• Nie Znaleziono Wyników

Tygodnik Śląski, 1925, R. 1, nr 1

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Tygodnik Śląski, 1925, R. 1, nr 1"

Copied!
58
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

D R U K A R N I A K A T O L I C K A

ODDZIAŁ FIRMY: KSIĘGARNIA I DRUKARNIA KATOLICKA, SPÓŁKA Z OGRANICZ. PORĘKĄ

KATOWICE-ZAŁĘŻE

ULICA MICKIEWICZA NR. 46/48

(3)

B a n k W z a je m n y c h U b e z p ie c z e ń w P o z n a n iu 2al- >873 T o w a rz y s tw o W z a je m n y c h U b e z p ie c z e ń od o g n ia i g ra d o b ic ia — T o w a rzy s tw o A s eku racyjn e i R e a s e k u ra c y jn e — T o w a rzy s tw o A k ć y jne.

U B E Z P I E C Z E N I A

życiow e w w s z e lk ic h o d m ia n a c h w y p ła c a ln e za ż y c ia , lub c zę ś cio w o z a ży c ia i po ś m ie rc i L u d o w e i d z ie c i / O d w y p a d k ó w , o d p o w ie d z ia l­

ności p ra w n o -c y w iln e j, a u to m o b iló w Kaśko O d o gn ia, g ra d o b ic ia , k ra d z ie ż y z w ła m a n ie m T ra n s p o rtó w itd . W z a je m n y c h ustrój B anku i T o w . W z a je m n y c h U b e z p ie c z e ń „ V E S T A “ p rze le w a w s z e lk ie zyski n a u b e z p ie c z o n y c h R e ze rw y u lo k o w a n e w gotów ce i n ie ru c h o m o ś ­ c ia ch ja k i szero ko ro z le g łe stosunki re a s e k u ra ­ c y jn e g w a ra n tu ją pokrycie c zy n n y ch i cichych w s p ó łp ra c o w n ik ó w : : : : : : : : : : : D la u zu p e łn ie n ia o rg a n izac ji poszukuje się czynnych

i cichych w spółpracow ników

Informacje zasięgać u agentów !ub wprost pisać :

„ V E S T A “ oddz. K a t o w i c e ,

J e n e ra ł ne A je n tu ry z n a jd u ją się w R y b n ik u , K orfantego 11, T e l. 112 ✓ w P s zc zy n ie , R y n e k 1 0 , Tel- 5 9

(4)

K S I Ę G A R N I Ą POLSKA

TOW. AKC. KSIĘGARŃ POLSKICH NA ŚLĄSKU

KATOWICE

FILJE:

K RÓLEW SK A HUTA

ULICA WOLNOŚCI

TARNOWSKIE GÓRY

R Y N EK 5

MYSŁOWICE

U L I C A P S Z C Z Y Ń S K A 13

RYBNIK

U L I C A S O B I E S K I E G O 4

KSIĄŻKI / PISMA / NUTY / POMOCE NAUKOWE P R Z Y B O R Y KANCELARYJNE I M ATERJAŁY RYSUNKOWE / K A R T Y W I D O K O W E / ALBUMY K A R T Y DO G R Y / MA P Y / P L A N Y MI AS T

WYPOŻYCZALNIA KSIĄŻEK

(5)

KSIĘGARNIA

LUDWIKA FISZERA

W Y PO ŻY C ZA L N IA KSIĄŻEK / SORTYMENT FRANCUSKI / SK ŁAD NUT

KATOWICE

POPRZECZNA 1 / TEL. 10-71

(6)

goooooo 5COOOOJ

I

KSIĘGARNIA KATOLICKA M

llllllllllinilllllllllllllllllllllllllmüllllllllllllllllHillllllülllllll'lllllllllllllllllllllllllllllll'llüllllllllllirilllllllMIIII'lllllllllllllllinilllllllllllllllllllllllllllülllllülllHIII llllllllllllltllllllllllllllllllllllllllllllllll

ODDZ. FIRMY: KSIĘGARNIA I DRUKARNIA KATOLICKA SP. Z OGR. POR.

P O L EC A

S W Ó J NAJSTARANNIEJ ZAOPATRZONY SKŁAD W DZIEŁA Z WSZYSTK. GAŁĘZI LITERATURY, A MIANO­

WICIE: Z DZIEDZ. TEOLOGJI, HISTORJI, LITERATURY SZTUKI, GOSPODAR., PEDAGOGJI I NAUK SPOŁECZNYCH

W IELKI W Y B Ó R K SIĄ G LIT U R G IC ZN Y C H / M SZAŁY, BREWIARZE, DIURNALIKI, RYTUAŁY. SPRZĘTY

KOŚCIELNE, ARTYKUŁY DEWOCYJNE I PARAMENTY - PRENUMERATA

PISM KRAJOWYCH I ZA­

GRANICZNYCH

GŁÓW NA EKSPED. „TYGODNIKA ŚLĄSKIEGO“

SKŁAD O Ł Ó W N Y DRU K A RN I I KSIĘGARNI ŚW. W OJCIECHA, POZN AŃ

...illHIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIillllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll

K A T O W IC E , ULICA ŚW . JA N A 14

TELEFON 1210

t s

(7)

NA Ś W I Ę T A

ukaże się

Nr. 2 „Tygodnik Śląski'

W PODW ÓJNYM WYDANIU JAKO ZESZYT

G W I A Z D K O W Y

O P R Ó C Z BOGATEJ ILUSTRACJI I BLISKO 100 STRON D RU K U , PIER W SZO RZĘ D N Y C H P IÓ R

W DZIALE LITERACKIM

Gwiazdkowy,/Tygodnik Śląski"

zamieści ilustrowany przegląd Kopalń, Fabryk, B i u r Handlowych, Z a k ł a d ó w Przemysłowych, Sklepów, Restauracji, Kawiarń i t. p. i jako

PORADNIK INFORMATOR ŚLĄSKA

Jedyna w roku okazja reklamy i uję­

ciu artystycznem tej skali, tylko firm pierwszorzędnych i znanych.

ZGŁOSZENIA o przysłanie akw izytora ewentualnie fotografa d la po*

czynienia zdjęć oraz zarezerw ow ania miejsca. / / / / TELEFON 15-51.

f e s

(8)

WKRÓTCE UKAŻE SIĘ

( »GIEWONT« §

I N U M ER K R A K O W S K I

* in A i# w W W M W W W W W W W W W M W W W W W M W < W I 11M^mAi1Anil<*imitWM!W W W W W > m ^ ^

1

Wobec niezwykłych kosztów wydawnictwa, celem unormowania nakładu prosimy uprzejmie

§U o zamówienia wcześniejsze wraz z podaniem adresu w KRAKOWIE, w księgarni S. KRZYŻANOWSKIEGO, linja A-B w Rynku. W ZAKOPANEM w księ­

garni ZWOLIŃSKI, KRUPÓW KI 39, W KATOWICACH

m W KSIĘGARNI KATOLICKIEJ, UL. JANA 14. g

(9)

C Z A S O P I S M O S P O Ł E C Z N O - LI TERACKI E POŚWIĘCONE OBJAWOM ŻYCIA KULTURALNEGO NA ŚLĄSKU — NIEZALEŻNE — BEZPARTYJNE — APOLITYCZNE.

ROK I. WTOREK 8 GRUDNIA 1925 R. NR. 1

Wydawca i Redaktor odpow. Adam K REDAKCJA I ADMINISTRACJA:

KATOWICE-ZAŁĘŻE, UL. MICKIEWICZA 46 TEL. 15-51, (W DRUKARNI KATOLICKIEJ) GŁÓWNA EKSPEDYCJA: KSIĘGARNIA KA TOLICKA, KATOWICE, UL. SW. JANA 1

TEL. 12-10.

Od UJydawnidwa.

ózpoczynając wydawnictwo ilustrowanego

„ Tygodnika Śląskiego“, stajemy na placówce dotąd niezajętej, wolnej, niemniej ważnej, i nieomal że koniecznej w życiu Śląska. Czasopismo ilustrowane odzwierciadlające życie miejscowe, ujm u­

jące w ramy artykułów i feljetonów przejawy potrzeb kulturalnych jak i zagadnień codziennych, odpowiada­

jące ponad to tysiącznym coraz to nowym, coraz to innym , jak w kalejdoskopie zmieniających się zadań i zdarzeń chw ili — stało się dziś potrzebą życiową każdego większego kulturalnego środowiska.

Prasa miejscowa, codzienna, inne ma zadania i cele, stoi przedewszystkiem na stanowisku zaga­

dnień politycznych, społecznych, partyjnych wresz­

cie, jest od tytułu do podpisu redakcji, włącznie — telegrafem bez drutu, iskrówką codzienną błyska­

wicznie, dającą migawkowy skrót życia, nietylko miejscowy ale notując skrzętnie najbardziej oddalone

tętna życia świata całego.

