• Nie Znaleziono Wyników

Przegląd Radjotechniczny, R. 7, Z. 3-4

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Przegląd Radjotechniczny, R. 7, Z. 3-4"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

PRZEGLĄD RADJOTECHNICZNY

O R G A N S T O W A R Z Y S Z E N I A R A D J O T E C H N IK Ó W P O L S K IC H pod naczelnym kierunkiem prof. M. POŻARYSKIEGO.

Rok VII. 1 Lutego 1929 r. Zeszyt 3— 4

Redaktor por. St. J A S IŃ S K I. Warszawa M a rsz ałko w ska 33 m. 11, tel. 140-45.

S O M M A I R E .

L e r e d r e s s e u r à k e n o t r o n e s e t s o n e x p l o i t a t i o n (à s u iv r e ) p a r J a n u s z G r o s z k o w s k i , I. E , D . S c . L 'a u te u r é t u d ie l e s c o n d itio n s l e s p lu s é c o n o m iq u e s d u tr a v a il d 'u n r e d r e s s e u r à k e n o t r o n e s e n c o n s id é r a n t l e s fr a is d e l'é n e r g ie é le c t r iq u e ainsi ‘q u e c e u x ,; d e s la m p e s . E n s u ite il fa it la d i s c u s s io n su r l e s d o n n é e s é le c t r iq u e s i n d iq u é e s p a r c e r t a in e s m a is o n s d a n s leurs c a t a lo q u e s .

L a c o l l a b o r a t i o n d e s i n s t i t u t i o n s s c i e n t i f i q u e s r a d i o t e c h n i q u e s a v e c l ’i n d u s t r i e r a d i o t e c h n i q u e p a r p r o f . D . S o k o l c e w . N o u v e l l e s ; B u l l e t i n .

PROSTOW NIK KENOTRONOW Y I JEGO EK SPLOATACJA

Dr. Inż. Janusz Groszkowski

W stę p .

Pom im o dającego się w ostatnich latach,zau w a­

żyć rozw oju i ulepszeń p rąd n ic p rą d u stałego w y­

sokiego napięcia w zastosow aniu do celów rad jo - techmki, p rądn ice te nie zd o ła ły jed n ak w yprzeć prostowników kenotronow ych naw et w dużych, sta- lych urządzeniach nadaw czych. P rzy czy n y n a le ­ ży szukać w istniejących wciąż trudnościach kon­

strukcyjnych i czułości p rąd n ic na nagłe obciąże­

nia i odciążenia, jakie m a ją m iejsce p rzy n ad aw a­

niu znaków m orzow skich oraz w e w zględnie w y­

sokiej jeszcze cenie takich m aszyn.

Okolicznością, k tó ra do pewnego stopnia u ła t­

wia k o n k u ren cję p rąd n ic z urząd zen iam i prostow - nikowemi, jest ograniczona trw ało ść lam p k e n o tro ­ nowych. Z tych w zględów koszty ek sp lo atacy j­

ne urządzenia kenotronow ego nie w y p a d a ją tak niskie jak u rząd zeń z prądnicam i. W ten sposób oba system y zasilania wysokiem napięciem można sch arak tery zow ać jak następ u je. 1) p rąd n ic a w. n.:

wysokie koszty inw estycyjne, szczególnie, jeśli ma być przew idziana rez e rw a d la pewności ruchu, n a­

tomiast niskie koszty ek sp loatacyjne; 2) prostow nik kenotronowy — niskie koszty inw estycyjne, tania rezerwa (zapas lam p), natom iast większe koszty eksploatacyjne (zużycie lam p).

Co się tyczy spraw ności elektrycznej obu sy ste­

mów, jest ona w przybliżeniu jednakow a, jeśli się weźmie pod uw agę z jednej stro n y silnik i p rą d ­ nicę z drugiej stro n y tran sfo rm ato r i kenotrony.

Nie mniej jednak, p rzy ek sp lo atacji u rzą d z e ­ nia kenotronowego, n ależy wciąż jeszcze dążyć do poprawienia spraw ności kenotronów .

Popraw ienie to nie m oże być jed n ak ze szko­

dą dla trw ałości lam p. Przeciw nie, poniew aż trw a ­ łość w yw iera zasadniczy w pływ na koszty eksplo­

atacyjne, należy ją — o ile m ożności — zwiększyć.

J a k w yniknie z dalszych rozw ażań, należy tu wybrać kom prom is m iędzy najm niejszym kosztem mocy elektrycznej, a kosztem sam ej lam py. Z d ru ­ giej strony nie m oże nie być b ran a pod uwagę w iel­

kość mocy elek tryczn ej, jak a da się z danej lam py uzyskać. W ten sposób dochodzi się do pojęcia najmniejszego kosztu 1 w atogodziny energji elek­

trycznej p rą d u stałego o żądanem napięciu. M i­

nimum tego kosztu odpow iada najkorzystniejszym w arunkom eksploatacji.

R ozw ażania tego ro d zaju mogą być p rz e p ro ­ w adzane w stosunku do istniejących lam p ken o tro ­ nowych p rzy wzięciu pod uwagę danych firmowych, u stalający ch stan żarzenia katody, moc adm isyjną, napięcie prostow ane, p rą d prostow any p rzy gw a­

rantow anej przez firmę przeciętnej trw ałości.

Częstokroć jednak okaże się, że p rz y danej ce­

nie energji elektrycznej zasilającej urządzenie i przy danej cenie lam py oraz trw ałości, w arunki te bynajm niej nie będą temi w arunkam i n a jk o rz y st­

niej szemi z punktu widzenia eksploatacji.

W takim w ypadku należy poddać kryty ce d a ­ ne proponow ane przez firmę, a następnie w prow a­

dzić tak ie zm iany w w arunkach pracy kenotronu, ażeby uzyskać bardziej korzystne w arunki ek sp loa­

tacji.

I. Zasadnicze zależności w prostowniku Kenotronowym.

Załóżmy, iż prostow ane napięcie zm ienne o pulsacji w ma przebieg sinusoidalny (rys 1)

v = V cs co t (1)

oraz, iż pojem ność kondensatora wyrównawczego G jest dostatecznie w iel­

ka. W ówczas napięcie w yprostow ane V„ , w y­

stęp u jące na zaciskach tego kondensatora, bę­

dzie stałe, zaś przez o- pór odbiornika energji r popłynie prąd, którego natężenie /„ zw iązane jest z napięciem V„ oczyw istą zależnością.

V , ~ I Qr (2)

W tych w arunkach w artość chwilowa napięcia m iędzy anodą a katodą kenotronu będzie

va' = v - V0 = Vcso> t — V„ (3) Je ż e li dana jest ch arak tery sty k a p rą d u ano­

dowego kenotronu (rys. 2) w postaci zależności

h = - f [ V a ) (4)

(2)

10 PRZEGLĄD RADJOTECHNICZNY JMś 3 - 4 wówczas można, na zasadzie rów nania (3), w yzna­

czyć krzyw ą chwilowych wartości p rą d u płynącego przez kenotron jako

i V = / ( 0 15)

a stąd, po splanim etrow aniu, śred nią w artość tego p rąd u /„, a następnie wielkość oporu odbiornika r, jaki musi być w łączony dla otrzym ania w danych w arunkach żądanego napięcia prostow anego V0, zgodnie z równaniem (2).

