• Nie Znaleziono Wyników

Wolny Związkowiec, 1981, nr 26

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wolny Związkowiec, 1981, nr 26"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

352981

R A P O R t Obywatelu Generale!

M in ę ło już 50 dni. . .

Sztab — trochę zmądrzał, lecz kaprale Ćwiczą nas nadal: „R a z ! Dwa! Trzy!. . Wiedz, że trzymamy Cię za słowo Bo lepsza przyszłość nam się śni Tylko jak dotąd, to odnowa

Powoli człapie — raz. . . dwa. . . trzy. . . Obywatelu Generale!

Wiedz, że wciąż na nas szczerzą k ły Różne hieny i szakale,

Broniące łupu z dawnych dni Drogie pałace, mercedesy, K u ty w żelazie daczy p ło t. . . I bachanalie i rolsrojsy. . .

No, rozkaż wreszcie: „S tó j! W t y ł z w ro t!"

Obywatelu Generale!

Czyżby Tw ój mundur chronić m iał Lewe dyplomy i medale

Ja k dawniej las ZOMO-wskich p a ł?

Na ostrzyżone patrz na jeża Choć z tytułam i — tępe łb y

Wszak każdy z nich znowu zam ierza.. . Budować P o ls k ę .. . raz. . . dwa. . . t r z y . .

Obywatelu Generale!

Mówisz, że w kraju czyha głód?!

Tak — to kacyki, ich wasale Tkwią w koleinach błędnych dróg!

Różni mordercy, szuje, kaci Chodzą bezkarnie i z nas drwią. . . Czy nadal jeszcze chcesz im p ła cić?

Ich ż ołd polany naszą krwią!

Nie wierz, że ustrój chcemy zmienić, Nie słuchaj kłam stw, że wróg — to my!

Spójrz: kroczą ramię przy ramieniu Dziś z nami wszyscy, raz, dwa, trzy!

Obywatelu Generale!

M inęło już 50 dni Ufamy ci, cenimy ale

Musisz przyspieszyć - Raz! Dwa! Trzy!

KILKA SŁÓW WPROWADZENIA

P rzeszło ćw ie rć w ieku dzieli nas od chw ili, gdy R adio Wolna E u ro p a z a c z ę ło n ad aw ać audycje rela ­ cjonujące tajem nice k o m u n isty czn ej elity w ła d z y w Polsce. Ich au to rem b y ł J ó z e f Ś w ia tło , je d e n z k ie­

row ników ap a ra tu b ezpieczeństw a w pierw szym dzie­

sięcioleciu P R L , k tó ry u c ie k ł z Polski w grudniu 1953 r.

Poszczególne audycje z ł o ż y ły się n a d o k u m e n t t y ­ leż osobliw y, co i h isto ry c z n y . R ozpow szechniane b y ły nielegalnie — zrzu c an o je rów nież z balonów . Rewelacje Ś w iatły o d eg rały ogrom ną rolę w destru k cji stalinow skiego m o n o litu w Polsce i w o b n ażan iu m e ch a ­ nizm ów bezpraw ia, A utor nie je st p o stac ią sy m p aty ­ czną. G dyby p o z o s ta ł w Polsce b y łb y p ra w o d o p o d o b - nie u w ięzio n y i sądzony z innym i dygnitarzam i UB za łam an ie p raw o rząd n o ści. M ówiąc z Z a ch o d u s ta ł

BIULETYN INFORMACYJNY KOMISJI ZAKŁADOW EJ N SZZ SOLIDARNOŚĆ

K A T O W I C E

O D T R U T K A N A E R S A T Z - S O C J A L I Z M

W O L N Y

ZWIĄZKOWIEC

Nr 26/81 (59) 16 C Z ER W C A 1981

Cena symboliczna 1 zł

si$ g łó w n y m św iadkiem oskarżenia system u i lu d zi d z iałający c h w jeg o ram ach . C zy je st t o św iadek W iarygodny? C ząstkow e in fo rm acje Ś w ia tły p o tw ie rd z iły n a stę p n e lata, z c a ­ łością relacji n ik t k o m p e te n tn y n ie p o d ją ł po lem ik i. C hcąc S w ia tłę zd e zaw u o w a ć p o d k reśla n o je g o u d z ia ł w stalin o w sk ich zb ro d n iach . Wszakże c a ło k s z ta łtu ty c h zb ro d n i nigdy polskiem u sp o łe c z eń stw u nie u ja w n io n o . Je s t to d o dzisiaj s trefa za k azan a dla h isto ry k ó w i p u b licy stó w . S tąd w aga niniejszej pu b lik acji.

Nie je st to obraz P olski w epoce stalinow skiej — są to rew elacje o k u lisach , m ów ione n a gorąco i — b y ć m o że — z ch ęcią oczyszczenia sam ego siebie. O b o k ra p o rtu sędziego Szeiera je st to je d n a k p o d staw o w y d o k u m e n t n a te m a t ap aratu u c isk u . D o k u m en t dla h isto ry k a b ez c en n y . Obraz Ś w iatły je st w y k rzy w io n y p rzez p e r s p e k ty w ę . Inaczej w idzi świat w ięzień stalinow ski (n p . Kazim ierz M oczarski), inaczej jeg o opraw ca. Ale ta k , ja k n ik t nie kw estio n u je d o n io sło ści św iadectw G oebbelsa czy H im m lera, ta k i rew elacje Ś w ia tły zasługują n a staran n ą le k tu r ę . F u n kcjonariusz tajn ej p olicji w idzi św iat specy ficzn ie, je d n a k cz y teln ik m o że u lo k o w a ć je g o relację w szerszej p e rsp ek ty w ie. Je s t to isto tn e z w ła sz c za dzisiaj, gdy ca łe sp o łec zeń stw o dom aga się p raw d y o d niu w czorajszym i p rzed w czo rajszy m .

Ta p raw d a je st p o trz e b n a c h o ć b y p o to , b y m ó c u ja w n ić jej p ó źn iejsze e ta p y , po licy jn ą akcję w 1968 ro k u , m asakrę w grudniu 1 9 7 0 , „ścieżki z d ro w ia ” w R a d o m iu . . . Adam MICHNIK

1 - NA PRO BO STW IE I W YSZKOW IE 2 - RAPORTY KATYŃSKIE 3 - WOLNY KRAJ

4 - POCZĄTKI SZMACENIA 5 - OB-ek POSZCZĄ FARBĘ 6 - BUD APESZT A.D. 1356

? - SflOJE 14 LAT

8 - P A R T IA - G IE R E K , GIEREK - PA RTIA !'.!

9 - CANIADA

UB-ek PUSZCZA FARBĘ

(D O K O Ń C Z E N IE ) L IK W ID A C JA PO D ZIEM N EG O RUCHU N IE P O ­

D LEG ŁO ŚC IO W EG O

i W poprzednich rozdziałach Św iatło naszkicował jak wygląda z bliska aparat rządzący Polską, Jaka jest przeszłość polityczna i partyjna, wartość m o­

ralna i co naprawdę reprezentują dygnitarze partii i reżimu. Z kolei Jó zef Św iatło przypomina wyda­

rzenia, które są najlepszym sprawdzianem prawdzi­

wych dążeń i istotnych celów działalności władców ujarzmionej Polski.

,.Oskarżam Bolesława Bieruta — mówi Światło — 0 jedną z największych zbrodni, jakie popełnił w swojej ponurej karierze agenta moskiewskiego. Oskarżam Bolesława Bieruta i jeoo klikę o planowe i systematycz­

ne likwidowanie Armii Krajowej i całego polskiego podziemnego ruchu niepodległościowego. Mordował 1 więził jego przywódców tylko za to, że walczyli z Niemcami pod okupacją. Oskarżam towarzysza Toma­

sza i jego klikę o to, że świadomie, współdziałając z Gestapo, prowadził planowe i systematyczne niszcze­

nie całej niepodległościowej działalności pod okupacją.

Oskarżam go o to, że współpracując z Gestapo i z w y­

wiadem pod okupacją, a później po wojnie, prowadził likwidację kierownictwa Armii Krajowej i ruchu Pod­

ziemnego. Wiem z dostępnych mi aktów i dochodzeń, które prowadziłem, że nieubłagana walka komunistów i wywiadu sowieckiego z Armią Krajową i polskimi władzami podziemnymi, rozpoczęła się pod okupacją.

Ciągłość tej walki nie przerwała się ani na chwilę po zakończeniu wojny. Pod okupacją prowadzono ją dwoma kanałami: przez Armię Ludową i przez w y­

wiad sowiecki. W obu wypadkach współpraca z Gestapo była najściślejsza i najszczersza. Zacznijmy od tzw.

polskiego pionu w tej akcji likwidacyjnej w czasie okupacji. Współpracę z Gestapo i likwidowanie Armii Krajowej rękami Gestapo, zainicjował oficjalnie Marceli Nowotko. Zrzucony do Polski, w grudniu 1941 r,, jako człowiek zaufania Moskwy, miał dwa zadania:

organizować PP R i obsadzać ją ludźmi Moskwy, a rów­

nocześnie dążyć do rozszyfrowania sieci polskiego ruchu podziemnego i likwidowania go wszelkimi dostępnymi środkami. Instrukcje sowieckie, które przywiózł, naka­

zywały nawiązanie w tym celu najściślejszej współ­

pracy z Gestapo. Celem tej współpracy miało być zlikwidowanie krajowej Delegatury Rządu w Londynie rękami Gestapo. Natychmiast po przyjeździe Nowotko przystąpił do zorganizowania tajnej komórki dezinfor­

macji. Zadaniem jej było rozpracowanie i zlikwidowa­

nie Delegatury Rządu i całego ruchu niepodległościo­

wego walczącego z Niemcami. Dezinformacja polegała na tym, że komórka ta zbierała dane o działalności Armii Krajowej, nazwiska, adresy, szczegóły dyslokacji i w listach przesyłała te informacje do Gestapo, pod­

kreślając, że są to wszystko działacze komunistyczni.

