CHRZEŚCIJANIN
E W A N G E L I A — Ż Y G I E C H R Z E Ś C I J A Ń S K I E — J E D N O Ś Ć — P O W T Ó R N E P R Z Y J Ś C I E C H R Y S T U S A
„Idźcie tedy i czyńcie uczniam i wszystkie narody, chrzcząc je w im ię Ojca, i Syna, i D ucha Św iętego
Ew. Sw. Mat. 28. 19
„A lb o w ie m nie wstydzę się za Ew angelię Chrystuso
wą, ponieważ jest m ocą Bożą ku zbaw ieniu każdemu w ierzącem u
Ezj^m. 1, 16
Bok założenia 1929 Warszawa, styczeń-luty 1960 Nr 1 - 2
Treść nu m eru : P okój B oży — Chrystus u m iłow ał K ościół — Ż ycie w Chrystusie — Pom azyw anie K ró la
— Znak Izra ela — Jak czytać Pism o Ś w ięte — Chrześcijańska K o n feren cja P o k o jo w a —■
Z życia Kościoła — K ronika.
P O K Ó J B O Ż Y
„Chwała na wysokościach Bogu, a na z iem i pokój, w ludziach dobre
upodobanie” . Łu k. 2,14
Jezus Chrystus narodził się — jak mówiły proroctwa ■—■ w Betlejemie Judzkim. „Iż się wam dziś narodził Zbawiciel, który jest Chry
stus Pan, w mieście Dawidowym" (Łuk. 2,11)
■— tak brzmiało poselstwo, przyniesione z Nie
ba i oznajmione pasterzom przez Anioła. A cóż jeszcze na wstępie oznajmia zatrwożonym pa
sterzom niebiański wysłannik? — ,,Nie bójcie się, bo oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie wszystkiemu ludowi" (Łuk. 2,10).
A więc inaczej mówiąc: niech ustąpi strach („nie bójcie się“ ) a nastąpi pokój — radość dla wszystkich ludzi („która będzie wszystkiemu ludowi").
Narodził się Pan Jezus w mieście Dawido
wym, i w stajni nawet — aby zamieszkać w sercu każdego człowieka, dopóki czas łaski Bo
żej trwa. Narodzeniu Pańskiemu towarzyszą okoliczności tak pożądane przez serca ludzkie:
ustąpienie strachu (a więc smutku, niepokoju
— objawów piekła) i wstąpienie na jego miej
sce: pokoju — „radości wielkiej", a więc bło
gosławieństwa Bożego, czyli szczęścia -— mó
wiąc potocznym językiem.
A gdy wraz z poselstwem z Nieba, zabrzmiał nad krainą Betlejemską chór niebiański — jeszcze raz ziemi i jej mieszkańcom zwiastowa
no komu należy się wyłącznie chwała: chwała Bogu „...Który jest bogaty w miłosierdziu, dla wielkiej miłości Swojej, którą nas umiłował"
(Efez. 2,4) i to tak umiłował, ,,iż dał Syna Swe
go jednorodzonego, aby każdy kto Weń wierzy
— nie zginął, ale miał żywot wieczny" (Jan 3,16). Dał Syna, jak mówiły proroctwa: „...Dzie
cię narodziło się nam, a Syn dany jest nam..."
(Izaj. 9,6).
A to miłosierdzie Boże objawione zostało rodzajowi ludzkiemu, aby każdy grzeszny czło
wiek, noszący w sercu swoim piekło (grzech bowiem jest owocem piekła), mógł przez wiarę powstałą po wpływem zwiastowanej, cudownej zaiste Ewangelii, — przyjąć do serca swego Pana Jezusa-Zbawiciela, a z Nim — żywot wieczny; a żywot wieczny -— to pokój, radość, wesele, sprawiedliwość, a to wszystko' przepo
jone niebiańską miłością.
i A więc cóż pozostaje nam, grzesznym lu
dziom — przyjąć, tylko przyjąć Zbawienie, które jest w Jezusie Chrystusie, przyjąć je tak, jak przyjmujemy ofiarowywane nam prezenty.
Tylko że w tym wypadku mamy przyjąć nie prezent materialny, ale duchowy — żywot wieczny. Jest on całkowicie duchowej natury, i nie ręką się ge bierze — lecz wiarą. Wiara bowiem jest tą duchową ręką, dawaną przez Boga człowiekowi, wyrastającą pod wpływem niebiańskiej rosy zwiastowania Ewangelii i ma
jącą zdolność przyjmowania do serca ludzkiego niebiańskich darów, z których Zbawienie jest dla człowieka największym.
„Oto stoję u drzwi i kołaczę; jeśliby kto usłyszał głos Mój i otworzył drzwi, wnijdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną"
(Obj. 3,20) — oto głos i obietnica Pana Jezusa.
Wypełnia się ona dosłownie, gdyż po przyjęciu Pana Jezusa do otwartego serca — następuje w życiu duchowym człowieka prawdziwa uczta niebiańska, obcowanie z Bogiem, z istotami nie
biańskimi, jak też z ludźmi na ziemi, ale rów
nież zbawionymi, równie duchowo ucztują
cymi.
A gdy to nastąpi, z serca tętniącego teraz życiem wiecznym (a do takiego życia było ono stworzone i przeznaczone) — płynie chwała Bogu na wysokościach! Tak, jak płynęła z serc i ust aniołów nad krainą Betlejemską — w dniu narodzenia się Pana Jezusa!
Stąd chwała na wysokościach, stąd też i po
kój na ziemi! Dlatego też pierwszym warun
kiem pokoju na ziemi — jest chwała na wyso
kościach!
Chwała Bogu — a nie poszczególnemu czło
wiekowi, czy narodowi. Ludzkość zmęczyła się samochwalstwem i uwielbianiem, oddawaniem czci człowiekowi. Prawdziwa więc chwała Bo
gu należy i od Boga pochodzi; człowiek sam z siebie nie jest w stanie chwalić Boga, czemu daje świadectwo Pan Jezus mówiąc: „Chwały od ludzi nie przyjmuję11 (Jan 5,41), i zarazem wyjaśnia. „Jakoż w y możecie wierzyć, chwałę jedni od drugich przyjmując, ponieważ chwały, która jest od samego Boga,, nie szukacie1' (Jan 5,44).
Z narodzeniem się w Betlejemie Syna Boże
go, Zbawiciela świata, rodzi się istota i sens ludzkiego życia. Bo czymże jest właściwie chrześcijaństwo? Chrześcijaństwo — to Chry
stus, Pan Jezus żyjący w sercu i przejawiający się w życiu. Bóg Sam, ta Prawda — umacnia każdego, kto znajduje się na Jego drodze, Sam Chrystus Pan dobywa człowieka z jego wege
tacji i łączy Swoje dzieci w jedną, duchową rodzinę na ziemi. I ta Jego moc prawdy o nie
śmiertelności dzieci Bożych pozostaje niezmie
niona, niezależnie od tego, czy w ciele żyjemy, czy umieramy —- gdyż ta Bożai Rodzina jest wieczna, a obejmuje Niebo i Ziemię. Czyż może być osiągalna dla człowieka większa chwała i wielkość od tej, którą daje Chrystus? A jest to chwała wieczna.
Takim był człowiek stworzony na początku, i tak miało być ząwsze. To dzieło Boże popsute zostało przez złą moc piekła; zgrzeszył czło
wiek — i pozbawił się działania łaski i mocy Bożej. Ta sama zła moc — zawsze przeszkadza
ła, i przeszkadza powrotowi człowieka do Boga;
przeszkadza w odnowieniu i objawieniu się w upadłym człowieku — tego wspaniałego czło
wieczeństwa, które było objawione w Adamie
— koronie stworzenia Bożego.
