• Nie Znaleziono Wyników

Jaskółka Śląska, 2014, nr 2

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Jaskółka Śląska, 2014, nr 2"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

SCHLESISCHE SCHWALBE SLEZSKÁ VLAŠTOVKA SILESIAN SWALLOW

MIESIĘCZNIK GÓRNOŚLĄSKICH REGIONALISTÓW 2/2014 ISNN 1232-8383 NAKŁAD 22.000 EGZ.

EGZEMPLARZ BEZPŁATNY

RAŚ dla każdego

RAŚ jest organizacją dla każdego, komu zależy na rozwoju naszego regionu. Jeśli dostrzegasz korzyśc z wprowadzenia autonomii i nie chcesz siedzieć z założonymi ręka- mi, przyłącz się do nas. Wykaz tere- nowych kół RAŚ

 ➣strona 5

ŚLŌNSKŎ SZWALBKA

O akcji „Godzina Ś”, potrzebie edukacji regio- nalnej i umacniania górnośląskiej tożsamości oraz o tym, jak to się robi w Pszczynie, a tak- że o korzyściach, jakie górnośląskim gminom mogłaby przynieść autonomia w rozmowie z Dariuszem Skrobolem burmistrzem Pszczyny.

 ➣strona 4

Edytorial

Kto i w jaki sposób próbuje wykorzystać Tra- gedię Górnośląską 1945 r. dla własnych in- teresów politycznych oraz jak wygląda wizja dziejów Polski lansowana przez centralę w co- miesięcznym felietonie Jerzego Gorzelika „Wia- domo z góry”.

➣strona 3

Między Zgodą

a Pałacem Prezydenckim

Temat wydania

Kultura Górnego Śląska ofiarą nowotworu

centralizmu?

Ruch Autonomii Śląska prze- świetlił wydatki, jakie Mini- sterstwo Kultury i Dziedzic- twa Narodowego przeznacza na instytucje kultury. Ich analiza potwierdza diagno- zę o istniejącym w Polsce centralizmie. Można odnieść wrażenie, że z punktu widze- nia warszawskiego urzędnika Rzeczpospolita Polska to kulturowa pustynia z nielicznymi oazami w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu i Gdańsku. Na liście obszarów, które mają dostęp do warszawskiego źródła Górny Śląsk praktycznie nie istnieje.

Liczby nie kłamią

Rząd centralny dysponuje sporą częścią na- szych pieniędzy, które oddajemy państwu za pośrednictwem podatków. Sam budżet Minister- stwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oscy- luje wokół 3 mld złotych (2013). Jedną trzecią tej kwoty pochłaniają wydatki na administrację, a 700 mln zł przekazywane jest określonym in- stytucjom kultury poprzez tzw. dotację podmio- tową. Ich listę pod kątem lokalizacji przeanali- zował Ruch Autonomii Śląska, opierając się na oficjalnych danych ministerstwa. Wnioski mówią same za siebie.

Ponad połowa wspomnianej kwoty kierowa- na jest do 32 instytucji w województwie mazo- wieckim. Do Warszawy trafia 450 mln zł (64%

łącznej sumy dotacji). Drugim w kolejności najbardziej wspieranym województwem jest małopolskie, które otrzymuje ponad 100 mln zł (14%). Na mniejsze kwoty liczyć może po- morskie (37 mln zł), dolnośląskie (36 mln zł) i wielkopolskie (23 mln zł). Województwo śląskie dostaje z budżetu centralnego skromne 12 mln zł, które wydatkowane są jedynie na dwie (!) instytucje – Narodową Orkiestrę Symfoniczną Polskiego Radia i Muzeum Śląskie. Na koń- cu listy sytuuje się opolskie. Tam Ministerstwo przekazuje niecałe 1,5 mln zł na Muzeum Pia- stów Śląskich w Brzegu.

Taka sytuacja trwa od wielu lat, a ministerialni urzędnicy nie muszą się tłumaczyć podatnikom wedle jakiego klucza rozdzielają ich pieniądze.

Nie ulega jednak wątpliwości, że te liczby są symptomem choroby, jaka toczy Polskę. Są ob- jawami centralizmu – założenia, że konsumenci wysokiej kultury zamieszkują Warszawę i jej okolice, w mniejszym stopniu Kraków, Gdańsk czy Wrocław. To również założenie, że dzie- dzictwo warte państwowych nakładów w dziwny sposób skumulowało się w jednym miejscu. Co mają zrobić pozostali obywatele?

➣cd. na str. 3 Henryk

Mercik

Pustynia kulturalna?

Czytając dane zawarte w zesta- wieniu wydatków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowe- go na kulturę w Polsce, zasta- nawiałam się, jak urzędnicy tego resortu postrzegają Górny Śląsk w porównaniu z resztą kraju? Jak kulturalną pustynię? A może jak niebezpieczny poligon wylęgają- cej się tożsamości, której nie ro- zumieją? Przecież dotują aż dwie instytucje, w tym jeszcze nieotwar- te, a już znienawidzone Muzeum Śląskie. Według cen- trali śląskie ma pozostać pustynią kulturalną, w której oazach można posilić się jedynie krupniokiem, a napoić piwem przy dźwiękach niezakłócających swobodny przepływ niezbyt skomplikowanych myśli zicpolek. Po co Ślązakom dotacje na kulturę? Przecież to Warsza- wa daje przykład kultury wysokiej, promieniuje swoim blaskiem na resztę kraju niczym Francja króla Słońce na całą Europę przełomu XVII i XVIII w. Przynajmniej takie są założenia. Bo przecież Śląsk to kulturalne za- dupie Europy na dodatek krnąbrne i niewdzięczne. War- szawscy urzędnicy pieczołowicie obliczyli, że każdemu mieszkańcowi województwa śląskiego należy się 3 zł na wydatki na kulturę, a ten wstrętny RAŚ znowu się burzy! Co z tego, że to samo województwo wpłaca do kasy państwa prawie tyle co mazowieckie? Kulturalnie się nie liczy. Przecież wszystkie nazwiska twórców albo prawie wszystkie są niemieckie, a przecież nie możemy popierać kultury niemieckiej w kraju nad Wisłą. Brać niemieckie pieniądze z Unii Europejskiej wypada, bo się nam należą, ale dotować z kasy centralnej twór- ców o niemieckich korzeniach i przyjazne im instytucje?

Broń Boże! Jeden z wysoko postawionych urzędników państwowych powiedział kiedyś Kazimierzowi Kutzowi:

„Wy nachapaliście się już za Gierka, teraz kolej na nas”.

