J E R Z Y G L I N I E C K I
U i E O M .
\ C i D R A N i E JU2- ' D A m O S M A/^5
W Y K O R Z E Ń i Li &
Czasem odnajduję...
Czasem w wolnych snach Czasem w wielkich słowach Odnajduję przodków piach Czarny jak żałobna mowa Czasem w szklanych łzach Czasem w ciemnym słońcu Odnajduję przodków piach Który śpi w trumny końcu Czasem w zniewolonych umysłach Czasem w milczących oczach Odnajduję przodków piach Który śni mi się po nocach Czasem w krwawych krzyżach Czasem w ulicznych kamieniach Odnajduję przodków piach Czarny jak chleb we więzieniach Czasem w cichych dniach Czasem w pustych ścianach Odnajduję przodków piach Sięgając poń klęczę na kolanach
Przyjdą
Przyjdą z zachodu i ze wschodu Przyjdą z południa i z północy Przyjdą z nieznanego Ci grodu Przyjdą o świcie lub w nocy Przyjdą, by zniszczyć nasz kraj Przyjdą, by mieć nasze ziemie Przyjdą, by pić swój'czaj Przyjdą, by ujarzmić nasze plemie A gdy przyjdą, chwyćmy za broń!
Jak niegdyś' nasi bracia z powstań
I pierwsi wymierzmy lufy, we wroga w skroń Odpal! Ludu Polski - powstań!
Niejednemu z nas przyjdzie za kraj nasz zginąć Niejednemu z nas przyjdzie stracić dziewczynę Niejednemu z nas przyjdzie przed wrogiem się ugiąć Niejednemu z nas przyjdzie stracić rodzinę Więc pamiętaj Polaku, źe gdy przyjdą Musisz być gotowy! Za broń chwyć!
Z honorem może nam przyjdzie zginąć By Twój syn mógł wreszcie wolnym być!
•■•FDAKCJ; ; H A N N A J A N I A K . Z 3 1 0 M t «• < U P I S I C A I C.I . ‘\L
" K S A N O N /• T R ^ A .KA . J A C F K C l E S L I C K l . ".IŁ D i I9 A P F D A K C J I Ó U Ł » N. K r M C U mj.ChaNIK/' Z' B R A M U G Ó W N H J H U T Y H F : 6 2 - 8 9 - O S . Ti * J . J l 2 . 7 4 1 . 7 tf O R / Z 72 • • ' O R E S t . L A
' -. P O C Z T O W Y C H : J . C T ! ' M .I C K i P O C Z T . _ B 5 d i - 5 0 0 . d a r o w a g ó r n i c z a i . z - ^ r a ^ z a m y n a n a szr
T K I C H . Z '.VY J * T K ! C M T O ': , TO'/. S I W A K A .. \ { J I Ń r . K l :.C 0 : I M P U D G O N Y C H . Z A S T R Z E G A M Y S O B I E P R A i . O . . K R A C A N - f A N/-OE Gł A N Y C M U T Y / O R O w . / / Y P O Z Y C Z O N E N A M M A T F R l A ł . Y ZW -
?a c a:-y p e w n i e Ja k z a w i s z a.a n a w e t z n a w i a z k a - j Z C : C D l N J E J E S T E Ś M Y W D Z I Ę C Z N I Z A P R Z Y C Z Y N K I 0 0 N A S Z E O f ^
■ UMif.TORI I . W ^ O A W C A : B . B O R K O W S K I . T L F : 6 2 - 8 1 - 5 0 ,U D Z I - L A W S Z E L K I C H I N F O R M A C J I C O 0 0 D N I A U K A Z A N I A S I E K O E D N E G O N U M F R U , K O L P O R T A Ż U 3 E G 0 I M A T R Y C .I T P .M A T R Y C E C A Z D 6 G 0 N U M E R U S A 0 0 S T 5 P N E D R O G A W E W N Ą T R Z Z W I Ą Z K O W Ą . N A K Ł A D : J E S Z C Z E < 2 .0 0 0 . 0 0 0 E G Z . B I U L E T Y N D O U Ż Y T K U V E W N A T R Z Z W I A Z K O W F C O . ? Y C Z Y M Y P R Z Y Z I E M N E J L E K T U R Y . . .
NUMflR i A M K N I E T O
W DNIU:
'IAZKOWFC0. ? YCZYMY O R Z ^ E M N E J LEKTURY.
k x u . 8 4 Q h ‘M
BIULETYN INFORMACYJNY KOMISJI ZAKŁADOWEJ NSZZ SOLIDARNOSC
K A T O W I C E
ODTRUTKA NA ERSATZ - SOCJALIZM!
W O L N Y
ZWIĄZKOWIEC
N r 3 5 / 6 8 / 1 1 a r u d n i a 1 9 8 1 C e n a 5 zł
/wybrane fragmenty/
FASZYZM A KLASA ROBOTNICZA
'.'...Ważną cechę faszyzmu stanowi spec
yfika jego 2*.wiązków z masami ludowymi, ró
wnież jawna dyktatura klas wyzyskujących musi opierać się na odpowiedniej bazie sp
ołecznej. Brak takiej bazy, bądź utracenie jej w trakcie ‘trwania dyktatury, doprowad
za do głębokiego kryzysu systemu i wcześn
iej czy później staje się przyczyną jego upadku, jeżeli nie istnieje oparcie w ma sach, nie mogą pomóc nawet najskrajniejs
ze formv terroru.
Aparat terrorystyczny wiszący w próżni społecznej nie może być efektywny. Znajdu
jąc się w izolacji, ulega rozkładowi. Sam zaś terror wywołuje w takiej sytuacji nie
zadowolenie i miast umacniać system dyk t a torski, tylko go osłabia.
....partia nazistowska od początku w na
zwie swojej umieściła słowo "robotnicza" . Kręgi rządzące, i to nie tylko w Niem
czech, dawno już zrozumiały, że, mówiąc słowami Sternberga, władza klasy panującej
J e s t n a j m o c n i e j s z a w ó w c z a s , k i e d y k l a s a i g z o n a w i e r z y , ze u c z e s t- n i c z y w r z ą d z e ń i u 11
Ideologowie nazistowscy, próbując zała
mać klasę robotniczą, ustawicznie umieszc
zali w swoich programach żądania i hasła, które jak sądzili, powinny skusić zorgani
zowanych robotników. Tłumaczy to włączenie do oficjalnego programu partii szeregu żą
dań po prostu przepisanych z dokumentów opracowanych przez r uc h y\ r obotnieze.
Hitler w 1927 roku zamieścił w drugiej części,łftein Kampf" oficjalną ocenę proble
mu stosunku NSDAP do związków zawodowych.
Miało tcf/szelkie cechy kompomisu. Z jednej strony, Hitler podkreślał, że "probiera dotychczas nie został rozwiązany ostatecz- nie'V-z drugiej, że idea związków zawodow
ych w zasadzie zasługuje n a poparcie; z trzeciej - dawał do Zrozumienia, że NSDAP nie traktuje związków zawodowych jako org
anu walki, lecz jako przedstawicielstwo stanowe, całkowicie podlegające kontroli w "interesach narodowej społeczności”.______
NSDAP w walce o pozyskanie klasy robot
niczej mogła, z jednej strony, liczyć na szersze wykorzystanie aparatu, przemocy pr
zeciwko swoim przekonanym przeciwnikom, z drugiej - na zastosowanie środków państwo
wych, pomagających szerzeniu iluzji o "so
cjalistycznym" charakterze polityki NSDAP.
Zbadanie zaś materialnej sytuacji prol
etariatu w latach hitlerowskiej Trzeciej Rzeszy związane jest jeszcze z szeregiem specyficznych trudności....
Rząd faszystowski fałszował dane staty
styczne o położeniu ludzi pracy, a zwłasz
cza klasy robotniczej w stopniu o wiele większym, aniżeli jest to stosowane w roz
winiętych krajach kapitalistycznych. Pod tym względem miał nieograniczone m o żliwoś
ci, odmiennie bowiem niż w systemach burżu azyjnodemokratycznych, nie istniały w ogó
le, nawet częściowe, np. związkowe, oblic
zenia, które by> pozwoliły w jakimś stopniu sprawdzić i skorygować oficjalne liczby.
