Marek Gumkowski
Mochnacki: między literaturą a
czynem zbrojnym
Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 5, 79-87
Marek Gumkowski
Mochnacki: między literaturą
a czynem zbrojnym
W czerwciu 1825 r., w W arsza wie, dw ud ziestoletn i m łodzieniec napisał n a jednej z ostatnich stro n sw ej ro zp raw y O duchu i źródłach
poezji w Polszczę słowa, (które m y dzisiaj o dczytu
jem y jako ty p o w e dla ta m te j epoki. „Możemyż żyć dzisiaj gdzie indziej, jeżeli n ie w m yśli? Czymże je st dla nais rzeczyw istość?”
W ciągu n astępn y ch dziew ięciu la t życia, k tó re zo stały m u dane, M ochnacki b ył czołow ym te o re ty kiem i k ry ty k ie m polskiej poezji rom antycznej, póź niej — działaczem , p u b licy stą i żołnierzem pow sta nia listopadow ego, a po klęsce — jego historykiem i sędzią. T rudno by łob y znaleźć życiorys, k tó ry p e ł niej rea liz u je ro m an ty czn y ideał ludzkiej ak tyw noś ci. K ied y zaś poznajem y historię rozw oju poglądów politycznych M ochnackiego, m usim y dodać, że ró w nie tru d n e je st odkrycie w dziejach polskiej m yśli d rugiego system u, w k tó ry m rozw ażania teoretyczn e byłyby tak siln ie zw iązane z kaniecznościam i dzia łania praktycznego. Ta w łaśnie cecha działalności politycznej i literack iej M ochnackiego spraw iła, że w siedem dziesiąt la t po śm ierci piisarza d w a
zwalcza-„Czymże jest dla nas rzeczywistość?”
M A R E K G U M K O W S K I 80 Szukanie rozwiązań na polu bitw y Schillerow -skie1 inspiracje u M ochnac kiego
jące się w zajem nie o^bozy będą znajdow ać w jego dziełach p o tw ierdzen ia w łasnych program ów , jedni — ideę „ducha narodow ego”, inni — pochw ałę „w ła dzy żołnierza” , oo „sam a bez kolonu, ani m onarohicz- n a bowiem, ani rep u b lik ań sk a , ani dem okratyczna an i ary sto k ra ty cz n a M ochnacki fascynow ał zawsze siłą sw ych przekonań, odw agą m yśli, k tóra rozw iązań teo rety czn y ch problem ów po szukuje na polu bitw y.
Wobec ta k ustalonego obrazu duchow ej sy lw et k i au to ra M yśli o literaturze polskiej sp raw a m ło dzieńczych haseł ucieczki od rzeczyw istości staw ała się dla in te rp re ta to ró w kw estią kłopotliw ą. Liczni h isto ry cy lite r a tu r y zadowolili się stw ierdzeniem w pływ ów ro m an ty czn ej m yśli niem ieckiej n a kon cepcje M ochnackiego. Ź ródłem inspiracji m iały być oczywiście pism a F ry d e ry k a Schillera. P od koniec 1825 r. u k a z u ją się w „D zienniku W arszaw skim ” d w a spośród jego Listów filozoficznych. A utorem tłum aczenia jest M ochnacki. Znajom ość twórczości niem ieckiego filozofa (gdyż S chiller b y ł dla polskie go k ry ty k a p rzed e w szystkim m yślicielem i te o re ty kiem sztuki) znajdzie sw e bezpośrednie potw ierdze n ie w N ie k tó r y c h uwagach nad poezją romantyczną, gdzie M ochnacki będzie p rzestrzegał m łodego tw órcę słow am i dziew iątego z Listów o e s te ty c z n y m w y
chowaniu człowieka: „W skrom nej ciszy pielęgnuj
praw dę, u k a ż ją św iatu w b a rw ie piękności, nie ty l ko m yśl pow ażną łudzącej, ale i d la zm ysłów pow ab nej. Aby ci się nie zdarzyło pożyczyć w zoru od rze czywistości, dla k tó re j m asz stw arzać wzór, unikaj niebezpiecznego jej tow arzystw a, dopóki w świecie idealnym jesteś cudzoziem cem ” .
