• Nie Znaleziono Wyników

Polskie Towarzystwo Politechniczne we Lwowie, 1877-1927 : księga pamiątkowa / wydana przez komisję, wybraną z łona Polskiego Towarzystwa Politechnicznego we Lwowie

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Polskie Towarzystwo Politechniczne we Lwowie, 1877-1927 : księga pamiątkowa / wydana przez komisję, wybraną z łona Polskiego Towarzystwa Politechnicznego we Lwowie"

Copied!
182
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Zwracamy baczną uwagę w szystkich PP. Fachow ców Budowlanych, oraz interesujących się postępem w dziedzinie zastosow ania w budo­

wnictwie nowych materjałów budowlanych — na dwa nowe mater­

jały, a m ianowicie: „Porolit“ malerjaf budowlany i „Tufizol“ mater- jał izolacyjny, które są wytwarzane z cem entu i piasku, z dodaniem spe­

cjalnej piany, nie zawierającej kwaśnych, ani szkodliwych składników.

Wyżej wym ienione materjały, opatentowane jako POROLIT i TUFIZOL, mają już dziś szerokie zastosow anie we wszystkich niem al kulturalnych Państwach Europy, a w Polsce wytwarza je na podstawie nabytej licencji pierwsza polska w ytw órnia:

„ P O R O L I T “

S p ó łk a z o g r a n ic z o n ą o d p o w ie d z ia ln o ś c ią

TuflZOl, jako izolacja, służy do : 1. zbiorników,

2. kotłów i przewodów cieplnych, 3. chłodni, lodowni, oraz przewodów

chłodniczych,

4. ogrzewań centralnych, * 5. stropów (izolacja cieplna, głuszenie

dźwięków).

Zarząd Lwów, ul. Nowy Świat 14.

Porolit służy jako:

bloki budowlane dla murów zam iast cegły, w szczególności przy nadbu­

dowach,

płyty dla ścian działowych,

płyty dachowe (zbrojone) zam iast żelbetonu,

płyty ogniochronne,

rury do izolacji kabli podziem nych.

U w a g a : Finlandja, którą cechuje średnio niska temperatura i w ysok a w ilgotn ość powietrza, stosuje dziś p ow szechn ie w budow nictw ie oba materjały, jako idealne materjały budow lane i izolacyjne.

I l l l l l l l l l l l l l l l i l i i l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l t ł l l l l l l l l l l l l l l l l l i l l l l i l l l l l l l l l l l l l l l l l l t t l l l i l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l i l l l l l l l l l l l l l l l i i l l l l l l l l l l i l l l l l l l l l ł ł l l l l l l l l l l i

Wszelkich bliższych wyjaśnień udziela Zarząd Spółki „Porolit“. Przy większych budowach w znaczniejszem oddaleniu od siedziby wytwórni materjałów, produkcję materjałów m ożna przy pom ocy przenośnych m aszyn wytwarzać na m iejscu budowy.

1.

2

.

3.

Ł

(3)

POLSKIE TO' WE LWOWIE

1877-1927

KSIĘGA PAMIĄTKOWA

W Y D A M PRZEZ KOMISJĘ!, WYBRANĄ Z ŁONA POLSKIEGO T O W A R Z Y S T W A P O L I T E C H N I C Z N E G O WE LWOWIE,

POD REDAKCJĄ

DR. M A KSYM ILIAN A MATAKIEWICZA.

V

W E L W O W I E 1927.

NAKŁADEM POLSKIEGO TOWARZYSTWA POLITECHNICZNEGO WE LWOWIE.

PIERWSZA ZWIĄZKOWA DRUKARNIA WE LWOWIE.

(4)

o & i , 7

UÏÜSTtliA

l O g g o

(5)

S P I S R Z E C Z Y .

Star.

" W stęp ...IV Zarys powstania i 50-letniej działalności P. T. P. wo Lwowie 1877 —1927. Część I, od r. 1877,

aż do wojny światowej w r. 1 9 1 4 ... 1

Polskie Towarzystwo Politechniczne po wybuchu wielkiej wojny, 1914—1926 14 Stosimki P. T. P. z innemi T o w a r z y s t w a m i...20

Petycje i m em orjały... 22

Statuty i regulaminy . 26 Fundusze T ow arzystw a... 27

O d c z y t y ... 28

Czasopismo T ech n ic zn e... 41

Skład R e d a k c y j n y ... 46

Spis ważniejszych artykułów ogłoszonych w „Czasopiśmie Technicznem“ ... 48

Wycieczki n a u k o w e ... 60

O b c h o d y ... 64

Z j a z d y ... 67

Wystawy i k o n k u r s y ... 70

Skład Wydziałów, obroty, fundusze, ilość c z ł o n k ó w ...73

Skład Wydziału Oddziałów T o w a r z y s t w a ...80

Funkcjonarjusz pomocniczy Towarzystwa . 84 Członkowie honorowi Towarzystwa . 85 Członkowie T o w a r z y s t w a ...■ *... 88

Emil Bratro. Polskie ustawodawstwo d r o g o w e ...98

Stefan Bryła. W sprawie przepisów dotyczących konstrukcyj inżynierskich w budownictwie i mo- sto w n ic tw ie...102

Maksymiljan Matakiewicz. Ustawa w o d n a ... 104

Aleksander Wierzbicki. Ustawy i rozporządzenia m eljo r a cy jn e... 105

Kazimierz Zipser. Polskie ustawodawstwo k o l e j o w e ...107

Kazimierz Gąsiorowski. O ustawach przemysłowych i g ó r n ic z y c h ...108

E. T. Geisler. Szkolnictwo techniczne w odrodzonej P o l s c e ... 111

Emil Bratro. Stan komunikacji drogowej w P o l s c e ...116

Stefan Bryla. Potrzeby polskiego m o s t o w n ic t w a ...1J!) Maksymiljan Matakiewicz. Gospodarstwo wodne w P o l s c e ... 121

Adam Różański. Meljoracje rolnicze w P o l s c e ... 124

Karol Pomianowski. O wyzyskaniu sił wodnych w P o l s c e ... 130

Maksymiljan Matakiewicz.. Drogi wodne w P o ls c e ...134

Witold Minkiewicz. Architektura, Budownictwo i Higjena m i e s z k a ń ...138

Edwin Hauswald. Produkcja a wydajność p r a c y ...140

Walery Maryański. Technika na usługach obrony P a ń s t w a ... 145

- I I I -

(6)
(7)

W stęp.

Pięćdziesięciolecie Polskiego Tow arzystw a Politechnicznego, to półw iekow y okres p ra c y ofiarnej jego członków w interesie rozwoju n a u k technicznych, organizacji system u p ra cy inżynierskiej, zespolenia polskich s ił technicznych i skierow ania ich k u upragnio­

nem u celowi: ekonomicznej odbudowy ziem, P aństw a Polskiego, zniszczonych przez zaborców i wyczerpanych -wojną. O ile przed odzyskaniem niepodległości, w latach 1877 1918, sk u p ia liśm y nasze s iły iv celu zorganizow ania polskiej n a u k i technicznej i polskiego stanu inżynierskiego, o tyle od chudli odzyskania niepodległego bytu Państwa naszego rozpo­

częliśmy skrzętną pracę n a d zorganizow aniem państw ow ości polskiej w działach technicznej a d m inistracji, nie zaniedbując p rzytęp i k ie ru n k u naukowego i fachowo-technicznego.

Rozliczne b y ły w ty m okresie prace Tow arzystwa i zadania ja k ie sobie staw iało, a zawsze przew odniczyły im interes dobra publicznego, oraz ofiarność na cele Społeczeństwa i P aństw a Polskiego. Nawet wojna św iatow a, a p rzy te m uciemiężenie Lw ow a, siedziby Towarzystwa, w czasie różnych in w a zyj, m ięd zy rokiem 1914 a 1920, nie z a trzy m a ły toku p ra c T o w a rzystw a ; przeciw nie, koniec w ojny i początek okresu pokojowego zaznaczały się

bardzo w ydatną p ra cą w k ie r u n k u organizacyjno - twórczym .

