D R U K A R N I A K A T O L I C K A
ODDZIAŁ FIRMY: KSIĘGARNIA I DRUKARNIA KATOLICKA, SPÓŁKA Z OGRANICZ. PORĘKĄ
KATOWICE-ZAŁĘŻE
ULICA MICKIEWICZA NR. 46/48
B a n k W z a je m n y c h U b e z p ie c z e ń w P o z n a n iu 2al- >873 T o w a rz y s tw o W z a je m n y c h U b e z p ie c z e ń od o g n ia i g ra d o b ic ia — T o w a rzy s tw o A s eku racyjn e i R e a s e k u ra c y jn e — T o w a rzy s tw o A k ć y jne.
U B E Z P I E C Z E N I A
życiow e w w s z e lk ic h o d m ia n a c h w y p ła c a ln e za ż y c ia , lub c zę ś cio w o z a ży c ia i po ś m ie rc i L u d o w e i d z ie c i / O d w y p a d k ó w , o d p o w ie d z ia l
ności p ra w n o -c y w iln e j, a u to m o b iló w ✓ Kaśko O d o gn ia, g ra d o b ic ia , k ra d z ie ż y z w ła m a n ie m T ra n s p o rtó w itd . ✓ W z a je m n y c h ustrój B anku i T o w . W z a je m n y c h U b e z p ie c z e ń „ V E S T A “ p rze le w a w s z e lk ie zyski n a u b e z p ie c z o n y c h R e ze rw y u lo k o w a n e w gotów ce i n ie ru c h o m o ś c ia ch ja k i szero ko ro z le g łe stosunki re a s e k u ra c y jn e g w a ra n tu ją pokrycie c zy n n y ch i cichych w s p ó łp ra c o w n ik ó w : : : : : : : : : : : D la u zu p e łn ie n ia o rg a n izac ji poszukuje się czynnych
i cichych w spółpracow ników
Informacje zasięgać u agentów !ub wprost pisać :
„ V E S T A “ oddz. K a t o w i c e ,
J e n e ra ł ne A je n tu ry z n a jd u ją się w R y b n ik u , K orfantego 11, T e l. 112 ✓ w P s zc zy n ie , R y n e k 1 0 , Tel- 5 9
K S I Ę G A R N I Ą POLSKA
TOW. AKC. KSIĘGARŃ POLSKICH NA ŚLĄSKU
KATOWICE
FILJE:
K RÓLEW SK A HUTA
ULICA WOLNOŚCI
TARNOWSKIE GÓRY
R Y N EK 5
MYSŁOWICE
U L I C A P S Z C Z Y Ń S K A 13
RYBNIK
U L I C A S O B I E S K I E G O 4
KSIĄŻKI / PISMA / NUTY / POMOCE NAUKOWE P R Z Y B O R Y KANCELARYJNE I M ATERJAŁY RYSUNKOWE / K A R T Y W I D O K O W E / ALBUMY K A R T Y DO G R Y / MA P Y / P L A N Y MI AS T
WYPOŻYCZALNIA KSIĄŻEK
KSIĘGARNIA
LUDWIKA FISZERA
W Y PO ŻY C ZA L N IA KSIĄŻEK / SORTYMENT FRANCUSKI / SK ŁAD NUT
KATOWICE
POPRZECZNA 1 / TEL. 10-71
goooooo 5COOOOJ
I
KSIĘGARNIA KATOLICKA M
llllllllllinilllllllllllllllllllllllllmüllllllllllllllllHillllllülllllll'lllllllllllllllllllllllllllllll'llüllllllllllirilllllllMIIII'lllllllllllllllinilllllllllllllllllllllllllllülllllülllHIII llllllllllllltllllllllllllllllllllllllllllllllllODDZ. FIRMY: KSIĘGARNIA I DRUKARNIA KATOLICKA SP. Z OGR. POR.
P O L EC A
S W Ó J NAJSTARANNIEJ ZAOPATRZONY SKŁAD W DZIEŁA Z WSZYSTK. GAŁĘZI LITERATURY, A MIANO
WICIE: Z DZIEDZ. TEOLOGJI, HISTORJI, LITERATURY SZTUKI, GOSPODAR., PEDAGOGJI I NAUK SPOŁECZNYCH
W IELKI W Y B Ó R K SIĄ G LIT U R G IC ZN Y C H / M SZAŁY, BREWIARZE, DIURNALIKI, RYTUAŁY. SPRZĘTY
KOŚCIELNE, ARTYKUŁY DEWOCYJNE I PARAMENTY - PRENUMERATA
PISM KRAJOWYCH I ZA
GRANICZNYCH
GŁÓW NA EKSPED. „TYGODNIKA ŚLĄSKIEGO“
SKŁAD O Ł Ó W N Y DRU K A RN I I KSIĘGARNI ŚW. W OJCIECHA, POZN AŃ
...illHIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIillllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll
K A T O W IC E , ULICA ŚW . JA N A 14
TELEFON 1210
t s
NA Ś W I Ę T A
ukaże się
Nr. 2 „Tygodnik Śląski'
W PODW ÓJNYM WYDANIU JAKO ZESZYT
G W I A Z D K O W Y
O P R Ó C Z BOGATEJ ILUSTRACJI I BLISKO 100 STRON D RU K U , PIER W SZO RZĘ D N Y C H P IÓ R
W DZIALE LITERACKIM
Gwiazdkowy,/Tygodnik Śląski"
zamieści ilustrowany przegląd Kopalń, Fabryk, B i u r Handlowych, Z a k ł a d ó w Przemysłowych, Sklepów, Restauracji, Kawiarń i t. p. i jako
PORADNIK INFORMATOR ŚLĄSKA
Jedyna w roku okazja reklamy i uję
ciu artystycznem tej skali, tylko firm pierwszorzędnych i znanych.
ZGŁOSZENIA o przysłanie akw izytora ewentualnie fotografa d la po*
czynienia zdjęć oraz zarezerw ow ania miejsca. / / / / TELEFON 15-51.
f e s
WKRÓTCE UKAŻE SIĘ
( »GIEWONT« §
I N U M ER K R A K O W S K I
* in A i# w W W M W W W W W W W W W M W W W W W M W < W I 11M^mAi1Anil<*imitWM!W W W W W > m ^ ^1
Wobec niezwykłych kosztów wydawnictwa, celem unormowania nakładu prosimy uprzejmie
§U o zamówienia wcześniejsze wraz z podaniem adresu w KRAKOWIE, w księgarni S. KRZYŻANOWSKIEGO, linja A-B w Rynku. W ZAKOPANEM w księ
garni ZWOLIŃSKI, KRUPÓW KI 39, W KATOWICACH
m W KSIĘGARNI KATOLICKIEJ, UL. JANA 14. g
C Z A S O P I S M O S P O Ł E C Z N O - LI TERACKI E POŚWIĘCONE OBJAWOM ŻYCIA KULTURALNEGO NA ŚLĄSKU — NIEZALEŻNE — BEZPARTYJNE — APOLITYCZNE.
ROK I. WTOREK 8 GRUDNIA 1925 R. NR. 1
Wydawca i Redaktor odpow. Adam K REDAKCJA I ADMINISTRACJA:
KATOWICE-ZAŁĘŻE, UL. MICKIEWICZA 46 TEL. 15-51, (W DRUKARNI KATOLICKIEJ) GŁÓWNA EKSPEDYCJA: KSIĘGARNIA KA TOLICKA, KATOWICE, UL. SW. JANA 1
TEL. 12-10.
Od UJydawnidwa.
ózpoczynając wydawnictwo ilustrowanego
„ Tygodnika Śląskiego“, stajemy na placówce dotąd niezajętej, wolnej, niemniej ważnej, i nieomal że koniecznej w życiu Śląska. Czasopismo ilustrowane odzwierciadlające życie miejscowe, ujm u
jące w ramy artykułów i feljetonów przejawy potrzeb kulturalnych jak i zagadnień codziennych, odpowiada
jące ponad to tysiącznym coraz to nowym, coraz to innym , jak w kalejdoskopie zmieniających się zadań i zdarzeń chw ili — stało się dziś potrzebą życiową każdego większego kulturalnego środowiska.
Prasa miejscowa, codzienna, inne ma zadania i cele, stoi przedewszystkiem na stanowisku zaga
dnień politycznych, społecznych, partyjnych wresz
cie, jest od tytułu do podpisu redakcji, włącznie — telegrafem bez drutu, iskrówką codzienną błyska
wicznie, dającą migawkowy skrót życia, nietylko miejscowy ale notując skrzętnie najbardziej oddalone
tętna życia świata całego.
