• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 1978, nr 10

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 1978, nr 10"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

- J E M t t t - W f T l M E PRZYJĘCIE C U K T I U

R E S Z T K I S T A R Y C H B U D O W L I W C H O R Ą ­ Ż Y N IE , N A T E R E N IE Z IE M I Ś W IĘ T E J. P A N J E Z U S C H R Y S T U S P R Z E P O W IE D Z IA Ł L O S T E G O M IA S T A , K I E ­ R U JĄ C N A S T Ę P U J Ą C E S Ł O W A D O J E G O M IE S Z K A Ń C Ó W : „ B I A ­ D A T O B IE , C H O R Ą Ż Y ­ N IE G D Y B Y S IĘ W T Y K Z E I S Y D O N IE D Z IA Ł Y T E C U D A , K T Ó R E U W A S S IĘ S T A Ł Y , D A W N O B Y W W O R Z E I P O P I E L E P O ­ K U T O W A Ł Y ” (M t 11,21)

(2)

C H R Z E Ś C I J A N I N

EWANGELIA

ŻYCIE I MYŚL CHRZEŚCIJAŃSKA JEDNOŚĆ

POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA

Rok założenia 1929 Nr 10., październik 1978 r.

TAJNYCH AGENTÓW BOGA c. d.

CHLEB DLA GŁODNYCH BARANEK BEZ SKAZY

JEDNOŚĆ W DUCHU ŚWIĘTYM W S WIECIE CYTATÓW

WOKÓŁ ZAGADNIEŃ

STAROTESTAMENTOWYCH (4) WATCHMAN NEE (1803—1972) BÓG PRZYCHODZI Z POMOCĄ...

NIC NIE MOGŁO MNIE ZŁAMAĆ TAKA NIESPRAWIEDLIWOŚĆ SIOSTRA AGNIESZKA

SO-LECIE ZBORU W BRZEŻAWIE 30-LECIE ZBORU II

W WARSZAWIE

V OZP: POSELSTWO DO KOŚCIOŁÓW I CHRZEŚCIJAN KRONIKA

M ie s ię c z n ik „ C h r z e ś c i j a n i n ” w y s y ł a n y j e s t b e z p ł a t n i e ; w y d a w a n i e j e d n a k c z a ­ s o p i s m a u m o ż liw ia w y ł ą c z n i e o f i a r n o ś ć C z y t e ln ik ó w . W s z e lk ie o f i a r y n a c z a s o ­ p is m o w k r a j u , p r o s i m y k i e r o w a ć n a k o n t o Z j e d n o c z a n e g o K o ś c io ła E w a n g e ­ lic z n e g o : P K O w a r s z a w a , I O d d z ia ł M ie j­

s k i, N r 1531-10285-136, z a z n a c z a j ą c c e l w p ła ty n a o d w r o c ie b l a n k i e t u . O f ia r y w p ł a c a n e z a g r a n i c ą n a l e ż y k i e r o w a ć p r z e z o d d z ia ły z a g r a n i c z n e B a n k u P o l s k a K a s a O p ie k i l i a a d r e s P r e z y d i u m R a d y Z j e d n o c z o n e g o K o ś c io ła E w a n g e lic z n e g o w W a r s z a w ie , u l . Z a g ó r n a 10.

Wydawca: Prezydium Rady Zjedno­

czonego Kościoła Ewangelicznego w PRL. Redaguje Kolegium: Józef Mrózek (red. nacz.), Edward Czajko (sekr. red.), Mieczysław K wiecień, Marian Suski, Jan Tołwiński, Ryszard Tomaszewski.

Adres Redakcji i Administracji 00-441 Warszawa 1, ul. Zagórna 10.

Telefon: 29-52-61 (w. 5). Materiałów nadesłanych nie zwraca się.

Indeks: 35462

RSW „Prasa-Książka-Ruch”, War­

szawa, Smolna 10/12. Nakl. 5000 egz.

O bj. 3 ark. Zam . 1180. S-21.

Tajnych agentów Boga c.d.

W yd a rzen ie z życia m isjonarza Johna Patona, o k tó r y m pisałem w po­

p rze d n im n u m e rze naszego m iesięcznika, je s t paralelne z ty m , o czym c z y ta m y w D rugiej K siędze K r ó le w sk ie j 6,14—17: „ W tedy w y p ra w ił (król sy r y js k i — p rzyp . m ój) ta m konnicę i w o zy w ojenne, i zn a czn y oddział w o jsk a i ci, w y r u s z y w s z y nocą, otoczyli m iasto. A g d y w c ze sn y m rankiem sługa m ęża B ożeg® (tzn. proroka E lizeusza — przyp. m ój) w s ta ł i chciał w yjść, oto m iasto otaczało w ojsko, konnica i w o zy w ojenne. R ze k ł w ięc jego sługa do niego: Biada, panie m ój! J a k postąpim y? A on odpowiedział:

N ie bój się, bo w ięcej je s t tych , k tó r z y są z nam i, n iż tych, k tó r z y są z nim i. E lizeusz m o d lił się ty m i słow y: Panie, o tw ó rz jego oczy, aby p rzej­

rzał. I o tw o rzył P an oczy sługi, i przejrzał, a oto góra pełna była koni i w ozów ognistych w o k ó ł E lizeusza”.

N iedaw no jeszcze ta k ie historie b y ły lekcew ażone przez w iększość tych, k tó rzy u w a ża li się za lu d zi w ykszta łc o n ych . N a u ka była królow ą, a była ona nastaw iona w ierzy ć ty lk o w to, co m ożna było zobaczyć lub zmierzyć.

M yśl o istotach n a d n a tu ra ln yc h była dla nich nonsensem . A le dzisiaj to w s zy stk o się zm ieniło. P o m yślm y , na p rzy kła d , o chorobliw ej fascyna­

cji dzisiejszego społeczeństw a o k u lty z m e m . „ W ejdź do ja k ie jk o lw ie k księ­

garni w L o n d yn ie” — pisze B illy G raham , bo w d a lszym ciągu snujem y nasze rozdażania na ka n w ie jego k s ią żk i o aniołach: „Angels: G od’s Sec- r e t A g e n ts” (A niołow ie: T a jn i agenci Boga); „zajdź do k io sk u z gazetami na lo tn isku ; z a jr z y j do b ib lio tek i u n iw e rsy te c k ie j. W szędzie spotkasz się z k s ią żk a m i i czasopism am i, któ re m ó w ią o diable, ku lcie szatana i opę­

ta n iu d e m o n ic zn y m ”. O statnio zaś „Egzorcysta” sta ł się n a jbardziej ka­

s o w y m film e m w całej histo rii kin em a to g ra fii. S a ta n izm e m , te m a tem , któ­

ry o jedną generację w cześn iej in te le k tu a liśc i w y śm ie w a lib y , dzisiaj zaj­

m u ją się pow ażnie ta cy profesorow ie u n iw e rsy te c c y ja k np? H arvey Cox.

N ie k tó re badania opinii p u b lic zn e j stw ierd za ją , że 70% A m e ry k a n ó w wie­

rzy w osobow ego diabła. P rzed k ilk o m a d ek a d a m i uczeni, psychologowie, socjologowie, a n a w e t n ie k tó r zy teo lo d zy przepow iadali, że pod koniec lat sied em d ziesią tych z w ię k s z y się pow ażnie za n ika n ie w ia ry w elem en t nad­

n a tu ra ln y. A je s t a k u r a t odw rotnie! N a w e t w śro d o w isku chrześcijań­

sk im p ojaw iło się w iele k sią żek o diable, zarów no autorów katolickich, ja k i p rotestanckich. „Osobiście je ste m zdania, że z b y t loiele uw agi po­

św ięc iliśm y diabłu. N a w e t ja sa m ” — m ó w i w d a lszym ciągu B illy Gra­

ham — „napisałem ksią żkę o diable i jego dem onach, ale jeszcze jej nie o p u b liko w a łem . Nado<l jeszcze zasta n a w ia m się, czy p o w in ien e m ją w ogó­

le w y d a ć ”. P ism o Ś w ię te naucza, że szatan je st istotą rzeczyw istą, realną, która działa w św iecie w espół ze sw o im i posłańcam i — dem onam i. W św ietle N ow ego T e sta m e n tu ich działalność polega na usiło w a n iu niszcze­

nia dzieła Jezu sa C hrystusa, S y n a Bożego. A łe w y sta rc zy ju ż o aniołach u padłych! M ó w m y lepiej o aniołach w iern y ch Bogu.

