• Nie Znaleziono Wyników

Jaskółka Śląska, 2015, nr 4

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Jaskółka Śląska, 2015, nr 4"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

SCHLESISCHE SCHWALBE SLEZSKÁ VLAŠTOVKA SILESIAN SWALLOW

MIESIĘCZNIK GÓRNOŚLĄSKICH REGIONALISTÓW 4/2015 ISNN 1232-8383 NAKŁAD 24.000 EGZ.

EGZEMPLARZ BEZPŁATNY

RAŚ dla każdego

RAŚ jest organizacją dla każdego, komu zależy na rozwoju naszego regionu. Jeśli dostrzegasz korzy- śc z wprowadzenia autonomii i nie chcesz siedzieć z założonymi ręka- mi, przyłącz się do nas. Wykaz tere- nowych kół RAŚ

 ➣strona 5

ŚLŌNSKŎ SZWALBKA

Temat numeru

Żŏdyn niy prziôbiecŏ Ślōnzŏkōm

tela, wiela kandydaci na prezydynta

10 maja 2015 roku Polacy wy- biorą głowę państwa. Postano- wiliśmy sprawdzić, co Śląskowi są w stanie zaoferować kandy- daci na urząd prezydenta.

W majowych wyborach głoso- wać będzie można na 11. kandy- datów. Są nimi: Janusz Korwin- -Mikke, Bronisław Komorowski, Adam Jarubas, Paweł Kukiz, Marian Kowalski, Jacek Wilk, Andrzej Duda, Janusz Palikot, Mag- dalena Ogórek, Paweł Tanajno i Grzegorz Braun.

Wszystkim zadaliśmy cztery pytania:

1. Czy jest Pan/Pani za przyznaniem Śląskowi autonomii?

2. Czy jest Pan/Pani za wprowadzeniem do szkół edukacji regionalnej?

3. Czy popiera Pan/Pani obywatelski projekt ini- cjatywy ustawodawczej o uznaniu Ślązaków za mniejszość etniczną?

4. Czy jest Pan/Pani za przyznaniem śląskiej gŏd- ce statusu języka regionalnego?

Odpowiedzi doczekaliśmy się tylko od dwóch kandydatów: Jacka Wilka i Pawła Tanajno. Już sam ten fakt powinien wystarczyć za dowód na to, jak bardzo kandydatom zależy na głosach Ślązaków.

Prawdziwi Ślązacy przeciw autonomii Magdalena Ogórek, kandydatka SLD, chwali się w wywiadach swoim śląskim pochodzeniem i tym, że nie wstydzi się swojej śląskości i w takiej tradycji chce wychowywać swoją córkę. – W Rybniku się

urodziłam, z nim jestem głęboko związana i dlatego wszystkie tradycje, które będę przekazywała córce, będą tradycjami śląskimi – mówiła w wywiadzie dla Dziennika Zachodniego. W tym samym wywiadzie zastrzegała jednak, że jest przeciwniczką autono- mii, gdyż „autonomia to krok za daleko”.

Ślązakiem czuje się także Paweł Kukiz, w 2006 roku mówił nawet o poparciu dla idei autonomii. Jed- nak 5 lat później zmienił zdanie, a w jednym z wywia-

dów mówił tak: – Czy jestem za autonomią? Ja powie- działem wtedy – tak, będąc zniesmaczony sytuacją polityczną powiedziałem – jak najbardziej, żeby jak najdalej być od tego całego zamieszania politycznego u szczytów władzy – była to wypowiedź ironiczna. Je- śli dla Pawła Kukiza autonomii jest ironią, to nie chce- my wiedzieć, czym jest dla niego urząd prezydenta.

Bronisław Komorowski (PO) w różnych wywia- dach podkreśla, że jest zwolennikiem dalszej refor-

my samorządowej oraz większego udziału regionów w podatkach. Chce także inwestować w przemysł i górnictwo. Wszyscy pamiętamy, że nie tak dawne sprawdzenie platformianego planu naprawczego kopalni zakończyło się strajkami i masowymi pro- testami ulicznymi. Według najnowszych informacji śląskie gminy będą też musiały zwrócić spółkom górniczym 300 milionów złotych pobranego wcze-

Śląszczyzna w ekskluzywnym gronie

Język śląski w telefonach

26 marca odbyła się w Katowicach nietypowa prezentacja. Nietypowa, bo nigdy wcześniej w hi- storii międzynarodowa korporacja, światowy li- der w swojej branży, nie organizował konferencji w związku z umieszczeniem w swoich produktach języka śląskiego. A jednak tym razem Jarosław Szponar i Jerzy Łabuda reprezentowali firmę Sam- sung Electronics, która zaprezentowała telefony ze śląskojęzycznym menu. Wspierał ich Rafał Adamus, współpracownik Jaskółki Śląskiej i jed- nocześnie prezes Pro Loquela Silesiana Towarzy- stwa Kultywowania i Promowania Śląskiej Mowy, które na zlecenie koreańskiego giganta dokonało tłumaczenia menu telefonu na język śląski.

– Śląsk to nie tylko najliczniej zamieszkały region Polski, ale przede wszystkim wyjątkowa tradycja i kultura, której jednym z najbardziej znanych ele- mentów jest język śląski. Wielokrotnie spotykaliśmy się z pytaniami o możliwość stworzenia menu na- szych urządzeń w tym języku i niedawno, siłami pol- skich informatyków pracujących w naszym lokalnym centrum badań i rozwoju oraz przy wsparciu pasjo-

natów z Pro Loquela Silesiana udało nam się ten cel zrealizować – mówił Jarosław Szponar, starszy specjalista ds. aplikacji w Samsung, który koordy- nował przygotowanie śląskojęzycznej wersji menu.

Rafał Adamus dodał, że ten projekt przenosi ślą- ską mowę w zupełnie inne miejsce: – Oto teraz śląska mowa znalazła się w ekskluzywnym gronie języków obsługujących menu telefonu. To wspa- niała wiadomość dla wszystkich, którym ślōnskŏ gŏdka leży na sercu.

Tłumaczenie menu telefonu to ciężka i odpowie- dzialna praca, tak pod względem ilościowym jak i jakościowym. W jej trakcie dokonano tłumacze- nia ponad 70 tys. fraz, zarówno jednowyrazowych, jak też kilku-kilkunastozdaniowych. Na potrzeby tłumaczenia przygotowano także roboczy słowni- czek, który zaprezentowano podczas konferencji.

W słowniczku znalazły się głównie znane już od dawna śląskie wyrażenia, które teraz nabrały no- wego, choć zbliżonego znaczenia.

– Dla zespołu, który pracował na tłumaczeniem, najistotniejszą kwestią w było zachowanie popraw- ności językowej przy jednoczesnym uwzględnieniu

jak najszerszego zrozumienia aplikacji i funkcji te- lefonu. Nie zawsze było to możliwe. Zdarzało się, że najbliższe znaczeniowo śląskie określenia, wy- szły z użycia i byłyby, szczególnie dla młodego po- kolenia, całkowicie niezrozumiałe. Wtedy z bólem serca trzeba było te określenia zastąpić nazwami pochodzącymi z innych języków. – opowiadał Ada- mus o procesie tłumaczeniowym. – Na samym po- czątku otrzymaliśmy do tłumaczenia wersje polsko i angielskojęzyczną. W związku z podobieństwami językowymi poprosiliśmy dodatkowo o wersje nie- miecką i czeską. W wielu przypadkach wpłynęło to na poprawę jakości tłumaczenia.

Podkreślić należy, że inicjatywa tłumaczenia menu telefonu leżała po stronie firmy Samsung. Robi to jeszcze większe wrażenie, gdy się wie, jak trudno przebić się w Warszawie śląskim środowiskom w wal- ce o nadanie śląskiej mowie statusu języka regio- nalnego. Można więc stwierdzić, że to komercyjny podmiot przejął częściowo funkcje państwa w zakre- sie ochrony mowy i kultury śląskiej. Za to należy się szczególny szacunek ze strony wszystkich Ślązaków.

