Nr. 146 Kraków, czwartek 30 maja 1901, Bocznik X .
Mm i M i k i p I A d n t a i i t n c y l I n k ó w , a l . B ra c k a 16.
TłlóFóa H r, K*8. ---
Waaalki* liity i in u jlk l »U- mlflai u l i l ; U m n i f i i R«- i a k i y i 1 M m l n l i t m y i , B r u k a 16.
W iUj i rtktflaów nia awraaa, k»r«ip.al»noyj buiaiiaaayok kia awiflfinia, llrtiw niaoplaoe&yak
Bit priyjmujt.
NAPRZÓD
Organ polskiej partyi socyalno-demokratycznej.
N um er pojedynczy 8 k ftle rij»
N um #r p o n U d sU lk o w y 4 h aU r* * Wychodti codziennie o g. 8 n u a w poniedziałki i dni połw i|t«-
ozne o godz. 10 rano.
Do nabycia: W adm inistraeyi, ml.
Bracka 1. 15, oraz ire w styktkitk biurach dzienników.
L isty reklam acyjne nieopiec*$ts- wane nie podlegaj* opłacie,
▲dres na telegram y: N aprzód- K ra k ó w .
F r e n a m e r a ta wynosi: W K r a k o w i e (bez odsyłki): m iesięcznie 1 korona 80 k ał., kw artalnie 4 kor. 50 k , roeznie 18 ker. — Z a d o s t a w ę d o d o m u dopłaea się n i e s l |S f n l e 30 h al. — W ▲ t a t r y i : m iesięcznie 3 k e r ^ kw artalnie 0 kor., rocznie 14 ker.. — W N i e m o i e o h : kw artalni* 7 marek. - - w innych krajach kw artalnie M franków. — Za k aidę zmianę adresu dopłaca «ię 40 hal. — D la robotników w Kra
kowie i Podgórzu t y g o d n i e * a prenum erata 40 hal.
Of?w»sea8® (inseraty) przyjmuj* A dm inistracja aa sp łatę od miejsca wiersza jedne- szpaltowego drobnym drukiem (petitem ) za pierw szy raz po 20 halerze, następny p?
10 halensy. — „ N a d e s ła n e " od miejsca w ie rn a drukiem petitowym po 40 halerzy aa kaidy ras. — Zafięcznikt (prospekty i. t. d.) przyjmuje zię za Cenę 3 ker. aa 100 egzemplarzy dla zamiejscowych, a l kor. za 100 egzemplarzy dla miejzeowyeh prena-
iŁeratorów. — Należytoió należy n a p r z ó d nadesłać.
miesięcznie 1 K 60 h kwartalnie 4 , 50 , rocznie . 18 „ — „ Za dostawę do domu w Krakowie i Podgó
rzu dopłaca się 20 h miesięcznie.
Czas odnowić prenumeratę I
„Naprzód"
wychodzi codziennie o godz. 8 rano, w ponie
działki i dni poświąteczne o godz. 10 rano.
Prenumerata wynosi:
w Krakowie: w A ustryi:
miesięcznie . . 9 K kwartalnie . . 6 K rocznie . . . 94 K
w Niemczech:
kwartalnie 7 marek.
w Innych krajach:
kwartalnie 10 franków.
Numer pojedynczy 8 h.
Numer poniedziałkowy i poświąteczny 4 h.
Dla robotników Krakowa i Podgórza pre
numerata tygodniowa (od niedzieli do soboty) 40 h Do nabycia w Administraeyi i we wszyst
kich Agencyach dzienników.
Redakcya i adm inistracja: Kraków, Braoka L. 15 — Telefon nr. 396.
Szan. Prenumeratorów miejsco
wych i zamiejscowych upraszamy o bezzwłoczne odnowienie przed
płaty, której w arunki podajemy na czele numeru. Tylko w ten sposób uniknąć będzie można przerw y w otrzymywaniu naszego dziennika.
P r e n u m e r a t ę należy uiszczać z g ó r y .
Równocześnie zwraca się uwagę Szanow. Prenumeratorów miejsco
wych, a b y p r z y u is z c z a n iu p r e n u m e r a t y ż ą d a l i k o n ie c z n i e k w it ó w prenumeracyj- nych, w przeciwnym razie zapłata będzie nieważną i nie zostanie u- względnioną.
Taksamo na wszelkie d a tk i na
leży koniecznie żądać od inkasen
tów k w it ó w .
Administracya „Naprzodu".
Z dnia.
K raków , 2 9 m aja.
Znowu konszachty.
S e n s a c y jn a w iad o m o ść o w s t ą p i e n i u s t o j a t o w s z c z y k ó w i p.
B o j k i d o K o ł a p o l s k i e g o , p o d a n a w c z o ra j p rz e z lw o w sk ie d z ie n n ik i, o k a z u je się n ie d o k ła d n ą i p o czę
ści m y ln ą .
F a k ty c z n ie s p ra w a p rz e d s ta w ia się w sp o só b n a s t ę p u j ą c y :
W d ru g i d z ie ń Z ie lo n y c h ś w ią t o d b y ło się w K ra k o w ie (w r e s ta u r a c y i S m o łc z y ń sk ie g o ) p o sie d z e n ie „ ra d y
n a c z e ln e j * s tr o n n ic tw a ks. S t o j a ł o w s k i e g o p o d je g o o so b istem p r z e w o d n ictw em .
M ięd zy in n y m i w zięli w n ie m u d z ia ł p o sło w ie S z a j e r, B o m b a , W i l k i F i j a k . W ię k s z ą część p o sie d z e n ia z a ję ły r o z te r k i i k łó tn ie o so b iste m ię d z y ty m i p o sła m i, k tó r z y w k o ń c u z o sta li z m u sz e n i do w z a je m n e g o p r z e p ro s z e n ia i p o g o d z e n ia się n a ra z ie . N a d to n a p o sie d z e n iu te m n a ra d z a n o się n a d te m , c z y p o sło w ie lu d o w i n ie p o w in n ib y w s tą p ić do K o ła p o lsk ie g o . S z a jo r tw ie rd z ił, ż e p o s e ł B o jk o n o si się z ty m p ro je k te m . K s. S to ja ło w sk i ró w n ie ż t ę m y śl p o p ie ra ł. O s ta te o z n ie u c h w a lo n o : p o ro z u m ie ć się ze s tr o n n ic tw e m lu d o w e m i g d y b y p o sło w ie s tr o n n ic tw a lu d o w e g o w s tą p ili do K o ła p o lsk ie g o , to p o d ty m w a ru n k ie m i sto ja ło w sz o z y c y w s tą p ią do K o ła p o l
skiego.
