• Nie Znaleziono Wyników

Genewska proza Krasińskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Genewska proza Krasińskiego"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

Maria Janion

Genewska proza Krasińskiego

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 52/4, 393-423

(2)

M A R IA J A N IO N

GENEW SKA PROZA KRASIŃSKIEGO*

Bogate i różnorodne dośw iadczenia okresu genew skiego w decydujący sposób zaw ażyły na koncepcjach i twórczości literackiej K rasińskiego. W G enew ie m łody pisarz żyje w k ręg u pom ysłów i realizacji a rty sty c z ­ nych zupełnie now ych, niezm iernie doniosłych dla jego późniejszych d ra ­ m atów. P oszukuje now ych ujęć poetyckich, p róbu je sw ych sił w nie up raw ian y ch dotychczas gatunkach. W sposób odm ienny niż w okresie w arszaw skim zaczyna rozum ieć c h a ra k te r poezji rom antycznej.

Jego tw órczość przechodzi wówczas tak doniosłą dla rozw oju pisarzy ro m antycznych f a z ę l i r y k i . Ta jego ówczesna „liry k a “ m a jed n a k bardzo szczególną postać.

0 jed n y m ze sw oich genew skich utw orów K rasiński tak pisał w liście do R eeve’a:

C hcę, by całość u tw oru p ozo staw iała w czyteln iku w rażen ie p o e m a t u , p odczas gdy szczegóły są r o m a n s e m , pon iew aż nie m ogę p isać w ierszy. [С I, 88] *.

T rudno w yobrazić sobie lepszy k om entarz au torski: K rasiński św iado­ m ie w y b ierał dziedzinę tw órczości prozaicznej. W liryce przyniosło to form ę p oem atu prozą, im p resji prozaicznej. J e s t to bardzo in teresu jąca droga tw órcza; u żadnego z w ielkich polskich poetów rom antycznych nie ob serw u jem y tak iej lin ii rozw ojow ej. D robne w iersze liryczne stanow iły w ich tw órczości tra d y c y jn ą form ę poetyckiego debiutu.

N atom iast K rasiński, stro niący w m łodości od w ierszy — po pow ieś­ ciowej fazie „gotycyzm u opinogórskiego“ — rozpoczął ek sp ery m en ty nad daleko p o sun iętą liry zacją sw ej prozy. Zresztą w te n sposób w łaśn ie s ta ­ nie się m istrzem prozy poetyckiej, osiągając w tej dziedzinie re z u lta ty cie­ kaw sze niż w spółcześni m u ro m an ty cy polscy.

* P oruszon e w n in ie jsze j rozp raw ce problem y o m aw iam szerzej w je d n y m

7. ro zd ziałów o d d an ej do dru k u k sią ż k i: Z y g m u n t Krasiński. D ebiut i dojrzałość. 1 W ten sp osób oznaczone są cytaty z: Correspondance de Sigism ond K ra siń sk i e t d e H e n r y R e e v e . T. 1— 2. P a ris 1902. C yfry rzym sk ie w sk az u ją tom , a ra b sk ie — stronę. Podobnie, lecz bez lite ry C, oznaczone są cy taty z: Z. K r a s i ń s k i , Pism a. W ydan ie Ju b ileu szo w e. W ydał J . C z u b e k . T. 8, cz. 2. K ra k ó w 1912.

(3)

3 9 4 M A R IA J A N IO N

Przyczyny, dla k tó ry ch liry k a K rasińskiego ograniczyła się do fo rm y ' prozaicznej, b y ły dość różnorodne. Doniosłą zapew ne rolę odegrała tu św iadom ość autora, że b rak m u um iejętności „ry m ow an ia“, że w iersze m u się zdecydow anie nie u d ają i dlatego nie pow inien się za nie brać. N a ­ w e t „poetyckie ta le n ta “ O dyńca b yły dlań okazją do stw ierdzenia sw ej organicznej niezdolności przyzw oitego zrym ow ania p a ru strof. O dyniec opow iada o ty m w swej relacji ze w spólnej podróży szw ajcarskiej:

Jest jeszcze i fu tera ł z p istoletam i Z ygm unta, z k tórych on strzela ju ż b ie g le i m n ie w drodze uczyć obiecał. Za toż ja m am n a w za jem być jego in stru k to rem w sztu ce n ieb ezp ieczn ej o d lew a n ia w ierszy, jak ją, n ie w iem , czy sam llo r a c y . czy tylk o tłu m a cz jego S z t u k i r y m o t w ó r c z e j n azyw a. D ziw n a rzecz bow iem , ja k Z ygm unt, który jest z n atury poetą i pisze cią g le poetyck ą prozą, w ierszy zg o ła p isać n ie um ie i dopiero w ciągu tej sw ojej ostatniej podróży do C ham ouny p ierw sze w iersze w życiu [nie jest to ścisłe, jak św ia d czy chociażby w iersz d e ­ dyk acyjn y, poprzedzający Pana T rze c h P a g ó r k ó w ], jak m ó w i, z nudy, jadąc n a m u le u łożył; a u czyn ił to, ja k też m ów i, jed y n ie w tym celu , aby m i je za p ow rotem do G en ew y pokazać i zdania m ojego zasięgnąć. K o szla w e dość i ch ro ­ p a w e tak, żeśm y się z n ich obaj u śm ieli. Z aklął m ię na w szy stk ie św ię to śc i, ab y o n ich A d am ow i n ie m ów ić. A jed n ak w treści jest m y śl poetycka i zap ał, i barw n ość; tylk o że form a niezgrabna; brak zw ła szcza poczucia m iary i m u z y k a l­ n ości rytm u 2.

K rasińskiem u, k tó ry się początkowo dość p o tu lnie poddaw ał te m u p rzy jacielsk iem u m en to rstw u Odyńca, na pew no nie tak łatw o było podjąć decyzję całkow itej rezygnacji z form y w ierszow ej i w kroczenia n a drogę prozy. W ychow any był w klasy cysty cznym kulcie dla pięknego w iersza; ja k całe jego pokolenie rom antyczne, u p ajał się urok am i „boskiej h arm o n ii zgłosek“, w idział w m uzycznych elem entach ekspresji poetyckiej w arto ść nie ty lk o estetyczną. Ale w łaśnie proza poetycka nie rezygnow ała z ty c h w alorów .

Rozszerzenie przez poetykę rom antyczną ram , k tó re norm ow ały tw ó r­ czość poprzednich epok, mogło jed n ak uchronić młodego poetę od do­ kuczliw ego kom pleksu niższości. R om antyzm przyniósł przecież zdecydo­ w an e ró w n o up raw n ien ie poetyckiej prozy. U praw iał ją choćby u w ielb ian y w okresie genew skim C h ateau b riand — jed y n y chyba w ielki pisarz epoki, nie m ający w sw ym dorobku żadnego w iersza, toteż stanow iący jask ra w y arg u m e n t na rzecz rów norzędności prozy jak o środka ekspresji poetyckiej. To C h ateau b rian d napisał w przedm ow ie do A tali, że nazyw a ją poem atem , nie m ogąc znaleźć innego określenia. Nie znaczy to jednak, że je st je d ­ n y m z ty ch „barbarzyńców , k tó rzy m ylą prozę z w ierszam i“ .

F ran cu sk i k u lt pięknej prozy m usiał odegrać dużą rolę w decyzji K ra ­ sińskiego, k tó ry naśladow ał już zresztą raz fran cuski zwyczaj tłum aczenia w ierszy prozą przekład ając P a ryzyn ę B yrona. Było to d lań zapew ne

(4)

G E N E W S K A P R O Z A K R A S IŃ S K IE G O 3 9 5

k o m ite ćw iczenie w zakresie poetyckiej stylizacji prozy, k tó re n asu nęło w iele in te resu jąc y c h problem ów z dziedziny m etafo ry k i i ry tm izacji. D ośw iadczenia podobne niew ątpliw ie zostaną w y ko rzystan e w dobie św ietnego ro zk w itu tej form y w w ielkich d ram atach K rasińskiego.

Duże znaczenie dla w y b o ru form y prozaicznej m usiał m ieć rów n ież in n y fak t: K rasiń sk i bardzo w cześnie uśw iadom ił sobie, że filozofia — ściślej m ów iąc: filozofia histo rii — stała się w G enew ie głów nym źródłem jego n a tc h n ień poetyckich. T rudno zaś było ogrom tej p ro b lem aty k i w tłoczyć w ciasne ram y w iersza lirycznego. L ite ra tu ra ówczesna p rzy n o ­ siła w praw d zie p rzy k ład y rozw ażania idei historiozoficznych w poem atach epickich o w y raźn ym n urcie reflek sji lirycznej, jak Śm ierć Sokratesa L a m artin e ’a czy M ojżesz A lfreda de Vigny. J e st przecież rzeczą c h a ra k ­ terystyczn ą, że w pew nej fazie okresu genew skiego K rasiński tra c i częś­ ciowo zainteresow anie dla szerszych k o n stru kcji fabularny ch. Przez k ró tk i zresztą czas „u k ładan ie fa b u ł“ p rzestaje go pociągać: w łasne pom ysły o d stępuje n aw et w ielkodusznie R eeve’owi, sam zaś zaczyna pisać — a fa b u - la rn y przew ażnie — „dziennik swej duszy“ .

Z apew ne jakąś rolę m ogły tu odegrać także w zory M icheleta i B al- lan c h e ’a, au to rów historiozoficznych poem atów prozą. M iały one c h a ra k te r sw obodnie tra k to w a n y ch reflek sji m oralno-filozoficznych, k o m en tujący ch ogólnie ty lk o zaznaczony przebieg określonego cyklu zjaw isk histo ry cz­ nych.