K sięga niniejsza, której treść łączy się bezpośrednio z treścią P a m iętn ika , w y d a ­ nego z okazji dwudziestopięciolecia Tow arzystw a, w r. 1 9 0 2 1), podaje' osoby, które d zia ła ły w ostatniem dwudziestopięcioleciu i ich czyny. TreŚĆ j e j dzieli się n a dw ie części; pierw sza zaw iera historję Tow arzystw a i d a ty statystyczne, druga szereg a rtyku łó w n a u kow ych, opracowanych na tem aty aktualne p rze z■ członków Tow arzystw a. W ten sposób p ra g n ę­

liśm y nie ograniczyć się tylko do spojrzenia wstecz n a dotychczasowoi działalność Towa­

rzystw a i je j w y n ik i, lecz rzucić m y śli i h asła rozwojowe na przyszłość, któreby b y ły w skazów kam i dla naszych następców. W tej d ru g iej części m ia ły być referaty zgrupow ane w ten sposób, aby w yczerp yw a ły szereg p yta ń odnoszących się do pew nych, z góry zakre­

ślonych tematów'. Niestety, czytelnicy znajdą tu luki, w y n ik łe z tego powodu, że nie w szyscy koledzy wezwaniu naszem u u czyn ili zaclość, alboteż a r ty k u ły swe n a d esła li zbyt. późno.

T y m kolegom, którzy referaty opracowali, sk ła d a m y gorące podziękow anie za ich trud, poparcie celów Tow arzystw a i uśw ietnienie jubileuszu'*).

') Obchód pierw szego jubileuszu opisany j e s t to publikacji: „D wudziestopięcioletni ju bileu sz Towarzystwa Politechnicznego we L w ow ie 1877—1902“.

J) Cenna, źródłow a p ra ca kol. prof. IF. W oj tana, „Słotonictwo Techniczne Polskie.“, napisana z okazji ju b i­

leuszu, wydana będzie osobno, gdyż z powodu dużych rozm iarów, nie mogła być pomieszczona w „K siędze Pam iątkow ej“.

- V -

(8)

Dalej w y ra ża m y go oil i osobom, które p rzy- c zy n iły się do p o krycia kosztów tej księgi, a prsedewszysticiem W yso kiem u M inisterstw u K om unikacji, Izbie H andlow ej i P rzem ysłow ej we Lwowie, M iejskim Z a kła d o m : elek­

trycznem u, wodociągowemu i gazowemu, Spółkom a k c y jn y m : Lw ow skie Towarzystwo B ro ­ warów, Tespy, Zieleniewski we Lwow ie, P rem ier, B r. Gródel, F a b ryka drożdży w Lesie- nicach, F a b ryka Samolotów w B ia łe j Podlaskiej, Gazów ziem nych, Stow arzyszeniu dozoru kotłów w W arszaw ie i i., wreszcie w szystkim członkom Towarzystw a, którzy zgodnie z uchwała W y d zia łu głównego zobowiązali się przez rok p ła cić podw yższone w k ła d k i n a fu n d u sz obchodu jubileuszowego i koszta n iniejszej K sięgi Pam iątkow ej.

Wreszcie podziękow anie należy się D r u k a rn i Związkowej we Lw ow ie i je j zasłużo­

nem u D yrektorow i P a n u A lbinow i Todschindlerowi za pracę p r z y w ydaw nictw ie.

W e Lwowie, we w rze śn iu 1927.

K O M IS J A R E D A K C Y J N A : Michał Mazur

Sekretarz

M aksym iljan Matakiewicz Przewodu iczący

C Z Ł O N K O W IE :

Stefan Bryła, Tadeusz Fiedler, M aksym iljan Huber, Otto Nadolski, Włodzimierz Rcnicwicz, Roman Witkiewicz, Kazimierz Zipser.

- Y I -

(9)

ZARYS POW STANIA I 50-LETN IEJ DZIAŁALNOŚCI

POLSKIEGO TOW ARZYSTW A POLITECHNICZNEGO W E LW OW IE 1877— 1927.

CZĘŚĆ I. OD R. 1877 AŻ DO WOJNY ŚWIATOWEJ W R. 1914.

„Pamiętnika J u b ile u s z o w e g o wydanego we Lwowie w r. 1902, obejmującego 25-letni okres działalności, dowiadujemy się, jakie były po­

czątki naszego Towarzystwa. Sięgają one aż roku 1862, zatem czasów przed Powstaniem Styczniowem, gdy w b. Galicji wprawdzie już istniał Sejm i W y­

dział krajowy, lecz wyższe szkolnictwo techniczne było jeszcze w zawiązku, zaś obcoplemienny guber­

nator „zastępca cesarza“ czuwał głównie nad pra- womyślnością tego „kraju niedźwiedzi“, prowincji wyzyskiwanej przez zaborców na sposób kolonji zamorskiej, której obowiązkiem głównym b}rło do­

starczanie żołnierza i płodów surowych, a konsu­

mowanie tandety wiedeńskiej. Przemysłu fabry­

cznego nie było pratvie żadnego, bo rządy, dbałe tylko o rozwój i dobrobyt prowincyj zachodnich, stale przeszkadzały rozwijaniu się przemysłu gali­

cyjskiego, ażeby bogaci przedsiębiorcy i fabrykanci austrjaccj7' i Niemcy czescy nie utracili dogodnego rynku zbytu... Nawet monopole rządowe rozwijano tylko o tyle, żeby nie uszczuplić dochodów zakła­

dom położonym na zachodzie i tamtejszej ludności zapewnić pracę i dobrobyt. Nie dziw, że wówczas technik wychodzący z ówczesnej Akademji techni­

cznej o 3 wydziałach (inżynierji, architektury i che- mji) nie mógł w kraju znaleźć zajęcia, chyba wy­

jątkowo, gdy mógł przejść na Politechnikę wie­

deńską, tam uzyskał świadectwo, a nadto zadowolił się licho płatnem zajęciem przy władzach rządo­

wych, lub przy ówczesnych kolejach prywatnych, mających „dla jednolitości służby“ niemiecki język urzędowy. Wszystkie stanowiska wyższe obsadzano ludźmi z zachodu... O rozwoju przemysłu także mowy być nie mogło, chyba, gdyby powstała taka gałęź przemysłu, której nie było na zachodzie.

Taką gałęź przemysłu stworzył dopiero później Stanisław S z c z e p a n o w s k i (t. j. przemysł na­

ftowy) coprawda wysiłkiem prawie nadludzkim, który tego inżyniera, wykształconego na zachodzie Europy, wyczerpał przedwcześnie.

Istniejące gałęzie przemysłu krajowego miały żywot ciężki. Nie tylko nie było żadnego poparcia ze strony rządu, lecz przeciwnie, przeszkody w po­

staci rujnujących taryf kolejowych, t. z w. r ó ż n i c o ­ wyc h, które były daleko niższe dla towarów z za­

chodu, aniżeli dla wytworów naszego kiełkującego przemysłu, dążących ze wschodu na zachód. W do­

datku różne przepisy administracyjne tamowały ru­

chy przemysłowca galicyjskiego *). W tej sytuacji po­

zostawało właściwie tylko jedno wyjście z żelaznego pierścienia „nędzy galicyjskiej“, a tein było sze­

rzenie i pogłębianie oświaty i kultury w społe­

czeństwie, by wjulobyć zdolności drzemiące wśród ludu i wychować w ten sposób szereg bojowników 0 lepszą dolę narodu, aż do zupełnego uwolnienia się od nieproszonej opieki.

Rzecz dziwna, że nawet nasyłani urzędnicy Niemcy, lub Czesi niemieccy, więc ludzie o wy­

próbowanej wierności dla rządu zaborczego, z bie­

giem czasu ulegali wpływom polskiego otoczenia 1 łagodnieli w zapale germanizacyjnym, a nawet stawali się patrjotami polskimi, nie gorszymi od tubylców. Siła asymilacyjna Polaków, po dłuższym pobycie działała nawet na zawziętych „kulturtre- gerów“, a w drugiem pokoleniu nieraz dawała ludzi nienawidzących zaborcy bardziej, niż rdzenni Polacy. Tern się tłumaczy, że w czasach porozbio- rowych coraz częściej spotykamy wybitnych dzia­

łaczy i bojowników polskich o nazwiskach najzu­

pełniej obcych. Tacy już istnieli w chwili gdy powstawały pierwsze związki techników i zawdzię­

czamy im niejedną pomoc w walce o kulturę narodową.

Inż. Wincenty K ü h n , starszy radca budo­

wnictwa krajowej dyrekcji skarbowej, był inicjato- ]) Np. sukno z Kęt trzeba było przesyłać pod strażą do Wiednia dla ostemplowania podatkowego, poczein do­

piero po powrocie do kraju mogło być sprzedawane. Przewóz do Wiednia i z powrotem, oraz opłaty skarbowe, wyczer­

pywały cały zysk możliwy,

1 - 1

(10)

' rem pierwszego poufnego zebrania technikoÄ^Hj^H cego na celu zawiązanie Towarzystwa dla pielęgno­

wania i rozpowszechniania wiadomości technicznych, przemysłowych i przyrodniczych. 0 ile dziś sądzić można, było to towarzystwo oddane głównie po­

pularyzacji wiedzy. Dnia 6 grudnia 1862 odbyło się pierwsze zebranie w mieszkaniu innego Niemca, dyrektora ówczesnej Akademji technicznej, Ale­

ksandra R e i s i n g e r a. Niemiec ten był długo­

letnim profesorem szkoły realnej i handlowej, z których wyrósł późniejszy Instytut politechni­

czny. Reisinger był jego stałym dyrektorem (i wy­

kładającym) przez lat blisko 20, a około rozwoju instytucji zasłużył się niepospolicie1). Prócz dwu wymienionych przybyli na zebranie jeszsze dwaj profesorowie Akademji technicznej, Adolf Ga- b r i e 1 y i Gustaw P e s c h k a. Uchwalono zawiązać towarzystwo i skupić większą liczbę członków.