20 stycznia 1934 roku została wydana ustawa "o regulacji pracy narodowej” wraz z 19 dyrektywami dotyczącymi jej realiza
cji. Zgodnie z powyższą ustawą spory międ
zy przedsiębiorstwami i robotnikami rozst
rzygane były bezpośrednio w miejscu pracy, co wykluczało możliwości udziału centraln
ych organizacji związkowych w rozstrzygni
ęciu tych sporów. Jednocześnie ustawa san
kcjonowała zlikwidowanie w przedsiębiorst
wach komitetów zakładowo-strajkowych, któ
rych stworzenie było swego czasu jedną z największych zdobyczy niemieckiej klasy ro
botniczej. Zamiast tych komitetów, mający
ch stosunkowo szerokie uprawnienia, wprow
adzony został instytut ludzi zaufanych. Ci ostaftii tworzyli pod przewodnictwem przed
siębiorcy radę zakładu, której funkcje by
ły czysto doradcze i której celem było "o- siągnięcie zgody i współpracy w zakładzie, zwiększenie wydajności pracy, rozstrzygni
ęcie konfliktów".
Faszystowska polityka autar^kii doprow
adziła do tego., że z rynku zniknęło wiele
deficytowych towarów przemysłowych. Jeszc
ze gorzej wyglądała sytuacjafżaopatrzenia w żywność. W 1936 roku wprowadzono w Niemcz
ech nieoficjalny system kartkowy w postaci
"stałych list konsumentów".
Jednym z ważnych wskaźników sytuacji klasy robotniczej jest długość dnia roboc
zego. W okresie panowania faszyzmu dzień roboczy wydłużał się nieustannie.
Obiektywnie jednak wydłużenie dnia rob
oczego, połączone z pogarszaniem się struk
tury żywieniai doprowadziło do wyniszczenia siły roboczej. Było ono tym większe, że akurat w tym okresie w niemieckim przemyś
le wydano szereg zarządzeń mających na ce
lu dalszą intensyfikację pracy. Bezpośred
nim rezultatem rabunkowego zużycia siły ro
boczej, przy zmniejszonych wydatkach na och ronę pracy, był wzrost liczby nieszczęśliw
ych wypadków w produkc j i .
Położenie materialne klasy robotniczej to jeden z najważniejszych czynników kszt
ałtowania się jej stosunku do ustroju, w którym żyi^ i. pracuje". /.../
Aleksander A. GAłKIN /Opracował Jerzy W. Borejsza,
"Czytelnik", 1979/
z wypowiedzi członka
ZEZWOLENIE NA BROŃ.
- Ja mówiłem, podtrzymuję, jest taka decyzja tworzenia brygad, zespołów, włącz
nie z wyposażeniem w broń, podtrzymuję to, jest taka decyzja. Ludzi zdrowych, młodych wyszkolonych, którzy, że tak powiem, nie dadzą się poniewierać więcej i nie będą z gołą ręką bronić zakładu, ustroju i wszys
tkiego, co mówimy o socjalizmie /-/. Wyra
źnie powiedziałem, w jakim celu to jesti.
żebyśmy nie dawali się obijać więcej jak bezbronni ludzie. Zaznaczyłem, źe ktokolw
iek chciałby skorzystać z tego zaszczytu i przywileju i z tej broni strzelać /-/wy
raźnie mówiłem, że jest to decyzja Biura Politycznego. Omawialiśmy taką sprawę, że
G . Ot ■. ZŁ sf**' • A '■■' .
nie'stoi'nic na przeszkodzie, J e ś l i są to ludzie, że tak powiem, zaufani, członkowie partii, którgy chcą stanąć w obronie' socj- a 1iz m u , żeby/ich wyposażyć w broń. Jeżeli - długa, E0;'byłaby chroniona w odpowiedni
ch niejsę,aCh; jeżeli - krótka, co w domu.
Odp;«i?,^iad'a£by :'po prostu za posiadanie tej
b r o n i . Nie je'kt to sprawa taka prosta^ po
siadanie tej broni. Jest to cała masa lad- ari dotyczących delikwenta, który ubiega się o-ta broń / -/ .
Powyższy tekst jest odtworzonym z taśmy magnetofonowej nie autoryzowanym fragment
em wypowiedzi Albina Siwaka na zebraniu PZPR, które odbyło się 8 października w Zakładowym Domu Kultury kopalni "Knurów".
Nie sposób przejść nad nim do porządku dz
iennego. Historia zna bowiem podobne apele do :,nłodycn, zdrowych ludzi”. Zanim wiec inicjatorzy tej Akcji zorganizują, nasza m ł
odzież w uzbrojone bojówki - radziłbym im jednak poddać się "całej masie" odpowiedn
ich badań lekarskich. Pozwoli to nam uwie
rzyć, że krwawe wydarzenia 1956 i 1970 roku istotnie miały coś wspólnego z okresowvmi wypaczeniami, a nie - stała metoda działa
nia władz.
Stefan Kosiewski (m !>out)**ność 2 ^ 1 s ą) .S o lid a rn o ść Ziem i P u ła w sk ie j " n r 47/81
£ o o i z .
f Lis t d o i onków-. fCoroi tetu C*. tkalnego rZPP.
i ze.br-any< ii na 7 Plenum i 981 r.
I Szanowni Towarzysze!
i Jak zapewne cześć z was pamięta, byłem tym który przed rokiem zaangażował swoje nazw- . isko w kampanie na rzecz przetrwania nasz- j ej Partii. Uważałem, że dla dobra kraju n- i ależy ją pojednać z własnym narodem. Uwa
żałem co za konieczne i możliwe, tak samo,
■ jak tysiące podobnych do mnie.
Na uprzednim Plenum zaakceptowaliście usu-
| nięcie mnie z partii pod byle okazjonalnym i pretekstem. Trudno, wasza sprawa, waszych i sumień, waszej wyobraźni politycznej. Nie zamierzam się tu bronić, nie pora na osob
iste prawy. Zamierzam powiedzieć wam coś, czego - obawiam się - nie usłyszycie na waszym plenum: parę twardych słów od spok
ojnego człowieka o realiach, parę słów, kt
óre może choć trochę otrząsną część z was ' tej maligny samozniszczenia, jaka w ost- i atnim czasie opanowała niektórych członków
Komitetu Centralnego i aktywu.
; Po pierws z e, partia, która doprowadziła g-
! os podarkę•swego kraju do bankructwa, a na- : ród do racjonowania żywności w 36 lat po
wojnie, musi dla uzyskania akceptacji sp
ołecznej długo i cierpliwie pracować, n a wet jeśli zmieni swe kierownictwo.
Z dnia na dzień, ani okrzykami, ani uchwa
łami, ani groźbami tego się nie osiągnie.
Tu się nikt niczego nie zlęknie. Najwyżej - wyśmieje, albo się rozwścieczy. Więc tr
zeba lat - i .skromności.
Po drugie, partia nie akceptowana społecz
nie musi zdawać sobie sprawę ze swej sytu
acji. Nie może obrażać się na swój naród, wypędzać z partii swoją robotniczą bazę, która chciała być i w Partii i w "Solidar
ności” - to samobójstwo polityczne.
Rozdawać broń zawodowemu aktywowi partyjne
mu - to groźba sa»obójstwa fizycznego. Br
oń, nawet nie na&itra, raz do roku, jak m ó
wią, sama .strzela.; a ten aktyw, partyjny j- est kroplą w morrii naszego społeczeństwa, nie poprą go ani żołnierze, ani railicjan- j ci. Lud polski nigdy was nie zabijał, tow-
2 .
s t r o n aarsysze- lud-polski nie Łaknie fcrwi. Ale ni,e prowokujcie jego gniewu. Z w % s z c z a gdy istnieje pełna szansa porozumienia z wszy
s t k i m i znaczącymi .siłami kraju.