I zgodnie z tym stwierdzeniem wypada centralny podział dotacji unijnych, a także środków na kulturę, bo może w pierwszym przypadku w ogólnym rozrachunku śląskie dostaje najwięcej, ale w przeliczeniu na mieszkańca jest na szarym końcu. Nie pozostało nam zatem nic innego, jak wziąć sprawy w swoje ręce. Może pierwszym kro- kiem do samostanowienia o sobie jest właśnie projekt

„Godzina Ś”? Pokażmy, że potrafimy się zintegrować i wyciągnąć ręce po swoje pieniądze, zabierane nam i dzielone w imię wyższych rzekomo wartości. A jak jest naprawdę, dowiecie się Państwo czytając najnowszy numer „Jaskółki Śląskiej”, do czego gorąco zachęcam.

Monika Kassner redaktor naczelna

Autonomia samodzielnością na wielu płaszczyznach

(2)

luty 2014 r., Jaskółka Śląska

2 AKTUALNOŚCI

Kartka z kalendarza

9 lutego 1339 r. w Krakowie

Na terenie Górnego i Dolnego Śląska w XIV i XV w. wielokrotnie dochodziło do podziałów dóbr książęcych nale- żących do Piastów Śląskich. Doszło do tego, że pisarz miejski Głubczyc Daniel Arnold opisujący w XVI stu- leciu rozdrobnienie średniowieczne- go księstwa opawskiego stwierdził:

„Było w tym czasie na Śląsku tyle księstw, że niemal każde większe miasto było w posiadaniu innego księcia”.

Pogłębiające się podziały spowodowały, ze miejscowa szlachta i patrycjat zaczęły dochodzić do coraz większego znacze- nia politycznego. Rady miejskie najzna- mienitszych miast górnośląskich: Opawy, Raciborza, Bytomia, Opola oraz Cieszy- na wchodziły w posiadanie coraz więk- szej liczby regaliów książęcych, a także uczestniczyły w debatach nad kierunka- mi rozwoju administracji książęcej. Od tego czasu książęta górnośląscy zaczęli występować jako „dziedziczni władcy ro- dowych księstw śląskich”. W tym czasie

nie porzucili jeszcze myśli opanowania tronu w Krakowie. Przykładem tego typu działalności może być nieudana próba zajęcia Krakowa przez Bolesława I opol- skiego w 1312 r. Z tą próbą wiązał się tzw. bunt wójta Alberta, krwawo stłumio- ny przez wojska Władysława Łokietka.

Przypomnijmy anegdotę opowiadającą o sposobach wyłapywania zbuntowa- nych. Kto nie umiał powtórzyć zdania:

„Soczewica, koło miele młyn” tracił ży- cie. Po nieudanej próbie przejęcia tronu w Krakowie śląscy książęta piastowscy definitywnie pożegnali się z pomysłem zdobycia korony królewskiej. Dwa lata później synowie wspomnianego wyżej Bolesława dzieląc i tak osłabione już księstwo opolskie, zaczęli szukać opar- cia politycznego na dworach okolicz- nych monarchów europejskich. Już od dawna na terenach średniowiecznych księstw śląskich krzyżowały się wpływy czeskie i polskie, choć nie tylko. Punk- tem zwrotnym dalszych losów tych tere- nów stał się hołd lenny złożony królowi czeskiemu Janowi Luksemburskiemu

przez książąt śląskich. Masowe prze- chodzenie śląskich feudałów pod opiekę monarchy czeskiego nie było nieprzy- gotowane, poza tym związki Piastów śląskich z panującą wcześniej w Cze- chach dynastią Przemyślidów były już stare. Hołd Janowi Luksemburskiemu, pochodzącemu z pogranicza francu- sko – niemieckiego, który w polityce wykorzystywał zachodnie wzorce, da- wał książętom śląskim potwierdzenie władzy w swoich księstwach. Wzorem zachodnim ich obowiązki jako lenników wobec seniora nakładały na nich przy- mus wspomagania radą i pomocą woj- skową w czasie wypraw organizowanych przez króla. Dzięki legitymacji władzy po- przez złożenie hołdu monarsze Czech Piastowie śląscy w przeważającej czę- ści utrzymali księstwa w swoich liniach rodowych. Łakomym kąskiem była też możliwość zrobienia kariery na wytwor- nym dworze Luksemburgów. Utworzenie w 1318 r. przez Jana Luksemburskie- go księstwa opawskiego i oddanie go

w lenno Mikołajowi II opawskiemu z li- nii Przemyślidów spowodowało, że ten oddany królowi zdolny dyplomata przez resztę życia „forsował politykę króla cze- skiego wśród książąt górnośląskich”.

W czasie wyprawy na Polskę w 1327 r. hołd lenny złożyli królowi czeskiemu kolejno: Bolesław książę niemodliński, Kazimierz cieszyński, Leszek racibor- ski, Władysław bytomsko-kozielski, Jan I Scholastyk – książę oświęcimski, a po nieudanej czeskiej wyprawie na Kraków książę wrocławski Henryk. Wtedy to Jan Luksemburski umocnił wpływy czeskie na całym Śląsku. Zwierzchnictwo króla Czech nad zhołdowanymi śląskimi księ- stwami potwierdziły pochodzące z 1335 r. układy w Trenczynie i Wyszechradzie.

W zamian za to Jan Luksemburski prze- stał używać tytułu króla Polski. Za zrze-

czenie się pretensji do tronu w Krakowie król Czech uzyskał też od Kazimierza Wielkiego rekompensatę w wysokości 20 tys. kop groszy praskich. Śląskie status quo potwierdził podpisany 9 lutego 1339 r. tzw. akt krakowski, w którym Kazimierz Wielki zrzekł się na rzecz Luksembur- gów swoich praw i roszczeń do śląskich księstw lennych Królestwa Czeskiego wymienionych w preliminariach z Tren- czyna. W 1339 r. poza wpływami króla czeskiego pozostały tylko trzy księstwa śląskie – jaworskie, świdnickie, ziębickie.

Szymon Kozioł Przy pisaniu tego artykułu korzystałem z publika- cji „Historia Górnego Śląska. Polityka, gospodar- ka i kultura” pod red. J. Bahlcke, D. Gawreckiego i R. Kaczmarka, Gliwice 2011.

Strefa absurdu Nasze sprawy

Granica w poprzek podwórka

Mimo upływu lat i dokonujących się przemian, chociażby w krajobrazie przemysłowym Górnego Śląska, ślady dawnej granicy państwowej w przestrzeni urbanistyczno-archi- tektonicznej są nadal widoczne.