Jakże ta zła moc wzmogła swą walkę z Bo
giem — z chwilą gdy Zbawienie Boże dla ludz
kości -— Pan Jezus narodził się. Herod jakże zatrwożył się, gdy usłyszał o narodzeniu się Mesjasza! jakaż nienawiść piekielna do tego, co rzeczywiście Boże, ujawniła się przezeń. Nie zawahał się przed wymordowaniem wszystkich niemowlątek w Betlejem, aby tylko mieć pew
ność, iż zabije Mesjasza, że Go wymaże z hi
storii. Tam zaczęła się próba postawienia przeszkody, zatrzymania Ewangelii i jej wpły
wu na ludzkość. Przyszły na pomoc inne wpły
wy: religijne, filozoficzne — aby tylko wyko
rzenić Chrystusa z serca ludzkiego lub też nie dopuścić Go do niego.
Lecz, cóż — nie mogły wszystkie one dać człowiekowi tego, co dać może tylko Jezus Chrystus — Zbawiciel świata; nie mogły zba
wić człowieka od grzechu, od zła, od piekła i niepokoju — nie m o g ły dać człowiekowi po
koju: wewnętrznego i zewnętrznego!
Wszelkie bowiem usiłowania człowieka, jak
kolwiek nawet godne szacunku i uwagi, nie mogą w ostatecznym wyniku przynieść czło
wiekowi upragnionego pokoju z Bogiem i mię
dzy ludźmi. Wszystkie bowiem trudności, dzie
lące człowieka od człowieka, a zakłócające po
kój ludzkości, z, łatwością będą usunięte, gdy tylko człowiek poda człowiekowi bratnią dłoń!
Jeśli więc to „dobre upodobanie" — miłość Boga i bliźniego — rozleje się między ludźmi, jako objaw stanu odnowionego serca — znikną Herodowe uczucia złości, nienawiści, pychy, zawiści czy fanatyzmu. Te właśnie, które ruj
nują pokój i szczęście ludzkości. A cóż, jak nie nie te złe owoce piekła były w rzeczywistości przyczyną rozdzierających ludzkość walk i wo
jen, choćby w historii nosiły miano religijnych, rasowych czy ekonomicznych.
Jakież więc jest wyjście z zaułka osobistego i społecznego egoizmu ludzkiego? Wyjście jest' jedno dla wszystkich ludzi: przyjąć do serca Jezusa Chrystusa, a Jemu jest „dana wszelka moc na niebie i na ziemi" i On jest Zbawicie
lem światat.
Stanisław Krakiewicz
Nr 1 — 2 C H R Z E Ś C I J A N I N 3
„CHRYSTUS U M I Ł O W A Ł K O Ś C IÓ Ł ”
Zarys zasad K o śc i o ł a w N o u y m Testamenci e
Rozdział II — Zbór
I. Definicja Zboru.
Zastanawialiśmy się już nad Kościołem Pow
szechnym, który również nosi nazwę Kościoła niewidzialnego lub też mistycznego ciała Chry
stusowego.
Poza tym Nowy Testament mówi jednak również o miejscowych Kościołach, składają
cych się z wierzących mieszkających w danej miejscowości. (Grecka nazwa tych zborów, jak już wspomniano, również brzmi: Ekklesia — lud wywołany. — Przyp. tłum.). Czytamy za
tem o kościołach względnie zborach w Jerozo
limie, Koryncie, Rzymie itd. Były one lokal
nym objawieniem się Kościoła Bożego. Każdy z tych Zborów był jednostką samodzielną, nie
zależną od innych Zborów, mimo to pomiędzy tymi Zborami istniała społeczność i wszystkie
one poddane były Chrystusowi.
Na przestrzeni lat, które są już poza nami, było wiele sprzecznych poglądów na temat te
go, czym właściwie jest (co tworzy) Nowotesta- mentowy Zbór. Przeważnie podchodzono do te
go zagadnienia w ten sposób, że wymieniano szereg cech, czy przymiotów, które taki Zbór powinien posiadać. Jeśli zgromadzająca się gromadka wierzących odpowiadała tym wyma
ganiom, uważano- ją za prawdziwy Zbór.
W r. 1593, Henryk B a r r o w podał defi
nicję, którą możnaby uważać za prawdziwie typową dla Zboru:
„Ugruntowanym na sprawiedliwości i w yro
słym z prawdy Zborem Chrystusowym można nazwać grono- wiernych ludzi, oddzielonych od niewierzących, zbierających się w Imieniu Chrystusa, którego prawdziwie uwielbiają i któremu są gotowi w każdej chwili być po
słusznymi. Są oni braterstwem, społecznością świętych, każdy z nich stojący w duchowej wolności chrześcijańskiej i będący jej obrońca
mi (zwolennikami); wykonując wszystko* co Bóg im rozkazał i objawił w Swoim Świętym Słowie".
Były też i inne definicje, podające o wiele więcej ograniczeń, sprawiających, iż tylko Zbo
ry pewnych kierunków wyznaniowych mogły
by zostać zaliczone jako kwalifikujące się do nazwy Zboru.
W związku z tym wyłania się jedno ważne pytanie, a mianowicie, czy Nowy Testament wymienia jakąś określoną liczbę wymogów i niezbędnych warunków w stosunku do Zboru?
Czy charakterystyczne cechy Zboru podane są tak jasno, że każdy wierzący mógłby podzielić społeczności istniejące w jego okolicy na ta
kie, które są prawdziwie Zborami według kry
teriów Nowego Testamentu, a te, które nimi nie są?
Naszym zdaniem tak nie jest. Jeśliby spra
wa stania się prawdziwym Zborem — w sensie duchowym — polegała tylko na naśladowaniu jakiegoś wzoru, lub też na przestrzeganiu ja
kiegoś ustalonego porządku nabożeństw, to te rzeczy mogłyby być wykonywane całkiem me
chanicznie, bez jakiegokolwiek duchowego prze
życia. Rezultatem tego byłaby śpiączika i pobła
żanie sobie samemu. Nawet gdyby stanowisko Zboru byłoby jaknajbardziej pozornie prawi
dłowe, to jednak duchowy stan poszczególnych wierzących mógłby być dalekim od zadowala
jącego!
Wierzymy natomiast, że podejście nowote- stamentowe do tej sprawy jest następujące:
wszystkim wierzącym podana jest nauka, że przez łaskę Bożą -stali się członkami Kościoła.
Następnie Słowo Boże zachęca ich do zgro
madzania się w taki sposób, aby był dobitnie dany wyraz temu, iż żywe są w pośród nich wielkie prawdy dotyczące Kościoła. Niektóre Zbory chrześcijańskie są bardzo biedną repre
zentacją Ciała Chrystusowego. Inne grupy przedstawiają większe zbliżenie do ideału.
W sposób doskonały nie czyni tego- nikt.
Tak więc zamiast nakazywania przestrzega
nia takich czy innych fo-rm-alistycznych wymo
gów lub przepisów, lub mówienia: „jeśli prze
strzegać będziecie pewnych przepisów — bę
dziecie Zborem", Słowo Boże używa języka Łaski, mówiąc: „W y wierzący jesteście Koś
ciołem. A zatem zbierajcie 'się w taki sposób, aby tej prawdzie dać świadectwo przed ca
łym światem” . A wówczas, pod działaniem łaski Bożej, miłość do Zbawiciela jest tą mo
cą, która powinna pobudzać nas do tego, abyś
my z całego serca pragnęli otaczajacym nas ludziom, przedstawić jak najwierniejsze w y obrażenie Ciała Chrystusowego.
Podsumowując co było powiedziane poprzed
nio powiemy, że miejscowy Zbór winien być miniaturą Kościoła Powszechnego; powinien nie być niczym innym, ani nie robić niczego, co' byłoby sprzeczne z wielkimi prawdami objawionymi nam odnośnie Kościoła, który jest Ciałem Chrystusowym.
Samuel Ridout, w swej pracy zatytuowanej:
„Kościół według Pisma Świętego" (The Church according to Scripture", New York:: Loizeaux Bros., Inc., 1926, str. 23) tak pisze o Zborze:
„Jego charakter i jedność musi być widoczna.