Po trzecie, na demonstracje siły naród m o
że odpowiedzieć strajkiem generalnym. To nie jest sposób na przeżycie, ale Polacy - pamiętajcie o tym! - mają zdumiewającą zd
olność samoorganizacji, strajk generalny wytworzy w parę dni tkankę samorzutnych porozumień, sieć współpracujących komitet
ów samopomocy i koordynacji, zakłady będą pracowały w stanie strajku, będzie szła p- . rodukcja i wymiana i tylko władza nie bę-
azie miała nic do powiedzenia. Trzeba coś wiedzieć o tyra kraju - Polacy potrafili s- obie dawać radę i przeżyć w warunkach nie
porównywalnych z dzisiejszymi, bo pod oku
pacją hitlerowską. Tego kraju nie zgniecie się restrykcjami, a dc terroru trzeba w y k onawców. Polacy potrafią znakomicie przet
rzymać akurat najgorsze, nawet lumpv i o- bij boki okażą się w chwili próbv zdyscyp l
inowanymi, pomocnymi współobywatelami.
ro^ czwarte, izolując się od narodu, pamię
tajcie, że jest w nim dosyć zwolenników s- ocjalizmu, by stworzyć wielomilionową soc
jalistyczną partię robotników, chłopów i inteligentów, wspólnie, razem z wszystkimi pozos tałymi siłami poii tycznymi i społecz—
nymi kraju, gwarantować trwałość podstaw ustrojowych i nasze sojusze.
Dziś niczego nikomu nie możecie gwarantow
ać, nawet samym sobie. Jeśli swoja lekko
myślnością decydująca część z was zmarnuje te ostatnią kartę, jaką partia dysponuje, autorytet osobisty przyzwoitości i dobrej woli generała Jaruzelskiego, żadna siła nie zapewni wam uczestnictwa w oorozumien- iu narodowym. Może to się okazać porożami- eniem narodowym - bez was. A przecież czł
onkami partii ?o dziś dzień pozostaje wie
lu t a c h o w c h i kompetentnych ludzi, który
ch jmiejęthości przydadzą się każdej wład
zy, każdemu rządowi, ponieważ kandydaci do centralnej administracji państwowej nie r- odzą się na wiecach i zebraniach.
Niech wam nikt nie wmawia, ze ktoś chce tu oddać władzę prawicy, bo, nie daj Boże, j- eszczę w to uwierzycie sami...
Po "piąte r«*tnu s'i sami ód powiedzieć' sc/hie..
na to pytanie, ćśS^ją partią chcecie być, czyje interesy chcecie przede wszystkim*' chronić i reprezentować. Czy chcecie być partią, której bazę społeczną i oparcie p- olityczne stanowi warstwa biurokracji, czy partią ludu polskiego, partią ludzi pracy, partią narodu. Namawiałbym was na ten d ru
gi wariant /choć może już za późno?/.
Zapewnijcie pracownikom biurokracji bezpi
eczną perspektywę jutra, ale nic więcej.
I pomyślcie o długofalowym, wieloletnim, m ądrym planie odrodzenia partii i o pojed
nania się jej z narodem. Inaczej partia k- omunistów zejdzie znów do roli, jak przed laty, wyizolowanego, obcego narodowi marg
inesu. . .
Napisałem, co m i ałem do powiedzenia, bez owijania w bawełnę. Ale czas, żeby ludzie z głowami na karku, których wśród was nie brakuje, zatrzymali tę partię w biegu do przepaści.
I ktos to musiał głośno powiedzieć. Bez strachu, że go zakrzyczą.
Owocnych obrad, towarzysze. Nie życzę wam zle, bo i ten naród nie życzy w a m źle, a w swej wielkoduszności potrafi nie pamiętać zbyt długo o błędach współrodaków.
Nie zapomina tylko krwi i zdrady.
Wszystkiego dobrego!
Stefan Bratkowski
LIST OTWARTY.
DO ANONIMOWEGO KOMUNISTY Z URSUSA.
Z w n i e s i o n y c h ze szkoły wiadomości o komunistach, jawią rai się oni jako ludzie czynu i walki, realizujący swoje ideały nie bacząc na przeszkody - do końca, goto
wi za nie cierpieć i ginąć.
Te ideały realizował - jak wynika z ar
tykułu: "Marzenia o Partii - walczymy'- w numerze 1 3 "RZECZYWISTCjbf anonimowy Komuni
sta. W poprzednim numerze tej gazety zami
eszczono artykuł polemiczny p.t. "Nasz ro
dowód" i list do KC noszący datę 1976.
Wszystkie te artykuły nają jedną wspól
ną cechę: są anonimowe.
Anonimowy Komunista z Ursusa, list do KC nie podpisany jednym choćby znanym nazwis
kiem - zamieszczone w anonimowo redagowan
ej gazecie.
Kim jesteście? Kogo się boicie, anonim
owi Komuniści? Bojówek "Solidarności", czy SB? Gdzie podziała się odwaga Komunisty?
Chcę wiedzieć, gdzie byliście, gdy rujnow
ano Polskę, gdy ci komuniści, których naz
wiska zna cały kraj, grabili Ojczyznę?
Gdzie byliście, gdy rugowano ze szkół jęz
yk polski i historię, gdy zmniejszano nak
łady książek literatury ojczystej, gdy pl
anowo rozpijano społeczeństwo?
Gdzie byliście anonimowi komuniści gdy dzielono Polskę na 49 księstw, aby dać je we władanie swoim ludziom?
Gdzie byliście, gdy z polecenia partii ko
munistycznej strzelano do robotników i ur
ządzano im "ścieżki zdrowia"? Chcę znać wasze nazwiska, by się was zapytać, czy jako komuniści zrobiliście wszystko, by przeciwstawić się złu? Czy być może zajęci byliście swoją małą stabilizację, ciężko pracując przv własnym domku i tyrając na małego Fiata - jak ten męczennik - komuni
sta, którego martyrologię poznaliśmy z ko- lejnych audycji TV?
Mam 36 lat - jestem żonaty, mam dwule
tnie dziecko. Nie mam nic, nic nigdy nie miałem, w iem już, że nigdy miał nie będę.
Nie będzie też miało moje dziecko. Nie je
stem komunistą.
Szanuję ludzi odważnych. Szanuję tych, którzy głosząc swoje poglądy, potrafią się .pcd nimi podpisać, potrafią mimo szykan . dzi a ł a ć .
Nie widuje się ludzi ze znaczkiem w klap
ie: Jestem Komunistą'.' Komuniści,w kraju rządzonym przez komunistów, boją się. Ch
ciałbym znać wasze nazwiska.
Chciałbym za to, co zgotowaliście Polsce - napluć wam w twarz.
Biuletyn -k t o r m. Stefan Jarmuła
ZM-uftsus- Gdańsk
- L E P i E ? IC\jP M A ffe^ S ł/, i o Z N O U U Si'£
MiE L4 teA»/<VOWSloi'ćH A&KI^iKh! --- -— _________
GDZIE JEST ZŁOTO?
W pierwszej połowie czerwca, w jednym z numerów "Głosu Szczecińskiego" ukazało się lakoniczne oświadczenie Ministerstwa Finansów, zaprzeczające pogłoskom godząc
ym w dobre imię p/ełnym/ t/ytułem/ promi
nentów i decydentów, zarówno byłych jak i aktualnych. Ministerstwo z całą stanowczo
ścią neguje pogłoskę o wzajemnym obdarowy
waniu się członków ekipy Gierek and Co.
złotymi monetami o nominalnej wartości 500 zł. każda i wyklucza możliwość rozgra- bienia srebra zebranego przez przedwojenne społeczeństwo nolskie na Fundusz Obrony Na rodo wej...
Przy okazji można by stwierdzić, gdzie znajduje się Skarb Wolnego Miasta Gdańska, który pod koniec lat siedemdziesiątych zo^- stał przekazany Polsce? Należy przypuszcz
ać, że nie tylko członkowie komisji, ale całe społeczeństwo polskie z zainteresowa
niem obejrzałoby kolekcje numizmatyków /w- iele dziesiątków fonogramów złotych monet/
które podobno również zawierał skarb Woln
ego Miasta Gdańska*
Wojciech B. Jasiński /"Jedność” - 26/81/]
WOJNA ZSRR-USĄ
Tak,wojna Z SR R -U S A w ybuchła, iyle,że dzięki Bogu polem konfrontacji Wuja Sam a z m ocarnym Niedźwiedziem będzie karykatura polityczna. S iły sa. równe albowiem pomimo tego iż sugeruje się nam ,że tylko na Zachodzie rysownicy opluwają przeciw nika ustrojowego. Krem l ma także swoich wściekłych, gotowych zrobić rzeź kapitalistom -satyryków .
Począwszy od tego numeru zam ieszczać będziemy po jednym (dla porównania) rysunku z każdej strony. Komentować nie będziemy,ocenę pozostawiamy czytelnikom . . . . .
( red.)
-Naruszenie praw człowieka? Terror? To wam nie ujdzie na sucho.
