• Nie Znaleziono Wyników

"Jan z Tęczyna", Julian Ursyn Niemcewicz, opracował Jan Dihm, Wrocław 1954, Zakład im. Ossolińskich - Wydawnictwo, Biblioteka Narodowa, Seria I, nr 150, s. CVIII, 414, 2 nlb. : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Jan z Tęczyna", Julian Ursyn Niemcewicz, opracował Jan Dihm, Wrocław 1954, Zakład im. Ossolińskich - Wydawnictwo, Biblioteka Narodowa, Seria I, nr 150, s. CVIII, 414, 2 nlb. : [recenzja]"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

Zdzisław Najder

"Jan z Tęczyna", Julian Ursyn

Niemcewicz, opracował Jan Dihm,

Wrocław 1954, Zakład im.

Ossolińskich - Wydawnictwo,

Biblioteka Narodowa, Seria I, nr 150,

s. CVIII, 414, 2 nlb. : [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 46/3, 269-276

(2)

s k i e j 18, do której trzeba k ierow ać — dla różnych pow od ów — badacza życia litera ck ieg o w iek u X V III.

W artość n au k ow a „portretu litera ck ieg o “ K otta n ie sp oczyw a zresztą w k om p letn ości źródeł czy ich czystej redakcji archiw alnej. A utor rozpraw y

T r w a l e w a r t o ś c i l i te r a tu r y polskiego O św iecen ia (1951), która sp ełn iła p ięk n ą

r o lę sy n tezy roboczej całej epoki, i tu p otrafi zadem onstrow ać su g esty w n ie „trw ałe w a r to śc i“ a rtystyczn e poezji T rem beckiego (m oże n ajw ym ow n iej w rozdziałku o p rzek ład zie S y n a m a r n o tr a w n e g o W oltera). D o w y so k ich zd o ­ b y c z y pracy n a leży rozdział o języ k u T rem beckiego, ok reślający z p recyzją i sm ak iem k u ltu raln ym rolę T rem beckiego w k ształtow an iu n ow oczesn ego ję z y k a literatu ry p olsk iej.

O cena P i s m w s z y s t k i c h S ta n isła w a T rem beckiego w op racow an iu Jana K otta n ie m oże zataić zastrzeżeń m erytorycznych, ja k ie n asu w a szczegółow a k on fron tacja pracy z m ateriałam i epoki. A le p ow ied zieć ty le, to znaczy p o ­ w ied zieć część p raw d y o dokonanym dziele. Jan K ott zaatak ow ał od w ażn ie je d e n z n ajtru d n iejszych problem ów7 ed ytorsk ich polsk iego O św iecenia. W yniki tej pracy, chociaż jeszcze n ie d efin ity w n e — w sw o ich osiągnięciach, w ą tp li­ w o ścia ch i n a w e t b łęd ach rzeczow ych — torują drogę krytycznej i zupełnej ed y cji T rem beckiego.

T a d eu sz M i k u ls k i

J u l i a n U r s y n N i e m c e w i c z , JA N Z TĘCZYNA. O pracow ał J a n D i h m . W rocław (1954). Zakład im . O ssolińskich — W ydaw nictw o, s. CVIII, 414, 2 nlb. B i b l i o t e k a N a r o d o w a . Seria I, nr 150.

1

„W szakże T ęczyński n iegd yś z k rólew sk iego dom u Żądał cory, a król m u ją oddał bez srom u...“

— czytam y w P a n u Tadeuszu. R om an tyczn o-tragiczn e lo sy m łodego i u ta len ­ to w a n eg o m a g n ata-d yp lom aty u rzek ły już K ochanow skiego, który p o św ięcił im dłu ższy u tw ór (P a m i ą tk a J a n o w i B a p ty śc ie h rabi na T ęczyn ie , 1564). Sam a h istoria stw o rzy ła p asjon u jący w ą te k fabularny, jakby czek ający na pióro p ow ieściop isarza.

D otych czasow e — dość liczn e — prace o Janie z T ę c zy n a Ju lian a U rsyna N iem cew icza w sk a zy w a ły g łó w n ie na taką w ła śn ie, rom ansow ą g en ezę p o ­ w ieści, łącząc zarazem jej p o w sta n ie z potężną fa lą w alterscottyzm u , p rze­ chodzącą w ow ym czasie przez Europę. Jan z T ę c z y n a m iał być, w ed łu g p iszą ­ cy ch o n im — od K raszew sk iego począw szy, a na Ju lian ie K rzyżanow sk im sk o ń czy w szy — zarów no p ierw szą polską pow ieścią historyczną, jak i p ierw szą u nas p o w ieścią w a ltersco tto w sk ą . D okładniejsze jednak p rzyjrzenie się p o ­ w ie śc i — najbardziej w yczerp u jącej analizy dokonał K onstanty W ojciech ow sk i w H isto rii p o w ie ś c i w Polsce — w yk azyw ało, że N iem cew icz bardzo n ie ­ k o n sek w en tn ie i n iezręczn ie trzym ał się w altersco tto w sk ieg o sch em atu p o w ieścio w eg o , że w ie le elem en tó w jego p ow ieści w ykracza poza p rzyjętą rzekom o z góry k on w en cję, a w ie le sk ład n ik ów ch arak terystyczn ych dla u tw o ­

(3)

ró w autora W a v e r l e y a p o zo sta je n iero zw in ięty ch . W yn ik ało z tego, że Jan

z T ę c z y n a je s t bardzo n iep orad n ą p o w ieścią w a ltersco tto w sk ą ; pod adresem

p o p u larn ego d zieła N iem cew icza p a d a ły p ow ażn e zarzu ty n ieo ry g in a ln o ści i n ied o łęstw a .

