PRZEGLĄD RADIOTECHNICZNY
ORGAN STO W A RZYSZEN IA RADJO TECH N IKÓ W POLSKICH
Pod naczelnym kierunkiem prof M PO ŻA RYSK1EG O .
Rok VII. 1 M a r c a 1929 r. Z e s z y t 5 - 6
Redaktor por. S T E F A N JA S IŃ S K I. W arszaw a, M arszałkow ska 33 m. 11. tel lśO-45
S O M M A I R E .
Le rôle des inventions et des brevets dans le progrès de la radiotechnique p ar J ó z e f Plebański ing. electr.
L e re tresseur à kenotrones et son exploitation t suite et fin) p ar Ja n u sz G r o :z':ow ski, I E. D. Sc. L'auteur étudie les conditions les plus économ iques du trav ail'd 'u n redresseu r à kenotrones en considérant les frais de l ’énergie électrique ainsi que ceux des lam pes, Eusuite il fait la discussion sur les données électriques indiquées p ar certain es m aisons dans leurs catalogues.
Revue documentaire; Bulletins
W YNALAZKI I PATENTY RADJOW E I ICH ZNACZENIE W ROZWOJU RADJOTECHNIKI.*)
lnż. Józef P le b a ń sk i.
W ynalazczość jest jedną z najbardziej cen
nych w łaściw ości ludzkiej rasy. W ciągu wielu tysięcy lat pracy i zm agania się z życiem w yna
lazczość człow ieka posunęła daleko więcej jego cywilizację, niż inne umysłowe i fizyczne zdolno
ści, któremi człowiek został obdarzony.
Obecna cywilizacja stworzoną została przez genjusz wynalazczy człow ieka i w życiu społe
czeństw nowoczesnych, wynalazki odgrywają pierwszorzędną rolę. Rzeczyw iście, bardzo dużo rzeczy, które codzień widzimy i używamy, zostały w swoim czasie „w ynalezione“ , np. pług, maszyna do pisania, telefon, tramwaj, samochód, samolot, żarówka elektryczna, dzwonek elektryczny, radjo- aparat i t. d.
Życie kulturalne nowoczesnego społeczeństw a wymaga coraz więcej ulepszeń, coraz większego i szybkiego postępu, jednem słowem, coraz więcej ..wynalazków“ . W ynalazki były dotychczas i są dziedziną pracy przeważnie czysto indywidualnej.
Jest to dziedzina, w której każdy człowiek, bez różnicy narodowości, religji, koloru skóry, stan o
wiska społecznego i t. d,, może zrobić co tylko zechce i co potrafi. Zbiorowych w ynalazków fak tycznie mamy bardzo m ało; nawet wynalazki, zgłaszane przez firmy, są przeważnie dziełem po- ledyńczych osób: inżynierów, robotników i t. d.
Każdy twórca nowej rzeczy, każdy wynalazca chce i powinien być za swoją pracę wynagro
dzonym i to należycie wynagrodzonym, albo
wiem praca w ynalazcy jest zupełnie niewspół
mierną z pracą zw ykłą; o ośmiogodzinnym dniu pracy żaden w ynalazca nie myśli, rozgorączkow a
ny swoją ideą, pracuje często niedosypiając i nie
dojadając całe lata, aż po wielu wysiłkach uda się stworzyć rzecz pożyteczną. J a k mówi hdison, jeden z genialniejszych w ynalazców:
»w każdym w ynalazku mamy jeden procent ins
piracji i 99 procent transpiracji". W czasach daw nych, gdy nie znano praw a patentowego, jedynym sposobem eksploatow ania wynalazku — było ukry
wanie; go i fabrykow anie danego przedmiotu w ten _
sposób, żeby o metodach fabrykacji nikt nic nie wiedział. Rezultatem tego było to, że z biegiem czasu odpowiednie wynalazki wraz ze śm iercią osób, które je stworzyły, ginęły w zapomnieniu;
w ten sposób stracono metodę fabrykacji osław io
nej stali dem asceńskiej, oraz egipski sposób b a lsa mowania.
A żeby zapewnić całej ludzkości korzystanie z wynalazków pojedyńczych osób i z drugiej stro
ny, żeby dać możność tym osobom należytego wy
nagrodzenia za ich pracę — stworzono we w szyst
kich państw ach prawo patentowe. Z asadą tego praw a jest ogłoszenie wynalazku w ten sposób opisanego, żeby każdy po przeczytaniu jego mógł takow y wykonać, z równoczesnem nadaniem w y
nalazcy monopolu eksploatacji, względnie fabry
kacji danego, wynalezionego przez niego przed
miotu na przeciąg np. 15 lat. W ten sposób wy
nalazca może być wynagrodzonym za sw oją p ra
cę, z drugiej strony, po wygaśnięciu patentu, w y
nalazek staje się w łasnością całej ludzkości, lin lepszem jest prawo patentowe w danym kraju, im ściślej jest przestrzeganem , im surowiej są karane osoby w ykraczające przeciwko temu prawu, tem większym jest ekonomiczny i kulturalny rozwój danego kraju: tak jest np. w Stanach Zjednoczo
nych, tak jest w Anglji, Niemczech i t. d.
Źródłem obecnych praw patentowych we wszystkich krajach, są odnośne praw a angielskie z roku 1200. Zasadniczą ideą tych praw było d ą
żenie przez udzielenie patentu, nietylko zapew nienia materjalnych korzyści wynalazcy, ale także zabezpieczenie istnienia wynalazku, lub odkrycia po śmierci wynalazcy. Od 1200 roku system pa
tentowy stale się w Anglji rozwijał (z m ałą przer
wą, podczas panowania króla Ja n a i Henryka III), opierając się na prawach, wypływających z t. zw.
M agna Charta 1215 r. i praw a o monopolach („Sta- tute of M onopolies“ ) z r. 1610 (Rozdział 6-ty).
Obecnie system patentow y przyjęty jest przez
*) Odczyt wygłoszony w S. R. P. dn. 13 cze rw ca'1928 r.