Monika Kassner

Fot. Jacek Tomaszewski

Rafał Adamus prezentuje telefon Sam- sung Galaxy S6 Edge z tzw. ekranem na rancie i śląskojęzycznym menu.

Bronisław Komorowski, Magdalena Ogórek, Andrzej Duda. Żaden z liczących się w zbliżających się wyborach kandydatów nie raczył odpowiedzieć na zadane przez redakcję „Jaskółki Śląskiej” pytania.

➣cd. na str. 3

Źródło: CC BY-SA 3.0 pl Źródło: wiadomości.onet.pl Źródło: CC BY-SA 2.0

Jacek Tomaszewski

O tym, co robi albo czego nie robi samorząd wo- jewódzki, o staraniach radnych RAŚ w sprawie przyznania inicjatywy uchwałodawczej mieszkań- com województwa w comiesięcznym felietonie z cyklu Wiadomo z góry Jerzy Gorzelik.

➣strona 3

Jaki tu spokój… Rewizjonista, ale nie nazista.

Kilka słów o Herbercie Czai

Czy Herbert Czaja był nazistą, jak chciałyby nie- które środowiska? Jakie miał poglądy na stosun- ki polsko-niemieckie po II wojnie światowej? Tę postać i jej dokonania przybliżamy w wywiadzie z Sebastianem Rosenbaumem pracownikiem na- ukowym katowickiego oddziału IPN.

➣strona 4

(2)

kwiecień 2015 r., Jaskółka Śląska

2 AKTUALNOŚCI

Strefa absurdu Okiem naczelnej

Wlepmy czerwoną kartkę centrali

Już za niecały miesiąc będziemy mieli wątpliwą przy- jemność wybrać głowę naszego państwa. Zanim jednak pójdziemy do urn, musimy zadać sobie kilka istotnych dla nas, nie tylko Ślązaków, ale mieszkańców nasze- go regionu pytań. Zwłaszcza, że odebrałam już pew- ną ilość telefonów z zapytaniem, na kogo oddać głos.

Czy nasze państwo to rzeczywiście nasze państwo?

I znów nie chodzi mi o Ślązaków, choć ich kwestia jest jeszcze bardziej skomplikowana, ale o mieszkańców Polski w ogóle. Bo przecież w Konstytucji – najważniej- szej ustawie Rzeczypospolitej Polskiej – zapisano, że władza leży w rękach narodu. Naród ma decydować, kto stanie na jego czele. Ale czy ma prawo rozliczyć osobę, którą wybrał, a która się nie sprawdziła? W praktyce raczej nie.

Czyli władza narodu jest chwilowa bądź co najwyżej połowiczna. Czym- że dla dzisiejszych polityków jest naród? Motłochem, któremu wszystko można wmówić, a później, mimo przypominania przez media wyborczych obietnic, śmiać się mu w twarz, bo po raz kolejny dał się zwieść? A może naród, oczywiście ten, o którym mówi ustawa zasadnicza, to klika polity- ków dzierżących władzę, przedstawiciele koncernów i parę innych osób, których pieniądze mogą pomóc w uzyskaniu intratnych stanowisk? Bo przecież motłoch się nie liczy. Jest tylko po to, aby odpowiednio stero- wany, wstawić krzyżyk we właściwym miejscu, żeby było komu przez następne pięć lub cztery lata przykręcać śrubę.

Wiadomo, że część społeczeństwa zagłosuje, na Górnym Śląsku też.

Jadąc ostatnio do pracy, pomyślałam: „Ale byłaby heca, gdyby miesz- kańcy naszego kraju – Polacy, Ślązacy, Kaszubi itd. – nie poszli do urn.

Wlepili politykom czerwoną kartkę. Co wtedy?” Oczywiście w naszych warunkach taki scenariusz jest tylko w sferze marzeń, ale jeśli Państwo pójdą głosować, proponuję wybrać opcję mniejszościową, o której me- dia nie donoszą na co dzień. Dać w nos politykom z pierwszych stron gazet. Bo czy potrzebujemy zgody podszytej brakiem chęci zrozumienia naszych śląskich spraw, a zatem brakiem przyzwolenia na to, co dla nas najważniejsze, czyli na instytucjonalną ochronę naszej tożsamości? Nie radzę także stawiać na kandydata na prezydenta wszystkich Polaków, bo reprezentantem Ślązaków raczej nie będzie. Pewnie nie popełni błędu swojego mocodawcy i nie nazwie nas zakamuflowaną opcją niemiec- ką, za to na pewno nie dopuści, by formalnie uznano nas mniejszością etniczną. A czy Polska od nowa, to Polska ze Ślązakami czy bez? To Polska w kierunku regionalizacji kraju czy też nie? Odpowiedzi to bez i nie. Dlatego zachęcam do poparcia niszowych kandydatów, przynaj- mniej sumienie będziemy mieć spokojne.

Monika Kassner redaktor naczelna

JK

Kartka z kalendarza

Złośliwe bękarty Bismarcka

Dwieście lat temu, pierwszego kwietnia na świat przyszedł Otto von Bismarck.

Ciekawostką jest to, że w roku zakończe- nia Kongresu Wie- deńskiego rodzi się postać, która walnie przyczyni się do zmiany pokongresowego ładu. Po- staci tej nie da się pominąć w euro- pejskiej historiografii bez względu na ocenę jej dokonań. Zresztą spo- glądając na działania współczesnych polskich polityków z największych ogólnopolskich partii, można odnieść wrażenie, że Żelazny Kanclerz spo- gląda na każdego z nich w ich gabine- tach i daje wskazówki, jaką politykę prowadzić, rządząc Rzeczpospolitą, a ci każdorazowo spuszczając głowę, dziękują za oświecenie.

Z mojego regionalnego punktu widze- nia, Bismarck to przede wszystkim cen- tralista unifikujący wszystkie regionalne odmienności w imię państwa jednolite- go. Współczesne Niemcy, w przeciwień- stwie do państwa polskiego, odrzuciły taki ustrój terytorialny na rzecz federacji, która pozostawia państwom członkow-

skim szeroką autonomię gospodarczą i kulturową. Wśród polskich polityków Bismarck jest wciąż żywy.

Niektórzy pozytywnie wypowiadają się na temat Kanclerza z perspektywy prowa- dzenia przez niego polityki socjalnej. Zwo- lennicy państwa opiekuńczego stawiają ówczesne Niemcy za wzór wprowadzania takiej właśnie polityki. Należy jednak do- dać, że ta polityka została wprowadzona nie dlatego, że Bismarck był socjaldemo- kratą, ale dlatego, że był wrogiem socjal- demokracji i niszczył ją na każdym kroku.

Wprowadzenie tych reform było próbą wy- trącenia głównych argumentów obozowi socjaldemokratycznemu. Bismarck zda- wał sobie wszak sprawę, że coraz silniej- szy i lepiej zorganizowany ruch robotniczy staje się ogromną siłą polityczną. Problem w tym, że było to myślenie krótkowzrocz- ne i nie zażegnało upadku jego polityki, a do tego jeszcze wywróciło do góry no- gami system wartości w społeczeństwie.

Właśnie Bismarck walnie przyczynił się do tego, że praca na rzecz rodziny i zapewnie- nia członkom rodziny niezdolnym do pracy godnego bytu, została zastąpiona pracą na rzecz państwa, które z zasady powinno te obowiązki przejąć.