K rasiński w w iększym stopniu jeszcze uniezależnił sw ą prozę h isto rio ­ zoficzną od historycznej relacji — zastąpił ją bow iem w p ro st p oetycką w iz ią indyw idualnego losu, zliryzow ał w sposób sk rajn y, p rzed staw ił jako łańcuch przeżyć „ ja “ lirycznego. P isał w ięc: „W idziałem siebie w k rw i potokach...“ ; „U zbrajałem lu d y i podniecałem królów , w yw racałem , niszczyłem , w znosiłem św iąty n ie i tro n y ...“ ; „Szedłem w śród błysk aw ic b u rz y i piorun ó w w ojny, w śród w ięzień i pałaców, inkw izytorów i dozor­ ców w ięziennych, ciem iężców i tyranów , bereł i koron...“ ; „Staczałem się w przepaść w iru jący ch płom ieni i w szystko pochłaniającego ognia...“

Proza poetycka stała się w ty m okresie rozw oju K rasińskiego środkiem w y ra z u dla reflek sji historiozoficznej, operującej m otyw am i lirycznej autobiografii.

S zukając form w y razu dla subiektyw nego w yznania poetyckiego K ra ­ siński w lirycznej fazie swej twórczości mógł naw iązać do dwóch u tw oró w okresu w arszaw skiego. Je d en z nich — to n apisany tu ż przed w yjazd em do G enew y u tw ó r Polska, w yłam u jący się ze zw artego bloku m łodzień­ czych pow iastek i powieści dzięki silnym akcentom lirycznym . R ów nież bardzo w czesny Pan Trzech Pagórków — rzecz o silnym podkładzie a u to ­ biograficznym , co .nie iest tu bez znaczenia — m a pew ne cechy liry czn ej ek sp resji. W zasadzie jed n ak K rasiński w pierw szym okresie swej tw ó r­

(5)

M A R IA J A N IO N

czości nie przeżył charakterystycznego dla rom antycznego poety zafascy­ now an ia św iatem sw ych indyw id ualnych przeżyć i doświadczeń, urokiem odkrycia w łasnej osobowości — m ikrokosm osu mogącego rów now ażyć najdonioślejsze spraw y św iata. M łodziutki — n iezbyt zresztą zręczny — im ita to r m ontow ał z ogranych m otyw ów h isto ry jk i o rzeczach, k tó rych nigdy nie w idział, poszukiw ał efektow nych kostium ów dla problem ów , przeżyw anych zresztą rów nież n a ogół teoretycznie.

O becnie odkryw a siebie. P ochłania go intro spek cja: opisuje siebie, no­ tu je w łasne reakcje, śledzi „poruszenia duszy“ , no i oczywiście — sty lizu ­ je, kom ponuje, szuka tw arzow ych kostium ów . S taje się bowiem sam dla siebie problem em .

D latego też — obok utw orów w yraźnie literackich — terenem , n a któ­ ry m k sz ta łtu je się liry k a K rasińskiego w ty m okresie, są zjaw iska pogra­ niczne: list i dziennik — list do R eeve’a, dziennik pisany dla H en rietty . T eksty te ty lk o w połow ie m ogą być trak to w an e jako form a pisarstw a użytkow ego, jak o dok um enty autobiograficzne. M am y w nich bow iem do czynienia z ko n sek w en tną próbą k r e o w a n i a „ j a “ l i r y c z n e g o o c h a r a k t e r z e w y b i t n i e l i t e r a c k i m . Stanow ią one pod tym w zględem pew ną w y raźn ą całość. P rzy ty m listy do R eeve’a w y odrębniają się w uderzający sposób n a tle całej korespondencji prow adzonej w tym okresie. S tro n y kreślone z m yślą o rom antycznej kochance czy adresow a­ ne do rom antycznego p rzyjaciela stanow ią pierw sze studia do p o rtretu człow ieka epoki; tu w łaśnie obserw ujem y kształtow anie się nowego bo­ h a te ra literackiego. Z pew nego p u n k tu w idzenia m ożna je czytać jak swo­ isty szkic pow ieściow y o „duszy ro m anty cznej“ , ogrom nie nieraz przy­ po m inający późniejszą o la t kilk a S pow iedź dziecięcia w ie k u M usseta.

N arastan ie w tw órczości K rasińskiego owej półużytkow ej „ l i r y k i a u t o b i o g r a f i c z n e j “ p łynie z dw óch źródeł. Z jednej stro n y szu­ kała literackiego ujścia — m ocno obecnie udokum entow an a w to k u bio­ g rafii Z y g m u n ta i decydująca dla rom antyzm u — p ro b lem atyk a konfliktu m iędzy poetą i św iatem . W szystko, co wówczas zaczynało go nu rtow ać — zagadnienie jedn o stki i h istorii, obow iązku wobec tra d y c ji rodu i narodu, poczucie rozdarcia „m iędzy m iłością a posłuszeństw em w obec ojca“ , „m ię­ dzy ojcem a ojczyzną“ — w szystko to układało się na typow o rom antycz­ nej płaszczyźnie k o n flik tu m iędzy w y b itn ą jed nostką a otaczającą ją rze­ czyw istością. Sprzeczności, któ re w okresie w arszaw skim zaledw ie za­ czynały się zarysow yw ać, w G enew ie nabiorą podstaw ow ego znaczenia. K onw en cjon aln y tem a t rom anty czny nasycą au ten ty czn e realia biograficzne.

N a sile tego lirycznego w yb uchu o zdecydow anie autobiograficznym c h a ra k te rz e m u siała rów nież w pew nym stopniu zaważyć ówczesna sytu­ a cja psychiczna K rasińskiego: poczucie w yobcow ania, niem ożność dzia­ łania, tru d n o ść w znalezieniu rozw iązania dręczącego konfliktu.

(6)

G E N E W S K A P R O Z A K R A S I Ń S K I E G O

[A lb ow iem ] d la czło w ie k a czynu [...] p och ylan ie się nad sobą sam ym , b y s ię stu d iow ać, b y ło b y stratą czasu. [...] U p roszczenie rzeczy w isto ści w ob liczu d zia­ ła n ia je st w ręcz p rzeciw sta w n e d zien n ik o w i in tym n em u , który zakłada zło żo n e a n a lizy rzeczy w isto ści zew n ętrzn ej i p sych ologiczn ej, su b teln e skrupuły, sk rajn ą trudność p o d jęcia stan ow czej decyzji; sw ój d zien n ik in ty m n y p isze czło w ie k , który ży je z d ala od rzeczy w isto ści i działan ia, który n ie ch ce lu b n ie m oże działać, [...] alb o który jest n iezd o ln y do działan ia. D zien n ik o p o w ia d a w ię c n ie ca łe ży cie, a le m om en t k lu czow y, okres kryzysu (m istycyzm , m iłość, p o w o ła ­ n ie itd.). [...] C złow iek w te d y m a p ragn ien ie jasn ego rozeznania w sob ie, od d ala s ię od rzeczy w isto ści i działan ia, by przeprow adzić a n a lizę ś w ia d o m o ś c i3.

— pisze o w aru nk ach , w jak ich pow staje „dziennik in ty m n y “ , jed en z b a ­ daczy literack ich autobiografii.

W okresie genew skim i K rasiński tra c ił k o n ta k t z rzeczyw istością: był zm uszony do bezczynności, do uporczyw ych rozm yślań n ad ty m i sam ym i stale problem am i, k tó ry c h k o n k lu zją m u siała być znów decyzja w strz y ­

m ania się od w szelkiego działania. Jego sy tu a c ja osobista sk łan iała do in tro sp ek cji i dc ro zp atry w an ia rzeczyw istości n a płaszczyźnie k o n flik tu m iędzy jed n o stk ą a św iatem , n a tej płaszczyźnie więc, k tó ra w ujęciu literack im najczęściej u zy sk u je c h a ra k te r reflek sji lirycznej.

Z d rugiej zaś stro n y w tw órczości K rasińskiego p o jaw iają się ry sy po­ zw alające przypuszczać, że zupełnie inaczej niż w okresie w arszaw skim zaczyna on tera z rozum ieć problem y rom antyzm u. R om antyzm p rze staje być dow olnie p rz y ję ty m stylem , u p raw ian y m w rezultacie dokonania estetycznego w y b o ru m iędzy nim a klasycyzm em . K rasiński uw aża go tera z za sposób odczuw ania św iata jed y n ie n a tu ra ln y u człow ieka w łasnej generacji. Z aczyna dostrzegać w sobie człow ieka epoki, „dziecię w ie k u “ ; rozum ie, że sw oje pro b lem y i ko n flik ty u jąć m oże ty lk o w kategoriach w łaściw ych w spółczesnem u stylow i m yślenia i odczuwania, że jego p r y ­ w a tn y z atarg z w ielk im i koniecznościam i epoki jest losem w spółczesnej m u jednostki, u w ik łan ej w p roblem y toczącej się historii.

B o h ater pokolenia, człow iek w spółczesny i jego k o n flik ty — oto, co staje się te ra z głów nym przedm iotem zainteresow ań K rasińskiego. Ale uchw ycić go m oże n a razie ty lk o z p ersp ek ty w y lirycznej, poprzez do­ św iadczenia i fa k ty z w łasn ej biografii. O k r e s r e f l e k s j i a u t o ­ b i o g r a f i c z n e j p r z y n o s i z a t e m o d k r y c i e c z ł o w i e k a g e ­ n e r a c j i r o m a n t y c z n e j , a j e d n o c z e ś n i e p o d n i e s i e n i e w ł a s n e g o „ j a “ d o r a n g i l i t e r a c k i e g o b o h a t e r a . W sobie sam ym szuka K rasiń sk i klucza do tajem n ic człow ieka epoki. Poprzez w łasn e losy dociera do problem ów współczesności.

3 J. F. A . R i c c i , V a le u r d o c u m e n t a ir e d u jo u r n a l in t im e . W : F o r m e n d e r

S e lb s td a r s te l lu n g . A n a lek ten zu ein er G esch ich te d es literarisch en S elb stp ortraits.