To przede wszystkim umocnienia Ob- szaru Warownego „Śląsk”, tworzonego aż do wybuchu II wojny światowej przez państwo polskie. Dziesiątki bunkrów, które możemy spotkać w lasach, na nieużytkach, lecz również wśród gęstej, miejskiej lub podmiejskiej zabudowy. Pa- trząc na te obiekty jasno widać, że dzielą- ca przemysłowy Górny Śląsk granica nie oddzielała państw przyjaźnie do siebie nastawionych. Była to granica mówiąca o wrogości i ciągłym napięciu, chociaż po obu jej stronach mieszkali członkowie tych samych rodzin, Ślązacy, których historia, często wbrew ich woli postawiła po obu stronach granicznej, żelbetowej baryka- dy. Bez wiedzy o tym, że granica była i jak przebiegała nie sposób zrozumieć historii Górnego Śląska. Równie trudno dobrze pojąć jego współczesność. Tym czasem wielu młodych ludzi o granicy nic nie wie, nie orientują się nawet, że była.

Tym bardziej nie mają pojęcia o jej prze- biegu. Lokalizują ją błędnie, nie mogąc sobie wyobrazić granicy dzielącej miasta, ulice czy podwórka. Powojenna przyna- leżność polskich przed wojną Łagiewnik do Bytomia (przed wojną niemieckiego)

czy też Pawłowa, Kończyc i Makoszów do Zabrza (taka sama sytuacja) jeszcze bardziej zaciemnia obraz historii o której niewiele mówiono w szkołach. Tymcza- sem wielu z nas codziennie przechodzi albo przejeżdża obok budynków będą- cych niegdyś granicznymi posterunkami.

Niektóre są skromne, drewniane. Inne to solidne murowane budowle tworzone na lata, choć ich żywot funkcjonalny okazał się krótki. Przez wiele lat wszystkie po-

wyższe obiekty trwały w zapomnieniu, mimo, że są architektonicznymi świad- kami burzliwej i skomplikowanej historii.

Ogromną pracę dla pokazania tamtych czasów wykonało Stowarzyszenie „Pro Fortalicium”, które od wielu lat pieczo- łowicie odrestaurowuje kolejne obiekty Obszaru Warownego „Śląsk”. To dowód na to, że o pamięć o własnej historii mo- żemy i powinniśmy się troszczyć sami, bez czekania na państwowe instytucje i pieniądze. Zapał i wiedza członków stowarzyszenia dała imponujące efekty.

A przecież umocnienia to jeden z elemen- tów międzywojennej granicy, drugim są budynki towarzyszące niegdyś szlabanom i zasiekom. To wszystko przypomina nie- co historię Berlina – podzielonego miasta, gdzie mieszkańcy, również wbrew swej woli stali się zakładnikami historii. Tam o tym, czym był podział i granica w środ- ku miasta przypomina wiele miejsc. U nas można to zrobić w prosty sposób – razem z Prezesem Stowarzyszenia „Pro Forta- licium” wpadliśmy na pomysł wykonania tablic informujących, że w danym miejscu przebiegała granica państwowa, najlepiej gdyby się pojawiły na dawnych granicz- nych budynkach. Pewnie uda się pokazać również reprodukcje archiwalnych zdjęć przejść granicznych. Trzeba znać historię i o niej przypominać, jakakolwiek by ona nie była. To moim zdaniem bardzo ważne w czasach wolności i Europy bez granic.

Henryk Mercik Z żalem przyjęliśmy wiadomość o śmierci

ks. Tadeusza Szurmana

biskupa diecezji katowickiej Kościoła ewangelicko-augsburskiego

Łącząc się w bólu z Bliskimi Zmarłego, żegnamy Go słowami świętego Pawła z Tarsu:

Dla mnie bowiem żyć – to Chrystus, a umrzeć – to zysk (Flp 1,21)

Działacze Ruchu Autonomii Śląska i Redakcja „Jaskółki Śląskiej”

Pożegnanie

Domniemany portret Kazimie- rza Wielkiego na zworniku sali kamienicy hetmańskiej w Kra- kowie.

Wizerunek Jana Luksembur- skiego ze średniowiecznego manuskryptu.

Średniowieczni antagoniści

Fot. Maciej Szczepańczyk lic. CC BY 2.5

Źródło: Wikimedia commons.

Źródło: haus.pl

Koszwice. Zabudowania niemieckiego urzędu celnego. Na szla- banie i przed nim dzieci z niemieckiej strony granicy. Stoją:

Agnes Weintritt (z domu Weber), Erich Weber i Alice Schroner.

Lata 20. XX w.

Fot. Jan Szturc lic. CC BY 1.2

(3)

luty 2014 r., Jaskółka Śląska AKTUALNOŚCI 3

Wiadomo z góry

Zawłaszczona tragedia?

Szpagat między Zgodą a Pałacem Prezydenckim Obchody Dnia Pamięci o Ofia- rach Tragedii Górnośląskiej 1945 miały w tym roku szczególnie intensywny przebieg. Święto, usta- nowione przez sejmik wojewódz- twa śląskiego na wniosek radnych Ruchu Autonomii Śląska, dla wielu lokalnych wspólnot stanowi okazję do upamiętnienia pomordowanych przez czerwonoarmistów, osadzo- nych w obozach i deportowanych w głąb ZSRR. Po dziesięcioleciach przymusowego milczenia było nam, Górnoślązakom potrzebne. Potrzeb- ne jest jednak najwyraźniej także lokalnej Platformie Obywatelskiej.

Przed zbliżającymi się wyborami samorządowymi politycy PO w re- gionie – specjaliści od rozwijania czerwonych dywanów przed pre- zydentem Komorowskim – próbują zatrzeć wrażenie, że ich partia jest ugrupowaniem antyśląskim. Coraz częściej można usłyszeć opinię, że osamotniony poseł Marek Plura pełni wyłącznie funkcję figowego li- ścia, za którym skrywa się głębo- ka pogarda Platformy dla śląskich aspiracji. Od pewnego czasu można zatem zauważyć, jak to lokalni lide- rzy PO usiłują wykonać efektowny szpagat. Tak, by z jednej strony nie urazić swych warszawskich moco- dawców, z drugiej zaś puścić oko do śląskiego wyborcy. I tak, jak długi czas miejscowa Platforma nie wy- kazywała większego zainteresowa- nia upamiętnieniem górnośląskich ofiar zbrodni polskich i sowieckich komunistów, tak od dwóch lat jakby starała się nadrobić utracony czas.

