• Nie Znaleziono Wyników

Drwęca 1935, R. 15, nr 114

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Drwęca 1935, R. 15, nr 114"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Z D O D A T K A M I : „ O P I E K U N M Ł O D Z I E Ż Y “,

Cena pojedyńczego egzem plarza 10 groszy.

N A S Z P R Z Y J A C I E L “ i „R O L N I K “

pgpnto egekoyę P. K. O. Porowi nr. 200 064.

Druk i wydawnictwo .Spółka Wydawnicza" Sp. z o. odp. w Noweramieście. Adres telegr.: .Spółka Wydawnicza* Nowemiasto-Pomorze.

ROK XV. NOWEMIASTO-POMORZE, CZWARTEK, DNIA 26 WRZEŚNIA 1935 N — Nr. 114

Wspólne cele wsi i miasta.

Stały spadek cen zboża na rynkach krajowych, jaki zaobserwować mogliśmy od szeregu lat, w tym roku osiągnął poziom tak niski, że położenie rol­

nictwa stało się wprost katastrofalnem.

Katastrofalny stan rolnictwa odbił sie również na wszystkich innych gałęziach gospodarstwa kra­

jowego, na handlu, rzemiośle i drobnym przemyśle.

Wskutek coraz mniejszej rentowności pracy na roli i coraz mniejszych dochodów z gospodarki rolnej, rolnictwo zubożało, a jego siła nabywcza przestała być czynnikiem dodatnim w handlu i rze­

miośle.

Handel zatem i rzemiosło narówni zaintereso­

wane są w polityce rolnej naszego kraju.

Wyłączyć tu należy przemysł skartelizowany i zmonopolizowany, który zubożenie rolnictwa, handlu i rzemiosła mało obchodzi.

Chronił on się przed nierentownością podtrzy­

mywaniem wysokich cen, nie stojących już w żad­

nym stosunku do niskich cen zboża, okazywał się nieustępliwym i na nędzę powstającą nieczułym.

Kartele należy uważać jako zło, które w walnej części przyczyniło się do pogłębienia kryzysu w wszelkich innych gałęziach naszego życia gospo­

darczego.

Kartele tworzą osobną, niechlubną kartę w życiu gospodarezem Polski, dlatego zająć się niemi należy w osobnej, wyczerpującej ten temat rozprawie.

Dziś chcielibyśmy wykazać, że interesy rol­

nictwa zbiegają się z interesami handlu i rzemiosła i że wysiłki nad polepszeniem bytu rolnictwa znaj­

dują oddźwięk życzliwy tak w handlu jak i w rze­

miośle.

Zubożała nietylko wieś. Zubożało także i mia­

sto. Wieś i miasto nierozerwalnie w życiu go- spodarczem są złączone. Osłabiona siła nabywcza rolnictwa odbija się ujemnie na obrotach w handlu i zatrudnieniu rzemiosła. Należy spojrzeć także bystrem okiem i do tych warsztatów pracy, aby się przekonać o skutkach pogłębiającego się kry­

zysu.

Jeżeli handel jeszcze istnieje, to jego siły ży­

wotne są na wyczerpaniu, a egzystencję jego naz­

wać należy jedynie słabą wegetacją. Niezliczona ilość przedsiębiorstw handlowych została zlikwido­

waną, a cyfry statystyczne są przerażające. Niema też mowy o zatrudnieniu rzemiosła do tego stop­

nia, by ono mogło się utrzymać. Bezrobocie rze­

miosła jest duże, aczkolwiek nie rejestrowane.

Niedomagania wszystkie te usunąć się dadzą jedynie przez racjonalną politykę rolną, która przy­

wróci znów opłacalność pracy na roli, doprowadzi rolnictwo do jakiego takiego dobrobytu i przywróci jego zdolność nabywczą.

Polska, jako kraj wybitnie rolniczy, którego fundamentem gospodarczym niewątpliwie jest rol­

nictwo, musi znaleźć drogi do należytego podtrzy­

mania rolnictwa. Wszelkie tolerowanie uprzywile­

jowanych dotychczas gałęzi wytwórczości, skarte- lizowanych i zmonopolizowanych, potrzymujących sztywne ceny, musi ustąpić. Ustąpić też muszą miejsca więcej skutecznemu programowi rolnemu dotychczasowe zarządzenia, które okazały się pół­

środkami i eksperymentem bez spodziewanego re­

zultatu.

Przyszła polityka gospodarcza kraju w pierw­

szym rzędzie nastawiona być powinna na rolnictwo, które jest największym w Polsce producentem, a zarazem i konsumentem.

Zrozumienie konieczności takiego nastawienia wychodzi zarówno z kół rolniczych jak i gospo­

darczych wogółfe. Świadectwem tego są głosy co­

raz częstsze, odzywające się przedewszystkiem w prasie, zajmującej się problemami gospodarczemi w pierwszym rzędzie.

Przytaczamy wyjątki z artykułu, jaki ukazał się przed niedawnym czasem w organie kupiectwa

„Kupiec-Swiat kupiecki”, omawiającym zagadnienie uzdrowienia rolnictwa i stworzenia prawdziwej po­

lityki rolniczej, jako dowód, że problem ten zaj­

muje żywo także sfery handlowe naszego kraju.

Autor artykułu pisze: »Jeszcze raz podkreśla­

my, że w katastrofie gospodarczej światowy kry­

zys na rynku zbożowym zajmuje pierwsze miej.sce

| wśród czynników, składających się na ciężkie po-

| łożenie kraju.

„Przewrót przemysłowo-handlowy w świecie

> nie jest dla nas katastrofą, jak dla Anglji i Nie­

miec, ale, jeśli katastrofa rozbija nasz przemysł [ i handel, to głównie z powodu klęski rolnictwa i kurczenia się jego siły nabywczej na rynku we­

wnętrznym.

„Uzdrowić rolnictwo, to główne zadanie — wówczas może nastąpić uzdrowienie innych dzia­

łów produkcji”.

Autor twierdzi, że nigdzie rolnictwo nie po­

padło w taką nędzę. To, co naprzykład w Anglji, Francji czy Belgji nazywane jest niedostatkiem, u nas uchodzi za dobrobyt.

Wylicza pozatem szereg postulatów, które na­

leżałoby zastosować. Kryją się one w większej części z postulatami, wysuwanemi przez rolnictwo, czego dowodem, że handel tak samo w odrodzeniu rolnictwa widzi odrodzenie gospodarcze kraju.

Potrzeba na gwałt szybkiej naprawy, jeśli ka­

tastrofalne położenie rolnictwa niema pociągnąć za sobą i tak już osłabionego handlu, drobnego przemysłu i rzemiosła. J. Sierszeński.

Jakie są minimalne żądania Włoch?

Genewa. Baron Aloisi odwiedził Mardariagę i udzielił mu wyjaśnień co do minimalnych żądań Mussoliniego.

Minimalne żądania Mussoliniego obejmować mają przedewszystkiem trzy zagadnienia .-

1. Mussolini żądać ma ustanowienia korytarza poprzez zachodnią Abisynję. Korytarz, który miałby iść na zachód od Addis-Abeby stanowiłby połączenie Erytrei z włoskiem Somali. Oznaczało- dy to okrążenie większej części Abisynji, przez Włochy. Abisynja stałaby się w ten sposób encla- wą włoską.

2. Udzielenia Abisynji dostępu do morza mia­

łoby się dokonać przez stworzenie specjalnego korytarza poprzez terytorjum włoskie bądź w Erytrei bądź we włoskiem Somali. Abisynja mia­

łaby w ten sposób do dyspozycji jeden z portów włoskich na jednem z tych terytorjów.

3. Mussolini krytykować ma propozycje Komi­

tetu Pięciu jako niewystarczające, ponieważ nie obejmują one wcale zagadnienia armji. Mussolini żądać ma dokonania częściowego rozbrojenia armij abisyńskiej, pozostawienie pozostałej części tej armji pod kontrolą Włoch.