Sprawę lokalu załatwił sam R e i s i n g e r , gdyż na zebrania tygodniowe ofiarował duży lokal w swo- jem mieszkaniu prywatnem. Dnia 22 grudnia 1862 zebrano się znowu i dla pozyskania większej liczby członków wybrano Komitet ( G a b r i e l y , prof.

Uniw. Alojzy H a n d l i kupiec Karol S i n g e r ) , uchwalono urządzić szereg pogadanek i odczytów, a w końcu bardzo zwięzły regulamin towarzystwa, złożony z 2 paragrafów: 1. Zebrania odbywają się co piątku o 6 wieczorem w mieszkaniu dyr.

R e i s i n g e r a. 2. Równocześnie nie może prze­

mawiać więcej niż jeden członek zebrania2).

Od 2 stycznia do 1 m aja 1S63 było 17 zebrań, na których z pomiędzy ówczesnych 30 członków — piętnastu wygłosiło 34 odczyty. Od m aja 1863 do końca listopada 1864 nie było żadnych zebrań z po­

wodu wypadków stycznioAvycli. Dopiero 9 grudnia 1864 zgromadziło się znowu 28 członków u dyr. R e i- s i n g e r a i ucliAvaliio dążyć do utworzenia toAva- rżystw a, na podstaAvie statu tu zatAvierdzonego przez władze. K om itet Avybrany ( H a n d l , K ü h n , Józef L o h r , radca leśnictAva, Feliks P i a t k o A V s k i oby­

watel m. LwoAva, dyr. R e i s i n g e r i Dr. Feliks S t r z e l e c k i , profesor Akademji technicznej) uło­

żył statu t, lecz OAvezesny stan Avyjątkowy utrudniał zativierdzenie. Dopiero na osobistą prośbę dyr. R e i­

s i n g e r a ówczesny gubernator br. P a u m g a r t e n zezAvolił tymczasowo na pryw atne zebrania pod przewodnictAvem i osobistą odpowiedzialnością dyr.

R e i s i n g e r a, aż do zatAvierdzenia statu tu przez wyższe władze wiedeńskie. Od 20 grudnia 1864, aż do maj a 1865, odczyty odbyAvaly się avratuszu za zgodą R ady gminnej. U schyłku 1864 r. liczyło toAvarzystAvo 79 członków, z których 20 Avygłosiło

aatzimie 31 odczytów. Odczyty popularne odbywały

*) Rys historyczny szkoły politechnicznej, Lwów 1894, str. 74.

s) Regulamin av początkach zupełnie wystarczający, p. Pamiętnik Toav. Polit. 1877—1902, str. 5.

1 , i ;/i-za t na 'iflo zwłaszcza tłum y rękodziel- nikÓAV. Zasłużony księgarz nakładca Karol W i l d drukował te odczyty i rozdawał je prawie bez­

płatnie wśród sfer robotniczych.

Statut zatwierdzony został dopiero 28 lutego 1866. Od stycznia tegoż roku liczyło toAvarzystAvo 112 członkÓAV. OczyAAriście statut był niemiecki, pierwsze spraAvozdanie towarzystwa Avyszło również w języku niemieckim — tylko z dedykacją polską pod adresem ÓAVczesnego namiestnika Agenora hr. G o ł u c li o av s k i e g o, a zaAvierało 2 rozprawy

av języku polskim, a 5 rozpraAV av języku niemiec­

kim. Między członkami wydziału był także Karol M a s z k o w s k i , profesor szkoły rolniczej av Du- blanach.

W ydział ÓAVczesny zajmował się gorąco re­

organizacją Akademji technicznej lwoAyskiej, tu­

dzież Instytutu technicznego krakoAvskiego. Cho­

dziło mianowicie o to, którą z tych szkół prze­

kształcić na Szkołę Politechniczną, zorganizowaną na prawach uniwersyteckich. Wniosek ToAvarzystAAra, przyjęty później przez rząd, zalecał utAvorzenie KrajoAvej Szkoły Politechnicznej Ave LAvoAvie.

Równocześnie zakrzątnięto się około AvydawnictAva własnego organu p. t. „Czasopismo Techniczneu.

W e Avrześniu 1874 pojaAvił się pieiw szy i jedyny numer Czasopisma pod redakcją Jana F r a n k e g o , profesora mechaniki av Akademji technicznej. Ten jeden zeszyt to wszystko co pozostało po owem ToAvarzystAvie. Ogólne przesilenie finansoAve po słynnym r. 1873 („krach Aviedeński“) podcięło także siły i zasoby ToAvarzystAva, które się rozAviązało formalnie w r. 1879.

W ŚAAuecie t e c h n i c z n y m i w p r z e m y ś l e p a - n o A v a ły w Ó A v c z a s s t o s u n k i n i e z n o ś n e . U p a d ł o ś c i p r z e d s i ę b i o r s t w p r z e m y s ł o A v y c h n a s t ę p o A v a ł y j e d n e p o d r u g i c h , t e c h n i c y b y l i A\Ty z y s k i w a n i i le k c e A Y a - ż e n i , i n ż y n i e r o A v i e m u s i e l i przyjmować stanowiska

b a r d z o n ie A v ła śc iA Y e i p o d r z ę d n e , a ż e b y n i e z g i n ą ć z g ł o d u ; o p o w i a d a n o o i n ż y n i e r a c h p e ł n i ą c y c h s ł u ż b ę w o ź n i c ó w p r z y t r a m w a j a c h k o n n y c h . . . Od­

c z u t o p o A Y S z e c lm ie k o n i e c z n ą p o t r z e b ę z a ł o ż e n i a n o w e g o z r z e s z e n i a t e c h n i c z n e g o , o g r a n i c z o n e g o o b e c n i e d o s a m y c h t y l k o i n ż y n i e r ó w , m i ę d z y i n - n e m i av c e l u , , o b r o n y s t a n o A v i s k a i p r a w inżynierów,

o ż y w i e n i a p r z e m y s ł u n a n o w y c h p o d s t a A v a c h , p o ­ p i e r a n i a p o s t ę p u n a u k t e c h n i c z n y c h , r o z w o j u s z k ó ł t e c h n i c z n y c h i t . p . P o u f n e z g r o m a d z e n i e t e c h n i ­ k ó w z c a ł e g o k r a j u , z A c o ł a n e av r . 1876 n a n a r a d ę d o LA voA va, u c h w a l i ł o z a ł o ż e n i e Towarzystwa Ukończonych Tcclinikówa. T e r a z d o p i e r o s k r y s t a ­ l i z o w a ł y s i ę z a d a n i a g ł ó w n e T o w a r z y s t w a : „Łą­

c z e n i e te c h n ik Ó A V p o u k o ń c z e n i u s t u d j ó w , d l a w z b u ­ d z e n i a z a m i ł o w a n i a d o d a l s z e g o k s z t a ł c e n i a s i ę z a A v o d o w e g o i A v z a j e m n e j p o m o c y m o r a l n e j i m a - t e r j a l n e j “ . W r a z i e rozAAri ą z a u i a s i ę , f u n d u s z e

— 2 —

(11)

■ 1 . , , U»«},!'

miały przeiśc w zarząd : •;. . w

T • ' , i - ' ' * •• * ' - ? ■ ’

we l/wowie na stypendja zag.aniczne dra ukoń­

czonych techników (statut z r. 1877). "Więc od- padła myśl pouczania szerokiego ogółu o spra­

wach technicznych, a z treści statutu doczytać się można także chęci roztoczenia opieki nietylko nad stanowiskiem kolegów pracujących w urzę­

dach i w praktyce technicznej, lecz także nad dorastaj ącem pokoleniem technicznem, a pośrednio także nad szkołami, które te pokolenia kształcą.