K iedy p ró b u je m y zrozum ieć ten w ątek m yśli M och nackiego, posługując się jak o układem odniesienia S chillerow ską teorią sztu k i, to okazuje się on n ader ubogi. A u to r O duchu i źródłach poezji w Polszczę p rz e jm u je z L istó w filo zoficznych tylko k ry ty k ę sprozaizow anego św iata, gdzie „przezorność, ra c h u
81
ba i interes osobisty stały się sprężynam i obrotu działań tow arzyskich ” . K ry ty k ę, k tó rej konsekw en cją jest p o stu la t sz tu k i „w ypływ ającej z uczuć nie skończoności” i odw racającej się z pogardą od rze czywistości. B rak tu zarów no precyzacji zarzutów staw ian ych św iatu, ja k i ko n k retn y ch propozycji je go zmiany. W ytykano to często pism om M ochnac kiego, przypom inając p rzy okazji, że te nieobecne w jego rozw ażaniach elem enty pojaw iały się w yraź n ie w tw órczości au to ra Zbójców, n adając jej bun tow niczy raczej, niż eskapistyczny ch arakter.
Z arzut k o n stru o w ania kapiitulanckiego program u dla polskiej lite ra tu ry nie jest w stosun k u do wczesnych wypow iedzi k ry ty czn ych M ochnackiego całkowicie bezpodstaw ny. W szystko, co w ty ch a rty k u ła c h było p rzepisanym i fragm en tam i Schillera (pozbawionym i w dodatku tego k ontekstu, jakiim u niem ieckiego p i sarza była twórczość p o etycka i dram atyczna) razić m usi swą sztucznością. Szczególnie w Niektórych
uwagach nad poezją rom antyczną roi się od w ezwań
pod adresem sztuki, aby „w znosiła się nad sferą rze czyw istości” , i zachw ytów nad poetą „b u jający m w rozpostartej daleko m yśli” . W iadomo jednak, że au to r Myśli o literaturze polskiej z tych idei w krótce zrezygnow ał n a rzecz koncepcji sztuki Schellinga, nakazującej arty ście naśladow anie „ n a tu ry tw ó r czej”. Pom im o tego idea ucieczki od rzeczywistości, a jednocześnie przekonanie o tym , że współczesny m u św iat niegodny jest, by stać się tem atem litera c kim, pojaw ia się w twórczości M ochnackiego aż do o statnich jego w ypow iedzi krytycznych; znajdujem y je jeszcze w książce O literaturze polskiej w wieku
X I X . Czy jed n ak m am y tu rzeczyw iście do czynienia
z tą sam ą ideą?
C ofnijm y się do pierw szego oryginalnego tek stu n a szego autora, do rozpraw y O duchu i źródłach poezji
w Polszczę. P o jaw ia się tu zagadnienie lite ra tu ry na
rodow ej, k tóre stanie się problem em n u m er jeden całej późniejszej działalności k ry ty cznej M ochnac
Brak precyzacji zarzutów stawianych światu Idea ucieczki od rzeczy wistości 6
M A R E K G U M K O W S K I 82 N aśladowanie N iem ców Stosunek społeczeństwa do własnej kultury
kiego. W ty m tekście je st ono jeszcze bardzo n iew y raźn ie 'sprecyzowane. W jego pojm ow aniu w idać w pływ y dw óch 'krzyżującyah isię tendencji: jed nej, wyw odzącej się z ideałów ro m an tyzm u zachodnio europejskiego (ona to każe m łodem u autorow i zachę cać tw órców do ^u n arodow ienia” polskiej poezji p o przez n aśladow anie Niemców) i innej, inspirow anej uw agam i Brodzińskiego, a szczególnie jego ro z p ra w ą O klasyczności i romantyczności tudzież o duchu
poezji polskiej. P ojęcie n a ro d u p o jaw iające się w
p e rsp e k ty w ie tej d ru g iej ten d en cji, choć jeszcze m a ło oryginalne, nie je s t już d la M ochnackiego a b s tra k c y jn ą k ategorią. A u to r podkreśla zw iązek św iado m ości narodow ej z p rzy ro d ą i ojczy sty m /krajobra zem, dostrzeg a znaczenie społecznych w yobrażeń o n ajdaw niejszej przeszłości Pollski (choć n iep o trzeb n ie w daje się w rozw ażania o pogańskiej m itologii), poruisza n a w e t n ie podejm ow ane ju ż nig dy potem zagadnienie „poezji igminu” . Błędem jego je s t ty lk o p ró ba k reo w an ia „starożytności słow iańskiej, m itolo gii północy i d u ch a w ieków śre d n ic h ” n a głów ne te m aty rodzącej się polskiej poezji rom anty czn ej; zo stan ie też za to słusznie sk ry ty k o w a n y przez L ele wela.
