• Nie Znaleziono Wyników

Trzy pamflety Stanisława Barańczaka

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Trzy pamflety Stanisława Barańczaka"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

Jerzy Kandziora

Trzy pamflety Stanisława

Barańczaka

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 1/2 (133-134),

176-192

(2)

17

6

Trzy pamflety Stanisława Barańczaka

Pamięci Profesor Lucylli Pszczołowskiej

W działalności pisarskiej Stanisław a B arańczaka w łaściw ie od początku jego drogi tw órczej, od połow y lat 60., obecne było zjaw isko p o le m ik i i p a m fle tu 1. P rze­ chodzi się n a d tym do porząd k u , bez głębszej refleksji tra k tu ją c na ogół te form y jako odbicie w yrazistego artystycznego te m p e ra m e n tu autora, a zapew ne też faktu, że przyszło m u żyć i bojować pisarsko w tzw. ciekawych czasach schyłku PR L -u, w trzech obiegach lite ra tu ry - dwóch krajow ych (oficjalnym i pozacenzuralnym ) oraz em igracyjnym , a także na k ilk u obszarach aktywności. W iadom o ponadto, że zawsze cechowało B arańczaka ostre pióro, że żywioł p aro d ii, B achtinow skiej kar- naw alizacji, p u rn o n se n su m ocno jest obecny w jego tw órczości, co także czyni z ro ­ zu m iałą dyspozycję do polem ik i pam fletów . D o dziś p am ięta się siłę rażenia ta m ­ tych tekstów B arańczaka, jego ataków na Brylla, B ratnego czy S andauera, a także pam fletów zaw artych w cyklu Książki najgorsze, których le k tu ra pozw alała czytel­ nikom odreagować fru strację rzeczyw istością peerelow ską. Rów nocześnie teksty te m iały swój w ym iar p erso n aln y i anegdotyczny.

Szeroki k anon tekstow y polskiego p am fletu literackiego ubiegłego w ieku prezen tu je w ydany niedaw no zbiór „Chamuły”, „gnidy”, przemilczacze”. .. Antologia

dwudziestowiecznego pamfletu polskiego, wyb., w stęp, oprac. D. K ozicka, U niversitas, K raków 2010. O tw ierające antologię stu d iu m Kozickiej Pamfletowe oblicze dwudziestowiecznej krytyki p rzedstaw ia stan b ad ań nad teorią i h isto rią pam fletu i w łasne przem yślenia autorki.

(3)

C hciałbym dokonać w tym szkicu pew nego przew artościow ania, ukazać inne, m niej doraźne czy m niej p ersonalne, a b ardziej history czn o literack ie znaczenie pam fletów B arańczaka. Tezą, do której będę tu w racał n ie u sta n n ie, jest obserw a­ cja, że w tw órczości tego autora do s y t u a c j i p a m f l e t o w e j dochodziło we wcale nie przypadkow ych, ale w ażnych i przełom ow ych m o m en tach jego p isa r­ stwa, a także w m o m e n ta ch szczególnie w ażnych i przełom ow ych dla całej p o l­ skiej lite ra tu ry w spółczesnej. Pojęcie „sytuacji p am fletow ej” służy p o d k reślen iu , że w łaśnie nie incy d en taln y ko n flik t w przypadkow ym czasie i p rze strzen i lite ra ­ tu ry stanow i im p u ls dla p osłużenia się pam fletem , ale że pam flet w p rzy p a d k u B arańczaka stanow i pierw szy zw iastu n p rze sile n ia czy kryzysu dotychczasowej k o n fig u racji estetyk czy postaw p isa rsk ich , zachw iania się status quo w obrębie form życia literackiego. Pojawia się w m om en tach , gdy jest już oczywiste, że n ie­ któ re owe form y się w yczerpały, a rów nocześnie, gdy tru d n o jeszcze stworzyć p ro ­ gram pozytywny. W tedy „negatyw istyczna” poetyka p am fletu , w praw dzie z defi­ n ic ji niedop u szczająca d ek larac ji program ow ych, stanow i już je d n a k pierw szą spo n tan iczn ą form ę m an ifestacji now ych ten d en c ji czy postaw, m an ifestacji - po d ­ kreślm y - przez zaprzeczenie sta n u dotychczasowego.

Oto ujaw nia się zaskakujący p aradoks B arańczakow ych pam fletów . Im b a r­ dziej zdają się one w ypow iedziam i ad personam, im m ocniej poru szały obserw ato­ rów i czytelników tam ty ch lat jako m anifestacja, jak kom entow ano, m łodzieńczej arogancji, zad u fan ia, politycznego zacietrzew ienia, tym szerszych - i w g runcie rzeczy dalszych od kw estii p erso n aln y ch - rejestrów i procesów lite ra tu ry one do­ tykały. M ożna by naw et pow iedzieć, że k o n k retn e, rozw ażane w n ic h „tu i te ra z ” atakow anego au to ra czy te k stu stanow iło ów d ynam izujący casus belli czy m oże - u k o n k retn iają cą kanw ę, dzięki której wypow iedź uzyskiw ała stosowną energię, by do końca i bez resz ty w yczerpać p ro b le m a ty k ę w isto cie h isto ry c z n o lite ra c k ą i w znieść się k u diagnozie najb ard ziej ogólnej, tyczącej sta n u lite ra tu ry w Polsce i k ondycji p isarza polskiego. S pojrzenie na pam flety B arańczaka będzie zatem dla m nie odczytyw aniem w jednorazow ym , uw odzącym swoją p a rty k u la rn ą kon- fliktow ością w ydarzeniu tego, co stanow i zapow iedź zbliżającego się albo już do­ konującego p rzesilenia na obszarze całej lite ra tu ry czy życia literackiego, a tym sam ym m a ch a rak te r pow szechny i trw ały w swoich skutkach.

Z am ierzona tu przeze m nie próba in te rp re ta c ji trzech w ypow iedzi pam fleto- wych B arańczaka z lat 1967, 1975 i 1982 - a są to daty, jak n ie tru d n o zauważyć, zapow iadające albo wręcz precyzyjnie w skazujące m om enty historyczne w ażne dla lite ra tu ry polskiej - p rag n ie w ykazać, że każdy z tych pam fletów m a w swej in te n ­ cji i u stru k tu ro w a n iu w pisane dwa różnie skierow ane wektory. Ich w spółwystępo- w anie jest podstaw ow ym w aru n k ie m skuteczności strateg ii pam fletow ej w tym szerszym sensie, jaki o dnajduję w tek stach B arańczaka. Po pierw sze więc, każdy z tych pam fletów jest do pew nego stopnia skandalem , ekscesem k ry tycznoliterac­ kim , stara się m ieć m ożliw ie perso n aln y charakter. Po w tóre, rów nie silnie działa w n im ów m ech an izm rozszerzenia, budow ania nowego m odelu, nowej k o n fig u ra­ cji literatury, która w yłania się spoza personalnego ko n k retu . W procesie le k tu ry

17

7

(4)

17

8

tych tekstów m am zam iar w pew nym m om encie oderw ać się od owego ko n k retu , aby „czytać” pam flet jako szerszą diagnozę sta n u lite ra tu ry i form ułow any „przez zaprzeczen ie” pro jek t zm ian w jej obrębie, których rzecznikiem jest autor.

2

.

W 1967 roku, kiedy ukazała się głośna i bulw ersująca w ielu recenzja S tanisła­ wa B arańczaka z to m ik u poetyckiego K azim iery Iłłakow iczów ny Szeptem (1966), au to r te n m iał 20 lat, a w swym dorobku jedynie k ilkanaście w ierszy i recenzji, d ru k o w a n y ch głów nie w p o z n a ń sk im m ie się c z n ik u „ N u r t” . W sw oim tekście 0 książce Iłłakowiczów ny, zatytułow anym Z nowości literatury dziecięcej2, B a ra ń ­ czak posłużył się form ą antyfrazy, potraktow ał tom ik ironicznie, jako zbiorek utw o­ rów dla dzieci - czym oczywiście w in te n cji au to rk i on nie był - i omówił go, „kom ­ p le m e n tu ją c ” w edług tych w łaśnie kry terió w gatunkow ych. A ntyfraza w w ersji takiego przew rotnego m onologu krytycznego jest form ą iro n ii szczególnie d o tk li­ wą, n ie tylko dotyczącą poszczególnych utworów, ale w łaściw ie d yskredytującą całą tę poezję i jej założenia poznawcze.

