• Nie Znaleziono Wyników

Praca w hufcu junackim - Kaziemirz Arasimowicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Praca w hufcu junackim - Kaziemirz Arasimowicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

KAZIMIERZ ARASIMOWICZ

ur. 1911; Andrzejewo

Miejsce i czas wydarzeń Rogoźno, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Rogoźno, dwudziestolecie międzywojenne, Jabłonna, hufiec junacki, praca w hufcu junackim, komendatura, warunki życia

Praca w hufcu junackim

W roku pańskim [19]34 znalazłem się w hufcu junackim. Była taka pani minister, stworzyła [takie jakby] stowarzyszenie opieki nad niezamożną młodzieżą, a ono stworzyło takie hufce junackie. To takie drużyny po 100 osób. Tam się dostawało umundurowanie, wyżywienie, wszystko i coś się tam robiło. Żołd wynosił 50 groszy dziennie. 1934 był rokiem wielkiej powodzi. Wisła wezbrała, wylała, a myśmy starali się jakoś pomagać przy tej powodzi, budowaliśmy tamę, taką ostrogę, z wikliny i piachu, pamiętam. Mieszkaliśmy na barce na Wiśle. Posadzono mnie w kancelarii i tam coś pisałem i wypłacałem tym funkcyjnym pensję. Ważny byłem jak nie wiem co.

Grałem pobudkę, bo jestem trębaczem, grałem w szkolnej orkiestrze, to tam w tym ośrodku trąbiłem im rano i na obiad, i capstrzyk wieczorem. Na zimę ściągnięto nas z wody, na ląd i umieszczono w jakichś barakach w Jabłonnie koło Warszawy. Tam pracowałem w kancelarii, dopracowałem chyba do wiosny i przyszedł nowy komendant hufca. Miły pan. Przyjrzał się mojej robocie w tej kancelarii, nic nie mówił.

W [19]35 wiosną zostałem kierownikiem hufca w Rogóźnie na Pomorzu, włożyłem mundur, pas z koalicją i komenderowałem tym hufcem. To był ośrodek rolniczy, hufiec, który pracował w majątku państwowym, obrabiał ten państwowy majątek.

Dobrze tam było, dobre warunki mieszkaniowe, życiowe w ogóle, jedzenie pyszne.

Jesienią [19]35 roku miałem uskładanych 300 złotych. W hufcach to ja zrobiłem karierę, bo od junaka przez wszystkie stopnie, zastępowego, przez drużynowego doszedłem do komendanta obozu. To już jest figura. Miałem 100 chłopa pod sobą, jak to się mówi. [Musiałem] kierować pracą, bo oni pracują ci junacy, zarabiają na te swoje 50 groszy dziennie. Także orzą, sieją, wożą gnój, rozrzucają, kopią ziemniaki, wyrywają buraki. Trzeba wszystkim pokierować, później doglądać pracy. Miałem dobrych zastępowych, dobrego drużynowego, takiego starego sierżanta rezerwy z wojska. Dużo roboty na nich składałem, sam sobie bimbałem trochę, flirtowałem tam, takie rzeczy.

(2)

Data i miejsce nagrania 2005-02-24, Puławy

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Weronika Prokopczuk

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

On nami tam kierował, to był taki typowy Germaniec, taki wrzaskliwy, wszystkie się go bały.. Tam tylko jedna babka chyba taka, która… no, jakieś kontakty musiała mieć

Na rogu [ulicy] Koszarowej, była taka duża chałupa drewniana i tam mieściła się dyrekcja, kancelaria i jedna klasa, ta duża, co mówiłem, że sześćdziesięcioro [uczniów]

Z tamtych czasów pamiętam, że był to majątek upadający, mianowicie właściciel tego majątku – mój dziadek, nie interesował się tokiem spraw majątku, tylko leżał na

Hodowało się wieprza do takiej tuszy, że już nie mógł wstawać, żeby miał jak najwięcej tłuszczu, żeby natopić później tego smalcu, nakroić słoniny, nasolić. To

Kiedy zrobi się ciepło (około 12–5°C), to już wewnątrz [ula] coś się dzieje, matka zaczyna czerwić, są już pyłki, pszczoły muszą je przynieść, bo przecież muszą

Dotąd mnie namawiał, podał mi adres, powiedział, gdzie to jest i żeby tam przyjść, pomówić z jego mamą, bo on już jej powiedział i ona mnie przyjmie do pracy.. Poszłam po

Przy piecu znajduje się rura, która jest na pograniczu obszarów pracy kominiarza i zduna.. Tamto, co za rurą, to już jest kominiarza, a przed rurą – to

I na tą kolejkę ładowało się te drzewa, przewoziło się nad brzeg rzeki, robiło się tratwy z tych drzew i te tratwy spływały wodą aż do tej stacji Aris.. I tam