• Nie Znaleziono Wyników

Almanach Prowincjonalny 2013, nr 18 [2].

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Almanach Prowincjonalny 2013, nr 18 [2]."

Copied!
194
0
0

Pełen tekst

(1)

PROWINCJONALNY

w Vladimir

v s

LTUIUJWLCZ Krivdi wierszem

wierszem

i prozą Jerz

Jerzy

To

7ППЇ7

wierszem

Mi Libor.

wierszem

i pi

z warsztatów

literackich:

k Eva Kvetonova,

Natalia Tokarczyk, Kristyna Montagova, Linda Packova, Veronika Motuzova, Richard Mazurek,

Alzbeta Lunackova, Sdvie Brezinskd, Ivana Kaspdrkovd, Michał Fita,

Jakub Chrobak, Marek Przybyła

o B. Reyn

y-j у ^Andrzej-. .

nabuchowski

W LITERATI K Z E I OBRAZA C H

RACIBORSKIECENTRUM KULTURY RACIBÓRZ-LISTOPAD 2013

Krzysztof Lisowsl

Krzysztof Komorowski Joanna Nitefor

Katarzyna Kwiatek

Michał Wo.

(2)
(3)

іідаиїм

ТАКSAMO

muzyk і zakochany oraz ten który się modli przymykają oczy nie muszą widzieć

ks. Janusz St. Pasierb, z томи Koziorożec,

Bernardinum, Pelplin 2007 r.

’-<%к >

►i '•> \ v 1 г

U "xU

^л'

*jl

/ г X

і

z

1У\ ч z X *7

X X //

Дг

_ >>^ЬкА

Л

45$

W tjRbaF’ ■ а

йУ Ж* /

Я Ш^Тя я я

пВ<-'Я' в

(4)

ZNALEZIONE

W TŁUMACZENIU

P

owiadają, że poezja to jest to, co utracone w tłumaczeniu. Niby prawda, ale są przecież wyłącznie dwie drogi poznania obcej twórczości: nauczyć się języka, bądź skorzystać właśnie z tłumacze­

nia. To drugie rozwiązanie zakłada zaufanie do tego, który przekłada. Fach tłumacza jest bardzo odpowiedzialny, to w sferze literatury, a także nauki, rodzaj człowieka zaufania publicznego. Artysta może „pójść na całość”, translator zaś musi trzymać się oryginału, adaptując pierwowzór do specy­

fiki i wymogów swej rodzinnej mowy. Dzięki jego zabiegom śledzimy żywioł innego języka i ufa­

my, że jest nam dane zrozumienie myśli, intencji, stylu autora, ukrytego w nieznanym brzmieniu.

Cieszymy się, że efekty pracy polskich i czeskich tłumaczy mają swoje miejsce na tych łamach.

W ten sposób nadgraniczne porozumienie znajduje swoje optymalne spełnienie. Czytamy się na­

wzajem, słuchamy, uczymy. Powstaje i rośnie sad wspólnej literackiej wiedzy o sobie wzajemnie.

Tekstów jest tak wele, że fotografie - Czytelnik mógł to zauważyć już w poprzednim numerze - muszą ustąpić słowu!

Utrwalona już struktura naszego pisma mieni się nazwiskami stale obecnymi w stawce auto­

rów „Almanachu Prowincjonalnego”, jak też autorami, których wciąż pozyskujemy do współpra­

cy. Wśród tych pierwszych klasą samą dla siebie jest niejako gospodarz tego numeru, ks. profesor Jerzy Szymik, wybitny poeta i teolog; wśród tych drugich polecamy uwadze - wywodzących się ze środowiska Uniwersytetu Łódzkiego - wytrwanych poetów - Marka Czuku oraz Przemysława Dakowicza.

Niezwykle cenny jest wkład czeskich poetów w zawartość numeru. Myślimy tu przede wszyst­

kim o poetyckim autoportrecie Vladimira Krivanka oraz wywiadze, jakiego zaprzyjaźnionemu z Almanachem Andrzejowi Babuchowskiemu udzielił Milos Dolezal, który tym samym niejako powraca na nasze łamy po kilku latach przerwy. Wiedzę z zakresu historii literatury czeskiej posze­

rza polskiemu czytelnikowi esej Libora Martinka, naszego stałego tłumacza i znawcy przedmiotu, na temat twórczości Bohuslava Reynka.

Raz po raz powtarzają się czytelnicze opinie, że „Almanach Prowincjonalny” wcale nie jest prowincjonalny. Sądzimy, że nie - on jest prowincjonalny. Prowincjonalny w dobrym tego słowa znaczenia, to znaczy: poszukujący, niezadufany w sobie, otwarty na sąsiadów, chłonny na to, co dobre - na innej prowincji oraz w „centrali”. I niech tak, Drogi Czytelniku, zostanie!

Almanach

2

(5)

NALEZENO V PREKLADU

R

ika se, że poezie je to, co je ztraceno v pfekladu. Można je to pravda, existuji vśak dve cesty po­

znani cizi tvorby - naućit se jazyk nebo (prave) poużit pfeklad. To druhe feśeni pfedpoklada duveru v pfekladatele. Pf ekladatelske femeslo je velmi odpovedne, jak v oblasti literatury, tak vedy, jde o druh duvery vefejnemu cloveku. Umelec muże riskovat, pfekladatel se musi drżet originalu, nebot’ adaptuje original z hlediska speficifiky pożadavku sve rodne feći. Diky jeho snażeni sledu- jeme żivel jineho jazyka a vefime, że pochopime myślenky, zamery a styl autora skryteho v nam neznamem zneni.

Mamę radost z toho, że vysledky prace polskych a ćeskych pfekladatelCi maji na techto stran- kach sve misto. Timto zpusobem nachazi pfeshranićni porozumeni sve optimalni naplneni. Na­

vzajem se ćteme, poslouchame, ućime. Vznika a roste sad spolećneho literarniho povedomi o sobe navzajem. Textu je tolik, że fotografie - jak si toho mohli povsimnout ćtenafi pfedchoziho ćisla - musi ustoupit slovum!

Jiż stabilni struktura naśeho ćasopisu se meni jmeny trvale potomnymi v seznamu autoria pe- riodika Almanach Prowincjonalny, ale i autory, ktere stale zveme ke spolupraci. Mezi nimi je tf idou samou pro sebe vyznamny basnik a teolog, knez Jerzy Szymik; mezi temi druhymi doporućejeme k pozornosti basniky vyśle z prostf edi Lodżske univerzity - Marka Czuku a Przemysława Dakowicze.

Velmi cenny je vklad ćeskych basnikfi do obsahu ćisla. Marne na myśli pfedevsim basnicky autoportret Vladimira Kfivanka a rozhovor Andrzeje Babuchowskeho,jenż je naklonen Almana­

chu, s Milośem Doleżalem, jenż se tak navraci na naśe stranky po nekolikalete pfestavce. Esej Li­

bora Martinka, naśeho staleho pfekladatele a znalce pfedmetu, na tema tvorby Bohuslava Reynka rozśifuje rozsah poznani polskeho ćtenafe v oblasti literami historie.

Znovu a znovu se objevuji nazory, że Almanach Prowincjonalny neni vubec provincni. Do- mnivame se, że nejsou pravdive - on je provincni. Provincni v pozitivnim vyznamu tohoto slova - to znamena, że je hledajici, nesebestfedny, otevfeny vuci sousedfim, pfijimajici to, co je dobre v jine provincii nebo v „centra". A at’ to tak, laskavy ćtenafi, uż zustane!

Prelożil Libor Martinek

(6)

к:

WIERSZ O

PHILLIES

I CZTERY INNE WIERSZE

P

omarańczowaliniametraw

W

ashingtonD.C.

WGODZINACH SZCZYTU

starsza kobieta trzyma dłoń młodszej w swojej dłoni, głaszcze nerwowe, szczupłe palce, drgające plecy.

Może to matka pociesza córkę, która poroniła?

Może to powitanie po długiej rozłące?

Może sobie wybaczyły i nie mogą przestać, ze szczęścia i bólu?

A może nic wielkiego się nie stało i to tylko czułość, młodsza siostra miłości, jej jasny cień, który nas chłodzi w tym przegrzanym wagoniku: skupionych na swoim, szybkich, rozpalonych.

I koi.

Bo wszyscy tu dotykamy opuszkami palców ekrany tabletów, mruczymy do słuchawek, oplatamy twarze siatką kabli.

Tylko te dwie

rozmawiają ze sobą tak jak kiedyś rozmawiali ze sobą ludzie.

Zaplatają palce, a młodsza zasypia na ramieniu starszej.

Waszyngton, 15 lipca 2013 r.

Almanach

4

(7)

BASEN O

PHILLIES

A CTYRI DALSI BASNE

O

ranzovatrasametrave

W

ashington D.C.

BEHEM DOPRAVNISPICKY

starsi żena drżi dlań mladśi żeny ve sve dlani, hladi nervozni, śtihle prsty, chvejici se zada.

Można że je to matka, ktera uteśuje dceru, jeż potratila?

Można je to privitani po dlouhem rozloućeni?

Można si odpustily a ted’ nemohou śtestim a bolesti prestat?

Można se nic vazneho nestalo a jde jenom o citlivost, mladśi sestru lasky, jeji jasny stin,

jenż nas chladi v tech prehratych vagoncich - soustfedenych na sve, rychle a rozpalene.

A uteśuje.

Vśichni se zde totiż dotykame briśky prstu monitoru tabletu, brućime do sluchatek,

opletame tvare sitkou kabelu.

Jenom ty dve

spolu hovori, jak lide kdysi spolu hovorili.

Proletaji se prsty a mladśi usina starśi na rameni.

Washington 15. cervence 1213

5

(8)

WWW.NATIONALMECHANICS.COM

Follow us on Facebook and Twitter

ulica Kasztanowa krzyżuje się z Trzecią i dokładnie tu (22 South Third Street) mieszczą się „Narodowi Mechanicy”, modna, klubowa knajpka in Old City, w sercu starej Filadelfii,

(pieszczotliwie: Phillies, Philly).

