• Nie Znaleziono Wyników

Najbliższa rodzina - Kaziemirz Arasimowicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Najbliższa rodzina - Kaziemirz Arasimowicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

KAZIMIERZ ARASIMOWICZ

ur. Andrzejewo; 1911

Miejsce i czas wydarzeń Andrzejewo, duwdziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Andrzejewo, duwdziestolecie międzywojenne, rodzina, matka, ojciec, rodzeństwo, dziadek, praca ojca

Najbliższa rodzina

Nazywam się Kazimierz Tadeusz Arasimowicz, mam prawie 100 lat. Urodziłem się w roku pańskim 1911, jako syn nauczyciela wiejskiego. Mama nazywała się Melania, a ojciec był Jan. Moja mama zdeklasowała się wychodząc za niego, bo była ziemianką, córką tego, kto się nazywał dziedzicem na owe czasy. Z tamtych czasów pamiętam, że był to majątek upadający, mianowicie właściciel tego majątku – mój dziadek, nie interesował się tokiem spraw majątku, tylko leżał na safianowej kanapie i czytał książki. Dziadek Władysław miał majątek składający się z 18 włók [czyli] trochę więcej niż pół hektara. Chyba mniej więcej co rok jedną włókę sprzedawał, parcelował między chłopów. Także w końcu moja mama, siostra mojej mamy i wujek Lucio, właściciel 100 morgowego folwarku, odziedziczyli już tylko 6 włók. Wujek dostał tam większość tego wszystkiego, moja mama dostała, ponieważ wybrała posag w gotówce wychodząc za mojego ojca, to dostała tylko 20 morgów. Na tych 20 morgach mój ojciec pobudował chałupinkę czteroizbową taką i budynki gospodarcze – stodółkę i obórkę. Mój ojciec był nauczycielem szkoły powszechnej. Mama wychowywała dzieci, nie pracowała. [Urodziłem się] w Andrzejewie, jak ja się tam podchowałem, to mojego ojca przeniesiono z Andrzejewa do wsi Zawisty. To taka wieś szlachty zagrodowej, wszyscy się tam nazywali Zawistowscy. Tam się wychowywałem pod okiem mamy, ojciec był szalenie zajęty. Także wychowała i kształciła mnie od samego początku mama. Ona mnie nauczyła czytać, pisać. Tak zawsze było, że mieszkaliśmy przy szkole, pamiętam szkołę we wsi Zuzela, tam ja czasami się przysłuchiwałem lekcjom ojca, a czasami ojciec mnie wzywał żebym pokazał jak chłopiec w tym wieku czyta. Czytałem głośno żeby ta dziatwa wiejska w różnych oddziałach wiedziała, że dużo młodszy od nich chłopiec czyta znacznie lepiej. Miałem troje rodzeństwa, byłem najmłodszy. Starsi uczyli się już w gimnazjum w Łomży, siostra i brat, a jeden z braci w szkole technicznej, w szkole przemysłu drzewnego. Tam w tej szkole, w tym gimnazjum uczyłem się przez 3 lata, zdałem od razu do 2 klasy, nie chodziłem do klasy 1, zdałem do 2 klasy. Pamiętam, że to

(2)

zawsze była wielka wyprawa do Łomży, do szkoły. Jechaliśmy wozem pełnym prowiantów w postaci kasz, mąki, tam to się wiozło i babcia jechała, bo utrzymywała taką stancję i na niej nam gotowała.

Ojciec umarł [gdy miał] 53 lata w [19]25 roku, miałem wtedy 14 lat. Moje rodzeństwo zmarło na gruźlicę, po ojcu. Tak rok po roku, w wieku lat 20. Najstarszy [brat] Heniek z 1905 roku. To on się nie trzymał domu, komunizował w Łomży, tam działał w jakimś związku młodzieży socjalistycznej. W końcu znalazł się w więzieniu, siedział w jakimś ciężkim więzieniu, chyba we Wronkach. Później jakoś wyemigrował, do Francji.

Siostra, śliczna dziewczyna, zapisała się na studia i zaraz umarła. Drugi brat był w szkole przemysłu drzewnego, była taka jedyna w Polsce szkoła w Łomży.

Data i miejsce nagrania 2005-02-24, Puławy

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Weronika Prokopczuk

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Matka mówiła, że dobry, tylko jakoś tam taki był, że nie mógł się wyrobić z zapłatą, to przepraszał, na pole przyjechał, prosił, i za jakiś czas wynagrodził.. Że dziedzic

Tu [w dokumentach] jest właśnie bzdura, która mnie strasznie rusza, bo jest napisane, że w okresie międzywojennym [majątek] dzierżawiony był przez

Hodowało się wieprza do takiej tuszy, że już nie mógł wstawać, żeby miał jak najwięcej tłuszczu, żeby natopić później tego smalcu, nakroić słoniny, nasolić. To

Skończyłem szkołę rolniczą w [19]30 i wtedy wybuchł wielki kryzys gospodarczy, w całej Europie zresztą i znalazłem się bez pracy, to znaczy nie mogłem otrzymać pracy, bo

Mój ojciec urodził się w 1885 roku, a więc już miałby teraz 120 lat. Mama była o dwa lata

Dorobiłem się tego, że na drugi dzień po tej komisji wyczytują mnie w rozkazie jako idącego do cywila. Dobrym byłem żołnierzem,

Dalej, nigdy się nie nudzić, nie mieć ani chwili nudy, zawsze coś tam takiego się znajdzie, coś tam przeczytać, znajdzie się coś zobaczyć.. Człowiek wtedy idzie nad wodę, do

Natomiast rodzice przenieśli się znowu, ale już każde z nich z osobna, ojciec otrzymał posadę dyrektora gimnazjum w Zambrowie. Klimat Zambrowa był fatalny dla mojej matki,