Spełnienie tych postulatów oddałoby Abisyn­

ję na łaskę i nie łaskę Włoch, które by ją całkiem okrążyły. — Z tego jednak, że Mussolini jeszcze przez stawienie tych postulatów dał możność dalszych pertraktacyj, marodajne czynniki czerpią otuchę, że jeszcze wszystkie nici nie są zerwane.

Mówią znów o nowej konferencji w Stresie A mo­

że Mussolini gra tylko na zwłokę ?

Cesarzabisyński zamianował dowódcą oddziałów ochotniczych jednego z najdzielniejszych oficerów

abisyńskich, nazwiskiem Mikaele.

P. Prezydent Rzplitej mianował 32 senatorów.

, W poniedziałek szef kancelarji cywilnej Pre­

zydenta Rzeczypospolitej, dr. Stanisław Swieżawski, doręczył generalnemu komisarzowi wyborczemu, sędziemu Sądu Najwyższego, St. Giżyckiemu, zarzą­

dzenie Prezydenta Rzplitej o powołaniu na senato­

rów następujących osób :

1 Karola Algajera, lat 54, ślusarza, zam. w Łodzi,

2. Zygmunta Beczkowicza, lat 48, posła R. P.

w Rydze, zam. w Rydze,

3. Adolfa Bnióskiego, lat 51, ziemianina, zam.

w Gułtowach,

4. Emila Bobrowskiego, lat 59, lekarza, zam.

w Krakowie,

5. Ludwika Józefa Ewerta, lat 72, przemysłow­

ca, zam. w Warszawie,

6 dr. Reginę Fleszarową, lat 47, urzędniczkę, zam. w Warszawie.

7. Kazimierza Fudakowskiego, lat 55, rolnika, zam. w Krasnogrodzie,

8. Erwina Hasbacha, lat 59, ziemianina, zam.

w Hermanowie,

9. Antoniego Horbaczewskiego, lat 79, adwo­

kata, zam. w Czortkowie,

10. Wojciecha Jastrzębowskiego, lat 59, profeso-

• ra, zam. w Warszawie,

11. Tadeusza Korszo-Siedlewskiego, lat 42, I przemysłowca, zam. w Warszawie,

12. Henryka Kaweckiego, lat 49, podsekretarza stanu, zam. w Warszawie,

13. Julję Kratowską, lat 65, nauczycielkę, zam.

1 w Ciechanowie,

14. Stefanję Janinę Kudelską, lat 45, urzędnicz­

kę, zam. w Warszawie,

15. Zdzisława Lubomirskiego, lat 70, ziemianina, zam. w Małej Wsi,

16. Ludwika Maciejewskiego, lat 45, urzędnika prywatnego, zam. w Katowicach,

17. Maksymiljana Malinowskiego, lat 75, dzien­

nikarza, zam. w Warszawie,

18. Bolesława Miklaszewskiego, lat 64, profeso­

ra, zam. w Warszawie,

19. inż. Juljana Pawlikowskiego, lat 47, ekono­

mistę, zam. we Lwowie,

20. Tadeusza Petrażyckiego, lat 50, prawnika, zam. w Brwinowie,

21. Wojciecha Roztworowskiego, lat 58, publi­

cystę, zam. w Warszawie,

22. Jana Rudowskiego, lat 44, rolnika, zam. w Półwiesku,

23. dr. Mojżesza Schorra, lat 61, profesora, zam.

w Warszawie,

24. A ugustyna S eroźyń sk iego, la t 52, roln i­

ka, zam. w Lekartach.

25. Wacława Sieroszewskiego, lat 75, literata, zam. w Warszawie,

26. Artura Śliwińskiego, lat 58, historyka, zam.

w Warszawie,

27. Wojciecha Swiętosławskiego, lat 54, profe­

sora, zam. w Warszawie,

28. Kazimierza Switalskiego, lat 49, dr. filozofji, zam. w Warszawie,

29. Jankiela Trockienhein a, lat 54, kupca, zam.

w Warszawie,

30. Rudolfa Wisnera, lat 45, inżyniera, zam.

w Bielsku,

31. Joachima Wołoszynowskiego, lat 65, dzia­

łacza społecznego, zam, w Łucku,

32. dr. Stanisława Wróblewskiego, lat 67, pro­

fesora, zam. w Krakowie.

P. B arte l n ie z a s ia d ł w S e n a c ie . W Warszawie bawi od poniedziałku prof.

K. Bartel, Jak się dowiadujemy, przybył on, by osobiście uzasadnić P. Prezydentowi Rzczypospo- litej motywy, które go skłoniły do nieprzyjęcia proponowanego mu miejsca w senacie.

Nie spełniły się też przewidywania o wejściu do Senatu książąt Kościoła. Wysuwane jest przy­

puszczenie, że księża Biskupi nie przyjęli mandatu senatorskiego, nie chcąc się wiązać z obozem po­

litycznym.

(2)

Pieniądze państwa polskiego na n akręcan ie koniunktury

w N iem czech.

Większość członków delegacji polskiej do ro­

kowań z Niemcami opuściła Berlin dla przedłoże­

nia rządowi sprawozdania z prowadzonych rozmów.

Podobno rozmowy posunęły się bardzo daleko tak, że przygotowane jest już zawarcie układu handlowego oraz umów, regulujących zapłatę na­

leżności za nasz eksport

W kołach gospodarczych mówią, że umowy te będą dia nas wybitnie niekorzystne. Niemcy mają rzekomo należności za przewóz towarów niemieckich przez Pomorze do Prus Wschodnich spłacić towarami.

Już obecnie należności polskie, zamrożone w Niemczech, sięgają 47 milj. złotych, a mianowi­

cie: 27 milj. z tytułu tranzytu kolejowego między Prusami Wschodniemi a Rzeszą, 8 milj. zł. z ty­

tułu wykonywania umowy kompensacyjnej polsko- niemieckiej z 11 października 1934 r. oraz 12 milj.

zł. z tytułu różnych należności prywatnych.

Zachodzi pytanie, z jakiej racji mamy wciąż przewozić towary niemieckie przez Pomorze, sko­

ro Niemcy winni są nam już z tego tytułu 27 mi- Ijonów złotych i dalej nie płacą? Cała sprawa na­

biera specjalnej pikanterji, gdy uprzytomniały sobie, że dzięki wstrzymaniu nam tych należności Niemcy mogli użyć 27 miljonów naszych pieniędzy na nakręcanie konjunktury u siebie!

Pogrzeb śp. sen.

W. Kulerskiego.

W piątek po południu nastąpiło przeniesienie zwłok śp. sen. Wiktora Kulerskiego z domu żało­

by w Owczarkach do kościoła Najśw. Serca Jezu­

sowego w Małem Tarpnie.

Po odprawieniu przez księży modłów żało­

bnych wyruszył żałobny pochód do Małego Tar- pna. Kondukt prowadził ks. prób. Bleriąk w asy­

ście ks. prób. dr. Pastwy i ks. Łosińskiego. Szli również ks. prałat Partyka, ks. major dr. Łęga i ks. prof. Czapiewski.

Za trumną kroczyła najbliższa rodzina, za nią pracownicy, przyjaciele i znajomi. Wśród publicz­

ności zauważyliśmy p. prezydent J. Włodka i b. starostę Ossowskiego.

Zwłoki złożono na katafalku w pięknie przy­

strojonym kościele Najśw. Serca Jezusowego w Małem Tarpnie.

K arab in y m aszynow e p rzeciw ko Polakom na Śląsku czeskim . Z okazji rocznicy śm ierci bohaterskich

lotn ik ów naszych Żwirki i Wigury.

Morawska Ostrawa. Dnia 22 bm. ze wszy­

stkich stron Śląska z za Olzy przybyły do Cierli- cka tłumne pielgrzymki ludu polskiego, aby złożyć mimo czeskiego zakazu choćby niemy hołd boha­

terskim lotnikom, Zwirce i Wigurze. Około 4.000 żandarmów otoczyło w szerokim promieniu miej­

sce katastrofy przy równoczesnem zakwaterowaniu wielkiej liczby wojska i ustawionych tanków w okolicznych lasach.

