te r, który w czasie w y b u ch u epi- demji na Alasce, p r z e n i ó s ł z"e swym panem przez p u s ty n ię lodową zbawcze szczepionki, ra - tując setki ludzi
od śmierci.
©9 ©
Nr. 12
Z K R A INY MGIEŁ, LEGEND i MOGIŁ.
Głęboko werźnięty w Ocean Atlan
tycki, półwysep Bretoński, choć jest odwieczną prowincją Francji, jednak wyglądem zewnętrznym i charakte
rem mieszkańców różni się bardzo od swej macierzy.
Bretonja!... Któż z nas jej nie zna i nie pokochał z powieści Lotie’go:
.Rybak Islandzki-. Kraj to smętny, nie pełen romantycznej grozy i me
lancholijnego uroku, wysoko wznosi w górę swe szczyty, które toną wiecznie w kłębowisku szarych chmur, a u stóp bluzgane są burz
liwą i spienioną falą oceanu. Domki i wioski niczem jaskółcze gniazda, czepiają się zboczy nagich skał, a rzadkie powykręcane podmuchami srogich wichrów drzewa, stanowią
Dolmen „Magdaleny" w Carnac.
czepeczkach, wysokie i smukłe, ci
che, milczące i skupione, zawsze wierne żony i narzeczone, wychodzą codziennie na wysokie brzegi i wy
glądają najdroższych, wzrok tęskny w dalekie i niezbadane śląc hoiy- zonty i z szumu wichrów czyniąc sobie wróżby, odmawiają szeptem różańce o szczęśliwy powrót mężów, naizeczonych, ojców i synów.
Bretonja jest kolebką romantycz
nych baśni, podań i klechd oraz ojczyzną wielu legendarnych i rze
czywistych rycerzy i bohaterów Francji. Stąd biorą początek poe
tyczne opowieści o królu Arturze i rycerzach Okrągłego Stołu, o cza
rowniku Merlinie i słodkiej Eleinje, oddającej życie w ofierze za swego ukochanego. Kraj cały usiany jest pamiątkowemi mogiłami z różnych epok, pomiędzy któremi z najnow
szych zaznaczyć należy grobowiec poety Chatcaubriand’a, lecz najwięk
sze zaciekawienie budzą przedhisto
ryczne pomniki kultu Druidów.
Są to liczne olbrzymy kamienne tz. .dolmeny* i „menhiry", którym miejscowy zabobon przyp'suje różne nadzwyczajne właściwości, lub któ
re fantazja okala nimbem nadzwy
czajnych opowieści. H. K.
Brzeg Atlantyku w Congrigoux.
jedyną nadbrzeżną szatę roślinną Jaką ziemia, przyroda i aura, taką jest i dusza tutejszego ludu. Dumny, a chmurny, mężny i szlachetny, wa
leczny i wierny, umie ący kochać na śmierć i życie, zabobonny, a re
ligijny lud ten odznacza się wielkim patryjotyzmem, ale kochając Francję, wyróżnia specjalnem uczuciem Bre- tonję, niby sanctuarjum w świątyni.
Jakim był przed wiekami, takim po
został do dziś dnia, zachowuiąc we wszystkiem odrębny stary obyczaj, ubiór, język i tradycje. Zasłuchani w szum fal morskich, rozbijających się o skaliste brzegi, niosących wieści tajemnicze o dalekich lądach i morzach nieznanych są Bretończycy urodzonymi żeglarzami, a rybołóstwo jest ich przyrodzotiem zajęciem. To też z każdą wiosną mężczyźni na tysięcznych łodziach wyjeżdżają na niebezpieczne połowy ku dalekim brzegom lslandji i Szpicbergu, skąd niejeden nie wraca już do domu.
W czarnych sukienkach i w białych
Bretońskie zaloty. W głębi widać olbrzymie piętrowe łóżka w kształcie szaf. Na ziemi
stoją drewniane trepy, używane w Bretonji przez ludność wiejską. (Fot. „Baltic Photo Co*),
Warszawa w marcu.
Nic /.i\vsze n;i Ś-go Grzegorza idzie zima do morza.
Z t e k i K a r y k a t u r z y s t y .
Rys. Xawery Koźmiński w Paryżu.
Stary weteran pędzla, z Montparnasse'u Typ coraz bar-
§ dziej zanikający.
A w antury BrylowsRie w Warszawie.
W dniu w którym Warszawa żegnała zwłoki ks. Arcybiskupa Męczennika, bolszewizujący poseł Bryl w cvrku warszawskim, chciał wygłosić odczyt nt. .Prawda o Rosji Sowieckiej", lecz tłumy tych, którzy wrócili z tamtąd, nie pozwoliły na prowokację stolicy.
Ilustracja powyższa przedstawia policje, zaprowadzającą porządek wśród wzburzonych tłumów.
Ag. Fot. „Światowid”
8 0 8 5 0 1 Nr. 12
Mieszkaniec Sudanu gra
„przepiękne" melodje na i n s t r u me n c i e z wa n y m
„bumbu".
--- ---
Cźarny Orfeusz z Gambji, ze swy n „ del i kat nym"
instrumentem zrobiłby na- pewno furorę wśród zwo
lenników jazz-bandu,
N E G
R
Ó
W
Eleganci z Togo, przyle
piają sobie „dla wdzię
ku" na p l e c a c h rogi zwierzęce.
Na skraju wioski murzyńskiej. W głębi widać chaty plecione ze słomy i gałęzi.
.wiatowi
R E D A K C J A ! A D M IN IS T R A C J A : K R A K 0 W B A S Z T O W A 1 f t e l . 35-4-2 O D D Z IA Ł Y : W W A R S Z A W I E , U L. N O W O G R O D Z K A 2 6 , te l. 234-65x702^W P O Z N A N IU , UL- GW ARNA 14-, teL. \f-2Z, W K A T O W IC A C H U l TEATRALNA S.teUBfl
\> WE LW O W IE U L .L E G J O N 0 W 1 tel 43-58
NAJWIĘKSZE POLSKIE PISMO IL
— _____—
__
-_____
:_
- •____
:_
:___
Redaktor: WitoLd Zembrzuski. Wydawca: Spół. Biuro Pras. — Warszawa, Sosnowa 12
SP, AKC. ZAKŁ. GRAF. „DRUKARNIA POLSKA", SZPITALNA 12.