Musi być rzeczą oczywistą, że jest to istotnie Ciało Chrystusowe, wykształtowane i zamiesz
kane przez Ducha Świętego, że wszyscy wie
rzący, .są Jego członkami, złączonymi z zmar
twychwstałym Chrystusem i ze sobą wzajem
nie; że nadzieja przyjścia Pańskiego zawsze jest przed ich oczyma, a Imię Chrystusa jest jedynym przez które są powołani. Poza tym musi taki Zbór być świadectwem jedności Ciała Chrystusowego:
Jeśli zatem Zbór ma być odbiciem całego Kościoła, to zapytamy, jakie są te wielkie praw
dy dotyczące Ciała Chrystusowego, dla któ- rego- to Ciała Zbór ma być żywym świadec
twem? Już wcześniej*) wymieniliśmy siedem z tych podstawowych prawd, a mianowicie:
A. Jest jedno Ciało.
B. Chrystus jest Głową tego Ciała.
C. Wszyscy wierzący są członkami tego Ciała.
D. Duch Święty jest Przedstawicielem Chry
stusa w Kościele.
E. Kościół Boży jest święty.
F. Ku zbudowaniu Kościoła dane są dary.
G. Wszyscy wierzący są kapłanami Bożymi.
Celem naszych obecnych rozważań będzie zatem kolejne przeanalizowanie tych siedmiu prawd, a to w celu stwierdzenia, w jaki spo
sób Zbór może stać się ich obrazem dla tego świata.
P R AW D A O JEDNYM CIELE
Pierwszą prawdą, o której winien świadczyć Zbór, jest ta, że:
(A.) Jest jedno Ciało.
Jak wierzący mogą dać temu faktowi świa
dectwo w dzisiejszych czasach?
1. Jednym z może najbardziej oczywistych sposobów jest to, aby nie przyjmować Żad-
*) „C h rześcija n in ", nr 10—12 a gru dnia 1959 ir, ,
nei nazwy, która mogłaby go odseparować od innych chrześcijan. W Zborze korynckim niektórzy twierdzili, że „są Pawła" inni
„Apollosa", jeszcze inni „Chrystusa". Apo
stoł Paweł z żalem potępia takiego ducha, pytając, „Czy rozdzielony jest Chrystus?"
(I. Kor. 1:10-17).
Dziś chrześcijanie dzielą się na rozmaite denominacje, nazwane według nazwy kra
jów lub obrządków, nazwisk przywódców religijnych, czy też form organizacji koś
cielnej. Wszystkie są zaprzeczeniem, w sen
sie praktycznym, jedności Ciała Chrystuso
wego.
■0
2. Jest rzeczą oczywistą, że dzieci Boże, sto
sując się do tego, co mówi Słowo Boże, bę
dą starały się posługiwać nazwami tylko ta
kimi, które podaje Biblia, a mianowicie:
„wierzący" (Dz. Ap. 5:14); „uczniowie" (Dz.
Ap. 9:1); „Chrześcijanie" (Dz;. Ap. 11:26);
„święci" (Efez. 1:1); wreszcie „bracia" (Jak.
2:1). Jest to może jedno z najtrudniejszych zadań w życiu chrześcijańskim, aby nie no
sić żadnego imienia jak tylko to, że się jest poprostu wierzącym! Ogromna więk
szość ludzi w obecnej dobie wyobraża sobie, że trzeba koniecznie należeć do jakiegoś do
brze zorganizowanego kościoła i posługiwać się jakąś nazwą, i to taką, której n;ie ma w Słowie Bożym. Każdy zaś, który sprze
ciwia się temu, aby być nazwanym przez otaczających go ludzi czymkolwiek innym, jak tylko dzieckiem Bożym, będzie pogar
dzany przez innych chrześcijan i będzie . uważany za dziwaka w społeczeństwie.
A jednak czy jest rzeczą możliwą, aby wie
rzący, stojący twardo na gruncie Słowa Bożego, mogli zajmować inne stanowisko?
3. Niemniej oczywistą rzeczą jest, że nie w y
starczy tylko to, aby się posługiwać nazwą biblijną. Jest to niestety rzeczą nader smut
ną, że ktoś może posługiwać się językiem jak najściślej biblijnym, a jednak być skraj
nie sekciarskiego ducha!.. Dla przykładu, niektórzy w Koryncie mówili „jam jest Chrystusa". Może chełpili się z tego, że ich nazwa jest jak naj poprawniej sza, mając równocześnie na myśli to, że oni tylko byli Chrystusowymi, podczas gdy wszyscy inni prawdziwie wierzący nimi nie są. Paweł ich potępił na równi z tymi, którzy przyzna
wali się do tego, że należą do niego, czy też do Apollosa.
Nr 1 — 2 C H R Z E Ś C I J A N I N 5 4. Często, gdy zwraca się uwagę na to, że
wątpliwą jest biblijność 'denominacji, od
powiada przeważnie się, że Pan wylewał obfite błogosławieństwo' na niektóre wielkie sekty, względnie grupy kościelne. Przyzna
jemy wprawdzie, że to jest prawdą, ale mimo to winniśmy pamiętać co następuje:
a. Błogosławieństwo Pańskie nie dowodzi tego, że Pan jest zadowolony z każdego szczegółu zachowania się błogosławione
go'. On ma respekt dla Swojego Słowa, chociaż często głoszeniu jego towarzyśzy wiele słabości i niedoskonałości. Gdyby Bóg błogosławił tylko tam, gdzie jest doskonałość — to nie byłoby żadnego błogosławieństwa!.. To że jakaś grupa była nawiedzona błogosławieństwem, nie znaczy, że Pan zgadza się z wszystkim co oni robią. Poselstwo jest zawsze więk
sze aniżeli posłaniec.
b. Boży stosunek do podziałów w Kościele jest bardzo jasno wyrażony w I. Kor. 3:3:
„Albowiem jeżeli jeden mówi: jam jest Pawłowy, a drugi: jam Apollosowy, azaż cielesnymi nie jesteście".
c. Rozerwanie w Kościele (Zborze) przynosi wielkie zło:
(1). Stwarza ono sztuczne bariery unie
możliwiające społeczność.
(2). Ogranicza możliwość usługiwania udarowanych braci, którzy winniby usługiwać całemu Kościołowi.
(3). Stwarza zamęt w świecie i powo
duje, że ludzie się pytają: „K tóry kościół jest prawdziwy?11
W swoim znanym dziele pt. „Modlitwa Pań
ska dla Wierzących", Marek Rainsford na
pisał min. co następuje:
„Według mego zdania sekty i denominacje są rezultatem pracy diabła, który usiłuje na wszelkie możliwe sposoby zatrzeć i prze
szkodzić jednolitości oblicza widzialnego Kościoła Bożego; uważam też, że wszy
stkie one pochodzą z naszej duchowej pychy i egoizmu, z naszego polegania na sobie samym i z naszego grzechu." (Wydano w Londynie: Chas. J. Thynne, 1904, str. 409).
Dalej ten sam brat pisze na str. 446:
„Oby Pan zechciał wybaczyć nam i na
prawić nasze rozbicie na grupy! Nic nie daje większej sposobności światu zewnętrz
nemu do naigrywania się ze sprawy Bożej, jak różnice istniejące pomiędzy chrze
ścijanami. Swary i kłótnie pomię
dzy mężami i niewiastami różnych de
nominacji, przyznającymi się do tego, że są cząstkami widzialnego Kościoła Bożego, zawsze były jedną z największych prze
szkód dla tego świata w poznaniu prawdy.
Zamiast tego, żeby ludzie tego świata, pa
trząc na lud Boży, byli zmuszeni powiedzieć:
„Patrzcie jak ci chrześcijanie się miłują wzajemnie" — mają oni aż zbyt często powody po temu aby mówić: „Patrzcie, jak oni się między sobą gryzą, jak się nawza
jem osądzają, patrzcie, jaką mają nienawiść jedni ku drugim!"
5. Wierzący, którzy wytkną sobie za cel w y dawanie świadectwa o jedności Ciała Chry
stusowego, będą mieli wielką trudność w tym, aby się trzymać z dala. od wszel
kiego rozerwania w Kościele, a jednocześ
nie zachować ducha miłości w stosunku do całego ludu Bożego.
