• Nie Znaleziono Wyników

"Honored Citizens of Barcelona : Patrician Culture and Class Relations, 1490-1714", James S. Amelang, Princeton 1986 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Honored Citizens of Barcelona : Patrician Culture and Class Relations, 1490-1714", James S. Amelang, Princeton 1986 : [recenzja]"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Wyrobisz, Andrzej

"Honored Citizens of Barcelona :

Patrician Culture and Class Relations,

1490-1714", James S. Amelang,

Princeton 1986 : [recenzja]

Przegląd Historyczny 79/2, 372-376

1988

Artykuł umieszczony jest w kolekcji cyfrowej bazhum.muzhp.pl,

gromadzącej zawartość polskich czasopism humanistycznych

i społecznych, tworzonej przez Muzeum Historii Polski w Warszawie

w ramach prac podejmowanych na rzecz zapewnienia otwartego,

powszechnego i trwałego dostępu do polskiego dorobku naukowego

i kulturalnego.

Artykuł został opracowany do udostępnienia w Internecie dzięki

wsparciu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach

dofinansowania działalności upowszechniającej naukę.

(2)

J a k w idać, je st to k o m p ilac ja lu b rac zej a m alg a m a t, którego tw ó rcą sta ł się w ydaw ca. Sądzę, że te k s t te j in sk ry p c ji pow in ien być podany za D am alew iczem , bow iem je st najw cześniejszy, a pozostałym i w y d a n ia m i należało się posiłkow ać w p rzypisach tekstow ych.

P rzy o p rac o w y w a n iu in sk ry p c ji zaginionych w każdej z nich p o w in n a znaleźć się w iadom ość o losach o ryginału. T ym czasem w in sk ry p cjac h oznaczonych n u ­ m eram i: 9, 11, 12, 14, 15, 17, 18, U9(, 21, 2a, 27, 28, 33, 41, 46, 47, 54, 57, 59, 61, 70, 75 b ra k ta k ie j in fo rm m ac ji i cz ytelnik m a w ątpliw ości, czy rzeczyw iście „czas i okoliczności zniszczenia tablicy są n ie z n a n e ” (jak w n r В 5), czy też może n ie ­ frasobliw ość au to ró w je st pow odem , że n ie d o w iad u jem y się o ich losach.

In n y m m a n k a m e n te m ed y c ji in sk ry p c ji zaginionych je st p o m ijan ie przez w y ­ daw ców ich poprzedników . I ta k w n r В 13 nie b io rą pod uw agę w y d an ia J. Ko- rytkow skiego z p ra c y „P rała ci i kanonicy...” (t. II, s. 448), choć — ja k w y n ik a z p rzy p isu rzeczow ego — pozycja ta by ła im znana. W arto dodać, że odczyt Ko- rytkow&kiego różni się od P aprockiego, k tó ry je st podstaw ą, aż w pięciu m ie j­ scach. P o d o b n a s y tu a c ja w y stę p u je także w in sk ry p c ji n r В 28, z tym , że różnic m iędzy S taro w o lsk im (podstaw a) a K o ry tk o w sk im (t. IV, s. 400) je st jeszcze w ię ­ cej, bo 13.

In sk ry p c ja В 29 w y d an a została chyba ze słyszenia, bow iem pod an a została lite r a tu r a ( K o l b e r g ) , oraz w iadom ość, że „Józef B liziński prze k aza ł w iad o ­ m ość”. Ale kom u? Z k o n te k stu w ynika, że K olbergow i. Mimo, że chodzi tylk o 0 d a tę 1611 nie u pow ażnia to w ydaw ców do n ie sto so w a n ia zasady, że podaje się poprzedniego w ydaw cę.

In sk ry p c ję n r В 59 u znali w ydaw cy za zaginioną, tym czasem z n a jd u je się ona w k ated rze w e W łocław ku, n a p ierw szy m lew y m fila rz e licząc od głów nego w e j­ ścia, w n a w ie głów nej. J e s t w ięc w m iejscu ogólnie dostęp n y m i b ard z o czytelna:

D(EO) O(PTIM O) M(AXIMO) | P e rillu s tri R everendissim o D (om i)no J H ieronim o W ysocki | Gnesnensd e t V ladisla- v ie n si J C ustodi A b b ati C o m m en d atario | T re m e sn en si | V iro in Ecclesia e t R ep u b lica | em eritissim o | R equiem a e te m a m | p re c a re v iato r, | ob iit 19 J a n u a r ij | Anno 1736. J A eta tis 68.