Czasopismo ilustrowane, utrzymane w tonie lo­

kalnym, to m iły i oczekiwany z tygodnia na tydzień list, omawiający nam sprawy bliskie, obchodzące nas

specjalnie, urozmaicony ciekawą wiadomością, list zabarwiony humorem czy anegdotą, interesujący fo­

tografią zdarzeń lub osób nam bliskich.

Niemniej łącząc przyjemne z pożytecznem cza­

sopismo ilustrowane może ująć i przeprowadzić sprawę społecznie ważną, może dać wyraz tej lub owej zaniedbanej a koniecznej potrzebie życiowej, słowem służąc rozrywce w znaczeniu kulturalnem, ma zadania i cele poważne, pole pracy ogromne i odpowiedzial­

ność przyjętych zobowiązań nader wielką — zwłaszcza na Śląsku.

„Tygodnik Śląski“ będąc czasopismem bez pa r- ty jn e m a p o lit y czne m i n a jz u p e łn ie j n ie z a le ż ­ ne m , pragnie być łącznikiem pomiędzy sztuką i literaturą a społeczeństwem Śląska. Być informatorem z jednej strony zdarzeń chw ili bieżącej, z drugiej krwią żywą i tętnem serdecznem słowa m yśli i ducha polskiego

Podołać tej pracy i godnie odpowiedzieć zadaniu możemy tylko z pomocą i przy poparciu całego ogółu, o pomoc tę i współpracę zwracamy się też do wszystkich.

Siłę da ile ja .

(10)

W imię braterstwa i zgodyi

T

rzy lata minęły, jak garstka pracowników państwowych z dumą i sercem pełnem ra­

dości spieszyła na skrzydłach żelaznego ptaka na Śląsk, ku tej prastarej ziemicy piastow­

skiej. Z oczu ich tryskał niekłamany zapał do pracy i w ysiłków , jaki nieśli w dani dla sprawy polskiej, dla sprawy ludu śląskiego.

Z biciem serc i łzą w oku wstępowali na tę ukochaną ziemię Śląską, okupioną drogo tysiącem ofiar ludu śląskiego, by uścisnąć Jego czarną od pracy dłoń i oddać mu hołd za bohaterskie i krwawe zmagania w walkach o przyłączenie tej ziemicy do Macierzy Polskiej. Nieśli więc w dani wszystkie swoje siły i nieugiętą wolę służyć Mu i połączyć się z Nim nierozerwalnie na dobrą i złą dolę. W y ­ trw ałą i niezmordowaną pracą chcieli ludowi Ś lą­

skiemu wykazać, że nie przybyw ają tu ludzie obcy gnani ambicjami, lecz synowie jednej i tejsamej O j­

czyzny — Polski na trudy i pracę.

Jako jeden z pierwszych przeżyłem tę wielką, niezapomnianą chwilę i wspólnie z ludem śląskim brałem ży w y udział w entuzjaźmie, jaki ogarnął wszystkich szczerze i prawdziwie kochających O j­

czyznę na widok wkraczającego na tę ziemię W o j­

ska Polskiego. Jakżeż mogło być inaczej? Przecież to nasz polski lud Śląski, czarny od znojnej pracy, przecież to szczerzy i prawdziwi patrjoci, najlepsi synowie naszej Ojczyzny — bohaterowie — orlęta śląscy!

I zdaw ało się, że nastaną czasy różowej swobo­

dy, że życie popłynie pomyślnie i niczem niezamą- cone. Niestety! Pogodny i słoneczny nieboskłon ślą­

ski zaciemniły chmury. Skutki wojny światowej, pod którymi jęczy niemal świat cały, nie oszczędzi­

ły i ziemi śląskiej. Nadszedł zastój, kryzys gospo­

darczy i bezrobocie, najstraszniejsze nieszczęścia, jakie spadły na ludzkość, której rany powojenne nie zostały jeszcze uleczone. Atoli i te nieszczęścia zno­

si Lud Śląski z niesłychanem zaparciem i godnem naśladowania bohaterstwem. Mimo wszystkie utra­

pienia i gorzkie chwile trwa nadal niezachwianie w głębokim patrjotyźmie i głębokiej miłości ku swojej Ojczyźnie. Bo zaiste posiada On silną wiarę w Pol­

skę i świadomość, że ta Polska, którą wojna świa­

towa i jej skutki najciężej dotknęły, dokonała w sto­

sunkowo krótkim czasie cudów na arenie państwo­

wej i położyła opokowe podwaliny dla trwałości i potęgi polskiej.

Nie bądźm y pesymistami i przyznajmy otwar­

cie, że w Polsce nie jest najgorzej, napewno lepiej niż gdziekolwiek indziej. Jeżeli mimo to- tu i ówdzie można usłyszeć słowa zwątpienia i niewiary w le­

pszą przyszłość, to jest to robota podstępna i war- cholska nielicznych demagogów i agitatorów w y ­ wrotowych, powodowana ambicjami osobistemi i pogardy godną prywatą. Te oto szkodliwe jednostki

— to właściwi burzyciele spokoju i zgody społe­

cznej. Przed nimi zamykajmy odrzwia naszych do­

mostw, nie skłaniajmy uszu na ich szkodliwe pod­

szepty. Oto najniebezpieczniejszy bakcyl, który to­

czy nasz zdrowy organizm państwowy i niszczy zgodę, której nam w obecnych czasach tak bardzo potrzeba.

Precz z zawiścią i nienawiścią narodowościo­

wą, warstw i stanów społecznych! Precz z niepo­

rozumieniami dzielnicowemi, pryw atą i egoizmem jednostek i stronnictw! Precz z zarozumiałością i pychą! Precz z obojętnością na sprawy ogółu! Na- szem jedynem dążeniem i najwyższym celem — to całość Państwa, jedność i całość Narodu Polskiego.

Nie ma dla nas części społeczeństwa lepszej od in­

nej, nie ma interesu ważniejszego od drugiego. Eko- nomja polityczna i społeczna stanowi, że wszystko tylko w związku, tylko w zależności wzajemnej mo­

że istnieć silnie, bujnie i trwale!

Podajmy sobie braterską dłoń i stwórzmy silny jednolity front zgody do dalszej niezmordowanej i wytrw ałej pracy dla dobra naszej ukochanej O jczy­

zny! Dokończmy budowy tego wielkiego gmachu państwowości polskiej, pod który niewzruszalne podwaliny już położono. Niech wie świat, że Polacy w chwilach najkrytyczńiejszych i najcięższych staną zawsze zjednoczeni i silni zgodą ramię przy ra­

mieniu.

Dr. Minasowicz.

C?==3G-=B

(11)

POMNIK KOŚCIUSZKI W KATOWICACH.

U południowego krańca parku Kościuszki w Katowicach, na wzgórku, stoi wieża Kościuszki z wizerunkiem Naczelnika w formie płaskorzeźby i napisem:

Tadeuszowi Kościuszce

obywatele miasta i powiatu Katowice 1925

Ponad napisem mieści się Orzeł Polski z roz- postartemi do lotu skrzydłami. Bystry wzrok Ko­

ściuszki skierowany jest ku miastu. Pomnik choć skromny, podoba się ogólnie i jest prawdziwą ozdo­

bą miasta a szczególnie parku.

.lest to pierwszy pomnik Kościuszki na Śląsku, stworzony z inicjatywy Powstańców a kosztem Zarządu Miasta Katowic i W ydziału Powiatu Kato­

wickiego. Pomnik ten ma tem większe znaczj i.e, że zatarł ślady pomnika buty pruskiej. W ieża ta bowiem została wystawiona za czasów niewoli przez niemiecki magistrat katowicki ku czci Bis- marka, największego wroga Polaków. Na w ieży w i­

dniał bronzowy medaljon z wizerunkiem „Żelaznego Kanclerza" oraz czarny orzeł pruski. Podobne ,,Bismarckturmy“ stoją jeszcze pod Mysłowicami na dawniejszym trójkącie granicznym — „Drei­

kaiserecke“ i nad Odrą pod Raciborzem koło Brze­

zia (dziś rów nież po polskiej stronie).

Katowicka wieża Kościuszki mieści się w parku Kościuszki, który swą nazwę otrzymał od powstań­

ców śląskich. Pragnęli oni uczcić w ten sposób

pierwszego i Naczelnego Powstańca Polskiego. W czasie 3. powstania śląskiego w r. 1921 miasto Kato­

wice było oblegane przez powstańców, w parku znajdowały się placówki powstańcze, które u w ej­

ścia do parku ustawiły dekoracyjną bramę z napi­

sem: „Park im. Kościuszki“. (Dawniej miał nazwę

„Siidparku“.)

Medaljon Bismarcka na w ieży chcieli usunąć i obrali sobie go naprzód jako tarczę strzelniczą.