Czasopismo ilustrowane, utrzymane w tonie lo
kalnym, to m iły i oczekiwany z tygodnia na tydzień list, omawiający nam sprawy bliskie, obchodzące nas
specjalnie, urozmaicony ciekawą wiadomością, list zabarwiony humorem czy anegdotą, interesujący fo
tografią zdarzeń lub osób nam bliskich.
Niemniej łącząc przyjemne z pożytecznem cza
sopismo ilustrowane może ująć i przeprowadzić sprawę społecznie ważną, może dać wyraz tej lub owej zaniedbanej a koniecznej potrzebie życiowej, słowem służąc rozrywce w znaczeniu kulturalnem, ma zadania i cele poważne, pole pracy ogromne i odpowiedzial
ność przyjętych zobowiązań nader wielką — zwłaszcza na Śląsku.
„Tygodnik Śląski“ będąc czasopismem bez pa r- ty jn e m a p o lit y czne m i n a jz u p e łn ie j n ie z a le ż ne m , pragnie być łącznikiem pomiędzy sztuką i literaturą a społeczeństwem Śląska. Być informatorem z jednej strony zdarzeń chw ili bieżącej, z drugiej krwią żywą i tętnem serdecznem słowa m yśli i ducha polskiego
Podołać tej pracy i godnie odpowiedzieć zadaniu możemy tylko z pomocą i przy poparciu całego ogółu, o pomoc tę i współpracę zwracamy się też do wszystkich.
Siłę da ile ja .
W imię braterstwa i zgodyi
T
rzy lata minęły, jak garstka pracowników państwowych z dumą i sercem pełnem radości spieszyła na skrzydłach żelaznego ptaka na Śląsk, ku tej prastarej ziemicy piastow
skiej. Z oczu ich tryskał niekłamany zapał do pracy i w ysiłków , jaki nieśli w dani dla sprawy polskiej, dla sprawy ludu śląskiego.
Z biciem serc i łzą w oku wstępowali na tę ukochaną ziemię Śląską, okupioną drogo tysiącem ofiar ludu śląskiego, by uścisnąć Jego czarną od pracy dłoń i oddać mu hołd za bohaterskie i krwawe zmagania w walkach o przyłączenie tej ziemicy do Macierzy Polskiej. Nieśli więc w dani wszystkie swoje siły i nieugiętą wolę służyć Mu i połączyć się z Nim nierozerwalnie na dobrą i złą dolę. W y trw ałą i niezmordowaną pracą chcieli ludowi Ś lą
skiemu wykazać, że nie przybyw ają tu ludzie obcy gnani ambicjami, lecz synowie jednej i tejsamej O j
czyzny — Polski na trudy i pracę.
Jako jeden z pierwszych przeżyłem tę wielką, niezapomnianą chwilę i wspólnie z ludem śląskim brałem ży w y udział w entuzjaźmie, jaki ogarnął wszystkich szczerze i prawdziwie kochających O j
czyznę na widok wkraczającego na tę ziemię W o j
ska Polskiego. Jakżeż mogło być inaczej? Przecież to nasz polski lud Śląski, czarny od znojnej pracy, przecież to szczerzy i prawdziwi patrjoci, najlepsi synowie naszej Ojczyzny — bohaterowie — orlęta śląscy!
I zdaw ało się, że nastaną czasy różowej swobo
dy, że życie popłynie pomyślnie i niczem niezamą- cone. Niestety! Pogodny i słoneczny nieboskłon ślą
ski zaciemniły chmury. Skutki wojny światowej, pod którymi jęczy niemal świat cały, nie oszczędzi
ły i ziemi śląskiej. Nadszedł zastój, kryzys gospo
darczy i bezrobocie, najstraszniejsze nieszczęścia, jakie spadły na ludzkość, której rany powojenne nie zostały jeszcze uleczone. Atoli i te nieszczęścia zno
si Lud Śląski z niesłychanem zaparciem i godnem naśladowania bohaterstwem. Mimo wszystkie utra
pienia i gorzkie chwile trwa nadal niezachwianie w głębokim patrjotyźmie i głębokiej miłości ku swojej Ojczyźnie. Bo zaiste posiada On silną wiarę w Pol
skę i świadomość, że ta Polska, którą wojna świa
towa i jej skutki najciężej dotknęły, dokonała w sto
sunkowo krótkim czasie cudów na arenie państwo
wej i położyła opokowe podwaliny dla trwałości i potęgi polskiej.
Nie bądźm y pesymistami i przyznajmy otwar
cie, że w Polsce nie jest najgorzej, napewno lepiej niż gdziekolwiek indziej. Jeżeli mimo to- tu i ówdzie można usłyszeć słowa zwątpienia i niewiary w le
pszą przyszłość, to jest to robota podstępna i war- cholska nielicznych demagogów i agitatorów w y wrotowych, powodowana ambicjami osobistemi i pogardy godną prywatą. Te oto szkodliwe jednostki
— to właściwi burzyciele spokoju i zgody społe
cznej. Przed nimi zamykajmy odrzwia naszych do
mostw, nie skłaniajmy uszu na ich szkodliwe pod
szepty. Oto najniebezpieczniejszy bakcyl, który to
czy nasz zdrowy organizm państwowy i niszczy zgodę, której nam w obecnych czasach tak bardzo potrzeba.
Precz z zawiścią i nienawiścią narodowościo
wą, warstw i stanów społecznych! Precz z niepo
rozumieniami dzielnicowemi, pryw atą i egoizmem jednostek i stronnictw! Precz z zarozumiałością i pychą! Precz z obojętnością na sprawy ogółu! Na- szem jedynem dążeniem i najwyższym celem — to całość Państwa, jedność i całość Narodu Polskiego.
Nie ma dla nas części społeczeństwa lepszej od in
nej, nie ma interesu ważniejszego od drugiego. Eko- nomja polityczna i społeczna stanowi, że wszystko tylko w związku, tylko w zależności wzajemnej mo
że istnieć silnie, bujnie i trwale!
Podajmy sobie braterską dłoń i stwórzmy silny jednolity front zgody do dalszej niezmordowanej i wytrw ałej pracy dla dobra naszej ukochanej O jczy
zny! Dokończmy budowy tego wielkiego gmachu państwowości polskiej, pod który niewzruszalne podwaliny już położono. Niech wie świat, że Polacy w chwilach najkrytyczńiejszych i najcięższych staną zawsze zjednoczeni i silni zgodą ramię przy ra
mieniu.
Dr. Minasowicz.
C?==3G-=B
POMNIK KOŚCIUSZKI W KATOWICACH.
U południowego krańca parku Kościuszki w Katowicach, na wzgórku, stoi wieża Kościuszki z wizerunkiem Naczelnika w formie płaskorzeźby i napisem:
Tadeuszowi Kościuszce
obywatele miasta i powiatu Katowice 1925
Ponad napisem mieści się Orzeł Polski z roz- postartemi do lotu skrzydłami. Bystry wzrok Ko
ściuszki skierowany jest ku miastu. Pomnik choć skromny, podoba się ogólnie i jest prawdziwą ozdo
bą miasta a szczególnie parku.
.lest to pierwszy pomnik Kościuszki na Śląsku, stworzony z inicjatywy Powstańców a kosztem Zarządu Miasta Katowic i W ydziału Powiatu Kato
wickiego. Pomnik ten ma tem większe znaczj i.e, że zatarł ślady pomnika buty pruskiej. W ieża ta bowiem została wystawiona za czasów niewoli przez niemiecki magistrat katowicki ku czci Bis- marka, największego wroga Polaków. Na w ieży w i
dniał bronzowy medaljon z wizerunkiem „Żelaznego Kanclerza" oraz czarny orzeł pruski. Podobne ,,Bismarckturmy“ stoją jeszcze pod Mysłowicami na dawniejszym trójkącie granicznym — „Drei
kaiserecke“ i nad Odrą pod Raciborzem koło Brze
zia (dziś rów nież po polskiej stronie).
Katowicka wieża Kościuszki mieści się w parku Kościuszki, który swą nazwę otrzymał od powstań
ców śląskich. Pragnęli oni uczcić w ten sposób
pierwszego i Naczelnego Powstańca Polskiego. W czasie 3. powstania śląskiego w r. 1921 miasto Kato
wice było oblegane przez powstańców, w parku znajdowały się placówki powstańcze, które u w ej
ścia do parku ustawiły dekoracyjną bramę z napi
sem: „Park im. Kościuszki“. (Dawniej miał nazwę
„Siidparku“.)
