C e » a p o je d y n c z e g o n n m e r n 1 0 ft.
BEZPARTYJNE POLSKO - KATOLICKIE PISMO LUDOWE.
P n - v a H n l a t a * W e k s p e d . m ie s ię c z n ie 7 9 g r .* o d n o 8 z e -ZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA
I I X C v I J J i a l M * n ie m p r z e z p o c z tę 2 1 g r . w ię c e j . W w y p a d k a c h n ie p r z e w id z ia n y c h , p r z y w s tr z y m a n iu p r z e d s ię b io r s tw a , s t o te n ia p r a c y , p r z e r w a n ia k o m u n ik a c ji, a b o n e n t n ie m a p r a w a t ą d a ć p o s a t e r m in o w y c li d o s ta r c z e ń g a z e ty , lu b z w r o tu c e n y a b o n a m e n tu . Z a d z ia ł o g ło s z e n io w y R e d a k c ja n ie o d p o w ia d a . R e d a k to r p r z y jm u je o d 1 0 — 1 2 . N a d e sła n y c h a n ie z a m ó w io n y c h r ę k o p is ó w R e d a k c ja n ie z w r a c a i n ie h o n o r u je . R e d a k c ja i a d m in is tr a c ja u l. M ic k ie w ic z a 1 . T e le fo n 8 0 . K o n to c z e k o w e P . K . O . P o z n a ń 2 0 4 ,2 5 2 .
Sumiennem wykonywaniem obowiązków, budujemy silną Ojczyznę!
O n C w a n i o • Z * O g lo s z . p o b ie r a S ię o d w ie r s z a m m . (7 ta m .) 1 0 g r ., z a r e k la m y n a s t r . 4 -ta m . w w ia d o m o ś c ia c h p o to c z n y c h 3 0 g r , n a p ie r w sz e j s t r . 5 0 g r . R a b a tu u d z ie la s ię p r z y c z ę s te m o g ła s z a n iu . .G ło s W ą b r z e s k i* w y c h o d z i tr z y r a z y ty g o d n . i to : w p o n ie d z ia łe k , ś r o d ę i p ią te k . P r z y s fjd o - w e m ś c ią g a n iu n a le ż n o ś c i r a b a t u p a d a . D la s p r a w s p o r n y c h j e s t w ła ś c iw y S ą d w W ą b r z e ź n ie . — Z a te r m in o w y d r u k , p r z e p is a n e m ie j s c e o g ło s z e n ia a d m in istr a c ja n ie o d p o w ia d a . W y d a w n ic tw o z a s t r z e g a s o b ie p r a w o n le p r z y ję c ia o g ło s z e ń b e z p o d a n ia p o w o d ó w
N r 24. WtĘbnei.n^9 iioiijaleujo, G&tub, czw artek dnia 27 luty 1936 r. Rok 17
Jedna z dróg do upłynnienia zamrożonych sum w Niemczech
W ..P o ls c e Z b r o jn e j” u k a z a ł s ię a r ty k u ł p . A n to n ie g o C h w a s tk a , p o r u s z a j ą c y b a r d z o a k tu a ln ą d z iś s p r a w ę h ip o te k n ie m ie c k ic h . Z e w z g lę d u n a to , ż e a u to r p o ś w ię c a j ą c y s p r a w o m g o s p o d a r c z y m d u ż o u w a g i, o m a w ia te n ta k w a ż n y p r o b le m w s p o s ó b ś m ia ły i o r y g in a ln y , n a c e c h o w a n y d u ż ą z n a jo m o ś c ią r z e c z y , p o z w a la m y g o s o b ie w c a ło ś c i p r z y
t o c z y ć . (R e d a k c ja ).
Sw ego czasu poruszałem na lam ach prasy pom orskiej sprawę przew aloryzow ania hipo
tek, ciążących na nieruchom ościach m iej
skich i w iejskich w dzielnicach zachodnich, a zapisanych w m arkach niem ieckich na rzecz obyw ateli niem ieckich. Przytoczyłem w ów czas szereg argum entów, stw ierdzających, że ustaw a w aloryzacyjna z roku 1924. tak z w.
lex Zoil, krtóra ten trudny zresztą problem rozw iązała na innych terenach w sposób!
w zględnie spraw iedliw y, to tutaj — jeśli cho
dzi o b. zabór pruski, w yrządziła dłużnikom hipotecznym -Polakom krzyw dę.
