• Nie Znaleziono Wyników

Powstawanie i kształtowanie się gleby

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Powstawanie i kształtowanie się gleby"

Copied!
179
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

P R A K T Y C Z N A

e n c y k l o p e d j a g o s p o d a r s t w a w i e j s k i e g o

No 27 — 30.

*

S Ł A W O M IR M IK L A S Z E W S K I

P O W S T A W A N I E I K S Z T A Ł T O W A N IE SIŁ

G L E B Y

(z 10 rycinami w tekście)

%

n a k ł a d e m k s i ę g a r n i r o l n i c z e j W AR SZAW A , N O W Y -Ś W IA T 35. = = = = = 1 9 2 2.

(3)

P R A K TY C ZN A E N C Y K L O DARSTW A W IE JS K IE G O .

K O M ITE T R ED A K C Y JN Y E N C Y K L O P E D JI S T A N O W IĄ P. P.

M. B ara n ie ck i z B a ra n ó w k i. p r o f . S t. B ie d rzy ck i, h r. A . B n iń sk i, p re z .W ie lk o p . Iz b y R oln. red.

pos. K . B ro w n sfo rd , S t. B rz ó s k o , red . W ł. B zo w sk i, d r. A . C h ła p o w s k i z B o n ik o w a , p re ze s Z J.P ro d . R o ln . w P o z n a n iu , d y r. Z. C h rz a n o w s k i, red . d r. J . C z a jk o w sk i. J , C z a rn o w s k i z Ł ę k , W . ks. C z a rto ry s k i, p re z e s T o w . G o sp o d . w e L w o w ie , d r . M. D alk ie w icz, d r. W . D ą b ro w sk i, prof. L . D o b rz a ń s k i, R. h r. D u n in z G ra n ó w k a , p ro f. J . D y b o w s k i z P a r y ż a , p ro W ł. G o rja c z k o w s k i, J . G ościcki, p ro f. M. G ó rsk i, W ła d . G ra b s k i z K u rc e w a , Z. Ih n a to w ic z B. J a n is z e w s k i z N o w o sió łek , p ro f. E J a n k o w s k i, re d . d o c. B r. J a n o w s k i, p r o t. W . Jed liń sk red . A. J u r a , K . K a rp o w ic z z C zo m b ro w a , M. K a rc z e w s k a ze S z re ń s k a , M. K in io rsk p re z e s C en tr. T o w . R o ln . w W a rs z a w ie , S t K o n o p k a z M og ilan , d r. I. K o siń sk i, d r. E . K o stec k i, M. K re tk o w s k a , p rz e w . K o ła Z iem ianek, S . L e śn io w sk i, W . L e sz c zy ń sk i z K o p a n ej W . L ip p o m an iM a z o w s z a n , p ro f. Z. L u d k ie w icz , re d . d r. J. L u to sła w sk i, p ro f. Z. M ar k o w sk i, W . M ey lert z M arcelin a, red . S t. M iń cz y k o w sk i. p ro f. Z. M o cz arsk i, p ro f. St. M o azczeński, p ro f. S t. P a w lik , p ro f. Z . P ie tru sz c z y ń sk i, SL P o n ik ie w s k i z D ro b n in a , Z. P lu ciń sk i z L u s s ó w k a , p ro f. R. P ra w o c h e ń s k i,, p ro f. F . R o g o z iń sk i, p ro f. J . R o stafiń sk i, r e d d r. M. R ó ża ń sk i, d r. M. R y lsk i, S t. S ch ó n feld , p ro f. A. S em p o ło w s k i, d r. E s d e n -T e m p s k i, p re z . P o m . Iz b y R oln., p ro f.lF . S taff, p ro f. S t S u rzy ck i, red . F r . S z a n lo r, d r. T . S z u ł d rz y ń s k i, p re z . C en tr. T o w . G o sp . w P o z n a n iu , d r. W . Ś w ięcick i, z K a b a k , in ż. S t. T u rc z y n o w icz , J . T u rn a u z M ik u lic. K. W a g n e r, p re ze s W ileń sk . T o w . R oln., H . W ą s o w ic z , red .

S t W o to w sk i, p ro f. E. Załęski.

Redaktor głów ny W ł. S a w ic k h kier. „Księgarń Rolniczej1'1.

4 3 4 3 5 8

Przedruki, nieuprawnione przez autora, wzbronione. Wszelkie prawa autorskie, co do tłum aczeń i przeróbek, zastrzeżone.

Z ak ład y G ra ficz n o -W y d a w n icze „K sią żk a “ W arszaw a, T am k a 46. T e le fo n Nr. 33-20.

*f r, ~ri ^ ^ 1 Î « I

c - U' 4 \ ń*

(4)

V

Przedmowa.

B rak lite r a tu r y gleboznaw czej daje się odczuw ać bardzo silnie. O ryginalnego podręcznika w jęz y k u polskim nie m ie­

liśm y nigdy. P rz ek ła d polski doskonałego, obecnie ju ż prze­

starzałego, podręcznika gleboznaw stw a prof. Sibircew a (napi­

sanego w r. 1901, przetłum aczonego w r. 1904, a w ydanego w r. 1907) je s t zupełn ie w yczerpany. P o lsk a lite ra tu ra g le ­ boznawcza, wogóle dość uboga, je s t ju ż tak że przew ażnie w yczerpana 1).

P rz y p ad a to na chw ilę pow ojenną, kiedy gleboznaw stw o, ta k niezm iernie doniosłe dla ro ln ictw a i leśnictw a, posiada u g ru n to w an e praw o ob y w atelstw a i pośród nauk przyrodni­

czych, g d y jeg o w y k ład y w prow adzają pow szechnie zagranicą i u nas n ie ty lk o do szkół ro ln iczy ch i ogrodniczych, lecz i do p o litec h n ik i do u n iw ersy tetó w .

R y c h łe m u zapełnieniu tej luki naszego piśm iennictw a specjalnego stały i stoją na przeszkodzie głów nie n a d e r tru d n e w aru nk i w ydaw nicze.

P o d ręczn ik i obce, k tó ry c h je s t zresztą niew iele, posiadają wadę nieu w zg lędnian ia naszych m iejscow ych w arunków glebo­

znaw czych, przeładow ania, ja k dla nas, danem i lokalnem i i braku nici przew odniej, wiążącej zagadnienia gleboznawcze w je d n ą całość, w której by je d n e z nich w ypływ ały z innych.

N iniejszy tom ik P ra k ty c z n ej E n cy k lo ped ji Gosp. W iejskiego usiłuje choć w części brakom pow yższym zaradzić.

Pop rzedza on szereg in n y ch teg o ż au to ra, z którem i łącznie m a zobrazow ać w zarysie w szystkie zagadnienia g le ­ boznaw cze zarówno ogólne w szechśw iatow e, ja k i miejscowe

polskie.

') Prócz: „S ł. M ik la szew sk i — Jakie g le b y n a le ż y u nas drenować?-*

r. 1920. W ied za R olnicza 1; oraz: „R ozpozn aw an ie g leb W polu na Ziem iach P o ls k ic h “. W yd. II, r. 1921. Prakt. Enc. G. W. N? 11 — 12.

(5)

P o tom iku niniejszym , obejm ującym pow staw anie i k sz ta ł­

tow anie się gleby, rozpatrzone będą: elem en ty g leb y i g le b y jako środowiska; ty p y glebotw órcze i ty p y gleb św iatow ych;

klasyfikacje gleb św iatow ych; nom onklatura i geografja g leb ; ich k artografja a wreszcie ju ż luźniej z niem i związane, lecz zato szczegółowo i w yczerpująco: gleby ziem polskich x).

P ub lik acje zamierzone m ają na celu przedstaw ienie żarysu gleboznaw stw a obecnego, a więc w szystkiego, co się da dziś powiedzieć o gleb ach naszych i obcych. A u to r stara się zapoznać czytelnika z glebą i z zagadnieniam i gleboznaw - czemi, poczynając od najogólniejszych, u jęty c h g en ety cznie w sposób jaknajprostszy lub uproszczony i dopiero stopniowo przechodzi do coraz większego ich pogłębiania. N icią prze­

wodnią je s t geneza i „życie g le b y “ od jego początku aż d a zaniku.

Z samej n a tu ry w ydaw nictw a, w któ rej się ukazują, tom iki te dostosow ano n iety lk o do potrzeb czyteln ika te o re ­ tyk a, zwłaszcza jakopodręczniki dla,słuchaczów szkół rolniczych i leśnych, lecz i rolnika prak ty ka, posiadającego wiadomości i w ykształcenie zawodowe.

AUTOR.

P ra c o w n ia G le b o z n a w c z a P o lite c h n ik i W a rs z a w s k ie j G ru d zień 1921—M a rz e c 1 *22

>) K lucz do rozpoznaw ać gleb ziem p olsk ich , ze w zg lęd u na je g o praktyczne znaczenie, w yd ano już jako Ne 11/12 Pr. Enc. G. W.

(6)

Wstęp.

Rozwój pojęć gleboznaw czych1).

G leboznaw stw o, jak o nanka sam odzielna, uzyskało prawo o b y w a te lstw a dopiero w r. 1909 *), je d n a k jego początki sięgają czasów bardzo d aw ny ch i giną w zam ierzchłej przeszłości. J u ż w V I w ieku przed N. Ch. m iano pew ne pojęcia o w łasnoś­

ciach gleby .