I.

t. i. dla

7 c s w t — V*

cs w t,

P rzep ły w p rąd u przez kenotron (rys 3) ro z ­ poczyna się w momencie t x gdy s ta je się ua' ^ : 0 a więc z chwilą, gdy

Ą = ' ° (6)

u = - (7)

V

zaś p rąd ten przybiera w artość stałą, rów ną p r ą ­ dowi em isyjnem u całkow item u w m omencie U, gdy

n,i ' lZUfio*

t, j, gdy

7 c s « o i3 - ( 7 # -j-7 o ...) = 0 (8) a więc dla

, 7 » + 7 arlas

c s w i , = p (9)

W okresie czasu t x —■ /j w zrasta p rąd anodowy od 0 do w edług zależności (4).

W ten sposób rów nanie p rą d u anodowego dla półokresu przew odzenia m oże być w yrażone rów ­ naniem

¡ „ =S1 /i* »y r 2 : Í,

i'a = f (t ) ==■ CV'a^^ — C ( 7 CS 10 t 7„) ' 2 ==

1)S (11)

\cso)i2 /

w zakresie od t., do i, nieznacznie odbiega od linji prostej. W ykres rys. 4 dla p rzy k ła d u przedstaw ia zależność

(c s ą ; . _ 1 ) : = / (i) (i2)

\csw i2 I

w założeniu w i2 = 45°, cs to i2 = 0,707.

N a tej zasadzie m ożna przyjm ow ać, iż krzyw a i'a = f [ t ) m a przebieg trapezoidalny, przyczem

średnia szerokość tra p e zu jest

- £0 £n (13)

110)

ty

+

t

2

a^ t t r l

przy w ysokości lec •

W ówczas średni p rą d w yprostow any I 0 zw ią­

zany będzie z p rąd em 7ec i kątem to£0 zależnością Iq . 2 — 7ec, 2 £^0

skąd

(14) Zależność m iędzy napięciem w yprostow anem V„ a am plitu dą napięcia prostow anego V określa się przez przecięcie się kosinusoidy napięcia V

u,z

fc*Oi

\C£>«o-1

f,

fc°o

/

i r*

CC —

R y s. 1.

z lin ją V0 = const n a zasadzie rów nania (6). W i­

dać stąd, iż dla uzyskania żądanego p rą d u I 0 pod napięciem V\, p rzy danej lam pie o p rąd z ie em isyj­

nym całkow itym /fC, niezbędne jest napięcie 7 = (15)

W kenotronaeh stosow anych obecnie do p ro ­ stow ania prądó w o wysokiem napięciu dla celów radiotechniki opór w ew nętrzny jest rzęd u 1000 o- mów, a napięcie anodow e nasycenia rzę d u kilkuset woltów, wielkość względnie m ała w porównaniu z napięciem prostow anem , będącym rzęd u k ilk u lub kilkunastu tysięcy woltów.

Z tego w zględu różnica między* ł t i t, jest zni­

kom o m ata, zaś przebieg p r ą d u w czasie Ą — t, może być p rzy jęty za zbliżony do prostolinijnego, tem bardziej iż k sz ta łt krzyw ej X, f {V Ą jest wklę­

sły*. natom iast k sz ta łt krzyw ei — / (rt jak o części Słnosoidy — w ypukły; zatem k ształt krzyw ej

CSO)£

A żeby uniknąć w prow adzania k ątów w oraz w t-, m ożem y posługiw ać się jedynie kątem £» t.>

przy tem w raz ie p otrzeby m ożna uw zględniać błąd w ynikający z pom inięcia V asaiiV g wobec p rzez w p r o ­ w adzenie fikcyjnego napięcia w yprostow anego

v f f § 7 , - f 1 V a m (16) 2

jako odpow iadającego punktow i kosinusoidy dla t = L.

Będzie wówczas

7 * V ‘

V — ——2— = - _ ( 1 7 ) c s » i tf e s y ,

Rów nam a (14) i (17) o k re śla ją całkow icie wa­

runki p rac y kenotronów .

W urządzeniu prostow nłkow em m am y do czy­

nienia z następującem i -wielkościami m ocy:

1. Moc ¿o prow adzana W s k ła d a ją c a się z:

(3)

No 3 —4 PRZEGLĄD RADJOTECHNICZNY 11 a) m ocy anodowej W a

b) m ocy żarzenia W*

2. Moc użyteczna W„ = V„ 70 3. Moc stra c o n a W , sk ła d a ją c a się z

a) mocy straconej w anodzie W a' b) mocy żarzenia 17*

M am y zależności

W = W a + W k

1 7 , = I7 0'-j-17* (18- Spraw ność bez uw zględnienia tran sform ato ra

Nie w yklucza to oczyw iście zw iększenia a0 poza tę granicę, jeżeli chodzi o uzyskanie w iększe­

go p rądu

17— 17,

albo

W

•'M

= 1 W.

W

17,, = _____

W W 9

W n - l - W k - \ - W a'

Moc doprow adzona do obwodu anodowego W a oblicza się jako

(19)

17„ = 1 i a[ V

dt (

20

)

W obec rów nania (10) p rzy dodatkow em za ło ­ żeniu £,2fi £j £0m ożem y moc W a w yrazić jako

W ,<, == — . 2

f

¡7CC V cs w t } dt

T - ' i - o

2 -

OJ

(21)

Po uw zględnieniu, że T otrzymamy

i scałkow aniu

W a = lec V

snw fj — IecV

sn i:

(22) Moc doprow adzona do obw odu żarzenia lam ­ py, niezb ędn a dla otrzym ania żądanej emisji l , c przy calkowityr

Przy danem napięciu V i p rąd zie emisyjnym obciążeniu katody P* jest ) witym I ec m aximum m ocy p rąd u prostow anego pyL _ y f ^ 7 o f i = 7 , f c s * ~ =

1 pr an cs ad (23)

występuje dla a0 obliczonego z zależności

d W ° 7“ ^ r , n

—— = (cs — *„ sn 70) = 0

“ a o

1- j- dla a0 = c tg a o czyli dla a„ 40"

czemu odpow iada = 0,26 I ec

N atom iast p rzeliczenie na maximum sp ra w ­ ności (bez uw zględnienia 17*;

17*:

h

Moc użyteczna oczywiście będzie 176,;= Ą To

Zatem moc stracona^w anodzie

(28)

(29)

W ' = Wa - 17,, sn ~ ^ L - 7 0 7 0 (30) -tor

(24)

zaś moc całkow ita stracona w lampie

W. = !z ^ -

sn- y — 7„ 7n-j-

W k

71 l e c

Spraw ność 17 , W

w„

Iec V

« o c s a 0

I e c V W 0+ w s

sn a0= a octga0 (25) 1

+

W ,

W~

(31)

(32)

po zróżniczkow aniu daje ctg a0 —

cs*

= 0

ct(j -— sn ^jj cs 2 = sn 2 oc„

5 »

czyli albo

1- j- dla of0 = 0 (26)

J e s t to oczyw iście w y p ad ek nie m ający zna­

czenia praktycznego.

Przeliczenie spraw ności dla m aximum 170 daje

— 51 u ctg 5-0 = 3U"

dla a0 — 40° 7] ^ 6 5 % (27)

W p rak ty c e w y b iera się zazw yczaj kom pro­

mis m iędzy m a x 170 i m a x t], czem u odpow iada

\ między 0 a 40°.

