• Nie Znaleziono Wyników

Drugi dzień obrad (6.IV.1986 r.) : Dyskusja (cd.)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Drugi dzień obrad (6.IV.1986 r.) : Dyskusja (cd.)"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Zygmunt Skoczek, Stanisław

Rakowski, Adam Zelga, Jerzy

Zieliński, Andrzej Lewandowski,

Czesław Jaworski, Stanisław Szufel,

Andrzej Lisowski, Stefan Mizera,

Andrzej Kern

Drugi dzień obrad (6.IV.1986 r.) :

Dyskusja (cd.)

Palestra 30/8(344), 47-65

(2)

Nr 8 (344) D yskusja 47

chu ety k i a d w o k a c k ie j, ety k i ogólnej itd. A le ch c ia łb y m tu Zwrócić je d n o cz eśn ie u w ag ę n a p e w n ą n ieb ezp ieczn ą rzecz w te j sp raw ie , a m ian o w icie, czy tego ro ­ d z a ju u w a g i k ry ty cz n e n ie w p ły n ą n a to, że a d w o k a tu ra ta k w ła ś n ie zo stan ie p rzez in n e śro d o w isk a o d eb ra n a. P rz e c ie ż n ie ra z ju ż ta k było, że to, co było w y ­ p o w ia d a n e n a zg ro m ad zen iach w sposób kryty czn y , było później u o g ó ln ia n e i s ta ­ w ia n e ja k o p roblem . C hodzi w ięc o to, czy k w estie, k tó re z o s ta n ą w y su n ię te w p u b lik o w a n y m a rty k u le w „ P a le strz e ” , z o sta n ą lo ja ln ie p rz y ję te i w ła śc iw ie ro z u m ia n e p rze z innych. J e s t to p ro b le m b ardzo isto tn y d la ludzi, k tó rz y ch c ie­ lib y n a te te m a ty pisać. Bo jeżeli będ ą oni m ieli p rześw iadczenie, że to ich p isa rstw o z o s ta n ie w y k o rz y sta n e w b re w ich in te n c ji i w b re w ich w o li, to a p e lo ­ w a n ie w ta k ie j sy tu a c ji o n a p is a n ie a rty k u łu będzie się m ijało z celem .

I o s ta tn ia k w estia, o k tó re j ch c ia łb y m pow iedzieć, to te m a t d o sk o n a le n ia z a ­ w odow ego.

T ak się złożyło — n a zasa d zie zupełnego p rz y p a d k u — że o d p o w ia d a m za d ział sz k o len ia w n asze j Izbie, tj. d o sk o n a len ia zaw odow ego. D ośw iad czen ie w te j d zie­ d zin ie zm usza m n ie do tego, żeby pow iedzieć, iż ró w n ież w z a k re sie sz k o le n ia sty k a m y się z tym i w szy stk im i z ja w isk a m i, z ja k im i sp o ty k am y się w n aszy m życiu codziennym . W idać w ięc ta k ż e tu ta j o b ja w y pew nego zn iech ęcen ia, o b ja w y p ew n e j a p a tii. R ozum iem , że szeregow y a d w o k a t m oże ulegać tego ro d z a ju ró ż­ n y m sy tu a cjo m , k tó re w re z u lta c ie p ro w a d z ą do s ta n u zn iec h ęc en ia . A le p rzecież o rg an y sam orządow e, działacze sam o rząd o w i, a m iędzy in n y m i ró w n ież „ P ales- t r a ”, n ie m o g ą chyba podlegać ta k im n astro jo m . P o w s ta je w ięc p ro b lem , n a ro z­ w ią z a n ie k tó reg o n ie p o tra fię dać ż a d n ej rec ep ty . A le trz e b a coś zrobić, żeby ożyw ić n asze życie w e w n ą trz k o rp o ra c y jn e . Jeżeli m y sa m i n ie w y p ra c u je m y tu skutecznego śro d k a, to w g ru n c ie rzeczy w szelk ie in n e a k c je b ę d ą a k c ja m i m a r ­ tw ym i. Chcę p rzypom nieć, że m ieliśm y w n aszej n ie d a w n e j przeszłości a d w o k a c ­ k ie j ta k i o k res, w k tó ry m nasze śro d o w isk o było n iezw y k le pobudzone. M ów ię tu o ro k u 1981. A le był ró w n ie ż i okres pod k oniec la t sie d em d zie sią ty ch , kiedy nasze życie zaw odow e i k u ltu r a ln e stało ju ż n a b ard z o w y so k im poziom ie, ludzie zaś sta le byli za ch ęcan i do p o d e jm o w a n ia szeregu różnych - d ziała ń . N a ty m tle w y ła n ia się k w estia, co m a m y ro b ić i ja k robić, ab y zachęcić do p o d o b n y ch d zia­ ła ń d zisiaj. Je że li sam i n ie w y tw o rz y m y specjalnego, tw órczego k lim a tu , to tru d n o n a m będzie osiągnąć te z a d a n ia i te cele, ja k ie sobie w y tk n ęliśm y .

R e d ak to r N aczelny „ P a le s try ” adw . Z y g m u n t S k o c z e k :

P roszę P a ń stw a , ju ż p o ra najw y ższa, żebyśm y d zisiaj zakończyli o b ra d y . Ju tro rozpoczniem y ta k , ja k to było p rz e w id z ia n e w p iśm ie do P a ń stw a , tj. o godz. 10.00 rano.

Drugi dzień obrad (6.IV.1986 r.)

DYSKUSJA (cd.)

R ed ak to r N aczelny „ P a le s try ” adw . Z y g m u n t S k o c z e k :

W itam P a ń s tw a w d ru g im d n iu n aszej n a ra d y . Czy k to ś z P a ń s tw a ch ce je sz­ cze z a b rać głos n a te m a t p ro b lem ó w „ P a le s try ” ?

A dw okat d r S ta n is ła w R a k o w s k i (Izba o p o lsk a ):

P adło w cz o ra j m ięd zy in n y m i p y ta n ie, czy „ P a le s tra ” p o w in n a u m ieszczać a rty k u ły o treści n a u k o w e j, a w ięc czy p o w in n a za jm o w ać się ró w n ie ż te o rią, czy też tylko p ra k ty k ą , czyli p rak ty c y zm e m , ja k to określono.

(3)

48 Narada koresp o n d en tó wP a lestry” to dn. S—e.IV.19S6 r. Nr 8 (344)

W ydaje m i się, że m oże in aczej n ależało b y spojrzeć n a tego ro d za ju sp raw y . W iadom o, że p r a k ty k a m u si k o rzy stać z dorobku m yśli te o re ty cz n ej, żeby m ia ła r a c ję bytu . W ynika w ięc stą d je d n o za g ad n ien ie, a d ru g ie — to k w e stia p ro p o r­ cji. Chodzi o to, żeby n ie przeteo rety zo w ać naszego czasopism a, poniew aż będzie ono w ted y d o stę p n e tylko d la w ą sk ie j g ru p y czytelników , w iększość zaś b ęd z ie sz u k a ła arty k u łó w o c h a ra k te rz e p rak ty c zn y m , o c h a ra k te rz e zaw odow ym , t a ­ kim , k tó re by pom ogły ad w o k a to w i w jego codziennej pracy.

P ro b le m e m dalszym je s t to, do kogo a d re so w a n a je s t „ P a le s tra ” . W szyscy w iem y, że je st to czasopism o zaw odow e, czasopism o zw ią za n e z p e w n ą z a m k n ię tą g ru p ą p ro fe sjo n a ln ą, n ie m n ie j je d n a k g ru p a ta n ie je s t je d n o lita pod w zg lęd em sw ej s tru k tu ry . W iadom o bow iem , że z je d n e j stro n y m am y ludzi za jm u jąc y ch się n au k ą , te o rią, czyli sp e cja listó w od p ew nych zag ad n ień , a z d ru g ie j stro n y m am y c a łą m ło d ą k a d rę ap lik a n tó w , k tó ra dopiero się uczy zaw odu. O czekują o n i w ięc ze stro n y „ P a le s try ” p u b lik a c ji o m a w iają cy c h p o d sta w o w e p ro b lem y p ra w n e . P rzez ki lica la t będzie „ P a le s tra ” sp e łn ia ła w obec nich n ie ja k o ro lę e le ­ m e n ta rz a w p rac y zaw odow ej. W łaśnie w ta k im d uchu zaleca się ap lik an to m w czasie szkolenia k o rz y sta n ie z „ P a le s try ” i n ajcz ęśc iej się g a ją o n i do n ie j. A le kiedy k a n d y d a t n a a d w o k a ta zda egzam in adw okaci, rzu ca ją i n ie zagląda do n ie j n a w e t p a rę la t. U w aża bow iem , że zdobył ju ż p a te n t i w iedzę, niezb ęd n e do w y k o n y w a n ia zaw odu. D opiero z czasem , k ie d y p o ja w ią się ja k ie ś tru d n e pro b lem y zaw odow e, zaczyna szu k ać •— w ła śn ie w „ P a le strz e ” — odpow iedzi n a sw e w ątpliw ości.

W poszczególnych zespołach ró żn ie w y g ląd a sp ra w a z a in te re so w a n ia „P ales- t r ą ” . Często o b se rw u je się, ja k leży ona w n ie ład z ie w szufladach, w b iu rk a c h poszczególnych ad w o k ató w . K iero w n ic y zespołów n ie b ard z o d a ją so b ie rad ę, żeby za in te re so w ać a d w o k a tó w cz y ta n iem „ P a le stry ”. W iem , że tylk o n ie k tó re ra d y o p ra w ia ją „ P a le strę ” w roczniki, i to od początku je j istn ie n ia , tj. od czasów p rzedw ojennych. J e s t to rzecz ch w a leb n a , bo je s t w n ie j w artościow y dorobek, je st p e w n a sk a rb n ic a w iedzy, do k tó re j trz e b a od czasu do czasu sięgnąć, gdyż z n a j­ d u je się ta m w iele o d pow iednich i ciekaw ych ro zw iązań, b ardzo pom ocnych p rzy w y k o n y w an iu naszego zaw odu.