26 PRZEG LĄD R A D J0T EC H N 1C Z N Y A* 5 - 6 w szystkie cywilizowane państwa, które razem
tworzą unję patentową, polegającą na wzajemnej ochronie praw wynalazców w poszczególnych państwach (ostatnia konwencja międzynarodowa co do ochrony w łasności przemysłowej, została podpisaną w r. 1928),
J a k twierdzą am erykańscy mężowie stanu — ogromny i szybki rozwój przemysłowy i kulturalny Stanów Zjednoczonych należy głównie zapisać na dobro mądrych przepisów o ochronie własności przemysłowej. Art. 1, Rozdział 8, par. 8 Konsty
tucji Stanów Zjednoczonych, daje prawo nadaw a
nia autorom i wynalazcom wyłącznej eksploatacji swoich utworów i w ynalazków na pewien ograni
czony czas“ . Na tym artykule Konstytucji A m e
rykańskiej pow stał cały system patentów, wzorów użytkowych, znaków fabrycznych i prawo autor
skie (copyright). Obecnie Stany Zjednoczone m a
ją około 2.000.000 ogłoszonych patentów, 200.000 znaków fabrycznych i bardzo dużo zai ejestrowa- nych praw autorskich (copyright).
Rzecz jasna nie każdy wynalazek jest poży
tecznym i nie każdy w ynalazek przedstaw ia real
ną w artość pieniężną. N a 100 zgłaszanych p a tentów, możliwe, że tylko 2 przedstaw iają pewną wartość, ale te dwa mogą być tyle warte, że po
kryją koszty tych 98, które dajmy na to są nic nie warte. Jeż e li zatem pewien w ynalazca zgłosi 100 patentów nic nie wartych i 2 o dużej wartości, to rzecz jasna, te 2 mogą i powinny zapłacić mu wszystkie jego trudy i fatygi.
W każdym razie i państwo i społeczeństwo dbające o swój rozwój, powinny popierać w yna
lazców w tym sensie, że każdy dobry wynalazek powinien być sowicie opłacanym. Jedynym spo
sobem racjonalnym uskutecznienia tego jest do
bre prawo patentowe i surowe ściganie w szyst
kich bez wyjątku, w ykraczających przeciwko te
mu prawu.
Rzecz jasna, w nowem państwie, tak jak np, w Polsce, gdzie nie mamy zbyt wyraźnej tradycji wynalazczej, przy niezbyt silnie rozwiniętym prze-“
myślę, żeby pobudzić działalność wynalazczą, uważam za racjonalne popieranie wynalazców i w inny sposób. Człowiek, m ający skłonności wynalazcze, nie odrazu może zrobić dobry wyna
lazek. J a k wyżej zaznaczyłem, może on doko
nać 100 mniej dobrych lub wręcz nic nie wartych wynalazków, a potem dopiero zrobić coś bardzo pożytecznego. Jed n ak żeby było to „potem “ , trze
ba, żeby on nie ustaw ał w swojej pracy, trzeba, żeby nie opuszczał rąk, a w tym celu pewne re sorty ministerjalne, zainteresow ane w pewnych działach techniki, mogą mu udzielać w tej, lub innej formie, subwencyj materjalnych, dla zachę
cenia go do dalszej pracy. W ten sposób postę
pują również pewne firmy przemysłowe i zawsze im się to opłaca.
Rzecz jasna, dla wynalazców są zwykle naj- ciekawszemi tylko nowe dziedziny techniki, tak jak np. w swoim czasie elektrotechnika i jak obec
nie jest radiotechnika.
W radjotechnice w szystko od początku do końca, było, lub jest jeszcze, chronione patentem, np.. układ reakcyjny (sprzężenia zwrotnego), su- perheterodyna, audjon, neutrodyna, ultradyna,
ekradyna i t. d. i t. d,, niektóre patenty radjowe już się skończyły i stanow ią własność publiczną, np. detektor stykowy. W iększość jednak jest jeszcze chronioną takim lub innym patentem i jest zatem monopolem w łaściciela patentu. Patenty radjowe skoncentrowane są we wszystkich prawie państwach, przeważnie w rękach wielkich kon
cernów radjowych. T ak np. w Am eryce, głów
nymi w łaścicielam i patentów radjowych jest T-wo Radiocorporation of Am erica, Hazeltine Corpo
ration, W estern-Electric i t. d., w Anglji — Mar- co n is W ireless Telegraph Co. Ltd., we Francji Société Française Radio-Electrique „S. F. R .“, w Niemczech „Telefunken“ , w Polsce, w łaścicie
lem dużej grupy patentów są „Polskie Zakłady M arconi". Pozatem w Polsce, na ziemiach byłe
go zaboru pruskiego obowiązują niektóre dawne patenty R zeszy Niemieckiej, które należą do „T e lefunken".
Niesłusznem jest zdanie, że wielkie firmy ra
djowe monopolizują, dzięki swoim patentom, prze
mysł radjowy i przez to uniemożliwiają rozwój firm konkurencyjnych i hamują y/ogóle rozwój ra- djotechniki. W rzeczyw istości spraw a ta przed
staw ia się zupełnie inaczej, Ponieważ patenty są monopolem i w interesie rozwoju przemysłowego i kulturalnego państw a jest jaknajściślejsza ochro
na tego monopolu, przeto słusznem jest korzysta
nie dużych koncernów z patentów, które im dają na pewne przedm ioty monopol. Chcąc jednak monopol ten utrzymać, firmy radjowe m uszą swój pakiet patentow y stale uzupełniać i odnawiać, gdyż część patentów stale upada, dzięki skończe
niu się ich terminów. A zatem firmy radjowe powinny z jednej strony stale zgłaszać nowe pa
tenty, z drugiej kupować je od poszczególnych wynalazców. W ten sposób indywidualna praca w ynalazcy jest zaw sze opłaconą. Z resztą wy
nalazca radjowy niekoniecznie potrzebuje sprze
daw ać swoje wynalazki dużym koncernom: może on założyć własne przedsiębiorstw o na zasadzie własnych patentów. W każdym razie w interesie każdego poszczególnego w ynalazcy leży, żeby pa
tenty były rzeczyw iście tern, czem być powinny, t. j. silnym, chronionym przez prawo, monopolem w łaściciela patentu, niezależnie od tego, kim jest ten właściciel. Jeż e li patenty w danym kraju nie są należycie chronione, to nawet bardzo dobre wynalazki nie posiadają żadnej w artości dla wy
nalazcy, ponieważ producent nie może mu nic za
płacić (względnie bardzo mało), gdyż zysk produ
centa składa się w tym przypadku tylko z normal
nych zysków fabrykacyjnych, które ze względu na istniejącą w tym w ypadku konkurencję, są za ma
łe, żeby coś poważniejszego można było zapłacić wynalazcy. A zatem niedostateczna ochrona pa
tentów godzi przedew szystkiem w wynalazcę;
krzywdzi ona tego, co w daną rzecz włożył naj
więcej, krzywdzi tego, co nieraz szedł do celu przez niesłychane trudności i zużył najwięcej fi
zycznej i umysłowej energji.
