• Nie Znaleziono Wyników

BE?==@E==IO==@OIJ=IA?=OEI?ECMEIJO?OMFMEA ?E=K1IDECKH6DA4A=EIBJDA,=OEMFHA=@EA==4O>E?EAC7I?DOK@E=

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "BE?==@E==IO==@OIJ=IA?=OEI?ECMEIJO?OMFMEA ?E=K1IDECKH6DA4A=EIBJDA,=OEMFHA=@EA==4O>E?EAC7I?DOK@E="

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

£UCJA BIEL Uniwersytet Gdañski

Oficjalna odmiana jêzyka a dystans emocjonalny i socjolingwistyczny w powieœci Kazuo Ishiguro

The Remains of the Day i w przek³adzie Jana Rybickiego U schy³ku dnia

Stevens, g³ówny bohater i narrator powieœci, jest kamerdynerem. To „cz³o- wiek zniszczony przez idea³y, wokó³ których zbudowa³ swoje ¿ycie” (Rushdie 1989:53; t³um. £.B.). Wed³ug Stevensa dobry kamerdyner nie mo¿e okazywaæ emocji i musi nad nimi ca³kowicie panowaæ, poniewa¿ kamerdynerem jest siê zawsze i wszêdzie. Angielski Stevens œciœle przestrzega tej zasady i w konse- kwencji nigdy nie jest sob¹. Dziêki oficjalnej odmianie jêzyka buduje wokó³ siebie mur, który uniemo¿liwia mu bliskie stosunki z innymi osobami.

Czytaj¹c powieœæ Ishiguro i jej t³umaczenie, odnosimy wra¿enie, ¿e an- gielski Stevens i jego polski odpowiednik to dwie ró¿ne postacie. W swoich rozwa¿aniach chcia³abym wiêc wykazaæ, stosuj¹c kategorie jêzykoznawstwa kognitywnego, na czym polega ró¿nica pomiêdzy angielskim a polskim Ste- vensem i z czego ona wynika.

1. Czy jest ona spowodowana ró¿nic¹ kulturow¹, a œciœlej, odmienn¹ war- toœci¹ przypisywan¹ dystansowi? Anna Wierzbicka s³usznie zauwa¿a: „w kul- turze anglosaskiej dystans jest pozytywn¹ wartoœci¹ kulturow¹, zwi¹zan¹ z poszanowaniem autonomii jednostki. Natomiast w kulturze polskiej dy- stans kojarzy siê z wrogoœci¹ i wyobcowaniem” (1985:157; t³um. £.B.). Ste- vens zachowuje dystans bardzo czêsto, wydaje siê, i¿ zbyt czêsto, poniewa¿

nawet angielscy krytycy literaccy mówi¹ o nim, ¿e jest „japoñski” (patrz An- nan 1989:3; Thwaite 1989:17). W powieœci The Remains of the Day dystans zostaje przedstawiony jako wartoœæ negatywna – zwi¹zana nie tyle z szacun- kiem, co z wyobcowaniem.

2. Czy te¿ owe ró¿nice s¹ spowodowane odmiennoœci¹ dwóch systemów jêzykowych, a zatem innymi sposobami obrazowania w jêzyku polskim i an- gielskim?

3. Czy pomimo ró¿nych konwencji kulturowych i jêzykowych mo¿liwy jest ekwiwalentny przek³ad? A mo¿e t³umacz dokona³ niew³aœciwych wybo- rów?

(2)

Oficjalna odmiana jêzyka

„Pomiêdzy sytuacj¹ u¿ycia a zastosowan¹ odmian¹ jêzyka istnieje dyna- miczna korelacja: z jednej strony mówi¹cy wybiera odmianê, która najbar- dziej odpowiada danej sytuacji u¿ycia; z drugiej strony narzuca odbiorcy (i sobie) sytuacjê u¿ycia przez «wybór» odmiany” (Joos 1972:189; t³um. £.B.).

A zatem stosowanie przez Stevensa stylu oficjalnego, wrêcz kancelaryjnego, definiuje sytuacjê u¿ycia i typ interakcji jako oficjalny.

1. Ikoniczne aspekty odmiany oficjalnej

Stevens zachowuje dystans fizyczny wobec innych postaci: unika bezpo-

œredniego kontaktu ze swoim ojcem („coœ jednak powstrzymywa³o mnie od wrêczenia mu tej kartki papieru, wiêc po³o¿y³em j¹ na skraju ³ó¿ka”; 1993:48).

Ponadto, kiedy rozmowy z pann¹ Kenton nabieraj¹ bardziej prywatnego charakteru, stara siê nie patrzeæ jej prosto w oczy, nawet je¿eli wymaga to pewnego wysi³ku: „Wyci¹gnê³a rêkê i zaczê³a powoli wysuwaæ mi tomik z d³o- ni. Uzna³em, ¿e najlepiej bêdzie odwróciæ wzrok, lecz by³a tak blisko, ¿e mog³em to uczyniæ tylko przez przekrêcenie g³owy pod doœæ nienaturalnym k¹tem” (1993:119). John Haiman uwa¿a, ¿e dystans fizyczny jest oczywist¹ metafor¹ dystansu socjologicznego (1983:800). Jego zachowywanie sygnali- zuje brak za¿y³oœci, ale tak¿e pe³ni funkcjê instrumentaln¹, utrzymuj¹c taki stan rzeczy. Dystans socjologiczny ma swój odpowiednik na p³aszczyŸnie jê- zyka – w oficjalnej odmianie stosowanej przez rozmówców.