J a n D ihm , w y d a w ca n a jn o w szej ed y cji tak poczytn ej n ieg d y ś p o w ieści, za ją ł sta n o w isk o w ręcz p rzeciw n e. P o szed ł w tym zresztą w śla d y Ign acego C hrzanow skiego, k tó ry w r. 1931 w rozp raw ie o W ł a d y s ł a w i e p o d W ar n ą zw ró cił u w agę, że w b ad an iach nad N iem cew iczem k o n ieczn e je s t przede w sz y stk im za jęcie s ię a k tu aln ą ten d en cją p o szczeg ó ln y ch u tw orów , a n ie ich zależn ością od ob cych w zorów . D ih m n ie szu k a w ięc g en ezy Jana z T ę c z y n a w ch ęci p rzeszczep ien ia na g ru n t p o lsk i rom an su w a lte r sc o tto w sk ie g o ani też w ch ęci z a in try g o w a n ia c z y te ln ik ó w ro m an tyczn ym i lo sa m i o sta tn ieg o hrabi na T ęczyn ie. O pierając się na rz e te ln y c h p o d sta w a ch m eto d o lo g iczn y ch u h isto - ryczn ia b adania i k ieru je g łó w n ą u w a g ę n a in n e zagad n ien ia, m ia n o w icie na c h a ra k tery sty k ę p o lity czn o -sp o łeczn ą okresu, w k tórym p o w sta ł Jan

z T ę c zy n a , i na id e o w e zn a czen ie dla tego okresu „złotego w ie k u “ k u ltu ry

p o lsk iej. Z m ien ia się w ię c ca łk o w icie p o sta w a badacza i zm ien ia się ogólna kon cep cja utw oru , a obraz u zy sk a n y przy jej za sto so w a n iu w yp ad a i p ra w d zi- w iej, i zaszczytn iej dla N iem cew icza .

2

O bszerny w stęp do Jana z T ę c z y n a m a n ie ty lk o w p row ad zić czyteln ik a w trudną i d ość za w iłą p ro b lem a ty k ę dzieła, a le w o b ec braku m on ografii o N iem cew iczu — za stą p ić jej o d p o w ied n ie rozdziały. J a k zw y k le w w y d a w ­ n ictw a ch B i b l i o t e k i N a r o d o w e j , w stę p p rzyn osi na początk u obszerną c h a ra k tery sty k ę epoki. C h arak terystyk a ta, za w iera ją ca ob fity m a teria ł k o ­ n ieczn y dla zrozu m ien ia g en ezy p o w ieści, sp raw ia jed n a k w ra żen ie n ie dość d ok ład n ie opracow anej pod w z g lę d e m sty listy czn y m , z czego w y n ik a ją p ew n e n ieja sn o ści; np. p o o m ó w ien iu rezy g n a cji N iem cew icza ze sta n o w isk a sek re­ tarza sen a tu D ih m p isze: „W ty m w ła śn ie czasie w y b u ch ła już na dobre gorąca w a lk a p om ięd zy k la sy k a m i a r o m a n ty k a m i“ (s. X X IX ). W jak im czasie? K ied y N iem cew icz rezy g n o w a ł? N iezb y t to śc isłe i w ię ź logiczn a nad zw yczaj słaba.

O m ó w ien ie ó w czesn ej tw ó rczo ści N iem cew icza je s t stan ow czo zb y t o gól­ n ik o w e, a ju ż rażąco p o b ieżn ie sch a ra k tery zo w a n a została jego rola w dziejach p rerom an tyzm u i rom antyzm u: „ P rerom an tyzm w ie le m u zaw d zięczał, podobnie ja k rom an tyzm i je g o p r z e d sta w ic ie le “ (s. X X X ). Co to znaczy?

Z za strzeżeń n a tu ry h isto ry czn ej trzeba zan otow ać dość h ojn e sza fo w a n ie p rzez D ihm a term in em „lib era ł“. O kreślono n im także cara A lek san d ra, o k tó ­ rym w końcu n ie w ie m y , czy b y ł n a jp ierw lib erałem , a później despotą, czy jak oś inaczej. B o że b y ł „ n iezd ecy d o w a n y “, to je s t o k reślen ie p sy ch ik i, n ie p o sta w y sp o łeczn o -p o lity czn ej, a zdanie, że M ettern ich orno ty w a ł go w p ły ­ w a m i, „by z d a w n eg o p ozorn ego lib era ła u czy n ić d esp o tę“ (s. X X II), n asu w a n o w e zastrzeżen ia: je ś li lib era łem b y ł pozornym , to czy m b ył napraw dę?

P o w a żn y m b łęd em w y d a je s ię c a łk o w ite p rzem ilczen ie ży cio ry su N ie m c e ­ w icza do roku 1815. N ie p od an o n a w e t d aty urodzin p isarza. T akże postaw a sp ołeczn a N iem cew icza je s t ok reśla n a dość ogóln ik ow o.