Wieczorem, zwijając taśmę miernicza, nadzorca powiedział; że nazajutrz Dugajew będzie pracował oddzielnie. Brygadzista, który stał obok prosząc nadzorcę o kredyt
"dziesięciu kubików do pojutrza", zamilkł nagle i zaczął przyglądać się rozbłyskują
cej za grzbietem nasypu gwiezdnie. Baranów,
"para" Dugajewa, pomagający dotąd nadzorcy w mierzeniu wykonanej pracy, wziął łopatę i zaczął czyścić dawno wyczyszczony dół.
Dugajew miał lat dwadzieścia trzy i ws
zystko co tu widział i słyszał, bardziej go dziwiło niż napawało strachem.
Brygada zebrała się na apel, zdała nar
zędzia i w nierównym, aresztanckim szyku wróciła do, baraku. Ciężki dzień pracy był skończony. W stołówce Dugajew nie siadając wypił wprost: z miski porcję cienkiego, zi
mnego krupniku. Chleb na cały dzień wydaw
ano rano i nie było już po nim śladu. Chc
iał" -mi 3ię palić. Rozejrzał się, rozmyśl
ając kofcu ■ nic.3. :.pdł**,r. Pod oknem Baranów zbierał w kawałek, papieru oktiichy machorki wysypane z woreczka na parapet.
Zebrawszy je starannie, Baranów skręcił i podał mu cienkiego papierosa.
Zapal, zostawisz mi trochę - powiedział.
Dugajew zdziwił się - z Baranowem nigdy nie byli zaprzyjaźnieni. A zresztą głód,
Warłam Szałamow ODDZIELNY POMIAR
chłód i bezsenność nie sprzyjają nawiązan
iu przyjaźni. Mimo młodego wieku Duga j -.-w rozumiał cały fałsz przysłowia o przyjaźni sprawdzonej w nieszczęściu i biedzie. v przyjaźń była przyjaźnią, jej mocne podst
awy muszą powstać zanim warunki życia - gnęły ostatecznej granicy, poza którą nie
ma już w człowieku niczego ludzkiego, a pozostaje tylko nieufność, kłamstwo . fc- ść. Dobrze pamiętał obozowe powiedzenie, trzy przykazania więźnia: nie wierz, nie 'bój si ę , nie p r o ś .
Chciwie wchłaniał słodki dym machorki aż zakręciło mu się w głowie.
Słabnę - rzekł.
Baranów nic nie powiedział.
Dugajew wrócił do baraku, położył się i zamknął oczy. Ostatnio źle sypiał, głód nie pozwalał mu spać. Sny miał szczególn
ie męczące: bochny chleba, tłuste dymiące '::py. B*viz:ł się często. Półsen nadszedł p^źno, a mimo Co juz aa pół godziny przed pobudką oczy miał otwarte.
Brygada stanęła do pracy. Każdy zajął swoje miejsce.
A ty poczekaj - powiedział io niego br
ygadzista.
- Tobie pracę wyznaczy nadzorca.
Dugajew usiadł na ziemi. Był już tak znużony, że wszelka zmiana była mu obojęt n a .
Zadudniły pierwsze taczki na deskach, zazgrzytały łopaty o kamień.
- Chodź no tu - powiedział nadzorca.
Tu jest t v j e miejsce. Wymierzył kawał śc
iany i postawił znak, bryłkę kwarcu.
Dotąd - powiedział. Przeciągnie ci sic tu deskę do głównego trapu, tam masz wozić To wszystko. Masz tu łopatę, kilof, łom, taczkę i jazda.
Dugajew posłusznie zaczął pracować. Tak nawet lepiej - pomyślał. Nikt ze współtow
arzyszy nie będzie go klął za to, że 1 e pracuje. Ci byli wieśniacy nie muszą ani wiedzieć, ani rozumieć, że jest nowicjusz
em, że od razu no szkole poszedł na uniwe rsytet, a z ławy uniwersyteckiej tu, do tej roboty. Bliższa koszula ciału. Nie m a ją obowiązku, nie muszą wiedzieć, że od dawna już jest głodny i osłabiony, źe nie umie kraść: umieć kraść to główna cnota obozowa, poczynając od chleba współwięźnia a kończąc na wielotysięcznych premiach, kt óre zarząd obozu przyznaje sobie za nieis
tniejące osiągnięcia. Nikomu nic do t że nie może wytrzymać szesnastogodzin
C.Ol. r»q Str, 4 ___________
sreow?
C , o i . I t s t r j
dnia pracy.
Dugajew woził, kopal, ładował, znów. w o ził i znów kopał i ładował.
Po przerwie obiadowej przyszedł nadzor
ca, popatrzył na to, co Dugajew zrobił i odszedł bez słowa.
...Dugajew znów kopał i,.ładował. Do ka
wałka kwarcu było jeszcze bardzo daleko.
Wieczorem nadzorca znów przyszedł i roz
winął taśmę. Zmierzył to, co zrobił Dugaj
ew.
- Dwadzieścia pięć procent - powiedział i spojrzał na niego. - Dwadzieścia pięć pr ocent. Słyszysz?
- Słyszę - odpowiedział Dugajew. Zdziw
iła go ta liczba. Praca była tak ciężka.
łopata nabierała tak mało kamienia, tak' ciężko było wbijać łom. Wydawało mu się, że dwadzieścia pięć procent normy to b a r d zo dużo. Doskwierały mu łydki, od ciężaru taczki nieznośnie bolały ręce, ramiona,' głowa. Uczucie głodu dawno minęło. Jadł, bo widział, że inni jedzą. Nie chciało mu się jeść.
- No cóż - powiedział nadzorca odc hodz
ąc - bywaj - zdrów.
Wieczorem Dugajewa wezwano do śledczego Odpowiedział na cztery py-tania: imię, naz
wisko, paragraf, wyrok. Cztery pytania za
dawane więźniowi trzydzieści ra*v dziennie Potem poszedł spać. Następnego dnia znów pracował z brygadą, z Baranowem, a nocą poprowadzili go żołnierze za stajnię, p o
tem ścieżką przez las do miejsca, gdzie niemal przegradzając niewielki wąwóz, wzn
osił się wysoki płot z naciągniętym górą drutem kolczastym i skąd nocami dochodził daleki warkot traktorów. I zrozumiawszy, pożałował, że niepotrzebnie pracował, nie
potrzebnie, męczył się dzisiaj, ostatniego dnia.
X X X
War łam Ti.chonowicz Szałamow /ur, J 907 /, autor ponad stu krótkich opowiadań opisuj
ących radzieckie życie obozowe; spędził dwadzieścia lat w k o ł y ^ s k i c h łagrach. So- łźenicyn napisał, że opowiadania te oddają
"okrucieństwo Archipelagu i bezkres ludzk
iej rozpaczy".
spisani na straty?
GENEZA ZAGADNIENIA MNIEJSZOŚCI NARODOWE.T POLSKIEJ W ZSRR.
[ Traktakt Ryski, zawarty w dniu 18 mar- I ca 1921 roku miedzy Rzeczpospolita Polską
j a ZSRR, wytyczając nowe granice państwowe ipozoKtawił na terenach ZSRR około 1,5 m i
liona osób narodowości polskiej,
i Postanowieniem wyże} wymienionego tra- jktatu w paragrafie VIII ZSRR zobowiązał i się przyznać grupie narodowościowej pols- Ikiej pełne prawa rozwoju w dziedzinie po
lskie j kultury, oświaty oraz swobodę uyz- ]nania religii.
| Mimo, że t.-aktat wyżej omawiany posia
dał m o c prawna w znaczeniu międzynarodow
ym, gdyż byt r cyt i kowany orzez właściwe ku temu instancje państwowe obu uraawiaja- Icych się stron, władze w ZSRR w latach t- i rzydziesi:ych unieważniły wszystkie zobow
iązania w n i k a j ą c e z treści paragrafu VIII 'omawianego traktatu. Ci, którzy spośród
mniejszości narodowej polskiej usiłowali bronić swvch praw. zostali masowo przesi
edleni na Sybir lub w głćłb Azji.
Poruszone powyżej zagadnienie Traktatu -Ryskiego tria podwójne znaczenie. Primo był
!to prawomocny akt międzypaństwowy, który :nie został dotrzymany przez ZSRR. Ten fa-
■kt może mieć znaczenie w wypadku starań Ina terenie instytucji międzynarodowych.