P o d staw ę w y d an ia d la au to ró w sta n o w ił S. C hodyński, „B azylika k a te d ra ln a w e W łocław ku”, „ K ro n ik a ” n r 12/1918 s. 345.

S um ując, należy podkreślić, że k atalo g p o tk n ię ć w ydaw ców je st ty lk o w y ­ biórczy, n ie sposób bow iem przyw ołać w ty m m ie jsc u w szystkich k o rek t, uw ag 1 w ątpliw ości, ja k ie n asu w a om ów iona edycja. Sądzić należy, że za rz u ty p o sta ­ w ione n a początku recenzji, znalazły w y sta rc z a ją c e u zasad n ien ie w przytoczonym m a teria le. In sk ry p c je w ydano z pew n o ścią z d o b rą w olą i przy dużym w ysiłku, je d n a k p u b lik a c ja ta w postaci, w ja k ie j u jrz a ła św iatło dzienne, nie p o w in n a była ukazać siię n a p ó łk ach księg arsk ich .

P iotr K. W o jciech o w ski

J a m e s S. A m e l a n g , H onored C itizen s o f Barcelona: P atrician

C ultu re and Class R elations, 1490—1714, P rin c eto n U n iv ersity Prese,

P rin c eto n , N. J. 1986, s. X X V I, 259.

K siążk a Ja m e sa S. A m e l a n g a pośw ięcona je st k sz tałto w an iu siię elity w ładzy w now o ży tn y m mieście, a w szczególności fo rm o w an iu się św iadom ości k lasow ej te j elity. A u to r zam ierzał op raco w ać c a se-stu d y i p rze d staw ić m odel

(3)

w y jaśn iający ew o lu cję społeczności m ie jsk iej w e w czesnonow ożytnej E uropie <s. X X III). W ybór B arcelony jako pola b ad a ń był z tego p u n k tu w idzenia nie n a jb a rd z ie j tra fn y . B arcelona była bow iem m iastem , w k tó ry m — w edług sam ego a u to ra — od schyłku XV” do p o czątk u X V III w. p ra w ie nic się nie zm ieniło. Nie zm ienił się o b szar za ję ty przez m iasto an i jego u k ła d p rze strzen n y , ani zabudow a, chociaż p o ja w iły się now e style a rc h itek to n icz n e. Liczba m ieszkańców , szacow a­ n a n a p o d sta w ie r e je s tru podatkow ego z 1516 r. n a 30— 35 tys., w la ta c h 1716— 1717 oscylow ała w okół 36—42 t y s . 1 Było to rów noznaczne z ca łk o w itą niem al sta g n a c ją dem ograficzną (a b stra h u ją c od znacznych okresow ych w a h a ń pow odo­ w anych np. przez w ielkie epidem ie), ty m b a rd z iej rażącą n a tle ta k ic h m iast h iszpańskich ja k S ew illa i M adryt, k tó re w tym że czasie .podwoiły lu b p o troiły zaludnienie, -oraz n a tle u rb a n iz a c ji Euitopy Zachodniep, gdzie w ła śn ie w XVI i X V II w. w y ra sta ły w ielkie ag lo m eracje m ie jsk ie p rzek ra cza ją ce 100 tys. m iesz­ kańców . Z ty m w szystkim B arcelona p o zostaw ała je d n y m z n ajw ięk sz y ch m iast hiszpańskich i e u ro p e jsk ic h , ale była m ia ste m nie ro zw ija jąc y m się. N iem al bez zm ian od 1516 do 1716 r. p rz e trw a ła s tr u k tu r a zaw odow a ludności B arcelony, n ie ­ w ielk a była w te j dziedzinie m obilność społeczna (odsetek osób w y b iera jąc y ch inny zaw ód n iż ojciec) *. C ała w ytw órczość przem ysłow a o panow ana b y ła w ciąż przez cechy rzem ieślnicze. Jed n o tylk o u legało zm ianom — skład i c h a ra k te r rz ą ­ dzącej B arceloną oligarchii. Czy je d n a k b arc elo ń sk i p a try c ja t może uchodzić za m odelow y p rz y k ła d now ożytnej elity m iejskiej, skoro dla m iast e u ro p e jsk ic h XVI i X V II w. typow e było raczej szybkie tem po p rz e m ia n gospodarczych i spo­ łecznych?