P ism o św ięte, B iblia, stw ierdza, że aniołow ie podobnie, ja k ludzie, zostali stw o rze n i p rze z Boga. B y ł czas k ie d y aniołów nie było. I właś­

ciw ie niczego nie było poza T ró jje d y n y m Bogiem : O jcem , S y n e m i Du­

chem Ś w ię ty m . A p o sto ł P aw eł (w Kol. 1,16) pow iedział: „Ponieważ w nim zostało stw orzone w s zy stk o , co je s t na niebie i na ziem i, rzeczy widzialne i n ie w id zia ln e”. A nio ło w ie należą te ż do tych „rzeczy niew idzialnych”

stw o rzo n ych p rze z Boga. T e n Stw órca, Jezus, „jest przed w s zy stk im i rze­

czam i i w s zy stk o na n im je s t u g ru n to w a n e” (Kol. 1,17). N a w et aniołowie p rze sta lib y istnieć, g d y b y Bóg W szechm ogący nie za ch o w yw a ł ich swoją m ocą. W yd a je się, że aniołow ie m a ją m ożliw ość zm ia n y sw ego wyglądu zew nętrznego. Chociaż n ie k tó r zy ko m e n ta to rzy pow iadają, że term in „sy­

now ie B o ży” z G enesis 6,2 odnosi się do aniołów , to je d n a kże Biblia bar­

dzo często w y ra źn ie stw ierdza, że aniołow ie są niem aterialni. L ist do H eb ra jczy kó w n a zy w a ich słu że b n y m i d u c h a m i . A za te m nie posiada­

ją oni, aniołow ie, fizyczn eg o ciała, chociaż czasem m ogą pojaw ić się w ciele, gćly Bóg w y zn a c zy ich do specjalnych zadań. D alej, Bóg nie dał im m ożliw ości rozm nażania się, nie żenią się i nie w ychodzą za mąż (M k 12,25).

A n io ło w ie służą Bogu i odrodzonym ludziom , dzieciom Bożym . Przeto w ierzący, podnieście głow y w asze! A nio ło w ie są bliżej n iż myślicie. Bo p rzecież Bóg „aniołom sw oim polecił, aby cię strzegli na w szystkic h dro­

gach tw oich. N a rękach nosić cię będą, byś nie u raził o k a m ie ń nogi swo­

je j” (Psalm 91,11—12,) E. Cz.

(3)

C h l e b d l a g ł o d n y c h

„A był pewien człowiek bogaty, który się przyodzie- wał w szkarłatne szaty i kosztowne tkaniny i codzień wystawnie ucztował. Był też pew ien żebrak, im ieniem Łazarz, który leżał u jego wrót owrzodziały, i prag­

nął nasycić się odpadkami ze stołu bogacza, a tym ­ czasem psy przychodziły i lizały rany jego. I stało się, że umarł żebrak, i zanieśli go aniołow ie na łono Abrahamowe; umarł też bogacz i został pochowany.

A gdy w krainie umarłych cierpiał m ęki i podniósł oczy swoje, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na łonie jego. Tedy zaw ołał i rzekł: Ojcze Abrahamie, zmiłuj się nade mną i poślij Łazarza, aby um ęczył koniec palca swego w w odzie i ochłodził m i język, bo męki cierpię w tym płomieniu. Abraham zaś rzekł: Synu, pomnij, że dobro sw oje otrzymałeś za swego życia, podobnie jak Łazarz zło; teraz on tutaj doznaje pociechy, a ty m ęki cierpisz. I poza tym wszystkim między nami a wam i rozciąga się w ielka przepaść, aby, ci, którzy chcą stąd do was przejść, nic mogli ani też stamtąd do nas nie mogli się prze­

prawić. I rzekł: Proszę cię tedy, ojcze, abyś go posłał do domu ojca mego. Mam bowiem pięciu braci, n ie­

chaj złoży świadectwo wobec nich, aby i oni nie przyszli na to m iejsce m ęki. R zekł mu Abraham:

Mają Mojżesza i proroków, niechże ich słuchają. A on rzeki: Nie, ojcze Abrahamie, ale jeśli kto z umar­

łych pójdzie do nich, upam iętają się. I odrzekł mu:

Jeśli Mojżesza i proroków nie słuchają, to, choćby kto z umarłych powstał, też n ie usłuchają”.

Łuk. 16, 19—31.

Istnieją na Bliskim Wschodzie podania, które mówią, że komu dobrze powodzi się na ziemi, temu dobrze będzie i w niebie. Kto bied­

nym jest na ziemi, ten biedny i tam będzie.

Ta zmaterializowana kwalifikacja jest niezgod­

na z wolą Bożą.

Z przeczytanego tekstu Pisma Świętego dowiadujemy się, że może być akurat odwrot­

nie. Bogaty może stać się biednym, a biedny naprawdę bogatym. W rzeczywistości nie cho­

dzi tutaj © przedstawienie biedy, czy bogactwa, lecz o przedstawienie dwóch losów ludzkich.

Bogaty człowiek, bliżej nam nie znany, ubierający się n a codzień w purpurę, lub in­

ne kosztowne szaty, żyje w dostatku bogato i hojnie tali, że lepiej żyć nie można. I biedak, imieniem Łazarz, żyjący z odpadków wy­

rzucanej żywności i jałmużny, w dodatku cho­

ry i owrzodziały żyje w antysanitarnych w a­

runkach do tego stopnia, że naw et psy liżą je­

go rany.

Obaj ci ludzie w końcu umierają. Taka jest ostatnia perspektyw a każdego człowieka.

Fizyczna śmierć wszystko przerywa. Tak samo i oni wszystko, co posiadali n a ziemi, musieli zostawić, Biędny Łazarz swoje nieszczęście i

chorobę, bogaty człowiek swoje ziemskie szczę­

ście i m ajątek. Każdy z nich musiał udać się w podróż, ale samotnie, bez bagażu.

Bogaty człowiek nie mógł wziąć z sobą swoich pieniędzy. Biedak nie potrzebował już swej biedy. Śmierć wszystko przeryw a a wszy­

stko, co ziemskie zatrzym uje na ziemi. Lecz opowiadanie P ana Jezusa idzie dalej.

Pan Jezus odkrywa nam rąbek tej tajem ­ nicy, która znajduje się za bram am i wiecznoś­

ci. Po prostu mówi o królestwie umarłych i przedstawia, że śmierć nie niesie z sobą końca istnienia człowieka. Wszystkie drogi ludzkie prowadzą do jednego punktu i tam się krzy­

żują. Potem wieczne potępienie, albo wybawie­

nie i życie w Bożej chwale. Sytuacja po śm ier­

ci zmienia się zupełnie. Nie ma tam znacze­

nia kim człowiek był na ziemi, ale decyduje jego postępowanie i pojednanie się z Bogiem.