Wszystkie gościńce i mosty pozamykano lina­

mi stalowemi i łańcuchami, tworząc z nich na drogach po kilka przeszkód. Duże oddziały żan- darmerji rozlokowano nawet na cmentarzu nieda­

leko miejsca katastrofy Żwirki i Wigury. Żandar­

mi urządzili sobie legowisko na grobach.

Rzesze pielgrzymów polskich musiały zatrzy­

mać się przed kordonami. Gdy od strony Karwiny nadeszła kilkutysięczna pielgrzymka, wojsko i żan­

darmi ustawili przeciwko niej linję karabinów maszynowych i gotowali się do strzału. Jednak karne szeregi Polaków zatrzymały się i bez żadnej , komendy klękły, oddając hołd pamięci Żwirki ! i Wigury. Na miejsce katastrofy i do mauzoleum dopuszczono jedynie orszak polskiego konsulatu z Morawskiej Ostrawy. Złożył on u stóp mauzole­

um wieniec laurowy, poczem konsul Aleksander Klotz wygłosił przemówienie, poświęcone pamięci bohaterskich lotników.

Kpt. B urzyński p o b ił re k o rd y i długości i czasu lotu.

Sukces polskich pilotów w zawodach o pu- har Gordon Bennetta jest zupełny. Barwy polskie zajęły nie tylko pierwsze, drugie i piąte m iej­

sce w ogólnej klasyfikacji, lecz nadto kpt.

Burzyński pobił na balonie „Polonja II*

dwa rekordy dla kategorji balonów o 2200 metrów sześciennych pojemności.

Kpt. Burzyński utrzym ał się w powietrzu przez 58 godzin i 53 m., bijąc w ten sposób o 6 godz. 33 minuty rekord m iędzynarodow y w tej dziedzinie, wynoszący dotąd 52 godziny, a zdobyty w 1933 r. przez pilotów amerykańskich,

Drugim rekordem jest rekord odległości.

Kpt. Burzyński przeleciał 1650 km., a więc o sto więcej niż wynosił rekord dotychczasowy ustalony również przez pilotów amerykańskich w 1932 roku podczas zawodów w Bazylei.

W sobotę odbył się pogrzeb śp.

senat. Wiktora Kulerskiego. Rano po żałobnej Mszy św. i egzekwjach wyruszył w stronę cmen­

tarza parafjalnego olbrzymi kondukt, prowadzony przez liczne duchowieństwo, wśród którego za­

uważyliśmy ks. sen. Bolta ze Srebrnik, ks. prał.

Partykę, ks. mjr. dr. Łęgę, ks. prób. Klundera, ks.

prób. Bleriąka, ks. dr. Pastwę. W pochodzie przed trumną kroczyły liczne delegacje towarzystw, a więc Sokołów, Hallerczyków, Braci Kurkowych, Cechów rzemieślniczych, Kat. Stów. Młodzieży, Syn­

dykatu Dziennikarzy, Stron. Ludowego, Związku Młodzieży Ludowej itd. ze sztandarami i wieńcami.

Wyróżniał się olbrzymi wieniec z kłosów, niesiony przez delegację wieśniaczą w oryginalnych strojach biskupińskich.

Ponadto w pogrzebie wzięli udział: gen. broni Józef Haller, przedstawiciele władz państwowych, wojskowych, miejskich, delegacja Stron. Naród., liczni byli posłowie i senatorowie, przedstawiciele związków pomorskich i stowarzyszeń grudziądzkich, reprezentanci społeczeństwa pomorskiego i obywa­

telstwa grudziądzkiego,,

Nad grobem po odprawieniu modłów przez duchowieństwa i spuszczeniu trumny do grobu wygłosili przemówienia pożegnalne: im. Stron. Lu­

dowego b. poseł Mikołajczyk, im. Syndykatu Dziennikarzy Pomorskich prezes red. Fiedler z Bydgoszczy, im. „Sokoła” prezes III. Okr. p. Kunz.

Ś. p. W iktor K ulerski.

W ub. środę zm arł, jak już pokrótce donosiliśm y, w Owczar­

kach pod G rudziądzem śp. W iktor K ulerski, przeżywszy lat|71, były se n ato r R. P. z ram ien ia S tronn. Lud., w łaśc. zakładów graficznych w Tuszewie i w ydaw ca „G azety G rudziądzkiej’’,

„G ońca N adw iślańskiego” i „Gońca Ludow ego”.

Z śp. W iktorem K ulerskim zeszedł z tego św iata Polak, który około uśw iadom ienia narodow ego najszerszych w arstw społeczeństw a n a Pom orzu położył wielkie zasługi.

Z zaw odu nauczyciel, nie mógł pogodzić swego sum ienia polskiego z system em pruskim . Rzucił więc szkołę, Jęcz zało­

żył pismo, które m iało być dla ludu polskiego szkołą. — W piśm ie tern, k tóre dla swego popularnego stylu i p rz y stę p ­ nej n aw et dla najprostszych um ysłów treści, znalazło dostęp de najszerszych w arstw , wielce przyczynił się do rozbudzenia ducha narodow ego na Pom orzu. N aj­

w ażniejsze dla polskości, pozbaw ionej pod P rusakiem n a ­ uczania, były d odatki dla dzieci — dodatki, um ożliw iające sy stem aty czn ą nau k ę języka polskiego. A jeżeli uśw iadom im y sobie, że „G azeta G rudziądzka” dochodziła do n a k ła d u 100 tysięcy, da to nam pojęcie, ilu ludziom , będącym dziś świa- domymi obyw atelam i wolnej Polski — głów nie na wsi — ta szkoła W iktora K ulerskiego dała podw aliny w ychow ania n a ­ rodowego. Z w ybuchem wojny św iatow ej w ładze p ruskie zam knęły „G azetę G rudziądzką”. Później je d n a k pism o to poszło w k ie ru n k u aktyw istów tych, którzy zam ierzali o d b u ­ dować Polskę przy pomocy Niemiec i A ustrji. Z powodu takiego n astaw ie n ia dopuszczone one zostało po zezwoleniu na dalsze ukazyw anie się i do rozszerzania w b. K ongresówce pod okup acją pruską. J e d n a k niep o p u larn o ść takiej kon cep ­ cji w b. zaborze pruskim spraw iła, źe „G azeta G rudziądzka”

po przewrocie w Niem czech zeszła do 5000 abonentów . W czasie krystalizow ania się granie Polski śp. W iktor K ulerski był członkiem Komisji D eiim inaeyjnej, w k ładając w jej pracę dużo zap ału i pośw ięcenia.

W wolnej Polsce s ta n ą ł odrazu w szeregach Str. L u d o ­ wego „ P ia st” W itosa, z k tórym łączyło go pew nego rodzaju pokrew ieństw o duchow e. Początkow o p opierał k ieru n ek sanacyjny, po Brześciu je d n a k odw rócił się od niego stanow czo.

Ze śp. W iktorem K ulerskim schodzi do grobu postać, k tó ra niem ało przyczyniła się do u trzym ania polskości u a Pom orzu aż do dnia wolności. Niech Mu ziem ia polska, dla k tó rel ^ j t ^ l e trudził, k tó rą ta k ukochał, lekką będzie ! R, i. p.

Piękna a równocześnie pouczająca wystawą.

W P oznaniu odbyw a się obecnie od dnia 19-go do 29 go w rześnia w ystaw a, któ ra budzi szczególne zainteresow anie.

N azwano ją „W ystaw ą zieleni miejskiej i ogródków działk o ­ w ych”. Pomieszczona jest w jednym z paw ilonów Targów Poznańskich, a jej celem jest jaknajszersze zastosow anie zieleni w m iastach i m iasteczkach, w skazyw anie na piękno, jakie tworzy zieleń w m iastach i pobudzanie do um iłow ania drzew, krzewów i kw iatów.