C. H;. Mackintosh, drogi ąutor dzieła pt.
„Notes on the Pentateuch" (tj. „Uwagi na temat Pięciu Ksiąg Mojżeszowych"), pisał o tem co następuje:
„Ogromną trudnością jest połączenie ducha głębokiego oddzielenia — z duchem łaski, delikatności i cierpliwości; albo też jak ktoś inny powiedział: utrzymywać ścisłe grono i równocześnie szerokie serce. To rzeczy
wiście jest trudną rzeczą. Gdy z jednej stro
ny ścisłe i bezkompromisowe przestrzeganie skłania nas do pozostawania w ścisłym gro
nie, to równocześnie wszystkim nam potrze
ba tej “ekspansywnej mocy łaski, która utrzymałaby serce otwarte i uczucia gorące.
Gdybyśmy bojowali o prawdę w jakikolwiek inny sposób, a nie w duchu łaski, świadectwo nasze miałoby charakter tylko jednostronny i zgoła nie ciekawy. Z drugiej zaś strony, jeślibyśmy się starali o okazywanie łaski, ale kosztem prawdy, to w końcu okazałoby się, że jest to tylko zdobywanie taniej po
pularności i to kosztem Boga — a więc rzecz, całkowicie bezwartościowa." (Z „The Uneąual Yoke", wyd. w „Miscellaneous Notes", New York: Loizeaux Bro., Inc., tom II, str. 29).
W. H. Griffith Thomas, w swej książce pt.
„Ministerial L ife and W ork" (Życie i praca Sługi Bożego) (Chicago, Moody Colportage, 1927, str. 115, 116),pisze na ten temat słowa, wyrażające tę samą myśl:
„Niechaj zasady będą ugruntowane mocno na nieomylnej Skale Bożej mądrości, ale uczucia przyjaźni niechaj wychodzą jaknaj- szerzej ku wszystkim, którzy starają się żyć i pracować dla, Chrystusa. Nigdy nie zapomnę słów świętobliwego i pełnego god
ności biskupa Whipple, z Minnesota, apo
stoła Indian, które słyszałem wypowiedziane przez niego na pamiętnym zebraniu w Lon
dynie: przez 30 lat starałem się ujrzeć twarz Chrystusa w tych, którzy ode mnie się różnili,"
6. Jedność Ciała Chrystusowego nie da się za
demonstrować w sposób widoczny, poprzez różne ruchy ekumeniczne, o których tak dużo się słyszy w naszych czasach. Takie związki, rady i stowarzyszenia mogą się w y kazać sukcesami tylko poprzez pójście na kompromis, jeśli chodzi o- wielkie prawdy Pisma Świętego. Zbory Chrześcijańskie za
pierają się swego Pana, jeśli mają społecz
ność z tym, którzy odrzucają urodzenie się Pana Jezusa z Maryji-Panny, Jego bezgrze
szność pomimo ludzkiego ciała, Jego zastęp
czą Ofiarę śmierci, Jego zmartwychstanie w ciele, Jego Wniebowstąpienie i chwałę, Jego wtóre przyjście.
7. Prawdziwą podstawą dla społeczności chrześcijan jest wspólne przywiązanie do Chrystusa i Jego Słowa. Jeśli Jego chwała jest dominującym pragnieniem naszego ser
ca, wtedy będziemy się czuli prawdziwie
bliskimi sobie i wtedy wysłuchaną będzie Jego modlitwa: „...aby byli jedno, jak my jedno jesteśmy" (Jan 17:22).
W dziele wspomnianym powyżej (na str. 116) W. H. Griffith Thomas pisze jeszcze co nastę
puje:
„Często zwracano- na to uwagę, że w cza
sie -odpływu morza, pozostają na brzegu tu i tam małe kałuże wody, oddzielone jedna od drugiej szerokimi pasmami piasku. Do
piero wtedy, kiedy potężna fala przypływu obejmie i zatopi je wszystkie, stają się one jedną całością. Tak to bedzie z nami, tak to musi stać się z naszymi poróżnionymi sercami, naszymi nieszczęśliwymi rozerwa- niami; potężna fala przypływu Bożej mi
łości napełni głębiej i pełniej serca każdego z nas z osobna i wszystkich razem, i dopiero w tym Oceanie miłości uzmysłowimy sobie Boży ideał miłości, radości i pokoju na wieki".
A tymczasem obowiązkiem Zboru jest to, aby się starać o podtrzymywanie świadect
wa o jedności Ciała Chrystusowego-, i to szczególnie w obecnej dobie, gdy większość chrześcijaństwa robi wszystko, aby temu faktowi zaprzeczyć. Członkowie Zboru mo
gą to uczynić poprzez uznawanie wszyst
kich współwierzących, zarówno w duchu jak i w zasadach i praktyce.
William Mac Donald
ŻYCIE W CHRYSTUSIE - TO RADOŚĆ
A rty k u ł niniejszy, nadesłany nam w słusznym przekonaniu o aktualności jego treści, ukazał się w zielonośw iątkow ym „P fin gst-B otsch aft” , redagow a
nym przez pastora J. Paula (nr 1, styczeń 1926 r.).
Zam ieszczam y go w całości dodając, iż tytu ł o ry g i
nału brzmi: „Das Leben — ein Genuss” . R edakcja
Słyszałem kogoś mówiącego: „Praca jest wprawdzie przyjemnym urozmaiceniem życia, ale jestem rad, gdy to urozmaicenie ustaje."
Innymi słowy możnaby sens tego powiedzenia wyrazić w ten sposób: najchętniej nie praco
wałoby się w ogóle a tylko używało. Oczy
wiście, że jest to najzupełniej cielesne ujęcie sprawy, wypływające z nieodrodzonego serca człowieka, który chce życie układać według swych pożądliwości.
A jednak chciałbym teraz z całą powagą po- wieedzieć, że całe życie może się stać radosne, a nawet, iż takim powinno być. Dodam nawet jeszcze, iż jeśli tak nie jest, coś w twoim życiu nie jest w porządku.
Weźmy na przykład naszą pracę: jest ona dla nas przyjemnością, a nawet rozkoszą, o ile wykonujemy ją jak należy. Apostoł Paweł pi
sze tak o tej sprawie: „ A wszystko cokolwiek czynicie w słowie albo w uczynku, wszystko czyńcie w imieniu Pana Jezusa, dziękując Bo
gu i Ojcu przezeń" (Kol. 3, 17). Czyż więc nie jest każda sprawa, którą spełniamy w Imieniu Pana, a więc z Jego polecenia i w Jego mocy?
Dożywam przecież przy tym Jezusa.
Weźmy jeden przykład: przed trzydziestu laty przyszedł do mnie siwy już człowiek, za
Nr 1 — 2 C H R Z E Ś C I J A N I N ?
mieszkały w jednej z sąsiednich wiosek lecz osobiście mi nieznany. Prosił mnie o wysłu
chanie i pewnego rodzaju przeegzaminowanie.
W pierwszej chwili nie mogłem zrozumieć o co mu chodzi. A le to zaraz się wyjaśniło. Usiadł on bowiem przede mną i bardzo uroczyście, mocno akcentując wyrazy, rozpoczął wygłasza-, nie wyuczonego na pamięć kazania. W toku jego przemówienia, zrozumiałem wreszcie cel jego przybycia. Człowiek ten był ogarnięty myślą stania się pracownikiem w Winnicy Pańskiej i służenia kazaniami. Przy tym wszystkim jednak był on nienawróconym człowiekiem. Oczywiście musiałem mu wytłu
maczyć, czego najważniejszego mu brakuje, w każdym zaś razie nie kazań wyuczonych na pamięć.
Taki jest człowiek. Chce coś czynić (w imie
niu Boga), ale sam. Taka myśl mieszka w na
szej krwi od czasu upadku w raju. Na takiej drodze życie staje się nie rozkoszą, lecz utra
pieniem. Męczymy się sami ze sobą.