D ziw ićby się m ożna, g d y b y było inaczej. Z chw ilą, gdy człow iek ją ł się upraw y roli, m usiał zwrócić uwagę na glebę, na jej w łasności, na jej w artość użytkow ą.

W z g lę d y p rak ty czn e b y ły w gleboznaw stw ie, zarów no jak i w po czątkow ych fazach rozw oju każdej nauki, m otyw em g łó w n y m a może i jed y n y m , skłaniającym do podjęcia ty c h p ierw szych spostrzeżeń, ty c h pierw szych, że się ta k wyrażę, nieśw iadom ych badań: kryło się w n ich pojęcie i dążenie bądź do określenia, bądź do w zm ożenia stopnia p rzy datności i u ży tecz­

ności g le b y do celów roln iczy ch . W zględy i poglądy pomie- nione i do dziś dnia m ają sw oich zw olenników i dzisiaj jeszcze w iele in s ty tn c y j ro ln iczy ch prow adzi tak ie „nieśw iadom e”

badania.

Je d n a k praw ie jednocześnie z m otyw em w spom nianym srjawia się m o tyw in n y o w iele silniejszy, o w iele potężniejszy:

to popęd u m ysłu ludzkiego do w iedzy czystej, to dążenie do praw dy drogą w ykryw ania praw rządzących zjawiskami. I znów jak i w n a u k a ch inn y ch te n drugi m otyw zaczyna przeważać i potężnieje coraz bardziej a is to tn y rozwój gleboznaw stw a zaw dzięczam y nie ty m badaczom , któ rzy dążyli jed y n ie do

9 Ob. S ła w o m ir M ik la szew sk i. Rzut oka na rozw ój p ojęć g leb o zn a w ­ czych . Spraw . T ow . Nauk. W arsz. r. 1912. Tom. V, zesz. 1.

s) Ob. S ła w o m ir M iklaszewski'. P ie rw sz y m ięd zyn arod ow y Zjazd G le­

b o zn a w có w w B u d ap eszcie (14— 27 kw ietnia r. 1809). T o w . Nauk. W arsz.

r. II, z e s z . 5 i .C o m p te s R en d u s de la p rem ière C on féren ce In tern ation ale A g r o g é o lo g iq u e p u b liés par l’In stitu t g é o lo g iq u e du R oyau m e de H ongrie p lacé sou s le M in istère royal H ongrois d e l’agriculture“. B udapest. 190G.

(7)

6 P o w sta w a n ie i k szta łto w a n ie się g leb y . .Nę 27—30

p raktycznego zastosow ania wiadomości naukow ych, lecz ty m bezinteresow nym pracow nikom nauki, którym i kierow ała chęć w ykrycia praw rządzących zjawiskami w ystępującem i w glebie i w skorupie ziemskiej przy pow staw aniu gleby. Rzecz zna­

m ienna — ty lk o ta k czysto teo rety czn ie prow adzone badania gleboznawcze m ają dla ro ln ictw a isto tn ą trw ałą w artość p rak ­ ty cz n ą użytkow ą.

Oba k ierunki zarówno czysto te o re ty c z n y , jak i, czysto p rakty czn y, oba te stad ja rozw oju bądź kolejno n astęp ują po sobie, bądź tow arzyszą sobie w pochodzie rozwojowym. S tąd w ielkie nagrom adzenie m aterjałów , badań i spostrzeżeń glebo ­ znaw czych tru d n y c h do w yzyskania ze w zględu na ich m no­

gość a w szczególności na ich w artość bardzo różną.

Ten m aterjał faktyczny i badaniow y nagrom adzony przez wieki i wciąż m ozolnie a skrzętnie zb ierany — oto podstaw a, na któ rej g ru n to w ały się i u sta la ły pojęcia gleboznaw cze dawne, k ształtu ją i k ry stalizu ją pojęcia nowe. M aterjał, choć coraz z dodatkiem pewnej ilości spostrzeżeń i d anych now ych, pozostaje zawsze te n sam; cało kształt pojęć gleboznaw czych z teg o m aterjału w y sn u ty je s t za każdym razem zupełnie inny.

M aterjał te n w chw ili obecnej — to ciężki b aiast, ale nie należy go ani lekcew ażyć ani odrzucać. Z aw iera on w iele faktów dobrze zaobserw ow anych, wiele badań um iejętnie prze­

prow adzonych, a n aw et znaczną ilość wniosków praw idłow o w ysnutych. On w łaśnie je s t ty m dorobkiem naszej młodej nauki, na którym , jak na fundam encie, dźwiga się powoli w spaniały jej gm ach. P o nim, ja k po szczeblach w spina się um ysł ludzki do odczytania nieznanego, do w ykryw ania praw i praw dziw ego rozum ienia zjawisk a w łaściw ie przybliżania się do praw dziw ego rozum ienia zjaw isk i zagadnień gleb y dotyczących.

A le jed n e z ty c h faktów i praw znanych uprzednio — dziś ośw ietlone, pogłębione i rozszerzone, pow iedzm y, rozjaśnione bądź przez nowe fakty, czasem napozór nikłe, bądź przez ty c h faktów um iejętn e zestaw ienie lub ujęcie, nabierają m ocy i charak teru ; inne napozór ważne, bledną w now em ośw ietle­

n iu i z planu pierw szego schodzą na p lan d rugi — w zględnie tra c ą swą w artość. I w gleboznaw stw ie to dążenie k u praw ­ dzie m a ru c h oscylacyjny: posuw a się naprzód i cofa w ty ł a wśród ty c h w ahań na krętej drodze rozw oju nauki o glebie raz po raz rozprasza się uw aga badacza i ciągłość m y śli rw ie się w zygzakow atych skrętach.

N ie wiem czy je s t nauka, w której to zjawisko w y stę­

pow ałoby z tak ą siłą, jak w gleboznaw stw ie.

Początkow o uogólnienia i wnioski dotyczące gleboznaw stw a a spotykane u pisarzów klasycznych, jak Kato, W a rr o , K olum ella i inni, m ają c h a ra k te r raczej p rak ty czn y , aniżeli teo re ty c z n y .

(8)

N* 27— 30 W s t ę p . 7

Zainteresow anie się teo rety czn e własnościam i g leb y zjawia się na serjo dopiero na początku X I X stulecia, ale w ielu badaczów do końca tego w ieku, a naw et i teraz nie um ie nakreślić granic m iędzy nauką oderw aną a jej zastosowaniem prakty czn em . N ie rozróżniają oni gleboznaw stw a od rolnictw a, pom im o, że stosunek ty c h nauk w zględem siebie je s t bardzo jasn y , ta k i sam, jak m iędzy geologją a górnictw em , chem ją a tec h n o lo g ją chem iczną, działem fizyki o elektryczności a e le k tro te c h n ik ą .

P om ijając szczegóły, rozwój gleboznaw stw a w sw ych fazach zależy przedew szystkiem od sposobu zapatryw ania się na p rzedm io t, k tó ry m się ono zajm uje — n a glebę.

N ie m am y m ożności ro zpatrzen ia na tern m iejscu w szyst­

kich określeń g leb y w ypow iadanych różnem i czasy, przytoczę ty lk o n iek tó re, zaznaczając jednocześnie, że do chw ili obecnej niem a co do teg o zgodności zupełnej *) i różnice są głębsze niż się to napozór w ydaje.

Np. C. S p r e n g e l2) określa glebę, jako m asę, k tó ra je s t m ieszaniną ro zkruszonych i zm ienionych m inerałów , zaw ierającą dom ieszkę re sz te k organicznych po zostałych po rozłożonych ro ślin ach i zw ierzętach.

F. F a llo u 3) uw aża g leb ę za p ro d u k t w ietrzenia, któ re b ezu stan n ie niszczy tw a rd ą skorupę naszej p la n e ty , rozkła­

dając i krusząc stopniow o jej tw ard ą, zb itą masę.

Berendt*) mówi o glebie, jak o o skorupie pow stającej ze zw ietrzen ia dzisiejszej pow ierzeni ziemi, stykającej się z pow ietrzem .

D okuczajew b) chce w idzieć w glebie ty lk o w arstw y skał (w szystko jed n o jak ich ) w ychodzące na pow ierzchnię lu b im bliskie, k tó re są w sposób m niej lub więcej n a tu ra ln y zm ie­

nione pod działaniem w ody, pow ietrza i różn ych organizmów, ży w y ch czy m artw y ch , co zaznacza się w sposób w łaściw y na składzie, budow ie i barw ie tak ich p ro d uk tó w w ietrzenia.

W szy stk ie określenia przytoczone, jak zresztą i w iele in n y ch , zgodnie głoszą, że gleb a je s t pow ierzchow ną w arstw ą

4) C iek aw ych o d sy ła m d o Sp raw ozd ań z e Zjazdu m ięd zy n a ro g o w eg o g le b o zn a w c ó w w B u d a p eszcie (lo c. clt.), g d z ie na str. 84 i dalej, u m ieszczon o o k reślen ia g le b y w ielu z u cz estn ik ó w Zjazdu, jako o d p o w ied ź na zadane p ytan ie: co to je st gleba?

a) S p r e n g e l C. D ie B oden k u n d e oder d ie L ehre v om B od en , n eb st ein er v o lls tä n d ig e n A n leitu n g zur ch em isch en A n alyse der A ckererden.

L e ip zig 1837.