(4)

3

D ruga część w stęp u w prow adza czyteln ik a w p rob lem atyk ę sp ecja listy czn ą : m ó w i o rozw oju now oczesn ej p o w ieści zachodnio-europejskiej i p olsk iej. I tej części zarzucić trzeba n ied op racow an ie stylistyczn e. N a przykład: „ N ieb a w em ku piec, k tórego »transakcje, w e k sle i um ow y przem aw iają w e w szy stk ich język ach «, sta je się w A n g lii bohaterem pow ieści, czło w iek iem w y zw o lo n y m od p ę t fe u d a ln y c h “ (s. X X X IX ). Co za dziw na składnia! N astęp n e zd an ie n ie lep sze: „R obinson K ruzoe, boh ater pierw szej now oczesnej [czy to znaczy, że p o p rzed n ie b y ły nien ow oczesn e?] p o w ieści napisanej przez D a n iela D efoe, je s t k u p cem lon d yń sk im , tak sam o jak autor p ow ieści, toteż nic dziw n ego, że n a w e t jako ro zb itek na bezludnej w y sp ie zakłada p od staw y k ap italizm u “.

Za m ało m am y w tej części w stęp u fak tów , a stanow czo zb yt w ie le ogól­ n ików . J ed en je s t szczególn ie uderzający i dziw ny: „I odtąd w rozw ijającej się p ow ieści, n i e j e d n o k r o t n i e s e n t y m e n t a l n e j [podkreśl. — Z. N ], bohateram i będą coraz częściej lu d zie ze stan u trzeciego, którzy niegorzej n iż rom an sow i ry cerze p otrafią kochać, tęsk n ić i m ów ić u k ochanym o sw y ch u czu ciach “ (s. X X X IX ).

Spraw a sen ty m en ta lizm u i p o w ieści sen ty m en ta ln ej, tak w ażna dla an alizy

Jana z T ę c zy n a , została w o g ó le om ów ion a n iesły ch a n ie zd aw k ow o i p o w ierz­

ch ow n ie. C ierp ien ia m ł o d e g o W e r te ra , N o w a Heloiza, P a m e l a są le d w ie w y ­ m ien io n e z tytu łu . P odobnie, je śli id zie o p o w ieść polską, w stęp szerzej om aw ia ty lk o dość luźno zw ią za n e z tem atem p o w ieści M ostow skiej i zu p ełn ie n ie zw iązan ego G r en adier a-filozofa, w zm ian k am i n atom iast zbywTa M a l w i n ę

i tw órczość Skarbka. O ile np. „p ow ieść grozy“ została sch arak teryzow an a ob szern ie i trafnie, to sen ty m en ta lizm potraktow ano całk iem po m acoszem u. Z nacznie dokładniej om aw ia D ihm w szy stk ie p o w ieści h istoryczn e i p seu d o - historyczn e, ale d laczego p ow strzym u je się od om ów ien ia Scotta? N a w et w ą tp liw a teza o n ieza leżn o ści Jana z T ę c zy n a od tw órczości autora K e n i l w o r t h a n ie u sp ra w ied liw ia tego pom inięcia.

O gólnie biorąc, część w stęp u traktująca o rozw oju p o w ieści — g łó w n ie historyczn ej — je s t stan ow czo zb yt m ało p ow iązan a z J a n e m z T ęczyn a, za m ało d aje p od staw do jeg o an alizy i oceny. Jak się zresztą okazuje d alej, D ih m ow i n ie b yło to w ca le potrzebne, bo om aw ia p ow ieść w zu p ełn ym n iem a l od erw an iu od w sp ółczesn ej jej literatury, w iążąc dzieło N iem cew icza p ra w ie w y łą czn ie z h istorią.

4

D ihm je s t zw o len n ik iem poglądu o oryginalności Jana z Tęczyna, jeg o n ieza leżn o ści od w zorów w a ltersco tto w sk ich . W celu udow odnienia tego p o ­ g ląd u przytacza k ilk a argum entów , k tóre jed n ak n ie w yd ają się p rzek on yw a­ jące. T ylk o b o w iem jak o bardzo w ą tp liw e przypuszczenie m ożna tra k to w a ć fak t, że N iem cew icz w c h w ili tw orzen ia p ow ieści n ie znał popularnych u tw o ­ ró w Scotta. N ie za ła tw ia ją też sp raw y frazesy o „głębokiej in d y w id u a ln o ści i n iem a ły m ta le n c ie “ pisarza, który „na stare lata n ie potrzeb ow ał szu k ać n o w y ch b o g ó w w A n g lii“ (s. LIII). O statnie zdanie zw łaszcza n ie m a pok rycia, jeśli p rzyp om n im y sobie, ja k w ie le tłu m aczył N iem cew icz z a n g ielsk ieg o (P op e’a, L ew isa, W ordsw orth’a i in.).