Na ogó³ przyjmuje siê, ¿e wypowiedŸ w stylu oficjalnym zawiera wiêksz¹ iloœæ materia³u jêzykowego ni¿ wypowiedŸ potoczna. Im jest d³u¿sza, tym bardziej uprzejma, poniewa¿ sygnalizuje wiêkszy szacunek dla odbiorcy.

Haiman pisze, ¿e d³ugoœæ wypowiedzi jest „s³ownym ikonem otoczki wokó³ wiadomoœci przekazywanej przez mówi¹cego”. Chroni ona odbiorcê „przed wypowiedzi¹ w taki sam sposób, w jaki dystans fizyczny chroni go przed uze- wnêtrznieniem siê osobowoœci” (1983:801; t³um. £.B.). Nastêpny ruch nale-

¿y do odbiorcy – mo¿e rozpoznaæ intencje mówi¹cego lub zdecydowaæ siê na ich interpretacjê w „bezpieczny” dla siebie sposób. A zatem uprzejmoœæ jêzy- kowa i odmiana oficjalna bêd¹ zwi¹zane z „mówieniem ogródkiem” (hedges).

Odmiana oficjalna sygnalizuje szacunek dla odbiorcy, ale w niektórych sytuacjach mo¿e byæ odbierana negatywnie. Leech i Short podkreœlaj¹, ¿e wypowiedŸ w stylu oficjalnym, zw³aszcza nadmiernie uprzejma, stanowi wy- nik refleksji nad dokonanym wyborem jêzykowym i sugeruje brak sponta- nicznoœci, a co za tym idzie, pewn¹ nieszczeroœæ czy te¿ chêæ manipulacji odbiorc¹ (1981:314). Tak¿e wed³ug Haimana oficjalnoœæ sygnalizuje przede wszystkim panowanie nad sob¹ i podporz¹dkowanie swojej osobowoœci obo- wi¹zuj¹cym konwencjom (1990:202).

Ponadto, zw³aszcza w mniej oficjalnych sytuacjach, jak na przyk³ad roz- mowa z krewnymi czy przyjació³mi, (zbyt) formalna wypowiedŸ ³amie ustalo- ne konwencje i ma funkcjê dystansuj¹c¹ (Blum-Kulka 1992:259). Oficjalna wypowiedŸ mo¿e uraziæ odbiorcê brakiem (oczekiwanej) intymnoœci czy za-

¿y³oœci. Tak zdarza siê w wypadku Stevensa – jego jêzyk niejednokrotnie jest

(3)

zbyt „napuszony”, pretensjonalny, nie pasuje do konkretnych okolicznoœci.

Najczêœciej stosuje on odmianê oficjaln¹ w rozmowach z osobami, które po- winien uwa¿aæ za bliskie (ojciec, panna Kenton). Nigdy tak naprawdê nie jest sob¹, lecz zawsze kamerdynerem. Na przyk³ad w trakcie spotkania z pann¹ Kenton w jej saloniku (po zakoñczeniu pracy), gdy zdaje sobie sprawê, ¿e niezbyt uwa¿nie go s³ucha, chce zakoñczyæ rozmowê, bo:

You simply do not seem to appreciate the importance of this discussion (1989:174).

Stevens ostro¿nie wykonuje akt gro¿¹cy utrat¹ twarzy (face threatening act;

Brown and Levinson 1987:60), uciekaj¹c siê do starannej odmiany jêzyka.

Jego oskar¿enie zostaje os³abione poprzez d³ugoœæ wypowiedzi, która odpo- wiada dystansowi pomiêdzy Stevensem i pann¹ Kenton. A zatem mo¿na by powiedzieæ, ¿e staranny styl wypowiedzi chroni odbiorcê przed tym, co mó- wi¹cy sugeruje. Dziêki temu Stevens zostawia pannie Kenton decyzjê co do tego, jak zinterpretuje jego wypowiedŸ (Brown and Levinson 1987:71). Po- przez czasownik „seem” (‘wydawaæ siê’) podkreœla, ¿e to tylko jego subiek- tywne odczucie.

Ponadto Stevens wprowadza rzeczownik „discussion” (‘dyskusja’), który przywo³uje w bazie przynajmniej dwóch uczestników. Stevens nie mówi, ¿e nieuwaga panny Kenton rani czy te¿ obra¿a w³aœnie jego. Raczej sugeruje,

¿e ta sytuacja odnosi siê do nich obojga. Dziêki takiemu „mówieniu ogród- kiem” zapewnia ochronê twarzy swojej i panny Kenton.

