• Nie Znaleziono Wyników

Nie zachowując proporcji

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nie zachowując proporcji"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Adam Zagajewski

Nie zachowując proporcji

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 4 (10), 96-102

(2)

Luźne, sportowe pisarstwo

Nie zachowując proporcji

W ybierzm y trz y książki S ta n i­ sław a D ygata: Jezioro Bodeńskie, Podróż i R o z m y ­

ślania p r z y goleniu. D y g at nie należy do pisarzy, k tó ry c h poszczególne książki o d ry w ają się od siebie, tw orząc sw oiste w y sp y problem ow e i estetyczne. R a­ czej „pisze jed n ą k siążk ę” , ja k zw ykło się m aw iać. Pisze jed n ą książkę, lecz nie je st to p ostaw a a r ty ­ sty, p isarza aw angardow ego, k tó ry te n sam tem at, sw ój je d y n y tem at, p ró b u je coraz to doskonalej w y­ powiedzieć. Je śli książki pozw alają rek o n stru o w ać postaw ę au to ra, s ta n dycha, w jakim tw orzy, n ap ię­ cie, jak ie tow arzyszy w yzw alaniu się pom ysłów , o D ygacie czy teln ik m a p raw o sądzić, że pisze ro zlu ź­ niony, „ p rz y goleniu” , sportow o, nowocześnie. W jed n y m z felieto nó w R o z m y ś la ń D ygat k pi z tych, k tó ry c h celem je st „arcy d zieło ” i zachęca do pisania bez tre m y i pychy. K siążki D ygata są podobne do siebie, łączą się „obsesjam i” , dlatego w cudzysłow ie, że są to obsesje pogodne i uśm iechnięte. Nie m a w n ich nic z pierw o tn o ści p asji, ja k a zazw yczaj k sz ta ł­ tu je obsesje.

(3)

9 7 N I E Z A C H O W U J Ą C P R O P O R C J I

W yobrażonem u sposobowi p isania i u p raw ian ia te ­ m atów odpow iada s tru k tu ra pow ieści D ygata. P rz y ­ pom inają one poem at d y g resy jn y . D y gat zary so w u ­ je co p raw d a dość p rz e jrz y sty p la n sy tu acy jn y , po­ wieść je s t jed n ak co jakiś czas „ z a trz y m y w a n a ” przez felietonow ą dygresję. D zieje się tak zwłaszcza w Podróży, w k tó rej a u to r p o tra fi p rzerw ać „ w a rtk i” dialog m iędzy H enrykiem Szala jem a Zitą, aby w y ­ głosić dygresję n a tem a t sto su n k u kobiet do m ęż­ czyzn. W Jeziorze B o d eń skim p a rtie d y sk u rsy w n e i fab u la rn e są ściślej ze sobą splecione, choć i tu ­ ta j zd arzają się ro zp raw k i u m y k ają ce od głów nej linii książki. Na p rzy k ła d dość obszerna ro zp raw k a o głodów kach G handiego, któ re, jak przypuszcza n a rra to r Jeziora, oprócz swego głów nego celu m iały także, a może n aw et przede w szystkim , ożywić m o­ n otonię życia w ięziennego. Te dw a cele, heroiczny i hedonistyczny, m iały się w szczęśliw y sposób uzu­ pełniać i w spierać.