A u to r p ra w ie połow ę książki (rozdziały I—IV) pośw ięcił — poza ogólną c h a ­ ra k te ry s ty k ą m ia sta — k sz tałto w an iu się elity w ładzy w B arcelonie w XVI i X V II w. D ruga część (rozdziały V—V III) tr a k tu je o ideologii te j g ru p y społecz­ nej, an a liz u je zw iązany z ndą system pojęć, k ry te ria odrębności. Z m iany, ja k ie zaszły w XVI i X V II w. w b arc elo ń sk iej oligarchii, spow odow ane były przez k ilk a czynników . Po ^pierw sze b y ła to in g e re n c ja -króla, k tó ry w prow adzał do n ie j n o ­ w ych ludzi (ciutadans honrats de nom in a reial). Ich liczba za K a ro la V (I) jeszcze

nieznaczna, za F ilip a II sta n o w iła ju ż 1/3 ogółu w pisyw anych n a listę ciutadans

honrats, by za F ilip a IV i K aro la II w zro sn ąć do 8/10—9/10 (s. 42—43). P o d rugie

p rze n ik an ie do m ia sta a ry sto k ra c ji ziem skiej i sta p ia n ie się jej z o lig a rch ią m ie j­ ską, k tó ra z kolei obejm ow ała w p o sia d an ie m a ją tk i ziem skie. Po trzecie był to •w zrastający od 1455 r. udział w e w ładzy w m ieście lekarzy i p raw n ik ó w

(gaudints czyli cieszących się ty tu ła m i naukow ym i), stanow iących w la tac h 1610— 1680 35— 45% liczby consellers, a w o sta tn ic h la tac h p an o w a n ia H absburgów w H iszpanii " za jm u jąc y ch p onad połow ę tych w ysokich stan o w isk w B arcelonie. To w łaśnie ta g ru p a przy czy n iała się do w zro stu poaiom u in te le k tu aln eg o elity i u to ż sam ian ia p rzynależności do elity z p o sia d an iem odpow iedniego w y k sz ta ł­ cenia, czem u tow arzyszył w zrost za in te re so w an ia rod zin a ry sto k ra ty cz n ý ch k a rie ­ 1 W sw oim w cześniejszym a rty k u le J. S. A m e 1 a n g (B arristers and Judges

in E arly M odern Barcelona: T h e R ise o f a Legal Elite, „T he A m erican H isto ric al

R eview ” t. L X X X IX , 1984, n r 5, s. 1269, ta b . I) po d ał liczbę 30 tys. m ieszkańców w 1716 r. S k ąd ta różnica? In n e liczby c y tu je z lite ra tu r y h iszp ań sk iej C a rla R a h n P h i l l i p s KTime and D uration: A M odel fo r th e E conom y o f E arly

M odern Spain, tam że t. X C II, 1987, n r 3, s. 556), co ta k ż e dom agałoby się w y ­

jaśnienia.

* Op. rec., s. 16— 17 oraz s. 58— 63. S tru k tu rę zaw odow ą a u to r p rze d staw ił w o p a rc iu o b ad a n ia J. N a d a l i E. G d r a l t , Barcelona en 1717— 18: U n m o ­

delo de sociedad p reindustrial, pw:] H om enaje a D. R a m ó n Carande t. II, M adrid

(4)

r ą praw niczą, a ta k ż e w zrost liczby le k arzy i p raw n ik ó w p ra k ty k u ją c y c h w B a r­ celonie W k o n k lu z ji a u to r stw ierdza, że w o dróżnieniu od ściśle zam k n ięty ch oligarchii rządzących w W enecji i G enui, w B arcelonie e lita w ładzy była o tw a rta , k sz tałto w ała się z różn y ch g ru p społecznych.

B arcelońska e lita ch a rak te ry z o w a ła się tym , że była to g ru p a re n tie rsk a , nie przedsiębiorcza — jeszcze je d n a isto tn a różnica m iędzy B arceloną a m ia sta m i now ożytnym i E uropy Z achodniej. Poza tą św oistą p o d staw ą ekonom iczną w y ró ż­ n ia ła się o n a spośród ogółu m ieszkańców p o sia d an y m p restiżem oraz k u ltu rą . Tem u o sta tn ie m u pojęciu pośw ięcił a u to r szczególnie dużo uw agi u zn a ją c k u ltu r ę e lity za n ajw a żn iejsz y czynnik sp a ja ją c y tę grupę.