Medaljon Bismarcka na w ieży chcieli usunąć i obrali sobie go naprzód jako tarczę strzelniczą.
W tedy znalazł się ktoś, który wstrzymał strzelani?, orzekając, że „z Bismarcka zrobimy Piłsudskiego“ . Więc przystawiono drabinę, po której wydrapał sie do góry „domorosły artysta“, i w lot bagnetem
„przydłużył“ Bismarckowi wąsy (brwi krzacza
stych nie trzeba było), nos — a wokoło popiersia w yrył napis: „Naczelnik Piłsudski“.
Od 3. powstania do przejęcia G. Śląska rn;i>ął rok i przez ten czas w yrycia zatarły się — Bis
marck choć zeszpecony przezierał z rzeźby, więc na rozkaz Dyrekcji Policji usunięto go — a pewien radca magistratu przechował go sobie jako cenną relikwję na pamiątkę „Es war einmal“.
M ijały już 3 lata od czasu przejęcia Śląska przez Polskę a jakoś nikt w Zarządzie miasta nie pomyślał o tem, by wieżę w parku zamienić na po
mnik Kościuszki przez umieszczenie tam wizerunku Naczelnika. Więc potrzebna była inicjatywa spo
łeczna.
Znalazła się — i to w sposób następujący. W czerwcu b. r. umówiliśmy się z p. mjr. Szafranow- skim, zastępcą dowódcy 73 pp. w Katowicach, iż na Śląsku należy Święto Żołnierza Polskiego, przypa
dające w rocznicę „Cudu W isły “ (15. sierpnia), ob
chodzić łącznie z rocznicą wybuchu 1. i 2. powsta
nia śląskiego (17. sierpnia 1919 i 18. sierpnia 1920) — i że tegorocznej uroczystości należy nadać szcze
gólny charakter i zaprosić na nią Ministra Spraw W ojskowych Gen. Sikorskiego, który dotychczas na Śląsku nie był. Należało urządzić coś dodatko
wego, coby było podstawą do zaproszenia Mini
stra. Zaproponowałem odsłonięcie pomnika Ko
ściuszki w Katowicach a przy tej sposobności rewję powstańców w formie manewrów oddziałów przy
sposobienia wojskowego. Umówiliśmy się, że ja wezmę na siebie sprawę pomnika, mjr. Szafranow- ski zaś sprawę manewrów.
Z inicjatywą pomnika wystąpiłem wobec Za
rządu Głównego Zw iązku Powstańców Śląskich, który ją zaakceptował i upoważnił mnie do dalszych kroków w tym względzie. Na zaproszenie Związku zebrali się przedstawiciele miasta, władz i organi
zacji i wybrali z pośród siebie Komitet Uroczysto
ści Święta Żołnierza a w łonie tego Komisję budowy pomnika. Na czele Komitetu Honorowego stanął p. W ojewoda Bilski, Marszałek Sejmu W olny, Ge
nerał Horoszkiewicz i Prezydent miasta Górnik, na czele Komitetu W ykonawczego Prezes Rady Miej
skiej Dyr. Piechulek, przewodniczący, i niżej pod
pisany, jako sekretarz. Komisję pomnikową stano
wili p. mec. Kobyliński, wiceprezes Rady M'iejskiej, Radca Magistratu p. Maciejczyk, Starosta powiatu katowickiego p. Seidler, Dyrektor Policji p. Geb
hardt, Inspektor Policji p. Niewiadomski, Artysta malarz p. Ligoń i niżej podpisany.
Przedtem jeszcze zwróciłem się do p. Ligonia o radę artystyczną, której udzielił bardzo chętnie, sporządzając rysunek rzeźby i proponując do w yko
nania modelu artystę rzeźbiarza p. Wincentego Chorembalskiego z pod Lublina, który na tegorocz
nej wystawie „Zachęty“ w W arszawie otrzymał drugą nagrodę. P. Chorembalski przyjechał, zrobił projekt rzeźby, który przedłożono Komisji Budow y Pomnika. Spodobał się wszystkim, zaakceptowano go i powierzono wykonanie modelu p. Chorembal- skiemu, zaś wykonanie odlewu z bronzu, artystycz
nej odlewni Braci Lopieński',h w W arszawie. Koszt zamówienia pomnika wynoszący około 6000 zł., wzięły na siebie miasto i powiat katowicki.
Pomnik wykonany został na czas, lecz odsło
nięcie nie odbyło się 16 sierpnia rb. jak projektowa
no, lecz dopiero 20. września rb. a to na życzenie p. Ministra Spraw wojskowych gen. Sikorskiego, który 16. sierpnia przybyć nie m ógł z powodu wiel
kich manewrów na W ołyniu i na Pomorzu i przy
rzekł osobiście dokonać odsłonięcia pomnika. 16-go sierpnia odbyło się tylko Święto Wojskowe, resztę uroczystości odroczono do 20. września. Lecz i wtedy, w ostatniej chwili, p. Minister odwołał swój przyjazd z powodu nagłych przeszkód natury służ
bowej. Odsłonięcia pomnika dokonał p. W ojewoda Bilski. Równocześnie odbyło się poświęcenie sztan
daru bojowego Związku Powst. Śl. powiatu kato
wickiego, potem złożenie hołdu poległym Pow stań
com na Placu Wolności, następnie defilada 15 000 powstańców przed przedstawicielami W ładz, re- wja na rynku z przemówieniem pułk. Mielżyńskie- go, b, Naczelnego W odza III. powstania. W uroczy
stości odsłonięcia pomnika wzięło udział wojsko, władze i liczne organizacje narodowe i tłum y pu
bliczności.
Odsłonięcie pomnika Kościuszki było w Kato
wicach wielkiem świętem narodowym, stolica W o jewództwa uczciła godnie pamięć Wielkiego Naczel
nika i piękny park stał się odtąd celem wycieczek zw iązków narodowych i młodzieży szkolnej.
Pomnik ten będzie więc miejscem manifestacji narodowych i pokrzepienia ducha polskiego a prze- dewszystkiem jest wyrazem polskości Katowic.
Jan Przybyła.
Adam Przybyłowicz Naczelnik Wydziału Administr.
Wojewódtwa Śląskiego odznaczony Krzyżem Kawalerskim
orderu Polonja Restituta
POLONJA
O S T ATN I E ŃA ZIEMI
RESTITUTA
ODZNACZENIA ŚLĄSKA
Mieczysław Bilski Wojewoda Śląski odnaczony]Krzyiem Komandor] i
orderu Polonja Restituta
Ludwig Caspary Naczelnik Wydziału Prezydjalnego
Województwa Śląskiego odznaczony Krzyżem Kawalerskim
orderu Polonja Restituta
Karol Stach
Naczelnik Wydziału Oświecenia odnaczony Krzyżem Komandorji
orderu Polonja Restituta
T. C. L. na Górnym Śląsku.
Zasłużona organizacja oświatowa Towarzy
stwa Czytelni Ludowych w Poznaniu, do której te
renu działania w myśl porozumienia z innemi głó- wncmi organizacjami oświatowemi, mianowicie Ma
cierzą Szkolną i Towarzystwem szkoły Ludowej, należy ziemia Śląska, już w pierwszych dniach swego istnienia (1880 r.) rozciągnęła swą działalność na Śląsk Górny, może zatem spoglądać na 45-letnią działalność w tej dzielnicy. Początkowa akcja, sto
jąc pod znakiem „wielkopolskiej agitacji“, szła opor
nie i napotykała na prawie nieprzezwyciężone prze
szkody natury politycznej. Mimo tych trudności, do r. 1913 T. C. L. zorganizowało na' Śląsku 300 bibljotek, z których atoli jedynie 150 dobrze się roz
wijało, a 97 całkiem nawet zaginęło.
Praca T. C. L., która po r. 1910 znacznie się ożywiła, doznała przerwy z chwilą wybuchu wojny światowej. Zamarła ona nawet raczej zupełnie, tak że w r. 1918 trzeba było rozpoczynać od nowa. Ó w czesny okres pracy, zapoczątkowany w trafnej ocenie ważności Śląska dla Polski stworzeniem w Gliwicach osobnego sekretarjatu, ukończył się je
dnak niebawem. Gdy sercem ludu śląskiego zatar
gała troska o przynależność państwową Śląska, opustoszały szeregi pracowników oświatowych, którzy, obronę ojczyzny słusznie ważniejszem mie
niąc być zadaniem, przeszli w szeregi powstańców i pracowników plebiscytowych. Lata 1919— 1922 nie mogły więc w bilansie działalności T. C. L. być latami aktywnemi, lecz są latami biernemi, a nawet deficytowemi ze względu na to, że w czasach teroru niemieckiego zniszczono wiele bibljotek, przypra
wiając T. C. L. o poważne straty materjalne.