(7)

3 9 8 M A R IA j A N IO N

A utobiograficzny c h a ra k te r liry k i K rasińskiego w okresie genew skim n ależy — m iędzy innym i — łączyć z tym , że tw o rzy ł on wówczas praw ie w yłącznie po francusku. K allenbach sądził, że działo się ta k pod w pływ em otoczenia. N a pew no konieczność językow ej ad ap tacji do środow iska ode­ g ra ła tu niem ałą rolę. N iektóre ze sw ych „kaw ałków “ m łody a u to r pisał w y raźn ie jako ćw iczenia stylistyczne w języ ku fran cu sk im (jak np. Le­

g io ny polskie). Jed n ak że głów ne znaczenie m iał tu fakt, że w iele utw orów

p rzed staw iających dzieje w łasnej duszy K rasiński przeznaczał bądź dla p a n n y W illan. bądź dla Reeve’a. M usiał w ięc siłą rzeczy posługiw ać się językiem zrozum iałym dla nich. N iektóre te k sty pisane b y ły z zam iarem w y dru k o w an ia ich w B i b l i o t h è q u e U n i v e r s e l l e . A dresaci tej prozy m ieli zatem w p ły w zasadniczy na jej k ształt językow y.

Ale w yłączne niem al panow anie francuszczyzny w e w czesnym okresie genew skim — n aw et w u tw o rach nie m ających już zw iązku z poetyckim listem czy dziennikiem adresow anym do cudzoziem ców — da się w y tłu ­ m aczyć tylko faktem , że rom antyczna w alk a o narodow y c h a ra k te r lite ra ­ tu ry nie budziła wówczas zainteresow ania K rasińskiego. Tej problem atyce pozostał po p ro stu obcy. P isał w n a tu ra ln y sposób po polsku, ale i w rów ­ nie n a tu ra ln y — po francusku, gdyż był to dlań język, k tó rym przyw ykł posługiw ać się od dzieciństw a. I fak t ten nie budził w nim nigdy żadnych sk ru p u łó w m oralnych, ta k znam iennych dla postaw y n am iętn ych k ry ty ­ ków ary stokraty czn ej cudzoziemszczyzny.

C hw ili uw agi w ym aga rów nież oblicze arty sty czn e nowej tw ó r­ czości K rasińskiego. C h arak tery styczn e jest to, że w yraża się on obecnie k ry ty c z n ie o sw ym w arszaw skim dorobku, określając W ładysław a H er­

m a n a jako rzecz pisaną „w szale rom antycznej okropności“. D rażni go

banalno ść m otyw ów w łasnej „fren ety czn ej“ twórczości, ograniczenie jej pro b lem aty k i arty sty czn ej do „okropnej te m a ty k i“ . Ale p rak ty k a pisarska o kresu genew skiego b y n ajm n iej nie może św iadczyć o konsekw entnym ze rw an iu z p o etyką rom antycznego ekspresjonizm u. Zaczyna ona tylko zup ełn ie inaczej funkcjonow ać w jego twórczości.

K ry ty k a — jak się zdaje — dotyczy w ięc n ie ty le stylistycznych u p raw n ie ń frenetyczn ej w izji poetyckiego św iata, ile jej roli w utw orze. J a k o potępienie „pogoni za okropnością“ uderza w prob lem aty k ę czy ra ­ czej w błahość p ro b lem aty k i ideow ej utw orów w arszaw skich. J e st p rzy­ znaniem , że ich k ształt stylisty czny określała w pow ażniejszym stopniu k on w en cja „powieści grozy“ niż w idzenie historii. W okresie genew skim n a to m ia st ry sy frenetycznego ekspres jonizm u w y stę p u ją w fu nkcjach dość rozm aitych. W w izjach historiozoficznych' są arty sty czn y m następstw em k atastro fizm u . T u fren ezja n ab iera rzeczyw istej treści ideow ej; zaczyna odpow iadać pew nej, głębiej już przem yślanej koncepcji rzeczywistości. W A da m ie Szaleńcu fren ety czn ie p o trak to w an y m oty w obłędu jest w y­

(8)

G E N E W S K A P R O Z A K R A S IŃ S K IE G O 3 9 9

razem kom plek su h a ń b y i rozpaczy oraz n am iętnej nienaw iści do w roga. W A gaj-H anie zaś n a stę p u je ograniczenie „okropnych“ w ątków tem a ty c z ­ nych; ich m iejsce zajm u je stylistyczne ukształtow an ie całego u tw o ru w duch u ekspresjon izm u rom antycznego.

G enew ski e ta p kształto w ania się now ych form tw órczości K rasińskiego należy rozw ażać zatem pod k ątem jej trzech podstaw ow ych problem ów arty sty czn y ch : s w o i s t e j , „ p r o z a i c z n e j “ p o s t a c i l i r y k i , p r z e w a g i a u t o b i o g r a f i z m u oraz r o l i f r e n e t y c z n e g o e k s p r e s j o n i z m u . Te problem y określają jednocześnie znaczenie o k re­ su genew skiego dla dalszej tw órczości K rasińskiego.

G ru p a u tw o ró w pow stałych najw cześniej uderza w y raźną jednolitością. O bracają się one w k ręg u zagadnień dręczących wówczas K rasińskiego. Przynoszą znam ienne połączenie w ątków tragicznej m iłości i d arem n ej w alki o zbliżenie do ukochanej ze straszliw ym i w izjam i bliskiej k a ta stro fy i zagłady ludzkości. P rz ew ija ją się w nich akcenty pesym izm u a ry s to k ra ­ ty, pesym izm u, k tó rem u tylek ro ć daw ał w yraz w listach do R eeve’a. D ają się słyszeć echa historiozofii tradycjonalistów , w prow adzającej w różn y ch uw ik łan iach m o ty w k ataklizm u. P o jaw iają się p róby w ykrętnego m ito lo - gizow ania na p ry w a tn y użytek, narastającego w okół sp raw y H e n rie tty . Pom ysły in te rp re ta c ji dziejów ludzkości, rozw ażania o m oralnych u p ra w ­ nien iach b u n tu , p ro b lem aty k a stosunku jednostki do histo rii — w szystko to znalazło ujście w literack iej form ie w i z j i s e n n y c h . U m ieszczone one zostały bądź w ram ach dziennika — najczęściej przeznaczonego dla H e n rie tty — bądź też w obrębie „ułom ka“ biografii rom antycznego b o h a­ tera , nazw anego „O n“, którego w dużym sto pn iu m ożem y trak to w ać jak o k rea c ję o ch arak terze autobiograficznym .

Nie są to ta k p o p u larn e w śród ro m an ty kó w w izje o podkładzie m is­ tycznym , nie są to ch arak tery sty czn e dla późniejszej twórczości K ra siń ­ skiego tez y publicystyczne p rzy b ra n e w form ę proroczych przyw idzeń — są to w łaśn ie w izje senne nap isan e w postaci „fragm entów “ o tre śc ia c h najczęściej historiozoficznych; zostały one włączone w ram y pew nych sy tu a c ji życiow ych o autobiograficznym zabarw ieniu.

F ragm ent d zien n ika z 24 m arca 1830 — to przedziw ny sen, w jak i

zapada b o h a te r po sprzeczce czy też po m an ifestacji niechęci ze stro n y ukochanej. Opis tego snu stanow i w łaśnie treść „fra g m e n tu “ . W dalszej części u tw o ru znajdow ały się zdania, k tóre K rasiński przekreślił; zacho­ w a ły się jed n a k w autografie:

O budziłem się. W in ien em dzisiaj iść na bal, na którym ona b ęd zie tań czyła. R ozk azałem m em u słu żącem u , b y m i podał cygaro i p rzygotow ał o b u w ie; n a­ stęp n ie — trzeba, żeb ym k u p ił ostrogi, gdyż p ojutrze będę jeźd ził konno. [С II, 141]

(9)

4 0 0 M A R IA J A N IO N

Z achow any u ry w ek pozw ala w niknąć w koncepcję a rty sty czn ą ty c h utw o rów : pierw o tn ie opis sn u m iał być w m ontow any w „prozaiczną“ rela cję o potocznych okolicznościach codziennego życia. W ten sposób zostałby silnie podkreślony rom antyczny k o n tra st m iędzy snem a jaw ą.

W yraźnie i zręcznie chw y t podobny został zastosow any w Śnie, d a ­ to w an y m 20 w rześnia 1830: n a rra to r śni o końcu św iata, k tó ry w ed łu g przepow iedni m iał n astąpić w rok u 1832.

Tu zb u d ziłem się, p oryw ając na rów n e n ogi — i p oznałem , że jest 16 w r z e ­ śn ia 1830; m ia łem w ię c jeszcze d w a la ta lu b co n ajm n iej p ółtora roku czasu. [V III, 192]

J e s t w ty m śn ie atm osfera grozy; zaznaczony na końcu dystans iro­ niczn y nasyca jed n ak katastro ficzną w izję odrobiną sceptycyzm u.

M arzenie z 29 m arca 1830 — to rów nież „zapis s n u “, a F ragm ent z 18

k w ie tn ia tegoż ro k u zaw iera pow tórzenie w szystkich m otyw ów erotycz- no-k atastro ficzn ych , k tó re ju ż w y stąp iły w poprzednich dw óch utw orach. T u w łaśn ie pojaw ia się „O n“, postać bliżej nie określona, stanow iąca w cie­ len ie lirycznego „ ja “ K rasińskiego.

W ym ienione tu u tw o ry scharakteryzow ać m ożna jako autobiogra­ ficzne „ f r a g m e n t y “ , g atu nek stosunkow o nowy, uśw ięcony przez rom antyzm . E stety k a klasycyzm u u znaw ała w praw dzie w yłącznie zam ­ kn ięte, skończone całości, jednakże:

O dkrycia filo lo g iczn e n au czyły cen ić u tw ory zach ow an e choćby ty lk o w szcząt­ k ach; w fa łszerstw a ch i p a s t ic h e’ach dla ilu zji au ten tyczn ości często u m y śln ie b y ła stosow an a kom pozycja fragm en taryczn a (już w y d a n y w r. 1760 przez J. M acphersona p ierw szy tom p ieśn i rzekom ego O sjana n o sił tytu ł: F r a g m e n ts

o f A n c i e n t Poetry). Stąd i in n e u tw ory litera ck ie zaczęto p u b lik o w a ć fragm en ta­

ryczn ie. Do n a śla d o w n ictw zach ęcał zw łaszcza przykład G oethego, który p ierw szą w e r sję sw eg o Fau sta og ło sił (1790) w postaci u ryw k ow ej (Faust, ein F r a g m e n t) 4.

