Jurij M. Lotman
Dwa teksty semiologiczne : o pojęciu
przestrzeni geograficznej w
średniowiecznych tekstach
staroruskich
Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 3 (15), 93-113
1974
Jurij M. Lotman
Dwa teksty semiologiczne
O pojęciu przestrzeni
geograficznej
w średniowiecznych tekstach
staroruskich
P ojęcie p rzestrzen i geograficz nej stanow i jed n ą z fo rm przestrzen nego k o n stru o w an ia św iata w św iadom ości człowieka. Zrodzone w o kreślonych w a ru n k a ch h istorycznych — uzyskuje coraz to in ne k o n tu ry zależnie od c h a ra k te ru ogól nych m odeli św iata, będąc zarazem ich częścią. K o m u n ik a t n iniejszy nie bierze sobie za cel pełnej ch a ra k te ry s ty k i średniow iecznego poczucia przestrzeni geograficznej. D ążym y do w skazania na niektóre tylko jego rysy: różne od poczucia współczesnego. W średniow iecznym system ie m yślenia sam a k a te goria życia ziem skiego podlega w artościow aniu — przeciw staw ia się żyw otow i niebiańskiem u. Z tego też w zględu Ziem ia, pojęcie geograficzne, jest p oj m ow ana jako m iejsce egzystencji doczesnej (w' opo zycji „Z iem ia — N iebo” ) i jednocześnie uzyskuje znaczenie relig ijn o -m o raln e, nie będące już w łaści wością w spółczesnych pojęć geograficznych. Otóż w yobrażenia te są rzu to w an e na rozum ienie geogra fii w ogóle: te ozy in n e ląd y odczuw a się jako lądy spraw iedliw e lub grzeszne. R uch w p rzestrzeni geo graficznej sta je się przem ieszczeniem na pionowej
Ziemia — Niebo
94 Niebo poza- przestrzenne? Św iat pośmiertny jest bardziej realny
skali w artości religijno-m oralny ch; n ajw y ższy sto pień skali zn a jd u je się w niebie, a n ajn iższy — w piekle.
Zarazem należy pam iętać, iż w sta ro ru sk ie j św iado mości średniow iecznej opozycja „Ziem ia — N iebo” , („życie ziem skie — życie pozagrobow e” ) nie zakła dała dom yślnej obecności nacechow ania p rz e strz e n nego dla drugiego członu tejże p rzeciw staw ni. Myśl, c h a ra k te ry sty c z n ą dla m istyczn ych n u rtó w średniow iecza, że życie ziem skie przeciw staw ia się n iebiańskiem u jako p rzestrzeń — nie-p rzestrzen i, o rtodoksyjne p raw osław ie (rozum ujące bardziej „ realisty czn ie”) zdecydow anie odrzucało. A rcy b isk u p now ogrodzki W asilij z d ezaprob atą pisał do Fiodora, w ład yk i tw erskiego, k tó ry głosił tezę o pozaprze- strzennym , czysto ideow ym sposobie istn ien ia św ia ta pośm iertnego:
„A teraz, bracie, mędrkującemu tobie się zdaje, iż w szyst ko pomyślane jest abstrakcją: a jeżelii Chrystus w Ew an gelii o objawieniu drugim rzecze, zaliż i to jak abstrakcję wykładasz?*’
W ięcej jeszcze, skoro św iat ziem ski to jest proch znikom y — potok szybkorw ący, a pozaziem ski trw a niezniszczalnie i w iecznie, p rzeto „ m aterialn o ść” św iata pozagrobow ego jest znacznie bard ziej „ re a l n ą ” : jego p rze strz e ń w y p ełniają p rzedm io ty św ięte, k tó re nie podlegają zepsuciu, gniciu i u n icestw ieniu — nie są n iesu b stan cjaln e, są w ieczyście-substan cjal- ne:
1 P o łn o je so b r a n ije ru s s k ic h letopis ie j. Spb., 1853, t. IV, s. 88. (Pewną orientację w literaturze 'staroruskiej dają czyteln i kowi polskiem u aintologie dwujęzyozsne: J. Litwinow, E. Sde- kierzyński, Z. Zbyrowski: L itera tu r a ro s yjsk a . Wybór tek stów z folkloru rosyjskiego i literatury staroruskiej pod redakcją A. Karpdenki. Poznań 1968, oraz L ite ra tu r a sta r o -
ruska. W i e k X I—X V I I. Anto logia . Opracowali W. Jakubow ski i R. Łużny. W arszawa 19711. W pracy nad przekładem cytowanych przez Lotmana tekstów staroruskich korzysta łem z tłumaczeń filologicznych Jerzego Litwinowa, któremu bardzo serdecznie dziękuję za pomoc — przyp. tłum.)
95 D W A T E K S T Y S E M I O L O G I C Z N E
„Wszystko Bogiem stworzone niezniszczalne jest. Jam tego, bracie, jest świadek naoczny, kiedy Chrystus na wybraną m ękę szedł do Jerozolimy, i rękoma własnym i bramy grodu zatworzył, i po dziś dzień nie otworzone są, (...) sto palm d aktylow ych Chrystus Pan zasadził, oneż są i do dzisiaj n ie naruszone, nie w yginęły, nie pogniły” 2.
T y m sposobem żyw ot ziem ski p rzeciw staw ia się n ie b iań sk iem u jako tym czasow ość — wieczności, i nie przeciw staw ia się z p u n k tu w idzenia ciągłości p rze strz e n n e j. Nie dość na tym , lokalizacja w artości m o ra ln y c h stap ia się z lokalizacją regionalną: pojęcia z zak resu ety k i u z y sk u ją nacechow anie lokalne, a lo k a ln e — etyczne. G eografia w y stę p u je w roli od m ia n y w iedzy o m oralności.
W szelkie przem ieszczenia w p rze strz e n i geograficz nej o dznaczają się t u określonym sensem etyczno-re- lig ijn ym . To nie p rzypadek, że człowiek, k tó ry — w lite ra tu rz e średniow iecznej — p rzedo staje się do r a ju czy piekła, zawsze odbyw a wędrówką: pokonu je p rze strz e ń geograficzną. F a k t ten w yznacza za rów no kom pozycję Boskiej K o m edii, jak i k o n stru k cję W ę d r ó w k i Bogurodzicy po miejscach męki:
„Dąkąd chcesz, Błogosławiona, byśmy poszli — na południe czy na północ?” I dalej: „Dokąd chcesz, Błogosławiona (...), na wschód czy na zachód czy do raju, lub na prawo, lub na lew o, gdzie w ielkie są m ęki?” 3.
