• Nie Znaleziono Wyników

Rodzina Lerkamów i Orłowskich - Lucjan Ważny - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Rodzina Lerkamów i Orłowskich - Lucjan Ważny - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
3
0
0

Pełen tekst

(1)

LUCJAN WAŻNY

ur. 1921; Żółkiewka

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, II wojna światowa, PRL, współczesność

Słowa kluczowe życie codzienne, ulica Bernardyńska 9, rodzina Lerkamów, rodzina Orłowskich

Rodzina Lerkamów i Orłowskich

Bernardyńska 9 to była bardzo ciekawa kamienica, bo mieszkało tam wielu wybitnych ludzi. Mieszkała tam Jadwiga Orłowska, babcia mojej żony, która zmarła w 1955 roku. Ona była z domu Lerkam, z bardzo ciekawej rodziny Lerkamów… Z Lerkamami myśmy się bardzo, bardzo lubili, bo stary Lerkam był ginekologiem. Przed wojną miał tutaj oddział położniczy, taką własną prywatną lecznicę, a po wojnie był starszym panem i mieszkał na ulicy Szewskiej. Tam miał swój gabinet, gdzie przyjmował.

Zmarł po operacji, mając już 92 lata. Był niezwykle ciekawym człowiekiem. Kończył studia w Kijowie. Później był w Rosji lekarzem ziemskim. Mówił, że bardzo szanowano wtedy ludzi z wyższym wykształceniem. Jak on szedł ulicą, to wszyscy się mu kłaniali. Wszyscy ci, którzy skończyli wyższe studia, mieli specjalny znaczek, przypięty zawsze do marynarki. Później był na wojnie. Dosłużył się stopnia pułkownika. Ja mam jego zdjęcie na koniu, przy takiej lecznicy wojennej, w punkcie opatrunkowym. Był bardzo pogodnym człowiekiem. I jak dziadek Lerkam wyjeżdżał gdzieś na wakacje, to mnie przekazywał swoją klientelę. I ja tam na Szewskiej w jego gabinecie przyjmowałem kobiety. Zawsze największe święto to był 24 grudzień, bo to było Adama. Cała rodzina się tam schodziła 24 grudnia. On miał córkę Laurę, po mężu nazywała się Michałowska. Była adwokatem. Jej mąż zginął w Katyniu w czasie wojny. Ona też dawno już zmarła. Miała troszkę takie fiu bździu na punkcie pochodzenia.

Oni mnie tam dość lubili w tym domu, więc ja tam często bywałem. Jak był jakiś obiad czy coś, jakieś małe przyjęcie, czy w ogóle coś się jadło przy stole, to nad stołem wisiał dzwonek i taką gruszkę pociskało się na służącą, bo pani Laura nigdy nie chodziła do kuchni. Ale z tą Laurą miałem bardzo dobre stosunki. Tak że ta rodzina wymarła, bo oni nie mieli dzieci. Rodzina jego żony jeszcze żyje w Kanadzie. Ona z domu Kowalewska była, ale ja z nią kontaktu nie miałem, nigdy jej w życiu nie widziałem… podobno była okropnie zgryźliwa. A dziadzio Lerkam był bardzo pogodnym człowiekiem. Nigdy się nie złościł.

(2)