Łazarz po tam tej stronie znalazł się pod opieką Bożego miłosierdzia. Różnica wielka, bo bogaty człowiek stał się nieszczęśliwym nędza­

rzem. A więc w sytuacji odwrotnej w sto­

sunku do tej w jakiej żył n a ziemi. W tej tra ­ gicznej sytuacji udręczony bogacz pomyślał o swoich braciach, którzy zostali jeszcze n a ziemi i chciał im w jakiś sposób pomóc. Postanowił ostrzec ich przed czekającym na nich wielkim niebezpieczeństwem. Oni powinni zmienić swo­

je życie i pojednać się z Bogiem. M ają okazy­

wać miłosierdzie dla biednych. Mają widzieć swoich Łazarzy na ziemi, dawać im chleb i trak ­ tować jako swoich współbraci.

Z krainy um arłych nie m a już powrotu.

Z łaski Bożej Ewangelia opowiadana jest wszę­

dzie, dociera i może dotrzeć do każdego poszu­

kującego praw dy i pragnącego pojednać się z Bogiem człowieka. Pan Jezus zostawił dla każ­

dego człowieka przykład do naśladowania i po­

stępowania: „Uczcie się ode Mnie, Jam jest cichy i pokornego serca”. Pan Jezus i twoje grzechy zgładził na krzyżu Golgoty, lecz m u­

sisz Go przyjąć, podziękować za odpuszczenie grzechów i rozpocząć z Nim nowe życie. Pan Jezus zanim złożył Swoje życie w ofierze na krzyżu Golgoty za grzechy ludzkości, okazywał pomoc wszystkim potrzebującym. On karm ił głodnych i ubogich. Ślepym przywracał wzrok.

Leczył chorych, trędowatych, nikogo nie od­

rzucił, lecz pomagał i znajdował wyjście z bez­

nadziejnej sytuacji każdemu. A od tych, którzy Go przyjęli, już nigdy błogosławieństwo Boże nie odchodziło. Jego Słowo niezmienne jest i dziś. Jego obietnice w ypełniają się. Jego łaska i miłosierdzie dopomóc może każdemu potrze­

bującemu pomocy grzesznikowi. Jego Słowo pozostało niezmienne. On pozostaje nadal przy­

jacielem chorych, opuszczonych i bezdomnych.

3

(4)

Pan Jezus powiedział przecież: przy­

chodźcie do Mnie wszyscy, którzyście spraco­

wani i obciążeni, a Ja wam sprawię odpocz- nienie”.

Łazarz — „Eleazer” w tłumaczeniu na nasz język oznacza — Bóg dopomoże. Bogaty czło­

wiek, żyjący n a ziemi, nie dostrzegał ubóstwa i biedy, chociaż Łazarz przebywał w pobliżu jego bramy. Takim jest człowiek ziemski, cie­

lesny. Często w dobrobycie i dostatku nie do­

strzega tych, którzy w niedostatku i biedzie takiej pomocy potrzebują i na nią czekają. I tak jak uczył nas tego sam Pan Jezus, mamy nieść pomoc i pociechę tym, którzy jej potrze­

bują i jej oczekują.

Istnieje biblijna opowieść o miłosiernym Samarytaninie, a którą nam przytacza sam Pan Jezus. Na jadącego drogą człowieka napadają zbójcy, biją go, rabują mu wszystko, co posia­

da i ciężko pobitego zostawiają na drodze. W niedługim czasie, tą samą drogą idą kapłan i le­

wita, ludzie, którzy w ierzą w Boga, ponieważ tem u Bogu naw et nabożeństwa odprawiają.

Lecz oni tego nieszczęśliwego człowieka omija­

ją i zostawiają na drodze. Nie m ają czasu dla takich, spraw, nie m ają miłosierdzia w sercu.

W niedługim czasie tą samą drogą jedzie Sa­

Baranek

„Dziesiątego dnia tego m iesiąca w eźm ie sobie każdy b a ra n k a d la rodziny, b a ra n k a d la dom u. Je że li zaś ro dzina je st za m a la n a jednego b ara n k a, niech do b ie­

rze sąsiada m ieszkającego n ajb liż e j jego dom u w ed ­ ług liczby osób; w edług tego, ile każdy m oże zjeść, należy liczyć osoby n a jednego b a ra n k a . M a to być b a r a n e k b e z s k a z y , sam iec jednoroczny.

Może to być b a ra n e k lu b koziołek. Będziecie go p rz e ­ chow yw ać do czternastego d n ia tego m iesiąca; i zab i­

je go całe zgrom adzenie zboru izraelskiego o zm ierz­

chu, i w ezm ą z jego k iw i i p o m a śą oba odrzw ia i nadproże w dom ach, gdzie go spożyw ają. Mięso jego upieczone n a ogniu spożyją podczas te j nocy; jeść je będą z p rza śn ik am i i gorzkim i ziołam i. N ie jedzcie z niego nic surow ego a n i ugotow anego w wodzie, Iccz tylko upieczone n a ogniu w całości; głow a razem z odnóżam i i częściam i środkow ym i. N ie pozostaw iajcie z niego nic do ra n a , a jeśli z niego zostanie coś do ra n a , spalcie to w ogniu. A w te n sposób spożywać go będziecie: B io d ra w asze będ ą przepasane, san d ały n a w aszych nogach i la sk a w rę k u w aszym . Z jecie go w pośpiechu. J e s t to o fiara p asch aln a dla P a n a ” (II M ojż 12, 3—11).

■*

L ud izraelski uw ierzył Bogu i u zn a ją c Go za P an a, oddał Mu pokłon. Ja k b y odpow iedź n a to, P a n u - dzielił sw em u ludow i n astęp n y c h w skazów ek za po ­ śred n ictw em M ojżesza i A arona. W d n iu dziesiątym pierw szego m iesiąca m iano w ybrać b a ra n k a bez sk a ­ zy, odizolow ać go, aby ludzie m ogli m u się dokładnie

m arytanin. Pan Jezus nazywa go miłosiernym.

Ten nie zostawia go, lecz nieszczęśliwemu opa­

truje rany, a potem wsadza na swego wierz­

chowca i zawozi do gospody. W gospodzie zo­

stawia go pod dobrą opieką i opłaca koszty jego utrzym ania aż do czasu jego wyzdro­

wienia.

W tym podobieństwie Pan Jezus zwraca uwagę na Siebie. On jest tym Miłosiernym Sa­

marytaninem . On jest też i ty m dobrym Pa­

sterzem. On zostawił nam dobry przykład do naśladowania. Miejmy otw arte serca i chętne ramiona dla pomocy bliźnim.

Jesteśm y pielgrzymami i w ędrujem y do naszej niebiańskiej Ojczyzny. Pamiętajmy, tu na ziemi 'n ie mamy miejsca trwałego. Nasza przj^szłość jest w Bożej chwale za bramami wieczności. Niech dobrym przykładem postępo­

w ania będzie dla nas mąż Boży, Apostoł Pa­

weł, który u schyłku swoich dni mógł powie­

dzieć: „Dobry bój bojowałem, wiarę zachowa­

łem, przetoż odłożona mi jest korona sprawie­

dliwości”.

K azim ierz M uranty

bez skazy 1

przyjrzeć. Liczba dziesięć w iąże się z odpowiedzialno­

ścią człow ieka i dlatego w d n iu dziesiątym wybierano b ara n k a, zdając sobie w pełni odpow iedzialność z te­

go fak tu , iż zlekcew ażenie n ak a zu będzie rów nała si(j śm ierci najdroższych — p ie rw orodnych synów. Na­

stępnie przez k ilk a d n i przyglądano się barankowi, który m usiał być pozbaw iony w szelkiej w ady lub skazy. Aż przychodził dzień, w k tó ry m zabito go i k rw ią jego pom azano odrzw ia i n adproże każdego dom u, w k tó ry m m ieszkali Izraelici. To k re w czyste­

go b a ra n k a m iała osłonić L ud Boży od śmierci. To P an w idząc p o m azane drzw i, n ie pozw olił wejść śm ierci w posłuszne M u domy.