3) F a llo u F. A. D ie A ckererden d es K ön igreich s S ach sen und der an gren zen d en G eg en d . L e ip zig , 1855.

4) B eren d t. D ie U m g e g en d von B erlin. B bhandl. zur g e o lo g S p ecial- karte von P reu ssen , Bd II. H 3.

5) J JokytaeB i. M a ie p ia n u kt. outm efe 3eMejib HtoKeropoaCKoB ryß, Bbin. I. 1886 r.

(9)

8 P o w sta w a n ie i k szta łto w a n ie się g leb y . N« 2 7 - 3 0

— ---

skorupy ziemskiej i pow stała dzięki procesom w ietrzenia. A le sposób jej rozpatryw ania, pojęcie o glebie pom im o teg o różni się bardzo. N ie mogę i nie chcę w chodzić w szczegóły i ró ż ­ nice poszczególnych zapatryw ań na isto tę gleby. W ykażę raczej trz y zasadnicze fazy rozw oju pojęć o glebie i to nie ta k ja k się one rozw ijały w kolejności czasowej, lecz ta k jak się one przedstaw iają z p u n k tu w idzenia całości i jed n o lito ści nauki o glebie.

G dybyśm y zebrali w szystkie nasze wiadomości i pojęcia 0 glebie, gdyb yśm y się zastanow ili nad procesam i w niej zacho- dzącem i i przem yśleli w szystkie w aru n ki jej pow stania a zarazem zestaw ili to, co w iem y i w idzim y, z koncepcjam i m yślow em i dotychczasow ych badaczów gleby, to, pom ijając skrajne jednostronności poglądów n iek tó ry ch badaczów, cało­

k sz ta łt ty c h pojęć i poglądów dałb y się ująć i zrozum ieć w spo­

sób trojaki.

Pojm ow ano glebę jako masą, jako środow isko, lub też jako u tw ó r g eofizyczny.

Oto głów ne zasadnicze p u n k ty w idzenia i sposoby ujęcia isto ty gleby. P o g ląd y te nie są uszeregow ane w czasie. I dziś jeszcze różni badacze prace «we prow adzą w m yśl teg o lub innego pojęcia zasadniczego. P o g łęb iały się one stopniow o i, zaiste, napew no przypisujem y w iele poglądów w spółczesnych badaczom dawniejszym , usilnie w yłuskując z ich dzieł m yśli rzekom o niezrozum iane przez im w spółczesnych lub ich następców . N apraw dę m yśli te w ypow iedziane nie b y ły a nieraz w ypow iedziane być nie m ogły, wobec nieznajom ości faktów znanych w chw ili obecnej, które nam dziś same przez się wnioski odpow iednie nastręczają. Nie m ożna bowiem patrzeć na teo rję poprzedników z p u n k tu w idzenia faktów poznanych dopiero po utw orzeniu ty c h teo ry j. P o g ląd y w yprzedzające rozwój nauki i doniosłe wnioski poprzedzające dośw iadczenia 1 badania zjawisk są możliwe ale rzadkie i należą do k atego rji t. z w. przeczuć naukow ych.

J a k pojmowano glebę jako masą? Tak, jak to Gleba, jako CZy nją ¿[zjś jeszcze ci, dla k tó ry c h gleba je s t ty lk o zbiorem okruchów skalnych rozm aitej grubości, w k tó ry ch rozróżniać można rozm aite m in erały i części skła­

dowe. Te cząsteczki m ogą b y ć rozm aitej wielkości od g ru b ych kam ieni i żw iru do drobnego piasku, p y łu piaskow ego i t. zw.

gliny. Mogą m ieć pew ną tw ardość właściwą m inerałom , z k tó ­ ry c h się składają, oraz różne własności fizyczne i chem iczne im właściwe. Prócz części m in eraln y ch są i części organiczne, resztki zb u tw iały ch i przegniłych roślin i zw ierząt.

C hoćbyśm y jed n a k zbadać zdołali, zarówno pod w zglę­

dem m orfologicznym jak i iizycznym , a także i chem icznym , w szystkie m inerały oraz części próchnicow e w chodzące do

(10)

składu gleby; choćbyśm y zanalizow ali i wodę i pow ietrze w glebie zaw arte, określili w szystkie b ak terje b y tu jące w g le­

bie i p rzestud iow ali sposób ich życia i rozm nażania się, to i tak nie będziem y m ieli o glebie właściwego pojęcia i praw i­

dłowego w yobrażenia. I oto, zebraw szy w szystkie nasze w ia­

dom ości o glebie i ugrupow aw szy je je d y n ie z tego pu n k tu w idzenia, niew ątpliw ie zapoznalibyśm y się dość n aw et szcze­

gółowo z poszczególnem i częściami skladow em i g le b y —o sam ej glebie nie w iedzieliśm y nic. Części składow e g le b y — nie są jeszcze glebą. Oczywiście, wiadom ości powyższe są dla nas niezbędne, je śli chcem y gleb ę poznać, lecz są one n ie w y sta r­

czające i nie m ogą by ć je d y n e . Bo same fakty i wiedza fak­

ty c z n a nie d ają nam jeszcze jasn ego .pojęcia o glebie, dopiero sposób zgrupow ania i ujęcia ty c h faktów w y św ietla nam n ie ­ je d n ą rzecz ciem ną i nieodgadnioną.

W spom niany pogląd na glebę pokutow ał w dziełach w ielu uczonych, niem ieck ich zwłaszcza, a p o k u tuje po dziś dzień w po d ręcznikach, przy m etodycznem „rozb ijaniu“ nauki o g le ­ bie na rozdziały, przynajm niej w ty c h rozdziałach, gdzie je s t m ow a o częściach składow ych g leb y .

Zdaw ałoby się, cóż więcej m ożna pow iedzieć o glebie po ro zp a trz e n iu jej części składow ych?

A je d n a k m ożna i to w iele, ty lk o trz e b a tro c h ę zm ienić p u n k t w idzenia.

Te części składow e m ogą by ć różnie um ięszane i u g ru ­ pow ane. C ząsteczki g leb y m ogą b yć ułożone ściślej lub luźniej, w obec czego i przestw orków , to je s t m iejsc w o lnych pom ię­

dzy cząsteczkam i, m oże b yć więcej lu b mniej a zarazem mogą b y ć one większe lu b m niejsze. Te przestw orki są zajęte bądź przez pow ietrze, bądź przez w odę i znów ich ilośęi, zależnie od u g ru po w ania cząsteczek, m ogą b y ć większe lu b mniejsze.

To pow ietrze i w oda są w ciągłym ru ch u , ale ru ch te n i jego szybkość, a więc przew iew ność g leb y i jej przepusz­

czalność, zależy od sposobu u łożenia cząsteczek, zaś krąże­

nie w ody i p ow ietrza d ecy d u je o reakcjach chem icznych zach o d zący ch w gleb ie i to n iety lk o ilościowo ale i ja k o ­ ściowo.

O to cały szereg now ych zagadnień (prócz QIebat jako m n óstw a in n y ch , k tó ry c h tu nie w ym ieniam ) w yła- środowisko, nia się nam na w idow nię z chw ilą uw ażania gleb y

za środow isko, w k tó rem zachodzą pewne procesy chem iczne (poznane nied o stateczn ie przy badaniach g leb y jako m asy), pewne zjaw iska fizyczne i biologiczne, boć w ty c h przestw orkach, zależnie od ich w ielkości i ułożenia, żyją ta k lub inaczej i m ikro­

organizm y, rozw ijają się korzenie roślin i to w sposób roz­

m aity a jednocześnie i same drobn o u stro je oraz rośliny o ddziaływ ają na części m ineralne gleby.

*6 2 7 - 30 W s i ę p. 9

(11)

10 P o w sta w a n ie i k szta łto w a n ie się g leb y . X? 27— 30

P o g ląd na glebę pogłębia się znacznie.

Gleba - masa przedstaw iała się nam jak o coś zupełnie niezm iennego, jako m ieszanina ro zm aity ch ciał napozór niem a- jący ch pom iędzy sobą żadnego rozum owego związku.

Jak o środowisko staje nam ona przed oczym a inaczejr a więc jako zm ienna, o częściach składow ych ściśle z sobą zespolonych i od siebie zależnych.

W idzim y jasno, źe z teg o samego m a te ija łu , zależnie od sposobu jego um ięszania, może pow stać dla roślin cały szereg różn ych środowisk. W n e t um ysłow i ludzkiem u narzuca się i n astręcza cały szereg dośw iadczeń d o ty cz ą c y ch budow y gleby , spostrzeżeń polow ych i porów nań budow y gleb najro z­

m aitszych. Zaczynają się w yjaśniać fak ty znane w p rak ty c e a dla gleby-m asy zagadkow e i niew ytłom aczone: gleb a zaw iera mało części organicznych, a jed n ak dodany nawóz nie chce się rozkładać; zaw iera z b y t mało pew nych składników pokar­

m ow ych, a jed n ak ich dodanie nie podnosi plonu i t. p., gdy tym czasem inna gleba, tak a sama jako masa, zachow uje się wręcz przeciw nie.

Ten now y p u n k t w idzenia tłom aczy w szystkie fak ty podobne z przedziw ną p rostotą. Obie g leb y porów nyw ane są identyczn e jako m asy, ale różne jako środowiska. W te n sposób i spostrzeżenia prak ty k ów przesiane przez k ry ty c z n y um ysł te o re ty k a dają nieraz cenn y m aterjał do budow ania nauki 0 glebie i służą za p u n k t w yjścia do dalszych badań nad glebą. S taje się jasne np., że obecność jakiegoś składnika w glebie jako masie i to w ilości bardzo znacznej nie zawsze decyduje o jego udziale w reakcjach chem icznych g leb y jako środowiska.