Upamiętnienie w rytmie wyborczym

Zaczęło się od pamiątkowej płyty, ufundowanej przez wojewodę Zyg- munta Łukaszczyka – rzecz jasna za pieniądze podatnika – w katowickiej archikatedrze. Tablicę ufundować miał

RAŚ – oczywiście za pieniądze swoich członków i sympatyków – jednak pro- cedura zatwierdzania projektu przez Archidiecezjalną Komisję Sztuki Sa- kralnej trwała na tyle długo, że woje- woda RAŚ ubiegł. Nie muszę doda- wać, że projektu jego tablicy rzeczona komisja zatwierdzać nie musiała. Póź- niej miała miejsce pamiętna wycieczka do Doniecka, gdzie odsłonięto płytę poświęconą deportowanym z Gór- nego Śląska. Politycy, głównie z PO, zapomnieli o zaproszeniu na uroczy- stość przedstawicieli rodzin ofiar oraz kościoła ewangelicko-augsburskiego.

Upamiętnianie we własnym gronie weszło działaczom Platformy w krew.

Oto bowiem przewodniczący sejmi- ku, Andrzej Gościniak, ogłosił skład komitetu honorowego Roku Pamięci Ofiar Tragedii Górnośląskiej, w którym – obok przedstawicieli duchowieństwa i dwóch bezpartyjnych samorządow- ców – znaleźli się wyłącznie działacze PO. W tym sam pan przewodniczą- cy Gościniak. Choć rok 2015 ma zo- stać ogłoszony Rokiem Pamięci Ofiar Tragedii Górnośląskiej przez sejmik województwa śląskiego, a nie przez panów Gościniaka i Sekułę. Tym ostat- nim bardzo zależało zresztą na tym, by stosowna uchwała dotyczyła już roku 2014 – a więc roku, w którym nie wypada wprawdzie okrągła rocznica Tragedii Górnośląskiej, ale wypadają za to wybory samorządowe. Opozycji

udało się zapobiec temu kompromitu- jącemu samorząd wojewódzki podpo- rządkowaniu upamiętnienia ofiar poli- tycznemu kalendarzowi.

Komunistyczna Polska dla Polaków

Nagłe zainteresowanie polity- ków PO Tragedią Górnośląską, bez względu na to, jak oceniać ich szcze- rość, można by przyjmować z zado- woleniem. Im więcej środowisk przy- łoży rękę do upamiętnienia ofiar, tym większe szanse na to, że w społeczeń- stwie wzrośnie poziom wiedzy o dra- matycznych wydarzeniach 1945 roku.

Problem polega jednak na tym, że PO w województwie śląskim za wszelką cenę chce uniknąć kontrowersji, które mogłyby urazić prezydenta Bronisława Komorowskiego. A że ten hołduje pro- stej wizji dziejów Polski, w której Po- lacy występują wyłącznie w roli ofiar, obraz Tragedii Górnośląskiej zostaje zniekształcony. Mówi się o niej wyłącz- nie jako o zbrodni sowieckiej, pomi- jając udział Polaków i polskiej komu- nistycznej administracji. Co więcej, usłyszeć można, że dramat Górno- ślązaków wpisuje się w „martyrologię narodu polskiego”, choć tożsamość ofiar była różna, a oficjalnie prześlado- wano je jako Niemców. Wszystko po to, by ukryć dość oczywistą prawdę – do Tragedii Górnośląskiej doprowadził sojusz sowieckiego komunizmu z pol-

skim nacjonalizmem. Władza ludowa wymarzyła sobie państwo jednolite na- rodowo i – obok rozprawy z politycz- nymi przeciwnikami – dokonała także zakrojonych na szeroką skalę czystek etnicznych. To nie Moskwa kazała re- presjonować Górnoślązaków z niewła- ściwą grupą Volkslisty, nie Moskwa narzuciła brutalną rozprawę ze Sło- wińcami, Mazurami czy Warmiakami.

Zbrodni tych polscy komuniści doko- nali w imię ideału Polski dla Polaków, przy milczącej zgodzie sił opozycyj- nych w kraju i za granicą. Do dojrza- łej refleksji nad istotą wydarzeń roku 1945 i lat kolejnych, polska klasa po- lityczna wciąż jeszcze nie jest gotowa.

Dlatego nie możemy pozwolić na za- mknięcie upamiętnienia ofiar Tragedii Górnośląskiej w sztywnej formule ofi- cjalnych rytuałów. To na górnośląskich organizacjach spoczywa szczególna odpowiedzialność za stanowcze do- maganie się prawdy o wydarzeniach sprzed sześćdziesięciu dziewięciu lat – w uchwałach, w mediach i w szkol- nych podręcznikach, które o dramacie Górnoślązaków konsekwentnie milczą.

Odszedł ksiądz Tadeusz Szurman

Pamięć o Tragedii Górnośląskiej ma jeszcze jeden, bardzo aktualny wymiar. Źródło zła, które rozlało się po naszym regionie w 1945 roku, nie wyschło. Sowiecki komunizm należy wprawdzie do niechlubnej przeszło- ści, ale brak szacunku dla inności drugiego człowieka, dla jego tożsa- mościowych wyborów, bardzo głębo- ko przenika polskie życie publiczne.

Mieliśmy się okazję o tym przekonać, czytając uzasadnienie orzeczenia Sądu Najwyższego w sprawie Sto- warzyszenia Osób Narodowości Śląskiej. Doświadczamy tego na co dzień, słuchając komentarzy polity- ków i publicystów, którzy chcieliby wi- dzieć Polskę jednolitą narodowo czy wyznaniowo. Z tym większym smut- kiem przyjąłem wiadomość o śmierci biskupa diecezji katowickiej Kościo- ła Ewangelicko-Augsburskiego, ks.

Tadeusza Szurmana. Był On jednym z tych, dla których różnorodny Górny Śląsk pozostawał wielką wartością.

Jerzy Gorzelik

I co z tego, że stolica

Niektórzy podnoszą argument, że Warszawa jako stolica zasłu- guje na przywileje, skoro posiada najwięcej placówek o charakterze ogólnonarodowym. Jest to jednak uzasadnienie chybione. Kumula- cja tak wielu narodowych instytucji kultury w jednym miejscu w istocie rzeczy ogranicza dostępność ogółu obywateli do kultury. Tę paradok- salną sytuację rozwiązałoby rów- ne traktowanie ważnych instytucji kultury na obszarze całego kraju.

Jasne kryteria sprawiłyby, że część warszawskich instytucji w swych nazwach straciłaby przymiotnik

„narodowy”. Część instytucji w wo- jewództwie śląskim zyskałaby mini- sterialną dotację, odciążającą bu- dżet województwa i pozwalającą na złapanie finansowego oddechu.

Wydatki Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w uję- ciu na głowę mieszkańca dobitnie

świadczą, że Warszawa nie liczy się z potrzebami kulturalnymi miesz- kańców województwa śląskiego czy opolskiego albo ich w ogóle nie zna.