Na podstawie tych infomacji Gestapo mogło działać i aresztować. Przez dłuższy czas Nowotko szukał kandydata na kierownika komórki dezinformacji. Do­

szedł w końcu do wniosku, że najbardziej na to sta­

nowisko nadawałby się Edward Mołojec, Polak, komu­

nista z Tomaszowa Mazowieckiego, wychowanek szkoły Kominternu w Moskwie i zrzucony do Polski w tym samym czasie. Zwrócił się więc do niego i ujawnił mu

— po uprzednim uzgodnieniu z Moskwą — cały plan.

Mołojec brał udział w wojnie domowej w Hiszpanii i znał Zachód. W głowie mu się nie mieściło, żeby taki szatański pomysł mógł powstać i że działo się to na zlecenie Moskwy. B y ł więc przekonany, że No­

wotko działa jako agent Gestapo. I wobec tego posta­

nowił go zlikwidować. Umówił się z nim na spotkanie.

Zabrał ze sobą swego młodszego brata Zygmunta, który szedł za Nowotką z tyłu. I on właśnie na zlece­

nie Edwarda zastrzelił Nowotkę na ulicy. Tak zginął Marceli Nowotko, pierwszy sekretarz PPR-u, dzisiejszy bohater reżimu, a wówczas pod okupacją, współpraco­

wnik Gestapo. Po śmierci Nowotki akcję komórki dezinformacji prowadził Paweł Finder i Bolesław

Bierut. O przebiegu tej akcji informowany b ył stale Jóźwiak, ówczesny szef sztabu Armii Ludowej. Wie­

działa o tym również Małgorzata Fornalska, partyjna żona Bieruta. Śmierć Nowotki i późniejsza likwidacja Mołojca, stworzyły poważną komplikację w organizacji tej komórki. Trzeba było znaleźć jej kierownika.

W tym celu Moskwa przysłała specjalnie do Polski wyszkolonego agenta, z pochodzenia Polaka, pseudo­

nim „Korab", który kierował komórką dezinformacji do końca wojny. Natychmiast po jej zakończeniu za­

brany został prZez wywiad sowiecki z powrotem do Rosji i odtąd nikt o nim więcej nie słyszał. Po zastrze­

leniu Marcelego Nowotki, zebrała się specjalna komisja śledcza partii, która miała wydać wyrok na Mołojca.

W skład jej weszli: Teodor Duracz i stary ideowy komu­

nista Aleksander Kowalski, który też był zresztą zrzuco­

ny przez Moskwę do Polski. Kowalski wahał się z w y ­ daniem wyroku na Mołojca. Kiedy wreszcie wydano wyrok śmierci — wykonanie jego powierzono Jankowi Krasickiemu z organizacji Związku Walki Młodych.

Krasicki znając Mołojca od lat, odmówił wykonania tego zadania. Wobec tego wydelegowano innego czło­

nka partii, który zastrzelił oh u Mołojców, gdzieś na te­

renie województwa kieleckiego. Człowiek ten zresztą po wykonaniu wyroku zginął bez śladu. Gomułka, który został sekretarzem partii po Nowotce i Finderze nie wiedział o istnieniu komórki dezinformacji mimo, że od początku jej istnienia i jej działalności wiedzieli:

Bierut i Jóźwiak. Gomułka wpadł na to przypadkiem.

Otóż była przy ul. Grzybowskiej tajna drukarnia Armii Krajowej, a niedaleko, przy tej samej ulicy znajdowała się również drukarnia Armii Ludowej. Przesyłając swoje informacje do Gestapo, komórka dezinformacyj- na, przez pomyłkę podała adres domu Armii Ludowej, zamiast adresu drukarni Armii Krajowej. Działając na podstawie tej informacji, Gestapo nakryło drukarnię A L i zlikwidowało ją. Gomułka był już wtedy sekre­

tarzem partii, zrobił awanturę i zarządził dochodzenia.

I wtedy dopiero powiedziano mu o istnieniu komórki dezinformacji i o tym, że działa ona na podstawie instrukcji przywiezionych przez Nowotkę z Moskwy".

Szczegółów o pracy komórki dezinformacji dowie­

dział się p p łk Św iatło od przesłuchanej przez sie­

bie Rom y Romanowicz, sekretarki Bieruta, a pod okupacją członka komórki dezinformacji. Nieza­

leżnie od P P R i Arm ii Ludowej - likwidację Arm ii Krajowej we współpracy z Gestapo, prowadził pod okupacją również wywiad sowiecki. Jedną z czołowych organizacji wywiadu sowieckiego służących temu celowi, stała się podziemna grupa (c.d. na str. 2) W O LN Y Z W IĄ Z K O W IE C - 1

(2)

(c.d.zestr. 1 UB-ek PU SZ C ZA F A R B Ę )

polska - ,JWiecz i Płu g ". Opanował ją agent wywia­

du sowieckiego Hrynkiewicz i informacje zebrane za jej pośrednictwem o A rm ii Krajowej przekazy­

w ał swemu łącznikow i w Gestapo na A lei Szucha, Ritterowi.

, Na czele organizacji „Miecz i P łu g " — opowiada Światło — stało początkowo dwóch ludzi: Grad i S ło ­ wikowski. Wywiad sowiecki wprowadza do nie] swego czołowego agenta Bogusława Hrynkiewicza, przed­

wojennego komunistę z Łomży. Pierwsze zadanie — to zlikwidować Grada i Słowikowskiego. Wywiad sowiecki dostarcza Hrynkiewiczowi dowodów, że Grad i Słowikowski są rzekomo agentami Gestapo.

Na tej podstawie Hrynkiewicz likwiduje ich osobiście i sam obejmuje kierownictwo organizacji. I teraz już współpraca z Gestapo rozpoczyna się na całego. I znów celem jej jest ustalenie składu i celów organizacji nie­

podległościowych i dostarczenie tych informacji do Gestapo. Wywiad sowiecki ma wówczas w Gestapo swojego człowieka. Jest nim niejaki Ritter, pochodze­

nia niemieckiego, stary, przedwojenny komunista z Łomży. Po wojnie przybrał nazwisko Jastrzębski i w nagrodę za oddane usługi b ył naprzód dyrektorem departamentu w bezpieczeństwie, a ostatnio pracował jako dyrektor departamentu u Chełchowskiego w mini­

sterstwie PGR-ów. Ritter-Jastrzębski jest kontaktem Hrynkiewicza w Gestapo. I lą drogą rozwija się współ­

praca. Ale trzeba jeszcze nawiązać łączność z Moskwą, W tym celu zostaje specjalnie zrzucony do Polski inny agent wywiadu sowieckiego, przedwojenny komunista, Czesław Skonieczny, który po wojnie b ył pracowni­

kiem wydziału rolnego KC PZ PR . Ma on ze sobą radio­

stację i kontaktuje Hrynkiewicza i Rittera z p łk Szkla- renko, kierownikiem wywiadu na Polskę w centrali moskiewskiej. Organizacja „Miecz i P łu g " już pod kie­

rownictwem Hrynkiewicza zrobiła m.in. jedną większą akcję. W domu przy ul. Poznańskiej w Warszawie mie­

ściło się centralne archiwum kontrwywiadu Armii Krajowej. Zarządzał nim kulawy pracownik, którego nazwiska nie pamiętam. Hrynkiewicz dobiera sobie dwu ludzi z własnej organizacji i p łk Fonkowicza z wywiadu Armii Ludowej i organizują razem napad, w mundurach Gestapo, na archiwum A K . W mieszkaniu kulawego pracownika AK, w archiwum, znajdują karto­

tekę Armii Krajowej i drugą kartotekę dotyczącą komu­

nistów. Tę kartotekę komunistyczną przekazują Spy­

chalskiemu, a całą kartotekę A K i kulawego zarządcę archiwum oddają przez Rittera-Jastrzębskiego w ręce Gestapo wprost na Aleję Szucha. Natychmiast po za­

kończeniu wojny, w 1945 r., wywiad sowiecki chciał się gwałtownie pozbyć z Polski Hrynkiewicza. B ył on niewygodny,, bo za dużo wiedział i za dużo brudnej roboty wykonał na polecenie wywiadu sowieckiego.

Wtedy to aresztowałem Hrynkiewicza z polecenia płk Bobczenko, oficera sowieckiego, działającego przy warszawskim urzędzie bezpieczeństwa".

Władze sowieckie w yw iozły Hrynkiewicza do M o­

skwy. Tam zrobiono mu proces i skazano na 5 lat za to, że rzekomo niedokładnie inform ował wywiad sowiecki w czasie swej działalności pod okupacją.

Pod koniec 1949 r., Hrynkiewicz zostaje wydany z powrotem bezpiece polskiej i przechodzi do więzie­

nia X Departamentu w Warszawie.