J e d n a k o w o ż k o m ite t w y k o n a w c z y s tro n n ic tw a lu d o w e g o , k tó r y d n ia 26 bm . o d b y ł p o sie d z e n ie w K ra k o w ie , z a ją ł o d m ie n n e sta n o w isk o , w y ra ż o n e w n a s tę p u ją c e j r e z o l u c y i :
Sytuacya w kraju od czasu ostatnich wyborów do Rady państwa w niczem się nie zmieniła na lepsze dla ludu, przeci
wnie, na każdym kroku reakeya i tłumie
nie dążeń ludu do zajęcia należnego mu
Towarzysze! Pamiętajcie o fondnszn prasowym codziennego „Naprzodu!"
E M I L Z O L A .
P O W I E Ś Ć . 17)
W k siężycow ym blasku kilku lamp ele fetrycznych, poprzez cienie szop, w ieży do kąp ieli, lu f d ziałow ych , pieców cem entni- czycli, o n iew yraźnych k szta łta ch , podo
bnych stożk ow atym budowlom ja k ieg o ś bar
barzyńskiego kultu, lokom otyw a m ałych rozm arów poruszała się zw olna, w ydając OBtre św isty o strzegające, by kogoś nie przejechać. P rzed ew szystk iem jednakże na samym ju ż progu o g łu sza ły odw iedzają
cych dw a m łoty, funkcyonujące w rodzaju piw nicy, których dnże łby dostrzegało się odrazu, łb y zw ierzą t żarłocznych, kujących ż-elazo w szalonym rytm ie, g ry zą cy ch je, W yciągających w drągi z całą zajadłością sw ych zębów z m etalu. Zatrudnieni tu r o
botnicy, w ycią g a cze, ż y li w niem ocie, w wde • cznem m ilczeniu, porozum iewając się tylko giestam i w nieprzerw anym buku i drganiu, ja k ie ich otaczały. M inąw szy nizki budy
nek, w którym sz a la ły inne m łoty, Ł ukasz zb oczył w lew o i przebył drugie podw órze, którego zryta ziem ia zaw alona b yła od padkam i m etalu śpiącem i w błocie, zanim stopione zostaną po raz drugi. G rjm ada ludzi ład ow ała na platform ę w agonu tegoż dnia ukończony słup torpedow ca z kutej sta li; m ała lokom otyw a, zaraz go m iała zabrać. P on iew aż nadjeżdżała w łaśnie z św i
stem , m usiał przed nią na bok uskoczyć, poczem puścił się aleją pom iędzy sym etry- cznem i stosam i g ęsi lanego żelaza, surow ca, i zn a la zł się w reszcie w h ali pieców i w a l
cowni.
H a la ta , jedna z najobszerniejszych, hu
czała w e dnie straszliw ym łoskotem w al
ców w pełnym ruchu. L ecz o tej nocnej godzinie w alce sp a ły , w ięcej n iżeli połowa, olbrzym iej szopy pogrążoną b yła w g łęb o
kim mroku. Z dziesięciu za ś pieców cztery tylko g o rza ły , pracując w espół z dwoma młotami. Tu i ow dzie skąpy płom yczek g a zo w y chw iał się w przeciągu, w ielkie cienie za lew a ły przestrzeń, w g ó rze z a le dw ie m ożna było do trzeć grube zad ym io- ue w iązan ie, podtrzym ujące dach. Z c ie mności d olatyw ał plusk w ody, ubita ziem ia, służąca za podłogę, poryta i nierów na, rozlew ała się w w ielu miejscach w sm ro
dliw e błoto, bokami zaś nie b yła niczem innem, j a k pyłem w ęglow ym , kupą w sz e l
kiego rodzaju szczątków .
P an ow ał to w szędzie, brud plugaw ej ro
boty, roboty bez w esela, obrzydłej i prze
klętej, w jaskini zatrutej dymem , zaw ala
nej lotnym brudem, czarnej, zrujnowanej, potwornej. N a ćw iekach pew nego rodzaju bud z nieohyblow anych desek w isiały s u knie do w yjścia robotników, zrnięszane z płóciennymi i skórzanym i fartuchami. Cały zaś teu ponury obraz nędzy o zła ca ł się blaskiem płom ieni ty lk o w tenczas, kiedy
2 „N A P R Z O D “ Nr. 146
stanowiska staje się widoczniejszem. Wobec tego komitet wykonawczy Rady naczelnej stronnictwa ludowego uznaje, że stanowi
sko stronnictwa i jego reprezentantów ta k że musi pozostać niezmienionem na wszy
stkich stanowiskach i we wszystkich wzglę
dach. W szczególności stosunek posłów stronnictwa ludowego do t. zw. Koła pol
skiego musi pozostać niezmieniony.
P o p o sie d z e n iu sto ja ło w sz c z y k ó w d n ia 27 b m . o d b y li lu d o w c y d ru g ie p o sie d z e n ie , w k tó re m w z ię li u d z ia ł p p . : W y s ł o u c h , S t a p i ń s k i , dr.
S z a f l a r s k i , dr . B e r n a d z i k o w - s k i , B o j k o i O l s z e w s k i . P o se ł B o j k o b y ł p o d o b n o z a w s tą p ie n ie m do K o ła p o lsk ie g o , czem u sta n o w c z o s p rz e c iw ili się p o se ł O l s z e w s k i i r e s z ta c z ło n k ó w w y d z ia łu .