Wszystkie dalsze statuty, przystosowywane nieraz jeszcze do panujących w kraju stosunków i roz­

budowujące dalej owe pierwotne myśli, oparte są na tychsamych zasadach: kształcenia się, dbałości o rozwój kraju, podnoszenia znaczenia nauk techni­

cznych i ich przedstawicieli, dbałości o rozwój szkolnictwa technicznego i przemysłowego. Po­

rzuciwszy myśl popularyzacji wiedzy technicznej w masach (do czego także jeszcze nieraz powra­

cano, gdy się znaleźli odpowiedni popularyzatorzy), starano się rozwijać Towarzystwo raczej w kie­

runku naukowym, a to znowu stworzyło ścisłą ekskluzywność Towarzystwa, t. j. przyjmowanie na członków wyłącznie takich techników, którzy zupełnie ukończyli studja akademickie. Pozbawiano się przez to dużej masy członków i dużych docho­

dów z wkładek, lecz za tę cenę miano zupełnie wolną rękę pod względem poziomu odczytów i dys­

kusji, tudzież pod względem obrony stanowiska socjalnego inżynierów. Ten duch trwa w naszem Towarzystwie dotąd, mimo rozmaitych pokus w for­

mie zrzeszeń szerszych, dających silniejsze pod­

stawy materjalne, lecz utrudniających jasną poli­

tykę naukową i socjalną. Dla wybitnych przemy­

słowców czyniono zresztą i czyni się dotąd wy­

jątki, dając im przy balocie na członków ważkie przejście w charakterze członków nadzwyczajnych, nie mających wszystkich praw członka zwyczaj­

nego. Ta polityka umożliwiła współżycie jak naj­

ściślejsze z Akademją Techniczną i późniejszą Politechniką i przyniosła i dotąd przynosi obu sprzymierzonym korzyści bardzo wybitne.

W „Pamiętniku Jubileuszowym Towarzystwa“

z r. 1902 znajdują się podobizny niektórych żyją­

cych jeszcze w r. 1902 założycieli Towarzystwa Ukończonych Techników” Stefana K a k o w s k i e- go, inżyniera przedsiębiorcy, Edmunda G r z ę b - s ki e go , profesora szkoły realnej, Jana Lew-i li­

s k i ego, architekty, późniejszego profesora Poli­

techniki, Bronisława B a u e r a , architekty - przed­

siębiorcy, Karola Epl er a, inż. kolejowego, później­

szego wiceprezydenta m. Lwowa, Antoniego Św i ąt- k o w s k i e g o, architekty, później inspektora kon­

troli skarbowej, Józefa C h o w a ń c a , inżyniera miej skiego, Stanisława Z a j ą c z k o w s k i e g o, inżyniera kolejowego, Karola M a s z k o w s k i e g o , wówczas już profesora Politechniki, Pawła

kolejowego, późniejszego posła. Z wymienionych żyje obecnie trzech: Bro­

nisław" B a u e r , Józef C h o w a n i e c i Antoni Ś w i a t k o w rs ki . Ten ostatni ubezwładniony cię­

żką niemocą i przykuty do fotelu, od r. 1909 już nie mógł brać udziału w życiu publicznem. Dawniej był bardzo czynny; Towarzystwm zawdzięcza mu m. i. pozyskanie Romana br. ®o s t k o w s k i e g o na pierwszego prezesa, skuteczną agitację przy Avyborze pierwszego inżyniera (Juljana Z a c h a r i e- wri c z a , profesora i budowniczego gmachów Poli­

techniki) na posła ze Lwowa do parlamentu austrjackiego, usilną pracę z ramienia Towa­

rzystwa około odbudoAvy spalonego m. Stryja, wreszcie wiele chwil pogodnych, jako nieocenio­

nemu organizatorowi zabaw towarzyskich, w cza­

sie, gdy dom własny już umożliwiał swobodne zebrania członków z rodzinami.

Prócz wymienionych powyżej, do założycieli

„Towarzystwa Ukończonych Techników“ należeli jeszcze następujący koledzy: Wiktor F r o ń , pó­

źniejszy profesor Instytutu techn. w Krakowie, Michał H o ł e j k o , mierniczy, Władysław K ł a p ­ k o w s k i , profesor szkoły przemysłowej. Antoni Ł u k a s i e w i c z, architekt, Piotr M a n a s t e r s k i, adjunkt Akademji rolniczej, Bolesław M u s t j a - n o wr i c z , Jan O z i e m b ł o w s k i, Karol P a u l i , Władysław" S i n k i e w J c z , Michał W a r t e r e s i e - avicz, Rudolf W e i n e r t i Adolf W i e r z e j ski , inżynierowie w służbie kolej oxvej. Razem 22 inży­

nierów.

Następną kAvestją, rozważaną przez Avydział

„Towarzystwa; Ukończonych TechnikÓAv“, było stwo­

rzenie własnego niezależnego organu, który aaf la­

tach 1877—1882 miał naziyę „D ź w i g n i zaś od r. 1883 aż dotąd nazywa się „Czasopismem Te- chnicznem“. W ydawanie czasopisma, pieriyotnie miesięcznika, następnie dAYutygodnika przekraczało siły finansoAYe Towarzystwa, to też byAvały czasy, gdy cały zespół redakcyjny i administracyjny pracował bezpłatnie, za artykuły nie płacono nic, lub praAAue nic, tak, że nieraz groziło zAvinięcie całego A\ry thiwn i d w a dla braku funduszÓAv. Do r. 1880 Avychodził organ av drukarni Pillera, a Avięe przez 4 lata, ze znacznemi jednak pfkerwami. Od r. 1881 Avydział głÓAAmy zaAvarł umowę z „Pierwszą Związkową D rukarnią“ przy ul. Lindego. Tam dru­

kuje się „Czasopismo“ dotąd, Avięc prawie przez 46 lat. W tym czasie tak Towarzystwo;, jakoteż i Drukarnia przechodziły okresy rozkwitu i de­

presji. Oba stowarzyszenia z biegiem czasu posia­

dły domj" Avłasne... Stosunki Avzajemne były za- w sze jak najlepsze, kredyt Towarzystwa Politech­

nicznego był av drukarni nieograniczony i tylko dzięki temu kredytoAvi czasopismo nasze, naAvet w czasach najgorszych, nigdy nie załamało się zupełnie. Zarząd Drukarni tak bardzo się przy-

tSi i, inżyniera m r>:/> .

- 8 -

(12)

ZAvyczaił cło spóźnionego w yrów nyw ania rad rm w ków, że ay czasach dla T ow arzystw a lepszych, g dy chodziło o ścisłe uporządkow anie ad m inistracji i kasowości — tru d n o się n aw et było doprosić w D ru k arn i przedłożenia rach u n k u należytości zaległych... Poczucie w dzięczności każe w ym ienić nazw isko długoletniego d yrek to ra d ru k arn i p. T o d - s c h i n d l e r a , jeg o zastęp cy ś. p. I I o s z o AYs k i e g o i udziałow ca, a równocześnie życzliw ego i um ie­

jętnego składacza, niełatw eg o najczęściej te k stu Czasopisma, p. M y ś l i c k i e g o .

W pierwszym numerze „Dźwigni“ znajduje się na czele odezwa do czytelników, w której mieści się program Towarzystwa. Celem „Dźwigni“ było uwiadamianie członków o czynnościach i - dąże­

niach wydziału, podawanie artykułów i wiado­

mości z dziedziny nauk technicznych, omąjwianie społecznych stosunków techników, tudzież spraw z tego zakresu, budzenie zamiłowania do rodzimej literatury technicznej, podźwignięcię i zespolenie rozsianych po kraju techników, od których dzia­

łalności „zawisło polepszenie społecznych i eko­

nomicznych stosunków w zubożałym kraju“. Rów­

nocześnie z dawnej Akademji technicznej powsta­

wała Szkoła Politechniczna, złożona już z 4 wy­

działów ł), która niebawem otrzymała dzisiejszy gmach główny i Laboratorjum chemiczne, a w ślad zatem godność szkoły istotnie wyższej, rozbudo­

wywanej wewnętrznie dalej na prawach uniwer­

syteckich.

Od roku 1878 „Towarzystwo Ukończonych Techników“ przybrało już dzisiejszą nazw ę: „To­

warzystwa Politechnicznego11. Przy tej sposobności zmieniono nieznacznie statut. Pierwszym prezesem

„Towarzystwa ukończonych techników“ był Roman br. G o s t k o w s k i (1877 do 1885 i 1893 do 1895), inspektor zarządzający koleją Albrechta (Lwów—

Stryj) i docent, a następnie profesor Ruchu kole­

jowego w Politechnice Lwowskiej. G o s t k o w ­ s k i e g o trzeba było wprost podziwiać. Łączył w sobie dar wymowy z łatwością popularyzacji najróżnorodniejszych zagadnień, chociaż wówczas przeważnie mówił i pisał „tylko“ o kolejnictwie i elektryczności, więc o zasadach fizykalnych oświetlenia elektrycznego, o przeobrażaniu pracy mechanicznej w energję elektryczną, o związku między siłą pociągową lokomotywy a działaniem pary, o lokomotywach w służbie stacyjnej i t. p.