W tym uogólnionym krytycyzm ie recenzji B arańczaka chciałbym jed n ak wy­ odrębnić dwie warstwy. W arstw ę polem icznej doraźności oraz - u k ry tą p o d iro ­ n iczną d eprecjacją poetyckiego trad y c jo n alizm u Iłłakow iczów ny - szerszą k o n ­ strukcję myślową, koncepcję nowej - w sensie program ow ym - poezji. C hciałbym dostrzec w tym tekście wypow iedź m łodego autora, k tó ry w ew nętrznie dojrzał już do pew nej najb ard ziej generalnej rew olty przeciw poezji ufnej i bezkonfliktow ej. Rewolty, któ ra w la tac h najbliższych m iała zagarnąć cały obszar polskiej poezji w spółczesnej i która z dzisiejszej perspektyw y każe p atrzeć na pam flet o w ierszach K azim iery Iłłakowiczów nej jako na w stępny i m oże jeszcze n ie zu p e łn ie przez au ­ tora uśw iadam iany epizod tej szerokiej b a ta lii, rozpoczętej w krótce i rozgryw ają­ cej się już na ogólnopolskiej arenie.

Pam fletow a ironiczność te k stu B arańczaka nie od razu w ydaje się oczywista 1 nie od razu była taka dla czytelników. K rytyk precyzyjnie w pisał się w styl tra d y ­ cyjnej, nieco oddalonej od życia i egzaltow anej pedagogii (zwroty typu: „rozbu­ dzanie w m łodym cz ytelniku pierw ocin estetycznych d o zn a ń ”, „do takiego rozw o­ ju m uszą n ieu ch ro n n ie powieść te nieskom plikow ane z a d an ia”). Z adbał także o p o ­ zory recenzenckiej powagi i k om petencji, rozpoczynając tek st wywodem historycz­ n o literac k im o zw iązkach Iłłakow iczów ny ze S k am an d rem i o n u rcie poezji dla dzieci trw ającym w jej tw órczości od m iędzyw ojnia. W ysokie k om petencje i szcze­ rość in te n cji recenzenta nie b u d ziły zatem na pierw szy rzu t oka w ątpliw ości.

M ożna pow iedzieć, że już w tym m om encie zarysowuje się w pam flecie B arań­ czaka jedna z w ażnych cech jego późniejszej tw órczości, jaką jest dekom ponow a- n ie oficjalnych form kom unikow ania, przeciw staw ianie się persw azji, a w istocie p o stu lat program ow ej nieufności w zględem autorytetów . Bo przecież nie k u rtu

(5)

azja i za m ia r d elikatnego obejścia się z książką Iłłakow iczów ny p rzesądziły o za­ stosow aniu antyfrazy, polem ik i nie w prost, skoro w liście do red a k cji w arszaw ­ skiej „K u ltu ry ”, w odpow iedzi na polem iczny głos M a rii R zep iń sk iej3, B arańczak pow iada bez ogródek:

N ie m iałem b ynajm niej na celu „pom niejszenia poezji Iłłakow iczów ny”, gdyż poezja ta jest - m oim zd an iem - w ystarczająco już m ała (nie ilościowo oczywiście); nie m iałem rów nież na celu „zred u k o w an ia” tej poezji „do w ym iaru p rzedszkola czy o c h ro n k i”, p o ­ niew aż sądzę, że do takow ego w ym iaru twórczość p. Iłłakow iczów ny przystaje id ealn ie.4 W ydaje się, że poprzez zastosow anie antyfrazy B arańczak chciał w istocie stwo­ rzyć klasyczną sytuację zaw ierzenia czytelnika krytykow i. M ożna pow iedzieć, że w szedł w rolę życzliwego recenzenta i najw yraźniej baw iło go budow anie atm osfe­ ry p orozum ienia z Iłłakow iczów ną i czytelnikam i, w spólnego „ fro n tu dydaktycz­ nego” i w spólnoty w artości (miłość do dzieci, chrześcijaństw o bez konfliktów, w du ­ ch u św. F ranciszka, przyjaźń dla zw ierząt i prostych ludzi, „spokój nerw ów i po ­ goda d u c h a ”). Tym w iększy w strząs stanow ił dla tych czytelników m om ent, gdy z biegiem le k tu ry p rzek o n u ją się oni, że m ają do czynienia w istocie z kp in ą, z in ­ ten cją pam fletow ą, gdy nieodw ołalnie tracą zaufanie zarów no do recenzenta, jak i do bliskiego im m iesięcznika k u ltu ra ln e g o 5.

Śledząc echa w ystąpienia Barańczaka, zauważamy, że polem iści piętnow ać będą zarów no b u n t m łodego krytyka przeciw autorytetow i p oetki, jak i fakt, że zaw io­ dło ich czasopism o p u b lik u jąc e ta k i m a te ria ł6. O bie te kategorie - „ a u to ry tetu ” i „gazety” - okażą się niebaw em kluczow e w d eklaracjach sto su n k u do św iata for­ m ułow anych przez twórców pokolenia Nowej F ali i kreow anie przez B arańczaka owego kryzysu zaufania staje się tu gestem nacechow anym program ow o7.

M. R zepińska Spór o Iłłakowiczównę, „ K u ltu ra ” (W arszawa) 1967 n r 19, s. 11 (list do redakcji).

S. B arańczak Spór o Iłłakowiczównę, „ K u ltu ra ” (W arszawa) 1967 n r 22, s. 11 (list do redakcji).

O tym , że zasłona popraw ności z tek stu B arańczaka o padała w lek tu rze stopniow o, św iadczą m .in. listy do red ak cji w arszaw skiej „ K u ltu ry ”. M aria R zepińska stw ierdza: „Przeczytałam ją [tj. recenzję] [...] jeszcze raz uw ażnie i doszłam do w niosku, że chodzi tu o tzw. «zjadliw ą ironię»” (Spór o Iłłakowiczównę), a dla Przem ysław a Bystrzyckiego (O dobre obyczaje, „ K u ltu ra ” (W arszawa) 1967 n r 24, s. 11) in te n c ja B arańczaka „stała się w pełn i jasn a ” d o p iero po p rzeczytaniu jego odpow iedzi na polem ikę R zepińskiej.

Pisze m .in. Bystrzycki: „A utor recenzji nadużył lojalności podw ójnie: w sto su n k u do w ybitnej polskiej p oetki - raz. Dw a - w sto su n k u do m ie sięczn ik a”

(P. B ystrzycki O dobre obyczaje).

D odajm y, że spraw a m a też inny, bardziej zabawowy kontekst, jakim jest w czesne zam iłow anie B arańczaka do żartobliw ych gier z czytelnikiem . Ich przejaw em były na p rzykład m istyfikacje w prow adzonej przez niego anonim ow o w „N u rcie ” w latach 1967-1974 rubryce p orad literack ic h pt. Kierunkowskaz, gdzie - jak 3 4 5 6

7

17

9

(6)

18

0

Z drugiej jednak strony zapow iedzi nowego tkw ią także w sam ym tekście re­ cenzji B arańczaka, która jest sw oistym anty tek stem , sw oistym p ro g ram em w n e­ gatywie. M ożem y tu odnaleźć - jako swego rod zaju p u n k ty orientacyjne - „nega­ tyw y” pojęć kluczow ych dla koncepcji odnow y lite ra tu ry i poezji, jaką w krótce ogłosi B arańczak. W okół tych słów, ta k ich jak „ufność”, „ucieczka” (znam ienne, że autor w yróżnił je d ru k iem rozspacjow anym ), w grze zaprzeczeń czy pozornych uw iarygodnień ów antytekst się b u d u je i w ystarczy tylko potraktow ać w ystępują­ cą w recen zji figurę dziecka jako w istocie odpow iednik b o h atera pozytywnego albo czytelnika poezji „O rientacji H ybrydy” i w łaściw ie m am y już gotowy, p isany z o tw artą iro n ią te k st program ow y, w k tó ry m w łaśnie n i e u f n o ś ć , dotykanie spraw tru d n y ch , odpow iedzialność za św iat, określane są jako w artości n ajce n ­ n iejsze i zarazem najb ard ziej deficytowe we w spółczesnej poezji:

W naszych pełnych n iepokoju czasach - zdaje się tw ierdzić au to rk a Szeptem - jest tedy rzeczą najw ażniejszą, aby już od dzieciństw a kultyw ow ać w sobie d u ch a u f n o ś c i w o­ bec św iata, za k tóry nie m y jesteśm y o dpow iedzialni. W szelkie objaw y nieufności [...] to tylko sym ptom y d ziecinnego negatyw izm u. [...]. Z owych etyczno-pedagogicznych p rz e ­ k onań Iłłakow iczów ny w yrasta jeden z naczelnych m otywów jej w ierszyków - p a m ię ta j­ my, że cały czas mowa o poezji dla dzieci - m ianow icie m otyw u c i e c z k i , ucieczki od w szystkiego tego, czego n ajlepiej - [...] nie ruszać (Doprzyjaciół). [...] To pew ne, że obok rozwoju estetycznego i in telek tu aln e g o - a przecież do takiego rozw oju m uszą n ieu c h ro n ­ nie powieść te nieskom plikow ane zad an ia, jakie Iłłakow iczów na swoim m łodym czytel­ nikom staw ia - au to rk a Szeptem p o trafi zapew nić w spółczesnem u dziecku coś, o co d z i­ siaj n iez m iern ie tru d n o : spokój nerw ów i pogodę d u c h a.8

