• Nie Znaleziono Wyników

Chciałem nastraszyć Żyda, u którego miałem dług - Lucjan Ważny - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chciałem nastraszyć Żyda, u którego miałem dług - Lucjan Ważny - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

LUCJAN WAŻNY

ur. 1921; Żółkiewka

Miejsce i czas wydarzeń Krasnystaw, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe życie codzienne, szkolnictwo, gimnazjum w Krasnymstawie, Żydzi, relacje polsko-żydowskie, gra w bilard, dług,

młodzieńczy wybryk

„Chciałem nastraszyć Żyda, u którego miałem dług”

Wstyd tu opowiadać o jednej rzeczy, ale… naprzeciw mnie, naprzeciw tej pani Kaliniakowej, u której mieszkałem na stancji na pięterku, był sklepik Żyda, który się nazywał Rozencwajg. I tam było, to co nas podniecało, mianowicie stół bilardowy. Ale nie taki stół bilardowy normalny, tylko tak zwany grzybek. Stał grzybek i trzeba było te bile, które tam wyleciały, kijkiem normalnie bilardowym wstrzelić do któregoś otworu, ale nie można było strącić grzybka. To kosztowało 20 groszy. No i po pewnym czasie narósł mi dług. Już miałem 4 złote długu. To była poważna suma. I Rozencwajg mówi: „Jak nie zapłacisz, to ja idę do dyrektora”. Ja mieszkałem z jednym kolegą, to sobie umyśliłem, to my Żyda nastraszymy. I były takie korkowce dla dzieci. Znaczy tak jak pistolet, lufa była i były tak zwane korki, każdy korek miał na wierzchu takie coś i tam był kawałek dynamitu. Wkładało się korek, pociągało za cyngiel i ten korek wylatywał na te 10 czy 20 metrów. Więc ja sobie obmyśliłem, bo to były bardzo tanie te koreczki, kupiłem 20 korków, powysypywałem ten dynamit i miałem pudełko stare, takie nieduże pudełeczko. Mówię, zrobię z tego bombę. I ten dynamit wydłubałem, nawet nie przypuszczałem, że to będzie taki skutek. Owinąłem drutem cały ten i w tym momencie otworzyłem okno i rzuciłem na drugą stronę ulicy, tam gdzie był ten Rozencwajg. Jezus Maria! Jaki to huk był, coś niesamowitego! To wybuchło niesamowicie. Wyleciały szyby. No i na drugi, trzeci dzień wzywa mnie dyrektor Wójtowicz i mówi: „Opowiedz jak to było”. Więc ja wszystko opowiadam grzecznie.

Trudno. Jak ja mówiłem, to on tylko tak: „Ho ho, ha ha, ho ho, ha ha”. Tylko tyle. I nie wiedziałem co to znaczy. I jak już skończyłem opowiadać, to mnie klepnął po ramieniu i mówi: „Idź do domu!” I teraz nie wiem, czy on był zadowolony z tego, że ja to zrobiłem, czy nie? W każdym razie nic mnie nie skrzyczał za to. Gorzej było z ojcem, bo jak ojciec przyjechał to trzeba było zapłacić. Muszę powiedzieć, że ojciec wyciągnął parę tych złotówek i zapłacił temu Żydowi. Ale ten Rozencwajg był sympatyczny nawet. Ale co mi strzeliło do głowy? Nie wiem. Każdy ma swoje chwile,

(2)

kiedy nie wiedział dlaczego coś robi.

Data i miejsce nagrania 2012-04-26, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Transkrypcja Maria Radek

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Po wojnie, to były lata już pięćdziesiąte, przyjechała do nas kuzynka z Bełżyc, o tym samym nazwisku [Szwajgier] – to córka stryjka.. Od jakiegoś Żyda

To był łącznik między ulicą Spokojną (dawniej Spokojną, potem 22 Lipca, a teraz na nowo Spokojną) a Ogrodową. Na szczęście ta ulica niezmiennie posiada tę samą nazwę, [przez

Do junaków zabrały mi robotnika…bo ja miałem takiego stałego [pomocnika] to mi dały Żyda, młodziutkiego Żyda, fryzjera i robił ze mną…Robił, nawet tę

Słowa kluczowe Lublin, PRL, cegielnia Helenów, cegielnia Rekord, praca na cegielni, projekt Lubelskie cegielnie..

To było tak: dzieci i kobiety zostały wygonione, bo on miał głowę tak roztrzaskaną, że nie można było w ogóle poznać czy to był tamtejszy człowiek z Kalinowszczyzny, czy to

Wykształciła się, była przedszkolanką, zapoznała chłopaka – Polaka, ale powiedział, że on się chce ożenić, ale musi wziąć ślub kościelny.. A matka chciała, żeby ta

Później sumienie na tyle ruszyło Krzykałę, że już pod koniec wojny – kiedy szykowała się ofensywa od strony wschodu – zadręczał się, że nadużył zaufania tych

No i w końcu Żyd nie wytrzymał, podszedł i mówi: „Towarzyszu Mróz, nie poznaliście towarzysza Litmana?” No i on tam się jakoś go poznał, tylko tamten Żyd świnie pasł,