A jed n ak i te n pogląd, ta k pogłębiony, nie

utw ór’ eofi° może nam w ystarczyć, nie tłom aczy nam bowiem

zyczny. całkow icie, czem je s t gleba isto tn ie. Nie w yjaśnim y isto ty gleby, nie pojm iem y jejdo kład nie, naw et jako m asy lu b jako środowiska, jeśli niew ierny z czego

1 jak gleb a pow stała a więc czem ona je s t, jako u tw ó r g e o fi­

zyczny.

Pow ierzchow na w arstw a skorupy ziem skiej, zanim została glebą, m usiała być skałą, która, stopniow o się zm ieniając, pod w pływ em czynników atm osferycznych, przeobraziła się g ru n ­ tow nie, tw orząc w rezu ltacie skałę m acierzystą gleb y, na której się rozw inęła ta ostatnia.

To przeobrażenie dokonało się pod przew ażnym i p rze ­ m ożnym w pływem klim atu, który, różnie działając, w ytw orzył wiele gleb rozm aitych. N ie mniej jed n a k duże znaczenie, w w ielu razach decydujące o tem czem ma być gleba, miewa tu ta j i form acja geologiczna — a raczej sama n a tu ra w ietrze­

jącej skały. Dwie skały różne, n aw et w ty c h sam ych w aru n ­

(12)

kach klim atycznych, dają nam najczęściej w rezultacie gleby rozm aite.

P rz y te m u jęciu pojęcia „gleba“ pogląd na glebę pogłębia się znacznie. I jako masa i jako środowisko nie je s t ona dziś tem , czem b y ła daw niej, b y ć może w przyszłości nie będzie tem , czem j e s t teraz. Zm ienność jej zaznacza się jeszcze silniej.

Ta zm ienność m a pew ien określony k ierunek, b yć może pew ne g ran ice a raczej pew ien kres, do którego, gdy dobieży, u sta je i ginie. J e s t ona innego rodzaju i różni się znacznie od zm ienności g leby, jako środow iska, pierwej rozważanego, gdzie zm ianom u leg a gleb a zależnie od pór roku, upraw y i t. p., ale niem a żadnego określonego stałego kierunku, a jej fazy p ow tarzają się zazwyczaj perjodycznie a i nie- peijo d y czn ie p ow tarzać się mogą. Gleba, jako u tw ó r geofi­

zyczny, o ile się zm ienia, to ju ż do faz, k tóre przeszła, nie powraca.

M ając do b ad ań p ro d u k ty krańcow e skałę m acierzystą i g le b ę —w iem y, czem b y ła gleba, zanim się stała glebą, oraz czem je s t teraz, kiedy niem a żadnego podobieństw a lub b a r­

dzo m ałe do skały m acierzystej, a przed nam i pozostaje do w yjaśnienia cała droga przem ian, k tó rą p rzebyła skała, prze­

obrażając się w g leb ę, zanim u tw o rzy ła się z niej dana masa g leb y i dane środow isko. Zarazem rozum iem y, że nim kresu teg o dobiegła, p rzed staw iała w etap ach rozw ojow ych coraz to inne m asy i coraz to inne środow iska.

Oto trz y głów ne fazy rozw oju nauki o glebie. K ażda z n ich częściowo swą ro lę spełniła, częściowo spełnia ją dotąd.

B adacze, k tó rzy w idzieli lub widzą w glebie ty lk o masę, w ypracow ali i w ystu djow ali, a zarazem ulepszyli i ulepszają m ineralogiczne, m echaniczne i chem iczne m etody analiz gleby oraz opracow ali w łasności fizyczne gleb. G dyby gleboznaw ­ stw o na te m poprzestało, to , oczyw iście, nie by ło b y dorosło do znaczenia nauki sam odzielnej, są to bowiem m etody, za pom ocą k tó ry c h m ożna badać każdą skałę. To też ta k pojęte, zdaw ało się b y ć bądź częścią geologji, bądź częścią rolnictw a lub t. zw. chem ji rolniczej.

Dopóki g le b y badano na m ałej przestrzeni, w jakiem ś niew ielkiem zam kniętem te ry to rju m , pogląd tak i jako tako w y starczał i trw a ł do tąd , dopóki nie sta ł się ja sn y i w yraźny w pływ k lim atu na pow staw anie gleb i ich k sz ta łto ­

w anie się. Zależność zasiągów geograficznych gleb gKe™ J od k lim atu została w yjaśniona nie drogą rozumo- g|eb w ań lo g iczn ych lecz drogą badań porów naw czych

utw orów gleb o w y ch na w ielkich p rzestrzen iach całego św iata.

W yrw aw szy się z ogłupiającego d ep taka u ta rty c h sza­

blonów i pozbyw szy krótkow idztw a, m yśl gleboznaw cza zer­

w ała się do lo tu i okiem badaw czem ogarnęła kręgi św iata

Mś 27— 30 W s t ę p . 11

(13)

12 P o w sta w a n ie i k ształtow an ie się g le b y . .Ni .27— 30

z krańca do krańcca A podstaw y now ych pojęć ję ły się k sz ta ł­

tow ać p rzy badaniach bądź czarnoziemów, bądź indyjskiego

■reguru, bądź la te ry tu , bądź te ry to rjó w p u sty n n y c h Azji i gleb słonych Am eryki. Zarazem stała się ja sn a zależność w ietrze­

nia n iety lk o od zew nętrznych czynników atm osferycznych lecz i czynników biologicznych, a że rozwój ty c h o sta tn ic h zależy głów nie od danych k lim aty czn ych , a więc i k lim at urósł do godności, jeśli nie jed y n ego , to w każdym razie je d ­ nego z najw ażniejszych czynników g lebotw órczych.

Doniosłość tę gleboznaw cy rosyjscy (Dokuczajew, S ib ir - cew, Glinka) i am eryk ańcy (H ilg a rd ) zrozum ieli najw cześniej i w yprow adzili prawo zależności ty p ó w gleboznaw czych na kuli ziemskiej od pew nych określonych w arunków przy rodzo­

ny ch klim atycznych. I to b y ł jed e n z najw iększych kroków na drodze rozw oju nauki o glebie.

A jed n ak i te n pogląd ju ż nam p rzestał w ystarczać.

W praw dzie nie daje się przew idzieć i zdaje się być mało praw dopodobna możność ro zpatryw ania g leb y jeszcze in a­

czej aniżeli jako m asy, jako środow iska lub jako utw o ru geofizycznego. M ożliwe jed n ak je s t pogłębienie ty c h pojęć, głów nie w szczegółach. W ęższe lub szersze pojm owanie is to ty g leb y je s t m ożliwe w gran icach każdego z pojęć pom ienionych.

B y ł czas, kied y całą w artość użytkow ą gleby Poznawcze6 P ^ P ^ y w a n o jej jed nem u składnikow i—próchnicy („m atière n o ire “ Grandeau). N iew ątpliw ie wielkim krokiem naprzód było w prow adzenie przez L ie b ig 'a teo rji m ineralnej odżyw iania roślin i postaw ienie praw a „m inim um “, a jed n ak i te n pogląd jednocześnie doprow adził do zacieśnie­

nia pojęć, widząc w składnikach pokarm ow ych m ineralnych je d y n ą przyczynę urodzajności g leby. K ażdy pogląd jed n o ­

stronn y , w szczególności zaś jeszcze u ty lita rn y , zawsze zwęża i zacieśnia zakres naszego m yślenia, bo z pośród m nóstw a czynników rozm aitych usiłuje zadowolić się jed n y m i stw o­

rzyć szablon, któ ry m u się zdaje łatw iejszy i prostszy. W adę tę m ają w szystkie nauki, k tó re jednocześnie służą za pod­

staw ę um iejętnościom stonowanym praktycznym . Są one n a ra ­ żone na odw racanie uwagi badacza od ro zm aitych zagadnień, pozornie nie m ających nic w spólnego z prak tyk ą, a skierow y­

wanie jej ku zagadnieniom , od k tó ry c h p rak ty k a oczekuje rozwiązania p y ta ń dotyczących opłacalności pew nych zabie­

gów. Zabiegi te nie w niosły nic do teo rety czn eg o dorobku gleboznaw czego i do rozwoju tej nauki nie p rzyczyniły się wcale, chyba tern jed y n ie, że dostarczy ły pew nego m aterjału faktycznego badaniow ego, k tóry , w innej in te rp re ta c ji i ro zu ­ m ieniu niż tego chce prak ty k a, dowodnie w ykazuje n ie d o ­ stateczność takiego jed n o stro n n eg o rozw iązyw ania zagadnień

(14)

•Nb 27— 30 W s t ę p . 13

gleboznaw czych. P o d naciskiem potrzeb ro lnictw a p rak ty c z ­ nego teo rja próbu je odpow iadać na zadawane mu pytania, stw arzając nowe kierun k i i sposoby pojmowania gleby. W n o ­ szą one zawsze coś nowego do cało k ształtu pojąć starych, lecz poniew aż oczekuje się od nich z b y t w iele i wym aga się od n ich rozw iązania w szystkich zagadnień dotąd niew yjaśnio­

n y c h , w ięc z konieczności kończy się na rozczarow aniu i m oda, k tó rą one w y tw o rzy ły , przechodzi, u stęp ując m iejsca te o rji innej.