„Napisy, jakie znajdujem y na w ystaw ie, sam e już po u ­ czają, źe m iasta bez zieleni są grobam i pokolenia ludzkiego, źe „zieleń je st przyrodą w mieście, bez niej człowiek m a r­

nieje i w yrodnieje”. Istotnie d u źo jest praw dy w tych se n ­ tencjach. Człowiek, kochający przyrodę i jej piękno, nie może być złym i niegodziwym. %

O bszerna hala zasłana jest kw iatam i, ułożonem i w barw ­ ne wzory i dyw any. Zachw ycają oczy cudne kształtem, i barw am i dalje i piękne gladjole o m iękkich pastelow ych barw ach. Różnokolorowym kobiercem ścielą się astry, gwoź­

dziki, chryzantem y. N ajw spanialsze kw iaty, jakie w yczaro­

w ała jesień, tu zgrom adzone i w piękną mozaikę ułożone zostały. G orąca czerwień, p u rp u ra i złoto różnych odcieni dom inują wśród tych barw.

Dalej w różne skupiny ustaw iono krzewy iglaste i li­

ściaste paprocie i inne w dziesiątkach odm ian, będące ozdobą ogródków i parków.

R ozradow ane oko Dięknemi barw am i kw iatów i zielenią drzew i krzewów sp o ty k a się w jednym końcu sali z d zia­

łem, ilustrującym uszkodzenie drzew i krzewów przez ludzi i zw ierzęta. Widzimy tu te sam e krzewy, których pięknem i kształtam i rozkoszowaliśm y się prz*d chwilą, zniekształcone przez obryw anie liści i gałęzi na girlandy, przez łam anie g ałąz ek na batogi dia dzieci, przez najechanie wózkiem lub wozem, p odeptanie przez publiczność, ogryzanie przez zwie­

rzęta. Nieforem ue k sz tałty i usychające gałęzie, o d arte z ko­

ry i pokaleczone pnie sm utne robią w rażenie 1 rów nocze­

śnie jakby przem aw iały do ludzi, by nie niszczyli krzewów , i drzew, istniejących przecież n a to, aby oczy radow ać i ży­

cie człowiekowi umilać.

Osobny dział, pośw ięcony je st ochronie ptaków . Wi­

dzimy tam m odele skrzynek gniazdkow ych i karraików dla ptaków . Na kolorow ych ilu stracjach widzimy różne poży­

teczne ptaszki, przebyw ające w naszych ogrodach i park ach . N apisy naw ołują do troskliw ości i pam ięci o ptaszkach. J e ­ den przypom ina: „w szystkie p ta k i śpiew ające są naszym i przyjaciółm i, w inieneś otoczyć je troskliw ą o p ie k ą”. Drugi napom ina : „opiekujm y się ptakam i śpiew ającem i, one chro­

nią nasze lasy, pola i ogrody”. Trzeci wreszcie odzyw a się do dzieci, aby pam iętały o głodnych ptaszkach w zimie :

„kruszynę ehleba m ałą rzuć zgłodniałym rączką b ia łą ”.

Chociaż m ały je st te n dział w ystaw y, ale głęboki w swej treści.

Szersze miejsce zajm uje dział planów i szkiców ogrodów.

Widzimy tam plany w zorowych ogrodów działkow ych, m a­

łych ogródków przy dom ach i willach, szkice z parków sp o r­

tow ych i ludow ych, ogrodów m iejskich i zieleńcy, a także cm entarzy.

Duży dział stanow ią plany m iast, uw idoczniające zieleń w tychże oraz zdjęcia fotograficzne, w skazujące n a piękno, jakie im ta zieleń nad ała.

A więc zieleń i piękno stolicy W arszaw y, re p rez en to w a­

ne je st planam i i zdjęciam i parków , szkicam i projektow anych ogrodów i alei. K raków przed staw ia piękno sw ych p lant, parków , cm entarzy, zabytków . Dużo planów , w ykresów i zdjęć w ystaw ia piękne m iasto Poznań. Widzimy plany już istniejących, a jeszcze założyć się m ających skw erów coraz to więcej rozrastającej i upiększającej się Gdyni. Szereg m iast Polski różnych województw , ja k Gniezno, W rześnia, Kościan, Bydgosz, B rodnica, Chojnice, K atowieie, T arnow skie Góry, Rybnik, Lipno, Ciechocinek, Łódź, Częstochowa i inne p rzedstaw ia się z swej najpiękniejszej strony, w y staw iając fotografje sw ych zabytków , plany sw ych ogrodów i parków . Zielonem i planam i oznaczone są m iejsca, gdzie znajdują się ogrody, parki, aleje, skw ery, działkow e ogródki, boiska.

Szare m iasta, szare dzielnice i szare życie ludzi, ożywione i przystrojone je st ja sn ą szatą zieleni.

N iebrak też na w ystaw ie stoisk firm nasiennych, z a k ła ­ dów ogrodniczych, szkółek drzew leśnych, parkow ych i owo­

cowych. Dalej narzędzi ogrodniczych, w yrobów ceram icz­

nych i garncarskich, ja k w azonów i doniczek i t. p., a n aw e t mebli, sprzętów ogrodow ych i urządzeń w nętrz paw ilonów , dom ków i altan .

R eprezentow any je st także bogaty dział lite ra tu ry , d o ty ­ czącej ogrodnictw a, sadow nictw a, w arzyw nictw a, hodow li kw iatów i innych pokrew nych działów.

Widzimy też owoce, jakie nam przynosi z naszych w ła ­ snych ogrodów polska jesień. Piękne jab łk a i gruszki, ró ż­

nych odm ian, brzoskw inie i sm aczne w inogrona żółte i czer­

wone, nie u stęp u jące w wyglądzie, wielkości, sm aku i dobroci owocom zagranicznym , d ają dowód, że obyć m oglibyśm y się bez drogich zagranicznych im portów .

W ystaw a k tó rą staraliśm y się opisać w krótkich słow ach, je st nietyiko przyjem na dla oka, ale także pouczająca. Uczy ona kochać przyrodę i jej piękno. Poucza, by nie niszczyć zieleni, k tó rą dał ludziom S tw órca w postaci drzew, krzewów i pięknych kw iatów .

P iękna je st i pouczająca. Szkoda tylko, Ż8 trw a krótko, gdyż zaledw ie dziesięć dni. J. Sierszeński.

C o n a n D o y l e . 13

Kot brazylijski czyli potworny kuzyn

(Ciąg dalszy).

Następnej już chwili krwawiący coprawda i osłabiony — leżałem bezpiecznie na cuchnącej słomie wewnątrz klatki; dobroczynna przegroda żelaznych prętów chroniła mnie przed zwierzem, który wściekle Kratą szarpał, miotając się w dzi­

kiej pasji.

Ża bardzo wyczerpany upływem krwi, by móc się poruszać, nazbyt osłabiony, by mieć świado­

mość grozy, leżałem teraz więcej martwy niżeli żywy i przyglądałem się szalejącej bestji. Chra­

piąc i parskając, cisnęła się szeroką czarną piersią do prętów, łowiąc za mną, wciskała zakrzywione pazury przez otwory siatki; mimowoli przypomniał mi się kociak, Którego niegdyś widziałem wobec łapki z zamkniętą w niej myszą. Ten kot, straszli­

wy w srogiej swej igraszce, zaczepiał raz po raz pazurem o moje ubranie — mimo jednak wszel­

kich wysiłków dosięgnąć mnie całkowicie nie zdołał.

Słyszałem o dziwnem otumanieniu, które wy­

wołują rany, przez wielkie drapieżniki zadane;

musiałem, widać, czegoś podobnego doświadczać, gdyż utraciłem wszelkie poczucie własuej osobo­

wości i interesowało mnie to żywo, czy się też kotowi uda czy nie uda? Było mi, jak gdybym się grze jakiejś obojętnej przypatrywał. A potem zwolna, stopniowo zaczęły mnie opadać dziwne sny jakieś, niejasne, nieokreślone, w których wciąż powracała ta czarna paszcza i czerwony język — aż wreszcie zatraciłem się w nirwanie nieświado­

mości. Może to było omdlenie, a może gorączka, w każdym razie błoga, bezprzytomna ulga to była po wszystkiem, co przeżyłem tej nocy.