N ajlepsza spraw ność p rzy danej mocy 17„

będzie! w ów czas, gdy 17, będzie możliwie małe.

D la"przedyskutow ania w pływ u całego szeregu czynników na 17, przekształcim y rów nanie (31), biorąc pod uw agę rów nanie (28) oraz (15), O trzy ­ m am y w ów czas

1 7 ,= WkP^ t g - ^ - / u 7 0 + 17* (33)

" WkPh

R ów nanie to p rzed staw ia zależność

1 7 ,= /( 1 7 * ) (34) P rzek ształcając go dalej, otrzym ujem y

1 7 , = 17* A tg ~ — /„ 7 q -f- 17*

w *

*) O b c ią ż e n ie k a to d y p y k a to d o w e " , str . 16.

p a tr z J . G r o s z k o w s k i, „ L a m -

(4)

12 PRZEGLĄD RA DJ OTECHNICZNY Ns 3 — 4

-W. = W k ( A t g £ ■ + 1 )

w k

W a (35)

gdzie A

B = P k V n

(36)

-TC

Pk

zaś A B = W V

II. Dyshusja warunKów pracy ze względu na minimum strat.

D yskusja w yrażenia (35) w skazuje, iż posia­

d a ono minimum. J e s t to oczyw iste, bowiem fi­

zycznie biorąc, przy zbyt małej mocy żarzenia Wk a danem obciążeniu katody Pk, czyli przy małym prądzie emisyjnym I,c dla uzyskania żądanej mocy W 0 przy danem napięciu V 0 kąt a0 staje się duży, co oznacza w zrost s tra t w anodzie. N atom iast przy zbyt dużej mocy żarzenia, a więc dużym lec, kąt a0 staje się mały, a przeto W a' rów nież maleje. Istnieje zatem pew ne najkorzystniejsze Wk dla którego W s osiąga minimum.

7 —'

t V 7

■s< - f

/

A* ¥

Q,<0

f 0.55

W k cs5 W k

a przeto przy A

W 0

I0 = Pk-a°>1 . Wk

71

= const

t-

j. V a J rr ^k ^0

■*o ' o — r ' opl W k

(40)

= const

Aa. opl Wk (411

10 15- 20 2 5 30 R y s. 6

Istotnie, w ykresy W s — f ( W k ) dla różnych w artości A i B, odpow iadających stosow anym w iel­

kościom w technice prostow ników kenotronow ych, przedstaw ione na w ykresie rys. 5, w ykazują p rze ­ bieg tej zależności. W ykresy te są sporządzone jako sum a mocy W a' (krzyw e spadające) oraz mocy Wk (prosta w znosząca się). K ażda z krzyw ych w ypadkow ych odpow iada pew nej mocy u żytecz­

nej W0 .

Dla określenia w artości liczbowej minimum, różniczkujem y rów nanie (35) względem Wk i po­

chodną przyrów nyw ujem y do 0.

Będzie:

d W s A B A B , , „

— A tg — --- -4- 1 =— 0

dWk HA B

(38)

(39)

O czywiście w d a n e j se rjik rz y w y c h W s — *{Wk}

dla A - -const w szystkie m inima Wslezą na liftji prostej, jak to w idać z kształu rów nania

W, = UA (ćł tg « + 1) — — Wk [A tg -lopt -

— A aop, -j- 1) (42) W tym w ypadku najkorzystniejszym , odpo­

w iadającym minimum m ocy traconej w pro stow n i­

ku, rozdział s tra t m iędzy anodę a k atodę jest określony zależnością:

_ W s _ _ W ^ + W k \ Wk . Wk ’ ’

W '

. = m — 1 — A (tg ot0pi — a0p<) (43) Wk

W ykres zależności (tg * — a = = /( a) p rze d sta ­ w iony jest m iędzy innem i n a rys. 8.

Spraw ność dla tych w arunków najkorzystniej­

szych jest:

W n W o 1

Wk żltg^op/- )- !

A tg *opi -f- 1

(44) W 0+ W s

a że z rów nania (37)

v , h 1 Wk CS2 *0p(

przeto '/] = cs2 rJopt

W ykres zależności spraw ności rt od ctopl za po­

średnictw em A podany jest n ar ys. 6, zaś w zależ­

ności od A stosunku na rys. 7.

I ec

Dla pro stow n ik ó w kenotronow ych, dla k tó ry c h A w szerokich granicach stosow ania z a w iera się m iędzy 5 a 30, w yrażenie (43) po siad a w arto ść w a­

h ającą się w granicach 0,435 — 0,480,

(37)

(przy spełnionym w arunku — —* > 0)

F L * d W S

W prow adzając oznaczenie

B — 1

W k ~ 7 przedstaw im y rów nanie (37) jako

a . 1

— tg a =

cs2 a A

Dla danej serji krzyw ych W, = f (HĄ), dla których A — const, rów nanie (39) po rozw iąza­

niu daje pew ną w artość *0pf ■

Zależność a —f (.4) obliczona na zasadzie rów ­ nania (39) podana jest w postaci w ykresu na rys. 6.

Jednocześnie w ynika z rónania (38) dla danej serji krzyw ych A — const, zależność

J j

y / w

y >

-*■ iX

R y s . 8.

W ten sposób najkorzystniejszy rozd ział strat m ożem y uw ażać za sta ły i przyjm ow ać średnio m — 12#0.46, t j. rn^r- 1,5 (45) W urzędzeniach prostow nikow ych kenotronow ych spotykanych dziś w p rak ty c e, energja żarzenia k a to d y jak rów nież energja dla obw odu anodow e­

go czerpane są z jednego i tego sam ego źródła energji pierw otnej, a p rze to cena jed n ostki tych energji jest jednakow a. Zatem m inimum s tra t Ws oznacza jednocześnie m inimum k o sz tó w zużytej energji elektrycznej przy danych w a ru n k a ch ża­

rzenia katody, a więc obciążenia Pk i wynikającej stąd jej trw ałości zk (c . d. n.)

(5)

.Nś 3 —4 PRZEGLĄD R A D IO T ECHNICZNY

W SPÓ ŁPRA CA RADJOW YCH INSTYTUCYJ NAUKOW YCH Z PRZEMYSŁEM RADJOWYM

D. M. Sokolcow.

P an M in ister P rzem ysłu i H andlu, Inż. Eug.

K w iatkow ski, w swojem przem ów ieniu przyw ital- nem na z eb ran iu organizacyjnem p ow stającego T o ­ w arzystw a naukow ego „Studjum T echnologiczne“

pow iedział n a stę p u jąc e słow a: „ J a k p o c z ąte k s t u ­ lecia XIX-go cechuje się w prow adzeniem do p rz e ­ mysłu m aszyny, k tó ra uczyniła w nim zm ianę 0 c h a ra k te rz e epokow ym , ta k chw ila obecna c e ­ chuje się w p row adzeniem do p rzem ysłu nauki, naukowej organizacji pracy, w sp ó łp racy nauki z przem ysłem . I jak nie m ożna było by w stu leciu ostatniem p rze d staw ić sobie należy cie zorganizo­

wanej placów ki przem ysłow ej bez użycia m aszyn w produkcji, ta k w chwili obecnej jest już nie do pom yślenia dobrze zorganizow ana p lacó w k a p rz e ­ mysłowa bez w p ro w ad zen ia do tej organizacji p o d ­ staw naukow ych".