,,W 1949 r, Hrynkiewicz został aresztowany w celu użycia go przeciw Gomułce. Bierut, który chce mieć materiały do ostatecznego wykończenia Gomułki i Spychalskiego domaga się, aby Hrynkiewicz zeznał, że współpracował z Gestapo z polecenia Gomułki i Spychalskiego. Ale Hrynkiewicz jest uparty. Z roz­

paczą twierdzi, że nie miał z Gomułką ani ze Spychal­

skim nic wspólnego, że jego łącznikiem b ył Skoniecz­

ny, który go kontaktował tylko z wywiadem sowiec­

kim. Hrynkiewicz powiada mi: „Macie tutaj Skoniecz- nego, pracuje w Komitecie Centralnym, zapytajcie go".

I wobec tego wiceminister Romkowski i szef X De­

partamentu płk Fejgin, rozmawiali ze Skoniecznym.

A on potwierdza, że był zrzucony do Polski przez wywiad sowiecki, że przekazał dyrektywy tego wywia­

du, nakazujące współpracę z Gestapo i że on był łącz­

nikiem między Hrynkiewiczem, a Moskwą. . . Hryn­

kiewicz wciąż siedzi w więzieniu".

Likwidacja członków polskiego ruchu podziemnego i członków A rm ii Krajowej przez P P R i wywiad sowiecki, we współpracy z Gestapo, pod okupacją, była pierwszym etapem akcji komunistów przeciwko polskiemu ruchowi niepodległościowemu.

„Pod koniec wojny i po jej zakończeniu rozpoczął się okres drugi. Główną rolę w t&j akcji odgrywały tzw. sowieckie grupy operacyjne wkraczające na ziemie polskie wraz z armią sowiecką. B y ły to grupy kontr­

wywiadu sowieckiego, działające na terenie Polski zawsze i przede wszystkim przez przydzielonych spe­

cjalnie agentów bezpieczeństwa polskiego. Grupy te rozpoczęły masowe aresztowania i masową likwi­

dację Armii Krajowej tym łatwiej, że zastały już teren częściowo rozpracowany i przygotowany. W czasie okupacji bowiem wywiad sowiecki zrzucił na teren Polski poważną ilość swoich agentów. Zadaniem ich było tylko i wyłącznie ustalić skład i dane polskiego ruchu podziemnego po to, aby mieć gotowe nazwiska 1 adresy do likwidacji w chwili, kiedy wkroczy Armia Czerwona. Wiem o tym doskonale, bo sam byłem przydzielony do takiej sowieckiej grupy operacyjnej w Warszawie i pamiętam, że natychmiast po wkroczeniu wojsk sowieckich 17.1.1945 r., zgłosiło się do grupy operacyjnej na terenie woj. warszawskiego dwóch zrzuconych uprzednio agrntów. Jeden zgłosił się

■ ■ ■ ■ II .. .. . yfnm m m nBSM m ' I I Ą „ — ||| — 2 - WOLNY ZW IĄZKOWIEC

w Milanówku, a drugi w Grodzisku Mazowieckim.

Mieli oni już częściowe dane o strukturze oddziałów A K . Grupa operacyjna sowiecka przystąpiła natych­

miast do masowych aresztowań. Wiem także, że kon­

fiskowane przy okazji fundusze operacyjne Armii Krajowej w złocie i w walucie — władze sowieckie wywoziły natychmiast do Rosji. Arestowanych ż o ł­

nierzy A K kierowano naprzód do obozu przejściowego w Rembertowie pod Warszawy, a potem transportem wysyłano do Rosji. Nieszczęściem dla komunistów agenci sowieccy nie potrafili rozpracować zadawala­

jąco organizacji AK. Nie potrafili wykonać swego za­

dania i nie mieli dość danych do dalszej akcji. I wobec tego rozpoczęła gorączkową działalność partia. Przy­

szedł proces Rzepeckiego i towarzyszy. Chcę tu dodać, że przed aresztowaniem Rzepeckiego - Spychalski szukał do niego dojścia w 1945 r. P łk Rzepecki opra­

cował nawet specjalny memoriał, w którym szeroko omówił, jak sobie wyobraża rozwiązanie organizacji i przejście do normalnego życia. Memoriał przekazał Spychalskiemu przez swoich ludzi, którzy byli w kon­

takcie z ludźmi Spychalskiego. Ale pod naciskiem Bieruta i grupy bolszewickiej w partii zrobiono Rze­

peckiemu proces. Po zlikwidowaniu Gomułki bolsze­

wicka czołówka partyjna podjęła na nowo rozprawę z Armią Krajową, już na najszerszym froncie. Areszto­

wano przywódców i działaczy, którzy pozostali jeszcze na wolności, Poszedł do więzienia ponownie, w końcu 1949 r,, p łk Rzepecki, Aresztowano p łk Wolańskiego i płk Mazurkiewicza-Radosława, przy czym w całej tej akcji stosowano bardzo często metody prowokacji i inspiracji przez agentów Urzędu Bezpieczeństwa.

Przez własnych agentów-prowokatorów partia i Bez­

pieczeństwo organizowały grupy leśne po to, by w y ła ­ pać w ten sposób najbardziej aktywny element opozycji przeciw reżimowi i aby przeprowadzić likwidację bez sądu".

Typowym przykładem tego na jakiej podstawie aresztowano przywódców A K jest sprawa p łk Mazurkiewicza -Radosła wa.

„Aresztowany on został pod koniec 1949 r. 'Oskarżono go o to, że b ył szpiegiem francuskim. Kiedy Informa­

cja przekazała Bezpieczeństwu materiały w sprawie płk Mazurkiewicza-Radosława i przedstawiła zeznania innych, że jest on szpiegiem francuskim i że z rezyden­

tem wywiadu francuskiego rozmawiał po francusku, byłem świadkiem bardzo interesującej rozmowy. Do pokoju wiceministra Romkowskiego wszedł p łk Ró­

żański - dyrektor departamentu śledczego i powiedział, że starał się sprawdzić te zeznania. Rozpoczął z Rado­

sławem rozmowę po francusku i okazało się, że Rado­

sław nie zna zupełnie tego języka".

Ostatnim etapem w akcji reżimu przeciw A rm ii Krajowej b y ł tzw. pian ujawnienia AK.

„W planie tym — mówi Światło — przyrzekano wszys­

tkim, którzy się ujawnią całkowitą bezkarność i ca ł­

kowite równouprawnienie. Otóż tu stwierdzam z całą stanowczością, że tzw. plan ujawnienia b ył tylko i w y­

łącznie pretekstem do ustalenia składu i organizacji Armii Krajowej po to, aby ją całkowicie, masowo zlikwidować. Zarówno w kierownictwie Bezpieczeń­

stwa, jak i w partii było to jasno i wyraźnie postawione.

Wiem o tym, bo w 1946 roku brałem udział w specjal­

nej odprawie u wiceministra Bezpieczeństwa gen. Rom­

kowskiego. Na odprawie tej Romkowski podkreślił, że przedwczesne aresztowania częściowo ujawnionych już jednostek mogą tylko zaszkodzić całej akcji. Trzeba poczekać, aż się cała Armia Krajowa w pełni ujawni i wtedy będzie można dopiero przeprowadzić całko­

witą likwidację. Po ujawnieniu, masowe aresztowania członków Armii Krajowej prowadził III Departament Ministerstwa Bezpieczeństwa pod. kierownictwem ów­

czesnego dyrektora, p łk Czaplickiego".

BO JÓ W K I KO M ITETU C E N T R A L N E G O I SĄD Y KA PTU RO W E

Partia nie tylko wsadza ludzi do więzień; skazuje ich także w tajnych sądach, albo morduje przy po­

mocy skrytobójstwa.

„W tym celu — powiada Światło — bezpośrednio po wojnie, za wiedzą Bieruta, partia zorganizowała tzw.

specjalne grupy operacyjne. Na czele jednej z tych grup stał Kuba Krajewski, b yły członek KC oraz tow.

Tremblińska, żona tow. Kole, przez długie lata kierow­

nika Wydziału Ekonomicznego KC. Sama tow. Trem­

blińska zajmuje się obecnie w Komitecie Centralnym sprawami personalnymi i do obowiązków jej należy dbanie o lojalność i poziom moralny członków PZ PR . Sprawa ujawniona została w następujących okoliczno­

ściach, W roku 1950 przed sądem w Warszawie stanął niejaki Michalski, porucznik milicji, oskarżony o powie­

szenie posterunkowego w tejże milicji w Płocku, w lo­

kalu urzędowym. Oskarżony Michalski nie zaprzeczył temu, ale zaczął w sądzie wyjaśniać, że zbrodnię tę wykonał na polecenie Kuby Krajewskiego. W sądzie nastąpiła konsternacja, bo okazało się, że Kuba Kra­

jewski to członek KC partii. Sąd przerwał natychmiast rozprawę i dalsze śledztwo przejął X Departament Bezpieczeństwa. W czasie tych dochodzeń Michalski opowiedział dzieje specjalnej grupy likwidacyjnej na te»renie woj. warszawskiego przy KC P P R , w 1945 r.

Ta i inne, podobne grupy w Innych województwach, likwidowały członków Polskiego Stronnictwa Ludo­

wego i PPS, a także niewygodnych członków PPR.