Pod względem wydatków per capi- ta oprócz wspomnianych wcześniej województw wyprzedzają nas nawet podlaskie i lubelskie. Na warszaw- skich urzędnikach nie robi wraże- nia to, że województwo śląskie jest jednym z najludniejszych, a jego mieszkańcy są jednymi z najwięk- szych płatników podatków Polsce, działa tu też ogromna liczba insty- tucji kultury. Ich zdaniem potrzeby kulturalne mieszkańca województwa śląskiego zaspokoją trzy złote. Nie widzą problemu w tym, że mieszka- niec mazowieckiego ma do dyspozy- cji prawie trzydzieści razy więcej (85 zł), a opolskiego musi zadowolić się dwudziestoma groszami.

Wszyscy dotują – mieszkańcy Mazowsza mniej płacą

Dzięki bonusowi jaki otrzymuje Warszawa ze względu na status

stolicy, samorząd województwa mazowieckiego ponosi mniejsze koszty związane z finansowaniem kultury na swoim obszarze. W roku 2013 wydał on na kulturę i ochronę dziedzictwa narodowego ok. 175 mln zł (5,1% wszystkich wydat- ków). W tym samym czasie w ze środków budżetu samorządu wo- jewództwa śląskiego na ten sam cel przeznaczył ponad 212 mln zł (13,3% wydatków). Oczywiście każdy kij ma dwa końce. Tak wiel- kie uprzywilejowanie Warszawy w stosunku do reszty kraju może świadczyć o słabości zlokalizowa- nych w stolicy narodowych insty- tucji kultury. Ufne w to, że podat- nicy zawsze będą je sponsorować, nie muszą mieć motywacji, by się rozwijać, zdobywać odbiorcę czy racjonalizować koszty.

Kiedy przyjrzymy się z bliska li- ście dotowanych instytucji, trudno oprzeć się wrażeniu, że centrala nie chce nawet zachowywać po- zorów. Czy utrzymujące się z pań-

stwowych dotacji Muzeum Łowiec- ka i Jeździectwa jest ważniejsze od jedynego w Europie muzeum górnictwa węglowego z możliwo- ścią zwiedzania podziemi (skan- sen „Guido”)? Nawet tak adorowa- ny przez polityków Zespół Pieśni i Tańca Śląsk musi radzić sobie sam.Górnośląscy autonomiści od lat ujawniają skutki nadmiernego cen- tralizmu. Wszelkie populistyczne banialuki o rzekomym separatyź- mie tych, którzy działają na rzecz prawdziwej samorządności nie wy- trzymują konfrontacji z twardymi liczbami, obrazującymi jak bardzo odejście od centralizmu jest nam potrzebne. Skandalicznie niski poziom wydatków ministerialnych na nasze instytucje kultury prze- czy powszechnie głoszonej narra- cji o ważności Górnego Śląska dla Polski. Doszło do tego, że nawet za (ponoć) oczekiwany w Warsza- wie pomnik Korfantego będziemy musieli zapłacić sami.

Temat wydania

Divide et impera

Fot. Adam Korzeniowski

Górnośląskie fany podczas uroczystości na zakończenie Mar- szu Pamięci Ofiar Tragedii Górnośląskiej pod bramą obozu Zgoda w Świętochłowicach 25 stycznia 2014 r.

cd. ze str. 1

(4)

luty 2014 r., Jaskółka Śląska

4 WYWIAD

Wywiad numeru

W autonomii bilans zysków i strat byłby dla nas

korzystniejszy

O akcji „Godzina Ś” oraz o pożyt- kach z autonomii z burmistrzem Pszczyny Dariuszem Skrobolem rozmawia Zdzisław Spyra

Co spowodowało, że został Pan ambasadorem akcji „Godzina Ś”?

Moje poglądy na temat Śląska są zna- ne. Utożsamiam się z regionem, w któ- rym się urodziłem, wychowałem i do dzisiaj mieszkam. Jako samorządowiec uważam, że Śląsk, jako region powinien funkcjonować na innych zasadach. Zde- cydowanie łatwiej będzie, jeżeli udało- by się utworzyć region autonomiczny.

Więcej korzyści mogliby osiągnąć jego mieszkańcy. Od wielu lat staram się pro- mować Śląsk i jego tradycje. Nikt więc nie musiał mnie specjalnie namawiać do zaangażowania się w tę akcję.

Czym dla Pana jest śląskość?

Śląskość to nasza tradycja, historia i kultura. Śląskość to przede wszyst- kim ludzie i cechy, które powodują, że odczuwamy dumę z przynależności do tego regionu. Śląskość ma się we krwi, czuje się ją, natomiast zdecydo- wanie trudniej się o niej opowiada.

Śląskość to coś, co posiadło się na całe życie, zakorzenienie, identyfika- cja z regionem, coś, co pozwala pięk- nie różnić się od innych. To również świat dźwięków, kolorów, zapachów.

Dlaczego warto pielęgnować od- rębności regionalne i lokalne?

Pielęgnujemy odrębności regional- ne, ponieważ najbliższe jest nam to,

co znamy i obserwujemy od dziec- ka. Pamiętam z mojego rodzinnego domu zapach niedzielnego trady- cyjnego obiadu. Z jednej strony to wspomnienie dobrej kuchni mojej mamy, z drugiej wspomnienie domu i wpajanych mi wartości, które od zawsze kojarzą mi się ze Śląskiem.

O odrębności na pewno decyduje również gwara i intonacja, dzięki któ- rej Ślązacy są prawie zawsze rozpo- znawani. Uważam, że pielęgnowanie śląskiej odrębności to hołd oddany naszym przodkom, którzy dbali o to, abyśmy wiedzieli i pamiętali skąd po- chodzimy. Jeśli nie będziemy pielę- gnować naszych korzeni, zatracimy własną tożsamość.

J a k i e k r o k i p o d e j m u j e s i ę w Pszczynie, aby tę tożsamość pielęgnować?

Dużo się dzieje. Promujemy Śląsk.

Przykładem może być włączenie Urzę- du Miejskiego do akcji „Gŏdomy po śląsku”. Reakcja mieszkańców po- kazała, że dla wielu osób utożsamia- nie się ze śląską gŏdką jest bardzo ważne. Nalepki, które rozdawaliśmy mieszkańcom bardziej służyły do iden- tyfikacji i manifestacji swojego przy- wiązania do regionu niż do informacji, że ktoś posługuje się gwarą. Od lat w naszych szkołach prowadzona jest edukacja regionalna, aby młodemu pokoleniu ułatwić zdobywanie wiedzy o regionie, pod koniec ubiegłego roku Urząd Miasta w Pszczynie wydał publi- kację: „Dziedzictwo historyczno-kultu-

rowe ziemi pszczyńskiej. Podróż przez cztery pory roku”. Książka ta trafiła do rąk wszystkich uczniów klas I-III, przy- bliża historię, kulturę, tradycje, zwy- czaje ziemi na której przyszło nam żyć.