W tedy znalazł się ktoś, który wstrzymał strzelani?, orzekając, że „z Bismarcka zrobimy Piłsudskiego“ . Więc przystawiono drabinę, po której wydrapał sie do góry „domorosły artysta“, i w lot bagnetem

„przydłużył“ Bismarckowi wąsy (brwi krzacza­

stych nie trzeba było), nos — a wokoło popiersia w yrył napis: „Naczelnik Piłsudski“.

Od 3. powstania do przejęcia G. Śląska rn;i>ął rok i przez ten czas w yrycia zatarły się — Bis­

marck choć zeszpecony przezierał z rzeźby, więc na rozkaz Dyrekcji Policji usunięto go — a pewien radca magistratu przechował go sobie jako cenną relikwję na pamiątkę „Es war einmal“.

M ijały już 3 lata od czasu przejęcia Śląska przez Polskę a jakoś nikt w Zarządzie miasta nie pomyślał o tem, by wieżę w parku zamienić na po­

mnik Kościuszki przez umieszczenie tam wizerunku Naczelnika. Więc potrzebna była inicjatywa spo­

łeczna.

(12)

Znalazła się — i to w sposób następujący. W czerwcu b. r. umówiliśmy się z p. mjr. Szafranow- skim, zastępcą dowódcy 73 pp. w Katowicach, iż na Śląsku należy Święto Żołnierza Polskiego, przypa­

dające w rocznicę „Cudu W isły “ (15. sierpnia), ob­

chodzić łącznie z rocznicą wybuchu 1. i 2. powsta­

nia śląskiego (17. sierpnia 1919 i 18. sierpnia 1920) — i że tegorocznej uroczystości należy nadać szcze­

gólny charakter i zaprosić na nią Ministra Spraw W ojskowych Gen. Sikorskiego, który dotychczas na Śląsku nie był. Należało urządzić coś dodatko­

wego, coby było podstawą do zaproszenia Mini­

stra. Zaproponowałem odsłonięcie pomnika Ko­

ściuszki w Katowicach a przy tej sposobności rewję powstańców w formie manewrów oddziałów przy­

sposobienia wojskowego. Umówiliśmy się, że ja wezmę na siebie sprawę pomnika, mjr. Szafranow- ski zaś sprawę manewrów.

Z inicjatywą pomnika wystąpiłem wobec Za­

rządu Głównego Zw iązku Powstańców Śląskich, który ją zaakceptował i upoważnił mnie do dalszych kroków w tym względzie. Na zaproszenie Związku zebrali się przedstawiciele miasta, władz i organi­

zacji i wybrali z pośród siebie Komitet Uroczysto­

ści Święta Żołnierza a w łonie tego Komisję budowy pomnika. Na czele Komitetu Honorowego stanął p. W ojewoda Bilski, Marszałek Sejmu W olny, Ge­

nerał Horoszkiewicz i Prezydent miasta Górnik, na czele Komitetu W ykonawczego Prezes Rady Miej­

skiej Dyr. Piechulek, przewodniczący, i niżej pod­

pisany, jako sekretarz. Komisję pomnikową stano­

wili p. mec. Kobyliński, wiceprezes Rady M'iejskiej, Radca Magistratu p. Maciejczyk, Starosta powiatu katowickiego p. Seidler, Dyrektor Policji p. Geb­

hardt, Inspektor Policji p. Niewiadomski, Artysta malarz p. Ligoń i niżej podpisany.

Przedtem jeszcze zwróciłem się do p. Ligonia o radę artystyczną, której udzielił bardzo chętnie, sporządzając rysunek rzeźby i proponując do w yko­

nania modelu artystę rzeźbiarza p. Wincentego Chorembalskiego z pod Lublina, który na tegorocz­

nej wystawie „Zachęty“ w W arszawie otrzymał drugą nagrodę. P. Chorembalski przyjechał, zrobił projekt rzeźby, który przedłożono Komisji Budow y Pomnika. Spodobał się wszystkim, zaakceptowano go i powierzono wykonanie modelu p. Chorembal- skiemu, zaś wykonanie odlewu z bronzu, artystycz­

nej odlewni Braci Lopieński',h w W arszawie. Koszt zamówienia pomnika wynoszący około 6000 zł., wzięły na siebie miasto i powiat katowicki.

Pomnik wykonany został na czas, lecz odsło­

nięcie nie odbyło się 16 sierpnia rb. jak projektowa­

no, lecz dopiero 20. września rb. a to na życzenie p. Ministra Spraw wojskowych gen. Sikorskiego, który 16. sierpnia przybyć nie m ógł z powodu wiel­

kich manewrów na W ołyniu i na Pomorzu i przy­

rzekł osobiście dokonać odsłonięcia pomnika. 16-go sierpnia odbyło się tylko Święto Wojskowe, resztę uroczystości odroczono do 20. września. Lecz i wtedy, w ostatniej chwili, p. Minister odwołał swój przyjazd z powodu nagłych przeszkód natury służ­

bowej. Odsłonięcia pomnika dokonał p. W ojewoda Bilski. Równocześnie odbyło się poświęcenie sztan­

daru bojowego Związku Powst. Śl. powiatu kato­

wickiego, potem złożenie hołdu poległym Pow stań­

com na Placu Wolności, następnie defilada 15 000 powstańców przed przedstawicielami W ładz, re- wja na rynku z przemówieniem pułk. Mielżyńskie- go, b, Naczelnego W odza III. powstania. W uroczy­

stości odsłonięcia pomnika wzięło udział wojsko, władze i liczne organizacje narodowe i tłum y pu­

bliczności.

Odsłonięcie pomnika Kościuszki było w Kato­

wicach wielkiem świętem narodowym, stolica W o ­ jewództwa uczciła godnie pamięć Wielkiego Naczel­

nika i piękny park stał się odtąd celem wycieczek zw iązków narodowych i młodzieży szkolnej.

Pomnik ten będzie więc miejscem manifestacji narodowych i pokrzepienia ducha polskiego a prze- dewszystkiem jest wyrazem polskości Katowic.

Jan Przybyła.

(13)

Adam Przybyłowicz Naczelnik Wydziału Administr.

Wojewódtwa Śląskiego odznaczony Krzyżem Kawalerskim

orderu Polonja Restituta

POLONJA

O S T ATN I E ŃA ZIEMI

RESTITUTA

ODZNACZENIA ŚLĄSKA

Mieczysław Bilski Wojewoda Śląski odnaczony]Krzyiem Komandor] i

orderu Polonja Restituta

Ludwig Caspary Naczelnik Wydziału Prezydjalnego

Województwa Śląskiego odznaczony Krzyżem Kawalerskim

orderu Polonja Restituta

Karol Stach

Naczelnik Wydziału Oświecenia odnaczony Krzyżem Komandorji

orderu Polonja Restituta

(14)

T. C. L. na Górnym Śląsku.

Zasłużona organizacja oświatowa Towarzy­

stwa Czytelni Ludowych w Poznaniu, do której te­

renu działania w myśl porozumienia z innemi głó- wncmi organizacjami oświatowemi, mianowicie Ma­

cierzą Szkolną i Towarzystwem szkoły Ludowej, należy ziemia Śląska, już w pierwszych dniach swego istnienia (1880 r.) rozciągnęła swą działalność na Śląsk Górny, może zatem spoglądać na 45-letnią działalność w tej dzielnicy. Początkowa akcja, sto­

jąc pod znakiem „wielkopolskiej agitacji“, szła opor­

nie i napotykała na prawie nieprzezwyciężone prze­

szkody natury politycznej. Mimo tych trudności, do r. 1913 T. C. L. zorganizowało na' Śląsku 300 bibljotek, z których atoli jedynie 150 dobrze się roz­

wijało, a 97 całkiem nawet zaginęło.

Praca T. C. L., która po r. 1910 znacznie się ożywiła, doznała przerwy z chwilą wybuchu wojny światowej. Zamarła ona nawet raczej zupełnie, tak że w r. 1918 trzeba było rozpoczynać od nowa. Ó w ­ czesny okres pracy, zapoczątkowany w trafnej ocenie ważności Śląska dla Polski stworzeniem w Gliwicach osobnego sekretarjatu, ukończył się je­

dnak niebawem. Gdy sercem ludu śląskiego zatar­

gała troska o przynależność państwową Śląska, opustoszały szeregi pracowników oświatowych, którzy, obronę ojczyzny słusznie ważniejszem mie­

niąc być zadaniem, przeszli w szeregi powstańców i pracowników plebiscytowych. Lata 1919— 1922 nie mogły więc w bilansie działalności T. C. L. być latami aktywnemi, lecz są latami biernemi, a nawet deficytowemi ze względu na to, że w czasach teroru niemieckiego zniszczono wiele bibljotek, przypra­

wiając T. C. L. o poważne straty materjalne.

