• Nie Znaleziono Wyników

Gimnazjum Arciszowej - Barbara Rybicka - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Gimnazjum Arciszowej - Barbara Rybicka - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

BARBARA RYBICKA

ur. 1918; Kraszewice, pow. ostrzeszowski

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe dzieciństwo, szkolnictwo, Gimnazjum im. Unii Lubelskiej, szkolne koleżanki, nauczyciele, szkolny mundurek

Gimnazjum Arciszowej

[Gimnazjum Arciszowej było] naprzeciw teatru, róg Narutowicza i Kapucyńskiej, tam dwa piętra zajmowała szkoła.

[Wśród koleżanek] była taka Berta Truszkowska, piękny miała głos i [gdy] jakieś imprezy tam były organizowane, to śpiewała zawsze. Potem taka Danusia Majewska – miała [potem] zakład kosmetyczny. Później jeszcze jedna, taka Haciewiczówna – wyszła za mąż za adwokata. Trzy Żydówki były – wyjątkowo zdolne i piękne, zginęły chyba. Z jedną nawet się przyjaźniłam, nazywała się Hufnagel. Potem była taka Stern, mała dziewczynka, kręcone włosy czarne, też była ładna. I była taka Bronka, ale nie wiem dlaczego Bronka miała na imię Żydówka.

Dyrektorem był pan Krzyżanowski. Jak Niemcy weszli, to w październiku była uruchomiona szkoła, tylko nie tam, gdzie Arciszowa, tylko na Narutowicza – tam było gimnazjum Kunickiego – i tam otworzyli tą Arciszową. Ja tam się zjawiłam do tej szkoły i trzy tygodnie były jakieś zajęcia. Tuż przed 11 listopada dyrektor chodził po klasach i przestrzegał, żeby nie było jakichś demonstracji, ma być cicho w ogóle, żeby nie zwracać uwagi na to. [To] jakoś przeszło, [ale] za jakiś czas zamknęli te szkoły, już nie wiem czy w listopadzie, czy w grudniu, tak że niektóre dziewczyny chodziły na komplety, a ja już nie poszłam na te komplety. Za jakiś czas dyrektora zaaresztowali i zginął na Zamku ten dyrektor – bardzo solidny człowiek, taki był przychylny w ogóle, tylko że był taki dosyć rygorystyczny, zawsze rano zaczaił się gdzieś w korytarzu i jak nie było czapki albo tarczy, to zaraz były konsekwencje.

Wychowawczynią była taka pani Lewinson, ona była Żydówką, ale pochodzenia francuskiego, bardzo sympatyczna osoba. Atmosfera w Arciszowej była bardzo sympatyczna, było takie współżycie, a profesorowie przyjaźni.

Ja tak lubiłam na wagary chodzić, koleżanki, na ciastka jakieś, taka byłam wesoła dziewczynka dosyć. A uczyłam się średnio, chociaż był taki strasznie rygorystyczny profesor od historii, ja z tej historii nie bardzo [byłam dobra], jak się przeniosłam, to jeszcze mnie tam nie mógł bardzo poznać. Ale potem ja jakoś polubiłam historię i ja u

(2)

tego Sadownika miałam piątkę – to dziewczyny mnie przychodziły oglądać, bo on nie stawiał zasadniczo piątek.

Było bardzo [wysokie] czesne – sześćdziesiąt złotych miesięcznie to było bardzo dużo jak na tamte czasy – przeciętna pensja jakiegoś urzędnika wynosiła sto dziesięć, sto pięćdziesiąt złotych. [Wtedy] cukier kosztował złotówkę, słonina kosztowała dwa złote.

Do kina nie wolno było chodzić, tylko na pierwszy seans, a broń Boże, jak [kogoś]

spotkali na tym [o] późniejszej godzinie. [Pierwszy seans] to jakaś godzina osiemnasta; były konsekwencje, jakby kogoś spotkali później – nagana, obniżony stopień, reprymenda, trzeba było prosić rodziców, żeby do szkoły szli, tak że było utrudnienie wielkie. Z chłopakiem nie było wolno chodzić po mieście, to było zabronione. Były nieraz jakieś zabawy, to proszeni byli chłopcy, ale żeby tak spacerować to nie. Mundurek musiał być, czapka musiała być, a na jakieś uroczystości to były białe bluzki i takie piękne amarantowe kokardy, na czapce był amarantowy sznureczek i to bardzo dekoracyjnie wyglądało, tak że arciszanki się wyróżniały swoim strojem. W Unii to były berety tylko i tarcza była. Tylko Arciszowa miała te kokardy i białe bluzeczki.

Data i miejsce nagrania 2006-09-03, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Transkrypcja Piotr Krotofil

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przedtem Żydzi nie mogli mieszkać gdzie chcieli, nie mogli mieszać w Lublinie, przed 1919 rokiem musiałeś dostać specjalne pozwolenie od Rosji, żeby mieszkać w

Szkoła była duża, murowana, ale niedługo można tam było uczyć, dlatego, że wtedy zaczęły się już takie walki pomiędzy Polakami i Ukraińcami, i musieliśmy chować

Niestety 22 lipca, gdy zbliżał się front, Niemcy już uciekali, i została ta masakra dokonana, zbrodnia na Zamku Lubelskim, gdzie mój ojciec zginął.. Jeszcze mam na

Ona też była odpowiednio ustawiana, trochę inaczej niż cegła, która była zwożona bezpośrednio w danym dniu produkcji. Tamta była trochę bardziej wyschnięta i ustawiana w

Na Kościuszki [ktoś] miał taką ciastkarnię – tam takie babeczki były i z kremem, i różne inne owoce były – i to trzeba sobie było jakoś uciułać na te ciasteczka..

Tam jeszcze był taki domek drewniany w ogrodzie, przy krzyżu – tam była apteka pana Czekańskiego. Myśmy sprzedali

Ja tam katalogi robiłam i oprowadzałam po wystawach, po tych nowych otwarciach.. [Ale] przeważnie to raczej katalogi trzeba

Kazik w pewnym momencie dostał propozycję przeniesienia się do Teatru Współczesnego we Wrocławiu i przeniósł się zabierając kilku aktorów, kilka osób, i pań i