T e j nocy n a d E giptem odbył się sąd; P an odpłacał za w szystkie zbrodnie popełnione n a synach izrael­

skich. F a ra o n (prototyp szatana) n ie chciał uznać wyższości Boga. J e d n a k został do tego zmuszony, a tow arzyszył te m u k rzy k rozpaczy i lam en t całego Egiptu. (Egipt — to z kolei pro to ty p św iata, który zo- i

sta ł zm uszony, by w Bogu znać P a n a Wszechrzeczy).

I choć u jrz a ł w ielkość i potęgę Boga, Egipt stracił, co m iał najlepszego — synów pierw orodnych i swe naj­

lepsze bydło. P oprzednio fara o n pozbaw ił życia wielu pierw orodnych z Iz ra e la a później chciał zabrać i bydło. Je d n ak ż e sp o tk a ła go za to straszn a odpłata.

W N ow ym T estam encie je st ona w yrażona słowami:

„Nie błądźcie, Bóg się nie da z siebie naśm iewać, al­

bow iem co człow iek sieje, to i żąć będzie” (Gal.

G dy n a ze w n ątrz szalała śm ierć i ginęli pierworodni w śród ludzi i zw ierząt, Boży L ud znajdow ał się w bezpieczeństw ie, osłonięty k rw ią b a ra n k a ; czekaj na P ana, k tó ry m iał ich w yprow adzić z E giptu ( = świa­

ta) i w prow adzić do Ziem i O biecanej. Je d li baranka

(5)

całego upieczonego, posilali się nim zdając sobie sprawę z czekającej ich drogi. Pan dal im baranka w całości, ponieważ wiedział, że m ają przed sobą ciężką wędrówkę. N ie dał w ięc im cząstki pokarmu, ale całość; aby byli syci w całej pełni. To baranek był ich głównym posiłkiem, który utrzym ał ich przy życiu.

Spożywany z przaśnikami, to jest n ie kwaszonym i Chlebami, gdyż kwasu sym bolizującego tutaj „starą naturę” nie można było jeść z tym, co jest bez ska­

zy. Izraelici m usieli być w olni od „kwasu” i dlatego , Fan nakazał ludow i usunąć wszystko, co m iało w so­

bie kwas. Już dosyć Lud Boży najadł się „kwaśnego życia” w Egipcie, przepełnionego katorżniczą pracą i batami. Gorzkie zioła zaś m iały uświadom ić im przy spożywaniu baranka grzeszność przed obliczem B o­

żym.

Synowie Izraelscy uczynili tak, jak im Pan naka­

zał i tej nocy, podczas której w Egipcie w yginęli pier­

worodni — opuścili Egipt ( = św iat). Byli ochronieni Krwią Baranka i nasyceni Nim ! W ychodziły w spa­

niałe zastępy, prowadzone przez Boga w tym celu, by służyć tem u Panu, który pragnął wśród nich za­

mieszkać. Wszechmocny i Święty Bóg nie m ógł z nimi przebywać w Egipcie, który nie chciał uznać w Nim — Jedynego Pana. Bóg pragnie m ieć Swój Lud, przeznaczony tylko dla siebie i nie zamierza dzielić Swej w łasności z żadnym innym panem np. — z faraonem, który był przeciwny Bożym planom. Po upływie 430 lat Pan wyprowadza spod w ładzy fa ł­

szywego pana, to, do czego On ma wyłączne prawo — Swój Lud.

Żaden cudzoziemiec n ie m iał prawa spożywać W ie­

czerzy Paschalnej, za w yjątkiem tych, co dali się uprzednio obrzezać i w widoczny sposób przyłączyć się do Bożego Ludu, gdyż tylko on mógł korzystać z błogosławieństw płynących z zabitego baranka (och­

rona przed śmiercią i moc do życia). Kość tego ba­

ranka nie miała być złamana (II Mojż. 12, 43—46).

Pan też pragnie m ieć dla Siebie wszystko, co pier­

worodne (II Mojż. 13,1); ponieważ godzien jest tego, by mieć wszystko, co najlepsze. Z tego też powodu należało dokonać w ykupienia każdego pierworodne­

go syna, ofiarowując zań wykup w form ie ofiary ze zwierząt. Zawiera się w tym m yśl, że tylko Bogu przysługuje to, co ma najw iększą wartość w życiu J e­

go Ludu, gdyż od N iego pochodzi w szelkie dobro.

Pan Bóg jest tak zainteresowany Swoim Ludem, iż troszczy się o każdy krok Izraelitów i n ie prowadzi ich przez ziem ie Filistynów, gdyż m ogliby przerazić się walk, które by tam trzeba było prowadzić. Idą więc pod Bożym przewodnictwem ku Morzu Czerwo­

nemu, a na pustyni Pan roztacza nad nim i obłok w dzień, a ogień nocą, gdyż to On Sam opiekuje się Swoim Ludem; to On prowadzi ich i grzeje.

Tylko dzięki temu, że Lud uwierzył Panu i w p e ł­

nej odpowiedzialności wybrał baranka, którego krwią pomazał drzwi, a też zjadł go w całości wraz z prza­

śnikami i gorzkomi ziołami. Izrael w yszedł z Egiptu, w którym zostały trupy tych, którzy nie znaleźli się pod ochroną krwi Baranka. W Ofierze Paschalnej można także zobaczyć pięć częśli jednej W ielkiej Ofia­

ry Pana Jezusa Chrystusa, którą złożył raz na zaw ­ sze na Krzyżu Golgoty (por. III Mojż., rodziały 1—5).

Widzimy to również w II Mojż., rozdziale 12. W wierszu 9 Pan Jezus — ukazany jest jako Ofiara

całopalna, w wierszu 15 przedstawiony jest — jako Ofiara pokarmowa. Pana Jezusa jako Ofiarę pojed­

nania można ujrzeć w wierszu 8, a jako Ofiarę za grzech w wierszu 13, a Pana Jezusa — jako Ofiaro­

wanego grzesznika, możemy ujrzeć w wierszu 7.

Pan Jezus Chrystus będąc czystym Barankiem Bo­

żym gładzącym grzechy św iata (por. Jan 1,29) zo­

stał wybrany na Ofiarę gdyż będąc Bogiem był rów ­ nocześnie jedynym nieskazitelnym człowiekiem. Przez cały Stary Testament składano baranki, lała się krew, a le był to tylko obraz m ający przygotować ludzi na przyjście jedynego Baranka Bożego — tak doskona­

łego i czystego, iż n ie trzeba w ięcej składać ofiar ze zwierząt. Tym czystym, doskonałym Barankiem stał się Pan Jezus Chrystus. On znalazł zupełne upo­

dobanie u Ojca, który w pełni przyznał się do Niego (por. Mar. 1,11). Pan Jezus był tak czysty, że wpro­

w adzał w podziw swoim życiem w iele ludzi, którzy poszli za Nim.

W Piśm ie Św iętym czytamy: „W Nim nie ma grzechu” (I Jan 3,5), „On grzechu nie znał” (II Kor.

5,21), „I grzechu nie popełnił...” (I Ptr. 2,22). I właśnie swoim czystym życiem, zachwycał ludzi mu przy­

chylnych, ale też wrogów; nawet Piłat był zmuszony uznać Jego czystość i niewinność (por. Łuk. 23,14).

To ludzie w zięli na siebie odpowiedzialność za Jego śmierć krzycząc: „Krew Jego na nas i na dzieci na­

sze” (Mat. 27,25). Tak czysty bez skazy Baranek, ofia­

rował samego siebie i w jednej doskonałej ofierze zwyciężył szatana, spod którego władzy wyprowadził dużo ludzi, tak, jak kiedyś lad izraelski z Egiptu.