O s ta te c z n ie u c h w a lo n o n a s tę p u ją c ą re z o lu c y ę :
Nie uznaje się wcale potrzeby obecnie zwoływania walnego zgromadzenia Rad na
czelnych w celu rozstrzygnięcia tej spra
wy, a to i z motywów, podanych w uchwale komitetu wykonawczego stronni
ctwa ludowego z dnia 26 b. m. i z tego powodu, że właśnie nadchodzą powszechne wybory do sejmu, które dopiero odsłonią, czy partya w kraju rządząca, a w Kole polskiem ogromną większość stanowiąca, zamierza zaniechać bezwzględnej walki ze stronnictwami ludowemi, z taką zaciekło
ścią dotąd prowadzonej wszelkimi, nawet wielce niegodziwymi i niemoralnymi środkami.
N a r a z ie w ięc n ie m a m o w y o w s tą p ie n iu p o słó w lu d o w y c h do K o ła p o l
sk ieg o , bo lu d o w c y p ro p o z y e y ę tę o d rz u c ili, a s to ja ło w s z c z y c y u c h w a lili w s tą p ić do K o ła ty lk o ra z e m z lu dow cam i.
A le fa k te m je s t, że k o n s z a c h ty się to c z ą , fa k te m je s t, ż e u ja w n ia się u n ie k tó ry c h c z ło n k ó w g a lic y js k ie j opo- z y c y i p a r la m e n ta r n e j s k ło n n o ść do p o rz u c e n ia g o rz k ie g o c h le b a o p o z y c y i
i do w s tą p ie n ia w sp o k o jn ie d rz e m ią ce, p o d rz ą d a m i k lik i sta ń c z y k o w sk ie j, s z e re g i K o ła p o lsk ieg o . Ż e ks. S t o j a ł o w s k i n o si się z ta k ie m i m y ś la m i, to z d a je się p o tw ie rd z a ć d w u z n a c zn e s ta n o w isk o , ja k ie z a ją ł w o b ec o s ta tn ie j k a m p a n ii p a r la m e n ta rn e j, p rz e p ro w a d z o n e j p rz e c iw K o łu p o l
sk iem u p rz e z p o s ła D a sz y ń sk ie g o . S ta r y lis sp ie sz y z p o m o c ą K o łu p o lsk ie m u o sz c z e rstw a m i i in s y n u a - c y a m i, rz u c o n e m i n a to w . D a s z y ń sk ieg o i p a r ty ę s o c y a ln o -d e m o k ra ty - czn ą. T o d a je do m y śle n ia .
S tro n n ic tw o lu d o w e n ie w ą tp liw ie n ie p r a g n ie o b e c n ie p rz e d w y b o ra m i sejm o w y m i z w ija ć s z ta n d a ru i c h ro n ić się p o d s k rz y d ła K o ła p o lsk ieg o . N ie m ia ło b y o n o w te m ż a d n e g o i n te re su , p rz e c iw n ie , m u s ia ło b y się to n a n ie m ty lk o szk o d liw ie o d b ić. A le j u ż sam fa k t, że w s tro n n ic tw ie ludo- w em są je d n o s tk i, a n a w e t p o sło w ie, c ią ż ą c y do K o ła p o lsk ie g o , j e s t o b ja w em b a rd z o c h a r a k te ry s ty c z n y m .
Co c h w ila ja k ie ś k o n s z a c h ty o d s ła n ia ją , n a j a k k ru c h y c h p o d s ta w a c h z b u d o w a n ą j e s t o p o z y o y a c h ło p s k a w G a lie y i. P o to c z k o w ie , K r a m a rc z y k , D a n ie la k — o to g a le r y a m e n e ró w ch ło p sk ich , k tó rz y , d o c h ra p a w s z y się m a n d a tó w , z a w ie d li p o ło ż o n e w n ic h p rz e z lud n a d z ie je i s p rz e d a li je g o in te r e s y z a m isk ę so czew ic y . H is to r y a ru c h u lu d o w e g o w G a lie y i, to sz e re g ta k ic h z d ra d . D la te g o lu d p o w in ie n się m ie ć n a b a c z n o śc i i b a rd z o p iln ie p a trz e ć n a p a lc e ty m , k tó r z y p o lity k ę lu d o w ą ch c ą ro b ić n a k o n w e n ty k la c h po z a p le c y m a lu d u .
, ^---
Zjazd w Gnieźnie przez pruską policyę udaremniony!
O d p o lsk ie j p a r ty i so c y a listy c z n e j z a b o ru p ru s k ie g o o trz y m u je m y n a s tę p u ją c ą w ia d o m o ś ć :
„N ie u d a ło się n a m u rz ą d z ić V I.
z ja z d u n a sz e j p a r ty i n a ziem i o jc z y s te j ! P o lie y a n ie d o p u śc iła do o d b y c ia z ja z d u w G n ie ź n ie . W ię k sz o ść p rz y - b y ły o h do G n ie z n a d e le g a tó w w y d a liła z lo k a lu , k tó r y w o s ta tn ie j chw ili u z n a ła z a „n ie s to s o w n y “ ; w ła śc ic ie lo w i lo k a lu z a g ro z iła g r z y w n ą 160 m a re k .
D z ię k i p rz e z o rn o ś c i z a rz ą d u p a r t y j n e g o k o n g r e s n i e z o s t a ł u d a r e m n i o n y . U d a ł o s i ę n a m z m a tem o p ó ź n ie n ie m o d b y ć o b r a d y w B e r l i n i e , d o k ą d d e le g a c i n a ty c h m ia s t z G n ie z n a w y je c h a li. O b ra d y z ja z d u w B e rlin ie o d b y ły się w sali
„ E n g lis c h e r G a r t e n “, p r z y u d z ia le 29 d e le g a tó w z 15 m iejscow ości.
J u t r o o trz y m a c ie o b sz e rn e s p ra w o zd a n ie . “
O to tr u d n o ś c i,‘ z ja k ie m i b ra c ia n a si w z a b o rz e p ru s k im w a lc z y ć m u sz ą n a k a ż d y m k ro k u . N a w e t z ja z d u sw ego n ie m o g ą o d b y ć n a o jc z y ste j ziem i.
T e m w ię k sz e u z n a n ie n a le ż y się ich n ie z m o rd o w a n e j p ra c y .
LIST Z FRANCYI. ~
P aryż, 26 maja.
Jeszcze o buncie algierskim. — Definitywne fiasco z ks. Bruneau. — Natrętny kandydat na męczennika. — Czy Francuzi są Chińczykami ?