W yobrażenia te n ajw y raziściej d a ją o sobie znać w sław etn ej Epistole Wasilija, arcybiskupa now og rodzkiego; tw ierd zi się tu, że „ ra j na w schodzie jest w E d en ie” . Z r a ju w y p ły w a ją c z te ry rzeki — T y grys, Nil, E u fra t, Piszon. P iekło zaś m ieści się na
2 Por. su gestyw ny dialog w utworze apokryficznym: „Co
jest wysokość niebiańska, ziemi szerokość, głębina morska?
O d r z e k ł Ioann: Ojciec, Syn i Duch Ś w ięty”. (P a m i ę tn i k i s t a -
rin n o j r u s s k o j li ti e r a t u r y , Spb., \1862, wyp. III, s. 169).
3 I b i d e m , s. 119 i 122. Por. tamże (s. 139) w S ło w i e o tr zech
m n ic h a c h , o raju jako o krainie odrębnej: trzeba przebyć grody, „jeden żelazny, a drugi miedziany, i za grodami tym i jest Raj Boży”.
Geografia jako etyka
96 Można trafić do raju Podróż jako pielgrzym ka
zachodzie, na „ w ia tram i ziejącym m o rz u ” (Ocean Lodow aty), „siła p oddanych moich, now ogrodzian, była św iadkam i tegoż” . P e re g ry n a c ja w p rzestrzen i geograficznej może doprow adzić aż do r a ju — p rzy trafiało się to żeglarzom z N ow ogrodu.
„A to raju św iętego m iejsce odwiedził Moisław, nowogrodzia- nin, i syn jego Jaków, i w szystkich ich było trzy łodzie, i jedna z nich, w iele błądząc, przepadła, a dwie z nich po tem długo przez m orskie nosiło rozruchy, i doniosło ku gó rom wysokim (...), a na górach tych radość w ielką słyszeli, i głosy wesele zw iastujące”
O dpow iednio do tych w yobrażeń człow iek śre d n io wiecza ro zp a try w a ł także i podróże „geo graficzne” jako przem ieszczenie na „m ap ie” system ó w re lig ij no-m oralnych: te czy inne k ra je o b jaw iały m u się w postaci heretyck ich , pogańskich bądź św iętych . Id ea ły społeczne, jak i w szelkie sy stem y społeczne, k tó re świadom ość tych czasów p o tra fiła urucho m ić w w yobraźni, uobecniały się jako urzeczy w istnio ne w pew nym ściśle u stalo n y m punkcie. G eografia i lite r a tu r a geograficzna b yły w swej istocie u to p ijn e, a każda podróż m iała c h a ra k te r pielgrzym ki.
Ów szczególny sposób podejścia do geografii, k tó re j n ie przypisyw ano jeszcze u p raw n ie ń odrębn ej dzie dziny badań naukow o -przyrod niczy ch — p rzy p om i n a ła ona raczej odm ianę k lasy fik acji re lig ijn o -u to - p ijn e j — je st n a d e r zn am ien n y dla średniow iecza. W iąże się z ty m specyficzny stosunek do p odróżni ka i podróży: im b ard ziej dłu g o trw ała podróż, ty m w iększe uśw ięcenie człow ieka. D ążenie zaś do św ię tości zakłada zarazem konieczność rezy g nacji z ży cia osiadłego ii w y ru szen ia w drogę. R ozbrat z g rz e chem to zawsze odejście, zm iana m iejsca w p rz e s trz e ni. Tak w ięc odejście do k lasz to ru było zawsze trans- lokacją z miejsca grzesznego na miejsce św ięte, i w
4 Połnoje sobranije russkich letopisiej, op. cit. T. VI, s. 87—
97 D W A T E K S T Y S E M IO L O G IC Z N E
ty m sensie upodobniało się do p ielg rzym ki i śm ie r ci, k tó rą także w y o brażan o sobie jako przenosiny w p rze strz e n i geograficznej.
Z nam ienne, że m istycy, d a jm y na to S ta rc y Zawoł- zań scy — głoszący ideę czysto „m yślow ego” c h a ra k te ru ra ju , nie odczuw ali p o trz e b y peregry nacji, zm iany m iejsca w obszarach geografii. M odły zw ró cone w głąb duszy, ekstaza oczekiw ania na św iatło łask i — nie w iązały się z tran slo k acją w p rze strz e n i. S ym ptom atyczne, że w lite ra tu rz e m asoń skiej X V III w ieku pole znaczeń geograficznych zo stało całkow icie zastąpione p rzez pole sensów m o ra ln y c h i fab u ła przem ieszczenia w p rzestrzeni geo g raficzn ej była in te rp re to w a n a jako alegoria o d ro d zen ia m oralnego. Zagadniemie w spółodniesień m o ty w u podróży i etycznego form ow ania się osobowości w lite ra tu rz e X V III stu le c ia w ykracza poza ram y ni niejszego szkicu. D ru g i szlak ku zb u rzeniu analizo w an y ch tu ta j pow iązań (geografii i etyki) w iódł przez now ozrodzoną, naukow o-p rzy rod n iczą koncepcję geografii.
In te re su ją c e — w ty m aspekcie — wyniiki dałoby po ró w n an ie Opowieści o Cesarstwie I n d y js k im z W y p raw am i za tr z y morza A fanasija (Atanazego) N iki tina. W ty c h dwóch tek sta ch Indie o b jaw ia ją się nam w całkow icie odm iennym w izeru n ku . P ierw szy tek st opow iada o krain ie-u to pii, k tó ra jest pow iązana z ziem ią ru sk ą w relacji am tytetycznej — w kontekście
tego sam ego system u w arto ści m o raln y ch i re lig ij- Kraina-Utopia
n ych. P rz y tym Indie, arcyw sp an iałe n a u to p ijn ą m odłę, nie są k rajem , w k tó ry m li tylko stosunki m iędzyludzkie uporządkow ano w edle n orm szczegól nych, znacznie fo rtu n n ie j niż n a Rusi. Średniow iecz n a u topia sta ro ru sk a kazała się bow iem nadto dom y ślać istn ien ia osobliwej geografii, osobliwego k lim a tu, innego św iata roślin i zw ierząt. R uch w p rze strz e n i geograficznej przenosi podróżn ika na inny
98
szczebel szczęśliwości. A n adzw y czajny szczebel szczęśliwości oznacza tak że nadzw yczajną geografię. T ak o swej ziem i rzecze Ioann, „car i pop” Im pe riu m Indyjskiego:
„Mam ja ludzi pół-ptaki, a pół-człowieka, a inni ludzie mod są psiogłowcy, i wywodzi się z cesarstwa mego zwierzę słoń, dromader i krokodyl i zw ierzyna różna ogoniasta. Krokodyl to srogi zwierz jest. Na co się zagniewa, i wypróżni si<; na drzewo lub na co innego, w tejże chw ili spłonie ono niby w ogniu (...). Mam ja ziem ię, na niej trawę, po niej zwierz rozmaity biega, ale nie zna ziem ia moja ni kradzieżcy, ani rozbójnika, ani człowieka zawistnego, jako że obfituje we w szystkie bogactwa. I nie uświadczysz w ziemi mojej węża, ani żaby, ani żmii, a gdyby i w eszła, w net pomrze” 5.