On też jest tym i Drzwiami obficie skropionymi, za którymi bezpiecznie — pod osłoną Jego krwi — zn aj­

dują się Jego Owce, Jego lud (por. Jan 10,7). Gdy w ięc przyjm ujemy Go jako Pana i Zbawiciela, je­

steśm y osłonięci Jego drogocenną krwią, nie grozi już nam śmierć wieczna, która obejmie wszystkich, którzy Pana zlekceważyli. Zginą oni jak pierworodni w Egipcie ( = św iecie), w którym żyją.

Pascha jest też obrazem Wieczerzy Pańskiej, która jest symbolem m ęczeńskiej śmierci Pana Jezusa na krzyżu (I Kor. 11, 23—25). Jest również typem Ofiary pojednania — ofiary komunijnej (por. III Mojż., 3 rozdz.). Spożywać ją może tylko odrodzone Dziecko Boże, które całym sercem stanęło po stronie Pana Jezusa, wyznając Go jako osobistego Zbawiciela. Tak, jak Izraelici m ogli udać się w drogę do Ziemi Obie­

canej — spożywając Baranka w Egipcie — tak i chrześcijanie podczas obchodzenia Wieczerzy mają z tęsknotą oczekiwać na powtórne przyjście Pana Je­

zusa Chrystusa (por. I Kor. 11,26), który zabierze ich do Ojca, gdzie mają obiecane mieszkanie.

Przy wyjściu z Egiptu Lud Boży nasycił się ba­

rankiem, aby prowadzić pełne mocy życie i nie osłab­

nąć już na pierwszym etapie wędrówki. Dzisiaj Bo­

ży Synowie i Córki powinni obchodzić Wieczerzę Pań­

ską przynajmniej w każdą niedzielę, gdyż ona jest i być p ow in n i wyrazem najbliższej społeczności z Panem ! Z N iego bowiem — przeżywanego w W ie­

czerzy Pańskiej — płyną błogosławieństwa i obfitość życia duchowego. A le codziennie należy w Słowie Bożym sycić się całym Panem Jezusem (gdyż Jego kość n ie była złamana — Jan 19,36); Jego pięknym życiem, Jego świętością, podziwiając przy tym Jego w ielkość, usunąwszy poprzednio w szelki kwas (to co

5

(6)

złe, co obciąża lub kala życie — I Kor. 5,7). Przaśniki uświadamiają nam przy tym naszą grzeszność ( = zioła gorzkie).

Na zewnątrz, w św iecie szaleje śmierć, szatan n ie chce uznać Pana i n ie zamierza w ypuścić ludzi na wolność — do społeczności z Bogiem . Jednak Boży lud osłonięty krwią Pana Jezusa Chrystusa przeżywa­

jący Jego bliskość, karmiący się ciągle Jego Słowem jest pew ny, iż będzie żył na w ieki nie m ając w sobie kwasu (a w ięc tego, co sym bolizuje Egipt = świat).

Będąc wykupieni przez Pana Jezusa jako pierw o­

rodni — Boży Synow ie i Córki — z ufnością i podzi­

wem patrzymy na Niego, który jest tak w ielki i pe­

łen świętości, że choćby ofiarow ać w szystkie zwierzę­

ta bez skazy jako wykup — byłoby to niczym! I dla­

tego On ofiarował samego siebie za wszystkich ludzi, będąc przy tym „miłą wonią dla Ojca”.

Przyjm ij Go w ięc, gdyż to On — Pan Jezus Chry­

stus jest Bożym Barankiem bez skazy! A dalej karm i syć się Nim — Jego doskonałymi m yślam i, m oty­

wami, uczuciami, w olą i uczynkami — każdego no­

wego dnia!

Ludwik Skworcz

( T e k s t n a d e s ł a n y p r z e z s ł u c h a c z a S z k o ły B i b l i j n e j . R e d .)

Jedność w Duchu Świętym

„...Abyście postępowali jak przystoi n a pow ołanie wasze... Starając się zachować jedność Ducha w spój­

ni pokoju” (Ef. 4,1—3)

Minęło już kilka tysięcy lat od chwili, kie­

dy — z powodu grzechu pierwszych ludzi — jedność pomiędzy Bogiem, a stworzoną przez Boga pierwszą rodziną Bożą, została przerwana.

Przyczyną tego był grzech. Również grzech był przyczyną niepokoju jaki zapanował między ludźmi. Grzech Kaina przeszedł na jego dzieci.

Przekleństwo jakie spadło na Kaina — napięt­

nowanego na dowód nieczystego sumienia — objęło też jego potomstwo. W następnych po­

koleniach Kaina, jad grzechu potęgował się.

Lamech, potomek Kaina, był 77 razy gorszym człowiekiem niż jego pradziad Kain (1 Mojż.

4.23). Lamech zaprowadził wielożeństwo i był typowym zbójcą. Potomstwo Kaina zwane było synami ludzkimi (żyjącymi bez Boga). Potom­

stwo zaś Seta, które wzywało imienia Pana (1 Mojż. 4,26), wierzyło w Niego i żyło w bo- jaźni Bożej, nazwane było synami Bożymi. Tak też był nazwany Adam, ojciec Seta (Łuk. 3,38).

Stąd nazwa: synowie i córki Boże oraz syno­

wie i córki ludzkie. Do dzisiaj zresztą jest ten podział: dzieci Boże i dzieci ludzkie. Apostoł Jan zaś jeszcze to dobitniej w yraża: dzieci Bo­

że i dzieci diabelskie (1 Jana 3,8—15).

Kiedy ludzie poczęli się rozmnażać na zie­

mi „ujrzeli synowie Boży, że córki ludzkie były piękne. Wzięli więc sobie za żony te wszystkie, które sobie upatrzyli” (1 Mojż. 6,2).

Takie małżeństwa nie podobały się Bogu. Skró­

cił więc Bóg długość życia człowieka. A gdy.

zobaczył, że „wielka jest złość człowieka na zie­

mi i że wszelkie jego myśli oraz dążenia jego serca są ustawicznie złe, żałował Pan, że uczy­

nił człowieka i bolał nad tym w sercu swoim.

I rzekł Pan: zgładzę człowieka, którego stwo­

rzyłem... Ale Noe znalazł łaskę w oczach P ana”

(1 Mojż. 6,5—8).

Pierwszy świat został zatopiony wodą. Oca­

lał Noe z rodziną praz zachował Bóg po jednej parze z wszelkich istot żyjących. Jednakże właśnie w tej rodzinie urodził się Cham (Ka­

naan — przeklęty przez Noego), który był dzia­

dem Nemroda (Nimroda), który to potrafił zjednoczyć narody „a zaczątkiem jego królew- stw a był Babilon” (1 Mojż. 10,8.10). Lecz to zjednoczenie nie było ani z woli Bożej ani też dla chwały Bożej. Ludzie umocniwszy się bo­

wiem, przez to zjednoczenie, rzekli: „Nuże, zbudujmy sobie miasto i wieżę... i uczyńmy so­

bie im ię”. Własna sława i chwała, pragnienie zapewnienia sobie i swemu potomstwu spokoj­

nej przyszłości — oto m otywy ich działania.

Podobnych obrazów Biblia przekazała nam bardzo wiele i podobne widzimy w dniach dzi­

siejszych. I to nie tylko w bezbożnym świecie.

Widzimy je również w tzw. „świecie chrześci­

jańskim ” ; (załóżmy sobie... zbór; zbudujmy so­

bie... dom, abyśmy się nie rozproszyli!)

Nieprawość serca, egoizm i samolubstwo zo­

stały niegdyś przez Boga ukarane. Bóg po­

mieszał języki i pokrzyżował plany złych ludz­

kich serc. Cierpliwość Boża miała swoje gra­

nice. Sprawiedliwość Boża okazała się. Pod Je­

go sprawiedliwość może też podpaść nasze po­

kolenie, jeżeli się nie upamięta.