Sięgając po teksty program ow e B arańczaka, dostrzegam y w yraźną „echow ość” recenzji z Szeptem w sto su n k u do nich. A rtykuł-m anifest Nieufni i zadufani. R zecz

o walce romantyków z klasykami w poezji najmłodszej'9, opublikow any w tym sam ym

co recenzja ro k u (1967), rozpoczyna się w łaśnie figurą poety-dziecka. B arańczak p rez en tu je m łodopoetycki w ierszyk pt. Piosenka o goździkach, a n astęp n ie k om en­ tuje: „od początku do końca m am y do czynienia z p ro sto lin ijn y m opisem biało- różowych goździków, które swym łagodnym w yglądem i zapachem p rzypom inają b eztroskie d z i e c i ń s t w o ” . N ieco dalej inne motywy, znane z recenzji: „wiersz te n wyraża usilne p ragnienie odnalezienia azylu, p rag n ien ie u c i e c z k i od

wszyst-w spom ina po latach - kreowszyst-w ał nawszyst-w et nieistniejących korespondentówszyst-w , a także w łasną biografię - jako starca, uczestnika literac k ich w ydarzeń już

w dw udziestoleciu. Zob. S. B arańczak M roki mojej literackiej młodości, albo:

Byłem redaktorem „Kierunkowskazu”, w: tegoż Poezja i duch Uogólnienia. Wybór esejów 1970-1995, Z nak, K raków 1996.

8 S. B arańczak Z nowości..., s. 58. Spacje i kursyw a w cytacie pochodzą od autora. 9 „ N u rt” 1967 n r 10, s. 14-19. T ekst jest datow any na g ru d zień 1966, lipiec 1967.

P rzedrukow any został w tom ie B arańczaka N ieufni i zadufani. Rom antyzm i klasycyzm w młodej poezji lat sześćdziesiątych (Z akład N arodow y im . O ssolińskich, W rocław 1971). Tekst cytuję z p ierw o d ru k u w „N u rcie”. P o d k reślen ia w cytatach m oje - J.K.

(7)

kiego, co m oże zaniepokoić [ . ] postaw a u f n o ś c i wobec świata i zad u fan ia w sa­ m ym sobie to przyrodzony atry b u t p oety” .

I w reszcie w dalszej, postulatyw nej części te k stu -m an ife stu , przeciw staw iają­ cej te m u sentym entalizm ow i nowy pro jek t literatu ry , czytamy:

W utw orze n u rtu rom antycznego każda praw da zn ajd u je swą kon trp raw d ę, każda dem a- skacja - kontrdem askację; d o m en ą tej lite ra tu ry jest w ątp ien ie i rozterka, nieufność, ale i b ezu stan n e przeb ijan ie się ku praw dzie. [...] W im ię prawdy, w im ię d ochodzenia do niej, poddaje ona n ieu fn em u sp raw dzeniu wszystko, co się za ab so lu tn ą praw dę uważa, a co jakże często okazuje się tylko absolutyzow aną praw dą cząstkową.

Oto więc już nowa dynam ika mowy, nowa d ynam ika n a rra c ji p rzeło m u literac­ kiego, zbudow ana wokół pojęcia „nieu fn o ści”. Coś, co objawiło się w niew ielkiej recenzji-pam flecie jako n ap o m k n ien ia, zn ak i rozpoznaw cze, m oże nieodreagow a- na irytacja dw udziestoletniego „ a d ep ta” (jak określił B arańczaka B ystrzycki10), tu - w Nieufnych i zadufanych - jest już praw dą pokolenia, nowej form acji poetyc­ kiej. A zarazem najw ażniejszą zasadą poezji sam ego B arańczaka, k tó ry rozpocz­ nie w stęp-m anifest do to m ik u Jednym tchem (1970), pierw szego w p ełn i nowofalo- wego zbioru swoich wierszy, słynnym zdaniem : „Pow inna być n ieu fn o ścią” 11. „N ie­ u fność”, a w raz z n ią hasło „m ów ienia w p ro st”, lansow ane przez Ju lia n a K orn­ hau sera i A dam a Zagajew skiego w książce Ś w iat nie przedstawiony (1974), staną się już za chw ilę pojęciam i - h asłam i założycielskim i nowej form acji poetyckiej.

3

.

O ile obrońcy au to rk i Szeptem po u k az an iu się p am fletu B arańczaka i staw ia­ jącego kropkę n a d „i” jego listu do red a k cji „K u ltu ry ” dom agali się radykalnego u tem perow ania m łodego k ry ty k a12, o tyle osoba, któ ra znalazła się w sam ym oku tego pam fletow ego cyklonu - K azim iera Iłłakow iczów na - jako bodaj jedyna za­ uważyła, że ta k na praw dę nie o n ią najb ard ziej chodzi Barańczakow i. Z zadziw ia­ jącą in tu icją i autodystansem stw ierdziła w liście do H am iltona, zacytowanym przez niego w felietonie: „W tym w ypadku sądzę, że m łodym kolegą p o lonistą z P ozna­ nia kierow ała w ielka żarliw ość w stosunku do literatury, a nie chęć dokuczenia

10 P. Bystrzycki O dobre obyczaje...

11 S. B arańczak Parę przypuszczeń na temat poezji współczesnej, w: tegoż Jednym tchem, Z rzeszenie S tu d en tó w Polskich, W arszawa 1970, s. [3].

12 P. B ystrzycki stw ierdził np., że „nie m usim y [...] w skom plikow anym i tak już życiu lite ra tu ry naszego k raju zezwalać na ekscesy, które w o d n iesien iu do św iata m aterii ścigane są p rzez praw o pod nazw ą ch u lig ań stw o ” (O dobre o b y c z a je .), H a m ilto n zaś pisał: „Z panem B arańczakiem dyskutow ać n iepodobna, trzeba go po p rostu w yprow adzić jak najbezcerem onialniej z lam ów ‘K u ltu ry ’, na których znalazł się chyba przez czyjeś n ie d o p a trz e n ie ” (Perswazje: Książka jako przedm iot użytkowy,

(8)

18

2

kom ukolw iek z naszego p o k o le n ia” 13. Ta refleksja Iłłakow iczów ny staw ia na p o ­ w rót p rze d p y ta n iem o rolę osób atakow anych w p am fletach B arańczaka jako pew ­ nego ro d zaju f i g u r z a s t ę p c z y c h , i pozw ala postaw ić takie p ytanie w od n ie­ sieniu do poety E rnesta Brylla, b o h atera negatyw nego następnego interesującego m n ie p am fletu , opublikow anego w ro k u 1975.

R ecenzja Stanisław a B arańczaka De profundis alla polacca: „W samym sercu gów­

n a ”14 z to m ik u Brylla Z wierzątko (1975) będzie bow iem k olejnym z pam fletów

B arańczaka, k tó ry atakując, jak się w ydaje w sposób jak n ajb ard ziej personalny, pojedynczego autora, znów w istocie okaże się zapow iedzią doniosłej dla całej p o l­ skiej lite ra tu ry w spółczesnej zm iany jej kon fig u racji etycznej i estetycznej, zary­ sowując w p rze strzen i lite ra tu ry k o n tu ry nowego, program ow o jeszcze n ie zd e fi­ niow anego zjaw iska - etosu lite ra tu ry niezależnej drugiej połowy lat 70. U czyni to, zan im jeszcze w 1976 ro k u pow stanie w Polsce KOR i inne środow iska opozy­ cyjne, zan im pojaw ią się pierw sze czasopism a i książki drugiego obiegu, a środo­ w isko pisarzy doświadczy wolności od cenzury i odnajdzie się w kraju, po raz pierw ­ szy od n ie p am iętn y c h czasów, w p rze strzen i odzyskanej godności. Z an im także on sam , B arańczak, w g ru d n iu 1976 sform ułuje pro jek t lite ra tu ry niezależnej w p ro ­ gram ow ym w stępie Dlaczego „Zapis” do pierw szego n u m e ru niezależnego kw artal­ n ika literac k ieg o 15.

P am flet z 1975 ro k u na Zwierzątko Brylla będzie w istocie cechowało to samo poczucie deficytu w artości, rys gniew nej, zniecierpliw ionej d eterm in a cji i oczeki­ w ania przeło m u , co te k st o Szeptem Iłłakowiczów ny, i w arto tu przyw ołać kilka faktów, k tóre złożyły się na em ocjonalne n apięcie w pisane w tekst o Bryllu.