W Polsce dwa powyższe dokona- nia Żelaznego Kanclerza widać do- skonale. Pierwsze rujnuje regiony

Rzeczypospolitej poprzez panujący w niej centralizm. Drugie to przeko- nanie panujące w społeczeństwie, że państwo powinno się obywatela- mi opiekować, czego przykładem jest niewydolna polityka ubezpieczeń spo- łecznych i niedomagająca publiczna służba zdrowia – obie oczywiście silnie scentralizowane.

Z gazet naszych ōpkōw i ōmek

Wypędzenie herodyjasek z Lipin

Kiedy przed nie jakimś czasem do- szła nas wiadomość, iż wszystkie „he- rodyjaski” szlajserki (prawdopodobnie tancerki karczemne przy. red.) mają opuścić Lipny, uważaliśmy to za jakąś bajkę, których dosyć się nasłuchaliśmy.

Lecz tym razem wiadomość ta była prawdziwą. Oddalając się oglądały się one na Lipiny jak żona Lota na Sodo- mę – szkoda tylko, iż żadna z nich nie została na pamiątkę obrócona w słup soli. Lecz cóż mówić o młodzieńcach wyższego fachu i wykształcenia, którzy

ubrawszy się w szaty żałobne, zawo- dzili skargi i jeremiady, jakby to Lipiny ciężka spotkała klęska. Dobrze to bar- dzo dobrze, że podobne brudy zostały stąd wykurzone – a wszystko to mamy do zawdzięczenia niektórym tutejszym roztropnym niewiastom, które tak długo pukały do drzwi policyjnych aż im otwo- rzono – a także i przełożonemu gminy p. Janikowskiemu. Cześć im za to.

„Gazeta Górnośląska” , 18 IV 1881 , nr 46 Oprac. Marian Kulik Mariusz

Wons

CC BY-SA 3.0

Otto von Bismarck w 1891 roku.

Nasze sprawy

Ratujemy bahnhoffy

Bobrek

Stacja znajduje się w północnej części dzielnicy o tej samej nazwie obok dużych za- kładów huty i KWK

„ B o b r e k ” o r a z elektrowni „Szom- bierki”, co dawniej powodowało duży ruch kolejowy. Bu- dynek niszczeje, a Bobrek i Karb są dzielnicami bardzo obciążonymi spo- łecznie i zaniedbanymi.

W kwestii ratowania pięknego dwor- ca Zarządy RAŚ Zabrze oraz RAŚ By- tom zaprosiły Stowarzyszenie Fenix

z Zabrza, doświadczone w przejmo- waniu budynków poprzemysłowych pod świetlice środowiskowe i place zabaw. Temat żyje w lokalnych me- diach m.in. w Radiu i TV Katowice oraz Radiu Fest.

26 lutego odbyło się spotkanie z Wi- ceprezydentem Bytomia Robertem Dederko, WKZ, MKZ, Dyrekcji PKP SA Nieruchomości i MOPR oraz RAŚ i Fenixa.

Podstawowe punkty porozumienia to przyspieszenie prac nad wyprosto- waniem stanu prawnego między PKP Nieruchomości a UM Bytom, wydzier- żawienie dworca przez Miasto Bytom, a następnie przekazanie go Fenixowi

oraz oddalenie rozbiórki budynku jako elementu regionalnego dziedzictwa.

Mikulczyce

31 marca 2015 r. Koło RAŚ Zabrze prze- prowadziło wizję lokalną budynku dwor- ca., który pochodzi z 1928 roku. Poru- szyliśmy kwestię stanu prawnego dworca oraz możliwości wynajmu lub kupna za symboliczną złotówkę i przeznaczenia budynku na potrzeby organizacji poza- rządowych. Nawiązaliśmy relacje z PKP SA i WKZ, czy MKZ. Budynek był wę- złem kolejowo-tramwajowym w niemiec- kiej części aglomeracji śląskiej. W 2016 r.

odbędzie przetarg na wynajem lub zakup dla organizacji społecznych.

Fot. Tadeusz Płachecki

Dworzec w Bobrku czekający na ratunek.

Tadeusz Płachecki

(3)

kwiecień 2015 r., Jaskółka Śląska AKTUALNOŚCI 3

śniej podatku od wyrobisk. To by było na tyle jeśli chodzi o większy udział samo- rządu w podatkach.

Janusz Palikot w kwestii autonomii mówi tylko o społecznej debacie, która

„obniży poziom lęku”.

Ogon wyścigu obiecuje wszystko Trzech kandydatów, którzy według ostatnich sondaży nie mają szans uzy- skać nawet 5-procentowego poparcia w skali kraju prześciga się w obietnicach dla Śląska.

Janusz Korwin-Mikke Ślązaków lubi bardzo. Pojawia się na Śląsku gdzie tyl- ko może i jak często może. Także na wydarzeniach organizowanych przez Ruch Autonomii Śląska, jak Marsz na Zgodę, gdzie członkowie jego partii jako jedyni przyszli ze swoimi flagami oraz z transparentem o treści Tu była Zgoda na mordowanie Polaków”. Liberałowie spod znaku Nowej Prawicy zapomnie- li o Ślązakach, nie wspominając już o Niemcach. Świeżo upieczony europo- seł ochoczo deklaruje: – Śląsk powinien mieć autonomię, jestem w ogóle zwo- lennikiem szerokiej autonomii regionów.

Jacek Wilk nie wyklucza także zmiany granic administracyjnych, dodając żartobli- wie, że nie jest pewny czy Ślązacy chcieli-

by mieć Częstochowę w swoim regionie.

Autonomii dla każdego województwa chce Paweł Tanajno. – Jestem za silnym regio- nalizmem, wręcz federacyjnością. Dyktu- ję to potrzebą wprowadzenia demokracji bezpośredniej także na poziomie regional- nym. Najsilniejsze państwa świata – USA, Szwajcaria czy Niemcy – to przecież fe- deracje! – mówi Tanajno.

Są także za wprowadzeniem eduka- cji regionalnej do szkół. – Zasadniczą rolę w decydowaniu o edukacji dzieci powinni odgrywać rodzice. Jeśli rodzi- ce życzą sobie, by ich dziecko uczyło się o historii i tradycjach regionu, to należy im to umożliwić – mówi Jacek Wilk. Paweł Tanajno: – W Polsce re- giony nie różnią się tak mocno jak lan- dy niemieckie czy kantony szwajcar- skie, ale mimo to powinny pielęgnować własną kulturę.

Mniejszość etniczna bez przywilejów

W sejmie RP wciąż czeka na swój finał sprawa obywatelskiego projektu zmiany ustawy o mniejszościach naro- dowych i etnicznych. I na chwilę obecną nic nie wskazuje na to, że finał ten miał- by nadejść szybko. Platforma Obywatel- ska nie pali się do załatwienia sprawy nie tylko przed wyborami prezydenckimi ale także parlamentarnymi.

Kandydat PiS-u – Andrzej Duda – mówił w Katowicach, że jest przeciwny dzieleniu Polaków. – Nie służy to interesom Polski.

Nie ma podstaw, aby wyodrębniać nowe narodowości – mówił Duda w Katowicach.

Jacek Wilk uważa, że Ślązacy powin- ni otrzymać status mniejszości etnicz- nej, ale nie powinni mieć dodatkowych przywilejów. – Każdemu obywatelowi polskiemu muszą przysługiwać dokład- nie takie same prawa i takie same obo- wiązki – mówi Wilk. Jacek Wilk jest tak- że za uznaniem śląskiej gŏdki za język

regionalny. Widocznie pan mecenas nie wczytał się zbyt dobrze w tekst ustawy i nie wyłapał przywilejów, które są z tym związane.

Kandydaci bez konkretów

Podczas górniczych protestów na Śląsk przyjechali wszyscy liczący się w wyścigu o fotel prezydenta kandydaci.

Nikt nie przyjechał jednak z żadnymi pro- pozycjami. Wszyscy rzucali bon motami o silnym Śląsku, o Polsce potrzebującej Śląska.