Sprawami społecznemi zajmował się mało, lecz uzupełniał go w tym kierunku długoletni sekretarz Towarzystwa, inż. kolej. Paweł Ś t w i e r t n i a , (późniejszy poseł, nieżyjący już), który przesia­

dywał w biurze Towarzystwa codziennie wieczo­

ra mi i pilnował całej gospodarki wewnętrznej, ') Aż do tych czasów Akademja techniczna miała tylko 3 wydziały: Inżynierji, Architektury i Chemji.

^ n P W V p ^ H H P F l c k wszelkich zewnętrznych działań i wystąpień Towarzystwa. A było się czem zająć w mieście i w kraju. Widać to zresztą po rocznikach „D źw igni“, które od r. 1881 grubieją.

Przybywa w piśmie przegląd czasopism i zaznacza się działalność Towarzystwa w kierunku poprawy panujących stosunków. W alnemi sprawami dysku- syjnemi były lwowskie sprawy miejskie, jak wy- kupno zakładu gazowego z rąk Dessauezyków, kanalizacja Lwowa i zaopatrzenie miasta w zdrową wodę — i sprawy szersze, jak budowa kolej i pod­

karpackiej, regulacja Dniestru i jego dopływów, obsada krajowych stanowisk technicznych kra­

jowcami, a szczególniej wprowadzenie polskiego języka urzędowego na kolejach krajowych, od­

powiednie traktowanie pracowników inteligen­

tnych i t. d. W chwili założenia liczyło ToAva- rzystwo 85 członkÓAV, z tego 15 zamiejscoAvych.

Założyciele Towarzystwa już ay pieiw szych obra­

dach nakreślili AYytyczne działania, które utrzy­

mały się dotąd i, rozbudoAvane przez następujące po sobie zarządy, przyczyniły się nietylko do oży- Avienia życia technicznego, do ogarniania coraz szerszych horyzontÓAY pracy obyAYatelskiej i roz- Avoju ekonomicznego tej dzielnicy, lecz także pod­

niosły znakomicie znaczenie i AvpłyAY technika polskiego ay jego ojczyźnie. Do końca r. 1877 liczba członkÓAY Avzrosła do 205. Z tych pierAYSzych członkÓAY już nieAvielu pozostało przy życiu: prof.

J a e g e r m a n Józef, RaAvs ki 'Wincenty, ŚAviąt- koAYs ki Antoni, C h o ł o n i e ay s k i StanisłaAv, P r a g ł o A Y s k i Aleksander, R y p u s z y ń s k i Ja­

nusz, T l i u l l i e Maksymiljan...

Starsi technicy nasi kończyli studja prze- AYażnie av W iedniu lub ay Zurychu, gdzie oddawna istniały Politechniki o pełnych praAvach. Inni, któ­

rym Avypadki r. 1863 przeiw aly studja, musieli, o ile mieli środki, uchodzić do Francji, skąd po upływie Avielu lat poAvracali do kraju. Było to wielką zasługą W ydziału KrajoAYego, Avybieranego przez Sejm krajoAvy, że potrafił tym inżynierom dać zajęcie, którego u rządu austrjackiego otrzy­

mać nie mogli. I kraj sam dobrze AYyszedł na tern, bo otrzymał urzędnikÓAY z pierwszorzędnem Avykształceniem europej skiem. Ci inżynieroAvie- żołnierze natychmiast przystępoAYali do Towarzy- stAYa Ukończonych TechnikÓAY i byli tam zawsze elementem podtrzymującym wysoko sztandar Avie- dzy zaAYodowej i patrzącym trzeŹAV0 na stosunek kraju do rządu zaborczego av tej dzielnicy. Była to osobna grupa kolegÓAv, otaczana powszechnym szacunkiem, której zdanie miało zaAvsze duże zna­

czenie. Z pamięci Avymienię Feliksa B i e ń k o- av s k i e g o , Henryka C z a p l i c k i e g o , SeAYeryna K a r p u Ś z k ę, LudAvika R a c i b o r s k i e g o , Hen­

ryka, Maurycego i Maksymiljana M a e h a l s k i c h , Józefa J a nko AYs ki e g o , Gustawa R e u t t a , Leona _ 4 _

(13)

ir

S y r o c z y ń s k i e g o , W i t » J - G *

av s k i e g o , W acława I b j a it s

Z i e m b i c k i e g o ; było zapewne jeszcze^wieln in­

nych, których nazwisk już nie pamiętam. Zawsze pozostali żołnierzami polskimi, umieli cierpieć bez skargi i bez żadnych kompromisów ze sumieniem, twardzi dla siebie av AvykonyAvaniu przyjętych oboAviązkÓAV. Odwdzięczyli się S0Avicie Avładzy autonomicznej, która ich przygarnęła i przy zni­

komych środkach, jakimi ÓAvczesny W ydział kra- joAvy rozporządzał, postaAvili technikę krajową

av dziedzinie komunikacji, dróg, mostÓAV i meljo- racyj na Avysokim poziomie.

Prócz tych ^weteranów“ było Ariele inżynie- rÓAv ze studjami Ariedeńskiemi, pragskiemi, zu- rychskiemi i t. d., którzy mogli pracoAvać przy ko­

lejach i a v biurach rządoAvych, lecz i tam nie po- Avodziło im się dobrze, dopóki panujący w kolej- nictAvie galicyjskiem język urzędoAvy niemiecki umożliwiał obsadzanie Avybitnicj szych stanoAvisk importowanymi Niemcami i Czechami niemieckimi.

Jeśli dodamy do tego, że ekonomiczny stan kraju po derucie austrjackiej r. 1873 był fatalny, że przemysł albo zanikł zupełnie, albo ledicie AvegetoAvał w obec zabójczej polityki ekonomicznej rządu austrjackiego, możemy sobie wyobrazić, że osiągnięcie j akiegoś stanoAviska zaAvodoAvego a vkra j u było dla inżyniera ¡prawie niemożliwe. Co rucliliAvsi, a młodsi i politycznie niepodejrżani, udaAvali się za granice kraju, często do przemysłu rosyjskiego, gdzie av krótkim czasie SAvoją wiedzą i uczciwością zdobyAvali kierownicze stanowiska, lecz kontakt z krajem tracili zupełnie. Pozostali w kraju odczu- wali teraz jasno konieczną potrzebę łączenia się, gdyż w rozsypce Avcale niczego AvyAvalczyć nie mo­

gli. W ięc założyciele „TowarzystAva Ukończonych Techników“ zwrócili się naprzód do istniejącego już przedtem a v ramach ToAvarzystAva Przyrodni-

1vÓa v Polskich imienia Kopernika związku, ZAvanego Towarzystwem Technicznem, do grona nauczy­

cielskiego ÓAYczesnej Akademji technicznej, do gron nauczycielskich szkół realnych i przemysłowych, do istniejącego rÓAvnież ju ż as- óavcza s Kr a ko w s kie go Towarzystwa Technicznego, a nadto do Avszystkich technikÓAv z prośbą o pomoc i współdziałanie ma- terjalne i moralne. Tuż po zatwierdzeniu statutu 10 kAsdetnia 1877, AYydrukoAYano go i rozesłano.

Znalazło się kilku ofiarnych kolegów, którzy umożli- aa’-iii, że od 1 sierpnia 1877 zaczęła Avychodzić

„Dźw ignia“, jako organ Towarzystwa a v zeszytach miesięcznych, aż do r. 1881 pod redakcją inżyniera cyAA’ilnego Ludwika R a d w a ń s k i e g o . Komitet redakcyjny, złożony z kilku osób, miał ułatwiać pracę redakcyjną, pierA\-szy numer zapełnił sam zarząd stoAvarzyszenia. Już a v pierwszych numerach

„D źw igni“ poruszono ważną sprawę stanoAviska spo­

łecznego techników krajOAvych z Avykształceniem

" IjT' '

li .

c S i e ń ń / t u d z i e ż s ł o w n i c t w a t e c h n i c z n e g o , -tfe z i t t ó r e g o t r u d n o b y ł o o n a u c z a n i e i u r z ę d o w a n i e aa" j ę z y k u o j c z y s t y m . O d t ą d s p r a w a s t a n o A v i s k a t e c h n i k ó w i s p r a w a s ł o w n i c t w a t e c h n i c z n e g o n i e s c h o d z i ł y z p o r z ą d k u d z i e n n e g o , a ż s i ę A v r ę s z c ie u d a ł o p r z y p o m o c y k i l k a k r o t n y c h u cliA s-ał s e j m o A \" y c h z m u s i ć r z ą d d o p e A v n y c h r e f o n n aa" t y c h d z i e d z i n a c h .