Likwidacja oznaczała w praktyce morderstwo. Z czasem grupa likwidacyjna w woj. warszawskim pewna swojej bezkarności, mordowała nie tylko opozycyjnych dzia­

łaczy politycznych, ate cot* bogatszych obywateli,

a mienie ich, pod pretekstem akcji politycznej, zabiera­

ła na swój prywatny użytek. Grupa likwidacyjna mogła oczywiście pracować bezkarnie, bo kierownikiem jej był członek KC, Kuba Krajewski i Magda Tremblińska, sekretarz wojewódzkiej organizacji PP R na Warszawę, a jednocześnie żona innego członka KC — Juliana Kole, wiceministra finansów. Wszystko byłoby jak najlepiej dla tow. Tomasza, gdyby nie tragiczny dla grupy likwidacyjnej wypadek, który ujawnił publicz­

nie jej działalność. Pewnego dnia bojówka Krajew- skiego-Tremblińskiej, napadła w Grójcu na dom nauczy­

ciela, działacza PS L i uprowadziła go wraz z kilkoma innymi do pobliskiego lasu. Tam bojówka wymordo­

wała wszystkich uprowadzonych i ciała ich zakopała w ziemi. Nagle w kilka dni potem, zamordowany nau­

czyciel zjawił się w Warszawie. Okazało się, że został tylko postrzelony, wydostał się ze wspólnego grobu i oskarżył teraz swoich prześladowców o zamordowanie reszty towarzyszy. Oskarżał ich niemal z grobu. Sprawa doszła do wiadomości Gomułki, który b ył jeszcze wtedy sekretarzem partii i który zwolnił natychmiast Tremblińską ze stanowiska sekretarza wojewódzkiej organizacji PPR. Ale cóż? Natychmiast po likwidacji Gomułki, Tremblińska objęła nowe stanowisko w KC partii, a Kole i Krajewski trwali dalej na swych odpowie­

dzialnych funkcjach partyjnych. Wszystkim kierow­

nikom grup likwidacyjnych wiodło się doskonale, z wyjątkiem jednego i jedynego członka, który był zaledwie milicjantem w powiecie płockim. Mijały lata i nagroda dla niego nie przychodziła. Zaczął więc opo­

wiadać na prawo i lewo o swoich zasługach w grupie likwidacyjnej. Zaniepokoił się tym jego przełożony, por. Michalski i zwrócił się po instrukcje do Kuby Krajewskiego. Instrukcja była krótka - zlikwidować.

Por. Michalski wykonał ten rozkaz. Zlikwidował nie­

sfornego milicjanta tak, jak likwidował działaczy opo­

zycyjnych w grupie likwidacyjnej KC w 1945 r. Zarzu­

cił mu sznur na szyję w czasie snu i powiesił go na po­

sterunku milicji. Przesłuchiwałem Krajewskiego, któ­

ry z zimną krwią potwierdził zeznania Michalskiego.

Por. Michalski, morderca milicjanta, został zwolniony z więzienia na osobiste polecenie Bieruta. Mało tego, po zwolnieniu zażądał wypłacenia mu zaległych pobo­

rów za cały czas pobytu w więzieniu. I znowu wy, towarzyszu Tomaszu, wydaliście polecenie, że pobory zaległe mają być wypłacone. Na wasz rozkaz wice­

minister bezpieczeństwa gen. Romkowski podpisał pismo o wypłaceniu zaległych poborów por. Michal­

skiemu".

Innym sposobem usuwania przeciwników politycz­

nych lubt osób niewygodnych są „sądy kapturowe"

- jak je Św iatło określa - ciche, tajne sądy.

„Tajne sądy odbywają się w więzieniu mokotowskim.

Tam został skazany na karę śmierci płk Kontrym z Armii Krajowej, szef służby śledczej na całą Polskę pod okupacją niemiecką. Ofiarami cichych sądów padli również inni członkowie AK: Moczarski (pseudonim

„R a fa ł"), szef BIP Komendy Głównej A K — płk Szczurek („Sław bor"), jeden z czołowych oficerów A K . Albo np. Albin Różycki, działacz PPS-u z Kra­

kowa, czy też już reżimowy p łk Leon Gecow i jego żona, aresztowani przeze mnie na polecenie Bieruta w związku ze sprawą Fieldów. Wszystko to są ofiary cichych sądów i to tylko kilka nazwisk wśród setek skazanych. A może wam przypomnieć, tow. Tomaszu - mówi Światło - jak to „praworządnie" odbywa się tajny sąd w więzieniu mokotowskim?

W małym pokoiku, na lewo od wejścia głównego, zasiada sędzia wojskowy lub cywilny i dwóch ławników.

Najczęściej oskarża prokurator Majster z Generalnej Prokuratury, albo Ligęza z Prokuratury Wojskowej.

Wprowadza się oskarżonego, czyta mu się akt oskar­

żenia i on może mówić, ale to co mówi nie ma żadnego znaczenia, nawet jeżeli opowiada, jak go w śledztwie maltretowano i jak wymuszano na nim zeznania. Oskar­

żony ma wprawdzie obrońcę, ale rola obrońcy polega na tym, że uzupełnia on akt oskarżenia z punktu widze­

nia politycznego. Zwala więc winę na organizację po­

lityczną, z której oskarżony pochodzi i powiada, że oskarżony jest ofiarą tego politycznego ugrupowania.

I na tym cała obrona się kończy. Żeby nie było żadnej wątpliwości, wszystkie rozmowy obrońcy z oskarżo­

nym przed rozprawą odbywają się w specjalnym pokoju, w którym oczywiście istnieje podsłuch. Natychmiast po odczytaniu aktu oskarżenia, po kilku słowach oskarżonego i po uzupełnieniu oskarżenia przez obroń­

cę zapada wyrok. Wyrok skazujący oczywiście, bo in­

nych wyroków nie ma w tajnych sądach".

PR O C ESY PO KAZO W E

„Procesy pokazowe — mówi Światło - to jedna z broni propagandowych używanych przez politbiuro moskiew­

skie i biura polityczne partii komunistycznych w krajach podbitych. Procesy takie mają podbudować koncepcję polityczną, którą sobie partia ułoży w danej chwili w zależności od potrzeb. Nie mają one nic wspólnego z wymiarem sprawiedliwości i prawdziwą procedurą sądową. Wyrok jest z góry wiadomy".

Do procesów takich Św iatło zalicza m.in. proces biskupa Kaczmarka, gen. Tatara, proces ,J»tartu"

(oskarżeni: Pajor, Ojrzyński, Nienałtowski) i Adama Doboszyńskiego. Ja k się odbywa przygotowanie procesu pokazowego i jakim i metodami wymusza się zeznania oskarżonych lub głów nych świadków oskarżenia? B y ła już o tym mowa w poprzednich rozdziałach. Św iatło cytuje też inne przykłady.

ic.d. na str. 3)

(3)

(c.d. ze str. 2 UB-ek PU SZC ZA FA R B Ę )

„Śledztwo przeciw Adamowi Doboszyńskiemu prowa­

dził p łk Różański i 'podlegli mu oficerowie. Jeden z nich por. Laszkiewicz, stosował specjalne, bardzo przemyślne chwyty, aby wymusić na Doboszyńskim zeznania. Wsypywał mu do posiłków i płynów proszki na rozwolnienie żołądka. Doprowadził do tego, że Doboszyński chciał co chwilę wychodzić do ustępu.

Ale por. Laszkiewicz nie pozwalał mu na to i przez kilka długich tygodni trzymał go w takim stanie na przesłuchaniach bez przerwy".

Głównym świadkiem oskarżenia w procesie Dobo- szańskiego b y ł Marian Pajdak.

„Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa w Krakowie zdecy­

dował aresztować Pajdaka. Kiedy zjawili się u niego agenci bezpieczeństwa, Pajdak począł uciekać. W cza­

sie ucieczki został postrzelony i bardzo ciężko zraniony.

Bezpieka rozpoczęła przesłuchania Pajdaka w chwili, kiedy był on jeszcze nieprzytomny i rozgorączkowany po zranieniu. P łk Czaplickiemu z centrali bezpieczeń­

stwa nieprzytomny z bólu Pajdak zeznał wszystko;

wskazał adres Doboszyńskiego i podał nazwisko pod którym ukrywał się on w Polsce".

W roku 1947 skazany został w procesie w Krakowie p łk Arm ii Krajowej Franciszek Niepokólczycki.

Głównym świadkiem oskarżenia w tym procesie b y ł Strzałkowski-Grzymek. Św iatło tak o nim mówi:

„Strzałkowski w śledztwie odmawiał z początku jakich­

kolwiek zeznań, które chciał od niego wydostać Wy- ,lział Śledczy Bezpieczeństwa. Torturowano go tak, że usiłował popełnić samobójstwo, wyskoczył z trzeciego piętra, połam ał sobie ręce i nogi. I dopiero potem w stanie zupełnego bezwładu, przy wysokiej gorączce zaczął zeznawać tak, jak żądało od niego Bezpie czeństwo".

W jednym tajnym procesie przeciw członkom A K skazany został Moczarski („R a fa ł"), szef B IP Ko­

mendy Głów nej A K. I/V specjalnym memoriale wysłanym z więzienia do Bieruta, wym ienił on trzydzieści kilka sposobów, które szef departamentu śledczego p łk Różański, stosował wobec niego, chcąc go zmusić do zeznań. Także p łk Różański przygotowując m ateriał do pokazowego procesu

„S ta rtu " i później ewentualnie Spychalskiego - przesłuchiwał w więzieniu towarzyszki partyjne

— Halinę Sied/ik i Piwińską. Ja k m ówi Św iatło : u siło ­ w ał wymusić na nich zeznania bijąc je, kopiąc, wybijając zęby, wyrywając w łosy i obrzucając obelżywymi przezwiskami. A kiedy np. metody Różańskiego zaw iodły w śledztwie przeciw Lecho­

wiczowi i Jaroszewiczowi — Bierut odebrał mu spra­

wę bo przesłuchiwani nie chcieli się do niczego przyznać. Śledztwo objął dyrektor X Departamentu - p ł k Fejgin i zastosował metody skuteczniejsze.