Kazań nie można układać i uczyć się ich na pamięć, one muszą nam być dane. Chcemy je tworzyć a następnie przyswajać pamięcio
wo, a wówczas praca staje się nam ciężarem, którego byśmy się najchętniej pozbyli. Nato
miast gdy są one nam „z góry11 darowane, sta
ją się nam rozkoszą, przez którą sami błogo
sławieństwo przeżywamy, jak mówi przysło
wie: „niosącemu krzyż przypada pierwszeń
stwo błogosławieństwa11.
Może ktoś w tym momencie powiedziałby, że ta zasada odnosi się jedynie do tych czyn
ności, które przywykliśmy uważać za duchowe i że tylko one, jako te przez Ducha Bożego sprawowane — oczywiście, że muszą być da
rowane ,,z góry11. Natomiast wszystkie inne czynności naszego ziemskiego żywota, jak pra
ca zarobkowa, gotowanie, mycie, szycie, cero
wanie, są czymś zupełnie innym i do nich nie może odnosić się to co było powiedziane.
Przeczytajmy: „Albowiem czynem Jego jes
teśmy stworzeni w Chrystusie Jezusie ku uczynkom dobrym, które przed tym Bóg zgo
tował, abyśmy w nich chodzili” (Efez. 2, 10).
To słowo nam mówi wyraźnie, że wszystkie nasze działanie, w mowie lub uczynku, od Bo
ga nam jest darowane; wszystko zależy od tego, czy rzeczywiście dożywamy, bierzemy, to co dla nas już jest tu nagotowane...
Takie bowiem tylko życie jest prawidłowym życiem chrześcijanina, i tylko takie staje się
rzeczywiście „rozkoszą11. Odnosi się to do ziem
skiego naszego powołania, choćby najskrom
niejszego.
Spójrzmy przy tym raz jeszcze na wspomnia
ne już miejsce z listu do Kolossan (3, 17). Jest tam mowa, iż „wszystko cokolwiek czynicie w słowie lub uczynku, wszystko czyńcie w imieniu Pana Jezusa...11 Człowiek cielesny czy
ni wszystko we własnym imieniu, to jest sto
sownie do swojej woli i o własnej sile. Myśleć zaś i działać w imieniu Pana Jezusa znaczy —•
wszystko mieć w darze od Pana i wszystko, co do życia potrzebne — od Niego brać.
Masz na przykład jakieś zadanie do wypeł
nienia, może napisanie jakiegoś trudniejszego listu. Sprawa ta jest dla Ciebie nieprzyjemna i chętnie byś raczej coś innego zrobił, aby zaoszczędzić sobie tego trudu; wiedz, że twój stosunek, stan — już z góry jest niewłaściwy.
Znajdujesz się na drodze upadku w grzech.
Wspomnij, że pierwszym ludziom po ich upad
ku, zależność od przykazania Bożego — była ciężarem. Dla tych samych pierwszych ludzi przed upadkiem — całkowita zależność od Bo
ga była radością i rozkoszą. Ich życie bowiem kształtowało się całkowicie według przytoczo
nego już Słowa (Efez. 2, 10). Oni wypełniali wszystkie te uczynki, które Pan Bóg przed tym zgotował. A ponieważ tak czynili — życie ich było im rozkoszą. W ten sposób widzimy ten najgłębszy sens (treść) życia w raju. Przez ofiarę Pana Jezusa jest takie same życie dla nas tutaj możliwe, a zwłaszcza w Nim i przez Niego. Nie może oczywiście nic w nas istnieć, co chcielibyśmy sobie zachować, jako własne.
Gdy więc w ten sposób każdą rzecz, pracę choćby najskromniejszą, przyjmujemy jako od Pana darowane — wówczas jest w tym pewne uświęcenie; i to zarówno w pracy matki pie
lęgnującej swoje dzieci, czy ojca zarabiające
go w pocie czoła na chleb codzienny, czy też gdy ktoś przynosi pomoc choremu, czy dziecko odrabia zadania szkolne, czy ktoś Słowo Boże głosi a inny ręce na chorego kładzie i ten uzdrowiony bywa. Dzieje się to wszystko z ła
ski a równocześnie w imieniu Jezusa i ku chwale Bożej. Nie można wówczas różnicy uczynić i powiedzieć, że uzdrowienie chorego mogło być dokonane w imieniu Jezusa, ale inne prace — to już nie. Pytanie zostaje przecież tylko jedno: czy przy swojej czynności jes
teśmy w Chrystusie, czy On w nas i przez nas działa.
Cała sprawa może stać się jeszcze jaśniej
sza, gdy zwrócimy uwagę na to, czy w naszym ogólnym postępowaniu odnosimy zwycięstwo nad grzechem. Wykonując więc jakieś zadanie, powierzone przez Pana z cierpliwością, łagod
nością, w duchu miłości, pomimo przeszkód wymagających przezwyciężenia — poświad
czasz tym samym, iż posiadasz łaskę, potrzeb
ną ku tej pracy.
Dotyczy to niejednej matki, która z cierpli
wością stara się dobrze wychować swe dzieci, pomimo że nałożony jest na nią trud wyczeki
wania owoców tej pracy. O własnej sile jest wręcz niemożliwe tego dokazać. Czy przed Bo
giem taka matka niżej stoi od utalentowanego kaznodziei, którego my nieraz stawiamy wyżej, na skutek jego potężnych przemówień, pomimo iż w życiu jego nie wńdać miłości. W oczach ludzkich taki wielce utalentowany kaznodzieja może za pobożniej szego uchodzić, ale nam nie wolno w taki sposób się mylić.
W czasach powstania „ruchu Zielonoświąt
kowego", gdy tu i tam wiele darów ducho
wych objawiło się, zjawiło się niebezpieczeń
stwo, iż tych, którzy tymi darami zostali na
pełnieni, zaczęto uważać za bardziej ducho
wych, od tych, którzy tych darów nie otrzy
mali. I dlatego słusznie wówczas zwyciężało zdanie, że „tylko miłość może ocenić stan du
chowy człowieka". I to jest oczywiste, że gdzie duch i wyrozumienie Pana Jezusa panuje — tam jest miłość, ta właśnie prawdziwa miłość.
Dary duchowe można natomiast posiadać 1 używać ich a jednak nie być natchnionym miłością. To właśnie Apostoł Paweł (1 Kor. 13), bardzo wyraźnie podkreśla.
Słowa i czyny, choćby najbardziej niepozor
ne, muszą jednak z tego zmysłu Chrystusowe
go wypływać. I to jest sedno całej sprawy.
Gdy my tak żyjem y — życie wówczas jest prawdziwą rozkoszą. Spożywamy Jezusa a On się w nas objawia, jako ten nowy człowiek.
Panu Jezusowi pozwolić, jako nowemu Ada
mowi, żyć w nas — to rozkosz prawdziwa.
Jeszcze mała rada na końcu: oczekuj odpo
wiedniego „pomazania z góry" dla całego swo
jego życia, dla każdego słowa, dla każdej pra
cy. Jest ono ci przyznane (przygotowane) i sta
nie się twoim udziałem o ile je przyjmiesz otwartym sercem. Zaprzestań już spodziewać się czegoś po samym sobie. Bądź przekonany, że chybionym wysiłkiem jest wszystko, czego sam dokonujesz.
O, jakże jesteśmy szczęśliwymi ludźmi, gdy nauczymy się spoglądać „w górę" i stamtąd wyprosić łaskę dla wszystkiego. Wychodzimy z udręki życia, ponieważ uwalniamy się od samych siebie. Wkraczamy w rozkosz Ewan
gelii i przekonujemy się, że żyć — jest na
prawdę szczęściem.
W ten sposób potrafimy przykazania Pań
skie zachować i stwierdzić, że „przykazania Jego nie są ciężkie".