T ak pisał W acław Borow y w rozw ażaniach nad fragm entaryzm em kom pozycji D ziadów M ickiewicza.

R om antyzm dostrzegł w e „fragm encie“ , jako now ej form ie w ypow ie­ dzi, . nie znane dotychczas u roki arty sty czn e i m ożliw ości przekazania p ew n y ch treści filozoficznych. Dość powiedzieć, że „fra g m e n t“ zaczął uchodzić za najlepszy sposób oddania głębi, zmienności, w ielostronności i „nieskończoności“ życia.

N a rom an tyk ów n iem ieck ich siln ie w p ły n ę ła n iem ieck a filo zo fia id ea listy cz­ na; ich p ozn an ie istoty św ia ta m u siało doprow adzić do trak tow an ia tego, co skoń­ czon e, rea ln ie dane, tylk o jako fazy lu b stop n ia rozw ojow ego n ieskończoności. W skutek tego d la n ich n iesk oń czon e n igd y n ie m ogło się sp ełn ić w skończonym ; n ie istn ia ła zatem tak że żadna m ożliw ość, żeb y to ca łk o w icie w y ra zić w d ziele

(10)

G E N E W S K A P R O Z A K R A S IŃ S K IE G O 401 sztuki, które przecież w dużej części p rzyn ależy do św ia ta m aterialnego. D zieło sztuki m oże ty lk o w ie c z n ie się sta w a ć i to w ieczn e sta w a n ie się n a leży do jego istoty 5.

K onsekw encją takiego stanow iska m ogło być tylk o tw orzenie niezli­ czonych „ frag m en tó w “.

Pisząc sw e „ fra g m e n ty “ K rasiń sk i w y b ierał św iadom ie form ę ucho­ dzącą za jed en z elem entów poetyckiego p rog ram u rom antyzm u. Zw łasz­ cza w ta k podówczas przezeń cenionej poezji angielskiej m ógł się n a tk n ą ć na zastosow ania po ety k i „ fra g m e n tu “ . O pierać się w ięc m ógł na zjaw is­ kach z zakresu teo rii i p rak ty k i ro m an ty zm u europejskiego. N ie znaczy to jednak, że ju ż w ted y K rasiń sk i przyjm ow ał filozoficzną zasadę „nieskoń­ czoności“ jak o podstaw ę poety ki „ frag m en tu “ . W ydaje się, że wów czas

frap ow ały go n ade w szystko jego estetyczne w artości: skrótow ość i ekspresyw ność w zm ożona przez usunięcie w szystkich zbędnych szcze­ gółów. A p rzy ty m n a pew no w łaśnie „ fra g m e n t“ w ydaw ał m u się n a j­ lepszym sposobem zapisu nie dokończonej, rozchw ianej, niejasnej w izji sennej.

Jeszcze bardziej bow iem rom antycznym rysem om aw ianych u tw o ­ rów K rasińskiego je s t to, że w p ro w adzają one z całą sw obodą św iat snu jako św iat w pełni literacko up raw n io ny . P rzy ty m a u to r sta ra się, b y nie był to sen opow iedziany w jakim ś logicznym, narzuconym przez jaw ę po­ rządku. P ra g n ie go odtw orzyć z całym respek tem dla jego sw oistej „p o ety k i“ , dla w szystkich jego dziw ności i nielogiczności. S ta ra się w ydo­ być c h a rak tery sty czn e cechy w izji sennych, ich wieloznaczność, n ieja s­ ność, p ły n n ą ulotność obrazów. P rzytacza też uw agi o m echanizm ie sen­ n y ch przyw idzeń, usiłu jąc je w ten sposób niejako uw ierzytelnić.

W reszcie, jak to s ię zdarza w e snach, u czu łem się n agle w sio d le na p ięk n ym koniu i w b ija ją c ostrogi w jego boki, p u ściłem się w dal. [VIII, 186]

P o b ieg łem n a ty ch m ia st n a p o szu k iw a n ie sw eg o celu. M iałem ad resy osób, które m ia ły m i p osłu żyć do od k rycia go; lecz osoby te n ie m ieszk a ły ju ż przy w sk a za n y ch u licach i n ie m o g łem ich znaleźć. [191]

T eraz dopiero ry su je się przepaść, jak a oddziela „ frag m en ty “ genew ­ skie od w arszaw skiego S n u E lżb ie ty P ileckiej, gdzie K rasiński — w edług pojęć klasycznych — w prow adził sen jako jasne, logiczne i dobrze u po­ rządkow ane opow iadanie, tu i ówdzie nieco „upoetyzow ane“ . O becnie w izja sen na sta je się teren em dośw iadczeń psychologicznych, dom eną p rzedziw nych zaw ikłań, baśniow ych pery petii, zdum iew ających kolizji.

Nie n ależy raczej przypuszczać, że K rasiński ukazyw ał w sw ych „frag ­ m en ta ch “ odpow iedniki rzeczyw iście przeży ty ch w izji sennych, że

„zapi-5 I. G u g l e r , Das P r o b l e m d e r fr a g m e n ta r is c h e n D ic h tu n g in d e r en g lischen

(11)

4 0 2 М А Ш А J A N I O N

sy w a ł“ swe sny. (Robiło to zresztą w ielu rom anty k ów o skłonnościach m is­ tycznych, ja k np. Słowacki, za w zorem Sw edenborga, k tó ry b y ł d la całej epoki rew elato rem uroków płynących z sennych kontak tów z ab ­ solutem .) Nie był wówczas skłonny do tra k to w a n ia snu jako środka m is­ tycznego w tajem niczenia w św iat „praw d boskich“. Sen był dlań raczej źródłem w iedzy o człow ieku i o tajem n icach jego psychiki, przede w szy st­ kim jed n ak — środkiem ukazania historiozoficznych treści w skrócie, o p eru jącym fa n ta sty k ą i poetyką wizji, zw olnionym od rygorów rea lis­ tycznej narracji. W izje senne zaw arte w e „frag m en tach “ b yły u K ra siń ­ skiego stylizacjam i literackim i. I jego zainteresow ania dla „poetyki sn u “ ro zp atry w ać trz e b a na tle inspiracji literackich, jak im ulegał w ty m czasie.

W okresie w arszaw skim K rasiński naśladow ał bez pow odzenia S e n B y ro na w przekładzie M ickiewicza, k tó ry w Dziadach w yk orzy styw ał możliwości, jakie daw ała rom antyczna p oetyka w izji i snu. Ale „sn y “ ge­ new skie pow stały, jak się w ydaje, w kręgu odm iennej nieco tradycji i jej zaw dzięczał a u to r zasadniczy zw rot, k tó ry obserw ow ać m ożna w jego ów czesnej twórczości.

W latach 1829— 1830 ukazyw ały się francusk ie tłum aczenia Opowieści

fa n ta sty c zn y c h (1814) i Opowieści nocnych (1817), k tó re odnosiły nieby­

w ały sukces w E uropie; auto rem ich by ł E rn st Theodor A m adeus Hoff­ m ann . Zetknięcie się z jego utw oram i m iało w ty m okresie decydujące znaczenie dla K rasińskiego. G enew ski w ielbiciel nowości literack ich za­ chw ycił się H offm annem , którego czytał w łaśn ie we francuskich prze­ kładach. W listach do R eeve’a używ ał m odnego zw rotu „ ho ffm annesqueil (k tó ry „był wówczas i słow em obiegowym, i term in em literacko-technicz- n y m “ 6), w łasny pokój w ydaw ał m u się „hoffm annow ski“ i sw ą prozę rów ­ nież usiłow ał stylizow ać w duchu H offm anna.

U tego zaś pisarza w łaśnie św iat snu i m ajaków dotkniętego obłędem u m y słu stał się głów nym tem atem opowieści, terenem , na którym autor poszukiw ał praw dziw ej w iedzy o człowieku. H offm ann usiłow ał wskazać w sw ych u tw o rach jako isto tn ą praw dę o rzeczyw istości — ideę w zajem ­ nego p rzen ik an ia się i ścisłego w spółżycia św iata zmysłowego i nad- zm ysłowego. N ajbardziej potoczne życie codzienne w jego ujęciu u ja w n ia w m o m entach k ry zy su i napięcia konfliktów swe drugie dno: grę demo­ nicznych sił w ciągających człow ieka w otchłań koszm aru lub nersneb- ty w ę harm onii i szczęścia, osiągalnych za cenę zerw ania z praw am i rze­ czywistości.

e S. T r e u g u t t , F r y d e r y k Sch iller w k o r e s p o n d e n c ji K rasiń sk ieg o . K w a r t a l ­ n i k N e o f i l o l o g i c z n y , 1960, nr 1/2, s. 33.

(12)

G E N E W S K A P R O Z A K R A S I Ń S K IE G O 403 R óżn e zja w isk a , pozorn ie sprzeczne, św iad czą o w ięza ch , k tóre n a s łączą z o d leg ły m p la n em rzeczy w isto ści — bądź p oddanym w ła d zy dem on a, b ąd ź b o s k im 7.

Ta łączność ze św iatem niew idzialnym — zgodnie z pow szechnym w yobrażeniem rom an ty czn y m — n ajłatw iej daje się naw iązać w e śnie, podczas przeb y w an ia w św iecie m ajaków , przeczuć i m etafizycznej ta ­ jem nicy.