Secundo istnienie tego aktu w przeszłości jest potwierdzeniem, iż troska i starania Polonii Wolnego Świata o przyznanie pols- Jkiej mniejszości narodowej na terenie ZS- iRR pełnych praw ludzkich i obywatelskich j jest jak najbardziej uzasadniona,
I W wyniku II wojny światowej i przyzna
n i a przez mocarstwa zachodnie wschodnich obszarów Rzeczpospolitej Polski - ZSRR, w dniu podpisania kapitulacji na terenie
;ZSRR znalazło się i,5 miliona Polaków.
Z powyższej liczby powróciło do Polski do 1957 r. około. 2,0 milionów, reszta, to jest ponad 2,0 miliony przebywa po dziś d^.ień na terenach ZSRR.
Odnośnie oficjalnych danych statystyki ZSRR, która podaje, iż w roku 1970 zamie
szkiwało na terenach ZSRR 1.160 tysięcy Polaków to musimy Stwierdzić, iż dane te nie odpowiadają prawdzie. Jako przykład mo
żemy tu przytoczyć polskie wioski w powie
cie Oszmi.ińskim w Białorusi, które w spi
sach występują jako wioski o ludności na - rodowości białoruskiej. W Mińsku, stolicy Białorusi, zamieszkuje 50 tys. wiernych obrządku katolickiego, z czego Polacy st
anowią 2/3 , dane statystyczne oficjalne natomiast podają, że ludność narodowości polskiej zamieszkała w Mińsku liczy jedyn
ie 10 tysięcy.
Według miarodajnych danych rozmieszenie Polaków w ZSRR jest następujące:
1/ Białoruska Republika ok.. 600 000 2/ Ukraińska Republika ok. 500 000 3/ Litewska " ok. 350 000 4/ Rosyj^-ska " ok, 300 000 5/ Łotewska " ok. 100 000 6 / Kazachpka " ok. 100 000 7/ Azjatyckie Republiki ok. 50 000 2 000 000
AKTUALNA SYTUACJA POLAKÓW W ZSRR
Polacy pozostający po dziś dzień na te
rytorium ZSRR są jedną z najbardziej d y s k ryminowanych mniejszości narodowych z pr
zyczyn następujących:
1 / są oni grupą narodowościową odrębnego wyznania, a co za tym idzie i odrębnej kultury;
2/ nie posiadają własnej republiki czy o b
szaru autonomicznego, jak to jest w w y padku innych grup narodowościowych;
3/ nie mają prawa do związku ani na szcze
blu poszczególnych republik ani centra
lnego.
Na skutek tej sytuacji mniejszość na ro
dowa -,:iska zamieszkała na terenie ZSRR jest. . r. i-, owicie bezbronna wobec szykan i terr . uosowanego w stosunku do niej na wszys: . niemal szczeblach administracji.
W konsekwencji tego stanu rzeczy Polacy w ZSRR są.spychani na dno życia społecznego, .zmuszani do najcięższych robót głównie w rolnictwie, przy wyrębie lasów oraz w gó
rnictwie .
Polaków przebvwaj*ących na zesłaniu lub w przymusowych obozach pracy oblicza się na około 200 tysięcy.
Niezależnie od powyższego stosowana jest również dyskryminacja w stosunku do młodzieży narodowości polskiej na odcinku szkolnictwa wyższego. Według informacji wiarygodnych osób, które przybyły z tere
nów ZSRR, w latach siedemdziesiątych pro- i. esor owie :oł wyższych
instrukcje, by na studia wyższe nie przy
jmować £ydów i Polaków.
Tę informację potwierdzają dwa następ
ujące takty:
1/ Dane statystyczne oficjalne nie podają w wypadku grupy narodowości polskiej,
% osób z wyższym wykształceniem, co je
st podane przy innych grupach narodowo
ściowych.
2/ Dane natomiast z wiarygodnych źródeł uniwersyteckich wykazują, że na tysiąc młodzieży narodowości rosyjskiej na wy-
.-'.zych studiach są 53 osoby, na 1000 młodzieży narodowości litewskiej stud
iują 34 osoby, natomiast na 1000 młod- ziezy narodowości polskiej studiują je
dynie 3 osoby.
::kolnictwo polskie elementarne i śre
dnie na obszarach Republiki Białoruskiej, Rosyjskiej, Ukraińskiej, Łotewskiej i K a
zachskiej praktycznie nie istnieje.
Jeśli-chodzi o wydawnictwa, towwyżej wymienionych republikach, gdzie żyją set
ki tysięcy Polaków, nie ukazuje się ani jeden dziennik ani tygodnik w języku pol-
Wszelkie próby prywatnych osób prz
ewiezienia na teren ZSRR nawet wydawnictw krajowych o treści oświatowej czy religij
nej są od lat konfiskowane przez władze celne na granicy.
Następnym przykładem dyskryminacji je
st sprawa Kościoła Rzymsko-Katolickiego, którego Polacy stanowią 2/3 stanu wi e r n y
ch.
Jak wiadomo władze ZSRR zlikwidowały 8 Diecezji Rzymsko-Katolickich i ponad 1000 parafii, aresztując duchownych, bu
rząc lub konfiskując świątynie. Sprzeciwy ludności wobec, tego rodzaju metod w efek
cie powodowały masowe aresztowania i ze
słania na lata w obozach pracy.
Terror i dyskryminacja dokonały spus
toszenia wprost niewiarygodnego; w tej dz
iedzinie jako przykład mogą służyć nastę
pujące dane: w momencie zakończenia II wo
jny światowej na terenie Białoruskiej Re
publiki znajdowało się 300 księży według danych z 1977, obecnie na terenach Repub- 1iki Białoruskiej żyje i pracuje 32 księ
ży: średnio 1 ksiądz obsługuje 11 istnie
jących parafii. Na terenie Republiki Bia
łoruskiej, Ukraińskiej, Rosyjskiej, Kaza
chskiej nie istniej5 Diecezje ani semina
ria duchowne.
Jako ostatni przykład dyskryminacji na tle religijnym może posłużyć proces księd
za B. Mickiewicza, który w roku 1974 zos
tał skazany na 7 lat obozu pracy za naucz
anie polskich dzieci religii.
W tej tak trudnej sytuacji, której zn
amieniem od lat jest dyskryminacja i terr
or, polska mniejszość narodowa jest pozba
wiona prawa i możliwości do samoobrony.
ANALIZA DOTYCHCZASOWEJ AKCJI POMOCY POLAKOM W ZSRR.
Sytuacja Polaków w ZSRR jest od przes
zło 10 lat obiektem troski i interwencji prasy emigracyjnej i organizacji polonij
nych różnego szczebla.
Niezależnie od tego, w Kraju patrioty
czna grupa intelektualistów wystąpiła w : 197 4 r. do władz PRL domagając się przyzn-I ania Polakom żyjącym w ZSRR praw ludzkich i i swobód obywatelskich.
Ponadto Stolica Apostolska od lat pro-j wadzi pertraktacje z rządem ZSRR chcąc pr- ! zyjść z pomocą Polakom, którzy są najlicz-|
niejszą grupą obrządku łacińskiego na ter- j enie ZSRR.
Jak dotychczas, wszystkie powyżej cyt- j owane interwencje nie dały spodziewanego rezultatu, Przyczyny niepowodzenia na tym i
odcinku są naszym zdaniem następujące: j 1/ Rząd ZSRR jest rządem totalitarnym, wy
znającym szowinistyczną, materialistyc- zną doktrynę imperialna.
2/ Dotychczasowe akcje nie posiadały pla- I nu działania i nie były skoordynowane, j 3/ Interwencje nie były skierowane do wła
ściwych instancji.
Ponieważ dotychczasowe interwencje tak Polonii w wolnym święcie jak i Polaków w Kraju nie dały rezultatów z uwagi na skalę zagadnienia, uważamy, że sprawa winna bvć przekazana Światowemu Zjazdowi Polonii do rozpatrzenia i nadania właściwego toku po
stępowania.
WNIOSKI DOTYCZĄCE POLAKÓW W ZSRR.
Wniosek nr 1.