N ie przytaczając tych w szystkich okolicz
ności, które stw orzyły specyficzne w arunki, w śród jakich dokonyw ały się transakcje kup
na-sprzedaży nieruchomości od optantów nie
m ieckich w czasie 1920 — 1924 roku, obciął
bym tylko na jedną rzecz zw rócić uw agę. — Był to okres pogłębiającej się z dnia na dzień dew aluacji pieniądza. N abyw cam i tych nie
ruchom ości byli w przew ażającej częścj Po
lacy, pochodzący z innych dzielnic, nie or
ientujący się ani w stosunkach tutejszych, a tem m niej w obow iązującem tu ustaw odaw
stw ie. W szystkie sprzedaw ane w ów czas nie
ruchom ości były obciążone licznem i hipote
kam i, datującem i się z czasów przedw ojen
nych, albo też później fikcyjnie przed za
m ierzoną sprzedażą w pisanem i na rzecz naj
bliższych krew nych. Czyniono to niejedno-!
krotnie z całą prem edytacją w iedząc, że w razie sprzedaży kupujący zapłaci za nieru
chom ość taką cenę, jak gdyby nie była ona żadną hipoteką obciążona.
I tak też faktycznie było. W okresie sza
lejącej dew aluacji .nie liczono się z hipoteka
m i zupełnie. Tak sprzedający, jak kupujący uw ażali je za bezw artościow e, to też płacono]
za te nieruchom ości pełną ich w artość ryn
kow ą, nie potrącając nic na te „bezw artoś
ciowe*' hipoteki. K iedy potem ukazała sie ustaw a w aloryzacyjna, otw orzyły się w szyst
kim oczy; zrozum ieli grozę sw ego położenia i przychodzili do przekonania, że za te nie
ruchomości, za które już raz zapłacili pełną ich w artość, będą m usieli niejako drugi raz płacić przy regulow aniu hipotek. Były i ta
kie w ypadki, że zw aloryzow ane hipoteki prze-]
w yżsrały całą w artość objektu.
D latego też oczyw ista krzyw da, jaka się tym w szystkim nabyw com w tym okresie sta
ła, pow inna być jakoś w drodze (znowelizo
wania ustawy waloryzacyjnej wynagrodzona, tem więcej, że kupujący Polacy, sporządza
jący odnośne kontrakty kupna - sprzedaży, byli niejednokrotnie nawet w kancelariach notarjalnych zupełnie błędnie odnośnie do tych hipotek informowani.
Ale w niniejszym artykule nie o to mi chodzi. Obecnie chciałbym zwrócić uwagę n a pewne curiosum, istniejące w obrotach walutowych między Polską a Niemcami, a po
z o s t a j ą c e w ścisłym związku ze spłatami tych właśnie hipotek wierzycielom, mieszkającym w Niemczech. W ierzyciele ci coraz więcej i coraz agresywniej występują na drogę są
d o w ą , domagając się spłaty tych hipotek.
Istniejące moratorium ustawowe, wstrzymu
ZLIKW IDOW ANIE TAJNEJ ORGA
NIZACJI NIEM IECKIEJ NA ŚLĄSKU KATOW ICE. D nia 24 lutego br.
prokurator Sądu O kręgow ego w Ka
towicach złożył u sędziego śledczego w Katowicach wniosek o wdrożenie śledztw a o zbrodnię stanu z art. 97 par. I. k. k. przeciw członkom tajnej organizacji niem ieckiej p. n. Nazional Socjalistische D eutsche A rbeiter- bew egung działającej na terenie wo
jew ództwa Śląskiego. Do tej pory a- resztowano 75 kierow ników i czyn
nych uczestników tej organizacji, która m iała na celu oderw anie od państw a polskiego części jego obsza
ru, w szczególności Śląska Górnego.
W YDALANIE POLSKICH ROBOT-
! NIKÓW Z FRANCJI.
Poznań. Z początkiem roku bie
żącego rząd francuski wznowił akcję w ydalenia robotników polskich. W konsekw encji tego od 15 stycznia do 15 lutego przeszło przez Zbąszyń 18 transportów zbiorowych, liczących o-
|e;ółein 9.524 reem igrantów . Z tej licz
by 90% reemigrantów przypada na Francję, reszta na inne kraje zach.
PIERW SZA M SZA ŚW . ODPRAW IO
NA W GŁĘBINACH M ORSKICH
I
* 1 RZYM . W niedzielę na pokładzie
jektu z hipotek niemieckich. W tych wszyst
kich wypadkach dłużnik, zamieszkujący w Polsce, przekazuje mimo istniejącego mora
torjum sumy dłużne wierzycielom, zamiesz
kującym w Niemczech.