W lu ty m 1975 odbywał się w P oznaniu kolejny zjazd Z w iązku L iterató w Pol­ skich, po zakończeniu którego B arańczak w ystąpił z P Z P R 16. W cześniej, uczest­ nicząc w oficjalnym życiu literac k im jako czołowy krytyk Nowej Fali, toczy p o ­ tyczki z n asilającą się cenzurą wobec w łasnych, oraz - jako red a k to r regionalnego m iesięcznika literackiego - cudzych utw orów 17. Rów nocześnie w la tac h 1971-1974 pisze obszerny poem at Sztuczne oddychanie, nacechow any iście orw ellow skim k li­ m atem bezwyjściowości i osaczenia czasu P R L -u, który w ydaje w 1974 ro k u w obie­

13 H a m ilto n [J.Z. Słojewski] Perswazje: Spencer Tracy, „K u ltu ra ” (W arszawa) 1967 n r 30, s. 12.

14 S. B arańczak De profundis alla polacca: „Wsamym sercu gówna”, „ K u ltu ra ” (Paryż) 1977 n r 4. Tekst datow any „ p aź d zie rn ik 1975”, zo stał zd jęty przez cenzurę

z „Twórczości” (inform acja z noty edytorskiej w: S. B arańczak E tyka i poetyka, Z nak, K raków 2009, s. 399; z tej książki cytuję także frag m en ty p am fletu).

15 S. B arańczak Dlaczego „Zapis”, „ Z a p is” 1977 n r 1.

16 M. F ik K ultura polska po Jałcie. Kronika lat 1944-1981, Polonia, L ondon 1989, s. 558. Sam B arańczak relacjonuje te w ydarzenia w rozm ow ie z R afałem G ru p iń sk im (Wywiad ze Stanisławem Barańczakiem, „Czas K u ltu ry ” 1987 n r 3).

(9)

gu sam izdatow ym 18. W reszcie w g ru d n iu 1975 roku, w dwa m iesiące po n ap isa n iu p am fletu o Bryllu, stanie się B arańczak sygnatariuszem M em o riału 59 w spraw ie zm ian w K onstytucji, które to w ydarzenie skonsolidow ało opozycyjnie n astaw io­ ną część środow isk tw órczych, ale i zapoczątkow ało w zm ożone działan ia rep resy j­ ne cenzury (zapisy na nazw iska).

Tak więc ów rok 1975 był dla w ielu pisarzy m om en tem w ażnego w yboru m o ­ ralnego i w tym k ontekście w łaśnie: przew artościow ań etycznych, tw orzenia się nowych postaw, nowego p ara d y g m atu opozycyjności wobec rządów autorytarnej p a rtii, trzeba odczytywać strategię pam fletow ą w De profundis alla polacca B arań­ czaka. Poezja E rnesta Brylla, w szczególności om aw iany to m ik Zwierzątko, staje się w tej strateg ii antyw zorcem postaw y pisarza, swoistym exemplum k o n iu n k tu ra ­ lizm u, lizusostw a, o p o rtu n izm u , skrajnym p rzykładem postaw y dw orzanina, p i­ sarza antyszam brującego na salonach władzy, przyznającego się zarazem do owych słabości, głoszącego filozofię przystosow ania i w ciągającego cały n aró d do wspól- nictw a w oportu n izm ie, a także nadającego swym słabościom rys cierpienia i ofia­ ry. Jasne jest, że negatyw em takiej postaw y m oże być tylko b u n t, potrzeba w yrwa­ nia się z owej zapaści, p ro g ram odm owy u d ziału w kłam stw ie, odrzucenie p ro fi­ tów władzy, a zarazem przyjęcie postaw y czynnej, postaw y w yprostow anej, nie poddającej się d eterm in izm o m historycznym . I w istocie ta k i jest konstruktyw ny, p ro jek tu jąc y i w pew nym sensie profetyczny horyzont p am fletu na Zwierzątko.

Isto tą pam fletow ych działań B arańczaka wobec poezji Brylla - bo te d ziałania nas tu przede w szystkim in te resu ją - będzie zatem zupełne w yłączenie tej poezji z p o rząd k u lite ra tu ry i odczytanie jej jako swoistego antydekalogu. B arańczak p o ­ ruszać się będzie w k ręgu w artości w yłącznie etycznych, pew nych scenariuszy eg­ zystencjalnych. W arto przyjrzeć się m echanizm om in te rp re tac y jn y m zastosow a­ nym wobec Brylla. H isto ria w osobie B arańczaka postaw iła go nagle w ostrym świe­ tle reflektorów i uczyniła figurą m ijającej epoki, m oże dlatego, że, o ironio, nie om ijał on d y skursu o h isto rii, „rozdrapyw ał polskie ra n y ”, tyle że czynił to z n a d ­ m ie rn ą już ru ty n ą, będąc, jak pisał B łoński w szkicu o Rzeczy listopadowej, „Ka- sa n d rą na etacie” 19.

W pam flecie B arańczaka m ożna w yróżnić dwa p rzede w szystkim zabiegi kry­ tyczne. Oba w ynikają z p otrzeby p rzen iesien ia dyskursu o w ierszach całkow icie na obszar etyki. Pierwszy z n ic h polega na u t o ż s a m i e n i u n a r r a t o r a w i e r ­ s z y z s a m y m i c h a u t o r e m , co oczywiście w drastyczny sposób stawia p ro ­

18 O b ohaterze swojego utw oru powie B arańczak po latach: „był dla m nie nie tyle uogólnieniem cech społeczeństw a, ile p rojekcją m oich w łasnych cech w przyszłość, p ełn ą n iepokoju p róbą przedstaw ienia sobie, kim mogę się w krótce stać i czego za w szelką cenę m uszę u n ik n ą ć ” (Autonomia i oparcie, rozm aw iali S. C h o jn ack i i P. R odak [1990], w: tegoż Zaufać nieufności. Osiem rozmów o sensie poezji 1990-1992, red. K. B iedrzycki, W ydaw nictw o „m ”, K raków 1993, s. 48).

19 J. B łoński Kasandra na etacie, w: tegoż Odmarsz, W ydaw nictw o L iterack ie, K raków

1978, s. 99.

18

(10)

18

4

b lem wyborów m oralnych. W szczególności wyłączone zostaje przez B arańczaka czytanie iro n ii Brylla, a także zdolność rozpoznaw ania cudzego słowa i cytatowo- ści w ielu w ierszy tego poety. A w tych w łaśnie obszarach jego tekstów b u d u je się cały szereg znaczeniow ych odcieni: od owej iro n ii czy au to iro n ii, poprzez rodzaj in te le k tu a ln e j prow okacji, aż po realizację swoistej „reto ry k i b e z ra d n o śc i”, by odwołać się do te rm in u Janusza Sław ińskiego, użytego do opisu poetyki Różewi­ cza. Tenże Sław iński, w p o drozdziale Bryll, czyli głos z głębi świata znikczemniałego swojego syntetyzującego arty k u łu z 1984 ro k u 20, stw ierdza że zwłaszcza od poło­ wy lat 70. „w te k sta ch Brylla m ów i do nas homo sovieticus w swoistej o d m ianie m azow iecko-nadw iślańskiej” oraz że „nie doceniono należycie znaczenia p ersp ek ­ tywy poznaw czej, któ rą [Bryll] odkrył i w prow adził do ówczesnej p oezji” 21. D la Sław ińskiego zatem poetycka celowość d ziała ń autora Zwierzątka, nietożsam ość kreow anego przezeń b o h atera i osoby autora jest spraw ą oczywistą, i to zapew ne n ie dlatego, że Bryll m iał już w tedy za sobą akt b ynajm niej nie oportunistyczny: p u b lik a c ję w sta n ie w ojennym po d w łasnym n azw isk iem tom ik ó w poety ck ich w d ru g im obiegu. Po p ro stu to, o czym m ów i Sław iński, swoista cytatow ość sytu­ acji lirycznych Brylla, dała się wyczytać z tej poezji, jeśli czyniło się to poza ciś­ n ie n iem literackiego p rze ło m u 22.

Tym czasem w połowie lat 70., czasu rodzenia się w środow iskach twórców im ­ peratyw u etycznej jednoznaczności, owa cienka, prow okacyjna ironia Brylla zd a­ w ała się grą nazbyt już finezyjną, chciałoby się rzec, fryw olnym p rzek o m arzan iem się z w łasnym i zbiorow ym sum ieniem , a dodatkow o sarm acka stylizacja nadaw a­ ła całości rys zgoła dekadencki. I tu gdzieś tkw ią źródła drugiego, fascynującego przyznajm y, sk ładnika strateg ii pam fletow ej recenzji B arańczaka, jakim jest p rze­ kształcanie refleksji o w ierszach w o p o w i e ś ć o b i o g r a f i i z d e p r a w o w a ­ n e j . L ek tu ra te k stu w jakiś dziwny, zgoła m agiczny sposób doprow adza nas do p rzek o n an ia, że ta osobliwa figura o niejasnym statu sie ontologicznym , któ rą Ba­ rańczak nazyw a „bohaterem Z w ierzątka”, tożsam a w łaściwie z B ryllem , polskim p isarzem , n apraw dę m a na swym koncie k o n k retn e w ystępne czyny. Poruszająca jest ta k reatorska m oc słowa, która spraw ia, że m am y poczucie takiej obrzydliw o­ ści, iż w łaściwie nie zastanaw iam y się, jaki biograficzny m a teria ł stoi za tym pam - fletem . Że jesteśm y skłonni uw ierzyć, że ta k i m a teria ł jest dosłow nie na wyciąg­

20 J. S ław iński R z u t oka na ewolucję poezji polskiej w latach 1956-1980, w: tegoż Prace wybrane, t. V: Przypadki poezji, U niversitas, K raków 2001, s. 306-334.