W dziale patentów radjowych, a raczej ich eksploatow ania zagranicą, wytworzył się pewien zwyczaj, który polega na tem, że wielkie koncerny radjowe, m ające w swym ręku w iększość paten
tów radjowych, ustępują swoje praw a mniejszym
Aï 5 —6 PR ZEG LĄ D R A D JO TECH N IC ZN Y 27 I firmom na zasadzie t. zw . licencji, to znaczy, że
mała firma radjowa, która zaw arła umowę z w ła
ścicielami patentów, płaci im pewien procent od wyprodukowanych przedmiotów, lub też płaci np.
od liczby gniazd lampowych i t. d. W ten sposób dana firma radjow a korzysta z praw a monopolu, z drugiej strony duży koncern ma wpływy stałe za patenty, z których może opłacać własne labo- ratorja i prywatnych wynalazców. Przy w łaści
wej organizacji i dostatecznych wpływach, wielkie koncerny mogą, jak np. Radiocorporation of A m e
rica, płacić wynalazcom znaczne sumy, jak np.
1.000.000 dolarów za patenty Arm strong'a i t, p.
Radiocorporation jednak, zaw ierając umowy li
cencyjne z firmami, żąda od nich gwarancji mini
malnej opłaty za licencje, podobno 100 000 dolarów rocznie. N a pierw szy rzut oka zdaw ałoby się, że przez takie staw ienie sprawy, Radiocorporation zabija przem ysł radjowy i t. d., tym czasem jak wiemy, przem ysł radjow y w Stanach Zjednoczo
nych kwitnie i radjo w A m eryce jest siódmym z rzędu wielkim przemysłem. Stąd wniosek słuszności tego co powiedziałem wyżej, że pierw szym warunkiem rozwoju przem ysłu w każdym kraju, jest dobre prawo patentowe, oraz ścisłe i efektywne jego stosow anie bez jakichkolwiek wyjątków.
O słuszności tego łatw o się każdy przekona, realizując w łasne patenty w różnych krajach. Tam, gdzie prawo patentow e jest lepszem i ściślej prze- strzeganem, .tam lepiej za patenty płacą (np. Stany Zjednoczone, Anglja, Niemcy). Tam, gdzie prawo patentowe jest gorsze, lub-mniej przestrzegane — patenty nié są wiele warte.
J a k wyżej zaznaczyłem, paten ty -są monopo-
| lem jego właścicieli — zdaw aćby się mogło prze
to, że tego rodzaju monopole, będą szkodliwe dla rozwoju danej gałęzi przem ysłu — zwłaszcza, je żeli. wielka liczba patentów pewnej grupy (np. pa
tenty radjowe), będzie skoncentrow aną w jednych rękach. W rzeczyw istości okazuje się, że tego ro
dzaju monopole, są bardzo względne, ponieważ każdy ma prawo robić wynalazki i uzyskiwać p a
tenty—przeto każdej najw iększej firmie można zro
bić dużą konkurencję, uzyskując jakiś ważny, lub kilka ważnych patentów . W ten sposób stw arza się „w yścig pracy", w którym każdy może zwy
ciężyć o ile umysłem swym i tw órczością zdoła prześcignąć współzawodników. Patenty są zatem przeważnie aktam i, stw ierdzającym i autorstwo i zapewniającymi pewne przywileje dla autora wynalazku.
Ten, kto przypatruje się ruchowi patentów
w takich centrach światowych, jak Londyn, W a
shington, Berlin, Paryż i t. d. i kto śledzi literaturę radjową, zauw aży odrazu, jaką ogromną, niesły
chaną pracę i energję w kłada ludzkość w w yna
lazki, Pism a radjowe, niestety, nie są w stanie nawet w drobnej części zilustrować tego ogromne
go ruchu, jaki panuje w dziedzinie patentów radjo
wych, których już obecnie istnieje na całej kuli ziemskiej setki tysięcy. Dopiero, gdy jakiś system zwycięży i zatryumfuje w życiu, wychodzą z ukry
cia odpowiednie patenty i ich autorzy. W dzie
dzinie radjowej panuje ruch tak ogromny, że rze
czywiście trudno nawet w przybliżeniu przew i
dzieć, co jutro nam przynieść może. W eźmy np, historję ostatnich lat, Na pierw szy plan wybija się oczywiście t, zw, „beam " M arconi‘ego, czyli krótkofalow a kom unikacja kierunkowa. Sukces tego wynalazku, a raczej tej grupy wynalazków której autoram i są Marconi, Franklin, M attiews i inni, w dwuch słowach można w yrazić w sposób następujący: beam doprowadził do stworzenia koncernu światowego z kapitałem 75.000.000 fun
tów sterlingów i do budowy około 100 stacyj na całej kuli ziemskiej. R ealizacja beam ‘u została zaczętą w 1924 r., a skończoną w 1928 r. Pierw sze patenty zaś, datują z roku 1919 i 1923. N a
stępnie ciekaw ą jest jednowstęgowa tełefonja transatlantycka, bez fali nośnej. Autorem jej jest znany inż. am erykański John Carson i pierwsze jego patenty datują z roku 1923. C ały system zaś został zrealizowanym dopiero w ostatnich latach.
Weźmy następnie „lam pę ekranow aną". J a kie ogromne zmiany i ulepszenia w odbiornikach spraw iła ta, na pierw szy rzut oka, niepozorna i bez znaczenia, konstrukcja. Zaledwie półtora roku upłynęło od chwili zjawienia się pierwszych lamp ekranowanych — a już dzisiaj niema prawie ani jednego, wielolampowego odbiornika bez lamp ekranowanych.
Obecnie większość zgłaszanych na całej kuli ziemskiej patentów radjowvch, dotyczy głównie transmisji obrazóv/ (np. fultograf), telewizji, fil
mów mówiących. S ą to dziedziny, które obecnie szturmuje genjusz ludzki, chcąc stworzyć nowe udogodnienia w życiu ludzkości i nowe etapy jej postępu i rozwoju.