Nie dysponuję żadną statystyką, ale wie
dząc, że kredyt długoterminowy był za czasów niemieckich bardzo rozwinięty i że prawie 90 proc, wszystkich nieruchomości jest obcią
żonych na rzecz niemieckich wierzycieli, śmiem twierdzić, że z tego tytułu odpływają i odpływać będą bardzo poważne sumy do Niemiec. Ze względu na to, że rząd niemiecki nie pozwala od dłuższ.ego czasu wywozić do Polski żadnych pieniędzy nawet swoim obywatelom, a co gorsza zatrzymuje i te su
my, które się naszym obywatelom z tytułu transakcyj handlowych należą, nasuwa mi się myśl, czyby nie należało stosować przyjętej jednej z większych łodzi podwodnych
odpłynęli z portu. Taranto m iejscow y arcybiskup oraz wyżsi przedstaw icie
le władz m orskich i partji faszysto
w skiej. Na szerokości M ar G rande w Izatoce 1 aranto łódź podwodna zanu- Irzyła się na głębokość 30 m. poczem Iw kam erze dla pocisków, gdzie usta- Iwiono ołtarz, arcybiskup odprawi!
■mszę św. w obecności przedstaw icieli Iw tadz i załogi. Była to pierwsza msza
■ odpraw iona w głębinach m orskich.
I Po nabożeństwie arcybiskup wv- jgłosił kazanie, 'które było transm i- Itow ane na całe W iochy drogą radjo- gryą. W kazaniu tem arcybiskup Tara u- Ito złożył hołd pam ięci poległych,
■ chw aląc czyny oręża włoskiego na [terenach stojących poza w pływ am i [cyw ilizacji. Po nabożeństw ie łódź wy- jpłynęła na powierzchnię, twitana w [porcie przez załogi okrętowa
Być członkiem L. O. P. P. to
OBOW IĄZEK KAŻDEGO
jące spłatę długów hipotecznych niezawsze ma praktyczne znaczenie. Znane mi są bo
wiem wypadki, gdzie sądy powszechne wyda
ją wyroki spłaty hipoteki niemieckiej mimo istniejącego moratorjum, a nawet opatrują taki wyrok klauzulą natychmiastowej wyko
nalności za złożeniem kaucji. Powtóre czę
sto się zdarza, że właściciel nieruchomości, chcąc zaciągnąć nową pożyczkę hipoteczną, u. p. z Banku Rolnego lub Banku Gospo
darstwa Krajowego, sam dobrowolnie regu
luje hipotekę na rzecz wierzyciela niemiec
kiego, a to dlatego, ponieważ instytucje kre
dytowe uzależniają udzielenie nowej pożycz
ki od wykreślenia istniejących przedtem hi
potek. Zachodzą też i takie wypadki, że re- flektant na kupno nieruchomości nie przy
stępuje do zawarcia kontraktu kupna, dopóki sprzedawca nie oczyści mu kupowanego ob
W o d y r n s z a t ą
Kraków. Dnia 25 bm. o godz. 0,30 ruszyła W isłoka szybko 'w zbierając spowodu deszczów' i roztopów śnież
nych. Stan w ody 200 cm. ponad stan norm alny podniósł się o godz.
do 372 cm. ponad stan norm alny t. j.
72 cm. ponad stan alarm ow y. Ponie
waż W isła koło O stróżki jest jeszcze zam arznięta i W isłoka nie m a swo
bodnego odpływu, utw orzył się poni
żej M ielca zator lodowy, pow odując silny przybór w ody na W isłoce, któ
ra przelew a się m iędzy wałam i. Rów
nież na Rabie pod Łapanowem pow.
bocheńskiego utw orzył się obok no
wego m ostu prewnionego zator lodo
wy.
W obu w ypadkach na m iejscu działają alarm ow e kom itety powo
dziowe z ram ienia których w yszko
11,30 j wodnej
W Am eryce mrozem towarzyszą obfite opady śnieżne. Rzeki zamarzły a specjalne łodzie po
licyjne, krążące stale po wodach rzek dbają o to by nie zam arzł cacłkowicie wąski prze azd dla okrętów towarowych.
lono odpowiednio m iejscow e i oko
liczne straże ogniowe oraz oddziały organizacyj przysposób, wojskowego pod kierunkiem inżynierów' i straży pracują nad usunięciem za
torów lodowych.
— Kielce. Skutkiem padających deszczów’ i gw ałtow nej odwilży po
ziom wód W isły oraz innych rzek w kieleckiem podniósł się znacznie.
W isła wr dalszym ciągu przybiera, jednakże niebezpieczeństwo powodzi narazić nie zagraża. W Kielcach skut
kiem gw ałtow nej odwilży zalane zo
stały wodą niżej położone ulice m ia
sta. Zm obilizowane pogotowie do
zorców’ dom owych pracowało nad o- czyszczeniem ulic przez cały dzień.
—o—
powszechnie w podobnych wypadkach w sto
sunkach międzynarodowych zasady wzajem
ności i nie pozwolić wywozić do Niemiec sum, przeznaczonych na spłatę hipotek oby
wateli niemieckich?