O tóż w tych kró tk ich , lecz nacechow anych głęboką treścią słow ach, sc h ara k te ry zo w a n a jest obecna chw ila przełom ow a — przełom ow a nie ty l­

ko dla przem ysłu, nien au k o w a organizacja któreg o jest obecnie w p ro st nie do pom yślenia, lecz i. dla nauki, specjalnie dla nauk ścisłych i technicznych, które, praw d a, zaw sze w swym rozw oju op ierały się, że ta k pow iem y, na „życiu p rzyro dy ", ale te ra z muszą się zdobyć na szuk anie odżyw czych dla sie ­ bie soków, m iędzy innem i i w p ra k ty c e p rzem y ­ słowej, w zagadnieniach, k tó re sta w ia im do ro z ­ wiązania -przem ysł i placów ki o c h a ra k te rz e e k s ­ ploatacyjnym.

Zdaw ało by się, że ta zdro w a idea w sp ó łp racy przemysłu i nauki, placó w ek przem ysłow ych i z a ­ kładów naukow ych, nie jest bynajm niej nową.

P rzecież już oddaw n a istnieje cały szereg s p e ­ cjalnych szkół technicznych, niższych, średnich, 1 wyższych, k tó re w łaśn ie m ają za zadanie p rz y ­ gotowanie p erso n elu w y k ształco neg o ogólnie i technicznie dla p ra c y p rzed ew szy stk iem w z a ­ kładach p rzem ysłow ych i p rzem y sło w o -h an d lo ­ wych. W iem y tak że, że przem ysł, w dobrym z ro ­ zumieniu w łasnych in teresó w , podtrzym uje te szk o ­ ły, p oniekąd n a w e t sam ich stw a rz a i całkow icie utrzymuje.

J e s t to p raw d ą, lecz nie zupełną, gdy m ó w i­

my o w sp ó łp ra c y nau k i i przem ysłu.

Do czasów n iedaw nych n iera z szkoła k sz ta ł­

ciła technikó w b ez żadnego k o n ta k tu z p rzem y ­ słem. P rzem ysł p o ch łan iał duży p ro c e n t absolw en ­ tów szkoły i sta w ia ł ich niezw łocznie w zu p eł­

nie odrębne w arunk i pracy, o k tó ry ch im w szkole niecnie m ów iono i d aw ał im do ro zw iązan ia z a ­ gadnienia, do k tó ry c h szko ła ich zam ało, żeby nic powiedzieć, w cale nie przy goto w ała. P ersonel techniczny, p rac u jąc y w przem yśle, zry w ał z u p e ł­

nie ze szkołą, i zazw yczaj z n au k ą wogóle, jeśli nie

®ówić o jed n o stk a ch w yjątkow ych. Z dru- giej stron y ludzie nauki, p rofesorow ie i inży n iero ­ wie—teo rety cy , w sw oich p ra c a c h zazw yczaj nie

in teresu ją się przem ysłem , jego zagadnieniam i i potrzebam i, nie in teresu ją się w ta k znacznym stopniu, że p on iek ąd p o d k reślają n aw et to swoje desin teressem en t; przypisują to sobie jako sz cze­

gólną zasługę, że nie m ają nic w spólnego z „pozio­

m ą“ p rak ty k ą .

S k utkiem takiego sta n u rzeczy jest, a w ła śc i­

w ie było, poniew aż te ra z zaczyna się już zm ieniać na lepsze, z jednej stro n y to, że przem ysł o rg ani­

zow any i k iero w an y przez p rzem ysłow ców i h a n ­ dlow ców „czystej krw i", ta k zw anych ludzi p r a k ­ tyki, szed ł drogam i dezorganizacji i nie by ł w y­

starczająco k o n tro lo w an y na po dstaw ie zdrow ych zasad naukow o-inżynieryjnych. Z drugiej zaś stro n y i ludzie, pracując naukow o, oderw ani od p ra k ty k i życia, w ykazują m niejszą w ydajność w p ro d ukow aniu now ych idei i ich przem ysłow o- handlow ego zrealizow ania, aniżeli by to być mogło przy w iększym k o n tak c ie pom iędzy n a u k ą a p rz e ­ m ysłem . In ży n ie r-te o re ty k zam ało przyczyniał się do rozw oju przem ysłu, przem ysł tra c ił in te res i z a ­ ufanie do ludzi nauki, do ich p rac laboratoryjnych.

O czyw iście, że ta k nie pow inno być, że w o­

góle ta k i w adliw y stan rzeczy nie może trw ać długo.

P rzem ysł obecny nie jest chałupnictw em , ani n aw et „m an u fak tu rą", jest to w znacznym stopniu organizm techniczny; n ie k tó re zaś gałęzie p r z e ­ m ysłu, jak naprz. chem iczny, m etalurgiczny i p rz e ­ dew szystkiem elektrotech niczny, są to w p ie rw ­ szym rzędzie organizm y techniczne i n aw et n a u ­ k ow o-techniczne. P o w sta ły bow iem one z z a sto ­ sow ania w p ra k ty c e teorji naukow ych, często zu- .pełnie od życia pozornie oderw anych. K orzystają one z sił i zjaw isk przyrody, do k tó ry c h ludzkość doszła nie w d ro dze p ra k ty k i zwyczajnej, lecz d ro ­ gą nauk i teo rety czn ej i laboratoryjnej. Z asto so ­ w anie p rak ty c zn e i przem ysłow e tych zjaw isk i sił w ym aga stałego dalszego ich studjow ania ta k w la- b o rato rja c h z ak ład ó w przem ysłow ych, jak rów nież i poza ram am i, zaw sze w ązkiem i, danej placów ki przem ysłow ej, — w lab o rato rjach specjalnych z a ­ k ład ó w naukow ych, n a w e t w organizacjach zb ioro ­ w ych i m iędzynarodow ych.

T a gałęź techniki i przem ysłu, k tó ra nas n aj­

w ięcej obchodzi, rad jo tech n ik a i przem ysł rad io ­ techniczny, jest m oże najw ięcej ze w szystkich in ­ nych dzieckiem czystej nauki. Je j pierw sze p o d ­ staw y naukow e, jako ideje przew odnie, p o w stały w głowie „czystego" te o re ty k a — m ate m a ty k a i fizyka, jej pierw sze zjaw iska b yły w y k ry te w la- b o rato rjum fizycznem, jej dalsze p o dstaw y ro zw i­

n ięte b y ły ta k samo w lab o ra to rja c h zak ładó w naukow ych i dopiero m yśli zupełnie sk ry sta liz o ­ w ane, zrealizow ane w p rzy rząd ach i urządzeniach laboratoryjnych, znalazły zastosow anie p ra k ty c z ­ ne. Od tej chwili teorja i p ra k ty k a radjotechnicz-

(6)

na idą rę k a w rękę, w sp ierając się wzajem nie, nau k a jednak stale postępuje na czele.