Je ż e li zatem nie chcemy pozostać w tyle, to i my powinniśmy w łasne prace skierow ać w stro
nę tworzenia nowych rzeczy. Celem powyższego odczytu, było zachęcenie licznych rzesz miłośni
ków radjotechniki do prac w tym właśnie kierun
ku. Jed yn ie rozwijanie własnych pomysłów i ich realizacja, dadzą nam dobrobyt kraju i jego eko
nomiczną niezależność.
PR ZEG LĄ D R A D JO T EC H N IC ZN T JM6 5—6
PROSTOWNIK KENOTRONOW Y I JEG O EK SPLO A TA C JA
Dr. Inż. Jan usz G ro sz k o w sk i.
IIT. DysKusja warunKów pracy ze względu na minimum Kosztów eKsploatacji.
a. S t a n ż a r z e n i a k a t o d y o k r e ś l o n y p r z e z d a n e f i r m o w e ,
Zastanowienie się nad warunkami pracy urzą
dzenia prostownikowego prowadzi do wniosku, że praca odpow iadająca minimum strat mocy dopro
wadzonej nie jest pracą urządzenia najkorzystniej
szą pod względem ekonomicznym. Przy danym ża
rzeniu trwałość prostownika jest wielkością okreś
loną i przy nieprzekraczaniu mocy admisyjnej ano
dy jest prawie że niezależna od stopnia wykorzysta
nia lampy prostownikowej. Zatem trwałość będzie taka sam a przy małej mocy wyprostowanej a dużej sprawności jak przy dużej mocy wyprostowanej a małej sprawności. W ten sposób koszt lampy, wy
padający na jednostkę mocy wyprostowanej jest tem mniejszy, im większa jest moc z tego prostow
nika otrzymana, pod warunkiem, że trwałość — zgodnie z tem co było dopiero co powiedziane — nie ulega zmianie.
Widzimy, iż musi tu wchodz'ć w grę kompro
mis między kosztem lampy a kosztem energji elek
trycznej, której zużycie w zrasta wraz z pogarsza
niem się spraw ności w miarę tego, jak pow iększa
my wykorzystanie kenotronu.
Należy zatem przeprowadzić dyskusję pod tym kątem widzenia.
Oznaczamy cenę kenotronu o danych przepi
sanych przez firmę: P t, Wt, Ac i ew. F 0 przez K 1 zaś trwałość odpow iadającą powyższym warunkom pracy, gwarantowaną przez firmę, przez r. N astęp
nie, niech cena 1 kWh energj i elektrycznej zasila
jącej urządzenie kenotronowe wynosi K 2.
Wówczas koszt lampy na 1 godzinę eksplo
atacji urządzenia wyniesie
(46) oraz koszt 1 Wh
k , = K ., 1000
Urządzenie dostarcza mocy elektrycznej p rą du wyprostowanego
W0 = I0 V0 Moc doprowadzona równania (33)
W. = W0 + W t Wt Pk V0 -tg Kószt tej mocy na godzinę Wk P.
tg Kio -j- kn R7
Koszt 1 Wh wyprostowanej:
:R = k
2
W„ Pk - L : ! - ^*• /p i k% ItĄ . Pk W ,, h V 0+
h V 0
(Dokończenie) Minimum tego kosztu w zależności od zmien
nego 70 znajdujem y z równania d K
d In
Oznaczając
K W k P„ _ -7, tg
ir I n KWk_
' i 0 v 0
Pk
wk
k l
rw I n cs-Pk Wk
= 0
(45)
do urządzenia, według
Wt Pt
Koszt lampy na godzinę jest , zatem koszt V0 watogodzin wvnosi
y h + K W l + ki s W tP t
Pt Wt ceniach, równanie
n tg a =
i 0 v 0
otrzymamy po przekształ-
1 -j-
c s-a A knWt
Je s t to pierwszy warunek pracy naj ekono
miczniej szej. Stąd określam y najkorzystniejszą w artość prądu w yprostowanego jako
P tW t
(50)
a. (51)
Jeż e li kenetron ma moc admisyjną daną wówczas dochodzi jeszcze drugi warunek
W'amaf % W, - Wk czyli
Wk P t V 0 i^ z / (
tg - I o V 0 ^ W '„ (52) TT P tW t
albo po przekształceniu i oznaczeniu jak w (36) bę
dzie
, , 1 HZ ama SC?)
tg a — a --- (5Jj W ykresy zależności
a
A Wk t g a = / ( a ) oraz
(50a)
(53a)
-f- Wt (48)
(49)
tg a a — /.(*) przedstawione są na rys. 8.
Sprawdzenie wyników. (Tablica)
W celu sprawdzenia powyższych rozważali poddano dyskusji dane elektryczne lamp kenotro- nowych firmy „P hilips" typ DA 10/550, 1250, 1750 i 2500. Przyjm ując normy katalogowe co do stanu żarzenia katody, napięcia i prądu wyprostowanego, oraz ceny lampy, obliczono:
1. według wzoru (39) odpowiedni k ąt ot, a na
stępnie moc traconą w anodzie W'* oraz sprawność 7] (kolumna I).
2. według wzoru (50) dla trwałości lampy t = 1000 g i 2000 g, koszt 1 Wh energji elektrycz
nej przy którym warunki w kolumnie I byłyby naj
korzystniejsze (kolumna II).
3. według (50) dla trwałości 1 000 i 2 000 g i przy koszcie 1 kWh równym 0,5 zł., cenę lampy przy której warunki firmowe byłyby najkorzyst
niejsze (kolumna III).
4. kolumna IV podaje kąt * i moce tracone w anodzie dla 1 000 i 2 000 g. trwałości odpowiada
jące firmowej cenie lam pv i koszcie energji 0,5 zł- za 1 kWh.
Ponieważ moc tracona w anodzie, jak wdać, przekraczać może moc admisyjną dla wszystkich lamp, przeto biorąc za podstaw ę moc admisyjną
Xs 5 - 6 PR ZEG LĄ D R A Ó JO TEC H N ICZN Y 29 podaną przez firmę przy danych warunkach ża
rzenia i napięcia anodowego, należałoby obliczyć odpow iadający tej mocy prąd prostow ąny I0. Było
by to zbliżenie się do najekonomiczniejszych w a
runków pracy o tyle, na ile pozw ala moc admisyjna lampy,
b. N a j k o r z y s t n i e j s z e o b c i ą ż e n i e k a t o d y .
