• Nie Znaleziono Wyników

"Dyplomacja USA wobec Ameryki Centralnej (1822-1850)", Robert Mroziewicz, Wrocław 1986 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Dyplomacja USA wobec Ameryki Centralnej (1822-1850)", Robert Mroziewicz, Wrocław 1986 : [recenzja]"

Copied!
3
0
0

Pełen tekst

(1)

Kula, Marcin

"Dyplomacja USA wobec Ameryki

Centralnej (1822-1850)", Robert

Mroziewicz, Wrocław 1986 : [recenzja]

Przegląd Historyczny 78/4, 803-804

1987

Artykuł umieszczony jest w kolekcji cyfrowej bazhum.muzhp.pl,

gromadzącej zawartość polskich czasopism humanistycznych

i społecznych, tworzonej przez Muzeum Historii Polski w Warszawie

w ramach prac podejmowanych na rzecz zapewnienia otwartego,

powszechnego i trwałego dostępu do polskiego dorobku naukowego

i kulturalnego.

Artykuł został opracowany do udostępnienia w Internecie dzięki

wsparciu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach

dofinansowania działalności upowszechniającej naukę.

(2)

Й Е СK N Z J К

św iadczy rozkaz dzienny — —”. M niejsza o p ow stanie w W ielkapolsce, n a jw a ż n ie j­ sze że wyibuchło rzekom o n a Śląsku. M am nadzieję, że au to rzy słyszeli coś niecoś 0 ro li p ro p ag a n d y w p o w sta n iu 1794 т.

P a ra fra z u ją c te w yw ody autorów m ożna w ysunąć w niosek o ich n astaw ien iu do te m atu : m niejsza o p raw d ę historyczną, o zgodność c y tató w i źródeł, n a jw a ż ­ niejsze, że napisaliśm y k siążkę o p ow iązaniach Ś ląska z in su re k c ją kościuszkow ską, udow odniliśm y, że Bytom i C zęstochow a to jedno m iasto, oraz że A n d rzej Szaton. przyw ódca rozruchów w P iek a ra ch Ś ląskich z 10 m a ja 1794 r. w ziął p ó ź n i e j udział w b itw ie pod R acław icam i (e. 41—42, 183).

W lok aln ej p ra sie uk azała się nied aw n o rec en zja zalecająca książkę Z. J a ­ neczka i H. K ocója jako le k tu rę dla nauczycieli i uczniów! P raw d o p o d o b n ie au to r recenzji nie zadał sobie tru d u uw ażniejszego przeczy tan ia te j książki.

M irosław Brańczyk

R obert M r o z i e w i c z , Dyplomacja USA wobec Ameryki Cen­

tralnej (1822— 1850), Z akład N arodow y im. O ssolińskich — W ydaw nic­ tw o , W rocław 1986, s. 183.

Je st to bardzo klasyczna p ra c a historyczna, zarów no z. p u n k tu w idzenia w y­ b o ru te m atu , ja k sposobu opracow ania. A u to r p o d ją ł te m at, p o n ie w a ż stw ierdził w ystęp o w an ie luki w dotychczasow ych badaniach. L u k ę tę sk u teczn ie w ypełnił, a n a liz u ją c te m a t w edług osi chronologicznej. W p rak ty c e oznacza to, że su m ie n ­ n ie zreferow ał kolejne d ziałan ia — bądź fazy zaniechania działań — dyplom acji U SA na te re n ie A m ery k i C e n traln e j. Bez zarzutu zrealizow ał w te n sposób z a ­ łożony cel pracy, tj. „m ożliwie szczegółowe o d tw o rze n ie Opostawy] dyplom acji USA w obec [tego] · re g io n u ” (s. 15),

Z założonego celu w y n ik n ęła logicznie w ąskość spojrzenia: recenzow ana m ono­ g ra fia u k a z u je p rze d staw ia n e sp raw y z p u n k tu w idzenia d yplom acji USA — i nie z innego. M r o z i e w i c z n ie zadaje sobie pytan ia, co in n i A m erykanie, n ie -d y - piom aci w iedzieli o A m eryce C en traln ej. W pracy ubocznie p o ja w ia ją się jacyś obyw atele S tanów Zjednoczonych, którzy ew id e n tn ie w iedzą o regionie w ięcej niż dyplom aci. A m ery k ań sk i ek sp o rt d o A m eryki C e n traln e j w w ysokości 6 m in ów ­ czesnych dolarów rocznie każe dom niem yw ać, że ktoś w S tan a ch m usiał te te re ­ n y znać — a le to w szystko je st dla M roziew icza sp ra w ą uboczną.