Kreśląc wstecz bieg wypadków, wnioskuję, że tak bezprzytomny leżeć musiałem ze dwie godzi­

ny conajmniej. Do samowiedzy przywołało mnie dopiero to samo ostre metaliczne szczeknięcie, które stało się zwiastunem mojej okropnej przy­

gody. Wszakżeż to zatrzask u drzwi odskoczył!

I wtedy, zanim jeszcze zmysły moje z dostateczną jasnością objąć mogły, co się dzieje — ujrzałem

okrągłą, dobroduszną twarz mego kuzyna, zaglą­

dającą przez otwarte drzwi. Widocznie to, co zo­

baczył, wprawiło go w zdumienie. Kot przycza­

jony leżał na podłodze. Ja, w kamizelce tylko, bez fraka, leżałem na wznak wewnątrz klatki — w spodniach, podartych na strzępy, w wielkiej ka­

łuży krwi. Widzę jeszcze teraz zdumioną twarz jego w świetle porannego słońca. Przypatrywał mi się i przypatrywał czas długi. Nareszcie za­

mknął drzwi za sobą i zbliżył się do klatki, chcąc się widocznie przekonać, czy też ja naprawdę umarłem.

Ale teraz — to już nie potrafię opisać, co się następnie stało... Stan, w jakim się znajdowałem, nie pozwalał mi ani objąć w całości rozgrywają­

cej się sceny ani wniknąć w jej szczegóły ani też zapamiętać kolejny bieg zdarzeń. Tyle wiem tylko i tyle pamiętam, że Everard King nagle przestał na mnie patrzeć, a wzrok swój zwrócił na zwierza.

— Dobry, stary Tommy — zawołał uspoka­

jająco. — Dobry, dobry stary !

A potem przysunął się do kraty, plecami wciąż do mnie zwrócony. (C. d. n.)

(3)

T. C. L.

N o w e m ia sto . B ibljoteka TCL. zm ieniła swoją dotych­

czasow ą siedzibę w B anku Ludow ym i mieści się odtąd na p ię t r z e gm ach u CJbezpieczalni S p o łe c z n e j na u lic y Ś r o d k o w e j

W n ie d z ie lę , dnia 21 h m . o godz. 17, n a stą p i p o ­ ś w ię c e n ie n o w e g o lo k a lu , na któ re nioiejszem zaprasza się w szystkich członków, czytelników i sym patyków tej insty tu cji.

W y p o ży cza n ie książek rózooczyna się w e w to r e k , dnia 1 p a źd ziern ik a i odbyw ać będzie się, jak dotąd, we w szystkie w to r k i i p ią tk i od godz. 18—19 w y łą c z n ie przypadających na dni te ewtL św ią t k o śc ie ln y c h lub n a ro d o w y ch . Dziękując Radzie Nadzorczej B anku L u d o ­ wego za dotychczasow ą bezinteresow ną gościnność w gm a­

chu swoim i dalszą jej ofiarną sym patję dla naszej placówki ośw iatow ej, upraszam y zarazem szan. społeczeństw o Nowe*

g o m iasta i okolicy o taksam e d a lsz e p r z y c h y ln e p o p ie ­ r a n ie naszych dążności w szerzeniu ośw iaty za pomocą do­

brej książki, zaś czytelników zachęcam y do Jak n aJszersze- RO k o r z y sta n ia z h ib ljo te k i, która znowu zaopatrzona zo stała w około 100 now ych w ydaw nictw w dziale lite ra tu ry naszej.

Ze względu na tru d n o ści finansow e i inne przeszkody n ie będzie można, n iestety , utrzym ać czy n n e j ś w ie tlic y w p o rze z im o w ej, o ile nie przyjdą nam w pomoc inne k o m p eten tn e czynniki przez zasilenie kasy naszej w* fu n d u ­ sze na zakup opału, o p ła tę dyżurnego, ab o n am en t czaso­

pism itP- Zarząd T. C. L.

W I A D O M O Ś C I .

N o w e m i a s t o , dnia 25 w rześnia 1935 r.

K alendarzyk, 25 w rześnia, Środa, Bł. Ł adysław a z Gielniowa.

26 w rześnia, Czw artek, C yprjana i Ju sty n y P.M.

Wschód słońca g. 5 — 27 m. Zachód słońca g. 17 — 29 m.

W schód księżyca g. 4 — 31 m. Zachód księżyca g. 16 — 58 m.

& miasta i powiatu.

O d r e d a k c j i .

O trzy m a liśm y o b sz e r n y o p is o d b y ty c h za w o d ó w le k k o a t le t y c z n y c h w B ro d n icy . J e d n a k dla b raku m ie js c a p od ać g o d ziś n ie m o ż e m y , a d o p ie r o w s o ­ b o tn im n u m e r z e n a s z e g o pism a.

Mecz pitki nożnej.

N o w e m ia sto . Dnia 29 bm. o godz, 3-ciej po p ołudniu odbędzie się mecz piłki nożnej K. S. „Pogoń” W ąbrzeźno, a N.K.S. Nowemia^fo. Skład N .K .S-u; Piasecki, b ra m k a rz ; o b r o n a ; Seroczyński, M oszczyński; pom oc; Jastrzęb sk i, K w iatkow ski, L e n d z io n ; a ta k : Malinowski, Pijaczyński, Kirzenkowski, Lew andowski, Ja strzę b sk i Bolesław.

Ze względu na dobrą form ę obu drużyn mecz zapow iada

«ię bardzo interesująco. Zapraszam y w szystkich zw olenników i sym patyków tego sp o rtu na niedzielę.

O strzeżenie przed poufałością z żydami.

Lubaw a. O byw atelstw o tu t. oburzone jest po stęp o w a­

niem kupca bław atnego p. D., który gości od kilku dni a siebie żyda F inkla oraz oprow adza go po ulicy. Takie postępow anie chrześcijańskiego k upca nie licuje z god­

nością Polaka, dlatego też przestrzegam y przed zbytnem spo- ufalaniem się z żydam i i będziemy zm uszeni czyn ten n a ­ p iętnow ać po im ieniu. Z ainteresow ani.

Zasm arowanie żydowskich szyb.

L ubaw a. W nocy z 23 n a 24 bm. jacyś osobnicy do­

konali zasm arow ania szyb w ystaw nych w sk ład ach żydow ­ skich na ul. K ościelnej i Zam kowej. Na jednej szybie czar­

n ą su b stan cją nam alow ano „Precz z żydam i”, a na drugiej

„W ojna na całym fro n cie”. Czas najw yższy, by ludność pol­

ska doszła do przekonania, że nie w ystarczy sm arow ać szyb, le e z należy tr z y m a ć s ię h a sła „Swój do s w e g o ”. N ie k u p o w a n ie ti źyda^ sp o w o d u je p r ę d z e j czy p ó ź n ie j w y ­ n ie s ie n ie s ię ż y d ó w . Na drugi dzień zydzi zm ywali swe

#zyby. Czyżby nie zrobili lepiej, gdyby się w ynieśli do P alesty n y ?

Uroczysta akadem ja, połączona ze „Św iętem Druchen”.

B ra tja n . W niedzielę, 15 bm., odbyło miejsc. Tow. KSM.

B ratjan na sali p. Zakrzew skiego uroczystą akadem ję, p o łą ­ czoną ze „Świętem D ruchen”, k tó ra rozpoczęła się o^godz. 19.