M ów ię o tym dlatego, żeby w ykazać, iż a d w o k a tu ra je s t ro z w a rstw io n a pod w zględem sw ego stażu, pod w zględem w iek u , pod w zględem za in te re so w a ń . I d la ­ tego żeby dow iedzieć się p raw d y , co kogo in te re su je , trz e m a m .in. p rz e p ro w a ­ dzić — ja k to któ ry ś z kolegów p ro p o n o w a ł — Stosow ny sondaż socjologiczny. C hciałbym poruszyć te ra z dalszy p roblem . Chodzi o to, n a ja k ie z a g ad n ien ia p ow inno się kłaść n a jsiln ie jsz y n a c isk w te m a ty c e a rty k u ło w e j „ P a le s try ”. W y­ d a je m i się, że a rty k u ły w „ P a le strz e ” p o w in n y sp e łn ia ć p rz e d e w szy stk im rolę dy d ak ty czn ą, gdyż u czą się n ie ty lk o ci m łodzi, k tó rzy n a p ły w a ją corocznie do ad w o k a tu ry , ale ró w n ież i ci, k tó rz y przyszli do a d w o k a tu ry z in n y c h zaw odów . N a pew no w szyscy z d a je m y sobie sp ra w ę z tego, że zaw ó d a d w o k a ta je s t zaw o­ d em specyficznym , z u p e łn ie o d ręb n y m od zaw odu p r o k u ra to r a czy sędziego. M en­ taln o ść takiego sędziego czy p r o k u ra to ra , k tó ry tr a f ił do zaw odu adw okackiego, je s t zu p ełn ie in n a, in n e je s t ta k ż e jego sp o jrze n ie n a sp ra w y o ta c z a ją c e adw o­ k a tu rę . P a trz y on n a te z a g a d n ie n ia zup ełn ie in aczej niż a d w o k a t z praw dziw ego zdarzenia, czyli ten , k tó ry do ad w o k a tu ry doszedł n o rm aln ą drogą p rzez aplikację adw okacką.

K tóryś z kolegów p ow iedział, że n ależym y do takiego zaw odu, do nauczenia się któ reg o n ie m a odpow iedniego m a te ria łu . A m oim z d a n ie m w ła śn ie „ P a le stra ” p o w in n a w tym procesie sp ełn iać rolę ęttasi-p o d ręczn ik a.

(4)

Nr 8 (344) Dyskusja 49

a b y a r ty k u ły w „ P a le strz e ” były coraz ciekaw sze, żeby czy te ln ik zn a jd o w a ł w n ic h n ie ty lko su ch y i n u d n y p rze k ład te k stó w różinych ak tó w p raw n y ch , ale ta k ż e in te r p re ta c ję tych przepisów , zw łaszcza że nieraiz m ogą to być poglądy b ard z o k o n tro w e rsy jn e , w y w o łu jące po lem ik ę w śród czytelników . N iew ykluczone, że w ta k i p o śre d n i sposób ad w o k a t będzie p o głębiał sw o ją w iedzę i sw o je w ia d o ­ m ości n a te m a t zaw odu, bo przecież zn ajd zie w ,,P a le strz e ” ja k ie ś ciek a w e p rz e ­ m ó w ie n ia, ja k ie ś ciek a w e re w iz je nadzw y czajn e, z n a jd z ie coś n a te m a t sylw etki w y b itn y c h ad w o k ató w , zn a jd z ie in fo rm ac je n a te m a t słynnych procesów , w k tó ­ ry c h b ro n ili adw okaci. O bojętne przy tym , ja k ie to będą procesy: polityczne czy in n e , czy też procesy w spółczesne z pierw szj-ch la t pow ojennych, czy n a w e t p ro ­ cesy z la t m ięd zy w o jen n y ch . A dw okaci, któ rzy b ra li w nich udział, m ów ili w sw y ch p rze m ó w ien ia ch o stru k tu rz e ów czesnego w y m ia ru spraw ied liw o ści, o p r a ­ w ac h a d w o k a ck ic h w ów czesnych latach , o m ożliw ościach z a b ie ra n ia głosu przez a d w o k a ta w toczących się procesach. Z n an e są w y p ad k i, k iedy ci adw o k aci, z a ­ ra z po p ro cesie, szli do telefo n u i dzw onili do M in istra S p raw ied liw o ści czy M i­ n is tr a S p ra w W ew nętrznych, donosząc im o m a n k a m e n ta c h procesow ych. P o w o ­ ły w an o w ta k ic h w y p ad k a ch ko m isję m in iste ria ln ą , k tó ra m ia ła zbadać w y su ­ n ię te za rzu ty . W szystko to św iadczyło o p ełn ej s tru k tu rz e sąd o w n ictw a, o p ra w a c h a d w o k a ck ic h , o p ew nych sposobach obrony. I to byłab y w ła ś n ie ta k a p o śre d n ia m e to d a w y ch o w y w an ia m łodych k a d r adw o k ack ich , o d d z ia ły w a n ia n a ich m e n ­ taln o ść, u cz en ia ich jed n o cześn ie h isto rii. D ziękuję.

A d w o k a t A d am Z e ł g a (Izba w ro c ła w sk a ):

C h ciałb y m P a ń stw u p rz e d sta w ić k ilk a u w ag n a p o d sta w ie takiego n ie fo rm a l­ nego sondażu, ja k i u zy sk ałem w śro d o w isk u w ro c ła w sk im .

Z a sa d n ic zy m p o stu late m pod ad re sem „ P a le stry ”, k tó ry m oże być każdej ch w ili a k tu a ln y , je st to, że obecnie R e d ak c ja „ P a le s try ” p o w in n a rozbudow ać — p rz y n a jm n ie j n a p ew ie n okres — d ział sam orządow y. W szczególności chodzi mi 0 in te r p re ta c ję przepisów p.o a. M ianow icie chodzi o o k reśle n ie m odelu adw o­ k a tu ry w c h w ili obecnej i je j fu n k cji, w szczególności z w ią za n ej z w y k ła d n ią a rty k u łu 1 p.o a. O czyw iście każdy zd a je sobie sp ra w ę z tego, że o k res od w e j­ ścia w życie u sta w y aż do ro k u ubiegłego n ie sp rz y ja ł o p rac o w a n io m ze w zględu n a zn a n y bieg w y d arze ń . O becnie je d n a k — ja k n a m się w y d a je — istn ie je ju ż p ew ie n m a te ria ł, k tó ry pozw oliłby n a m n a pow ażne, ro zsą d n e o p rac o w a n ie tego za g ad n ie n ia , ta k aby stan o w iło ono fu n d a m e n t p rac y org an ó w sam orządow ych a d w o k a tu ry .

D ru g ą k w estią, k tó rą tu koledzy podnosili, je s t m oże n ie d oceniany do te j p o ry p ro b lem re la c ji pew nego o d n ie sie n ia n a szczeblu okręgow ych ra d ad w o k a c­ k ic h i zespołów . T rz eb a otw arcie pow iedzieć, że n a w łasnym te re n ie okręgow a r a d a adw o k ack a, zgodnie z przep isam i p.o a., je st n ie m al w yłącznym gospoda­ rzem , poza oczyw iście u p ra w n ie n ia m i innych organów . A le w d zisiejszej sy tu a cji, kiedy to p o d k re śla się p o trzeb ę sto so w a n ia zasad sam o rząd n o ści i sa m o fin an so ­ w a n ia , istn ie je p o trze b a pew nego o g ran iczen ia, a p rz y n a jm n ie j p o d ję cia próby o g ra n ic z e n ia k o m p e ten c ji poszczególnych zespołów w z a k re sie p o lity k i fin an so w e j 1 p o lity k i p e rso n a ln e j. Bo m oże rzeczyw iście ta k jest, że w m iejscow ościach, w k tó ry ch je s t tylko, jed en zespół, u c h w a la ra d y p rze sąd z a z góry o decyzjach zespołu. W ięc gdzieś m usi leżeć ta g ra n ic a m iędzy p e w n ą sa m odzielnością zespołu w s p ra w ie u z u p e łn ia n ia sw ego sk ład u a u p ra w n ie n ie m okręg o w ej ra d y w tym zakresie.

(5)

50 Narada ko respondentów „P alestry" w dn. 5—6,IV.1986 r. 8 ( 3 4 4 )

W ielu kolegów podnosiło tu problem , że dzisiaj b ardzo isto tn ą rzeczą je st p ra w id ło w a g o sp o d ark a fin a n so w a w zespole. P o w ied ziałb y m n a w e t, że dochodzi często do tego, iż zespół zespołow i n ie je s t rów ny. W je d n y m zespole g o sp o d a r­ k a fin a n so w a p o sta w io n a je s t n a o d p o w ied n im poziom ie i z tego rzeczyw iście ad w o k aci m a ją p e w n ą korzyść, a z d ru g iej stro n y s ą ta k ie zespoły, w których ta k ic h korzyści n ie m a. O czyw iście zespoły, k tó re są w n ie z łe j sy tu a c ji m a te r ia l­ n ej dzięki praw idłow o p row adzonej polityce, są bard zo a tra k c y jn e d la in n y c h k o ­ legów i d lateg o p rze d e w szy stk im ta m w ła ś n ie chcą się oni u p la so w ać , żeby ich dochody m ogły być ja k najlepsze.

T rzeci problem , k tó ry podnosili m oi koledzy z W ro c ła w ia — to k w e stia tego fra g m e n tu d z ia ła n ia organów ad w o k a tu ry , k tó ra p rz e ja w ia się w tzw . w izy tac ji. W ielu kolegów w e W rocław iu podnosi, że in sty tu c ja ta tr a k to w a n a je s t do tej p o ry b ard z o źle, że w zasad zie jeżeli idzie o d z ia ła n ie b iu ro w o ści zespołów i o p raw id ło w o ść rozliczeń, to n a s u w a się p y ta n ie , czy k o n ie cz n a je s t tu in g e­ re n c ja a d m in is tra to ra -a d w o k a ta , czy n ie w y sta rc za , żeby ro b ili to p ra c o w n ic y rad, k tó rzy z a jm u ją się tym i p ro b lem am i (poza oczyw iście sp e c ja ln y m i w y p ad k a m i n ie p ra w id ło w o ści w tym za k resie ). Je że li k to ś chciałb y ja k iś śre d n i zespół, li­ czący 16 czy 17 osób, b a d a ć pod w zględem d ziałaln o ści za w o d o w e j, to je st to rzecz w rę cz n ie w y k o n a ln a , bo n ik t nie m oże sobie n a to pozw olić z b r a k u czasu, bo n ie m a po p ro stu m ożliw ości tech n iczn y ch , ażeby w sposób w szech stro n n y , ta k ja k n a to z a g ad n ien ie zasłu g u je, móc to w szystko zbadać. W tych w a ru n k a c h o b ecn a w iz y ta c ja o g ra n ic z a się do pobieżnego o b e jrz e n ia k ilk u re w iz ji lepszych czy gorszych. D latego też, p o d su m o w u jąc n ie ja k o te n p u n k t d ez y d e ra tó w w ro c ­ ła w sk ich , w y d a je m i się, że żadnych dok ład n iejszy ch p u b lik a c ji ze w zględów tech n iczn y ch , n a w e t p rzed Z jazdem , n ie m oże być. M usi u p ły n ą ć o k res k ilk u lat, z a n im p e w n e p o d staw o w e p o ję cia się w y k ry s ta liz u ją . P o trz e b n y b y łb y „ P a le strz e ” ro zb u d o w an y w p ew n y m sensie d ział p o leg ający n a czym ś, co n a z w a łb y m p ro ­ b le m a ty k ą sam orządow ą, i to n a w e t k o sztem innych działów . P rz y n a jm n ie j ta k i je s t p o stu la t n ie k tó ry ch m oich kolegów w ro cław sk ich .