Nadchodzi wreszcie rok 1922, ten dla Śląska rok nadzieji i wiosna urodzaju, w którym ziemia Piastowska wraca na łono Ojczyzny. Pod jego odżywczem tchnieniem zaczyna się budził i kwitnąć odłogiem leżąca niwa pracy oświatowej. Władze naczelne T. C. L. z swym niestrudzonym dyrekto
rem na czele, X. Antonim Ludwiczakiem, którego nazwisko jest dla ziem zachodnich Rzeczypospolitej symbolem i syntezą pracy oświatowej, rozumiejąc, że miejscem t . C. L. w tej chwili dziejowej winien być Śląsk, odkładają na plan drugi inne zadania i przenoszą punkt ciężkości swych prac na Śląsk Górny. W tym celu zostaje z początkiem r. 1922 rozszerzony i obficie uposażony Śekretarjat na Gór
nym Śląsku, na którego czele staje w osobie X. Pyszkowskiego z Poznania odrębny sekretarz generalny, wydelegowany z centrali w celu ujęcia w szerokie ramy akcji oświatowej. Z młodzień
czym zapałem bierze się do pracy ten gorący bo
jownik oświaty. Przenosi do Królewskiej Huty Se
kretariat, tworzy obszerne biuro, urządza bogatą składnicę, tworzy Komitety lokalne i powiatowe, organizuje z pływowych czynników miejscowych i wybitnych działaczy społecznych Radę Okręgową jako naczelną władzę T. C. L. na Górnym Śląsku, urządza setki wieców, zebrań i wykładów i zosta
wia, opuszczając w r. 1923 G. Śląsk, T. C. L. jako organizację silną i poważną, budzącą wielkie na
dzieje w społeczeństwie.
Od r. 1922 do chwili obecnej działalność T. C. L.
na G. Śląsku jest w stałym rozkwicie. T. C. L., które wr. 1923 w części Górnego Śląska, przyznanej Polsce, miało 149 bibljotek, liczy ich 1. lipca 1925 r.
już 174 a 1. lipca 1925 r. podnosi ich liczbę o dalsze 30 do 204. Bibljoteki te w r. 1923 liczyły tomów ca. 35 000, 1. lipca 1924 już 42 000 a 1. lipca 1925 liczą 58 000 tomów. Wzmaga się więc czytelnictwo, jak wynika z frekwencji bibljotek i liczby wypożycza
nych książek. Ostatnie sprawozdanie roczne mogło podnieść, że z bibljotek T. C. L. na G. Śląsku korzy
stało 11 000 czytelników, wypożyczając książek blisko 90 000. Dzięki sprężystości i energji czynni
ków miejscowych powstają poważne środki oświa
towe w Królewskiej Hucie, Tarnowskich Górach, Rybniku i Rudzie, gdzie zorganizowano większe bibljotki i czytelnie pism.
Po przyłączeniu Śląska do Polski T. C. L. nie ogranicza się do organizowania i utrzymania bibljo
tek, lecz, zdając sobie sprawę z ważności żywego słowa, rozpoczyna organizowanie wieców oświa
towych oraz wykładów i odczytów. W zimie 1922-23 r. poważny zakres zajmowały wiece, któ
rych odbyto 119 a które miały za zadanie, niosąc między lud ukochanie słowa polskiego i budząc myśl polską, nawiązać w najszerszych masach kontakt z kulturą polską. Ten sam cel, choć dla innych kół przeznaczone, miały i mają wykłady i odczyty tre
ści naukowej. Podstawą pod tym względem była praca, dokonana w miesiącach zimowych 1922-23, w których zorganizowano pod — niezupełnie trafną
— nazwą „Uniwersytetów Ludowych“ cały szereg cykli wykładów z najrozmaitszych dziedziń, mię
dzy któremi dominowały wykłady o rzeczach oj
czystych, jak kursy języka polskiego, historji kul
tury w Polsce, geografji Polski. Uniwersytetów Ludowych zorganizowano wówczas 5, a mianowicie w Katowicach, Królewskiej Hucie, Rybniku, Tar
nowskich Górach i Pszczynie. Że były potrzebne i spełniły swe zadania, wynika z tego, że wykłady np. w Katowicach liczyły przeszło 700 zapisanych słuchaczy. Do jakich rozmiarów ta część działal
ności się rozrosła w następnych latach, dowodzi okoliczność, że w czasie od 1. października 1924 do 30. maja 1925 r. T. C. L. zorganizowała na Śląsku wykładów 525, z których korzystało przeszło 30 000 uczestników. W liczbę tę nie wlicza się uczestni
ków kursów języka polskiego, urządzanych z po
mocą organizacji oświatowych przez W ydział Oświecenia Publicznego Rrzędu Wojewódzkiego, z których T. C. L. w r. 1924-25 zorganizowało 60 z 1752 prelekcjami. W tym związku należy też wspomnieć o współudziale w organizowaniu w ykła
dów powszechnych Uniwersytetu Jagiellońskiego, których gospodarczą stronę w niektórych miejsco
wościach G. Śląska przejęło na siebie T. C. L.
Ten stały rozwój akcji oświatowej na Górnym Śląsku umożliwiły mianowicie 2 momenty. Pierw
szym — to poparcie miejscowych władz rządowych i samorządowych. Z wdzięcznością stwierdzić na
leży, że władze te działalności T. C. L. nie skąpią uznania i zaufania. Widomym wyrazem tego jest poważna pomoc finansowa, której T. C. L. doznaje
Z Uroczystości 2 Listopada na placu
ze strony komun i powiatów, a mianowicie ze strony W ydziału Oświecenia Publicznego Województwa Śląskiego i Rady Wojewódzkiej. To moralne i ma
terialne poparcie ugruntowało stanowisko T. C. L.
na G. Śląsku. Drugim momentem — to ofiarność ludu śląskiego, przyczem przez lud śląski należy rozumieć tak ludność rdzenną jak i tych, którzy z nad W isły czy W arty i Pełtwi przybyli na Śląsk, gdyż wszyscy, bez względu na pochodzenie i miej
sce urodzenia, współzawodniczą w ofiarności dla celów oświatowych. Współzawodniczą w niej wszystkie warstwy społeczne. Dowodem tego zbiórki 3. maja, w którym dniu do kas T. C. L. płyną jako dar narodowy tak tysiączne kwoty, składane przez związki przemysłowe, jak groszowe datki wdów. Dowodem wynik zbiórki 3. maja 1924 r., w którym to jednym dniu G. Śląsk zasilił T. C. L. sumą 41 329 złotych. Gdy o ofiarności mowa, niepodobna ominąć ofiarnej współpracy śląskich oświatowców, którzy, bez względu na korzyści osobiste, bezinte
resownie oddają swe usługi społeczeństwu. W sze
regach oświatowców, które się wzmocniły dzięki trzydniowemu kursowi oświatowemu, odbytemu w Katowicach w wrześniu 1924 r., widzimy ducho
wieństwo, sędziów, urzędników, widzimy kupiec- two, rzemieślników i robotników, nie brak tam ża
dnego stanu. Najliczniejszy zaś zastęp stanowi nauczycielstwo śląskie, które w coraz szerszym zakresie oddaje swe siły i swe doświadczenia na usługi oświaty pozaszkolnej a którego najszerszy współudział w T. C. L. jest nader pożądany.