A kadem ję zagaiła prezeska, p. K ow alewska, w itając przyby­

łego ks. a s y ste n ta R edm era oraz bardzo licznie zebranych rodziców członkiń i gości, podając program akadem ji. W sło ­ wie w stępnem w ykazała p. P rezeska cel Święta, połączonego

% akadem ją, zaznaczając, że uroczystość ta p rzy p a d ała na niedzielę, 8 bm., lecz przełożono takow ą z pow odu odbyć się m ających w yborów do Sejmu. Ja k o p u n k t drugi zadeklam o­

w ała d ru ch n a Tęgow ska w iersz pt. „Przyrzeczenie”. D ekla­

m acja w yw arła bardzo dobre w rażenie i zain tereso w ała prze- dew szystkiem młodzież. Pod pu n k tem trzecim był "odczyt prezeski „O w ychow aniu w rodzinie k ato lic k iej”. W tym ta k obszernym i rzeczowo opracow anym referacie podała, jak należy w ychow ać dzieci w rodzinach katolickich, by ta m ło­

dzież w yrosła dla Boga i Kościoła, na pociechę rodziców i na dobrych o b y w ate li P aństw a. R eferat te n znalazł pełne u zn a­

nie, a za podjęte w ypracow anie i mozół obdarzono p relegentkę rzęsistem i oklaskam i. D ruchna R afalska w ygłosiła dekla­

m ację pt. „Święto D ru ch en ” ; i ta deklam acja była bardzo u d a tn a i piękna. N astępnie w krótko ujętem przem ów ieniu, stosow nem do tego św ięta, przem ów ił ks. Redm er, a w końcu tegoż o d eb rał przyrzeczenie od now o-w stępujących k a n d y d a ­ tek , którym objaśnił przez nie przyjęte obow iązki. Teraz p rzystąpiono do w ydania nagród. Drch. sekr. p. M ówińska p o d a ła ilość o siągniętych p unktów za w ypełnienie obow iąz­

kowości w T ow arzystw ie drch. I ta k p rzy p a d ła I nagroda drch. Rudow sce F ranciszce, II. — Kuczorskiej Marcie, III. — S znarw akow skiej Marcie. Na tern zakończono oficjalną część akadem ji. W drugiej części w ygłosiła je d n a z drch. dialog kaszubski, pow tórnie odśpiew ały dwie d ruehny in n y dialog.

A na zakończenie odegrano jedno aktów kę p. t. „Pierw sza n a g ro d a ”. Również i ta im preza o d d an a zo stała z wielkiem pow odzeniem , za co należy się uznanie ta k kierow nictw u, ja k i zespołow i am atorskiem u. P ieśnią „My chcem y B oga”

zakończono akadem ję. Drch. P rezesk a podziękow ała ks.

A systentow i, rodzicom , jak i gościom za ta k liczny udział.

<)ała im preza u d a ła się bardzo dobrze, to też podziękow ano za p o d jęty tru d i mozół Z arządow i K. S. M. w B ratjanie.

Z aszczytny sukces naukowy.

Mroczno« M agister praw , p. F ran ciszek Pączkow ski, syn ogólnie pow ażanego tu t. o byw atela, długoletniego so łty sa i w ójta naszej gm iny, do już posiadanego jednego dyplom u, a m ianow icie m ag istra praw , uzyskał w ty ch d niach na U niw ersytecie P oznańskim jeszcze jeden, a m ianow icie abso- lu to rju m z ekonom ji. Taki sukces naukow y je st rządkiem w ydarzeniem . P. Pączkow ski je s t b. uczniem nowomiej- skiego gim nazjum . K andydatow i praw i ekonom ji, p. Pącz- kow skiem u i nasza red a k cja zasy ła serdeczne gratu lacje.

I ZMÓW S T O I M Y

u progu nowego, tymrazem ostat­

niego w tym roku kwartału. Czekają nas długie wieczory. Jakże więc chętnie chwytamy gazetę!

Dla nas bezsprzecznie najlepszym i najszczerszym przyjacielem — to

„ D r w ę c a“.

Prócz najważniejszych wydarzeń ze świata, kraju i powiatu znajdziesz tam różne cenne i praktyczne rady.

25-ciolecie Kółka Rolniczego.

Z łotow o. T ut. Kółko Rolnicze obchodziło w ub. n ie ­ dzielę uroczystość 25-leeie swego istnienia. W uroczystości wzięły udział okoliczne Kółka Roln., któ re w ysłały delegacje z poczetam i sztandarow em i. Po zbiórce na dziedzińcu w iej­

skim udano się na nieszpory, któ re odpraw ił ks. prób. Cha- bowski. Z kościoła udano się pochodem na salkę oberżysty p. Kaczorowskiego, gdzie uraczono gości, członków oraz d e­

legacje kaw ą i przekąskam i. Po spożyciu posiłku przeszli wszyscy do ogrodu p. Kaczorowskiego, gdzie n astąp iło przy ­ w itanie gości, spraw ozdanie z działalności 25 letniej Kółka Roln. i składanie życzeń. Prezes Brzozowski przyw itał w szystkich obecnych, wśród których można było zauw ażyć dyr. Izby Roln., p. Janickiego, przedstaw icieli Po w. Zarządu PTR. w osobach pp. Kucy, W itkowskiego i Kołodziejskiego, sekr. pow. PTR. Sekr. Kółka RoId. p. Filarski, przedstaw ił w krótkich słow ach działalność Kółka za ub. 25-lecie, Za czasów zaboru pruskiego zebranie K ółka Roln. odbyw ały się pod dozorem żandarm ów . Kółko Rolnicze pierw otnie nie było sam odzielne. Praw ie do końca wojny Złotowo należało do Kółka Roln. w Lubaw ie. Było to Kółko Rolnicze na p arafję lubaw ską i złotow ską, przyczem zarząd był do połow y ze Złotow a i z Lubaw y. Po przym usow ej bezczynności w czasie wojny powołano Kółko do nowego życia w roku 1919. Z ało­

życielam i Kółka Rolniczego byli ks. prób. Mejka i ks. p atro n Kółek Roln., śp. P ełka z Grabowa. W r. 1929 Kółko zakupiło sztandar. Obecnie Kółko liczy 40 członków. O dczytano n ad esłan e gratulacje od p. S tarosty, Leona Czerlińskiego, P.T.R., ks. prób. S trehla, Tow. Kupców Sam odzielnych i t. d.

W im. Z arządu Pow. przem ówił p. Kuca, w ręczając na zakończenie swego przem ów ienia następ u jący m członkom od założenia dyplom y z a s łu g i: Pp. B. Brzozowskiemu, A. Liez- nerskiem u. Fr. D epczyńskiem u, K. F afińskiem u, J. Lewal- skiem u II, Wł. S terniekiem u, A. Lew alskiem u, B. W iśnickie- mu I i B. W iśniekiem u II, M. Jackiew iczow i, Wł. Marszelew*

skiem u i Fr. G raduszew skiem u. N astępnie sk ład ali życzenia przedst. Izby R olniczej, p. Janicki, w zyw ając rolników do jednoczenia się w swej organizacji, p. W itkow ski w im. K ółka Roln. Sam pław a, im. sekr. ,TRP. p. Kołodziejski, im K ółka W ałdyki p. M archlewski, im. Str. N aród. p. Szulc Lubaw a, im, Kółka P rą tn ic a p. Jakubow ski, im. Kółka Omule p. £Zie- liński, im. Kółka Lubaw a p. Cieślikowski itd. Na zakończe­

nie wzniesiono okrzyk Da cześć Rzplitej Polski. O dśpiew a­

niem pieśni „Boże coś P olskę” zakończono uroczystość w ogrodzie. W ieczorem odbyło się p rzedstaw ienie am atorskie.

A m atorki ja k i am atorzy w yw iązali się ze swego zad an ia bardzo u d atn ie, zyskując ogólny poklask publiczności, W końcu od b y ła się zabaw a ta n ec zn a n a sali p. K aczorow skie­

go. Bawiono się w m iłym i h arm onijnym n a s tro ju do ran a .

Z Pomorza

Na m arginesie tu t. Cechu Rzeźnickiego. Czy now e tak radykalne zm iany ustroju w yjdą

na dobro Cechowi ?