Je śli idzie o sa m ą ocenę „ P a le s try ” z p u n k tu w id z e n ia je j czytelników , to oczyw iście m ogę się tu tylko zgodzić z kolegam i, k tó rzy tw ie rd z ą , że p o d sta w ą są tu d la n as p ew n e n ie fo rm a ln e sondaże i że n ie są to, rzecz ja s n a , ż a d n e dane sta ty sty c zn e . Otóż w śro d o w isk u w ro c ła w sk im w y k ry sta liz o w a ły się d w a n ie ja ­ ko — m oże n ie ty le sprzeczne, co u z u p e łn ia ją c e się — p o g lą d y w k w e stii tego czy teln ictw a. P ie rw sz y pogląd — to podnoszony ju ż w toku d zisie jsze j dyskusji przez kolegów za rzu t, że „ P a le s tra ” m a zb y t ro z b u d o w a n ą s tro n ę teoretyczną, szczególnie w za k re sie cy w ilisty k i. N a to m ia s t in n e p rz e c iw sta w n e stanow isko sp ro w a d z a się do takiego stw ie rd z e n ia , że „ P a le s tra ” o d p o w ia d a p o trze b o m w y­ kształconego czytelnika. O gólnie m o żn a pow iedzieć, że są lud zie, k tó rz y odczu­ w a ją p o trze b ę c z y ta n ia naszego czasopism a, oczyw iście n ie ja k o w ybiórczo, bo k aż d y z n as in te re su je się in n y m i za g ad n ien ia m i. M ożna w ięc stw ie rd z ić , że n ie je s t ta k źle z c z y te ln ic tw em „ P a le stry ”. N ie sp o tk a łe m — chodzi tu o s ta r ­ szą g ru p ę w ie k o w ą — a n i jednego z kolegów , k tó ry by się n ie in te re so w a ł „P a- le s trą ” . T rz eb a n a to m ia st z p rz y k ro śc ią n ad m ien ić, że im m ło d sza g r u p a w iek o ­ w a, ty m to z a in te re so w a n ie n aszy m m ie się cz n ik ie m je s t m n ie jsz e. M oże je st tu to, o czym m ów ił w cześniej je d e n z kolegów , iż ta k i a d w o k a t tu ż po zdaniu egzam inu uw aża, że posiadł ju ż p a te n t n a w szystkie m ąd ro śc i i że poszerzanie sw o jej w iedzy n ie je s t m u w ca le p otrzebne. O czyw iście, po p a r u la ta c h p rzekona się, że je s t to oczyw iście złudzenie.

(6)

Nr 8 (844) Dyskusja 51

k u s ji z n a la z ła sw o je odbicie. M ianow icie chodzi o p o trze b ę bliższego z a z n a ja m ia ­ n ia śro d o w isk a ad w o k ack ieg o z orzeczn ictw em d y sc y p lin a rn y m . T a p o trzeb a z p u n k tu w id ze n ia W rocław ia je st niew ątp liw a. T ylko je st tu n a s tę p u ją c e p y tanie: w ja k ie j fo rm ie m a to być p rz e d sta w ia n e ? Otóż w ielu kolegom n ie w y d a je się celow e, ażeby to o rzecznictw o było p u b lik o w a n e w bieżących n u m e ra c h „P a - le s tr y ” . J e s t o n a p rze cie ż c z y ta n a ta k ż e poza n aszy m śro d o w isk iem , ta k że p u ­ b lik o w a n ie w n ie j „św ieżo” w y d an y c h w y roków d y sc y p lin a rn y c h m ogłoby p o słu ­ żyć do „ro z sz y fro w a n ia ca łe j sp ra w y ”, a to byłoby rzeczą n ie p o żą d an ą . W ysuw a się w zw ią zk u z ty m ta k ą koncepcję, żeby ra z n a ja k iś czas — oczyw iście je st to k w e stia oceny — w ydać o d rę b n ą p u b lik a c ję w fo rm ie w k ła d k i, dostęp n ą w y ł ą c z n i e d la ad w o k a tó w . N iezbędne byłyby tu — rzecz ja s n a — tezy orzecz­ n ic tw a d y sc y p lin a rn e g o , czy ja k iś k ró tk i opis spraw y. N a tu ra ln ie , n ie m ogłoby się to u k az y w ać sta le , a tylko ra z n a ja k iś czas. W ydaje m i się, że ta k ie w y d a w ­ nictw o sp ełn iło b y sw o je z a d a n ie z po ży tk iem dla adw okatów .

M uszę p ow iedzieć z dużą przy jem n o ścią, że b a d a ją c czy teln ictw o „ P a le stry ” poza a d w o k a tu rę , m ia n o w ic ie w śró d sędziów i p ro k u ra to ró w , ja k ró w n ież n a W ydziale P r a w a U n iw e rsy te tu W rocław skiego, stw ie rd z iłe m , że je s t ta m o n a dość poczytna. S p o ty k am n a w e t w sa m y m W rocław iu w y p ad k i c y to w a n ia p ew nych p u b lik a c ji z „ P a le s try ” w u za sa d n ie n ia c h w yroków . O czyw iście, n ie m ożna m ó­ w ić o pow szechności cz y te ln ic tw a naszego o rg an u p rzez inne śro d o w isk a p ra w n i­ cze, ale za ry z y k o w a łb y m tw ie rd z en ie , że b a rd z ie j a m b itn i sędziow ie często się g a ją do „ P a le s try ” i z n ie j k o rzy sta ją .

P o d o b n ie w y g lą d a s y tu a c ja n a W ydziale P ra w a . Co p ra w d a tru d n o b y m i było p rze p ro w ad z ić w te j s p ra w ie ja k iś szerszy sondaż ze w zględów oczy w isty ch , ale po w o łu jąc się n a rozm ow ę z obecnym d ziek a n em W ydziału P r a w a U n iw e rsy te tu W rocław skiego p ro f. A d am e m C hełm ońskim , którego n o ta b e n e o jc iec był p rze d ­ w o je n n y m r e d a k to re m „ P a le stry ”, d o w ied ziałem się, że n a W ydziale P r a w a k ie ­ ro w a n y m przez n iego czytelnictw o „ P a le s try ” w śró d m łodszych p rac o w n ik ó w n a u k i, szczególnie tych, k tó rzy z a cz y n ają k a r ie rę n au k o w ą , je st dość pow szechne.

I dalszy jeszcze p roblem . W n aszej Izb ie p o w sta ł z a m ia r w y d a n ia drugiego n u m e ru re g io n a ln eg o „ P a le s try ” . W te j chw ili je st on dopiero w sta d iu m p rzy ­ gotow aw czym , je śli ta k m ożna pow iedzieć.

O sta tn i w re szc ie p u n k t, k tó ry ch c ia łb y m tu poruszyć, to b e z sp o rn y fak t, że rzeczyw iście ró w n ież w śro d o w isk u w ro c ła w sk im istn ie je p e w n a tru d n o ść w za­ chęcan iu kolegów do czynnego u d ziału w p rzy g o to w an iu ja k ic h ś p ra c d la „ P a ­ le stry ”. P rzy czy n y są ta k ie sam e, o ja k ich tu m ów iono w czoraj, tzn. obserw uje

się p e w n e zn iec h ęc en ie , p ew n ą ap atię, a ta k że p e w n ą obaw ę o to, w ja k im za k re sie a u to r m oże pozw olić sobie n a p e w n ą sw obodę w y p o w ied zi w k o n tro ­ w ersy jn y c h n ie ra z sp raw ac h . M yślę je d n a k , że n ie je st to za g ad n ie n ie , n a k tó re m ożna szybko znaleźć receptę. P rz ed e w szy stk im m usi tu istn ieć p e w n a sam o­ k o n tro la . Rzeczy n a w e t k o n tro w e rsy jn e m uszą być poruszane, ty lko że trze b a podaw ać je w odpow iednio w yw ażonej form ie.

Jeszcze je d n a k r ó tk a sp raw a. W iele k o n tro w e rsji budzą kro n ik i c e n tra ln e oraz terenow e. Ten z a rz u t dotyczy z ja w isk a d e z a k tu a liz a c ji p o d aw a n y ch ta m in fo r­ m acji. M yślę je d n a k , proszę P ań stw a , że n a w e t m im o ty c h opóźnień k ro n ik i te są b a rd z o p o trze b n e, bo w iem y n a w e t w te j spóźnionej form ie, ja k ie p o d sta w o w a problem y p o d e jm o w a n e są w innych izbach. T a ru b ry k a w y d a je n a m się abso­ lu tn ie n ie zb ę d n a.

I w re szc ie n a zak o ń czen ie ch c ia łb y m jeszcze pow iedzieć, że b a rd z o dobrze oce­ nili k oledzy te n d z ia ł w „ P a le strz e ” , k tó ry o b e jm u je p rzeg ląd p ra s y o ad w o k a ­

(7)

52 Narada koresp o n d en tó w „ P alestry" w dn. 5—e.lV.19!e r. Nr 8 (344)

tu rze. A dlaczego? D latego, m oim zd an iem , że n ie k aż d y cz y ta c a łą s te r tę ró ż­ nych, czasopism , n a to m ia st w „ P a le strz e ” m am y ja k gdyby p rz y g o to w a n ą d la n as skon d en so w an ą, n a jw a ż n ie jsz ą treść. W iem y m n ie j w ięcej, ja k ie pogląd y i w j a ­ kich czasopism ach p a n u ją i co się o p o lsk iej ad w o k a tu rze w p r a s ie pisze. D zię­ kuję.

A d w o k at Je rz y Z i e l i ń s k i (Izba p ło c k a ):

Z sondażu przep ro w ad zo n eg o n a te re n ie naszej Izby, a w ięc w w o je w ó d z tw a c h p łockim i ciech an o w sk im , w y n ik a niezb icie, że „ P a le s tra ” cieszy się p o p u la rn o ­ ścią. To je s t zro zu m iałe i w szyscy dobrze w iedzą, ja k ą pom oc sta n o w i o n a d la a d w o k a ta p rzy w y k o n y w an iu przezeń zaw odu. O czyw iście czy teln icy z naszego śro d o w isk a p rz e k a z a li m i cały szereg uw ag, k tó re tu ta j p o sta ra m się P a ń s tw u przekazać.

P o n ie w a ż ta k się sk ład a, że z a b ie ra m głos w k ońcow ej faz ie d y sk u sji, n ie b ęd ę p o w ta rz a ł tych problem ów , k tó re b yły ju ż p o ru sza n e w cz o ra j czy też d zisia j przez kolegów . Z ostały m i za te m d w ie kw estie.