Godny uwagi jest jeszcze fragm ent Sta­

rego Testam entu mówiący o Abrahamie i Locie, Do powołanego przez Boga Abraham (wówczas jeszcze Abrama) przyłączył się niepowołany Lot (1 Mojż. r. 12). Szli razem. W następnym roz­

dziale czytamy, że Lot oraz jego domownicy byli przyczyną niepokoju. Chęć zysku, mate­

rializm spowodowały rozdzielenie się tych dwóch rodzin. A braham był bogaty duchowo i materialnie. Przy nim również Lot miał do­

statek. Szli jedną drogą zachowując jedność w spójni pokoju. Przy nadmiarze dóbr zaczęły się „poswarki”. Rozeszli się, choć nie byli obcy­

mi sobie ludźmi lecz braćmi.

(7)

W tym momencie nasuw ają się słowa Apo­

stoła Pawła: „A proszę was, bracia, abyście się strzegli tych, którzy wzniecają spory i zgorsze­

nia wbrew nauce, którą przyjęliście; unikajcie ich. Tacy bowiem nie służą P anu naszemu, Chrystusowi, ale własnemu brzuchowi, i przez piękne i pochlebne słowa zwodzą serca pro­

staczków” (Rzym. 16,17—18). Człowiek — m a­

terialista i egoista nie jest pod panowaniem Bo­

żej miłości i nie przejaw ią miłości bliźnim. Jego oczy są skierowane na źródła zysku (jak oczy Lota na bogaty okręg nadjordanski), a szczęścia upatruje wśród synów i córek ludzkich. Pod byle pozorem wznieca spory i rozłamy. A w konsekwencji najczęściej nie tylko schodzi z Bożej drogi ale łamie przymierze zawarte z Bogiem.

Lot wybrał dostatek i ziemskie wspania­

łości wśród synów ludzkich i zamieszkał w So­

domie. Czyż każdy z nas nie stał — w jakimś momencie życia — przed podobnym wyborem?

A jak czytamy w 1 Mojż. 13,13: „mieszkańcy Sodomy byli źli i bardzo grzeszni wobec P an a”..

Wkrótce Lot stracił cały swój dobytek i żonę.

Czyż nie lepiej by było dla niego, aby szukał pokoju i jedności z Abrahamem? Czy nie lepiej by było, aby poskromił swoich domowników i trzymał się nadal Abrahama, gdyż Bóg był z nim i jego domem? Zawsze są sm utne kon­

sekwencje braku jedności i pokoju wśród ludu Bożego. Mamy wiele przykładów, że tak być nie powinno, A jednak... gdzież jest bojaźń Pańska? Gdzie jest, uczciwość i sumienność wo­

bec bliźniego, w obliczu Boga?

W świecie cytatów

Dane dotyczące natury wszechświata są jedynie otępiającym bombardowaniem naszej inteligen­

cji za pomocą liczb, opatrzonych -— niczym ko­

meta — ogonem dwóch tuzinów zer i w dodatku udających, że m ają jeszcze coś wspólnego z w y- miernością i rozsądkiem... (Tomasz Mann) Wzniosłość dzieli od śmieszności tylko jeden krok. Ale — od śmieszności do wzniosłości nie wiedzie już żadna droga... (L. Feuchtwanger) ...ale hasło wojenne — rzadko, a może naw et nigdy — nie jest prawdą. (Aldous Huxley) Wojna pozbawia nas zdrowego rozsądku, wyko­

ślawiając i wykrzywiając nasze myślenie.

(Kenneth Roberts) Każda wojna jest zła, smutna i niszcząca... (Ho­

ward Fast)

W czasie wojny życie jest najtańszą walutą...

(Aleksy Tołstoj)

Wybrał: Henryk Weryński

Bóg w Chrystusie, a Chrystus w Bogu Ojcu doskonale jedno są. Tak też między wierzącymi ma być, jeśli są w Chrystusie.

Jedność braci w Duchu Świętym, jest wy­

znaniem naszej w iary w Chrystusie. Bo JEDEN PAN, JEDNA WIARA i JEDEN CHRZEST.

Mamy więc żyć tak jak pierwsi chrześcijanie, którzy byli jednego serca i jednej myśli. Mamy być jedno, aby świat uwierzył, że jesteśmy prawdziwymi naśladowcami Boga (Jana 17,21).

Mamy być (trwać) w Bogu i w jedności z Jego ludem, abyśmy mogli przynieść wiele owocu (Jana r. 15). To jest zadanie zlecone Kościoło­

wi — Zborowi, członkom Ciała Chrystusowego.

Żyjemy w czasach ostatecznych. Przyjście Pańskie jest bardzo bliskie. Syn Boży, Zbawi­

ciel wkrótce przyjdzie po swoją Oblubienicę.

Ale czy znajdzie zbawienną wiarę? Czy znaj­

dzie nas czuwających? Czy zastanie nas w jed­

ności Ducha z lampami napełnionymi olejem?

Dzieci Boży — to są ci, „których Duch Bo­

ży prowadzi”, a którego otrzym uje się przy od­

rodzeniu. Dzieci Boże różnią się od dzieci dia­

belskich. Tymi. wyróżnikami są: radość, pokój, dobroć, cierpliwość ...i braterska miłość. A mi­

łość jest „związką doskonałości”. Tam gdzie jest Boża miłość, tam nie trzeba nawoływać do jed­

ności. Tam jest też Kościół Chrystusowy, któ­

rego żadne bram y piekielne nie przemogą. Za­

daniem dzieci Bożych jest praca dla P an a i po­

maganie w znalezieniu drogi zbawienia ludziom tego świata. Zadaniem dzieci Bożych jest ofiar­

ność, aby ludzie uwierzyli w Chrystusa. Zada­

niem dzieci Bożych jest dążenie do jedności.

Ale do jedności z tymi, których Duch Boży wskazuje — jako na lud pastwiska Pana Jezusa.

Podstawą jedności ma być miłość i Boże Słowo.

Dzieło Boże bardzo cierpi z powodu cieles­

nych ludzi w Zborach, którzy od Boga i bliź­

nich żądają wiele rzeczy, a sami nic nie czynią.

Gromadzą — jak Lot — tylko dla siebie, dla swoich wygód i rozkoszy. Jeżeli serce ich jest przy ziemskich sprawach, to czy zdołają za­

chować wiarę, aby mogli być w yrw ani od zgu­

by? Jeżeli się nie upam iętają, to zginą wraz z tym, co nagromadzili. Jest pieśń, której słowa

b rzm ią:

„Jest wiele na świecie nauk przepięknych, Jak walczyć ze złością i grzechów się zbyć.

Ach, ty le już przeszło na ziemi pokoleń, A ludzie nie mogą w przyjaźni wciąż żyć...”

Nie mogą, gdyż są bez Boga. Ale mogą tyl­

ko ci, którzy „wrośnięci w Chrystusa” (por.

Rzym. 5,6). Którzy myślą i patrzą w katego­

riach Bożej miłości. Którzy odpoczywają w Pa­

nu. Którzy naw et codzienne spraw y poddają pod Boże kierownictwo.

Bracia moi! Otrzymaliśmy przywilej i pra­

wa dzieci Bożych (Jana 1,12). Zostaliśmy włą­

czeni do Bożej Rodziny. I jeżeli będziemy w jedności między sobą, będziemy mieli możność przeżywania pełni pokoju z Bogiem. Przynie­

siem y'też wiele owocu, na który czeka nasz Pan i Zbawiciel. Popatrzm y przeto na siebie oczyma Chrystusa!