N ajciekaw sze re z u lta ty d a je jed n a k przeniesienie ty c h rozw ażań z płaszczyzny zagadnień a rty sty c z n y ch i "literackich w obszar p ro b le m aty k i szeroko pojm ow anej k u ltu r y narodow ej. P ojęcie h istorii w y p raco w ane przez m łodą filozofię niem iecką staw iało p rzed ro m a n ty k am i nie istniejące poprzednio p y ta nie o sto su n ek społeczeństw a do stw orzonej p rzez n ie k u ltu ry . K u ltu ry , obejm ującej zarów no dorobek m inionych pokoleń, jak i te w ą tk i życia duchow ego n arodu, k tó re do zbioru w artości k u ltu ro w y c h nigdy p rzed tem n ie b y ły zaliczane. M ochnacki okazuje się tu niecałkow icie jeszcze św iadom ym zw olennikiem tra k to w a n ia tego dziedzictw a w n iesp o ty k a n y p rz e d tem sposób. U znaje pew ne elem enty n a tu ra ln e (p rzy roda, klim at, krajobraz) za niezm ienne i stałe d e te r
m in a n ty b u ltu ry , jednocześnie jed n ak s ta ra się w y brać te — sipośród w ytw orzonych n a przestrzeni dziejów P olski — tradycje, k tó re pozw oliłyby lite ra tu rz e krajow ej podjąć tem a ty p refero w ane przez poezję niem iecką, a więc — d la M ochnackiego — tem aty rom antyczne. O d n ajdu je też, ja k w spom nie liśm y, je d y n y w spółczesny czynnik k u ltu ro tw ó rczy — poezję ludow ą. P rz y tak im ujęciu poszukiw anie Ideałów k u ltu ry przestaw ało być dom eną koniecz ności. T rad y cja history czn a i w spółczesne ten d en cje staw ały się dla naro d u przedm iotem świadomego, swobodnego w yboru.
A rty k u ły k ry ty czn e M ochnackiego czyta się obecnie ja k w ypow iedzi teoretyczne, któ ry ch głów nym ad re satem m a ją być tw ó rcy i odbiorcy lite ra tu ry . P rz y j m u je się w te n sposób p u n k t w idzenia przeciw ników ideologicznych a u to ra M yśli o literaturze polskiej — pseudoklasyków , k tó rz y w szelkie w ypow iedzi n a te m a t lite ra tu ry sprow adzali d o zbiorów reg u ł styli- styczno-kom pozycyjnych. Inaczej zupełnie jaw i się p roblem „eskapizmiu” prog ram ó w artysty czny ch M ochnackiego, k ied y zrozum iem y, że zw racały się one do świadolmości całego naro d u . D estru k cy jn y w pływ każdej idei głoszącej ucieczkę od rzeczyw isto ści polega przed e w szystkim n a uśw iadom ieniu j e d
nostce nieznośności sy tu a c ji społecznej i sprzeczno
ści pom iędzy jej in te resa m i a dążeniam i innych lu dzi; n a u k azan iu jednostce azylu istniejącego poza św iatem rzeczyw isty ch konfliktów . T aką w ym ow ę m iały b y p o stu la ty M ochnackiego, g dyby odnosiły się w yłącznie do m łodych tw órców rom antycznych; w ten sposób pojm ow ało ideę „ucieczki od św ia ta ” w ielu zapom nianych już te ra z a rty stó w owego okresu.