Jeżeli chodzi o przyszłość, to jest conajmniej wątpliwem, czy praca oświatowa T. C. L. w naj
bliższej przyszłości pójdzie po dotychczasowej linji rozwoju. Obecna depresją gospodarcza, która za
wisła czarną chmurą nad Śląskiem, paraliżuje i ak
Wolności przy pomniku Powstańców.
cję oświatową. Należy się obawiać, iż wskutek niej źródła finansowe T. C. L. stracą na sile. Przy obecnych wskazaniach politycznych, T. C. L. nie może się liczyć z tak wydatną jak dotąd pomocą władz, a od społeczeństwa, przy obecnem położe
niu gospodarczem, nie może wymagać dotychcza
sowych ofiar. Zapowiedzią tego osłabienia ofiar
ności był już wynik 3. maja 1925 r., który T. C. L.
na Śląsku dał jedynie połowę tego co 3. maja 1924 r., bo tylko 20 095 złotych. Na czas przesilenia gospo
darczego musiało więc T. C. L. ograniczyć swe szersze zamierzenia, między niemi plan wybudowa
nia na realności, nabytej w Katowicach przy zbiegu ul. Wojewódzkiej i Francuskiej za Dar Narodowy 3. maja 1924 r., monumentalnego Domu Oświato
wego, choć on jest kwestją życiową szerokiej akcji oświatowej. Nie oznacza to bynajmniej wyrzecze
nia się myśli budowy Domu Oświatowego, lecz bę
dzie on skromniejszy i powstanie w powolniejszym tempie. Mimo nieprzyjaźnych stosunków, urzeczy
wistnienie tego wielkiego dzieła przybiera zresztą coraz realniejsze kształty, ponieważ T. C. L. za
mierza złączyć swą akcję z podobną akcją Tow.
Przyjaciół Nauk w Katowicach, dla którego zyska
nie stałego pomieszczenia dla jego cennych zbiorów stało się prawie kwestją bytu.
Budowa Domu Oświatowego jest dla T. C. L.
na Górnym Śląsku na przyszłość najważniejszem zadaniem. Mając to wielkie dzieło na względzie, T. C. L. nie zapomni jednak i o tej mrówczej, dro
bnej na pozór pracy codziennej w swych książni
cach, czytelniach i w salach wykładowych, którą jak dotąd chce służyć i w przyszłości dobru Oj
czyzny !
T a d e u s z S t a r k .
Poświęcenie sztandaru Związku Powstańców Śląskich w Katowicach. Złożenie wieńca przez Prezydenta Si. Wojciechowskiego.
POMNIK POLEGŁYCH POWSTANCOW W KATOWICACH
Na Placu Wolności w Katowicach wśród pięk
nego drzew otoczą mieści się pomnik poległych Powstańców śląskich w formie skromnej tablicy, z takimże skromnym napisem, umieszczonej u podnóża cokołu marmurowego, umajonego w zimową zieleń a w lecie w kwiaty. Czarny ten marmurowy cokoł przedstawia się jak sarko
fag i niejeden przybysz, nieznający dawniejszych Katowic, sądzi, że pomnik ten w tej formie został pomyślany i wybudowany. — Otóż należy przypo- mieć, że w tem miejscu stal pomnik niewoli pruskiej, na cokole znajdowały się postacie dwóch cesarzy niemieckich: Wilhelma I. i Fryderyka III., ufundo
wane przez przemoc niemiecką w Ratowicah.
Pomnik ten w czasie okupacji aljąnckiej na G.
Śląsku, w czasie walki plebiscytowej jesienią 1920 roku wysadzili w powietrze Powstańcy katowiccy, kiedy nie pomogły wezwania pod adresem magi
stratu, by usunąć ten wyraz prowokacji.
Z pomnika został tylko cokoł, który polski Za
rząd miasta utrzymał na przyszły wspaniały polski pomnik wolności w tem miejscu. Zanim to się sta
nie, należało tam umieścić choć skromny pomnik, któryby harmonizował z pozostałem cokołem.
Uczyniono to w 1. rocznicę połączenia G. Ślą
ska z Polską w czerwcu 1923 r. Rocznicę postano
wiono urządzić bardzo uroczyście i w tym celu za
proszono na uroczystość Pana Prezydenta Rzeczy
pospolitej, Sejm, Senat i Rząd. Utworzono Komitet, którego prezesem honorowym był p. poseł Korfanty przewodniczącym Komitetu Wykonawczego był p. Dr. Jarczyk a sekretarzem podpisany.
Udaliśmy się do W arszawy, gdzie też przyjęci zostaliśmy przez Prezydenta Rzeczypospolitej W oj
ciechowskiego, Marszałka Sejmu Rataja, Marszal
ka Senatu Trąmipczyńskiego i Prezesa Ministrów Witosa. Zaproszenia nasze zostały przyjęte a pro
gram uroczystości zaakceptowany.
Program ten obejmował także odsłonięcie przez Prezydenta Rzeczypospolitej tej skromnej tablicy ku czci poległych Powstańców. A dzieje tej tablicy
są następujące: Jeszcze z wiosną r. 1922 kilku oby
wateli polskich miasta Katowic z inicjatywy denty
sty p. K e m p i ń s k i e g o postanowiło ufundować taką tablicę. Zamierzano wmurować ją w frontową ścianę teatru i odsłonić w dniu wkroczenia wojsk polskich do Katowic t. j. 22 czerwca 1922 r. Zebrano potrzebne pieniądze drogą dobrowolnych ofiar, któ
re częściowo złożyli także przebywający wówczas w Katowicach oficerowie francuscy, główną część złożył p. Kempiński. O wykonanie tej tablicy zwró
cono się do śląskiego artysty rzeźbiarza Raszki w Krakowie. Lecz zdaje się, że nadesłano ją zapóźno, czy też były inne przeszkody z wmurowaniem, dość że w r. 1922 jej nie odsłonięto.
Kiedy w r. 1923 w Komitecie przygotowującym uroczystość rocznicy połączenia Śląska z Polską, wystąpiłem z myślą ufundowania tablicy pamiątko
wej ku czci poległych Powstańców, dowiedziałem się, że taka tablica już od roku istnieje i leży w pace w sklepie drogierzysty p. Olejniczaka. Udałem się tam z p. Wieczorkiem, ówczesnym sekretarzem Związku Powstańców, porozumiałem się z p. Kem
pińskim, uzyskałem uchwałę Komitetu i zgodę mia
sta, by tablicę umieścić na Placu Wolności u pod
nóża cokoła. Zajęła się tem osobna komisja z p. puł
kownikiem Chrobokiem i budowniczym p. Sprotem, który bezinteresownie swemi siłami robotniczemi i materiałem dokonał wmurowania tablicy. Pewni ludzie z miasta podjęli się udekorowania pomnika zielenią i chorągwiami, lecz skończyło się na obie
cankach, tak, że o północy w sam dzień odsłonięcia musieliśmy to uczynić z p. dr. Jarczykiem, uzyska
wszy ofiarną pomoc dzielnych Harcerzy.
Uroczystość rocznicy połączenia Śląska z Pol
ską odbyła się w Katowicach w niedzielę dnia 17 czerwca 1923 r. Z W arszawy przybył Prezydent Rzeczypospolitej Wojciechowski, Marszałek Rataj a w zastępstwie prezesa Witosa p. Minister Śpraw Wewnętrznych Darowski. Uroczystość była wspa
niała, a głównym jej punktem było odsłonięcie ta
blicy poległych Powstańców na Placu Wolności i
udekorowanie tamże przez Prezydenta szeregu oby
wateli orderem „Odrodzenia Polski“ za zasługi oko
ło połączenia G. Śląska z Polską. Przemówienie wygłosili p. Korfanty imieniem Komitetu, prezydent Górnik im. miasta Katowic i p. Grzesik im. Zw iąz
ku Powstańców Śląskich. Pan Prezydent Wojcie
chowski dokonał osobiście odsłonięcie tablicy, zło
żył przy niej laurowy wieniec i głęboki pokłon, w którym trwał przez chwilę, co wywołało na obec
nych głębokie wrażenie.
Posiada więc Śląsk w swej stolicy wprawdzie skromny pomnik ku czci poległych Powstańców, ale odsłonięty prze Głowę Państwa w obecności Marszałka i posłów Sejmu, członków Senatu, Mini
strów, Wojewody i Wojska. Ma więc ten pomnik charakter ogólno-państwowy. Przy tym pomniku gromadzą się w święta narodowe przedstawiciele Rządu i Organizacje dla złożenia hołdu poległym bohaterom o wolność Górnego Śląska. Tu też skie
rowują swe kroki Dostojnicy nasi i obcych państw oraz wycieczki krajowre i zagraniczne dla wyraże
nia czci naszym Poległym.
Ostatnia wspaniała manifestacja narodowa od
była się tam dnia 1. i 2. listopda br. w dniu Święta Żołnierza Polskiego, poległego za Ojczyznę. Na Ślą
sku żołnierzem tym był Powstaniec. Jemu też hołd złożyły Władze i Społeczeństwo.