Przys³ówek „simply” (‘po prostu’) pe³ni inn¹ funkcjê, w subtelny sposób pokazuj¹c zniecierpliwienie mówi¹cego. To jedno z takich wyra¿eñ, które odbieraj¹ s³uchaczowi prawo do zaprzeczenia czy wyt³umaczenia – jeœli coœ

jest proste, to wrêcz nie wypada zaprzeczyæ.

T³umacz decyduje siê na powiedzenie wprost tego, co angielski Stevens zaledwie sugeruje:

Przecie¿ pani w ogóle nie s³ucha tego, co mówiê (1993:124).

Jest to bezpoœrednie oskar¿enie skierowane do panny Kenton. W rezulta- cie mówi¹cy nie mo¿e unikn¹æ odpowiedzialnoœci – narzuca odbiorcy tylko jedn¹ interpretacjê swojej wypowiedzi, ka¿e j¹ postrzegaæ jako akt gro¿¹cy utrat¹ twarzy. Oskar¿enie zostaje wzmocnione przez dodanie dwóch party- ku³, które sygnalizuj¹ brak szacunku dla odbiorcy. „Przecie¿” oznacza protest i zniecierpliwienie – jest mocniejsze ni¿ „simply”. To tak, jakbyœmy powo³y- wali siê na bli¿ej niesprecyzowany autorytet. „W ogóle”, jako wielki kwanty- fikator, sugeruje, ¿e mówi¹cy nie dba o zachowanie twarzy odbiorcy i jest obra¿ony, czyli traci nad sob¹ panowanie (a to angielskiemu Stevensowi siê nie zdarza). Uwzglêdniaj¹c angielsk¹ konwencjê panowania nad uczuciami, mo¿emy powiedzieæ, ¿e Stevens, który ulega emocjom, staje siê bardziej pol- ski.Zauwa¿my ponadto, ¿e w angielskim zdaniu Stevens jest w zasadzie nie- obecny. A przynajmniej nie na pierwszym planie, lecz w tle, wywo³any po-

(4)

przez rzeczownik „discussion”. W przek³adzie t³umacz omin¹³ to s³owo i wpro- wadzi³ Stevensa na scenê jako aktywnego uczestnika. Nieuwaga panny Ken- ton rani go – to on jest obra¿ony.

Z orygina³u wy³ania nam siê inny Stevens: mo¿na by rzec, ¿e w porówna- niu z nim polski Stevens jest wrêcz nieuprzejmy – brak mu ch³odnej dyplo- macji angielskiego kamerdynera.

2. Formy adresatywne

Stevens zwraca siê do innych osób w sposób pozwalaj¹cy na zachowanie dystansu. Do swojego ojca mówi w trzeciej osobie, a do panny Kenton w drugiej, dodaj¹c s³owo „Miss” i nazwisko:

Miss Kenton, whatever are you talking about? (1989:80).

Zaimek drugiej osoby „you” to neutralny sposób zwracania siê do osób zna- nych i nieznanych (Brown and Gilman 1972:270). Wed³ug Anny Wierzbic- kiej zaimek „you” jest demokratyczny, ale tak¿e stwarza pewien dystans miê- dzy rozmówcami. Przy braku rozró¿nienia na oficjalny i nieoficjalny sposób zwracania siê do innych „you” nie jest w stanie przekazaæ intymnoœci zawar- tej na przyk³ad w formie „ty”. „Forma nieoficjalna pozwala mówi¹cemu psy- chologicznie zbli¿yæ siê do odbiorcy i przenikn¹æ mur otaczaj¹cy ka¿dego cz³owieka. Angielskie «you» trzyma wszystkich na odleg³oœæ. Niezbyt du¿¹ odleg³oœæ, ale jednak na odleg³oœæ” (Wierzbicka 1985:167). Tu dystans zosta- je zwiêkszony poprzez u¿ycie nazwiska panny Kenton.

Polski t³umacz musi dokonaæ wyboru pomiêdzy formami oficjalnymi i nie- oficjalnymi. Konwencje jêzyka polskiego nie pozwalaj¹ Stevensowi zwracaæ siê do panny Kenton w drugiej osobie (co sugerowa³oby pewn¹ za¿y³oœæ), ale jedynie poprzez trzeci¹ osobê z dodatkiem rzeczownika „pani”:

Co te¿ pani mówi, panno Kenton?

Wed³ug Haimana forma w trzeciej osobie jest ikonem dystansu, poniewa¿

stwarza „wra¿enie, ¿e odbiorca jest nieobecny” (1980:530). Forma ta wyra¿a szacunek dla odbiorcy, ale tak¿e brak chêci do zmniejszenia dystansu. Zatem za spraw¹ konwencji sposób zwracania siê Stevensa do panny Kenton w ory- ginale sygnalizuje i utrzymuje wiêkszy dystans pomiêdzy nimi ni¿ ma to miej- sce w polskiej wersji.