Z uwagi na to, że Polacy w ZSRR są gr
upą o bardzo niskim przeciętnym zarobku, a ich przyszła praca dotycząca zorganizow
ania od podstaw życia religijnego, oświaty i kultury wymagać będzie dużych nakładów finansowych, wydaje nam się, że wskazane by było, ażeby Światowy Zjazd Polonii /Po
lonia 78/ powołał do życia w tym celu fun
dację. Projektowanej fundacji proponujemy 4 S T R O N A
ę . o i . ag. ■s t ą p* v
1nadać imię św. Andrzeja, patrona Polaków i zamieszkałych, na dalekich kresach dawnej .Rzeczpospolitej....
|WnioseK nr 2.
. Wskazane by było, ażeby powołana prz
ez Światowy Zjazd Polonii, Rada Polonii Światowej opracowała dokładny memoriał, dotyczący sytuacji Polaków w ZSRR, domaga
jąc się dla nich: a/ prawa do wolności os
obistej, b/ prawa do stowarzyszeń, c/ pra
wa do wolności wyznania i wolności instyt
ucji religijnych, d/ prawa do rozwoju kul
tury i oświaty. Każda z tych czterech dzi
edzin dotycząca życia Polaków w ZSRR winna być szczegółowo opracowana z daniem przyk
ładów dyskryminacji na poszczególnych od
cinkach. Memoriał ten naszym zdaniem wini
en być złożony przez Radę Światową PoLonii w Podkomisji ONZ do Spraw Ochrony Mniejsz
ości Narodowych i zapobiegania ich dyskry
minacji, mającej swą siedzibę w Genewie w Szwajcarii.
Niezależnie od tego memoriał ten wini
en być również złożony w Komisji Praw Czł
owieka mieszczącej się w siedzibie ONZ w Nowym Jorku.
ponadto, o ile sytuacja by tego wymag
ała, kopie takiego memoriału winny być zł
ożone właściwym instytucjom rządowym w ka
żdym kraju osiedlenia Polonii.
Wniosek nr 3.
Ponieważ na skutek dyskryminacji sto
sowanej od lat mniejszość narodowa polska jw ZSRR posiada najmniejszy procent inteli- jgencji, koniecznym jest, by Światowa Rada I Polonii za pośrednictwem istniejących fun-
;dacji i programów wymiany studentów w po- iszczególnych krajach, które posiadają um- iowy z ZSRR, wywalczyła 500 stypendiów ro-
;cznie dla młodzieży polskiej w ZSRR na un
iwersy tet a ch w wolnym swiecie. Tego rodza- jju akcja wyrównałaby w części dysproporc- Iję, jaka obecnie istnieje na cym odcinku.
{Młodzież polska po ukończeniu studiów w wolnym świecie, mając możność poznania or- jganizacji życia polonijnego, powróciwszy jdo ZSRR mogłaby swą pracą społeczną podni- leść poziom organizacyjny Polaków w ZSRR do I samodzielnego działania.
|Wniosek
Celem uzyskania dokładnych danych o sytuacji Polaków w ZSRR, co jest^ niezbęd
ne do długofalowego planowania, Światowa Rada Polonii winna spowodować wysłanie n a
ukowca do ZSRR, w ramach wymiany międzypa
ństwowej opartej na zasadzie umów między ZSRR i wieloma krajami wolnego świata.
Wydelegowana osoba winna napisać pracę magisterską lub doktorską na temat sytuac
ji Polaków w ZSRR.
Kandydat winien naszym zdaniem, odpowiadać następującym cechom:
1 / człowiek zasługujący na zaufanie, 2 /. absolwent prawa,
3/ mówiący biegle po rosyjsku i po polsku.
Wniosek nr 5.
Celem nawiązania bliższej łączności Polonii w wolnym świecie z Polakami w ZSRR wskazane by było, aby Rada światowa Polo
nii w porozumieniu z prasą emigracyjną i istniejącymi fundacjami spons^-orowała ok
resowe wyjazdy dziennikarzy pism polonij
nych do poszczególnych republik ZSRR, w których zamieszkuje mniejszość narodowa polska.
Tego rodzaju akcja winna spełnić nas
tępujące funkcje:
a/ Kontrole, czy akcja dyskryminacyjna w- zględem Polaków w ZSRR nie pogłębia
się. II
b/ Informowanie rzesz polonijnych w formie ij popularnej o aktualnej sytuacji Polak- :i ów w ZSRR w poszczególnych rejonach. ! c/ Zdobycie materiałów dla prasy wydawań- ■
ej w oficjalnych jeżykach krajów osie
dlenia Polonii.
Wniosek nr o.
Z uwagi na dyskryminację religii i Kościoła na terenach ZSRR koniecznym jest, b y Światowa Rada Polonii wystąpiła z pop
arciem dla starań Kongresu Polonii Amery
kańskiej o zamieszczenie w Programie "Ra
dia Swoboda" mszy sw. z kazaniem po pols
ku dla Polaków w ZSRR. Poparcie tej akcji winno być, po porozumieniu się z Kongres
em Polonii Amerykańskiej, wysłane do Int
ernational Brodcasting Corp. w W a s h i n g t o nie, USA.
Wniosek nr 6 może okazać się najbardz
iej kosztowny, niemniej ma on wielkie zna
czenie dla całej akcji. Polacy w ZSRR uwa
żają, że są dyskryminowani przez prasę wo
lnego świata. Według nich, co jest zresztą
■ .dne z prawda, pras3 europejska i amery- iska • ile piętnuje nadużycia odnośnie
•man rignts" w ZSRR to orzeważnie w w -
■j.dkach dotyczących dysydentów rosyjskich, ukraińskich, mniejszości narodowej żydows
kie j, lub kościoła na Litwie. 0 Polakach nic się. nie pisze, co stwarza wrażenie, że problem nie istnieje lub, że Poiacy jako mniejszość narodowa spisani zostali na st
raty.
W wypadku, o ile władze ZSRR czyniłyby trudności na odcinku realizacji wniosku nr 3, 4, 5 w dziedzinie paszportowej, wi
zowej czy innej, wówczas opinia Polonii Światowej jak i opinia publiczna krajów jej osiedlenia, będzie zmuszona dojść.do wniosku, że dyskryminacja wobec ludności polskiej zamieszkałej na terenie ZSRR, wp
rowadzona przez Stalina, jest kontynuowana w dalszym ciągu przez władze ZSRR.
W wypadku takiej konkluzji Polonia Św
iatowa będzie zmuszona do podjęcia odpowi
edniej akcji na tym odcinku.
Kazimierz Plater-Zyberk /"GŁ O S", nr 1/79/
List otwarty. Tow. Kosicki - Prezes Głównego Urzędu Kont
roli Prasy, Publikacji i Widowisk.
Zwracam się do Obywatela Prezesa w nast
ępującej sprawie. Doceniając ogrom osiągn
ięć, jakich dokonał nasz kraj u boku Zwią
zku Radzieckiego, zmuszony jestem, powodo
wany obywatelską, gospodarską troską, wyt
knąć jedno drobne, wycinkowe, ale dokuczl
iwe niedociągnięcie, które niepotrzebnie psuje ludziom krew. Chodzi o nieodpowiedz
ialne, prowokacyjne, wrogie napisy na szy
bach środków komunikacji miejskiej.
Jak wszyscy wiemy, z nadejściem jesień-, nych i zimowych chłodów szyby naszych aut
obusów i tramwaj i powlekają się warstwą pary lub szronu. Jest również publiczną tajemnicą, że u części naszych obywateli utrzymuje się, przeniesiony z poprzednich formacji społecznych, nawyk wykorzystywan
ia tej powłoki w celu wykonywania na niej napisów oraz rysunków. Otóż chciałbym zap
ytać Obywatela Prezesa, jak do tego doszło i kto - personalnie-za to odpowiada, że wśród tych rysunków i napisów pojawiają się czasem publikacje nieodpowiedzialne, prowokacyjne, wrogie i że odbywa się to w atmosferze zupełnej bierności, obojętności, tumiwisizmu odpowiednich organów i urzędów.
Chcę Wam, Obywatelu Prezesie, powiedzi
eć, że widziano w naszych autobusach i tr-
się w sidła prowokacji. _ ; Nie będę,, Obywatelu Prezesie, wcnpdzrł j,- tw przyczyny powstałych na • front i e ryśunkójrT.
i napisów na szybach karygodnych zaniedbań.^
Dziwne mi się tylko wydaje, że Główny Ur'z-*j
$d PControli Prasy, Publikacji i Widowisk nie wystąpił w tej sprawie z żadna, najsk
romniejszą nawet inicjatywą. Czy ktoś w. Ur zędzieljpatrzy aby przez palce na jawnie wr logą robotę propagandową? Czy komuś nie jest
przypadkiem na rękę tolerowanie antysocja
listycznych poczynań? Obywatelu Prezesie, nie oszukujmy się: ktoś za tym stoi.