Nadchodzi wreszcie rok 1922, ten dla Śląska rok nadzieji i wiosna urodzaju, w którym ziemia Piastowska wraca na łono Ojczyzny. Pod jego odżywczem tchnieniem zaczyna się budził i kwitnąć odłogiem leżąca niwa pracy oświatowej. Władze naczelne T. C. L. z swym niestrudzonym dyrekto­

rem na czele, X. Antonim Ludwiczakiem, którego nazwisko jest dla ziem zachodnich Rzeczypospolitej symbolem i syntezą pracy oświatowej, rozumiejąc, że miejscem t . C. L. w tej chwili dziejowej winien być Śląsk, odkładają na plan drugi inne zadania i przenoszą punkt ciężkości swych prac na Śląsk Górny. W tym celu zostaje z początkiem r. 1922 rozszerzony i obficie uposażony Śekretarjat na Gór­

nym Śląsku, na którego czele staje w osobie X. Pyszkowskiego z Poznania odrębny sekretarz generalny, wydelegowany z centrali w celu ujęcia w szerokie ramy akcji oświatowej. Z młodzień­

czym zapałem bierze się do pracy ten gorący bo­

jownik oświaty. Przenosi do Królewskiej Huty Se­

kretariat, tworzy obszerne biuro, urządza bogatą składnicę, tworzy Komitety lokalne i powiatowe, organizuje z pływowych czynników miejscowych i wybitnych działaczy społecznych Radę Okręgową jako naczelną władzę T. C. L. na Górnym Śląsku, urządza setki wieców, zebrań i wykładów i zosta­

wia, opuszczając w r. 1923 G. Śląsk, T. C. L. jako organizację silną i poważną, budzącą wielkie na­

dzieje w społeczeństwie.

Od r. 1922 do chwili obecnej działalność T. C. L.

na G. Śląsku jest w stałym rozkwicie. T. C. L., które wr. 1923 w części Górnego Śląska, przyznanej Polsce, miało 149 bibljotek, liczy ich 1. lipca 1925 r.

już 174 a 1. lipca 1925 r. podnosi ich liczbę o dalsze 30 do 204. Bibljoteki te w r. 1923 liczyły tomów ca. 35 000, 1. lipca 1924 już 42 000 a 1. lipca 1925 liczą 58 000 tomów. Wzmaga się więc czytelnictwo, jak wynika z frekwencji bibljotek i liczby wypożycza­

nych książek. Ostatnie sprawozdanie roczne mogło podnieść, że z bibljotek T. C. L. na G. Śląsku korzy­

stało 11 000 czytelników, wypożyczając książek blisko 90 000. Dzięki sprężystości i energji czynni­

ków miejscowych powstają poważne środki oświa­

towe w Królewskiej Hucie, Tarnowskich Górach, Rybniku i Rudzie, gdzie zorganizowano większe bibljotki i czytelnie pism.

Po przyłączeniu Śląska do Polski T. C. L. nie ogranicza się do organizowania i utrzymania bibljo­

tek, lecz, zdając sobie sprawę z ważności żywego słowa, rozpoczyna organizowanie wieców oświa­

towych oraz wykładów i odczytów. W zimie 1922-23 r. poważny zakres zajmowały wiece, któ­

rych odbyto 119 a które miały za zadanie, niosąc między lud ukochanie słowa polskiego i budząc myśl polską, nawiązać w najszerszych masach kontakt z kulturą polską. Ten sam cel, choć dla innych kół przeznaczone, miały i mają wykłady i odczyty tre­

ści naukowej. Podstawą pod tym względem była praca, dokonana w miesiącach zimowych 1922-23, w których zorganizowano pod — niezupełnie trafną

— nazwą „Uniwersytetów Ludowych“ cały szereg cykli wykładów z najrozmaitszych dziedziń, mię­

dzy któremi dominowały wykłady o rzeczach oj­

czystych, jak kursy języka polskiego, historji kul­

tury w Polsce, geografji Polski. Uniwersytetów Ludowych zorganizowano wówczas 5, a mianowicie w Katowicach, Królewskiej Hucie, Rybniku, Tar­

nowskich Górach i Pszczynie. Że były potrzebne i spełniły swe zadania, wynika z tego, że wykłady np. w Katowicach liczyły przeszło 700 zapisanych słuchaczy. Do jakich rozmiarów ta część działal­

ności się rozrosła w następnych latach, dowodzi okoliczność, że w czasie od 1. października 1924 do 30. maja 1925 r. T. C. L. zorganizowała na Śląsku wykładów 525, z których korzystało przeszło 30 000 uczestników. W liczbę tę nie wlicza się uczestni­

ków kursów języka polskiego, urządzanych z po­

mocą organizacji oświatowych przez W ydział Oświecenia Publicznego Rrzędu Wojewódzkiego, z których T. C. L. w r. 1924-25 zorganizowało 60 z 1752 prelekcjami. W tym związku należy też wspomnieć o współudziale w organizowaniu w ykła­

dów powszechnych Uniwersytetu Jagiellońskiego, których gospodarczą stronę w niektórych miejsco­

wościach G. Śląska przejęło na siebie T. C. L.

Ten stały rozwój akcji oświatowej na Górnym Śląsku umożliwiły mianowicie 2 momenty. Pierw­

szym — to poparcie miejscowych władz rządowych i samorządowych. Z wdzięcznością stwierdzić na­

leży, że władze te działalności T. C. L. nie skąpią uznania i zaufania. Widomym wyrazem tego jest poważna pomoc finansowa, której T. C. L. doznaje

(15)

Z Uroczystości 2 Listopada na placu

ze strony komun i powiatów, a mianowicie ze strony W ydziału Oświecenia Publicznego Województwa Śląskiego i Rady Wojewódzkiej. To moralne i ma­

terialne poparcie ugruntowało stanowisko T. C. L.

na G. Śląsku. Drugim momentem — to ofiarność ludu śląskiego, przyczem przez lud śląski należy rozumieć tak ludność rdzenną jak i tych, którzy z nad W isły czy W arty i Pełtwi przybyli na Śląsk, gdyż wszyscy, bez względu na pochodzenie i miej­

sce urodzenia, współzawodniczą w ofiarności dla celów oświatowych. Współzawodniczą w niej wszystkie warstwy społeczne. Dowodem tego zbiórki 3. maja, w którym dniu do kas T. C. L. płyną jako dar narodowy tak tysiączne kwoty, składane przez związki przemysłowe, jak groszowe datki wdów. Dowodem wynik zbiórki 3. maja 1924 r., w którym to jednym dniu G. Śląsk zasilił T. C. L. sumą 41 329 złotych. Gdy o ofiarności mowa, niepodobna ominąć ofiarnej współpracy śląskich oświatowców, którzy, bez względu na korzyści osobiste, bezinte­

resownie oddają swe usługi społeczeństwu. W sze­

regach oświatowców, które się wzmocniły dzięki trzydniowemu kursowi oświatowemu, odbytemu w Katowicach w wrześniu 1924 r., widzimy ducho­

wieństwo, sędziów, urzędników, widzimy kupiec- two, rzemieślników i robotników, nie brak tam ża­

dnego stanu. Najliczniejszy zaś zastęp stanowi nauczycielstwo śląskie, które w coraz szerszym zakresie oddaje swe siły i swe doświadczenia na usługi oświaty pozaszkolnej a którego najszerszy współudział w T. C. L. jest nader pożądany.

Jeżeli chodzi o przyszłość, to jest conajmniej wątpliwem, czy praca oświatowa T. C. L. w naj­

bliższej przyszłości pójdzie po dotychczasowej linji rozwoju. Obecna depresją gospodarcza, która za­

wisła czarną chmurą nad Śląskiem, paraliżuje i ak­

Wolności przy pomniku Powstańców.

cję oświatową. Należy się obawiać, iż wskutek niej źródła finansowe T. C. L. stracą na sile. Przy obecnych wskazaniach politycznych, T. C. L. nie może się liczyć z tak wydatną jak dotąd pomocą władz, a od społeczeństwa, przy obecnem położe­

niu gospodarczem, nie może wymagać dotychcza­

sowych ofiar. Zapowiedzią tego osłabienia ofiar­

ności był już wynik 3. maja 1925 r., który T. C. L.

na Śląsku dał jedynie połowę tego co 3. maja 1924 r., bo tylko 20 095 złotych. Na czas przesilenia gospo­

darczego musiało więc T. C. L. ograniczyć swe szersze zamierzenia, między niemi plan wybudowa­

nia na realności, nabytej w Katowicach przy zbiegu ul. Wojewódzkiej i Francuskiej za Dar Narodowy 3. maja 1924 r., monumentalnego Domu Oświato­

wego, choć on jest kwestją życiową szerokiej akcji oświatowej. Nie oznacza to bynajmniej wyrzecze­

nia się myśli budowy Domu Oświatowego, lecz bę­

dzie on skromniejszy i powstanie w powolniejszym tempie. Mimo nieprzyjaźnych stosunków, urzeczy­

wistnienie tego wielkiego dzieła przybiera zresztą coraz realniejsze kształty, ponieważ T. C. L. za­

mierza złączyć swą akcję z podobną akcją Tow.