S kutkiem tego niesposób w ystaw ić sobie chociaż by n aw et średni zak ład radjoprzem ysłow y, k tó ry nie posiadał by dobrze zorganizow anego la- boratorjum o c h a ra k te rz e często n aw et w ybitnie naukow ym , w k tóry m pracu ją w ybitne poniekąd siły naukow e. B ardzo często te w yb itn e siły nau­

kowe, pozostają nadal w swoich z a k ła d a ch n a u k o ­ wych w P olitechnikach, U niw ersytetach , In sty tu ­ tach R adiotechnicznych i t, p., gdzie pracują n ad rozw iązaniem zagadnień, staw ianych im przez przem ysł, przyczem sami k o rzy stają z m ożli­

wości, k tó re dają przem ysł i radjofonja, dla spraw dzenia swych myśli i b a d ań laboratoryjnych drogą szerokiej praktyk i.

T ak a ścisła w sp ó łp raca c h a rak tery zu je p rz e ­ dew szystkiem przem ysł i n au k ę niem iecką, z a ­ w dzięczającą tem u swój w sp an iały rozwój i sw o ­ je czołow e stanow isko w E uropie. J a oso­

biście dobrze zapoznałem się z tym stanem rzeczy podczas m oich studjów n a P olitechnice C harlotenburgskiej i stały ch w yjazdów do N ie­

miec w spraw ach radiotechnicznych. Pam iętam swoje rozm ow y na ten tem a t z szeregiem p ro fe ­ sorów i przem ysłow ców niem ieckich. Pisałem 0 tern nieraz, zw racając na to uw agę czynników m iarodajnych. O tóż m am p rzed sobą swój a rty k u ł z ro k u 1913, napisany z pow odu zgonu jed ­ nego z założycieli radio techniki niem ieckiej, p r o ­ fesora Politechniki C harlotenburgskiej, Adolfa Slaby‘ego. W tym arty k u le zaznaczam , że prof. A.

Slaby, pracu jąc jednocześnie i jako p rofesor i jako inżynier w zakładzie przem ysłow ym u ojca e le ­ k tro tech n ik i niem ieckiej W e rn e ra Siem ensa, był zaw sze w ielkim zw olennikiem w sp ó łp racy p ro fe ­ sorów w yższych szkół technicznych i przem ysłu technicznego. „T rzeb a uznać głęb o ką p ra w id ło ­ wość takiego poglądu n a spraw ę, u nas (w Rosji) n iestety m ało p opularnego p o śró d czynników , od któ rych zależało b y w p row adzenie jego w życie"

(str. 158).

Popularyzując tą ideę w sp ó łpracy nauki 1 przem ysłu, n ap o ty k ałem często nie tylko na n ie­

zrozum ienie doniosłości spraw y, lecz na pew ną chorobliw ą psychologję, k tó rą m ożna s c h a ra k te ry ­ zow ać w tak ic h słow ach: „nie -wypada p ro feso ro ­ wi, lub inżynierow i, zajm ującem u jakieś urzędow e stanow isko, w chodzić w k o n ta k t z przem ysłem , lub handlem ". Na przem ysł i handel istniał pogląd jako na coś niższego. Pozatem sfery rz ą ­ dow e rosyjskie b ały się, że z tej w sp ó łpracy p o ­ w stanie niesum ienne tra k to w a n ie obow iązków służbow ych, łapow nictw o i t. p. U nas w Polsce jest lepiej, ale nie w szyscy m oże są m ocno o tern przekonani, że w sp ó łp raca jest niew ątpliw ie k o ­ nieczną.

Lecz zdrow a, ko nieczna dla życia i dla rozw o­

ju przem ysłu oraz nauki idea. zwycięży. W Rosji pionerem tej sp raw y była P olitech n ik a Piotro- grodzka, w k tó rej w y kład ałem ogólny kurs radiotech n ik i w ciągu S-miu lat od roku 1909 do 1917. P o litech n ik a P iotrogrodzka, opierając się z jednej stro n y na poglądach swego z a ło ­ życiela M inistra S k arb u Hr. S. W itte, zw olennika takiej w spółpracy, w ychodząc z drugiej strony.

14 PRZEGLĄD RA DJ M 3 —4

z zało żenia jak najściślejszego zw iązku -wyższej uczelni technicznej z całem życiem techniczno - gospodarczem kraju, nie tylko nie zab ro n iła sw o­

jem u p ersonelow i profeso rskiem u p raco w ać w przem yśle i wogóle w p ra k ty c e poza m uram i Politechniki, lecz p o p iera ła tą ich p racę, naw et w ym agała jej. Z drugiej stro n y sk u p iała ona u sie­

bie w gronie profesorskiem w yb itne siły p ra k ty c z ­ ne, inżynierów z przem ysłu, prow ad zących roboty w m iastach, ziem stw ie i t. p., k tó re zaznaczyły się w łaśnie jako w ybitne siły p rak ty czn e.

Ideę tej zdrow ej i niezbędnej dla rozwoju przem ysłu w spółpracy sił nauk ow y ch i zakładów przem ysłow ych, n ieraz poruszałem i tu w Polsce, m iędzy innem i w w yw iadzie ze m ną n a łam ach jednego z pierw szych zeszytó w tygodnika Radjo, około 3-ch lat temu.

P o w sta łe w ostatn ich czasach nauk ow e insty­

tucje radiotechniczne, m ają jako jedno ze swych zadań w łaśnie w sp ó łp racę z przem ysłem . P re ­ zydent jednej z najstarszych instytucyj tego ro­

dzaju, m ianow icie In sty tu tu R adjoinżynierów w S tan ach Zjednoczonych, ta k dobrze wszystkim nam znanego ze swojego pism a perjodycznego,

„Proceedings of T he In stitu te of R adio Engineers".

— pan A lfred N. Goldsm ith, jednocześnie jest G łów nym Inżynierem w ydziału radjofonicznego Spółki „R adjo C orporation of A m erica" i w ten sposób w swojej osobie realizuje tą w spółpracę, o k tó rej mowa, w przem ów ieniu swoim na dorocz- nem w alnem zgrom adzeniu Sekcji R adjo N arodo­

wego Z w iązku P rzem ysłu E lektrotechnicznego w Chicago, na tem a t w sp ółp racy tego Instytutu z przem ysłem , mówi: „Pragnieniem Dyrekcji In sty tu tu jest, a żeb y w ygody i m ożliw ości, które on posiada, b yły jak najpełniej w ykorzystane przez p rzyjacielską w sp ó łp racę z zrzeszeniami przem ysłow em i w tym celu, by zabezpieczyć ra­

diotechnice jaknajszybszy p o stę p “ .

Do tego sam ego d ąży i po w stająca u nas w P olsce placó w ka techniczno-naukow a —; Insty­

tu t R adiotechniczny, w sta tu c ie k tó reg o czytamy, że celem In sty tu tu jest zastosow anie przem ysłowe radiotechniki, norm alizacja i t. p.

P rzechodząc teraz do om ów ienia szczegółów tej w sp ółp racy instytucyj naukow ych radjowych z przem ysłem , pozw olę sobie znow u zw rócić się do przem ów ienia p ana Al. G oldsm itha i przede:

w szystkiem podkreślić, że w y b ó r tego tem atu dla u roczystego przem ów ienia na dorocznem walnem zeb ran iu ta k pow ażnej i m ocnej organizacji jak N arodow y Z w iązek Przem ysłow ców E lek tro tech ­ nicznych w S. Z. Am. Północnej, w skazuje na aktu­

alność tego zagadnienia, żywo interesu jąceg o bar­

dzo rozw inięty przem ysł radjo techn iczn y w Ame­

ryce.

