• Nie Znaleziono Wyników

Dzieciństwo i dom w Nałęczowie - Halina Niedźwiadek - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Dzieciństwo i dom w Nałęczowie - Halina Niedźwiadek - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

HALINA NIEDŹWIADEK

ur. 1933; Bronice

Miejsce i czas wydarzeń Nałęczów, dwudziestolecie międzywojenne, II wojna światowa

Słowa kluczowe Nałęczów, dwudziestolecie międzywojenne, II wojna światowa, dzieciństwo, życie codzienne, dom rodzinny przy ulicy Armatnia Góra , akuszerka, partyzanci, warunki mieszkaniowe

Dzieciństwo i dom w Nałęczowie

Zawsze brakowało mi prawdziwego domu, rodziny, ciepła domowego ogniska, nigdy tego nie miałam. Mama zmarła kiedy byłam mała, nawet nie wiem jak wyglądała, w ogóle jej nie pamiętam. Ojciec nie był zaradnym człowiekiem i nie potrafił utrzymać mnie i moich dwóch braci. Rodzinę zastępczą znalazłam przypadkiem - do porodu mojej ciotki przyjechała akuszerka i zobaczyła mnie – biedne małe, szwendające się dziecko, wtedy zabrała mnie do Nałęczowa. W domu przybranych rodziców, których nazywam opiekunami, musiałam dużo pracować, przez to jako dziecko miałam szorstkie ręce. Dzieci z tego powodu nie chciały się ze mną bawić, nie chciały mnie trzymać za ręce. Było mi bardzo przykro, to bardzo niemiłe uczucie być takim odrzuconym. Bracia również trafili do innych rodzin, różnie im się wiodło, jeden brat lubił wypić, drugi palił papierosy, ale jakoś sobie radzili. Nie czuliśmy zbytniej więzi ze sobą, rozdzieliliśmy się jako dzieci, nie zdążyliśmy się nawet dobrze zżyć. Każdy z nas wychował się w innym miejscu. Dom moich opiekunów znajdował się na ulicy Armatnia Góra, to był piętrowy budynek, rosło przy nim dużo kwiatów, było podwórko, trzymali tam świnie, kury. W mieszkaniu był specjalny pokój, w którym moja opiekunka odbierała porody kobiet. Zdarzało się, że również usuwała ciąże, kobiety w tamtych czasach też się na to decydowały. Moi opiekunowie nie dbali o mnie. Nie byli małżeństwem choć mieli trójkę dzieci – dwie córki i syna. Ten pan nazywał się Chmielewski, a pani Portak. Dzieci moich opiekunów były starsze niż ja, ale miedzy nami raczej nie było konfliktów. Najmłodsza córka opiekunki uczyła się u Urszulanek na Narutowicza w Lublinie, starsza córka uczyła się w Warszawie na pielęgniarkę.

Syn Czesiek, na którego wołali Ciurgot rzadko był w domu, dopiero kiedy musiał się ukrywać na dłużej zagrzał w nim miejsce. Po wojnie wyjechał do Łomży, chyba umarł trochę przedwcześnie. Pamiętam doskonale dzień komunii - dzieci szły pięknie ubrane, a ja nie miałam w czym iść. Zrobiłam sobie wtedy wianuszek, założyłam

(2)

sukienkę po córce opiekunki, była biała w kwiatuszki, do tego założyłam tenisówki.

Oni nie dbali nawet żebym chodziła do szkoły, po prostu czekali aż trochę podrosnę żeby mieć mnie za służącą. Moja opiekunka jako akuszerka często była poza domem, jeździła po różnych wioskach i odbierała porody, czasem nawet przez tydzień nie było jej w domu. W tym czasie trzeba było obrządzić świnie, kury i inne zwierzęta, wtedy ja bardzo dużo pomagałam. Musiałam też prać, sprzątać, przynosić wodę ze studni która była na podwórku. Mimo, że pomagałam i starałam się to i tak nigdzie nie chcieli mnie puścić. Nawet jak przyjechało kino objazdowe i mieli puszczać film „Halka”, na który bardzo chciałam pójść to oni mnie nie puścili. Bardzo wtedy płakałam.W tym domu nie miałam własnego pokoju, mieszkałam i spałam w kuchni. Musiałam co tydzień szorować podłogę, śni mi się to szorowanie do dzisiaj.

W kuchni był duży stół, a za nim siennik na którym spałam. Pamiętam ze ci państwo robili swojskie wyroby, które później leżały w kuchni. Przypomina mi się tu pewne wydarzenie - przed świętami uwędziliśmy dużo kiełbas i szynki z dodatkiem jałowca, żeby miały piękny zapach. Spałam wtedy w kuchni między tymi wyrobami. W nocy weszli jacyś rabusie podszywający się pod partyzantów, chcieli zabrać te kiełbasy, ale zobaczyli że tam leży dziecko i zrezygnowali, nic nie wzięli. Pamiętam że na święta opiekunowie zaprosili sąsiadów z dziećmi na przyjęcie świąteczne. Wszyscy gościli się i siedzieli przy stole, dla mnie zabrakło tam miejsca, siedziałam w kuchni jak służąca. Było mi bardzo przykro, bardzo lubiłam święta, a musiałam siedzieć sama w kuchni, w czasie gdy wszyscy świętowali. Po pewnym czasie do kuchni weszła moja opiekunka i zobaczyła że płaczę, więc otworzyła drzwi do kuchni i mówi do gości z ironią: „Zróbcie miejsce, bo tu przyjdzie i usiądzie moja hrabianka”. Ja wtedy poczułam się bardzo urażona, postanowiłam bronić swojego honoru i nie poszłam do stołu. Nawet ci sąsiedzi zaczęli mnie szczerze wołać, ale ja nie poszłam już.

Data i miejsce nagrania 2010-05-18, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Marta Dobrowolska

Redakcja Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dobijali się nocą i chcieli żebym otworzyła im drzwi, do dziś ciągle mi się śni jak otwieram te drzwi.. Chcieli żeby ich wpuścić, bo muszą ukryć w domu cukier, który ukradli

Miałam też taką śmieszną sytuację na jednej z pierwszych lekcji u pani profesor Głowińskiej – siedziałam wtedy w pierwszej ławce i pani profesor nagle zaskoczyła

Podchodziła dyskretnie do tej grypy Żydów, brała dziecko za rękę, szła z nim, zbaczała z drogi i w ten sposób uciekała z nim, następnie ukrywała te dzieci. W ten

Przez pewien czas obserwowałam rosyjskiego żołnierza, który regularnie przejeżdżał koniem w pobliżu tej górki.. To było już po

Nie chciałam, za nic w świecie nie chciałam, prosiłam, błagałam, żeby mnie zostawili, że chcę być z nimi i nie chcę być Żydówką.. Nie chcę być, bo Żyd to jest ten co

Jeżeli chodzi o ten sklep, to był wynajęty, tam jest teraz Urząd Stanu Cywilnego, archiwum, w tym miejscu, gdzie był kiedyś sklep. Data i miejsce nagrania 2017-12-04,

On się niczego nie czepiał, jak poznał że może mieć do pracownika zaufanie to go bronił wszystkim rękami, ale jak trzeba było opierdzielił albo dał nagrodę.. Pamiętam jak

Słowa kluczowe Biała Podlaska, II wojna światowa, PRL, szkoła, dzieciństwo, Tarnów, szkoła pielęgniarska, harcerstwo, Markowski.. Dzieciństwo