W sły n n y m opow iadaniu M a g n etyzer H offm ann przytoczył n a w e t k ilk a efek tow ny ch teo rii snów, „co siłą rzu cają nas w m roczne, taje m n e k ró ­ lestw o, z tru d e m jeno dostrzegane naszym ograniczonym w zro kiem “ . W Z ło ty m garnku, te j znakom itej „bajce now ożytnych czasów“ , o błąkań­ czej feerii p rzyw idzeń i m arzeń sennych, m ożna zaobserw ow ać stan o ­ w isko, k tó re w w iele la t później sch arak tery zu je in n y w ielki w izjo n er rom antyczny, G é ra rd de N erval:

Tu zaczęło się d la m n ie to, co n a zw ę w le w a n ie m się snu w życie realne. Od tej c h w ili w szy stk o n iek ied y p rzybierało p ostać p odw ójną, choć rozu m ow an iu n ie b rakło lo g ik i, a p am ięć n ie tra ciła n a jlżejszy ch od cien i tego, co m i s ię zda­ rzało. T y lk o że m e postęp k i, n a pozór szalone, poddane b y ły tem u, co się n azyw a złu d zen iem — w e d łu g rozu m ien ia lu d z k ie g o ...8

D la eu rop ejskich „hoffm an n istó w “ to, co ludzie n azy w ają obłędem , było ty lk o „snem n a jaw ie “, św iadectw em naw iązania k o n tak tu ze św ia­ tem niew idzialnym . S tan tak i b y ł niew yczerpanym źródłem n a tc h n ień dla rom antyk ó w . A u to r A u re lii w n ajb ard ziej p rzen ikliw y sposób podsum o­ w a ł tc dośw iadczenie:

M arzen ie — to ży cie w tóre. B ez drżenia n ie p rzekraczałem n igd y ty c h d rzw i z kości sło n io w ej czy rogu, k tóre o d d zielają nas od św ia ta n iew id zia ln eg o . P ie r w sz e c h w ile snu są obrazem śm ierci; m y ś l naszą ob ejm u je gn u śn ość m g ła ­ w ic o w a i n ie m ożem y oznaczyć śc iśle m om entu, k ied y j a, w in n ym już k szta łcie, poczyn a ciągn ąć dalej d zieło istn ien ia. Jest to pieczara n ieokreślona, która się z w o ln a ro zśw ietla i skąd w y k ra cza ją z m roku i nocy blade, ciężkie, n ieru ch om e p ostaci, k tóre pobyt m ają w c ien ió w krainie. P otem obraz się uk ształca, n o w a jasn ość rozbłyska i k aże grać tym zjaw om d ziw aczn ym ; św ia t D uchów o tw iera się przed nam i 9.

Jak k o lw ie k w yraziście sform ułow anych tez o wyższości sn u i m arze­ nia n ad jaw ą nie znajdziem y jeszcze w ówczesnej twórczości K rasiń sk ie­ go, to jed n ak w kroczył on w okresie genew skim w św iat złud i m ajaków . W kroczył pod p a tro n a te m H offm anna. Od niego też przejm ow ał tech n ik ę k ształto w an ia w izji senny ch tak , b y u w y d atnić ich sw oistą, sprzeczną z rzeczyw istością logikę, zbliżającą je częstokroć do baśni (co było w łaśnie

7 A . B é g u i n , L ’Â m e r o m a n ti q u e e t la r êve. P aris 1956, s. 298.

8 G. d e N e r v a l . S y l w i a i inne o pow ia dan ia. Tłum . L. С h o r o m a ń s к i. W arszaw a 1960, s. 14.

(13)

104 M A R IA J A N IO N

ch arak tery sty czn y m chw ytem literackim H offm anna). N iew ątpliw ie m u ­ siał też obserw ow ać swe m arzenia senne, skoro w e „frag m en tach “ p o ja ­ w ia ją się u niego obrazy zestaw iane już nie na w zór w izji H offm annow - skich, gdzie w szystkie elem enty sn u b yły zawsze „znaczące“ — a ty lk o ich sp lątan ie czy dziw aczne przesunięcia p ew nych członów świadczą, że oto zn ajd u jem y się n a płaszczyźnie różnej od rzeczyw istości. W „ sn ac h “ K rasińskiego p o jaw iają się obrazy zapow iadające rodzaj techniki zastoso­ w anej po latach przez N ervala. U kształtow ana rów nież w w y n ik u obser­ w acji m echanizm u w izji sennych, w prow adzała pew ną, p r z e w a ż n i e e s t e t y c z n ą , zasadę porządkow ania i u k ład u sp lątan ych elem entów w izualnych, jakkolw iek elem enty te nie tra c iły p rzy ty m sw ych znaczeń sym bolicznych.

W ięc n a przykład:

P ierw sza [...] p ołow a sn ó w m oich p ełn a b yła u noszących się n ade m n ą a tom ów , k w ia tó w na w p ó ł rozk w itłych , na w p ó ł zdep tan ych , p a ła có w m arm uro­ w y c h i sal przep yszn ych [...]. [VIII, 36].

T ak a w łaśnie zasada k o n stru o w ania obrazu przez zestaw ienie oderw a­ nych, dow olnie dobranych przedm iotów (w w izji K rasińskiego w y raźn ie je d n a k zw iązanych z osobą „ukoch anej“), w y stęp u jąca u N ervala, zachw y­ ci jego odkryw ców w w. X X — surrealistów , także szukających źródeł tw órczości literackiej w świecie w izji sennych. Z acytow ane zdanie K ra ­ sińskiego m ogłoby podsunąć pom ysł obrazu m alarzow i su rrealiście — m oże np. G iorgio de Chirico, w którego tw órczości ta k w ielką rolę odgry­ w a ją m oty w y a rc h ite k tu ry antycznej.

M im o pew nych zbieżności techniki, p ro b lem aty ka „snów “ K rasiń ­ skiego niew iele m a w spólnego z N ervalow skim i w izjam i sennym i w A u re lii, k tó re przynoszą najczęściej sym bolikę kosmogoniczną, p rze­ k ształcającą m ity o stw orzeniu św iata, zaw ierają ro jen ia o gigantycznych d u ch ach tw orzących w szechśw iat w śród m ęki i zbrodni. U K rasińskiego zaś w e „fragm en tach “ w y raźn y jest w pływ genew skiej historiozofii. Ro­ dzą się one w klim acie katastrofizm u, są w izjam i kataklizm ów historycz­ nych, końca ludzkiego św iata, zagłady.

W e Fragm encie dzien n ika z 24 m arca 1830 uw ielbiana piękność pląsa n a b a lu śledzona zakochanym i oczyma n a rra to ra .

P o tem n a g le u sły sza łem głos podobny do trąb sądu ostateczn ego i trzasku p ęk ających k am ien i grobow ych. K olum ny, portyki z w a liły się, zn ik n ęły ogrody, m u zy k a u cich ła w b o lesn y m d źw ięk ó w konaniu, w dal u latu jąc. [VIII, 37]

U kochana niknie, rozpływ a się w pow ietrzu; dalsze dzieje b o h atera — to sym boliczna, pełna m ęki w ędrów ka w poszukiw aniu jej śladów. P ro­ b lem a ty k a eschatologiczna przesłania św iat m iłosnych uniesień. W ędrów ­ ka w poszukiw aniu ukochanej — to sym bol dziejów ludzkości zdążającej

(14)

G E N E W S K A P R O Z A K R A S IŃ S K IE G O 4 0 5

do ideału. A le dzieje te ukazane zostały z persp ek ty w y nieuch ron nego końca: niszczącej zagłady. Opis w ytw ornego b alu zastęp ują k rw aw e k a ta ­ stroficzne w izje. U derza w nich jed en m otyw . Oto w w izji łączącej tr a ­ giczne dzieje goniącej za ideałem ludzkości i obrazy nieu chron nej zagłady św ia ta p o jaw iają się ak cen ty k u ltu wolności. W alka z ty ra n a m i je s t w alk ą o zbliżenie do ukochanej, ale nie m a p ersp ek ty w optym istycznych; jed n o ­ cześnie zaś n iekied y obarcza b o h atera „zbrodniam i“, każe m u bluźnić p rze­ ciw Bogu. W rezu ltacie „w ięzienia i pałace, inkw izytorzy i dozorcy w ię­ zienni. ciem ięzcy i ty ra n i, b erła i ko ro n y “ tw o rzą jeszcze jed en elem en t piekielnej scenerii niszczącego św iat kataklizm u.

We „ fra g m e n tac h “ fran cu sk ich znajdziem y b o h atera podobnego do zbrodniarza-m ściciela z w cześniejszych pow ieści historycznych i różnego odeń zarazem . M ściciel staje się potępieńcem obarczonym zbrodniam i, będącym i ju ż n ie ty le w y n ik iem jego piekielnej dum y i o k ru tn ej m ści­ wości, ile tajem niczego fatalizm u pchającego go do działania. Działariie to służy celom p on adindyw idualnym , ale niekiedy naznacza b o h a te ra piętn em zbrodni i skazu je go n a gniew boży.

Ów w ą te k „bojo w n ik a-zbro d n iarza“ dom inuje w ówczesnej tw órczości K rasińskiego, jak kolw iek w każdym k o n k retn y m w y p ad k u będzie w y stę ­ pow ał w in nej nieco stylizacji i z różnym i akcesoriam i, będzie o trzy m y ­ w a ł rów nież odm ienne rozw iązania, płynące z różnej oceny m oralnej. Bo­ h a te r i jego szabla n iek ied y uznane być m ogą za narzędzie w oli bożej. W ówczas um ierając b o h a te r zam ienia ziem ską ojczyznę na niebieską, a m ałe sp raw y ziem i u stę p u ją n a progu wieczności, k tó ra sta je się jego udziałem i nagrodą. A le m oże też ciążyć n a nim n iepojęte przek leń stw o — wów czas potęp ien ie będzie jed y n ą nagrodą za w alkę całego życia. S tra sz ­ liw e k atak lizm y p rzy ro d y i św iata ludzkiego, k tóre szaleją w okół b o h a­ te ra , przynoszą m u zagładę i p o tęgu ją jego k o n flikt z Bogiem. „O statnim jego uczuciem b y ła nienaw iść do Boga i pogarda dla w ieczności“ (VIII, 70). J e s t rzeczą charak tery sty czn ą, że m otyw zatargu z Bogiem nie p rzy b ie ra tu cech p rom eteizm u narodow ow yzw oleńczego. J e s t raczej p ro te ste m w im ię zniszczonego szczęścia indyw idualnego, w im ię zdeptany ch p raw ludzkiego serca i upokorzonej godności ludzkiej. B ohater p rzy jm u je śm ierć i potęp ienie złorzecząc Bogu, ale też i akceptując ciążący n a nim w yrok.