2 niem . tłum . A. K o m in e k i
„ P O M A Z Y W A N IE K RÓ LA”
„Zeszły się drzewa, aby pomazały nad sobą króla, i rzekły do oliwnego drzewa: Króluj nad nami. Któ
rym odpowiedziało oliwne drzewo: Izali opuszczę tłus- tość moją, przez którą uczczony bywa Bóg i ludzie, a pójdę, abym wystawione było nad drzewy?“
„E zekly potem drzewa do figowego drzewa: Pójdź ty, króluj nad nami. Którym odpowiedziało figow e drze
wo: Izali opuszczę słodkość mogą, i owoc mój w y borny, a pójdę, abym wystawione było nad drzewy?“
„Potem rzekłszy drzewa do macicy winnej: Pójdź ty, króluj nad nami.
Tedy im odpowiedziała macica: Izali opuszczę moszcz mój, który uweseia Boga i ludzi, a pójdę, abym w y
sławiona była nad drzewy?"
„ I rzekły wszystkie drzewa do ostu: Pójdź ty, kró
luj nad nami.
Tedy odpowiedział oset drzewom: jeśli w y prawdzi
wie chcecie pomazać mię za króla nad sobą, pójdź
cież, a odpoczywajcie pod cieniem moim, a jeśliż nie, niech wynijdzie ogień z ostu, a spali Cedry Libańskie11.
Sędziów 9, 8—15
„Częstokroć i wieloma sposobami mawiał nie
kiedy Bóg..." (Żyd. 1, 1); — tutaj zaś jest przy
pomniany jeszcze jeden sposób w jaki prze
mówił. Obrazowo przedstawiona jest zarówno chęć owocnej pracy, w której mógłby być uczczony Bóg i ubłogosławieni ludzie, jak i, ludzka pycha oraz chęć panowania.
Zeszły się drzewa, aby w swym zgromadze
niu wybrać i pomazać (namaścić) króla. Rzekły więc do oliwnego drzewa: „Króluj nad nami".
Nr 1 — 2 C H R Z E S C I J A N I N 9
Jaką odpowiedź dało to drzewo? czytajmy uważnie: „Izali opuszczę tłustość moję, przez którą uczczony bywa Bóg i ludzie, a pójdę, abym wystawione było nad drzewy?" Drzewo oliwne jest obrazem (symbolem) życia wie
rzącego człowieka.
Jak czytałem w swoim czasie w chrześcijań
skim czasopiśmie „Oliwnice", palestyńskie drze
wa oliwne są bardzo długowieczne, osiągają nawet wiek ponad tysiąc lat. Tak więc drzewo oliwne może symbolizować w pewnym stopniu nawet życie wieczne człowieka. Czymże to drze
wo może „uczcić Boga i ludzi?“ ■— Oliwą. Oli
wa bowiem służyła i służy jeszcze jako pokarm i lekarstwo, a nawet do oświetlenia. Służyła do pomazywania (namaszczania) królów, ka
płanów i proroków. Oliwa służyła Bogu, była znakiem Jego wybrania, pomazania, służyła i ludziom. Jeśli wńęc drzewo oliwne jest obra
zem człowieka wierzącego, to oliwa jako jego produkt (owoc) jest obrazem służby Bogu i lu
dziom. Tak więc to ma być i z nami, którzy przyznajemy się do Pana, do Jego zbawienia;
mamy służyć, pracować — nie władać. Pano
wanie zostawmy naszemu Panu; tak uczynił Gedeon (Sędz. 8, 23).
Służba — praca, to dziwne słowo, z którym tyle ludzi łączy pojęcie przekleństwa; a w rze- rzywistości ileż w nim kryje się błogosławień
stwa.
0 naszym Panu napisano, iż „...z pracy duszy Swojej ujrzy owoc, którym nasycon będzie“
(Izaj. 53, 11). Popatrzmy na pracę Apostołów, braci naszych i sióstr; jak wielkie błogosła
wieństwo rozlało się w narodach przez ich służ
bę — pracę! Pełne owoce tego błogosławio
nego trudu ujrzymy, gdy znajdziemy się przed tronem Chrystusowym.
Jedno z duchowych znaczeń obrazu oliwy — jest pomazywanie. Chrystus, Mesjasz, znaczy Pomazaniec. Gdy Pan Jezus w bożnicy Naza- retańskiej przeczytał proroctwo Izajaszowe (Iz. 61, 1— 2), mówiące o Jego pomazaniu Du
chem Świętym dla wykonania posłannictwa Ojcowskiego — wszyscy słuchający „...dziwo
wali się wdzięczności onych słów, które po
chodziły z ust Jego...“ A o tym Posłannictwie Pana Jezusa mówi cała Biblia, mówią też serca nasze, napełnione pokojem i radością zbawie
nia Bożego.
1 dlatego my, wierzący, jesteśmy pomazani, abyśmy wiedzieli, co nam jest darowane, i do czegośmy też przeznaczeni. Nie abyśmy się w y
nosili ponad innych, ale abyśmy byli współ
pracownikami na N iw ie Bożej. I o tej właśnie przeznaczonej pracy dla wierzących, mówi oli
wka... „...Czyż opuszczę tłustość...?“ — inaczej mówiąc: „czyż zostawię pracę ratowania
dusz? ... .“
Rzekły potem drzewa do figowego drzewa:
„Pójdź ty, króluj nad nami“ (Sędz. 9, 10.11).
Cóż im odpowiada figa? — „Izali opuszczę słodkość moję i owoc mój wyborny, a pójdę, abym wystawione było nad drzewy?“ .
Cóż wiemy z Biblii o owocu drzewa figow e
go? Czytamy w jednej z ksiąg, iż „bryła su
chych fig “ była najstosowniejszym lekarstwem dla śmiertelnie chorego króla Judzkiego (Izaj.
38, 21). Najstosowniejszym, to znaczy takim, które uratowało od niechybnej śmierci.
I nasze obcowanie z ludźmi ma być takie, aby śmiertelna choroba i rany zadane przez grzech — mogły przyjść do zdrowia.
Dobry Samarytanin z przypowieści Pana Je
zusa (Łuk. 10, 30-—37) jest tym wskazanym nam przykładem właściwego, słodkiego postępowa- nia.
Nasz drogi Pan był takim słodkim, wybor
nym owocem — ku uleczeniu śmiertelnie cho
rego grzesznika. Jego śladem szli uczniowie;
Apostołowie byli tacy w odniesieniu do potrze
bujących zbawienia ludzi.
A nie tylko Apostołowie. Śladem tym szło wiele uczniów i uczennic Pańskich. W Dziejach Apostolskich opisany jest żywot wielkich Apo
stołów, ale wspomnijmy tam na przykład jedną małą sioistrę, której chrześcijański żywot, „pe
łen dobrych uczynków i jałmużny", był oce
niony serdecznie po jej zgonie (Dz. Ap. 9, 36-41).
Gdy żywot chrześcijanina, czy też chrześci
janki, jest prawdziwym błogosławieństwem dla bliźnich — jest on tym słodkim owocem a Bóg jest uczczony. Kiedy więc przynosimy owoce obfite i słodkie, wówczas Imię Boże jest uwiel
bione.
Sytuacja ma się zupełnie inaczej, wręcz, od
wrotnie, gdy ktoś mieniąc się chrześcijani
nem — nie ma w sercu pragnienia służenia bliźnim, lecz raczej chęć panowania nad nimi.
Wówczas Imię Boże nie bywa uczczone lecz r a czej hańbione a nawet bluźnione; wówczas też są przynoszone gorzkie owoce, stąd i gorycz...
Rzekły drzewa do krzewu winnego: „Pójdź ty, króluj nad nami. Tedy im odpowiedziała macica: Izali opuszczę moszcz mój, który uwe-
sela Boga i ludzi, a pójdę abym wystawiona była nad drzewy?“ (Sędz. 9, 12.13).
Wspomnijmy tu na Słowa Pana Jezusa: „Jam jest krzew winny, a wyście latorośle..." (Jan
15, 5).