Teraz, w lipcu 2013 roku, mają otwarte do drugiej w nocy.

Zamawiamy z Andrzejem

sałatkę cesarską, fish and chips, butelkę piwa Franziskaner, kieliszek wina Malbec

i sparkling water (gazowana).

Jesteśmy głodni i spragnieni,

ale pożeramy głównie postmodernistyczny, odjechany wystrój lokalu.

I ludzi. Ci są głośni, wyzwoleni, młodzi.

Niewolnicy korpo, po godzinach, mogą tu wykrzyczeć emocje

i je znieczulić.

Widzę, słyszę, rozumiem

aż nadto dobrze: chodzi o miłość, jak wszystkim, jak zawsze.

Rozczarowani. Samowystarczalni. Dumni.

To jej szukają,

skracając sukienki i pijąc za dużo.

Ja, mechanik od duszy,

z innego narodu, plemienia i stanu,

współczuję im tej nocy w obu sensach słowa:

czuję tak samo i odczuwam litość.

I nie chcę w ten sposób

Filadelfia, 22 lipca 2013 r.

Almanach

6

(9)

WWW.NATIONALMECHANICS.COM

Follow us on Facebook and Twitter

Ulice Kastanova se kfizuje s Tfeti a prave tady (22 South Third Street) sidli Narodni mechanici -

modni klubova hospudka in Old City v srdci stare Filadelfie

(mazlive: Phillies, Philly).

Ted’ v cervenci 2013 je otevreno do druhe v noci.

S Andrzejem si objednavame cisarsky salat, fish and chips, lahev piva Franziskaner, deci vina Malec a sparkling water (sycenou).

Marne hlad a źizeń,

ale konzumujeme hlavne postmoderni, ujetou vybavu mistnosti.

A lidi. Ti jsou hlucni, svobodni a mladi.

Otroci korpo po praci

tady mohou vykricet sve emoce.

a znecitlivet je.

Vidim, slysirn, rozumim aż priliś dobre: jde o lasku jako vśem, jako vżdy.

Zklamani. Sobestaćni. Hrdi.

To ji hledaji,

zkracuji sukne a priliś piji.

Ja, mechanik pres duśe, z jineho naroda, kmene a stavu lituji je v obou vyznamech tohoto slova:

citim se stejne a prozivam litost.

Takhle to nechci.

Filadelfie 22. cervence 2013

Almanach

pPRGWiNCJONALN Y

(10)

P

uste boiskodobejzbolaw

V

ienna w północnej

W

irginiilatem 2013 roku

wysoka, niekoszona w lipcu trawa, zeschłe błoto w okolicach baz,

pogięta i pordzewiała siatka ogrodzenia, drewniane ławki,

pusto

ale wiem jak tu było niedawno, wiem jak to było,

wiem.

Było jak na szkolnym boisku przy Konopnickiej w Pszowie, w drugiej połowie lat 60-tych:

kolana zdarte do krwi,

pot zalewający oczy, jego słony smak na popękanych wargach, kurz, tumany kurzu,

ostre komendy wuefistów (Jaroch, Hibszer, pani Stokłosa), jęki zawodu, piskliwy doping dziewczyn,

dudniące echo uderzeń piłki, gorycz porażek, łykanie łez.

O, tamte maje, czerwce, wrześnie!

Gdzie jesteście teraz?

Jaki anioł was strzeże?

Kto odmaluje wasz spłowiały błękit, kiedy Pan powróci?

Bo przecież wrócicie wraz z Nim, prawda?

Cóż bym dał za wasz powrót już teraz:

móc przegrać jedynie mecz, nic więcej...

Ale tu Wirginia, nie Śląsk.

Puste boisko do bejzbola, długo nie koszona trawa.

Drozdy i dzięcioły, sarny wieczorem i o świcie.

Gdzieś w przestworzach dudniące echo uderzeń piłki

Vienna, Va (WA), 16 lipca 2013 r.

Almanach

(11)

P

razdnybaseballovystadionve

V

ienna VSEVERNI VlRGINII V LETE2013

vysoka trava v cervenci neposecena, uschłeblato v okoli śaten,

ohnuta aproderavela sit’ ohrazeni, drevene lavice,

prazdno

vim vsak, jak to tady nedavno vypadalo vim, jak to bylo,

vim.

Vypadalo to jako na skolnim hfisti na Konopnicke v Pszowu v druhe polovine 60. let:

kolena sedfena na krev,

pot zalevajici oći, jeho siana chut’ na popraskanych rtech, prach, oblaka prachu,

ostre pfikazy telocvikafu (Jarocha, Hibszera, pani Stoklosove), stenani zavodu, pistive povzbuzovani devcat,

duniva ozvena odrazu mice, hofkost porażek, połykani slzi.

Ach ty davne kvetny, cervny, zafi!

Kde ted’jste?

Jaky andel vas stfezi?

Kdo obnovi vasi vybledlou modf, aż se Pan vrati?

Vżdyt’ se vratite spolu s nim, że?

Co bych dal za vas navrat uż ted’ - abych tak mohl prohrat jenom zapas a nic vie.

Jenomże tady je Virginie, nikoli Slezsko.

Prazdny stadion na baseball, dlouho neposecena trava.

Drozdi a datli, vecer i za svitani srny.

Nekde ve vesmiru duniva ozvena odrazu mice.

йікивнй

Vienna, Va (WA), 16. cervence 2013

9

(12)

S

erenadanasmyczki

w walcu z „Serenady na smyczki” Czajkowskiego jest taka chwila (kilka, kilkanaście taktów?),

że muzyka idzie nagle wysoko, w górę, w niebotyczność, w niebyt; dławi się sama sobą, własnym pięknem, odlatuje, niknie i zamiera.

Ale czujemy, że w tej ciszy nadal istnieje jej rytm.

Umiera jedynie ciało: melodia, dźwięk.

Dusza jej żyje.

Potem z tej śmierci wysokiej

muzyka spada na ziemię kaskadą nut.

Jak my w chwilach klęski.

Nieszczęście jest prawdziwym końcem.

A zarazem ze śmiertelnej ciszy możliwe jest

nowe.

Śpiewają drozdy,

białe obłoki płyną po błękitnym, bezkrwistym niebie, Benjamin Grosvenor gra Rachmaninowa,

muzyka dociera do swoich granic, życie zmierza ku śmierci.

Bóg dysponuje niemożliwą, niewyobrażalną, nieznaną rezerwą.

Wprowadzają suwerennie, na własnych warunkach.

Deus providebit.

Gdzieśzchmur, z milczenia spada deszcz muzyki.

Ankush Kumar Bahl

dyryguje Narodową Orkiestrą Waszyngtońską.

Chce mi się pić i żyć.

Nadstawiam twarz

Wolf Trap, Mc Lean, Virginia, 26 lipca 2013 r.

_________ Almanach

(13)

HOUSLOVA SERENADA

ve valciku Houslove serenady Cajkovskeho je takovy okamżik (nekolik nebo nekolik desitektaktu?),

że hudba nahle stoupa vysoko, vzhiiru, do nebes, do neexistence; zalyka se sama sebou, vlastni krasou, odleta, mizi a umira.

Nicmene citime, że v tom tichu stale existuje jeji rytmus.

Umira pouze telo - melodie, zvuk.

Jeji duśe stale żije.

Potom z te vysoke smrti

hudba pada na zem v kaskadę not.

Jako my ve chvilich porażky.

Neśtesti je skutećnym koncern.

A zaroven je możne nove ze smrtelneho

ticha.

Zpivaji drozdi,

bila oblaka pluji po modrem nekrvavem nebi, Benjamin Grosvenor hraje Rachmaninova, hudba dosahuje svych hranic,

zivot smeruje ke smrti.

Btih disponuje neskutećnou,

nepredstavitelnou, neznamou rezervou.

Zavadi ji s prehledem podle vlastnich pravidel.

Deus providebit.

Odnekud z oblaku, z mlćeni pada deśt’ hudby.

Ankush Kumar Bahl

diriguje Washingtonsky narodni orchestr.

Chce se mi żit a pit.

Nastavuji tvar.

Wolf Trap, Mc Lean, Virginie, 26. cervence 2013

Almanach 11

(14)

M

atka

D

obrej

R

ady

„Zróbcie wszystko cokolwiek wam powie” (J 2,5b)

latem 2013 roku,

siedząc na plastykowym krzesełku w Rosslyn, Virginia, miasteczku-satelicie Washington D.C., w parnym powietrzu pochmurnej niepogody,

jedząc sałatkę, co do której sieć Chop’t zapewnia, że z GMO nie ma nic wspólnego, i że nie dosładza i nie barwi,

obserwując jogginów i czarny islam

(ktokolwiek tu rozmawia - z telefonem rozmawia, ktokolwiek tu milczy - ze słuchawkami w uszach milczy) i siedząc nad kubkiem macchiato caramel w starbusiu, rozmawiając z Andrzejem o książkach i Śląsku pod ścianą lśniących wieżowców w duszną, słodką sobotę

byłem jedynie tęsknotą, niczym więcej, tęskniącym, nikim więcej.

A rozmyślając o naszym świecie i o nas, prosiłem, bezradny, o zmiłowanie, dla mnie i dla świata.

Niedaleko, w czujnym pogotowiu,

na granicy materii i ducha, i po obu jej stronach, krzątała się wokół moich myśli i serca

Ona,

Mother of Good Counsel, Matka DobrejRady;

zdobrąradą(Synkiem)na biodrze

Rosslyn, Wirginia, 13 lipca 2013 r, Vienna, parafiapw. Motherof Good Counsel

Almanach

12

(15)

M

atka

D

obre

R

ady

vletó2013,

kdyż jsem sedel na umelohmotne żidlićce v Rossly, Virginie, mestećku-satelitu Washingtonu,

D.C., v parnem ovzdusi nepfizniveho poćasi, jedl salat, o nemż sit’ Chop t

tvrdi, że nema nic spolećneho s GMO a źe nedoslazuje, ani nepribarvuje, pozoroval joginy a ćerny islam (kdokoli tu mluvi, mluvi s telefonem, kdokoli tu mlći, mlći se sluchatky na uśich) a sedel na śalkem macchiato caramel ve starbusu, hovoril s Andrzejem o knihach a Slezsku,

pod stenou blyskajicich se mrakodrapu behem dusive, sladke soboty,

byl jsem jenom steskem, nićim vie, styskajicim si, nikym vie.