Nie chcąc, aby ktokolwiek posądzał ^nie o jałowe krytykanctwo, będąc przekonanym, że -tylko’ twórcza, konstruktywna krytyka pr-j zyczynia się do podnoszenia na jeszcze wyż-j zzxr nóziom ; akości życia w rozwiniętym sp- ! oieczeristwie socjalistycznym, zgłaszam kon
kretny wniosek: wprowadzić w każdym .-.utob- j usie i tramwaju etat cenzora. Byłby to pr- i acownik Głównego Urzędu zajmujący ekspono
wane siedzące miejsce w pojeżdzie, najlep- : lej specjalne'krzesło umocowane pod dachem.j wyposażony w długi pręt zakończony zwilżo- 1 na gąbka. Widząc powstający na szybie wro
gi napis lub rysunek wydawałby on zakaz tej publikacji, po czyni na bieżąco ścierał-!
by gąbka lustro szyby, zmącone n i e p r a w d z i - : wą informacją.
Biorąc pod uwagę pewne przejściowe tru
dności gospodarcze wynikające z ponadplan
owych opadów śniegu zimą i w pełni rozumi- ejąc konieczność wprowadzenia manewru gos
podarczego, poddaję pod dyskusję również drugi, oszczędnościowy wariant projektu.
Gdyby Główny Urząd nie mógł zapewnić obsa
dy etatowej wszystkich autobusów i tramwa-
;i, to funkcję kontrolną mogłyby pełnić tr
ójki społeczne wyłaniane na bieżąco -pośr
ód pasażerów. Wybierano by je spośród oby waceli najbardziej w i ad ornych /członkowie PZPR, TPPR, posiadacze nagród, odznaczeń itp/ na pierwszym ^rzv^ranku7 aktualizując
je następnie w za;.; i :izuv.
Realizacja teco wariantu przvc-vniłab\
sie walnie do wzrostu samorządności w.sr-u pasażerów naszych ^rodkow komunikacji.
Zgłaszając niniejszy projekt «vrażam^ •••r konanie, że zostanie on bardzo wnikliwie rozpatrzony przez obywatela Prezesa.
Oczekuję na wyczerpującą odpowiedz w przewidzianym terminie urzędowym.
Piotr Wierzbicki
B i A f c Y T O S i
amwajach napisy i rysunki, wykonane zarów
no przez nieletnich, jak dorosłych, o w u l garnej wymowie antysocjalistycznej, szkal
ujące nasze osiągnięcia w uzyskiwaniu cor
az wyższej jakości życia, powtarzające d e
magogiczne plotki, opluwające kierowniczą rolę Partii, sojusz robotniczo-chłopski, organa porządku publicznego. Chcę Wam rów
nież powiedzieć, że widziano rysunki oraz napisy o treści antyradzieckiej. Pozostaw
ały one na szybach środków komunikacji m i ejskiej nieraz przez całą dobę, raniąc na
jświętsze uczucia pasażerów.
Pragnę Was, Obywatelu Prezesie, popros
ić, abyście mi odpowiedzieli szczerze, ale tak z ręką na sercu, na takie pytanie: - czy obywatel Polski L u d o w e j , wchodząc do środka komunikacji miejskiej, ma prawo mi
eć do tego środka zaufanie, liczyć, że nie zostanie tam znieważony publikacją przeka
zującą fałszywe informacje na temat Polski Ludowej? Ma prawo czy nie? Ma prawo, Obyw
atelu Prezesie.
Nie po to pasażer wyszedł z mieszkania, w którym zza ściany, od sąsiadów sączy się zatruty jad Wolnej Europy, nie po to czek
ał cierpliwie na przystanku, by w publicz- nym środku komunikacji miejskiej dostać -J
Oti*.
U E " U E ' : AlEitsAw06 * J>B-oit^ouisu,'
____ _______________ y- -
m________
s t r o n a £
MANDAT
z a u f a n i aDLA WAŁĘSY
fiW pierwszych po wojnie w Ppisce demokr- I tycznych wyborach Lech Wałęsa został prze
wod n iczącym NSZZ "Solidarność". Nikogo to jnie zaskoczyło, nikogo nie oburzyło, -■•iko-
; go nić: zmartwiło. Wałęsa musiał zostać pr- izewodniczącym Związku, bo tego chciała zn- jaczna większość członków ''Solidarności", a :wybory b y ł y naprawdę demokratyczne. Deleg-
!aci na Zjazd przyjechali zobowiązani do wy-
; brania Wałęsy, do potwierdzenia wolą czło- J nków miejsca legendarnego już przywódcy st- Irajku w Gdańskiej Stoczni, na czele Związ-
k u .
Wałęsa w czasie prezentacji kandydatów 'na przewodniczącego wypadł bardzo niedobr- ize. Chaotycznie prezentował poglądy niepo- ipularne wśród delegatów, czasami mówił po I prostu głupstwa, obrażał salę arogancją, jnies^olidnoscią przygotowania się do prez- jentacji. Nie orzysparzały mu popularności {niefortunne pomysły realizacji sojuszu mi- iasta ze wsią przez kojarzenie się mieszcz
u c h ó w z roLnikarai w kooperujące produkcyj- inie pary. Sądzę, że większość delegatów in- jaczej wyobrażała sobie przewodniczącego '"Solidarności" w najbliższej kadencji. Je- Idn.ak wybrali Wałęsę i nikt nawet przez mo-
‘ment nie wątpił, że to właśnie on będzie
;przewodził związkowcom "Solidarności" prz- ez naibliżs.:e dwa lata. Nawet wśród tych 451 delegatów, którzy nie oddali swojego głosu na nie-jo, znaczna część uczyniła to
inie dlatego, by Wałęsa nie był przewodnic- zącvm, ’ecz dlatego, by nie został on nim Iw poczuciu, jest totalnie akceptowany
■wraz z cym cc i jak robi.
Wybór WaięŁ y .jest prawdziwym, pięknym owocem demokracji. Prawdziwi wyborcy, cz
yli prawie dZfcsięć milionów członków "So- . iidarności" chcieli by na czele Związku był Wałęsa. Pamiętają jego odwagę i rozsą
dek jzasów .itr aj ku, cenią jego bezpośre
dniość ; S7.c.:;erosć, talent prawdziwie ludo
wego '?rzywódev wdrażający się w łatwości ko-
;klu ma*--uni, w zrozumieniu ich potrzeb i Dczekiwar., m e napominają - tym, że kie
rował Związki: om przez rok pełen niebezpie- jc/.eriscw dia 'Solidarności" i że mimo wsze-
! Lkicn prób zniszczenia Związku istniejemy 1 i działamy. Ludzie chcieli Wałęsy, a ci wy
rzucali v ich imieniu kartki do urny :^ b o - rczej Z',*Q .tym pamiętali. Demokracja bowiem to. nie woluntaryzm działań, dowolność 'dec
yzji i wyborów, to mą.ary system budowania społecznej wspólnoty w oparciu o nieprzek- łamaną wolę większości.
Większość chciała by Wałęsa nadal był przewodniczącym Związku ~i Wałęsa będzie nim kierował w najbliższej kadencji. Zapo
wiedział kontynuację dotychczasowej polit
yki walki i kompromisów twardości nie. dog
matycznej , prowadzącej do katastrofy, ale złączonej z rozsądkiem i zdolnością do re
zygnacji, gdy będzie to konieczne. Cz^r pr
zez najbliższe dwa lata "Solidarność" będ
zie szła wyznaczoną przez niego drogą? Wy
daje mi się, że nie jest to ani pewne, ani konieczne. Od I Zjazdu "Solidarność" jest już nieco inna organizacją społeczną niż była do września tego roku. Jest organiza
cją, w której struktury wpisała się demok
racja wynikami wyborcSw, nie tylko przewod
niczącego Związku, ale także na wszelkie władze różnych szczebli. W "Solidarności"
nie będzie więc rządził Wałęsa lecz jej członkowie, gdyż wszyscy wybrani, od rad zakładowych po KKP, czują zobowiązania, którymi związali ich wyborcy. I dlatego złudne są nadzieje władz oolitycznych kra
ju, które w domniemanej ustępliwości Wałę
sy upatrują swoje szanse na zatrzymanie
"Solidarności" w drodze ku lepszej przysz
łości Polski. Związek bowiem nie ustąpi, nie ulęknie się, nie podda, gdyż polskie społeczeństwo już zdecydowało czego chce i zna -swoją siłę.