21 Tam że, s. 329.

22 Szczegółową analizę ironicznego asp ek tu utw orów Brylla, na przykładzie jednego z jego wierszy, przynosi arty k u ł A dam a Popraw y Ernesta Brylla „Wciąż o Ikarach głoszą” - manifest oportunizmu czy ironia? („W arsztaty P olonistyczne” 1992 n r 2). A u to r trafn ie w skazuje na złożoność sensów om aw ianego tek stu i stw ierdzić trzeba, że podobne obserw acje nasuw ają się przy lek tu rze in n y ch utw orów Brylla, takich jak Kantyczka, Kolęda, Perła czy Tryum f z to m u Zwierzątko, których sw oistą cytatowość i iro n ię B arańczak pom ija w trybie pam fletow ej sym plifikacji.

(11)

nięcie ręki, i naw et nie w arto dokonyw ać tej czynności spraw dzenia, b y się o tym przekonać. Słowa jakby p rze m ien iają się w rzeczyw istość samą:

tkwi po uszy w m oralnych nieczystościach”, „pozbaw iony jakiejkolw iek etycznej b u so ­ li”, „staje wobec [...] w ielu okazji zwykłego zeszm acenia się, [...] nie p otrafi się o p rzeć”, „bierze bez oporów u d ział w zbiorow ym kłam stw ie”, „zdołał uczynić z kłam stw a swoją in tra tn ą profesję. Jest bow iem poetą dw o rsk im ”, „działa jako z góry zaprogram ow any sk ład n ik sy stem u ”, „wie, że z gnoju w yszedł i w gnój się o b ró ci”, „[posiada] św iadom ość nieodw racalności w łasnego z ap rz e d a n ia ”, „jego rozpacz n ad w łasnym u p ad k iem nie p rze­ radza się w praw dziw ą sk ru c h ę ”, „staje [...] po stronie silniejszego”, „przykry zapaszek owej filozofii życiowej tłu m io n y jest [...] p erfu m a m i a u to iro n ii”, „św iadom ość w łasnego zak łam an ia b ynajm niej nie pom aga bohaterow i podźw ignąć się z gnojow iska”, „ważne, aby p rzetrw ać”, „wszystkie chw yty d ozw olone”, „Tom B rylla [...] jest n ajbardziej p rz era ­ żającą książką poetycką, jaką zdarzyło m i się czytać w o sta tn ich latach .23

R ów nocześnie owo w yliczenie m a w sobie jakieś cechy targow iska niegodziw o- ści, jakby w jarm arczn y m w idow isku, obw ieszczonym krzykliw ym ty tu łem , roz­ poczyna się defilada wszelkiej m oralnej ohydy, a figura „dw orskiego p o ety ” staje się tu diab łem czy T uroniem z jakiejś m oralitetow ej szopki. Piszę o tym rzecz ja­ sna nie po to, żeby w prow adzać jakiś elem ent oceny czy dyskredytacji, lecz by podkreślić arc hetypiczny w istocie ch a rak te r dokonyw anej tu przez B arańczaka czynności o d dzielania dobra i zła. A także, swoiście m agiczny ch a rak te r czynno­ ści p isarskich, w których siła słowa zdolna jest przezwyciężyć złe siły. Pam iętajm y, że realne i dotykalne zwycięstwo n a d złem stanie się faktem dopiero w 1976 roku, po w ystąp ien iach ro b otniczych w R ad o m iu i U rsusie, k iedy pow staną w Polsce pierw sze form y niezależnej sam oorganizacji społecznej i tego rod zaju egzorcyzm o- w anie n iepraw ości siłą sam ego słowa, z którym m am y tu do czynienia, już się u Ba­ rańczaka nie będzie pojaw iało24.

N a razie je d n ak jest koniec ro k u 1975 i nic n ie w skazuje na ta k zasad n iczą zm ianę. Tym silniej za te m odczuw ana jest p rzez p isa rz a p o trze b a w ytyczenia w swoim tekście g ran ic o bszaru czystej negatyw ności, wobec której owa rodząca się opozycyjna etyka n ie p o k o rn o śc i określi się p rzez za przeczenie. Zauw ażm y, że „b io g rafia z d e p raw o w an a” b o h a te ra p a m fle tu B ara ń cz ak a , ale i „b iografia m o ra listy ” n ależąca do a u to ra p a m fle tu , zaw ieszone są jak gdyby w c z a s o ­ w e j p r ó ż n i , nie p o sia d ają swojej h isto rii, u k azan e są jako sta n archetypicz- nego trw an ia n ap rz eciw siebie dobra i zła, jak w jak im ś m ów iącym o w iecznych spraw ach m o ralitec ie . A p rzecież zarów no b o h a te r tego te k stu , jak i jego autor, jakoś d o ch o d z ili do swojej obecnej postaw y, o p o rtu n iz m u z je d n ej, oraz b u n tu i k o n te sta c ji z d rugiej strony. Ich bio g rafie nie od raz u były sp e łn io n e w swej podłości i szlachetności.

23 S. B arańczak De profundis..., passim .

24 Por. np. jego o d m ien n y w tonie L ist otwarty do pisarza Romana Bratnego („Z ap is”

(12)

18

6

Jak w yjaśnić „bezczasowość”, uniw ersalność tych biografii? Powie B arańczak w w yw iadzie z ro k u 1991, m ając na m yśli lata 60. i 70. w Polsce, że dla niego „isto­ tą życia w społeczeństw ie zniew olonym jest nie czarno-biały ch a rak te r stojących p rze d je dnostką wyborów, ale wręcz przeciw nie, ich ko m p letn a szarość, ro zm aza­ n ie kryteriów , zatarcie granic m iędzy złem a dobrem , etyczna nijakość i n ie o k re­ śloność każdego w yboru”25. D odajm y, że szarość była także p rzekleństw em N N , b o h atera Sztucznego oddychania (1974), który stanow ił w jakiejś m ierze, jak to już sygnalizow ałem , projekcję lęków sam ego autora. Czas, w któ ry m B arańczak pisze swój pam flet, połowa lat 70., to m om ent definityw nego odcięcia się od owej n ie ­ dawnej przeszłości, owej szarości26. N ależało im przeciw stawić „pewne proste a pod­ stawowe prawdy, choćby ta k proste, jak ew angeliczne ‘tak, ta k - nie, n ie ’, albo jak w ezwanie pisarzy w ro d zaju Sołżenicyna czy H avla, aby zw yczajnie przestać k ła­ m ać”27. Z tych sam ych względów był to czas odrzucenia przez B arańczaka iro n ii Brylla, bo ona także była szarością, a czas w alki nie będzie czasem dw uznaczności i cudzysłow ów 28.

4

.

S tan w ojenny w Polsce po 13 g ru d n ia 1981 ro k u odnow ił pro b lem wyborów i postaw etycznych pisarzy, uczynił go tem atem niezależnego dyskursu społecznego,

25 S. B arańczak Przekraczanie granic, rozm aw iał D. Tołczyk, w: tegoż Zaufać nieufności..., s. 87.

26 Z tych też zapew ne powodów a u to r innego p am fletu na Brylla, A dam M ich n ik , um ieszcza swojego bo h atera w epoce paskiew iczow skiej, co oczywiście także w nieodw ołalny sposób u n ieru c h am ia go poza zm iennością biografii i czyni zeń figurę od p o czątku spełnioną, zdefiniow aną w swej podłości przez podręcznikow ą histo rię, podobnie jak nazw isko „E razm S zczurow ski”, n ad an e m u w tym pam flecie (Poeta epoki paskiewiczowskiej, „P u ls” 1978 n r 2, s. 20-36; p rz e d ru k w: tegoż Ugoda, praca organiczna, myśl zaprzeczna, NOW A, W arszaw a 1983, s. 67-84).