(5)

A utor w stę p u w ie le p isze o ogrom nej w ied zy życiow ej N iem cew icza : „życie je g o łączy s ię n ie r o z e r w a ln ie i w p la ta w je g o d ziełach w h isto rię narodu, tak b ogatą w o d ręb n e niż g d zie indziej w yd arzen ia. I d latego u tw o ry p o ety z U rsyn ow a o d zw iercied la ją w sob ie n ie ty le w sz y stk ie p rąd y n u rtu jące ó w czesn e litera tu ry , co lo sy sp o łeczeń stw a i narodu, skoro h a słem całej jeg o tw órczości było: n ie sztu k a dla sztu k i, a le sztu k a dla n arodu“ (s. LIII). P o ­ m ija ją c już z a w a rte w p o w y ższy ch sło w a ch n ieb ezp ieczn e p rzeciw sta w ien ie ży cia sp o łeczeń stw a — prąd om literack im , n ie m ożna z ty ch słu szn y ch w za ­ sad zie stw ierd zeń w y cią g a ć zb y t d a lek o id ą cy ch w n iosk ów : d ą żen ie do oparcia s ię na rzeteln ej w ie d z y o ży ciu , śc isły zw ią zek ze sp o łeczeń stw em są w p raw d zie w a ru n k iem orygin aln ości, a le jej b y n ajm n iej n ie gw aran tu ją.

N iep o ró w n a n ie cen n iejsze są p o zy ty w n e tw ierd zen ia D ihm a dotyczące w ła ­ ściw ej g en ezy p o w ieści. N a p o d sta w ie liczn y ch danych, zaczerp n iętych z je d ­ nej stron y — z h isto rii K ró lestw a K on gresow ego, z drugiej — z tek stu p o w ie ­ ści, p rzek on yw a n a s D ih m z ła tw o ścią , że gen ezą p o w ieści i jej ośrod k iem k r y - s ta liz a c y jn y m b y ła a k tu a ln a ten d en cja p olityczn a.

P o w ieść h istoryczn a u czy ła h istoryczn ego m y ślen ia — p isze D ihm . K azała p a trzeć na a k tu a ln ą rzeczy w isto ść ja k o na jed n o ze sta d ió w cią g łeg o rozw oju, je d n ą z fa z cią g ły ch p rzem ian. U czyła szu k ać w p rzeszłości zarod k ów tera źn iej­ szości, a c h w ili b ieżącej o tw iera ła p e r sp e k ty w ę na p rzyszłość. S za leń cze rządy w ie lk ie g o k sięcia K on stan tego, g w a łc e n ie k o n sty tu cji i reżim sz p ic lo w sk o -p o li- c y jn y sk ła n ia ły N iem cew icza do p ok azan ia rodakom św ietn iejszej p rzeszło ­ ści, p rzek azan ia im obrazu o jczyzn y w o ln ej, p otężn ej, rządzonej sp ra w ied li­ w ie , rozk w itającej ku ltu rą i zam ożn ością o b yw ateli. Żadna ep ok a n ie nad aw ała s ię do tego bardziej niż p o ło w a X V I w iek u . D ih m bardzo p rzen ik liw ie w sk a ­ zu je na szereg p rzyczyn u za sa d n ia ją cy ch ta k ie w ła śn ie , a n ie in n e p rzed sta­ w ie n ie rzeczy w isto ści h istoryczn ej p rzez N iem cew icza . S tw ierd za m ięd zy in ­ n y m i, że w ła śn ie ch ęć p r z e c iw sta w ie n ia g w a łc ą c y c h p raw o rząd ów zaborcy — sp r a w ie d liw y m rządom p o lsk im sk ło n iła autora do p o m in ięcia szeregu szcze­ g ó łó w , k tóre m o g ły św ia d czy ć o tym , ż e ju ż w ow ej b łogosław ion ej rzekom o ep o ce k w itły sa m o w o la i b ezp raw ie m agn atów . R ów n ocześn ie jed n ak N iem ce­ w ic z robi w tek ście p o w ie śc i n ad er p rzejrzyste a lu zje do p rzyczyn p ó źn iej­ szeg o upadku P o lsk i; za p o śred n ictw em słó w S tań czyk a w sk a zu je na p otęgę m a g n a tó w jako n a w a ln y czy n n ik rozk ład u s ił R zeczyp osp olitej.

A k tu aln a ten d en cja p o lity czn a sięg a do elem en tó w bardziej szczeg ó ło ­ w y ch : N iem cew icz, w y k o rzy stu ją c w ię k sz ą w p o w ie śc i historyczn ej sw ob od ę cen zu raln ą, u podabnia szereg p ostaci p o w ie śc io w y c h do d ziałających w sp ó łcze­ śn ie z nim ; np. k ról szw ed zk i E ryk o trzym ał w ie le r y só w K on stan tego, K atarzy­ na M ans — k się ż n y Ł o w ick iej, m istrz cerem on ii F ra g h eim — szam b elan a Ż a- b o k lick ieg o itd.

T rzeci sposób w p la ta n ia ten d en cji do p o w ieści — to p o szczególn e w y ­ ra źn ie alu zyjn e w y p o w ied zi, ja k np. te słow a: „Co za n iegod n a trzoda — p o m y ­ ś la ł sobie T ęczy ń sk i — gn ąca się ja k w ą tła trzcina n a p raw o i le w o za każdym w ia tr u p o w ie w e m “ (s. 219).