Kazimierz Najm alowski (t)

7

(8)

Wokół zagadnień starotestamentowych (4)

N a u sta le n ie zbioru ksiąg S tareg o T estam en tu w p ły n ą ł w du ży m stopniu fa k t istn ie n ia w yraźnych rozbieżności pom iędzy d ia sp o rą żydow ską w A lek­

sa n d rii i(Egipt) a o rto d o k sy jn y m żydostw em w P a le sty ­ n ie co dt» u k ła d u i ilości ksiąg starotestam entow ych.

J a k w iem y, kanon, ortodoksyjnego ju d a izm u p a le sty ń ­ skiego za w ie ra ł 24 księgi staro testam en to w e, n a to m ia st k an o n gm iny alek sa n d ry jsk iej b y ł poszerzony o księgi apokryficzne. W iadom o rów nież, że n a początku II w.

n a Synodzie w J a m n i zo stał ostatecznie u stalony i u znany za je d y n y i p raw id ło w y palestyński kanon S tareg o T estam entu, ap o k ry fy n ato m ia st zostały od ­

rzucone.

P ro b lę m a ty k a n a tc h n ie n ia ksiąg apokryficznych, k tó re kościół katolicki nazy w a księgam i deu tero k an o - nicznym i (księgi kano n iczn e drugiego rzędu), była od czasów apostolskich kw estionow ana, ta k ż e L u te r i inni refo rm ato rzy rów nież ich nie u zn ali za n atch n io n e i n ie um ieścili w kanonie, i do czasów obecnych ist­

n ie je rozbieżność w ilości ksiąg B iblii p rotestanckiej i katolickiej.

K sięgi, k tó re n ie zostały u zn a n e z a n a tch n io n e i k anoniczne zarów no przez Ż ydów palestyńskich, ja k też przez c h rz eśc ija n pierw szych w ieków , dzieli się ogólnie n a d w ie k ategorie: ap okryfy i pseudepigrafy.

I. KSIĘGI APOKRYFICZNE

„A pokryfy są to staro ży tn e pism a żydow skie i w czesnochrześcijańskie, niepew nego pochodzenia, 0 tre śc i często ta je m n e j, w ręcz odbiegającej od po ­ w szechnie p rzy ję tej nauki...” (Encykl. katol. t. 1, s. 758).

T erm in Apokryphos został zaczerp n ięty z języka greckiego i oznacza — ukry ty , ta jem n y . N azw ano je ta k w w. V ze w zględu n a ich tajem n icz e pochodzenie 1 treść, i dlatego, że je u k ry w a n o i p iln ie strzeżono, ab y n ie d o sta ły się w rę c e pospólstw a.

Do X V I w. ap o k ry fy n igdy o ficjaln ie n ie były z a li­

czone do kanonu, m im o że z k anonicznym i księgam i stan o w ią podobieństw o poprzez do m n iem an e a u to r­

stw o i relig ijn ą tem atykę.

R elacje „Ojców Kościoła”

W spom nieliśm y już, że a p o k ry fy n ie zostały u zna­

n e a n i przez Żydów, a n i przez ch rz eśc ija n pierw szych w ieków , a n i przez p ro testan tó w . W zw iązku z tym w a rto przyjrzeć się w ypow iedziom „ojców kościoła” ń a te n tem at.

P>o ra z pierw szy te rm in u ap o k ry fy użył Klemens a Aleksandrii (S trom ata 1, 15, 69). Orygenes użył go n a oznaczenie k siąg religijnych, k tó re choć pożyteczne, zaw ierały w iele błędów i n ie były całkow icie zgodne z n a u k ą ch rześcijań sk ą (P rologus in, C anticum ). Rufin (ok. 345 r. — ok. 410 r.) n a z w a ł apo k ry fam i te księgi, których n ie w olno było czytać w kościele publicznie (Expositio Sym boli, 38), a Hieronim uw ażał, że ja k a ­ kolw iek księga istn ie je poza d w u d ziestu czterem a k a ­

nonicznym i księgam i S tareg o T estam entu, należy ją um ieścić w śród apokryfów (Prologus galeatus). Tenże p isa ł rów nież, że pozostałe księgi n ie są natchnione, n ie m ożna ich używ ać d la p o tw ie rd z en ia dogmatów kościelnych (P rae fa tio in librois Salom onis). Zarówno Hieronim (Ad L aetam , 107, 12) ja k i Augustyn (De C iv ita te Dei, 15, 23, 4) p o d k reślali ich tajem n icz e po­

chodzenie, lu b n ie od ty c h autorów , k tó ry m były przy­

pisyw ane. T acy p isa rz e pierw szego ch rz eśc ija ń stw a jak Cyryl Jerozolimski (ok. 315—386), Epifaniiisz (ok.

315—403), Grzegorz i Nazjanzu (329—389), i Rufin o pow iadali się z a 24 k anonicznym i księgam i Starego

T estam entu.

W ro k u 390 H ieronim pisał, że poza ty m i ściśle u stalonym i k sięgam i św iętym i in n e n ależy uw ażać za apokryfy, a w c z te ry la ta później napisał, że te księgi, k tó ry ch n ie m a w zbiorze judaistycznym , należy od­

rzucić. P om im o ta k pow ażnych arg u m e n tó w dotyczą­

cych k w estionow ania apokryfów , arg u m e n tó w takich ja k : u sta le n ie k a n o n u palestyńskiego, n egatyw ne sta­

now isko p ierw otnego c h rz eśc ija ń stw a i k ry ty czn e re­

la c je ojców kościoła;, kościół k ato lic k i d ek re te m 4 sesji soboru try d en ck ieg o z d n ia 8 k w ie tn ia 1546 r. w od­

pow iedzi n a posunięcia refo rm ato ró w , zw łaszcza Lu­

t r a (1526 r.), kategorycznie zaprzeczających kanonicz- nośei ksiąg apokryficznych, ogłosił dołączenie apokry­

fów do k a n o n u P ism a Św iętego. W spom niany wyżej d e k re t soboru tryd en ck ieg o p osiadał bardzo wym owną dziś k la u zu lę : „G dyby Izaś k to ś ty c h ksiąg (które zo­

sta ły w yliczone) całych w ra z z ich częściam i, ta k jak je 'się zw ykło w kościele k ato lick im czytać i ja k znaj­

d u ją się w s ta re j rozpow szechnionej łacińskiej formie (tekstu), n ie u zn a ł z a św ię te i k anoniczne ... niech bę­

dzie w y k lęty ” (E nchiridion biblicum , 45).

P ro te sta n ci je d n ak ż e pozostali w ie rn i idei zacho­

w a n ia żydow skiego k a n o n u P ism a Sw., a id ąc za wzo­

re m kościoła chrześcijańskiego pierw szych wieków p rzy ję li k a n o n P ism a Św iętego bez apokryfów . W śla­

d y p ro testan tó w p o s d y in n e wyznania, chrześcijańskie, zw łaszcza ce rk iew p raw o sła w n a i kościoły w olne (ko­

ścioły m a łej reform acji).

A. Apokryfy Starego Testamentu

Do staro testam en to w y ch ap okryfów należą nastę­

p u ją ce księgi:

1. T obiasza 2. Ju d y ty

3. P ierw sza M aebabejska 4. D ruga M achabejska 5. M ądrości (Salomona)

6. M ądrości S y rach a (Eklezjastyk) 7. B a ru ch a

8. L ist Jerem iasza (6 r. Księgi B arucha) 9. d o d atk i apokryficzne:

— D aniela (3,24—90; 13 i 14 r.)

— E ste ry (10,4—13; 11,2—12; 13,1—14,19; 15,4—19.

16,14).