Jak jsem premyślel o naśem svete a o nas, prosił jsem, bezradny, o smilovani pro me a svet.

Nedaleko se v bdele pohotovosti,

na hranici hmoty a ducha, po obou jejich stranach, toćila kołem mych myślenek a srdce

Ona,

Mother of Good Counsel, Matka Dobre Rady;

s dobrou radou (Synkem) na kolenou.

Rosslyn, Virginie, i3.ćervence 2013,

Vienna, farnost Motherof Good Counsel

Prelożil Libor Martinek

Almanach 13

(16)

ODSŁONA II

4 X CZARNO NA BIAŁYM

W LITERATURZE I OBRAZACH

nstynkt poetycki - czy to właściwość, z którą można się urodzić?

Drugi już finał polsko-czeskiego projektu 4 x CZARNO NA BIAŁYM W LITERATURZE I OBRAZACH zaobfitował w owoce młodej poezji ze zdwojoną, niż poprzednio, siłą. Kwietniowe warsztaty poetyckie poprowadził praski poeta Petr Kral, tworzący zarówno w języku czeskim, jak i francuskim. Polsko-czeska grupa młodych poetów znów spotkała się, tym razem wyłącznie na raciborskiej ziemi, by całodniowe dyskusje o istocie tworzenia poezji i literatury zakończyć fina­

łowym wieczorem, podczas którego zaprezentowała efekty swojej pracy. Raciborski finał można właściwie mianować polsko-czesko-włoskim tryptykiem. Jednym z gości był bowiem Jarosław Mi­

kołajewski - polski poeta, tłumacz, eseista, jak również autor książek dla dzieci, w latach 2006-2012, pełnił funkcję dyrektora Instytutu Polskiego w Rzymie. Indagowany przez Marka Rapnickiego, wspominał czas spędzony w stolicy Italii. Nie zabrakło również jego autoprezentacji poetyckiej.

4 X CZARNO NA BIAŁYM to pole korespondencji słowa, dźwięku i obrazu. W trakcie fi­

nału słuchaliśmy poezji w wykonaniu Aliny Jałowieckiej (KPŚ „Atlantyda”, działający przy RCK), a podczas przerwy przyglądano się fotografiom Gustava Urlicha, wykonanych w Jesenikach na przełomie XIX і XX wieku.

Warsztaty literackie są jednym z najważniejszych elementów projektu. Czym więc jest poezja tworzona przez młodych ludzi? Co nią rządzi, co motywuje i czy każdy może? Myślę, że to pytanie należy do kategorii uniwersalnych, co oznacza, że odpowiedzi możemy udzielić w odniesieniu zarów­

no do polskich jak i czeskich prób poetyckich. Zdaje się, że to przede wszystkim bardzo konkretny sposób poszukiwania wrażliwości i kształtu swojej własnej osobowości. Tę z kolei można w nie­

skończoność pogłębiać, stając się wrażliwym na świat, dzięki czemu możemy o nim opowiedzieć piękniej. Częstokroć najlepszym powiernikiem młodego poety staje się szuflada. Jest to na pewno jeden z powodów, dla których powstała formula projektu 4 x CZARNO NA BIAŁYM. Wspólnie z mistrzami wiosennego finału projektu młodzież pochylała się nad węzłowymi kwestiami z za­

kresu interpretacji tekstów poetyckich, korespondencji między nimi oraz kierunkiem własnego, autobiograficznego kodu poetyckiego. Spotkaniu towarzyszyła promocja kolejnego numeru „Al­

manachu Prowincjonalnego”, w którym znaleźć można m.in. dużą część prac warsztatowiczów.

Wspomniany na początku instynkt poetycki wymaga jednak pielęgnacji. Dyspozycja do pisania zdaje się być z zasięgu ręki każdego młodego człowieka. Sęk w tym, że niewyuczona, czy inaczej - nie wypielęgnowana w odpowiednim czasie, zanika, powodując krótkowzroczność pozna­

nia wewnętrznego i tego, co dookoła nas. Dlatego tak ważne jest, aby - dziś już nieco zapomniana - relacja mistrza i ucznia pozostała jednym z ośrodków tworzenia i kształcenia poetyckiego czy literackiego. W ramach proj ektu co pół roku spotykamy swoich mistrzów, którzy gromadzą wokół siebie młode wyraziste indywidualności, czuwając nad wymianą myśli i indywidualnych spojrzeń na świat poezji. W gruncie rzeczy pisania poezji nie sposób się nauczyć, ale można wziąć pod opie­

kę potencjał twórczy młodego człowieka i sensownie dopełniać jego świadomość estetyczną. Na szczęście chętnych do polsko - czeskiego dialogu nie brakuje.

Almanach

14

(17)

ZOBRAZENIII.

4 X CERN A MA BILE

V LITERATURE A OBRAZECH

B

asnicky instinkt - je to vlastnost, se kterou se rodime?

Jiz druhe finale ćesko-polskeho projektu 4 x ĆERNA NA BILE V LITERATURE

A OBRAZECH je dvakrat tak bohate bohate na mladou poezii neż drive. Dubnovou literami dilnu vedl prażsky basnik Petr Kral, jenż tvori zaroven v ćeśtine a ve francouzśtine. Polsko-ćeska skupina mladych basniku se opet setkala tentokrat vyhradne v Ratibofi, aby celodenni diskusi o podstate tvoreni poezie a literatury zakonćila zaverecnym vecerem, behem nehoż predstavila vysledky sve prace. Ratiborske finale bychom mohli nazvat polsko-ćesko-italskym triptychem, jelikoż jednim z hostia byl polsky basnik, pfekladatel a esejista Jarosław Mikołajewski, ktery je take autorem knih pro deti a v letech 2006 - 2012 byl reditelem Polskeho institutu v Rime. V rozhovoru s Markem Rapnickym vzpominal na leta stravena v hlavnim meste Italie. Pfedstavil se take jako basnik.

4 x ĆERNA NA BILE je sferou pronikani slov, zvuku a obrazu. Behem zaverecneho vecera jsme si vyslechli poezii ve vykonani Aliny Jałowiecke (KPŚ „Atlantyda" pusobici pfi Ratibofskemu domu kultury) a behem pfestavky była możnost si prohlednout fotografie Gustava Urlicha, ktere byly realizovany v Jesenikach na pfelomu 19. a 20. stoleti.

Literami dilny jsou jednim z nejduleżitejśich prvku projektu. Ćim je poezie pro mladeż vstupujici do - chapano geneticky - obdobi dospivani? Co ji vede, co motivuje a zda poezii mtiźe tvofit każdy? Domnivam se, że tato otazka patfi do kategorie univerzalnich, coż znamena, że na ni mużeme odpovedet jak ve vztahu k polskym, tak i ćeskym basnickym pokusdm. Zda se, że je to predevsim velmi konkretni zpusob hledani citlivosti a tvaru sve vlastni osobnosti. Ту lze neustale prohlubovat, abychom se stali citlivejsimi vuci svetu, diky tomu pak o nem dokażeme pekneji vypravet. Ćasto se mlademu spisovateli stava nejlepśim duvernikem suplik. Je to urćite jeden z duvodii, kvuli kterym vznikla formule projektu 4 x ĆERNA NA BILE. Spolećne s mistry jarniho finale projektu se mladeż soustfedila na klicove otazky z oblasti interpretace basnickych textu, souvislosti mezi nimi a smefovani vlastniho autobiografickeho basnickeho kodu. Setkani provazel kfest dalśiho (uż sedmnacteho) ćisla periodika Almanach prowincjonalny, ve kterem se mj. nachazi znaćna cast prąci ńćastniku literarnich dilen.

V fivodu pfipomenuty basnicky instinkt v podstate vyżaduje urćite vysvetleni. Zda se byt prave hybatelem, hnaci silou hledani toho typu citlivosti, ktera nam umożńuje projekci urćiteho obrazu sveta a ktera obvykle pusobi terapeuticky. Dispozice k ziskani uvedenych vlastnosti se jevi dosażitelna pro każdeho mladeho cloveka. Haćek je v tom, że pokud neni rozvijena, pfesneji fećeno, neni-li o ni pecovano ve spravny ćas, pak zanika a zpusobuje kratkozrakost vnitfniho po­

znani i toho, co je kołem nas. Je proto duleżite, aby se vazba mista a żak, na kterou se dnes pone- kud zapomina, stała jednim ze zpusobu basnickeho nebo literarniho tvoreni a vzdelavani. V ramci projektu se każdeho pul roku setkavame s naśimi mistry, ktef i kołem sebe soustfeduji mlade a vy- razne individuality, pećuji o vymenu myślenek a osobnich pohledii na svet poezie. Psani poezie se v podstate neda naućit, ale mużeme chranit tvurci potencial mladeho cloveka a konstruktivne doplnovat jeho esteticke vedomi. Naśtesti nam nechybi lide otevfeni vńći polsko-ćeskemu dialogu.

Almanach 15

(18)

Mohlo by se zdat, że v soućasnosti nastała era spiśe psani neź ćteni poezie, Avsak (jak to pri- pomina 4 x ĆERNA NA BILE) pouze pfi tviirci reflexi podpofene hodnotnou eetbou del autoru nejvyssi kvality marne sami śanci ziskat vyznamne vysledky v oblasti basnicke tvorby.