Kandydat PO mówił o potrzebie stwo- rzenia „Planu dla Śląska”, kandydat PiS o „Pakcie dla Śląska”. Przez cały czas trwania kampanii nie padły do tej pory żadne propozycje, jak poradzić sobie ze śląskimi problemami: wyludnianiem się śląskich miast, problemami branży górni- czej. Jeśli nie zrobili tego, by zjednać so- bie przychylność wyborców, to czy zdobę- dą się na to, gdy będzie już po wyborach?

A może po raz kolejny problemy Ślą- ska i Ślązaków zamiecione zostaną pod dywan?

Wiadomo z góry

Jaki tu spokój…

W samorządzie wojewódzkim jest ostatnio jak w głu- pawej piosence:

„Jaki tu spokój, na na na/ Nic się nie dzieje, na na na na/

Nikt się nie bawi, na na na/ Wszy- scy się nudzą, na na na na”. Platforma Obywatelska i jej koalicjanci postanowili bieżącą kadencję po prostu przetrwać.

Licząc na to, że wystarczy nie prze- szkadzać w dokończeniu zmierzających ku mniej lub bardziej opóźnionemu koń- cowi inwestycji – modernizacji Stadionu Śląskiego i budowy nowej siedziby Mu- zeum Śląskiego. Po drodze trzeba bę- dzie jeszcze podzielić europejskie środ- ki, ale to przecież czysta przyjemność.

A im mniej o tym słychać, tym lepiej.

Bo przecież, jak mówi rosyjskie przy- słowie: „tisze jediesz, dalsze budiesz”.

Obecny zarząd województwa dokłada zatem wszelkich starań, by obywatele w ogóle zapomnieli o istnieniu samorzą- du wojewódzkiego. I trudno mu odmó- wić znaczących sukcesów na tym polu.

O ile za miedzą, w drugim z górno- śląskich województw, dokonuje się na naszych oczach spektakularna plajta, a jego marszałek rozpaczliwie prosi Opole i inne miasta o finansową pomoc dla swoich instytucji, o tyle w śląskim nic nie zakłóca błogostanu. Być może na moment przemieni się on nawet w stan euforii, jeśli w lecie bez prze- szkód powędruje w górę dach nad cho- rzowskim stadionem. Tyle że od owego samozadowolenia problemów w regio- nie nie ubędzie.

Stagnacja stała się dla rządzących województwem stanem tak oczywi- stym, że z okazji poprawy swego bez- barwnego wizerunku nie korzystają oni nawet wtedy, gdy nie wymaga to od nich żadnego wysiłku. Klub radnych Ruchu Autonomii Śląska już dwukrot- nie – w poprzedniej i obecnej kadencji

– składał projekty uchwał w sprawie przyznania uchwałodawczej inicjaty- wy mieszkańcom województwa. Ślą- skie mogło być pionierem w tym za- kresie, jednak radnym Platformy nie uśmiechało się poprzeć wniosku RAŚ.

W efekcie prawdopodobnie wyprzedzi nas województwo zachodniopomor- skie. Uwiąd, który za sprawą ogólno- polskich partii dotknął samorząd wo- jewódzki, zyskuje wymiar szczególnie groteskowy w kontekście obchodów 25-lecia samorządności terytorialnej w Polsce. Przybrały one formę uroczy- stej sesji sejmiku, na której – zamiast rzeczowej dyskusji nad sposobami przezwyciężenia obecnego kryzysu – przewidziano wyłącznie wystąpie- nia polityków PO i ich politycznych przyjaciół.

Warto rządzącym przypomnieć sło- wa jednego z twórców reformy samo- rządowej, zmarłego niedawno prof.

Jerzego Regulskiego: „…Opóźnienie rozwoju społeczeństwa obywatelskiego w stosunku do rozwoju gospodarcze- go zaczyna być problemem i hamować rozwój Polski. Ludzie muszą się iden- tyfikować z miejscem, w którym żyją, czuć się za nie odpowiedzialni, cieszyć, że mogą mieć na nie wpływ, bo ina- czej ogarnie ich poczucie bezradności”.

Słowa te są dziś bardziej aktualne niż kiedykolwiek. Zamiast czczej rocznico- wej gadaniny potrzebna jest prawdziwa a nie pozorna decentralizacja władzy.

Czy ktokolwiek, poza Ruchem Autono- mii Śląska, przedstawił jakiś pomysł?

Chcemy dać naszym przeciwnikom taką szansę. W 70. rocznicę zniesie- nia autonomii województwa śląskiego, 6 maja, zaprosiliśmy ich do przedsta- wienia swoich argumentów w katowic- kim klubie ProKultura. Nie będziemy im przerywać ani komentować ich wypo- wiedzi. Nagrania umieścimy w interne- cie. Niech stanowią wstęp do cywilizo- wanej debaty. Tym razem nie o teoriach zamachu czy o gender, ale o tym, co naprawdę ma wpływ na nasze codzien- ne życie.

Jerzy Gorzelik Temat numeru

Obietnice bez konkretów

Kandydaci na prezydenta mogą wyborcom obiecać wszytko. Ważne, aby wyborcy nie dali się zwieść. Na zdjęciach od lewej kandydaci na stołek głowy państwa polskiego: Janusz Palikot, Ja- cek Wilk i Paweł Tanajno.

➣cd. ze str. 1

Dokąd zmierza śląskie górnictwo?

Kaj gruba, a kaj innowacja?

Na naszej planecie każdy człowiek jest leniwy, tzn. że cią- gle dąży do wpro- wadzenia w życie innowacji – rozwią- zań, które pozwolą mu osiągnąć wy- znaczony cel mniej- szym nakładem pra- cy. To samo w sobie jest dobre i zdrowe zarówno dla czło- wieka i całej gospodarki.

Trójpolówka pozwoliła odejść człowie- kowi od permanentnego wyrębu no- wych obszarów lasu pod uprawy, a In- ternet przyśpieszył odprawę strażnikowi na granicach czy wyeliminował nasze puste przebiegi do sklepu w poszuki- waniu wymarzonej lodówki – zawsze możemy sprawdzić dostępność w sieci, oszczędzając przy okazji 2 litry benzy- ny. To innowacje przełomowe. Do in- nowacyjności, czyli szukania szans, są zmuszone wszystkie przedsiębiorstwa.

Ten, który pierwszy wdroży innowację i sprzedaje najtaniej – wygrywa najwię- cej. Instytucje działające na przekór systemowi, bojące się zmian, w grun- cie rzeczy same skazują się na porażkę – bankructwo. W wyścigu wyprzedza ich konkurent, który nad wdrożeniem in- nowacji pracował ciężej. Z taką historią mamy do czynienia od lat na górnoślą- skim węglowym podwórku. Organizm węglowy jest sztywny i paranoicznie boi się zmian.

Strach w węglu króluje na Śląsku, ale na świecie właściciele ogromnych korporacji górniczych (co wcale nie zna- czy, że wiele większych od np. Kompa- nii Węglowej) bez skrupułów wdraża- ją programy poprawy innowacyjności oraz działają na rzecz poprawy wyni- ków w przyszłości. Gdy światowa ko- niunktura się poprawi ci, którzy najniżej ugięli kolana w kryzysie będą w stanie wyskoczyć najwyżej. Uruchomią swoje usprawnienia i zasypią świat jeszcze efektywniej wyprodukowanym surow- cem. Tak działa biznes i to on tworzy światowe reguły. Ci, którzy się nie pod- porządkują wylatują z gry.