(D okończenie.)
H rabia de L ur Saluces, mijając słupy graniczne franko-belgijskie, rachow ał, że zaraz zostanie zaaresztow anym : zawiódł się! Tylko celnicy dopytywali się go tro skliwie, czy nie przewozi przypadkiem cy
gar. Bez przeszkód dojechał do P aryża...
Stacya... może tu wreszcie zechcą go zaa
resztować? Znów zawód: tylko celnicy p y tają, czy nie wiezie jakich spirytualij. Zde
tonowany hrabia zajeżdża do swego pała
cu, ostentacyjnie pokazuje się na ulicach, by ktoś w imieniu prawa i t. d... Napró- żno. Zniecierpliwiony, zasiada wreszcie przy
majster pnddlerski rozwarł drzwi swego pieca, z którego buchał w tej samej chwili oślepiający blask i niby światło nagle ro z błysłej gwiazdy, mrok całej hali zapełniał jasnością.
Gdy Łukasz do hali wkroczył, Bonnaire mięszał właśnie po raz ostatni topiony k ru szec, dwieście kilogramów płynnego me
talu, które piec i praca miały zamienić w stal. Cała operaeya wymagała czterech godzin czasu, a najcięższą częścią roboty było to mięszanie, po pierwszych godzinach oczekiwania. Trzymając oburącz pięćdzie- sięciofuntowe mięszadło, m ajster puddler mięszał przez dwadzieścia minut w bucha
jącym z wylotu pieca żarze metal rozpa
lony do białości na dnie pieca. Hakiem mięszadła skrobał dno i ugniatał ogromną gałkę kruszcu, podobną do słońca, na które on jeden tylko mógł patrzeć, mając oczy przyzwyczajone do żaru i rozpoznając po barwie kruszcu, w jakiej fazie znajduje się robota. A kiedy wyciągał mięszadło, było ono na drugim końcu pąsowe i całe obsy
pane iskrami, jak kwieciem.
Bonnaire dal giestem rozkaz swojemu palaczowi, aby podsycił ogień, podczas kie
dy inny robotnik, pomocnik puddlera, po
chwycił za mięszadło, aby z kolei „wziąć się do liaka“ , wedle utartego wyrażenia.
— W szak mówię z panem Bonnaire ? — zapytał Łukasz, podszedłszy.
Zdziwiony, potwierdził robotnik skinie
niem głowy. W koszuli tylko i płóciennych spodniach, przepyszny był z swoim białym karkiem, rumianą tw arzą w zwycięskim wysiłku i rozpromienieniu praey. Liczył zaledwie trzydzieści pięć lat, jasnowłosy kolos, z czupryną przystrzyżoną krótko, z szeroką, grubą, łagodną tw arzą, z k tó rej ust dużych, mocnych i wielkich, spo
kojnych oczu wyzierała dusza prawa i dobra.
— Nie wiem, czy mnie pan poznaje — rzekł Łukasz. — Spotkałem tu taj pana tamtego lata, rozmawialiśmy z sobą.
— Pamiętam doskonale — odrzekł po chwili majster puddlerski; — pan jesteś przyjacielem pana Jordana.
Lecz kiedy młody człowiek wytłómaezył mu, z niejakiem zakłopotaniem, powód swe
go przybycia, to co widział i słyszał, opi
sał nędzne położenie Josiny pozbawionej daehn i przedstawił mu, że jedyny ra tu
nek on sam teraz już tylko biednej dzie
wczynie dać może, robotnik pogrążył się w milczeniu, zaambarasowany także. Umilkli obaj i nastała chwila oczekiwania, którą przedłużał czysty dźwięk młota, zainstalo
wanego w tem miejscu dla obsługi dwu tyłem się stykających pieców. Nakoniec, kiedy młot umilkł, majster, mogąc się dać sły zać, wyrzekł z p ro sto tą:
— Dobrze, zrobię, co się da... J a k tylko skończę, to znaczy za jakieś trzy kw a
dranse, pójdę z panem.
Łukasz, chociaż już była blizko jedena
sta, postanowił czekać i zwrócił zrazu u- wagę na mechaniczne nożyce, które w je dnym zakącie cienia obcinały stalowe drągi, wyszłe z puddlerskiego pieca, z takim spo
kojem i łatwością, jakby to było masło, nie metal. Za każdem cięciem szczęk od
padał mały kawałek, kupa odpadków rosła, poezem je uwożono w takack do przegród w hali ładunkowej, gdzie każde trzydzieści kilogramów ładunku umieszczano w osobnej skrzynce, przeznaczonej z kolei do wynie
sienia na halę pieców z tyglami.
(Ciąg dalszy nastąpi.)
Nr 146. , S A P R Z O D “ 8
biurku i w form ie obelżyw ej przypomina w ładzom , iż on, banita, przybył do P a r y ża i jest. do d y sp o zy cji sądu... M ijają g o dziny, dnie — n ik t się nie z g ła s z a , z w y jątk iem roju reporterów gazeciarskicb, k tó rych d łu gie, sensacyjne opisy, przypom ina
jące sw ym tonem ogórkow e gaw ędy o dwu- głow em cielęciu, ośm ieszają jed y n ie p. hra
b iego, W reszcie zjaw ia się jak iś p rzedsta
w iciel w ład zy, spisuje protokół, ulatnia się i znów cisza i zapom nienie... G azety z obo
zów przeciw nych poczynają sobie drwić niem iłosiernie z niem ęczennika wbrew w ła snej w oli, a ca ła prasa unisono n aigraw a się z policyi, k tóra, m ając sw ych agentów za granicą, nic nie w ied ziała o majowej w y cieczce hrabiego-w ygnańca.
P rezyd en t gabinetu W aldeck-R ousseau p ok azał się w tej spraw ie sprytnym g r a czem : poniew aż hr. de Lur Saluces, celem w yw ołania głośn ego ferm eutu, chciał stać się bohaterem tragiczuym — on swem oho • jętnem traktow aniem autirepublikańskiego eks-spiskow ca, zdegradow ał go odrazu na p ostać kom iczną. N aturalnie rozpraw a mu si być wznowioną, ale i tu zaw ód spotka h ra b ie g o : śledztw o nie będzie ponownie przeprow adzonem ; sesya senatu, ukonsty
tuow anego wr trybunał stanu, potrw a k ró tko i cały efek t zg in ie, ja k kropla wody, w szybkich falach paryskiego życia. N a- próżno hrabia się deranżow ał .. Cała ta h istorya je s t tak oryginalnie francuską, że n igd zie indziej zdarzyćby się nie m ogła.