W zw iązku z ty m tw o rzy się w lite ra tu rz e śre d n io w iecznej trw a łe prześw iadczenie, że k ażdy szczebel szczęśliwości m a odpow iedni — sobie ty lk o w łaściw y — k lim at: ra j to m iejsce o szczególnie dobroczyn-
Klimaty Raju nym klim acie, p rzystosow anym do egzy stencji lu d z i Piekła kiej — pojm ow anej n a sposób ziem ski, podczas gdy piekło, w sensie ekologicznym , stanow i jego p rzeci w ieństw o. G leba w ra ju jest uro d zajn a, w szystko rośnie tu n a d e r obficie — w klim acie p iek ła życie je st niem ożliw ością: lód i ogień.
W sta ro ru sk im przekładzie W o jn y ż y d o w s k ie j J ó zefa Flaw iusza po śm iertn e przeby w anie dusz błogo sław ionych um iejscow iono gdzieś „za oceanem , gdzie jest m iejsce an i p rzez deszcz, ani śnieg, ani p ro m ie nie słoneczne nie gnębione, lecz pow ietrze ciche z oceanu i arom aty czn e z południa w ieje n a ń ” . Z u p eł nie od m ien n y k lim at je s t w piekle:
5 A. N. W iesiołowski: Jużnorusskije byliny. Spb., 1881, s. 345. |W oryginale: wierbudi kier no — opracowania określają to wyrażenie jako niejasne, może być zniekształceniem słowa
wierblud (wielbłąd) lub w ielbu di (gruby sznur — w gw a
rach rosyjskich), z kolei kierno, z greckiego, to zapewne „ogon’ — przyp. tłum.].
99 D W A T E K S T Y S E M I O L O G I C Z N E „Jeśli kto złoczyńcą jest, prowadzą go do m iejsca m roczne go i zim nego” c.
Ind ie A fan asija N ik itin a p re z e n tu ją się całkow icie inaczej niż Indie „cara i p o p a” Ioanna. J e s t to k ra j 0 sw oistym klim acie i obyczajowości, ale nie m a dla niego w yznaczonego m iejsca na „ d ra b in ie ” szczęśli w ości i potępienia. W ty m sensie nie m ożna pow ie dzieć, że w p rze strz e n i geograficznej w łaśnie Indie są ucieleśn ien iem szczególnego „ sto p n ia” błogosta nu, a ziem ia ru sk a z a jm u je inn y jakiś „szczebel” w ty m sam ym system ie. T u taj zw iązki tego ty p u po p ro stu nie istn ieją . Na baczniejszą uw agę zasługuje fak t, że jednocześnie w tekście N ik itin a odbyw a się w y b u rz a n ie średniow iecznego pojęcia p rzestrzeni, k tó re u stę p u je m iejsca w iz ji rozciągłości geograficz nej — zgodnej z duchem czasów now ożytnych. P rz e żyw anie p rze strz e n i geograficznej w W yp ra w a ch za t r z y morza było bliższe epoce odrodzenia niż w iekom śred nim .
M ówiąc o średniow ieczn y m pojęciu p rze strz e n i geo graficzn ej trz e b a koniecznie zatrzym ać się p rzy idei p re d e sty n a c ji — organicznie w yn ik ającej z podziału lądów na sp raw ied liw e i grzeszne. Idea ta, zrodzona w n a ra s ta ją c y m — n a n iek tó ry ch etapach — dążeniu społeczności średnio w ieczn y ch do zam knięcia się w sobie, w y cisk ała także piętno na w yob raźni p rze strz e n n ej. O pozycja „w łasne — cudze” okazuje się tu w a ria n te m a n ty n o m ii „sp raw ied liw e — grzeszne” , „d o b re — złe” . S y stem ten nie dopuszcza już do ko nfro n to w an ia ziem i w łasn ej z błogostanem utopii tery to rió w cudzych: w szystko, co nie je st nasze, w y d a je się siedliskiem grzechu. Tego ro dzaju uczucie zobrazow ał d o b itnie A. N. O strow ski w słow ach F ie- k łu szy z B u rzy:
„Powiadają, takie są krainy, dziewczyno najmilsza, gdzie 1 carów nie m a praw osław nych, a sułtanowie 'krajem rządzą. c N. A. M ieszczerski: Istorija Iudiejskoj w o jn y Iosifa Fla-
w ija w driew n ierusskom pieriewodie. M oskwa-Leningrad
1958, s. 256. Indie A fanasija N ikitina Cudze = grzeszme
100
I w domu Babilon
W jednym kraju zasiada na tronie sułtan Machnut turecki, a w drugim — sułtan Machnut perski; sąd sprawują oni, dziewczyno najm ilsza, nad w szystkim i ludźmi, a cokolwiek rozsądzą, to w szystko niesłusznie. I nie mogą oni, najmilsza, ani jednej spraw y rozsądzić po sprawiedliwości, taki to już przydzielono im zakres. Nasze prawo spraw iedliwe, najm il sza, a ich niespraw iedliw e. (...) Znowuż jest jeszcze kraina, gdzie za w iarołom ność w szyscy ludziie są z głow am i psimd” 7.
Z astan aw iające, że w Opowieści o Cesarstwie I n d y j skim, ludzie „pół psa i pół człow ieka” ży ją a k u ra t w sp raw ied liw ej (= cudzej, przedziw nej) ziemi.
O ry g in aln e odzw ierciedlenie splotu średniow iecz n ych w yo b rażeń p rzestrzenn o-geo graficzn ych z p o j m ow aniem ziem i w łasnej jak o w y b ran ej z n a jd u je m y w pism ach protopopa A w w akum a. Ziem ie obce, w edle niego, to ziem ie „g rzeszne” .
„Palestyńczycy i Serbowie, i Albańczycy, i Rzym ianie, i L e- chici (...), w szyscy znak krzyża trojgiem palców czynią’' 6.
Lecz poniew aż i na R usi doszło do u p ad k u p raw o sław ia („w ybłagał szatan od Boga Ruś ja s n ą ” ), w ięc i ziem ia w ła sn a — w sensie geo graficzn o -p rzestrzen - n ym — s ta je się „zag ran icą” .
„Kto chce być ukoronowanym (wieńcem cierniowym — J.L.), nie m a po co w ędrować do Persji, bo ma d w domu Babi lon” 9.
Użycie te rm in u geograficznego („B ab ilon ” ) jako sy nonim u pojęcia, k tó re — w naszej in te rp re ta c ji — nie je s t p ojęciem geograficznym sensu stricto, o d słan ia sw oistość średniow iecznego pojm ow ania lo- kalności.