27 S. B arańczak Przekraczanie g r a n i c ., s. 88.

28 Notabene sam B arańczak p rzek o n ał się o zaw odności poetyckiej iro n ii

w połowie lat 80., kiedy posłużył się n ią w w ierszu Dyletanci (z to m u Atlantyda, 1986), dedykow anym H erbertow i. O pow iada po latach, że ten m onolog dram atyczny, form ułujący tezę, że S ierp ień 1980 stw orzyło „społeczeństw o d y letan tó w ”, choć m iał sens ironiczny, został przez czytelników przypisany autorow i. Tym czasem a u to r w szedł tu tylko w r o l ę obrońcy PR L-ow skiego system u: „ N ikt nie zauw ażył, że teza w żadnej m ierze nie jest m oja, bo w w ierszu nie ja przecież m ów ię”, i że jest ona „w prostej lin ii k o n ty n u acją słynnego m arcow ego hasła «studenci do n a u k i, pisarze do pióra»”. D alej stw ierdza poeta, że w roku 1986 „ n ik t nie ro zu m iał tego typu iro n ii”, że „pew ien kod, czy [...] pewne zasady gry, jaką jest lek tu ra utw oru literackiego, uległy zasadniczej z m ia n ie ”, „pojaw iła się [...] potrzeba elem en tarn ej powagi, [...] w sensie b ra n ia bezpośredniej i osobistej odpow iedzialności za w ypow iadane słowa” (Nie obrażać się na tłum, rozm aw iali K. L ars i S. C hw in [1992], w: tegoż Zaufać n ie u fn o śc i., s. 118, 121).

(13)

jed n ak w now ej, rzec m ożna analitycznej i interw encyjnej form ule. O to m inione pięć lat istn ien ia opozycji i niezależnego obiegu wydawniczego, z w alnym w nich u działem najw ybitniejszych polskich pisarzy, a także ru c h „S olidarności” lat 1980­ -1981, z w ybitną w n im rolą twórców k ultury, ostatecznie spolaryzow ały społeczeń­ stwo. D otychczas obserw ow ana przeze m nie w tw órczości B arańczaka właściwość p am fletu - jako wczesnej oznaki zm ian, rodzenia się nowej form acji estetycznej czy etycznej - w stanie w ojennym już się nie realizuje. N ie jest bow iem stan wo­ jenny czasem n a ro d z in nowych idei estetycznych czy dojrzew ania now ych postaw k o n te sta to rsk ich na obszarze literatury, które ów pam flet m iałby p rzeczuć i zapo­ w iadać. Te idee i postaw y od daw na istn ieją, d oznały w ręcz w o sta tn ic h la tac h w zm ocnienia i um asow ienia. In n a wszakże cecha p am fletu B arańczaka, o której także m ów iłem , nad al silnie jest obecna: dokonuje się w n im owa s c h e m a t y - z a c j a , f i g u r a c j a , w yw iedziona z k onkretnej postaw y twórczej i biografii b o ­ h atera p am fletu. Jednostkow a postaw a staje się m odelem , a zarazem kluczem dla zro z u m ien ia szerszego zjaw iska, w tym w y p ad k u zjaw iska k o la b o ra cji p isarza z opresyjną władzą.

B ohaterem p am fletu B arańczaka z 1982 ro k u stał się A rtu r S andauer, jedna z najw ybitniejszych postaci pow ojennej krytyki literack iej, a b ezp o śred n im b o d ź­ cem dla pow stania Samobójstwa sandaueryzmu29 była, jak się wydaje, jego aktyw ­ ność publicystyczna w pierw szej połowie 1982 roku. O bejm uje ona arty k u ł Danse

macabre à la Polonaise30, w k tórym k rytyk te n dystan su je się wobec ówczesnych

asp ira c ji w olnościow ych społeczeństw a, snuje refleksje o narodow ych w adach: n aśladow aniu Z achodu, stadności zachow ań, pijaństw ie, i w rezultacie dołącza do grona publicystów p opierających stan wojenny, owych - jak pisze B arańczak - „dom orosłych historiozofów, którzy w alczącem u o swoje elem e n ta rn e praw a spo­ łeczeństw u - w ytkną a n a rch ię [...], zaś o b łąkany reżym , k tó ry te m u narodow i wytoczył w ojnę, określą jako w cielenie politycznego ro z u m u ”31. O bejm uje także owa publicystyka S andauera cykl eseistyczny O sytuacji pisarza polskiego pochodze­

nia żydowskiego w X X wieku (Rzecz, którą nie ja powinienem był n a p is a ć .) , którego

ostatnie o dcinki au to r p u b lik u je już w stanie w ojennym , na łam ach „P olityki” 32. W pam flecie B arańczaka szczególnie często pojaw iać się będzie krytyka zaw ar­

29 S. B arańczak Samobójstwo sandaueryzmu, „ K u ltu ra ” (Paryż) 1982 n r 10 i 11. Tekst datow any: Sierp ień 1982. W szystkie cytaty z p rz ed ru k u w: tegoż K siążki najgorsze (1975-1980) i parę innych ekscesów krytycznoliterackich, W ydaw nictw o a5, P oznań 1990.

30 „P olityka” 1982 n r 22, s. 3. 31 S. B arańczak S a m o b ó jstw o ., s. 158.

32 Są to następ u jąc e rozdziały: Lw ów 1939-41. Front wschodni. Pierwsze lata Polski Ludowej; N a międzynarodowej szachownicy; Tematyka żydowska w literaturze powojennej

(„P olityka” 1982 n r 17-19). Pierw szy z w ym ienionych rozdziałów oraz rozdziały w cześniejsze m iały swój p ierw o d ru k jeszcze p rzed stanem w ojennym , w „Życiu

L ite rac k im ” 1981 n r 45-47, 50.

18

(14)

18

8

tych w tych w łaśnie tek stach S andauera stronniczych in te rp re ta c ji dzieł, te n d e n ­ cyjnych ocen pisarzy i całych środowisk.

D la potrzeb tego arty k u łu starałem się spraw dzić u źródła, tj. w tek stach a u to ­ ra B e z taryfy ulgowej33, zasadność szeregu zarzutów i ocen szczegółowych B arań­ czaka, zaw artych w Samobójstwie sandaueryzmu i odnoszących się do tekstów stricte krytycznoliterackich. Stw ierdzić zatem mogę, że nie jest elem entem strateg ii pam - fletowej B arańczaka przypisyw anie S andauerow i błędów czy n a d in te rp re ta c ji nie- p o p ełn io n y ch 34. C hciałbym jed n ak podkreślić, że nie jest m oim celem w ażenie racji au to ra Samobójstwa sandaueryzmu i budow anie zobiektyw izow anej sylwetki A rtu ra S an d au e ra35, a jedynie zrekonstruow anie pam fletow ej reto ry k i te k stu Ba­ rańczaka. R etoryki, która w stanie w ojennym doznała szczególnego odnow ienia i m ożna ją nazw ać r e t o r y k ą m o r a l i t e t u . Polegała ona nie na p rostym p ię t­ now aniu w spółpracy konkretnego pisarza z w ładzą sta n u w ojennego, ale na takiej k o n stru k cji tek stu , któ ra wydobywa w pew nym sensie ponadczasow e p rzesłan k i m oralnego u p a d k u b o h atera oraz procesualność owego upadku.

Z tych też względów w tle niejako m oich rozw ażań o pam flecie B arańczaka chciałbym um ieścić in n y w ażny tekst z okresu stan u w ojennego, jakim jest esej M ichała G łow ińskiego z lipca 1982 pt. Pism ak 1863, pośw ięcony A leksandrow i M iniszew skiem u, także ak tu alizu jący poetykę m o ra lite tu 36. R eko n stru u jąc z p rze­ kazów historycznych dzieje u p a d k u M iniszew skiego, „p ism ak a” epoki pow stania styczniowego, G łow iński pow tarza jakby w swym eseju ów m o ralitet we w spółczes­

33 S. S an d au er Pisma zebrane, t. 1-4, C zytelnik, W arszaw a 1985.

34 Sam A rtu r S an d au er zareplikow al na p a m flet B arańczaka tekstem Uderz w stół... („P olityka” 1982 n r 45, s. 9).

35 Ta zapew ne p rzedstaw iałaby się inaczej niż w obrazie B arańczaka. Z resztą sam pam flecista stw ierdza: „Być może kiedyś, po latach, tolerancyjne spojrzenie jakiegoś h istoryka krytyki dostrzeże w d ziałalności S an d a u era tylko to, co stanow iło jego rzeczyw iste osiąg n ięcia” (S a m o b ó jstw o ., s. 136), po czym w ym ienia w skrócie zasługi krytyka. W tym bilan sie w ielkości i m ałości S andauera, poza pam fletem B arańczaka należałoby uw zględnić co najm n iej następujące opracow ania: T. B urek Szkoła mitologiczna A rtura Sandauera, w: tegoż Dalej aktualne, C zytelnik, W arszawa 1973; A. N asiłow ska Dyskurs krytyczny A rtura Sandauera, w: Sporne postaci polskiej literatury współczesnej. K rytycy, red. A. B rodzka-W ald i T. Ż ukow ski, W ydawnictw o IBL PAN, W arszaw a 2003; T. N yczek A rtu r Sandauer (14 grudnia 1913 - 15 lipca 1989), „P am iętn ik L ite ra c k i” 1992 z. 2; G. W ołowiec Nowocześni w P R L . Przyboś i Sandauer, L eo p o ld in u m , W rocław 1999; „Śnił mi się A rtu r Sandauer”. Rozm owy i wspomnienia, oprac. J. B aran, C e n tru m K u ltu ry Żydowskiej na K azim ierzu, K raków 1992.

