• Nie Znaleziono Wyników

Ludzie przed wojną inaczej umierali - Lucjan Ważny - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Ludzie przed wojną inaczej umierali - Lucjan Ważny - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

LUCJAN WAŻNY

ur. 1921; Żółkiewka

Miejsce i czas wydarzeń Żółkiewka, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe życie codzienne, umieranie, ostatnie namaszczenie, pogrzeb

„Ludzie przed wojną inaczej umierali”

Rodzina Orłowskich dała nam swój grób. Tam już leży moja żona i będę leżał ja. Tu na cmentarzu na Lipowej. Bardzo ładny grób. Prosty, z piaskowca. Trzeba się na wszystko przygotowywać. Tak. Dawniej na wsi to trumny przygotowywali już za życia.

Pamiętam jak mój dziadek, którego ledwie, ledwie pamiętam, bo miałem chyba ze 4 czy 5 lat, jak on zmarł, ale go pamiętam, to miał trumnę dębową, bo mówił, ona musiała dobrze wyschnąć, żeby nie była wilgotna. I coś tam trzymał w niej, jakieś zboże czy coś takiego. Taki był obyczaj. W ogóle inaczej ludzie umierali przed wojną.

Umieranie było pewnym, jak to powiedzieć, wydarzeniem, uroczystością. Nie było tak, że ludzie ciągle chodzili do lekarza. Zwykle przychodziła starość i nawet nie wiadomo dlaczego ktoś umierał. I jak umierał ktoś, to leżał w łóżku, to było wiadomo:

„Ja już umrę”. I tak było. Umierał. Dostawał gromnicę do rąk. Cała rodzina się zbierała i mówiła litanię. I on czy ona, trzymając za rękę kogoś z rodziny, umierał. Był ten zwyczaj, którego ja nie znosiłem co prawda, że otwierano trumny na cmentarzu.

Na cmentarzu całowano te zmarłe osoby. Wszyscy umierali na spokojnie. Z tym jest związana pewna rzecz z Żółkiewki, której nie mówiłem. Mianowicie, szedł ulicą ksiądz, w kapie, w komży, i obok niego szedł chłopak i dzwonił dzwonkami. A ksiądz trzymał hostię, w monstrancji albo w czym innym, już tego dobrze nie pamiętam, w każdym razie szedł do umierającego. Wszyscy wiedzieli, że idzie do umierającego.

Wszyscy klękali na ulicy jak przechodził ksiądz z tym świętymi olejami, na ostatnią komunię dla umierającego. Takich obyczajów teraz nie ma. I to ciekawe, wszyscy klękali. Całe miasteczko czy tam wieś klękała jak przychodził ksiądz z ostatnią pociechą, z ostatnimi olejami do namaszczenia. I był taki zwyczaj całowania umarłego na cmentarzu. Otwierano wieko i całowano. Ja nie mogłem tego znosić jakoś, to mi nie odpowiadało zupełnie. Teraz tego nie ma. Zabijają ćwiekami i na tym koniec. I nic się nie widzi.

(2)

Data i miejsce nagrania 2012-04-26, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Transkrypcja Maria Radek

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zapamiętałam błoto, bo jak na Króla Leszczyńskiego robili szosę, to trzeba było iść aż do Krakowskiego Przedmieścia, Alei Racławickich i z Alei Racławickich do szkoły, bo

Stary żydowski cmentarz był też na Kołłątaja, teraz tam mieści się Przedsiębiorstwo Komunikacji.. Tam są takie domy, tak zwane rządowe, to znaczy pracowników dawnego Rejonu

Słowa kluczowe Lublin, II wojna światowa, Holokaust, zapach skóry, garbarnia, ukrywanie się.. Pamiętam

Oprócz tego chrzciny były w święta Bożego Narodzenia, rodzice musieli skłamać, że urodziłem się 15 grudnia.. [A ja] urodziłem się 30 listopada, w Andrzeja i ja sobie

Wstyd tu opowiadać o jednej rzeczy, ale… naprzeciw mnie, naprzeciw tej pani Kaliniakowej, u której mieszkałem na stancji na pięterku, był sklepik Żyda, który się

Za jakieś pół godziny ci Niemcy wracają z powrotem, więc my wszyscy zdziwieni, że wracają i już każdy z nas się modli, no bo z nami koniec, a oni tak szybko wracali..

Pamiętam, chowaliśmy się, a później te bomby jak leciały, no to płakaliśmy, bo to Lublin bombardowali.. Wszystko na Lublin leciało i te samoloty, jak te bombowce – to tylko

Raki pamiętam głównie z opowiadań, choć przy jednej okazji skosztowałem raków, które łowiła moja ciotka Danuta. Pamiętam ich smak, zapach gotującej się wody i