P rzez k u ltu rę elity ro zu m ian o p rzed e w szy stk im w ykształcenie, w iedzę zdo­ b y tą w drodze fo rm a ln e j edukacji. W iedza ta m ia ła w ięc c h a ra k te r publiczny, m ogła być p u blicznie w eryfikow ana, często by ła sa n k cjo n o w a n a sto p n iam i u n i­ w ersyteckim i. W o dróżnieniu od niesfo rm alizo w an ej i niep isan ej tra d y c ji o p a rte j n a przekazach u stn y c h i obrazow ych, k u ltu r a elity b azow ała n a u m ie ję tn o ści p i­ san ia i czytania, n a przekazach literac k ich . P rzy w iązy w an ie w agi do publicznej w ery fik a c ji a try b u tó w elity prow adziło do ro zro stu ta k ich p o staci je j k u ltu ry ja k ety k ieta, te a tra ln o ść zachow ań, p la sty c zn a o p ra w a (a rc h ite k tu ra pałacow a). E lita rn ą k u ltu rę zdobyw ało się przez w y k ształcen ie w e lita rn y c h szkołach. W B a r­ celonie ta k ą szkołą było kolegium jezuickie, założone w 1544 r. w yłącznie n a w e­ w nętrzny u żytek zakonu, ale już w k ró tce p rz y jm u ją c e uczniów z zew nątrz, a w X V II w. n a d a ją c e n a w e t stopnie n au k o w e (w czym k onkurow ało z u n iw e r­ sytetem ); e lita rn y c h a ra k te r te j szkoły g w a ra n to w a ły w ysokie o p ła ty im a try k u la - cyjne. W ykształcenie było a try b u te m ary sto k ra ty cz n o ści, przynależności do elity n ie jako w iedza n ie zb ę d n a do sp raw o w an ia urzędów i innych fu n k c ji społecznych p rzy p a d ają cy c h e l ic i e 4, lecz jako cecha w y ró ż n ia jąc a członków te j g ru p y od po­ spólstw a n ie m ającego w ykształcenia czyli k u ltu ry 5.

Nie w szystkie w yw ody a u to ra p rze k o n u ją. B rak d ostępu do źródeł k a ta lo ń - skich u niem ożliw ia zakw estionow anie u sta le ń a u to ra i przeciw staw ien ie jego po­ glądom odpow iednio udokum en to w an y ch o p in ii odm iennych. P o zo stają je d n ak w ątpliw ości. P rz y jęc ie przez b arc elo ń sk ą a ry sto k ra c ję języka k asty lijsk ieg o i po­ zostaw ienie języka katalońskdego pospólstw u to sp ra w a n ie ty lk o tw orzenia jeszcze je d n ej b a rie ry m iędzy e litą a niższym i w a rstw a m i społecznym i. To ta k że p roblem a tra k c y jn o śc i w zorców k u ltu ro w y ch , k tó ry ch nosicielem był język ka- sty lijsk i {m.in. w zorców literack ich , a sam a u to r p o d k reśla znaczenie przekazów pisanych w k u ltu rz e elity) oraz zagadnienie u d ziału barcelo ń sk iej elity w e władzy ogólnohiszpańskiej. B arceloński a ry s to k ra ta m iałb y zapew ne tru d n o śc i w p orozu­ m ieniu się w ję zy k u k a ta lo ń sk im n a dw orze w M adrycie, w z a ła tw ien iu w tym języku in te re só w w C asa de co n tra tac ió n w S ew illi, w podróży do M eksyku lub P eru . R ozpow szechnienie w śród b arcelo ń sk iej elity języka kasty lijsk ieg o to może ja k iś e ta p tw o rze n ia się ogólnohiszpańskich w ięzi narodow ych? Z jaw isko w

ypie-* Op. rec., s. 68—73. A u to r p isał o ty m o b szern iej w cytow anym w yżej a r ty ­ kule, gdzie znaleźć m ożna — p o m inięte w książce — dokładne liczby adw o k ató w w B arcelonie.