Pomyślana jest tak, że aktywizuje całe rodziny i zarówno uczniom, jak i ich rodzicom i dziadkom pomaga w po- znawaniu własnych korzeni.

Ponadto organizujemy szereg im- prez promujących Śląsk i uczących o Śląsku: konkursy, przeglądy, wysta- wy, festiwale, pokazy. Wspomagamy finansowo nasze muzea: Skansen Zagrodę Wsi Pszczyńskiej, Muzeum Prasy Śląskiej oraz nowotworzone Muzeum Militariów Śląska. Trud- no wszystko wyliczyć. Praktycznie każde nasze działanie ma w sobie elementy promujące nasze miasto i region, a co za tym idzie śląskość.

Zatem edukacja regionalna jest ważna dla rozwoju tożsamości re- gionalnej i lokalnej?

Oczywiście. Edukacja regionalna to ważne zjawisko kulturowo-społeczne.

Wprowadza ona dziecko w prawdziwy, żywy świat – pełen emocji, przeżyć, doświadczeń, odkryć, piękna. Kształtu- je poczucie przynależności społecznej, terytorialnej. Uczy postawy zaangażo- wania i pracy na rzecz własnego śro- dowiska lokalnego. Przegotowuje do wejścia w inne środowiska, ale z po- czuciem własnej wartości i własnych korzeni. Sądzę, że dzięki takim dzia- łaniom, nasi uczniowie wiedzą kim są i skąd pochodzą.

Dlaczego Ślązacy powinni zostać uznani za mniejszość etniczną?

A gŏdka za język regionalny?

Idą za tym konkretne korzyści.

Nie jestem przewrotowcem i zwo- lennikiem, żeby Śląsk odłączył się od Polski – ponad dziewięćdziesiąt lat temu nasi przodkowie walczyli o przyłączenie Śląska do Polski.

Pamiętajmy również, że Śląsk był już autonomicznym woje- wództwem. Natomiast dziś, promujemy ideę autonomii.

Oznaczać to ma przede wszystkim samodzielność na wielu płaszczyznach, m.in.

finansową. Istnieją autono- miczne regiony w Europie.

Wiąże się to z prowadze- niem odpowiedniej poli- tyki. Pracując jako bur- mistrz Pszczyny widzę, ile pieniędzy odprowa- dzamy do centralnych organów. Wiem rów- nież, ile wraca i jakie zadania rządowe mu- simy zrealizować. Wy- gląda na to, że bilans zysków i strat w przy- padku funkcjonowania Śląska jako autono- micznego regionu byłby dla nas korzystniejszy.

Dziękuję za rozmowę

Rozmowa

Dbać o to, co nasze…

Z raperem Grzegorzem Skorupskim

„Skorupem” – jednym z ambasa- dorów akcji „Godzina Ś” rozmawia Tomasz Jarecki.

Co spowodowało, że zdecydowa- łeś się zostać ambasadorem akcji

„Godzina Ś”?

Otrzymałem propozycję od or- ganizatorów akcji, aby jako osoba w jakimś stopniu rozpoznawalna zareklamować inicjatywę swoim wi- zerunkiem, a ponieważ sprawa toż- samości śląskiej jest mi bliska, zde- cydowałem się pomóc.

Co dla Ciebie oznacza bycie am- basadorem?

Myślę, że sformułowanie „amba- sador akcji Godzina Ś” to zgrabne wyrażenie marketingowe. Mój udział w akcji jest skromny, polegał jak do- tąd na zrobieniu zdjęcia na potrzebę promocji inicjatywy i teraz na odpo- wiadaniu na twoje pytania. Sądzę, że propozycja uczynienia mnie am- basadorem, wyszła za sprawą mo- ich utworów, w których przewija się tematyka śląskiej tożsamości.

Czym zatem jest dla Ciebie język śląski jako nieodzowny element tejże tożsamości? Jak sprawdza się on w muzyce?

To jest język mojej babci, moje- go dziadka. Mój tata potrafi się nim posługiwać, a ja już nie za bardzo i to jest smutne. Z tego, co wiem to w PRL i również później używanie śląskiej godki było niemile widziane, jak komuś zależało np. na zdobyciu wykształcenia to musiał używać ję- zyka polskiego. Jako dziecku śląski kojarzył mi się głównie z kabareta- mi, z jakimiś żartami, albo ze słabo wykształconymi ludźmi ze wsi. Dziś myślę, że te stereotypy to efekt ja- kiejś antyśląskiej propagandy i ży- czyłbym sobie likwidacji jej skutków.

Cieszę się, że miałem przyjemność zaprzyjaźnić się i tworzyć muzykę z ludźmi, którzy posługują się pięk- nym śląskim, kibicuję ich twórczości i mam nadzieję, że przyczyni się ona do popularyzacji naszej tradycji, któ- rej ważną częścią jest właśnie język.

Jaki jest, twoim zdaniem, najważ- niejszy powód, dla którego Ślązacy

powinni zostać uznani za mniej- szość etniczą?

Myślę, że wola Ślązaków jest kluczowa w tej sprawie. Jeśli wolą Ślązaków jest bycie oficjalną mniej- szością, to powinno to zostać usza- nowane.

Czy uważasz, że jesteśmy w stanie dbać o naszą śląskość i rozwijać ją należycie bez przeprowadzenia takiej akcji?

Śląska tradycja kulturowa to rzecz jak najbardziej warta pielęgnacji, niszczona przez lata za sprawą ja- kichś komunistycznych kompleksów.

Sądzę, że trzeba włożyć wiele wy- siłku, aby to wszystko odbudować, dlatego takie akcje są moim zdaniem potrzebne.

Co doradziłbyś naszym czytelni- kom w ramach wspierania tej akcji, jak i pielęgnowania naszej kultury na co dzień?

Dbać o to, co nasze, bo nikt tego za nas nie zrobi.

Dziękuję za rozmowę

Burmistrz Pszczyny Dariusz Skrobol.