N iedaw no tak im m odnym kierunkiem w gleboznaw stw ie b y ły b a k te rje , od k tó ry c h , w edług zdania w ielu praktyków , a naw et i n iek tó ry ch teo rety k ó w , zależeć m iały w szystkie procesy w g leb ie zachodzące i jej własności, jed n em słow em — wszystko. Owem w szystkiem je s t, oczywiście, urodzajność g leby, k tó ra w edług poglądów kilku badaczów am erykańskich zaw isła je d y n ie od w ydzielan y ch przez b ak terje toksyn.

Przez czas pew ien była w gleboznaw stw ie m odna teo rja zeolitów , k tó re m iały zaw iadyw ać absorbcją i decydow ać 0 całym chem izm ie g leb y . Obecnie panuje bardziej doniosła m oda na związki koloidalne w gleb ie zaw arte. D otychczas nauka o koloidach przy czy n iła się do rozw oju gleboznaw stw a niew iele, od niej jed n ak , zdaje się, należy oczekiwać i spo­

dziew ać się nieco więcej niż od teo ry j in n y ch. Rozwój chem ji 1 fizyki koloidów przyczyni się n iew ątpliw ie do w yjaśnienia w ielu zagadnień d oty czący ch zarówno chem izm u gleby, jak i zjaw isk absorb cyjn y ch , k tóre, zdaje się, zależą od sta n u koloi­

dalnego ciał w glebie zaw artych.

W szy stk ie w spom niane p o g ląd y i teo rje są ważne i cie­

kawe, a jed n ak , w porów naniu z zasadniczym sposobem zapa­

try w an ia się na glebę, jak o całość, bardzo drobne. N aprzykład, ciekaw e są dośw iadczenia teo re ty c z n o - p raktyczne w ykony­

w ane od pew nego czasu na polach dośw iadczalnych z nawo­

zami sztucznem i tak iem i jak: m angan, sól kuchenna i t. p., k tóre w prow adzają do g leb y pierw iastki m ające dla roślin znaczenie zaledw ie drugo- lub trzeciorzędne.

R o ln ik - p ra k ty k dziwi się podniesieniu plonów przez składnik, k tó rego roślina nie p otrzeb u je. Zagadnienie to jednak staje się n apraw dę ciekaw e, je śli spojrzym y na nie z p u n k tu w idzenia gleby, jako środow iska. W tern środow isku panuje pew na rów now aga chem iczna, fizyczna i biologiczna, która nie pozw ala ro ślin ie w yzyskać w sposób d o stateczn y zasobów pokarm ow ych g leb y (składników dla roślin najw ażniejszych ja k kwas fosforow y, potas, azot i t. p.). N agle w reakcję w chodzi nowe ciało, bezpośrednio mało dla roślin p rzydatne, w y trąc a ono z rów now agi cały uk ład i sposób działania na się m as, środow isko się zm ienia i to tak radykalnie, że roślina może korzystać z zasobów pokarm ow ych obecnie przez w pro­

(15)

14 P o w sta w a n ie i k szta łto w a n ie się g le b y . Mi 2 7 - 3 0

wadzenie nowego ciała uruchom ionych. Oto przykład, ja k spo­

sób ujęcia d an ych dośw iadczalnych w pływ a na pogłębienie naszych pojęć gleboznaw czych. Bez teg o ujęcia w szystkie nowe teo rje, teo ry jk i i próby dośw iadczalne, n aw et w ted y jeśli rzucają pewne św iatło na jakąś kw estję, są w rez u l­

tacie przez swą jed n o stron n o ść ham ulcem rozw oju pojęć gleboznaw czych.

Je d n o stro n n e je s t naw et i pojęcie k lim atu wprowadzone przez gleboznaw ców rosyjskich (Dokuczajew, Sibtrcew) i am e­

rykańskiej//zY g-izrd). Boć, źe klim at je s t jed n y m z głów nych czynników glebotw órczych, na to zgoda — tu dw uch zdań być nie może. W ysunięcie tego czynnika na plan pierw szy było i je s t ogrom nym postępem w nauce o glebie, ale pam iętać 0 tern należy, jak bardzo czynnik te n je s t złożony. Bo, cóż to je s t k lim a t? 1) J e s t to re z u lta t bardzo ale to bardzo w ielu czynników , w ypadkow a w ielu sił i zjawisk, od k tó ry c h je s t on zależny w wysoki sposób i k tó re należy dobrze przestu- djować, jeśli chcem y naserjo poznać jego w pływ na gleby.

A p rzytem nie je s t to czynnik jed y n y . Są gleby, k tó re w brew klim atow i mają cechy wręcz przeciw ne niż te, k tó re pow stają pod jego działaniem . Zaw dzięczają je one bądź swem u poło­

żeniu orograficznem u, bądź n atu rze skały, z której pow­

stały, bądź wreszcie innym czynnikom , w każdym razie nie klim atowi.

To też pojęcie dzisiejsze, że gleba je s t jedn o-

Pojęcle typu cześnje i m asą i środowiskiem i utw orem geofi­

zycznym , należy pogłębić w ty m sensie, że, wobec nieskończonej ilości czynników ro zm aity ch w pływ ających na kształtow anie się gleby, m am y do czynienia z bardzo wielką ilością środow isk i utw orów geofizycznych, z k tó ry c h jed n e zależą od pew nych właściwości g leb y , jako m asy, inne od pew nych właściwości gleby jako środowiska, inne od pew nych w arunków k lim atycznych. P ogłębieniem kw estji je s t w danym przypadku odrzucenie w szelkich szablonów: fizycznych, ch e ­ m icznych, bakteriologicznych, klim aty czny ch, geologicznych 1 t. p. K ażdy z czynników k ształtu jący ch glebę może w w arun ­ kach sprzyjających uzyskać przew agę i odegrać rolę d ecy ­ dującą w pow staniu takiego a nie innego ty p u gleby. Z dnia na dzień coraz bardziej przyjm uje się i u g ru n to w u je w g le ­ boznaw stw ie, n iejednokrotnie w ypow iadana przez au to ra nin iej­

szego m yśl podjęcia w szechstronnych badań in d y w id u ó w 2)

J) Ob. Pr. Enc. O. W. Ni 7— 9, K lim at i czyn n ik i p ogod y.

2) Sław om ir M ik laszew ski: G leb y Ziem P o lsk ich r. 1906 i w y d . II r. 1912 str. 22 i dalej, i w innych publikacjach.

H ans Brehm. (B oden und P flan ze von E. R ü ssel. D rezd en 1914) V or- vort des deutschen H erausgebers na str. VIII: „ H ejvorzu h eb en ist immer w ie ­ der, das die S ch w ierieg k e it aller B odenp roblem e darin begründ et lie g t, das

(16)

-Ns 27— 30 W s t ę p . 15

gleboznaw czych, w celu ustalenia dla n ich czynników d ecy ­ dujących o pow staniu każdego takiego indyw iduum z osobna.

Te osobniki gleboznaw cze — to są ty p y gleb. K ażdy ty p to zupełnie inne środowisko, któ re badać należy najczęściej zupełnie innem i m etodam i. D la każdego z nich m usim y opracow ać inne m eto d y aby procesy w n ich zachodzące ująć i zrozum iale odtw orzyć. K ażdy ty p je s t pewną zam kniętą całością, pew nym odrębnym św iatem zjawisk. Przekonanie to, głoszone przez a u to ra od la t k ilkunastu, zaczyna pozyskiw ać zwo­

lenników i u g ru n to w y w ać się coraz bardziej. Mam nadzieję, że w etap ie końcow ym swego rozw oju doprowadzi nas ono, zapew ne drogą dłu g ą i m ozolną, ale pewną, do ujęcia isto ty gleby przez poznanie isto ty ty p ów gleb.

Taki kieru n ek badań nad glebam i je s t prostszy niż się napozór w ydaje. Pojęcie zbiorow e „gleb a“, bardzo złożone i n ieu c h w y tn e rozbija się na szereg pojęć (ty p y gleb), copraw da, te ż złożonych ale ju ż zupełnie u c h w y tn y c h , i w nich, drogą elim inow ania czynników m niej w ażnych, dochodzi się do w yjaśnienia działania ty c h , któ re dany ty p w ytw orzy ły i u k sz ta łto w ały . P rz y te m bada się ściśle każdy z czynników tam jen o , gdzie on przew ażnie w ystęp uje, a w ięc je s t do u jęcia łatw iejszy.

O ileż tru d n ie j w ytw orzy ć sobie pojęcie jasn e o tern, czem je s t gleba, na podstaw ie jed neg o ty lk o czynnika glebo- tw órczego, choćby n aw et ta k ważnego i decy d u ­

jąceg o , jakim je s t niew ątpliw ie woda (w zięta za pod-

staw ę jed n ej z o sta tn ic h klasyfikacyj gleb podanej klasyfikacji,

przez w y b itn eg o gleboznaw cę ro sy jsk ieg o —Glinki).