4 P isał o ty m A. M ą c z a k , R ządzący i rządzeni. W ładza i społeczeństw o

w Europie w c zesn o n o w o ży tn ej, W arszaw a 1986, s. 219—230.

s P ro b le m w spółzależności w y k ształc en ia i pozycji społecznej p o sta w ił w pol- skliej h isto rio g ra fii A. W y c z a ń s k i (O św iatą a pozycja społeczna w Polsce

X V I stulecia. Próba oceny u m ie ję tn o śc i pisania szla ch ty w o jew ó d ztw a k r a k o w ­ skiego w dru g iej połow ie X V I w., „S połeczeństw o sta ro p o lsk ie” t. I, 1976, s. 27—

53), je d n a k sto su n k i polskie ta k dalece ró żn iły się od h iszpańskich i eu ro p ejsk ich , że w szelkie p o ró w n a n ia są zaw odne.

(5)

ra n ia języków n arodow ych przez je d en język dom in u jący w p ań stw ac h w ielo n a­ rodow ych je st b ardzo skom plikow ane, a po p rzy k ła d y dla ilu s tra c ji nie koniecz­ n ie trz e b a sięgać do E uropy środkow o-w schodniej, w y starczy rzucić okiem n a to, co działo się w m o n arch ii fra n c u sk ie j lu b angielskiej. P ra w d z iw a b a rie ra języ ­ k ow a dzieląca e litę ođ resz ty społeczeństw a p o w sta w a ła dopiero w tedy, gdy np. a r y ­ sto k ra c ja p o lsk a lu b ro sy jsk a zaczynała ro zm a w iać w sw oim gronie po fra n c u ­ sku, an g ielsk u lu b n iem iecku, odrzucając (nigdy przecież całkow icie!) języki ojczy­ ste jako środek poro zu m iew an ia s i ę e.

S p ra w a e lita rn e g o w ykształcen ia — o czym była już m ow a w yżej — zaw isa w próżni, jeśli n ie dow iad u jem y się niczego o sto p n iu a lfa b ety z ac ji b arcelo ń sk ie- go społeczeństw a, o szkolnictw ie in n y m niż elita rn e . Przecież barcelońscy k upcy i rzem ieślnicy m usieli p rzy n a jm n ie j um ieć czytać, pisać i rachow ać, inaczej nie m ogliby być czynni w sw oich zaw odach 7. J e s t to w ięc k w estia nie w y k ształcen ia w ogóle, jako w y ró ż n ik a elity, lecz w y k ształc en ia o określonym program ie. W średniow ieczu m ogły funkcjonow ać społeczeństw a sk ła d ające się w w iększości z an alfab etó w , n a w e t p rzedstaw iciele ów czesnych e lit nie um ieli czytać an i pisać, w czasach now ożytnych było to już n ie do pom yślenia, ale ośw iata ro zp rze strze­ n ia ła się pow oli i nie do w szystkich d o cierała jednakow o. W ielorakość i w ielo- stopniow ość o św ia ty była je d n ak n ie ty lk o re z u lta te m w y o d rę b n ia n ia się elit, ale i sp e c ja liz a c ji zaw odow ej oraz d y fe re n c ja c ji Sipołecznych fu n k cji. T ru d n o so­ bie przecież w y o b razić niew ykształconego le k a rz a albo ju ry stę , a przecież i oni zaliczali się do elity, z d ru g iej zaś stro n y k upcy i rzem ieślnicy nie potrzeb o w ali zdobyw ać w y k ształc en ia ogólnego, in te reso w ała ich p rzed e w szystkim w iedza p rz y d a tn a w zawodzie.

W yoofyw anie się k a ta lo ń sk ie j a ry s to k ra c ji z życia publicznego do w n ę trz p a ­ łacow ych to n ie tylk o od cin an ie się je j od pospólstw a, tw o rzen ie jeszcze jed n ej, fizycznej b a rie ry dzielącej ją od ogółu m ieszkańców m iasta, ale ta k że sym ptom p o ja w ien ia się now ych p o trze b ludzkich — p o trze b y intym ności, n a co oczyw i­ ście nie w szyscy m ogli sobie pozwolić i zapew ne n ie w szyscy ta k ą potrzebę o d ­

czuw ali. .