Oskarżeni w procesie „S ta rtu " — Pajor, Ojrzyński i Nienałtow ski — przyznali się do wszystkich niepo- pełnionych zbrodni. Typowym przykładem jak się przygotowuje akt oskarżenia w procesie pokazowym jest sprawa biskupa kieleckiego Kaczmarka.

„Proces biskupa Kaczmarka zadecydowano na konfe­

rencji w Moskwie z udziałem Bieruta, Franki':.-:*a Mazu­

ra, biskup Kaczmarek został aresztowany w 1951 r.

Ale proces odbył się dopiero we wrześnii r. Tyle czasu trzeba było na zmontowanie komunistycznego aktu oskarżenia. Na kilka miesięcy przed procesem odbywa się w ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego specjalna konferencja, na której podsumowano sprawę biskupa Kaczmarka i ustalono tekst oskarżenia prze­

ciwko niemu. Akt oskarżenia b ył wynikiem pracy zbiorowej. Opracowywali go i pisali Henryk Chmielew­

ski — przydzielony do sądów wojskowych, Roman Werfel — redaktor „Nowych Dróg", płk Różański

— dyrektor Departamentu Śledczego Bezpieki i proku­

rator wojskowy Zarako-Zarakowski. W konferencji brał udział ówczesny doradca sowiecki Radkiewicza

— gen. NKWD — Kowalczuk. On to wziął ze sobą ten zbiorowy akt oskarżenia biskupa i pojechał z nim do Moskwy. W ślad za nim udali się do Moskwy Bierut, Franciszek Mazur, którzy mieli tam reprezentować w sprawie biskupa Kaczmarka tzw. tor partyjny. Mo­

skwa zatwierdziła akt oskarżenia* i wobec tego proces mógł się już rozpocząć".

Z kolei Św iatło opowiada jaka jest technika samego procesu. M ów i się np. że w procesie „ Startu"

w 1951 r. Lechowicz obciążył Spychalskiego. Le­

chowicz w śledztwie stw ierdził, że b y ł przed wojną kierownikiem Referatu Narodowościowego w Samo­

dzielnym Referacie Inform acji D O K 1, ale pracował tam jako agent sowiecki zwerbowany przez wywiad sowiecki. Na procesie „ Startu" Lechowicz przyznaje, że od początku 1943 r. do chw ili wybuchu powsta­

nia, a nawet przez okres powstania, p e łn ił funkcję naczelnika Urzędu Śledczego PK B . Stwierdza da­

lej, że kiedyś, w drugiej połow ie 1943 r., powstała autonomiczna, ekspozytura oddziału śledczego pod nazwą „S ta rt", on właśnie m iał nadzór nad tą organizacją i on wysunął na jej kierowników Pajora i Ojrzańskiego, głównych oskarżonych w procesie

„Startu ". / to jest wszystko, do czego Lachowicz przyznaje się w czasie procesu. W tym momencie zgodnie z techniką procesów pokazowych, inter­

weniuje prokurator.

„Na zapytanie prokuratora — mówi Światło — Lecho­

wicz dodaje tylko, że sprawował nad „Startem" nadzór ogólny i że składał sprawozdania o działalności

„Startu" Chajackiemu, jako komendantowi PK B na Warszawę i Kontrymowi — szefowi centrali służby

śledczej. „Im składałem sprawozdania — odpowiada ^ na procesie Lechowicz — po linii P K B ". „ A po innej linii — wyjaśnia Lechowicz na ponowne pytanie proku­

ratora — składałem sprawozdania Spychalskiemu".

I to było wszystko. Lechowicz czeka na dalsze pytania prokuratora. Ale prokurator o nic więcej już nie pyta.

Bo Lechowicz do niczego więcej w śledztwie się nie przyznał. Nie zeznał, że „Start" współpracował z Niemcami i że mordował komunistów. Połączył tyl­

ko „Start" ze Spychalskim. Natomiast zeznania o rze­

komej współpracy „Startu" z Niemcami, złożyli pod­

władni Lechowicza: Pajor, Nienałtowski, Ojrzyński.

Ich już odpowiednio w śledztwie spreparował Fejgin.

Ich też na procesie pytał o to prokurator. Pamiętam zresztą dokładnie jak mjr Bień, który przesłuchiwał Lechowicza referował jego zeznania Romkowskiemu i Fejginowi i m ówił do którego miejsca można pytać Lechowicza na procesie, Oskarżenie miało udowod­

nić spreparowane zeznania Pajora, który nawet nie znał Spychalskiego oraz innych oskarżonych".

SPRA W A G O M U ŁK I I S PY C H A LSK IEG O

„Sprawa W. Gomułki i ściśle powiązana z nią sprawa gen. * Spychalskiego były — mówi ppłk Światło — najważniejszymi wydarzeniami w życiu partii w okresie powojennym".

Te dwie sprawy stanowią dowód wystarczający na to, że partia rozdzierana jest wewnętrznymi kon­

fliktam i, a więcej niż wystarczający na to, że nie jest rzeczą możliwą pogodzenie wierności ideałom oraz m iłości rodzinnego kraju ze służbą w szeregach komunistycznych.

,,Są w partii — mówi Światło — różnice ideologiczne w tym sensie, że jedni, wierni i zaprzedani agenci Mosk­

wy, przyjmują bez trudności zmiany w taktyce, gdyż pogodzili się dawno z zasadą, że tzw. linia partyjna

— to nic innego jak interes,i wola Moskwy. I są drudzy, którzy wierzą kłamstwom i przyjmują'tę przemijającą taktykę za linię partyjną. Tzw. odchylenia prawicowe czy lewicowe polegają na tym, że niektórzy’ towarzysze nie rozróżniają między taktyka partii a prawdziwą linią polityczną. Taktyka się zmienia. Zależna jest od okoliczności, warunków politycznych w danej chwili i od potrzeb Moskwy. Ale' prawdziwa linia partyjna pozostaje zawsze ta sama. I ci, którzy przyjmują taktykę za nową linię polityczną,- muszą z czasem ponieść konsekwencje. Na tym polegają odchylenia. Dla przykła­

du podaję, że Gomułka krzyczał m.in., „że nie będzie w Polsce kolektywizacji". Błędem jego było, że wierzył w to. To samo mówili inni: Bierut i Minc, Ochab i No­

wak, Berman i Zambrowski. R. Zambrowski w dniu 4 maja 1945 r. na zebraniu w Krajowej Radzie Naro­

dowej w Warszawie, powiedział: ...Polska Partia Robotnicza nigdy nie wysuwała hasła kolektywizacji i nie ma w swym programie postulatu kolektywizacji.

Nie wiadomo nam tez o tym, żeby jakiekolwiek stron­

nictwo demokratyczne miało w swym programie po­

stulat kolektywizacji. Faktem jednakowoż jest, że reakcji udaje się otumanić część chłopów. . („G ło s Ludu" z dnia 6.V .1945 r. Nr 114).

Hilary Minc, ówczesny przewodniczący Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów na tymże, posiedzeniu powiedział: „Odrzucamy jako fantastyczne, wręcz prowokacyjne, rozsiewane przez wrogów insynuacje o tym, jakoby w dziedzinie rolnictwa rząd dążył do kolektywnej gospodarki, jakoby po reformie rolnej miały przyjść kołchozy. Stoimy twardo na gruncie indywidualnej gospodarki chłopskiej." („G ło s Ludu"

z dnia 5A/.1945 r. Nr 113).

Tylko oni rozumieli i wiedzieli, że jest to wyłącznie posunięcie taktyczne, potrzebne partii w chwili, kiedy umacniała swoją pozycję. I dlatego oni wszyscy są dziś w biurze politycznym i u władzy, a Gomułka siedzi w więzieniu. Jeżeli chodzi o początki sprawy Gomułki, to tu trzeba sięgnąć - mówi Światło - do historii dawnej KPP. W okresie przedwojennym Komin- tern likwidował systematycznie i planowo tych komu­

nistów w KPP, którzy próbowali,choćby w minimalnym stopniu, dostosować taktykę, a tym bardziej ideologię komunistyczną, do potrzeb kraju. W końcu nie pozosta­

ło Kominternowi nic innego, jak wykończyć całe kie­

rownictwo KPP i rozwiązać partię w 1938 roku. Trzeba pamiętać, że ponieważ KPP istniała poza granicami Rosji, NKWD przy najlepszych nawet chęciach nie mogtó zlikwidować wszystkich odchyleń".

Po ataku Niemiec na Polskę w roku 1939, ci z komu­

nistów, ktorr1' nie zdołali zbiec pod okupację sowiecką pozostali w kraju, w całkow itym rozproszeniu, organizacyjnie i terenowo.

„Wybucha wojna sowiecko-niemiecka. Hitler zrywa pakt, którego rząd sowiecki tak wiernie przestrzegał.