(19)

ZKA-ZYI

* * *

pod koniec życia powinnam sobie kupić przyrząd do uzdatniania wody

pić ją kilka razy dziennie z myślą

że jest mnie coraz więcej czystszej szlachetniejszej

usypiać spokojnie wierząc że wypłukuje wszystkie brudne myśli dać się porwać z jej nurtem zerwać tamy ciała

wpaść w głęboką ziemię jak w koryto rzeki

Almanach 17

(20)

аюаві

(21)
(22)

ELEGIA NA ODEJŚCIE

„(...) trzeba przed potopem ocalić

rzecz jedną małą ciepłą wierną

takaby ona trwała dalej (...)”

Zbigniew Herbert1

Najdrożsi Bracia, [... ] rozważywszy po wielokroć rzecz w sumieniu przed Bogiem, zyskałem pewność, że z powodu podeszłego wieku moje siły nie są już wystarczające, aby w sposób należyty sprawować posługę Piotrową.

Jestem w pełni świadom, że ta posługa, w jej duchowej istocie powinna być spełniana nie tylko przez czyny i słowa, ale w nie mniejszym stopniu także przez cierpienie i modlitwę. Tym niemniej, aby kierować łodzią św. Piotra i głosić Ewangelię w dzisiejszym świecie, podlegającym szybkim przemianom i wzburzanym przez kwestie o wielkim znaczeniu dla życia wiary, niezbędna jest siła zarówno ciała, jak i ducha, która w ostatnich miesiącach osłabła we mnie na tyle, że muszę uznać moją niezdolność do dobrego wykonywania powierzonej mi posługi.

Dlatego, w pełni świadom powagi tego aktu, z pełną wolnością, oświadczam, że rezygnuję z posługi Biskupa Rzymu, Następcy Piotra, powierzonej mi przez Kardynałów 19 kwietnia 2005 roku, tak, że od 28 lutego 2013 roku, od godziny 20.00, rzymska stolica, Stolica św. Piotra, będzie zwolniona (sede vacante) i będzie konieczne, aby ci, którzy do tego posiadają kompetencje, zwołali Konklawe dla wyboru nowego Papieża.

Najdrożsi Bracia, dziękuję wam ze szczerego serca za całą miłość i pracę, przez którą nieśliście ze mną ciężar mojej posługi, i proszę o wybaczenie wszelkich moich niedoskonałości. Teraz za­

wierzamy Kościół święty opiece Najwyższego Pasterza, naszego Pana Jezusa Chrystusa, i błagamy Jego najświętszą Matkę Maryję, aby wspomagała swoją matczyną dobrocią Ojców Kardynałów w wyborze nowego Papieża. Jeśli o mnie chodzi, również w przyszłości będę chciał służyć całym sercem, całym oddanym modlitwie życiem, świętemu Kościołowi Bożemu.

*

Był poniedziałek 11 lutego 2013 roku, samo południe. Słuchając dzwonów pszowskiej ba­

zyliki odmówiłem Anioł Pański i zabrałem się do przygotowywanej od wielu miesięcy pracy: do pisania trzeciego tomu trylogii poświęconej teologicznej twórczości Papieża - Theologia benedi- 1

1 Z. Herbert, Elegia na odejście, Wrocław 1992, s. 51.

Almanach

20

(23)

ELEGIE NA ODCHOD

„(...) Jetfebauschovat pfedpovodni jednu malou teplou vernou vec

tak, aby pfetrvala

Zbigniew Herbert'

„Drazi bratri,

(...) Po opakovanem zpytovani vlastniho svedomi jsem pfed Bohem dośel k jistote, że moje sfly z duvodu pokroćileho veku jiż nestaći na należite vykonavani petrovskeho tifadu. Jsem si dobfe vedom, że tato służba svou duchovni povahou musi byt konana nejenom ćiny a slovy, ale nemene take utrpenim a modlitbou. Nicmene, v dneśnim rychle se menicim svete zmitanem zależitost- mi velkeho vyznamu pro żivot viry je pro r izeni Petrovy barky a hlasani evangelia zapotfebi take telesnych і dusevnich sil, kterych mi v poślednich mesicich ubyło natolik, że musim uznat svoji neschopnost spravovat tif ad, ktery mi byl sveren. Proto s vedom i m zavażnosti tohoto likonu zce­

la svobodne prohlaśuji, że se vzdavam służby fimskeho biskupa, nastupce svateho Petra, kterou mne poverili kardinalove 19. dubna 2005, także od 28. unora 2013 ve 20 hod. bude fimsky stolec, stolec svateho Petra, uprazdnen (sede vacante) a bude zapotfebi, aby ten, komu to pfisluśi, svolal konldave, ktere zvoli noveho papeże.

Drazi bratri, opravdu vam ze srdce dekuji za veskerou lasku a praci, s kterou jste mi poma- hali nest tiżi meho liradu, a prosim o odpuśteni za vsechny sve nedostatky. Nyni sverujeme cirkev svatou peći naśeho Nejvyśśiho Pastyfe, naśeho Pana Jeżiśe Krista, a prosme jeho svatou Matku Marii, aby svou dobrotivou matefskou primluvou pomohla otcum kardinalum pfi volbe noveho papeże. Pokud jde o mne, budu chtit nadale z celeho srdce sloużit svym żivotem oddanym mod­

litbe svate cirkvi Bożi.“

*

Bylo pondeli 11.2.2013, prave poledne. Poslouchal jsem zvony pszowske baziliky, po­

modlił se Andel Pane a zabrał se do prace, kterou jsem si pfipravoval nekolik mesicti: k napsani tretiho dilu trilogie venovane papeżove teologicke praci - Theologia benedicta.

Zaćal jsem od poćatku, ćili od napsani tri fragmentu - citatu, ktere jsem si zvolil jako motto knihy. Vybral jsem je z tisicu papeżskych stranek - diky jejich hloubce, vystiżnosti, novosti, spisovatelskemu ,,drapu“ a take proto, że pfesne pfedpovidaji obsah svazku (ma

1 Z. Herbert, Elegia na odejście, Wrocław 1992, s. 51.

Almanach ЙГ 21

(24)

eta. Zacząłem od początku, czyli od spisania trzech fragmentów-cytatów, które wybrałem jako motta książki. Wybrałem je z tysięcy papieskich stronic - z racji ich głębi, celności, odkrywczości, pisarskiego „pazura”, a też dlatego, że trafnie zapowiadają treści tomu (ma być o starych i nowych formach bez-bożności i po-bożności).

I wtedy zadzwonił telefon. Potem drugi, szósty, dziesiątki mejli itd.

Benedykt XVI abdykował.

*

Ufam Bogu. Ufam temu Człowiekowi, następcy św. Piotra i Jana Pawła II, ufam mojemu świętemu Kościołowi. Ich mądrości.

* A oto i owe trzy motta:

„miłość chrześcijańska nie oznacza kauczukowych poglądów poddawania się każdemu na­

ciskowi, (...) zawiera element walki i sprzeciwu. (...) Prawdziwe dobro jest zadziorne, ponieważ chce dobra innych, któremu oni często sami się przeciwstawiają; właśnie w tej zadziorności do­

wodzi ono swojej prawdy i powagi” (rok 1986).

„Boga, który przychodzi jako baranek, nie lubią ci, którzy sami są lwami, wilkami czy tygry­

sami. Chcą się rzucić na Baranka, aby Go rozerwać. Ponieważ tak jest, do tajemnicy Jezusa Chry­

stusa należy także Krzyż” (rok 1980).

„istnieje ostateczna racja, dla której warto żyć, to znaczy Bóg i Jego niezgłębiona miłość”

(rok 2007).

*

Papież nie opuścił ani mnie, ani Kościoła, nikogo ani niczego nie zdradził, nie złamał danego słowa, ślubu. Papieżowi nie zależało na sobie, ale na Kościele właśnie, czyli też na mnie. Ostatnie słowa jego oświadczenia brzmią (patrz wyżej): „również w przyszłości będę chciał służyć całym sercem, całym oddanym modlitwie życiem, świętemu Kościołowi Bożemu”.

„A myśmy się spodziewali”, tak? Gdzieś to już słyszałem... Czego więcej niż pełnienia woli Boga mamy oczekiwać od Namiestnika Chrystusa? I nie mam żadnego powodu, by temu człowie­

kowi i tym słowom nie wierzyć. A sporo powodów, by im w pełni zaufać. Jasne, decyzja jest nieby­

wale dramatyczna. Na jednej szali jest to, że posługa papieska obejmuje także „cierpienie i mod­

litwę”, jak Papież wprost to nazwał w oświadczeniu. I decyzja wielkiego Jana Pawia II. Na drugiej szali jest jego fizyczna słabość i świadomość, że np. czekałby go lot do Rio de Janeiro na Światowe Dni Młodzieży, którego może nie przeżyć. 86 lat i tysiące gigantycznych obowiązków. I szukanie woli Boga w mroku cierpienia, przy mało przyjaznym świetle medialnych reflektorów... Z krzyża nie schodzi się też w ten sposób, że się do końca wypija kielich przypisanej człowiekowi słabości i kruchości, zgody na własną przemijalność.

Nie uciekł przed wilkami. Taką właśnie, głęboko niesprawiedliwą tezę, sugerowały lewicowo- -liberalne media. Z zemsty za porażki jakie im zadał, bo nigdy nie mogli mu sprostać - ani du­

chowo, ani intelektualnie. Wielokrotnie dał dowód tego, że - jak sam powiedział - „boi się tylko u dentysty”. To ani ucieczka, ani strach, ale coś znacznie głębszego, rzekłbym „ukrzyżowanego”.

*

Jedno z najważniejszych przesłań Benedykta XVI: we wszystkich zawirowaniach życia naj­

mądrzejsze, co możemy zrobić, to trzymać się Boga. Cokolwiek się dzieje. Ta abdykacja też pod to podpada. Ufać Bogu, ufać Kościołowi, wytrzymać. To ważne: w trudnych momentach życia nie

Almanach

22

(25)

byt o starych a novych formach bez-bożnosti a po-zboźnosti).

A pak zazvonil telefon. Potom druhy, śesty, desitky e-mailu atd.

Benedikt XVI. odstoupil.