Istniejąca AAre LAV0AA’ie Alcademja techniczna, której profesorowie, a v miarę rozwoju tego zakładu, coraz w ybitniejszy brali udział a v pracach ToAva- rzystAA"a i redagOA\raniu jego organu, przyczyniła się niemało do podniesienia poziomu naukowego

„D źw igni“. Od 15 sierpnia 1877 istniało już skromne biuro Towąrźysiwa na II piętrze przy ul. Koper­

nika, 1. 14, a lńwnocześnie uregulowano sprawę AA-kładek członkÓAV, mianowano reprezentantów To- warzystAA"a aa" znaczniejszych miastach proAvincjo- nalnych, ucłrwalono potrzebne regulaminy i przy­

stąpiono do zakładania bibljoteki, złożonej na razie z darów. Redakcja DŹAYigni zachęcała członkÓAY do obejmowania funkcji technikÓAA" cyAvilnyęli z upoważnieniem rządowem. W październiku 1877 hvowska Akademja techniczna otrzymała tytu ł Szkoły Politechnicznej (Techn. Hochschule), przez co żrÓAATiana została pod AA"zględem praAvnym z uni- AA"ersytetami. 15 listopada 1877 poŚAvięcono i od­

dano do użytku noAA"e gmachy Politechniki 1a v o-

Avskiej. Tymczasem z poAA"odu silnej depresji eko­

nomicznej i beznadziejnego położenia inżynierów, frekAYencja a y Politechnice spadła do cyfry za- ledAYie 150 słuchaczy na AYSzystkich wydziałach i latach razem. Gmachy b yły projektoAvane na po­

mieszczenie 300 słuchaczy, AYięc austrjacki Mini­

ster oŚAviaty aa" yaa" 11 i o s koAA" a ł stąd, że Avykłady na Politechnice muszą być niestosoAYne i polecił starszemu radcy budoAvnietAva a y Namiestnictwie galicyj skiem T o m e k o a yi , by hospitoAYał AYy- kłady peAYnych profesorÓAv i z końcem roku zdał spx-aAvę. „Gazeta NarodoAYa“ z dnia 15 lipca 1878, która podaje tę AYiadomość, dodaje od siebie, że byłoby to ubliżające dla całego grona profeso- rÓAY. Osobiście wątpię, czy delegat ministerjalny posiadał kAYalifikacje do teg o , by ocenić wy- kłady n. p. na wydziale budoAYy maszyn lub chemji.

Będąc właśnie w tym czasie słuchaczem Politech­

niki, nie przypominam sobie, bym słyszał cośkol- AYiek o tej sprawie. Samego p. T o m e k a pamię­

tam dobrze, gdyż był komisarzem rządoAvym przy II egzaminie rządoAvym, który składałem w jego obecności dnia 30 lipca 1880. Pamiętam też, że żyjący jeszcze kol. W i t t e k Rudolf, lAvoAvianin, od 1882—1884 r. członek To a y. Pol., zapytany przez p. T o m e k a o kafary, Avymienił mu ich takie mnóstAvo różnych typÓAY, że tego poważnego de­

legata a ypraAYdziwy AA"proAvadził kłopota OczyAviście, że kol. W ittek zupełnie przypadkowo przeczytał przedtem całą dużą rozprawę o kafarach.- Przy­

— 5 —

(14)

puszczam, że p. Tomek nakazanych'' -n o sp ^ W ^ ^ H wykonywał wcale.

Już w tych czasach nie brakło prób, pod ej - mowanych nawet przez niektórych starszych człon­

ków Towarzystwa, by wobec bardzo szczupłych dochodów i niemożliwości rozwinięcia szerszej akcji, połączyć się. z innymi związkami inżynierskimi na zachodzie. Tak n. p. w ypłynął wniosek, by przy­

stąpić do austijackiego związku inżynierów i archi­

tektów ay W iedniu, jako oddział galicyjski tego stoAYarzyszenia. Takie próby nie udaAvały się nigdy.

W ydziały i Avalué zebrania, zdając sobie spraAvę z tego, że trzeba będzie nieraz być innego zdania aniżeli rząd zaborczy, nie chciały pod żadnym Ava- runkiem pozbyAvaó się swej niezależności i s a v o- body działania, przynajmniej a y obrębie zatAvierdzo- nego statutu. Czuli to w szyscy, że a y AYalce o znie­

sienie niemieckiego języka urzędowego i a y stara­

niach o podniesienie stanowiska techników polskich AYe Avlasnem społeczeństwie, nikt z NiemcÓAY po­

mocnej ręki nie poda, że związek nie będzie po­

mocą, tylko raczej hamulcem. Dość podobne sta- nowisko zajmowano, także a y sprawie organu To- AYarzystAva i sprzeciwiano się łączeniu z innymi polskimi naAYet t o a va r z y s t a ya m i technicznemi, w ten sposób, by one uzyskały Avpływ na redakcję organu.

D ługie pertraktacje między KrakoAvskiem Tówa- rzystAYem Teclinicznem, a naszem Towarzystwem, 0 AvydaAvanie Avspólnemi siłami AYspólnego czaso- pisma, mimo uchw ały I Zjazdu Techników Polskich, któiy się odbył a y Krakowie a y dniach 8, 9 i 1 0

AYrześnia 1882, dopiero po latach doproAYadziły do pewnego zbliżenia. Istotna różnica między obu toAva- rzystwami polegała na kAYalifikacjacli członków.

W Krakowie przyjmowano prócz inżynierów i archi- tektÓAY także ukończonych uczniów tamtej szej szkoły przemysłoAYej — Ave Lwowie mimo dużego braku środkÓAY materjalnych przyjmoAvano wyłącznie tylko inżynierÓAY. Mimoto avr. 1883 doszło do porozumienia między Lwowem a Krakowem, „Dźw ignia“ przy­

jęła dzisiejszą nazAvę „Czasopisma Technicznego“

1 była odtąd przez szereg lat organem wspólnym obu wym ienionych towarzystw. Komitet redakcyjny był AYspóluy: 5 członków krakowskich i 7 Ia y o a y-

skich. Przyczyniało to AYiele pisaniny i proAvadzilo do nieporozumień, gdy chodziło specjalnie o za­

targi na tle architektury, rozgrywające się a y Kra- koAYie. Stosunek poAvyższy utrzym ywał się aż do roku 1888, a yktórym subAvencja roczna toAvarzystAva krakoAYskiego na wydawnictAvo czasopisma zmalała do 400 koron, podczas gdy a v r. 1883 wynosiła dAva razy tyle. Od r. 1889 Czasopismo było znów avv- łąćznie organem lwowskiego Towarzystwa Poli­

technicznego, a dopiero po odzyskaniu niepodle­

głości Państwa Polskiego, drukuje rozporządzenia i nominacje Ministerstwa Robót Publicznych i wskutek tego nazywa się również organem Min.

^^^^^^^^^^^HHPrcodbicra redakcji

nol - M. R. P. interesują nadto znaczną Uiczbę członków ToAvarzystwa Politech­

nicznego.

Redaktorami Czasopisma byli profesoroAvie Politechniki, z Avyjatkiem pieiwszego i ostatniego.

Trudno Avyliczyó wszystkie sprawy, jakiemi zajmowało się TowarzystAYO. Należy jednak stwier­

dzić, że każda AYażniejsza sprawa dotycząca go­

spodarki krajowej, czy miejskiej, pozostawiła ślady

a y protokołach wydziałÓAY i zgromadzeń tygodnio- Avych. W ażna sprawa polskiego słoAYnictwa tech­

nicznego ciągnie się bez przerwy; prace komisji slownikoAvej doproAvadziły a v r. 1884 do wydania słoAYnika kolejOAvego pod redakcją BoleslaAva D a- r o w s k i e g o i paru mniej szych sloAYiiikÓAv spe- cjalnych. Ale praca nie jest ukończona i nie usta­

nie nigdy; av miarę rozAvoju polskiej literatury technicznej, trzeba będzie ciągle gromadzić noAYe AYyrażenia na coraz to noAve pojęcia i omaAviaó je tak pod Avzględem zgodności z duchem ję ­ zyka, jakoteż pod kątem Avidzenia ścisłości tech­

nicznej. Przy układaniu, odgrzebywaniu i tAvorze- niu nowych wyrażeń av zakresie słoAvnika kolejo- AYego, AYspółdziałała krakoAvska Akademja Um ie­

jętności przez SAYego delegata, ś. p. Antoniego M a ł e c k i e g o . Ciągłe znoszenie się z czcigodnym delegatem było uciążliAve dla Komisji i dla niego, lecz nie było innej rady, żeby stworzyć istotny postęp w zakresie słoAvnictAva. Współpraca z Anto­

nim M a ł e c k i m polegała na przesyłaniu mu uchwał Komisji słoAvnikoAvej co do nowo utwo­

rzonych wyrażeń, z określeniami właściwego zna­

czenia. Nieraz protestował naAvet przeciw wyra­

żeniom bardzo udatnym; ustne Avyjaśnienie zAvy- kle przechylało opinję na korzyść Avniosku Komisji słoAvnikowej. Pokazy Avalo się a v takich przy­

padkach, że rektor M a ł e c k i niezaAvsze Avyrozu- miał dokładnie znaczenie okieśleń, a zgłębiAYszy je — naAYet clrwalił trafność, wniosku. W uzna­

niu długoletniej Avspólnej pracy z Komisją słowni- koAva, mianowano Antoniego Małeckiego a y r. 1902 członkiem honorowym ToAvarzystAYa Politech­

nicznego. Jego portret zdobi jedną z kart Pamięt­

nika jubileuszowego.