Oby jaknajprędzej stanął tam wspaniały, godny stolicy Wojewódzkiej, pomnik ku czci Tych, którzy nam wywalczyli wolność — i na pamiątkę w yzw o
lenia Śląska z sześcio-wiekowej niewoli i połączenia
go z Macierzą. </• P■ Odznaczenie p. Przybyły przez prez. V/ojciechowskiego.
5 T ^ K r o n ik i T o w a r z y s k ie j.
Giupa gości zebranych na uroczystości srebrnego wesela Generała K. Horoszkiewicza.
Jedną z podnioślejszych uroczystości w towa
rzyskich sferach Śląska było srebrne wesele Jene
rała K- Horoszkiewicza. Oboje Małżonkowie w dniu 25-lecia byli z okazji tak podniosłej chwili za
rzuceni kwiatami i życzeniami wszystkich sfer i sta
nów. Solenizantom tak Jenerałowi K- Horoszkic- wiczowi jak i Jego Małżonce składano niekłamane dowody serdecznych uczuć.
Nadmienić należy, że Jenerał K. Moroszkiewicz wkroczył pierwszy na czele wojsk Polskich do Ślą
ska i odtąd stale tu przebywając, cieszy się szcze- rem uznaniem i ogólną w najszlachetniejszem tego słowa znaczeniu pojętą popularnością, tak samo jak i Jego Małżonka, która w dziedzinie pracy społecz
nej jak i na terenie Czerwonego Krzyża niezwykłe położyła zasługi.
Bronisława Szymkowiakówna.
Posłanka na Sejm Śląski.
Historja Rozwoju Ruchu Kobiecego na Śląsku.
W
bieżącym roku przypada 25-letni jubileusz pracy oświatowej Towarzystwa Polek na Śląsku, które cieszą się uznaniem i poważaniem całego społeczeństwa. Z okazji tej podajemy krótki rys historji rozwoju ruchu kobiecego na sta
ropolskiej ziemicy piastowskiej.
Kolebką ruchu kobiecego jest miasto Bytom, gdzie w r. 1900 garstka kobiet z inteligencji polskiej nielicznej wówczas, założyły pierwsze na Śląsku towarzystwo kobiece pod nazwą: „ T o w a r z y s t w o d l a K o b i e t“. Przewodnią myślą założy
cielek było — zrzeszać kobiety z ludu — ślązaczki, celem ochronienia przed náporem germanizacji i jej skutkami, wynarodowieniem.
Ciężkie to było na onczas zadanie! Wszak państwo pruskie wszystkim groziło swoją potęgą!
To też rząd pruski otaczał „Tow. dla Kobiet“ swą czułą opieką. Na każdem nieomal zebraniu był o- becny „anioł stróż“ w postaci policjanta z szablą i „pikelhaubą“, który pilnie baczył na każde słowo referentek, a usłyszawszy wyraz „Polska“ w oba
wie o całość granic państwa pruskiego, wypowiadał sakramentalne zdanie: „Im Namen des Königs löse ich die Versammlung auf.“
Dochodzenia, oskarżenia równające się nieomal zdradzie stanu, potem więzienie, kary pieniężne były na porządku dziennym. Wszystko co polskie wyszydzano, zohydzano. Wielu nie miało odwagi
otwarcie przyznać się do polskości. W podręczni
kach szkół powszechnych nie było wzmianki o Pol
sce. Chciano wymazać ją na zawsze nawet z hi
storji.
Trudno było znaleść salę na zebrania, albowiem oberżysta obawiał się być posądzonym przez wł a dze o życzliwość dla polaków i zwykle odmawiał wynajęcia sali. Zebrania odbywały się w starych szopach, stodołach, warsztatach rzemieślniczych, na
prędce zamienionych na sale.
Mimo trudności, „Tow. Kobiet“ rosło — a z nim uświadomienie wśród członkiń, które nawet z bar
dzo odległych wiosek dążyły do miasta na „zgro
madzenie“. Dowiadywały się, jak piękny jest nasz język ojczysty, jak kochać i szanować go trzeba, jak dzieci uczyć w polskiej mowie pacierza i śpie
wać piękne pieśni nasze, dalej, że Polska była wiel- kiem i potężnem państwem, miała sławnych królów, dzielnych mężów i kobiety, bohaterów i świętych.
Rosła w sercach nadzieja i pragnienie ujrzenia Oj
czyzny wolnej wskrzeszonej — bez kajdan i pęt wrogów !
W krótkim przeciągu czasu założono dalsze towarzystwa pod nazwą „ C z y t e l n i e d l a K o b i e t w Katowicach, Siemianowicach, Dębie, Za
brzu i innych większych gminach.
Przez czytanie książek, których przeważnie dostarczał Poznań i Kraków, jak i przez odgrywa
nie amatorskich teatrów ludowych, utrzymał się w rodzinach duch polski.
Wielka wojna światowa przerwała i uniemożli
wiła prace Tow. Kobiecych. Ziarno oświaty pol
skiej — rzucone w lud, reką miłujących Ojczyznę, niewiast polskich, padł na urodzajną glebę i wydał zbożny plon w czasie plebiscytu i walk powstań
czych o wolność Śląska. Rola kobiety była decydu
jąca.
Na schyłku wojny światowej w 1918 r. po re
wolucji niemieckiej, kiedy runął tron Hohenzoller
nów, a Wilhelm II król pruski i cesarz uciekł sro
motnie do Holandji z obawy przed zemstą własnego ludu — wówczas rozgorzały serca polskie i wiara w zmartwychwstanie Ojczyzny wzrosła.
Płynęły wieści o wygnaniu Niemców z Polski, 0 tworzeniu się Rady Regencyjnej w Warszawie, o legjonach polskich . . .
W yczuwało się powiew wolności. Śląsk z za
partym oddechem słuchał tych odgłosów i czekał 1 czekał. . .
Zerwały się do czynu i Tow. Kobiece. Odbył się na żądanie członkiń wielki zjazd kobiet z całego Śląska w Bytomiu, który miał zadecydować o dal
szym losie organizacji.
Zapadła uchwała, że otwarcie i śmiało działać trzeba. Organizacja odtąd otrzymała nazwę: ,*T o- Ciąg dalszy na str. 16.
śląscy.
Po stworzeniu administracji przyszłej die
cezji śląskiej zabrał się do je j organizacji ducho
wej. I tutaj czekało go niezmierne ciężkie za
danie; zastał bowiem Śląsk w najwyższym roz
stroju gospodarczym, społecznem i politycznym.
Waśnie narodowe na Śląsku, spowodowane ple- plebiscytem oraz poprzedzającą go agitacją, po
wstania śląskie, ‘ skutki wojny i rozruchów, wreszcie bieda i nędza będąca rezultatem coraz bardziej szerzącego się bezrobocia zdołały wy
wołać na Śląsku chaos i zamieszanie. Do upo
rządkowania tego zabrał się przyszły Biskup z najwyższą energją, kierując się zawsze spra
wiedliwością i głębokim odczuciem i zrozumie
niem duszy ludzkiej. ^ iîîk)
Jego Eksc. Ks. Dr. August Hlond Pierwszy Biskup Śląski
Ostatnio Śląsk dał nam dwóch polskich biskupów, synów ziemi śląskiej. Pierwszym z nich jest Ks. Biskup Dr. Hlond urodzony w 1881 i. w Brzęckowicach pod Mysłowicami.
Wyświęcony na kapłana w roku 1905, objął obowiązki kapelana w Śchronisku Rs. Al. Lubomirskiego w Krakowie, a w r. 1907 został mianowany dyrektorem nowopowsta
jącego zakładu salezjańskiego w Przemyślu. Wśród tych zajęć oddawał się zamiłowaniam studjom literackim, uczęsz
czając przez 4 lata na wykłady literatury i języków sło
wiańskich na Wszechnicę Jagiellońską w Krakowie, a na
stępnie we Lwowie, poczem objął kierownictwo Zakładów Salezjańskich w Wiedniu.
Z chwilą utworzenia administracji Śląska polskiego, Ojciec św. znając osobiście zalety i przymioty ks. Dr.
Hlonda, mianował go administratorem tej nowej prowincji kościelnej. Szczytny tytuł nakładał olbrzymie obowiązki wskazując na ogromne pole pracy duszpasterskiej. Pierw
szym czynem była gruntowna organiz. całej nowej Diecezji zorganizował więc kurję Biskupią kancelarję, Konsultę, diecezjalną i proboszczowską, radę administracyjną, sąd, rozmaite komisje Biskupie, poustanawiał egzaminatorów, wizytatorów, cenzorów itd.