W ezw anie takie skierow ane do całego narodu posia da inny cel — m a doprow adzić do zanegow ania przez sam n a ró d jego sy tu a c ji historycznej i politycznej. Ów czesne położenie Polski było tragiczne nie tylko z pow odu niew oli i u tra ty państw ow ości, lecz ta k
Jak się czyta obecnie artykuły Mochnackiego
M A R E K G U M K O W S K I 84 „Bądźmy realistam i!” Sprzeciiw wobec konformizmu Twórcze kształtow a nie historii
że n a sk u tek konform istycznej postaw y znacznej czę ści społeczeństw a. W tam tej epoce rozum ow anie
zgodne z rzeczywistością oznacza rozum ow anie zga
dzające się n a rzeczyw istość taką, jak a jest. „Bądźm y realistam i!” istaje się ulubionym hasłem co rozsąd niejszych tyranów . M arzenia poddanych są, jak w ia domo, niebezpieczne dila m onarchów .
Idea n eg ująca w artość teraźniejszości nie m iała cha ra k te ru k a p itu la c ji p rze d rzeczywisitością. Pozw alała na elastyczny stosunek do tra d y c ji k u ltu row y ch i jednocześnie b y ła w yrazem sprzeciw u wobec kon form izm u, stagnacji um ysłow ej, a naw et, co nie było bynajm niej w owych czasach rzadkością, prób w spół p racy z zaborcą, na jak ie zdecydow ali się niektórzy p rzedstaw iciele elity um ysłow ej polskiego społeczeń stw a. Jeżeli p ro g ra m ten uznam y za eskapistyczny, to przeciw staw ne m u poglądy pow inni rep rezen to wać pseudoiklasycy, ale au to r O duchu i źródłach
poezji w Polszczę n ie znajdow ał w ich działalności
niczego, co n ie byłoby dla niego zgodą n a niew olę i przystosow aniem isię do narzuconych siłą ograni czeń.
„Nie wiem, co ta m yśl ma w sobie szczególnego, lecz samo spomnieniie, że we względzie naukowym, jak moralnym, w naszej jest mocy powiedzieć do siietoie: takimi być chcemy — oipaja rozkoszą i prawdziwą unosi chlubą”.
Tak pisze M ochnacki w 1828 r. na w stępie a rty k u łu
M yśli o literaturze polskiej. H istoria jest tu dla n ie
go z jednej stron y dziełem niezależnego od działań ludzkich p rzy p adk u , z drugiej — dom eną wiecznych zasad, k tó ry c h poznanie daje szansę zapanow ania nad żyw iołem dziejów . Zadaniem człow ieka staje się tw órcze k ształtow an ie historii, ograniczenie p rz y padkow ości dzięki znajom ości reg u ł trw ały ch . Ja k i m a to w p ły w na koncepcję stosunku n arodu do w łasnej k u ltu ry ? W ydaje się, że nieśm iałe propozy cje z ro k u 1825 z n a jd u ją w ty m okresie swoje n a j p ełniejsze rozw inięcie. M ochnacki nie pisze już o za leżnościach św iadom ości n arodu od n a tu ry . H istoria
85
w sposób ostateczny p rzestaje determ inow ać tera ź niejszość. „Czas był, albo będzie. N igdy nie jest. Zawsze się ro zw ija” — czytam y w a rty k u le Czas
teraźniejszy z 1830 r. .