A polskie społeczeństwo - to teraz "So
lidarność". Wałęsa chfąc być przywódcą Zwi
ązku. :nusi działać tak, jak chcą Polacy.
Jeśli jednak spełni swoje rozrzucane gdzie niegdzie, mam nadzieję - nie dość przemyś
lane deklaracje, że gotów jest czasami iść przeciw woli związkowców, to przestanie is*
tnieć w życiu społecznym. A "Solidarność"
pozostanie, bo są w życiu narodu wydarzen
ia nieodw* .„calne ’ dla nas rak im wydarzen
iem był ubiegłoroczny sierpień z jego naj
ważniejszą konsekwencją: Samorządnym, Nie
zależnym Związkiem Zawodowymi "Solidarność"
-T»R«Qwtvu i Andrzej Machalski
- * 2 ___________
KIEDY POLAK UMIERA..
PcL.;k umiera kilkakrotnie w trakcie s w
ego życia. Pierwszy raz, gdy jeszcze się Inie' naradził.' Gdy matka ze strachem wpa tr
uje u • .< swój arzuch, zastanawiając się co włożyć w usta istoty, którą za kilka miesi-
|ęcv pocznie. W co ją ubierze i skąd weźmie
‘dla niej wyprawkę. Kiedy wybiera pomiędzy 'zabiegiem a bólami porodowymi, kied> prze- j liczą wą pensję na kromki chleba.
Wtedy polak umiera po raz pierwszy.
Po raz drugi umiera, gdy Zaropiałymi oc- /.ętami ogląda zmęczone twarze swych rodzic
ów, a płuca napełnia ołowiano-siarkowymi od
chodami naszych hut i fabryk.
Po raz trzeci umiera, gdy swymi rączka
mi wyszukuje na pożółkłej łączce śladów ży- jcia, gdy nóżki jego zapadają się w tłustym
!brudzie ulicznych ścieków a blada buzia, ze śladami ..nemii i skurczami po bronchitowym 'kaszlu, wyraża naiwne zdziwienie.
Umiera, gdy w gromadzie przedszkolnych urw- jisów czeka na odrobinę ciepła, na dotyk rę-
;ki na swej główce, na uśmiech otoczenia.
| następna śmierć przychodzi, gdy siedząc Iw szkolnej ławce ogląda swój podręcznik z ihistorii i języka polskiego, gdy dobrowol- inie pod przymusem przynosi makulaturę i
!gdy dostaje ocenę za aktywność w udziale w .czynie społecznym. Zgonem jest, gdy wracając
do domu.ze strachem kieruje swój wzrok w stronę piianego ojca, który płacze wpatruj
ąc się bez widzenia w swoją przyszłość bez perspektyw, a matka pod mikroskopem d ’ e 1 i ostatni kawałek mięsa w tym miesiącu.
Umiera również, gdy pełniąc zaszczytną służbę z karabinem u nogi itazą mu bronić tego, czego juz nie ma. 1 stoi w zaśnieżon
ej budce wartownika dla idei,- której nigdy nie zrozumie i która nigdy nie będzie jego.
Stoi i kona.
I znów śmierć przychodzi, gdy Polak sia
da przy swym warsztacie pracy rtiedostosowa- nym do jego wiedzy i kompetencji. Gdy z m o
tyką każą mu ruszać na słońce krety życia naszego i nie Kordianem się staje a Chamem, bo do takiej roli go stworzono.
Czasem w Polskę ruszy, lecz nim zrobi krok do przodu - ginie.
Umiera, gdy na zebranu siedzi i narady słucha, swój dyplom ze wściekłością mnie i przeklina dzień narodzin. Gdy zmęczona żo
na zamiast miłości oferuje mu swe zmięte ko
lejkami ciało, a syn, leżąc na pryczy w szp
italnym korytarzu, liczy przebiegające wygł
odniałe szczury.
Agonią jest, gdy każą mu opisać swe warun
ki upokarzając go, by dać lub nie jedną dziuplę więcej i gdy cieszy się,bo znowu otrzymał dwukilową podwyżkę.
Polak umiera, gdy sięga do swego stare
go portfela wypchanego pamiątkowymi zdjęc
iami z odpustu i trzęsącymi się rękami do
tyka ostatniego biletu Narodowego Banku Polskiego. Ostatniego za którego jeszcze może coś kupić.
I siada na połamanej, spróchniałej ła
wce 1 gło zcze parszywego psa, a zimno s*
ońca nie est w stanie zagrzać <ini kSlvl- onego j i.. . - ?rvieka.
Może i lepiej, bo śmierć fizyczna jest tylko wybawieniem. Nie boi się o swą wiec
zność, gdyż czyściec przeszedł już za ż>- cia.
Andrzej Sawka
/"Konkretnie" - Bytom, 4/81/_________________
List otwarty
NA CO CZEKAMY, LECHU???
Na mrozy? Na stopięćdziesiątąpiątą prowoka
cję? Na rezygnację ze wszystkiego - wykoń
czonych beznadzieją ludzi?
Nie chcemy zadawać retorycznych pytań, ani na siłę podkręcać nastrojów społecznycl ale ta huśtawka od napięcia do napięcia, od mobilizacji sił psychicznych i organiza
cyjnych do sytuacji przekłutego balonika, z którego wyszło powietrze - jest tak samo na rękę władzom, jak reżyserowane popycha
nia związku do ogólnopolskiej akcji', gdyż władze liczą na wymęczenie psychiczne i wy
czerpanie fizyczne narodu (kolejki, fatal
na komunikacja, niedożywienie, minimalizac- ja potrzeb, kłamstwa DTV - od których zgrz*
yta się zębami, bądz kwituje je zrezygnowa*
nym machnięciem ręki).
Ostatnie doniesienia serwisowe pozwala
ją stwierdzić, że znamy już stanowisko re
gionów wobec ostatnich wydarzeń.
Znamy też z dziesiątków zebrań coraz bard- j ziej zdeterminowany ton wystąpień robotni
czych, coraz częściej powtarzamy z goryczą j zarzut, że p r z e g r a l i ś m y w m a r c u . Pod groźba utraty przekonania, że jesteśmy autentyczną reprezentacją lud
zi pracy, pod groźbą głośnego posądzenia o tchórzostwo i “oportunizm ("mają już stołki - to im rura zmiękła") - musimy zareagować w sposób zdecydowany.
Lechu, mówisz o świadomości, lecz walki o świadomość nigdy nie wygrywa się w stu procentach. Takiego przykładu nie ma w his
torii. I właśnie po to ludzie wybierają sw.
ych przywódców, żeby o n i szli na czele tych, którzy są rłabsi, lecz za przywódca
mi “pójdą jak w dym, gdyż o n i wcielają w życie powszechne nadzieje.
Jesteś takim przywódcą. Decyduj!!!
To już nie flesz*; i kamery ?V, to blask niebezpieczeństwa zagląda ci w oczy, a ko
nieczność decyzji przytłacza ciężarem odpo
wiedziainości. _
My to' rozumiemy. My Cię nieraz Krytyku
jemy, ale niechby spróbowano strąció choć jeden włos z Twoje j , głowy....
^e oędą i tacy, co nas oplują i przekl
ną? - tak bywa zawsze. Soośród nas tutaj każdy wie, po co pracuje w s o l i d a r n o ś c i , co ryzykuje. U kogo strach jest większy niż wola wytrwania - dawno mógł si wycofać*
Ostrzegaliśmy ich wiele razy, może więc nie odważą się uderzyć w bezbronny naród.
To jest nasza szansa, całkowitej pewności wygranej nie ma się nigdy - takiego przyk
ładu również nie zna historia.
Marta Gąsiarowska, Krystyna Czachor, Barbara Kwiatkowska
Grzegorz Małocha
P.s.: Czy się boimy? - r.ak, boimy się, jak każdy człowiek: o rodzinę, o siebie, o prz yjaciół, o rodaków, ale c h ł o p c y z
AK-a t e ż s i ę b a l i . Wałbrzych, dnia k grudnia I98lr.