Nie w iem , czy słusznie a u to r zrezygnow ał z b ad a ń prozopograficznych i ge­ nealogicznych n a d b arc elo ń sk ą e litą (s. XXV) tłu m acząc się tru d n o ściam i h e u ry ­ stycznym i. Czy o g raniczenie się do tr a k ta tó w (zresztą bardzo licznych i szalenie interesu jący ch ) i pam iętn ik ó w , a pom inięcie np. listów , k tó re chyba zachow ały się w p ry w a tn y c h arch iw ach katalo ń sk ich , było w y sta rc z a ją c ą p o d staw ą do ro z ­ w ażań n a te m a t ideologii i zasobu pojęć, ja k im i posługiw ali się barcelońscy ary sto k ra ci?

W książęe A m elanga b ra k jest szerszego k o n te k stu historycznego. W praw dzie w edle P ie rre V i 1 a r a (pogląd te n pod ziela C a rla R a h n P h i l l i p s ) 6 K ata lo ­ n ia była w y ra ź n ie o d sep aro w an a od re sz ty H iszpanii, przecież je d n ak n ie egzy­ sto w a ła w izolacji od św iata. Tym czasem w książce A m elanga gosp o d ąrk a i po­ lityka, kryzysy m o n a rc h ii hiszpańskiej, zm iany k o n iu n k tu r e u ro p e jsk ic h i św ia­ tow ych, p rz e sile n ia m ilita rn e i polityczne n a areniie eu ro p e jsk ie j, sta rc ia prąd ó w relig ijn y ch , um ysłow ych i· arty sty czn y ch nie są w ogóle w spom inane lu b co n a j ­

* P isa ł o tych sp raw ac h o statn io J. T a z b i u (P rocesy p o lonizacyjne w szla­

ch e ck ie j R zeęzyp o sp o litej, „ K u ltu ra i S połeczeństw o” t. X X X I, 1987, n r 1, s. 29—

47) p o ru sza jąc n ie ty lko polski ich aspekt.

7 P o r. L. S t o n e , T h e Educational R ev o lu tio n in England, 1560— 1640

„P ast & P re s e n t” n r 28, 1964, s. 42. ' 8 P. V i l a r , La C atalogne dans l ’Espagne m oderne t. I—III, P a ris 1962. Por. C. R a h n P h i l l i p s , op. cit., s. 556.

(6)

w yżej w zm iankow ane okazjo n aln ie. A u to r zakłada, że są to sp raw y czytelnikow i znane, ale sam n ie bardzo bierze je pod uw agę an a liz u ją c sy tu a cję B arcelony.

Mimo tych zastrzeżeń k siążk a A m elanga je st le k tu rą bardzo in te resu ją cą . Może w brew in te n cjo m a u to ra jej znaczenie polega n ie ty le n a tym , że je st to

c a se-stu d y dające w iedzę o elicie b arc elo ń sk iej i w zorzec do zrozum ienia elit w innych m ia sta ch E u ropy now ożytnej, ile n a p o sta w ien iu problem ów b a d a w ­ czych. C zytelnikow i po lsk iem u przynosi szczególnego ro d z a ju rozczarow anie: od czasów L e l e w e l a lub im y p ara le le m iędzy h isto rią P o lsk i a h isto rią H iszpanii, n ato m ia st A m elang u k az ał zjaw isk a hiszpańskie, dla k tó ry c h analogii w Rzeczy­ pospolitej znaleźć tru d n o .

A n d rze j W yrobisz

Je rz y M a l e c , Polska m yśl a d m in istra c y jn a X V I I I w ie k u , W y­ d aw n ic tw a U n iw ersy te tu Jagiellońskiego, K ra k ó w 1986, s. 186.

W iek X V III p rzyniósł w ra z z tw o rzen iem się w w ielu k ra ja c h E u ropy no ­ w oczesnego za rz ą d u p ań stw em , ta k że rozw ój nauiki a d m in istra c ji. A d m in istra cję w ew n ętrz n ą p a ń stw a o k reślan o w ów czas m ian em policji zaś pró b y teoretycznego u jm o w an ia problem ów zw iązanych z jej fu n k cjo n o w a n iem nazyw ano n a u k ą po­ licji lu b policystyką. N au k a ta , zarów no pod w zględem tre śc i ja k i stosow anych m etod, łączyła w sobie elem e n ty ekonom ii politycznej, filozofii, h isto rii a n a w e t etyki. Była ona p oprzedniczką w spółczesnej n a u k i ad m in istra cji. W ro zw oju po- licy sty k i przodow ały F ra n c ja , A u stria i P ru sy . P o lsk a m yśl a d m in istra c y jn a X V III w iek u n ie doczekała się ze stro n y h isto ry k ó w w y cz erp u jąc y ch opracow ań. Z ájm ow ano się głów nie za g ad n ien ia m i u stro jo w y m i podczas gdy dzieje a d m in i­ s tra c ji i m yśli a d m n istra c y jn e j tra k to w a n o ubocznie. L u k ę w te j dziedzinie w y­ p ełn ia o m a w ian a tu ro zp raw a h a b ilita c y jn a Jerzego M a l c a .