Uchwalone Avyrażenia podawano od r. 1879

ay Czasopiśmie, jako materjały do słownika aż do r. 1886, ay którym postanoAviono przystąpić do Avydawiiictwa. Drukowano Słownik kolej O A vy pra-

A Y ie przez rok, z powodu trudności połączonych

z korektą, która obejmować musiała pięć języków . Część niem iecko-polska Słownika kolejoAAmgo uka­

zała się ay r. 1884, drugie Avydanie Avyszlo av r. 1899.

Odtąd przygotowywano ay poszczególnych gru­

pach zaAYodowych Komisji słoAvnikoAArej szereg sło- AvnikÓAV specjalnych. I Zjazd TechnikÓAY polskich, odbyty Ave wrześniu 1882 r. ay KrakoAvie, w ezwał

— 6 —

(15)

•wszystkie dzielnicowe stowljnty - . . G: pi l ski ch odbyty w r. 1886 we Lwowie do współpracy nad polskiem śłovSG'V prajjął znakowanie przedstawione przez h v o A v s k ą

cznem. Od r. 1899 (IV Zjazd Techników polskich) komisję słownikową (referent Prof. M. T h u l l i e ) koledzy warszawscy pod kierownictwem inż. Ka- i zalecił je technikom polskim. Sądzimy, że w tym zm ierza O b r ę b o w i c z a zajęli się przetłumaczę- kierunku dałoby się uzyskać porozumienie między- niem XVII wydania znanego niemieckiego pod- narodowe, które zresztą już ustaliło wiele znaków ręcznika inżynierskiego „H u tte“, a to dlatego, że fizykalnych, wszystkie chemiczne i pewną liczbę zawierał wszystkie 11 aj potrzebniej sze wyrażenia technicznych.

z wielu najpoważniejszych działów techniki i z nauk Prace w kierunku nacjonalizacji urzędów, przygotowawczych. Tłumacze ustalili wpierw po- podniesienia stanowiska techników w społeczeń- prawne zasady logiczne i językowe, których przy stwie, rozwoju szkolnictwa technicznego i prze- następnem tłumaczeniu trzymali się bezwzględnie, myślowego, tworzą piękną kartę w historji lwo- Może to było przyczyną, że ogół techników na- wskiego Towarzystwa Politechnicznego. Organ To- szych objawił pewną opozycję przeciw przyjęciu warzystwa daje w 50 rocznikach dość obfity ma- części tych wyrażeń. Sądzimy, że inaczej być nie terjał, którego nie chciałbym powtarzać inaczej mogło, bo nawet wyrażenia jak najlogiczniejsze aniżeli szkicowo — lecz zaraz dodać muszę, że i utworzone według wszelkich prawideł języko- i ten „organ“ wiecznie walczący z brakiem środ- wych, muszą jeszcze mieć własność inną, nie da- ków, nieprzyjmujący subwencji takich, które jącą się ocenić teoretycznie z góry, a mianowicie byłyby związane nawet tylko z jakimś cieniem tę, żeby się przyjmowały w użyciu praktycznem. zależności, utrzymywany przez członków, któ- A nie rozstrzyga tu logika, tylko d ź w i ę k i sub- rych liczba naogół nigdy nie przekroczyła ty- telne asocjacje słuchowe, których odrazu ani stwo- siąca, że ten organ nie podaje nawet wszystkich rzyć, ani przewidzieć nie można. Z tego powodu czynności wydziałów, drukuje tylko zwięzłe stre- nazwy zbyt pośpiesznie tworzone na pojęcia już szczenią protokołów, opuszczając wszystko, co wyrobione, robią wrażenie barbaryzmów.'Gzy wra- w danej chwili wydawało się rzeczą mniejszego żenie to po pewnym czasie znika, czy nie, decy- znaczenia. Walną podstawą uporządkowanej ad- duje o przyszłości tych wyrażeń. Przytem trzeba ministracji stał się dopiero dom własny Towa- zauważyó, że każda nazwa, zwłaszcza nowa, jest rzystwa i dla tego najpierw naszkicuję krótko narazie dźwiękiem bez znaczenia; dopiero dłuższe przebieg tej sprawy, zanim się zwrócę do działal- użycie przyzwyczaja do przywiązywania coraz ności społecznej.

większej liczby cech w łaściw ych przedmiotowi do Założyciele „Towarzystwa Ukończonych Tech- tej nowej nazwy. Tłumaczy to, że poza okresem ników“ zbierali się w r. 1876/7 w gabinecie prof.

początkowym, gdy chodziło o wyrugowanie z kraju M a s z k o w s k i e g o av Akademji technicznej, mie- obcego języka, a więc szybkie wyszukanie nazw szczącej się w kamienicy najętej przy ul. Ormiań- ua pojęcia niemieckie, tempo postępu av tym kie- skiej nr. 2, naprzeciw „Domu Narodnego“. Nato- ruuku bardzo znacznie osłabło. Dziś ograniczamy miast biuro TowarzygW a było w prywatnem mie- się do gromadzenia nazw pojawiających się av li- szkaniu sekretarza (inż. Markla) przy ul. Techni- teraturze zawodowej i czekamy, czy inni zawo- ckiej. Dopiero od sierpnia 1877 wynajęło ToAva-

doAvcy te nazw y przyjmą, czy też stworzą noAYe. rzystwo pokój na II piętrze przy ul. Kopernika W ięc doskonałe logiczne zasady warszawskie od- nr. 14, od października 1878 r. dwa duże pokoje dały sprawie polskiego słownictAva technicznego przy ul. W ałowej nr. 4, zaś av lutym 1880 dona- wiclkie usługi, lecz same wyrażenia av znacznej jęto trzeci pokój. Trwało to do 20 sierpnia 1884, części poszły av zapomnienie. Nie jest wykluczone gdy cała kamienica została zajęta na miejską nawet, że niektóre z nich jeszcze odżyją, ale nie szkołę ludową. PrzeproAYadzono biuro na II p.

odżyje n. p. „p a roAvóz “ pomimo wszelkich usiło- av domu ul. Lindego nr. 9, zaś w lipcu 1889 do wań trwających do dziś i pomimo sympatji, jaką się Rynku pod nr. 30 I p. Już wówczas Avynosił czynsz cieszy ta nazAva ze Avzględu na swoją prawidłową m iesięczny 52 złr. a y. a., a na spraAvienie ińwen- budoAcę z przymiotnika „paroAvy“ i rzeczownika tarza musiano urządzić składkę a y gronie człon-

a y ó z“ , albowiem istnienie lokomotyAv o silnikach kÓAv miejscowych. Lokal a y R ynku był obszer-

elektrycznych, czy spalinowych, będzie tjtyałą prze- niejszy, Avięc przyjęto a v listopadzie 1893 r. Gali- szkodą. Bądź co bądź, długoletnie prace słoAvnikowe cyjską Izbę inżynierską (instytucję wÓAYCzas jeszcze Ave wszystkich dzielnicach Polski, dyskusje i pole- prywatną) za rocznym czynszem 50 złr. a y. a., zaś miki, konkursy i oceny, AYplynęły znacznie na starań- a y maju 1895 r. także biuro Stowarzyszenia bu- ność autorÓAY prac technicznych i to będzie naj- doAvniczych. Gdy i ten lokal okazał się zanadto trwalszym pożytkiem odniesionym a y tym zakresie, szczupły, a w dodatku nie miał jasnego pokoju Łatwiejszą była kwestja jednolitego znako- na czytelnię, ani większej sali na zgromadzenia AYaniaAY naukowych dziełach technicznych. II Zjazd tygodniowe, przeniesiono się a y r. 1898 do t. z a y.