P ro b le m p ie rw sz y — to sp ra w a k ro n ik i. A k u ra t ta k się złożyło, że k olega z W ro cław ia te n p ro b lem poruszył. P rz e d sta w ic ie le P ło ck a m a ją n a s tę p u ją c e u w ag i dotyczące k ro n ik i. W części dotyczącej in fo rm a c ji z życia poszczególnych izb n a si czytelnicy są — g e n e ra ln ie rzecz b io rąc — p o za s p ra w o z d a n ia m i ze zgrom adzeń poszczególnych izb tro szk ę innego zdania niż kolega Zełga, gdyż u w aż ają , że in fo rm a c je z odległych izb, donoszące o ja k iś to w a rz y sk ic h s p o t­ k an iac h , o ja k iś w y jaz d ac h za g ran ic ę czy też o przy jęciu ja k ie jś deleg acji z a g ra ­ nicznej, to są m oże w ażne rzeczy d la d an e j izby, ale zupełnie n ie in te re s u ją pozostałych. O czyw iście n ie chodzi tu o ja k ie ś zasad n icze problem y, z k tó ry c h — ja k tu ta j kolega słu szn ie zaznaczył — m o żn a się czegoś now ego n auczyć, ale chodzi o p ro b lem y b ardzo m ałe, k tó re n aszy m zd a n ie m n ie m a ją w iększego z n a ­ czenia dla innych izb. A do tego jeszcze dodajm y, że n iek ied y ta k ie in fo rm ac je u k a z u ją się — co tu dużo m ów ić — z bardzo dużym opóźnieniem . B yły i ta k ie w y­ p a d k i, że w połow ie danego ro k u cz y ta liśm y in fo rm a c je o tym , co się działo na początku zeszłego ro k u ! D latego w y d a je n a m się, że w ła ś n ie słuszny je s t p o stu la t pod ad resem R edakcji, ażeby rozw ażyć k w estię, czy n ie m ógłby k to ś w R ed ak cji w yselek cjo n o w ać in fo rm a c je z poszczególnych izb, w y b ie ra ją c z n ic h do d ru k u tylko te n ajw a żn iejsz e. Sądzę, że ro z m ia r „ P a le s try ” je st o g ran ic zo n y i w ła ś n ie zam iast zdezaktualizow anych in fo rm ac ji m ożna by daw ać ciekaw e arty k u ły , orzecz­ nictw o d y scy p lin arn e itp.

D ru g a kw estia. K ilk a tygodni tem u, a dosłow nie w końcu lutego br., odbył się u n a s egzam in adw okacki. M uszę stw ie rd z ić , że n a si a p lik a n c i, k tó rzy ju ż te ra z są po egzam inie, n a p ra w d ę k o rzy sta li z „ P a le stry ” p rze d egzam inem , często sięg ając po s ta re n u m e ry . M nie się w y d aje , że dało to ja k iś e fe k t i d latego po ­ ziom egzam inu b y ł dobry, a p a n i m ec. P ie k a rsk a , k tó ra b r a ła u d z ia ł w p ra c a c h k om isji, m oże ch y b a to pośw iadczyć, co m ów ię.

Bo o co tu ta j chodzi? W gorączce p rze d eg z a m in a c y jn e j je d e n z m łodych k o ­ legów za d a ł m i n a re p e ty to riu m ta k ie p y ta n ie : „ P a n ie m ecen asie, czy m oże m i p a n odpow iedzieć n a p y ta n ie , dlaczego p rze d k ilk u czy p rz e d k ilk u n a s tu la ty w «Palestrze» b y ł ta k i d aw n y cykl pt. «P y tan ia i odpowiedzi», a dziś go nie m a ?” J a n a to p y ta n ie n ie p o tra fiłe m odpow iedzieć, a le w y d a je m i się, że to p y ta n ie było ja k n a jb a rd z ie j słuszne. P rz ec ież to były często p y ta n ia dotyczące b ard z o sk om plikow anych, a rc y tru d n y c h , n ie tu zin k o w y c h sp raw . K aż d em u to się, p rz y d a

(8)

-Nr 8 (344) D yskusja 53

w ato , ta k m i się p rz y n a jm n ie j w y d aje . I dlatego p ro b le m te n p rz e k a z u ję pod ro zw ag ę R ed ak cji.

W reszcie o s ta tn ia k w e stia , k tó ra z re sz tą n ie je s t naszy m p roblem em . Otóż słu ­ ch a ją c tu ta j u w aż n ie p rz e m ó w ie n ia kolegi J u r k a Leszczyńskiego, p rzy łączam się gorąco do te j części jego w ypow iedzi, w k tó re j ap e lo w ał do R edakcji, ażeby za o s ta tn ie 20 la t spo rząd zić skorow idz rzeczow y. W iem y dobrze, że w te d y w szedł w życie kodeks cy w iln y , a potem po 5 la ta c h kodeks k a rn y , w obec czego ta k i sk o ro w id z byłby n iezw y k le pom ocny adw o k ato m .

A d w o k at A n d rz ej L e w a n d o w s k i (Izba sie d le c k a ):

P rz ed e w szy stk im c h c ia łb y m w stę p n ie p ow iedzieć d w a słow a, bo zd a ję sobie spraw ę, że jestem n a jm n ie j upow ażniony do za b ra n ia głosu w ta k im znam ienitym g ronie. M ało u p o w aż n io n y d latego, że m ój k o n ta k t z a d w o k a tu rą je st za le d w ie 9-m iesięczny, ch o ciaż m ój k o n ta k t z w y m ia re m sp raw ie d liw o śc i je st ju ż aż 19-letni. M yślę w ięc, że w ja k im ś sto p n iu ta k i ty tu ł do z a b ra n ia głosu m am , choć m a m ta k ż e in n e jeszcze w aż n iejsze pow ody. Po p ierw sze, ja „ P a le s trę ” czytam . I to je s t te n fa k t, k tó ry m n ie u p o w a ż n ia do z a b r a n ia głosu. P o n ad to u w ażam , że je ste m w ta k ie j specy ficzn ej sy tu a c ji, w k tó re j m a m nieco in n e sp o j­ rz e n ie p ro fe sjo n a ln e n a „ P a le s trę ” n iż P a ń stw o , a1 to dlatego, że będąc przez 17 la t sędzią tro c h ę z in n e j stro n y p a trz y łe m n a „ P a le s trę ” . B yłem b ard z o m ocno sk u m u lo w a n y innego ro d z a ju m a te ria ła m i w y d a w a n y m i przez M in isterstw o S p ra ­ w ied liw o ści czy G e n e ra ln ą P ro k u ra tu rę , z a w a rty m i w różnego ro d z a ju b iu le ty ­ n ach , in fo rm a c ja c h , a ta k ż e w ogólnie d ostępnych p erio d y k a ch . D latego o b aw ia m się, że n a n a s tę p n e j tego ro d z a ju n a ra d z ie m o je sp o tk a n ie z P a ń stw e m będzie n a pew no in n e n iż dzisiejsze. Bo w sią k n ę ju ż głęboko, n a co b ard z o liczę, w za­ w ód a d w o k a ta i z tego w zględu n ie p o tra fiłb y m ta k sp o jrzeć n a o m a w ia n e tu pro b lem y i po d zielić się ta k im i u w ag a m i, ja k ie m a m d zisia j. J e s t jeszcze trzeci pow ód, k tó ry spow odow ał, że czuję się u p o w aż n io n y do z a b ra n ia głosu. Otóż w 1988 r. m ia łe m zaszczyt o p u b lik o w a ć w „ P a le strz e ” a rty k u ł dotyczący kodeksu ro dzinnego i opiekuńczego, z k tó ry m p ó źn iej p ro fe sjo n a ln ie m ia łe m n a jm n ie j do czynienia.

P roszę P a ń s tw a , k ie d y w cz o ra j w ró c iłe m do dom u, do W arszaw y, p ie rw sz ą rzeczą, ja k ą w zią łe m do ręk i, były b iu le ty n y M in iste rstw a S p raw ied liw o ści. S ta ­ ra łe m sobie przy p o m n ieć treść, ję zy k i cele, ja k ie się ta m re a liz u je za p o śre d ­ n ic tw e m tych w y d a w n ic tw . I m uszę p ow iedzieć z w ie lk ą p rzyjem nością, że w „ P a le strz e ” nic się n ie n ak a z u je , nic się n ie m usi robić, nic się nie stan o w i, a tylko d o k o n u je się, p rz e d sta w ia się pod rozw agę. M yślę, że je st to w ie lk a za­ le ta tego pism a.

Toczy się tu ta j spór, ja k a p o w in n a być „ P a le s tra ” : p ra g m a ty c z n a czy te o re ­ ty c zn a ? O sobiście uw ażam , że je s t to tro c h ę spór a k a d em ick i dlatego, iż w y d a je m i się, że a d w o k a t w p e łn i tego słow a zn a cz en iu n ie m oże zrezygnow ać z ż a d ­ nego ro d z a ju p u b lik a c ji. W iem ja k o sędzia, a te ra z ja k o a d w o k a t, że m ożna zba­ g atelizo w ać w szy stk ie stw ie rd z e n ia te o re ty c z n e ta k długo, dopóki n ie są one po­ trz e b n e p rzy w y k o n y w a n iu k o n k retn e g o zaw odu. J e ś li m yślę o p u b lik a c ja c h p rak ty c zn y c h , to p rzed e w szy stk im zachęcałbym i u w aż ałb y m za celow e ud o ­ stę p n ie n ie sw ych łam ów przez „ P a le strę ” ta k im arty k u ło m , ta k im opraco w an io m , k tó re — u ży w a jąc sp o rto w ej te rm in o lo g ii — są, że ta k pow iem , „zasłonam i” . Myślę, że w y n ik a to po p ro stu głęboko z sen su i isto ty zaw odu ad w o k a ta.

B ardzo w ysoko cenię osobiście i u w aż am za niezw y k le p o trze b n e k o n ty n u o ­ w an ie w szelkiego ro d z a ju działalności — pow ied ziałb y m — encyklopedycznej,

(9)

54 Narada ko respondentówP alestry" w dn. 5—6.IV.19&6 r. ]\fr 8 (344)

B yła tu ta j propozycja, pod k tó rą b ardzo głęboko się po d p isu ję, żeby o p ra c o w a ć skorow idz p rzed m io to w y p ra c d ru k o w a n y ch w „ P a le s trz e ” oraz w szelk ieg o ro ­ d za ju zb io ry orzeczeń czy ta k że w szelkiego ro d z a ju recen zje, k tó re choćby s k ró ­ tow o in form ow ałyby o tym , gdzie co m ożna znaleźć. B ędzie to n ie w ą tp liw ie p rz y ­ d a tn e w p rac y adw okata.