W „U w agach w stę p n y c h ” au to r p rze d staw ił założenia ro zp raw y oraz p ro b le ­ my term inologiczne i m etodologiczne. W rozdziale I u k az ał początki p o lsk iej m y­ śli a d m in istra c y jn e j w I połow ie X V III w ieku; w d ru g im — polską m yśl ad m i­ n is tra c y jn ą epoki sta n isła w o w sk iej od se jm u к on w akacy jn eg o w ro k u 1764 do czasów S ejm u C zteroletniego; w trze cim — p ro je k ty stw o rze n ia a d m in istra c ji now ego ty p u n a S ejm ie C ztero letn im ; w cz w arty m — w pływ zacho d n io eu ro p ej­ skiej policystyki n a p o lsk ą m yśl a d m in istra c y jn ą X V III stulecia. W „U w agach końcow ych” za w a rł opinie ogólne o polskiej m yśli a d m in istra c y jn e j, w skazał na jej oddziaływ anie n a u staw o d aw stw o szlacheckiej R zeczypospolitej I I połow y X V III w ieku. A u to r w y k o rz y sta ł o siem nastow ieczną p u b lic y sty k ę polityczno­ - u stro jo w ą, liczne źródła ręk o p iśm ien n e oraz d ru k i ulotne. C zerpał głów nie z za­ sobów A GAD -u, zw łaszcza ze Z bioru Popielów i A rch iw u m Publicznego P o ­ tockich.

U kład p rac y je st chronologiczny. O k reślając za k res te m a tu a u to r posłużył się luźno sfo rm u ło w an y m te rm in e m „m yśl a d m in istra c y jn a ” u zn a ją c — i słusznie — że po jęcia ta k ie ja k n a u k a , do k try n a, ideologia, a n a w e t poglądy n ie p o k ryw ałyby się ze sta n e m fak ty c z n y m zjaw iska. Ó w czesne p ro je k ty p rzeb u d o w y a d m in istra c ji p a ń s tw a polskiego nie tw o rzy ły jeszcze up o rząd k o w an y ch system ów p ra w n o -filo - zoficznych. T em at p ra c y w y m ag ał p rze d staw ie n ia szerszego eu ropejskiego tła. E ru d y c y jn y w y k ład p ro b le m u „policji” w p iśm ien n ictw ie fra n c u sk im (N. de la M are) i niem ieckim , gdzie osiągnęło n ajw ięk sz y rozw ój (Ch. Wolff, J. M. Ju sti, J. v o n S onnenfels) u znać trz e b a w ięc za celowy. Być m oże pożyteczne byłoby

Cytaty

Powiązane dokumenty

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 26/3-4,

J e d ­ nym słowem sobór w prow adza tu ta j zasadę odnoszącą się ogólnie do w szystkich upraw nień: tam się kończy upraw nienie jednostki, czy osoby

Gdzie­ k olw iek się znajdą, niech pamiętają, że oddali się i pośw ięcili swoje ciało Panu Jezusowi C hrystusow i I z m iłości ku Niemu powinni na­ rażać

U dokum entow anie uzdrow ienia w księgach parafialnych Małżeństwo uzdrow ione w zaw iązku w zakresie zew nętrznym powinno być odnotow ane przede w szystkim w

Przez niezdolność do podjęcia istotnych obowiązków m ałżeńskich wynikającą z przyczyn n a tu ry psychicznej rozum ie sdę niezdol­ ność do zrealizow ania

skopatu dla spraw duchowieństwa, zajm ując się rehabilitacją kapła­ nów, był członkiem K onferencji W yższych Przełożonych Zakonów Mę­ skich, pracując w

Bezpośrednią przyczyną działania sen atu było postępow anie W istyl- li pochodzącej z rodziny pretorsk iej, k tó ra w celu uniknięcia k a r przew idzianych przez

[r]