W u jęc iu schem atyczn ym w idać jasno, że w św iado m ości S ta re j R usi zm iana s ta tu s u etycznego o zn a
7 A. N. Ostrowski: Polno je sobranije soczinienij. T. II. M o skwa 1950, is. 227.
8 Z ytije protopopa A w w a k u m a , im sarnim napisannoje, i
drugije jego soczinienija. Re&akcija, w stupitielnaja statja i kom m entarij N. K. Gudzija. Mosiłcwa 1934, s. 129.
101
D W A T E K S T Y S E M I O L O G I C Z N E czała przem ieszczen ie w p rzestrzen i — p r ze jś c ie z jedn ej sy tu a cji lokalnej w inną.sprawiedliwego Podróż
---grzesznika
S to p ien ie p ierw iastk a geograficzn ego (lokalnego) z ety czn y m prow adziło do szeregu in teresu jących kon sek w en cji. Po pierw sze, p rzyczyn ą spraw czą pod róży b yło często n ie osob iste ży czen ie lecz k oniecz ność nagrodzenia cn o ty lub ukarania w y stęp k u . Sw . A gapij rozpoczyna w ęd ró w k ę — w e zw a n y przez głos Boga; bratobójca S w iatop ołk , gd y n ie potrafi zn ieść udręki — na jed n ym m iejscu, przem ierza w ie lk i ląd, śc ig a n y gn iew em bożym , i chroni się w p u sty n i. F in ał podróży (punkt dojścia) d eterm in ują okoliczności w ca le n ie geograficzn e (w d zisiejszym sen sie) i n ie zam iary podróżującego lecz je g o god ność m oralna. O rygin aln y charakter w ęd rów k i u ze w n ętrzn ia się n ie tylk o poprzez w spółobecność p ierw szego (m nich) i osta tn iego (zm arły) jej etapu, lecz rów n ież w sk u tek w yob rażen ia, że czło w iek żyjący m a w szelk ie dane p o tem u , aby ciałem sw oim od w ie dzać (od w ied zan ie — w ędrów ka) raj czy p iekło. Ma ło tego: z id ei w sp ółod p ow ied n iości k ond ycji m oral nej czło w iek a i jego u m iejsco w ien ia w p rzestrzeni geograficzn ej w y k ry sta lizo w a ł się n ag m in n y w p i śm ien n ic tw ie śred n io w ieczn ym topos: osobnik cn
ot-W Raju i Piekle można być cieleśnie dom rodzinny (własny) klasztor dom grzechu
ziemia własna ziem ie święte' ziem ie nieczyste
kraje ziem skie krainy raju piekło
Rajski chleb
Wizja przestrzeni a ortodoksja chrześcijańska
liw y, k tó ry za życia dostał się do ra ju , albo człek grzeszny, którego żyw cem posłano do piekła. Z na m ien ny pod ty m w zględem je s t a p o k ry f o żywocie św. A gapija. Ten w zór praw ośdi i cnoty poznał cały cykl w ędrów ki: „P o rzu cił dom i m a ją te k ojcowski, i żonę, i poszedł do klasztoru, i został m nichem .” A potem , u słuchaw szy głosu, porzucił klasztor i w y ruszy ł w drogę. Podróż kończy się spotkaniem ze św iętym , k tó ry „w prow adza go do ra ju i w ra ju szczęście w ielkie on z n a jd u je ” . Raj w ty m w y padku nie m a c h a ra k te ru abstrak cy jn eg o , je s t w ieczyście- -m a teria ln y . Ś w ięty IIja dał A gapijow i „ra c ję chleba, k tó ry i sam spożyw ał” 10. Ten chleb do złudzenia przypom ina ziem ski, stanow i bow iem także p ro d u k t jad aln y , ludzie m ogą się nim odżywiać. Od ziem skie go odróżnia się tylko szczególną trw ałością: niepo- k aźna k ru szy n a w y starcza' dla nak arm ien ia w ielu ludzi i n a długie czasy.
W róćm y do naszej tabeli, k tó ra pozw ala dokonać jeszcze p a ru obserw acji: lew y p ro sto k ą t (z którego d o konuje się przejście) stan o w i zawsze jedność, p ra w y — rozdw aja się w zależności od tego, ja k i zakła da się p ro g ram podróży: dla cn otliw y ch czy dla potę pionych. W szelako owa „jedn olito ść” p u n k tu w yjścia m a c h a ra k te r um ow ny. N a p rzy k ła d „dom rodzinn y (w łasny)” stanow i m iejsce życia obfitego i „rzeźw ią- cego”, pod w aru n k iem , że rozpocznie się stąd p rz e j ście do „ k la sz to ru ” . Jeżeli jed n a k podróż m a odby w ać grzesznik, k tó ry dąży do „w yzw olenia się” z po w inności m o ralnych, jego dom może zostać oznako w an y jak o m iejsce srogich przew inień.
Ś redniow ieczne w idzenie p rze strz e n i w kraczało w kolizję z n iek tó ry m i in n y m i w y ob rażen iam i ortod o k syjnego ch rześcijań stw a. A n ty teza egzy sten cji ziem skiej i pozagrobow ej zakładała, iż spraw iedliw ego oczekuje boleść n a ziem i i radość po śm ierci. J e d n akże idea w łączenia ra ju i piekła w p rze strz e ń geo
103 D W A T E K S T Y S E M I O L O G I C Z N E
g raficzną kazała zam iast tak ostrej an tynom ii m ieć na w zględzie łagodniejszą g rad ację jednoczesnego n a ra s ta n ia cnoty i radości. W targnięcie ety k i „geo g raficz n e j” deform ow ało — od rdzenia — pew ne tw o ry w yobraźni chrześcijańskiej. W ogniw ie „dom — k lasz to r” słabo jeszcze w yczuw a się działanie czynn ika geograficznego; fu n k cjo n u je tu ta j zw ycza jow a sk ala ocen chrześcijańskiej etyki: życie bole- ściw e uzy sk u je znak dodatni, a rozradow ane — u jem n y . Z tego w zględu n o rm ą postępow ania zakon nego będzie żyw ot „z zaciśniętym p asem ” , a m ie j scem położenia budow li k laszto rn ej — p u sty n ia . Opi sy g leby żyznej, plonów obfitości, a tra k c ji k lim aty c z n y ch — nie m ają ra c ji b y tu w schem acie „żyw ota p u sty n n eg o ” . A le ju ż w ogniw ie drugim , w m iarę w zrastan ia roli czynnika przestrzenno-geograficz- nego, sp raw y p rz y jm u ją zgoła in n y o brót. „Ziem ie ś w ię te ” m ają k lim at do broczynny i, odpow iednio do tego, radość m ieszkańców ty ch ziem stanow i norm ę ich b y tu ; nie je st jej naruszeniem . „Z iem ie grzesz n e ” , odw rotnie, są boleści pełne, ale też p rzeb y w a nie na nich w cale nie podnosi godności człowieczej. R aJ — p u n k t n a jb a rd zie j odległy — p rzeciw staw ia się kraino m doczesności jako k ra in a w esela, uciechy, k o m fo r tu życiowego — w rozum ieniu ziem skim . Biorąc pod uw agę szczególne znaczenie oddalenia geograficznego m ożna w yjaśnić, dlaczego do utopii średniow iecznej w kraczał, jak o konieczność, m om ent „dalekości” . N ajw span ialszy ląd — to ląd, do k tó re go w iedzie długa droga.