Przyjaciół Nauk w Katowicach, dla którego zyska­

nie stałego pomieszczenia dla jego cennych zbiorów stało się prawie kwestją bytu.

Budowa Domu Oświatowego jest dla T. C. L.

na Górnym Śląsku na przyszłość najważniejszem zadaniem. Mając to wielkie dzieło na względzie, T. C. L. nie zapomni jednak i o tej mrówczej, dro­

bnej na pozór pracy codziennej w swych książni­

cach, czytelniach i w salach wykładowych, którą jak dotąd chce służyć i w przyszłości dobru Oj­

czyzny !

T a d e u s z S t a r k .

(16)

Poświęcenie sztandaru Związku Powstańców Śląskich w Katowicach. Złożenie wieńca przez Prezydenta Si. Wojciechowskiego.

POMNIK POLEGŁYCH POWSTANCOW W KATOWICACH

Na Placu Wolności w Katowicach wśród pięk­

nego drzew otoczą mieści się pomnik poległych Powstańców śląskich w formie skromnej tablicy, z takimże skromnym napisem, umieszczonej u podnóża cokołu marmurowego, umajonego w zimową zieleń a w lecie w kwiaty. Czarny ten marmurowy cokoł przedstawia się jak sarko­

fag i niejeden przybysz, nieznający dawniejszych Katowic, sądzi, że pomnik ten w tej formie został pomyślany i wybudowany. — Otóż należy przypo- mieć, że w tem miejscu stal pomnik niewoli pruskiej, na cokole znajdowały się postacie dwóch cesarzy niemieckich: Wilhelma I. i Fryderyka III., ufundo­

wane przez przemoc niemiecką w Ratowicah.

Pomnik ten w czasie okupacji aljąnckiej na G.

Śląsku, w czasie walki plebiscytowej jesienią 1920 roku wysadzili w powietrze Powstańcy katowiccy, kiedy nie pomogły wezwania pod adresem magi­

stratu, by usunąć ten wyraz prowokacji.

Z pomnika został tylko cokoł, który polski Za­

rząd miasta utrzymał na przyszły wspaniały polski pomnik wolności w tem miejscu. Zanim to się sta­

nie, należało tam umieścić choć skromny pomnik, któryby harmonizował z pozostałem cokołem.

Uczyniono to w 1. rocznicę połączenia G. Ślą­

ska z Polską w czerwcu 1923 r. Rocznicę postano­

wiono urządzić bardzo uroczyście i w tym celu za­

proszono na uroczystość Pana Prezydenta Rzeczy­

pospolitej, Sejm, Senat i Rząd. Utworzono Komitet, którego prezesem honorowym był p. poseł Korfanty przewodniczącym Komitetu Wykonawczego był p. Dr. Jarczyk a sekretarzem podpisany.

Udaliśmy się do W arszawy, gdzie też przyjęci zostaliśmy przez Prezydenta Rzeczypospolitej W oj­

ciechowskiego, Marszałka Sejmu Rataja, Marszal­

ka Senatu Trąmipczyńskiego i Prezesa Ministrów Witosa. Zaproszenia nasze zostały przyjęte a pro­

gram uroczystości zaakceptowany.

Program ten obejmował także odsłonięcie przez Prezydenta Rzeczypospolitej tej skromnej tablicy ku czci poległych Powstańców. A dzieje tej tablicy

są następujące: Jeszcze z wiosną r. 1922 kilku oby­

wateli polskich miasta Katowic z inicjatywy denty­

sty p. K e m p i ń s k i e g o postanowiło ufundować taką tablicę. Zamierzano wmurować ją w frontową ścianę teatru i odsłonić w dniu wkroczenia wojsk polskich do Katowic t. j. 22 czerwca 1922 r. Zebrano potrzebne pieniądze drogą dobrowolnych ofiar, któ­

re częściowo złożyli także przebywający wówczas w Katowicach oficerowie francuscy, główną część złożył p. Kempiński. O wykonanie tej tablicy zwró­

cono się do śląskiego artysty rzeźbiarza Raszki w Krakowie. Lecz zdaje się, że nadesłano ją zapóźno, czy też były inne przeszkody z wmurowaniem, dość że w r. 1922 jej nie odsłonięto.

Kiedy w r. 1923 w Komitecie przygotowującym uroczystość rocznicy połączenia Śląska z Polską, wystąpiłem z myślą ufundowania tablicy pamiątko­

wej ku czci poległych Powstańców, dowiedziałem się, że taka tablica już od roku istnieje i leży w pace w sklepie drogierzysty p. Olejniczaka. Udałem się tam z p. Wieczorkiem, ówczesnym sekretarzem Związku Powstańców, porozumiałem się z p. Kem­

pińskim, uzyskałem uchwałę Komitetu i zgodę mia­

sta, by tablicę umieścić na Placu Wolności u pod­

nóża cokoła. Zajęła się tem osobna komisja z p. puł­

kownikiem Chrobokiem i budowniczym p. Sprotem, który bezinteresownie swemi siłami robotniczemi i materiałem dokonał wmurowania tablicy. Pewni ludzie z miasta podjęli się udekorowania pomnika zielenią i chorągwiami, lecz skończyło się na obie­

cankach, tak, że o północy w sam dzień odsłonięcia musieliśmy to uczynić z p. dr. Jarczykiem, uzyska­

wszy ofiarną pomoc dzielnych Harcerzy.

Uroczystość rocznicy połączenia Śląska z Pol­

ską odbyła się w Katowicach w niedzielę dnia 17 czerwca 1923 r. Z W arszawy przybył Prezydent Rzeczypospolitej Wojciechowski, Marszałek Rataj a w zastępstwie prezesa Witosa p. Minister Śpraw Wewnętrznych Darowski. Uroczystość była wspa­

niała, a głównym jej punktem było odsłonięcie ta­

blicy poległych Powstańców na Placu Wolności i

(17)

udekorowanie tamże przez Prezydenta szeregu oby­

wateli orderem „Odrodzenia Polski“ za zasługi oko­

ło połączenia G. Śląska z Polską. Przemówienie wygłosili p. Korfanty imieniem Komitetu, prezydent Górnik im. miasta Katowic i p. Grzesik im. Zw iąz­

ku Powstańców Śląskich. Pan Prezydent Wojcie­

chowski dokonał osobiście odsłonięcie tablicy, zło­

żył przy niej laurowy wieniec i głęboki pokłon, w którym trwał przez chwilę, co wywołało na obec­

nych głębokie wrażenie.

Posiada więc Śląsk w swej stolicy wprawdzie skromny pomnik ku czci poległych Powstańców, ale odsłonięty prze Głowę Państwa w obecności Marszałka i posłów Sejmu, członków Senatu, Mini­

strów, Wojewody i Wojska. Ma więc ten pomnik charakter ogólno-państwowy. Przy tym pomniku gromadzą się w święta narodowe przedstawiciele Rządu i Organizacje dla złożenia hołdu poległym bohaterom o wolność Górnego Śląska. Tu też skie­

rowują swe kroki Dostojnicy nasi i obcych państw oraz wycieczki krajowre i zagraniczne dla wyraże­

nia czci naszym Poległym.

Ostatnia wspaniała manifestacja narodowa od­

była się tam dnia 1. i 2. listopda br. w dniu Święta Żołnierza Polskiego, poległego za Ojczyznę. Na Ślą­

sku żołnierzem tym był Powstaniec. Jemu też hołd złożyły Władze i Społeczeństwo.

Oby jaknajprędzej stanął tam wspaniały, godny stolicy Wojewódzkiej, pomnik ku czci Tych, którzy nam wywalczyli wolność — i na pamiątkę w yzw o­

lenia Śląska z sześcio-wiekowej niewoli i połączenia

go z Macierzą. </• P■ Odznaczenie p. Przybyły przez prez. V/ojciechowskiego.

5 T ^ K r o n ik i T o w a r z y s k ie j.

Giupa gości zebranych na uroczystości srebrnego wesela Generała K. Horoszkiewicza.

Jedną z podnioślejszych uroczystości w towa­

rzyskich sferach Śląska było srebrne wesele Jene­

rała K- Horoszkiewicza. Oboje Małżonkowie w dniu 25-lecia byli z okazji tak podniosłej chwili za­

rzuceni kwiatami i życzeniami wszystkich sfer i sta­

nów. Solenizantom tak Jenerałowi K- Horoszkic- wiczowi jak i Jego Małżonce składano niekłamane dowody serdecznych uczuć.