Jego Eksc. Ks. Dr. Teodor Kubina Pierwszy Biskup Częstochowski
Oryginalne zdjęcie dokonane na dziedzińcu Św. Piotra w Rzymie w czasie bytności Pielgrzymki Śląskiej przez uczestnika
fot J Czernigowskiego.
Drugim, dostojnym ziemi Śląskiej synem jest świeżo mianowany Biskupem częstochowskim Ks. Dr. Teodor Kubina, ur odzony w Świętochłowicach. Kapłan ten pełen głębokiej erudycji cieszy się ogromnem umiłowaniem ludu Śląsk iego, jest wybitnym działaczem społecznym, gorącym p alryclą i zwłaszcza w sprawach ludności mie
szanej zawsze odznaczał się sprawiedliwością przy
znawaną bezstronnie przez wszystkich.
w a r z y s t w o P o l e k “ a to w tym celu, ażeby każda otwarcie wyznała swą polskość. Wybrano zarząd główny z siedzibą w Bytomiu, którego za
daniem było zakładać Tow. Pole~k w każdej gminie, a temsamem przeciwdziałać germanizacyjnej robo
cie niemieckich „Frauenbundów“. Opracowano sta
tut i odtąd praca organizacyjna szła w szybkiem tempie a zastępy polek rosły, rosły — tworząc po
tęgę i współpracując z tow. kulturalno-oświatowe- mi jak Kółka Śpiewackie, Tow. Czyt. Ludowych i tow. „Sokół“.
Przez nadanie kobietom praw politycznych brały czynny udział w wyborach do rad gminnych, gdzie jako „radne“ skutecznie pracują — przewa
żnie w komisjach opieki nad ubogiemi dla dobra swych bliźnich.
W 1919 r. poraz pjerwszy Śląsk zamanifestował swą siłę narodową w publicznych pochodach w dniu 3. maja. Barwne zastępy polek w pięknych stro
jach ludowych kroczyły dumnie pod swoimi sztan
darami z wizerunkiem Matki Boskiej Częstochow
skiej, Orła Białego i hasłem organizacji: Bóg, ro
dzina i Ojczyzna!
Rok 1920— 21 to czasy walk o wolność Śląska.
1 wtedy Tow. Polek spełniły swój obowiązek wobec Ojczyzny — czy to w służbie Czerwonego Krzyża pielęgnując rannych na frontach powstańczych, czy z narażeniem życia przenosząc broń przez granice czy tworząc samorzutnie kuchnie żołnierskie, wszę
dzie czuwała kobieta — polka.
Cierpiała katusze zadane przez wroga, znosiła je z męstwem i bohaterstwem a wiele z nich złożyło życie swe za wolność. To też nietylko poszczegól
nym członkiniom ale i Towarzystwom Polek nada
no w dowód uznania krzyże i wstęgi waleczności.
Śmiało twierdzić można, że Tow. Polek znacznie przyczyniły się też do dobrego wyniku plebiscytu.
W r. 1920 liczyło Tow. Polek na całym obsza
rze plebiscytowym Qórnego Śląska przeszło 300 kół z liczbą 50 tysięcy członkiń. Posiada do dziś swój własny organ p. t. „Głos Polek“, mający po
ważną liczbę abonentów.
Z powodu podziału Górn. Śląska przeniesiono siedzibę Zarządu Głównego z Bytomia do Katowic, gdzie w Sekretarjacie Generalnym koncentrują się prace organizacyjne. Prawdziwym tryumfem było wkroczenie wojsk polskich na Śląsk w r. 1922. Tow.
Polek wszędzie podejmowały gościnnie naszych dzielnych zuchów. Gorące marzenia ujrzenia Oj
czyzny wolnej się spełniły.
Dziś, gdy po ciężkich trudach i walkach mamy naszą wolną Ojczyznę —• nie ustała praca Towa
rzystwa Polek. Rozpolitykowanie całego społeczeń
stwa, demagogja partyjna, bezrobocie, ciężkie w a
runki gospodarcze i walutowe, z jakiemi nasze młode państwo miało i ma do walczenia, sprawiły, że energja i prace Tow. Polek wytężone są w kierunku niesienia pomocy bliźnim.
Naczelnem zadaniem Tow. Polek jest, uczynić z kobiety-ślązaczki obywatelkę świadomą swych praw i obowiązków w Wolnej Polsce.
Tow. Polek działa również na polu gospodar- czem, prowadzi żyw ą propagandę kupowania to
warów krajowych, popiera wytwórczość polską, przemysł domowy i urządza obecnie kursy robót ręcznych i inne.
W tej zbożnej pracy Tow. Polek na Śląsku, ma
jącym tak chlubną przeszłość, życzymy gromkie
„Szczęść Boże!“ B. Szymkowiakówna.
Wystawa obrazów d. Konarzewskiego, w sali sejmowej w Katowicach.
Sztuka na Śląsku.
Z wystawy obrazów Ludwika Konarzewskiego.
Wystawę zbiorową Ludwika Konarzewskiego w sali sejmowej w Katowicach, wszyscy mają jesz
cze w świeżej pamięci, prasa miejscowa obszerne dala sprawozdanie, i nader serdeczne wobec ślą
skiego artysty zajęła stanowisko, dając wyraz pra
cy i usiłowaniom w wysoce kulturalnych a rodzi
mych jego poczynaniach. Nie będziemy się przeto powtarzać, z tem większą za to satysfakcją przyta
czamy jeden z głosów zamiejscowych o wystawie tegoż artysty w Łodzi, gdzie prace L. Konarzew
skiego zbudziły duże zainteresowanie sztuką śląską, bogactwem i oryginalnością motywów ludowych, jak pełnym charakteru cyklem obrazów artysty.
Oto co pisze „Kurjer Łódzki“ — w rzeczowem, po- zbawionem lokalnego zabarwienia sprawozdaniu z wystawy w' Łodzi.
* * *
Nie mamy jeszcze tak rozgałęzionej sztuki, abyśmy mogli o jej wielu środowiskach mówić, a
jednak tu i owdzie znachodzi się, jakby jej skromny zaścianek, z którego kiedyś może „epopeja“ powsta
nie... Skrawek ziemi śląskiej, (na Śląsku cieszyń
skim) należy do najpiękniejszych krajobrazów ziem polskich. Uroczy Beskid Śląski, czar lesistej, niemal że puszczy lasów, dokoła gór, a dla nas wśród nich drogiej, Baraniej Góry, której Wisłę zawdzięczamy, nastraja i pobudza intensywnie wyobraźnię! Nic też dziwnego, że artysta-malarz, Ludwik Konarzewski, obrał sobie Istebnę za „refugium artificis“ ; tutaj za
łożył szkołę przemysłu artystycznego, a sam, w swojej pracowni, daje coraz to nowe obrazy, malu
jąc krajobraz śląski, typy górali, obok utworów — obrazów kompozycyjnych, dając w nich wyraz przebogatych uczuć ludu śląskiego, nadewszystko jego gorący patrjotyzm obok religijnego kultu „Kró
lowej Korony Polskiej“. Ten obraz rodzajowy, prze
bogatych znów typów górali, obok nieskończenie pięknego krajobrazu, stwarza z malarstwa Konarze
Karol Miarka
Rzeźba w drzewie ze szkoły art. w Istebnej.
wskiego osobliwą sztukę rodzimą, śląską, która znów dzięki jego szkole przemysłu artystycznego, rozprzestrzenia się w zatoczonych kręgach i na działy: kilimkarstwa, ozdobnego sprzętarstwa, sty
lizacji w różnych rzeźbach drzewa, dając wszędzie cechę i styl swojszczyzny, wyróżniając obraz, czy jakąkolwiek pracę z tej „oazy sztuki polskiej“, na wybitnie charakterystyczny, rodzimy przedmiot, który dzięki indywidualności artysty, znaczy ten ślad niezatarty! Styl śląski zachował się w nieli
cznych śladach, który czy to w zdobnictwie, czy prymitywie obrazu (boć i takie znalazłem!) dotąd obcym służyły wybornie, aby z nich stwarzać od nowa sztukę. Tak powstał styl rzekomo czeski, w y zyskanych przez Czechów m otywów śląskich, tak
„w ędrow ały“ śląskie również motywy hen do Nie
miec, aby tam przekształcić, nagiąć lub wyzyskać nasz pierwiastek polsko-śląski do celów obcej sztu
ki niemieckiej. Dobrze więc, iż polski artysta, L. Ko
narzewski, sięgnął po te skarby, a i sam im dodaje od siebie, aby wzbogacić znów własnym dorobkiem tę sztukę śląską!