R ów nież oryginalnym je s t i spór p. Lar- ronm eta, k rytyk a teatraln ego „T em psa", ze słynnym dram aturgiem norw eskim Biórn- sternem , ciągn ący się ju ż od m arca. Biórn- stern, który na żądanie kółka m iłośników sceny w y sta w ił w jednym z teatrów p a
ryskich swój ostatni dram at: , Ponad s i
ły " , z o s t a ł, zdaje się, n iem ile dotkniętym chłodnem potraktow aniem je g o sztuki przez k rytyk ę francuską i pod w rażeniem tego zaw odu nie poskąpił cierpkich uw ag F ra n cuzom , którym zarzu cił, iż w ych w alają t y l
ko w łasnych artystów , iż mnrem chińskim oddzielają się od sztuki europejskiej, że tak i p. Larroum et przy wznowieniu „ P a trie" Sardou obw ieścił św iatu , że to n a j
w ięk szy dram at p r o z ą , ja k i zo sta ł przez w spółczesnego pisarza stw orzony.
A I b s e n ? — pyta B iórnstern. Czyż mo
żna Sardou sta w ia ć na rów ni z takim olbrzym em ? A le F rancya niedocenia tego geniusza. N ajlep szy dowód, że P a ry ż, po
siadając ty le scen, nie ma żadnej, p o św ię conej utworom Ibsena, choć np. ty le m iast niem ieckich na to się zdobyło. Francuzi, zasklepieni w chińskiem podziw ianiu sa m ych siebie, nie starali się te ż zapoznać z arcydziełam i B ócklina itd.
T u pozw olę sobie na m ałe interm ezzo.
Znany z procesu D reyfusa pułkow nik P ic- ąnart, tw ierd ził w liście do „A urorę", że np. śm ietanka armii francuskiej, bo sztab g en eraln y, nie w ied ział naw et o istnieniu B ócklina i p rzejąw szy list do P icq u arta, w y sła n y z B a zy lei, a opisujący słynny obraz B ócklina .Ś w ię ty g a j" , dom yślał się, że pod z m y ś l o n e m (!) nazw iskiem Bóek- lin a nie k ryje się n ik t inny, jen o... pruski gen erał B ock , z którym oczyw iście P ią u a rt zdradziecko się kom unikował.
P an Larroum et, odpow iadając B iórnster- now i, ośw iadczył, że jeg o zdaniem obrazy B ócklina są pozbawione w szelk iego polotu, ciężkie, k rzyk liw e (s ic !), w reszcie porzu
ciw szy pole estety k i, rzucił się na Biórn- sterna z a je g o pangierm ańskie przem ów ie
nie w B erlinie (istotnie bardzo niesm aczne), w którem m iędzy innem i B iórnstern w y rzek ł taki piram idaluy nonsens, ja k — że żyw iołow i niem ieckiem u zaw d zięczać będzie E uropa przyszły pokój w ieczy sty i roz brojenie... B iórnstern znów replikow ał w św ieżo w yszłej „R evue blanche*, stając zw ła szcza w obronie B ócklina i za zn a cza ją c słusznie, że je g o zdanie w tym w z g lę dzie podziela cała Europa, czem poiryto
w any Larroum et ośw iad czył, że skoro Biórnsternowi wolno S arcoy’a nazyw ać C hińczykiem , to jem u w olno stw ierd zić, iż obrazy B óck lin a robią nań w rażenie, jak gdyby pochodziły z pod pędzla ja k ie g o boksera. Ten w cale niedow cipny przyeiuek okrasza krytyk „Tempsa" długim w yw o
dem — kto upow ażnił B iórnsterna do prze
m aw iania im ieniem E uropy?
Czy je s t to ostatni rozd ział sporu lit e rackiego, niew iadom o: Biórnstern jest bar
dzo uparty i niechętnie p ozostaw ia prze
ciw nikow i ostatnie słow o B ądź co bądź spór ten rzuca jask raw e św iatło n a zaścian kow ość Francuzów w rzeczach sztuki.
Przegląd polityczny.
= Przełom w sprawie chińskiej. L e n iw ie , m o n o to n n ie w lo k ą c a się a k c y a c h iń sk a z d a je się o b e c n ie w reszcie z b liż a ć do ro z w ią z a n ia . Z n a c z n a część w ojsk e u ro p e js k ic h p o w ró c ić rc a do k r a ju , d w ó r c h iń sk i w y b ie ra się z p o w ro te m do P e k in u , „ n ie d o p a łe k " h r.
W a ld e rs e e z p o p io łe m asb e sto w e g o d o m k u s ta n ie p rz e d o b liczem sw eg o c e s a rz a b e z liśc i w a w rz y n u , c h y b a ty lk o z k ilk o m a w a rk o c z a m i śc ię ty c h k a to w sk im m ieczem m a n d a ry n ó w . O so
b liw a to b y ła w o jn a . N a p rz ó d n ie z a p o w ia d a n o je j n ig d y fo rm a ln ie , a p o te m , j a k j ą p ro w a d z o n o ! O d d zia ły b o k se rsk ie i w s p ie ra ją c e j e n ib y w b re w w o li rz ą d u w o jsk a r e g u la r n ie z o sta ły z a ra z w p o c z ą tk a c h ak c y i r o z b ite , lu b c o fn ę ły się w g łą b k ra ju , d w ó r c h iń sk i u m k n ą ł do n a jb a rd z ie j o d leg łej p ro w in c y i i n a g le w ie lk i z d o b y w c a W a ld e rs e e w ra z z w ie lo ję z y c z n ą a rm ią sp rz y m ie rz o n ą z n a la z ł się w „ m ilita r n ej p ró ż n i" : n ie b y ło z k im w alczy ć.