D zia łd o w o . Tut. Cech Rzeźaicki, stosując się do nowej ustaw y przem ysł., która do org. rzem. w prow adziła wręcz rew olucyjne zm iany, stw a rz ają c silny zakres w ładzy Izby Rzeraieśl., zwołał na dzień 17 bm. w alne zebranie czł. celem pow zięcia uchw ały likw idacji m a ją tk a Cechu. Cech został założony w 1790 r., posiada sztan d ar, p odarow any przez ce­

sarza Wilhelma I. i różne przedm ioty pam iątkow e, m. in.

pieczęć lakow ą w języku łacińskim z r. 1794, 2 brązowe pu- hary, k tó ry ch używ ano tylko podczas w ażniejszych uro czy sto ­ ści cechowych. W spraw ach organizacyjnych cech o degrał ważną rolę. Przez długie dziesiątki la t cieszył się wielkiem pow ażaniem społeczeństw a i władz, k tóre n ad a ły m u ta k ie przyw ileje, u p raw niające go nietylko do w yzw alania uczni c a czeladników , ale także do w yzw alania czeladników n a m ajstrów rzeźnickich. Z jego ło n a w yszły większe m asy dzielnych rzeźników, którzy, założywszy w łasne w arsztaty, usam odzielnili się. Zarząd Cechu dbał zawsze o to, by w tym zawodzie nie dopuścić do rozw ielm ożnienia się p a r ta c ­ tw a. K ierow nictw o cechu znajdow ało się zawsze w ręk a ch pow ażnych obyw ateli. Na czele stali ludzie, którzy sta ra li się o rozwój organizacji I niejed n o k ro tn ie pośw ięcali się do tego stopnia, że nie baczyli na s tra ty m aterjaln e, zw łaszcza w okresie, gdy Izba Rzem ieślnicza pod pew nem i względam i zbytnio się nie opiekow ała Cechem. O pieka tej in sty tu c ji u w y d atn iła się szczególnie wówczas, gdy chodziło o z a p ła tę św iadczeń n a jej rzecz. Cech je st apolityczny, a członkam i jego to Polacy, Niemcy i Dawet 1 żyd, p o siadający praw o do ty tu łu m istrzow skiego. W obecnej chwili cech liczy 32 członków , którzy nie łudzą się, źe Rząd w sk u te k w prow a­

dzenia reform y w organizacji rzem iosła pozbaw ił Cech w pływ u na w ychow anie w tym zaw odzie nowego n a ry b k u i o d eb rał m u podstaw y finansow e oraz rozwój jego uzależ­

n ił od w pływ u Izby Rzem ieślniczej. Członkowie Cechu nie- chętnem okiem p atrz ą na nową form ę w prow adzenia w m iej­

sce zw iązku cechów związku gospodarczego, to też jakoby na zn a k p r o te s tu lik w id a c ji z w ią z k u c e c h ó w n ie p r z y b y li na z w o ła n e z e b r a n ie , w o b e c c z e g o m u sia ło o n o b yć od roczon e« O stateczna likw idacja Cechu n a s tą p i za 2 tygodnie.

Ze sali sądowej*

B ro d n ica . W dniu 20 bm. od b y ł sesję Sąd Grodzki.

Sądził p. sędzia Pyszczyński. Z rozp raw zanotow aliśm y n a ­ stę p u ją ce :

Rolnik W erner z Dużych K ruszyn zasiad ł n a ław ie o sk a r­

żonych, oskarżony o użycie w sto su n k u do robotników , za­

tru d n io n y c h podczas czynności m ierniczych, słów w jęz. nie­

m ie c k im : „Wy, djabły, św inie”. Z ostał on skazany n a 3 tygodnie are sztu z zaw ieszeniem n a 2 la ta ze wzgl. n a p o ­ deszły wiek jak o też dotychczasow ą niek araln o ść oskarżonego.

M ałżeństw o Ja ro ń sc y ze Szczuki o skarżeni byli o p rz y ­ w łaszczenie sobie 3*mies. cielęcia, k tó re sp o tk ali n a szosie, ja d ą c z B rodnicy. Sąd po zrezygnow aniu z 2 św iadków z pow odu p rzeciągania się spraw y w ydał w yrok, u w aln iający oboje oskarżonych od w iny i kary, koszta zaś p o sta n o w ił nałożyć na sk a rb p ań stw a. Ja ro ń s k a zgłosiła znalezienie cielęcia w sołectw ie. W łaściciel może w ystąpić w stos. do oskarżonych ze sk a rg ą w sądzie cyw ilnym .

Trzej bracia L ubienieccy z Ja b ło n o w a oskarżeni byli o pobicie rzeźnika W altera G iiotera. Sąd p ostanow ił sp raw ę odroczyć do dnia 11 październik, w k tórym to d niu p rze­

słu c h a 2 h a n d la rz y b y d ła — W ióra i L ipszyca z B rodnicy.

Spęd bekonów w Biskupcu.

N astęp n y spęd bekonów odbędzie się w poniedziałek, 30 bm., w n a st. k o le jn o śc i;

7 godz. Łąkorz, Łąkorek, 7.10 Gryźliny, 7.20 Lipinki, Ba- balice, Sędzice, 7.30 W awrowice, 7.40 S karlin, 7 50 Szwarce- nowo, 8,— W onna, 8,10 K rotoszyny, Bielice, Czachówki, Bu­

czek, Osówka, 8.20 Sumin, maj. Bagno. In st F urm ańczyk P.I.R.

N astępnie zasiedli na ław ie oskarżonych trzej m łodzieńcy z B rodnicy: W iśniewski Wł., Cieślikowski Wacł. i Speejalski Stan,, oskarżeni o nakłonienie siłą do pojechania fu rm a n k ą w kierunku W apna 15 letn. Rybkowskiego, W iśniewski ude­

rzył ponadto Rybkowskiego w tw arz, tak , że tenże krw aw ił.

Sąd postanow ił w szystkich 3 oskarżonych skazać na 2 ty ­ godnie aresztu z zawieszeniem na 2 la ta , w nadziei, iż okar- żeni nie pow tórzą w przysztości swego b ru taln eg o p o stęp o ­ w ania. Zaznaczyć należy, że Cieślikowski był już raz k a ­ ran y 8-miesięcznem więzieniem za podrobienie przekazów kolejowych.

Między rolnikam i ze Szczuki, Trędowiczem i Zm udą-Trze- biatow skim , któ ry sta w ał jako oskarżyciel pierw szego (znie- waga), przyszło na usilne wezwanie sędziego do zgody.

K Ą C I K R A O J O W Y

A u d y cje P o ls k ie g o R adja w W arszaw ie*

C zw a rtek , du. 26. IX . 6.30 A udycja poranna. 8.00 A udycja dla szkół. 11.57 Sygnał i hejnał. 12.03 Dzień, połudn. 12.15 K oncert dla m łodzieży szkół powsz. 13,00 Kon­

cert. 13.25 Chwilka dla kobiet. 15.15 Przegląd giełd. 15.30 K oncert. 16.00 „Higjena ołów ka” — opow. dla dzieci- 16.15 K oncert m andolinistów . 16.45 K oncert chóru męsk. Kol, P.

W. „Hasło*. 17.00 „Rozwój program ow y socjalizm u polskie­

go” — odczyt. 17.15 K oncert. 17.50 O książce Sokołow skie­

go „P tak i” — odczyt. 18 30 Film, p lastyka, a rc h ite k tu ra . 18 40 „Jak spędzić św ięto?”. 18.45 P łyty. 19.00 «Kącik dla m łodzieży w iejskiej”. 19.20 K oncert. 19.35 W iad. sport. 19.50 Pogad. ak tu aln a . 20.00 M uzyka lekka. 20.45 Dzień, wiecz.

20.55 „Obrazki z Polski w spółczesnej”. 2100 Słuchow isko.

21.35 Nasze pieśni. 22 35 M uzyka lekka i ta n .

P ią te k , dn. 27. IX . 6.30 A udycja p o ran n a . 8.00 A udycja dla szkół. 11.57 S ygnał i hejn ał. 12.03 Dzień, połudn. 12.15 A udycja dla szkół. 12.40 K oncert. 13.25 C hw ilka dla kobiet. 13.30 „Z ry n k u p ra c y ”. 15.15 Przegląd giełd. 15.30 M uzyka lekka. 16,00 Pogad. dla chorych. 16.15 K oncert za Lwowa. 16.45 Chwilka p y ta ń dla dzieci. 17.00 R eportaż. 17.15 M inuta poezji. 17.20 Recital skrzypc. 17.50 P o radnik sport. 18.00 W esoła audycja muz. 18.30 Pogad.

a k tu a łn a . 18.40 „Zycie k u ltu ra ln e i arty sty cz n e stolicy”.