*

Vefim Bohu. Verim tomuto mużi, nastupci sv. Petra a Jana Pavla IL, ddvefuji sve svate clrkvi a jeji moudrosti.

* Zde jsou tri motta:

„Kresfanska laska neznamena gumove nazory, podrobeni se veskerym tlakum (...), obsahuje prvek boje a odporu. Skutećne dobro je bojovne, protoże usiłuje o dobro jinych, jemuż se oni sami ćasto stavi na odpor; prave v teto bojovnosti dokazuje svou pravdivost a vażnost.“ (Rok 1986.)

„Boha, ktery pfichazi jako beranek, nemaji radi ti, ktefi jsou sami lvi, vlci a tygfi. Chteji se vrhnout na Beranka, aby ho roztrhali. Jelikoż tomu tak je, k tajemstvi Jeżiśe Krista patfi take Kf iż.“

(Rok 1980.)

„Existuje konećny duvod, pro ktery stoji za to żit, to znamena Buh a jeho nezmerna laska.“

(Rok 2007.)

*

Papeż neopustil me ani cirkev, nikoho a nic nezradil, neporuśil dane slovo, slib. Papeżi nezale- żelo na sobe, ale na cirkvi, tedy i na mne. Pośledni slova jeho prohlaśeni zni (viz vyśe): „(...) budu nadale z celeho srdce chtit sloużit svym żivotem oddanym modlitbe svate cirkvi Bożi.“

„Doufali jsme, że..Skutećne? Nekde jsem to uż slyśel... Co vie neż plneni Bożi vule marne ocekavat od namestka Kristova? Nemam żądny duvod tomuto cloveku a temto slovum nevefit. A je mnoho duvodu, proc jim zcela uvefit. Jiste, toto rozhodnuti je velmi dramaticke. Na jedne strane je take to, że papeżova służba zahrnuje take „utrpeni a modlitbu1, jak to papeż vyslovne uvedl v prohlaśeni. A rozhodnuti velkeho Jana Pavla II. Na druhe strane je fyzicka slabost a vedomi, że ho ćeka let do Rio de Janeiro na Svetovy den mladeże, ktery nemusi pfeżit. 86 let a tisice obfich po- vinnosti. A hledani Bożi vule v temnote utrpeni, pfi mało pfatelskem svetle medialniho zajmu...

Z kfiże se nemusi schazet tim zpusobem, że se vypiji kalich slabosti a kfehkosti urćeny cloveku aż do dna, kalich souhlasu se svou vlastni pomijivosti.

Neutekl pfed vlky. Takovou hluboce nespravedlivou tezi naznacovala i levicove-liberalni me­

dia jako pomstu za porażku, kterou jim uśtedfil, protoże se mu nikdy nemohli ani duchovne, ani intelektualne vyrovnat. Opakovane poskytoval dukaz, że - jak fekl - „ma strach pouze ze zubafe“.

To neni utek, ani strach, ale песо mnohem hlubśiho, fekl bych, że „ukf iżovaneho“.

*

Jedno z klicovych temat Benedikta XVI. zni: ve vśech zmatcich żivota je nejrozumnejśi vec, kterou mużeme udelat, drżet se Boha. At’ se deje cokoli. K tomu patfi i jeho odstoupeni. Duvefovat Bohu, cirkvi, vydrżet. To je duleżite: v teżkych chvilich żivota nedelat nic hloupeho, nefikat slova, ktera nebudeme s to odvolat. Buh je s nami a on nas pfes to pfenese.

Zdało by se, że muż, ktery stravil vetśinu sveho żivota s knihami, nemtiźe vedet, co se s nami deje v naśem svete. Avśak on to velmi pronikave vedel a vi. Vyznacuje se jedinećnou kombinaci pochopeni żivota, jeho prozy, poezie a mechanismii, obrovskou vzdelanosti, lyrismem spolu s tim, co je nejduleżitejśi - evangelijni moudrosti.

*

I 23

(26)

''.•-ї'.'.ї-'. .' "j

•лДИи fc, ~-~~^x~.,"

Ik4 Я i

... ШҐ^ЯУ ;>.-AW hKj Лк-.;-.-

(27)

robić głupstw, nie wypowiadać słów, które będą nie do wycofania. Bóg jest przy nas i nas przez to przeprowadzi.

Wydawałoby się, że człowiek, który większość życia spędził z księgami, nie może aż tak dużo wiedzieć co dzieje się z naszym światem, z nami. A on to wiedział i wie, i to niebywale przenikliwie.

Cechuje go unikalne połączenie rozumienia życia, jego prozy, poezji i mechanizmów, niewiary­

godnej erudycji, liryzmu z tym co najcenniejsze - z ewangeliczną mądrością.

*

Dlaczego wobec tych samych dobrych czynów i jasnych słów Jezusa jeden mówi: „Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego” oraz „nie tylko nogi mi umyj, ale i ręce, i głowę!” a drugi: „ma Belze­

buba, trzyma z diabłem” oraz „precz, precz!”?

Pokazuje choroby współczesności, ale i drogi wyjścia w powiązaniu z dzisiejszymi możliwoś­

ciami. Lekarstwem na choroby duszy człowieka jest Bóg, Jego pierwszeństwo w ludzkim życiu, Jego przebaczająca miłość. Jądrem przesłania Benedykta XVI jest to właśnie. I że Pan Jezus ów prymat Boga objawił, wyjaśnił, pokazał jak tym żyć i pomaga tym żyć. Czyli: jeśli we wszystkich dziedzi­

nach życia (zdrowie, szkoła, rodzina, seks, duchowość, ekonomia etc.) Bóg będzie na pierwszym miejscu i Jemu będzie podporządkowane nasze myślenie, decyzje i pragnienia, to ta dziedzina będzie kwitnąca. Nie będzie pozbawiona krzyża, ale przyniesie dobro...

Papież porównuje naszą relację z Bogiem do zapięcia pierwszego, najwyższego guzika w su­

tannie, sukience czy płaszczu: jeśli zapiąć go źle, wówczas wszystkie inne też będą źle zapięte i trze­

ba zacząć od góry.

Cywilizacja, która odrzuca Boga, obróci się przeciwko człowiekowi - uczył. Tylko Bóg może nas uratować. „Absolutnie nic nie przedkładać nad Chrystusa”. To budziło gwałtowny sprzeciw wilków, tego mu nigdy nie darowano. „Tylko”? „Nic”? Jak to? Przecież rewolucje (francuska i paź­

dziernikowa) oraz wszelki postępowy duch udowodniły, że Kościół to gaworzenie dobre dla plebsu, a prawdę czyli tragizm kondycji ludzkiej wyrażają Prometeusz, Hegel z Marksem, brutalistyczny teatr i kilku postmodernistycznych filozofów! Wiedza o człowieku jest w pismach mistrzów roz­

paczy, a nie w kazaniach pasyjnych wikarego. I tak dalej. Tymczasem Benedykt XVI pokazywał, że Kościół rzymsko-katolicki ma tę wiedzę (o tragizmie, kondycji, postępie), ale też coś znacznie więcej jeszcze: wie co robić z cierpieniem i gdzie leży nadzieja.

Pisał gdzieś, że Biblia jest równie pozbawiona złudzeń jak Sartre i Camus, ale na tej trzeź­

wości nie poprzestaje.

*

Czytam to przejmujące do dna duszy, w tym kontekście, zdanie u Mateusza: „zabiorą im ob­

lubieńca, a wtedy będą pościć” (9,15)... Nie wstydzę sie łez. To jest mój święty Ojciec. Głęboko po­

kochałem tego człowieka. Być może od nikogo w życiu nie usłyszałem o Bogu tyle i w tak wstrzą­

sająco pięknej i rozumnej formie. Chciałbym wołać do niego: „Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie”!

Będziesz zawsze mocny, zwycięski! A my z Tobą!... Ale Bóg wie więcej i lepiej, wie wszystko, aż do Golgoty, Wielkiej Nocy i dalej. Jest wielki i dobry... Nie umiem tego wydarzenia „wytłumaczyć”, ale wiem, że - jak powiedziałby nam Benedykt XVI właśnie - trzeba to wytrzymać, znieść, prze­

cierpieć. Nie uciekać przed bólem obecnym w tym wydarzeniu, ale chcieć go przyjąć, bo tylko tak możemy tu kochać. Tak się dojrzewa: dopełniając udręk Chrystusa, ufając. Przystoi nam nie nie­

kończąca się paplanina i lękliwość, ale milczenie i modlitwa. Odwaga i wolność. I wielka nadzieja, która jest prawdą.

Przez to wydarzenie dowiedziałem się sporo na temat granic człowieczeństwa - że wszystko musi zostać przeczołgane; że jedyny ratunek, polega na przylgnięciu do stóp Boga, i tylko Jego. Że Jan Paweł II umarł, Benedykt XVI traci siły, odchodzą bliscy, herosi. My mijamy, Bóg trwa.

ЙГ 25

(28)

Proc tedy vući stejne dobrym skutkum a jasnym slovum Jeżiśe nekdo fekne: „Ty jsi Kristus, Syn Boha żiveho“ a „umyj mi nejen nohy, ale i ruce a hlavu!‘j zatimco jiny: „ma Belzebuba, drżi s dablem“ a „pryć, pryć!“?

Poukazuje na aktualni nemoci spolećnosti, ale take ukazuje cestu v souladu s dneśnlmi moż- nostmi. Lekem na nemoci duśe cloveka je Buh, Jeho prvenstvi v zivote lidi, Jeho odpouśtejici laska.

Jądrem poselstvi Benedikta XVI. je prave to. A to, że Pan Jeżiś ukazał na prvenstvi Boha, że vysvetlil a pfedvedl, jak tim żit a jak tim pomahat żit. Także, bude-li ve vsech oblastech zivota (zdravi, śkola, rodina, sex, duchovno, ekonomie atd.) Biih na prvnim miste a bude-li mu podfizeno naśe myśleni, rozhodovani a touhy, pak tato oblast bude vzkvetat. Nebude zbavena kfiże, ale pfinese dobro...