Pozwolę sobie przytem wysunąć projekt stworzenia ewentualnie biura rozrachunko
wego, gdzieby wpłacano sumy, przeznaczone na spłatę wierzytelności niemieckich, które to biuro w drodze rozliczenia kompensowa
łoby je z temi wszysitkiemi pretensjami, ja
kie roszczą sobie polscy obywatele do dłuż
ników, zamieszkałych na terenie Rzesz) Nie
mieckiej.
Przypuszczam, że zrealizowanie mego projektu nie nasunie większych trudności i przyczyni się niewątpliwie do upłynnienia zamrożonych sum w Niemczech.
A . C h w a s te k .
C& stotfcteiić: TcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA
+ Senat gdański uchw ali! rozporządzenia potrzebne dla w prow adzenia w życie poleceń ostatniej sesji R ady Ligi .N arodów . O dnośne rozporządzenia Senatu ukazać się m ają w itnjbliższych dniach.
t- B ezpośrednio po i>ow rocie z B erlina am basador niem iecki von H asse! by! przyję
ty w R zym ie przez M ussołiniego.
- D onoszą z B ogoty (K olum bja), że łódź „V illaT irencia" została na rzece M eta zaskoczona praez burzę. W łodzi znajdow ało się 26 agentów policji. W zburzone fale i sza
lejący w icher przew róciły łódź, która zato
nęła. W szyscy znajdujący się w łodzi agenci policyjni w raz z kom endantem ponieśli śnaierć.
+ .Na w ybrzeżu M orza K aspijskiego w pobliżn m iasta M achacz — K ala, m orze w y
rzuciło szczątki okrętu oraz pasy ratunkow e opatrzone napisem „Szanm ian". Jest to do
w odem . że łam acz lodów „Szaum ian" zatonął.
4- ..D aily T elegraph'* donosi, że konferen
cja m orska postanow iła ograniczyć tonaż krążow ników do 8 tys. ton. D otychczas w y
nosił tonaż krążow ników 10 tys. ton.XWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA
W Y R O K N A K S I Ę D Z A
bRA N K FU K T. Sąd w D uesscldor- Fie skazał księdza, katolickiego aa dw a m iesiące w ięzienia i 400 m k.
grzyw ny za podbuizanie m łodzieży przeciw ko ustrojotw i narodowo-^socja- listycznem u. Sąd doraźny w A insber- gu za obraźliw e w yrażenia, w ypow ia
dane na ustrój narodow o-socialisty- czny podczas kazań, skazał K siędza katolickiego na 8 m iesięcy w ięzienia.
W uzasadnieniu w yroku pow ie
dziano m . innem i, że skazany ksiądz katolicki jest zaciętym przeciw ni
kiem partji nar.-socj.. m im o, że partja (!*» atakuje K ościoła, lecz przeciw nie^
(faży do pokoju z nim .
O B S A D Z A N I E P O L S K I C H P A R A F I J P R Z E Z K S I Ę Ż Y C Z E S K I C H .
M O RA W SKA O STRA W A . Prasa czeska zapow iada, iż dnia 1 m arca
Ib f. czeski proboszcz Jedliczka obej
m ie urw zyście polską parafję w No
w ym Bogu m inie.
Tą drogą liczba paraf i j polskich, opłanow anych przez Czechów od cza
su w alki o Śląsk zw iększy się do 10-ciu Są to pam fje v\ Błędow icach, Cier- licku. czeskim Cieszynie. Bogum inie- m ieście. D ąbrow ęj, K arw inie, Rych- w ałdzie. Łąkach i obecnie w N ow ym Bob’ ll m inie.
R O L N I C T W O P O M O R S K I E P R Z Y G O T O W U J E S I Ę D O W I E L K I E J
N A R A D Y G O S P O D A R C Z E J
W dniu 19. bm . odbyła się w 1 ora
niu. w gm achu U rzędu W ojew ódzkie
go, konierencja prezesów poszczegól
nych tow arzystw Rolniczych Pow ia
tow ych, zarządu głów nego Pom or
skiego Tow arzystw a Rolniczego ko
m isji ekonom icznej Pom orskiej Izby Rolniczej oraz posłów i senatorów
— z Pom orza. W konferencji w zięli ponadto udział przedstawiciele iwładz z w ojewodą K irtiklisem na czele.
Po zagajeniu konferencji przez prezesa P I R-u — p. L. C zariińskiego i pow itania przedstaw icieli w ładz, prezes ( zarliński udzielił kolejno głosu prezesom T. R. P., którzy w y
suw ali poprzednio już przedyskuto w any m aterjał przygotow aw czy dla referentów , m ających w ziąć udział w w ielkiej naradzie gospodarczej w W arszaw ie. N a w yw ody referentów, którzy w* dobrte um otyw ow anych w nioskach przedstaw iali dezyderaty robiictw a pom orskiego, odpow iadali przedstaw iciele w ładz z urzędów , u- dzietlając, każdy ze sw ego resortu, szczegółow ych infonnacyj.