Prześledziw szy działania bądź b rak działań dyplom atów M roziew icz d aje De­ p a rta m e n to w i S tan u pozy ty w n ą cenzurkę. „K onkludując stw ierdzić można — p i­ sze — że USA. być może w n iezbyt efek ty w n y siposób, drogą znaczoną grobam i jednych dyplom atów , u sia n ą pom yłkam i, n ie k o m p eten cją luib czasem naw et złą w olą innych, osiągnęły sw ój cel. — — Nie po siad ając w A m eryce C e n tra ln e j żad­ n ej siły m ilita rn e j S tan y Zjednoczone uzyskały sta tu s rów ny W ielkiej B rytanii, k tó ra siły m ilita rn e j w regionie m ia ła aż nadto. T akie osiągnięcie tru d n o p rze ce­ nić” (s. 169). Z pragm atycznego, zdrow orozsądkow ego p u n k tu w idzenia, ' którego się trzy m a w pracy, je st M roziew icz oczyw iście u p ra w n ia n y do ta k ie j oceny. 1 n aw e t jeśli zastan aw iam się, czy W ielka B ry tan ia chciała jeszcze w ów czas s ta ­ w iać S tanom Z jednoczonym ja k ik o lw ie k opór w ro zp a try w a n y m regionie, to p rze­ cież zgadzam się, że w p olityce liczą się skutki, a nie zasługi w pokonyw aniu trudności. Jeśli S tany Zjednoczone weszły ostatecznie w A m erykę C e n tra ln ą ja k w m asło, to w ypada stw ierdzić ich zysk — n aw e t jeśli tru d n o stw ierdzić zasługę ich dyplom acji.

(3)

804

HECENZJK

Z astan a w ia, ja k ie ogólniejsze w nioski płyną z zaw arteg o w p rac y refero w an ia działań a m ery k ań sk iej dyplom acji. Mam w rażenie, że m ożna ich w yciągnąć dwa. P ierw szy , raczej b an a ln y , to ten, że w ielkie m ocarstw o k ie ru je się swoim i in te ­ resa m i. Gdy S tan y Z jednoczone n ie odczuw ały p otrzeby głębszego zakorzenienia się w A m eryce C e n traln e j — nie zajm ow ały isię nią. Gdy doszły w sw ej ek sp an sji te ry to ria ln e j do O ceanu S pokojnego i połączenie poprzez P rzesm yk P an am sk í stało się życiowo istotne dla ich w ew n ętrz n ej k o m u n ik a cji — zainteresow ały się. D rugi w niosek to ten, że dyplom acja USA była fachow o znacznie gorsza od angielsk iej. W całej p rac y M roziew icza dyplom aci S tanów Z jednoczonych działa­ jący w A m eryce C e n traln e j p rz e d sta w ia ją się jako am atorzy, ludzie m ieszający sw oje sp ra w y p ry w a tn e z p aństw ow ym i, n ie przygotow ani do p rz e d sięb ran e j m isji, kiepsko w sp ó łp racu jący z D ep a rtam e n tem S tanu. J e s t to w niosek ciekaw y, m ający znaczenie dla h isto rii k sz tałto w an ia p o lity k i zagranicznej S tanów Z jednoczonych. W ym agałby on w szakże zw ery fik o w an ia na przy k ład ach z innych teren ó w ; tru d n o m i się bow iem pow strzym ać p rzed uw agą, że zdarzały się w h isto rii m om enty, gdy dyplom acja USA d ziałała sp raw n ie i zupełnie n ie p o am ato rsk u .