Nadmienić należy, że Jenerał K. Moroszkiewicz wkroczył pierwszy na czele wojsk Polskich do Ślą­

ska i odtąd stale tu przebywając, cieszy się szcze- rem uznaniem i ogólną w najszlachetniejszem tego słowa znaczeniu pojętą popularnością, tak samo jak i Jego Małżonka, która w dziedzinie pracy społecz­

nej jak i na terenie Czerwonego Krzyża niezwykłe położyła zasługi.

(18)

Bronisława Szymkowiakówna.

Posłanka na Sejm Śląski.

Historja Rozwoju Ruchu Kobiecego na Śląsku.

W

bieżącym roku przypada 25-letni jubileusz pracy oświatowej Towarzystwa Polek na Śląsku, które cieszą się uznaniem i poważa­

niem całego społeczeństwa. Z okazji tej podajemy krótki rys historji rozwoju ruchu kobiecego na sta­

ropolskiej ziemicy piastowskiej.

Kolebką ruchu kobiecego jest miasto Bytom, gdzie w r. 1900 garstka kobiet z inteligencji polskiej nielicznej wówczas, założyły pierwsze na Śląsku towarzystwo kobiece pod nazwą: „ T o w a r z y ­ s t w o d l a K o b i e t“. Przewodnią myślą założy­

cielek było — zrzeszać kobiety z ludu — ślązaczki, celem ochronienia przed náporem germanizacji i jej skutkami, wynarodowieniem.

Ciężkie to było na onczas zadanie! Wszak państwo pruskie wszystkim groziło swoją potęgą!

To też rząd pruski otaczał „Tow. dla Kobiet“ swą czułą opieką. Na każdem nieomal zebraniu był o- becny „anioł stróż“ w postaci policjanta z szablą i „pikelhaubą“, który pilnie baczył na każde słowo referentek, a usłyszawszy wyraz „Polska“ w oba­

wie o całość granic państwa pruskiego, wypowiadał sakramentalne zdanie: „Im Namen des Königs löse ich die Versammlung auf.“

Dochodzenia, oskarżenia równające się nieomal zdradzie stanu, potem więzienie, kary pieniężne były na porządku dziennym. Wszystko co polskie wyszydzano, zohydzano. Wielu nie miało odwagi

otwarcie przyznać się do polskości. W podręczni­

kach szkół powszechnych nie było wzmianki o Pol­

sce. Chciano wymazać ją na zawsze nawet z hi­

storji.

Trudno było znaleść salę na zebrania, albowiem oberżysta obawiał się być posądzonym przez wł a ­ dze o życzliwość dla polaków i zwykle odmawiał wynajęcia sali. Zebrania odbywały się w starych szopach, stodołach, warsztatach rzemieślniczych, na­

prędce zamienionych na sale.

Mimo trudności, „Tow. Kobiet“ rosło — a z nim uświadomienie wśród członkiń, które nawet z bar­

dzo odległych wiosek dążyły do miasta na „zgro­

madzenie“. Dowiadywały się, jak piękny jest nasz język ojczysty, jak kochać i szanować go trzeba, jak dzieci uczyć w polskiej mowie pacierza i śpie­

wać piękne pieśni nasze, dalej, że Polska była wiel- kiem i potężnem państwem, miała sławnych królów, dzielnych mężów i kobiety, bohaterów i świętych.

Rosła w sercach nadzieja i pragnienie ujrzenia Oj­

czyzny wolnej wskrzeszonej — bez kajdan i pęt wrogów !

W krótkim przeciągu czasu założono dalsze towarzystwa pod nazwą „ C z y t e l n i e d l a K o ­ b i e t w Katowicach, Siemianowicach, Dębie, Za­

brzu i innych większych gminach.

Przez czytanie książek, których przeważnie dostarczał Poznań i Kraków, jak i przez odgrywa­

nie amatorskich teatrów ludowych, utrzymał się w rodzinach duch polski.

Wielka wojna światowa przerwała i uniemożli­

wiła prace Tow. Kobiecych. Ziarno oświaty pol­

skiej — rzucone w lud, reką miłujących Ojczyznę, niewiast polskich, padł na urodzajną glebę i wydał zbożny plon w czasie plebiscytu i walk powstań­

czych o wolność Śląska. Rola kobiety była decydu­

jąca.

Na schyłku wojny światowej w 1918 r. po re­

wolucji niemieckiej, kiedy runął tron Hohenzoller­

nów, a Wilhelm II król pruski i cesarz uciekł sro­

motnie do Holandji z obawy przed zemstą własnego ludu — wówczas rozgorzały serca polskie i wiara w zmartwychwstanie Ojczyzny wzrosła.

Płynęły wieści o wygnaniu Niemców z Polski, 0 tworzeniu się Rady Regencyjnej w Warszawie, o legjonach polskich . . .

W yczuwało się powiew wolności. Śląsk z za­

partym oddechem słuchał tych odgłosów i czekał 1 czekał. . .

Zerwały się do czynu i Tow. Kobiece. Odbył się na żądanie członkiń wielki zjazd kobiet z całego Śląska w Bytomiu, który miał zadecydować o dal­

szym losie organizacji.

Zapadła uchwała, że otwarcie i śmiało działać trzeba. Organizacja odtąd otrzymała nazwę: ,*T o- Ciąg dalszy na str. 16.

(19)

śląscy.

Po stworzeniu administracji przyszłej die­

cezji śląskiej zabrał się do je j organizacji ducho­

wej. I tutaj czekało go niezmierne ciężkie za­

danie; zastał bowiem Śląsk w najwyższym roz­

stroju gospodarczym, społecznem i politycznym.

Waśnie narodowe na Śląsku, spowodowane ple- plebiscytem oraz poprzedzającą go agitacją, po­

wstania śląskie, ‘ skutki wojny i rozruchów, wreszcie bieda i nędza będąca rezultatem coraz bardziej szerzącego się bezrobocia zdołały wy­

wołać na Śląsku chaos i zamieszanie. Do upo­

rządkowania tego zabrał się przyszły Biskup z najwyższą energją, kierując się zawsze spra­

wiedliwością i głębokim odczuciem i zrozumie­

niem duszy ludzkiej. ^ iîîk)

Jego Eksc. Ks. Dr. August Hlond Pierwszy Biskup Śląski

Ostatnio Śląsk dał nam dwóch polskich biskupów, synów ziemi śląskiej. Pierwszym z nich jest Ks. Biskup Dr. Hlond urodzony w 1881 i. w Brzęckowicach pod Mysłowicami.

Wyświęcony na kapłana w roku 1905, objął obowiązki kapelana w Śchronisku Rs. Al. Lubomirskiego w Krakowie, a w r. 1907 został mianowany dyrektorem nowopowsta­

jącego zakładu salezjańskiego w Przemyślu. Wśród tych zajęć oddawał się zamiłowaniam studjom literackim, uczęsz­

czając przez 4 lata na wykłady literatury i języków sło­

wiańskich na Wszechnicę Jagiellońską w Krakowie, a na­

stępnie we Lwowie, poczem objął kierownictwo Zakładów Salezjańskich w Wiedniu.

Z chwilą utworzenia administracji Śląska polskiego, Ojciec św. znając osobiście zalety i przymioty ks. Dr.

Hlonda, mianował go administratorem tej nowej prowincji kościelnej. Szczytny tytuł nakładał olbrzymie obowiązki wskazując na ogromne pole pracy duszpasterskiej. Pierw­

szym czynem była gruntowna organiz. całej nowej Diecezji zorganizował więc kurję Biskupią kancelarję, Konsultę, diecezjalną i proboszczowską, radę administracyjną, sąd, rozmaite komisje Biskupie, poustanawiał egzaminatorów, wizytatorów, cenzorów itd.

Jego Eksc. Ks. Dr. Teodor Kubina Pierwszy Biskup Częstochowski

Oryginalne zdjęcie dokonane na dziedzińcu Św. Piotra w Rzymie w czasie bytności Pielgrzymki Śląskiej przez uczestnika

fot J Czernigowskiego.

Drugim, dostojnym ziemi Śląskiej synem jest świeżo mianowany Biskupem częstochowskim Ks. Dr. Teodor Kubina, ur odzony w Świętochłowicach. Kapłan ten pełen głębokiej erudycji cieszy się ogromnem umiłowaniem ludu Śląsk iego, jest wybitnym działaczem społecznym, gorącym p alryclą i zwłaszcza w sprawach ludności mie­

szanej zawsze odznaczał się sprawiedliwością przy­

znawaną bezstronnie przez wszystkich.