O żyw ioną dyskusję w yw ołała spraw a sam orządu tery torjalnego, tz.
gm in zbiorow ych, które od niedaw na zostały w prow adzone na terenie Po
m orza. W dyskusji dom agano się po
w iększenia obszaru gm in, odciążenia ich pracy itp. K oszta adm inistracyj
ne gm in zbiorow ych dochodzą do 48%
budżetu.
C ałość przygotow anych m aterja- łów polecono opracow ać zarządow i PTR. i w ręczyć przedstaw icielom rolnictw a pom orskiego, którzy w ez
m ą udział iw w ielkiej naradzie go
spodarczej .
N A P A D K O B I E T N A D O B R A P R E Z Y D E N T A M E K S Y K U . B u e n o s A i r e s . D onoszą z M eksy
ku, że grupa kobiet i dzieci w liczbie przeszło 200, dokonała napadu na do
bra prezydenta M eksyku Calles‘a, po
łożone w odległości około 30 km od stolicy. K obiety zajęły zabudow ania i postanowiły założyć w nich „D om dla kobiety pracującej44 oraz dokonać po
działu dóbr, których w artość oblicza się na około 800.000 pezów . B. prezy
dent zw rócił się do w ładz z prośbą o interw encję, w ychodząc z założenia, że chodzi tu o w ystąpienie o charak
terze czysto kom unistycznym .
PIĘKN Y PRZEJA W M IŁOŚĆ l O JC O W SK IEJ.
W ielk ie w rażenie w opinji japoń
skiej w yw ołał następujący fakt poda
ny przez dziennik w Tokio:
D o jednego z gim nazjów w stolicy Japonji przyszedł pew nego dnia star
szy pan około 60 lat i ku zdum ieniu chłopców zasiadł w jednej z tylnich ław klasy. Po przybyciu nauczyciela starszy pan podszedł do niego i po
prosił o pozw olenie uczęszczania na lekcje zam iast syna, który w skutek przeziębienia m usi dłuższy czas prze
leżeć w łóżku. Spraw a oparła się o dyrektora, który w 60-letnim „uczniu4’
poznał jednego z em erytow anych ge
nerałów japońskich.
„N ie chcę by syn m ój w skutek choroby tracił kontakt ze szkołą, oś
w iadczył ojciec dyrektorowi. W obec tego postanow iłem być na każdej lek
cji i przerobić ją następnie w dom u z synem . Z trojga dzieci pozostał on je
den i m oim obow iązkiem jest dopo
m óc m u by stał się dobrym człow ie
kiem i obyw atelem kraju44. D yrektor przyjął em erytow anego generała do grona uczniów gim nazjum i odtąd blisko 60-letni pan zasiada codziennie w śród 12— 14-letnich chłopców i pil
nie śledzi przebieg każdej lekcji.
BI JE SIĘ K RO W Y , ABY UTRZYM AĆ CEN Ę M LEK A .
W Stanach Zjednoczonych w ciągu ostatnich kilku m iesięcy ubito 600.000 krów , celem utrzym ania na w yższym poziom ie cen m leka. W Los A ngelos w ylano do m orza 200.000 litr, m leka.
Tym czasem robotnicy, z którym i na
w et część farm erów się solidaryzuje, w alczą o zniżkę cen m leka, które są w ysokie, z tego pow odu, że dw a kon
cerny, pośredniczące w sprzedaży m le
ka, ceny śrubują, zarabiając olbrzy
m ie kw oty. O ni to kierują tą polityką tak., aby w ylew ając olbrzym ie ilości m leka w m orze — utrzym ać w ysokie ceny.
I L E B O L S Z E W I C Y S Ą W I N N I P O L S C E ? G azety w arszaw skie podają, że bolszew i
cy są w inni Polsce 2 m iljardy 742 m iljony złotych. Z czego 1574 m iljonów złotych z ty
tułu odszkodow ania za w ojnę w 1919— 1920 r., a pozostałość z tytułu oszczędności obyw ateli polskich w byłych kasach oszczędnościow ych
rosyjskich.