U w olnione od n a rra c ji, te sam e d y g resje u zyskały postać R o zm y śla ń p r z y goleniu. F elieto n y D y g ata nie są bow iem czymś innym , odpoczynkiem pisarza, żar­ tem , „niew ażn ym p isan iem ” . Z ostały zbudow ane z tego, co pisarz m a do dyspozycji, z najlepszego su ­ rowca, nie z odpadków . P ły n ą głów nym n u rte m , nie m ożna ich nazw ać m arginesem . P rzeciw nie, odw ażny m iłośnik prozy D y g ata m ógłby powiedzieć, że to w łaśnie R ozm yślania są „ H a u p tw e rk ie m ” pisarza, że tam w ypow iedział się n a jp e łn ie j. W felieton ach po­ jaw ia się najczęściej tem at: P o lak w obec zagranicy. P rzed e w szystkim : a rty s ta polski w obec zagranicy. „A m b itn em u a rty śc ie polskiem u rad ziłb y m unikać sukcesó w zagranicznych. Jeg o bliższem u i dalszem u otoczeniu nic nie w y d a je się ró w n ie oburzające, god­ ne p o tęp ie n ia i w łaściw ej o d p raw y jak w łaśnie to” . T e d w a zdania pochodzą z felieto n u napisanego z o- k a z ji zdobycia p rzez B e rn a rd a Ł adysza pierw szej n a ­ g ro d y w k o n k u rsie śpiew aczym w e W łoszech. D opeł­

Polak wobec zagranicy

(4)

Olivier w Al. Ujazdowskich

Jak być Polakiem?

nieniem te m a tu jest s y tu a c ja a rty s ty zagranicznego w Polsce.

„Laurence Olivier w ydaw ał mi się największym i n ajniezw y- klejszym aktorem świata. Ale odkąd pił w «Klubie Aktorów» przy Al. Ujazdowskich m istellę, trącał się ze w szystkim i (z w yjątkiem — jak się samo przez się rozumie — Leona Pa- sternaka), zagryzał ptifurkami z fabryki «22 Lipca», d y sk u ­ tował z Kazimierzem Korcellim (którego skądinąd sam ego w sobie kocham i szanuję) jak gdyby nigdy nic o przedsta­ w ieniu w Teatrze Ludowym, odtąd, powiadam, nie mogę Laurence’a Oliviera serio traktow ać”.

K ażdy, kto czytał Jezioro Bodeńskie i Podróż, roz­ pozna ten sam m otyw , inaczej zin stru m en to w an y , ten sam ton, choć w y d o b y ty z w yd arzeń ak tu a ln y ch , z w ażnych lub niew ażnych plotek, obserw acji i n a ­ strojów . O dczyt n a rra to ra Jeziora, rom antyczne i n a ­ rodow e zaloty do Suzanne, n arodow a i śniona tylk o waleczność, w Podróży zaś — Polak we W łoszech, włoski reży ser polskiego pochodzenia, m ity P olaków o zagranicy, m ity zag ran icy o Polakach. Oto te m a ty pow ierzchni pisarstw a D ygata.

N a pow ierzchni, bo sp raw a, k tó re j te te m a ty d oty ­ k ają, sp raw a „ J a k być P o la k ie m ? ” m a w prozie D y­ g a ta liczne repliki. N ależy do nich (z P aluby rodem ) podejrzliw ość wobec in te n c ji i idei. S tąd w łaśnie po­ jaw ia się w Jeziorze B o d e ń s k im niew iara w in te n c je głodów ek Ghandiego... R ów nież należy do nich p sy ­ chologia inteligenckiego „n ien asy cen ia” , n ie u m ie ję t­ ności u chw ycenia b y tu rzeczyw istego i konkretnego, kostium ow ości życia in te lig e n ta , jego skłonności do p ak tó w z pozorem i nicością, ciągła k o n fro n ta cja k o n k retu i ab strak cji: je d n ą ty lk o z odm ian te j kon­ fro n ta c ji je st k o n flik t „ n a ro d u ” i k on kretneg o lud z­ kiego życia („Św iat i n a ro d y daleko, a tu m oje życie tu ż”, ja k k o n sta tu je n a rr a to r Jeziora Bodeńskiego). K o n k re t i a b stra k c ja s ty k a ją się ze sobą także w specyficznej psychologii nieobecności. To, co jest, to, co obecne, ak tu aln e, k o n k retn e , blednie i szarzeje w k o n fro n ta cji ze w spom nieniem , z m arzeniem . Ale p otem także m arzenia, gd y się k o n k rety zu ją, b ledn ą

(5)