„Stosujmy się do czasu, do okoliczności, jak mówią. Czemuż nikomu nie wpadnie w głowę: że ten czas i te okoliczności są naszym w łasnym utworem? Że nie my jesteśmy dziiećmi czasu, ale że przeciwnie, czas z woli naszej rodzi się, i że w naszej jest władzy kierować jego kołami? — Historia, ten łańcuch wyobrażeń naszych, nie jest-łi w istotnej prawdzdś widomą tylko i zwierzchnią ,szatą ducha człowieczego, z któ rego wynikają owe wyobrażenia? Nie są-li w ieki, jako ob szerne place w yw ijania się z zawiązków, rozwikływania, szerzenia, starzenia i drobnienia pewnych pomysłów, pew nych pojęć, pewnych idei {...)?”
Działając, n aró d nie ty lk o tw orzy k u ltu rę , ale jedno cześnie zm ienia w istotny sposób wszystko to, co składa się n a jego dotychczasow y dorobek. W mocy człow ieka je st nie tylko kształtow anie sw ojej p rzy szłości, może on także zmienić ch arak ter tego, co m i nęło. N aród .sitaje się w tej koncepcji absolutnym tw ó rcą i panem sw oje k u ltu ry .
Ale w owym okresie k u ltu ra coraz m niej zaczyna zajm ować M ochnackiego. Zbliża się dzień w alki o wolność; jed y n ą rzeczą, k tó ra się napraw dę liczy, je st H istoria. „Czas i c h a ra k te r czasu stw arza mocna w ola!” — ty m zdaniem kończy k ry ty k a rty k u ł Czas
teraźniejszy. Dla M ochnackiego czasu jest za mało.
K iedy przyjdzie decydująca chw ila, ten n aró d m usi
być. A być, to oznacza posiadać samoświadomość.
„N aród w yraża się w e w łasnym jestestw ie i pojm uje sam siebie za pośrednictw em lite r a tu r y ” — czytam y w recenzji z Pism rozmaitych Brodzińskiego, pisanej pod koniec k w ietnia 1830 r. Idea ta, w yw iedziona z S chellingiańskiej Naturphilosophie, jest z pewnością najw iększym osiągnięciem kulturow ej m yśli Moch nackiego, jednocześnie jest jej ostatecznym zam knię ciem. W ostatnich a rty k u łach i recenzjach pojaw iają się ju ż nowe akcenty. Z jednej stro ny widać w nich o d ru ch zniechęcenia lite ra tu rą coraz m niej jest,
„Czas z woli naszej rodzi się”
Za m ało czasu
M A R E K G U M K O W S K I 86 Ważki fakt niew oli państwowej Narodowy duch
pochlebnych sądów o płodach m łodych twórców, co raz rzadziej p o jaw ia ją się p o stu la ty pod adresem poezji romantyczne!]. W pisanej w owym czasie książce O literaturze 'polskiej w w ie k u X I X au to r w ycofuje się n a w e t z p rzy ch y ln ej poprzednio oceny
So n e tó w M ickiewicza. Jed y n y m k ry te riu m w a rto
ściow ania sta je się obecność te m a ty k i narodow ej w utw orze. Je d y n y m p o stu latem — opisyw anie w y idealizow anej h isto rii Polski: dziejów „w alecznych m ężów ”, C hrobrych i Śm iałych.