(20)

w a r z y s t w o P o l e k “ a to w tym celu, ażeby każda otwarcie wyznała swą polskość. Wybrano zarząd główny z siedzibą w Bytomiu, którego za­

daniem było zakładać Tow. Pole~k w każdej gminie, a temsamem przeciwdziałać germanizacyjnej robo­

cie niemieckich „Frauenbundów“. Opracowano sta­

tut i odtąd praca organizacyjna szła w szybkiem tempie a zastępy polek rosły, rosły — tworząc po­

tęgę i współpracując z tow. kulturalno-oświatowe- mi jak Kółka Śpiewackie, Tow. Czyt. Ludowych i tow. „Sokół“.

Przez nadanie kobietom praw politycznych brały czynny udział w wyborach do rad gminnych, gdzie jako „radne“ skutecznie pracują — przewa­

żnie w komisjach opieki nad ubogiemi dla dobra swych bliźnich.

W 1919 r. poraz pjerwszy Śląsk zamanifestował swą siłę narodową w publicznych pochodach w dniu 3. maja. Barwne zastępy polek w pięknych stro­

jach ludowych kroczyły dumnie pod swoimi sztan­

darami z wizerunkiem Matki Boskiej Częstochow­

skiej, Orła Białego i hasłem organizacji: Bóg, ro­

dzina i Ojczyzna!

Rok 1920— 21 to czasy walk o wolność Śląska.

1 wtedy Tow. Polek spełniły swój obowiązek wobec Ojczyzny — czy to w służbie Czerwonego Krzyża pielęgnując rannych na frontach powstańczych, czy z narażeniem życia przenosząc broń przez granice czy tworząc samorzutnie kuchnie żołnierskie, wszę­

dzie czuwała kobieta — polka.

Cierpiała katusze zadane przez wroga, znosiła je z męstwem i bohaterstwem a wiele z nich złożyło życie swe za wolność. To też nietylko poszczegól­

nym członkiniom ale i Towarzystwom Polek nada­

no w dowód uznania krzyże i wstęgi waleczności.

Śmiało twierdzić można, że Tow. Polek znacznie przyczyniły się też do dobrego wyniku plebiscytu.

W r. 1920 liczyło Tow. Polek na całym obsza­

rze plebiscytowym Qórnego Śląska przeszło 300 kół z liczbą 50 tysięcy członkiń. Posiada do dziś swój własny organ p. t. „Głos Polek“, mający po­

ważną liczbę abonentów.

Z powodu podziału Górn. Śląska przeniesiono siedzibę Zarządu Głównego z Bytomia do Katowic, gdzie w Sekretarjacie Generalnym koncentrują się prace organizacyjne. Prawdziwym tryumfem było wkroczenie wojsk polskich na Śląsk w r. 1922. Tow.

Polek wszędzie podejmowały gościnnie naszych dzielnych zuchów. Gorące marzenia ujrzenia Oj­

czyzny wolnej się spełniły.

Dziś, gdy po ciężkich trudach i walkach mamy naszą wolną Ojczyznę —• nie ustała praca Towa­

rzystwa Polek. Rozpolitykowanie całego społeczeń­

stwa, demagogja partyjna, bezrobocie, ciężkie w a­

runki gospodarcze i walutowe, z jakiemi nasze młode państwo miało i ma do walczenia, sprawiły, że energja i prace Tow. Polek wytężone są w kierunku niesienia pomocy bliźnim.

Naczelnem zadaniem Tow. Polek jest, uczynić z kobiety-ślązaczki obywatelkę świadomą swych praw i obowiązków w Wolnej Polsce.

Tow. Polek działa również na polu gospodar- czem, prowadzi żyw ą propagandę kupowania to­

warów krajowych, popiera wytwórczość polską, przemysł domowy i urządza obecnie kursy robót ręcznych i inne.

W tej zbożnej pracy Tow. Polek na Śląsku, ma­

jącym tak chlubną przeszłość, życzymy gromkie

„Szczęść Boże!“ B. Szymkowiakówna.

(21)

Wystawa obrazów d. Konarzewskiego, w sali sejmowej w Katowicach.

Sztuka na Śląsku.

Z wystawy obrazów Ludwika Konarzewskiego.

Wystawę zbiorową Ludwika Konarzewskiego w sali sejmowej w Katowicach, wszyscy mają jesz­

cze w świeżej pamięci, prasa miejscowa obszerne dala sprawozdanie, i nader serdeczne wobec ślą­

skiego artysty zajęła stanowisko, dając wyraz pra­

cy i usiłowaniom w wysoce kulturalnych a rodzi­

mych jego poczynaniach. Nie będziemy się przeto powtarzać, z tem większą za to satysfakcją przyta­

czamy jeden z głosów zamiejscowych o wystawie tegoż artysty w Łodzi, gdzie prace L. Konarzew­

skiego zbudziły duże zainteresowanie sztuką śląską, bogactwem i oryginalnością motywów ludowych, jak pełnym charakteru cyklem obrazów artysty.

Oto co pisze „Kurjer Łódzki“ — w rzeczowem, po- zbawionem lokalnego zabarwienia sprawozdaniu z wystawy w' Łodzi.

* * *

Nie mamy jeszcze tak rozgałęzionej sztuki, abyśmy mogli o jej wielu środowiskach mówić, a

jednak tu i owdzie znachodzi się, jakby jej skromny zaścianek, z którego kiedyś może „epopeja“ powsta­

nie... Skrawek ziemi śląskiej, (na Śląsku cieszyń­

skim) należy do najpiękniejszych krajobrazów ziem polskich. Uroczy Beskid Śląski, czar lesistej, niemal że puszczy lasów, dokoła gór, a dla nas wśród nich drogiej, Baraniej Góry, której Wisłę zawdzięczamy, nastraja i pobudza intensywnie wyobraźnię! Nic też dziwnego, że artysta-malarz, Ludwik Konarzewski, obrał sobie Istebnę za „refugium artificis“ ; tutaj za­

łożył szkołę przemysłu artystycznego, a sam, w swojej pracowni, daje coraz to nowe obrazy, malu­

jąc krajobraz śląski, typy górali, obok utworów — obrazów kompozycyjnych, dając w nich wyraz przebogatych uczuć ludu śląskiego, nadewszystko jego gorący patrjotyzm obok religijnego kultu „Kró­

lowej Korony Polskiej“. Ten obraz rodzajowy, prze­

bogatych znów typów górali, obok nieskończenie pięknego krajobrazu, stwarza z malarstwa Konarze­

(22)

Karol Miarka

Rzeźba w drzewie ze szkoły art. w Istebnej.

wskiego osobliwą sztukę rodzimą, śląską, która znów dzięki jego szkole przemysłu artystycznego, rozprzestrzenia się w zatoczonych kręgach i na działy: kilimkarstwa, ozdobnego sprzętarstwa, sty­

lizacji w różnych rzeźbach drzewa, dając wszędzie cechę i styl swojszczyzny, wyróżniając obraz, czy jakąkolwiek pracę z tej „oazy sztuki polskiej“, na wybitnie charakterystyczny, rodzimy przedmiot, który dzięki indywidualności artysty, znaczy ten ślad niezatarty! Styl śląski zachował się w nieli­

cznych śladach, który czy to w zdobnictwie, czy prymitywie obrazu (boć i takie znalazłem!) dotąd obcym służyły wybornie, aby z nich stwarzać od nowa sztukę. Tak powstał styl rzekomo czeski, w y ­ zyskanych przez Czechów m otywów śląskich, tak

„w ędrow ały“ śląskie również motywy hen do Nie­

miec, aby tam przekształcić, nagiąć lub wyzyskać nasz pierwiastek polsko-śląski do celów obcej sztu­

ki niemieckiej. Dobrze więc, iż polski artysta, L. Ko­

narzewski, sięgnął po te skarby, a i sam im dodaje od siebie, aby wzbogacić znów własnym dorobkiem tę sztukę śląską!

Praca tego rodzaju należy istotnie do rzadkiej, łączy bowiem wysiłek jednostki z żyznem .jak 11 nas, podłożem, aby na tej dopiero od „nowa upra­

wionej glebie“, rzucone ziarno, wydało zbożne plo­

ny! Winniśmy też tego rodzaju objaw popierać, oto­

czyć troską, bo z rozwojem sztuki na tej ziemi, to równocześnie jej silna ostoja, by i polskość Śląska mogła od nowa zapuszczać te korzenie, które nie­

stety obcy przeszczepili na swoją modłę... Artyści, jak L. Konarzewski, mają tę przemożną siłę, tę zdro­

w ą myśl, aby nie dać upaść posągowi, jaki może tutaj już się chylił ku ziemi, ale, aby go dźwignąć, a na nim położyć ten polski symbol odrodzenia i wiary w przyszłość... Może dzisiaj, zbyt pochłonię­

ci mnogością zagadnień młodego państwa, nie do­

ceniamy z należytą uwagą tej pracy, nie wnikamy należycie w jej błogie skutki przyszłości, w każdym razie winniśmy ją poznać, abyśmy post factum nie potrzebowali się z nią od i u obcych, zaznajamiać...