Praca tego rodzaju należy istotnie do rzadkiej, łączy bowiem wysiłek jednostki z żyznem .jak 11 nas, podłożem, aby na tej dopiero od „nowa upra
wionej glebie“, rzucone ziarno, wydało zbożne plo
ny! Winniśmy też tego rodzaju objaw popierać, oto
czyć troską, bo z rozwojem sztuki na tej ziemi, to równocześnie jej silna ostoja, by i polskość Śląska mogła od nowa zapuszczać te korzenie, które nie
stety obcy przeszczepili na swoją modłę... Artyści, jak L. Konarzewski, mają tę przemożną siłę, tę zdro
w ą myśl, aby nie dać upaść posągowi, jaki może tutaj już się chylił ku ziemi, ale, aby go dźwignąć, a na nim położyć ten polski symbol odrodzenia i wiary w przyszłość... Może dzisiaj, zbyt pochłonię
ci mnogością zagadnień młodego państwa, nie do
ceniamy z należytą uwagą tej pracy, nie wnikamy należycie w jej błogie skutki przyszłości, w każdym razie winniśmy ją poznać, abyśmy post factum nie potrzebowali się z nią od i u obcych, zaznajamiać...
Niechaj ten wyraz skromny, ale przemożny w na
stępstwa, że istnieje sztuka śląska i jej koryfeusz, artysta-malarz, L. Konarzewski, narazie daje nam jedyną satysfakcję jej istnienia, aby kiedyś w roz
roście, na tej drodze ku wyżynie, nie zaskoczyła nas, ale, byśmy śledząc jej najbardziej prymitywne początki, poprzez pracę artysty Konarzewskiego, mogli z dumą powiedzieć „orbi et urbi“, że i na Śląsku mamy sztukę polską, jako odrośle, jako nowy szczep, by kiedyś był potężnym wyrazem środowi
ska polsko-śląskiego... M. A. J.
Dr. J. Minasowicz
Naczelnik Wydziału Bezpieczeczeństwa
Jak to skreślił sylwetkę naszego posterunko
wego, już niestety zmarły, śp. Żeromski?
„Pośrodku Ulicy, na podłużnem podwyższeniu z kamieni ciosanych, przechadzał się posępny po
licjant w dobrym, ładnym i zgrabnym mundurze.
Pięć kroków w jednym kierunku — raz — dwa — trzy — cztery — pięć... Pięć kroków w przeci
wnym kierunku — raz — dwa — trzy — cztery — pięć !
Patrzy nieprzerwanie przezornem wejrzeniem w trzeszczącą i burzliwą rzekę rzeczy. Oszałamia dookoła jego głowy natłok łoskotu, łomotu w czoło, niczem odgłos młotów tłukących w kowadło. Lecz głowa jest wciąż pilnie gotowa i w ciąż pełna spo
kojnej uwagi, nikt jej nie odwróci, i nic jej nie od
wróci od oblicza tej dalekiej ulicy.
Pięć kroków w jednym kierunku: raz — dwa — trzy — cztery — pięć... Pięć kroków w przeci
wnym kierunku: raz — dwa — trzy — cztery — pięć...
Nikt nie zobaczy łez przez wnętrze płynących i nikt nie usłyszy skarg z warg zaciśniętych głucho.
Wokoło, wysoko.i nisko niewzruszone cegły nieme, zdeptane i oślizgłe kamienie, głuchy beton, zardze
wiałe żelazo, ślepy tynk i zamglone szyby. Patrzą zimne, napoły zapotniałe szyby. Piętrzą się domy ceglane, usiłujące naśladować cios i marmur nędz
ną swą farbą. Niewzruszona jest wielka elektryczna latarnia, co nawet za dnia nad głową policjanta w ciemną, mglistą dalekośr połyska. Dookoła w i
rują, w prawo i w lewo. szybkie samochody. Ze wszystkich ludzi pędzących on jeden jest niewzru
szony, jako latarnia nad głową, jak cegły w ścianę wmurowane, jak kamienie, jak szkło wprawione, — uwięziony, jak żelazo i beton.
V/. Seidler
Starosta powiatu katowickiego
K. Gebhardt Dyr. Policji na m. Katowice
K. Niewiadomski Kom. Pol. na pow. Katowicki.
Tam i sam idzie i powraca, podobny do wa
hadła, które uciekający piasek ludzki we dwie
strony rozdziela. Mechanicznem ręki skinienem rozdziela trzęsącą i burzliwą rzekę w tę, lub w tę stronę.“
Czasami popędza życie!
A jakże często broni cudzego a naraża swoje?
W Katowicach zaraz na wstępie, przy wyjściu z dworca, wita przybysza, sprężysty, uprzejmy i elegancki posterunkowy. Marsowa postawa, białe rękawiczki, skromny zgrabny mundur i baczna uwaga na wszystko, odrazu sympatyczne sprawia wrażenie.
Mimowoli obserwowałem, jak ufnie zgłaszali się liczni interesanci do naszego posterunkowego.
Ładna panienka... robociarz... opasły nie umie
jący po polsku niemiec, starowinka zadyszana, ży- dek niesamowity... ten pyta o kierunek ulicy — ta o urząd — ów 0 1 hotel, taki lub inny o adres, w ta
kim a w takim interesie.
Nasz posterunkowy wszystkiego wysłuchał uprzejmie, wszystkim dał grzeczną informację, a ładnej panience nie poskąpił z pod wąsa uśmie
chu... dla starowinki w yjął nawet plan i drobiazgo
wo tłumaczył biduli, którędy ma iść!
W dużej mierze, zasługę tak wyszkolonych kadr policyjnych przypisać należy zwierzchnikom, którzy trudne swe zadanie na kresach pełnią z ca
łym zrozumieniem i godnością.
Zwłaszcza na Śląsku trzeba zaiste od głównego komendanta do szeregowca nader dużego zasobu taktu, zaparcia się i dobrej woli.
L. Wróblewski
Kom. Policji na Województwo Śląskie.
To też policja na Śląsku, która posiada powyż
sze walory w wysokim stopniu, zdobyła już sobie ogólną popularność i zaufanie, a podane przez nas sympatyczne sylwetki głównych przedstawicieli, znane są chlubnie wszystkim.
Na dolnem zdjęciu, dajemy przegląd szeregów naszej policji w nowych hełmach w obecności p. W ojewody M. Bilskiego oraz zebranej star
szyzny. —
f Stefan
Zmarł Stefan Żeromski.
Zmarł niespodziewanie, wtedy gdy po dłuższej chorobie, zdawało się już wraca do zdrowia. W cze
snym rankiem w dniu 20. listopada, w mieszkaniu swem na zamku Królewskim.
Przestało bić serce, zgasło życie, które było nieustanną walką o zwycięstwo prawdy i sprawie
dliwości. Umarł genialny pisarz i wielki, niezmożo- ny szermierz wolności, ofiary i poświęcenia na rzecz narodu i Ojczyzny.
Stefan Żeromski urodził się dnia 14 listopada 1864 r. we wsi Strawczyn, w powiecie Kieleckim z rodziców Wincentego i Józefy z Katerlów. Po ukoń- cz®$iu gimnazjum kieleckiego w roku 1886 rozpo
czął studja uniwersyteckie w Warszawie, wskutek słabego zdrowia zmuszony był przerwać studja.
Żeromski
Te lat kilka spędził na wsi, jako guwerner i nauczy
ciel w domach prywatnych w Kieleckiem, Sando
mierskiem, Płockiem, Lubelskiem i Podlaskiem. W roku 1892 udał się na dalsze studja zagranicę. 4 lata spędził w Szwajcarji, podróżował po Włoszech, Francji i Niemczech. W końcu swego pobytu w Szwajcarji był przez pewien czas bibliotekarzem w muzeum Rapperswylskiein. W roku 1896 powrócił do kraju i objął takież stanowisko w bibljotece or
dynacji Zamoyskich w Warszawie. Działalność li
teracką rozpoczął w roku 1890. Pierwsze prace w książkowem wydaniu ukazały się w roku 1895 pod' pseudonimem Maurycego Zycha p. t. „Rozdziobą nas kruki i wrony“.
Obszerniejsze studjum charakterystyki wielkie
go pisarza, zamieścimy później, dziś dając wyraz żalu i żałoby.