O tóż p. Al. Goldsm ith, zaznaczył przede­

w szystkiem , że -wypowiada on pogląd nie tylko swój, lecz w szystk ich członków D yrekcji Instytutu i w skazuje dalej na c z te ry k ieru n k i m ożliw ej i p°' żądanej w sp ó łp racy In sty tu tu Radjoinżynierów z przem ysłem i jego zrzeszeniam i, a mianowicie:

I. U dział ze stro n y inżynierów przem ysło­

w ych w posiedzeniach odczytow ych In sty tu tu , któ­

re są jednym ze sposobów szkolenia inżynierów

(7)

•Ns 3 - 4 . PRZEGLĄD RA DJ 0TECHN1CZNY 15

„ J e s t zupełnie zrozum iałem , że przyszli radio- inżynierow ie osiągną n ale ż y ty poziom w y k sz ta łc e ­ nia i w p raw y technicznej przez uczęszczanie na posiedzenia n au ko w e In sty tu tu i przez studjow anie jego publikacyj.

M łodzi inżynierow ie zaczną w cześniej, czy później praco w ać na p laców kach przem y sło ­ wych i te w iadom ości, k tó re oni n ab ęd ą, ch o ciaż­

by jako słuchacze n arazie, na posied zen iach o dczy­

towych In sty tu tu , oraz p rzez studjow anie a rty k u ­ łów w „P roceed ing s" i p rzez obcow anie z innem i inżynieram i na posiedzeniach, stan o w ią niby n ie ­ odczuwalny, lecz b ard zo rea ln y d o ro b ek dla firm, w k tó ry c h b ę d ą pracow ać.

D latego, odw rotnie, jest obow iązkiem człon­

ków sp ó łek p rzem ysłow ych inform ow ać w czas ogół radjoin ży n ierów o now ych m eto d ach i u k ła ­ dach, w y p raco w an y ch w ich organizacjach, przez odpow iednie odczyty na po siedzeniach In sty tu tu R adjoinżynierów , poniew aż drogą inform acji te c h ­ nicznych inżynierow ie dzisiejsi przyczyniają się do stw arzania k a p ita łu technicznego inżynierów ju­

tra, k tó rz y p rac u jąc w przyszłości w różnych z a ­ kładach przem ysłow ych, o ddad zą z pow rotem i z dużym p ro cen tem to, czego się nauczyli. Z tych względów placów ki przem ysłow e pow inny być z a ­ interesow ane w w ygłaszaniu odczytów p rze z sw o­

ich praco w n ik ó w o now ych urząd zen iach i m e to ­ dach fabrykacji.

II. U dział ze stro n y inżynierów p r a k ty k a n ­ tów w pu blikacjach naukow o -tech n iczny ch In sty ­ tutu.

W skazaw szy na c h a ra k te r publikacyj In sty tu ­ tu — pism o p erjodyczne „P ro ceed in g s", k siążk ę norm („S tan d ard s H and Book"), roczn ik (Year Book) o raz „In dex ", — m ających często znaczenie ogólne, p o d k reśliw szy dalej, że inżynierow ie p ra k ­ tycy, k tó rz y czy tają te zasad nicze arty k u ły , k tó re w ta k dużej liczbie um ieszcza się n a łam ach „ P ro ­ ceedings", n ap ew no dużo z nich sko rzy stali w sw o­

ich p rac a c h przem ysłow ych. A. G oldsm ith mowi, że „R adjo fabryk anci m ają obow iązek i przyw ileje ułatwiać, n a w e t ko sztem czasu i w ydatków , o p ra ­ cowanie o d czy tó w technicznych przez sw oich p r a ­ cowników lab o rato ry jn y ch i inżynierów . In sty tu t zaś m a obow iązek ogłaszać ten m ate rja ł i w ten sposób czynić go dostęp nym dla w szystkich".

Lecz zdając sobie sp raw ę z tego, że u p rz e ­ mysłowca często m ogą p rzew aży ć m otyw y re k la ­ mowe, nic w spólnego ze zdrow ym rozw ojem n a u ­ ki i p rzem y słu nie m ające, p. A. N. G oldsm ith zwraca się do zeb ran y ch przem y sło w có w z o strz e ­ żeniem: „ In sty tu t R adjo-Inżynierów w sw oich s ta ­ raniach o głaszania pow ażnych i zdrow ych infor­

macji technicznych, z jakiego by źró d ła one nie pochodziły, idzie drogą, na k tó re j pow inien zn a­

leźć p o dtrzym anie ze stro n y zrzeszeń fab ryk an tów . O dpow iedzialni zaś radjo fabryk an ci, powinni wspólnie un ik ać p ub liko w an ia niby cudow nych, lecz nie w yp rób ow any ch w p rak ty c e, w ynalazków 1 dziedziny radja.

Przez sw oje pow ażne i ścisłe opisy no­

wych u rzą d z e ń lub m etod, dow iedli by oni, że uważają za szkodliw e nad u żyw anie zaufania p u ­ bliczności p rzez w ygórow ane i nie na czasie poda-

ne opisy zwyczajnych- lub też nieuzasadnionych zmian, istniejących u rządzeń lub m etod. Pow ażni rad jo fab rykanci S tan ów Zjednoczonych byli zaw ­ sze, b ard zo niezadow oleni z każdego pism a te c h ­ nicznego, k tó re nie odpow iadało pow ażnym w y ­ m aganiom w dziedzinie obsługi publiczności, bądź w om ów ieniu naukow ych i technicznych postępów , um ieszczając na sw oich łam ach w yniki p rz y p a d ­ kow e, niepow ażne, bądź — w ątpliw e. In sty tu t R adjoinżynierów najzupełniej z tern się zgadza i będzie w swoich publikacjach p o stęp o w ać zdrow ą drogą".

III. W sp ó łp ra ca w dziedzinie norm alizacji, przed staw iającej ró w n ież w spólny in te res dla n a u ­ ki i przem ysłu.

N orm alizację p. A. G oldsm ith rozum ie w sz e ­ rokim znaczeniu słow a: 1) język radjow y, — ter- m inologja, określenie pojęć, sym bolizacja; 2) m e­

tody badań, 3) opracow anie w aru nkó w tech n icz­

nych, 4) norm alizacja w ym iarów i k onstrukcji, 5) norm y obliczeniow e k osztó w produkcji, — to w szystko pow inny obejm ow ać p rac e norm aliza­

cyjne.

D la p ra c norm alizacyjnych In sty tu t stw orzył specjalny K o m itet Norm, k tó ry u sk u teczn ia i p u ­ blikuje p ra c e In sty tu tu w tej dziedzinie.