A p rz e c ie ż n a p la c u b o ju k re w się to c z y ć m u s i, w ięc d a le jż e n a p a d a ć sp o k o jn y c h m ie sz k a ń c ó w , p a lić w sie, m o rd o w ać...
Z a c z ę ły się fo rm a ln e o rg ie... O d y p o p a lo n o w sz y stk o d o k o ła P e k in u , w e sz ły w m o d ę „ e k sp e d y c y e k a rn e * do o d le g le jsz y c h okolic, aż w reszc ie w z a je m n e k łó tn ie s p rz y m ie rz e ń c ó w n a m ie jsc u i o s tre k r y ty k i p a r la m e n ta rn e p o d a d re se m ty c h zb ó je c k ic h w y p ra w s p o w o d o w a ły , iż W a ld e rs e e m u za c z ęli k o m e n d a n c i w o jsk o b c y c h o d m a w ia ć p o s łu s z e ń s tw a . I to u d a w a n ie w o jn y p o w o li m u sia ło się p r z y tłu m ić , ja k p ło m ie ń w k o p c ą c e j la m p ie , aż do z u p e łn e g o z a g a śn ię c ia .
T a k sam o ro z p a c z liw ie d łu g o i n u d n ie to c z y ły się i to c z ą ro k o w a n ia p okojow e, U ło żo n o ty lk o p o d e b a ta c h bez k o ń c a su m ę o d sz k o d o w a n ia , k tó r ą C h in y z a p ła c ić m a ją m o c a rs tw o m : 4 5 0 m ilio n ó w ta e ló w , m n iej w ięcej p o ło w ę te g o , co F r a n c y a z a p ła c iła P ru s o m p o p o g ro m ie w ro k u 1870.
F r a n c y i k o n tr y b u c y a w o je n n a n ie d o p ro w a d z iła do r u i n y : z a s o b n y k ra j o d ż y ł p o n ie j w k ró tc e , ja k w y tr z y m a ła ro ś lin a p o je d n y m m ro zie, C h in y je d n a k , m im o, że lu d n o śc ią sw o ją do- ró w n y w u ją E u r o p ie , p o d o b n y u p u s t z ło ta d o p ro w a d z ić m oże do d łu g o le tn ie g o c h e r la c tw a , k tó r e w y z y s k a ć p o tra fią E u ro p e jc z y c y . D ziś w szak że w s k u te k w z a je m n e j z a w iśc i m o c a rstw n ie z a n o si się n a ja k ie ś „ p re to n s y e "
te r y to r y a ln e . T y lk o R o sy a , k o r z y s ta j ą c z p o m y śln e j d la n ie j k o n s te la c y i
p o lity c z n e j i g e o g ra fic zn e j ( p r z y ty k a n ie je j a z y a ty c k ic h p o sia d ło śc i do Chin), u s u n ą w s z y się z a w c z a s u z „ k o n c e rtu * , p ra w e m k a d u k a z a g a r n ę ła M a n d ż u ry ę . O to k ró tk i z a r y s całe j d o ty c h c z a so w e j a k c y i c h iń sk iej.
Przegląd społeczny.
Z organizacyi introligatorów, w s t o
w arzyszeniu ssawodowem introligatorów itp . we L w ow ie odbyło się w e czw artek dnia 16 maja nadzw yczajne w alne zgrom adze
nie, w celu w yboru d elegata na kongres, który ma się odbyć w W iedniu w dniach 29 i 3 0 c z e r w c a ./P o r z ą d e k d z ie n n y : 1.
Znaczenie i w ażność zjazdu. 2 . W ybór de
le g a ta . 3. P rzed łożen ie w niosków zarządu na zjazd. 4. U chw alenie dyet na podróż d elegata. 5 . W n iosk i członków .
P o zagajeniu przew odniczący tow . J a- n i k o w s k i p rzedstaw ił zebranym zn a cze
nie kongresu, w zyw ając do w ysłan ia d ele
g a ta , co te ż po krótkiej d yskusyi uchw a
lono i wybrano delegatem tow . F ranciszka S c h i n d l e r a .
N astępnie przedłożono w niosek zarządu na kongres dom agający się od centralnego zarządu zw iązk ow ego w e W iedniu zapro
w adzenia jednolitej adm inistracyi w celu uniknięcia w szelkich nieporozum ień i n ie
dogodności ; w niosek ów polecono d eleg a tow i usilnie popierać. Co do k osztów po
dróży d elegata po przedstaw ieniu w niosków przez tow . Schindlera przyjęto w niosek centralnego zarządu, który proponuje w spól
ne k oszta na w szy stk ie stow arzyszenia.
Po w yczerpaniu porządku dziennego p rze
w odniczący zam knął zgrom adzenie o godz. 2 popołudniu.
Z ruchu robotniczego w Przemyślu.
D n ia 18 bm . o d b y ło się w sa li S to w a rz y s z e ń ro b o tn ic z y c h d o ro c z n e w a ln e z g ro m a d z e n ie c z ło n k ó w S to w . ro b .
„ B ra te rs tw o .* Z g ro m a d z e n iu p r z e w o d n ic z y ł to w . W o h l m a n , k tó r y z d a ł s p ra w o z d a n ie z o z y n n o śc i w y d z ia łu do d n ia 30 b m . ; ze s p ra w o z d a n ia t e g o o k a z u je się, ż e s to w a rz y s z e n ie to z n a k o m ic ie się ro z w ija .
N a s tę p n ie to w . F e u e r m a n , ja k o s k a rb n ik , z d a ł s p ra w o z d a n ie k aso w e, k tó r e w y k a z u je p rz y c h o d u 483 K 45 h, ro z c h o d u 380 K 91 h , p o z o sta ło ść k a
4 „N A P R Z Ó D* Nr. 146.
so w a w y n o s i te d y 102 K 5 4 b, p rz y - czem z a z n a c z a , iż u d z ie lo n o c a łeg o s z e r e g u w s p a rć p o z o s ta ją c y m b e z p r a c y i p o d ró ż n y m , o ra z w k ilk u n a s tu w y p a d k a c h u d z ie lo n o b e z p ła tn e j p o m o cy p ra w n e j.
