• Nie Znaleziono Wyników

Tożsamość narodowa w czasach szkolnych - Aleksander Słobodkin - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Tożsamość narodowa w czasach szkolnych - Aleksander Słobodkin - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ALEKSANDER SŁOBODKIN

ur. 1937; Warszawa

Miejsce i czas wydarzeń Warszawa, PRL

Słowa kluczowe Warszawa, PRL, Żydzi, ojciec, tradycje żydowskie, tożsamość, studia, szkoła, emigracja, koledzy szkolni

Tożsamość narodowa w czasach szkolnych

Chodziłem do szkoły tylko i wyłącznie polskiej. Nie miałem tradycji żydowskich w domu, przede wszystkim dlatego, że ojciec nie był religijny, zawsze był ateistą, matka też, więc żyliśmy całkowicie po polsku. I żałuję w tej chwili trochę, że tych tradycji nie zachowałem, że przynajmniej ich nie znam. Pamiętam tylko ojca, że, nawet nie powiem na jakie święto, jadł jajka w słonej wodzie. Zamykał się oddzielnie w kuchni co roku, sam dla siebie to robił i jadł. A poza tym to nie obchodziliśmy żadnych świąt i nie ukrywało się, że jesteśmy Żydami, bo zresztą „ORT” było po polsku i po żydowsku napisane na budynku. Później jak to zlikwidowano, to ja w dalszym ciągu uczyłem się i miałem kolegów Polaków. Dopiero teraz dowiaduję się ilu Żydów było razem ze mną w klasie, ale wtedy nie wiedziałem. Wydawało mi się, że jestem jedynym Żydem między Polakami. Było jeszcze dwóch Polaków ewangelików, to razem wychodziliśmy z lekcji religii na zewnątrz. Tak, że ani nie ukrywałem, ani nie wynosiło się tego ostentacyjnie na zewnątrz. Tradycji niestety nie miałem żadnych, nie uczyłem się żadnych tradycji żydowskich, świąt żydowskich i tak dalej.

Jak składałem papiery na politechnikę to było wtedy pytanie o obywatelstwo i narodowość. Nad narodowością ja siedziałem godzinę, zanim wpisałem „żydowska”.

Siedziałem godzinę, pytałem się ojca. Ojciec mówił: „Czym się czujesz? To ty musisz zdecydować. Jesteś w Polsce, czujesz się Żydem albo Polakiem.”. Po godzinie łamania sobie głowy napisałem „żydowska”.

Później skończyłem politechnikę i w tej szkole poznałem koleżankę z roku i zaczęliśmy, jak to się mówi, chodzić ze sobą. Chodziliśmy dosyć długo, bo sześć lat i w końcu żeśmy się pobrali i wyjechaliśmy wtedy na zarobkową emigrację, zaraz po ślubie. Wtedy nie wypuszczali inaczej, to ona dostała zaproszenie od jednych, ja dostałem zaproszenie od mojej rodziny, pobraliśmy się jednego dnia, a następnego dnia byliśmy w pociągu.

(2)

Data i miejsce nagrania 2010-01-07, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pozorują drobną kradzież po prostu i później mówią, że tutaj gdzieś w klatce drugiej było podobnie, i myśmy się dowiedzieli od kogoś z innej klatki.” Ja oczywiście nie

Gdyby pan położył przede mną dwie książki, po hebrajsku i polsku, ja bym automatycznie wziął do ręki polską książkę, nie hebrajską.. Dwie różne, dwie takie same

Potrafiły być i stoiska, i na targu były, takie że był stół i tam ustawione dania były, tam poprzykrywane jakimś tym, nie było tych plastików, ale były folie jakieś, żeby

Najłatwiej było przedstawić fakty tam gdzie były skonfliktowane dwie strony, argumenty jednej strony i drugiej i nie wyciągać żadnych wniosków. Ale w tych czasach, jeśli

Nie taki morderczy jak niemiecki, ale była pewna niechęć, ze względu na obcość języka, obcość religii, obcość pisma. Kolega starszy opowiadał mi, że robili takie psikusy

„Korowód” to dla mnie takie perełki, które po prostu można w każdej okoliczności, w każdym systemie, w każdym ustroju zaśpiewać i zawsze to będzie aktualne. Data i

Nieopisana historia - Rzeczpospolita Pszczelarska", choroby pszczół, warroza, leczenie warrozy, motylica.. Kiedyś, to żadnych chorób

Ile moja córka robi, i dobre robi ryby, bo ona gotuje na komunie, na wesela i teraz w przedszkolu pracuje, robi rybę, teraz robiła księdzu, miał biskup