9 9 N IE Z A C H O W U J Ą C P R O P O R C J I

i szarzeją, rodzą 'tylko rozczarow ania, nieszczęśliw e miłości, b rak porozum ienia m iędzy ludźm i, rozpacz. B ohater Jeziora Bodeńskiego u p a tru je w artość ty l­ ko w nieobecności; dopiero zniknięcie Suzanne n a ­ d a je jej w artość, dopiero rozistanie z L u d k ą N atolską przy w raca jej znaczenie. W Podróży p rób ą w yjścia z zam kniętego k ręg u psychologii nieobecności sta je się m askarada. Zita m usi się przeobrazić w P a tric ię Mills, p rzy n ajm n iej n a jed e n dzień; ale pozór nie w y p iera pozoru, zostaje, jak zw ykle, nic, rozpacz. Ta niby P ro u sto w sk a psychologia dopełniona je s t u D ygata nieco G om brow iczow ską k oncepcją w alki z Form ą, k tó ra p rzy b ie ra k sz ta łt in telig en ckich r y tu a ­ łów lub narodow ych czynności przym usow ych. P y ­ ta n ie „ J a k być P olak iem ?” staw ia D y g at n a tle p sy ­ chologii nieobecności i m etafizy czn y ch po w ikłań z F orm ą. Szczególnie k o n ta k t z zag ran icą w yzw ala w b o h aterach pow ieści D y g ata niepokój nie ty le egzy­ sten cjaln y , ile raczej „ fo rm aln y ”, od Form y. Jezioro

Bodeńskie i Podróż k re u ją D yg ata n a sw oistego m i­

n istra sp ra w zagranicznych polskiej lite ra tu ry . P o l­ skość u w ie ra P o lak a zw łaszcza w tedy, gdy znajdzie się zagranicą. J a k się zachować, ab y być godnym T rzech W ieszczów, czy w y starczy Ich czytać, czy też p o trz e b n y je st C zyn^kontynuacja. „ Jak ż e m am p rz e ­ wodzić narodom , gdy n a palcie m am przyczepioną ety k ie tę «B racia Jab łko w scy » ” — rezo n u je b o h ater

Jeziora Bodeńskiego.

S k ręp o w an y k o n k retem , m ało stk ow y n a m iarę w łas­ nej egzystencji, P o lak żyje poniżej p u ła p u trad y cji, nie dosięga ideału w yznaczonego przez ro m an ty cz­ ne m onologi. Polskość n a rra to ra i b o h a te ra Jeziora je st dodatkow o podrażniona przez w ojnę. Coś robić, iść gdzieś, w alczyć, krzyczeć, nacierać, oto sny in ­ tern o w an eg o nad Je zio rem B odeńskim . W dzień n a ­ to m iast pozostają k łó tn ie w stołów ce, p o lsk o -fra n ­ cuskie złośliw ości i m a rn a m iłość, k tó ra w łaściw ie za stę p u je czyn p atrio ty czn y . K ochać się w e F ra n ­ cuzce to p raw ie tyle, co w alczyć z N iem cam i, zw ła­

M etafizyczne powikłania z Formą Sny nad Jeziorem Bodeńskim

(6)

Młody inteligent z W arszawy

szcza, gdy się Francuzce tłum aczy w iersze M ickie­ wicza. Ale też św iat pozorów, złego sm aku życia i w iecznego niedostosow ania czynów do myśli, m y ­ śli do słów i w rażeń do sy tu a c ji nie jest czym ś pow ołanym do istn ien ia w yłącznie p rzez w ojnę, obóz in terno w an y ch , klęskę P olski i na jej tle w schodzącą „nadpolskość” . F ra g m e n ty p a m ię tn ik a od słan iające­ go przed w o jen n e losy b o h a te ra p o k a z u ją go takiego sam ego ju ż w cześniej. Ju ż w te d y był niedostosow a­ ny, niezg rab ny , ju ż w tedy dokuczała m u i p su ła młodość psychologia nieobecności, ju ż w ted y do­ strzeg ł chocholość in telig en ckich rozm ów i całego inteligenckiego bytow ania. D latego m ożem y w ierzyć Dygatow i, gdy w przedm ow ie do któregoś w y dania

Jeziora Bodeńskiego pisze, że p lan tej książki „o

w o jn ie” gotów był ju ż p rzed w ojną. M iała to być książka, w k tó re j a u to r chciał p rzed staw ić „typo w ą postać m łodego człow ieka z intelig enck iego środow i­ ska, pragnącego z ciasnych ryg orów i obyczajów te ­ go środow iska w y rw ać się k u czem uś lepszem u, a nieokreślonem u i nie m ającego n a to sił” .