N a idei M ochnackiego zaciążyło to w łaśnie, co było naczelnym w ątkiem jego działania w sferze polityki — dążenie do odzyskania przez P olskę bytu p ań stw o wego. U padek i u tra tę niepodległości tra k tu je on ja ko sk u te k b rak u sam ośw iadom ości narodow ej, lecz sam fak t niew oli państw ow ej je st 'dla niego zbyt ważki, aby m ożna go było bez tru d n o ści zmieścić w szeregu przem ian h isto ry czn o -k u ltu raln y ćh . M arząc o od zyskaniu p rzez P olskę b y tu państw ow ego, pisarz ab so lutyzu je stan posiadania państw ow ości do tego stopnia, że bez jej istnienia w szelkie p ró b y przetw o rzen ia św iadom ości narodow ej w yd ają m u się n ie realn e. S tąd rodzi się u M ochnackiego przeczucie „ p rzerw an ia w ą tk u ” polskiej h isto rii w m om encie rozbiorów . Kulltura narodow a, podobnie ja k m yśl polityczna,' naw iązać m usi, w edług koncepcji a u t o r a
0 literaturze polskiej w w ie k u X I X , do dziejów od
leglejszych, p rzerzu cając m ost ponad okresem , k tó ry doprow adził do u p a d k u — epoką stanisław ow ską — 1 ponad la ta m i niew oli. S tosunek n a ro d u do tra d y c ji p rze staje być dom eną swobodnego w yboru. W M y ś
lach o literaturze polskiej n aró d poznaw ał w ieczne
p ra w a rządzące h isto rią dzięki w łasnej -aktywności k u ltu ra ln e j. T eraz p oznanie to odbyw a się za p o śred n ictw em „ducha narodow ego” . Czyżby to b y ła osta teczna ko n sek w en cja idei „uznan ia się n a ro d u w sw oim je ste stw ie ” ?
K oncepcja rozw oju św iadom ości narodow ej, jak ą stw o rzy ł M ochnacki w Myślach o literaturze
poi-87
skiej, by ła system em filozoficznym , w któ ry m n a
ró d staw ał się całością sam ow ystarczalną, od nicze go, prócz sw obody sw ych w łasnych decyzji, niezależ ną. Obecnie pojaw ia się w a rty k u łach M ochnackiego w yraz, k tó ry nigd y daw niej w nich nie w ystępow ał —O patrzność. „N ie przygodna kolej, nie ślepy los starych , ciem nych w ieków pogaństw a, ale m ądra, dobroczynna O patrzność w ładnie ty m św iatem , a przecież m y, ludzie, m am y sw oją wolę i podług niej działam y, dobrze, czy źle, jak chcem y” — pisze M ochnacki w sw ym ostatnim a rty k u le n a tem at li te ra tu ry — recen zji tra g e d ii 'Korzeniowskiego Mnich, opublikow anej 13 sierp n ia 1830 r. C h arak tery stycz ne jest to połączenie w jed n ym zdaniu dwóch p rze ciw staw nych w izji historii, jednej — przynależnej Konieczności i d ru g ie j, k tó rej żywiołem jest Wolność. „W olna w o la” n aro d u m iała n atch n ąć społeczeństwo odw agą konieczną do spełn ien ia tego, co m iało n a dejść. O patrzność staw ała się g w aran tką zwycięstwa spraw iedliw ości.
Poprzednio M ochnacki żądał od k u ltu ry , od św iado m ości naro du , aby w imię zm iany przyszłości stw o rzy ła n a nowo jego przeszłość. P ragn ął, podobnie jak późniejsi w ielcy poeci rom antyczni, przetw orzyć n a ró d rea ln y w idealny. I tak ja k o ni uznał, że działal ność w sferze k u ltu r y n ie doprow adzi nigdy do tego celu. Zrealizow ać ten zam iar m ożna było ty lk o w je den sposób — poprzez czyn zbrojny. M ochnacki nie w zyw a ju ż do poszukiw ań specyfiki k u ltu ra ln e j n a rodu. Sam zadecydow ał o jej ch arakterze. P rzedtem dążył do przetworzenia świadomości narodow ej, te raz chce już ty lk o ten n aró d przekonać. Nie jest już podobny do a u to ra O duchu i źródłach poezji w
Polszczę. M ochnacki z o statn ich m iesięcy p rzed po
w staniem jesit ju ż w całości człow iekiem polityki, w alki. W obec czynu zbrojnego lite ra tu ra , sztuka pięk na u jęteg o w słowa, przestaw ała się liczyć. Do sp raw k u ltu ry M ochnacki nigdy ju ż nie m iał po wrócić. Dobroczynna Opatrzność Trzeba przekonać naród