Raper „Skorup” promujący akcję „Godzina Ś”. Fot. Jacek Skorupa Źródło: facebook.com Źródło: facebook.com

(5)

luty 2014 r., Jaskółka Śląska INFORMACJE RAŚ 5

INFORMATOR

Władze Ruchu Autonomii Śląska

Przewodniczący: Jerzy Gorzelik Zarząd: Jerzy Gorzelik

(przewodniczący), Grzegorz Gryt (I wiceprzewodniczący), Henryk Mercik (II wiceprzewodniczący), Rafał Adamus (skarbnik), Michał Buchta (sekretarz), Jerzy Bogacki, Piotr Długosz, Leon Swaczyna i Janusz Wita.

Radni województwa śląskiego z ramienia Ruchu Autonomii Śląska:

Jerzy Gorzelik

e-mail: j.gorzelik@slaskie.pl Henryk Mercik

e-mail: h.mercik@slaskie.pl Janusz Wita

e-mail: j.wita@slaskie.pl Andrzej Sławik

e-mail: a.slawik@slaskie.pl Koło RAŚ Bieruń – Lędziny e-mail: sbl@autonomia.pl Przewodniczący: Dariusz Dyrda tel. 501 411 994

Koło RAŚ Bytom e-mail: bytom@autonomia.pl Osoba kontaktowa: Tomasz Jarecki, tel. 730 905 200

Koło RAŚ Chełm Śląski e-mail: chelm@autonomia.pl Przewodniczący: Aleksander Kiszka tel. 606 932 834

Koło RAŚ Chorzów e-mail: chorzow@autonomia.pl Przewodniczący: Mariusz Wons tel. 607 678 871

Koło RAŚ Czerwionka-Leszczyny czerwionka-leszczyny@autonomia.pl Przewodniczący: Andrzej Raudner tel. 604 523 147

Koło RAŚ Gliwice e-mail: gliwice@autonomia.pl Przewodniczący: Szymon Kozioł tel. 723 728 944

Koło RAŚ Katowice e-mail: katowice@autonomia.pl Przewodniczący: Marek Nowara tel. 602 335 420

Koło RAŚ Katowice Południe e-mail: katowice.poludnie@autonomia.pl Przewodniczący: Tomasz Świdergał tel. 790 899 146

Koło RAŚ Kobiór e-mail: kobior@autonomia.pl Przewodniczący: Piotr Kłakus tel. 604 526 733

Koło RAŚ Leszczyny e-mail: kluczniokowie@wp.pl Przewodnicząca: Ewa Kluczniok tel. 797 411 494

Koło RAŚ Lubliniec e-mail: lubliniec@autonomia.pl Przewodnicząca: Halina Trybus Zasięg: powiat lubliniecki Koło RAŚ Lyski e-mail: lyski@autonomia.pl Przewodniczący: Grzegorz Gryt Zasięg: Lyski, Gaszowice, Jejkowice Koło RAŚ Mikołów

e-mail: mikolow@autonomia.pl Przewodniczący: Karol Sikora tel. 510 077 053

Koło RAŚ Mysłowice e-mail: myslowice@autonomia.pl Przewodniczący:

Lucjan Tomecki tel. 605 958 499

Koło RAŚ Region Opolski e-mail: ras@rasopole.org Przewodniczący: Marek J. Czaja tel. 693 567 733

Koło RAŚ Piekary Śląskie e-mail: piekary@autonomia.pl Przewodniczący: Dariusz Krajan tel. 791-222-579

Koło RAŚ Pszczyna e-mail: pszczyna@autonomia.pl Przewodniczący: Zdzisław Spyra Zasięg: powiat pszczyński Koło RAŚ Radzionków e-mail: radzinkow@autonomia.pl Przewodniczący: Andrzej Sławik tel. 601 544 374

Koło RAŚ Ruda Śląska e-mail: ruda@autonomia.pl Przewodniczący: Roman Kubica tel. 607 336 844

Koło RAŚ Rybnik e-mail: rybnik@autonomia.pl Przewodniczący: Paweł Polok Osoba kontaktowa: Marcin Bartosz tel. 508 714 235

Koło RAŚ Siemianowice Śląskie siemianowice@autonomia.pl Przewodniczący: Rafał Hornik tel. 535 080 008

Koło RAŚ Śląsk Cieszyński slaskcieszynski@autonomia.pl Przewodniczący: Grzegorz Szczepański tel. 781 779 882

Koło RAŚ Świerklany e-mail: swierklany@autonomia.pl Przewodniczący: Andrzej Kiełkowski tel. 507 308 792

Koło RAŚ Świętochłowice swietochlowice@autonomia.pl Przewodnicząca: Monika Kassner tel. 516 056 396

Koło RAŚ Tarnowskie Góry e-mail: boino@centrum.cz Osoba kontaktowa: Roman Boino tel. 605 062 700

Koło RAŚ Tychy e-mail: tychy@autonomia.pl Przewodniczący: Jerzy Szymonek tel. 508 597 837

Koło RAŚ Wodzisław/Żory e-mail: wodzislaw@autonomia.pl Przewodniczący: Adrian Wowra tel. 502 144 446

Koło RAŚ Zabrze e-mail: tadzieusz@wp.pl Osoba kontaktowa:

Tadeusz Płachecki, tel. 509 478 078

ZAPRASZAMY Szczegóły dotyczące

poszczególnych kół znajdują się na naszej stronie:

http://autonomia.pl

Zebrania Kół Ruchu Autonomii Śląska

Koło RAŚ Chorzów I ul. Powstańców 70/3 wtorki 17:00 - 18.00

Koło RAŚ Katowice ul. ks. Norberta Bończyka 9/4.

wtorki 16.00-18.00 Koło RAŚ Mikołów

pierwszy i trzeci poniedziałek miesiąca w Łaziskach Średnich,

ul. Wyszyńskiego 8 (II piętro, p. 24) w godz. 18.00-19.00

Zasięg: powiat mikołowski.

Koło RAŚ Mysłowice

ul. Mikołowska 4a, wtorki 18.00-19.00 Koło RAŚ Pszczyna

ul. 3 Maja 15a

pierwsza środa miesiąca 18.00 Koło RAŚ Ruda Śląska Ruda Śląska, Nowy Bytom ul. Markowej 22/26 I piętro wtorki 17.00-18.00

Koło RAŚ Świętochłowice ul. Kubiny 16a, środy 18.00

WYDAWCA:

Ruch Autonomii Śląska Siedziba wydawcy:

ul. ks. Norberta Bończyka 9/4 40-209 Katowice

Redaktor naczelna:

Monika Kassner Korekta: Norbert Slenzok

Skład:

Tomasz Pałka, Graphen

Kontakt z redakcją:

redakcja@jaskolkaslaska.eu www.jaskolkaslaska.eu

tel. 516 056 396 Nakład: 22.000 egz.