36 M. G łow iński Pismak 1863, w: tegoż Pismak 1863 i inne szkice o różnych brzydkich rzeczach, O P E N , W arszaw a 1995. P ierw o d ru k eseju m ia ł m iejsce w pozacenzuralnej „K rytyce” 1985 n r 19/20, co p o przedziły - jak podaje a u to r w nocie bibliograficznej swej książki - dw u k ro tn e ingerencje cenzury, uniem ożliw iające p u b lik ację tekstu w m iesięczniku „ Z n a k ”.

(15)

nej już scenerii sta n u w ojennego. N ajb ard ziej kreatyw na rola autora polega tu w łaściwie na w y j ę c i u losów swojego b o h atera z ram owego historycznego m o ­ r a lite tu i stw orzeniu w spółczesnem u czytelnikow i eseju takiej m ożliw ości le k tu ­ ry, aby bez tr u d u odnalazł w p ostaci M iniszew skiego prefigurację w spółczesnych „pism aków ”, w ro d za ju W iesław a G órnickiego, U rbana czy Koźniewskiego, z ich dzisiejszą propagandow ą retoryką, chw alącą w yroki h isto rii, m ądrość generałów , potępiającą wrogie podszepty Z achodu, gorące głowy m łodych konspiratorów i igra­ nie losem P olski37.

Z ad an ie B arańczaka w iodło n iejako w k ie ru n k u przeciw nym . Postać w spół­ czesną, A rtu ra S andauera, m u siał on ulokow ać w pew nym u niw ersalnym k o n te k ­ ście, w pisać ją w ram y m o ralitetu . I tu, w sposobie realizacji owego zadania p isa r­ skiego, rysuje się zasadnicza różnica m iędzy w czesnym pam fletem B arańczaka na B rylla z 1975 roku, a Samobójstwem sandaueryzmu. W pierw szym z tych tekstów dokonała się p rzed e w szystkim typizacja pew nej postawy. W ydobyta z wierszy, nieru ch o m ieje ona poza czasem i zostaje p rzedstaw iona jako uosobienie n ie zm ien ­ nego zła, z k tórym o d tą d b ędziem y walczyć. N ato m iast pam flet z ro k u 1982 na S andauera p r z y w r a c a u j ę c i e d i a c h r o n i c z n e . W świecie po p rze m ia­ nach końca lat 70. i czasu „S olidarności” - świecie, w k tórym w prow adzono stan w ojenny, zło nie jest już, jak kiedyś, jedynym p o d m io tem h isto rii, a tylko stara się odzyskać swój stan p osiadania. Aby ta w alka o lu d zk ą duszę m ogła być w pam fle- cie pokazana, b o h ater B arańczaka m u siał „odzyskać” swój życiorys, jego linear- ność. W opowieści o S andauerze dow iadujem y się p rzede w szystkim , co m oże się p rzytrafić pisarzow i, jeśli jego dotychczasow e życie nie przygotow ało go d osta­ tecznie na tę k o nfrontację ze złem , jeśli z jakichś powodów w jego życiorysie tkw i­ ły zaw iązki zła, które teraz sprzym ierzyły się ze złem ogólniejszym i doprow adziły do katastrofy, m oralnego upadku.

W ta k i schem at, ujęcie „od - do”, w pisana jest w ieloaspektow a analiza p rak ty ­ ki krytycznej S andauera. B arańczak um ieszcza tę analizę m iędzy dw om a rozdzia­ łam i: „Wstęp: S andaueryzm u m iłe p o cz ątk i” i „Zakończenie: S andaueryzm u ko­ niec żałosny”, a więc u ru ch a m ia „historię u p a d k u ” . P om iędzy ty m i b ie g u n am i rozgrywa się dem askacja w yodrębnionych przez B arańczaka auto k reacji S an d au ­ era - na „uczonego eru d y tę”, „pedantycznego filologa” i „nieustraszonego were- d yka”. D em askacja ta przybiera m .in. form ę u jaw niania nierzeteln o ści cytatów S andauera, białych p la m w jego obrazie lite ra tu ry X X w ieku, skrytych nadużyć interpretacyjnych w spierających tendencyjną tezę, kom pozycyjnych sym etrii, które stw arzają pozory precyzji, a w istocie gwałcą realn ą p roporcję zjaw isk, selektyw ­

37 Ju ż po n a p isan iu tego szkicu dow iedziałem się z au tobiografii M ichała

Głow ińskiego, że w jego in te n c ji w spółczesnym odpow iednikiem M iniszew skiego m iał być w istocie Je rzy U rban, choć rów nocześnie postać dziew iętnastow iecznego „p ism ak a” sam a w sobie stanow iła dla G łow ińskiego bardzo in teresu jący tem at, zainspirow any k ontekstem stanu w ojennego (Kręgi obcości. Opowieść autobiograficzna,

W ydaw nictw o L iterack ie, K raków 2010, s. 424-425).

18

(16)

06

1

ności w doborze krytykow anych autorów . O scyluje pom iędzy krytyczną le k tu rą Sandauerow ych in te rp re ta c ji pojedynczych w ierszy a ukazyw aniem socrealistycz­ nych źródeł całych stru k tu r m yślowych, m iędzy ujaw nianiem bibliograficznego nadużycia (zarzut p la g iatu wobec H erb erta) a odkryw aniem o p o rtu n iz m u w p o ­ zorach niezależności.

Rzec m ożna, że p am flet B arańczaka jest w łaściwie serią dowodów kłam stw a i przygw ożdżeń fałszu, a jego zasadą jest katalogow ość, egzem plaryczność. Sięga­ n ie po przykłady, o dsłanianie zafałszow ań, d ram a tu rg ia odkrycia, precyzyjnej jego dok u m en tacji, jest tu swoistą strategią. T rucizna skrywa się w zak am ark ach p isa r­ stwa, ch iru rg iczn ie niejako trzeba ją wydobyć na pow ierzchnię. W łaściw ie m am y tu do czynienia ze swoistym cerem oniałem oczyszczania świata z naw arstw ień fał­ szu. O ile źródłem katharsis dla czytelnika eseju G łow ińskiego o M iniszew skim jest odkrycie, że tam te, z czasów pow stania styczniowego, reguły k olaboracji są stare jak świat, i m ożna je odnaleźć u dzisiejszych heroldów sta n u w ojennego, że sam a h isto ria ocenia to dzisiejsze zaprzaństw o, o tyle w pam flecie B arańczaka na S andauera źródłem katharsis jest owo oczyszczanie św iata, w ydobyw anie na św ia­ tło dzienne p rze k łam a ń skryw anych za fasadą pozorów, przyw rócenie elem e n ta r­ nej zgodności m iędzy stan em rzeczy (świata) i w iedzą o n im (co, jak w iadom o, jest istotą klasycznej defin icji praw dy).

A rów nocześnie, jak sygnalizow ałem , katalog w ystępków i fałszów S andauera um ieszczony jest w pewnej m oralitetow ej procesualności. A k tu alizu je ją owa ram a kom pozycyjna p am fletu , w której dzieje w ielkości au to ra rozciągają się m iędzy „m iłym p o czątk iem ” i „żałosnym k o ń cem ”. Ale n ad to pam flet B arańczaka - zw ra­ ca na to uwagę sam autor - w swej precyzyjnej k o n stru k cji „stanow i pastisz esejów S andauera z ich w stępem i zakończeniem , reg u la rn y m rozplanow aniem rozdzia- łów ”38, a jego ty tu ł - p ara fraz ę ty tu łu eseju Samobójstwo Mitrydatesa. S andauer naw iązał w n im do h isto rii króla pontyjskiego, k tóry u o d p o rn ił się na tru cizn ę, przysw ajając coraz to w iększe jej daw ki, i tą m etaforą krytyk zilustrow ał proces ro zp a d u tradycyjnych form literatu ry , w ynikły z zatru cia ich „toksyną” iro n ii, co o stateczn ie d oprow adziło do pow stan ia now ych estetyk dw udziestow iecznych. M etafora zostaje przez B arańczaka przejęta, przeform ułow ana i obrócona p rze­ ciw S andauerow i. C zytam y w zakończeniu pam fletu: „Jeśli przyjąć, że zak łam a­ n ie zabija in te le k t - A rtu r S andauer, jak nowy M itrydates, przyjm ując coraz w ięk­ sze daw ki zakłam ania, u o d p o rn ił się na za tru cie jako człowiek, p rzy okazji jednak u śm iercił w łasną umysłowość. N astąp ił o sta tn i etap sa ndaueryzm u-m etody i san- daueryzm u-legendy: pub liczn e sam obójstw o”39. K atalogowa stru k tu ra B arańcza- kowych dem askacji d okładnie zatem oddaje zw iększającą się dawkę toksyny fał­ szu, w nikającej stopniow o w dzieła b o h atera p am fletu , b y ostatecznie fałsz świata tekstow ego uczynić także fałszem życia.