To odchylanie się najkorzystniejszych teore
tycznie warunków od warunków pracy przepisa
nych dla danego typu lampy przez firmę* nasuwa myśl poddania dyskusji tych norm, a w szczegól
ności obciążenia katody.
Za punkt w yjścia przyjm iem y daną cenę je dnostki energji elektrycznej oraz cenę lampy kenotronowej i postawimy pytanie, przy jakim ob
ciążeniu katody dane urządzenie da naj ekonomicz
niej jednostkę energji prądu w yprostowanego przy zadanem napięciu V0 i prądzie /„.
Zatem zakładam y możność zmian w pewnych granicach obciążenia katody, które — jak wiadomo
— wywiera zasadniczy wpływ na trwałość lampy.
W ten sposób poddajem y krytyce normę trwałości lampy, proponowaną przez firmę.
Przyjm ując zależność między obciążeniem k a
tody P k a trw ałością lam py r w otoczeniu tem pera
tur stosowanych dla katod wolframowych w po
staci *)
\Pk ) (54)
lo
oraz znając trwałość r0 przy obciążeniu przepisa- nem Pk0l możemy z dostatecznością dokładnością <
obliczyć ją dla innego Pk jako ^
<*> i
Zmianę obciążenia Pk w lampie uzyskuje się przez nieznaczną zmianę żarzenia Vk , h a więc przez pewną zmianę mocy żarzenia Wk . Ta zmia
na mocy okaże się znikomo mała, jeśli weźmiemy pod uwagę, że zależność Pk od Wk w otoczeniu temperatur 2500° K w yraża się zależnością2)
PL^lWko]20'5
Pk0~ \ W k l (56)
Można zatem przy zmianie — w granicach od P ko
0,5 do 2 przyjmować, i ż — -jest prawie równe jed- Wk
ności, t. zn. nie ulega zmianie (H Ą oSitPi)- Podstawiając do równania (46) wartość t z (55) otrzymujemy
* i (57)
*0 *ko
Równanie (49) będzie miało wówczas postać K _ * 2 WkPk . / k / o , K Wk , K i^ k
oko
- i 0 tg Pk Wk + 70 p 0+ h vam
p 2/ 58)*) Telefunkenzeitung Nr. 38, str. 19. Rukop. T aką samą mniejwięcej zależność d a je dośw iadczenie Tow. M ar
coni (W. J . Picken, Cooled A node V alves and Lives of Transmitting V alves. (Proceedings of the W ireless Section).
3) Zależność ta daje się w yprow adzić na zasadzie wzo- ru na em isję elektronow ą (Dushman) oraz w zoru na moc żarzenia (W orthing i Forsythe).
B - D
1 £ 198 357 O
N O
580
O T T 0 3
T T 0 0 T T
t n N O
O t n O '
i - O
&
<
S 0 0
( N 0 0
c o O l 0 0 0 3
T— <
c o
w
>
rf
<
E i n O l o i
i 0 0
i o
c o 0 0 t n o i
Tf<
o i
S i O
t n o O N T*1
o c oo t n T T
o i n
o 0 3
eH Q o
T T
t n ¡ n
i n o O N
i n TJ<
O nO T T
O
£
JD & .
o o
On O N
O l 0 3 T T V «
O O o -
/p . rt
O C O C O
N O t n
O O ' Ot
o 0 0 T-H
> S 3 O o
nO r r
o T T
oT-H T T
i n
br p
ci »
o oc o C O t n
O C Oo T-H Ti«
O c oc O ' TJ«
o ot n N O TT«
M
* S 3
0 0 nO
T H 0 0
C O O c o C O
0
0 1
*—1
cS N 0 0
0 3 O NT-H
t n N O
0 0 o
S _ d
’n ro
4
c o^
M 1 0
0 1 0 0
o 11.36.10—3 1 3,35.10-3
ci
ro 1 O tH C O N O 03~
co 1 o
Tji N O
2,73.10-3 6,7 10-3
O o'' F *
o o ' 1
, 0 o t n i "
- O
0 0
O ' 775% - '
O ~ O 0 0
a
&
o o tH
0 0 3 0 1
t n t n 0 3
0 O N 0 1
s * N
O m T T
O C O O
0
1 o T T y p
rDWD,A\ £
O O 0 3
o oTf
o o o
o o o
owe
s. <
S C O C O
0 3 r r
t n c o
T T T T
•żt
& i *
o O D
corr
T H t ntn
O l t n TT«
c o
u C M
•4!o c e
0 N O
01
o o N O
o o O N
o o l oT-H
a n e v ©
£ o t n t n
o t n c m
o t n
» H o 0 t n 0 1
o
p 1 < t n
O l t n o
t n
B t n T-H 0 3
S? > o
■8 ! o O
T-H
TYP DA10,550 DA10/1250 DA10/1750 DA10/2500 ') dla K,danego. l) dla K,. =0,5. 10-3a) dla t = 1 000 g b)dla t = 2 000 g
30 PRZEG LĄD RAD JO TECH N ICZN Y .Ne-5—6 W yraża ono koszt 1 watogodziny energji wypro
stowanej. Jeżeli teraz z danej lampy chcemy u- zyskać napięcie Po i prąd -^o najmniejszym^ kosz
tem przy danych r0, P/,0l k2, K \ i y k jedynie przez zmianę Pk , musimy wybrać takie Pk, które daje minimum K . W tym celu znajdujemy
k, Vn I, 1
d K
d P t V0I Q
k2 Wk F „ tg o -*0
'Pk Wk 2,6 K . P l 6
t0 P l
PbCS* — °-
*cs P k Wk
,2,6
i po przyrównaniu do zera sprowadzamy do postaci
a i r \ 2 ) 6 * 2,6 K l / 0 1,6 / c m
— tg n ) — — r ; : - 3 T ^ i r c s “ *
gdzie
albo
t0 k2 V0Plo wV
~ I0 (60)
- (61) ,csf a / k2 r0(PhoWk)2 (>V0 To ostatnie równanie określa naj korzystniej -
,1.6 •*0T 1,6
sze Pk jako
Pk ■I o
o.Wk (62)
Jednocześnie jednak musi być spełniony waru
nek nieprzekroczenia obciążenia anody, wyrażony równaniem (53).