T akie u sta w ie n ie k o n cep cy jn e J a n a z T ę c z y n a je s t ogrom ną zasługą Jana D ih m a, n ie ty lk o z u w a g i n a sam ą p o w ieść, a le i ze w zg lęd u n a p ersp ek ty w y , ja k ie o tw iera ona na d alszy rozw ój p o w ie śc i h istoryczn ej w P olsce. O kazuje się, że ju ż u sam ych p o czą tk ó w tego rozw oju p o d sta w o w y m czy n n ik iem k on stru k ­

(6)

c y jn y m je s t m y śl p atriotyczna, gorąca tendencja narodow a. W idzim y, ż e N ie m ­ cew iczo w i p rzy św ieca ł ten sam cel, o którym później w sp o m n ia ł (rów nież sk ręp o w a n y cenzurą) S ien k iew icz w głośn ym odczycie O p o w ie ś c i h i s t o r y c z n e j : „P ojedynczem u czło w ie k o w i w ych od zi zaw sze na korzyść rozw ażanie sw ej p rzeszłości. Ono w y ja śn ia m u liczn e zjaw isk a czasu teraźniejszego; u czy go p a ­ trzeć g en ety czn ie na sie b ie i dostarcza w sk a zó w ek na przyszłość; uczy n iech ać zadań, k tórym n ie sprosta, a pod ejm ow ać odpow iednie. J eszcze jaśn iejsze św ia ­ tło rzucić m oże obrachunek z przeszłością, gd zie chodzi o c a łe sp ołeczeństw o. Czym są w ogóle d zieje lu d zk ości i poszczególn ych jej gałęzi? H istorią u pad­ k ó w i odrodzeń. Z byteczn ym byłob y m ów ić, ile z rozw agi nad tym fa lo w a n iem m oże w y p ły n ą ć o tu ch y “ b

5

U sta liw szy odkryw czo i słu szn ie ogóln e założenia Jana z T ę c z y n a D ih m n ie p oszed ł jed n a k dalej, n ie dał w yczerpującej an alizy p ow ieści. N ie pokazał, z ja ­ k ieg o m ateriału b u d o w a ł N iem cew icz sw ój n ow atorsk i utw ór. W spom ina w p raw d zie (pow ołując się na Z ygm unta S zw eyk ow sk iego), że p o w ieść zbliża s ię do sch em atu rom ansu sen tym en taln ego, a le n ie w y ja śn ia tego bliżej.

W ydaje się, że autor w stęp u je s t w yzn aw cą bardzo sch em atyczn ego pogląd u n a sp raw ę w p ły w ó w literack ich . Z ażarcie broni N iem cew icza przed zarzutem u leg a n ia w p ły w o m W altera Scotta, n ie rozpatruje w c a le argu m en tów w y su w a ­ n y ch p rzez zw o len n ik ó w tezy w a lterscottyzm u , zb yw a n ap om k n ien iam i e le ­ m en ty sen ty m en ta lizm u w p ow ieści.

S ądzę jednak, ż e p o słu g iw a n ie się form ą literack ą w prow adzoną przez W al­ tera S cotta — czy kogoś in n ego — n ie odbiera p ow ieści, sam o przez się, w aloru

orygin aln ości. O ryginalne je s t sam o zastosow an ie ja k iejś form y, sposobu w id zen ia św iata, zu ży tk o w a n ie ogólnej obserw acji, od n alezien ie na w ła sn y m g ru n cie typ u lu d zk iego lub zja w isk a sp ołecznego zaob serw ow an ego przez in ­ n ego autora. G dyby w y k o rzy sty w a n ie w ten sposób cudzych d o św iad czeń lite ­ rack ich — choć d okonane przy w łasn ym , odrębnym im p u lsie i zach ow an iu a u ­ ten ty zm u rea lió w — b yło grzechem przeciw oryginalności i d y sk w a lifik o w a ło p isarza, w sz y stk ie tzw . prądy litera ck ie b yłyb y w yp ran e z treści. T ym czasem zd o b y w a n ie przez litera tu r ę w ied zy o rzeczyw istości polega i na tym , że raz za ­ sto so w a n ą form ę, raz podpatrzone zjaw isk o zu żytk ow u je się w szech stron n ie, spraw dza w rozm aitych okolicznościach, stw ierd za ogólne praw id łow ości, jak rów n ież h istoryczn e i n arodow e różnice.

W każdym razie fakt, że dana p ostać czy zjaw isk o społeczne p rzed staw ion e w u tw orze litera ck im m a źródło orygin aln e, n ajzupełniej n ie k łóci się z fak tem , że w p row ad zon o ją do p o w ieści za p rzykładem innego autora lub p rzed sta ­ w io n o w oparciu o cu dze w zory. B oh aterow ie typu b ajronow skiego n ap raw d ę istn ie li w różnych krajach Europy — a w szy scy oni, p rzed staw ien i w poezji, są bajronow scy. M arnow anie w y b itn y ch n iek ied y ta len tó w dzieci w ie jsk ic h b y ło do n ied aw n a zja w isk iem pow szech n ym , niem niej jednak obfitość lite r a c ­ k ich opracow ań tego tem atu w y w o d zi się od Ja n k a m u z y k a n ta . Sam o istn ien ie tak iego zw iązk u m ięd zy m o ty w a m i różnych u tw orów w cale n ie przesądza o ich