Papeż porovnava naś vztah s Bohem k prvnimu zapnuti nejvyssiho knofliku v sutane, śatech nebo saku: pokud jej zapnete śpatne, pak vsechny ostatni budou take śpatne zapnuty a bude tfeba zaćit od zaćatku.

Ućil, że civilizace, ktera odmita Boha, se obrati proti cloveku. Jen Biah nas muże zachranit.

„Pfed Kristem nema vubec nic pfednost." To vedlo k silnym protestum vlkd, ktefi mu to nikdy neodpustili. „Jenom?" „Nic?“ Jak je to możne? Vżdyt’ revoluce (francouzska i fijnova) a vsechen progresivni duch prokazaly, że cirkev je blaboleni dobre pro proste obćany a pravdu neboli tragedii lidske existence vyjadfiii Prometheus, Hegel s Marxem, brutalni divadlo a nektefi postmoderni filozofove! Znalosti o cloveku jsou ve spisech mistrii zoufalstvi, nikoli v pasijnich kazanich vikafe.

A tak dale. Zatimco papeż Benedikt XVI. ukazał, że fimskokatolicka cirkev ma nejen tyto znalos­

ti (tragedie, stavu, vyvoje), ale jeśte mnohem vie: vi, co delat s utrpenim a kde leżi nadeje. Nekde napsal, że Bible je stejne zbavena iluzi jako Sartre a Camus, ale touto stfizlivosti se nevycerpava.

*

V teto souvislosti jsem ćetl v Matousovi vetu dojimavou aż na dno duśe: „Pfijdou vsak dny, kdy od nich bude żenich vzat; potom se budou postit..." (9,15). Nestyd’te se za slzy. To je muj svaty otec. Hluboce jsem si tohoto muże zamiloval. Można, że od nikoho v żivote jsem toho tolik neuslyśel o Bohu a v tak neuvefitelne krasne a inteligentni forme. Rad bych mu fekl: „To se vam nikdy nestane!“ Budete vżdy silny, vitezny! A my s vami...! Avśak Buh vi vie a lepe, on vi vsechno aż po Golgotu, Velikonoce a dal. Je velky a dobry... Nevim, jak tuto udalost ,,vysvetlit“, ale vim, że - jak by fekl prave Benedikt XVI. - budete to muset vydrżet, snest, pfetrpet. Neutikejte od bolesti pf itomne v teto udalosti, ale chtejte j і pf ij mout, pouze tak zde mużeme milovat. Tak zrajeme: v du - vefe doplńujeme utrpeni Krista. Nesvedci nam nekonećne tlachani a uzkost, ale ticho a modlitba.

Odvaha a svoboda. A velka nadeje, ktera je pravdou.

V tomto pfipade jsem se hodne naućil o mezich lidskosti - że vśechno ma byt prozkoumano;

że jedina zachrana je pfilnuti k noham Boha a jenom Jeho. A że Jan Pavel II. zemfel a Benedikt XVI. ztraci silu, że odchazeji bllzci, hrdinove. My pomijime, Buh zOstava.

Za nekolik dni mi moje cirkev behem meho żivota znovu fekne: habemus Papam - jeho poslouchejte.

Dabel nema kolena. Pfedstira, że je clovek, je jako by „lidskyj ale prozrazuje ho, że nema kolena.

Papeż klęka na kolena pfed Bohem, pfed żivotem, pfed pomijenim.

*

Neslychanym svetlem je to, że tento muż, ktery byl ćastym navśtevnikem knihoven, skromne klopicim zrak, ktery jezdil po ulicich nemeckych mest na kole - dlouho pfed tim, neż bylo doporućeno jezdit na kolech v mestskych aglomeracich Evropy, pokud se nechcete dostat do konfliktu se zeleno- -rudymi -, że mu to „staćilo" v pochopeni nejslożitejśich mechanismń żivota, że mu tato skutećnost

26 Almanach

(29)
(30)

Za parę dni mój Kościół powie mi raz jeszcze za mojego życia: habemus Papam - jego słuchajcie.

Diabeł nie ma kolan. Udaje człowieka, jest niby „ludzki”, ale brak kolan go zdradza.

Papież zgina kolana przed Bogiem, przed życiem, przed przemijaniem.

*

Niesłychanym światłem jest to, że ten człowiek, który był spuszczającym skromnie oczy by­

walcem bibliotek, jeżdżącym ulicami niemieckich miast na rowerze - na długo przed tym, kiedy to na rowerach trzeba jeździć w aglomeracjach Europy, jeśli się nie chce popaść w konflikt z zielono- -czerwonymi - że to „wystarczyło” mu do rozumienia najbardziej skomplikowanych mechanizmów życia, że to nie przeszkodziło mu zostać papieżem. Lekcja idzie tu w dwie strony: po pierwsze, że Bóg wybiera to, co chce, tego, kogo chce - jest absolutnie suwerenny i nikt Mu się nie wymknie, On wydobędzie z kąta swoich, choćby nie wiem jak bardzo się chowali. To niesamowita lekcja dla wiary, każdej, mojej - bardzo. A z drugiej strony: potwierdzenie, że to, czym się zajmuję, to znaczy cierpliwe ślęczenie nad księgami, pisanie - że w tym kontemplacyjnym wysiłku jest wewnętrzna siła, której wystarczy by sprostać życiu. Da się tak żyć, z tego żyć.

Benedykt XVI widział, co się z nami dzieje, skąd to się bierze, do czego prowadzi i proponował środki zaradcze. Doskonale wykształcony niemiecki teolog, o znakomitym rozeznaniu filozoficz­

nym, erudycji. I wszystkie pasma: od Augustyna, przez Kartezjusza, po Hegla i Kanta, i postmoder- nistów (jego debaty z Habermasem to klasyka współczesnego dialogu światopoglądowego) - on to wszystko ogarniał, to znajduje się w podglebiu jego diagnozy i uprawianej przez niego teologii.

Przyjmujemy często a priori, że tzw. „rozwój” jest nieunikniony, więc teraz musimy nauczanie Kościoła dostosować do takich warunków, jakie są. A tymczasem Benedykt XVI mówił: przeciwnie - w wielu miejscach powinniśmy się cofnąć. Powtórzę: cofnąć. Nawrócić się znaczy też: zatrzymać sie, zawrócić i wybrać nową drogę... I to budziło furię. Ponieważ lewicowo-liberalne myślenie jest takie, że istnieje jedynie linia postępu - Zeitgeist jest z nami, uważają marksiści, z czego szydził późny Miłosz - reszta jest „cofaniem się do średniowiecza”.

*

Sfery naszego życia, gdzie decydującą rolę przestał odgrywać Bóg, gdzie On stał się kimś drugorzędnym, bez kogo sobie poradzimy - te sfery są narażone na destrukcję, której rozmiarów sobie jeszcze w tej chwili wyobrazić nie umiemy. Obraz: światło gwiazd, które już są martwe. To światło ciągle do nas jeszcze dociera, ale tych gwiazd już nie ma. Benedykt XVI pytał: czy odrzu­

cający Boga czynią dobro? Owszem, wiele, często są lepsi od nas, wierzących. Ale to działa na tej zasadzie, że to światło i dobro może być tylko z Boga. Nie ma innego źródła dobra. Światło się jesz­

cze nie wyczerpało. Ale nastąpi moment, że to się w końcu stanie. I to będzie już tylko przerażająca chwila. I tłumaczył, na różne sposoby: wszystko, co się na nasze życie składa, łącznie z ekonomią, rodziną, seksem, ze zdrowiem, z edukacją - jeżeli w tym wszystkim Bóg nie gra centralnej roli, to te dziedziny nas przygniotą, zmiażdżą i zniszczą. To jest istota jego diagnozy. I nie chodzi tu wcale o jakiś teokratyczny system polityczny, tylko o liczenie się z Bogiem w ludzkim sercu, które jeżeli postawi na Boga, znajdzie sposoby na to, żeby urządzić właściwie szkołę, rodzinę, sport, edukację, państwo itd.

Więc róbmy to, co od nas zależy. A zależy od nas, słabych, przemijających, kruchych ludzi - niewiele. Ale w sam raz tyle, ile Bóg chce, żeby od nas zależało. Do papieża należy pisanie encyklik, nauczanie, cierpliwe szukanie najwłaściwszych ludzi, modlitwa, cierpienie itd. Możemy zmienić tyle, ile możemy. Głęboka wiara chroni przed rewolucyjnością. Świata nie zmienia się rewolucją.

On wiedział, że nie jest papieżem, który za pstryknięciem palców zmieni świat. Tylko tych parę lat, które może dać Bogu i nam. Ale to nie podetnie mi skrzydeł, ponieważ jest Bóg na niebie.

Almanach

PROWINCJONALNY

28

(31)

nezabranila, aby se stal papeżem. Poućeni je zde dvoji: zaprve, źe Buh si vybira tak, jak chce, toho, koho chce - je naprosto suverenni a nikdo mu nedokaźe uniknout, on si vybere z kouta ty sve, i kdyby se nevimjak schovavali. Je to velka lekce pro viru, pro vsechny a hodne i pro mne. A na druhe strane potvrzeni, źe to, ćim se zabyvam, to znamena trpelivym studovanim knih, psanim, źe v tomto myś- lenkovem usili je vnitfni sila, ktera staći na to, abych se vyrovnal se źivotem. Tak se da żit, z toho żit

Benedikt XVI. videl, co se s nami stanę, z ćeho se to bere, k ćemu to vede a podał navrhy k naprave. Vzdelany nemecky teolog s filozofickym myślenim a erudici ve vsech oblastech: od sv.

Augustina pres Descarta, po Hegela a Kanta aż k postmodernistum (jeho debata s Habermasem je klasikou moderniho svetonazoroveho dialogu) - on to vsechno obsahl, to se nachazi v zakladech jeho diagnozy a teologie, kterou praktikuje.