W oda ju ż w jed n ej i tej samej glebie zachow uje się różnie, a co dopiero m ówić o g leb ach ro zm aitych — o krańcow o róż­

n y c h ty p a c h gleb. Z ależnie od rodzaju gleby woda ta je s t ta k różna pod w zględem roli, jaką spełnia jej część jed n a lub drug a, że szeregow anie g leb na podstaw ie ilości wody nie w ydaje mi się m ożliw e, choć w zasadzie je s t to ponętne, bo m am y tu do c zy n ien ia bodaj z jed y n y m czynnikiem w y stęp u ­ jąc y m we w szy stk ich g leb ach i dla w szystkich gleb ważnym.

R o zp atrzm y dla poznania n astręczający ch się tu tru d ­ ności p rzyk ład n astęp u jący .

G leba lóssow a m a pew ne w łasności dotyczące ruchów w niej w ody, inaczej m ówiąc, je s t pew nem środow iskiem ,

der B oden ein Individuum ist das a lso die für den E in zelfall gew on n en en Erfahrungen nicht ohne w e ite r e s auf a lle B öden erw eitert w erd en dürfen.

Wir haben hier also den B egriff des Zustandes, v ie er z. B. in der K o llo id ­ chem ie ein e so b estim m en d e R olle sp ie lt, auch in die B odenkunde einzu- tühren, um dem B oden a ls ein em in steter W eiteren tw ick lu n g begriffenen in d iv id u ellen K om plex gerech t zu w erden.

(17)

16 P o w sta w a n ie i k szta łto w a n ie się gleb y. Na 2 7 - 30

w którem woda krąży w pewien określony sposób. Poniew aż dzięki swej rów noziarnistości, wielkiej jednorodności i stałości składu m echanicznego lóss je s t jed n y m z typów najstalszych i środowiskiem jednem z najm niej zm iennych, to, zdaw ałoby się bezw zględne ilości wody w nim zaw arte m ogłyby służyć za podstaw ę w yróżnienia chociażby odm ian lóssu. Otóż i tu spraw a nie je s t ta k prosta, jak się napozór w ydaje. W eźm y jeno te n sam lóss i pozw ólm y m u osiąść w wodzie po up rzed - niem zm ąceniu lub, jeszcze lepiej, zm yjm y go stopniow o prą­

dem wody do m iejsc niższych ta k ostrożnie, aby jego skład m echaniczny nie u leg ł zmianie.

W rezultacie otrzym am y glebę lossową pozornie niby tak ą samą jak poprzednia. R óżnica będzie polegać na tem , że u tw ó r te n nie je s t eoliczny lecz ułożony przez wodę. Otóż, jako gleby, oba te u tw o ry będą się różniły bardzo silnie. Są to zupełnie inne ty p y gleb w w arunkach jed nej i tej samej w ilgotności. N aw et przepuszczalność utw o ru ułożonego przez wodę będzie o w iele mniejsza, nie mówiąc o in n y ch ru ch a c h wody, któ re w yśledzić i spraw dzić j e s t nam o w iele tru d n ie j.

W ty c h sam ych w arunkach klim atycznych, położeniow ych i przy ty c h sam ych ilościach w ody o trzym yw anych przez glebę pierwszą i drugą ta, k tó ra pow stała drogą wodną, będzie mało przepuszczalna, iłow ata, zimna, nieczynna i w ym agać będzie drenow ania, gdy gleba eoliczna, z której ona pow stała, je s t ciepła, czynna, przew iew na i d ostatecznie sucha.

A przecie w danym przypadku różnice są w yw ołane ty lk o sposobem pow stania gleb y (budową). Ilo ści w ody nic nam tu nie wyjaśniają.

Tak więc zam iast, jak daw niej, m ówić ciągle o glebie jako o czemś jednem , stałem i jed no litem , gleboznaw stw o dzi­

siejsze skłania się do opracow ań własności i zjawisk zachodzą­

cych nie w jakiejś jednej glebie idealnej i napraw dę n ieistn ie ­ jącej, ja k to mimo woli robiono dotychczas, lecz do ścisłych

dan y ch dośw iadczalnych z d o b y ty ch podczas badań jednego i tego samego ty p u gleby , unikając w arunków sztu czn y ch , k tó re by w laboratorjum zm ieniały d any ty p gleby: i ja k a u tw ó r geofizyczny i jako środowisko i naw et czasem jako m asę.

D ane otrzym ane z badań takich zm ienionych próbek, z tak ich

„ tru p ó w “ typów gleb nie są p rzy d atn e do porów nania ich naw et z danem i otrzym anem i z tak ich sam ych ty p ó w gleb ale jeszcze „ży w ych “ w polu, nie mówiąc ju ż o niem ożności zestaw ienia ty c h danych, o ile one są otrzym ane z różnych ty p ó w gleb. Z estaw iać m ożna ty lk o dane pochodzące z badań jednakow ych ty p ó w gleb ale niezm ienionych, lecz znajdują­

cych się w w arunkach n a tu ra ln y c h norm alnych, a d o p iera wnioski z nich w yciągnięte m ożna i należy zestaw ić z w nios­

kami otrzym anem i z badań ty p ó w gleb odm iennych.

(18)

Ma 2 7 - 3 0 W s t ę p . 17

Tym sposobem gleboznaw stw o dzisiejsze powoli wchodzi na to ry bliższego praw d y ujęcia pojęcia „g leby“ przez w yo­

drębn ian ie typów gleb, na podstaw ie ich cech niezm iennych i w łasności obecnie znanych, oraz ściślejszego badania ty ch w łasności i cech drogą badań prow adzonych z osobna nad każdym z u sta lo n y c h typów gleb.

2.

(19)

R O Z D Z IA Ł I.

D e f i n i c j a g l e b y . N a u k a o g l e b ie .

Gleboznaw- G leboznawstw ox) czyli nauka o glebie m a na stwo i jego ceiu w szechstronne zbadanie, ujęcie i przedstaw ie- w^naukach nie: g enezY i pow staw ania gleb, ich rodzajów, skła

przyrodni- du, budow y, własności, przeobrażań, a także spo- czych. sobu ich w ystępow ania i rozm ieszczenia geograficz­

nego na pow ierzchni kuli ziem skiej.

J e s t to sam odzielna czysta wiedza przyrodnicza o w a rto ­ ści czysto teoretycznej przedew szystkiem , o czem prześw iadczenie je s t jed n y m z now szych w szechśw iatow ych dorobków n a u ­

kowych.

W praw dzie gleboznaw stw o ma bardzo daleko idące zastosow ania p raktyczne, co rozum iano ju ż o w iele, wiele wcześniej, uw zględniając, przynajm niej częściowo, zresztą bez isto tn eg o związku z teo rety czn y m całokształtem nauki o glebie, pew ne zagadnienia gleboznaw cze w w ykładach ro ln ictw a, chem ji rolniczej, geologji rolniczej, upraw y roli i roślin oraz m eljoracyj rolnych, a wreszcie wprow adzając w yk łady g leb o ­ znaw stw a na w ydziałach ro ln iczy ch i m eljoracy jny ch, ale to właśnie zasłaniało i bagatelizow ało istotne znaczenie teore­

tyczne tej nauki, wobec czego k a te d ry gleboznaw stw a czysto teo rety czn eg o nie było u nas aż do r. 1921 2).

N ielepiej rzecz się m a i zagranicą, to je s t tam , skąd przyw ykliśm y zazwyczaj czerpać wiedzę i z nią liczyć się przew ażnie, jeśli czasem nie jed y n ie. Mam t u na m yśli głów ­ nie N iem cy, boć większość naszych uczonych u w z g l ę d n i a ł a

*) Franc. P ed o lo g ie; ang. P ed o lo g y ; niem ieck . Bodenkunde: rosyjsk.

rioMBOBńahHie; czesk ie P u d ozn älstvi.

G leba = łacin, glaeba; franc. sol; w ło sk . su olo; rumuń. so l; ang. soil:

czesk . puda; rosyj. riOM Ba.

2) W roku 1921/22 p ow stała na W y d z ia le F ilo z o ficzn y m U n iw ersy tetu W arszaw sk iego pierw sza u nas katedra g leb o zn a w stw a teo rety czn eg o .

(20)

X> 27— y,o D efinicja g le b y . Nauka o g leb ie . 19

naukę niem iecką nadm iernie, wobec nauki in ny ch narodów , naw et francuskiej i angielskiej, nie mówiąc ju ż o pozostałych.

W gleboznaw stw ie „lux v e n it eodem tem pore S zk oły

e t modo ex o rien te e t ex o c c id e n te “. W czasie Amerykań- praw ie ty m sam ym i z rozm achem jednakow ym ska * k°syl' to ru ją nowe drogi gleboznaw stw u um iejętnem u s a‘

H ilgard w A m eryce, Sibircew i inni z t. zw. Dokuczajew skiej szkoły w R osji E uropejskiej i A zjatyckiej. Świeży powiew płynie do w ypróbow anej i doświadczonej w spraw ach nau k o ­ w ych E u ro p y jednocześnie ze w schodu i z zachodu.