1 H. S i e n k i e w i c z , Dzieła. T. 45. W arszaw a 1951, s. 122— 123.

(7)

w artości. D la teg o św ie tn a p ostać m istrza cerem on ii F rogheim a w Janie z T ę ­

c z y n a m oże b yć n a jściślej w zorow an a na sza m b ela n ie Ż aboklickim , ale to

W alter S co tt za p ew n e p o d su n ą ł N iem cew iczo w i m y śl p rzed staw ien ia w ten w ła śn ie sposób tak iej w ła śn ie p ostaci. N a to m ia st bardzo blado w y p a d a p ostać tajem niczej „cza ro w n icy “ — p o w iern iczk i k róla i T ęczy ń sk ieg o -o jca , m im o że je s t oparta i na źródłach h isto ry czn y ch i n a jn iew ą tp liw iej na Scotcie. S ięg a ­ jąc po in n e p rzyk ład y: p o m y sł r e n d e z - v o u s n a jw y b itn iejszy ch p isarzy p olsk iego ren esan su w ią ż e się ściśle z k on cep cją ogóln ą Jana z Tęczyna, ale czy n ie ten że S cott w K e n i l w o r t h w sk a z a ł tu N iem cew iczo w i drogę? M iłość Jana i Ce­ cy lii je s t fa k tem h istoryczn ym , ale N iem cew icz u czył się ją p ok azyw ać od Sterne'a, G oethego i R ussa. I to n ie je s t żadna hańba, bo tak i b y ł lo g iczn y k ie ­ ru n ek rozw oju gatu n k u litera ck ieg o . N ie id zie tu przy ty m o b adania „ w p ły - w o lo g iczn e“, a le o w y ra źn e o k reślen ie stosow an ej p o ety k i, zaw artego w d ziele sposobu w id zen ia rzeczy w isto ści.

O stateczny k sz ta łt a rty sty czn y Jana z T ę c z y n a je s t w y n ik ie m starcia się d w u od rębnych grup fak tów : p o lity czn o -h isto ry cz n y c h i ro m a n so w o -a n eg d o - tyczn ych . F ak ty p o lity czn o -h isto ry cz n e są p od staw ą p ow ieści: o n ie przede w sz y stk im chodzi au torow i. A le N iem cew icz n ie tw o rzy ł p o w ieści p olityczn ej, bo jej stw orzyć n ie m ógł w ó w czesn y m sta d iu m rozw oju gatunku. T oteż szk ie­ le t fa b u la rn y Jana z T ę c z y n a oparty je s t na w ą tk a ch m iłosn ych . To, że w sp isie p rzed m iotów p o w ie śc i N iem cew icza z a n o to w a ł fa k t zakochania się C ecylii w J a n ie na osta tn im m iejscu , w c a le n ie św ia d czy o lek cew a żen iu tego m otyw u przez autora (jak tw ierd zi D ihm ). Po prostu zd arzen ie to za w arte je s t w sam ej isto cie tem atu, n iero ze rw a ln ie sp lecio n e z im ien iem głó w n eg o bohatera; ono przecież n ad aje m u p o cią g a ją cy blask. N iem cew icz zan otow ał tę oczy w istą „spraw ę zn aczn ą“ za p ew n e d la porządku.

K on ieczn ość łą czen ia w ą tk u m iłosn ego z ten d en cją p olityczn ą i w y k ła d em h isto rii spraw ia, że autor je s t w ieczn ie na b a k ier z p raw d ziw ą chronologią. D ih m sk rzętn ie n o tu je w sz y stk ie od ch y len ia i w y ja śn ia je p recyzyjn ie, p o p eł­ nia jed n a k pod ty m w zg lęd em je d e n ch a ra k tery sty czn y błąd: p isze m ian ow icie, że „w Janie z T ę c z y n a od czu w a się brak p e rsp ek ty w y i m im o że akcja toczy się w ciągu la t d w u d ziestu , op isan e w y d a rzen ia są p rzed sta w io n e jakby na jed n ej p ła szczy źn ie“ (s. LIV). T y m czasem w te k śc ie p o w ie śc i je s t ty lk o jedna data h istoryczna: d ata u n ii lu b elsk iej. P o n iew a ż zaś ch ron ologia w ogóle n ie je s t przestrzegana, a tocząca s ię akcja ob ejm u je okres m niej w ięcej trzech— czterech lat, p rzyjąć m usim y, że fik cy jn a chronologia N iem cew icza sk u p ia w y ­ p adki rozgryw ające się w rzeczy w isto ści w ciągu la t 21 (1548— 1569) — w k ilk a ­ k rotn ie k rótszym okresie.

Starcie się dw u różnych ty p ó w p rzed sta w ia n ia rzeczy w isto ści odbija się w y ra źn ie na sty lu p o w ieści. W rela cja ch d o tyczących strojów , uroczystości, za­ baw , p o siłk ó w itd. N iem cew icz za ch o w u je sty l spokojny, rzeczow y, su ch y i sc h e ­ m atyczn y; T arn ow sk i o k reślił te u stęp y jak o „spraw ozdanie ja k ieg o ś d zien n i­ ka m ód i ub iorów p ięk n y ch dam i k a w a leró w na balu m a sk o w y m “ (s. CIII). N a ­ to m ia st w dialogach i op isach za ch o w a n ia się p o szczególn ych p ostaci p an u je przew ażn ie sen ty m en ta listy czn a k o n w en cja język ow a. „Ach, jak tk liw ie była p ię k n ą “ — czy ta m y na s. 247 i te sło w a d o sk o n a le sym b olizu ją język , jak im się m ów i w książce o sp raw ach osob istych .