Niechaj ten wyraz skromny, ale przemożny w na­

stępstwa, że istnieje sztuka śląska i jej koryfeusz, artysta-malarz, L. Konarzewski, narazie daje nam jedyną satysfakcję jej istnienia, aby kiedyś w roz­

roście, na tej drodze ku wyżynie, nie zaskoczyła nas, ale, byśmy śledząc jej najbardziej prymitywne początki, poprzez pracę artysty Konarzewskiego, mogli z dumą powiedzieć „orbi et urbi“, że i na Śląsku mamy sztukę polską, jako odrośle, jako nowy szczep, by kiedyś był potężnym wyrazem środowi­

ska polsko-śląskiego... M. A. J.

(23)

Dr. J. Minasowicz

Naczelnik Wydziału Bezpieczeczeństwa

Jak to skreślił sylwetkę naszego posterunko­

wego, już niestety zmarły, śp. Żeromski?

„Pośrodku Ulicy, na podłużnem podwyższeniu z kamieni ciosanych, przechadzał się posępny po­

licjant w dobrym, ładnym i zgrabnym mundurze.

Pięć kroków w jednym kierunku — raz — dwa — trzy — cztery — pięć... Pięć kroków w przeci­

wnym kierunku — raz — dwa — trzy — cztery — pięć !

Patrzy nieprzerwanie przezornem wejrzeniem w trzeszczącą i burzliwą rzekę rzeczy. Oszałamia dookoła jego głowy natłok łoskotu, łomotu w czoło, niczem odgłos młotów tłukących w kowadło. Lecz głowa jest wciąż pilnie gotowa i w ciąż pełna spo­

kojnej uwagi, nikt jej nie odwróci, i nic jej nie od­

wróci od oblicza tej dalekiej ulicy.

Pięć kroków w jednym kierunku: raz — dwa — trzy — cztery — pięć... Pięć kroków w przeci­

wnym kierunku: raz — dwa — trzy — cztery — pięć...

Nikt nie zobaczy łez przez wnętrze płynących i nikt nie usłyszy skarg z warg zaciśniętych głucho.

Wokoło, wysoko.i nisko niewzruszone cegły nieme, zdeptane i oślizgłe kamienie, głuchy beton, zardze­

wiałe żelazo, ślepy tynk i zamglone szyby. Patrzą zimne, napoły zapotniałe szyby. Piętrzą się domy ceglane, usiłujące naśladować cios i marmur nędz­

ną swą farbą. Niewzruszona jest wielka elektryczna latarnia, co nawet za dnia nad głową policjanta w ciemną, mglistą dalekośr połyska. Dookoła w i­

rują, w prawo i w lewo. szybkie samochody. Ze wszystkich ludzi pędzących on jeden jest niewzru­

szony, jako latarnia nad głową, jak cegły w ścianę wmurowane, jak kamienie, jak szkło wprawione, — uwięziony, jak żelazo i beton.

V/. Seidler

Starosta powiatu katowickiego

K. Gebhardt Dyr. Policji na m. Katowice

K. Niewiadomski Kom. Pol. na pow. Katowicki.

Tam i sam idzie i powraca, podobny do wa­

hadła, które uciekający piasek ludzki we dwie

(24)

strony rozdziela. Mechanicznem ręki skinienem rozdziela trzęsącą i burzliwą rzekę w tę, lub w tę stronę.“

Czasami popędza życie!

A jakże często broni cudzego a naraża swoje?

W Katowicach zaraz na wstępie, przy wyjściu z dworca, wita przybysza, sprężysty, uprzejmy i elegancki posterunkowy. Marsowa postawa, białe rękawiczki, skromny zgrabny mundur i baczna uwaga na wszystko, odrazu sympatyczne sprawia wrażenie.

Mimowoli obserwowałem, jak ufnie zgłaszali się liczni interesanci do naszego posterunkowego.

Ładna panienka... robociarz... opasły nie umie­

jący po polsku niemiec, starowinka zadyszana, ży- dek niesamowity... ten pyta o kierunek ulicy — ta o urząd — ów 0 1 hotel, taki lub inny o adres, w ta­

kim a w takim interesie.

Nasz posterunkowy wszystkiego wysłuchał uprzejmie, wszystkim dał grzeczną informację, a ładnej panience nie poskąpił z pod wąsa uśmie­

chu... dla starowinki w yjął nawet plan i drobiazgo­

wo tłumaczył biduli, którędy ma iść!

W dużej mierze, zasługę tak wyszkolonych kadr policyjnych przypisać należy zwierzchnikom, którzy trudne swe zadanie na kresach pełnią z ca­

łym zrozumieniem i godnością.

Zwłaszcza na Śląsku trzeba zaiste od głównego komendanta do szeregowca nader dużego zasobu taktu, zaparcia się i dobrej woli.

L. Wróblewski

Kom. Policji na Województwo Śląskie.

To też policja na Śląsku, która posiada powyż­

sze walory w wysokim stopniu, zdobyła już sobie ogólną popularność i zaufanie, a podane przez nas sympatyczne sylwetki głównych przedstawicieli, znane są chlubnie wszystkim.

Na dolnem zdjęciu, dajemy przegląd szeregów naszej policji w nowych hełmach w obecności p. W ojewody M. Bilskiego oraz zebranej star­

szyzny. —

(25)

f Stefan

Zmarł Stefan Żeromski.

Zmarł niespodziewanie, wtedy gdy po dłuższej chorobie, zdawało się już wraca do zdrowia. W cze­

snym rankiem w dniu 20. listopada, w mieszkaniu swem na zamku Królewskim.

Przestało bić serce, zgasło życie, które było nieustanną walką o zwycięstwo prawdy i sprawie­

dliwości. Umarł genialny pisarz i wielki, niezmożo- ny szermierz wolności, ofiary i poświęcenia na rzecz narodu i Ojczyzny.

Stefan Żeromski urodził się dnia 14 listopada 1864 r. we wsi Strawczyn, w powiecie Kieleckim z rodziców Wincentego i Józefy z Katerlów. Po ukoń- cz®$iu gimnazjum kieleckiego w roku 1886 rozpo­

czął studja uniwersyteckie w Warszawie, wskutek słabego zdrowia zmuszony był przerwać studja.

Żeromski

Te lat kilka spędził na wsi, jako guwerner i nauczy­

ciel w domach prywatnych w Kieleckiem, Sando­

mierskiem, Płockiem, Lubelskiem i Podlaskiem. W roku 1892 udał się na dalsze studja zagranicę. 4 lata spędził w Szwajcarji, podróżował po Włoszech, Francji i Niemczech. W końcu swego pobytu w Szwajcarji był przez pewien czas bibliotekarzem w muzeum Rapperswylskiein. W roku 1896 powrócił do kraju i objął takież stanowisko w bibljotece or­

dynacji Zamoyskich w Warszawie. Działalność li­

teracką rozpoczął w roku 1890. Pierwsze prace w książkowem wydaniu ukazały się w roku 1895 pod' pseudonimem Maurycego Zycha p. t. „Rozdziobą nas kruki i wrony“.

Obszerniejsze studjum charakterystyki wielkie­

go pisarza, zamieścimy później, dziś dając wyraz żalu i żałoby.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Grobla Św.. Grochowska 53 AUTO-RENO s.c. Grunwaldzka 2 Teren Giełdy Zakład Mięsny Kawscy s.j. Grunwaldzka 2 ELZAM MARKET SP. Grunwaldzka 2 B-2 Salon Mebli Bodzio Bgdan Szewczyk

Rozwiązania należy oddać do piątku 5 kwietnia do godziny 14.00 koordynatorowi konkursu panu Jarosławowi Szczepaniakowi lub przesłać na adres jareksz@interia.pl do soboty 6

W mojej pierwszej pracy trafiłem na towarzystwo kolegów, którzy po robocie robili „ściepkę” na butelkę i przed rozejściem się do domów wypijali po kilka

Dlatego też, gdy ponownie macie sprawę powierzoną tego Lud« i ten Lud domaga się obecnie stanowczo, żeby jego praw broniono, gdyż tą rażą; i w tym wypadku.. stanowisko jego

czej barwie zielono- po dojrzeniu bia- ławo-żółta, pokryta jest karminowemi smugami, częścią silnie się odcinającemi, częścią zamazanemi.. Skórka delikatna,

mości, że coraz liczniejsze koła Górnoślązaków, nawet Niemców, dążą do połączenia z Polską, a demobilizacja armji może tylko być dowodem

Dajcie dajcie co miacie dać Nie będziem y dłuigo czekać Nasz goik zielony Pięknie przystrojony5. Nasza Marzaneczlka jdsJt pani Spoiglątfają na nią

N iezliczona ilość polskich prastarych form językow ych w niej się odbija... śląskich, minionych li % spółczesnych— o to wielkie nasze