N a p o dstaw ie szeregu listów , w ym ienionych p rzez ten K om itet Norm z pew n ą liczbą m ia ro ­ dajnych i zain tereso w an y ch w tych p racach osób, m ów ca u sta la n a stęp u jący podział p ra c no rm aliza­

cyjnych pom iędzy In sty tu tem a Przem ysłem . In sty tu t R adjoinżynierów zajm ie się:

1) Term inołogją, określeniam i i symbolami, 2) M etodam i b a d ań m ate rja łó w i a p a ra tó w w celu w yznaczenia ich głów nych cech c h a ra k te ­ rystycznych. T a p ra c a m oże m ieć c h a ra k te r p o ­ rad co do sposobów b ad an ia i t, p. lub też będzie to o p raco w anie znorm alizow anych, ściśle o k reślo ­ nych sposobów badań, jako w spólnej podstaw y dla p o rów nania m aterjałów , w ykonania i w łasn o­

ści ap arató w .

P rzem ysł zajm ie się:

1) N orm alizacją w ym iarów i danych c h a ra k ­ tery sty czn y ch ap arató w , ażeby m ożna było łatw o w ym ieniać m echaniczne i elek try czn e części s k ła ­ dow e a p a ra tó w .

2) O pracow aniem norm dla obliczenia k o sz ­ tów w łasn ych produkcji.

M ów ca, oczywiście, dobrze rozum ie, że w tej ta k now ej dziedzinie, obecnie jeszcze nie m oże być zrobiony o sta te cz n y i zupełnie ścisły podział p rac norm alizacyjnych, ale podkreśla, że te zasady ogólne, na k tó ry c h on się opiera, zaw sze były uw zględniane przez w iększość organizacyj, tak n aukow ych jak rów nież przem ysłow ych.

K om itet Norm In sty tu tu w spółpracuje z o d ­ pow iednim K om itetem E lektrotechnicznym , oraz z ogólno A m erykańskim Inżynieryjnym K om itetem Norni', jako w yższą instancją w tej dziedzinie.

IV. W reszcie, jako na o sta tn ią dziedzinę w sp ó łp racy In sty tu tu z przem ysłem , w skazuje p. A. G oldsm ith na w spólne ich z a in te re so ­ w anie w praw idłow ej, n a n aukow ych i p rak ty czn ie zdrow ych zasadach ustalonej, technicznej radjore- gulacji, rozum iejąc pod tern: 1) p rac e p rzy g o to ­ w aw cze dla rozpo rząd zeń adm inistracyjnych oraz

(8)

16 PRZEGLĄD R A D IOTECHNICZNY .Nfe 3—4 ustaw praw nych w dziedzinie regulacji radjofonji;

2) problem gęstości radjostacyj nadaw czych, p ra ­ cujących bez w zajem nego p rzeszk ad zan ia w d a ­ nym rejonie; 3) udział przez swoich p rze d staw i­

cieli w ogólnopaństw ow ych oraz m iędzynarodo­

w ych konferencjach radjow ych i t. p. i t. p.

O tóż w e w szystkich tych dziedzinach zdrow e podstaw y i w ym agania naukow o-techniczne i prze- m ysłow o-praktyczne, b ęd ą lepiej w ysłuchane i w ięcej uw zględniane, jeśli b ę d ą w ychodzić ze w spólnego źródła naukow o-przem ysłow ego,

k tó re uprzednio skoordynuje, czasam i może i sprzeczne z n a u k ą i interesam i ogółu spo łeczeń ­ stw a, żądania poszczególne.

Na zakończenie chciałbym pow iedzieć razem z p. A. G oldsm ith‘em, że nie w ątpię, że ap el do w sp ó łp racy przem ysłu z nauką, będzie usłyszany p rzez p rzedstaw icieli przem y słu radjow ego P o l­

skiego. Przyjm ując udział w p rac a c h Instytutu, przem ysł przyczyni się do szybkiego i zdrow ego dalszego rozw oju R adjotechniki i Radjofonji w Polsce.

I N F O R M A C J E

N O W E S U K C E S Y K O M U N I K A C J I „ B E A M 'O W E J "

S y s t e m k r ó t k o f a lo w e g o j e d n o k ie r u n k o w e g o n a d a w a n ia 1 o d b io r u T o w a r z y s t w a M a r c o n i's W ir e le s s T e le g r a p h C o.

w L o n d y n ie z y s k a ł o b e c n ie s ł a w ę w s z e c h ś w ia t o w ą . P r z e s z ło 5 0 s t a c y j t e g o s y s t e m u r o z r z u c o n y c h p o c a łe j k u li z ie m s k ie j, p r z e s y ła s e t k i t y s i ę c y i n a w e t m iljo n y s ł ó w d z ie n n ie .

D z ię k i z n a c z n y m s u k c e s o m „b ean T u " p o w s t a ł w ie lk i k o n c e r n k a b lo w o -r a d j o w y M a r c o n i'e g o w L o n d y n ie .

N ie o d r z e c z y z a t e m b ę d z ie z e s t a w i ć w k ilk u s ło w a c h g łó w n e z a le t y te g o s y s t e m u i z o b a c z y ć ja k ie p r a k ty c z n e r e z u lt a ty w y k a z a ł t e n n o w y s y s t e m r a d jo k o m u n ik a c ji.

S y s t e m „ b e a m 'o w y " p o s ia d a ja k % vykazała p r a k ty k a n a s t ę p u ją c e z a le t y :

1. N ie z b ę d n y k a p it a ł in w e s t y c y j n y j e s t z n a c z n ie m n ie j ­ s z y m n iż p r z y in n y c h s y s t e m a c h .

2. S ta c je b e a m 'o w e m o g ą p r a c o w a ć p r z y u ż y c iu d a l e ­ k o m n ie js z y c h m o c y , d z ię k i c z e m u p o w s t a j e d u ż a e k o n o m ja w e k s p lo a t a c j i.

3. S y s t e m b e a m 'o w y f a k t y c z n ie d a je m o ż n o ś ć n a j ­ s z y b s z e j k o m u n ik a c ji 100 — 2 0 0 s ł ó w n a m in u tę . S z y b k o ś ć ta je s t o g r a n ic z o n ą w ła ś c i w o ś c i a m i u r z ą ­ d z e ń m a n ip u la c y jn y c h i r e g is tr u j ą c y c h o r a z o d p o ­ w ie d n ic h lin ij p o łą c z e n io w y c h .

■1. K ie r o w a n ie fa l w je d n y m k ie r u n k u d a je m o ż n o ś ć je d n o c z e s n e j p r a c y k ilk u s t a c y j n a t y c h sa m y c h lub b lis k ic h fa la c h b e z w z a j e m n e g o p r z e s z k a d z a n ia . 5 . J e d n o k ie r u n k o w y o d b ió r d a je w i ę k s z ą p e w n o ś ć o d ­ b io r u , d z ię k i z r e d u k o w a n iu d o m in im u m w s z e lk ic h m o ż liw y c h p r z e s z k ó d .

6. S t a c j e b e a m 'o w e m o g ą b y ć u ż y t e d o d a le k o s ię ż n e j te le fo n ji.

7. K a ż d a a n te n a b e a m 'o w a d a je m o ż n o ś ć w i e l o k r o t ­ n ej t e le g r a fji, t. j. j e d n o c z e s n e g o n a d a w a n ia n a tej s a m e j a n t e n ie k ilk u d e p e s z .

A n t e n y b e a m 'o w e p o z w a la j ą r ó w n ie ż na n a d a ­ w a n ie i o d b ió r n a te j sa m e j a n te n ie d e p e s z t e l e ­ g r a fic z n y c h i tr a n s m isy j t e le f o n ic z n y c h j e d n o c z e ś n ie b e z j a k ic h k o lw ie k w z a j e m n y c h p r z e s z k ó d .