W ojna jed n a k pozw oliła tylko, jak to podsuw a sam D ygat, znaleźć o ry g in aln ą scenerię, w now y sposób upostaciow ać ro zte rk i m łodego intelig en ta. P rz y n io ­ sła p ew ne p ro b lem y ze sobą, w zm ogła niepokój „n a­ ro d o w y ” , podbiła m ożliw ości Czynu, zwłaszcza C zy­ nu m łodych ludzi. T ym sam y m spraw iła, że sny bez­ czynnego m ieszkańca obozu dla in tern o w an y ch w K o nstan cji s ta ły się b ard ziej intensyw ne. Młodzi m ieszkańcy E u ro p y w alczą ze sobą n a polach bitew ; tym czasem m łody in te lig e n t z W arszaw y, posiadacz sporej biblioteczki rom an ty cznej może co najw yżej zaczepiać n a k o ry ta rz u dziew częta lub, n a ty m sa­ m ym k o ry ta rzu , w daw ać się w pogaw ędki z nie­ m ieckim policjantem .

J a k ą m iarę przyłożyć m ożna do lite r a tu r y D ygata, ja k ocenić w artość i w ażność jego prozy? Jezioro Bodeńskie nie stało się Czarodziejską górą polskiej

(7)

1 0 1 N IE Z A C H O W U J Ą C P R O P O R C J I

m u ły w ielkiej pow ieści M anna — rom an su in te le k ­ tualnego. T en rodzaj pow ieści p rz e jm u je pew ne ce­ chy rom ansu krym inalnego, bo san ato riu m , w k tó ­ ry m unieruchom ieni są bo h atero w ie Czarodziejskiej

góry, przypom ina jakieś p e n sjo n a ty , gdzie popełnio­

no zbrodnię i skąd nie m ożna się w ydostać przed zakończeniem śledztw a. T ak sam o M ann poddaje śledztw u idee św iadom ości eu ro p ejsk iej. Obóz in ­ ternow anych rów nie skuteczn ie ja k sa n ato riu m izo­ lu je sw ych m ieszkańców od św iata. Idee egzam ino­ w ane w pow ieściach D yg ata są jed n a k uboższe, a n a w e t m niej w y raźne. To może paradoks, ale Czaro­

dziejska góra jest łatw iejsza, b ard ziej zrozum iała niż Jezioro Bodeńskie na p rzy k ład . Z w ykle przy ta k zuchw ałych zestaw ieniach u żyw a się d e lik a tn e ­ go zw rotu: „zachow ując w szelkie p ro p o rc je ” . Otóż, nie zachow ując proporcji, zauw ażyć m ożna, że zro­ zum iałość tak ich pow ieści ja k Czarodziejska góra

polega na w ysokim Stopniu k ry sta liz a c ji zaw arty ch tam czy analizow anych idei. Idee Jeziora B o deńskie­

go są na pół ty lk o w y a rty k u ło w a n e , n a w e t jeśli b rać

pod uw agę sposób a rty k u la c ji w łaściw y prozie a r ­ ty sty czn ej. Czy polskość, form a, psychologia nie­ obecności są ideam i n ad ający m i się do o bróbki w prozie n a rra c y jn e j? S ą n im i w prozie Gom browicza, k tó ra ześrodkow ała się n a sw ych ideach. C ała tw órczość G om brow icza k u lm in u je w e w łasnej filozofii k u ltu ry . W św ietle jed n ej filozofii u k a z u ją się in n e filozofie. Dialog G om brow icza z egzysten- cjalizm em , z S a rtre m , je s t fascy n u jący . U w agi D y­ g a ta o egzystencjalizm ie są najsłab szy m „ro zm y śla­ niem p rzy g o len iu ” .