Inaczej u k ład ają się szczegóły końca św iata w najciekaw szej u K ra ­ sińskiego w izji k atastro ficzn ej — w u tw orze zaty tuło w any m Sen, z 20 w rześnia 1830. Został on n ap isan y pod w rażeniem wieszczej przepow iedni R eeve’a o kom ecie, k tó ra pojaw i się w 1832 r. zapow iadając koniec św ia­ ta. Z apew ne dlatego w tej w izji w y stąp iły pew ne szczegóły, k tó re m ożna odnieść do życia kap italisty czn ej A nglii; dlatego odegrali swe role „p an o­ wie, w ładcy, słudzy, żołnierze, naczelnicy, m inistrow ie, lu d “ ; dlatego w y ­

(15)

4 0 6 M A R IA J A N I O N

stą p iła k o nsekw entna stylizacja, zm ierzająca do zarysow ania obrazu u p a d k u określonej cyw ilizacji.

S traszny pożar p och łan iał dom y w k oło m nie. K roczyłem po bruku, zasłan ym b ileta m i ban k ow ym i i p ap ierow ym i pieniędzm i, które p ło n ęły u m ych stóp.

[V III, 191]

W ten sposób raz jeszcze b o h ater twórczości genew skiej zaznaczył, że siebie nie zalicza do „tego w iek u “ — w ieku ciem iężycieli i bankierów .

W ty m w łaśnie utw orze najw y raźn iej może u w y d atn iła się now a ideow a fu n k cja frenetycznej stylizacji. J e s t ona tu konsekw en tn a i prze­ m y śla n a — m a w yrazić potw orność eschatologicznej w izji, gdy w „pie­ cu p ło m ien n ym “ ginie n ien aw istn y św iat ty ra n ó w i kapitalistów . Rozża­ rzo n a atm osfera, pożary i płom ienie, „pow ietrze ta k ciężkie, że uciskało piersi ja k w ał rozpalonego żelaza“, „dym , k rzy ki i tłu m y lu d u konające­ go“ — oto elem en ty składające się n a scenerię katastroficznego Snu. O d d ają one grozę m om entu, gdy „ziem ia m iała w ypaść z swego to ru, roz­ bić się i roztrzaskać i w szystkie w ęzły społeczne ju ż się zerw ały“ (VIII,

185), g dy „o statn ia godzina dla m ate rii w y b iła“ .

P rzed staw iając „obrazy śm ierci, zniszczenia i rozpaczy“ K rasiński jed n a k p aradoksalnie u su w ał b o h atera lirycznego poza obręb ich bezpo­ średniego oddziaływ ania. „K oniec św iata n ie działał na m n ie“ . J e s t to m o m en t uporczyw ie pow tarzający się w e w szystkich w izyjn ych „frag­ m e n ta c h “. W śród zagłady bow iem b o h ater uporczyw ie zdąża do ukocha­ nej. To w yróżnia go spośród reszty ludzkości, w ijącej się w bólu i strachu.

M iałem ogrom ną w y ższo ść nad nim i w szy stk im i, p o n iew a ż m ia łem jeszcze c el na ziem i, do którego d ążyłem z w szy stk ich sił. a oni n ie m ieli żadnego. [V III, 1881

W w izy jn y ch „frag m en tach “ K rasińskiego pogoń za ukochaną w p lata się zatem w k rw a w y sen o historii. Ich b o h a te r działa w im ię wolności i w b re w tyranom :

C zasem m iecz m ój strącał jak ąś koronę, to zn ów z tej korony kuto dla m nie ła ń cu ch y . [...] Z dążałem do celu; u zbrajałem lu d y i p od n iecałem królów , w y ­ w ra ca łem , n iszczyłem , w zn o siłem św ią ty n ie i trony [...]. [VIÎI, 38—39]

A le jed y n y m celem tego pochodu wolności jest: ujrzeć ją znowu, spo tkać ją raz jeszcze. Cel ten zresztą rozum iany jest dość m inim alistycz- n ie — w om aw ianych w izjach sprow adza się bądź do m arzenia o rzuce­ n iu n a nią „ostatniego spojrzenia“ , bądź też połączenia się z nią „u wejścia do grobow ca“ . N iem niej nadzieja u jrzen ia ukochanej chroni bohatera w nadprzyro d zo ny sposób przed zgubą — stanow i bow iem rację jego istn ien ia:

W tedy ujrzałem się b lisk im śm ierci, stojącym nad grobem , i pragnąłem końca; lecz m iałem zobaczyć ją raz jeszcze — n ie m ogłem zginąć! [VIII. 39]

(16)

G E N E W S K A P R O Z A K R A S IŃ S K IE G O 4 0 7

Podobne u jęcia p o jaw iają się w utw orach, gdzie w ątek erotyczny m ożna uznać za dom inujący; w utw orach, w k tó ry ch znalazłoby się sporo cech salonow ego m adryg ału , przeznaczonego dla H e n rie tty W illan. Istn ia ły przecież także i „uży tk ow e“ m o tyw y owej rom antycznej autostylizacji, efektow nego k o stiu m u szlachetnego a nieszczęśliw ego bojow nika, k tó ry w obliczu h isto ry czn y ch kataklizm ów m yśli ty lk o o odzyskaniu ukocha­ nej. J e d n a z w izji k atastro fisty czn y ch została n aw et w zakończeniu opa­ trzona w y raźn ie m adrygałow ym „przesłaniem “ :

P rzeb u d ziłem się i ża ło w a łem piekła. Z n iósłb ym w szy stk ie n ieszczęścia ziem i za jed n o jej sp ojrzen ie i w szy stk ie ogn ie w ieczn eg o p o tęp ien ia za jej łz ę jed n ą. [VIII, 46]

Salonow a g a la n teria m iesza się tu z m otyw am i Eloi A lfreda de V igny; Eloi — anielicy zrodzonej z łzy C hrystusa, Eloi, k tó ra ulitow ała się nad m ęką szatana. Podobną rolę przeznaczał pannie W illan rom an ty czn y de­ m on z G enew y.

N iezależnie jed n a k od m adrygałow ego adresu n iek tó ry ch „frag m en ­ tó w “ w y d aje się, że trz e b a je w ogólności uznać za przejaw dążenia do absolutyzacji rom antycznej miłości. „F rag m e n ty “ uk azu ją wyższość in d y ­ w idualnego uczucia n ad h istorią, n ad n a tu rą , n ad boskim planem dziejów stw orzenia. S tanow ią jak b y próbę polem iki p rzynajm niej z k lim atem p rzysw ajan ej w okresie genew skim historiozofii, w któ rej górow ały ak­ cen ty k atastrofizm u. A ry sto k rata-ro m an ty k , w rogi w spółczesnym ty ra n o m i b ankierom , a jednocześnie rozum iejący bezpow rotny zm ierzch św ia ta przeszłości, p rze jął w idzenie przyszłości jako ciągu kataklizm ów i za­ głady. A le nie chciał się jeszcze korzyć przed w zniosłym pięknem escha­ tologicznych w izji, przed m olochem konieczności historycznych. P rzeciw ­ staw ił im ab so lu tn ą w agę indyw idualnego uczucia, piękno czystego królestw a m iłości.

B ardzo podobne m o ty w y w y stąp ią w innej grupie utw orów okresu genew skiego, k tó re m ożna b y określić jako p rzejaw y „ l i r y k i m a s ­ k i “ — l i r y c z n e a u t o b i o g r a f i e l i t e r a c k i e g o s o b o w t ó r a p o e t y . N a rracja prow adzona je st tu przew ażnie w trzeciej osobie; n a ­ w e t i wów czas została jed n ak u ję ta w sposób su biektyw ny, w ydobyw ając przede w szystkim liryczną p ersp ek tyw ę sto sunku autorskiego podm iotu do opisyw anych zjaw isk.

N apisany po polsku On (U łom ek z p a m iętn ikó w życia m lo d zu ńca), fran cu sk ie „fra g m e n ty “ — m. in. takie, jak M arzenie człow ieka przeżyteg o czy D zien n ik um ierającego — nie pozostaw iają w ątpliw ości co do swego c h a ra k te ru : stanow ią one w łaściw ie k o n ty n u ację dziennika dla H e n rie tty . T ym razem jed n a k — n a płaszczyźnie sw oistej „liryk i m aski“ , za pośred­ nictw em utożsam ienia „ ja “ lirycznego z różnorodnym i b o h ateram i „ulo m

(17)

-4 0 8 M A M A J A N I O N

ków “. A kcenty autobiograficzne są zwłaszcza widoczne w opow iadaniu zaty tu łow an y m On. T en „ułom ek“, napisany „podczas zw iedzania“ sły n ­ nego w ięzienia w lochach zam ku C hillon (które pod w pływ em po em atu B yrona W ięzień C hillonu ogrom nie zafascynow ało w yobraźnię K ra siń ­ skiego, ja k zresztą i całej europejskiej publiczności literackiej), został w y ­ słany do W arszaw y 29 k w ietn ia 1830, a w czerw cu ukazał się dru k iem w P a m i ę t n i k u d l a P ł c i P i ę k n e j. H istorycy lite ra tu ry d o p a try ­ w ali się tu n aw et opowiedzianego w trzeciej osobie życiorysu sam ego a u ­ to ra; zwłaszcza opis p rzedstaw iający „dom rodzinny z szerokim i kom na­ ty, z obrazam i przodków , z rozległym i ogrodam i“ utożsam iono w ręcz z obrazem O pinogóry. Opis jest zbyt ogólnikowy, by dostarczać w y raźny ch argum entów za tą tezą lub przeciw niej, jednakże k ieru n ek in te rp re ta c ji nie był w zasadzie fałszyw y. We w szystkich ty ch utw o rach bow iem w y ­ stęp uje silniej czy słabiej zaznaczona stylizacja autobiograficzna.