Dla sowietów jest to cios potężny, bo Kreml liczył się z tym, że będzie mógł współpracować z Hitlerem jak najdłużej i jak najowocniej. Ale cóż, wbrew wszyst­

kim wysiłkom rządu sowieckiego - stało się, i wtedy dopiero zaczęto w Moskwie myśleć o organizacji PPR na ziemiach polskich. Musiano nowej partii dać inną nazwę, która by wprowadziła w błąd społeczeń­

stwo polskie. Nie mogła to być Komunistyczna Partia Polski, bo skompromitowała się w społeczeństwie całkowicie. Sam Gomułka zresztą powiedział kiedyś, że w sprawie niepodległości Polski, Polska Partia Socjalis­

tyczna odczuwała o wiele lepiej rzeczywistość politycz­

ną niż Socjal-Demokracja Królestwa Polskiego i Litwy.

Otóż dla zorganizowania PPR, Moskwa zrzuciła w Pols­

ce w grudniu 1941 r. Nowotkę i Findera, a w roku 1942 Małgorzatę Fornalską i wielu innych. Jaki był stosunek Moskwy wówczas do grupy „krajowców",

m.in. do Gomułki, najlepiej świadczy fakt, że ani jeden nie zasłużył na takie zaufanie Moskwy, by zostać sekretarzem nowej partii. Stanowisko to objął Nowotko, Dopiero po śmierci Nowotki i Findera sekretarzem został Gomułka. I to tylko dlatego, że przez sześć miesięcy nie było łączności radiowej z Moskwą. Gdyby ta łączność istniała, Gomułka nie byłby sekretarzem partii. Partie komunistyczne nie były nigdy monoli­

tami i nigdzie przed wojną nie były partiami masowy­

mi. Umasowiono je dopiero po wojnie, dzięki okupacji tych krajów przez Armię Czerwoną. Wtedy to wciąg­

nięto do partii setki tysięcy nowych ludzi, elementów przywiązanych do tradycji narodowych. I właśnie dlatego we wszystkich partiach, jeszcze przed titoiz- mem, we wszystkich partiach istniał bardzo silny prąd narodowego komunizmu, czy, jak się to mówiło, włas­

nej drogi do komunizmu. Swego rodzaju titoizm istniał wszędz-ie, jeszcze przed zerwaniem Tito z Kremlem.

Był to właśnie pęd do uniezależnienia się od Moskwy.

A zatem i w Polsce istniała w czołówce komunistycznej grupa ludzi, którzy -- jak się to mówiło - nie myś­

leli praworządnie, czyli w myśl życzeń Moskwy. To właśnie było tzw. odchylenie prawicowo-nacjonalisty- czne. I to odchylenie Moskwa musiała zlikwidować.

I dlatego można powiedzieć, że' Gomułka i jego grupa byli w zasadzie z góry i dawno skazani na zagładę.;

I że likwidacja ich musiała nastąpić prędzej czy póż-’

niej. Musimy sobie zdać sprawę z tego,że to nie Gomuł­

ka i jego grupa stworzyli opozycję w łonie partii.

Opozycję w partii, w stosunku do Gomułki, stworzy­

ła Moskwa przez nasłanych przez siebie agentów.

Moskwa bała się zawsze i boi się teraz, aby do mas partyjnych nie dotarła świadomość, że to, co się okreś­

lało jako „titoizm" polegało głównie na dążności do uniezależnienia się od- Moskwy. I dlatego Moskwa we wszystkich procesach fabrykowała dowody, że

„titoizm" i prawicowo-nacjonalistyczne odchylenie

— to agentura imperializmu. Jak przystąpiono do tej akcji? Odwrotnie niż na Węgrzech i Czechosłowacji.

Na Węgrzech np. naprzód zebrano i spreparowano do­

wody winy i zdrady, a potem stworzono koncepcję politycznego odchylenia. W Polsce postąpiono na od­

wrót - najpierw przygotowano teoretyczne, polityczne rozgromienie, a dowody winy zaczęto preparować dopiero później. W miarę jak Bierut i jego najbliżsi współpracownicy: Minc, Berman, a później Dworakow­

ski, rozbudowywali koncepcję politycznych zarzutów i oskarżeń co do Gomułki, Ministerstwo Bezpieczeń­

stwa otrzymywało, z dnia na dzień, nowe zadania znalezienia i spreparowania dowodów winy i zdrady Gomułki. Najpierw więc Bierut mówił o prawicowym odchyleniu Gomułki i o tym, że nie posiada zmysłu kolektywnej pracy. Potem stopniował oskarżenia i twierdził, że Gomułka działał w interesie imperializ­

mu, wreszcie, w trzecim etapie, Gom ułka m iał działać z polecenia imperialistów i na ich instrukcje. W rozmo­

wie z wiceministrem bezpieki Romkowskim,zwracałem często uwagę na to, że właściwie nie wiemy, z jaką polityczną krytyką Gomułki wystąpi Bierut jutro i nie będziemy mieli dość czasu na to, by spreparować dowody rzeczowe dość szybko. Oczywiście Gomułkę oskarżało się m.in, również o wrogi stosunek do Rosji sowieckiej. Ale z zarzutem takim nie bardzo można było wystąpić publicznie na procesie. Stosunek Bieruta do Gomułki był zawsze wrogi. Rozgromienie politycz­

ne gomułkowszczyzny prowadził Bierut osobiście.

On stopniował zarzuty w miarę postępu czasu i zaska­

kiwał Departament X coraz to nowymi koncepcjami politycznymi, które trzeba było udowodnić faktami.

On nas naganiał do kompletowania materiałów ob­

ciążających. A tych materiałów i faktów nie było, mimo naszych nalepszych starań. Przygotowania do fizycznego zlikwidowania Gomułki zaczęły się w roku 1948. Gomułka był wtedy jeszcze wszechpo­

tężnym sekretarzem generalnym partii i miał wokół siebie ludzi całkowicie oddanych, takich jak Spychal­

ski i inni. Grupa była zwarta i solidarna. Zadania więc ich rozpracowania nie były łatwe. Po dłuższych dysku­

sjach Bierut zdecydował, że trzeba przede wszystkim rozbić jedność tej grupy. Trzeba wytypować kogoś, kto się wyłamie i będzie sam bił w Gomułkę i jego współpracowników. Wybór padł na generała Mariana Spychalskiego. Przyczyna była prosta: Spychalski pochodził z rodziny peowiackiej. Jego brat, Józef Spychalski był pułkownikiem w Wojsku Polskim i został w czasie wojny zrzucony z Londynu do Pol­

ski i pod pseudonimem „L u ty " kierował okręgiem krakowskim. Marian Spychalski utrzymywał kontakt z bratem i przez niego prowadził pertraktacje z Armią Krajową. W dodatku M. Spychalski, jako szef wywiadu A L był w kontakcie z W. Lechowiczem, późniejszym ministrem aprowizacji i z Jaroszewiczem, którzy także pracowali w wywiadzie Armii Ludowej. On ich wysłał jako swoich agentów do Państwowego Korpusu Bez­

pieczeństwa i do „Startu", ekspozytury Urzędu Śled­

czego w Warszawie, podległych delegatowi rządu lon­

dyńskiego. Po wojnie Marian Spychalski windował Lechowicza i Jaroszewicza w górę, za wiedzą Bieruta i wysuwał ich na kierownicze stanowiska. Oczywiście, cała przeszłość Spychalskiego była znana biuru polity­

cznemu już przedtem. Ale właśnie teraz nadeszła chwila do wykorzystania tych wszystkich informacji i zaszan- tażowania Spychalskiego. W październiku 1949 roku aresztuje się Lechowicza i Jaroszewicza. Oskarża się ich o to, że byli agentami polskiej przedwojennej dwójki, że w tym charakterze wślizgnęli się do wywiadu Armii Ludowej, i że jako agenci dwójki, współpracowali

(c.d. na str. 4)

---- --- —

W O LN Y ZW IĄ ZK O W IEC - 3

(4)

(c.d. ze str. 3 UB-ek PU SZC ZA F A R B Ę )

z Gestapo i mordowali komunistów. Lechowicz, Jaro­

szewicz i inni nie przyznali się w śledztwie do zarzuca­

nych im zbrodni i nie obciążali ani Spychalskiego, ani Gomułki. Na podstawie całokształtu sprawy i dokumentów stwierdzam to z całą stanowczością.

Oskarżeni twierdzili, owszem, że pracowali w PK B i w „Starcie", że by i i w przedwojennej dwójce, ale że działali tam jako agenci sowieccy. Podali nazwisko Fogelsona, rezydenta wywiadu sowieckiego na Polskę, który ich zwerbował jeszcze przed wojną, cytowali raporty, które mu składali. Wszystkie te informacje znane były partii od dawna. Bierut znał Fogelsona osobiście, bo pracował na tym samym odcinku. Ale dla potrzeb śledztwa odwrócono sytuację i postawiono sprawę w ten sposób, że Lechowicz i Jaroszewicz - to agenci dwójki, którzy do walki z komunistami i innymi grupami lewicowymi wślizgnęli się do naszego aparatu — za rekomendacją Spychalskiego".

Dla podkreślenia perfidii Bieruta warto przypom­

nieć, że w dniu 22.07.1946 r. Z/. Gomułka odzna­

czony został przez tegoż Bieruta orderem Polski Odrodzonej, klasy pierwszej, „w uznaniu zasług na polu dwuletniej pracy nad odrodzeniem państwa polskiego, nad utrwaleniem postaw demokratycznych i odbudowy kraju".