Znacznie wiêkszy problem stwarza prze³o¿enie na jêzyk polski czêstych odniesieñ Stevensa do tajemniczego „you”, przed którym siê t³umaczy ze swego ¿ycia:

if you have ever had the privilege of meeting such men, you will no doubt know of the qualities they possess to which I refer (1989:29).

Stevens stwarza wra¿enie, ¿e rozmawia z wyimaginowanym kamerdynerem ze swojego fikcyjnego œwiata. To rozmowa z kimœ, kto jest mu równy i zna

(5)

tajniki jego zawodu, a zatem bêdzie w stanie zrozumieæ, co trzeba poœwiêciæ,

¿eby byæ dobrym kamerdynerem.

Konwencje jêzyka polskiego nie pozwalaj¹ t³umaczowi zachowaæ podob- nego stopnia nieokreœlonoœci jak w oryginale. Po pierwsze, musi siê zdecydo- waæ, czy Stevens rozmawia z jedn¹ osob¹ czy z wieloma. W pewnym miejscu Ishiguro daje wskazówkê, wk³adaj¹c w usta Stevensa „yourself ” – zaimek emfatyczny w liczbie pojedynczej („you may not yourself be in the habit of...”;

1989:94). Ponadto w jêzyku polskim trzeba okreœliæ p³eæ s³uchacza/s³uchaczy.

I wreszcie t³umacz musi wybraæ pomiêdzy oficjalnym a nieoficjalnym sposo- bem zwracania siê do innych. Rybicki decyduje siê na trzeci¹ osobê liczby mnogiej i „pañstwo”:

Je¿eli mieli Pañstwo szczêœcie... (1993:22).

Forma „Pañstwo” to typowy sposób zwracania siê do grupy nieznajomych osób, obejmuj¹cej zarówno mê¿czyzn, jak i kobiety, w oficjalnej sytuacji. Wyra¿a ona dystans, formalnoœæ i szacunek (wzmocnione przez du¿e „P”); przywo³u- je obraz audytorium. Jest jednak ma³o prawdopodobne, ¿eby angielski Ste- vens – maj¹cy problemy z jakimkolwiek wyra¿aniem emocji – w takiej w³a-

œnie sytuacji siê przyznawa³, ¿e zmarnowa³ ¿ycie. Mo¿na by tego unikn¹æ, gdyby t³umacz zastosowa³ formê „pan”, która jest bardziej indywidualna ni¿

„pañstwo”, czêœciowo dziêki liczbie pojedynczej i rozró¿nieniu p³ci (Wierz- bicka 1985:58). Rzeczownik „pan” wprowadzi³by atmosferê wiêkszej intym- noœci i zaufania: znacznie ³atwiej zwierzaæ siê jednej osobie.

3. Zaimek bezosobowy „one”

Stevens czêsto u¿ywa zaimka „one” w odniesieniu do samego siebie, zw³asz- cza gdy chce coœ ukryæ, jest zawstydzony lub za¿enowany, przyznaje siê do b³êdów, gdy chwali sam siebie lub gdy to, co mówi, jest bardzo osobiste.

Wed³ug gramatyk angielskich „one” to oficjalny i bezosobowy zaimek nie- okreœlony, oznaczaj¹cy uogólnionego cz³owieka, ³¹cznie z mówi¹cym i s³u- chaj¹cym (Leech, Svartvik 1981:57). Zandvoort dodaje, ¿e czasami na pierw- szy plan wysuwa siê mówi¹cy i wtedy „one” zastêpuje „I”/„ja” albo przez skromnoœæ albo dlatego, ¿e mówi¹cy chce coœ ukryæ (1962:180). „One” – ozna- czaj¹ce ‘I’/‘ja’ – wspó³czesnemu Brytyjczykowi kojarzy siê z jêzykiem wy¿szych warstw spo³ecznych, a zw³aszcza z mow¹ królowej (Goodman 1997:198). Mo¿e zatem stwarzaæ wra¿enie pretensjonalnoœci, wiêc na ogó³ unika siê go w mo- wie potocznej.

Rozwa¿my teraz nastêpuj¹cy epizod: lord Darlington zwolni³ dwie poko- jówki z powodu ich ¿ydowskiego pochodzenia. Panna Kenton by³a tym obu- rzona, a Stevens ch³odno zauwa¿y³, ¿e decyzji lorda nie nale¿y kwestiono- waæ. Po jakimœ czasie Darlington przyznaje, ¿e pope³ni³ b³¹d, i Stevens mówi o tym pannie Kenton, bo „pamiêta, ¿e by³ to dla niej równie silny cios jak dla niego”. Panna Kenton, mocno zdziwiona, pyta: „Why, Mr Stevens, why, why, why do you always have to pretend?” („Dlaczego, panie Stevens, dlaczego i jeszcze raz dlaczego musi pan zawsze udawaæ?”). OdpowiedŸ Stevensa:

(6)

Naturally, one disapproved of the dismissals. One would have thought that quite self- -evident (1989:154).

Stevens opisuje siebie w trzeciej osobie, tak jakby mówi³ o kimœ innym.