O m aw iana g ru p a u tw orów o p arta została przew ażnie na schem acie życiorysu: K rasiń sk i zarysow uje p o rtre t „człowieka praw dziw ie nieszczęś­ liw ego“, „człow ieka przeżytego“ lub „człowieka um ierającego“ . Człowiek te n — w jakim ś decydującym dla siebie m om encie, najczęściej w obliczu śm ierci — uzm ysław ia sobie w łasne dzieje, n adając im pew ną konsek­ w en tn ą jedność z p u n k tu w idzenia określonej in te rp re ta c ji filozoficznej.

Postać b o h atera m a jed n ak w ty m ujęciu c h a ra k te r statyczn y — nie przechodzi on w łaściw ie żadnej ew olucji: „w szystko zm ieniało się w koło m nie — a ja sam nie m ogłem się zm ienić“ (VIII, 111) — w yznaje jeden z ty ch program ow ych nieszczęśników. K rasińskiego bow iem in te resu ją obecnie nie koleje życia, a w a n tu ry i przygody, lecz w łaśnie niezm ienność w ew nętrznego p o rtre tu duchowego, tożsam ość duszy w śród zm iennych kolei rzeczy. T aki jest rów nież René, n iew ątp liw y pierw ow zór w ielu ge­ new skich kreacji K rasińskiego. „Zgodził się opowiedzieć nie przygody ży­ cia, nie doznał bow iem żadnych, ale tajem n e uczucia swej d uszy“ — pisze o nim C hateaubriand.

W ew nętrzna zaś konsekw encja filozoficzna, jak ą narzuca K rasiński życiorysom sw ych bohaterów , została zaczerpnięta z opisu ..choroby w ie­ k u “ u C h ateaub riand a i Byrona. K rasiński odnosi rów nież do swego boha­ te ra słow a Thom asa M oore’a:

Ten, którem u życie n ie m oże ju ż n ic przyn ieść ani ciem ni ej szepo, ani ja śn iej­ szego, d la którego n ie m a b alsam u w radości an i sm utku w cierpieniu.

B ohater K rasińskiego zatem — to jeszcze jed n a w ersja p o rtre tu czło­ w ieka dotkniętego „chorobą w iek u“ : zniechęceniem do życia, sm utkiem bez określonej przyczyny, n ud ą i rozpaczą.

Z n alazłem n a w et jak ieś n ieo czek iw a n e za d o w o len ie w p ełn i m ej zgryzoty — w y zn a je R ené — i spostrzegłem , z tajem n ym u czuciem radości, że ból n ie jest

(18)

G E N E W S K A P R O Z A K R A S IŃ S K I E G O 4 0 9 uczuciem , k tóre b y się w y czerp y w a ło jak rozkosz [...] od czasu gdy b y łem isto tn ie n ieszczęśliw y , n ie p ragn ąłem ju ż um rzeć. Z gryzota sta ła m i się zatru d n ien iem , które w y p e łn ia ło w szy stk ie ch w ile: ta k serce m oje p rzesiąk n ięte je s t nu d ą i s m u tk ie m !10

Pew ne ry sy in d y w id u aln e w ty m sztam pow ym ju ż portrecie stanow ić m oże stałe u K rasińskiego urzeczenie zabarw ionym i feu d aln ie rycersk im i ideałam i m oralno-obyczajow ym i. Z jednej stro n y a u to r glo ry fik u je n ie­ szczęście, sam otne cierpienie i sp le e n ; z drugiej zaś — jako p ozyty w y życia w ym ienia „w ieniec poety, u sta kochanki i sław ę w ojow nika“ . Z nam y ju ż zresztą to szczególne skrzyżow anie poglądów i ideałów z korespon­

den cji z R eeve’em.

Inne cechy, k tó re złożyły się n a p o rtre t b o h atera w ieku, zostały cał­ kow icie zaczerpnięte z obiegowej konw encji literackiej i obyczajow ej. M usiał to być, oczywiście, człowiek m łody — K rasiński stale m om ent ten ekspon u je, pisząc o „m łodzieńcu“, o „tak m łodo um ierający m przy jacie­

lu “ itd. M usiał to być zarazem człowiek w ybitny, w y ra sta jąc y ponad tłum , m łodzieniec o w ielkiej duszy i w zniosłym przeznaczeniu. W ystarczy pow iedzieć „O n“ — jest to bezim ienny sym bol pełnego człow ieczeństw a, n ie lękającego się goryczy i nieszczęścia. Z resztą w cierpieniu w łaśnie o bjaw ia się indyw idualność, ono w yróżnia od „ reszty “ :

C ierp ien ie m o je n a w e t — d ow od zi R ené — dzięki sw ej n iezw y k łej n atu rze p rzyn osiło z sobą n ieja k ą osłodę: m iłe jest to, co n ie jest posp olite, n a w e t gdy sam o w so b ie je s t n ieszczęściem n .

D latego udziałem b o h atera u K rasińskiego staje się los bolesny — los wielkości otoczonej przez m iernoty. J e st on w najw yższym stopn iu znu ­ żony życiem, b łąk a się w śród niepew ności i zw ątpienia, dław i go poczu­ c ie bezsensu istnienia, nęka stra ta ukochanej.

N iesm ak , nu d a tło czy ły m ię. N ie b yło m ocy, która by m ogła w p ra w ić w d rżen ie p ragn ien ia m e w argi lub pobudzić m e z w ięd łe serce. W szystko sta ło m i się ob ojętn e. N ie k och ałem sw y ch k rew n ych ; p rzy ja ciele m oi zazd rościli m nie; b o g a ctw a m e sta ły się lśn ią cy m stosem , z k tórego n ie u m iałem w y cią g n ą ć korzyści. Ź ródło m iło ści w y sch ło w m ej jałow ej duszy, a bezduszna natura straciła dla m n ie sw e w szy stk ie pow aby. S łow em , b y łem jak słup g ra n ito w y w śród lu d zi — odosobniony, sam otny, n ieczu ły i zim ny. [V III, 110]

— oto w y znanie jednego z bohaterów , k tó ry nie m a już w sobie nic „poza uczuciem cierp ienia i m ęk i“ .

Zrozum iałe, że w y baw ienie z tego stan u może przynieść tylk o śm ierć. Toteż w szyscy niem al bohaterow ie genew skiej prozy K rasińskiego żyw ią n iep rzep arte, niezw alczone prag n ien ie śm ierci. Ale w ty m w łaśnie m iejscu

10 F. R. C h a t e a u b r i a n d , Ata la . René. Tłum . T. B o y - Ż e l e ń s k i . P o z­ n ań br., s. 141.

(19)

4 1 0 M A R IA J A N I O N

w y stęp u je ry s niesłychanie znam ienny i in teresu jący dla określenia ide­ owej postaw y m łodego p isarza — m ianow icie b o h ater jego nie w aży się n a tak m odny w rom antyzm ie gest samobójczy. Nie zostaje tu pow tó­ rzon y w y strzał W ertera i ty lu jego naśladow ców udręczonych m ęk ą istnienia. W prow adzając za Cierpieniam i m łodego W ertera G oethego „ból św iata“ jako głów ną przyczynę to rtu r m oralny ch sw ych bohaterów , K rasiń sk i nie odw ażył się n a uspraw iedliw ienie sam obójstw a. Tkw ił zby t silnie w kręg u pojęć religijnych. W zorem rom antycznego cierp iętn ik a b y ł d lań nie W erter, lecz raczej René, k tó ry w śród ataków n u d y i rozpaczy, ub łag an y przez siostrę — Am elię, nie w ażył się targ n ąć na swe życie.

C h ciałem op u ścić ziem ię przed rozkazem W szechm ogącego; b yła to w ie lk a zbrodnia: B óg zesła ł m i A m elię, zarazem , aby m n ie ocalić i u k a r a ć 12.

Dla postaw y swego bo h atera K rasiński zn ajd u je podobne uzasadnienie, m ieszczące się zresztą w ram ach jego ogólnej koncepcji historiozoficznej: „O n“ nie m oże um rzeć, gdyż „czas jeszcze nie nadszedł i gw iazda p rze ­ znaczenia nie w y lała jeszcze z łona w szystkich prom ieni“ . „Nie chciał zgonu swego przyspieszać“ , bo „uw ażał za słabość, niegodną człow ieka, n a krok cofnąć się przed w łasnym przeznaczeniem “. D latego pozostaje m u jed y n e w yjście — błagać Boga o litość, czyli o śm ierć. W opowieści p t-

On Bóg w ysłuchał tej prośby, „zm iłow ał się nad życiem, klęskam i w każ­

dej chw ili naznaczonym “, i zalał w odam i oceanu łódź, n a któ rej w zniosły m łodzieniec w zyw ał zagłady.

W M arzeniu człow ieka przeżytego K rasiński pow tórzył te n sam sche­ m at. B ohater — ty m razem w e śnie — w yp ływ a na ocean, b y zakończyć tam swe dni. On rów nież nie może w alczyć „przeciw przeznaczeniu“ , ale liczy na to, że oczekiw anie śm ierci sprow adzi ją w reszcie.