P rz estrz e ń geograficzna stan o w i część p rze strz e n i w ogóle; rozw ażania pow yższe m ogą dać pew n ą korzyść w analizie swoistości odczuw ania p rze strz e n i w śre d niow iecznej lite ra tu rz e sta ro ru sk ie j. Z agadnienie to w ym aga jed n ak b ardziej obszernego m ate ria łu , łącz nie z tym , jak i o fe ru ją sta ro ru sk ie m alow idła.
Kraina komfortu życiowego
104
Jaka jest podstawia?
O redukcji i rozw ijan iu syste m ów zn ak ow ych
(W spraw ie „Freudyzm i k ultu rologia sem io tyczn a ”)
1. F reu d ow ski psychoanalitycz ny m odel je st zbudow any jak łańcuch, na którego
jed n y m końcu zn a jd u ją się podśw iadom e w yobraże n ia w yw ołane p rzez libido, a n a d ru g im końcu słow ne w ypow iedzi p a c je n ta . M iędzy tak im i krańcow ym i p u n k tam i m ieści Się n astęp stw o sym bolicznych w y m ian, tra n sfo rm ac y j, znakow ych su b sty tu tó w . Nie je d n o k ro tn ie po jaw iała się zarów no k ry ty k a tego m odelu ja k i analiza, p od k reślająca najciekaw sze jego a sp e k ty z p u n k tu w idzenia teo rii sem iotycznej *. Nie d o ty k ają c całego kom pleksu w ielorakich p ro b le m ów, k tó re p o w sta ją w zw iązku z ty m tem atem , p o s ta ra m się sk upić tylk o na jed n y m tw ierd zen iu : idzie 0 to, czy tkw iący u p o dstaw y całej teo rii kom pleks w yjściow ych seksu aln ych m otyw ów je s t rzeczy w i ście p u n k tem w yjścia, tkw iący m w głębi dziecięcej psychofizjologii, czy też po w staje jak o fa k t w tó rn y , re z u lta t p rzekła d u skom plikow anych tekstów , k tó re dziecko o trz y m u je ze św ia ta dorosłych, na znacz n ie p ro stszy języ k w łaściw ych dziecięcych w y o b ra żeń.
1 Zob. W. N. Wołoszynow: F re u d y zm . Moskwa—Leningrad 1927; o tej książce W. W. Iwanow: Z naczenie id e j M. M.
Ba ch tin a o z n a k u , w y p o w i e d z i i dia logu dla w s p ó ł c z e s n e j s e m i o ty k i . „Trudy po znakowym sistiem am ”. Tartu 1973 nr 6; E. Benveniste: P r o b lè m e s de lin gu istique générale, ed. G al- lim ardy19&6, chap. VII; J. Lacan: Écrits. Seuil, Paris 1966; J. Lacan; R éponses. „Scilicet” Seuil 1970 nr 2/3, A. Green:
La p s y c h o a n a l y s e d e v a n t l’o p p o s i ti o n d e l’histoire e t de la stru c tu r e . „Critique” 1963 nr 194; J. Kristeva: Idéologie du
dis cou rs su r la li tt é r a t u r e . „La N ouvelle Critique” 1971 nr 39 bis i(Cluny II, Littérature et idéologie); „Littérature” octobre 197U nr 3, (Littérature et psychoanalyse).
105 D W A T E K S T Y S E M I O L O G I C Z N E 1.1. Ś w iat dziecka w n ajw cześniejszym w ieku ch arak te ry z u je m inim alna liczba osób (w łaściw ie jest ich trzy : „ ja ” , m atk a i ojciec) i przedm iotów . W łaśnie ów najm łodszy w iek m iał n a m yśli F reud, gdy pi sał:
„Lekarz, który dokonuje psychoanalizy dorosłego neuroty ka, ujawnia, warstwa po w arstw ie, psychiczne twory i w reszcie dochodzi do pewnych przypuszczeń o dziecięcej seksualności, w której składnikach w idzi siłę, stwarzającą w szystk ie neurotyczne sym ptom y dalszego życia ’ 2.
Ten św iat dziecka jest o p isy w an y w języku imion w łasn y ch 3. Ale n a w e t w najw cześniejszym okresie „ św iat dziecięcy” i „języ k dziecięcy” nie stanow ią zam kniętych, w yizolow anych system ów . Obok nich istn ie je św iat i języ k dorosłych, k tó ry w dziera się bez p rze rw y w św ia t i języ k dziecka.
1.2. K o n tak t ze św iatem dorosłych jest dziecku n a rzucony, poniew aż jego św iat w ogólnej hierarch ii k u ltu r y dorosłych je st św iatem podporządkow anym . A le ów k o n ta k t jest m ożliw y tylko jako a k t p rze kładu. J a k się rea liz u je ta k i przekład? Na podstaw ie pew n y ch ekw iw alencyj, k o n tek stó w i sy tu acy j (sy tu acje: „d o bre” , „ p rz y je m n e ” , „n ied o b re” , „niebez pieczne” itd.) dziecko u sta la odpow iedniość m iędzy n iek tó ry m i znany m i m u i zrozum iałym i tekstamd w „jego” 'języku i w języ k u „do ro słych” (zgodnie z zasadą: „niezrozum iałe, ale p rz y je m n e ” lub „n ie zrozum iałe, ale s tra s z n e ”). P rz ek ła d ają c w ten spo sób całość te k s tu na cały tek st w łasny, dziecko u jaw n ia w tekście dorosłych szczególną obfitość
2 Z. Freud; Psychoanaliza neuroz dziecięcych. Moskwa—L e ningrad 1925, s. 1; por. dalej: „pierwsze w iadomości o Hansie dotyczą czasu, gdy m iał mniej niż trzy lata” <s. 2), w dal szym ciągu rekonstrukcje, dotyczące czasu gdy dziecko m iało 2 1/2, 1 1/2 roku, a n aw et 1/2 roku, chociaż tu autor zastrzega się, że rozum owanie ma „znacznie m niejszy stopień praw dopodobieństwa” (s. 127, 129).