Ta praw ie jednoczesność i niezależna praw ie id en ty cz­

ność poruszonych now ych zagadnień gleboznaw czych je s t godna zastanow ienia. P o d k reśla ona d obitnie c h a ra k te r g le­

boznawstwa, jako nauki przyrodniczej czysto teo rety czn ej, n ietylk o bowiem czas jej pow stania i rozwoju, jako nauki sam odzielnej, p rzy p adł na chw ilę ta k potężnego w czasach ostatn ich postępu i rozkw itu podstaw ow ych nauk przyrodni­

czych i by ł im podległy, ale i m iejsca pow stania now ych prądów gleboznaw czych zależą całkow icie od w arunków przy­

rodzonych te ry to rjó w w spom nianych. Zarów no na Dalekim Zachodzie (F ar W e s t’cie) 1), jak i w m ało zaludnionych prze­

strzeniach R osji E uropejskiej, a później i A zjatyckiej stało się nieodzownem , choćby ty lk o dla celów czysto p rak tyczny ch osadniczych, ogarnięcie okiem badawczem i kry tyczn em cało­

kształtu przejaw ów oddziaływ ania sił przyro dzo ny ch na pow ierzchnię skorupy ziem skiej, zam iast jed y n ie m ozolnego p rzyglądania się i badania właściwości jedn ej jakiejś gleby na te ry to iju m tak nikłem , co do swej światow ej rozciągłości, jakiem są m iedze graniczne pola dośw iadczalnego niem ieckiego

„ag rik u ltu rc h e m ik a “. Z siłą przem ożną narzuciła się wówczas potrzeba, a raczej konieczność stw orzenia gleboznaw stw a, jako um iejętności, k tó ra, nie porzucając m ozolnego i ciasnego, choć niew ątpliw ie pożytecznego „d łu b a n ia “ fragm entów zja­

wisk zachodzących w glebie, bez ściślejszego ich związku z całością, wznosi potężne zręby nauki, m ającej na celu bada­

nie przejaw ów energji słonecznej w jej oddziaływ aniu na całą pow ierzchnię kuli ziem skiej.

P od w pływ em tej en erg ji słonecznej rodzi się

z miazgi skalnej na całym naziom ie naszego globu en^ P*y*j0 praw ie organizm , nieledw ie tw ó r żyw y, ru ch liw y necŹneSj ° w swej zm ienności zależnie od napięcia tej energji

glebotw órczej.

In ten sy w n o ść ty c h zmian, a naw et i ich jakość zależy od w ielkości insolacji (u sło n eczn ien ia2).

') H ilgard prof. U n iw . w B e rk eley — C alifornia. Zm. w r. 1916.

2) O bacz: Pr. Enc. G osp. W iejsk. Ns 7 — 9.

(21)

20 P ow staw anie i k szta łto w a n ie się g leb y . Xs 27— 30

To też pow ierzchnia skorupy ziemskiej dziw nie się ró żn i­

cuje, przypom inając poniekąd, jak g d y b y kliszę fotograficzną, k tó ra w różnych m iejscach rozm aicie silnie naśw ietlona, u trw ala się niejednakow o i daje obraz ściśle odpow iadający sile naśw ietlenia, a więc ilościom zużytej energji słonecznej.

S tąd płyną pewne praw idłow ości w grupow em rozm ieszczeniu geograficznem gleb rozm aitych w y stęp u jący ch zazwyczaj g ru ­ pami sobie pokrew nem i.

Snując dalej tę analogję (jak każda zresztą analogję je d y ­ nie u łatw iającą zrozum ienie zjawisk gleboznaw czych, a nie bezwzględnie słuszną), zda się zwrócić uw agę na większe zróżnicowanie pow ierzchni skorupy ziemskiej aniżeli św iatło — cieni jednej kliszy. J e s t to fak t zrozum iały, boć każda skała powierzchowna skorupy ziem skiej, to klisza innej czułości, zaś woda opadowa, a właściwiej roztw ory krążące w glebach - skałach, to inny, conajm niej ilościowo, je śli się ta k w yrazić wolno, utrwalacz n aśw ietleń energji słonecznej. G d yby ziem ia b y ła ściśle kulista, pozbawiona w yniosłości i w głębień (kotlin) oraz jednolicie p o k ry ta jed n y m rodzajem skały, to m ielibyśm y bardzo praw idłow e pasy gleb, następ u jące z m atem aty czn ą dokładnością kolejno w swoich odm ianach i w łasnościach od rów nika, aż do obu biegunów . S tąd m apa gleb jednoro dn ej pow ierzchni kuli ziemskiej w ykonana barw nie, g d y b y nie było gór i mórz, robiłaby w rażenie tęc z y podwójnej sprzęgniętej barw ą czerwoną na rów niku. W rzeczyw istości prócz ró żn o ­ rodności skał w y ch ylający ch się na pow ierzchnię naszej p la ­ n e ty , zm iany lokalne zarówno fizyczne (nprz. barw a, z ia rn i­

stość i t. p.), bądź topograficzne (nprz. biegun, rów nik, zw rotnik, w yniesienie nad poziom m orza i t. p.), bądź też rzeźba m ie j­

scowości (nprz. w ystaw a, k ą t pochylenia, rów nina, falistość, urw isko i t. p.) skorupy ziemskiej i ich wzajem ne oddziały ­ wanie klim atyczne w yw ołują splot w arunków zw iększania się lub zm niejszania się ilości energji słonecznej, czynnej p rzy zamianie skał na pow ierzchni k u li ziemskiej w g leb y i n ie ­ skończenie zwiększają jej różnorodność.

D opiero świadomość faktów pow yższych może być głów ną w y ty czn ą tej młodej gałęzi nauk przyrodniczych. T u dopiero u rasta ona do godności teo rety czn ej sam odzielnej nauki p rz y ­ rodniczej.

Celem gleboznaw stw a je s t uchw ycenie przejaw ów p u lsu ­ jącego pod w pływem energ ji słonecznej życia pokryw y

Definicja zew nętrznej naszej p lan e ty w każdem m iejsca jej

gleby. pow ierzchni oraz zobrazow ania faz ty c h przeobrażeń skalnych. Gleba bowiem j e s t niew ątpliw ie skałą l), w praw dzie

!) Skałą nazyw am y sk up ienie m inerału lub m inerałów w y stęp u ją ce w skorupie ziem sk iej na takiej przestrzeni lub w takiej ilo ści, że to ma zn a ­ czen ie i g e o lo g ic zn e.

(22)

S i 27— 30 D efinicja g leb y . Nauka o g leb ie . 21

przeobrażoną, m etam orficzną, niem niej jed n ak skałą pow ­ stającą z innych ska ł litosfery pod działaniem, atm o, hydro , i biosfery w praw ionych w rn ch i pobudzonych do tego dzia­

łania przez energję słoneczną. Jednocześnie je s t ona niem niej i środow iskiem , w którem i na którem żyją o rg a n izm y roślinne i zwierzęce.

C zy m oże przeto zo o - lub fito g eo g r a f lub zoo- czy fito e - Zastosowa- k o lo g m ów ić o sw ojej sp ecjalności b ez je d n o cz esn eg o u w zg lęd - nie glebo- nien ia g leb badanych terytorjów ; czyż m oże bez badania g leb y znawstwa, rozw ik łać przyczyny sk up ień i zb io ro w isk roślin nych lub zw ierzęcych ? C zy g o d zi się antro p o lo g o w i lub a rch eo lo g o w i, ż e n ie w sp om n ę o geografie, m ów ić o daw nych rasach i ich rozw oju bez u w zg lę d n ien ia g leb y , warunku­

jącej byt lu d ów i ich rozw ój w czasach za m ierzch łych za p ew n e o w ie le siln iej an iżeli obecnie? C zy m oże h istoryk zdać so b ie jasn o sp raw ę ze w szy stk ich u k szta łto w a ó p o lity czn y c h lub ze zjaw isk p ow staw ań skupień lud zk ich, nie biorąc zu p ełn ie pod u w a g ę g leb y i jej odm ian, nprz. nie licząc s ię z taktem , źe autochtoni osiadali na sta łe zap ew n e zazw yczaj lub m oże p rzed ew szy stk iem na gleb ach nie z a w sz e (ob ecn ie) najlepszych, lec z raczej (w ó w cza s) n ajłatw iejszych do upraw y i w ó w cza s już do upraw y zdatnych, a g le b y c zę sto isto tn ie le p sz e , ale na razie je szc z e n ie g o to w e do upraw y (zam okre) lub w ym agające w ięcej środków tech n iczn y ch , zajm ow ali praw do­

p od obn ie już o w ie le później ci p rzy b y sze , którzy dla tych lub inn ych p o w o ­ d ó w p rzyw ęd row ali do kraju już o b sa d z o n e g o i sk o lo n izo w a n eg o przez p ierw szy ch .

O to jak w nauce o g le b ie znajdują po d sta w ę p ew n e zagadnienia z d zied zin przyrody martwej i ży w ej łą czn ie z zagadnieniam i hu m anistycz- n em i badającem i do p ew n eg o stopnia e k o lo g ję ludzką.

M otorem w praw iającym w ru c h potężną maszy-

n erję tej kuźni glebotw órczej, tego n atu raln eg o Zn"ęnn°ść lab o ra to iju m przeobrażeń fizycznych, chem icznych

i biologicznych, jak ie widzim y w glebach, je s t słońce. W a ­ runki przyrodzone m iejscow e — to k o m u ta to r napięć energji słonecznej. Stopień zachm urzenia i zm ienne ilości pary wodnej w pow ietrzu atm osferycznem — to ek rany przy tłum iające i zmniejszające działanie naśw ietlenia (insolacji, usłonecznienia).

Oto p rzy czyny zmienności i ruchliw ości gleb n iety lk o jako środowisk, ale i jako utw orów geofizycznych.

Cechuje je zm ienność dw ojakiego rodzaju.