P o zd ra w ia łem śm ierć m yślą, gdyż w argi m e z le p iły się z sobą — p ozd raw ia­ łem śm ierć jak n iegd yś kochankę. I k ied ym sp ostrzegł ją ju ż b lisk o sieb ie, jak c h y liła się z lo d o w y m i n ożycam i, b y przeciąć ostatn ią n ić tk a n in y m ego życia, zb udziłem się i ujrzałem , że liczn e i n iezliczo n e dni k atu szy zo sta ły m i jeszcze na ziem i. [VIII, 118]

R om antyczne urzeczenie śm iercią jest znam ienne dla genew skiej prozy K rasińskiego. Niekiedy, jak np. w e Fragmencie z 8 m aja 1830 p rzy b iera ono c h a ra k te r frenety czn ej „ekstazy nicości“ :

Czy w id zicie go z pianą na w argach, z oczym a w y stęp u ją cy m i spod p o w iek , z czołem sin y m jak b lad e w iek o grobu, dzierżącego w ręce g ło w ę trupią? Patrzy na nią, obraca ją, rozkoszuje się n icością isto ty podobnej do n iego [...]. A p alce jego, w strzą sa n e k on w u lsy jn ą i straszną siłą, w p ija ją się w suche kości, które trzeszczą w jego uścisku; i rozsiew a w o k ó ł sieb ie proch ludzki, czyn iąc zeń tum an, który w ia tr unosi i pędzi, i w zb ija ku n iebu, i zn ó w na z ie m ię ciska. [VIII, 67]

(20)

G E N E W S K A P R O Z A K R A S IŃ S K IE G O •111

Podobną scenę m ożna znaleźć w w arszaw skiej tw órczości K rasiń sk ie­ go, w e W ładysław ie H erm anie, gdzie w y buchy m akabrycznej radości w obliczu tru p ieg o rozkładu m iały być efektow nym i budzącym grozę dow odem m ściw ości bohatera, służyły ch arak tery sty ce postaci literack iej. T utaj n ato m iast są w yrazem nihilistycznego potępienia życia; w raz z in ­ nym i akcesoriam i znam ionującym i „pragnienie śm ierci“ stan o w ią p rze­ ja w napięcia k o nflik tó w m orałno-filozoficznych, k tó re c h a ra k te ry z u je ge­ new ską tw órczość K rasińskiego. Tak ja k we fren ety czn y ch pow ieściach w arszaw skich, a u to r sięga znów po rekw izyty „czarnej lite ra tu ry “ X V III i początków w. X IX — zwłaszcza odżyw a w pływ M nicha Lewisa. S ły n n y epizod pogrzebanej żyw cem m niszki staje się teraz w zorem dla u tw o ru w języku fran cu sk im pt. W iosna i w ięzień. W sy tu acji m odelow anej na dziejach B onivarda — opiew anego przez B yrona w poem acie W ięzień

C hillonu — K rasińskiego zainteresow ała nade w szystko analiza sta n u

psychicznego człow ieka, k tó ry „unicestw iony — czuje jeszcze“, położenie „zm arłego za życia“ . B yła to znów okazja do snucia efektow nych spo­ strzeżeń o śm ierci i k o n aniu „za życia“ .

P rób a dalszego ro zw ijan ia m otyw u śm ierci i analizy uczuć człow ieka stojącego w obliczu końca w idoczna jest szczególnie w jed n y m z n ajcie­ kaw szych u tw oró w genew skich K rasińskiego. Idzie o D zien n ik um iera ją ­

cego (z 24— 25 p aździernika 1830). A u to r podejm uje tu zbanalizow any

przez ro m an ty zm w ą te k kochanka, k tó ry z pow odu m iłosnej rozpaczy za­ pada n a suchoty. Z drobiazgow ą precy zją analizuje K rasińsk i sta n um ie­ rającego, zw łaszcza zaś jego k o n flik ty filozoficzne — w a h a n ia m iędzy przeczuciem oczekującej go nicości a pożądaniem nieśm iertelności. W alka ta została w D zie n n ik u p rzedstaw iona z dużą w nikliw ością psychologiczną. M a bow iem rac ję K azim ierz W yka sugerując, że w prozie fran cu sk iej K rasińskiego w y stąp iło „poszukiw anie niezw ykłości psychologicznej, an a­ liza jakichś zupełnie w y jątk o w y ch sy tu a c ji“ . Było to w yw ołane dąż­ nością „do analizy psychologicznej, do jej rozszerzenia i pogłębienia. Za­ nim ta analiza dojdzie do realizm u, zanim za jej pom ocą rozpoczną p i­ sarze rozbierać w y p adk i i przeżycia codzienne, n a jp ie rw m usi się ona w ykształcić na stan ach niezw ykłych, jaskraw ych, przez to łatw iejszych do zauw ażenia, ale też rychło tracących swój w alor“ . U K rasińskiego tak że za tło analizy psychologicznej posłuży „rew izja duszy i w szelkich w a r­ tości w obliczu śm ierci“ l3. M ożna ją było przeprow adzać rów nież n a p rzy ­ kładzie obłędu. P o jaw ien ie się w u tw o rach K rasińskiego w łaśnie tem a ty k i śm ierci b yło uzasadnione ideow ym i zw iązkam i m łodego pisarza z ty m odłam em rom antyzm u, k tó ry przyniósł nie spotyk aną przedtem w t a ­ kim nasilen iu w lite ra tu rz e apologię nocy, zagłady i śm ierci — w y raz pesym istycznego poglądu na św iat.

(21)

4 1 2 M A K IA J A N I O N

B ohaterow ie om aw ianych utw orów K rasińskiego w jed nym jeszcze p u n k cie p rzy p om inają dość w yraźnie postacie z „frag m en tó w “ stylizow a­ ny ch n a w izje senne. Losy ich bow iem określa te n sam k lim at klęski m i­ łosnej i k atastro fizm u dziejowego. I tu ta j w śród pożarów , zagłady ludz­ kości, b ite w i rzezi, m iast w perzynie, państw chylących się do upad ku b o h a te r m yśli w yłącznie o sobie i o swej ukochanej. O na bow iem je s t jed y n y m w spom nieniem , k tó re „przekw itłe serce jeszcze do żywszego bi­ cia p rzym uszało“ ; z jej oczu jed y n ie bo h ater może czerpać „stru m ien ie w ielkości i u n iesien ia“. A zatem znów absolutyzacja indyw idualnej m i­ łości, przeciw staw ionej nicości w szystkich sp raw ziem skich.

B o h ater F ragm entu z 8 m aja 1830 um iera p rzeklinając Boga, k tó ry m u w y d a rł narzeczoną. P ogardza wiecznością boską, gdyż tylko ukochana, „ona je d n a b y ła jego wiecznością“ . Ten w ybuch bogoburczego nihilizm u je s t je d n a k rzadkim zjaw iskiem w twórczości K rasińskiego, odsłaniają­ cego wów czas nędzę człowieka, ale nie ważącego się zbyt często na form u­ łow anie w y raźn y ch oskarżeń przeciw niebu.

D zie n n ik um ierającego przynosi uzasadnienie tej postaw y w relacji

b ard ziej zintelektualizow anej i opanow anej niż frenetyczn e w ybuchy roz­ paczy z w iększości „fragm entów “ :

N a u czy łem się, ja k tw orzą się sk ały i rodzą się lu d y, jak burza niszczy sk a ły i p od m yw a je z dołu i jak w y stęp k i i w in y n iw eczą narody. Lecz w szy st­ k ie te im ion a w od zów , tryb u n ów i k rólów n ie za stą p iły m em u uchu tego, k tóre n ie g d y ś tak lu b iłem pow tarzać co ch w ila. N ie m ia łem ju ż celu, badania m oje b y ły w ym u szon e; a poza ty m n ie dochodziłem n igd y do żadnej pew n ości. C zyż w ię c n iep ew n o ść m ogła zastąp ić to, co u traciłem ? [...] Ś w ia t starożytn y i n ow o­ czesn y p rzesu n ął się przede m ną i na próżno szu k ałem w b ezm iarze jego u lgi. R zym i jego ch w a ła , G recja i jej piękno, A rabia i p łom ien n a jej w yobraźnia, śr ed n io w iecze i jeg o rycerstw o, w ie k i n astęp n e i ich intrygi, ich odkrycia i u m iejętn o ści b y ły d la m n ie k ilkom a ziarnkam i p iask u unoszonym i w ia ­ trem . A jed n ak czuję, że m ogłem być czym ś, g d yb y ona n ie b yła m nie opuś­ ciła . [VIII, 228]

Z nów więc te n sam ko n flik t m iędzy jedn o stką a historią, ro zpatryw a­ n y n a płaszczyźnie m iłosnego nieszczęścia. W ielkość cierpień jednostki m a d la K rasińskiego rów ną wagę, co losy p ań stw i narodów . Je st to p o staw a w prow adzona do lite ra tu ry rom antycznej przez tw órcę R enégo. O n rów nież d u m ał nad szczątkam i G recji i Rzym u, rozm yślał nad żyją­ cym i narodam i, oglądał arcydzieła „starożytnej i śm iejącej Ita lii“ .

M im o to czegóż n a u czy łem się aż dotąd z ty lą m ozołu? N ic p ew n ego u starożytn ych , n ic p ięk n ego u w sp ółczesn ych . P rzeszłość i teraźn iejszość — to d w a n iezu p ełn e posągi: jed en w yd ob yto pok aleczon y od uszkodzeń w iek ó w , dru gi n ie o sią g n ą ł jeszcze sw ej przyszłej d o sk o n a ło śc i14.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Motywacja do uczenia się stanowi jeden z ważniejszych czynników wpływających na osią- gnięcia matematyczne uczniów. Może ona ulegać zmianom pod wpływem lęku przed matematy-

Szarzałę na grupie 430 skazanych mężczyzn, przebywających w Areszcie Śledczym w Warszawie Białołęce stwierdzono rozprzestrzenianie się narkomanii głownie w

Obliczyć szybkość układu (ciała z pociskiem) w momencie upadku na Ziemię. Wartość przyspieszenia ziemskiego jest

• Uniwersytet Wileński– państwowy uniwersytet w Wilnie, założony w 1579 Stefana Batorego jako Akademia i Uniwersytet Wileński; w okresie II Rzeczypospolitej w latach

jonalnie niezrównoważona, sama często pochodząca z rodziny, w której była wykorzystywana, oczekująca emocjonalnej gratyfikacji ze strony swych dzieci; w sytuacji, gdy te,

W krótce po pow rocie z w y­ gnania przyjęła się więc w Jerozolim ie sw oista dwutorow ość: lokalni potom kow ie tych, którzy niegdyś uniknęli deportacji, byli

Zamawiający udostępnia Dostawcy klauzulę informacyjną dla kontrahentów („Klauzula”), której treść zawiera informację wymagane na podstawie art. 13 i 14 RODO, i jest ona

A może słowa Benedykta XVI kończące wykład przygotowany dla uniwersytetu La Sapienza zawierają coś z proroctwa, przepowiadając pojawienie się jakiegoś wielkiego