W celu ułatwienia przeliczeń równania (61) sporządzony jest wykres zależności
c > ( — ---
\cs'-’a tg « = / ( « ) (6 1 0 przedstawiony na rys. 8.
S p r a w d z e n i e w y n i k ó w . Wyniki po
wyższych rozważań zostały zastosow ane do spraw dzenia — jak poprzednio — warunków pracy ke- netronów Philipsa typ DA 10/550 2 500 przy za
łożeniu zmiany obciążenia katody aż do wartości najkorzystniejszej przy danej cenie lampy oraz koszcie energji elektrycznej oraz przy trwałości 1 000 g. drugi raz przy 2 000 g. To najkorzystniejsze obciążenie katody Pk , przy którem należy lampę eksploatow ać, obliczone ze wzoru (62) na zasadzie kąta ot obliczonego znów ze wzoru (61) na zasadzie danych firmowych, podane jest w kolumnie V tabli
cy. J a k widać — przy trw ałości 1 000 g — moc wy
dzielona wówczas w anodzie przekracza nieco moc adm isyjną lamp. Tutaj zatem wielkość kąta n. ogra
niczona jest równaniem (53).
W I A D O M O Ś C I T E C H N I C Z N E
ROZW AŻANIA TECH N ICZN E W ZW IĄZKU Z RO ZD ZIA ŁEM F A L K R Ó TK ICH ; C Z Ę STO T LIW O ŚC I OD 1,5 DO 30 M EG A CYK LÓ W .
Lloyd Espenschied (Am. Teleph. & Telegr. Co.). (Proc. I. R, E. 1928, Nr. 6, str. 773.).
Podane tu wiadomości o p ierają się na doświadczeniach inżynierów zakładów P o e lla , w połączeniu z wynikami b a
dań uczonych pozostałych instytucyj, a więc mogą być uw a
żane za zgodną opinję w spółczesn ą o tern zagadnieniu. Zesta-
R ys. 1.
wienie poniższe pierwotnie m iało służyć jako m aterjał dla Związkowej K om isji Radiotechnicznej i zostało jej przedło
żone na posiedzeniu w spraw ie rozdziału lal krótkich w W a
szyngtonie, dnia 17 i 18 stycznia 1928.
Związek między częstotliw ością a odległością.
Czynnikiem decydującym w rozdziale fal krótkich jest zależność istn iejąca między częstotliw ością wzgl. długością fali, a odległością punktów korespondujących. N ajkorzy
stn iejszą częstotliw ość dla danej odległości korespondencji zm ienia się zależnie od pory dnia, od pory roku i od innych czynników, jak promieniowanie słońca, i jest dlatego trudna do określenia, tem bardziej, że w szystkie te zależności nie zo
stały jeszcze dokładnie zbadane. O pierając się na najlepszych m aterjałach, które posiadam y dla przeciętnych warunków, znajdujem y ogólny zw iązek m iędzy częstotliw ością, a odle
głością, przedstaw ioną zapom ocą krzywych rys. 1-go.
Krzyw e te obrazu ją zjaw isko dobrze znane tym wszyst
kim którzy zn ają kom unikację krótkofalow ą — a mia
nowicie fakt, że częstotliw ości d ające dobre wyniki na danej odległości w ciągu nocy, mogą być zupełnie nie
przydatne w dzień i naodwrót; oraz że naogół, istn ieją pewne ograniczone odległości, dla których poszczególne zakresy widma krótkofalow ego są najodpow iedniejsze w danym cza
sie. Krzyw e rys. 1-go uw ażać należy, jako ogólne granice, po
za które naogół nie je st korzystnie w ykraczać przy wybo
rze częstotliw ości. Np. dla kom unikacji na odległość 4 000 mil w dzień należy wybrać częstotliw ość w zak resie od mniej- więcej 13,5 do 24 megacyklów, n ajlepiej w pobliżu środka tego zakresu.
Potrzeby narodowe i międzynarodowe.
W ygodnie je st podzielić widmo krótkofalow e na trzy zasadn icze zakresy, jak to w skazano na tablicy. Zakresy te nie s ą ściśle rozgraniczone, lecz zachodzą jeden za drugi.
Zakres A. — 1 500 do 6 OOOkc (200 do 50 m ). Z akres te»
Ns 5 - 6 PR ZEG LĄ D R A D JO TEC H N IC ZN Y 31
jest najodpow iedniejszy d la m ałych odległości W zrozum ie
niu kom unikacji św iatow ej, do jakich 1 000 mil w ciągu nocy Ten zakres można więc uważać jak o regjonalny, chociaż gór
ne częstotliw ości tego zakresu mogą wywoływać w nocy z a kłócenia w kom unikacji m iędzykontynentalnej.
Zakres B , — 6 000 do 15.000 kc (50 do 20 m). Zakres
ten może być uważany jako regjonalny dla tej połowy kuli ziem skiej, na której panuje dzień, lecz praktyczn ie może p o kryw ać całą półkulę, zn ajd u jącą się w ciemności. W ciągu m iesięcy zimowych czas dzienny półkuli północnej jest stosunkowo krótki, co sp rzy ja szerokiem u rozchodzeniu się wyższych częstotliw ości tego zakresu w porze zimowej.
Tablica rozdziału fal krótkich.
Podział m iędzynarodow y
(W ashington 1927; Ilość dopuszczalnych dróg
kom unikacyjnych
Ą i G r u p a
C zęstotliw ość
M C S ł u ż b a Teoretycznie O becna praktyka
T eleg r. 1000
okr/s telef. 10030
okt/e teleg raf telefon
28 — 30 23 — 28 22 3 — 23 21.5 — 22,3 21,4 - 2 1 . 5 17,8 — 21,4 17.7— 17,8 17.1 — 17,7 16.4— 17,1 15,3 — 16,4 15.1 - 15,3
A m atorska i dośw iadcz.
Nie przydziel.