3 Zob. J. Lotman, B. A. Uspienski: Mit — im ię — kultura. „Trudy po znakowym sistiem am ”. Tartu 1973 nr 6.
Języki: dzieci i dorosłych
Przekład dziecięcy redukuje nadmiar słów Redukcja fabuł
,,zbytecznych” słów. A ktow i p rze k ład u tow arzyszy sem antyczna red u k c ja tekstu. W takim przekładzie m usi w yraziście przejaw iać się ten d en cja do podsta w iania elem entów z dziecięcego św ia ta w m iejsce słów, nie m ający ch odpow iedników w słow niku dziecka. Z nam y w ypadki, gdy dziecko uważało, że ,,jad ” to s ta ry w ojłok, k tó ry leży w jad aln i za k re densem . Istn ie je także inna tendencja: w yraz „po ż a r” może oznaczać — „zdarzenie nieznane, ale tak okropne, że stra c h uściślać znaczenie tego słow a” . Dziecko re d u k u je sem antyczny m odel, k tó ry otrzy m u je z n a tu ra ln e g o języka dorosłych, tak, by um oż liw ić p rzek ład na swój język tekstów o trzy m yw a n y c h z zew nątrz. Ale nie tylko język n a tu ra ln y w dziera się w św iat dziecka, w nosząc swój model; rozm ow y dorosłych, adresow ane bądź bezpośrednio do dziecka, bądź do siebie n aw zajem w obecności dziecka — cały św iat w tó rn y ch m odeli — etycznych, politycznych, relig ijn y ch i in., b a jk i i inne te k sty a r ty sty czn e wnoszą ogrom ną ilość znaków, zarów no całościow ych tek stó w ja k poszczególnych słów (a także znaków w izualnych), k tó ry c h znaczenie dziec ko m usi jeszcze dla siebie ustalić, id en ty fik u jąc je z jed n o stk am i treści sw ojego św iata. Dziś m iejskie dziecko (ale i w iejskie) słyszy słowo „w ilk ” w ko n
tekście, k tó ry nie zostaw ia w ątpliw ości, że m ówi się o czym ś straszn y m i niebezpiecznym , i to na długo p rzed uzyskaniem w yobrażenia o ogólno językow ej sem an ty ce tego słowa. Często słyszałem ja k dziecko, w skazując m atce te lub inne przedm ioty, k tó re m u w y d a ją się straszne, pyta: „To w ilk?” .
1.3. W tej sy tu a c ji red u k c ji podlega nie tylko sy stem nazw, w y stę p u ją c y ch w tek sta ch dorosłych, ale tak że system fab uł. G dy dziecko słucha b a jk i o „czer w onym K a p tu rk u ” , nie w prow adza ono w swój św iat now ych postaci, lecz id e n ty fik u je b o hateró w b a jk i z nazw am i dziecięcego św iata. W tej sy tu acji rzeczą n a tu ra ln ą jest utożsam ienie siebie z czerw onym
107 D W A T E K S T Y S E M I O L O G I C Z N E
K a p tu rk ie m , b ab k i z m atk ą, a ojca z w ilkiem . Nie idzie o u k ry tą w rogość do ojca, ale o konieczność p rze k ład u fab u ły b a jk i p rz y pom ocy alfabetu, k tó ry posiada tylko trz y nazw y: ,,ja ” , m atk a i ojciec. Nie m a żadnej p o trzeby zak ład an ia „Urszene”, w k tó rej dziecko jak o b y p o d p atrzy ło coitus a tergo, by w ytłum aczyć utożsam ienie ojca z w ilk ie m 4. J e s t po p ro stu tak: dziecko uzyskało z b a jk i gotow y fab u la rn y scen ariu sz i rozdzieliło role m iędzy osoby, istn ieją ce w jego dziecięcym świecie, tak jak reży ser, k tó ry p rzek ład a spis postaci scenicznych na ję zyk nazw isk ak to ró w swego zespołu. U tożsam iając ojca z w ilkiem z bajki, dziecko nie uzew n ętrzn ia rze kom o od początku wrogiego stosun k u do ojca (dziec ko przecież nie w ym yśla dla ojca n egatyw nej roli, lecz w y szu k u je w sw oim n iew ielkim zespole w yko naw cę dla zadanej z zew n ątrz n e g aty w n ej roli) ale, przeciw nie, w nosi w swój w ew n ętrzn y, dziecięcy św iat rolę „złoczyńcy” zaw artą w fab u la rn y c h m o delach. Oczywiście, g rad acja bliskości ojca i m atk i je s t dla przeciętneg o dziecka taka, że skoro z ze w n ę trz n y c h tek stó w dziecko o trzym ało role złoczyń cy, rozbójnika, w ilka, przyp isan ie te j roli istn ieją cym osobom je s t z re g u ły jednoznaczne: to „nie- -m a tk a ” , a zatem ojciec. G dy z otaczających dziecko językow ych i fa b u la rn y c h m odeli w jego św iat w chodzą znaki „kochać” i „zabić” , dziecko p rzy d zie la je n a tu ra ln ie ojcu d m atce. A więc osław iony kom pleks E dypa nie jest niczym spontanicznie pow stający m jako w y raz w łasnych sek su aln y ch pocią gów i ag resy w n y ch skłonności dziecka, lecz jest re z u lta te m przekodow yw ania te k stó w z dużym a lfa betem na te k s ty z m ałym a lfab etem . Z ty m w iąże się także tak ie zjaw isko: p rzy tak im przekodow yw a- niu znaki „ko ch ać” (i pochodne, tak ie jak „kochan k a ” i in.) i „zabić” tra c ą znaczenie seksualne czy agresyw ne, k tó re m iały w języ k u pierw o tn y m . Je st
Dlaczego ojciec staje się w ilkiem
Podświadom ość i ranty m pianiem wyrażenia. świadom ości Język z małym alfabetem
naiw nością przypuszczenie, że m y rozum iem y tek sty dziecka, używ ającego ty ch słów, gdy podstaw iam y w ich m iejsce znaczenia z języka dorosłych.