38 S. B arańczak Samobójstwo. , s. 152 (przypis). 39 Tam że, s. 158.

(17)

5

.

P am flet na A rtu ra S andauera w olno postrzegać jako k o ntynuację tej dyspozy­ cji Stanisław a B arańczaka, jaką jest ingerow anie w zastaną konfigurację lite ra tu ­ ry. W tym sensie Samobójstwo sandaueryzmu także należy do sekw encji pam fletów tu ta j om ówionych. Tylko n iek tó rzy autorzy, w śród n ic h B arańczak, m ają owo po ­ czucie odpow iedzialności za większy, niż w łasna twórczość, obszar literatury. Rzec m ożna, że i w tym swoim pam flecie posłużył się on św iatem tekstow ym jednego autora, by sform ułow ać diagnozę odnoszącą się do całej polskiej literatury. O św iet­ lając pew ne aspekty działalności krytycznej S andauera, chciał zarysować nieb ez­ pieczeństw o, które zagraża tej lite ra tu rz e , jej autorom , w now ym m om encie h isto ­ rycznym . Być m oże też, będąc już em igrantem , m ając poczucie pew nego ryzyka operow ania k o n k retem krajow ego życia literackiego, au to r p am fletu tym silniej odczuw ał potrzebę u jaw niania w łaśnie w świecie tekstow ym , w jego niepodw ażal­ nej em p irii, przesłanek, które doprow adziły S andauera do akceptacji sta n u wo­ jennego.

Z drugiej jed n ak strony m am też silne w rażenie, że Samobójstwo sandaueryzmu jest ja k im ś z a m k n ię c ie m pew nego e ta p u tw órczości B arań czak a. Jak o jedyny z trzech om ów ionych tu tekstów pam fletow ych nie p ro jek tu je ono, poprzez pole­ m ikę, nowej estetyki ani też nowej koncepcji lite ra tu ry i roli pisarza. A w łaśnie w tedy przecież, poczynając od lat 80., w poezji B arańczaka pojaw ia się nowa dyk­ cja, zapoczątkow ana Tryptykiem z betonu, zmęczenia i śniegu (1980). W jego w ier­ szach rodzi się nowa narracyjność, jednostkow e spojrzenie sam otnego, oddzielo­ nego od zbiorow ości p o d m io tu oraz w ielowym iarow y czas własnej bio g rafii i p a ­ m ięci, od m ien n y od czasu zbiorow ego. W refleksji zaś krytycznej staje się B arań­ czak rzeczn ik iem poezji, która na p rzekór stanow i w ojennem u i jego oczywistym podziałom , „na nowo cieniuje szarością to, co zdążyło się zredukować do k o n trastu czerni i b ie li”, przypom ina, że „nie wszystko sprowadza się do absolutnych opozycji i podziałów ”40, a w w ierszu ważna jest „obrona pojedynczości, przypadku, żywiołu życia przed kolektyw izm em , [...] w yjątku p rzed regułą; obrona praw a do w ątpienia przed szantażem u to p ii”41.

I tu też chyba kończy się w tw órczości B arańczaka rola p am fletu , jako d ram a­ tycznej operacji tekstow ej zw iązanej z p rzeło m am i literack im i. O puszczaniu w ła­ snego te ry to riu m lite ra tu ry po to, by odnaleźć tery to ria nowe, będ ą już tow arzy­ szyć inne form y sam ookreślania się, in n e drogi definiow ania własnej estetyki i p o ­ stawy twórczej. Poetyka p am fletu , z jego m anifestacyjnym przezw yciężaniem za­ stanych estetyk, dem askacją postaw p isarskich, zdobyw aniem przyczółków i ko n ­ fro n ta cją, była dla B arańczaka, rzec m ożna, p oetyką „w ejścia” . Teraz, w raz ze zm ian ą estetyki i w rażliw ości w łasnej, drogą sam ookreślania się, u tw ie rd z an ia

40 S. B arańczak Przekraczanie granic. , s. 88.

41 S. B arańczak P rzed i po. Szkice o poezji krajowej przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, A neks, L ondyn 1988, s. 114.

16

(18)

19

2

w nowej wrażliwości, będ ą w szelkie form y pisarstw a nastaw ione na dialog, nasłuch, spotęgow any odbiór innych fal poetyckich. Zapew ne będzie to m .in. praca n ad książką o H erbercie Uciekinier z Utopii (1984), w której kolejne in terpretacje wierszy są u p arty m p odw ażaniem stabilizujących się sensów, a H erb ert jawi się w niej jako nosiciel historycznej pam ięci, ale i dojrzały sceptyk, posiadacz w iedzy o b ałam u t- ności mitów, k tó rą zam yka w różnych odcieniach ironii. Będzie to także praca przekładow a, spotkania tran slato rsk ie z po etam i w ro d zaju G erarda M anleya H op­ kinsa, E lizabeth B ishop, P h ilip a L ark in a czy Jam esa M e rrilla, w w yniku których do poezji Barańczaka p rze n ik n ie silny stru m ie ń epickości, n arracyjności czy w zm o­ żonej percep cji św iata. I jeśli dalej śledzić rolę B arańczaka jako in icjato ra odno­ w ień poezji, lite ra tu ry polskiej, to te w łaśnie form y dialogu z p isarzam i okażą się w la tac h 80. najw ażniejsze.

Abstract

Jerzy KANDZIORA

The Institute of Literary Research of the Polish Academy of Sciences (Warszawa)

Three pamphlets by Stanisław Barańczak

T h e article presents a p a m p h le t tre n d in th e literary critical w o r k o f Stanisław Barańczak o n th e exam ple o f th re e texts fro m 1967, 1975 and 1982. T h e a u th o r claims th a t each o f th e pam phlets discussed transgresses th e dim ension o f a casual personal attack, instead is a result o f a specific pam phlet situation. Since it emerges in th e critical p o in t fo r Polish literature, it initiates th e urning p o in t o f th e d o m in a n t aesthetics, th e change o f w rite rs ' attitudes and is indeed an in te rv e n tio n in to a co n figu ra tion o f lite ra tu re as a w h o le o f h isto rica l-lite ra ry character. By attacking th e p o e try o f Itta ko w iczó w n a (1 9 6 7 ) Barańczak anticipates th e em ergence o f a N e w W ave p ro g ra m m e o f p o e try w h ich was distrustful and engaged; in a p a m p h le t o n Bryll (1 9 7 5 ) he form ulates th ro u g h negation th e ethical basis o f n e w ethos o f independent literature o f th e 1970s.; w h ile unmasking th e critical w ritings o f Sandauer (1982), he joins th e poetics o f m oral play, th e diagnosis o f collaborative attitudes o f th e w rite rs in th e tim e s o f th e Martial Law in Poland.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Projekt jest to przedsięwzięcie, na które składa się zespół czynności, które charakteryzują się tym, że mają:.. 

tkowania, osiągnie z niego użytki, obojętnćm jest towarzystwu,. w hodowaniu bowiem lasów jedynie osiągnienie najwyższego ogol- nego zlasow dochodu na celu mićć

Niemniej wydaje się, że tematykę poezji Barańczaka wolno postrzegać jako przenikające się cztery kręgi na wodzie: rozchodzą się one koncentrycznie pod kroplą

F aryzeusze zaś takiego cichego króla dusz nie ch cieli uznać... Tego jednak nie dało się ab solu tn ie

Z pom iędzy różnych teoryj zdaje się być najbliższą praw dy podana przez M otturę, inżyniera kopalń we W łoszech, a objaśniająca pow stanie siarki reakcyam i

w iadają one tyluż wrylewom skały dyjam en- tonośnćj, różniącym się zarówno pow ierz­.. chownością, jak o też bogactwem i

U 150 pozostałych osób, leczonych albo leczących się obecnie, w szystko odbyw a się dotychczas tak samo, ja k u 200 poprzednich.. O pierając się na

Program modułu 311[50].O1 „Podstawy mechatroniki” składa się z ośmiu jednostek modułowych i obejmuje ogólno zawodowe treści kształcenia z zakresu bezpieczeństwa i higieny