Chop – skała

W 2015 roku na Górnym Śląsku za- trudnionych w górnictwie jest bezpo- średnio 100 tysięcy osób i co najmniej tyle jest powodów, żeby kontynuować działalność wydobywczą w niezmienio- nym kształcie. W tak dużej skali każda manipulacja wspomnianego wcześniej organizmu górniczego pociąga za sobą setki zwolnień lub setki nowo zatrudnio- nych. Kiedyś, z tyłu głowy, pozwoliliśmy sobie sami w naszych wszczepić węgiel – śląski nieodłączny syjamski bliźniak, bez którego nic nie znaczymy. Pozwoli- liśmy postawić znak równości pomiędzy kawałkiem skały a Ślązakiem! Stanowczo muszę przeciwko temu zaprotestować, bo jesteśmy warci o wiele więcej. Uważam, że jesteśmy kimś więcej niż obywatelami surowcowego regionu – krainy skały. Ta skała pomogła nam wypracować charak- ter, dała nam poczucie obowiązku i solid- ności, pokazała nam, że współpracując możemy właściwie sami budować góry.

Bądźmy za to wdzięczni, ale nie pozwa- lajmy ograniczać naszych perspektyw do założonych pod ziemią ringów.

Durch ino wōngel

Węgla mamy na wiele lat. Nikt z nas raczej nie dożyje chwili, gdy wyczerpie- my wszystkie dostępne technicznie na Górnym Śląsku złoża, ale wszyscy prze- czytamy o zamykanych kopalniach z po- wodu nieopłacalnego wydobycia. Nawet gdyby w modelowej kopalni przez 30 lat eksploatowano tę samą ścianę, otocze- nie wywrze na nią presję – konkurencja zacznie produkować tańszą energię bez wykorzystania węgla. Bo skałę wydo- bywamy przecież do produkcji energii, a jej cena bezpośrednio przekłada się na konkurencyjność całej gospodarki.

Stąd m.in. bierze się powrót przemysłu z Azji do USA, w których od kilkunastu lat energię czerpie się w olbrzymich ilo- ściach z taniego gazu łupkowego. W dzi- siejszych czasach elektryczność jest po- trzebna w każdej dziedzinie gospodarki.

Jeżeli chcemy eksportować i bogacić się, musimy zapewnić dostawy taniej ener- gii. Dzięki niej gospodarka może tanio produkować i sprzedawać. Utrzymując status quo i nie wysilając się na istotne

reformy naszego podwórka, narażamy się na wspomniany wyżej niedosyt innowa- cyjności. Sama Polska kiedyś intensyw- nie ruszy do ograniczenia wykorzystania węgla. Koszty czarnej energii wzrosną już za kilka lat – pojawią się opłaty za emisję CO2, które po okresie ulgowym będziemy musieli tak jak reszta zachodniego świata kupować na rynkach. Polacy bardzo lu- bią Unię Europejską i nie zrezygnują dla śląskich kopalń z otwartych europejskich granic i kariery w dowolnym państwie UE.

Ba, nawet na Górnym Śląsku jest wiele ludzi, dla których ruch bezwizowy znaczy więcej niż czarne złoto. Umówmy się, że perspektywa padających po kolei w krót- kim okresie czasu kopalń jest zła i jeśli nie znajdziemy sposobu na to, co zrobić z węglem i komu go sprzedać, wydobycie będzie musiało zostać ograniczone. Mo- żemy zaklinać świat lub się przygotować.

To nasz wybór.

W Rajchu to je möglich

ThyssenKrupp, RWE, EON, Evonik, Hochtief – to znane w Polsce światowe marki z tylko jednego z kilkunastu miast Zagłębia Ruhry – regionu – który kilkana- ście lat temu zakończył kolejny etap refor- my czekającej na nas. Dziś jest dla nas wzorem przekształceń i książkowym przy- kładem terminu „posindustrialny”. Świat udzielił już komuś lekcji i mamy okazję ją dobrze wykorzystać. Nie musimy na nowo odkrywać koła, ale warto wskazać na pewne elementy, dzięki którym nad Ruhr poradzili to szafnōńć. Kilka lat temu świadkowie niemieckich reform na kon- ferencji w Katowicach poradzili naszym samorządowcom, żeby wspierali przede wszystkim prężne lokalne firmy, które na- wet w czasach kryzysu nie uciekną za granicę w poszukiwaniu niższych kosz- tów. Niemiecki system polityczny umoż- liwia samorządowi aktywne wspieranie i regulowanie sfery biznesu. Dla Zagłę- bia Ruhry mądra lokalna polityka była kluczem do wyjścia z kryzysu w czasach reformy przemysłu, na Górnym Śląsku or- ganami, które pomogłyby aktywnie działać na rzecz reform i przygotowań do prze- stawienia przemysłu na inne tory to Sejm, ministerstwa i rządowe agendy – prawie wszystkie zlokalizowane w Warszawie.

Marcin Bartosz

Źródło: CC BY-SA 4.0

Źródło: CC BY-SA 3.0 pl Źródło: jacekwilk.pl

(4)

kwiecień 2015 r., Jaskółka Śląska

4 OPINIE

Wywiad numeru

Rewizjonista, ale nie nazista.

Kilka słów o Herbercie Czai

O działalności Herberta Czai i oskar- żeniach o nazizm z Sebastianem Ro- senbaumem – pracownikiem kato- wickiego oddziału IPN – rozmawia Radosław Marczyński.

Dlaczego osoba Herberta Czai wywo- łuje w Polsce takie emocje?

Stosowniejszy byłby chyba jednak czas przeszły. W PRL, szczególnie poczynając od lat siedemdziesiątych, Herbert Czaja i Herbert Hupka – dwaj zachodnioniemieccy politycy reprezen- tujący środowisko niemieckich wysie- dleńców ze Wschodu – byli dyżurnymi

„straszakami” propagandy. Propaganda komunistyczna nieustannie przywoły- wała obydwu polityków, by wykazać, że społeczeństwo niemieckie – albo jego znaczna część – nie pogodzi- ło się z utratą ziem wschodnich i nie akceptuje polskiej granicy zachodniej na Odrze i Nysie Łużyckiej. Co zresz- tą było w pewnej mierze prawdą, przy- najmniej do końca lat sześćdziesiątych.

Negatywny obraz Czai i Hupki starano się „wzmocnić” przypisując im szereg win z okresu okupacji, posługiwano się przy tym dość wątpliwymi metodami.

Jednak po 1989 roku doszło do istot- nych zmian w ich wizerunku. Czaja zmarł stosunkowo wcześnie, bo w 1997 roku, przestając tym samym pełnić rolę jakiegoś punktu odniesienia w deba- tach publicznych. Z kolei Hupka swoim zaangażowaniem na rzecz Raciborza ocieplił swój wizerunek. Tym samym ich funkcja medialnych „czarnych charakte- rów” w Polsce zanikła. Jeśli dziś Czaja powraca jako przedmiot pewnego sporu historycznego, to dzieje się to wyłącz- nie w lokalnym względnie regionalnym, a nie ogólnopolskim, wymiarze. Trudno mówić, aby w Polsce wywoływał jakieś emocje.

Czy zarzuty stawiane jego postaci są słuszne?

Sądzę, że zarzuty są dwojakie. Po pierwsze – o nazistowskie zaangażo- wanie w okupowanej Polsce. Po wtó-

re – o polityczny rewizjonizm po 1945 roku. Nie dysponujemy dobrą, szcze- gółową biografią tego polityka, w któ- rej pokazano by wszystkie wątki i pro- blemy jego życiorysu. Z konieczności wiele punktów, szczególnie tych doty- czących okresu wojny, pozostaje nie- jasnych i wymaga po prostu dobrych badań. Inaczej rzecz się przedstawia z zarzutem rewizjonizmu.

Jak można traktować określenie rewi- zjonista w stosunku do jego osoby?

Rewizjonistą był na pewno. Rewizjo- nizm oznaczał negowanie ostatecznego charakteru granicy zachodniej Polski, czy inaczej mówiąc – podważenie po- jałtańskiego status quo w odniesieniu do sytuacji geopolitycznej Niemiec.

