• Nie Znaleziono Wyników

Lublin w połowie lat 50. - Romuald Dylewski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Lublin w połowie lat 50. - Romuald Dylewski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ROMUALD DYLEWSKI

ur. 1924; Łęczna

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe projekt Lublin. Opowieść o mieście, Podzamcze, Stare Miasto, osiedla mieszkaniowe, trasa W-Z, plan

urbanistyczny Lublina, Lubelska Pracownia Urbanistyczna

Lublin w połowie lat 50.

Jak przyjechałem, to Lublin nie robił złego wrażenia. Miał jeszcze swój przedwojenny urok, [ale] nie było już kilku dzielnic, zwłaszcza tych [z] otoczenia Zamku, tej dzielnicy żydowskiej, ale za to był już wtedy ten plac przed Zamkiem. Stare Miasto wyśmienicie wyglądało, dlatego że było świeżo po renowacji. Tak że miasto robiło dobre wrażenie. Było małe, bo właściwie [nie było nic] poza tym obszarem przedwojennym i pewną ilością jakichś nowych osiedli, ale małych raczej. Racławicka Dzielnica Mieszkaniowa, Tatary – jak ja przyjechałem, to były budowane. A tych wielkich dzielnic nie było. Ale za to były pola, były przepiękne wąwozy, był malowniczy krajobraz i to było blisko tego miasta, zatem miasto [robiło] bardzo dobre wrażenie. Bardzo łatwo było wyjść z domu na pola, wyjść w te wąwozy, były przepiękne naprawdę, które niestety myśmy zniszczyli – trochę urbaniści, trochę wykonawcy, trochę ludzie. Zniszczyliśmy te przepiękne bezpośrednie okolice Lublina.

W tej chwili trudno sobie nawet wyobrazić, ale na przykład dolina rzeki Czechówki to było unikalne piękno.

Tu [pojawia się] jeden z tematów – kontrowersja trasy W-Z. Kontrowersja, bo z jednej strony ona ma wyśmienitą lokalizację, dlatego że ona leży jak gdyby w takim terenie niezabudowanym, wobec tego jest stosunkowo mało kolizyjna, mało przeszkadza ludziom, hałas jej nie jest tak uciążliwy, dlatego że nie ma blisko domów, ale nie bierze się pod uwagę, że ona zniszczyła jedną z najpiękniejszych dolin Lublina. Ta dolina mogła być naprawdę rewelacją, gdyby była zachowana.

Tak wyglądał Lublin, kiedy ja tutaj przyjechałem. To akurat zbiegło się z tak zwanym okresem polskiego października i odwilży, więc trochę ulżyło, ten okres stalinowski minął, notabene ten protektor Lublina, czyli [Bolesław] Bierut, umarł.

Zostałem delegowany zupełnie konkretnie, mianowicie na kierownika Pracowni Urbanistycznej miasta Lublina, tak że przyjechałem do konkretnej pracy. Byłem delegowany wręcz przez ministerstwo, przez Komitet Urbanistyki i Architektury, który

(2)

mnie delegował do Lublina, żebym tu został po to, żeby opracować plan Lublina. Po wojnie były wprawdzie robione próby planu, ale one wszystkie były odrzucane; były przypadkowo robione, zresztą w Warszawie częściowo, nie było fachowców.

Data i miejsce nagrania 2005-04-19, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

[W domu] miałam takie starsze towarzystwo zawsze - babcia i ciocia, no to już starsze osoby, wiec przyjaźniłam się z tymi dziećmi z Wilczego Przewozu.. Miałam bardzo

To było kino luksusowe, hol duży, schody na górę, lustro na całej ścianie, schody się rozchodziły w jedną i drugą stronę, piękne było kino. Później było

Miejsce i czas wydarzeń Kraśnik, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe projekt Ostatni świadkowie, dwudziestolecie.. międzywojenne, życie codzienne, Kraśnik, Żydzi, Żydzi

Naprzeciwko tego kościółka, co jest na górce, to tam same żydowskie sklepy były, żydowskie domy, a jak szło się to prawie nie widziało się Polaków.. Mało sklepów polskich

I pamiętam któregoś wieczoru właśnie zebraliśmy się gdzieś tak mniej więcej w tym właśnie gronie – Janusz Zaorski, Tomasz Zygadło, i co ciekawe, obecna minister

Przyjęcie żydowskie zaczyna się od słodyczy, niesamowite ilości piekielnie słodkich tortów, ciast, napojów, to wszystko bardzo słodkie.. Kolejną potrawą

A to do Poniatowej, a to do Lubartowa, a to w różnych salach lubelskich poza kawiarnią „Czarcią Łapą” [kabaret grał].. No zawitaliśmy parę razy do Poniatowej, z tego

[Kiedy] [chciał] sobie coś od czasu do czasu zarchiwizować ([ponieważ] być może kiedyś jeszcze się przyda), to wymagało już użycia samochodu, żeby pojechać w konkretne