„One”, jako zaimek bezosobowy, „bez twarzy”, t³umi jednostkowoœæ wyko- nawcy czynnoœci. „One” jest nieokreœlony, w trzeciej osobie, s³abo akcento- wany – a zatem nie mo¿e pe³niæ roli figury w profilowanej relacji (Wallace 1982:212–214). Dziêki temu mówi¹cy staje siê mniej widoczny i odwraca uwagê od siebie, a o to w³aœnie chodzi za¿enowanemu Stevensowi. Obserwuje on samego siebie, siedz¹c na widowni wraz z innymi osobami. Jest to zatem sposób obrony w³asnej twarzy – Stevens reprezentuje uogólnionego cz³owie- ka, a wiêc mamy do czynienia z odpowiedzialnoœci¹ zbiorow¹.

Stevens trzyma innych na dystans poprzez unikanie ujawniania uczuæ i myœli. Pytanie panny Kenton narusza sferê jego prywatnoœci, a „one” po- zwala na ponowne skierowanie rozmowy na tory bardziej bezpieczne, bo mniej osobiste.

Z powy¿szej analizy wynika, ¿e czêste stosowanie zaimka „one” pe³ni istotn¹ rolê przy tworzeniu obrazu Stevensa przez Ishiguro. Wydaje siê, ¿e t³umacz nie zauwa¿a tej funkcji „one”, bo nierzadko przek³ada je jako „ja”:

Przecie¿ to naturalne, ¿e nie pochwala³em tych zwolnieñ.

Przede wszystkim t³umacz zmienia uk³ad figury i t³a. To mówi¹cy zostaje umieszczony na najbardziej widocznym miejscu na scenie i uwaga koncen- truje siê na nim. Ponadto forma ta nie umo¿liwia unikniêcia odpowiedzial- noœci za to, co siê mówi – polski Stevens jest bezpoœredni. Dodanie „przecie¿”

to zrezygnowanie z dyplomacji Stevensa, bo polski odpowiednik sugeruje, ¿e kamerdyner jest obra¿ony zarzutem panny Kenton.

Wybór t³umacza wydaje siê nieuzasadniony, poniewa¿ repertuar œrodków jêzyka polskiego pozwala przet³umaczyæ wypowiedŸ Stevensa w sposób ekwi- walentny. Jednym ze sposobów mo¿e byæ zastosowanie formy „siê”: „nie po- chwala³o siê tych zwolnieñ”.

Powy¿szy przyk³ad zawiera koñcówkê czasownika w czasie przesz³ym i w trze- ciej osobie rodzaju nijakiego. Nie ma rzeczownika w mianowniku, który pe³- ni³by rolê podmiotu. Wykonawcê czynnoœci mo¿na jednak okreœliæ seman- tycznie. Wed³ug polskich gramatyk (patrz Topoliñska 1967:93; Jod³owski 1976:77) semantycznym podmiotem jest cz³owiek uogólniony i nieokreœlo- ny, z którym mówi¹cy i s³uchaj¹cy siê identyfikuje. Formê tê stosuje siê za- zwyczaj, gdy mówi¹cy uwa¿a, ¿e to, co mówi, dotyczy nie tylko jego, ale ka¿- dego, kto by siê znalaz³ w takiej sytuacji.

Zarówno angielska konstrukcja „one”, jak i polska „siê” przedstawiaj¹ wykonawcê czynnoœci schematycznie: w polskiej wersji wydaje siê on jeszcze mniej widoczny, bo nie jest formalnie zaznaczony. Uk³ad figury i t³a jest po- dobny: usuniêcie wykonawcy czynnoœci w t³o zwiêksza wyrazistoœæ samego procesu.

Dziêki takiej konstrukcji mówi¹cy zostawia sobie otwart¹ „furtkê” (gate).

Koneczna twierdzi, ¿e mog¹ istnieæ ró¿ne przyczyny u¿ycia tej struktury:

(7)

„albo chêæ wykazania, ¿e same czynnoœci i stany «udaj¹ siê» nam, panuj¹ nad nami, albo te¿ motywem mog¹ byæ przeró¿ne uczucia, a wiêc skromnoœæ (praw- dziwa lub udawana), obawa przed odpowiedzialnoœci¹, chêæ ukrycia swej nie- zrêcznoœci” (1955:289). Ponadto mo¿na odnieœæ wra¿enie, ¿e mówi¹cy jest niemal biernym uczestnikiem sytuacji, poniewa¿ nie jest inicjatorem wyda- rzeñ, które jakby „same siê dziej¹”. Podsumowuj¹c, zauwa¿my, ¿e forma ta by³aby lepszym odpowiednikiem angielskiej konstrukcji „one”.

4. Strona bierna

Kolejny epizod mia³ miejsce, gdy ojciec Stevensa, m³odszy kamerdyner, przewróci³ siê, nios¹c tacê. Jego obowi¹zki musia³y zostaæ ograniczone, bo by³ w zbyt zaawansowanym wieku, ¿eby sobie z nimi poradziæ. Stevens ko- munikuje mu swoj¹ decyzjê w stronie biernej:

Principally, it has been felt that Father should no longer be asked to wait at table [...]