Z asta n a w ia n o się tu ta j, czy a d w o k a t w ogóle p o w in ie n być szkolony, a jeśli ta k , to w ja k im zak resie i w ja k ie j form ie. P a n m ec. M ajew sk i s k ry ty k o w a ł f o r­ m y szkolenia sędziów i p ro k u ra to ró w . J a b y m ta k d alek o inie poszedł i m yślę, że pew nego ro d z a ju szk o len ia i se m in a ria , k tó re ta m się odb y w ały , są użyteczne i p rak ty c zn e , a w (szczególności te, k tó re dotyczą now ych ro zw ią zań p ra w n y c h . M yślę, że je d n a k sędzia i p ro k u ra to r m a dużo w ięk szą ła tw o ść w ch ło n ięc ia, z a ­ p o zn a n ia się z tym i ro zw ią zan iam i, k tó re u m o ż liw ia ją im później s to s o w a n ie ich w p rak ty c e. N ato m ia st a d w o k a t zdecy d o w an ie zd a n y je s t n a sam ego siebie, a te przeszkody, o któ ry ch m ó w ił p a n m ec. Ja w o rsk i, z w ią za n e z opóźnionym w ydaw aniem „ P a le stry ”, jeszcze to pogłębiają. W ydaje m i się, że ta k ie szkolenia są p rzede w szystkim konieczne w ta k im zak resie, w ja k im ro z w ią z a n ia p ra w n e niosą now e uregulow ania.

Z robię te ra z m a łą dyg resję i p rz e jd ę do zu p e łn ie in n e j dziedziny. W W a rsz a ­ w ie je st ta k a tra d y c ja , re a liz o w a n a przez A uto m o b ilk lu b W arszaw sk i, k tó ra się o p iera n a istn ien iu tzw . Kół M iłośników S am ochodów . R ealizacja te j tra d y c ji polega na tym , że w ok reślo n e dni sp o ty k a ją się w określo n y ch m ie jsc ac h m i­ łośnicy łady, skody, m e rc ed e sa itd. M yślę, że rów nież u n as m ożna by ta k ą sa ­ m ą koncepcję zaszczepić, m ia n o w icie w ten sposób, że ad w o k aci sp e cja liz u jąc y się w pew nych dziedzinach p ra w a organizow aliby okresow e se m in a ria , n a k tó ­ ry ch o m a w ian o b y o k re ślo n ą p ro b lem aty k ę . M yślę tu p rz e d e w szy stk im n ie o rz e ­ czach p odstaw ow ych, ale o rzeczach w zbog acający ch w iedzę, w zbogacających p rak ty k ę . D latego zgłaszam tu ta k ą propozycję.

M uszę przyznać, że z za n ie p o k o jen iem u słyszałem — n a w ią z u ję do w ypow iedzi p a n a mec. Ja w o rsk ie g o — że „ P a le s tra ” sto su je n a sz ero k ą sk a lę au to cen zu rę, szerszą n a w e t od te j, k tó ra je st zastrzeżona n a rzecz cen zu ry p ań stw o w ej. Myślę, że ju ż sam o p o d ejrz en ie o sto so w an ie ta k ic h środków je s t d la d ziałaln o ści „ P a ­ le s try ” b ard z o szkodliw e, a jedno cześn ie zu p ełn ie n ie p o trzeb n e . O sobiście myślę, że p ro fil w ydaw n iczy „ P a le stry ” u w zg lęd n ia w szy stk ie zasady o raz cały rea lizm w aru n k ó w społeczno-politycznych, w ja k ic h żyjem y. „ P a le s tra ” je s t je d n a k p e ­ rio d y k ie m dość w y jątk o w y m w naszym życiu i d aje o k a z ję do p re z e n to w a n ia tych poglądów , k tó re gdzie ind ziej — być może — n ie m ogłyby być p u b lik o w an e. D latego w y d a je m i się, że p o sta w ien ie takiego p o d ejrz en ia w ogóle je s t w ie lk ą szkodą dla działalności publicy sty czn ej .P a le s tr y ” .

W reszcie n a zakończenie sw ego p rze m ó w ien ia chciałbym pow iedzieć, że ja b a r­ dzo du żą w agę p rzy w ią zy w ałb y m • do o k reślen ia, czy „ P a le s tra ” je st o rg an e m NRA, czy też ad w o k a tu ry . Bo jeśli m ów ię „ o rg a n em ”, ozn acza to, że m yślę o całej jego politycznej treści, tzn. o czasopiśm ie, k tó re p re z e n tu je to, co m yśli a d w o k a tu ra. I to je s t w łaśnie n ajsła b szy odcinek „ P a le stry ”. Bo jeżeli dzisiaj pom yślim y o czym ś w ażnym , ale u k aże się to dopiero po 6, 8 czy 9 m iesiącach, to je st już ono w ted y n ie a k tu a ln e . W iemy, że zbliża się te rm in Z jazdu A d w o k atu ry i że zachodzi p iln a p o trz e b a k o n fro n ta c ji p ew nych m yśli, w y ra że n ia pew nych k oncepcji p rac y a d w o k a tu ry . Otóż b ard z o się boję, czy te tru d n o ści techniczne, o ja k ich m ów ił p a n dziekan, n ie zn iw eczą m ożliw ości w y k o rz y sta­ n ia „ P a le stry ” do ta k ie j działalności.

I jeszcze je d n a sp raw a. N ie w iem , czy k ied y k o lw iek Izba sie d le ck a w ydała re g io n a ln ą „ P a le strę ” , Sądzę, że chyba nie. A le głęboko zobo w iązu ję się do tego,

(10)

D yskusja 55 Nr 8 (344)

że ta k ą m yśl tam , n a tym g ru n c ie w schodnim , zaszczep ię i będ ę s ta ra ł się spo­ w odo w ać, żeby Izb a siedlecka, k tó rą re p re z e n tu ję , te ż p o d ję ta p ró b ę w y d a n ia re g io n a ln e j „ P a le stry ” .

A d w o k a t C zesław J a w o r s k i (Izba w a rs z a w s k a ):

Mec. A n d rzej L ew a n d o w sk i sp ro w o k o w ał m n ie n ie jak o do z a b ra n ia głosu jeszcze raz. C hciałb y m w ięc w y ra ź n ie ośw iadczyć, o co m i chodziło, bo m oże n ie d o sta tec zn ie zostałem zrozum iany. Otóż ja ab so lu tn ie n ie chciałem zasiać ja k ie jk o lw ie k w ątp liw o ści, rzu c ić ja k ie k o lw ie k p o d e jrz e n ia pod ad re sem p o lityki re d a k c y jn e j. C hodziło m i zu p e łn ie o coś innego i sądzę, że jeszcze dziś, a w ięc za ra z p o sta ra m się ja śn ie j w y ra zić sw o ją myśl.

Z d a ję sobie s p ra w ę z tego, że R e d a k c ja „ P a le stry 7', ta k ja k k ażd a in n a r e ­ d ak c ja , m a p raw o d o k o n y w an ia pew nych ocen, a co w g ru n c ie rzeczy m ożna n az w a ć w ja k im ś sensie au to ce n zu rą. J e s t to p raw o k aż d ej re d a k c ji, a ty m ró w ­ nież R e d ak c ji „ P a le stry ” . M nie chodziło o coś innego, aczkolw iek ze słów p a n a d z ie k a n a S koczka ta k zro z u m iałem in te n c ję R ed ak cji, że m a ona za z a d a n ie o ch ro n ę całego naszego śro d o w isk a adw okackiego. P o w sta je p y ta n ie, czy ta po­ lity k a w z a k resie w ła sn e j oceny złożonych w „ P a le strz e ” p u b lik a c ji n ie by ła je d n a k zb y t ofen sy w n a. W obec tego p o w sta je problem , czy n astąp iło ta k d la ­ tego, że nie było te m ató w i n ié było a u to ró w , czy też dlatego, że zachodziły p ew n e w y p ad k i d aleko p o su n ię te j ostrożności p rzy p u b lik a c ji tego czy innego arty k u łu . Być może są też p ew n e p rze czu len ia po stro n ie autorów , k tó rzy p o d ­ nosili w obec m n ié tę kw estię. A le p o n ie w a ż z e tk n ą łem się z tego ro d za ju w y ­ p ad k a m i, w ięc w y d aw ało m i się, że n ależy o ty m w spom nieć n a naszej n a r a ­ dzie. N ato m iast głów ną in te n c ją m oich w ypow iedzi było p rzede w szystkim to, żeby szukać b a rd z ie j odw ażnych, in te re su ją c y c h te m ató w . N ie należy się bać p u b lik a c ji ty c h tem ató w , gdyż przez to — ja k m i się w y d a je — w zm ocni się a tr a k ­ cyjność „ P a le stry ” . D latego chciałbym się tu odżegnać ja k n a jb a rd z ie j od ja k ie ­ goko lw iek stw ie rd z e n ia , że ja cokolw iek z a rz u c a m „ P a le strz e ”, je śli chodzi o p o ­ lity k ę p ro w a d z o n ą przez R e d ak c ję „ P a le s try ”, w rę cz przeciw n ie, u w aż am ją w g ru n c ie rzeczy za pozytyw ną.

S k oro ju ż je ste m p rz y głosie, to jeśli P a ń stw o pozw olą, ch ciałb y m się jeszcze w ypow iedzieć w dw óch k w estiach . W czorajszy dzień spow odow ał, że ta m o ja p o p rze d n ia w ypow iedź b y ła pospieszna i dlatego n ie by ła z b y t dobra.

Otóż chcę pow iedzieć, jeśli chodzi o odczucie śro d o w isk a w arszaw skiego, że te o dczucia są ja k n a jb a rd z ie j p ozytyw ne d la treśc i i s ty lu re d a g o w a n ej „ P a ­ le stry ” . N ie ulega ża d n ej w ątpliw ości, że za k res tem aty czn y , zak res treściow y, form a, styl re d a k c ji o d p o w iad a pod k ażd y m w zględem n aszem u środow isku. Na pew no należało b y jeszcze b a rd z ie j w zbogacić tę te m a ty k ę o te w szystkie p ro ­ blem y, k tó re były tu ta j podnoszone w d n iu w cz o ra jsz y m i dzisiejszym , ale sa m a ocena w y d aw n ic ze j d ziałalności „ P a le stry ” m usi być oczyw iście sk w ito w a n a

w sensie niezw ykle pozytyw nym .

B ardzo duże znaczenie d la kolegów w y k o n u jąc y ch zaw ód m a ją w k ła d k i i d la ­ tego w k ła d k i te p o w in n y być u trz y m a n e n ad a l, p o n ie w a ż je s t to w ie lk a zdobycz R ed ak cji „ P a le stry ” . S ą one b ardzo pom ocne p rzy w y k o n y w an iu zaw odu przez poszczególnych adw o k ató w . W Izbie o c e n ia się je b ard z o w ysoko.

