• Nie Znaleziono Wyników

Stan wojenny w Lublinie - Jadwiga Ciechan (z d. Haryton) - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Stan wojenny w Lublinie - Jadwiga Ciechan (z d. Haryton) - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

JADWIGA CIECHAN

ur. 1922; Brześć

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, stan wojenny

Stan wojenny w Lublinie

Pamiętam moment [wprowadzenia stanu wojennego], bo tutaj profesor Seidler mieszkał też w naszym [domu] i on w tym czasie był z żoną w Anglii i prosili mnie bardzo, czy bym mogła u nich nocować, z uwagi na mieszkanie, zabezpieczenie. Nie wypadało mi odmówić, bo z nimi dobrze się mieszkało. Ja tam spałam, budzę się rano, a zawsze sobie rano nastawiałam radio. Radio nastawiłam czy może telewizor i wtedy Jaruzelski ogłaszał stan wojenny. Nie chciałam wierzyć, nie wiedziałam, co to jest, co to się dzieje przecież. To było okropne.

A później to przecież nie można było od którejś tam godziny, jak się zmrok robił, jechać samochodem, bo zatrzymywali, legitymowali, gdzie się jedzie, po co – zaglądali do samochodu, co się wiezie. To było tuż przed Bożym Narodzeniem, naszej kuzynki chłopak się żenił w Świdniku i tam byliśmy na tym ślubie, wracaliśmy do domu, to nas na Skłodowskiej zatrzymali i tak nas właśnie bardzo podejrzliwie badali, w samochodzie wszystko przeszukali i [pytali], gdzie jedziemy, skąd jedziemy.

Ponury to był czas, bardzo ponury.

Data i miejsce nagrania 2005-04-11, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Padał śnieg, to było 13 grudnia - stan wojenny.. Wstajemy rano, nastawiamy telewizor, nic

No i ja to czytałam, ale dzięki Bogu, że nie wzięłam tego, bo mnie by później ktoś oskarżył, a u mnie była rewizja w domu… Ktoś musiał oskarżyć.. Bo ja nieraz coś

To był człowiek inteligentny, jakie on miał ręce, na niego było popatrzyć, na jego ręce, to był tak jak jakiś arystokrata.. Był tak przystojny i tak kulturalny, że takich

Właściwie chyba w żadnym innym kraju nie było takiej zorganizowanej – chyba złe słowo – siły, ale w jakiś sposób zorganizowanej rzeszy ludzi, która chciała zmian i

W sklepie nie było jajek, masło jak się złapało, to też po kostce, dawali i już rozeszło się i nie ma. Na rogu Krakowskiego [Przedmieścia] i Chopina był taki sklep mięsny, to

I takie mieli ubikacje, umywalki i tam kuchenki gazowe stały, tam sobie mogli coś ugotować. Była Chatka Żaka, to oni tam

Do mnie tutaj dużo ludzi przyjechało, znajomych, musiałam ich umieścić jakoś, a później każdy leciał, żeby go zobaczyć, żeby dotknąć. Tutaj na Aleje Racławickie wiem,

Ludzie chodzili jeszcze nieprzyzwyczajeni, każdy się tak oglądał na boki, bo nie wiedział, jak to będzie, czy to długo tak będzie. Tłum się zbierał, tak się