P rzep ro w ad zen ie rozu m o w an ia pozw alającego w yciągnąć dw a zreferow ane w nioski d o statecznie u zasadnia fa k t n a p isa n ia książki. M ożna się jed y n ie zasta­ n aw iać czy z m a te ria łu , ja k im a u to r dysponow ał, nie dałoby się w ycisnąć jeszcze czegoś. Otóż w m oim p rze k o n an iu dałoby się — i to może rzeczy ciekaw sze. Mo­ żliwość ciekaw szej i bard ziej p roblem ow ej analizy o tw orzyłoby spojrzenie n a ów ­ czesne społeczeństw o A m eryki C e n tra ln e j. M roziewicz św iadom ie nie p ostaw ił go w ośrodku sw oich zainteresow ań. A przecież licznie rozrzucone w p rac y ob ser­ w ac je bądź analizy sp ra w lokalnych czynione ze w zględu n a w ym ogi zasadniczego te m a tu każą żałow ać, że nie sform ułow ał te m atu inaczej bądź szerzej. Nie mogę pow strzym ać się p rzed tą uw agą — m im o iż uznaję p ra w o a u to ra do zakreślenia p rzed m io tu b ad a n ia zgodnie z au to rsk im i, a n ie recenzenckim i upodobaniam i.

D la m nie n a jcie k aw sz e w p rac y są uw agi o specyfice śro d k o w o am e ry k a ń ­ skiego procesu politycznego. U w agi o p a rtia c h politycznych sk u p ia ją cy ch znikom ą liczbę ludzi i to nie w okół p ro g ra m u lecz przyw ódcy (s. 8). O przyw ódcach zw al­ czających p rzeciw ników b y n aty c h m ia st po zw ycięstw ie p rze jąć ich p ro g ra m (s. 22). O w pływ ie u k sz tałto w an ia te re n u i ograniczonych m ożliw ościach k o m u n ik a cy j­ n y ch n a politykę (s. 6— 7, à propos „lo k á ln o sti” polityki). O kom pleksach politycz­ nej elity A m eryki C e n traln e j w obec Europy i S tanów Z jednoczonych (s. 88—89, à p ro p o s zam iarów przyciągnięcia im igrantów zam orskich).

A naliza w ym ienionych spraw byłaby ogrom nie w ażn a z p u n k tu w id ze n ia soc­ jologii polityki. M ożna by z nich w yciągnąć w nioski znacznie szersze niż dotyczące

je d y n ie A m eryki C e n tra ln e j. K w estia u w aru n k o w an ia p o lityki przez u k sz tałto w a­ nie te re n u i zw iązane z tym m ożliw ości k o m u n ik a cy jn e m ogłaby dać dużo do m yślenia w p ersp e k ty w ie zw iązków h isto rii i geografii, k tó ry to p u n k t w idzenia n ie m u si pozostać n a zawsze dom eną historyków fran cu sk ich .

M roziew icz całej w skazanej p ro b le m a ty k i n ie rozw ija. Nie czynię mu z tego zarzu tu . W sw oim sty lu p ra c a je st b ard z o dobra. T akich p rac , o d tw arzający ch przeszłość w zakresie w ąsko ro zu m ian ej h istorii politycznej p o w sta je n a świecie m nóstw o. S ą n a pew no potrzebne. M ało tego. P ra c a o p a rta je st n a znakom itej, n a jle p sz e j z m ożliw ych, b azie źródłow ej (w p ierw szy m rzędzie dyplom atyczne arc h iw a USA i Anglii). Życzę przecież au to ro w i i czytelnikom by w przyszłości ro zw in ą ł n ie k tó re z zaznaczonych przez siebie p u n k tó w .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 26/3-4,

J e d ­ nym słowem sobór w prow adza tu ta j zasadę odnoszącą się ogólnie do w szystkich upraw nień: tam się kończy upraw nienie jednostki, czy osoby

Gdzie­ k olw iek się znajdą, niech pamiętają, że oddali się i pośw ięcili swoje ciało Panu Jezusowi C hrystusow i I z m iłości ku Niemu powinni na­ rażać

U dokum entow anie uzdrow ienia w księgach parafialnych Małżeństwo uzdrow ione w zaw iązku w zakresie zew nętrznym powinno być odnotow ane przede w szystkim w

Przez niezdolność do podjęcia istotnych obowiązków m ałżeńskich wynikającą z przyczyn n a tu ry psychicznej rozum ie sdę niezdol­ ność do zrealizow ania

skopatu dla spraw duchowieństwa, zajm ując się rehabilitacją kapła­ nów, był członkiem K onferencji W yższych Przełożonych Zakonów Mę­ skich, pracując w

Bezpośrednią przyczyną działania sen atu było postępow anie W istyl- li pochodzącej z rodziny pretorsk iej, k tó ra w celu uniknięcia k a r przew idzianych przez

[r]