„Tak więc aresztowanie Lechowicza i Jaroszewicza miało przygotować teren do szantażowania Spychal­

skiego i jego ostatecznej likwidacji. Raz jeszcze stwier­

dzam, wiem to na pewno, że w zeznaniach tych ludzi nie było niczego, co by obciążało Spychalskiego.

Wszystko, do czego się przyznali, wiadome było od dawna Bierutowi i partii. Nie przeszkadzało to Bieru­

towi mianować Lechowicza ministrem aprowizacji, a Jaroszewicza wiceministrem w tym samym resorcie.

Ale materiał na nich trzymano do chwili, kiedy trzeba będzie politycznie uderzyć. Chwila ta nadeszła i partia ruszyła do ataku. Za wszelką cenę należało znaleźć dowody winy Gomułki i Spychalskiego. Dotychcza­

sowe wyniki nic pozytywnego nie dały, bo postawione im zarzuty b yły bezpodstawne. Sięgnięto więc do dalszych prowokacji, dalszego wymuszania zeznań, fabrykowania dowodów. Aresztowano więc m.in.

Mieczysława Walczaka, Piotra Mankiewicza z Armii Ludowej, U B chciało przez nich udowodnić Spychal­

skiemu, że otaczał się takimi właśnie ludźmi, którzy będąc w Armii Ludowej, byli równocześnie agentami Gestapo. Zrobiono tak. mimo, że na centralnej komisji kontroli partyjnej wyszło, na jaw, iż Mankiewicz i Wal­

czak byli w kontakcie z Gestapo na wyraźne polecenie członka KC PPR Jerzego Albrechta, który uzgodnił to ż ówczesnym kierownictwem. Sprawę tę na Komisji partyjnej1 rozstrzygnął sam przewodniczący Wacław Lewikowski i Luba Jankowska, których w żadnym w y­

padku nie można posądzić o sympatię do Gomułki i Spychalskiego. Ostatecznie Bierut doprowadził do stworzenia sytuacji, w której można było szantażować Spychalskiego i użyć go jako instrumentu do rozbicia grupy Gomułki. W biurze politycznym powstała spe­

cjalna komisja do rozmów z ludźmi Gom ułki, który wtedy był jeszcze na wolności i na stanowisku. W skład tej komisji wchodzili m.in. Bierut, Berman, Minc, Zam­

browski, Zawadzki i Jóźwiak-Witold. Oni to właśnie wzięli Spychalskiego w obroty. I zaczęli mu tłumaczyć:

r,wy towarzyszu otoczyliście się takimi ludźmi, którzy pracowali dla delegatury rządu londyńskiego i dla Niem­

ców. Jak wy możecie być praworządni, jeżeli mieliście takich ludzi dookoła siebie. Lechowicz, Jaroszewicz i inni — przyznali się do wszystkiego i obciążyli was.

Ale wy towarzyszu macie możność rehabilitacji".

Raz jeszcze stwierdzam, że ani Lechowicz, ani nikt ze współoskarżonych z nim nie złożył zeznań obciąża­

jących Spychalskiego. Ale to oczywiście nie przeszka­

dzało komisji biura politycznego szantażować go ich rzekomymi zeznaniami i wymusić na nim zaatakowanie Gomułki. Spychalski zaczął się zatem „rehabilitować"

i uderzył w Gomułkę bardzo mocno na Plenum w KC.

Jak to było do przewidzenia z chwilą kiedy generał Spychalski zrobił to, czego od niego chciało biuro polityczne i rozegrał swoją rolę w ataku na Gomułkę, zaczęło się uderzenie w samego Spychalskiego. I już na następnym Plenum padły oskarżenia, że Spychał-, ski zataił przed partią swoją przeszłość i nie ujawnił roli swego brata Józefa, który został zrzucony z Lon­

dynu do Polski i dowodził Armią Krajową w okręgu krakowskim. I wtedy nadeszła chwila aresztowania

U S T OTW ARTY

Kancelaria Sejmu

Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej W a r s z a w a

Wniosek o demokratyzację ustroju.

1. Demokratyzacja ustroju w Polsce jest konieczna, ponieważ „umacnianie kierowniczej roli partii"

jest niczym innym jak powtórzeniem błędu J.W. Stalina o zaostrzeniu się walki klas w miarę rozwoju socjalizmu, 2. Demokratyzacja ustroju w Polsce jest konieczna,

ponieważ „umacnianie kierowniczej roli partii"

stwarza niebezpieczeństwo dla samego ustroju socjali­

stycznego. W świadomości społeczeństwa partia przy­

biera formę nowej klasy rządzącej i w myśl 3 prawa dialekty ki materialistycznej przeobraża się we własne przeciwieństwo.

3. Demokratyzacja ustroju w Polsce jest konieczna, nonieważ stanowi niezbędny warunek prawdziwego angażowania sie społeczeństwa w budowę nowego

Spychalskiego. Ja otrzymałem rozkaz aresztowania tow. Mariana Spychalskiego i dostawienia go do War­

szawy. Dawno przestał on pełnić funkcję wicemini­

stra obrony i został już zdjęty z wiceministra odbu­

dowy. Pozostawiono mu jeszcze ochronę, którą miał jako członek biura politycznego, ale ochrona ta współ­

pracowała już od dawna ze mną. Bo ja właśnie, z t y ­ tułu mojej funkcji w X Departamencie, miałem za za­

danie rozpracować Spychalskiego. B y ł tak obstawiony przeze mnie, że nie mógł by dosłownie kichnąć, abym 0 tym nie wiedział. B y ło to w roku 1951. Spychalski wraz ze swoją ochroną wyjechał samochodem z War­

szawy do Wrocławia, gdzie pracował jako jeden z in­

żynierów w odbudowie miasta. Ja wyjechałem samocho­

dem przed nim i czekałem już na niego w pokoju, w jego willi, przy ulicy Klaczki we Wrocławiu. Kucharka 1 dozorca willi byli u mnie na służbie, a poza tym w sąsiednim pokoju umieściłem dwóch agentów. I kiedy Spychalski po przyjeździe do Wrocławia wszedł do siebie zastał mnie już w swoim pokoju. Za nim wchodzi jego ochrona, która mnie widzi i wie o co chodzi, bo ze mną pracowała. Spychalski ma przed sobą mnie, a za sobą ochronę. Znaliśmy się osobiście. Wita się ze mną, podaje mi rękę, a ja już tę rękę trzymam i nie puszczam. Agenci moi rewidują go. Spychalski zbladł trochę, a ja mu powiedziałem: pojedziemy do Warszawy, towarzyszu. Nie stawiał oporów i samocho­

dem odstawiłem go do Warszawy, do więzienia w na­

szej willi w Miedzeszynie".

T A JN A KA SA B IU R A PO LITYC ZN EG O

, .Wiceminister Bezpieczeństwa gen. Roman Romkowski dysponuje tzw. tajną kasą biura politycznego. O istnie­

niu tej kasy i jej przeznaczeniu decyduje Biuro Politycz­

ne KC, ale w praktyce wyłącznie Bierut, Berman i Minc.

Mieści się ona w oddzielnym pokoju gmachu Minister­

stwa Bezpieczeństwa w trzech potężnych kasach ognio­

trwałych, do których dostęp ma tylko Romkowski, względnie ktoś, kogo on upoważni. Czego tam nie ma w tych kasach! Miliony dolarów i innych mocnych walut, sztaby złota, brylanty i inne drogie kamienie, Wiem o tym, bo raz z upoważnienia Romkowskiego sam otworzyłem jedną z tych kas. Fundusze te pocho­

dzą z mienia obywateli polskich, skonfiskowanego przez reżim po wojnie oraz z własności poniemieckiej po­

zostałej z czasów okupacji. Dochody do tej kasy płyną także z konfiskaty przemytu granicznego i wresz­

cie ze skupu waluty zagranicznej na czarnym rynku.

Z tej kasy tajnej Biuro Polityczne finansuje działal­

ność komunistyczną na Zachodzie, przede wszystkim akcję dywersyjną, sabotażową i szpiegowską. Z pie­

niędzy tych finansuje się stale i regularnie działalność Włoskiej Partii Komunistycznej. Ale niejednokrotnie zdarza się, że na specjalny rozkaz Moskwy przesyła się z tej kasy partyjnej fundusze innym partiom komu­

nistycznym za granicą na jakąś robotę specjalną. I tak np.: 200 tys. dolarów posłano w swoim czasie do Korei. Poważne sumy przekazano Korni nistycznej Partii Francji na podtrzymanie strajku komunistycz­

nego. Ale nie tylko na to idą pieniądze z tajnej kasy, Z funduszu tego np. Romkowski wypłacał swemu koledze tow. Mietkowskiemu wiele razy po 500 i 1000 dolarów, kiedy Mietkowski musiał wyjechać na tzw.

urlop zdrowotny, albo na kurację. Cały skład perso­

nalny Bezpieczeństwa — mówi Światło — to przede wszystkim oficerowie sowieccy i agenci sowieckiego wywiadu, a potem szabrownicy, spekulanci, zboczeńcy, których przeszłość partyjna i polityczna, delikatnie mówiąc, pozostawia wiele do życzenia. Komunistyczna dyktatura boi się ludzi ideowych, ponieważ prędzej czy później, muszą oni przejrzeć i zerwać z tym systemem.