D alsza w aż n a k w estia dotyczy o k resu przedzjazdow ego i ew ent. n a nim d ys­ kusji. O tóż m a m w ątp liw o ści — i w dalszym ciągu p o d trz y m u ję sw o ją w ątp liw o ść w y ra żo n ą w d n iu w czo rajszy m — czy R e d a k c ja „ P a le stry ” zdąży uczynić coś w zak resie p u b lik a c ji dotyczących Z jazdu, Chociaż w y d aje m i się, że m ożna by

(11)

56 Narada ko retp o n d en tó w „P alestry" w dn. S—t.lV.lSS6 r. N r 8 (344)

je d n a k przeprow adzić ja k iś sondaż z ty m zw iązany w postaci np. d y s­ k u sji okrągłego stołu. T akie dy sk u sje były kiedyś o rg an iz o w an e w „ P a le s trz e ”, a ja k w iem y, są o rg an iz o w an e przez in n e red a k cje . S am b ra łe m u d ział w k ilk u tego ro d za ju d yskusjach. U w ażam je za n iezw ykle pożyteczne dlatego, że m am y w ted y m ożliw ość b ezp o śred n iej k o n fro n ta c ji poglądu w ypo w iad an eg o p rzez p o ­ szczególne osoby, a każdy cz y tający m oże z tego w y p ro w a d zić w n io sk i ta k ie , j a ­ k ie u zn a za stosow ne. J e s t to ch y b a n a jb a rd z ie j p rz y ję ta i m ożliw a d o szy b k iej re a liz a c ji fo rm a p re z e n ta c ji poglądu. D latego też gdyby ju ż od stro n y p u b lic y s­ tyczn ej ja k iś pow ażnych o p raco w ań n ie m ożna było p rze d Z ja zd em w y d ru k o w a ć , to w y d aje się, że ja k a ś d y sk u sja z udziałem osób w y b ra n y ch , do k tó ry ch m a ­ m y p ełn e z a u fan ie co do ich w iedzy ogólnej i zaw odow ej o raz ro ze zn an ia śro ­ dow iskow ego, b yłaby b ardzo cenna, bo w zb o g a ca jąc a i p rzy g o to w u ją ca w p e w n y m sensie ta k że w y stą p ie n ia p rzed Z jazdem .

W ra cam jeszcze do k w estii d o sk o n a len ia zaw odow ego. Otóż ta k ie k ó łk a z a in ­ teresow ań, o k tó ry ch w sp o m n ia ł kol. L ew andow ski, w g ru n c ie rzeczy istn ie ją . Nie w iem , czy w e w szy stk ich izbach, ale w naszej Izbie istn ie je ta k ie k ółko za in te re so w a ń zw ią za n e z p raw em spółdzielczym . J e s t to kółko, k tó re je s t p ro ­ w adzone w sposób ciekaw y, odpow iedzialny. P o ru sza się ta m cały w a c h la rz z a ­ g a d n ień z tym zw iązanych. P ro w ad z o n e je st n a ta k im w ysokim poziom ie, o ja k im w sp o m in ał kolega L ew andow ski. N ie m a ta m szkoleń p odstaw ow ych, są n a to ­ m ia st ro zw aż an ia , k tó re w y b ie g a ją n ie jak o w przyszłość, in s p iru ją rów n ież p ew n e ro zw ią zan ia n o rm aty w n e , w y p rz e d z a ją te ro zw ią zan ia itd. Chodzi m i o to, żeby tego ro d z a ju kó łk a za in te re so w ań , jeżeli zostały założone w innych izbach, po p ro stu k to ś zechciał p rz e d sta w ić n a ła m ac h ..P a le stry ”, om ów ić ich działalność, om ów ić p ew n e dotychczasow e osiągnięcia, form ę, k tó rą sto su ją w tym kółku, itp. B yłaby to także fo rm a szkolenia ogólnego, ja k iś w zór do n a ś la d o w a n ia w tych izbach, w k tó ry ch ta k ich kółek za in te re so w a ń jeszcze n ie m a. S ądzę też, że b yłaby to re a liz a c ja u chw ały NRA. Bo jest ta k a u chw ała, żeby w „ P alestrz e” był kącik pośw ięcony d o sk o n alen iu zaw odow em u. P rz y z n a m szczerze, iż w id zę tu rów n ież sw o ją w in ę w tym , że ów k ącik się nie ro zw in ął, oraz w in ę n ie k tó ­ ry ch kolegów i członków n aszej K om isji D oskonalenia Z aw odow ego, k tó rzy też za b ie ra li głos n a n aszej n ara d zie . C hciałbym serdecznie z tego m ie jsc a zachęcić tych kolegów do w łąc ze n ia się w działalność „ P a le stry ” w dzied zin ie d o sk o n a­ le n ia zaw odow ego p rzez p o dzielenie się z n ią sw oim i u w ag a m i i p rz e d sta w ie n ie now ych propozycji.

I ju ż n a p ra w d ę o sta tn ia uw ag a. N ie p odniosłem je j w d n iu w czorajszym , k o ­ rzy sta m w ięc z o k az ji, by om ów ić j ą w d n iu dzisiejszym . N ie w iem je d n a k , ja k to zrobić. Chcę tu zasygnalizow ać p ew n e zjaw isko. R e d ak c ja „ P a le s try ” chciałaby, żeby p ew n e rzeczy b y ły czynione ręk o m a a d w o k a tó w dzięki ich w iedzy, ich obec­ ności, żeby to oni sam i byli św ia d k am i pew nych zd a rz e ń i o p isy w ali te zda­ rz e n ia (np. sw oje w y stą p ie n ia , p rzem ó w ien ia). W y d a je m i się je d n a k , że R ed ak cja p o w in n a bu zrobić k ro k do przodu. Bo je d n a k ju ż były, a sądzę, że jeszcze będą, p ew n e w y d arze n ia. M am tu n a m yśli procesy, k tó re m a ją p ew ie n w y m ia r h isto ­ ryczny. P o w in n y one być o b słu g iw a n e m.zd. przez R e d ak c ję bąd ź co bądź w y­ specjalizow anego czasopism a. K oledzy p ro sili m n ie o to, żebym uzy sk ał w y ja ś­ n ie n ie n a d zisiejszej n a ra d z ie , dlaczego nie było ż a d n ej obsługi n iedaw nego p ro­ cesu, k tó ry ju ż przeszedł do h isto rii ja k o proces histo ry czn y , tj. procesu księdza P opiełuszki. B yły o p u b lik o w a n e w y stą p ie n ia kolegów i obrońców oraz oskarży­ cieli, ale w innych czasopism ach, a nie w naszym . Czyż m ożna sobie w yobrazić b a rd z ie j a tra k c y jn ą fo rm ę szkoleniow ą, jedno cześn ie h isto ry czn ą, ja k np. u trw a le ­ n ie tych przem ó w ień n a łam ach „ P a le s try ”. N ie w iem w te j chw ili, ja k to zrobić,

(12)

Nr 8 (344) Dyskusja 57

bo przecież te n proces ju ż je st procesem historycznym , ale w przyszłości z p ew ­ n o ś c ią b ęd ą ró w n ież ja k ie ś in n e procesy, k tó re sw o im zasięgiem w y k ra c z a ją p o z a p rzeciętność. Czy n ie u d ało b y się stw orzyć tu ta j w ła sn e j obsługi? Jeżeli n ie m am y ta k dalece w y sp ec ja lizo w a n y ch d z ien n ik a rz y w e w łasn y m z a k resie (m ó w ię d zien n ik a rz y , bo przecież nie jesteśm y tu zaw odow ym i d zien n ik arzam i), to czy n ie n ależ ało b y k o rzy sta ć z pom ocy d zien n ik a rz y zaw odow ych, np. przez z a w a r c ie um ow y z lec en ia n a o p rac o w a n ie danego procesu. Sądzę, że je s t to k w e s­ ti a b a rd z o isto tn a i m oim z d a n ie m n ie m ożem y od n ie j w n ie d a le k ie j przyszłości u ciec . P rz y czym nie chodzi m i w ca le o to, że m u szą to być a k u ra t procesy p o lity cz n e, chociaż m a ją one rów n ież zn aczen ie histo ry czn e. Chodzi o to, żeby to b y ły procesy, k tó re p rz e k ra c z a ją sw oim zasięgiem o d d ziały w a n ia zw y k łą ja k ąś s p ra w ę . I w y d a je md się, że jeżeli ap e lu je m y tu , aby p u b lik o w a ć p rze m ó w ien ia (bo czasam i koledzy m ogą w ygłosić w sp a n ia łe przem ó w ien ia), a później przy ic h re d a k c ji m am y z ty m sporo kłopotów i idzie n a m to dość opornie, to je d n a k n ie z w a ln ia to n a s w szy stk ich , a w szczególności R ed ak cji „ P a le stry ”, od tego, ż e b y za d b ać o te procesy i o te w y stą p ien ia. D latego zgłaszam w tej kw estii sto so w n y p o stu lat, p ro śb ę czy w niosek, bo n ie w iem , ja k to zaty tu ło w ać, o ro z­ strzygnięcie om aw ian ej tu spraw y, gdyż p ro b lem te n w k ażdym razie istn ieje i w y m a g a jak ieg o ś ro z w ią z a n ia w n ajb liż sze j przyszłości.

A d w o k at S ta n is ła w S z u f e 1 (Izba k ie le c k a ): )

T ru d n o je st coś now ego pow iedzieć w końco w ej fazie n asze j n a ra d y , p oniew aż w sz y s tk ie te m a ty zo stały ju ż poruszone, n ie k tó re n a w e t p o d w ó jn ie lub p o tró jn ie , ale w y d a je m i się, że n ie zn ajd ziem y g en e raln e g o p a n a c e u m n a to, ja k należy red a g o w a ć ,,P a le strę ” . Bo, proszę P a ń stw a , jesteśm y p rzecież ta k im środow iskiem , k tó r e p re z e n tu je ró żn e poglądy, k tó re m a różne z a p o trz e b o w a n ia p raw n e, przy czym m y d ziała m y szczególnie, że ta k p o w iem k o n tra d y k to ry jn ie , o k tó ry m m ó­ w io n o d ow cipnie w cz o ra j w in n y m k ontekście. R zeczyw iście, m usim y polegać n a w yczuciu R e d ak c ji „ P a le s try ”, k tó ra w sp ie ra n a tro c h ę przez nas, tro c h ę przez in n y c h a d w o k a tó w będzie w ied z ia ła, ja k i m a być p ro fil czasopism a. Bo zaw sze się z n a jd ą zw olennicy ro zw iązań teoretycznych, a inni b ard z iej się będą in te ­ re so w a ć r u b ry k ą z życia izb ad w okackich. N ie b ąd źm y ta cy pow ażni i n ie m ów ­ m y, że in te re s u je n as ty lk o p ro b lem teoretyczny, bo m u sim y też pu b lik o w ać w „ P a le strz e ” o p ra c o w a n ia o c h a ra k te rz e p ublicystycznym . „ P a le s tra ” je s t sp e­ cy ficzn y m m ie się cz n ik ie m n aszej k o rp o ra cji. M ało k o rp o ra c ji m oże się poszczycić ta k im m iesięcznikiem , ja k i m y m am y, i dlatego m.zd. trz e b a zachow ać te n profil, ja k i je st w te j c h w ili i ciągle go w zbogacać now ym i treśc ia m i. S ta ra ć się w ięc m u sim y o po zy sk an ie p ió r ja k n ajlep szy ch , ja k n a jce n n iejszy c h , ja k n a jd o w c ip ­ n iejszy ch i p u b lik o w a ć a rty k u ły ta k ja k dotychczas, bo ta k i szeroki w ac h larz różnych zag ad n ień , ja k i je st p u b lik o w a n y w „ P a le strz e ”, n a p ra w d ę może k a ż ­ dego zadow olić.