Fot. Z. Kosma źródło: Archiwum prywatne.

Ingemar Klos ma 52 lata, żonaty, czwórka dzieci, wyznania rzymsko- -katolickiego. Żerniczanin od urodze- nia. Jego dewizą życiową jest „serce dlo Pŏnbōczka, serce dlŏ Ślōnska“.

Wykształcenie średnie – m. in. stan wojenny i wcielenie do Ludowego Wojska polskiego nie pozwoliły spełnić jego marzenia o Akademii Sztuk Pięk- nych. Jednak w wolnych chwilach, któ- rych praktycznie nie ma, maluje i rzeźbi w drewnie. Jego projektu jest pomnik internowanych na żernickim cmenta- rzu. Wraz z Bartkiem Świderkiem za- projektował sztandar RAŚ. Jest także autorem projektu herbu Żernicy.W RAŚ działa od 1994 roku, wieloletni wice- przewodniczący koła Gliwice. Pod ko- niec lat 90-tych był współodpowiedzial- ny za dystrybucję „Jaskółki Śląskiej“

w zachodniej części Górnego Śląska – Anaberg, Olesno itd. Jest incjatorem wykładów dotyczących historii i autono-

mii Górnego Śląska. Jego starania do- prowadziły do uczczenia 1150 rocznicy chrystianizacji Śląska – uroczystości odbyły się w katedrze gliwickiej. Z jego inicjatywy podjęto renowację zabytowej świątyni w Żernicy, której jest oddany całym sercem – koncerty w jej wnę- trzu, wykłady, grupa oprowadzających,

pamiątkowe krzyże, zbiórka złomu na rzecz tego zabytku – to tylko drobny wycinek działań na tym polu. To on zor- ganizował pierwsze obchody Tragedii Górnośląskiej 1945 roku w swej para- fii, a potem w Gliwicach. Współżałoży- ciel i organizator pieszej pielgrzymki z Żernicy na Jasną Górę. Od blisko 30 lat jest związany z krwiodawstwem w onkologii gliwickiej. Uwielbia jazdę na rowerze. W młodości wyczynowo uprawiał badminton i biegi długody- stansowe. W tamtych czasach prze- bywał rok w klasztorze Karmelitów Bo- sych. Jak mówi, okres ten oraz stan wojenny i spotkanie z Janem Pawłem II wywarły ogromny wpływ na jego ży- cie, które jest zanurzone w kontempla- cji i działaniu. Nie zna uczucia nudy i słów „nie da się zrobić“. Wielkim da- rem jego życia jest to, że jest Śląza- kiem, ma wspaniałą rodzinę i spore grono fantastycznych przyjaciół i zna-

jomych. Red.

Kto jest kim w RAŚ

Ingemar Klos

Kto jest kim w RAŚ

Łukasz Sarkowicz

Od urodzenia mieszka w Paniów- kach. Ma 37 lat. Jego matka jest Ślą- zaczką, zaś ojciec pochodzi z okolic Beskidu Niskiego.

W 2004 roku ukończył studia na Wydziale Nauk Społecznych Uni- wersytetu Ślaskiego z tytułem magi- stra politologii o specjalności samo- rządowej. A w 2010 roku skończył studia podyplomowe z zakresu za- mówień publicznych na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Ekono- micznego w Katowicach. Ukończył też szkołę muzyczną w klasie in- strumentów perkusyjnych.

Wstąpił do RAŚ w 1995 roku jeszcze jako licealista. Działał w kole gliwickim, angażując się w różne projekty tamtego okre- su. W 1999 roku przerwał dzia- łalność w stowarzyszeniu by po- święcić się edukacji, działalności muzycznej i pracy. Pisał program wyborczy dla jednego z kandyda- tów na Prezydenta RP, udzielał się w projektach muzycznych w Za- brzu, Katowicach i ośrodku kultury w Gierałtowicach.

Uczył gry na instrumencie, a tak- że promował miejscowe zespoły.

W 2010 wrócił do stowarzyszenia RAŚ. W następnym roku brał udział w akcji agitacyjnej i plakatowej związanej ze Spisem Powszech- nym. W sierpniu 2011 roku został koordynatorem w Gminie Gierałto- wice podczas kampanii do Senatu.

W Styczniu 2012 roku został wybra- ny na sekretarza koła gliwickiego.

Wiosną 2013 roku zaangażował się w kampanię wyborczą w wyborach uzupełniających do Senatu w Or- nontowicach. Obecnie, skupia wy- siłek gliwickiego RAŚ na terenach północnych powiatu, tam kolpor- tuje „Jaskółkę Śląską” i rozmawia z mieszkańcami. Interesuje się pro- blemami racjonalnego i efektywne- go gospodarowania finansami pu- blicznymi w samorządzie i sprawami związanymi z pojęciem społeczeń- stwa obywatelskiego. Jest zawsze chętny pomagać ludziom.

Pracuje w prywatnej firmie. Lubi przyrodę, wyjazdy w ciekawe miej- sca – szczególnie w góry. Ponad- to gra jeszcze z różnymi muzykami na otwartych scenach muzycznych w całym regionie.

Red.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wejdź na tukej.pl Materiał sfinansowany przez KW Ruch Autonomii Śląska3. Trudny los

Kampania Ruchu Autonomii Śląska w tegorocznych wyborach samorzą- dowych opiera się na trzech filarach, a jednym z nich jest „współpraca”. Zmiany w kraju należy rozpocząć od

To wszystko jest bardzo ważne szczególnie przez to, że Katalonia znajduje się teraz w centrum zainteresowania świata ze względu na toczący się proces secesji, będący

Platforma Eduś ma być miejscem, gdzie znajdują się materiały do edukacji regionalnej przeznaczone dla uczniów i nauczycieli z terenu województwa śląskiego – To klucz do tego,

Na pewno życzy- łabym sobie, aby móc napisać, że Ślązacy zostali uznani mniejszo- ścią etniczną, godka językiem re- gionalnym, SONŚ działa legalnie, śląskie dzieci

– Okazuje się, że w Polsce jest przyzwolenie na poniżanie tego, co Górnoślązaków, obywateli Rzecz- pospolitej, symbolizuje – mówi Rafał Adamus, prezes Pro Loquela

Ponadto pragnę przypomnieć, że jest rok 2017 i musimy zająć się trudnymi kwe- stiami tu i teraz, a nie zastanawiać się, co by było gdyby.. Nie ulega wątpliwości, że

Nie spełniły się nadzieje tych, którzy liczyli, że RAŚ okaże się gwiazdą jedne- go sezonu, niczym niegdyś Samoobrona czy Liga Polskich Rodzin, i po wyborach zniknie z