18.45 Koncert. 19.00 Skrzynka roln. 19.15 Biuro studjów do słuchaczy P. R. 19.25 „ P u ry ta n ie ” opera BellinPego 22.00 W iad. sport. 22.15 M uzyka lekka. 22.45 M uzyka ta n .

P ro g ra m P o ls k ie g o R adja S. A. R o z g ło śn ia P o m o r sk a w T o r u n i u .

F ala 304,3 m. 986 Kc. 16—24 Kw.

C zw a rtek , 26. IX. 7.55 P arę inform acyj. 13.00, 13.30 P łyty. 15.15 Przegląd giełd. 16.45 K oncert chóru m ęskiego kolej. P, W. „H asło”. 18 00 K oncert solistów. 18.30 „Jesień w przysposobieniu rołniczem ” pogad. roln. 18.40 „Jak sp ę­

dzić św ięto”. 18.45 P łyty. 19.00 R ecytacje p r o z y : F ra g m en t z „W iatru od M orza“ St. Żerom skiego. 19.09 Chwilka mor*

sko-pom orska. 19.20 K oncert reklam . 19.35 Wiad. sport, z Pomorza. 22 25 P łyty.

P ią te k , 27. IX. 7.55 P arę inform acyj. 13.30 P łyty.

15.15 P rzegląd giełd. 15.30 P łyty. 18.30 R ecytacje p r o z y : F ra g m en t z p am iętn ik a W ybickiego. 18.45 K oncert reklam . 19.00 Pogad. społ. 19.05 Wiad. gosp. z Pom orza. 19.09 Chwil­

ka m orsko-pom orska. 22 00 W iad. sp o rt, z Pom orza. 22,15 P łyty.

Pozatem tran sm isje z in n y ch polskich stacyj.

N A D E S Ł A N E .

(Za ten dział re d a k cja nie odpow iada).

G ro d ziczn o. J a k p rzeprow adzał p. w ójt K arpiński w ybory do Sejmu, k tó re odbyły się 8 w rześnia b. r . ; —

P rzew odniczącym w yborów na obwód G rodziczno był B.

K arpiński z W ólki, członkam i pp. K ochanow ski i S to k lasa z Grodziczna, zaś zastępcam i byli Tl. Ja n ick i i J. M ałolepszy z Grodziczna, pozatem m ianow ani przez w ójta K arpińskiego Z ieliński z K atlew a i T aranow ski z M ontowa.

W ybory n ie o d b y w a ły s ię ś c iś le w e d łu g r e g u la ­ m inu. M ianow icie: — R eg u la m in w y r a ź n ie p o w ia d a , ż e k a żd y g ło s u ją c y m a o s o b iś c ie o d d a ć s w ó j g ło s . N a to m ia st p r z e w o d n ic z ą c y p r z y jm o w a ł g ło s y o só b n ie o b e c n y c h , n ap rzyk ład m ąż, k tó r y b y ł o b e c n y , o d ­ d a ł g ło s za ż o n ę , sz w a g r a i t. d. T a k ich w y p a d k ó w m o żn a by n a lic z y ć c a ły s z e r e g .

Gdy P r z e w o d n ic z ą c y , widząc, ż e o g o d z . 6 po p o ł.

(na przeszło 800 upraw nionych do głosow ania) m iał zaledw ie 200 głosów, u ż y ł j e s z c z e in n e g o śr o d k a , m ia n o w ic ie : p o s ła ł j e d n e g o z m ę ż ó w za u fa n ia , k tó ry chodził po d o ­ m a ch , sz u k a ją c g ło s u ją c y c h .

Najlepiej odkażał się przew odniczący przy końcu w ybo­

rów. O godz. 9 za m k n ą ł w y b o ry , w y p r a sz a ją c w s z y s t ­ k ich o b e c n y c h do o p u sz c z e n ia lo k a lu , p r z y c z e m w y ­ p r o sił t e ż i je d n e g o z c z ło n k ó w k o m isji, w id o c z n ie był ów członek w oczach K arpińskiego n ie p e w n y . T ra fiło t o na ta k ie g o czło n k a , k tó r y od c z a su o d r o d z e n ia P o ls k i z a w s z e sp r a w o w a ł urząd p r z e w o d n ic z ą c e g o i sum iennie w ybory przeprow adzał. W końeu p o z o s ta li tylko ci zau fan ia godni panow ie. No i jeszcze dw óch inn y ch n ie- c z ło n k ó w , k tórych K arpiński uw ażał za d o b ry ch do l ic z e ­ n ia g ło s ó w . Głosy p o lic z o n o i o d ziw o l W y k a z a ło s ię , ż e b y ło aż p r z e s z ło 500 g ło s ó w . Całe p rze p ro w a­

dzenie wyborów , n ie d o p u s z c z e n ie do z lic z e n ia g ło s ó w c z ło n k a k o m is ji i p rz y b r a n ie d w ó ch n ie u p r a w n io n y c h do t e g o , n ie zg a d za s ię w z u p e łn o ś c i z r e g u la m in e m

w y b o r ó w . N. J.

O d r e d a k c j i ; P odajem y ta k , ja k nam z pow ażnej stro n y z podaniem św iadków podano. Teraz p. w ójt K ar­

piń sk i m a s*ło8. G dyby to m iało być p raw d ą, co podajem y, to m u siały b y w ybory w G rodzicznie być uniew ażnione, a p.

K. n ależałby pociągnąć do odpow iedzialności. S p ra w a ta więc z konieczności w ym aga w yjaśn ien ia.

R U C H T O W A R Z Y S T W .

L u b aw a. Z eb ran ie Koła Rejonowego absolw entów Szk.

Rolniczej odbędzie się w niedzielę dn. 29 bm. o godz. 2-giej po p o łu d n iu na sali p. P iotrow icza w L ubaw ie.

P r o g r a m : Zagajenie.

S praw ozdanie z poprzedniego zeb ran ia.

W spom nienie co do Koła i b. szkoły.

R eferat na te m a t upraw y lu c ern y . D yskusja n ad referatem .

Częściowy w y bór zarządu.

W olne w nioski.

Z akończenie.

Na zebranie p rzy b ę d ą p. inź. Ja n ic k i i p. Z ieliński.

Z arząd rejonow y.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wczoraj wieczorem odbyło się posiedzenie komisji prawniczej, na którem poza innemi sprawami omawiana była również sprawa Berezy.. Nowodworski (Klub Nar.) zareferował

Konflikt, jeżeli wybuchnie, może przybrać rozmiary daleko większe, niż to się obecnie wydaje, a skutki jego dadzą się od­.. czuć nietyiko w stosunkach

chow skiego, któ ry zdruzgotał dach przybudów ki. Z ram ienia Akcji Kat. A kadem ję zagaił prez. Przed zakończeniem aka- deraji zab rał głos ks adm in. Nasze wsie

* Panowie z Klubu Narodowego przy każdej sposobności poruszali sprawę Berezy Kartuskiej. Ukraińcy dotychczas milczeli. Czy w innych państwach po zabójstwie ministra

gów7 jako „bezwstydna blaga”, wydało magiczny skutek. Operowani przez dra Quenu rzadko bardzo umierali, nigdy prawie nie zdarzały się zakażenia czy procesy

Magdusia pobiegła drzwi otwierać, a ja rzuciłem się pod łóżko, Albina, zaś z Marją, usiadłszy na niem, przygotowały się na nowe cierpienia i

zapomocą dorobionego klucza w czasie, kiedy wszyscy domownicy udali się do kościoła, dostała się do mieszkania i rozpruła walizkę.. Ostatnia oszczędność,

Orzeczenia te zasadniczo lub też wyłącznie opierają I się na orzeczeniach lekarskich, które w decyzji instytucji I ubezpieczeniowej jak Knappschaftspensionskasie