Komuniści dobierają wobec tego świadomie ludzi 0 nieczystych sumieniach, których trzymają w ręku strachem przed ujawnieniem ich przeszłości. W tym celu aparat bezpieki gromadzi'nieustannie materiał obcią­

żający czołowych funkcjonariuszy PZPR. Na krótko przed moim wyjazdem — mówi Światło — byłem na specjalnej odprawie u Radkiewicza, w czasie której sprawozdanie składał szef biura dla spraw funkcjo- nariuzy, p łk Siedlecki. Podał on tam dane statystyczne, z których wynikało, że rocznie zwalnia się ze służby 1 aresztuje personel 6-ciu kompletnych powiatowych urzędów bezpieczeństwa. Słuchając tego Radkiewicz nie wytrzymał, uderzył pięścią w stół i krzyknął: „z czego wy się chwajicie, towarzyszu Siedlecki!".

ustroju, ustroju sprawiedliwości społecznej. Jeśli lud pracujący tylko .popiera" program partii a nie uważa go za swój własny — w masach narasta bierny opór i nieuniknione są gwałtowne przewroty, które nie zawsze muszą się dobrze kończyć. Nasi wrogowie także myślą i działają, niekiedy przez ludzi zajmują­

cych w partii wysokie stanowiska. Ludzie ci dążą do tworzenia antagonizmów w narodzie, aby w odpowied­

nim momencie wykorzystać je do przewrotu.

(K. Adenauer do dziennikarzy w Kolonii w lipcu 1961 r.: „sprawę polską należy rozwiązać polskimi rękami".).

4. Demokratyzacja ustroju w Polsce jest konieczna ze względu na propagandę socjalizmu na całym świecie. Niepodobna zjednać inne narody do socjali­

zmu o ile nasz model ustrojowy nie będzie stanowił pociągającego wzoru. Tymczasem wielu „działaczy"

terenowych z socjalizmem identyfikuje swoje ska- zitelne osoby, przez co prywata bierze górę nad interesem społecznym. Nowoczesne społeczeństwo,

to społeczeństwo ludzi wolnych, rządzących się prawem (praworządne) a nie rządzonych przez uprzywilejo­

wane elity. Domagamy się zmian o charakterze mode­

lowym: chcemy umacniania socjalizmu, a nie kierow­

niczej roli pratii, chcemy na stanowiskach kierowni­

czych ludzi posiadających do tego tytuł moralny, chcemy hołdować idei a nie ludziom, którzy niekiedy tego nie są warci.

5. Demokratyzacja ustroju w Polsce jest konieczna także w dziedzinie ekonomicznej. Twierdzenie W.l. Lenina, że „gospodarka towarowa co dzień, co godzinę, żywiołowo i w skali masowej rodzi kapita­

lizm", jest prawdziwa, lecz niejednokrotnie socjali­

styczny sposób produkcji jest kosztowniejszy. Stąd też wydaje się słuszne, aby podstawowe gałęzie gospo­

darki narodowej b yły uspołecznione, natomiast rol­

nictwo, rzemiosło, droby handel, usługi, gastronomia itp. stanowiły domenę gospodarki indywidualnej.

Z uwagi na istnienie rynku międzynarodowego jesteśmy zmuszeni wytwarzać wartości a nie ilości, bo tylko wtedy możemy liczyć na utrzymanie się w czołówce krajów rozwiniętych, tylko wtedy największej ilości obywateli zapewnimy najpełniejsze zaspokojenie po­

trzeb.

6. Demokratyzacja ustroju w Polsce jest konieczna i konieczna jest wieloświatopoglądowość w dzie­

dzinie ideologii. Empirycznie nieudowodnione twier­

dzenie materialistów, że świat powstał sam, a rozwija się drogą eliminacji istot słabszych przez silniejsze, źle wpływa na wychowanie młodego pokolenia Pola­

ków, bo to samo prawo dżungli toruje sobie drogę w stosunkach międzyludzkich: kto silniejszy, (mą­

drzejszy, sprytniejszy, bardziej bezczelny) tym lepszy.

W systemie materialistycznym nie ma miejsca na miłość, która z jednostek tworzy społeczeństwo. Trwa wojna psychologiczna. Z uprzywilejowanego stanowiska matę- rialistycznego niejednokrotnie korzystają prawdziwi nasi wrogowie, którzy pod dymną zasłoną walki z etyką chrześcijańską propagują spryt, cwaniactwo, wygod­

nictwo życiowe, hołdują bezideowości lub przez siebie wymyślonej modzie zaprawionej erotyzmem. Bazując na różnicy światopoglądów niszczą wartości ogólno­

ludzkie. Chcą rękami naszej młodzieży dokonać tego, czego nie udało się dokonać Hitlerowi. Obserwując narastanie przestępczości wśród nieletnich należy wnioskować, że odnoszą na tym. polu sukcesy. Trzeba też stworzyć warunki dla Kościoła katolickiego — w ujęciu ostatniego soboru, a nie identyfikowanego z hierarchią.

7. Demokratyzacja ustroju w Polsce jest konieczna zgodnie z hasłem rzuconym przez W.l. Lenina, że całą władzę należy przekazać w ręce rad. Tymcza­

sem u nas równolegle do aparatu rad narodowych i Sejmu działa terenowy aparat partyjny, co zwięk­

sza koszty zarządzania i stwarza trudność w rozgrani­

czeniu odpowiedzialności. Chcemy, aby lud pracujący sprawował władzę państwową przez swych przedsta­

wicieli wybieranych do Sejmu Polskiej Rzeczypospo­

litej Ludowej i do rad narodowych (art. 2 Konstytucji P R L ), zaś na podstawie publikacji prasy, radia i tele­

wizji niejednokrotnie trudno odgadnąć kto w Polsce rządzi.

8. Siedmiokrotnie wypowiedziałem się za demokraty­

zacją a przeciwko kierowniczej roli partii, .ale aby rzecz lepiej wyjaśnić i aby nikt nie miał wątpliwości, że nie chodzi o odejście od socjalizmu, ale o jego umoc­

nienie, powiem, że nie mam nic przeciwko kierowniczej roli partii, ale pojętej jako służba narodowi a nie pano­

wanie nad narodem, jak to swego czasu powiedział tow. E. Gierek. Szkoda tylko, że te słowa nie znalazły pokrycia w czynach. Otóż jeżeli sprawowanie funkcji publicznych pojmiemy jako ofiarną służbę dla narodu, a nie jako walkę o ciepłe posady, to jako rozjemcę kto tę służbę pełni lepiej powołajmy całe społeczeń­

stwo, a nie wąskie kliki partyjne,

— dopiero wtedy sposób sprawowania władzy będzie zgodny z art. 2 Konstytucji P R L ,

— dopiero wtedy nasz ustrój socjalistyczny przestanie rodzić czerwoną arystokrację,

— wtedy będzie mniej chętnych do sprawowania władzy,

— wtedy ścieranie się ze sobą dwóch głównych świato­

poglądów w Polsce będzie się przyczyniać do w y­

twarzania spójni w narodzie, a nie do siania anta­

gonizmów, będzie nas wzbogacać, a nie ubożyć,

— wtedy wobec świata wykażemy rozum, a zyskamy uznanie u przyjaciół,

— wtedy ręce robotników, które rzucały legitymacje partyjne, same wyciągną się po nie, broniąc swoich interesów,

— wtedy okaże się komu chodzi o socjalizm, a komu o prywatę.

Józef Bargieła Ujejsce.dnia 1 stycznia 1981 r.

E R R A T A do „Listu otwartego" K. Kużby zam w Nr 25/81 ,,WZ": W zdaniu: ,,Rewolucja bez re wolucji może ten niszczący proces Narodu Pol skiego zahamować” pormmęto podkreślone sło wa. PR Z EPR A SZ A M Y !

Lekarzom ze Szpitala Miejskiego Nr 2 w Sosnowcu Pa­

nom Parzelskiemu i Barańskiemu — ordynatorowi oraz całemu personelowi Oddziału Wewnętrznego (I za szybkie przywrócenie do zdrowia d z i ę k u j e Pani Hanna Janiak z naszej redakcji.

4 - W O L N Y Z W IĄ Ż K O W IE C

Cytaty

Powiązane dokumenty

nego przez Rząd i KC PZPR. Marzy m i się Polska, w któ re j ocena człowieka winna się opierać jedynie na jego zorganizowaniu pracy nad pomnażaniem naszego dorobku

Lud natomiast, choć stanął przy nim, jest niezdyscyplinowany, może dojść do tego, że tłum się nie rozejdzie, nawet jeśli on dobrym słowem każe wszystkim

(Przedruk z M KZ — Małopolska).. U p łyn ęło już 28 lat od jego śmierci, ale jego ciuch nadal przenika wiele instytucji życia publicznego, także w naszym kraju. Wielu

Milicja może odzyskać autorytet w społeczeństwie poprzez pozbycie się ze swych szeregów tych, którzy dopuścili się czynów hańbiących skierowanych

Nie będzie możliwe przeprowadzenie żadnej reformy i wyjście z kryzysu, jeżeli nie stworzy się priorytetu dla energetyki w postaci materiałów części zamiennych, paliwa,

ZKfIJ&ft NAS JAK z«Yfc*E ZOECYDOMAMCH.

Znów kordon, tym razem przemarsz odb­. ywa si,ę przy akompaniamencie warczenia

• Zły humor- może jednak dziś nie wychodzić z domu, zły dzień?. • Wypalenie zawodowe,