Ćasto a priori pfijimame, że „vyvoj“ je nevyhnutelny, także ted’ marne ućeni cirkve pfizpu- sobit takovym podminkam, jake jsou. Pfitom Benedikt XVI. fikał: „naopak - v mnoha ohledech bychom se meli vracet". Dovolte mi to zopakovat znovu: vracet. Vraceni znamena take zastaveni, navraceni a vybrani nove cesty... A to vzbudilo hnev. Nebot’ levicove-liberalni myśleni je takove, że existuje jenom jedna linie pokroku - Zeitgeist je s nami, jak se domnivali marxiste, z nichż si delal legraci pozdni Czeslaw Milosz - ostatni je „navraceni se do stfedoveku".

*

Oblasti naśeho żivota, kde pfestal hrat rozhodujici roli Buh, kde se stal nećim druhotnym, bez nehoż si poradime, jsou vystaveny rozpadu, jehoż rozsah si dnes ani neumime pfedstavit. Meta­

fora: svetlo hvezd, ktere jsou uż dnes mrtve; jejich svetlo k nam stale dosahuje, ale tyto hvezdy uż neexistuji. Benedikt XVI. se ptal: ti, ktefi zavrhuji Boha, konaji dobro? Jiste, mnozi, ćasto lepsi neż jsme my, vend. Jenomże to pusobi na te zasadę, że svetlo a dobro muże byt jenom od Boha. Jiny pramen dobra neexistuje. Svetlo se jeśte nevycerpalo. Avśak jednou nastanę okamżik, kdy se to stanę. A to bude uż jenom desiva chvile. Rtiznym zpusobem vysvetloval: pokud ve vśem, z ćeho se składa naś żivot - vćetne ekonomie, rodiny, sexu, zdravi, vzdelani - Buh nesehrava ństfedni roli, pak nas tyto oblasti utlaći, rozdrti a znići. To je zakład jeho diagnozy. A nejde tu vubec o nejaky teokraticky politicky system, jenom o poćitani s Bohem v lidskem srdci, ktere pokud se spolehne na Boha, najdę zpusob jak sprave zorganizovat śkolu, rodinu, sport, vzdelani, stat atd.

Także delejme to, co zależi na nas. A na nas słabych, pomijejicich, kfehkych lidech toho zależi mało. Vżdy jen tolik, kolik chce Buh, aby na nas spocivalo. Na papeżi zależi psani encyklik, ućeni, trpelive hledani nejspravnejśich lidi, modlitba, utrpeni atd. Mużeme zmenit tolik, kolik dokaże- me. Hluboka vira chrani pfed revolucnosti. Svet se nezmeni revoluci. On vedel, że neni papeżem, ktery lusknutim prstu pfedela svet. Jenom tech nekolik let, ktere mohl dat Bohu a nam. To mi vśak nepfistfihne kfidla, protoże Buh je na nebi.

S timto druhem neuspechu bude umirat każdy ćlovćk, s vedomim, że se mnoho vćci pokazi- lo. Benedikt XVI. definuje kfestana jako toho, kdo souhlasi s tim, aby nam Buh umył nohy. Neda se żit tak, abychom se nestydeli, nebali a nelitovali. Takovy projekt żivota neni realny. To, o co jde v żivote, je dovolit Kristu, aby mi umył nohy. Kfest’anstvi neni serii osobnich Lispechu. Uspech neni żadne ze jmen Boha. To je take vlastnost jeho ućeni.

*

Ućil cirkev hloubce. Żadne ohńostroje, żądny pokus pfizpusobit se svetu, żadna zbytećna peće o Public Relation. Spolehnuti se na to, co je nejduleżitejśi: modlitba, racionalita, vnitfni pohyb.

Papeż kritizoval stejne Kanta, pedofilni kneze, nemecke „progresivnf katoliky, teologii osvoboze- ni - zlo je ziem, chyba chybou, dobro dobrem a svatost svatosti. Nebylo diplomacie, pomrkavani oćima v zakulisi. Jen upfimnost a pravda. Dokonce ani ne „bezchybnost", pouze pravda, urćity druh transparentnosti.

29

(32)

Z tym rodzajem niespełnienia będzie umierał każdy człowiek. Że wiele rzeczy poszło nie tak.

Benedykt XVI definiuje bycie chrześcijaninem jako zgodę na to, żeby nam Bóg umył nogi. Nie da się tak żyć, żeby się nie wstydzić, nie bać, nie żałować. Taki projekt życia jest nierealny. To, o co chodzi w życiu, to pozwolić Chrystusowi umyć moje nogi. Chrześcijaństwo to nie jest pasmo osobistych sukcesów. Sukces nie jest żadnym z imion Boga. To też rys jego nauczania.

*

Uczył Kościół głębi. Żadne fajerwerki, żadna próba dostosowania się do świata, żadne puste dbanie o PR. Postawienie na to, co jest najistotniejsze: modlitwa, rozumność, ruch wewnętrzny.

Papież krytykował po równo Kanta, księży pedofilów, niemieckich katolików „postępowych”, te­

ologię wyzwolenia - zło jest złem, błąd błędem, dobro jest dobrem, świętość świętością. Nie było tu dyplomacji, mrugania okiem za kulisami. Szczerość i prawda. Nawet nie „bezbłędność”, tylko prawda, pewien rodzaj przejrzystości.

Realizm krzyża, miłość Kościoła. I to, co powiedział mi o kapłaństwie, o moim losie... Ma 27 lat, głosi kazanie prymicyjne trzy lata młodszemu koledze: „Odtąd sieć i łódź możesz już zo­

stawić. Inni się o nie zatroszczą. Będziesz teraz zarzucał Boże sieci w morze świata. Ludzi, którzy stawiają opór i zamykają się w ułudzie pozornego szczęścia, masz wyciągać z powrotem na brzeg wieczności. Będziesz to robił w posępną noc wielu niepowodzeń. Będziesz to robił niestrudzenie i bez szemrania, również w gorzkich godzinach dnia, w których wszystko wyda ci się niepotrzeb­

ne, a dzieło twojego życia zmarnowane”.

Ten rodzaj realizmu, ta gorzkość, ta poetycka forma... W seminarium przełożeni baliby się powiedzieć klerykom, że czekają ich w większości bezrybne noce. I to zdanie: „Na świecie jest tylko jeden problem: jak przywrócić ludziom duchowy niepokój? Spuścić na nich coś, co ich roz­

topi, co przypominałoby śpiew gregoriański”. To nie ma nic wspólnego z banałami. Jego kolega z seminarium kiedyś powiedział o Ratzingerze: on należy do takich ludzi, wie pan, jakby to panu powiedzieć.. .zna pan takich ludzi, którzy jeszcze nic w życiu głupiego nie powiedzieli? Nie ode­

zwali się głupio nigdy? No, to on jest taki.

*

Nauczył mnie takiej modlitwy: „Wiem, że potrzebne mi są doświadczenia, ażeby czysta sta­

ła się moja najgłębsza istota. Jeśli te doświadczenia pozostają w twoich rękach, jeśli - jak to było w przypadku Hioba - pozostawiasz złu trochę wolnej drogi, to pamiętaj, proszę, o moich ograni­

czonych możliwościach. Nie licz za bardzo na mnie. Nie przesuwaj zbyt daleko granic, w których mogę doznawać pokus, i bądź w pobliżu z Twoją opiekuńczą ręką, gdy moja miara zaczyna już dobiegać końca”.

*

Najważniejszym i najgłębszym tematem jego słowa był zawsze absolutny prymat Boga - w my­

śleniu, życiu, urządzaniu świata. To trudne do pojęcia, ale kwestia ta - że radykalne pierwszeń­

stwo Boga było punktem ciężkości myśli Benedykta XVI - była i jest prawie zupełnie nieobecna w mediach. Jedną z przyczyn jest bez wątpienia lęk przed nawróceniem: trzeba uciszyć (ośmieszyć, wypaczyć, zakneblować) proroka. Wiem o tym sporo i jako duszpasterz, i jako grzesznik... Tym­

czasem właśnie głoszeniu prymatu Boga poświęcił Benedykt XVI cały swój pontyfikat.

„Wszystkie odpowiedzi, które nie sięgają aż do Boga, są za krótkie” - to z Jego homilii w Mo­

nachium (10 września 2006 r.). Przejmujący refren, głosem którego Bóg puka do serca świata i upomina się o każde ze swoich dzieci, jest obecny we wszystkich katechezach, encyklikach, homiliach tego pontyfikatu. Refren ten brzmi: Bóg jest i jest Bogiem. Przybiera różne formy. Że człowieka, jego życie i serce, można pojąć jedynie w perspektywie Boga. Że tylko serce przemie-

Almanach

(33)

Realismus kfiże, laska cirkve. A to, co mi reki o knezstvi, o mem osudu... Ma 27 let, vede pri- mićni kazani o tri roky mladśimu kolegovi: „Od teto chvile mużeś opustit sit’ a ćlun. Postaraj! se o ne jini. Tedbudeś vrhat site v mofi sveta. Lidi, ktefi kladou odpor a uzaviraji se v iluzi zdanliveho stesti, budes muset vytahnout zpet na okraj vecnosti. Budes to muset delat za ponure noci mnoha neuspechu. Budes to delat neunavne a bez stiznosti, a to і v hofkych ćasech, ve kterych se ti bude zdat vsechno zbytećne a dilo tveho zivota zmarnene."

Ten druh realismu, ta hofkost, tato basnicka forma... V seminafi by se nadfizeni bali rict kle- rikum, że je vetsinou cekaji bezrybne noci. A veta: „Na svete je jenom jeden problem: jak navratit lidem duchovni neklid? Spustit na ne песо, co je roztopi, co by pripomnelo gregoriansky choral.1' To neni żadna banalita. O Ratzingerovi fekl jednou jeho kolega ze seminare: „On patfi k takovym lidem, vite, jak vam to mam fici..., znate takove lidi, ktefi v zivote nefekli żadnou hloupost? Nikdy hloupe nezareagovali? No tak on je prave takovy."