W zw iązku z ty m chciałbym sform ułow ać n a stę p u jącą uw agę: podśw iadom ość w in te rp re ta c ji F reu d a ud erza sw ym p ro sto lin ijn y m racjo nalizm em — pod św iadom ość sw ą treścią nie różni się od k atego ryj treści świadom ości, m ask u je ją tylko w in n e sym bole p lan u w yrażenia. P sy ch o an ality k d e szy fru je sny, m im ow olne w ypow iedzi i inne niezależne od .świadomości te k sty i zm ieniając sym bole u jaw nia treści, k tó re m ożna ad ekw atn ie w yrazić w term in ach i k atego riach języka świadom ości. Podśw iadom ość F re u d a to zam askow ana świadomość. N ależy ona w yłącznie do p lan u w yrażen ia i je st w p e łn i prze- kład aln a n a język świadom ości. To w łaśnie u jaw n ia n a tu rę podświadom ości: k onstruują ją m etam odele badacza i w sk u tek tego je s t ona p rze k ład a in a na nie w łaśnie. To, co F re u d uw aża za spontaniczne ry sy dziecięcego m yślenia, jest w istocie w y do by ciem p rzy pom ocy kodów m yślenia dorosłych z dzie cięcej św iadom ości tego w łaśnie, co m yślenie do rosłych p rzed tem włożyło w dziecięcą świadomość. P rz y ty m w środkow ym ogniw ie tego łańcucha, w ogniwie dziecięcej św iadom ości, te k sty tra c ą te rysy, k tó re w edług F reu d a m ają charak tery zo w ać w łaśnie dziecięcą świadomość. P o w sta ją one p rzy p o w rotn ym przekładzie tek stó w dziecięcego m yślenia n a język p sy ch o an ality k a.
2. Niemożliwość adekw atnego przekładu tek stów w języku z „dużym a lfa b e te m ” na język z „m ałym a lfa b ete m ” pow oduje to, że spo ntaniczne te k s ty dzie cięcej św iadom ości m ają w ty m języku określony w yraz, te k sty zaś przełożone z język a dorosłych za chow ują pew ną nieokreśloność i jednocześnie p ry - m ity w izu ją się. W iele je s t tek stó w w ogóle n iep rz e- kład alny ch, w prow adza się je w „dziecięcy św ia t” w postaci całości o n iejasn ej sem antyce. M oże się
109 D W A T E K S T Y S E M I O L O G I C Z N E
w ydaw ać, że istn ien ie tak ich tekstów , z isto ty swej n ależący ch do innego system u, może z p u n k tu w i dzenia dziecka uzyskać tylko n eg aty w n ą c h a ra k te ry sty k ę ze w zględu na ich obcość w sto su n k u do o ta czającego k o n tek stu . Z p u n k tu w idzenia dziecka ta kie te k s ty nie d ysp o n u ją żadną mocą.
2.1. Bezużyteczność w prow adzania tego ty p u tekstów je st jed n a k pozorna: w dalszym rozw oju dziecka od g ry w a ją one rolę sw oistych „ p rz e trw aln ik ó w ” , zwi n ięty c h program ów , dzięki k tó ry m następ u je, cha ra k te ry s ty c z n y dla psychologii w ieku dziecięcego,
szybszy rozw ój.
3. M ożna przeprow adzić analogię m iędzy ty m p ro cesem a zjaw iskiem szybszego tem pa rozw oju k u l tu ry , ch arak tery sty czn eg o d la p ew n ych okresów ro z w oju n iek tó ry ch narod o w y ch k u ltu r 5.
3.1. Tak sam o jak w system ie „dziecko-dorosły” w ty m w y p ad k u zd erzają się sy stem y z „w ielkim a lfa b e te m ” z sy stem am i z „m ałym ” . O b serw u jem y sze ro k ie p rzen ik an ie „obcych te k stó w ” , niem ożliw ość a d e k w a tn y c h przek ład ó w i a k u m u la cję nie przeło żonych tek stó w w prow adzonych do danej k u ltu ry . P rz y ty m obok znacznej liczby nie p rzetłum aczonych tek stów „obcej k u ltu r y ” w m ałej k u ltu ro w e j p rz e strzen i odczuw a się stale o rien tację na ta k i przekład. 3.2. P a ra le la m iędzy system em „dziecko-dorosły” a system em „ k u ltu ra z m ałym a lfab etem — k u ltu ra z dużym a lfa b e te m ” p rzejaw ia się tak że w tym , że po okresie a g re sji tekstó w k u ltu r y z dużym alfab e tem n a stę p u je okres rozw oju k u ltu r y z p ierw o tnie m ały m alfab etem . Rozwój te n m a c h a ra k te r w y buchu. P rz y k ła d a m i takiego procesu m ogą być o k re sy „w d arcia się ” znacznej liczby obcych tek stó w na Ruś w epoce przy jęcia c h rztu i w epoce Piotrow skiej, po k tó ry c h n a stą p ił bardzo in te n sy w n y rozw ój w ieków X I—X II i X V III o raz p oczątku X IX .
5 Zab. G. D. Gaczew: Uskoriennoje razuńtije litieratury, Moskwa 1964.
Kontakty kultur
110
Prawa dynamiki ■systemów znakowych
4. W zw iązku z ty m m ożna sform ułow ać n a stę p u ją cą tezę: ry tm ic z n y ruch, kolejność re d u k c ji i rozw i ja n ia języka k u ltu ry , w zm ożenie tem pa rozw oju k u l tu ry dzięki przekodow yw aniu w ielkich system ów w m ałe, a obok tego opisane przez Ju . N. Tynianow a i W. Szkłow skiego p raw a w y m ian y p e ry fe ry j zna kow ych i znakow ego jąd ra w procesie a u to m aty zacji i d ezau to m atyzacji stanow ią ogólne praw idłow ości d y nam ik i w ew nętrznego rozw oju sy stem ów znako w ych.
4.1. W k o m p araty sty ce w spółczesnej p a n u je przeko nanie, że ob iek tyw n ą podstaw ą dla przen ik an ia te k stów jed n ej k u ltu ry w d ru g ą jest ich w zajem n a izo- stadialność. J e s t to w ypadek, k tó ry stw arza oczywiś cie p rzesłan k i dla obiegu tek stó w i może być po ró w nan y do takiego ko m unikacyjnego schem atu, w k tó ry m uczestnicy k o m unikacji zm ierzają do m ak sy m alnego zbliżenia kodów (idealnie — k u jed nem u w spólnem u kodowi). O dbiorca w tak im w y p ad k u o trz y m u je no w y tek st w d an y m z góry języ ku , a nie now y język. W tym procesie p rzek azu je się ko m u nikat, k tó ry nie ulega tra n sfo rm a c ji w akcie kom u nikacji, nie p o w staje n o w y kom unikat. U zyskane te k sty tylko ilościowo w zbogacają św iat k u ltu r y od biorcy, czyniąc zadość p o trzeb om zew nętrznej w a r stw y k u ltu ry . O w iele bard ziej isto tn y m w ogólno- k u ltu ro w y m sensie je st proces otrzy m y w an ia te k stów k u ltu ry , p rez e n tu ją c ej inny typ rozw o jow y — b ardziej ro zw in ięty lub b ardziej p ry m ity w n y . W tak im w y p ad k u n a stę p u je red u k c ja lu b rozw inięcie o trzy m an ego tek stu oraz ak u m u lacja nie przełożo nych tek stó w (zob. ak u m u lacja fran cu sk ich tek stó w w k u ltu ro w e j św iadom ości ro sy jsk ie j d ru g iej poło w y X V III ,i początku X IX ww.). W rezu ltacie p rze kształca się gw ałtow nie s tr u k tu ra k u ltu ry p rz y jm u jącej, czemu tow arzyszy nagłe zw iększenie te m p a k u ltu ro w y c h procesów.