Stała i ruchoma Ruchom a R ad ofoniczna Stała
Radiofoniczna Ruchom a i stała Ruchom a Stała
R adiofoniczna
2 000 5 000 700 750 100 3 650 50 650 700 1 150 250
200 500 70 75 10 365 5 65 70 105 25
20 60 8 10 1 58 1 10 13 18 5
20 60 8 10 1 58 1 10 13 18 5
10
15
20
Grupa O Dalekie od egłości —
w dzień.
Zasięg riieograniczońy.
14,4— 15,1 S ta ła 700 70 14 14
14.0— 14,4 A m atorska 400 40 8 8
13,3— 14,0 Stała 650 65 14 14
12,8 — 13.3 Ruchom a i stała 525 52 10 10
12 3 — 12,8 Ruchom a 525 52 13 13
1 1 , 9 - 12,3 Stała 400 40 10 10 25
1 1 . 7 - 11,9 Radiofoniczna 200 20 5 5 G rupa B
11,4 — 11,7 S tała 300 30 8 8 D alekie odległości —
1 1 .0 — 11,4 Ruchom a 400 40 10 10 w nocy.
9 ,6 — 11 0 S ta ła 1 400 140 40 40 30 M niejsze odległości —
9 ,5 — 9.6 R adiofoniczna 100 10 3 3 w d/ieó.
8 .9 — 9,5 S iała 600 60 20 20 Odległ. między-konty-
8 ,5 — 8,9 Ruchom a i stała 350 35 12 12 nentalne i regjonalne
8 ,2 — 8,5 Ruchom a 350 35 13 13
7 . 3 - 8,2 Stała 9C0 90 35 35 40
7,0 - 7,3 A m atorska 300 30 13 13
6 .6 — 7.0 Stała 325 32 14 14
6 .1 — 6,6 Ruchom a 525 52 25 25
6 ,0 — 6,1 R adjofon iczna 150 15 7 7
5 .7 — 6.0 S ta ła 300 30 15 15
5 .5 — 5.7 Ruchom a 200 20 10 10
4 .0 — 5,5 Ruch,om a i stała 1500 150 98 98 60 G rupa A
3 .5 — 4 0 Ruch. stała i a m ato rsk a 500 50 40 40 Średn ie zasięgi —
2 8 - 3.5 Ruchom a i stała 650 65 62 62 80 w nocy.
2 .7 — 2,8 S tała 100 10 10 10 100 M ałe zasięgi — w dzień
2 ,2 — 2,7 Ruchom a 500 50 62 50
2,0 — 2,2 Ruchom a i stała 250 25 35 25 150 O dległości regjonalne.
1,7— 2,0 Ruch .^ sta ła i am atorska 285 28 45 28
1 ,5 — 1,7 Ruchom a 215 21 40 . 21 200
G rupa C 15 000 1500 206 206
B 9 000 898 272 272
A 4 500 449 417 359
Sum a 28 500 2 847 895 837
Ruchom a 4 165 415 196 165
Stała 10 375 1 037 256 256
Ruchom a w spólna 5410 540 320 293
S tała w spólna 5410 540 320 320
R ad jofon ja 650 1 85 22 22
A m atorska 700 70 21 21
A m atorska w spólna 2 785 ! 278 105
i 88
Zakres C. — 15 000 do 30 000 kc (20 do 10 m). Zakres ten (górna granica częstotliw ości tego zakresu je st nieco nie
pewna) w ydaje się odpowiedni do kom unikacji na n ajw ięk sze odległości, w szczególności na półkuli zn ajd u jącej się w świetle dziennem.
Dla w szystkich trzech zakresów n iezbę^pe je st. św iato
we porozum ienie co do zakresów częstotliw ości dla poszcze
gólnych służb. N astępnie światowe porozumienie konieczne jest celem indywidualnego przydziału częstotliw ości d la k aż
dej poszczególnej sta c ji w zakresie C i B, a być może także dla w yższych częstotliw ości zakresu A. D la m niejszych czę
sto tliw o ść zakresu-A -będ zie może praktycznie dopuszczalne
PR ZEG LĄ D R A D JO T E C HNICZNY ‘ >6 5 - 6
na szerokich obszarach, ja k np. kontynent północno-amery- kański, rozdzielać fale bez porozumienia się z innymi konty
nentami.
M iędzynarodow y rozdział lal.
W środku tablicy mamy dwie kolumny, podające ro z
dział fal, ustalony, na M iędzynarodow ej Konferencji R ad io telegraficznej w W aszyngtonie w r. 1927. R ozdziel ten wcho
dzi w życie z dniem 1.1 1929 dla krajów , które ratyfikow ały Konwencję W aszyngtońską. N ależy więc spodziew ać się, że poszczególne Z arządy narodowe teraz już będą się na nim opierały przy wyznaczaniu fal dla stacyj krótkofalowych.
Ilo ść możliwych komunikacyj.
Ilość połączeń, które mogą być uskutecznione równo
cześnie zapom ocą radjokom un ikacji; je st ściśle ograniczona.
W tablicy podano graniczne ilości połączeń, biorąc jako pod
staw ę widmo 1 000 okresów dla jednej stacji telegraficznej, a 10 000 okresów dla jednej sta c ji radiofonicznej. Przy obec
nym stanie techniki cyfry te są znacznie wygórowane.
Przybliżony rozdział oparty na ogólnych danych p rak tycznych podany jest w załączonej tabeli. Przybliżenie to mo
że się zmieniać w szerokich granicach, zależnie od przyjętych założeń technicznych. Obecnie p rzyjęty rozdział d aje nam nieco mniej, niż 1 000 dróg komunikacyjnych, dla telegrafu lub dla telefonu; ograniczenie to nie leży w ciasnocie zakre
sów, lecz raczej w konieczności rozgraniczenia ich celem uniknięcia wzajemnych przeszkód. Przy tern należy zwrócić uwagę, że d la służb, które powinne być nieprzerwane i pewne w działaniu, potrzeba dwu do czterech długości fal dla p o
krycia różnych pór dnia i roku.
N ajw ażniejsze czynniki, w ym agające zasadniczego roz
graniczenia dróg komunikacyjnych, podajem y poniżej. Roz
graniczenie to będzie się praw dopodobnie stopniowo zm niej
szało, w m iarę jak dalsze zdobycze techniki będą wchodziły w życie.