(16)

.,D o m u X a f t o w e g o “ przy ul.

nr. 17, gdzie było 5 pokoji i możlnvośe używ-.inia dużej sali Towarzystwa Naftowego na zgroma­

dzenia tygodniowe. .Jednak czynsz roczny z do­

datkami wynosił 2.000 koron austr., zaś od maja 1901 r. nawet 2.100 koron, co już bardzo znacznie zaciążyło na budżecie Towarzystwa.

Przez pierwsze 3 lata sami członkowie zało­

życiele załatwiali wszelkie czynności administra­

cyjne. Dopiero potem przyjmowano pomocników pisarskich, którzy się zmieniali kilkakrotnie aż do r. 1895, gdy podwyższenie wkładek pozwoliło na przyjęcie pierwszego płatnego sekretarza biu­

rowego. Odtąd ów kolega, który przyjmował urząd sekretarza Towarzystwa, miał przynajmniej za­

pewnioną pomoc pisarską i administracyjną i mógł się zajmować sprawami ważniejszemi. Do pomocy przy ściąganiu wkładek, wysyłaniu Czasopisma i posług biurowych przyjmowano kursorów, z któ­

rych dwaj ostatni rzeczywiście zasłużyli się dobrze Towarzystwu swoją pracowitością i sumiennością.

W nagrodę wyrobili wpływowi człon koicie Towa­

rzystwa wygodniejszą i dobrze płatną posadę po­

przednikowi dzisiejszego kursora, a wydział główny przychodził im z pomocą w każdej potrzebie.

Wspomniane powyżej podwyższenie wkładek i przyjęcie stałego płatnego sekretarza biurowego, było skutkiem pewnego rodzaju „rewolucji pałaco­

wej“, gdyż wnioski podobne pojawiały się nieje­

dnokrotnie, lecz były uważane jako szkodliwe, w szczególności dla utrzymania przyrostu liczby członków i równowagi budżetu Towarzystwa. W y­

wołał tę „rewolucję“ niezapomnianej pamięci prof.

Roman D z i e ś 1 e w s k i , który postanowił w r. 1894 uporządkować gruntownie całą administrację To­

warzystwa, ile możności w ten sposób, by żadne późniejsze zapomnienia, czy zaniedbania, nie po­

trafiły jej zabagnić. Na walnem zgromadzeniu .18 marca 1895 wytoczył całą sprawę ku niezado­

woleniu starszych członków, albowiem nie obeszło się przytem bez krytyki rzeczowej istniejących porządków. Młodsi członkowie byli wszyscy po stronie prof. Dzieślewskiego, tak, że wnioski „sa­

nacyjne“ uchwalono znaczną większością głosów.

Na to cały, dopiero wybrany na r. 1895 wydział główny zrezygnował ze swoich mandatów. Było to wstrząśnienie nielada, gdy zasłużony wielce, członek honorowy Roman bar. G o s t k o w s k i , który był prezesem od założenia Towarzystwa w r. 1877, aż do przeniesienia się do generalnego Inspektoratu kolej i państwowych w Wiedniu w roku 1885, a po powrocie w r. 1893 w dalszym ciągu aż do r. 1895 — uroczyście złożył godność prezesa.

Gdy próby wytłumaczenia konieczności pewnych reform nie doprowadziły do cofnięcia rezygnacji, musiano na najbliższem walnem zgromadzeniu wybrać nowy wydział główny, na czele którego

• ' A /.\ !: -) )"ki I kole" 1 h. Był to doskonały mówca, człowiek jakby stworzony na to, by godnie repre­

zentować poważne Towarzystwo i niezmiernie dbały właśnie o prawidłową administrację. Wnio­

skodawca D z i e ś l e w s k i sam się zgłosił do ob­

jęcia funkcji sekretarza Towarzystwa, bo na tern stanowisku spodziewał się wychować płatnego se­

kretarza biurowego, uporządkować kasowość, ewi­

dencję członków, wysyłkę Czasopisma i t. d. Se­

kretarzem pozostał przez 3 lata z rzędu. W pierw­

szych dwu latach przesiadywał w lokalu Towa­

rzystwa całymi wieczorami codziennie, pracując wraz z niezapomnianym skarbnikiemE. B. G r z ę b - s k i m nad wewnętrznem uporządkowaniem biuro­

wości Towarzystwa. Po dwu latach przeobrażenie było wykończone, księgi potrzebne pozakładane i personal biurowy przyuczony, tak, że w roku następnym pozostała mu tylko łatwa zresztą kon­

trola i dawanie wskazówek w przypadkach rzadziej się wydarzających. Przekonawszy się, że cały aparat pracuje sprawnie, pozostał jeszcze jakiś czas w wydziale i komisji lustracyjnej, lecz ze stanowiska sekretarza się usunął, by na innych polach służyć sprawom publicznym.

Dopiero na gruncie tak przygotowanym, gdj"

fundusze były uporządkowane i liczba członków wzrosła, można było myśleć o wykonaniu dawnych zamiarów, by wreszcie dać Towarzystwu lokal odpo­

wiedni i stały. Rozpoczęła się żywsza akcja w kie­

runku uzyskania siedziby własnej dla Towarzystwa.

We wrześniu .1892 r. urządziło Towarzystwo wystawę przemysłu budowlanego, pierwszą tego rodzaju na obszarze b. Austrji. W ystaw a mieściła się w dzisiejszym gmachu głównym. Politechniki, a po części także ay przylegającym do gmachu ogrodzie, gdzie do dziś dziwnie cienki łuk beto- noAYy mostku i szlifoAvane obramoAYanie studni publicznej, po zachodniej stronie gmachu, pozo­

stały jako resztki tej AvystaAvy. Dyrekcję AvystaAvy objął zasłużony redaktor Dźwigni, inż. cyAY. L u d A v i k

Ra d AY a ń s k i . WystaAYa udała się ŚAvietnie, nie- tylko pod Avzględem okazów, lecz także pod Avzglę- dem finansoAYym. W dzięczny ToAvarzystAvu za urzą­

dzenie AvystaAvy, Komitet AvystaAvoAvy przeznaczył cały czysty dochód a v kA\rocie 4.639 złr. 50 ct. a y. a.

na budoAYę domu ToAyarzystAva. Obecni a y Komi­

tecie technicy złożyli między sobą gotÓAYką 699 złr.

17 ct. a y. a., a nadto przem ysłowcy zoboAviązali się na przypadek rzeczywistego rozpoczęcia bu- doAvy domu do świadczeń AYartości ponad 6.000 złr.

W ten sposób poAYstał zawiązek funduszu budoAvy własnego g n iazd a; a y dalszym ciągu fundusz Avzra- stał przez dalsze datki kolegów, tak, że z końcem 1901 r. sama ulokoAvana gotÓAYką dosięgnęła po­

kaźnej kAYoty 1S.279 kor. 13 hal. Następnie Avzrost tego funduszu był już poAYolniejszy, gdyż zasilał

Cytaty

Powiązane dokumenty

fach, opowiadających mu o świecie, o piekle i o niebie, — pewnych odbłys- ków i naśladowań Danta; naturalnie, że dostały się one tutaj z florenckiego

Mimo że w skokach tym razem zawodnicy KTN nie byli w czołówce, to w klasyfi kacji łącznej w walce o tytuł mistrza polski (bieg na 15 kilometrów i skoki) Teisseyre był

skiego do majestatu królewskiego nie mogły się skończyć tragiczniej i smutniej, jak w chwili wjazdu Stanisława Leszczyńskiego do miasta naszego w r. Nabrzmiała jest ta

podałaś rękę z kryształowego drzewa w gwiazdy, które właśnie miały się narodzić Słońce, rozczepiając ukośne płatki śniegu zatrzymało się w tym jednym miejscu

Towarzystwo Bułgarsko-Pol- skie stało się pierwszą organizacją przyjaźni, w której szeregach znalazł się Batowski.. Przy tej okazji miał okazję zetknąć się ze

Oddawna już zdajemy sobie sprawę z tego, iż ana- liza przesiewu dawać może pozytywne wyniki tylko o tyle, o ile rozchodzi się o klasyfikację materjałów gruboziar- nistych,

Ujęcie sprawy i dróg żelaznych w silne ręce, a także umiejętna i do wyma- Projekt wykupienia wszystkich kolei -przez rząd po- j gań państwa zastosowana ich budowa, staje

Przew idziany w art. rzecz, stan faktyczny daje posiadaczowi nie własność, lecz roszczenie o przeniesienie własności nieruchom ości lub jej części za zapłatą