111 D W A T E K S T Y S E M I O L O G I C Z N E
4.1.1. To, cośmy powiedzieli, tłum aczy dobrze znany fak t: zam knięte, im m an en tn ie ro zw ijające się k u ltu r y m ogą w sposób o stry zm niejszać tem po rozw oju (por. zm niejszenie tem pa k u ltu ro w y c h procesów na R usi w okresie koncepcji „M oskw a — trzeci R zym ” i n a k ła d a n ie się ry tm u zam knięcia — otw arcia z po w o ln iejszy m i szybszym tem pem rozw oju w dziejach ro sy jsk iej k u ltu ry ). Jednocześne n ależy zauw ażyć, że im m a n e n tn y opis jednej narodow ej k u ltu ry u su w a z pola w idzenia w skaźnik tem pa jej rozw oju. 4.2. T ra d y cy jn a k o m p araty sty k a, obserw ując różnice m iędzy em p iryczn ym i dan y m i ró żn ych k u ltu r, u w a ża za sw oje zadanie odpowiedź na pytanie, k tó ra z k u ltu r je st „zacofana” , k tó ra zaś „postępow a” . S ą dzi tak w p rzekonaniu, że n a tu ra ln y m losem k u ltu ry „z ac o fan e j” je s t m ożliw ie szybkie upodobnienie się do k u ltu r y „po stęp o w ej” . S po jrzen ie na k u ltu rę ja kiegokolw iek te re n u (i w ostatecznej in sta n c ji — na glo baln ą k u ltu rę Ziemi) jako na działający m echa nizm p rz e k o n u je nas o tym , że nierów nom ierność i hetero geniczność m echanizm ów znakow ych poszcze gólnych k u ltu r jest koniecznością, w a ru n k u ją c ą dia- ch ro n iczn y ru c h k u ltu ry jako całości.
4.3. Z ty m praw dopodobnie w iąże się także obserw o w an e em pirycznie n aru szen ie tożsam ości k u ltu ry subkodów każdej k u ltu ry , różne stad iu m rozw ojow e poszczególnych system ów znakow ych, sk ład ających się na d an ą k u ltu rę . Można pokazać szereg w y p ad ków, w k tó ry c h lite ra tu ra w yprzedza sztuk i w izu alne, lite r a tu r ę film ow ą i inne, oraz w ypadki, gdy w d arcie się ty ch o statn ich w pograniczne lub dalekie dziedziny ak ty w n o ści znakow ej rew olucjonizuje te dziedziny. W ram a ch każdej k u ltu ry m ożna w ydzielić i opisać m echanizm y, działające zarów no w k ie ru n ku zró w n a n ia poszczególnych system ów znakow ych, ja k i w k ie ru n k u zw iększenia różnic m iędzy nimi. 5. P rzy sw o jen ie obcych tekstów nie sprow adza się do w pro w ad zen ia no w y ch jednostek znakow ych. P ole
Odm ienność system ów warunkiem ro,z woj u
112
Kultura
tworzy seksuaJlność
ga ono także na p rzy sw o jen iu sobie now ych reguł. Dziecko o trz y m u je od dorosłych nie ty lk o symbole, nie m ające dla niego jeszcze znaczenia, ale także reguły. Z ty m w iąże się jeszcze jedn o w ątpliw e tw ierd zen ie F re u d a. A u to r Psychoanalizy neuroz dziecięcych w skazał na w czesne ciążenie dziecka ku „n iep rzy zw o ity m ” gestom , obnażaniu, „nieprzyzw o ite j” stro n ie ludzkiego zachow ania się i n a te j p odsta w ie sfo rm u ło w ał tw ierd zen ie o spontaniczn ych im pulsach, k tó re u leg ają potem stłu m ie n iu przez sy stem k u ltu r y oraz rozm aitym su b sty tu c jo m i w y parciu.
5.1. M ożna przypuścić, ż ew rzeczyw istości zachodzi coś odw rotnego. Z ain tereso w an ie sek su alne dziecka rodzi k u ltu ra , tak jak pierw sza suknia, k tó rą w ło żyła n a siebie sam ica pingw inów w W ysp ie P in g w i n ó w A. F ra n c e ’a, w yw ołała seksualne zain tereso w anie d la niej m łodszych p rzedstaw icieli jej rasy, p a trzący ch o b o jętn ie na sw oje obnażone p rz y ja
ciółki.
5.2. Dziecko o trz y m u je ze św iata dorosłych p ierw sze reg u ły k u ltu ry . W śród n ich n ajw ięk szą m oc p o siad ają re g u ły w sty d u i s tra c h u 6. P rzy sw o jen ie re guł przebiega zaw sze jak gra z nim i, ich zabaw ow e naru szen ie to „ p so ty ” . W łaśnie p rzy sw aja n ie reguł w s ty d u w y w o łu je pró by ich n aru szen ia o c h a ra k te rze gry, k tó re znacznie później s ta ją się fo rm aln y m i norm am i sem iotycznego zachow ania się, p o siad ają cym i treść. B ezw styd jest w tó rn y w sto su n k u do w sty d u jego źródłem nie je st n a tu ra lecz k u ltu ra . Erotyczne em ocje ro zw ijają się w dziiecku sp o n ta nicznie, ale języ k d la dch sam o uśw iadom i eniia, język, k tó ry jest w cześniejszy niż w e w n ętrzn y rozw ój i stanow i bodziec d la tego rozw oju, dziecko o trz y m u je
(i Zotb. J. Lotman, O semiotikie poniatij „ sty d” i „strach”
w mechanizmie kultury. W: Tezisy dokładow 4 Letniej szko ły po w to ricz n y m modeliru juszczim sistiemam. Tartu 1970,
113 D W A T E K S T Y S E M I O L O G I C Z N E
z zew nątrz. Przecież dziecko tak sam o gra i ze s tr a chem , w ykazując zainteresow anie dla tajem nic śm ierci, „ło b uzując” z niebezpieczeństw em dla ży cia. Ciążenie dziecka ku anom aliom nie je st dowo d em rzekom o pierw otnego spaczenia jego n a tu ry , lecz w sensie sem iotycznym jest dowodem opanow y w an ia norm y, w sensie psychologicznym dążeniem do upew nien ia się, że norm a je st nienaru szaln a (w prow adzenie anom alij w św iat zabaw y). W ten sposób panow anie Seksu i S tra c h u w sztuce zy skuje w y jaśn ien ie przeciw staw ne tem u, k tó re m u nadaw ał Freud.
Tartu 1972
tłum aczyła Maria R. Mayenowa