C Z W A R T E K , d n i a 2 7 l u t e g o .
b . M K i e d y r u n l o r i e . — P « b « 4 k a d o * i « - a u t y k i . — G i m i M t y k a . k . J f M M z y k a t p l y t y ) . ? . N D z i a a n i k p o r a n a y . ? , 5 0 N a t y k a z p ł y t . 7 . M P r o f r a * a a d z i a * b i a i ą a y . 7 . 5 5 P a r , i a f o r o a a c y j . S . M A u d y c j a d l a a z k ó l . a . l * — 1 1 .5 7 P r a a r w a . 1 1 , 5 7 S y f a a i c z a a u . — H a j a a l z K r a k o w a . — D z i a a n i k p o ł u d n i o w y . — 1 8 . 1 5 P o r a n e k m u z y c z n y d l a s z k ó l p o w s z . 1 5 , 0 0 M u z y k a p o l s k a . 1 3 . 2 5 C h w i l k a g o s p o d a r s t w a d o m o w e g o . 1 3 . 3 0 ( J - w e r t u r y d o o p e r G . R o s s i n i e g o . 1 4 , 5 0 — 1 5 , 1 5 P r z e r w a . 1 5 , 1 5 W i a d . o e k s p o r c i e p o l s k i m . 1 5 ,2 0 P r z e g l ą d g i e ł d o w y . 1 5 , 3 0 F a n t a z j e z o p e r ( p ł y t y ) . t b .O O t r a n s m i s j a z e s z k o ł y h a r c e r s k i e j i m . A n d r z e j a M a ł k o w s k i e g o . •—
1 6 , 1 5 U t w o r y n a g i t a r ę h a w a j s k ą i w i b r a f o n . 1 6 , 4 5 C a l a P o l s k a ś p i e w a . 1 7 , 0 0 J u b i l e u s z z a p a ł k i ( o d c z y t ) . 1 7 , 1 5 b a c h , M o z a r t i B e e t h o v e n ( p ł y t y ) . 1 7 , 5 0 K s i ą ż k a i w i e d z a . 1 8 , 0 0 R e c i t a l f o r t e p i a n o w y . 1 8 , 3 0 U p r a w y m i ę d z y r z ę d o w e w s a d z i e , ( p o g a d . r o l u . ) 1 8 , 4 0 j a k s p ę d z i ć ś w i ę t o ( p o g a d . k r a j o z n a w c z a ) . 1 8 , 4 5 P o l s k i e u t w o r y s k r z y p c o w e . 1 9 , 0 0 P o g a d a n k a a k t u a l n a . 1 9 , 0 9 C h w i l k a m o r s k o - p o m o r s k a . 1 9 , 1 0 P r o g r a m n a d z i e ń a a s t . 1 9 2 2 0 K o n c e r t r e k l a m o w y . 1 9 , 3 5 W i a d . s p o r t o w e z P o m e r z a 1 9 , 4 0 W i a d . s p o r t , o g ó l n e . 1 9 ,5 0 P o g a d a n k a a k t u a l n a . 2 0 , 0 0 M u z y k a o p e r e t k o w a . 2 0 , 4 5 D z i e n n i k w i e c z o r n y . 2 0 , 5 5 O b r o n a p r z e c i w l o t n i c z o - g a z o w a . 2 1 , 0 0 H a l l o ! T u B r y g a d a ( s ł u c h o w i s k o o r y g i n a l n e ) . 2 1 , 4 5 N a s z e p i e ś n i . 2 2 , 1 0 K o n c e r t s y m f o n i c z n y . 2 3 , 1 0 U a s i t u a t i o n e c o u o - m i q u e d e s f e m m e s e n P o l o g a e ( o d c z y t ) . 2 3 , 1 5 P i s s e a - k i z o p t . „ R o s e M a r i e * * *1 * * o * * * * * * * w' .
70) — Lo, że m ieszkam tu ładnych parę lat i znam w saytkich co do nogi, ale, podług m nie nikt tutej
szy nie byłby zdatny do tak chytrego krym inału.
— I ja jestem tego zdania — rzekł detektyw .
— A teraz pow iedzcie m i. panow ie, co sądzicie o Saundersief C zy uw ażacie go za człow ieka god
nego zaufania?
— No, jakże! — w ykrzyknął Jobson.
— Czy nie podejrzew acie, że on w as w ypro
w adził w pole od pierw szego spotkania?
— N ie w yobrażam sobie tego — odpow iedzia
łem . — W ydaw ał m i się szczery i praw dom ów ny.
V een potarł się po nosie, m arszcząc czoło.
— Racja! — rzekł. — N ie dobrze jest m ieć za dużo w yobraźni. To, że m am przed sobą dw óch rudych, niczego nie dow odzi.
— N ie biorę tego za złą m onetę — zaśm iał się Job*m . — Pom ów m y teraz o drzw iach.
— D obrze — odparł Veen. — W szystkie tropy prow adzą do drzw i. D opóki nie w ykryjem y, w ja
ki sposób kilku ludzi w yszło z tej chaty, nic otw ie
rając drzw i, nie zrozum iem y niczego. Zastosuję m etodę sokratyczną, a pan pisz.
— Już — rzekł Jobson, opierając o papier oló w ek. — Jestem gotów !
— A w ięc, po pierw sze odrzucam w szelką in
terw encję sił nadprzyrodzonych. C hyba pan m e w ierzysz, że kapitan w rócił tu jako topielec i zary
glow ał za sobą drzw i?