(8)

K onstrukcja postaci rów nież je s t dw oista: są one k szta łto w a n e bądź w ed łu g zasad sen ty m en ta lizm u (C ecylia, Ł ow na, H iszpan), bądź w ed łu g w sk azań h i- story czn o -d y d a k ty czn y ch (T ęczyń sk i-sen ior, K m ita), bądź w reszcie p ośred n io (T ęczyński, Z ygm unt A u gu st, Eryk). Ta różnolitość m ateriału n ie w y ch o d zi p o w ieści na dobre. N iek tóre postacie są sztuczne, n iew yraźne, źle zszyte z n ie - p rzy leg a ją cy ch do sieb ie elem en tów . P ostacie sen tym en taln e odczuw am y fa łs z y ­ w ie na system atyczn ym , szk olarsk im tle historyczn o-ob yczajow ym . U form ow a­ n e na n ow oczesn ą m odłę, rażą p rzen iesion e w w iek X V I. D latego jedną z n a j­ lep szy ch j e s t p ostać starego Soroki. N iem cew icz — ja k słu szn ie zau w aża D ih m — dał tu p ortret p ostaci w ła ściw ej już X V III w iek ow i, stąd jej a u ten tyzm i żyw ość. W każdym razie lepiej, n aturalniej, bardziej jed n o licie w y p a d ły te postaci, k tórym przypadła w udziale jedna tylko rola: bądź h isto ry czn o -p o li- tycznej k u k iełk i, bądź n ow oczesn ego u czuciow ca (K m ita, Ł ow na, Hiszpan). Z a­ k o ń czen ie je s t rów nież literack o n ajlepsze, bo jed n olite: panują w n im ca łk o ­ w ic ie sty l i p ojęcia sen tym en taln e.

H istoryzm Jana z T ę c z y n a je s t dość ograniczony: dotyczy p rzekazania w y ­ p ad k ów h istoryczn ych , stosu n k ów społeczn o-ob yczajow ych , kultury, u b iorów idt., n ie sięg a n atom iast do ch arak terów w y stęp u ją cy ch postaci, n ie w y k a zu je ich h istorycznej odm ienności. W iększość postaci została jakby oderw ana od tła (Z ygm unt A ugust!), n ie je s t nim uw arunkow ana. Co w ięcej, p oczucie d y sta n ­ su historyczn ego i od m ien n ości w . X V I od w . X IX w ytw a rza n e je st przy p o ­ m ocy środ k ów dość p ry m ity w n y ch i chybiających, ja k nadużycie łacin y i p rze­ ro sty in w en ta ry żu ją cy ch opisów .

S en ty m en ta lizm w y stę p u je w p o w ieści w o fen syw ie. Ś w iad czy o tym ob­ fito ść liczn ie rozsianych w sch o d ó w i zachodów słońca, p oetyczn ych op isów krajobrazu — całego sztafażu, tak charak terystyczn ego dla u tw orów sen ty m en ­ taln ych . P rąd ten n ie w ą tp liw ie zb liżał boh aterów do czyteln ik a, atm osferę literatu ry czy n ił in tym n iejszą. U m ożliw iał p rzekazanie w ied zy o czło w iek u ograniczonej, ale będącej h istoryczn ym krokiem naprzód w porów n an iu z k a ­ n on am i k la sy cy sty czn y m i. B y ł jed n ak zbyt zw iązan y z aktualnością, ze z ja w i­ sk iem d ojrzew ania p olityczn ego m ieszczaństw a, by m óc dobrze sp ełn ia ć rolę w zorca w p o w ieści h istorycznej. Poza tym sen tym en talizm był, co p raw da, zd ecy d o w a n ie dem okratyczny: w szy stk im p rzyznaw ał praw o do uczuć, w sk a ­ zy w a ł na zasadniczą rów ność ludzi, w każdej w a rstw ie społecznej zn a j­ d o w a ł tk liw ie czujące serca, ale k ry ł i n ieb ezp ieczeń stw o relatyw izm u: ró w n o ­ u p ra w n ien ie uczuć prow ad zić m ogło do rezygnacji z potęp ien ia k ogok olw iek . P rzy k ła d em tego są w Janie z T ę c z y n a losy E ryka X IV , tyrana i obłąkańca, a le czułego k ochanka i m ęża, k tórego po upadku żałują w szyscy, łączn ie z autorem .

Jan z T ęczyn a , p ierw sza nasza p o w ieść historyczna, ma zasłu gę p ierw szego

kroku, i to kroku p o d yk tow an ego ży w y m patriotyzm em . T ypem p o w ieści h i­ storycznej jed n ak n ie je s t — zanadto w ah a się m ięd zy szyfrow an ym p a m fletem p olityczn ym , a rom ansem sen tym en taln ym . B rak m u epickiej jed n olitości, sze­ rokiego, rów n ego oddechu W altera Scotta. N iem niej jednak w arto zau w ażyć, że je s t to p ierw sza p o w ieść p olsk a tak szeroko podm alow ująca tło o b yczajo­ w e, tak w ie le podająca ubocznych realiów , starająca się stosow ać zin d y w id u ­ a lizo w a n y język, w p row ad zająca dialog w fu n k cji dram atycznej i ch arak tery­ zującej.