Furthermore, it has been decided that Father should not carry laden trays... (1989:65).

Strona bierna jest na ogó³ stosowana rzadziej ni¿ strona czynna. Givón wyjaœnia to zjawisko norm¹ kulturow¹: relacjonuj¹c wydarzenia, wolimy wy- suwaæ na pierwszy plan uczestników, którzy s¹ ludŸmi i zarazem wykonawca- mi czynnoœci (1990:573). Strona bierna zmienia uk³ad figury i t³a – pacjens staje siê najbardziej uwydatnionym uczestnikiem sceny i jest wyra¿any przez podmiot zdania.

G³ówn¹ funkcjê strony biernej stanowi odwrócenie uwagi od wykonawcy czynnoœci (defocusing: Langacker 1991:336). Zostaje on usuniêty w t³o, jest czêsto nieokreœlony i nieprofilowany. Wed³ug Givóna usuniêcie wykonawcy czynnoœci ma funkcjê ikoniczn¹ – jeœli jakaœ informacja nie jest istotna lub jeœli mówi¹cy uwa¿a, ¿e z ró¿nych wzglêdów nie powinien jej przekazywaæ, wtedy o niej nie mówi (1985:203). Stronê biern¹ traktuje siê czêsto jako jed- n¹ ze strategii uprzejmoœci jêzykowej – dziêki niej mo¿emy odwróciæ uwagê od osoby ponosz¹cej odpowiedzialnoœæ za czynnoœci opisywane przez dane zdanie. Ma to miejsce tutaj: Stevens nie informuje ojca o tym, ¿e to on podj¹³ decyzjê.

W kontekœcie rozmowy ojca z synem na delikatne tematy (presti¿ zawodo- wy ojca Stevensa zosta³ zagro¿ony) strona bierna ma funkcjê dystansuj¹c¹.

Stevens rozmawia ze swoim ojcem jak kamerdyner z podw³adnym, m³od- szym kamerdynerem, który „stanowi zagro¿enie dla w³aœciwego prowadze- nia tego domu” (1989:48).

„Jêzyk polski nie lubi strony biernej” (Brajerski 1995:381). Zazwyczaj unika siê jej w mowie, jest natomiast charakterystyczna dla odmiany oficjalnej i stylu kancelaryjnego. Jêzyk polski posiada pewne konstrukcje bezosobowe, które odwracaj¹ uwagê od wykonawcy czynnoœci, a zarazem nie wysuwaj¹ pacjensa na plan pierwszy. Rybicki stosuje jedn¹ z nich:

Uznano wiêc przede wszystkim, ¿e ojciec nie powinien ju¿ byæ obarczony obowi¹zkiem podawania do sto³u [...]. Ponadto postanowiono... (1993:48).

(8)

Koñcówka czasownika -no/-to wystêpuje w czasie przesz³ym i jest neutral- na pod wzglêdem osoby. Wykonawca czynnoœci, chocia¿ nie zosta³ wyra¿ony syntaktycznie, jest okreœlony semantycznie: osoba lub grupa ludzi nieobej- muj¹ca mówi¹cego ani s³uchaj¹cego (Linde-Usiekniewcz 1987:525). Konstruk- cja, zazwyczaj stosowana w odmianie literackiej lub stylu urzêdowym, odwra- ca uwagê od mówi¹cego. Dlatego te¿ uwa¿a siê j¹ za ekwiwalent angielskiej strony biernej (Tabakowska 1993:51).

Dziêki zastosowaniu konstrukcji -no/-to polski Stevens mo¿e unikn¹æ od- powiedzialnoœci. Sugeruje, ¿e nie mia³ nic wspólnego z decyzj¹ podjêt¹ w sprawie ojca. To wiêcej ni¿ w oryginale, ale dobrze pasuje do obrazu an- gielskiego Stevensa.

5. Socjologiczne aspekty jêzyka formalnego

Jêzyk wy¿szych sfer, którym mówi Stevens, dystansuje go od innych klas spo³ecznych. Tung pisze: „Stevens mówi obcym jêzykiem w ka¿dym regio- nie: odmiennoœæ jego jêzyka zawiesza go miêdzy klasami”. W pewnej wiosce ludzie bior¹ go za lorda, sugeruj¹c siê stylem mówienia. Ci, co pochodz¹ z wy¿szych klas, od razu rozpoznaj¹, ¿e nie jest lordem, lecz s³u¿¹cym. Ste- vens przejmuje jêzyk tych, którym s³u¿y, ale u¿ywa go w sposób daleki od doskona³oœci. W koñcu jest osob¹ niewykszta³con¹, która podnosi swoje umie- jêtnoœci jêzykowe, czytaj¹c stare romanse. Pope³nia kilka b³êdów gramatycz- nych, na przyk³ad mówi „I”, choæ bardziej poprawne by³oby „me”:

for the likes of you and I (1989:244).