N ie w y m ag a jm y od każdego p ra w n ik a , od k ażdego ad w o k a ta, żeby w szystko czytał, ja k tu p o w ied z ia ł p rze d ch w ilą je d en z kolegów, n ie m ożem y też nikogo zm uszać do cz y ta n ia . Z re sz tą n ie je s t to nasz cel.

Je śli chodzi o środow isko k ieleckie, to niczym ono się n ie w y ró ż n ia n a tle in n y c h środow isk, jeżeli chodzi o czytanie „ P a le stry ” . Je d n i cz y ta ją w szy stk ie arty k u ły , in n i ty lk o te, k tó re ich in te re su ją . W reszcie są i tacy, k tórzy n ie czy­ ta ją niczego. M am k ilk u zap rzy jaźn io n y ch sędziów , k tó rzy p ro szą m n ie n ie jed n o ­ k ro tn ie , żeby im p rzy n o sił n u m e ry „ P a le s try ”, gdyż c z y ta ją ją ch ę tn ie i z w ie l­ kim za in te re so w an iem ,

(13)

53 Narada ko respondentów „P alestry" w dn. 5—6.IV .1986 r. Nr 8 (344)

O jeszcze je d n e j c iek a w e j rzeczy b y ła m ow a n a n aszy m sp o tk a n iu , m ia n o w i­ cie o tym , że „ P a le s tra ” m oże być dosk o n ały m m a te ria łe m , jeśli chodzi o sz k o le ­ n ia. J e s t to b ardzo tr a f n a uw ag a. U n as w K ielcach p rzy szkoleniu a p lik a n tó w d aje się im o d pow iedni te m a t n a k a n w ie opublik o w an eg o w „ P a le strz e ” ja k ieg o ś arty k u łu , np. z p o stę p o w an ia karn eg o . J e d e n a p lik a n t je s t re fe re n te m , d ru g i k o ­ re fe re n te m , po czym zaczyna się ogólna dyskusja. W te n sposób w szyscy a p li­ k a n c i zm uszeni są te n a rty k u ł przeczytać. W y d a je m i się, że ta k ą sa m ą fo rm ę szkolenia m ożna by w p row adzić rów nież, gdy chodzi o adw okatów , bo je st to k o n k re tn e w y k o rz y sta n ie p u b lik a c ji n a p isan y c h przez cenionych au to ró w , n ie ­ je d n o k ro tn ie przez a u to ry te ty . N ie je s t to ch y b a d ro g a zła. W k aż d y m r a z ie s to ­ su je m y ją u sie b ie od k ilk u la t i p rzynosi to n a m o k re ślo n e re z u lta ty .

P ro k u r a to r A n d rz ej L i s o w s k i (R edakcja „P ro b lem ó w P ra w o rz ą d n o śc i”):

P rzed e w szystkim chcę się n ie ja k o uspraw iedliw ić, dlaczego zdecydow ałem się n a z a b ra n ie głosu. S kłoniły m n ie do tego dw a, m oże trz y pow ody.

P ierw szy pow ód to ten , iż w im ien iu R e d ak c ji „P ro b lem ó w P ra w o rz ą d n o ś c i” chciałem se rd e cz n ie podziękow ać R e d ak c ji „ P a le s try ” za za p ro szen ie n a s tu ta j n a to sp o tk an ie, k tó re siłą rzeczy je s t sp o tk a n ie m b a rd z o za m k n ię ty m , d o ty ­ k ają c y m problem ów p rze d e w szy stk im ad w o k a tu ry , a le je s t ta k ż e sp o tk a n ie m , k tó re p orusza w ie le k w estii n a tu ry czysto w a rsz ta to w e j, a w ięc in te re su ją c y c h R e d ak c ję „P roblem ów P ra w o rz ą d n o śc i”, gdyż je ste m czło n k iem K olegium R e d a k ­ cyjnego tegoż czaśopism a” .

To są w zględy n ie ja k o k u rtu a z y jn e . A le do z a b ra n ia głosu skło n iły m n ie ró w ­ n ie ż d w a in n e pow ody, w y n ik a ją c e ju ż w to k u d yskusji, k tó re j się u w a ż n ie przysłuchiw ałem .

P ie rw sz y pow ód to okoliczność, że w y stę p u jąc tu w ro li gościa, je ste m ch y b a gościem nie znanym , i być m oże będzie lepiej, jeżeli te n n ie znany bliżej P a ń ­ stw u gość n ie c o bliżej się p rze d sta w i, żeby było w iadom o, z k im sied zieliście n a te j sali.

A drugi pow ód to p e w n e d w ie w ypow iedzi dw óch panów , k tó re nieco później przytoczę, aby jeszcze b a rd z ie j u za sa d n ić p o trz e b ę m ojego w y stą p ie n ia . J a k bo ­ w ie m w iadom o, „P ro b lem y P ra w o rz ą d n o śc i” — być m oże, iż w ty m śro d o w isk u m ów ię o rzeczach oczyw istych i z u p e łn ie n ie p o trz e b n ie — w y d a ją też i w k ład k ę , tzw . „b ia łe orzecznictw o” , ja k tu p ow iedziano. J e s t to rzeczyw iście n a sz a duża zasługa. D latego w rócę jeszcze do te j sp raw y , n a ra z ie zaś jeszcze k ilk a słów dotyczących p rz e d sta w ie n ia się. Je ste śm y o rg a n e m p ro k u ra tu r y PR L , a n ie P ro ­ k u r a tu r y G en e ra ln ej, co z re sz tą n ie m a tu żadnego zn aczen ia. W y d a w an i je ste ś­ m y w n ak ład z ie 5 000 egz., a w ięc nieco m n ie jsz y m od n a k ła d u „ P a le s try ”, ale też i n asza g ru p a zaw odow a je s t nieco m n ie jsz a niż ad w o k a ck a . J e ste ś m y w y­ d a w a n i przez re d a k c ję czasopism w ojskow ych, w iększych kłopotów n a tu ry te ch ­ niczn ej przy w y d a w a n iu naszych „P ro b lem ó w ” n ie m am y, choć ró w n ież z d a rz a ją się opó źn ien ia w d ru k u (te ra z np. u k a z a ł się dopiero n u m e r 2 z 1988 r.). Je s­ teśm y d ru k o w a n i w Łodzi przez za k ła d y w ojskow e.

W ychodzim y ju ż 38 la t, je ste śm y w ięc nieco sta rs i od „ P a le stry ” . U k ład nasz je st n a w e t zbliżony do u k ła d u „ P a le stry ”, czyli m am y ta k że część a rty k u ło w ą , z a w ie ra ją c ą w p rze w a ż a ją c e j m ie rze p ro b le m a ty k ę k a rn ą . Z d ec y d o w an ie w ięcej m a m y p ro b lem aty k i z ta k ich dzied zin p ra w a , ja k k ry m in a listy k a , krym in o lo g ia, m e d y cy n a sądow a. M am y też od n ie d a w n a d ział szkoleniow y, k tó ry je s t r e ­ d ag o w an y głó w n ie pod k ą te m szk o len ia ap lik an tó w , a le ch y b a ró w n ież i te j m ło­ dej k a d ry p ro k u ra to rsk ie j, gdyż od pew nego czasu n astąp iło w y ra ź n e odm

(14)

łodzę-Nr 8 (344) D yskusja 5§

n ie p ro k u ra tu ry , co n ie zaw sze je s t p ozytyw nym zjaw isk iem . P isze m y w ty m d z ia le n ie tylko o tym , ja k stosow ać are szty , ale i ile tych are sztó w pow in n o być, ja k to w y n ik a ło z w ypow iedzi m ec. M ajew skiego, a p o n ad to piszem y też 0 in n y c h jeszcze k w e stia c h . M am y przegląd p rasy , a le tylko rzeczyw iście p rasy p ra w n ic z e j, w k tó ry m o m a w ia n e są n ie k tó re a rty k u ły , ja k ie re d a k c ja u w aż a za in te re su ją c e i ciek a w e , n ie rz ad k o gości też n a naszych łam ach w asz a „P ales- t r a ”. M am y d z ia ł „Z ży c ia p r o k u ra tu r y ”, dość o b szern y n a w e t i rów nież, ja k się o k a z u je , n ieco k ry ty k o w a n y przez czytelników „P ro b lem ó w P ra w o rz ą d n o śc i” za p o d a w a n ie spóźnionych in fo rm a c ji. No i w reszcie co w czo raj zostało sym patycz­ n ie p o d n ie sio n e przez p a n a mec. O strow skiego, rzecz, k tó ra je st n a s z ą du m ą: „b ia łe o rze czn ictw o ” . N ie pow iem , że sta n o w i ono oczyw iście ja k ą ś a lte rn a ty w ę dla o rze czn ictw a tzw . czerw onego, ale n a pew no je w zb o g aca i u zu p e łn ia , gdyż w k w e stii u c h w a ł czy w ytycznych SN oba te w y d a w n ic tw a n a ogół się n ie p ow ­ ta rz a ją .

Czy jesteśm y c z y ta n i? T ak i p ro b lem i ta k ie p y ta n ie sta w ia m y so b ie rów nież 1 m y n a p o sied zen iu K o leg iu m R ed ak cy jn eg o i dochodzim y z re sz tą do bardzo podobnych w n io sk ó w co i „ P a le s tra ”, żs różnie b y w a z tym czytelnictw em . Czy „P ro b lem y P ra w o rz ą d n o ś c i” są cz y ta n e szeroko przez p ro k u ra to ró w czy też m n ie j szeroko lub też czy n ie są w cale czy tan e — d o k ła d n ie n ie w iem y. N ie dopusz­ czam y tu je d n a k is tn ie n ia sy tu a c ji n ajg o rszej. Isto tn ie , ch y b a n ie je s t ta k źle z ty m czyteln ictw em , choć n a pew no są i u n a s ta c y p ro k u ra to rz y , któ rzy się n ie splam ili sięgnięciem po te n n asz org an . In n i zaś c z y ta ją go w zależności od tego, czy je s t b a rd z ie j in te re s u ją c y czy m n ie j, czy d o ty k a k w estii, k tó re ich in ­ te re su ją .