1) W skazania dotyczące częstotliw ości stacji nadaw czej. — B ieżąca p rakty k a na najpow ażniejszych stacjach w y
k azała, że najlepiej jest stosow ać stab ilizację zapom ocą kryształu piezoelektrycznego z regu lacją tem peratury. Bez tej stabilizacji i regulacji zachodzą w ahania częstotliw ości nadaw anej w szerokich granicach.
2) N iedostateczna selektyw ność urządzeń odbiorczych.
— R adykaln e polepszenie selektyw ności odbiorników krót
kofalowych d a się osiągnąć tylko zapom ocą urządzeń skom plikowanych i je st z tego powodu nieco kosztowne. Jed n ak że należy się spodziew ać odpowiednich ulepszeń w tym kierun
ku, jeżeli te zakresy fal m ają być należycie wykorzystane.
3) Czynniki praktyczne związane z ek sp loatacją tych linij komunikacyjnych, tak ja k wzajem ne położenie geogra
ficzne stacji nadaw czej i odbiorczej, rozm aite rodzaje służb i różne sposoby praktyczne stosow ane w obsłudze tych dróg.
Kr.
KOM UNIKAT INSTYTUTU RADJO - TECHNICZNEGO W W ARSZAW IE
Instytut Radiotechniczny, jednym z zadań którego jest koordynacja p rac i w ysiłków szerokich sfer radjoam ator- stw a polskiego, w ystąpił ostatnio z inicjatyw ą zcentralizo
w ania ruchu krótkofalow ego i ujęcie go w pewne ramy or
ganizacyjne, co dało by możność w ykorzystać krótkofalar
stw o polskie w celu organizacji zbiorowych prac naukowych w dziedzinie fal krótkich, oraz w celu rozw iązania n iektó
rych zadań o ch arakterze państw owym , jak to ma m iejsce w szeregu innych państw .
T a inicjatyw a Instytutu Radiotechnicznego znalazła p oparcie ze strony czynników rządowych, jak również ze strony poszczególnych organizacji krótkofalow ych w Polsce.
W zw iązku z tem na terenie Instytutu, odbył się szereg konferencji, w których brali udział delegaci Min. Spraw W ojsk, i Min. Poczt i Telegr. jako m inisterstw najw ięcej w tej sp raw ie zainteresow anych, oraz p rzed staw iciele Pol
skiego Klubu R adjon adaw ców w W arszaw ie i Poznaniu i Lw ow skiego Klubu K rótkofalow ców .
N a posiedzeniach tych zo stały w yjaśnione w szystkie bolączki naszego krótkofalarstw a, oraz poglądy na tą sp ra wę zainteresow anych m inisterstw . N a specjalnem p osied ze
niu udało się dojść do zupełnego porozum ienia pom iędzy poszczególnem i organizacjam i krótkofalow ców , skutkiem czego p ow stała decyzja zjednoczenia w szystkich istniejących klubów krótkofalow ców w jeden ogólno - p olski „Zw iązek K rótkofalow ców P olskich" z sied zib ą w W arszaw ie, z od
działam i w W arszaw ie i na prowincji, które d z ia ła ją na pod
staw ie daleko idącej autonom ji. Zdecydow ano również p o łączyć w jedno obydw a czaso pism a „K ró tk ofalow iec" (W ar
szaw a) i „K rótk ofalow iec P o lsk i" (Lwów), które zaczęły wychodzić z początkiem roku bieżącego we Lw ow ie i w W arszaw ie, tw orząc jedno drugiem u szkodliw ą konkuren
cję. Obecnie będzie wychodzić jedno czasopism o pod nazw ą
„K rótk ofalow iec P olski” , przeznaczone do bezstronnej ob
sługi całego ruchu krótk ofalarsk iego w Polsce.
Sp e cjaln a p odkom isja z udziałem delegatów zain tere
sow anych M inisterstw zajęta je st obecnie zrewidow aniem istniejących przepisów , dotyczących posiadan ia i ek sp lo ata
cji pryw atnych rad jostacji krótkofalow ych nadaw czo - od
biorczych i opracow aniem odpow iednich postu latów i wnio
sków w spraw ie możliwych zmian tych p aragrafów , które albo są p rzestarzałe, albo bez p otrzeby ham ują rozw ój k ró
tkofalarstw a, albo s ą pomimo dobrych chęci w prost niewy
konalne. O pracow any przez kom isję projekt zmian, po uzgo
dnieniu go z M inisterstw em Spr. W ojsk., będzie p rzed łożo
ny przez Instytut Radiotechniczny do Min. Poczt i Telegr.
z p ro śb ą o w prow adzenie go w życie.
W ten sp osób główne przyczyny, ham ujące dotych
czasow y rozw ój k rótk ofalarstw a polskiego zostan ą u su nięte.
Ruch krótkofalow y rozw ijający się dotychczas sam o
rzutnie, niesystem atycznie i w znacznym stopniu n ielegal
nie (na ogólną liczbę 150 czynnych w P olsce krótkofalow ców, tylko jeden p o siad a form alne zezw olenie na radjosta- cję nadaw czą) wchodzi obecnie na nowe tory, zapo w iad a
jące mu racjonalny i szybki dalszy rozw ój z p oczątku w gra
nicach kraju, a w p rzyszłości i na terenie m iędzynarodo
wym. Do pow yższego trzeba dodać, że n iektóre państw a ościenne p o siad ają do 1000 i w ięcej radjonadaw ców -królko- falow ców praw nie zarejestrow anych, zorganizow anych w je
dną całość i otaczanych szczególn ą op iek ą odpowiednich czynników rządowych.
K om itet O rganizacyjny.
KO M U N IKA T ZARZĄDU S. R. P.
Dnia 6 lutego b. r. odbyło się posiedzenie odczytowe S. R. P., na którem p. inż. Jó z e f P lebań ski w ygłosił odczyt p. t. „N ow e tendencje w budow ie odbiorników i stacy j na
daw czych.
Ze w zględu na szereg dem onstracyj sprzętu odczyt odbył się w pom ieszczeniu fabryki „P olsk ie Z akłady M arco
ni". D okończenie odczytu n astąp i dn. 6 m arca o godz. 20-ej w tym sam ym lokalu.
W ydaw ca: W ydawnictwo czasopism a „P rzegląd Elektrotechniczny“ , sp ółka z ograniczoną odpow iedzialnością.
Sp. Akc. Zakl. Cral. „Drukarnia Polska, Warszawa, Szpitalna 12.