Forma „you and I” to szeroko rozpoznawany przyk³ad b³êdu wynikaj¹ce- go z nadmiernej poprawnoœci i pretensjonalnoœci (przypomina wyraŸne wy- mawianie koñcówek -ê, -¹ w jêzyku polskim). Po wiêkszoœci przyimków w oficjalnej odmianie jêzyka nale¿y stosowaæ formê „you and me”. Forma u¿ywana przez Stevensa obni¿a ton jego wypowiedzi. W konsekwencji jêzyk, którym siê pos³uguje, nie jest tak dostojny, jak mu siê wydaje.

T³umacz omija b³êdy gramatyczne Stevensa. Nie stosuje te¿ innego zabie- gu, który by pozwoli³ na oddanie ich znaczenia. Co prawda, t³umacz – najprawdopodobniej nieœwiadomie – miesza rejestry, co, wprowadzone kon- sekwentnie, mog³oby subtelnie demaskowaæ prawdziwe pochodzenie spo-

³eczne mówi¹cego.

Ponadto polski Stevens stosuje s³owa zbyt wspó³czesne, jak na kamerdy- nera z pierwszej po³owy XX wieku: potoczne („zaszokowany” (1993:61) w miejsce „taken aback” (1989:83)) czy kojarz¹ce siê z minion¹ epok¹ PRL („skargi i wnioski” (1993:118), przypominaj¹ce sformu³owanie „ksi¹¿ka skarg i wniosków”, w miejsce „queries and grumbles” (1989:165)). W konsekwencji ton powieœci zostaje obni¿ony:

Miss Kenton, you are merely making yourself look foolish (1989:59).

Panno Kenton, proszê siê nie oœmieszaæ (1993:42).

(9)

Wyra¿enie „oœmieszaæ siê” zawiera w sobie pogardê mówi¹cego i jego wy¿- szoœæ (nie do ka¿dego mo¿na tak powiedzieæ). Jest obraŸliwe i ma³o prawdo- podobne, ¿eby ktoœ tak dyplomatyczny i zawsze poprawny jak angielski Ste- vens u¿y³ tego okreœlenia w latach dwudziestych.

W ostatniej scenie powieœci Stevens obserwuje rozeœmianych ludzi stoj¹- cych na molo. Postanawia wtedy poœwiêciæ wiêcej wysi³ku na rozwijanie umie- jêtnoœci ¿artowania (w oryginale „bantering”, pochodz¹ce z wy¿szego reje- stru ni¿ polskie „¿artowanie”), poniewa¿ jest ono kluczem do ludzkich serc.

Nale¿a³oby podkreœliæ, ¿e czynnoœæ ¿artowania wymaga wiêkszej spontanicz- noœci i przejœcia do nieoficjalnej odmiany jêzyka, a zatem mo¿na by to po- traktowaæ jako pierwszy krok Stevensa w stronê wolnoœci – zrzucenia maski kamerdynera i zmniejszenia dystansu.

Wnioski

Na ró¿nice w obrazie angielskiego i polskiego Stevensa sk³ada siê kilka elementów. Po pierwsze mamy do czynienia z odmiennymi konwencjami jêzykowymi (jak na przyk³ad w wypadku form adresatywnych). Czêsto jed- nak by³oby mo¿liwe, przy zastosowaniu technik zastêpczych, osi¹gniêcie ekwi- walentnego obrazu. Wiêkszoœæ ró¿nic powsta³a na skutek b³êdów t³umacza (t³umaczenie „one” jako „ja”, „you” jako „pañstwo”...), który najwidoczniej nie zrozumia³ intencji Ishiguro.

A zatem Stevens w wersji angielskiej jest bardzo ch³odny i dyplomatyczny

– nie pokazuje swoich emocji. Za pomoc¹ oficjalnej odmiany jêzyka, bêd¹cej odbiciem jego s³u¿bowego stosunku do ¿ycia, buduje wokó³ siebie œcianê, która oddziela go od innych ludzi. A zatem styl jego wypowiedzi sygnalizuje i utrzymuje dystans – jest istotnym komponentem jêzyka samooszukiwania siê i ochronnego stylu wypowiedzi. A poniewa¿ stanowi integraln¹ czêœæ kon- strukcji postaci Stevensa, nieekwiwalentne oddanie dystansu emocjonalnego i socjologicznego prowadzi do stworzenia innego obrazu kamerdynera. Jê- zyk polskiego Stevensa jest mniej formalny, czêsto zbyt bezpoœredni. Ten Stevens kieruje oskar¿enia pod adresem swoich rozmówców, nie dba o za- chowanie ich twarzy, czasami pokazuje nawet brak szacunku. Znacznie czê-

œciej wyra¿a emocje, zw³aszcza negatywne: obrazê, pogardê itd. W rezultacie angielski Stevens i jego polski odpowiednik to dwie ró¿ne postacie.

BIBLIOGRAFIA

Annan, G. 1989. On the High Wire. „The New York Review of Books”, December 7. 3–4.