— N iem a o czerń gadać — odpow iedział z po
w agą ogrodnik. — N ie w ierzę ani w upiory, ani w dem aterjalizację, ani w czw arty w ym iar.
— W ięc opuśćm y to.
P I Ą T E K , d n i a 2 8 l u t e g o .
। 6 , 3 0 „ K i e d y r a n n e w s t a j ą z o r z e ” . — P e b a d k a d a g i m n a s t y k i . — G i m n a s t y k a . 6 , 5 0 M n z y k a z p ł y t - — 7 . 2 0 D z i e n n i k p o r a n n y . 7 .3 4 ) M u z y k a z p ł y t . 7 , 5 0 P r o g r a m n a d z i e ń b i e ż ą c y . 7 , 5 5 P a r ę i a f o r m a c y j . 8 , 0 0 i \ u - d y c j a d l a s z k ó ł . 8 . 1 0 — 1 1 , 5 7 P r z e r w a . 1 1 ,5 7 S y g n a ł c z a s u . — H e j n a ł z K r a k o w a . — D z i e n n i k p o l u d n i a w y . - • 1 2 , 1 5 A u d y c j a d l a s z k ó l . 1 2 , 4 0 P o p u l a r n y k o n c e r t s y m f o n i c z n y ( p ł y t y ) . 1 3 , 2 5 C h w i l k a g o s p o d a r s t w a d o m o w e g o . 1 3 ,3 0 Z r y n k u p r a c y . 1 3 , 5 5 M u z y k a l e k k a ( p ł y t y ) . 1 4 , 3 0— 1 5 , 1 5 P r z e r w a . 1 5 , 1 5 W i a d . o e k s p o r c i e p o l s k i m 1 5 , 2 0 P r z e g l ą d g i e ł d o w y . 1 5 , 5 0 W i e n i e c p i e ś n i ś l ą s k i c h 1 6 , 0 0 P o g a d a n k a d l a c h o r y c h . 1 6 , 1 5 K o n c e r t w w y k . o r k T . S e r e d y ń s k i e g o . 1 6 4 5 C o Ł o s o s i o w a i W ę g o r z y c a o p o w i a d a ł y s o b i e c i e k a w e g o — ( o p o w i a d a n i e ) . 1 7 , 0 0 S k a r b y P o l s k i . 1 7 ,1 5 M i n u t a p o e z j i . 1 7 , 2 0 T r i o a - m o l l S t e f a n a M a l i n o w s k i e g o . 1 7 , 5 0 P o r a d n i k s p o r t o w y . 1 8 , 0 0 Łtjc i p i e ś n i w w y k . C a r o s u . 1 8 , 0 0 L u d w i k r a n B e e t h a r e n : S o n a t a A - d u r . 1 8 , 5 0 R e c y t a c j e p r o z y : „ ś m i e r ć p a n i B a r s k i e j ” f r a g m e n t z p o w i e ś c i „ M a ł ż e ń s t w o L o l i ' 1 I z a b a l l i L u t o w s k i e j . 1 8 ,4 5 W t e m p i e a n d a n t e , ( p ł y t y ) . 1 9 , 0 0 P o g a d a n k a s p o ł e c z n a . 1 9 , 0 5 W i a d o m o ś c i g o s p o d a r c z e i
P o m o r z a . 1 9 , 0 9 C h w i l k a m o r s k o - p o m o r s k a . 1 9 , 1 0 P r o g e a m n a s o b o t ę . 1 9 , 2 0 K o n c e r t r e k l a m o w y . 1 9 , 5 5 W i a d o m o ś c i s p o r t o w e z P o m o r z a . 1 9 , 4 0 W i a d . s p o r t o w e o g ó l n e . —
1 9 4 5 K o m u n i k a t ś n i e g o w y . 1 9 , 5 0 B i u r o S t u d i ó w r o n a a - w i a z e s ł u c h a c z a m i . 2 0 , 0 0 „ M a a r u” — o p e r a P a d o r o w - s k i e g o z T e a t r u W i e l k i e g o w W a r s z a w i e . W p r z e r w i o D z i e n n i k w i e c z o r n y i O b r a z k i P o l s k i w s p ó ł c z a S M O j . 2 5 , 0 5 M e l o d j e a o p e r e t e k , ( p ł y t y ) .
— R o z e w i e . N aw ałnica ś n i e g o w a
na otw artym . B ałtyku przeszła. N a t o
m iast m róz znacznie spotęgow ał się, pow odując całkow ite zam arznięcie kanału w ejściow ego do portów H elu.
W różnych częściach m orza polskiego pojaw iły się potężnych rozm iarów kfy lodow e, które płyną ze w schod
niej części B ałtyku, oderw ane zapew ne od brzegów m ierzei Fryskiej.