8. S y s t e m b e a m 'o w y m o ż e b y ć u ż y ty m d o p r z e s y ­ ła n ia o b r a z ó w z o g r o m n ą s z y b k o ś c ią n a d o w o ln e o d le g ło ś c i.

W s z y s t k o p o w y ż s z e z o s t a ł o p o t w ie r d z o n e lic z n e m i d o ­ ś w ia d c z e n ia m i i r e z u lt a ta m i p r a c y in s t n ie ją c e g o już p r z e s z ło 2 la ta b e a m 'u .

J a k w id z im y j e s t to d o n io s ły r e z u lt a t i o g r o m n y r o z w ó j tej n o w e j g a ł ę z i k o m u n ik a c ji d a le k o s ię ż n e j .

B a r d z o c i e k a w ą j e s t b r o s z u r a T - w a M a r c o n i (P a m p h le t

W y d a w c a : W y d a w n ic tw o c z a s o p ism a P r z e g lą d E le k tr o te c h n ic z n y " , s p ó łk a z o g r a n ic z o n ą o d p o w ie d z ia ln o ś c ią . S p . A k c . Z a k ł . G r a f. „ D r u k a r n i a P o l s k a , W a r s z a w a , S z p i t a l n a 12.

N r. 242) p o d n a z w ą „ T h e M a r c o n i s h o r t - w a v e b e a m s y s te m '', P o w y ż s z e c i e k a w e d a n e z a c z e r p n ą łe m z e w s p o m n ia n e g o

w y d a w n ic t w a . J • P le b a ń s k i.

KOMUNIKAT INSTYTUTU RADJOTECHNICZNEGO

P r a c e p r z y g o t o w a w c z o - o r g a n iz a c y j n e K o m it e t u O rg a ­ n iz a c y j n e g o I n s ty tu tu R a d j o t e c h n ic z n e g o w W a r s z a w ie , d z ię ­ k i s z e r o k ie m u p o p a r c iu i z r o z u m ie n iu id e i I n s ty t u t u p rzez o d p o w ie d n ie c z y n n ik i r z ą d o w e i s p o ł e c z n e , p o stę p u ją w s z y b k ie m t e m p ie n a p r z ó d , t a k ż e ju ż w p o c z ą t k u m arca b. r. n a s t ą p i o t w a r c ie i p o ś w i ę c e n i e I n s ty tu tu i z w ią z a n a z tern U r o c z y s t a A k a d e m ja k u u c z c z e n iu 1 0 - le c ia p o lsk iej r a d jo te c h n ik i, o r a z p ie r w s z e W a ln e Z g r o m a d z e n ie c z ło n k ó w I n s ty tu tu .

W z w ią z k u z tern z o s t a ł a u k o n s t y t u o w a n a sp e c ja ln a K o m isja d la z o r g a n iz o w a n ia p o w y ż s z y c h u r o c z y s t o ś c i.

P ie r w s z e p o s i e d z e n i e K o m is ji o d b y ł o s i ę w d n iu 18 b . m. w lo k a lu I n s ty tu tu p r z y u l. M o k o t o w s k ie j N r. 6.

N a p o s ie d z e n iu z o s t a ł u s t a lo n y n iż e j p o d a n y p rojek t p r o g r a m u p o ś w i ę c e n i a i U r o c z y s t e j A k a d e m ji:

1) P r z e m ó w ie n ie p o w it a ln e P r e z e s a C e n t r a ln e g o Ko­

m ite t u P o ls k ic h Z r z e s z e ń R a d io t e c h n ic z n y c h .

2) P r z e m ó w ie n ie p o w it a ln e P r e z e s a K o m it e t u O rgan i­

z a c y j n e g o In s ty tu tu .

3) P r z e m ó w ie n ie p o w it a ln e p r z e d s t a w i c i e l i R z ą d u oraz d e l e g a t ó w I n s ty tu c y j s a m o r z ą d o w y c h , s p o ł e c z n y c h , nauko w y c h i t. d.

4) O d c z y t p o d t y tu łe m „ Z a r y s h is t o r y c z n y p o w sta n ia I n s ty tu tu , j e g o c e l e i z a d a n ia " .

5) S p r a w o z d a n ie z o r y g in a ln y c h p r a c n a u k o w y c h wy­

k o n a n y c h w I n s ty t u c ie już w c z a s ie je g o o r g a n iz a c ji.

6) A t r a k c je r a d jo w e .

P o U r o c z y s t e j A k a d e m ji n a s t ą p i o t w a r c ie p ie r w sz e g o W a ln e g o z g r o m a d z e n ia C z ło n k ó w I n s ty t u t u z n a stęp u ją c y m p o r z ą d k ie m o b r a d :

1) S p r a w o z d a n ie P r e z y d ju m K o m it e t u O r g a n iz a c y jn e g o . 2) S p r a w o z d a n ie K ie r o w n ic t w a B u d o w y I n s ty tu tu . 3) Z a t w ie r d z e n ie b u d ż e tu i p la n u d z ia ła ln o ś c i n a rok n a s t ę p n y .

4) P r z y ję c ie s t a t u tu .

5) P r z y j ę c ie c z ło n k ó w I n s ty tu tu . 6) W y b ó r W ła d z I n s ty tu tu ,

a) K u r a to r ju m , b) K o m isji R e w iz y jn e j.

C a ły p r z e b ie g u r o c z y s t o ś c i p o ś w i ę c e n i a i A k a d em j1 b ę d z i e t r a n s m ito w a n y p r z e z s t a c j e n a d a w c z e „ P o l s k i e g o R a d ja " .

D o k ła d n y te r m in i p r o g r a m u r o c z y s t o ś c i z o s t a n ie opra­

c o w a n y ' ,i o g ło s z o n y w n a jb liż s z y m c z a s ie . .

K o m i t e t O r g a n i z a c y j n y -

Cytaty

Powiązane dokumenty

noszące około 40 tysięcy funtów angielskich rocznic (około 1,? iniłioua złotych), przeznaczone zostały na poszukiwanie sposobów, unieszkodliwiających zakłócenia

malnej opłaty za licencje, podobno 100 000 dolarów rocznie. N a pierw szy rzut oka zdaw ałoby się, że przez takie staw ienie sprawy, Radiocorporation zabija przem

bo bardzo trud nych do uw zględnienia we w zorach w yprow adzonych teorety czn ie, posiada niem ałe znaczenie techniczne, gdyż ze względów fabryka- cyjnych k sz ta

silne pole stacji lokalnej o pulsacji co, oraz słabe — stacji odległej, o pulsacji ton, jeśli aparat (to zn. jego obwody rezonansowe) nastrojony jest na pul-

R adjotechnicznego znakomicie pracującego w zak resie zagadnień specjalnych h- dotychczas b rak placów ki badaw czej dla potrzeb całego rynku, a nasze w yższe

L'auteur démontre que dans le s cas de deux circuits couplés rigoureusem ent accordés il y a une valeur limite de rendement qui ne peut pas être depa ssée,

[r]

Im w iększa jest pojem ność, tem lep sze jest w yrów nanie napięcia w yprostow anego, zaś ze w zględu na bezw ładność układu pojem ność C, indukcyjność L i