Latorośle winnej łozy pną się i rozciągają daleko, jak najdalej. Z Ziemi Świętej ucznio
wie Pańscy przeszli do Syrii, Egiptu, Europy i dalej. Kiedy te latorośle rozciągają się po ca
łym świecie a nie chcą władać światem — wtedy bywa uczczony Bóg i ludzie
Gdy czytamy o prawdziwych misjonarzach Pana Jezusa, głoszących Ewangelię Chrystuso
wą w dalekich krajach a przy tym służących biednym ludziom — takie kraje bywają ubłogo- sławione, ludzie rozweseleni, a Bóg uwielbio
ny. Natomiast gdy czytało się o „misjonarzach"
tego rodzaju jak na przykład Krzyżacy (Zakon Krzyżowy), którzy nadużywając Imie
nia Pańskiego „nawracali11 ogniem i mieczem narody, podbijając je w niewolę i zagarniając ich ziemię i bogactwo — wówczas Imię Boże było bluźnione. Ujarzmione siłą narody — szu
kały możliwości krwawej zemsty i powrotu do dawnych obyczajów i wierzeń. Hańbiąc Imię Pańskie, shańbiono też i imię chrześcijanina
„Tedy rzekły drzewa do- ostu: Pójdź ty, a króluj nad nami. Tedy odpowiedział oset:
jeśli wy prawdziwie chcecie pomazać mię na króla nad sobą, pójdźcież, a odpoczywajcie pod cieniem moim. A jeśliż nie — niech wynijdzie ogień z ostu, a spali cedry libańskie11 (Sędz.
9, 14.15).
Trzy drzewa wymienione poprzednio są obra
zem człowieka wierzącego i różnych rodzajów owoców dobrych przynoszonych przez jego życie.
Oset zaś — popatrzmy — zgodził się zaraz na panowanie nad drugimi, większymi i poży
teczniejszymi niźli on. Pierwszą jego myślą było: Pójdźcie a odpoczywajcie pod moim cie
niem. Mały oset uważał, iż może dać odpocz- nienie wielkim drzewom. A czytamy w Piśmie Świętym, w czyim cieniu jedynie może odpo
cząć każdy (Ps. 91, 1). W wielkości Bożej, o któ
rej w modlitwie swej mówił Salomon, iż nie
biosa niebios ogarnąć jej nie mogą, w tej w iel
kości — każdy może znaleźć cień i odpocznie-
nie. To właśnie jest nam dane w Panu Je
zusie.
A le w cieniu ostu kto odpocznie? Dlatego też w tej odpowiedzi ostu wyrażona jest ta w y niosłość, pycha i wyolbrzymione mniemanie 0 sobie, które nie powinno mieć miejsca w ser
cu człowieka, a w żadnym razie w sercu czło
wieka wierzącego. Taka wyniosłość jest na
dęta i głupia. Mały i słaby oset — lecz jakże prędki do poniżenia i upodlenia innych. Owoce zaś ostu, rozniesione przez wiatr — roznoszą przekleństwo i złość.
O tym oście napisano dla przestrogi wierzą
cych, raczej abyśmy nie dążyli do panowania.
Dobrze tutaj wspomnieć Słowo: „A le ty, czło
wiecze Boży! chroń się takich rzeczy, a naśla
duj sprawiedliwości, pobożności, wiary, miło
ści, cierpliwości, cichości11 (1 Tym. 6, 11).
Kiedy to piszę nie mam na myśli braci, któ
rzy są przełożonymi, czy to w Zborze, czy urzędzie lub w warsztacie. Człowiek bowiem wierzący, śladem Pańskim, wszędzie ma być użytecznym i przynosić te prawdziwe dobre owoce królestwa Bożego. Pan Jezus był i jest Panem — a służył i służy, był i jest błogosła
wieństwem dla zgubionej i grzesznej ludzkości.
Pismo Święte, które zachęca nas do służby przynoszenia dobrych owoców, — nigdzie nie występuje przeciwko przełożeństwu, władzom, królom, i kierownikom narodów. Wręcz prze
ciwnie, powiedziane jest bowiem, że zwierzch
ności są od Boga postawione („...boć niemasz zwierzchności — tylko od Boga...11 Rzym. 31, 1).
1 my wierzący mamy obowiązek za nie modlić się. Apostołowie piętnują nawet brak posłu
szeństwa wobec przełożonych.
Jeśli jednak chodzi o nas — raczej usługę, pracę mamy wybierać, a nasze postępowanie niechaj będzie takowe, aby Bóg był uwielbio
ny, a ludzie ubłogosławieni.
Ktoś powiedział, że chrześcijanie tych ostat
nich czasów mają znacznie lepszą znajomość biblijnych rzeczy, niż to było w wiekach prze
szłych, ale iż w uczynkach chrześcijańskich bardziej kulejemy niż to było dawniej.
Niechaj księga Sędziów będzie dla nas za
chętą do pracy i służenia naszym bliźnim.
Alojzy Ruszała
Nr 1 — 2 C H R Z E Ś C I J A N I N 1.1
Z N A K I Z R A E L A
Poświęcimy tu nieco więcej uwagi jednemu z najważniejszych znaków czasu, mówiącemu o powtórnym przyjściu Pana Jezusa, a miano
wicie znakowi Izraela.
Izrael w Piśmie Świętym przedstawiony jest nam pod obrazami winnego krzewu, drzewa oliwnego i drzewa figowego, zależnie od tego, czy w odnośnym miejscu jest mowa o jego sprawach religijnych, narodowych lub innych.
Jeśli chodzi o przyszłe ożywienie życia reli
gijnego wśród Żydów, to o tym czytamy w liś
cie do Rzymian 11, 17:
„ A niektóre z gałęzi odłamane zostały, a ty, będąc dzikim drzewem oliwnym, zo
stałeś wszczepiony w ich miejsce, i stałeś się uczestnikiem korzenia i tłuszczu drze
wa oliwnego".
Miejsce to przypomina nam, że Izrael z po
wodu odrzucenia Chrystusa, musiał ustąpić miejsca Kościołowi Chrystusowemu. Bóg zaś mocen jest odłamane gałęzie wszczepić znowu do pnia drzewa oliwnego (wiersz 23 i 24). Oto ważny i wyraźny znak czasu, przy poznaniu którego nie będziemy używać naszego roz
sądku, ale raczej zważać na tajemnicę Bożą, która między innymi objawiona nam jest w Rzym. 11, 25 i 26:
„Bo nie chcę, abyście nie mieli wiedzieć, bracia, o tej tajemnicy (żebyście nie mieli wysokiego rozumienia o sobie), że zatwar
działość po części przyszła na Izraela, do
póki nie wejdzie zupełność pogan. A tak wszystek Izrael będzie zbawiony, jak na
pisano: przyjdzie z Syonu wybawiciel, i odwróci bezbożności od Jakuba".
Zupełnie wyraźnie w tych miejscach prze
powiedziane jest duchowe ożywienie Izraela, a jest to przepowiednia Nowego Testamentu, pozostająca w zupełnej zgodności z odnośnymi przepowiedniami Starego Testamentu.
Między innymi czytamy u proroka Amosa (9,11): '
„Dnia onego wystawię upadły przybytek Dawidowy, a zagrodzę rozerwanie jego, i obalmy jego naprawię, a pobuduję go, jako za dni dawnych".
A następnie u proroka Zachariasza (8, 23):
„Tak mówi Pan Zastępów: W one dni uchwycą się dziesięć mężów ze wszyst
kich języków onych narodów, uchwycą się, mówię, podołka jednego Żyda, mówiąc:
Pójdziemy z wami, bo słyszymy, że Bóg jest z wami".
A również u proroka Ezechjela (37, 28):
„ I dowiedzą się narody, żem Ja Pan, K tó
ry poświęcam Izraela, gdy będzie świątni- ca moja w pośrodku ich na wieki".
Nim dokona się fakt duchowego odrodzenia Izraela, nastąpi jeszcze ożywienie narodowe *), o tym Pan Jezus mówi, używając podobień
stwa drzewa figowego:
„ A od drzewa figowego uczcie się podo
bieństwa: gdy się już gałąź jego odmładza i liście wypuszcza, poznacie, iż blisko jest lato... Zaprawdę powiadam wam: nie prze
minie to pokolenie, aż się to wszystko sta
nie". (Mat. 23, 32.34).