Republika Federalna Niemiec stała na stanowisku, że brak uregulowań po- kojowych po zakończeniu wojny po- wodował tymczasowość „trójpodziału”

Niemiec (czyli podziału na RFN, NRD i „utracone ziemie wschodnie”). Tym sa- mym w RFN operowano hasłem Nie- miec w granicach z początków 1938 roku, zatem obejmujących także Dol- ny i (częściowo) Górny Śląsk, Mazu-

ry itd. Takie było oficjalne stanowisko RFN przynajmniej do czasu nowej po- lityki wschodniej kanclerza Willy’ego Brandta, która zmierzała ku uznaniu status quo, w tym – uznaniu granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej. Zatem do początku lat siedemdziesiątych Her- bert Czaja był takim samym rewizjoni- stą jak 90 procent elity politycznej RFN.

Kiedy jednak sprzeciwił się na forum Bundestagu (gdzie zasiadał w latach 1953–1990) ratyfikacji traktatu norma- lizacyjnego RFN – PRL, wraz z Hupką stał się obiektem ataków znacznej czę- ści opinii publicznej w RFN, nie wspo- minając o atakach w PRL. Zarzucono mu, że jest „wiecznie wczorajszy”, że godzi w stabilny porządek europejski, domaga się rewizji granic, czego nie da się uniknąć bez wojny itd. Ponadto pa- miętać należy, że w 1970 roku stanął na czele Związku Wypędzonych (działa- jąc też w Ziomkostwie Górnoślązaków), największej platformy reprezentującej lobby osób pochodzących z dawnych niemieckich ziem wschodnich. Pełnił tę funkcję zresztą przez prawie półwie- cze. Znalazł się więc w pewnym sensie na świeczniku i mógł występować jako

swoisty symbol wszystkich rewizjoni- stów w Niemczech.

Co jakiś czas padają zarzuty jakoby Herbert Czaja był nazistą. Przykła- dem tego był tekst opublikowany w marcu przez pewną panią redaktor w „Dzienniku Zachodnim”. Jak Pan ustosunkuje się do tez postawionych w jej artykule?

Po raz pierwszy te zarzuty pojawi- ły się w polskiej opinii publicznej bodaj na początku lat sześćdziesiątych. Po- wtórzę, że nie mamy danych na tyle przekonujących danych, by neutralnie opisać jego postawy w czasie wojny;

istnieją rozmaite, czasem wewnętrz- nie sprzeczne, wiadomości. Sądzę, że w kwestii jego wojennej biografii mamy do czynienia z kontaminacją dwóch czynników. Czaja jako Niemiec („Volks- deutsch”) związany był w Generalnym Gubernatorstwie z administracją okupa- cyjną, będąc nauczycielem w szkołach niemieckich w Zakopanem i w Przemy- ślu (do maja 1942 roku, kiedy rozpoczął służbę wojskową). To automatycznie budzi skojarzenie – okupant, czyli na- zista. Rzecz nie jest tak prosta. Chciał- bym zwrócić uwagę na pewne okolicz- ności. Otóż w latach trzydziestych, gdy zachłyśnięcie się Niemców „zagranicz- nych” (zwanych już wtedy „Volksdeut- sche”), a więc mieszkających poza granicami Rzeszy, ideologią hitleryzmu zataczało szerokie kręgi, Czaja związał się z najbardziej antyhitlerowską partią mniejszości niemieckiej w polskim woje- wództwie śląskim – Niemiecką Chrze- ścijańską Partią Ludową, kierowaną przez Eduarda Panta. Przynależność do tej partii była w hitlerowskich Niem- czech traktowana jako akt wrogi wobec Rzeszy, jako rodzaj zdrady „niemczy- zny”. Warto brać to pod uwagę, anali- zując poglądy Czai. Istnieją informacje o czasowym aresztowaniu Czai przez krakowskie gestapo. Pozytywną opinię wystawił mu po wojnie jego promotor na Uniwersytecie Jagiellońskim, prof.

Adam Kleczkowski. Trudno zgodzić się

z tymi głosami, które nazywały Czaję

„ofiarą nazistów”, ale nazywanie go

„nazistą” to zbyt łatwy przechył w dru- gą stronę, chyba trochę podyktowany temperamentem polemicznym.

W jego biografii pojawia się przy- należność do organizacji, które w polskiej historiografii określane są jako nazistowskie, np. Wspólno- ta Niemiecka. Jak można oceniać tę działalność?

To trudne pytanie. Deutsche Geme- inschaft, a wcześniej Volksdeutsche Gemeinschaft, to związek od 1941 roku włączony w struktury NSDAP, trzeba więc traktować go jako orga- nizację członową partii nazistowskiej.

Należeli do tej struktury Niemcy z Ge- neralnego Gubernatorstwa, którzy nie byli członkami NSDAP. Czy Czai, jako Volksdeutschowi, nie wolno było zo- stać członkiem NSDAP i dlatego wstą- pił do DG? Przed wojną należał do mniejszości niemieckiej, wiele osób wpisanych na Volkslistę (grupy I, II) należało do partii hitlerowskiej. Zapew- ne i Czaja mógłby znaleźć się w sze- regach NSDAP. Są wzmianki o jego odmowie wstąpienia do tej partii. Ale tu wypowiedzieć by się musiał historyk dobrze znający te kwestie w odniesie- niu do GG. Trzeba pamiętać, że Czaja był Niemcem z tzw. terenów wcielo- nych do Rzeszy (w tym wypadku z wo- jewództwa śląskiego), gdzie istniały inne regulacje odnośnie Volkslisty niż w GG. W szeregach organizacji „wypę- dzonych” czy ziomkostwach w powo- jennych Niemczech Zachodnich dzia- łało wiele osób z dawnej mniejszości niemieckiej w II Rzeczypospolitej, bar- dzo skompromitowanych nazistowską przeszłością. Jako przykłady można przywołać członka SS i NSDAP, Han- sa Joachima Kohnerta z Bydgoszczy czy związanego z Katowicami Otto Ulitza, również od 1941 roku, członka NSDAP. Obaj po wojnie odnaleźli się w ziomkostwach. Nie porównywałbym Czai z takimi ludźmi.

Rozwiązanie konkursu z numeru 3/2015

Wnukiem Krzywoustego, który tytu- łował się Dux Silesiae był Bolesław Wysoki, Dante Alighieri pochodzi z Florencji, a Sztauwajery to kato- wickie Trzy Stawy – oto poprawne odpowiedzi konkursu ogłoszonego w ostatnim numerze Jaskółki.

Nagrody w postaci książek wydaw- nictwa Silesia Progress otrzymuje pierwsze sześć osób, które pierwsze udzieliło poprawnych odpowiedzi.

Oto lista zwycięzców:

Pan Andrzej z Katowic, Pani Bogu- sława z Wojnowic, Pan Grzegorz z Katowic, Pan Dariusz z Golaso- wic, Pani Małgorzata z Cieszyna i Pan Eugeniusz z Jastrzębia Zdroju.

Gratulujemy!

Konkurs!

Tym razem do wygrania pięć książek górnośląskiego wydawnictwa Silesia Progress – najnowsza – opowiada- nia Evy Trvdej „Dyskretny urok Śląska” i znana już druga część przygód śląskiego Jamesa Bonda, czyli Achima Hanusika autorstwa Marcina Melona. Odpowiedzi na poniższe pytania wraz z danymi do wysyłki prosimy wysyłać na adres mailowy redakcja@jaskolkaslaska.eu z dopiskiem „Konkurs”. Nagrody otrzyma sześć pierw- szych osób, które poprawnie odpowiedzą na zadane pytania.

• Jak nazywa się gmina, której dziejom poświęcona jest książka Ewy Trvdej

„Dyskretny urok Śląska”?

• Kto jest autorem rysunków do obu okładek przygód Kōmisorza Hanusika Marcina Melona?