*

Naućil me tuto modlitbu: „Vim, że musim ziskavat zkuśenosti tak, aby se moje nejhlubśi pod- stata stała ćistou. Pokud tyto zkuśenosti zustanou v tvych rukou, kdyż - jak tomu bylo v pfipade Joba - ponechavas zlu trochu volne cesty, pak, prosim, pamatuj, że me możnosti jsou omezene.

Nespolehej se na me priliś. Neposunuj zbytećne daleko hranice, ve kterych mohu zażit pokuśeni a bud’v blizkosti Tve pećujici ruky, kdyż se muj ćas zacne chylit ke konci."

*

Nejduleżitejśim a nejhlubśim tematem jeho slov bylo vżdy absolutni prvenstvi Boha - v my- śleni, żivote, zafizovani sveta. Je to obtiżne pochopit, ale jde o to, że radikalni prvenstvi Boha bylo ohniskem myślenek papeże Benedikta XVI. - bylo a je temef zcela absentujici v mediich. Jednim z duvodu je bezesporu strach z pfemeny: je tfeba umlćet (zesmeśnit, pferuśit, potlaćit) proroka.

Vim o tom hodne jako knez i jako hfiśnik... Benedikt XVI. tomuto hlasani primatu Boha veno- val cely svuj pontifikat.

„Vśechny odpovedi, ktere nedosahuji aż k Bohu, jsou pfiliś kratkę" - to je z jeho kazani v Mnichove (10. zafi 2006). Dojemny refren, hlasajici, że Buh klepe na srdce sveta a upomina se o każde ze svych deti, je pfitomen ve vsech katechezich, encyklikach a kazanich tohoto pontifikatu.

Refren zni: Buh je a je Bohem. Ma mnoho podob: clovek, jeho żivot a srdce mohou byt chapany jen v perspektive Boha; pouze srdce promenene Bohem dokaże zmenit svet k lepśimu; jedine tei- smus je zpiisob, jak zabranit chudobę (moralni, duchovni, ale i materialni ći ekonomicke) a nikoli ateismus (jako blokada srdce pfed Bohem; coż neni namifeno proti neveficim, protoże hranice mezi virou a nevirou prochazi srdcem każdeho cloveka; ale take to neni ospravedlneni ateismu, ani agnosticismu praktikovaneho a la mode)-, nesouhlas s Bohem je pfićinou vśeho lidskeho utrpeni;

spor s Bohem je klićem k naśi nejhlubśi uzkosti; nemuże byt żądny mir na zemi, pokud Buh ztratil vyznam pro lidi; ten, kdo myśli stejne jako Buh, myśli dobfe; kdo mluvi jako Biih, mluvi dobfe; je nutny kopernikansky obrat v żivote każdeho cloveka: Buh je sluncem, ja zemi.

To vśe jsou citace a parafrazę jeho vlastnich slov. V dopise biskupilm z bfezna 2009 napsal:

„(...) nejvyśśi prioritou je, aby byl Buh pfitomen ve svete a otevirani lidem pfistupu k Bohu. Ne- jenom k jakemukoli bohu, ale k Bohu, ktery mluvil na Sinaji; k tomu Bohu, jehoż tvaf rozezna- vame v lasce, ktery se dava aż do konce (srov. J 13,1) - v Jeżiśi Kristu ukfiżovanem a vzkfiśenem.

Skutećnym problemem v tomto historickem okamżiku je to, że Buh mizi z lidskeho obzoru, że s ubyvajicim svetlem, ktere pfichazi od Boha, je lidstvo dezorientovane a że jsou stale vice zjevne nicive ućinky tohoto procesu. Vest lidi k Bohu, k Bohu, ktery mluvi v Bibli: to je nejvyśśi a zakladni prioritou cirkve a Petrova nastupce."

PROWINCJONALNY

Almanach 31

(34)

32

(35)

33

(36)

nione przez Boga jest w stanie przemieniać świat ku dobru. Że to teizm jest sposobem na nędzę (moralną, duchową, także materialną, ekonomiczną) a nie ateizm (jako zablokowanie przed Bo­

giem serca; co nie jest wycelowane przeciwko niewierzącym, bo granica między wiarą i niewiarą przebiega przez każde ludzkie serce; ale co też nie jest łatwym usprawiedliwieniem ateizmu ani praktykowanego a la mode agnostycyzmu). Że konflikt z Bogiem jest przyczyną wszystkich nie­

szczęść człowieka. Że sprawa z Bogiem jest kluczem do naszych najgłębszych udręk. Że nie może być pokoju na ziemi, jeśli Bóg stracił dla ludzi znaczenie. Że kto myśli jak Bóg, myśli dobrze; kto mówi jak Bóg, mówi dobrze. Że konieczny jest przewrót kopernikański w każdym ludzkim ży­

ciu: Bóg jest słońcem, ja - ziemią.

To wszystko są cytaty bądź parafrazy Jego własnych słów. To On pisał w marcu 2009 roku, w liście do biskupów: „najważniejszym priorytetem jest uobecnianie Boga w świecie i otwieranie ludziom dostępu do Boga. Nie do jakiegokolwiek boga, ale tego Boga, który mówił na Synaju; do tego Boga, którego oblicze rozpoznajemy w miłości, która daje się do końca (por. J13,1) - w Jezu­

sie Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym. Prawdziwym problemem w obecnej chwili dziejowej jest to, że Bóg znika z horyzontu ludzi oraz że wraz z gaśnięciem pochodzącego od Boga światła ludzkość traci orientację, a niszczące skutki tego procesu stają się coraz bardziej widoczne.

Prowadzić ludzi do Boga, do Boga, który mówi w Biblii: to właśnie jest obecnie najwyższy i pod­

stawowy priorytet Kościoła oraz Następcy Piotra”.

*

Benedykt XVI miał odwagę (i czelność) rzucić w twarz potęgom współczesności tezę, której absolutnie głosić nie wolno pod najwyższą karą wykluczenia, cywilnej śmierci i wtrącenia do lochu dla oszołomów. Teza brzmi: „modernizacja i innowacyjność nie są Bogiem; Bogiem jest jedynie Bóg”. Modernizacja jest dobra jeśli służy dobru, czyli sprawie większej od siebie samej: sprawie z Bogiem. Tylko wtedy przyniesie ona człowiekowi dobro.

„Dotknijmy go obelgą”, „bo nam niewygodny: sprzeciwia się naszym sprawom, zarzuca nam łamanie prawa, wypomina nam błędy naszych obyczajów. Chełpi się, że zna Boga.. .”(Mdr 2,12-20).

Jeśli ktoś odważy się na tę skalę czystości i jednoznaczności sprzeciwić Złemu i złu - pozo­

stanie naj straszliwiej samotny. Tak było z Jezusem. Myślę, że sytuacja duchowa Benedykta XVI była i jest - w swej istocie - analogiczna.

Ale na takie okazje ma emerytowany Papież swój ukochany cytat z pism Wilhelma z Saint- - Thierry: „Kto jest z Bogiem, ten nigdy nie jest mniej samotny niż wtedy, kiedy jest sam”. I przy­

pomniał w encyklice Spe salvi, że współcierpiący z nami Bóg jest Pocieszycielem samotnych. Po łacinie „pocieszenie” to con-solatio, czyli „bycie-razem w samotności”, która tym samym przestaje być samotnością. Bóg jest zawsze blisko, najbliżej.

*

Annuntio vobisgaudium magnum - habemus Papam: Eminentissimum ac Reverendissimum Dominum, Dominum Giorgium Marium, Sanctae Romanae Ecclesiae cardinalem Bergoglio, ąui sibi nomen imposuit Franciscum.

Kiedy w środowy wieczór, 13 marca 2013 roku, o godz. 20 z minutami, francuski kardynał Jean-Louis Pierre Tauran wypowiedział te słowa ze słynnego watykańskiego balkonu, na kilkana­

ście (kilkadziesiąt?) sekund cisza ogarnęła wypełniony szczelnie pielgrzymami plac św. Piotra, ba:

cały Kościół na ziemi, i świat cały. Z czego ona się wzięła? Z zaskoczenia? Z wagi chwili? Z bojaźni?

Z zachwytu? Z zapartego tchu wszystkich i wszystkiego?

I dopiero po niej ogarnął nas entuzjazm. Viva il Papa!!!

*

Almanach

34

Cytaty

Powiązane dokumenty

Kiedy podeszliśmy bliżej chaty pierwszym obiektem, który jako pierwszy oczom naszym się ukazał było pozbawione życia ciało chłopca w wieku około czterech lat.. Leżało ono

Ponieważ wielkie, prawdziwe piękno rodzi się z wiary (źródłem piękna jest Bóg i tylko On), dlatego też spotkanie z pięknem prowadzi do wiary; piękno nie może pochodzić z

zać do siebie, a naprawdę jest nam z tym kimś po prostu wygodnie i wykorzystujemy tę przyjaźń, bo jest nam potrzebna? Człowiek chce do kogoś należeć, ale bezinteresownie,

niej. Potrzebowałam czasu, żeby dojrzeć do pewnych decyzji i poczuć bezpieczeństwo na trochę innych płaszczyznach, aby móc wiarygodnie opowiedzieć historie, które zawsze we

mniej ważne że w Kaliśti urodził się Mahler ważniejsze że w pobliżu tuż przed końcem zimy gnali krowy z Humpolca do obory z sianem gospodarz i parobek - Żyd im towarzyszył

co będzie kiedy znikną ostatnie pamiątki tamtych czasów gdy z lękiem uczyłeś się chodzić kiedy zatrze się mapa czego się uchwycisz to miasto jest to jeszcze ale czy

bieską piosenkę”? Było wiele osób wtedy wyrokujących. Tymczasem to on i moi synowie są moim największym skarbem i staram się nad sobą pracować, bo wiem, że nic nie jest dane

Taki też jest sens Chrystusowego orędzia: „[...] człowieka można zrozumieć tylko w perspektywie Boga, a jego życie jest dobre wtedy tylko, gdy żyje w relacji do Boga.. [...]