Blum-Kulka, S. 1992. The Metapragmatics of politeness in Israeli society. W: Watts, R.J., S. Ide, K. Ehlich (ed.). Politenss in Language. Studies in its History, Theory and Practice. Berlin/New York: Mounton de Gruyter. 255–280.

Brajerski, T. 1995. O polskiej stronie biernej. W: O jêzyku polskim dawnym i dzisiejszym.

Lublin: Redakcja Wydawnictw KUL. 373–381.

Brown, P. and S.C. Levinson. 1987. Politeness. Some universals in language usage. Cam- bridge University Press.

(10)

Brown, R. and A. Gilman. 1973. The Pronouns of Power and Solidarity. W: Giglioli, P.P.

Language and Social Context. Harmondsworth:Penguin Education. 252–282.

Givón, T. 1985. Iconicity, Isomorphism an Non-arbitrary Coding in Syntax. W: Haiman, J.

(ed). Iconicity in Syntax. Amsterdam/Philadelphia: John Benjamins. 187–219.

Givón, T. 1990. Syntax: A Functional-Typological Introduction. Vol. II. Amsterdam/Phila- delphia: John Benjamins.

Goodman, S. 1997. ‘One’ and the pun: how newspapers keep the monarchy in its place. „Lan- guage and Literature” 6 (3). 197–209.

Haiman, J. 1980. The Iconicity of Grammar: Isomorphism and Motivation. „Language” 56.

515–540.

Haiman, J. 1983. Iconic and Economic Motivation. „Language” 59. 781–819.

Haiman, J. 1990. Sarcasm as theater. „Cognitive Linguistics” 1–2. 181–205.

Ishiguro, K. 1989. The Remains of the Day. London/Boston: Faber and Faber.

Ishiguro, K. 1993. U schy³ku dnia. T³um. J. Rybicki. Kraków: Krajowa Agencja Wy- dawnicza.

Jod³owski, S. 1976. Podstawy polskiej sk³adni. Warszawa: PWN.

Koneczna, H. 1955. Od zdañ podmiotowych do bezpodmiotowych. „Poradnik Jêzykowy” 8.

281–293.

Langacker, R.W. 1991. Foundations of Cognitive Grammar. Vol. II: Descriptive Application.

Stanford: Stanford University Press.

Leech, G. and M. Short. 1981. Style in Fiction. A Linguistic Introduction to English Fictio- nal Prose. London: Longman.

Leech, G. and J. Svartvik. 1981. A Communicative Grammar of English. London: Long- Linde-Usiekniewicz, J. 1987. Wyra¿enia bezosobowe z „siê”. „Poradnik Jêzykowy” 7.man.

523–527.

Rushdie, S. 1989. What the Butler didn’t See. „The Observer”, 21 May. 53.

Strawson, G. 1989. Tragically Disciplined And Dignified. „TLS”, May 19–25. 535.

Tabakowska, E. 1993. Cognitive Linguistics and Poetics of Translation. Tübingen: Günter Narr Verlag. Language and Performance 9.

Thwaite, A. 1988. In Service. „London Review of Books”, 18 May. 17.

Topoliñska, Z. 1967. Kategoria osoby w jêzyku polskim. „Jêzyk Polski” 47. 88–95.

Tung, I. 1997. Language and Objectification in Remains of the Day. http:/www.stg.brown.

edu/projects/hypertext/landow/post/ uk/ ishiguro/tung6.html

Wallace, S. 1982. Figure and Ground: the Interrelationships of Linguistic Categories.

W: P.J. Hopper. (ed.). Tense and Aspect: Between Semantics and Pragmatics.

Amsterdam/Philadelphia: John Benjamins. 201–223.

Wierzbicka, A. 1985. Different cultures, different languages, different speech acts: Polish vs.

English. „Journal of Pragmatics” 9. 145–178.

Zandvoort, R.W. 1962. A Handbook of English Grammar. London: Longman.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jabłońskiego oraz K. Należy zauważyć, że formułując treść definicji legalnej pierwsze słowo w definiensie powinno odpowiadać terminowi nadrzędnemu wobec

Spółka, członkowie jej organów oraz kadry zarządzającej jak również akcjonariusze, doradcy, przedstawiciele Spółki nie składają żadnych wyraźnych ani dorozumianych

This thesis presents a method for modeling and optimization of exploitation works in a multi-plant mining enterprise. This method can be used in the evaluation of design

Udowodni¢, »e ciaªo liczb rzeczywistych nie jest rozszerzeniem czysto przest¦pnym »adnego swojego wªa±ciwego podciaªa.. Okre±li¢ stopie« przest¦pny dla

Po trzecie, kana³ sygna³o- wy mo¿e byæ interpretowany jako skutek ujawnienia przez bank centralny swojej opinii w sprawie poziomu kursu równowagi posiadaj¹cej istotne zna- czenie

[r]

Jednak życie na Ziemi ma to do siebie, że owiane jest chmurą zapomnienia i z upływem czasu ogrom uwarunkowań i norm społecznych, którymi jesteśmy bombardowani przez lata,

oferty Wykonawca Cz,I Łączna ilość pkt..