Życzymy dobrej zabawy

Sebastian Rosenbaum - pracownik referatu naukowego katowic- kiego oddziału IPN, badacz historii Górnego Śląska.

Fot. Maria Kossak

(5)

kwiecień 2015 r., Jaskółka Śląska INFORMACJE RAŚ 5

INFORMATOR

Władze Ruchu Autonomii Śląska

Zarząd: przewodniczący Jerzy Gorze- lik, Henryk Mercik (I wiceprzewodni- czący), Monika Kassner (II wiceprze- wodnicząca), Rafał Adamus (skarbnik), Natalia Pińkowska (sekretarz), Janusz Wita, Waldemar Murek, Roman Kubica, Dariusz Krajan.

Rada Naczelna to członkowie Zarzą- du oraz wybrani na Kongresie: Rafał Hornik, Marek Gołosz, Marek Nowara, Janusz Dubiel, Roman Pająk, Tomasz Jarecki, Anna Nakonieczna, Marek Zogornik, Ewa Szczodra, Marek Polok, Marek Bromboszcz, Mariusz Wons, Andrzej Sławik, Krzysztof Szulc.

Komisja Rewizyjna: Marcin Bartosz, Mateusz Dziuba, Jan Fiałkowski, Szymon Kozioł, Jan Migas, Karol Sikora

Sąd Koleżeński: Dawid Biały, Aleksandra Daniel, Adam Goleczko, Adam Lehnort, Maksymilian Michałek, Tomasz Świdergał, Piotr Wybraniec Koło RAŚ Bieruń – Lędziny e-mail: sbl@autonomia.pl Przewodniczący:

Marek Bromboszcz, tel. 605 690 365 Koło RAŚ Bytom e-mail: bytom@autonomia.pl Przewodniczący:

Jacek Laburda tel. 603-201-080, Osoba kontaktowa:

Tomasz Jarecki, tel. 730 905 200 Koło RAŚ Chełm Śląski e-mail: chelm@autonomia.pl Przewodniczący:

Aleksander Kiszka, tel. 606 932 834 Koło RAŚ Chorzów

e-mail: chorzow@autonomia.pl Przewodniczący:

Mariusz Wons tel. 607 678 871 Koło RAŚ Gliwice e-mail: gliwice@autonomia.pl Przewodniczący:

Szymon Kozioł, tel. 723 728 944

Koło RAŚ Katowice e-mail: katowice@autonomia.pl Przewodniczący: Marek Nowara tel. 602 335 420

Koło RAŚ Katowice Południe e-mail: katowice.poludnie@autonomia.pl Przewodniczący: Tomasz Świdergał tel. 790 899 146

Koło RAŚ Kobiór e-mail: kobior@autonomia.pl Przewodniczący:

Piotr Kłakus tel. 604 526 733 Koło RAŚ Lyski e-mail: lyski@autonomia.pl Przewodniczący: Grzegorz Gryt Zasięg: Lyski, Gaszowice, Jejkowice Koło RAŚ Mikołów

e-mail: mikolow@autonomia.pl Przewodniczący:

Marek Gołosz, tel. 535 270 810

Koło RAŚ Mysłowice e-mail: myslowice@autonomia.pl Przewodniczący:

Leon Kubica, t el. 505 339 696

Koło RAŚ Region Opolski e-mail: ras@rasopole.org Przewodniczący:

Marek J. Czaja tel. 693 567 733

Koło RAŚ Piekary Śląskie e-mail: piekary@autonomia.pl Przewodniczący: Dariusz Krajan tel. 791-222-579

Koło RAŚ Pszczyna e-mail: pszczyna@autonomia.pl Przewodniczący: Roman Pająk, tel. 601 886 455

Zasięg: powiat pszczyński Koło RAŚ Radzionków e-mail: radzionkow@autonomia.pl Przewodniczący: Andrzej Sławik tel. 601 544 374

Koło RAŚ Ruda Śląska e-mail: ruda@autonomia.pl Przewodniczący: Roman Kubica tel. 607 336 844

Koło RAŚ Rybnik e-mail: rybnik@autonomia.pl Przewodniczący: Jan Lubos tel. 695 774 628.

Osoba kontaktowa: Marcin Bartosz, tel. 508 714 235

Koło RAŚ Siemianowice Śląskie siemianowice@autonomia.pl Przewodniczący: Rafał Hornik tel. 535 080 008

Koło RAŚ Śląsk Cieszyński slaskcieszynski@autonomia.pl Przewodniczący: Grzegorz Szczepański tel. 781 779 882

Koło RAŚ Świerklany e-mail: swierklany@autonomia.pl Krzysztof Swaczyna tel. 502 147 984 Koło RAŚ Świętochłowice swietochlowice@autonomia.pl Przewodnicząca:

Tomasz Sobczuk, tel. 505 846 412

Koło RAŚ Tarnowskie Góry e-mail: boino@centrum.cz Osoba kontaktowa:

Roman Boino tel. 605 062 700 Koło RAŚ Tychy e-mail: tychy@autonomia.pl Przewodniczący:

Jerzy Szymonek tel. 508 597 837

Koło RAŚ Wodzisław/Żory e-mail: wodzislaw@autonomia.pl Przewodniczący:

Dawid Prochasek Koło RAŚ Zabrze E-mail: zabrze@autonomia.pl Przewodniczący:

Tadeusz Płachecki tel. 509 478 078

Zebrania Kół RAŚ

Koło RAŚ Chorzów I

ul. Powstańców 70/3, wtorki 17:00 – 18.00 Koło RAŚ Katowice

ul. ks. Norberta Bończyka 9/4.

wtorki 16.00-18.00 Koło RAŚ Mikołów

drugi poniedziałek miesiąca w Łazi- skach Średnich, ul. Wyszyńskiego 8 (II piętro, p. 24) w godz. 18.00-19.00 Zasięg: powiat mikołowski.

Koło RAŚ Mysłowice

ul. Mikołowska 4a, wtorki 18.00-19.00

Koło RAŚ Pszczyna Plac Targowy 5

pierwsza środa miesiąca 18.00 Koło RAŚ Ruda Śląska Ruda Śląska, Nowy Bytom ul. Markowej 22/26 I piętro wtorki 17.00-18.00 Koło RAŚ Zabrze ul. Wajdy 4, Dyżury: 2. piątek miesiąca godz. 17:00 Zasięg: Zabrze

Szczegóły na naszej stronie:

http://autonomia.pl Osoba odpowiedzialna

za prenumeratę:

Marek Nowara tel. 602 335 420

WYDAWCA:

Ruch Autonomii Śląska Siedziba wydawcy:

ul. ks. Norberta Bończyka 9/4 40-209 Katowice Redaktor naczelna:

Monika Kassner

Opracowanie tekstów w ślōnskij gŏdce:

Rafał Adamus Korekta:

Norbert Slenzok Skład:

Tomasz Pałka, Graphen

Kontakt z redakcją:

redakcja@jaskolkaslaska.eu www.jaskolkaslaska.eu

tel. 516 056 396 Nakład:

24.000 egz.

źródło: Archiwum prywatne.

źródło: Archiwum prywatne. źródło: Archiwum prywatne.