(9)

6

T ek st zo sta ł op racow an y bardzo sta ra n n ie i tu m ożna m ieć z a led w ie parę zastrzeżeń . T ak n a p rzyk ład na s. 95 n ie odnotow ano, że w au tografie po sło ­ w a ch „gości i d w o rsk ich “ n a stęp u je d łu ższy p rzek reślon y ustęp , p rzed ru k ow a­ n y przez G ubrynow icza. To sam o n a stro n ie 385. N a stron ie 194 tek st dw óch gó rn y ch w ie r sz y n ieja sn y : k to „ w y cią g n ą ł z a k t“ — chyba n ie k sią żę Finlandii? N a stro n ie 249 zdanie: „M iasto R yga, jed n o z n ajzn aczn iejszych p ortów K ró­ le s tw a P o lsk ie g o “ — w y d a w c a p o p ra w ił na: „M iasto R yga, jed n o z n a jzn acz­ n iejszy ch , p ort K ró lestw a P o lsk ie g o “. P op raw k a zła, bo n ie w iad om o w śród czego R yga je s t jed n ą z n a jzn a czn iejszy ch ; trzeba popraw ić: „jeden z n a j­ zn a czn iejszy ch p o rtó w “.

P rzy p isy są na ogół bardzo su m ien n e i p ed an tyczn e, m oże za dużo w n ich jed n a k g en ety zo w a n ia , d o m y śla n ia się, sk ąd autor zaczerpnął d any m otyw . J e ż e li w tek ście w y stę p u je A rkadia, to n ie m u sim y zaraz w ied zieć, że „Oran­ żeria [w A rk a d ii R a d ziw iłło w ej pod W arszaw ą] m ia ła tam »120 ogrom nych i rodzących d rzew p om arańczow ych«; ale sam a w ie ś b yła bardzo »m izer­ n a«“ (s. 162, p rzypis). P rzy p isó w n iep otrzeb n ych zn alazłob y się w ięcej — do w y ją tk ó w n a leżą opuszczenia. T ak na p rzyk ład na s. 365 w y stę p u je w yraz „ w o ln iej“ w zn a czen iu „ sw o b o d n iej“ — ru sycyzm w y m a g a ją cy ob jaśn ien ia,

Z d z i s ł a w N a jd e r

W i k t o r H a h n , B IB L IO G R A F IA [d zieł J u liu sza S ło w a ck ieg o i prac 0 nim ]. W w yd.: J. S ł o w a c k i , D Z IE Ł A W SZY STK IE. P od redakcją J u ­ l i u s z a K l e i n e r a . W yd. 2. T. 1— 5, 14. W rocław 1952— 1954. Z akład im. O ssoliń sk ich — W yd aw n ictw o.

O w a rto ści b ib lio g ra fii osob ow ej p o ety dla bad ań h istoryczn oliterack ich p isa ła już J a d w ig a C zachow ska w recen zji b ib lio g ra fii S ien k iew icza op racow a­ nej przez J u lia n a K rzy ża n o w sk ieg o *. W tej sam ej recen zji p od k reślon o ró w ­ n ież rozw ój teg o ty p u sp isu b ib lio g ra ficzn eg o w ok resie d ziesięcio lecia P o lsk i L udow ej oraz w sp om n ian o o o sob ow ych b ib lio g ra fia ch pisarzy, które są dopiero w opracow aniu. P rob lem b ib lio g ra fii osob ow ej je s t w ię c ob ecn ie ak tu aln y 1 je g o p rzed y sk u to w a n ie w y d a je się k o n ieczn e.

P ragn ę tu om ów ić p racę w yróżn iającą się spośród w y d a n y ch ostatnio b i­ b lio g ra fii o sob ow ych doborem m a teria łu i form ą w y d a w n iczą . J e st n ią drugie w y d a n ie b ib lio g ra fii S ło w a ck ieg o op racow an e przez W iktora H ahna. B ib lio g ra ­ fia ta je s t r ezu lta tem d łu g ich la t m ozoln ego i sy stem a ty czn eg o zb ieran ia m a ­ teria łó w . Już w roku 1901 zo sta ła op u b lik ow an a B ib lio g ra fia o J u liu szu S ło ­

w a c k i m z a r o k 1899, w k tórej zap ow ied zian o op racow an ie p ełn ej b ib liografii

autora B a ll a d y n y . Od tego czasu raz p o raz u k a z y w a ły się sporządzane przez W iktora H ahna p rzyczyn k i do b ib lio g ra fii S łow ack iego, św ia d czą ce o tym , ż e autor rea lizu je sw oją zap ow ied ź. C ałość pracy zaczęto d rukow ać w r. 1924 ja k o d odatek do p o szczeg ó ln y ch to m ó w D z ie ł w s z y s t k i c h S ło w a ck ieg o red a­ g o w a n y ch przez J u liu sza K lein era , a w y d a w a n y ch przez O ssolineum . Trudne w a ru n k i p rzed w o jen n e oraz żm u d n a praca ed ytorsk a n ie sp rzy ja ły szyb k iem u

Cytaty