Jadwiga Orłowska miała trzy córki. Najstarszą Jadwigę, która wyszła za mąż za Macha. To była Jadzia Machowa. Ciotka przemiła. Serdeczna osoba… Ona stworzyła cały dom Orłowskich, ona była duszą tego domu. Jej siostra to była Halina Orłowska, moja teściowa, która była nauczycielką i żoną Józefa Piechoty. Musiało to być świetne małżeństwo, bo to była rozpacz niesamowita jak on zmarł, to w ogóle graniczyło z chorobą psychiczną. Ona do końca życia chodziła tylko w czarnych sukniach. Czasami białą bluzeczkę na jakieś święto tam zakładała. To była bardzo mądra kobieta. Urodziła się w Ufie, za Uralem, w Rosji. A maturę robiła w Leningradzie. Jej ojciec, Ludwik Orłowski, był inżynierem i budował kolej transsyberyjską. Tak że, taka znana była rodzina Orłowskich. Ciocia Jadzia, czyli ta Jadwiga Machowa, zmarła tragicznie. Wychodząc ze stacji kolejowej wpadła pod samochód ciężarowy. Żyła jeszcze chyba tylko trzy dni po tym wypadku. Halina Orłowska najpierw mieszkała na Wieniawskiej 6, tam miała pokoik, a później zabraliśmy ją do nas i z nami tutaj mieszkała i żyła. I kiedyś siedząc wieczorem, siedziała przy tym stole, nagle głowa jej opadła. Wylew. Natychmiast do szpitala, ale to już była zupełnie beznadziejna historia. Po kilku dniach zmarła. A to była bardzo mądra osoba. Była nauczycielką. A później przy końcu swojego życia, mając już dużo lat, pracowała jako sekretarka w gimnazjum Staszica. Trzecia córka, Wanda Orłowska, była panną do końca życia. Zmarła, to był jakiś zespół POChP czyli przewlekła obturacyjna choroba płuc. Ona miała tragiczne życie. Dlaczego? Na skutek fatalnego rozpoznania lekarskiego, bo u niej rozpoznano gruźlicę. Ona corocznie wyjeżdżała do Zakopanego, do sanatorium, nie wolno jej było się spotykać z dziećmi, bo wszyscy się bali infekcji gruźlicy. A co się później okazało? Ja miałem takiego przyjaciela, Jana Krupkę, który był dyrektorem sanatorium gruźliczego w Adampolu, to jest pod Włodawą, w dawnym zamku Zamoyskich. I kiedyś Jasio Krupka mówi do mnie: „Słuchaj, po co ona będzie jechała do Zakopanego, niech przyjedzie tutaj do mnie”. I zawiozłem ją tam do tego Adampola. Na drugi dzień Jasio dzwoni: „Słuchaj! To będzie sensacja! To wcale nie jest gruźlica”. To był mądry lekarz. To była jamistość wrodzona płucna. A przez to miała zmarnowane życie. Nie wyszła za mąż, bo ciągle miała opinię gruźliczki. Była świetną gospodynią. Ja jadałem tam u niej. A zmarła u mnie w szpitalu wojskowym. Po prostu przyszedł taki zespół płucno-sercowy i zmarła, bo ostatecznie wszystko, każda choroba, kończy się na sercu.

To ta trójka. Ktoś jeszcze z tej rodziny żyje? Żyje. Bo Jadwiga wyszła za mąż za Józefa Macha. To było bardzo kochające się małżeństwo, ale on zmarł na serce w czasie okupacji. Mieli dwóch synów, Wojciecha i Jacka. Wojtek mieszka tutaj na Wieniawskiej, to jest pediatra, już na emeryturze. Wszystkie święta zawsze obchodziliśmy razem. Teraz już mniej, bo jak się człowiek starzeje, to towarzystwo się rozpada. A Jacek Mach jest dziennikarzem, pracuje w „Głosie Wybrzeża” w Gdańsku. Ale w ogóle to żyjemy w wielkiej przyjaźni z tymi potomkami. Jacek ma córkę Dagmarę, to ona też już wyszła za mąż, za wielkiego działacza Solidarności. A

(3)

Wojtek ma dwóch synów i obaj też już są żonaci. Jeden mieszka w Warszawie, a drugi w Lublinie. To ta rodzina. A Lerkamów nie ma już na tym świecie i nie ma ich potomstwa.

Data i miejsce nagrania 2012-04-26, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Transkrypcja Maria Radek

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Słowa kluczowe Lublin, Plac Litewski, fontanna, skwer, wygląd Placu Litewskiego.. Plac Litewski był

W naszej klasie początkowo uczyły się w jednej klasie i dziewczynki, i chłopcy, ale później, jak w liceum już byłam, to oddzielnie były klasy żeńskie, oddzielnie męskie..

Sąsiad to miał tam chyba z osiem hektarów ziemi, to już żył trochę lepiej, po drugiej stronie – tak samo. Data i miejsce nagrania

Trzeba było pójść na piechotę, bo ulica Nałkowskich była brukowana i nie jeździły tamtędy furmanki, samochody ani autobusy. Szło się drogą w kierunku Dąbrowy i na

Tego krytyka literackiego, który, chyba w 2000, czy 2002 roku zmarł chyba w Stanach Zjednoczonych, a przecież w PRL-u to był na indeksie.. Widocznie musieli być mądrzy tam

Gdzieniegdzie był tylko jakiś mały domek, malutkie domki jednorodzinne były, a teraz to są gmachy. 36 lat mieszka się w tym domu, późno żeśmy ten

Ona też była odpowiednio ustawiana, trochę inaczej niż cegła, która była zwożona bezpośrednio w danym dniu produkcji. Tamta była trochę bardziej wyschnięta i ustawiana w

Jak się pracuje w rodzinie i cały czas się je obserwuje, to jest inne życie. Kiedy czasami się weźmie plastry z gniazda i się przykryje poduszką, to wszystkie od