A szy je ste śm y c z y ta n i n a z e w n ą trz ? Z naszego ro zd z ieln ik a w y n ik a, że po­ w in n iśm y być c z y ta n i n a ze w n ątrz, bo ró w n ież p rze sy łam y te sw oje n u m e ry ró żn y m odb io rco m spoza p ro k u ra tu ry . Od czasu do czasu, p rze g ląd a jąc lub czy­ ta ją c p u b lik a c je u k a z u ją c e się w innych czasopism ach p raw n ic zy ch , p u b lik a c je o c h a ra k te rz e czysto n au k o w y m , m ożna dostrzec w nich p o w o ły w an ie się n a a rty k u ły ogłoszone w „ P ro b le m a c h P ra w o rz ą d n o śc i” . W y n ik a stąd, że n ie k tó rzy czytelnicy się g a ją po to n a s z e czasopism o.

W tym m iejscu p ra g n ę przy p o m n ieć głos jednego z obecnych tu panów , że in n e czasopism a p ra w n ic z e to sztam pa. A czy n asze czasopism o je s t dobre, czy też złe? O czyw iście n ie m n ie w y p a d a a u to ry ta ty w n ie to oceniać, n ie czuję się poza ty m n a siłach an i też n ie m ia łb y m p ra w a do tego, ab y k la sy fik o w a ć je w gru p ie czasopism praw niczych. P rzypuszczam , że n a z e w n ątrz je st ono raczej nie czytane. U w aża m je d n a k , że tego ro d za ju o cena n ie do ko ń ca je s t słuszna, bo przecież „P ro b lem y P ra w o rz ą d n o śc i” to n ie tylko o rg an w e w n ę trz n y p ro k u ra ­ tu ry . G dybyście P ań stw o w zięli przeciętn y n u m e r naszego czasopism a, to okaże się, że piszą w nim nie ty lk o p ro k u ra to rzy , przy czym jeśli chodzi o p ro k u ra to ró w , któ rzy p o słu g u ją się nie tylk o słow em , a le i p iórem , to ja k w szy stk im w iadom o, piszą oni z u p e łn ie nieźle. C hcę tu p rzypom nieć, że ze śro d o w isk a p r o k u ra to r ­ skiego w yszedł np. prof. P o p ław sk i lub p a n i prof. G órniok. P isz e też prok. K a l- la u i z R zeszow a, zn a n y ch y b a n ie k tó ry m p a n o m ze sw ych p u b lik a cji. N iezależnie w ięc od au to ró w — p ro k u ra to ró w p re z e n tu je m y n a naszych łam ach p ra c e a u to r­ stw a p rac o w n ik ó w n a u k o w y c h i p rze d sta w ic ie li in n y c h dyscyplin p ra w a . T ra f ia ją n a nasze ła m y rów nież adw okaci. D latego też sądzę, że „P roblem y P ra w o rz ą d ­ ności” są ta k ie , ja k ie są, ra z lepsze, raz gorsze, a le z p ew n o śc ią n ie je st to czasopism o, k tó re sk ła d a się w yłączn ie z w ytycznych P ro k u r a to r a G eneralnego, z nakazów , poleceń, zakazów , n a to m ia st je s t to n o rm a ln e czasopism o praw nicze,

(15)

50 Narada ko respondentów „ P alestry" w dn. S-i.IV .lS S e r. N r 8 (344)

k tó re p rz e d sta w ia ok reślo n e p u b lik a cje, o k reślo n e m yśli ludzi, chcących coś w n ieść do n a u k i p ra w a i jego p ra k ty k i.

T yle ty lk o chciałem P a ń stw u pow iedzieć, aby przybliżyć nieco (nie pow iem zachęcić do czy tan ia) „P ro b lem y P ra w o rz ą d n o śc i”. M ożna ta m znaleźć in te r e s u ­ jące, d y sk u sy jn e a rty k u ły p rz y d a tn e n ie tylk o w p rac y p r o k u ra to ra , ale m yślę, że m ogą one znaleźć za sto so w a n ie ró w n ież w zw ykłej, co d zien n ej p ra c y a d w o ­ k ata.

W zw iązku z tym , w y stę p u jąc n ie ja k o z te j pozycji gościa, ch ciałb y m życzyć R e d ak c ji ,.P a le stry ”, ab y zb liża ją cy się ju b ileu sz 30-lecia był o czyw iście n ie o s ta t­ n im i ab y ta k ich 30-leci było jeszcze w iele, w iele. M yślę że ta k będzie, bo s łu ­ ch a ją c u w aż n ie w ypow iedzi P a ń stw a , odnoszę w ra że n ie, że m a cie w sw ym g ro ­ n ie bard zo dużo lu d zi o ogrom nym z a a n g a żo w an iu w dzieło d o sk o n a len ia sw ego

czasopism a adw okackiego.

A d w o k at Z y g m u n t S k o c z e k , R e d a k to r N aczelny „ P a le s try ” :

Proszę P ań stw a , n a r a d a nasza dobiega końca, ale przed jej zam knięciem jeszcze je d n a rzecz w y m ag a tu odpow iedzi z m ojej stro n y . W czasie dy sk u sji padło p ew n e p y ta n ie ze stro n y p a n a d zie k a n a K ern a. W p ra w d z ie d ro b n a to s p r a ­ w a, n ie p ro b lem o w a, ale p y ta n ie zostało p o sta w io n e i n ależ y n a n ie o d p o w ie­ dzieć.

Chodzi m ia n o w icie o to, dlaczego zo stał zw o ln io n y przez n a s z p rac y pan red . Szczęsny. P y ta n ie ta k ie p a d a ju ż z re sz tą d ru g i raz . R az p adło ono w p aź­ d z ie rn ik u w czasie o d b y w an eg o tu ta j p o sied zen ia N RA i w te d y je d e n z kolegów łódzkich za d ał ta k ie py tan ie, a ja n a to p y ta n ie odpow iedziałem . D zisiaj będę m u sia ł znów z a b ra ć głos w te j sp ra w ie , jeżeli s p ra w a z w o ln ie n ia z p rac y red. Szczęsnego n a d a l budzi ja k ie ś w ątp liw o ści i z a strz e ż e n ia u naszych kolegów łódzkich. O tóż S zan o w n y p a n ie d ziek an ie, m y p a n a red. S zczęsnego przy jęliśm y do p ra c y nie dlatego, że b y ł n am p o trzeb n y , a tylko dlatego, że zn a la zł się on ja k o re d a k to r w b a rd z o tr u d n e j sy tu a c ji osobistej i m a te ria ln e j. Id ąc m u w ięc n a ręk ę, z a tru d n iliś m y go w R edakcji. Był u n as z a tru d n io n y przez dłuższy czas, a le k ie d y sy tu a c ja jego się zm ien iła, a w ięc kied y red. Szczęsny m ógł znaleźć i p o d jąć p ra c ę b a rd z ie j o d p o w ia d a ją c ą jego k w alifik acjo m , n ie było potrzeby, żeby n a d a l u n a s pracow ał.

N iek tó rz y z naszych kolegów też m i za d a w a li p y ta n ie, dlaczego m y ja k o Re­ d a k c ja „ P a le stry ”, a w ięc p ism a adw okackiego, z a tru d n ia m y r e d a k to ra spoza śro d o w isk a adw okackiego. P rz ec ież m am y tylu m łodych kolegów , k tó rzy zn a k o ­ m icie m ogliby w y k o n y w ać to, co ro b ił p a n red . Szczęsny.

P o za tym w czasie, k ie d y byliśm y zm uszeni w ym ów ić p ra c ę re d a k to ro w i Szczęsnem u — a m uszę pow iedzieć, że osobiście czyniłem to z p e w n ą p rzy k ro ś­ cią, gdyż p a n red. Szczęsny je s t sy n e m m ego kolegi jeszcze z w o jsk a — zaczę­ liśm y d o sta w ać z d ru k a rn i b ard z o w y so k ie ra c h u n k i za d ru k o w a n ie n aszej „P a­ le s try ”. To były ogrom ne sum y. M ów iłem ju ż P a ń stw u , że za n u m e r styczniow y 1985 r. zap łaciliśm y 230 tys. zł, a źa ta k i sa m n u m e r p a ź d z ie rn ik o w y tegoż 1985 r. d w u k ro tn ie w ięcej. Z n aleźliśm y się n a p ra w d ę w tru d n e j sy tu a c ji fin an so w ej. P y taliśm y się naszego księgow ego, ja k stoim y z naszym i fin a n sa m i, i okazało się, że m am y deficyt. M usieliśm y za te m zrobić w szystko, żeby się pozbyć deficytu, bo n ie o trzy m u jem y żadnych d o ta cji ze stro n y NRA. Tyle w ięc okoliczności złożyło się n a ra z n a to, że podziękow aliśm y p a n u re d a k to ro w i S zczęsnem u, po­ w ied zieliśm y m u, że gdyby on jeszcze m ia ł coś do o p u b lik o w a n ia w „P ales- trz e ”, to zaw sze c h ę tn ie rozw ażym y m ożność o p u b lik o w a n ia tego w naszym

Cytaty

Powiązane dokumenty

On the basis of an atelier existing w ithin the Łańcut M useum a District Conservation A telier has been called into being in 1963 th a t is now responsible

Podmiotem badań jest przestrzeń miasta rozpatrywana, jako system znaków, zaś przedmiotem znaki w tej przestrzeni, ich czytelność, rozmieszczenie i relacje.. W części

„Miasto Poezji” zdaje się skupiać czynnie działających i aktualnie tworzących poetów, jak ma się do nich Czecho- wicz.. Spotkania poświęcone poetom nieżyjącym są bardzo

20:00 - Mieszkanie Poezji Kaisera Soze - JoaoBAB: Scena Balkonowa; poezja Jana Grudzińskiego, akompaniament na kontrabasie: Jacek Steinbrich, ul.

wzięte wiadomości o kształceniu pierwiastko- wem w Anglii, Francji, Szwajcarii przydały mu się teraz, jak szczypta wiedzy medycznej, może się przydać człowiekowi

-"Światy - sekrety poezji" - akcja plastyczna, w której uczniowie tworzą wizualizacje wierszy z różnych materiałów i umieszczają je w ziemi, pod szkłem, ekspozycja

Profesor Andrzej Pawlikowski kierowa³ Zak³adem Fizyki Teo- retycznej w Instytucie Fizyki Uniwersytetu Œl¹skiego przez 18 lat.. W pocz¹tkowym okresie by³ jedynym samodzielnym

[r]