S p r a w o z d a n ie k a so w e i a d m in is tr a c y jn e p r z y ję to do w iad o m o ści, a n a w n io se k k o m isy i k o n tro lu ją c e j u d z ie lo n o u s tę p u ją c e m u w y d z ia ło w i abso- Iu to rj u m , p o cz em p rz y .-tę p io n o do w y b o ró w . W y b ra n o p rz e w o d n ic z ą c y m to w . J . W o h lm a n a , z a s tę p c ą to w . M.
K a tz a , do w y d z ia łu t o w . : R e ic h a , F e u e r a , B la s b a lg a , H a u p tm a n a , F a s ta , H o rn ik a , G o ld fa rb a , W a ln e r a i R a tz a . Z a s tę p c a m i czł. w y d z ia łu w y b r a n o : C k. F e u e r a i S. S e c k e ra .
P r z y w n io sk a c h u c h w a lo n o zn ie ść u c h w a łę , p o s ta n a w ia ją c ą o w ysokości w s p a rc ia p o d ró ż n y m , z o s ta w ia ją c sw o b o d ę w y d z ia ło w i, b y w m ia rę fu n d u szów s to w a rz y s z e n ia i p o tr z e b y o d n o ś n e g o c z ło n k a w s p a r c ia u d z ie la ł.
Z g ro m a d z e n ie z a k o ń c z y ł p rz e m ó w ie n ie m to w . Ż o ł n i e r z n a te m a t o rg a n iz a c y i.
W n ie d z ie lę p ie rw sz e g o d n ia Z ie lo n y c h ś w ią t o d b y ło się o lb rz y m ie z g r o m a d z e n ie ro b o tn ik ó w b u d o w la n y c h i d z ie n n y c h w sa li s to w a rz y s z e ń r o b o tn ic z y c h , p o d p rz e w o d n ic tw e m tow . T o m a s z a K u r a s i e w i c z a . O b e c n y c h b y ło z g ó r ą 500. O p o ło ż e n iu r o b o tn ik ó w w k r a ju p rz e m a w ia ł to w . J a n Ż o ł n i e r z , a to w . J ó z e f S c h i f f l e r o m ó w ił z n a c z e n ie k ra jo w e g o z ja z d u p rz e m y sło w c ó w i ro b o tn ik ó w , m a ją ceg o się o d b y ć d n ia 9 c z e rw c a b. r.
w e L w o w ie , o ra z z a d a n ie „ sta łe j k o m isy i p rz e m y s ło w e j w k r a j u 1*. Z g r o m a d z e n i ro b o tn ic y , n a p ro p o z y c y ę w y d z ia łu s to w a r z y s z e n ia ro b o tn ik ó w b u d o w la n y c h , w y b ra li d e le g a ta m i n a w s p o m n ia n y z ja z d to w . J ó z e f a S c h i f f l e r a i T o m a s z a K u r a s i e w i c z a , a n a d to z g r o n a ro b o tn ik ó w d z ie n n y c h to w . J a n a C h r o b a k a , p rz y o z e m do w y ż e j w y m ie n io n e j k o m isy i w y b ra n o c z ło n k ie m to w . S c h iffle ra , a z a s tę p c ą to w . K u ra s ie w ic z a .
N a s tę p n ie to w . W y s k i e l i k ilk u i n n y c h r o b o tn ik ó w p rz e m a w ia ło o „ sp o łe c z n e j p r a c y “ p rz e m y s k ie g o k le ru w
„P r z y ja ź n iu, p ię tn u ją c w d o sa d n y c h s ło w a c h o b łu d ę k le ry k a łó w . Z g ro m a d z e n ie z a k o ń c z o n o o k rz y k ie m n a cześć so c y a ln e j d e m o k ra c y i i o d ś p ie w a n ie m
„ C z e rw o n e g o sztandaru**.
W Poznaniu z a n o siło się n a s tr e jk p e r s o n a lu tra m w a jo w e g o , je d n a k w o b ec s o lid a rn o ś c i p e r s o n a lu d y r e k to r F is c h e r u s tą p ił i z g o d z ił się n a ż ą d a n ia s łu ż b y tra m w a jo w e j. O d tą d ta k w ozow i, j a k k o n d u k to rz y z a tr u d n ie n i b ę d ą n a jw y ż e j 9 do 10 g o d z in d z ie n n ie . W o z o w i i k o n d u k to r z y k a ż d y 7 alb o 8 d z ie ń b ę d ą m ie ć w o ln y . W s k u te k ty c h z m ia n d y re k c y ą p o w ię k sz y p e rs o n a l tr a m w a jo w y o 13 w o zo w y ch i 22 k o n d u k to ró w .
We W łoszech w y b u c h ł c a ły s z e re g s tre jk ó w ro ln y c h . W R z y m i e m u r a r z e ro z p o c z ę li s tr e jk .
K R O N IK A .
Kalendarzyk historyczny. 30 maja.
1431. Joanna d’Arc, bohaterka w wojnie an
g ielsk o francuskiej, spalona na stosie. — 1525.
Stracenie Tomasza Munzęra, przywódcy sekty anabaptystów. — 1640. Śmierć Rubensa, w iel
kiego malarza holenderskiego. — 1778. Śmierć Yoitaira. — 1891. Poseł socyabstyczny De Fe- lice w Palermo skazany na 18 lat więzienia. — 1896. Katastrofa na polu Chodyńskiem, w cza
sie koronacyi cara Mikołaja II.
Dziś te a tr zam knięty.
Sobota: „Życie na żart", sztuka w 5 aktach Gabryeli Zapolskiej (nowość).
Niedziela: „Życie na żart1*.
Zgromadzenie ludowe pod gołem nie
bem odbędzie się na placu G r o b l e w K r a k o w i e w niedzielę 2 czerwca o g o ■ dżinie 10 rano. Na porządku dziennym tego zgromadzenia, zwołanego przez komi
tet partyi socyalno-demokratycznej, znaj
duje się sprawa b r a k u p r a c y . Towa
rzysze i T ow arzyszki! Przybądźcie na to zgromadzenie w jaknajwiększej liczbie!
