• Nie Znaleziono Wyników

Studia w Warszawie - Kaziemirz Arasimowicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Studia w Warszawie - Kaziemirz Arasimowicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

KAZIMIERZ ARASIMOWICZ

ur. 1911; Andrzejewo

Miejsce i czas wydarzeń Warszawa, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Warszawa, dwudziestolecie międzywojenne, studia, filologia klasyczna, korepetycje, Edwin Huber

Studia w Warszawie

Miałem 300 złotych [odłożone], myślę to świat przede mną, nie będę tu tkwić w ośrodku dla niezamożnej młodzieży, tylko idę do Warszawy, na studia. Zamiast zapisać się na przykład na prawo, gdzie się nie chodzi na wykłady, czasem się tam człowiek pokaże, żeby w indeksie profesor wpisał swoje nazwisko. Uczyłem się tylko rok łaciny, ale to wystarczyło, żeby zdać maturę humanistyczną jako ekstern.

Zapisałem się na filologię klasyczną, trzeba było się puknąć w głowę, ale ja się dopiero teraz pukam, po tam dziesiątkach lat. Filologia klasyczna wymagała codziennego bycia na zajęciach, najpierw proseminarium, potem seminarium. Trzeba być ciągle w kontakcie z asystentami, z profesorami. Zamieszkałem w tym wielkim domu akademickim, na placu Napoleona, 14 złotych trzeba płacić, skąd tu wziąć, ale tak jakoś udało mi się dawać korepetycje. Z placu Napoleona chodziłem na Saską Kępę, na korepetycje. Cały czas pieszo, 20 groszy kosztował tramwaj na Saską Kępę, oszczędzałem te 20 groszy, bo musiałem. Drugiego [ucznia miałem] gdzieś w okolicach Żelaznej, jakaś uliczka tam. Sympatyczni byli [uczniowie]. Uczyłem ich, aż któregoś dnia zacząłem uczyć syna intendenta szpitala ewangelickiego. Najpierw to chodziłem na lekcje do tego szpitala, ten chłopiec się tam pojawiał o odpowiedniej porze. Później [jego rodzice] wpadli na pomysł, że ja nie będę przychodził na te lekcje do szpitala, tylko zamieszkam u nich w Zielonce pod Warszawą, oni tam willę mieli.

Oni tam bardzo pomagali mi, ubierali mnie i wszystko robili co mogli, żeby mi pomóc, także fajnie mi się tam żyło. Tam ja przemieszkałem u nich aż do wybuchu wojny.

[Rodzina nazywała się] Huber, typowo po niemiecku. Tam byli dziadkowie, którzy to prawie nie mówili po polsku, ze sobą mówili wyłącznie po niemiecku. Pan Edwin Huber i jego żona to doskonale mówili po niemiecku, ale w domu mówili po polsku.

Mieli trzech synów, dwóch już było studentami, jak ja się tam zjawiłem, a najmłodszego przygotowywałem do matury. Chłopcy byli już takimi Polakami, że o Niemcach mówili „Szkopy”To jest ciekawe, że brat pana Hubera, Jan, mówi któregoś dnia: „Co to jest –ówi- ja nie dostaję wezwanie do wojska. Koledzy już są w

(2)

szeregach –ówi – ja siedzę i czekam.”Niemiec, ledwie w pierwszym pokoleniu Polak.

To mnie zdziwiło, że idzie, chce bić Niemców. Pan Edwin miał trzech braci, i drugi z tych braci, Rudolf brał udział w walkach legionów, wie pan, legionów Piłsudskiego z Rosjanami, z Niemcami i dostał działkę rolną na Kresach.

Data i miejsce nagrania 2005-02-24, Puławy

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Weronika Prokopczuk

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tam koledzy z 7, 8 klasy palili papierosy, a myśmy gówniarze z klasy 2, 3 krzyczeli: „Wychodek się pali!” To było dobre gimnazjum, nauczyciele byli wykwalifikowani,

Słowa kluczowe Rogoźno, dwudziestolecie międzywojenne, Jabłonna, hufiec junacki, praca w hufcu junackim, komendatura, warunki życia.. Praca w

Kazali temu Żydowi wleźć na ten śmietnik, otwierać klapę, wskakiwać na dół, do tego śmietnika i zamykali pod nim klapę, jeszcze po tej klapie pałą walnął zawsze ten Niemiec

Jak tam gdzie dom stawiał to z ciekawości wskoczułem na rower i do ojca [jechałem], z ciekawości jak tam długo robi się.. Tak pomału przyglądałem się jak tam te zamki się

To, co się działo przed [19]81 rokiem jest dla mnie ciężkie; ciężkie wspomnienia, bo wiele osób zostało aresztowanych, wielu zostało pobitych i ten rok zakończył się bardzo

To było bardzo ciekawe, on mówił z pasją, czasem nawiązywał do [różnych] sytuacji, myśmy to wszystko chłonęli, bardzo nam się to podobało.. Ale bardziej jeszcze takimi

[…] był wity wianek ten na, na polu iii tak zbierany najładniejszy, wybierali naj, jak postawili tego dziesiątka to, to wybierały tam każdy tam po ileś te kłósek wybierał i

Nie wiem dlaczego, czy też podejrzewali, czy też matka się bała, że ponieważ tam jest ten obywatel turecki, żeby nie było jakiegoś przeszukania.... ona znalazła, poleciła