Jed n e zm iany, to p o tęgując się, to słabnąc, pow tarzają się perjodycznie w okresach rocznych, a zależne od pór roku stanow ią w jeg o ciągu zam knięty skończony pow rotny cykl zmienności. D rugie zm ia n y nieperjodyczne i niepowrotne roz­

poczynają się w sam ym zaczątku przeobrażania się skały m acierzystej w gleb ę i ustaw icznie a ciągle postęp ują w pew ­

(23)

22 P o w sta w a n ie i k ształtow an ie się g leb y . JSfs 27— 30

nym określonym kierunku przez cały czas „życia g le b y “ x).

Trw ają one zarówno podczas, jak gdyb y , „dzieciństw a“ gleby, (gdy skała m acierzysta pod w pływ em czynników glebotw ór- czych i k ształtu jący ch glebę jeszcze niezupełnie zdążyła przeobrazić się w ty p gleby właściwy danym w arunkom przyrodzonym ), jak i w okresie jej „dojrzałości“, (gdy gleba je s t ju ż ty p em skończonym), a niem niej w fazie jej „starzenia się “ aż do samego zaniku gleby, jako ty p u — jej, jak g dy b y

„śm ierci“, (kiedy dzięki procesom geologicznym pogrzebana pod nowem i pokładam i stanie się glebą kopalną, bądź rozw iana lub zm yta ulegnie zniszczeniu, bądź te ż wobec długo trw ałej zmiany w arunków klim aty czny ch przeobrazi się w glebę innego typu).

To też choć te utw o ry geofizyczne są niew ąt- Swolstość p iiwje sk a la m i pow stałem i lub pow stającem i z lito- PrZgl°ebry Żen sfery zm ienionej i zm ienianej przez łączne działanie ałmo-, hydro - i biosfery, a więc, jako zm etam orfi- zowana pow ierzchow na część skorupy ziem skiej, m ogłyby być rozważane w petro grafji w dziale skał m etam orficznych, lecz swoistość tego przeobrażenia — staw iając g leb y na rub ieży przyrody m artw ej i żyw ej, a jednocześnie, budując pom ost pom iędzy m inerałam i a organizm am i przez w ytw arzanie jak- gdyby ich w spółżycia — daje w w yniku końcowym skały- środow iska—utw o ry wysoce ch arak te ry sty c z n e swą w spom nianą zm iennością i ruch liw ą plastycznością, co ju ż z b y t silnie odbiega od cech w łaściw ych innym skałom m etam orficznym .

Cechy gleb ta k ch arak te ry sty c z n e ja k zależność od k li­

m atu, ścisły związek oraz oddziaływ anie w nich w zajem ne na siebie św iata organizow anego i m ineralnego, a także praw idło­

wość rozmieszczenia gleb na pow ierzchni kuli ziem skiej, czego nie widzim y w innych u tw o rach geologicznych, zm uszają nas do w yodrębnienia i w ydzielenia z nauki o skałach zagadnień dotyczący ch gleby w osobną (ideą przew odnią i m etodam i z b y t luźno związaną z geologją i petrografją) um iejętność, której zadaniem je s t jednocześnie i u chw ycenie ciąg łych prze­

*) S tyk ające się sta le bezpośredn io p o w ietrze, w od a i ląd działają na sie b ie w zajem , dzięk i nieustannem u ogrzew aniu naszej p la n ety przez sło ń ce. Czy b ęd ziem y się zapatryw ać na to o grzew an ie, jako na b ezp ośred n i d o p ły w energji ze słońca, czy też m ieć je b ędziem y za energję p rom ien istą, to nie sta n o w i isto ty rzeczy. Bądź jak bądź, pow ierzch n ia kuli ziem sk iej ogrzew a się i m ięd zy jej częściam i sk ład ow em i (pow ietrzem , w od ą a lądem ) zach odzi ca ły szereg, w yw ołan ych przez to .c iep ło * zjaw isk, przeobrażeń, zm ian i w ym ian, których całok ształt można nazw ać życiem n a sze j planety.

Dodajm y do te g o działalność św iata roślin n ego i zw ier zę ce g o , biorąc je d n o ­ cześn ie pod uw agę jed yn ie przeobrażenia ty lk o p ow ierzch n io w y ch stałych w arstw skorupy ziem sk iej, w ó w cza s rezultatem tej d zia ła ln o ści energji s ło ­ necznej b ęd zie „ży c ie gleby'1, k tórego in ten sy w n o ść musi za leżeć od ilo ści energji otrzym anej przez ziem ię od słońca.

(24)

JSTb 27— 30 D efin icja g leb y . Nauka o g leb ie. 23

mian tego ruchliw ego środowiska, czyli, krótko mówiąc, z o b ra ­ zowanie „życia g le b y “.

S k a ły - g leb y w przeciw ieństw ie do skał in n y ch mogą służyć roślinom za siedlisko. Siedliska te, zależnie od rodza­

jów gleby, byw ają gorsze lub lepsze i są dla bytow ania, w zrostu i rozw oju ty c h lub in n y ch roślin zgoła różnem i śro­

dowiskami niezm iernie, w porów naniu do skal in n y ch , ruchli- wemi i zmiennem i pod w pływ em czynników w ew nętrznych i zew nętrznych.

Św iat organizow any, w zespole z innem i siłami n a tu ry , pow oduje pow staw anie g leby , a gleba, w spółdziałając z tem iż siłami, dopom aga do tw orzenia się św iata organizowanego.

Takiego ścisłego związku i zespolenia m iędzy przyrodą żywą i m artw ą nie m ożem y zauw ażyć w inn ych utw orach, stanow iących części skorupy ziem skiej.

To g leb y głów nie przyczyniają się do krążenia w p rzy ­ rodzie bezw odnika kwasu w ęglow ego i azotu drogą wiązania i uw alniania się ty c h składników, biorąc udział w światow ej w ym ianie m aterji w stopniu o wiele większym niż inne części litosfery.

Zatem gleb a je s t to ogniwo ściśle łączące i zespalające z sobą p rzyrodę żyw ą i m artw ą, św iat m ineralny ze św iatem zwierzęcym ; — to te re n w spółżycia utw orów organizow anych i nieorganizow anych; — to środow isko ciągłych a najróżno­

rodniejszych procesów: fizycznych, chem icznych i biologicznych, we w zajem nem na siebie bardzo silnem oddziaływ aniu, często decydującem tak o ty m lub innym kieru n k u procesów pomie- nionycli, jak i o sile ich napięcia i szybkości przebiegu. Nprz., w naszym klim acie w zim ie przew ażają w glebie procesy fizyczne, wczesną wiosną i późną jesienią procesy chemiczne, w porze yóżno-wiosennej, letniej i wczesno -jesiennej (w okresie w egietacyjnym ) procesy biologiczne.

T eo retyczn e ujęcie i uzm ysłow ienie sobie ty c h środowisk je s t zgoła niełatw e i zawiłe. Im bardziej je poznajem y, tern więcej poglądy na nie zyskują na głębokości a, coraz b a r­

dziej dalekie od niedaw no jeszcze przem ożnie p anujących w yobrażeń o glebie, jako o masie stałej w sw ych w łasnościach fizycznych i chem icznych, zmuszają nas do p rzyznania za Ciceronem, że chociaż: „N ihil est hom inis m en ti v e rita tis luce d u lc iu s“, sed „Q uanto d iu tiu s considero ta n to m ihi res vide- tu r o b scu rio r“ 1).

Trudność (badania) i „m roki“ odkryw anych w „słodkiem “ św ietle praw dy głębi zagadnień gleboznaw czych polegają na

') „N iem a nic m ilsze g o dla um ysłu lu d zk iego od św iatła prawdy*

lecz „Im dłużej rozw ażam , tem mi się rzecz w id z i m roczn iejszą“ (tem bar­

dziej zda mi się sp o strzeg a ć coraz m roczn iejsze dale jej przepastnej g łęb i).

Cytaty

Powiązane dokumenty

O kazuje się, że więż akustyczna rozpoczyna się przed wykluciem się piskląt, w ciągu p aru ostatnich dni wysia­..

Koziofowa i Boniecka • [9] podają, że w ostrych zatruciach nieorganicz- nymi związkami rtęci, leczenie BAL-em daje dobr· e wyniki, natomiast w przypadlkach

macz słusznie zrezygnował z dosłowności. Dziwna to książka, skoro przetrwała bez szwanku obie wojny światowe i jest nadal ulubioną lekturą młodzieży - i nie

Nasz bohater nigdy jednak nie zapomniał, kim naprawdę jest, do czego walnie przyczynił się Wajdelota, który mu przypominał swymi pieśniami i opowieściami o Litwie.. Gdy

Chyba jednak najważniejszym jej atutem jest to, że z uwagi na braki danych o popytowej stronie rynku pracy w statystyce publicznej (tj. o wielkości oraz o strukturze zatrudnienia

Przy montażu instalacji wodociągowej zachować normatywne odległości przewodów od innych instalacji oraz wysokości zamontowania przyborów sanitarnych.. Instalacje wody

Do wszystkich członków wspólnot: Rycerstwa Niepokalanej, Róż Różańcowych, Margaretek, szczególnie z poza naszej parafii, którzy przyczynili się do piękna tego Domu Matki

Zakłada się, że w pierwszym etapie procesu optymalizacji powinien być testowany możliwie obszerny zbiór rozwiązań zagadnienia (stąd: breadth)'. w zbiorze