(9)

B. Apokryfy Nowego Testamentu

W pierw szych w iekach c h rz eśc ija ń stw a rów nocześ­

nie z pow staniem kanonicznych ksiąg N owego T esta­

mentu n astęp u je b u jn y ro z k w it lite ra tu ry ap o k ry ­ ficznej. W skład lite ra tu ry apokryficznej w chodzą:

Ewangelie, Dzieje, L isty i A pokalipsy.

a) E w a n g e l i e

1. P rotoew angelia J a k u b a (II w. ?)

2. Ew angelia w /g H ebrajczyków (II — IV w.) 3. Ew angelia w /g E gipcjan

4. Ew angelia w /g E bionitów (II — III w.) 5. Ew angelia w /g P io tra

6. Ew angelia w /g Tom asza 7. Ew angelia w /g G am aliela 8. E w angelia w /g N ikodem a 9. Ew angelia w /g N azarejczyków 10. Ew angelia E w y i(utwór gnostycki)

11. E w angelia w /g Ju d a sz a Isk ario ty (u tw ó r gno­

stycki)

12. H istoria Jó z efa cieśli (V II w.)

13. H istoria zaśnięcia i w n iebow ięzia M arii (IV w.)

b) D z i e j e ( A c t a )

1. Dzieje P io tra (Quo vadis Domine) 2. Dzieje P a w ła

3. Dzieje P io tra i P a w ła (V — VI w.) 4. Dzieje Paw ła i Tekli

5. Dzieje T om asza (III w.) 6. Dzieje J a n a (III w.) 7. Dzieje A n d rz eja (II w.) 8. Dzieje M ateusza 9. Dzieje F ilip a

10. Dzieje B a rn a b y (m isja n a Cyprze) 11. Dzieje B a rtło m ie ja

12. Dzieje M acieja 13. Dzieje T adeusza 14. A cta P iła ta (IV w.) 15. Dzieje P seudo-K lem entyny 16. Zem sta Z baw iciela.

c) L i s t y

1. F pistola A postolorum (List apostolski III w.)

2. L ist d o L aodycejczyków (IV w.) 3. List d o A leksandryjczyków 4. List P a w ła do K o ry n tian (3) 5. List K o ry n tian do> P a w ła i(II w.) 6. List C h ry stu sa do A bgara, k ró la Edessy

7. List A b g ara do C h ry stu sa 8. Listy P a w ła do S eneki (6 listów)

9. Listy filozofa Seneki do P a w ła (8 listów IV w,)_

10. L ist P iła ta 11. List T om asza 12. L ist B a rn a b y

13. N auka A ddai (działalność Tadeusza) 14. List Pseudo-Tytusfi.

II —

d) A p o k a l i p s y ( O b j a w i e n i a ) 1. A pokalipsa P io tra (II w.) 2. A pokalipsa P a w ła (IV —• V w.) 3. A pokalipsa Tom asza

4. A pokalipsa B a rtło m ie ja 5. A pokalipsa S zczepana 6. A pokalipsa Z ach ariasza 7. A pokalipsa Jana, i(3 różne) 8. A pokalipsa M a rii (2 różne).

Dlaczego apokryfy n ie zostały włączone do kanonu Pism a Świętego?

1. Nie m a ich w kan o n ie palestyńskim , bow iem orto­

doksyjni Żydzi n igdy n ie włączyli, ich do zbioru ksiąg św iętych.

2. Z arów no P a n Je zu s C hrystus, ja k i Jego apostoło­

w ie i p ie rw si ch rz eśc ija n ie n ie u zn aw ali ich fza n atchnione, n ie cytow ali ich i n ie pow oływ ali się

n a ich treść.

3. Z naczna część lite ra tu ry apokryficznej nosi c h a ra k ­ te r naśladow czy, je st pochodzenia, późniejszego niż re la c je b iblijne, stą d też, istn iały o b iekcje co do ich

w iarygodności i, praw ow eirności.

4. N ie czytano ich n a relig ijn y ch zgrom adzeniach sygnagogalnych an i chrześcijańskich.

5. Ich w arto ść h istoryczna i d o k try n a ln a je st różna, za w ie ra ją w ie le fantastycznych, legendarnych, czę­

sto n aiw n y c h i niezgodnych z p ra w d ą danych, cza­

sem w rę c z błędnych i fałszyw ych, np. w K siędze Ju d y ty (1,1) je st b łę d n a w zm ianka, że N ebukadne- s a r kró lo w ał n a d A ssyrią w Niniw ie.

6. A pokryfy zo stały zakw estionow ane przez uczonych pisarzy i apologetów chrześcijańskich, tak ich ja k K lem ens A leksandryjski, Orygenes, R ufin, Cyryl Jerozolim ski, E pifaniusz, G rzegorz z N azjanzu, H ie­

ro n im i, A ugustyn.

7. Z u w agi n a n ieautentyczne, n ien atc h n io n e i n ie p ra - w ow ierne księgi zostały odrzucone przez L u tra i in ­ nych reform atorów . Tej sam ej zasady trz y m a ją się w szystkie kościoły p ro testan c k ie od czasów R efor­

m a c ji d o dziś.

Przytoczę w zw iązk u z ty m k ilk a w yraźnych p rzy ­ kładów błędnych, n aiw n y ch i niezgodnych z praw dą rela cji:

— E w angelia T om asza (cuda d okonyw ane przez m a ­ łego Je z u sa w okresie d zieciństw a —• por. Ja n . ,11;

4,54)

— D zieje P a w ła (szczegół o ochrzczeniu... lwa)

— H isto ria W niebow zięcia M arii P a n n y (por. Jan . 3,13),

II. PSEUDEPIGRAFY

Szczególnym ro d za jem relig ijn y ch utw orów lite ­ rac k ich były pseudepigrafy, któ ry ch b u jn y rozw ój d a ­ tu je się od czasów m ach ab ejsk ich <175 — 135 r. p. Ch.).

L ite ra tu ra ta -w w ielu przy p ad k ach podszyw ała się pod nazw y ksiąg kanonicznych, zw łaszcza prorockich, a ta k ż e pod im iona p atriarch ó w . P seudepigrafy izatem były pism am i o treści relig ijn ej, a le pod n ie p ra w d zi­

w ym im ieniem czy nazw ą. T erm in został zaczerpnięty z ję zy k a greckiego: pseudes — niepraw dziw y, n ie rz e­

czyw isty, zm yślony, oraz epigrafie — napis, ty tu ł dzieła, a w ięc p seudepigrąfy to d zieła pod n ie p ra w ­ dziw ym tytułem ,

Cytaty

Powiązane dokumenty

N astępnego dnia zjaw ił się robak, podgryzł ten krzew i Jonasz znów znalazł się bezpośrednio pod w pływ em działania słońca i ciepłego w iatru... Bóg

Na pew no będziesz też chciał wiedzieć, czy w tej m iejscowości zgrom adzają się w ierzący ludzie, aby uw ielbiać sw ojego Pana.. CZYTAJ SW OJĄ

nym, które pojawa się jako odpowiedź Boga na naszą tęsknotę, a polega na rodosnym uświadomieniu sobie miłości Bożej ku mnie i Bożej obecności — modlitwa

Tylko Jezu s może zapalić Tw oje życie i dzięki Niem u będziesz mógł prow adzić je zwycięsko.. Dlatego,' że są Jego w łasnością, Jego O blubienicą,

ność z Bogiem powodowała, że człowiek czuł się bezpieczny, dusza jego pełn a była pokoju, miłości, radości i w ew nętrznej równowagi... ło natom iast

kliw ie oceniona przez jurorów , dlatego też ograniczym y się do luźnych uwag. Z przyjem nością zauw ażyliśm y, że śfedni

plikowana droga, staje się prosta. Ciemność staje się jasnością. Jan działający nad Jordanem jest człowiekiem w iernym i oddanym Bogu, jest przykładem gGdnym

Najbardziej bowiem zainteresowani – Boniewski Paweł i Orzechowski Bronisław dręczeni zazdrością, postanowili krwawo zakończyć romans.. Strzały chybiły – czy