Idee w prozie D y g ata są nie przetraw io n e. C ały p ro ­ blem polskości, gdy nie tow arzy szy m u G om brow i- czow ska analiza form y, s ta je się nieco a b stra k c y jn y , a n a w e t trad y cjo n alisty czn y , k o n serw aty w n y . Ro­ m an ty c y , cytow ani w Jeziorze B odeńskim , zw ycię­ żają w łaściw ie w rogie d la n ich środow isko prozy. P rz e c h y la ją szalę n a sw oją stro n ę. To n ie ro m an ty zm

Czarodziejska góra

łatw iejsza niż Jezioro

(8)

Konserwatyzm Dygata

je st egzam inow any przez sy tu a c ję dw udziestow iecz­ nego Polaka, n ie ro m an ty zm jest „uw sp ółcześn iany ”, raczej współczesność cofa się, „ w ra ca ” do ro m a n ty z ­ m u. D ygat n ie czytał Peip era, k tó ry n a swój sposób rozw iązał p roblem „polskości”, p rzy n a jm n ie j pol­ skości lite ra tu ry . K o n ta k t z teraźniejszością je st n a j­ bardziej narodow ym sposobem u jęcia św iata. P roza D ygata, przeciw staw iając się pew nem u rozum ieniu polskości, kpiąc z pew nej postaw y, ty m sam ym u trw a la ją, u trz y m u je p rzy życiu, uw spółcześnia. K ateg o rie W yzw o le n ia , Wesela, P a lu b y w iodą w pro ­ zie D y g ata żyw ot b ard ziej u p a rty , niż chciałby autor. Na ty m polega k o n serw atyzm D ygata: u trz y m u je tu p rzy pozagrobow ym życiu anachroniczne k ateg orie in te le k tu a ln e . Sztyw ność ty ch k ateg o rii spraw ia, że do powieści nie w lew a się now a pro b lem aty k a. Z arazem ta „sztyw ność” n ie jest na ty le bogata i o- sobista, żeby m ożna było m ówić o „o d ręb n y m św ie- cie” D ygata, o rozw oju w e w n ątrz zam kniętego św ia­ ta pisarza. N ajtrw alsze je s t tu więc to, co w łaściw ie starom odne, drug orzęd n e i w cale nie program ow e.

Cytaty

Powiązane dokumenty

M orfologia igliwia, a także stan pędów i gałęzi drzew iglastych jest wygodnym i standardow ym biow skaźnikiem dla oceny imi- pji skażeń z atm osfery..

Badania nad rolą w biocenozie chrząszczy z rodziny biegaczowa- tych w yjaśniły ich znaczenie jako regulatora w rozradzaniu się szkodliwych

A kt porodu przyspieszają rów nież bioklim atyczne czynniki... nych męskich

Według tej koncepcji zdanie „Ten człowiek jest zielony” wypowiedziane w sytuacji, w której nic nie jest wskazywane, jest pozbawione wartości logicznej, ale wypowiedziane w

powiednio przez wyrazy: emisya i ondu- lacya, które znów, ja k to wskazał Bur- ton, mogą być ostatecznie identyczne, jeśli materya składa się z figur wysiłu

jąć, że księżyce są meteorytami, które zakończyły swój b y t asteroidalny przez przyłączenie się do planet; obracając się zaś koło tych środków

giej grupy peryodycznej tylk o sole berylu okazały się czynnem i, lecz w stopniu nie­.. jednakowym : preparat, najmocniej działający na p ły tk ę uczuloną,

chow yw ał swą zdolność rozm nażania się, natom iast p rzy bespośredniem działaniu prom ieni zdolność ta znacznie się zm niej­.. szyła po czterech tygodniach,