Mówiąc o drzewie figowym i o „pokoleniu tym", które nie miało przeminąć, Pan miał na myśli Izraela. „Odmładzanie się gałęzi drzewa figowego oznacza przebudzenie jego jako na
rodu, — wydarzenie, przepowiedziane również przez proroka Ezechiela (37, 4 i 5):
„Prorokuj o tych kościach, a mów do nich:
Kości suche, słuchajcie słowa Pańskiego!
Tak mówi panujący Pan o tych kościach. . Oto Ja wprowadzę w was ducha a oży
jecie".
Jeśli dokładniej przyjrzym y się tej przepo
wiedni, spostrzeżemy, że przede wszystkim łą
czą się kości ludu Izraelskiego, jednak jeszcze bez ożywienia duchem (wiersz 8).
Znajdujemy tu wyjaśnienie obudzenia się poczucia narodowego wśród Żydów odnośnie ich liczby, kraju, łączności i polityki, co też znajduje swój wyraz szczególnie w dążeniach syjonizmu, którego przedsięwzięcia oczywiście nazbyt jasno wykazują, że chodzi obecnie tylko o łączące się kości, bez ducha.
Nim Duch Boży zstąpi na Żydów jako na naród samodzielny, wejdą oni jeszcze w wielki ucisk. Na naród ten przyjdzie utrapienie, jakiego jeszcze nie było dotychczas (Dan. 12, 1).
Ucisk ten spadnie na Żydów podczas panowa
nia antychrysta, który na początku będzie ich pomocnikiem, potem zaś ich przeciwnikiem.
On też na czele narodów nadciągnie przeciwko Jerozolimie (Zach. 14,2), lecz wtedy właśnie zakończy się czas gniewu Bożego nad tym lu
dem: „Tego czasu wyswobodzony będzie lud tw ój" (Dan. 12, 1). Wtedy wyruszy Pan, by w y
*) Artykuł pisany był przed wojną i zamieszczony w ^Dro
dze Zbawienia".
bawić Swój lud, a dnia tego nogi Jego staną na górze Oliwnej. Zjawi się wraz z poprzednio zabranym przez Niego Kościołem. „Przyjdzie Pan Bóg mój, i wszyscy święci w Nim“ (Zach.
14, 5b).
„ I płakać będą na Nim płaczem, jako nad jednorodzonym; gorzko, mówię, płakać bę
dą nad Nim, jako gorzko płaczą nad pier
worodnym. Bo wtedy otrzymają ducha ła
ski i modlitwa, a patrzeć będą na Mię, Którego przebodli“ (Zach. 12, 10).
Wtedy nastąpi oczyszczenie całego ludu, o czym czytamy u proroka Zachariasza (13, 1):
„W on dzień będzie otworzona studnica domowi Dawidowemu i obywatelom Jero
zolimskim na omycie grzechu i niepra- wości“ .
JAK CZYTAĆ
„ Błogosławiony, który czyta i ci, którzy słuchają“
Objaw. 1,3
„A lb ow iem k tobykolw iek czynił w olę O jca M ojego, k tó ry jest w niebiesiech, ten jest bratem M o im i sio
strą, i m atką”
M at. 12,50
Wśród wierzących spotykamy wiele różnych spo
sobów czytania Słowa Bożego. Jedni najchętniej i n a j
częściej czytają Psalmy, jako najbardziej widocznie odpowiadające ich osobistym, zarówno wewnętrznym jak i zewnętrznym przeżyciom. Inni czytają tylko Nowy Testament, uważając Stary Testament za zbyt trudny do zrozumienia. Jedni czytają najczęściej specjalne ulubione przez siebie miejsca, drudzy zaś uważają za najbardziej błogosławiony sposób, czytanie tych miejsc, na których się Biblia otworzy. Są tacy, którzy czytają tylko rano, lub tylko wieczór, a są i tacy, którzy czytają w samotności, inni zaś znowu poprzestają na czytaniu w czasie zgromadzeń.
Czytanie Słowa Bożego jest najbardziej podstawo
wym zagadnieniem życia chrześcijańskiego. Posłu
chajmy więc tego, co mówią o tej sprawie doświad
czeni w służbie Pańskiej:
JAK C Z Y T A Ć PIS M O ŚW IĘTE
Jasno musimy uświadomić sobie cel, dla którego pragniemy czytać Słowo Boże. Właściwym celem zagłębienia się w Pismo Święte nie jest wzbogacenie naszego umysłu a więc zdobycie pewnej sumy wiado
mości jedynie, ale spotkanie z Chrystusem i poznanie naszego Zbawiciela. A więc: N IE W IE D Z A O C H R Y STUSIE, A L E P O Z N A N IE C H R YSTUSA. A by ugasić pragnienie nie wystarcza wiedzieć dużo o tem, czym jest woda, ale trzeba się jej napić. A b y zostać uleczo
nym niedość jest czytać o lekarzu, ale trzeba przyjść do niego i posłusznie poddać się jego radom i zale-
Dni te będą dla Izraela czasem ochłody od oblicza Pańskiego, gdyż zesłany będzie zapo
wiedziany Jezus Chrystus, o czym Pismo Świę
te mówi (Dz. Ap. 3, 21):
„Którego przyjąć musi niebo aż do czasu przywrócenia wszystkiego, co przepowie
dział Bóg przez usta wszystkich świętych Swoich proroków od wieku“ .
Przybytek Dawida, zburzony dotychczas, wtedy znów zostanie odbudowany i wzniesio
ny przez Pana, jak napisano:
„A b y pozostali ludzie szukali Pana, i w szy-' stkie narody, nad którymi wzywane jest imię Moje, mówi Pan, Który to wszystko czyni. Znajome są Bogu od wieku wszyst
kie sprawy iego“ . (Dz. Ap. 15, 17.18).
Jan der Heer
(■dokończenie nastąpi)
PISMO ŚWIĘTE
ceniom. A więc czytać musimy Słowo Boże, aby poznać wolę Pana Jezusa i Jego Samego. Podajemy lulka rad dla czytających Ewangelię. Rad wypróbo
wanych przez wielu głęboko duchowo ugruntowanych braci.
1. Czytaj Ewangelię W Y T R W A L E . Nie tylko pod wpływem nastroju, który przecież łatwo mija.
Daleko cenniejszy i trwalszy będzie nastrój w y nikający z czytania, niżeli czytanie wynikające z nastroju. Przywyknij do czytania bez oczeki
wania na nastrój, czy specjalnie silnie odczuwa
ną potrzebę. Czytaj tak jak się odżywiasz, od
dychasz, pijesz wodę. Wykonując te czynności dla zachowania zdrowia i życia nie liczysz się z nastrojami.
2. Czytaj J U Ż R A N O . W cichej rannej porze gdy jeszcze do duszy twej nie wtargnął zgiełk, dnia otwórz ją dla promieni światła, zanurz ją w cu
downym źródle wiecznego Słowa, odetchnij głę
boko czystą atmosferą Bożą. Tylko w porannej porze świadomości naszej mogą być udostępnione pewne szczyty, z których daleko wzrok sięgnąć może. To tak jak z możliwością oglądania wspa
niałych malowideł w katedrze Św. Piotra w Rzy
mie. Niektóre mianowicie freiski są w pełni w i
doczne tylko w rannych godzinach, gdy pada na nie światło ze wschodnich okien świątyni.
Rano więc już uzbrój się w miecz Ducha, jak nazywa Słowo Boże Apostoł Paweł. (Efez. 6, 17).
Bez miecza nie rozpoczynaj dnia, a nie dziw się odnoszonym ranom i porażkom, gdy czynisz ina
czej. Niejeden już czytając Ewangelię w specjal
nie ciężkich doświadczeniach odnosił wrażenie, że z ciemnego i pełnego zaduchu zamknięcia w y chodzi do ogrodu pełnego kwiecia. Jakże to dobrze i miło przebywać od rana wśród kwiatów, błyszczących jeszcze od rosy, jakże radośnie