--- VIRGIL MARKHAM ---
POWIEŚĆ AMERYKAŃSKA Przekład autoryzinwang z
—- M a się w iedzieć.
— • D obrze. Teraz zastanów m y się nad drzw ia
m i. Zastaliście je pam iętnego rana zaryglow ane i zam knięte na klucz od środka. Ślusarz zapew nił m nie, że zam ek był w porządku, a sam i w iecie, jak dobrze trzym ał rygiel. C zy m ożem y tedy pow ie
dzieć, że nieznajom i ludzie nie w yszli tem i drzw iam i?
— M ożem y — ośw iadczył Jobson.
— N ie tak prędko. C zytuje pan pow ieści kry
m inalne i pow inien pan w iedzieć, że naw et w tych w arunkach m ożna nieraz zam knąć drzw i od zew
nątrz.
— Co m ają do tego pow ieści krym inalne? — zdum iał się Jobson.
— To, że pom im o w ielu nonsensów , zaw ierają niejednokrotnie genjalne pom ysły, których nie m o
żna lekcew ażyć z punktu w idzenia rzeczyw istego życia. A nóż, a w idelec, m ożem y się czegoś nauczyć.
— Tak, panie — w yjąkał niepew nie ogrodnik.
— N aprzykład w iadom o, że klucz m ożna prze
kręcić w zam ku od zew nątrz zapom ocą cienkich szczypiec.
— To oni tak zrobili!? — w ykrzyknął Jobson.
— N ie, boby został ślad na koniuszczku klu
cza — rysa — rozum ie pan? Ten był w dodatku zardzew iały, a żadnego takiego znaku nie było.
Ale przypuśćm y, że klucz jakim ś cudem przekrę
cono, to jeszcze nie będzie w szystko, bo nam to nie w yjaśni zagadki rygla.
— Rozum iem — rzekł Jobson. — Rygiel był zasunięty od w ew nątrz.
D etektyw potrząsnął głow ą.
— D ow iedz się pan, że naw et rygiel m ożna za
sunąć od zew nątrz. Bierze się znow uż parę szczy
piec, przyw iązuje do nich sznurek i, po zasunięciu rygla, w yciąga je się przez dolną szparę w drzw iach.
— Św ietny sposób! — pochw alił Jobson. — To m oże oni tak zrobili?
— O , człow ieku, głupio m ów isz — zm artw ił się V een. — Proszę spojrzeć na próg. N ie jest w y
soki, ale żadne szczypce nie dałyby się tędy w y
ciągnąć. Spojrzyj pan na tę listw ę.
Jobson przesunął dłonią po raokrem czole.
— A le jeżeli ci ludzie byli tacy chytrzy, j a k
pan m yśli, to m ogli oderw ać listw ę i przybić fą spow rotem .
— Nie, boby zostały ślady dźw igni i m łotka, a tych niem a w cale. Ta listw a nie była r u s z a n a
od lat.
— No, to nie w yszli przez drzw i — z a w y r o
kow ał Jobson.
— To jeszcze nie w szystko. Co pan pow iesz o zaw iasach?
— Co? Co? Co? — zagdakał nasz sekretarz.
— Zaw iasy są od w ew nątrz, jak to byw a z nor- m alnem i drzw iam i — objaśnił detektyw . — To n a m
oszczędza jednej teorji bo inaczej m ogliby je w yr
w ać i potem założyć — zależnie od giętkości zam ka i rygla. D alej zbadałem , że nie m ogli ich w yjąć razem z fram ugą, ani usunąć żadnej deski. W s z y
stko trzym a się nadzw yczaj solidnie.
— D laczegoby się nie m iało trzym ać? — w y
krzyknął Jobson, którem u się zakręciło w $fow io od tylu m ożliw ości.
— Bierzem y pod uw agę w szelkie kom binacja
— objaśnił Veen. — Prawdopodobieństwa są s k ą p e
i pozostają nam tylko m ożliwości.
— To już chyba w ięcej niem a!
— Chyba, że niem a. Jakież w ięc są szanse, ż e nieznajom i w yszli przez drzw i?
— Żadnych, panie.
— W łaśnie. Proszę, pisz pan. Coś pan napisał?
— N apisałem tak: D rzwi = 0.
— D oskonale. Teraz okna. C zy pan gotów ?
— Już!
Veen pokazał na niego fajką.
— O dpow iadaj pan bez ogródek. Czy zauw a
żyliście co podejrzanego w tych oknach, w tedy ra
no? Coś w skazującego na to, że przy nich m aj
strow ano?
— Nie!
— N aturalnie. Zrobiłem niedorzeczne p r z y puszczenie, ale sw oją drogą zastanów m y się n a d tern. Zacznijm y od tego okratow anego.