Kto jest kim w RAŚ

Janusz Macek

Urodzony w 1952 r. w Mysłowicach i tam do dziś mieszkający. Emerytowany pra- cownik dozoru KWK „Wesoła”. Członek RAŚ koła Mysłowice, w którym wraz z żoną Celiną aktywnie działa. Z wykształ- cenia technik maszyn górnictwa podziem- nego . Z KWK „Wesoła” związany również poprzez sport, gdzie w końcu lat 60-tych i początkiem 70-tych był piłkarzem KS

„Górnik Wesoła”. Pasjonat sportu a w szczególności piłki nożnej, gdzie priory- tetem jest ślonski fusbal. W przeszłości również trener piłkarski. Członek RAŚ od 2007 r., od czasu powstania koła w Mysło- wicach. Inicjator i współorganizator wielu imprez organizowanych przez mysłowic- kie koło RAŚ, m. in. „Tyta dlo pjyrszoka”,

„Dziyń Bajtla”, turniej piłkarski miast ślą- skich. Mocno zaangażowany w działa- niach rewitalizacji „Leśnego Cmentarza”

w Mysłowicach-Ławkach, gdzie pogrze- bane są ofiary końca II wojny światowej jak i ofiary komunistycznych rządów po 1945 r. Czynnie uczestniczył w akcjach

„prareferendum w sprawie autonomii”

w Imielinie, Lędzinach i Pszczynie, jak również w wyborach samorządowych w 2010 i 2014 roku. Był dwukrotnie dele- gatem koła Mysłowice na Kongres RAŚ.

W akcji „ Godzina Ś”, w swoim kole mógł pochwalić się jednym z najlepszych wy- ników w zbieraniu podpisów. Mocno pro- paguje „ślōnsko gŏdka”. Jest pewien, że trzeba oddziaływać na rodziców (szcze- gólnie na tych ze śląskimi korzeniami), by wychowywać swe dzieci zgodnie ze śląskimi tradycjami. Bo „omy i opy „sie starajōm, ale „trza jich wesprzić”. Uważa, że priorytetem w działalności RAŚ, jest doprowadzenie do wprowadzenia edu- kacji regionalnej w szkołach wszelkiego typu i oczywiście ciągłe dążenie do auto- nomii naszego regionu. W okresie przy- należności do mysłowickiego koła RAŚ pełnił funkcje członka Zarządu, skarbni- ka, a obecnie jest v-ce przewodniczącym koła. W życiu kieruje się maksymą, którą przekazał mu fater: „Jak coś robisz, to rób to dobrze, byś ty i inni byli zadowolyni, a ty, byś sie niy musioł wstydzić”. Red.

Kto jest kim w RAŚ

Leon Kubica

64 lata, żonaty, troje dzieci, wykształce- nie średnie techniczne, emerytowany sztygar oddz. KWK Wesoła. Współzało- życiel mysłowickiego koła RAŚ, a obec- nie jego przewodniczący. W latach 1999- 2006 wice oraz przewodniczący Zarządu Osiedla Krasowy w Mysłowicach. W tych latach pełnił funkcję ławnika Sądu Okrę- gowego w Katowicach. Od 2006 do 2014 Radny Rady Miasta Mysłowice z ramie- nia RAŚ, gdzie aktywnie wraz z kolegą klubowym Sebastianem Roncoszkiem włączał się w batalię o uznanie śląskiej narodowości wraz z jej kulturą i historią regionalną. Dzięki ich staraniom powiat Mysłowice jako pierwszy podjął uchwałę poparcia dla inicjatywy Burmistrza Zdzie- szowic Dietera Przewdzinga o utworzeniu autonomii gospodarczej Śląska. Razem doprowadzili do zawieszenia śląskiej flagi w sali sesyjnej Rady Miasta Mysłowice.

Pierwsi podjęli inicjatywę uczczenia mi- nutą ciszy na sesji Rady Miasta pamięci ofiar Tragedii Górnośląskiej. Jest inicjato- rem wydania publikacji „Niewola i śmierć węglem naznaczona. Obozy pracy przy- musowej przy kopalni KWK Wesoła”.

Podjął szeroko zakrojoną kampanię na rzecz ocalenia Leśnego Cmentarza Wojennego w Mysłowicach. Wspólnie z członkami mysłowickiego koła RAŚ zorganizował spotkanie z udziałem prezy- denta Mysłowic, konsulem Niemiec i urzę- dem wojewódzkim, którego głównym celem było wypracowanie wspólnego stanowiska renowacji „Leśnego Cmenta- rza Wojennego” oraz byłego obozu pracy przymusowej w Mysłowicach-Ławkach.

Dzięki jego staraniom doprowadzono do zaniechania ekshumacji „Leśnego Cmen- tarza” oraz podjęto uchwałę o otoczeniu go opieką przez miasto Mysłowice. W tym

temacie przygotował i prezentował wie- le razy wystawy. Głośno upominał się w Radzie Miasta o rewitalizację Trójkąta Trzech Cesarzy oraz zachowania zabyt- kowych zabudowań. Wraz z członkami RAS aktywnie uczestniczył w inicjatywach regionalnych tj. „Godzina Ś”, „Dziyń Baj- tla”, „Turniej Piłki Nożnej Miast Śląskich”, spotkania w ośrodkach kultury propagu- jące historię Śląska itp. Red.

ZAPRASZAMY

Centrum Wsparcia

Ruch Autonomii Śląska Koło Piekary Ślą- skie oraz Dzielnicowy Dom Kultury w Pie- karach Śląskich zapraszają do nowo po- wstałego Centrum Wsparcia, które mieści się w DDK w Piekarach Śląskich Dąbrów- ce Wielkiej.

Ludzie często w życiu doświadczają sytuacji, z którymi trudno sobie poradzić.

Wśród nich szczególną grupę stanowią sytuacje traumatyczne. Taką sytuacją jest m.in. wypadek drogowy, wypadek w pracy czy wypadek podczas uprawiania sportu.

W DDK rozpoczął działalność punkt konsultacyjny dla ofiar wypadków, którego celem jest zapewnienie wszechstronnej pomocy w likwidacji skutków wszelkich

urazów, wypadków i kolizji drogowych, w szczególności w sytuacjach bezradno- ści społecznej.

Grono specjalistów bezpłatnie zajmo- wać się będzie doradztwem, informowa- niem oraz pomocą prawną i psychologicz- ną dla mieszkańców naszego regionu, poszkodowanych w różnego rodzaju wypadkach.

Dyżury będą odbywać się pierwszy i trzeci czwartek miesiąca w godz. 18.00 -20.00 w Dzielnicowym Domu Kultury przy ul. Szymanowskiego 2 b.

Pierwsze konsultacje odbyły się już 16 kwietnia SERDECZNIE ZAPRASZAMY!

Koło RAŚ Piekary Śląskie

Cytaty

Powiązane dokumenty

największych wpływów do budżetu państwa są dochody z VAT i akcyzy? Samorząd nie dostaje z tych podatków ani grosza. Czy wiesz, że z naszych wspólnych pieniędzy finansowane

To wszystko jest bardzo ważne szczególnie przez to, że Katalonia znajduje się teraz w centrum zainteresowania świata ze względu na toczący się proces secesji, będący

Platforma Eduś ma być miejscem, gdzie znajdują się materiały do edukacji regionalnej przeznaczone dla uczniów i nauczycieli z terenu województwa śląskiego – To klucz do tego,

Na pewno życzy- łabym sobie, aby móc napisać, że Ślązacy zostali uznani mniejszo- ścią etniczną, godka językiem re- gionalnym, SONŚ działa legalnie, śląskie dzieci

– Okazuje się, że w Polsce jest przyzwolenie na poniżanie tego, co Górnoślązaków, obywateli Rzecz- pospolitej, symbolizuje – mówi Rafał Adamus, prezes Pro Loquela

Ponadto pragnę przypomnieć, że jest rok 2017 i musimy zająć się trudnymi kwe- stiami tu i teraz, a nie zastanawiać się, co by było gdyby.. Nie ulega wątpliwości, że

Im bardziej będzie widoczny jakiś po- nadlokalny wspólny kod porozumie- wania się ludzi, których łączy wspól- na kultura, tym bardziej będzie można używać wobec tego

„Oberschlesische Dampfstraßenbahn Gmbh”- Górnośląskie Tramwaje Parowe Sp. która odpowiedzialna była za organizację powstających tramwajów. W maju i sierpniu tego samego roku