Z teatru. Próby z głośnej sztuki G. Za
polskiej „Życie na żart** są w pełnym to
ku pod kierunkiem p. W alewskiego. A r
tyści i reżyserya mają ciężką pracę, bo w sztuce pełno scen zbiorowych, a główne rolo nastręczają pole do wdzięcznego po
pisu dla pań: Siemaszkowej, Przybyłków- nej, panów : Mielewskiego, Kamińskiego, Sosnowskiego i Zelwerowicza.
Z „Ruchu1*. Na odbytem w tych dniach walnem zgromadzeniu stowarzyszenia po
stępowej młodzieży „Ruch* w Krakowie został wybrany następujący z a rz ą d : Zy
gmunt Ż u ł a w s k i , p re z e s; Kazimierz P r u s z k o w s k i , wiceprezes; Rudolf M o
s z o r o, skarbnik ; Ja n M u s z k a t , sekre
ta r z ; G r o s s m a n n , bibliotekarz. — L o
kal „Ruchu** mieści się przy ul. Floryań- skiej 1. 10.
Czytelnia akademicka imienia Adama Mickiewicza urządza dwa wielkie f e s t y- n y , a mianowieie jeden dnia 16 go (ewen
tualnie 23-go) czerwca w Swoszowicach, drugi 7-go lipca w P ark u dra Jordana.
Festyny te oryginalnością programów będą bez wątpienia punktem kulminacyjnym tego
rocznego sezonu.
Budowa pomnika Tadeusza Kościu
szki W Krakowie. Prezydyum namiestni
ctwa we Lwowie, reskryptem z dnia 30 kwietnia 1901 roku do 1. 4619 pr,, udzie
liło Towarzystwu imienia Tadeusza Kościu
szki w Krakowie, pozwolenia na dalsze zbieranie składek w całym kraju , po ko
niec 1903 roku, na rzecz postawienia po
mnika Tadeusza Kościuszki na rynku k ra kowskim. W myśl powyższego reskryptu podpisane prezydyum komitetu budowy, ja k w poprzednich latach, wydawać będzie cer
tyfikaty, upoważniające do zbierania skła
dek na cel powyższy, a opatrzone imie
niem i nazwiskiem pośredniczącego w zbie
raniu składek, podpisami prezydyum komi
tetu i komisyi odbiorowej oraz pieczęciami wydziału towarzystwa imienia Tadeusza Kościuszki w Krakowie i komisyi budowy, a to w celu uchronienia grosza publiczne
go od wyzysku osób do zbierania składek nieupoważnionych. Równocześnie podpisane prezydyum wydawać będzie puszki skład
kowe (cynkowe), opatrzone podobizną po
mnika, oraz pieczęciami wydziału tow arzy
stw a i komisyi budowy.
Z dniem dzisiejszym wpłynęło na fun
dusz budowy pomnika Tadeusza Kościuszki na rynku krakowskim ogółem 39.2 2 3 ko
ron 51 halerzy, oraz deklaracje bezpła
tnych dostaw kamienia i robocizny dc z a łożenia fundamentów pomnika.
Za wydział towarzystwa imienia T adeu
sza Kośeimzki w Krakowie: Jan Ś w i e r z y ń s k i , referent komitetu. J a n S k i r - l i ń s k i , prezes towarzystwa. Franciszek S l ę k , dyrektor, przewodniczący Kasy o- szczędności miasta Krakowa, skarbnik fun
duszów na budowę pomnika. (Biuro, K ra
ków, ulica Gołębia nr. 5 parter).
Zjazd nauczycieli szkół średnich we Lwowie, obradował w dalszym ciągu na posiedzeniu popołudniowem nad sprawą fizycznego wychowania młodzieży.
Referent prof. dr. Stanisław B ą d z y ń- s k i omawiał kwestyę czuwania nad zdro
wiem młodzieży szkolnej i jej fizycznym rozwojem, wykazując jaskraw e braki w u- rządzeniu naszych budynków szkolnych i zaniedbywanie najistotniejszych wymogów hygieny, które tak są konieczno dla zdro
wia młodzieży, poczem imieniem wydziału postawił cały szereg wniosków, zm ierzają
cych do poprawy stosunków, mających zwią
zek z fizycznym rozwojem młodzieży.
Nad wnioskami tymi zawiązała się ob
szerna dyskusya, w której zabierało głos wielu mówców, poezem w głosowaniu przy
jęto wnioski wydziału. Również uchwaliło zgromadzenie wniosek Koła krakowskiego, ażeby wydział Towarzystwa poczynił w po
rozumieniu z Towarzystwem lekavskiem s ta rania, w celu wprowadzenia w życie insty- tucyi lekarzy szkolnych, tudzież wniosek Koła tarnowskiego w sprawie pomnożenia liczby zakładów' naukowych dla zapobieże
nia przepełnieniu w szkołach i obowiązko
wej nauki gimnastyki.
Z kolei przyjęło zgromadzenie przodsta- wione przez referenta prof. dra W a r m- s k i e g o wnioski w sprawie przeprow a
dzenia rewizyi i unormowania przepisów dla egzaminów dojrzałości.
Następnie prof. dr. L e n i e k referował wnioski Koła tarnowskiego co do literatu ry powszechnej w gimnazyum i szkole re a l
nej. Po dłuższej dyskusyi wnioski te prze kazano wydziałowi do zbadania.
Po wyczerpaniu porządku dziennego zamknął przewodniczący obrady.
Następny zjazd odbędzie się w Krakowie.
Zaległości podatkowe we Lwowie.
Komisya kraj. dyrekcyi skarbu, wydelego
wana do zbadania zaległości podatkowych w miejskiem biurze egzekucyjnem, ukoń
czyła już swoje czynności. Na podstawie sprawozdania tej komisyi wypracuje dy- rekeya memoryał do reprezentacyi miasta Lwowa.
„Manru** Paderewskiego. Dyrekcyą tea
tru lwowskiego zawiadamia, że bilety na pierwsze przedstawienie opery Paderew skie
go „M anru“ (mające się odbyć 8 czerw7ca) zostały już prawie w zupełności przez re- prezentacyę miasta Lwowa zamówione ; dro
bną resztę pozostałych miejsc zarezerw o
wano dla zaproszonych przez dyrekcyę i komitet dla uczczenia Paderewskiego przed