• Nie Znaleziono Wyników

Dom rodzinny - Tomasz Okoń - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Dom rodzinny - Tomasz Okoń - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

TOMASZ OKOŃ

ur. 1965; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, dzielnica Kalinowszczyzna, ulica Białkowska Góra 7, dzieciństwo, dom rodzinny, warunki bytowe

Dom rodzinny

Początkowo mieliśmy jedną izbę, [w kamienicy przy ulicy Białkowska Góra 7], w której była kuchnia węglowa. W tym jednym pokoju mieściliśmy się we czwórkę [ja, młodsza o 2 lata siostra i rodzice]. Odrabianie lekcji, gotowanie, pranie, sypialnia, wszystko było w tej jednej izbie. Później, nie wiem, ile lat miałem, sąsiadka obok nas wyprowadziła się i przejęliśmy mieszkanie po niej. Ona też miała jeden pokój, ale u niej był piec węglowy, a z kolei nie było kuchni, więc mieliśmy i kuchnię i pokój wymarzony. To nie były za duże pomieszczenia, więc i na sprzęty nie było miejsca.

Każdy miał łóżka swoje, jakaś szafa, stół, i w zasadzie tyle było ze sprzętów.

Telewizor rodzice kupili, jak miałem chyba 9 lat. Pamiętam, z tej radości, pierwszą noc spałem w pudełku po tym telewizorze. Tak się cieszyłem. [To był polski] Ametyst 1012. [Telewizor] był wzięty na raty, ale nie pamiętam, który to był sklep. W domu było radio z adapterem, [które] rodzice dostali w prezencie ślubnym. Pamiętam, jak puszczane były płyty. Na podwórku potańcówki nieraz organizowali starsi, a my, dzieci, patrzyliśmy i mieliśmy radochę, jak się starsi bawią. Fajne czasy.

Data i miejsce nagrania 2019-02-28, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Bardzo fajnie wspominam, bo tam w przedszkolu mieliśmy bardzo dobre warunki - rowery, wszystko, czego nie było na Kalinowszczyźnie.. Także idąc do szkoły do I klasy,

To było coś koszmarnego, bo zdarzały się nawet takie przypadki u nas, że ktoś się wieszał, ciął.. Trzeba było być bardzo mocnym psychicznie, a że ja wychowałem się w

Komitet kolejkowy zawiązał się przy sklepie meblowym i wszyscy poukrywani gdzieś tam byliśmy, żeby nas nie było widać ani nie było słychać, bo nie wolno było.. Nie wiem, czy

Miałem 100 marek dziennie i za taką dniówkę mogłem kupić wtedy modne buty kowbojki, a w Polsce takie buty kosztowały całą pensję. Więc takie zderzenie dwóch

taka scenka: dwie rodziny przyjaźniły się ze sobą i zapraszały się nawzajem, prezenty na imieniny jedna pani drugiej pani robiła. Przyszedł taki dzień, że po jakiejś imprezie

Lubartowska to była bardzo ładna ulica, ona zaczyna się około Bramy Krakowskiej, była ulica Nowa, a po Nowej zaczynała się Lubartowska i skończyła się aż

W tym naszym jednopokojowym nie było, ale no kuchnia była duża bardzo, było dość porządnie wykończone bo był parkiet w pokoju, balkon, mieszkanie z balkonem było. I na dole

była tam jedna rodzina, co miała dwie córki, inna rodzina miała jedną córkę, jedna miała troje dzieci.. Ja pamiętam, to była tam rodzina Wernicki, i rodzina Gold, i rodzina