• Nie Znaleziono Wyników

Kina lubelskie w okresie PRL - Helena Świda-Szaciłowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kina lubelskie w okresie PRL - Helena Świda-Szaciłowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

HELENA ŚWIDA-SZACIŁOWSKA

ur. 1928; Warszawa

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe projekt Lublin. Opowieść o mieście, kina lubelskie, film

Kina lubelskie w okresie PRL

Było „Apollo”, to znaczy później „Wyzwolenie” na Peowiaków, [wówczas ulica]

Pstrowskiego. „Apollo” było w środku miasta, więc najczęściej się tam szło. Był

„Robotnik” – to było na ulicy 1 Maja, już prawie dochodząc do placu Bychawskiego.

Kino „Rialto” było na Starym Mieście, dawny ten teatr; widać było, że to był teatr, takie były loże dookoła, piętrowe i parterowe, mały teatrzyk. Straszne było to kino, bo siedziała chuliganeria na górnych tych galeryjkach i pluła na dół różnymi pestkami, nie pestkami i tak dalej, dlatego trzeba było uważać, żeby nie siadać pod [balkonami], tylko raczej na środku, bliżej ekranu. „Grunwald” był później w Domu Żołnierza.

Później było kino „Koziołek” w halach targowych. Te hale targowe to było też coś wspaniałego. Pamiętam, że kiedyś przyjechaliśmy z Operą Objazdową do Lublina ze

„Strasznym dworem” i tam się to [odbywało], ponieważ największa sala w Lublinie to była ta hala targowa. [To jest] w tej chwili róg Lubartowskiej i alei Tysiąclecia, tam, gdzie jest supermarket przy targu. Olbrzymia sala z dużą sceną, nabita była zawsze jak ta Opera przyjeżdżała, jeszcze zanim ja tam zaczęłam pracować. I pamiętam ten zapach kapusty i ogórków, bo na dole, pod spodem były magazyny, beczki z kapustą i ogórkami, tam mieli magazyny do sklepów. I zawsze ten zapach był. Zawsze się śmieli w recenzjach, że właśnie Opera występowała i że pachniało przy tym właśnie tą kapustą i ogórkami kiszonymi.

[Kino] „Kosmos” to już było później, wiele później, eleganckie kino. Było jakieś kino tutaj, gdzie jest prokuratura na Okopowej, dochodząc do Narutowicza prawie, przed tym nowym budynkiem, gdzie jest „Orbis” – tam w podwórzu było kino letnie [„Lex”].

Kino letnie było także między Sądem [Rejonowym] a Urzędem Skarbowym, taki jest maleńki placyk, jak się wchodzi w ulicę Hipoteczną, też było kino letnie tam [„Ryś”], ale to już później.

[Grano wówczas] trochę przedwojennych filmów, a poza tym radzieckich dużo.

Czasem puszczali jakieś zza żelaznej kurtyny, jakiś angielski czasem, to było wielkie coś, amerykańskie czasem. Były filmy grane przed wojną jeszcze – opowiadano mi

(2)

nawet niektóre treści i to właśnie były te same. Wojenne, dużo wojennych filmów.

Dużo tak zwanych produkcyjniaków, to były filmy tak zwane „z wydźwiękiem”, takie, jak to wygląda po tym wyzwoleniu, jak teraz zaczynają chłopi gospodarować, jakie są teraz osiągnięcia socjalistycznej Polski, o fabrykach, o tym, jak się produkuje, jak powstają te brygady. „Brygada szlifierza Karhana”, był taki film na przykład. A najsławniejszy to był film „Jasne łany”, to był jeden z pierwszych, jakie powstały, i wszyscy się śmieją, że to był taki właśnie typowy [produkcyjniak] – beznadziejna treść, taka „łopatą do głowy”, dzieje się na wsi, jakaś działalność zwalczania kułaków.

Kułacy to bardzo bogaci chłopi, którzy zatrudniali parobków, coś między dziedzicem a gospodarzem wiejskim, więc tych to już bardzo zwalczano, też im dokuczano bardzo, małorolnych chłopów to się pieściło. Tylko z opowiadań znam te „Jasne łany”, bo mi tak obrzydzono to, że już nie poszłam. Bardzo były dobre bajki radzieckie, oni wystawiali często bajki. To były bardzo dobre filmy, oni umieli robić bajki. I co drugie umieli robić – to się właśnie później, już z biegiem czasu okazało – to wojenne filmy.

Nikt tak nie kręci wojennych filmów jak oni, znakomite były. A tak, to był taki film

„Pensjonarka”, jeszcze przed wojną szedł, opowiadali też właśnie treść tego filmu – z Deanną Durbin, sławna taka piękność. Co jeszcze – „Znachor” i „Profesor Wilczur” – dwa filmy według [Tadeusza] Dołęgi-Mostowicza, jeszcze przedwojenne filmy, pamiętam, [że] grał [Kazimierz] Junosza-Stępowski główną postać. A potem już coraz bardziej rozwijała się produkcja polskich najróżniejszych filmów – koniec [lat]

pięćdziesiątych, sześćdziesiąte – to już było na co chodzić rzeczywiście.

Data i miejsce nagrania 2005-10-30, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

[Sowieci tu] zrobili tak jakby pierwszą stolicę, wszakże PKWN był ogłoszony w Chełmie, ale tu się właściwie wszystko gromadziło i dopiero wtedy to zaczęło

Tam, gdzie jest teraz ten pierwszy blok, róg Okopowej i Lipowej, był jarmarczny plac, tam przyjeżdżały wozy z jakimiś kartoflami, z czymś tam jeszcze, psy się kręciły,

Później miałam pierwsze audycje w radiu w Warszawie i to wtedy były audycje na żywo, nie nagrywali na żadną taśmę, tylko na żywo się śpiewało.. Jak się zaśpiewało, tak

A potem bardzo prędko zrobili ten plac, nazywał się plac Zebrań Ludowych, teraz się nazywa Zamkowy. Tam robili różne wiece, spędzali ludzi do protestów przeciwko

[Cmentarz] niewiele się zmienił, dlatego że w tej chwili nie chowa się już na nim ludzi, on jest zamknięty, ale nie było tej całej [jednej] części, tu był wszystko

No i ta Unia Lubelska – stary pomnik, który pamiętam, jak tylko przyjechałam, on zawsze był. Ten pomnik Konstytucji 3 Maja był gdzieś w krzakach zupełnie, to dopiero za

To jest stary budynek, on został sprzed wojny, tylko teraz dobudowali tę część, która jest przy ulicy Peowiaków, taki ten blok osobny, gdzie mają tam zdaje się biura..

Kościół do dziś dnia tego nie uznał, bo nie ma stuprocentowej pewności, co to było, ale faktem jest mnóstwo nawróceń, tłumy ludzi do spowiedzi, więc to już był